ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Rodzice Jake’a Djonesa zaginęli bez wieści i nie wiadomo, w jakim są miejscu na Ziemi i w jakim momencie historii. Jake poznaje ich zdumiewający sekret: oboje należą do Tajnych Służb Straży Historii, stowarzyszenia, którego członkowie podróżują przez stulecia, aby udaremniać poczynania złoczyńców manipulujących przy dziejach świata. W poszukiwaniu rodziców Jake przenosi się z Londynu XXI wieku do dziewiętnastowiecznej Francji, gdzie trafia do Punktu Zero, głównej siedziby strażników historii. Tam poznaje barwną grupę młodych agentów i wraz z nimi wyrusza do epoki renesansu, aby podjąć misję ratowania dziejów przed złowrogim Zeldtem, który zamierza zniszczyć świat, jaki znamy. Przeszłość jest w niebezpieczeństwie i tylko Jake Djones może ją ocalić!

Wydawca: Egmont
Premiera: 18 kwiecień 2012

Trailer i oficjalna strona http://thehistorykeepers.com/

****
Egmont stawia na podróże w czasie no nie wiem, ciężko będzie przebić książki pani Gier


Przebić pewnie nie przebije. Niech tylko będzie bardziej jak Trylogia Czasu a mniej jak Strażnicy Meridianu (tamta kompletnie mi się nie podobała). tutajpoczkategori
Tak, na pewno będzie ciężko. Ale książka strasznie z opisu przypomina "strażników Veridanu", choć nie mogę tego określić, bo nie czytałam.
A ja właśnie czytałam Strażników Veridianu (mi tam się podobało) i opis wygląda jakby to był plagiat. No błagam, ile może być towarzystw dbających o niezmienność historii? No i jeszcze tytuł. Tu Strażnicy, i tu Strażnicy. A z Trylogią Czasu to chyba nie ma wiele wspólnego... Oprócz podróży w czasie. Była moda na wampiry, anioły, antyutopie, to teraz zniszczmy wątek podróży w czasie! Pewnie.
Ja w każdym razie nie zamierzam czytać. Chyba, że zbierze masę pozytywnych recenzji, mówiących, że nie jest to kropka w kropkę to samo, co Strażnicy Veridianu. A mam wrażenie, że tak będzie. tutajpoczkategori


NIe rusze. Na kilometr jedzie STRAZNIKAMI VERIDIANU, a to totalne dno :/
No nie wiem... jak zobaczyłam trailer i stronę anglojęzyczną to jestem na tak
Może być dziecinne, ale może być też całkiem wciagajace... tutajpoczkategori
zapowiada się całkiem niezły tekst, przynajmniej tak wynika z tej zapowiedz i z materiałów w sieci....
czy dziecinne, no nie wiem, HP też jest w sumie dziecinny... ale czytają go ludzie w różnym wieku
A ja jestem ciekawa tej książki i poczekam na recenzje, aczkolwiek chętnie bym ją kupiła bo nie czytałam jeszcze książki o tej tematyce. Podróże w czasie.. brzmi ciekawie
A co do porównywania jej do "Strażników Veridianu" to nie jest najbardziej rozsądne. Tematyka może być podobna, ale to nie oznacza, by książkę od razu przekreślić. Na to czy jest dobra składa się wiele czynników - styl jej napisania, ogólne wątki, przebieg całej akcji, autentyczność itd. Patrz ile jest książek o podobnej tematyce a poziom pomiędzy nimi jest wręcz ogromny. Także wstrzymajmy się z takimi ocenami do premiery Ja jestem zdania, że nie należy krytykować czegoś czego się nie zna, a może okaże się, że sama znajdziesz się wśród posiadaczy książki i będziesz polecać znajomym. tutajpoczkategori
Hej,
bardzo się cieszę z zapowiedzi i z przyjemnością przeczytam.
W dobie powrotu do potrzeb „plemiennych” i mody na New Age czuję się atakowana „Zmierzchem i jak skrótowo przejęliśmy HP… Pora na świeży powiew, nowego bohater i inną ciekawą historię. Nie zarzucałaby infantylności książce, której jeszcze nie mamy w rękach. Fantastyka i przygotówka nawet kierowana do młodzieży to gatunek, w którym sztuką jest utrzymanie wysokiego poziomy akcji i fabuły- tak żeby opowieść nie zmieniła się w czytadło. Zachęta i opinie brzmią obiecująco. Czekam.
i dyskusja opadła...? a dla mnie to wczoraj było wybawienie, pisze coś o fantastyce i utknęłam między Harrym, wampirami, Thorgalem, a Akademią Pana Kleksa.... sporo teraz o tym czytam, więc przydadzą się nowe tytuły, a i same książki zaczynają być bliskie, więc nadrabiam Strażników ("może nie okażą się dnem...") i czekam na nowe pomysły lub podpowiedzi premier...
stwierdzając, że coś jest dziecinne trochę się dogryza młodszym czytelnikom, a ja się ciesze, że jest z czego wybierać... tutajpoczkategori


stwierdzając, że coś jest dziecinne trochę się dogryza młodszym czytelnikom, a ja się ciesze, że jest z czego wybierać...

