ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Riley Blackthorne po prostu chce dostać szansę, by udowodnić swoją wartość – i właśnie na to liczą demony…

Niedaleka przyszłość. Siedemnastoletnia Riley, jedyna córka legendarnego łowcy demonów Paula Blackthorne’a, zawsze marzyła by pójść w ślady ojca. Dobra wieść jest taka, że ludzkie społeczeństwo jest skłócone i w rozkładzie, a Lucyfer wysyła swe pomioty na ulice wszystkich większych miast – Gildia Łowców potrzebuje zatem wszystkich. Nawet dziewczyn. Riley ratuje mieszkańców od kłamliwych małych demonów pierwszego stopnia, najprostszych do zwalczania – na razie tylko tyle umie. Jednak w jej życie wkracza potężniejszy demon, ponadto w Gildii dochodzi do tragedii… Wszystko to popycha Riley w pełną niebezpieczeństw rozgrywkę i chaos wojny pomiędzy Niebem a Piekłem.

Kiedy cały świat wokół niej zdaje się walić, komu Riley może zawierzyć swe serce – i życie?

Wydawnictwo: Replika
Premiera: 28.02.2012

Patronat medialny:



Już od dawna na internecie ta okładka mi migała na różnych stronach i strasznie chciałam ją przeczytać, a tu w końcu wydają ją u nas. tutajpoczkategori
Z opisu zapowiada się całkiem ciekawa lektura no i okładka też niczego sobie, oby tylko polskie wydanie wyglądało równie ciekawie
z tego co się orientuję wydawnictwo zastanawia(ło) się nad tą wersją okładki i nad tą:

ciekawe na czym stanęło ... tutajpoczkategori


obie wersje są ciekawe, ciekawe na którą się zdecydują ???

po dłuższym zastanowieniu, bardziej jednak podoba mi się ta pierwsza

po dłuższym zastanowieniu, bardziej jednak podoba mi się ta pierwsza
Mi też pasuje okładka pierwsza. Bardziej jakoś pasuje do tej powieści. A z resztą (nie wiem, czemu) przypomina mi troszkę oryginalne okładki DA. tutajpoczkategori
Polska okładka:


Premiera: 28 luty 2012
Wydawca: wyd. Replika
Jaka śliczna *o*
Już nie mogę się doczekać premieryy.! tutajpoczkategori
Nie wiem jak dla was, ale polska okładka o wiele bardziej mi się podoba od oryginału, zwłaszcza twarz dziewczyny , Teraz tyko czekać do premiery.
Opis taki sobie :/ Pomieszanie piekła z niebem, do tego jacyś łowcy... Raczej nie dla mnie tutajpoczkategori
Obie okładki mi się podobają, chociaż druga chyba bardziej A po książkę na pewno sięgnę!
To kolejna książka objęta patronatem naszego forum

I fragment, który już pewnie mogłyście przeczytać gdzieś indziej, ale...

Jana Oliver
„Córka Łowcy Demonów”
przeł. Piotr Żyra

[fragment]

