ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Kuszący przygodą, niebezpieczny, surowy steampunkowy świat Żelaznych Mórz, w którym nanotechnologia łączy się z wiktoriańską uczuciowością i… maszyną parową.

Gdy Rhys Trahaearn, zwany Żelaznym Księciem, uwolnił Anglię od Ordy, został narodowym bohaterem. W wolnej ojczyźnie zbudował handlowe imperium oparte na legendzie swojego imienia i… strachu. Kiedy w pełen niebezpieczeństw świat Rhysa wkracza inspektor Mina Wentworth, która prowadzi śledztwo w sprawie ciała porzuconego na progu jego domu, Żelazny Książę postanawia, że Mina będzie jego kolejną zdobyczą.

Jednak Mina nie może ulec urokowi Rhysa. W jej żyłach płynie krew Ordy i mimo nanotechnologii ulepszającej jej ciało, żyjąc w nieprzyjaźnie nastawionym londyńskim społeczeństwie, ledwo wiąże koniec z końcem. Ten romans zrujnowałby jej karierę i rodzinę, ale prowadząc śledztwo, nie może Żelaznego Księcia unikać… a jego upór w dążeniu do celu sprawia, że trudno mu się oprzeć.

Kiedy Minie udaje się ustalić tożsamość ofiary, odkrywa spisek, który zagraża całej Anglii. Żeby uratować swój kraj, Mina i Rhys muszą przemierzyć ziemie, na których roi się od zombi, oraz zdradzieckie wody oceanów. Ale niebezpieczeństwo zagraża nie tylko jej rodakom, gdy Mina poczuje pokusę zrezygnowania ze wszystkiego dla Żelaznego Księcia…

Premiera: 20 lipiec 2012
Wydawnictwo: Dwójka bez Sternika

Książka od razu mi przypadła do gustu, kiedy tylko przeczytałam zdanie napisane tłustym drukiem. Nie wiem czemu, ale teraz jakoś mam fazę na steampunk Z chęcią przeczytam, a może i nawet kupię.. Tylko ta okładka jest strasznie brzydka, oby zmienili ją.!




Premiera: 13/20 lipiec 2012
Cena: 35 zł

Nakręciłam się na tą książkę tutajpoczkategori
Jak miło, że okładkę zmienili. Jeśli cena nie będzie przerażająca to prawdopodobnie kupię tę książkę.
Haha, MUlka, mnie ciągnie do tej książki przez pewne skojarzenie z inną serią Chociaż opis zapowiada coś innego, to i tak jest bardzo interesujący. Poczekam na recenzje, ale będę miała tą książkę na oku tutajpoczkategori


Cudowna jest nasza okładka! Nie mogę się doczekać
Jezu, prześliczna.! O wiele, wieele piękniejsza niż orginałka tutajpoczkategori
Gdzie ostatnio spojrzę, to żelazo. Jednak chętnie przeczytam. *.*

Gdzie ostatnio spojrzę, to żelazo.
Dokładnie to samo pomyślałam. Okładka śliczna, i chyba głównie dlatego zainteresowałam się tą książką tutajpoczkategori
Polska okładka jest świetna-taka klimatyczna.A co do opisu-może być ciekawie...
Hmm żelazny książę wydaje mi się złym gościem no frajerem (skoro zbudował imperium na strachu..), a więc Mina idiotką jeśli on jej się podoba, wyczuwam coś co mi się nie podoba jak w Ever (ahh Ever wszystko by wybaczyła swojemu kochaniusiemu, niewinnemu Damienowi o__O) na pewno nie kupię, nawet nie wiem czy przeczytam, no ale nie będę spisywać na straty, poczekam na opinie. ; ) tutajpoczkategori
Ej, czekajcie.. fabuła książki w którym wieku się dzieje.? Chyba w XIX no nie.? Bo ja już nie wiem..
Tak Tombraiderka, z tego co czytałam jest stylizowana na XIX wieczną Anglię (oczywiście ) Według zagranicznych recenzji autorka nie ociera się tylko o steampunk (jak Clare w "Mechanicznym Aniele") ale dość porządnie reprezentuje gatunek ... Świat jest porównywany troszkę do tego z "Bezdusznej" z tym, że nie jest taki głupkowato śmieszny, a bardziej mroczny - do tego dużo romansu, więc coś idealnego dla mnie tutajpoczkategori

Według zagranicznych recenzji autorka nie ociera się tylko o steampunk (jak Clare w "Mechanicznym Aniele") ale dość porządnie reprezentuje gatunek ... Świat jest porównywany troszkę do tego z "Bezdusznej" z tym, że nie jest taki głupkowato śmieszny, a bardziej mroczny - do tego dużo romansu, więc coś idealnego dla mnie