A co do porównywania jej do "Strażników Veridianu" to nie jest najbardziej rozsądne. Tematyka może być podobna, ale to nie oznacza, by książkę od razu przekreślić. Na to czy jest dobra składa się wiele czynników - styl jej napisania, ogólne wątki, przebieg całej akcji, autentyczność itd. Patrz ile jest książek o podobnej tematyce a poziom pomiędzy nimi jest wręcz ogromny. Także wstrzymajmy się z takimi ocenami do premiery Ja jestem zdania, że nie należy krytykować czegoś czego się nie zna, a może okaże się, że sama znajdziesz się wśród posiadaczy książki i będziesz polecać znajomym.
I nie wydaje mi się, że wytykanie innym braku rozsądku za porównywanie tej książki do Strażników Veridianu jest fajnym rozwiązaniem. Porównania są, bo po opisie można o podobieństwie tych książek wnioskować. Tyle.
Poprosiłam o egzemplarz od Egmontu, więc wkrótce zapoznam się z tą historią i zobaczymy... lepsza od Trylogii czasu na bank nie będzie, ale skoro Egmont ostatnio wydaje tak dobre książki, to może i ta nie będzie zła... ; tutajpoczkategori

Poprosiłam o egzemplarz od Egmontu, więc wkrótce zapoznam się z tą historią i zobaczymy... lepsza od Trylogii czasu na bank nie będzie, ale skoro Egmont ostatnio wydaje tak dobre książki, to może i ta nie będzie zła... ;]

a jak to możliwe że koleżabnka ma takie chody w Egmoncie że książki jej przysyłają? ;]]]

też bym tak chciał...
też z chęcią się zapoznam z tą pozycją, ta okładka (wybaczcie mi, wiem, że nie powinno się książek po niej oceniać ) jest obłędna! No i treść też wygląda na ciekawą tutajpoczkategori
Po opisie przypomina trochę "Strażników Veridianu", choć tak jak kada113 książki nie czytałam. Raczej nie przeczytam "Strażników Historii", ale jak pojawią się pozytywne recenzje to może się skuszę

Poprosiłam o egzemplarz od Egmontu, więc wkrótce zapoznam się z tą historią i zobaczymy... lepsza od Trylogii czasu na bank nie będzie, ale skoro Egmont ostatnio wydaje tak dobre książki, to może i ta nie będzie zła... ;]

a jak to możliwe że koleżabnka ma takie chody w Egmoncie że książki jej przysyłają? ;]]]

też bym tak chciał...

Bo moje recki wykorzystali na okładce do dwóch tomów Trylogii czasu??

Bajdełej zaczęłam czytać tych Strażników. Świetny narrator, a od samego początku akcja niesamowicie wciąga. Zobaczymy, co będzie dalej... tutajpoczkategori
mnie tam opis zaciekawił, chętnie przeczytam. Zobaczymy jak to będzie
A ja jestem bardzo ciekawa tej książki, z chęcią bym ją już przeczytała. Historia XIX wieku? Toż to jest to, co Saisha uwielbia! :] Tirindeth, czekam na twoją recenzję tutajpoczkategori
Tirindeth -to gratuluję, opisy na książkach to nie byle wyczyn
i tym niecierpliwiej czekam na Twoją opinię o SH
Również jestem ciekawa recenzji. Także dołączam się do grona "oczekujących" tutajpoczkategori
No dobra, to chyba jestem pierwsza, hehe

Ogólnie książka bardzo dobra, więc nie dziwię się, żeuznano ją za światowy bestseller, ale mimo to spodziewałam się czegoś... dojrzalszego. W sensie, ze bohaterowie tacy młodzi - po 14 i 15 lat. Jakby mieli po 16 i 17 to już brzmiałoby to o wiele lepiej. Intryga ciekawa, akcja wciągająca w zasadzie od pierwszej strony, nie ma zbędnych opisów i wprowadzania czytelnika w fabułę - autor idzie na całość. Świetny język - to podstawa w tej książce - doskonale stylizowany na poszczególne epoki, byłam pod wrażeniem. Zakończenie ciekawe, ale momentami miałam wrażenie, że takie na odwal się - wiadomo, że ciąg dalszy będzie i w sumie autor mógłby trochę podkręcić akcję. Ale mimo wszystko ksiązka jako całośc jest świetna, podoba mi się koncepcja podrózy w czasie - całkowicie coś nowego. Oczywiście do Tylogii Czasu się ta książka nie umywa, ale bardzo miło spędziłam przy niej czas i szczerze mogę ją polecic - później będzie recenzja, jak troszkę ochłonę po lekturze i zbiorę w konkretną całość moje przemyślenia. Daję ocenę 5/6.

PS i okładka DOSKONALE pasuje do fabuły książki *_*
Skoro mówisz, że książka dobra, to myślę, że się skuszę z chęcią oczywiście przeczytam jeszcze twoją recenzję, ale jakoś mnie ciągnie do tej książki, więc pewnie kupię tutajpoczkategori
Czym jest historia? Czy zastanawialiście się kiedyś, co by się wydarzyło, gdybyśmy mogli ją kontrolować? Gdyby mogła zostać zmieniona, przearażnowana, dostosowana do naszych potrzeb? A przede wszystkim czy wciąż bylibyśmy tymi samymi ludźmi, gdybyśmy mogli „cofnąć czas” i naprawić swoje błędy, zmieniając przeszłość?