JEDEN

2018
Atlanta, Georgia

Riley Blackthorne przewróciła oczami.
– Biblioteki i demony – mruknęła. – Też mi atrakcja!
Na dźwięk jej głosu siedzący na stercie książek demon syknął, starając się ją wystraszyć.
Bibliotekarka zachichotała widząc jego wygłupy:
– Robi tak, odkąd go znaleźliśmy.
Znajdowały się na drugim piętrze biblioteki uniwersyteckiej wydziału prawa, otoczone poważnymi księgami i pogrążonymi w pracy studentami. Cóż… studenci byli zapracowani, dopóki nie pojawiła się Riley. Teraz większość z nich obserwowała każdy jej ruch. Łowienie z publicznością, tak nazywał to jej tata. Była boleśnie świadoma faktu, że jej robocze ciuchy – dżinsowa kurtka, spodnie i jasnoniebieski T-shirt – w porównaniu z ponurym, granatowym spodnium bibliotekarki wyglądały jak ubranie z Trzeciego Świata.
Kobieta wymachiwała zalaminowaną kartką papieru. Bibliotekarze katalogowali wszystko, nawet Hellspawna. Przypatrzyła się ponownie demonowi, a następnie przerzuciła wzrok na papier.
– Około trzech cali wzrostu, skóra koloru spalonej mokki, spiczaste uszy. Ewidentny Biblio-Demon. Czasem mylę je z Klepto-Demonami. Mieliśmy tu już oba gatunki.
Riley kiwnęła głową.
– Biblo-Demony uwielbiają książki. Od kradzieży wolą na nie siusiać. To duża różnica.
Jakby na dany znak, Obraźliwy Sługus Piekła natychmiast posłał w ich stronę fosforyzujący łuk zielonej uryny. Całe szczęście demony o jego wzroście miały odpowiednio małe wyposażenie, co oznaczało dość niewielki zasięg, lecz obie wolały na wszelki wypadek zrobić krok w tył.
Odór starych tenisówek zaczął kwitnąć wokół nich.
– Podobno czyni cuda z trądzikiem – zażartowała Riley wymachując ręką, aby odpędzić zapach.
Bibliotekarka uśmiechnęła się:
– To dlatego twoja twarz jest taka czysta.
Zwykle klienci plotkowali o tym, jak bardzo młoda jest Riley i czy faktycznie nadaje się do tej pracy, nawet gdy pokazywała im swoją licencję Praktykantki Łowczyni Demonów. Miała nadzieję, że chociaż część z nich odpuści, gdy skończy siedemnaście lat, lecz aż tak dużo szczęścia nie miała. Przynajmniej bibliotekarka traktowała ją poważnie.
– Jak długo tu jest? – spytała Riley.
– Niezbyt. Zadzwoniłam od razu, więc nie zdążył wyrządzić większych szkód – powiedziała. – W przeszłości usuwał je dla nas twój tata. Cieszę się, że idziesz jego śladem.
Tak, jasne. Jakby ktoś był w stanie zająć miejsce Paula Blackthorne’a.
Riley schowała za ucho zbłąkany kosmyk ciemnych włosów, który prawie natychmiast zza niego uciekł. Odpiąwszy spinkę, spięła jeszcze raz swoje długie włosy, aby mały demon nie powiązał ich
w supły. Poza tym potrzebowała czasu do namysłu.
To nie było tak, że była kompletnym nowicjuszem. Łapała już Biblio-Demony, tylko nie w bibliotece uniwersyteckiej pełnej wykła-dowców i studentów, wśród których zauważyła kilku całkiem niezłych facetów. Jeden z nich spojrzał na nią, a ona znów zaczęła żałować, że miała na sobie ciuchy robocze, a nie badawcze. Nerwowo skręcała pasek dżinsu zwisający z jej kurierskiej torby. Jej oczy przesunęły się w kierunku najbliższych zamkniętych drzwi. Pokój Książek Rzadkich. Demon mógłby narobić tam sporo szkód.
– Widzisz teraz na czym nam zależy – szepnęła bibliotekarka.
– Oczywiście.
– Biblio-Demony nie znosiły książek. Uwielbiały za to demolować ich stosy, siusiać na nie i rozrywać je na strzępy. Najdzikszym marzeniem każdego demona było przerobienie pokoju pełnego bezcennych dzieł i manuskryptów na kompost. Pewnie ten, który by to zrobił, dostałby awans, jeśli w Piekle coś takiego istnieje.
Pewność siebie jest wszystkim. Tak przynajmniej zwykł mawiać jej tata. Działało to jednak dużo lepiej, gdy stał obok niej.
– Mogę go stąd usunąć, żaden problem – powiedziała.
Jej uszu dobiegł kolejny potok przekleństw. Wysoki głos demona naśladował mysz, którą powoli zgniata kowadło. Zawsze bolały ją od tego uszy.
Nie zwracając na niego uwagi, Riley odchrząknęła i zaczęła wymieniać ewentualne konsekwencje swych czynów. Była to zwyczajowa umowa łowców demonów. Zaczynała się od oświadczeń wymaganych przed podjęciem się usunięcia Sługusa Piekła z miejsca publicznego, a dalej zawierała klauzule mówiące o nieprzewidzianych uszkodzeniach konstrukcyjnych i ostrzegające przed opętaniem przez demona.
Bibliotekarka nawet jej słuchała, w przeciwieństwie do większości klientów.
– Czy to opętanie naprawdę się zdarza? – spytała z szeroko otwartymi oczami.
– Nie, nie, na pewno nie w przypadku małych demonów. Lecz większe, owszem, robią to.
To był jeden z powodów, dla których Riley wolała chwytać te mniejsze. Mogły ją podrapać, ugryźć i obsiusiać, ale nie potrafiły wysysać duszy i przez całą wieczność używać jej jako hokejowego krążka.