Po tym mocno się książką zainteresowałam, ale chyba poczekam na recenzje.
Ja tak samo. Czekam aż pierwsze się pojawią. ;3 Jeszcze do tego wydawnictwa nie pisałam, hmm. 8D tutajpoczkategori
Oj no zaraz, okładka miała być inna... o.O mam zamiar przeczytać tę książkę, ale nie wiem, czy to będzie TO, co bym chciała...
Trochę nie ogarniam opisu, ale książka wydaje się być fajna i Mulka również mnie zachęciłaś swoją wypowiedzią
Co po okładki Dwójka bez sternika ma często fajne okładki tutajpoczkategori

Świat jest porównywany troszkę do tego z "Bezdusznej" z tym, że nie jest taki głupkowato śmieszny, a bardziej mroczny - do tego dużo romansu, więc coś idealnego dla mnie
Skoro podobny do "Bezdusznej to mi się na pewno "Żelazny Książę" spodoba
Na PB data premiery to 20 lipca.
Szkoda, że brak jakiegokolwiek info na stronie wydawcy.

Choć akurat na PB niektóre książki też mają niewłaściwe daty (to najczęściej z powodu wydawnictw, bo tak często zmieniają) ale można by aktualizować jak już coś nie zostało wydane, np "Czas pomiędzy nami" nie miał jeszcze swojej premiery po angielsku, więc trudno aby u nas był 14 czerwca. To wprowadza taki zamęt, że coś zostało już wydane, a wiele osób na PB przecież zerka
Sorki z offtop. tutajpoczkategori

Na PB data premiery to 20 lipca.
Szkoda, że brak jakiegokolwiek info na stronie wydawcy.

Choć akurat na PB niektóre książki też mają niewłaściwe daty (to najczęściej z powodu wydawnictw, bo tak często zmieniają) ale można by aktualizować jak już coś nie zostało wydane, np "Czas pomiędzy nami" nie miał jeszcze swojej premiery po angielsku, więc trudno aby u nas był 14 czerwca. To wprowadza taki zamęt, że coś zostało już wydane, a wiele osób na PB przecież zerka
Sorki z offtop.


Cassin, dzięki za uwagę, sprawdzę to.
A co do premiery Żelaznego - taką datę dostaliśmy przy zapowiedzi, więc jest oficjalna. Natomiast jeśli premiera zostanie przesunięta, to na pewno nowe info się pojawi. Póki co nie mamy żadnych innych wieści na ten temat, a przecież nie wymyślamy sobie dat, jak nam się podoba...

przecież nie wymyślamy sobie dat, jak nam się podoba...
Hah, no ja tam nie wiem..
Ale tak serio (seriułsli - jakby to powiedziała taka dziewucha z mojej klasy - ale głupota) to po prostu wydawnictwa mają nadzieję, że dadzą radę w określonej dacie, a tu taki psikus, że się (najczęściej) nie wyrabiają, biedaczki.. No ale trzeba to niestety przyjąć do wiadomości - niekoniecznie z uśmieszkieem - i poczekać. tutajpoczkategori
13ty to jest data empikowska - czasami mają wcześniej książki i są u nich dostępne przez internet nim jest oficjalna premiera w księgarniach innych lub stacjonarnych. Myślę, że różnica 7dni to żadna różnica, bo od dłuższego czasu można zaobserwować, że premiera książki jest wtedy i tylko wtedy kiedy jej status w księgarni zmienia się na "dostępny" co rzadko zgadza się z tym co jest napisane w pierwszym poście - niestety
tombraiderka009, w takim razie się przyzwyczajaj, rynek jest jaki jest, więc nie ma co liczyć, że nagle wydawnictwa zaczną dotrzymywać obiecanych terminów premier - nawet oni nie są w stanie określić wszystkich możliwości i problemów, związanych chociażby z dystrybutorem, chorobą grafika, urlopem tłumacza itd. Idą wakacje, każdy ma prawo na urlop. jak książka będzie, to będzie. Wychodzę z założenia, że wkurzanie się nic nam nie da - też mi nie w smak, że wiele premier jest przesuwanych albo odwoływanych zupełnie. Takie życie. tutajpoczkategori
Zawsze jak premiera jest przesunięta, to i tak samo czekanie na ten pierwszy termin robi wydawnictwom całkiem sporą kampanię reklamową

Na PB zamieszczacie zapowiedź, potem czasem fragment, a na koniec jeszcze informacje, że dziś dzień premiery.
Jeśli zmieniają datę, opis, zdjęcie, okładkę, zwiastun - to troszkę wymuszają na was ponowne wspomnienie o danym tytule.
Wchodzę sobie na PB, zapowiedzi i patrzę, a tu fragment Żelaznego Księcia! I to jaki bo aż 46 stron
http://paranormalbooks.pl/2012/07/06/exclusive-przeczytaj-46-stron-zelaznego-ksiecia-2-tygodnie-przed-premiera/