Jake Djones właśnie wyszedł ze szkoły i nie mógł już doczekać się powrotu do domu, gdzie mieli czekać na niego, powróciwszy z trzydniowych targów w Birmingham, rodzice. Jednak właśnie wtedy drogę chłopcu zastąpiła nieznana postać twierdząca, że Jake natychmiast musi z nią iść. Tak oto czternastolatek zostaje porwany przez tajemniczego jegomościa, pana Cole, i wciągnięty w mrocznie brzmiącą, całkowicie nierzeczywistą przygodę. Okazuje się bowiem, że rodzice Jake'a zaginęli, a Jupitus Cole służy w Straży Historii – organizacji broniącej porządku czasu. Teraz Jake odkrywa nieznaną dotąd przeszłość swoich rodziców i wie, że jedynym sposobem, by ich odzyskać, jest zaangażowanie w akcję, odnalezienie swojego własnego ja i wyruszenie w przeszłość – w dosłownym znaczeniu tego słowa. Jednak czy młody chłopiec w szkolnym mundurku, mający za jedyny bagaż podręczniki szkolne, poradzi sobie w świecie pełnym intryg i walki z zaciekłym wrogiem Strażników?

Strażnicy Historii. Nadciąga burza to pierwszy tom porywającej serii o czternastoletnim Jake'u, który nagle dowiaduje się, że w jego żyłach płynie najprawdziwsza magia – dar przenoszenia się w czasie. Powieść została uznana za światowy bestseller i przetłumaczona na dwadzieścia języków! Nikt więc nie powinien się dziwić, że od razu zapragnęłam zdobyć dzieło Damiana Dibbena i zapoznać się z jego debiutanckim tworem. A wyniki tej znajomości przybliżę w poniższej recenzji.

Najwspanialszą rzeczą w książce Dibbena jest język narratora. Jestem pod niebywałym wrażeniem kunsztu pisarskiego (a może to zasługa tłumacza?), bowiem autor świetnie poradził sobie z wymogiem, jaki narzuciła na niego fabuła i zmieniające się miejsce akcji – potrafił stylizować język odpowiednio do wydarzeń i epoki, w których się one rozgrywały, nie wywołując w widzu w najmniejszym stopniu poczucia sztuczności czy niestosowności. Nowoczesność przeplotła się tu ze staromodną elegancją, a całość okraszona została humorem bohaterów i niebywałym wyczuciem w doborze odpowiednich dialogów. Ponadto czytelnik nie jest zasypywany niepotrzebnymi opisami i rozmyślaniami bohaterów, co czyni z powieści nader smakowity kąsek dla osób, które chcą wartkiej akcji i sytuacji mrożących krew w żyłach.

Istotni w powieści są także bohaterowie – cała plejada postaci w najróżniejszym wieku – od małych, dwunasto i czternastoletnich dzieciaków, po dorosłych, blisko pięćdziesięciolatków. Każda z tych postaci wnosi do powieści coś istotnego, ale nie można nie zauważyć, że największa uwaga skupia się właśnie na młodszej młodzieży, gdyż to ona będzie motorem napędowym całej historii. Nie brakuje im przy tym indywidualnych, ciekawych cech charakteru, które wyróżniają postaci na tle ówczesnych kreacji bohaterów powieści młodzieżowych. Tu otrzymujemy solidną dawkę odwagi, poczucia honoru, męstwa i przede wszystkim humoru – dużo humoru! A ten w największym stopniu zawdzięczamy jednemu z towarzyszy Jake'a, który pomimo swojej pyszałkowatości i narcystycznego zachowania, i tak jest bohaterem, jakiego nie sposób nie polubić.

Akcja mknie jak szalona, w zasadzie już od pierwszych stron, nie dając widzowi nawet chwili wytchnienia. Autor nie bawi się we wprowadzanie czytelnika w historię – wrzuca go od razu na głęboką wodę. Serwuje jednak po drodze szczątkowe informacje, które z czasem nabierają pełnego znaczenia, by pod koniec zaskoczyć z największą mocą. Zakończenie jest intrygujące, choć nie można się pozbyć wrażenia, że trochę niedopracowane – jakby autor chciał jak najszybciej dokończyć rozdział. Inna rzecz, która też troszkę nie do końca mi współgrała z fabułą, to wiek bohaterów – byli nieco zbyt młodzi, by wyruszyć w podróż, od której zależą losy świata. Powiedziałabym nawet, że już o wiele bardziej prawdopodobnie wyglądałaby sytuacja, gdyby autor postarzał ich o dwa, trzy lata. Ale mniemam, że zamysł Damiana nie był przypadkowy i kolejne przygody Jake'a i jego przyjaciół rozwieją moją niepewność w tej kwestii.