Sama jeszcze nie przeczytałam (muszę uczyć się teraz ang.. tak wiem wakacje, ale mam zaległości xD), ale nie odbiorę wam tej szansy.. xD tutajpoczkategori
No, jak widać wydawnictwo ma zamiar dotrzymać terminu premiery.
mnie się fragment bardzo podoba upewniłam się tylko, że książkę przeczytam - ciekawa tylko jestem ile będzie miała stron, bo trochę spora ta czcionka ...

mnie się fragment bardzo podoba upewniłam się tylko, że książkę przeczytam - ciekawa tylko jestem ile będzie miała stron, bo trochę spora ta czcionka ...
Z tego co mi wiadomo to książka będzie mieć 448 stron, więc cieniutka to ona na szczęście nie będzie Powrót do góry
Aż 46! Będę twarda i nie czytam, bo jak mi się spodoba, to będzie masakra z czekaniem. xD
"[...] Jak nazywają panią przyjaciele?
-Uparciuch.- Odwróciła wzrok gdy na jego twarzy znowu pojawił sie usmiech. - Może pan dalej mówić do mnie pani inspektor.
- A pani może nazywać mnie Rhys.
- Nie będę.
- Nawet gdy będę leżał w pani łóżku?
Mina położyła dłoń na jednym z pistoletów.
-Przyznaję, to było zbyt śmiałe? [...] Powinienem był powiedzieć w moim łóżku?"

Kilkaset lat temu Orda Mongołów za pomocą nowoczesnej techniki i sprytu przejęła władzę nad zachodnią Europą, przemycając w tanim cukrze i innych produktach spożywczych nanity prosto do ciał nieświadomych Europejczyków. Samoreplikujące się robaki sprawiały, że zainfekowani byli zdrowsi, silniejsi ale jednocześnie podatni na kontrolowanie. Orda za pomocą wierzy postawionej w Londynie, zaczęła wysyłać fale radiowe dzięki którym wyciszyła w ludziach emocje. Nanity nie tylko zrobiły z ludzi bezuczuciowe manekiny, dzięki nim organizmy potrafiły spajać się z mechanicznymi częściami. Najeźdźcy eksperymentowali na ludziach i na zwierzętach, stworzyli przeróżne potwory, do tego co jakiś czas Mongołowie włączali rankor - sygnał który wpływał na wszystkich naniterów zmuszając ich do spółkowania.

Akcja rozpoczyna się dziewięć lat po tym jak Rhys Trahaeran uwolnił Brytyjczyków od Ordy rozwalając wieżę nadawczą. Nagłe odcięcie sygnału spowodowało powrót emocji u ludzi, rozpoczęła się rewolucja, zniewoleni po nagłym odzyskaniu władzy nad własnymi ciałami wpadli w szał mordowania, nie tylko Ordzie się dostało, część z nich w szaleństwie zabijała siebie nawzajem.
Teraz wszystko powoli wracało do normy, powrócili potomkowie bogatych arystokratów, którzy uciekli przed Ordą do Nowego Świata i pragną odzyskać władzę nad Brytanią. Uważają się za lepszych bo nie są zainfekowani nanitami - czyli nie są podatni na sterowanie, natomiast mieszkańcy uwolnieni spod rządów Ordy mają ich za tchórzy którzy opuścili ich w potrzebie.

W tym wszystkim poznajemy panią inspektor Wilhelminę Elizabeth Wentworth, zwaną przez przyjaciół Miną. Córkę arystokratów, poczętą w trakcie jednego z rankorów. Jednak Mina nie jest czystej krwi angielką, jej matka została wykorzystana na Mongolskim przyjęciu, więc można sobie wyobrazić jej życie w mieście w którym wszyscy nienawidzą Ordy a jej twarz im ją ciągle przypomina.
Lata bycia poniżaną sprawiają, że Mina stała się twardą i odporną na wiele rzeczy kobieta, sama żyła za czasów sygnału i z całego serca nienawidzi Mongołów, całe szczęście ma fantastycznych rodziców i rodzeństwo, o przyjaciółce nie wspominając. Ciężko pracowała by znaleźć się tam gdzie jest, czyli na stanowisku cenionej w policji pani inspektor.

Pewnego dnia zostaje wezwana do posiadłości Żelaznego Księcia - kim jest nie kto inny tylko Rhys Trahaeran, który otrzymał ten tytuł i wiążące się z nim dobra, w podzięce za zniszczenie wieży. Na progu jego domu znaleziono ciało, okazuje się, że zostało ono tam podrzucone i jest prawdopodobnie wiadomością dla księcia. Kiedy Mina odkrywa tożsamość nieszczęśnika i okoliczności jego śmierci okazuje się, że sprawa jest o wiele bardziej zagmatwana - do tego istnieje prawdopodobieństwo, że zagrożone jest nie tylko życie księcia, ale całej Anglii.

A to dopiero początek

Świat przedstawiony w książce jest niesamowicie barwny. Alternatywna rzeczywistość w której postacie naśmiewają się z prób przekopania sie pod kanałem La Manche, pruderyjny Nowy Jork w którym damy poruszają się z przyzwoitkami a w tym czasie w Anglii Orda wypleniła wszelkie religie. Autorka w trakcie całej powieści powoli odkrywa co nowsze aspekty tego ciekawego świata. Ludzie z karabinami, młotami pneumatycznymi czy innymi ustrojstwami zamiast rąk; sztuczne, dziwnie działające oczy, oczywiście statki powietrzne ze skomplikowaną bronią, roboty, zombie, krakeny ... Nie sposób się nudzić i nie sposób odgadnąć co za chwilę się stanie. Książka jest niesamowicie nieprzewidywalna. Mnóstwo akcji, ciekawych jej zwrotów i przykuwających uwagę postaci sprawiało, że chwilami ciężko mi było przerwać lekturę.

Muszę też przyznać że ważnym wątkiem w książce jest romans, śmiem nawet twierdzić, że duża część innych oplata się wokół niego. Jaki jest? Hmm Rhys może się na pierwszy rzut oka nie spodobać, typowy samiec Alfa który napalił się na nową zabawkę i chcę ją mieć. Jednak im dalej w las staje się bardzo wesoło, trochę melodramatycznie i strasznie gorąco, czego się nie spodziewałam . Mężczyzna który spędził 20 lat na statku jest dość bezpośredni i często zalicza wpadki, najlepsze jest to, że nie zawsze rozumie, że popełnił błąd co bywało takie urocze. Jakby nie było, Rhys to człowiek o gołębim sercu choć z twardymi zasadami. Z biegiem książki lubiłam go coraz bardziej.
Co do pani inspektor, rzadko kiedy zdarza się bohaterka która tak świetnie do mnie przemawia. Przeważnie w każdej tego typu postaci znajduję coś co mnie irytuje, natomiast ona była idealna i absolutnie niczego bym w niej nie zmieniła.

Ostrzeżenie, w książce tej jest dość sporo scen intymnych, których, jak pisałam wyżej, absolutnie się nie spodziewałam. No ale patrząc na wiek bohaterów 30 i 36 chyba powinnam była . Nie mniej uważam, że autorka świetnie się spisała i nie wyszły one na siłę. Każde zbliżenie niosło ze sobą pewien przełom w wątku, uczyło czegoś bohaterów i często było okraszone lekkim dowcipem który rozładowywał napięcie czy powagę chwili. Zdaję sobie sprawę, że niektórych może irytować podejście księcia do tych spraw, ale należy mu wybaczyć - to pirat - 20 lat na statku, rabując, handlując a tu nagle spotyka taka kobietę, nie jego wina, że tak na niego działała Do tego, to że narracja jest prowadzona zamiennie raz z punktu widzenia Miny, raz księcia - bardzo ubarwia historię i nie pozwala się nudzić.

Podsumowując, książkę z czystym sercem polecam. Fani szalonych przygód, steampunku ,romansu i dobrego humoru będą więcej niż zadowoleni. Dodam jeszcze coś co ucieszy pewnie każdego jest to praktycznie zamknięta historia (juhu!) Część bohaterów których poznaliśmy w "Żelaznym Księciu" przejmą pałeczkę nad kolejną opowieścią - ja już wiem którzy i przyznaję że z miłą chęcią po nią sięgnę , choć oni sami mnie nie zaintrygowali to świat który stworzyła autorka jak najbardziej i chętnie do niego wrócę.

Czytajcie !

cytat z książki str. 110

ps: Dodam jeszcze, że patrząc na fabułę książka przypominała mi "Bezduszną" - tu i tu bohaterka rozwiązująca zagadki kryminalne, do tego ze względu na to kim jest wykluczona i prześladowana, klimat ze sterowcami itp - nie mniej język zupełnie inny. Druga książka jaka wpadała mi do głowy w trakcie czytania to "Imperium Wampirów" podobnie fajnie mi się przez nią brnęło, nawet nie wiem czy nie lepiej Te bitwy, ucieczki, pościgi - kto czytał to wie Powrót do góry
Też czytam i również mam takie przebłyski z "Bezdusznej"
Niezwykle fajnie się to czyta, ale dopiero początek - przy tak małej czcionce jest tego sporo. Wiedziałam MUlka, że prędko przeczytasz

Wiedziałam MUlka, że prędko przeczytasz

ahh bo tak ciężko było mi ją odłożyć, dzisiaj miałam oczy na zapałki

Co do czcionki to przy "Uniesieniu" rzeczywiście wydaje się być mała , czekam z niecierpliwością na Twoje wrażenia, zauważyłam że chyba Tirin też zaczęła czytać
Książka bardzo miło mnie zaskoczyła, totalnie trafiła w to co akurat było mi potrzebne - nie jakieś odkrycie życia, ale świetna zabawa i super odskocznia Powrót do góry
Czytając Twoją recenzję właśnie cały czas miałam w głowie Imperium wampirów, a jeśli ta jest lepsza, to może kiedyś i po nią sięgnę

to może kiedyś i po nią sięgnę

to fajnie zachęcam ... jeszcze coś mi się z tą książka kojarzy "Piraci z Karaibów" mam wrażenie, że autorka delikatnie się inspirowała Powrót do góry
Mulka po takiej recenzji strasznej mi narobiłaś ochoty. No cóż będę próbować dalej na PB z tym konkursem. ;3
Skończyłam właściwie wczoraj, ale nie miałam siły już w nocy na komputer.