Strażnicy Historii to zapierająca dech w piersi, niezapomniana przygoda poprzez czas i przestrzeń. To opowieść o odwadze i miłości, która potrafi pokonać więcej, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. I przede wszystkim to kolejna doskonale wykreowana i dopracowana historia o podróżnikach w czasie, która potrafi rozbudzić wyobraźnię i zmusić nas do refleksji nad tym, co było, jest i co będzie. Przyznam, że po tej lekturze czułam w pierwszej kolejności zazdrość, gdyż chciałabym, tak jak młodzi strażnicy, wyruszyć w podróż poprzez stulecia, przywdziać renesansową suknię, wziąć udział w wystawnej kolacji i przeżyć po prostu niesamowitą przygodę w baśniowym klimacie. Tak, Strażnicy Historii niewątpliwie zagwarantują każdemu niesamowite emocje i dużą dawkę dobrego humoru, zatem nie pozostaje mi nic innego, jak polecić Wam debiut Damiana Dibbena. Podkreślam jednak, że porównywanie tej powieści do Trylogii Czasu Gier jest mylące. Dlaczego? Przekonajcie się sami! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części przygód młodych przyjaciół, a Nadciąga burza otrzymuje ode mnie w pełni zasłużoną ocenę 5/6!
chyba czuję się przekonana tutajpoczkategori
Tirindeth - bardzo wyczerpująca recenzja, łał jestem pod wrażeniem i - brzmi zachęcająco.
Nie sugerujmy się tak podobieństwami książek, już zdarzało się, że autorzy z różnych części świata wpadali na podobny pomysł.
Nie znam jeszcze tych książek, ale zaciekawili mnie "Strażncy historii"- nawet okładka mnie bardziej zachęca. Bohater zapowiada się przyjaźnie i ciekawie, wciągająca historia i fantastyka naukowa, która jest zawsze wymagająca dla czytelników. Ciesze się i znalazłam funpage: http://www.facebook.com/StraznicyHistorii
Już niedługo premiera- 18, lecę do księgarni. Na książkę często czekam bardziej niż na film...
uuuuuu dobra recenzja Tirindeth ;]
Masz ewidentnie dar wykorzystaj go ;]
Ja chyba się w takim razie bliżej zainteresuję tą pozycją...
Ja już oczekuję na książkę Tirindeth!

Recka narobiła mi smaku i rozwiała wątpliwości co do zakupu tej pozycji : Powrót do góry
Dzięki Tirindeth, teraz nie mam żadnych wątpliwości, ze kupię!
Bardzo dobra recenzja! Dała przedsmak książki. W sumie od początku byłam nią zainteresowana, ale teraz jestem pewna że chcę ją przeczytać Dziękuję za wyczerpującą recenzję! Bardzo fajnie, że chciałaś poświęcić chwilę Powrót do góry
Jejku, dzięki! mam tylko nadzieję, że się nie zawiedziecie - w pierwszej kolejności to taka powieść w klimacie baśni jakby i chyba trzeba o tym pamiętać, bo nie każdy to lubi
Ja czasami lubię
I na pewno nabędę!

A Egmont już zainteresowany wydaniem Twojej książki?... Powrót do góry


A Egmont już zainteresowany wydaniem Twojej książki?...


Och, mojej? Nie... Na razie inne wydawnictwo pochyla się nad moimi bazgrołami
Na pewno się uda, trzeba w to wierzyć
A co do Strażników to już jutro premiera. Pewnie w następnym tygodniu powiem wam jak mi się podoba bo planuję nabyć jeszcze przed weekendem Powrót do góry
no ja nie pamiętam kiedy jakoś mocno wyczekiwałam konkretnego filmu, książki za to - a i owszem
Ja widziałam "Strazników historii" w księgarni już Zakupie po wszysch rekomendacjach i cudnej recenzji ) Czyje się baaaaardzo zachecona Powrót do góry

Ja widziałam "Strazników historii" w księgarni już Zakupie po wszysch rekomendacjach i cudnej recenzji ) Czyje się baaaaardzo zachecona

Jak przeglądam recenzje na blogach ( a kilka sie już pojawiło) to czesto pojawia się argument, że książka jest dziecinna. Nie przeczę, że nie można mieć takiego wrażenia, dlatego myślę, że ta myśl jest też istotna przy doborze lektury. Dla mnie wiele robi ten klimat - troche jak w Szmaragdowym Atlasie, troche jak w Narnii.
Ja już mam książkę i zaczęłam czytać wczoraj. Ogólnie podoba mi się to, że wszystko jest takie tajemnicze, nie jest od razu wyjaśnione. Bohater zmaga się z pytaniami, na które nie dostaje odpowiedzi. Wszystko wyjaśnia się później. No i warto dodać, że według mnie akcja się rozkręca tak od momentu tej podróży. (nie chcę zdradzać szczegółów ) Ale jak na początek to jestem ZA! podoba mi się, chociaż jeszcze sporo stron przede mną to jak na ten moment stanowczo polecam Powrót do góry
Dziecinna... to literatura młodzieżowa jakby nie patrzeć
może faktycznie kierowana jest bardziej do młodszej grupy. Ma też chyba na celu przemycenie jakiś wartości edukacyjnych.
Ja dziś wpadłam na taką reckę:
http://moniczyta.blogspot.com/2012/04/straznicy-historii-nadciaga-burza.html
autorka zwraca uwage na podobieństwo do Veridianu, które to ksażiki też czytała, ale według niej Strażnicy wypadają lepiej
Książka jest młodzieżowa, ale nie wiem czy jest dziecinna. Ogólna fabuła może nie jest jakaś poważna, ale język jakim posługuje się autor jest dojrzały i myślę, że są wątki, które zaciekawią starszych jak najbardziej. Ja jestem zadowolona. Już przeszłam przez połowę pewnie dzisiaj też poczytam i póki co nic "większego" nie mam do zarzucenia. Powrót do góry
Mam nadzieję, że nie wyjdzie, iż promuję blog, ale tam gdzie recka, jest konkurs ze strażnikami i wieloma innymi książkami do wygrania.
Smakowita gratka
http://moniczyta.blogspot.com/2012/04/konkurs-urodzinowy.html

Teraz zmykam do poważnych zajęć, a wieczorem biorę się za czytanie
jedna z lepszych książek dla młodzieży jakie czytałam. Jak ktoś ma jakiego młodego pod pachą to niech mu wciśnie w łapę Strażników Powrót do góry
Ja też już dawno po lekturze, ale nie miałam jak wejść na forum (dopiero wróciłam z majówki )
Więc jeżeli chodzi o moją opinię, to faktycznie nic się nie zmieniło. Ogólnie jestem bardzo zadowolona, że wpadłam na ten wątek i przeczytałam tyle zachęcających komentarzy. Jak najbardziej godna uwagi lektura. A co do zakończenia.. mi się podobało. Trzymało w napięciu i prawdopodobnie było wprowadzeniem do kolejnej części. Po zamknięciu książki nadal zastanawiałam się co może się wydarzyć. Trochę żałuję, że "wątek miłosny" był bardzo słabo rozwinięty, bo strasznie lubię takie rzeczy, ale pod koniec się rozkręciło. ahhh! No i pewnie niektóre/niektórzy z was uznają to za zaletę książki, kwestia gustu
Fabuła wydaje się naprawdę ciekawa. I wasze opinie też są jak widzę na plus. Chętnie przeczytam Powrót do góry
Odkąd przeczytałam ostatnie zdanie finałowej części Trylogii czasu, zainteresowałam się tematyką podróży w czasie. Temat ten nie był zbyt popularny, ale po międzynarodowym sukcesie książek pani Gier trochę się to zmieniło, przynajmniej w moim odczuciu. Postanowiłam się więc zapoznać z wersją pana Dibbena.
Jake Djones ma czternaście lat, mieszka w Londynie i prowadzi życie zwykłego gimnazjalisty z upodobaniami do sztuki i historii. Jego rodzice prowadzą mały sklepik, podupadający zresztą. Ot, zwyczjna rodzinka.
Wszystko się zmienia, kiedy chłopak odkrywa, że jego rodzice zaginęli. Nie wiadomo, w jakim są mieście, kraju, kontynencie, momencie historii... Zaraz, zaraz... Że co?! Jak to historii?!
Otóż roztrzepana para Djonesów, a także starsza siostra ojca chłopca, Róża, należała do Tajnych Służb Straży Historii. Stowarzyszenie to zajmuje się ochroną historii, aby pozostała taka, jaką znamy z podręczników szkolnych. Bo chrapkę na zmianę dziejów świata ma wielu. A zadaniem agentów jest to udaremnić.
Jake postanawia płynąć wraz z nieco ekscentrycznymi, nowymi przyjaciółmi i swoją ciotką, do dziewiętnastowiecznej Francji, do Punktu Zero, głównej siedziby strażników. Ma stamtąd wyruszyć grupa młodych agentów, złożona z uroczej i pięknej Topaz St Honore, "jajogłowego" Charliego Chieverleya i najbardziej próżnego i pyskatego typa, jaki chodził po tej planecie - Nathana Wyldera. Djones postanawia zabrać się z nimi na gapę do epoki renesansu, by pokrzyżować plany złowrogiego Zeldta i przy okazji spróbować odnaleźć rodziców. Tak rozpoczyna się największa przygoda w całym jego dotychczasowym życiu? Czy podoła tym jakże trudnym zadaniom?
Mamy tu do czynienia z kolejnym następcą Harry'ego Pottera. Ksiązka jest dość ciekawa, wciągająca i zabawna. Jednak dość często wkurzała mnie sytuacyjna głupkowatość chłopca. Ale poza tym czytało się całkiem nieźle.
Spodziewałam się czegoś podobnego do mojej ukochanej Trylogii czasu, a dostałam coś zupełnie innego. Nie do końca lepszego. Były różne braki w treści, momentami powieść nudziła lub była strasznie przewidywalna. Ale jako, że jest to literacki debiut autora, mogę trochę przymknąć oko. Oceniam ją wię 11/13 i polecam miłośnikom historii i przygód.
Wygrałam ją, więc na pewno przeczytam. ;3 Ale po takich recenzjach pewnie i tak bym ją kupiła. ;3 Powrót do góry
Mnie książka się podobała, obyło się jednak bez fajerwerków. Rzeczywiście wydawała się chwilami trochę dziecinna, ale raczej w niczym to nie przeszkadzało
Najbardziej wkurzała mnie schematyczność i przewidywalność fabuły - nie znoszę kiedy wiem co za chwilę się wydarzy.
Ogólnie wrażenia z lektury są bardzo dobre, bo pomimo wspomnianej wyżej przewidywalności, książka potrafi naprawdę wciągnąć, a trzeba przyznać, że i sam pomysł na opowieść jest niczego sobie
Także z niecierpliwością czekam na następną część ^^
Strażnicy historii bardzo mi się spodobali, to wciagająca, świetna książka. Zawsze uwielbiałam motyw podrózy w czasie, a sposób, w jaki autor je opisał, jeszcze wzmógł mój zachwyt powiescią Przeczytałam w jeden wieczór, bo nie mogłam sie oderwac, i na pewno kiedyś znowu przeczytam Bardzo polubiłam też bohaterów W kazdym razie nie mogę się już doczekac drugiej części =D Powrót do góry
Dziwne, bo wszystkim tak się spodobała a mnie męczyła trochę. Widać jestem dziwny XD Ale właściwie to dopiero pierwsze 70 stron, może potem rozwinie się akcja i będę mógł zmienić zdanie. Mimo wszystko zauważyłem, że język jest nieco ciężki, te opisy nie są takie lekkie. No nie wiem, takie osobiste odczucie. Ale może jeśli zacznę czytać od nowa to okaże się, że jestem w błędzie?
Książka nie spodobała mi się tak jak miała mi się spodobać. Niby akcja jest, a niby jej nie ma. Bohaterowie też są jacyś dziwni. Nie wiem, nawet po przemyśleniu nie wiem, co mam o niej sądzić, choć sam pomysł ze stowarzyszeniem Tajnych Służb Straży Historii, jest naprawdę ciekawy. Mam nadzieję, że autor bardziej mnie przekona do siebie w drugiej części.