MUlka doskonale przedstawiła "Żelaznego Księcia" i może troszkę bezcelowe będzie opowiadanie ponownie tego samego - oto na co ja zwróciłam uwagę

"Nanotechnologia w czasach żelaza i pary"

Na spokojne czasy epoki edwardiańskiej padł złowrogi cień. Niczym ciemne chmury od dawna przesuwała się po kontynencie niszcząca siła mongolskiego imperium - Ordy. Przebyła ona kanał i podporządkowała sobie Brytanię dzięki nanotechnologii. Nanity, gdy dostały się do ludzkiego ciała, mogły czynić cuda. Potrafiły przeszczepić najróżniejsze żelazne protezy lub kontrolować ludzie uczucia. Gdy runęła wieża, symbol okupacji i miejsce nadawania obezwładniającego sygnału obierającego wolną wolę, Anglia odzyskała wolność. W tym czasie Nowy Świat stał się miejscem ucieczki rejterów, osób niezainfekowanych, którzy teraz powrócili do ojczyzny. Społeczeństwo składające się z zainfekowanych nanitami i rejeterów nie mogłoby być bardziej wrogo nastawione do młodej pani inspektor, której jednyną winą jest fizyczne podobieństwo do niedawnych najeźdźców.
Jedynie te wyspy pozostały miejscem względnego spokoju. Europejski kontynent to tylko kilka miast enklaw, gdzie reszta to ruiny otoczone lasami pełnymi najgorszej konsekwencji mongolskiej okupacji - zombie.

Świat opowieści z Żelaznych Mórz to miejsce, gdzie spotkać można sporo kobiet, które szacunek zdobywają dzięki biegłości w danej dziedzinie (to bardzo mocny punkt tej powieści - każda z postaci ciekawa na swój sposób) - nieważne czy są inspektorem, szefem policji, kowalem, kapitanem statku czy mechanikiem i wynalazcą w jednym.
Arystokracja podejmuje pracę nie z kaprysu czy kierowana poszerzaniem zainteresowań, lecz z konieczności finansowych. Taka jest i rodzina Miny, a bohaterka jest świetna w swoim zawodzie. Nieustannie zaskakuje czytelnika niesamowitą liczbą hipotez w tak krótkim czasie. Jedyne czym zawiniła to jej fizyczne podobieństwo do niedawnych okupantów.
Tytułowy Żelazny Książę to osoba, która wyzwoliła Anglię spod władzy Ordy, jednocześnie pirat i osoba z owianą legendami przeszłością.

Szkielet tej powieści to udany wątek kryminalny, który przywodzi na myśl przygody Alexii w serii Protektorat Parasola. Obie bohaterki (Minę i Alexię) mogą zostać uznane już za stare panny, Mina pełni jednak dodatkowo funkcje inspektora, co czyni śledztwa jej naturalnym elementem życia.
Tom pierwszy tej serii to także alternatywna wersja historii, której linie z naszą rozchodzą się znacząco od epoki edwardiańskiej. Autorka podejmuje udane próby wyjaśnienia konkretnych zmian społecznych, ekonomicznych czy politycznych.

Fabuła, sam spisek, był mometami troszkę zbyt zawiły (może dlatego, że czytałam bez przerwy, głównie w nocnych godzinach?). Uniemożliwiał wtedy lekkość czytania, jaką czuję przy innych książkach - ale tylko momentami. W książce występuje spora liczba dość odważnych scen erotycznych (dla mnie niektóre dialogi jak wyjęte z harlequina)- to zaleta albo wada. Mi osobiście przesłaniała odbiór tej historii i zmieniała postrzeganie relacji łączące bohaterów. To typ relacji, gdzie namiętność i pożądanie pojawiają się jako pierwsze, a miłość przychodzi z czasem i wiem, że i tak w życiu bywa. Nie mogę jednak poradzić nic na to, że jestem czasami (w większości) niepoprawną romantyczką i dla mnie te niektóre z tych scen pozbawiały ich relacje romantyczności. Muszę się jednak zgodzić, że każde z takich zbliżeń zbliżało ich do poznania samych siebie (do wyzbycia się lęków zakorzenionych jeszcze przez Ordę). Jestem troszkę w konflikcie, bo nie mam nic przeciwko ukazaniu tej strony relacji, jednocześnie lubiąc nutkę niepoprawnego romantyzmu.
Pozostało jednak nadal to nietypowe i intrygujące połączenie wizji rozwoju nanotechnologii, kiedy epoka edwardiańska zaczęła powoli przywdziewać żelazo.