http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/04/straznicy-historii-nadciaga-burza.html Powrót do góry

[...] spojrzał na swój czasomierz. – Pięć po pierwszej, została godzina do zaćmienia. Może wystarczy czasu na kawkę? – zażartował.
[...] wsunęła do środka smukłe palce. – Będę miała pretekst, żeby fundnąć sobie manicure – zażartowała.
[...] wyciągnął ramiona i wyjął szklaną kapsułę, by przyjrzeć się jej śmiercionośnej zawartości. Kapsuła natychmiast wyskoczyła mu spomiędzy palców i pofrunęła w powietrze. Wszyscy jak na komendę wstrzymali oddech, porażeni wizją nagłej śmierci, ale P. zręcznie złapał bańkę drugą ręką. – Spokojnie – uśmiechnął się. – Taki żarcik.

Właśnie to zepsuło mi finał powieści i tym samym wpłynęło na całą ocenę. Nie wiem co się stało i dlaczego autor zdecydował się na ten samobójczy krok; bał się wywołać u młodego czytelnika stan zbyt dużego napięcia emocjonalnego, czy (o zgrozo!) naprawdę wydawało mu się to śmieszne? Chcąc być jednak w pełni szczerą przyznać muszę, że reszta powieści (wszystko, poza ścisłym finałem) pozbawione jest sztucznej wesołości. W dalszej części recenzji postaram się wyzbyć emocji i zapomnieć o swych przykrych doznaniach.

"Nadciąga burza" to powieść dobra i ciekawa. Czasami szaleńczo wciągająca, a nawet zaskakująca. To przede wszystkim powieść przygodowa, z silnymi akcentami realistycznymi (poza podróżami w głąb historii, nie ma tu innych elementów fantastycznych). Sama teoria podróży w czasie średnio mnie przekonała; zażycie atomium jest lekko efekciarskie i mocno skomplikowane. Pojawia się też kilka nielogicznych i niespójnych informacji. Nie potrafię na przykład zrozumieć, dlaczego podróżnicy w czasie, którym pozostało kilka dni na zapobieżenie apokalipsie (mission impossible!) nie cofną się po prostu o tydzień i nie zapewnią sobie dodatkowych, cennych godzin.

Niezbyt się też odczuwa te zależności czasów, które tak lubię (kiedy każda, nawet najmniejsza zmiana przeszłości wpływa na przyszłość). Realia historyczne też nie są zbyt silnie odczuwalne. Wszystko przypomina teatr – są kostiumy i scenografia, ale obyczaje i pewne komponenty rzeczywistości w żadnym wypadku nie przypominają początków renesansu (akcja pierwszego tomu przygód Jake’a rozgrywa się w 1506 roku). Pewne rzeczy są kompletnie nieprzemyślane; no chociażby fakt, że bohaterowie, wesoło spędzając czas w szesnastowiecznej Wenecji, rezerwują sobie stolik w restauracji. Autor ewidentnie zapomniał, że restauracja to wynalazek XVIII-wieczny, a rezerwowanie stolików – jeszcze późniejszy. Albo fakt, że bohaterowie otrzymują pokój z łazienką, a w niej wannę. Łazienki w XVI-wiecznym zamku? Dziwne było też to, że bohaterowie przemieszczali się wszędzie niesamowicie szybko. Pamiętajmy, że mieli do dyspozycji tylko konny powóz. Wschodnie Niemcy, na przykład, przejechali w ciągu pięciu godzin. Owszem, też zdarzyło mi się kiedyś pokonać tę trasę w podobnym tempie, ale ja jechałam samochodem po autostradzie. No i wreszcie prawdziwa „perełka” – to naprawdę mało prawdopodobne, żeby wędrowna trupa aktorów wystawiała "Króla Edypa" po niemiecku. Całkowicie zapomniani w średniowieczu greccy dramatopisarze zostali odkryci w renesansie. Ale na pewno nie przez plebs (a wędrowcy artyście należeli do zdecydowanie najniższej z grup społecznych – aż do XVII wieku aktorów nie można było chować w poświęconej ziemi), a przez wykształconych filologów. Na dodatek czytano je w oryginale. Tłumaczenia dzieł antycznych na języki narodowe to działalność epoki oświecenia. Tym podobnych „kwiatków” jest jeszcze kilka i wszystkie dziwią równie mocno. Zwłaszcza, że fakty te nie należą do wiedzy tajemnej, a do kanonu informacji, które powinien znać zdolniejszy gimnazjalista. Szkoda, bo byłoby naprawdę dobrze. Z drugiej bowiem strony, powieść skrzy się od ciekawych i wartościowych informacji historycznych. Sporo tu nazwisk, nazw zabytków, geografii, okoliczności historycznych i ogólnych tendencji epoki Z pewnością stanowić one będą ciekawsze niż szkolne źródło wiedzy o dziejach, a być może zainspirują do poszukiwania innych źródeł informacji. Za to wielki plus.

Podobała mi się też kreacja bohaterów – ich największą zaletą jest fakt, że nie są niczyją kopią. Czytając, nie miałam przed oczami kolejnego trójkąta Harry, Ron i Hermiona, ale postaci wyróżniające się swoimi własnymi, niepowtarzalnymi cechami. Szczególne brawa należą się za moją ulubioną postać – Nathana; dbający o paznokcie, nastoletni chłopak, który interesuje się modą – tego jeszcze nie było.

Przystępując do "Strażników historii" trzeba mieć na uwadze fakt, że to przede wszystkim książka dla dzieci – z kilkoma niedociągnięciami, a nawet kardynalnymi błędami. Niemniej jednak to książka dobra, niezwykle zajmująca i dla czytelnika w wieku 10+ całkiem wartościowa. Warto mieć ją na uwadze.

Ogólnie 4+/6

O audiobooku:

Leszek Zduń czyta średnio. Z czasem przyzwyczaiłam się do jego interpretacji, ale na początku drażniła mnie jego zbyt silna modulacja głosu i to, że czytał za wolno (gdyby niektórych zdań i pauz między nimi nie przeciągał w nieskończoność, audiobook mógłby trwać dziesięć zamiast dwunastu godzin). Czegoś mu jednak wybaczyć nie mogę. W powieści pojawia się sporo francuskich wstawek, a pan Zduń czyta je tragicznie! Rozumiem, że nie każdy jest romanistą z perfekcyjnym akcentem, ale przygotowując się do tak odpowiedzialnego zadania, jakim jest nagrywanie oficjalnego audiobooka, należałoby się przygotować do zadania w stopniu minimalnym. Dawno nie słuchałam czegoś tak złego, jak francuski tego pana.

A teraz czytam drugi tom i na razie jest nieźle.
Wyobrażaliście sobie kiedyś, że możecie podróżować w czasie, że przeszłość nie ma dla Was żadnych granic, możecie popatrzeć na walki gladiatorów w rzymskim Koloseum, dowiedzieć się, co omawiano na obiadach czwartkowych, jak żyli ludzie w starożytnej Sparcie, czy Atenach. Takie wycieczki od zawsze były moim marzeniem, niestety w naszym świecie nie jest mi to dane (chyba, że nie znam jakichś tajnych organizacji). Dlatego często wybieram się w wyprawach z bohaterami książek. Podróże w czasie są jednym z moich ulubionych i poszukiwanych tematów czytelniczych. Tym razem sięgnęłam po debiut angielskiego pisarza Damiana Dibbena „Nadciąga burza”. Książka rozpoczyna serię „Strażnicy historii”, co mnie od razu bardzo do niej przyciągało. Ale jakie są moje wrażenie, o tym zaraz.

„Chwała, obowiązek, miłość i strach były teraz pojęciami, które rządziły jego życiem.”

Życie Jake zmienia się diametralnie, jeszcze niedawno mieszkał sobie spokojnie w Londynie, chodził do normalnej szkoły i spędzał czas jak normalny nastolatek, jednak to wszystko zniknęło. Podczas drogi do domu porywają go jacyś dziwni mężczyźni ubrani, jak z innej epoki, tłumaczą, że znają jego rodziców i że niedługo zjawi się jego ciotka Róża. Chłopak kompletnie nie ma pojęcia, co się dzieje, ale udaje się razem z porywaczami do budynku. Okazuje się, ze jego rodzice zaginęli, ale niestety to nie jest najmniejszy problem, oni zaginęli w historii. Jake dowiaduje się także, że ma w sobie niezwykły dar, jak się pewnie domyślacie, może podróżować w czasie. Jak rozwinie się ta historia? Czy Jake odnajdzie rodziców? Co jeszcze wydarzy się podczas podróży przez wieki?

„Historia jest święta. Przyszłość może być naznaczona horrami, ale pamiętaj, Jake, te horrory mogły być milion razy gorsze.”