Niezwykle udana okładka polskiego wydania powieści, choć bez dodatkowych ozdobień na początku rozdziałów mi aż przypominała wydaniem książki wyd.Mag - ale oczywiście różniła je czcionka z gatunku tych mniejszych, a to zapewnia, że to książka, którą trudno połknąć w zaledwie jeden wieczór.

Są tutaj sterowce krążące nad zatopioną Wenecją, latające wędrowne miasto nad złotymi piaskami Sahary, statki pirackie walczące o pokład z krakenami niedaleko wybrzeży Afryki i płonący Londyn, gdzie żelazo staje się częścią Ciebie dzięki nanotechnologii płynącej w twej krwi.
Nie ma wilkołaków, wampirów ani magii (jak w Protektoracie Parasola). Jest za to steampunk w najlepszym wydaniu i namiastka świata po upadku znanego z postapokaliptycznych wizji bliższych przyszłości niż przeszłości (Las Zębów i Rąk).
W pierwszej części tej serii wiele zapadających w pamięć postaci, lecz jedna wzmianka o nich zdradza zbyt wiele, a odkrywanie ich przeszłości to prawdziwa przyjemność - dla mnie to najbliższy przyjaciel Rhys'a i pani kapitan i kilku innych

Dobra powieść i chętnie poznam dalsze tajemnice tego świata
Podoba mi się zmiana narracji w dalszych częściach, choć liczyłam możne na panią pisarz Powrót do góry
Hmm Orda, czy Odra? Bo chyba chodzi o tą samą osobę. xD
Kurcze ja nie wiem, co do tych scen erotycznych. Nie przepadam, ale dla dobrej książki jestem w stanie znieść. :3

Mi osobiście przesłaniała odbiór tej historii i zmieniała postrzeganie relacji łączące bohaterów. To typ relacji, gdzie namiętność i pożądanie pojawiają się jako pierwsze, a miłość przychodzi z czasem i wiem, że i tak w życiu bywa. Nie mogę jednak poradzić nic na to, że jestem czasami (w większości) niepoprawną romantyczką i dla mnie te niektóre z tych scen pozbawiały ich relacje romantyczności. Muszę się jednak zgodzić, że każde z takich zbliżeń zbliżało ich do poznania samych siebie (do wyzbycia się lęków zakorzenionych jeszcze przez Odrę). Jestem troszkę w konflikcie, bo nie mam nic przeciwko ukazaniu tej strony relacji, jednocześnie lubiąc nutkę niepoprawnego romantyzmu.


Cassin bardzo trafnie opisałaś ten wątek. Uważam, że ukazanie przez autorkę tych relacji właśnie w ten sposób, było najsłabszym ogniwem książki. Mi też nie do końca się to podobało, w "typowych" PR odbiera się to inaczej, bo często męska strona nie jest człowiekiem i łatwiej zaakceptować takie zachowanie. Ale z drugiej strony było to motorem napędowym wielu dodatkowych wątków - w końcu dało się odczuć to, że u Rhys'a pociąg seksualny (że tak powiem ) wyewoluował do czegoś istotniejszego, do pociągu emocjonalnego, do więzi która go zmieniła. Chyba wolałam go takiego tzn nie wyobrażam sobie go innego bo to już nie byłoby to samo. Jego śmiałość i grubiaństwo nakręcało historię, więc wybaczam Powrót do góry
Orda - mój błąd i to cała organizacja bardziej niż konkretna osoba

Rhys dla mnie też nie byłby taki sam bez jego przeszłości (szczególnie Złoty Targ - co musiało mieć na niego większy wpływ).

Jeszcze co do fabuły, ale nadal relacje męsko-damskie SPOILER Ruiny Wenecji, ta samotna wieża i nasz Archimedes Fox Jak tylko zostawili go tam to WIEDZIAŁAM, że będziemy z bohaterami, gdy będą po niego wracać, a to już pozwoliło przewidzieć troszkę akcję. Chciałabym dowiedzieć się więcej o jego siostrze - czy ona przekształca tylko jego przygody i ile dodaje od siebie.
A jak Yasmeen wyrzuciła go z pokładu...ten wątek po prostu jest za dobry aby tak go zostawić. Nie wierzyłam, że zombie dadzą mu radę. Cieszę się, że o tym więcej w tomie drugim.
Jeszcze co do Yasmeen to podobała mi się jej relacja z przyjacielem Rhys'a. Pamiętam jak opisywał on gry - szczególnie jedną na wyspie z labiryntem (momentalnie Więzień Labiryntu przed oczami) ale chciałabym o tym coś więcej! Jego przygody wydają się takie ciekawe - szkoda, że on nie przejmie narracji... I jeszcze to miasto, które podróżuje przez pustynie (niby troszkę jak z Gwiezdny Wojen) ale i tak mnie to urzekło i chciałabym poznać znów szczegóły ich pobytu. SPOILER
Jeszcze co do języka bohaterów. Mina często mówi coś w stylu "O na gwiazdy" i tak jest przez pierwszą część powieści. Wspomniano, że Orda wypleniła wszelkie religie, choć one wciąż gdzieś tam się utrzymują, lecz ani Mina ani Rhys nie jest wychowany w jakiejś wierze... gdy w czasie scen bardziej odważnych pojawią się : Boże (to jeszcze mogę zaakceptować), ale Chryste, Jezu ... chyba, że wtedy zwroty te przenikały do mowy powszechnej bez większego znaczenia - w co wątpię Ale to jeden taki mankament.
Co do spoilera, mnie też się to podobało i też brakowało mi dalszych ciągów tych opowieści, ale prawdopodobnie są to furtki do kolejnych książek. Miasto jest super mi się bardziej skojarzyło z "Wodnym Światem" choć nie wiem dlaczego
Ale najbardziej podobało mi się subtelne wplatanie nam znanej historii w fabułę, jak właśnie Wenecji czy Leonarda Da Vinci.