Pomysł i bohaterowie

Zacznę od tego, co szczególnie mnie do owej książki przyciągnęło, a jest nim oczywiście motyw wędrówek w czasie. Bardzo ciekawiło mnie, jaką wizję przedstawi autor, jaki on miał pomysł. Czytałam już o niezwykłej gondoli, czy urządzeniu, które dzięki krwi podróżnika daje mu tę możliwość, czekałam na nowości. Na szczęście pisarz mnie nie zawiódł. Muszę zaznaczyć, że pomysł ciekawy. Strażnicy, czyli właśnie ludzie, którzy przenoszą się w historii, robili to tylko, gdy pod powiekami podczas świecenia w oczy pojawiały im się jakieś kształty, kwadraty, prostokąty, romby. Największy talent w tej dziedzinie przejawiają diamenty, owi podróżnicy zdarzają się oczywiście rzadko. Jednak na tym nie kończy się całą filozofia. Strażnicy mogą zmienić rzeczywistość tylko po wypiciu odpowiedniej substancji w odpowiedniej ilości(ona zaważa na zmianie daty) i gdy znajdują się w odpowiednim miejscu. Nie martwcie się, wszystko bardzo szybko można zrozumieć, jedynie jaz moją pokrętną logiką mogłam Wam odrobinę pomieszać. Mam jednak nadzieję, że nie za bardzo.

Strażnicy w książce są bardzo starą organizacją, która dba o ciągłość i niezachwialność historii. Myślicie, że jest to łatwe? Niestety, grubo się mylicie. Agenci wykonują wiele misji i udaremniają zmiany historii, jakie chcą wyrządzić ich wrogowie. W książce w tej kwestii wiele się dzieje. Spodobały mi się wykreowani przez Dibbena źli bohaterowie. Byli może odrobinę przerysowani, ale dla mnie właśnie przez to ciekawi. Źli do szpiku kości, jak to jest często w bajkach. Bohaterowie pozytywni, drużyna dobra, inaczej podróżnicy również byli bardzo wyraziści, autor postawił na mocne charaktery i silnie zarysowane cechy. Podobało mi się, czytając nie miałam wrażenia, że o kimś zapominam, że mi umyka. Wszyscy zdawali się ważni i szybko mogłam ich zapamiętać.

Moje wrażenia

Do książki podchodziłam z lekko rezerwą, trylogia czasu, która była moją pierwszą książką o takiej tematyce była strzałem w dziesiątkę i w pełni trafiła w mój gust, dlatego sięgając po kolejna książkę liczyłam na bardzo wiele, może za wiele. Przeliczyłam się. Dlatego właśnie bałam się, czy znów nie przytrafi mi się pomyłka, na szczęście się tak nie stało. „Nadciąga burza” okazało się ciekawym rozpoczęciem serii, ale zacznijmy od początku.
Właśnie początek, muszę powiedzieć, że nie zachwycił mnie, a nawet na początku nie zachęcił do dalszej lektury. Był trochę banalny i oklepany, znów dzieciak nic nie wie, znów trafia do niesamowitej, tajemnej organizacji, znów musi ratować świat. Jednak po niemiłym początku przyszedł czas na lepsze chwile, przynajmniej dla mnie. Akcja zaczęła nabierać tempa, ja powoli zaczynałam poznać sekrety stowarzyszenia, w skrócie wszystko zaczęło się rozkręcać. Autor stawiał przed bohaterami wiele niebezpieczeństw, tajemnic, prowadził wiele wątków. Podobało mi się to, bo lubię w książkach dynamikę, bezruch mnie męczy. Książka bardzo mnie wciągnęła i pochłaniałam ją na szkolnych przerwach, potem gdy wróciłam musiałam skończyć ja w domu. To o czymś dowodzi.

Muszę jeszcze w wspomnieć o humorze. Na pewnym blogu przeczytałam, że autor wprowadzał go na siłę, w pewnym stopniu muszę się zgodzić, jednak nie zawsze. Najgorsze były moim zdaniem końcowe fragmenty, gdy nagle wszyscy bohaterowie w najbardziej niebezpiecznym momencie zaczynali sobie stronić „żarty”, jednak niestety były one, ze tak lekko powiem nie na miejscu i trochę mało zabawne, przynajmniej do mnie nie trafiały. Spytacie, więc dlaczego powiedziałam, że nie zgadzam się w pełni, już wyjaśniam. Bardzo spodobał mi się czarny humor Nathana w ciężkich sytuacjach oraz jego zachowanie. Na początku kompletnie nie spodziewałam się, że autor tak go ucharakteryzuję, ale potem jego wypowiedzi na temat strojów, fryzur zaczynały mnie bawić. Zawsze, gdy zaczynał ten temat miałam uśmiech na ustach.

Budowa

Tu krótko chciałam wspomnieć o kilku aspektach niezwiązanych z treścią. Między innymi o okładce. Uważam, że ma swój klimat, spodobała mi się, to miejsce za chłopakiem wygląda fantastycznie, jednak zastanawiam się, po co mu pyłek na bluzie, nie ważne. Inną sprawą, chyba od niej powinnam zacząć, ja jednak zakończę, jest narracja. Nie ma tu z góry określonej osoby, która prowadzi nas swoimi oczami. Narracja trzecioosobowa „przeskakuje” od Jake, który jednak przewodzi do innych postaci. Osobiście lubię takie zmiany, bo jestem wtedy w stanie więcej się dowiedzieć. To chyba tyle chciałam dodać.

Podsumowanie

Podsumowując. Książka była dla mnie ciekawą odskocznią od normalności, mogłam razem z bohaterami przeżywać niesamowite przygody. Jedynym sporym minusem, na który się natknęłam był początek, jednak akcja szybko nabierała tempa. Jestem pewna, że sięgnę po kolejny tom i liczę, że się na nim nie zawiodę.