Tak w ogóle Scarsdale jest bardzo ciekawym bohaterem, zastanawia mnie czy autorka napisze książkę poświęconą jemu - byłoby ciekawie

I ja też zauważyłam to O Bożę itp - ale pierwsze co pomyślałam sobie, że to może bezsens przekładu, a może rzeczywiście jest tak jak mówisz, że takie zwroty się ostały - skoro zachowały się też relikwie (matka Miny dała jej krzyżyk) to czemu nie. Powrót do góry
Kurczę, dziewczyny, ale mnie zachęciłyście do tej książki Dopisuję do listy i teraz to już na pewno przeczytam, zwłaszcza, że podobała mi się i "Bezduszna", i uwielbiam Piratów z Karaibów, a o "Imperium wampirów" nasłuchałam się dużo dobrego
I jakoś lubię zabieg zmiany głównych bohaterów w kolejnych częściach serii - to tak odświeża i urozmaica historię
Mam na półce od jakiegoś czasu już "Imperium wampirów"
Jak ma się ilość tych śmielszych scen tam w porównaniu do "Żelaznego Księcia" ? Powrót do góry

Mam na półce od jakiegoś czasu już "Imperium wampirów"
Jak ma się ilość tych śmielszych scen tam w porównaniu do "Żelaznego Księcia" ?


Nie występują

Mam na półce od jakiegoś czasu już "Imperium wampirów"
Jak ma się ilość tych śmielszych scen tam w porównaniu do "Żelaznego Księcia" ?


Nie występują
Idę czytać Żartuję - najpierw końcówka "Baśniarza", potem Morganville. Dzięki za info Powrót do góry
Ha, no to i ja przeczytałam Żelaznego Księcia. I powiem tylko WOW! Ta całkowicie niepozorna książka całkowicie mnie rozbroiła! Momentami moje uczucia przypominały te podczas czytania Imperium wampirów - czysty szok i radość. Przygoda z Rhysem i Miną to niezapomniana zabawa i świetnie spędzony czas. Tak, w końcu mogę powiedzieć z czystym sercem, że książka mi się podobała! Polecam ^^

... a ja teraz mam zamiar napisać recenzję i czuję, że to bardzo ciężkie zadanie

EDIT: jest i recka

Rhys Trahaearn, zwany Żelaznym Księciem, uwolnił Anglię od Ordy, mongolskiego najeźdźcy, który zniewolił europejski świat. Teraz, obleczony w legendę, która przyniosła mu nie tylko bogactwa i tytuł, ale także szacunek ludu, zostaje wciągnięty w podejrzaną sytuację – na progu jego domu ląduje trup. Co więcej, nikt nie wie, kim jest nieboszczyk, a na miejsce zdarzenia przyjeżdża pani inspektor ze swoim podwładnym i zamierza dokładnie zbadać sprawę. Rhys nie jest tą sytuacją zachwycony, ale młoda kobieta zamiast niechęci, wzbudza w nim zgoła odmienne uczucia – dotychczas niewzruszony i gardzący bliskością drugiej osoby mężczyzna nagle pragnie mieć ją tylko dla siebie. Rhys zdaje sobie sprawę, że nie cofnie się przed niczym, by zdobyć nieosiągalną Minę Wentworth, lecz pani inspektor wie, że nie może mu ulec. Nawet, jeśli jest osławionym Żelaznym Księciem…

Po dzieło Meljean Brook sięgnęłam z obawą, że powieść nie sprosta moim oczekiwaniom. Bałam się rozczarowania, bowiem tak wiele powieści jest reklamowanych pod szyldem steampunku, a najczęściej niewiele mają wspólnego z tym nurtem. Nad wyraz długi i zawiły opis z okładki także nie napawał optymizmem, a oprawa z kobietą w koronkowej sukni i koła zębate nie przyciągały spojrzenia na dłuższą chwilę. Mimo to zaryzykowałam i okazuje się, że popełniłabym ogromny błąd, gdybym po tę książkę nie sięgnęła!

Na początek warto podkreślić, że powieść nie należy do łatwych, bowiem zmusza czytelnika do pełnej koncentracji i szybkiego kojarzenia faktów. Autorka od pierwszej strony bombarduje odbiorcę masą informacji o przeszłości bohaterów, walki o wyzwolenie i powolnej próbie odbudowy cywilizacji. Świat nie jest już ten sam – po pokonaniu Ordy Anglia odzyskuje siły, lecz Europa chyli się ku upadkowi. Wiele krajów zamieszkują zombie, po świecie grasują zmutowane przez technologię zwierzęta, a w morzach czają się opancerzone, rządne krwi stwory. Ludzie walczą o każdy grosz, dzieląc się na czystych i zainfekowanych nanocząsteczkami, a posiadanie tytułu szlacheckiego wcale nie gwarantuje zbytku i luksusów. Najgorsze jednak jest to, że pamięć o najeźdźcy przetrwała w umysłach ludzi i każdy, kto choć trochę przypomina mongolskiego dyktatora, jest opluwany i szykanowany. I właśnie tu należy wspomnieć o głównej bohaterce.

„ – Jeśli spróbuje pan czegoś, strzelę do pana nabojem z opium w dawce wystarczającej do uśpienia wołu.
- Obudzi mnie pani, gdy dotrzemy do Chatham?
- Zostawię pana w rynsztoku obok stacji.
- W takim razie zaczekam, aż wsiądziemy do pociągu. – Uśmiechnął się. – Zawsze wynajmuję oddzielny wagon.
- A ja zawsze mam przy sobie broń.” *

Cała recenzja na:

www.paranormalbooks.pl/2012/08/06/recenzja-zelazny-ksiaze

* cytat str. 97.
Tytułowy Żelazny Książę to Rhys Trahaearn. To bohater narodowy, który uwolnił przed dekadą Anglię od Ordy. Dziś to niezwykle szanowany jegomość, owiany niemal legendarną przeszłością. Pewnego razu przed jego domem ląduje trup, co oczywiście nie stawia go w dobrym świetle. Sprawą zajmuje się interesująca zdaniem Rhysa, pani inspektor. Żelazny Książę stawia sobie za cel zdobyć piękną Minę, a zadanie zdobycia serca niewiasty niekoniecznie będzie proste...
Sprawa z nieboszczykiem może się też okazać niebezpieczna. Ktoś zdaje się zagrażać Księciu, jak i całej Anglii...

Od razy ostrzegam, że nie jest to książka łatwa. Mamy mnóstwo wątków, a autorka nie szczędzi na akcjach. Niekiedy musiałam dwa razy przeczytać dany fragment, aby w pełni zrozumieć. Mam na myśli, że podczas czytania trzeba się nieco wysilić, co jest dla mnie ogromnym plusem i zaskoczeniem zarazem. Nie jest to kolejna lektura z prostą fabułą jak budowa cepa.

Autorka stworzyła niesamowity świat. Fabuła "Żelaznego Księcia" to najbardziej złożona fabuła, z jaką się w ostatnim czasie zetknęłam. Nic nie jest tutaj przewidywalne, a to pewna nowość.

Mina to niesamowicie skonstruowana bohaterka. To kobieta niezależna, twardo stąpająca po ziemi, niesamowicie silna psychicznie i inteligentna. Takie bohaterki lubię! Nieco dłużej musiałam się przekonać do Rhysa. To taki typowy facet, który myśli, że wszystko mu się należy. To człowiek o stanowczym, twardym charakterze. Bardzo podobał mi się wątek romansowy między tą dwójką bohaterów. A sytuacje intymne opisane zostały z taktem i pewną subtelnością.

Myślę, że "Żelazny Książę" znajdzie uznanie zwłaszcza u fanów znanego już nam cyklu "Protektorat Parasola". Jedynie nasuwa mi się pytanie, dlaczego tak mało wydaje się u nas książek w takim klimacie?

Po skończeniu lektury długo zbierałam myśli. Nie potrafiłam przełożyć swoich wrażeń na pięknie skonstruowaną recenzję. Dalej nie potrafię, bo w mojej głowie tylko "o wow!", "ach!"...
Jestem gotowa na kontynuację tej świetnie zaczętej serii!

Podsumowując: Po "Żelaznego Księcia" naprawdę warto sięgnąć. Jest to lektura kompletnie niebanalna, która wybija się poziomem spośród ostatnio nam zaprezentowanych książek na rynku, więc drogi czytelniku, jeśli masz dość przeciętnych, tylko przyzwoitych książek, to czas sięgnąć po steampunk romance, który, mam nadzieję, wciągnie Cię w swój barwny świat a po przeczytaniu będziesz w stanie tylko powiedzieć "ach!", to na co czekasz? To duży błąd zignorować taką książkę.
Zatem serdecznie polecam!

Ocena ogólna: 9/10! Powrót do góry