Gdyby wszystkie demony były jak ten tutaj, nie byłoby problemu. Ale nie były. Gildia Łowców Demonów podzieliła Diabelskie Nasienie przez wzgląd na ich spryt i śmiercionośność. Ten demon należał do Klasy Pierwszej: był wstrętny, ale niezbyt groźny. Istniały jednak demony Trzeciej Klasy, mięsożerne maszyny do zabijania ze strasznymi kłami i pazurami. Najbardziej niebezpieczne były te
z Klasy Piątej – Geo-Demony, które potrafiły wywołać szaleńcze trąby powietrzne na środku galerii handlowej, czy jednym ruchem nadgarstka spowodować trzęsienie ziemi. Do tej Klasy nie należały Arcydemony, przy których najgorsze koszmary stawały się nudną bajeczką.
Riley zwróciła swe myśli w stronę aktualnej sytuacji. Najlepszym sposobem na wywabienie Biblio-Demona było czytanie mu książki. Im starsza i poważniejsza była lektura, tym lepiej. Romanse były
w stanie zrobić im niewielką krzywdę, więc należało wybrać coś naprawdę nudnego. Zanurzyła się w swojej kurierskiej torbie i wyjęła z niej swoją ostateczną broń: „Moby Dicka”. Książka otworzyła się na zabarwionej na zielono stronie.
Bibliotekarka zerknęła na tekst i spytała:
– Melville?
– Tak. Tata woli Dickensa lub Chaucera. Ja preferuję Hermana Melville’a. Nudził mnie najbardziej spośród wszystkich nudnych pisarzy na lekcjach literatury. Usypiał mnie za każdym razem. – Wskazała palcem na demona. – To samo uczyni z nim.
– Córko Blackthorne’a, miej dla mnie łaskę! – nakłaniał ją demon, jednocześnie szukając oczami schronienia.
Riley wiedziała, jak to działa. Jeśli zgodziłaby się ocalić demona, byłaby zobligowana do uwolnienia go. Robienie przysług demonom było wbrew zasadom. To tak jak z chipsami ziemniaczanymi, nie można poprzestać na jednym demonie, a niedługo później stajesz przed bramami Piekła, starając wytłumaczyć się, dlaczego twoja dusza ma na sobie duży szyld „Własność Lucyfera”.
– Nie ma mowy – wymamrotała Riley. Odchrząknąwszy, zaczęła czytać: – Imię moje: Izmael. – Usłyszała wyraźny jęk. – Przed kilku laty – mniejsza o ścisłość jak dawno temu – mając niewiele czy też nie mając wcale pieniędzy w sakiewce, a nie widząc nic szczególnego, co by mnie interesowało
na lądzie, pomyślałem sobie, że pożegluję nieco po morzach i obejrzę wodną część świata.
Starając się nie parsknąć śmiechem, kontynuowała tortury. Po chwili demon jęknął ponownie, a następnie wydał z siebie pełen bólu okrzyk. Jeśli miałby jakieś włosy, właśnie w tym momencie zacząłby je sobie wyrywać.
– Taki mam właśnie sposób odpędzania splinu i regulowania krwiobiegu. Gdy tylko stwierdzę, że usta wykrzywiają mi się ponuro, gdy tylko do duszy mej zawita wilgotny, dżdżysty listopad…
Rozległ się wyraźny łomot, to demon wywrócił się do góry brzuchem na metalowej półce.
– Łowca punktuje! – zatriumfowała Riley.
Rzuciwszy okiem na przystojnego faceta siedzącego przy pobliskim stole, Riley odłożyła książkę i wyjęła ze swojej torby kubek.
– Czy to kubek dla dzieci? – zapytała bibliotekarka.
– Tak, są do tego idealne. Mają dziurki na górze, aby demony miały czym oddychać, a jednocześnie ciężko jest im odkręcić wieko. – Uśmiechnęła się. – Krótko mówiąc, nie znoszą ich.
Riley podeszła na palcach do demona i ostrożnie chwyciła go za najeżoną pazurami stopę. Czasem tylko udają uśpione, aby znienacka rzucić się do ucieczki.
Ten był już zimny.
– Dobra robota. Pójdę i podpiszę zamówienie – powiedziała bibliotekarka i skierowała się do swojego biurka.
Riley pozwoliła sobie na mały uśmiech samozadowolenia. Poszło całkiem nieźle. Tata byłby z niej dumny. Ustawiwszy demona nad kubkiem, usłyszała niski, odrażający śmiech. Sekundę później mały obłoczek zakrył jej twarz i oślepił ją. Dokumenty na stołach zaczęły latać. Pamiętając o ojcowskiej radzie, Riley skupiła całą uwagę na demonie. Bardzo szybko odzyskałby świadomość, a wtedy wpadłby w szał. Gdy umieściła go w końcu wewnątrz pojemnika, zaczął drżeć.
– O nie, nie pozwolę ci – powiedziała.
Wiatr zaczął wiać coraz mocniej. Papiery wirowały po pokoju jak białe, prostokątne liście.
– Hej, co się dzieje? – zainteresował się jeden ze studentów.
Wtem rozległ się dźwięk o zmiennej częstotliwości. Riley spojrzała w górę i zobaczyła, jak książki jedna po drugiej zaczęły spadać z półek. Zatrzymywały się w powietrzu jak helikoptery, po czym obracały się w przeciwnym kierunku. Jedna z nich śmignęła nad głową studenta który, robiąc przed nią unik, walnął podbródkiem w stół.
Wichura wzmagała się, wirując między stosami książek niczym nocny wiatr w lesie. Riley słyszała krzyki i stłumione odgłosy stóp biegnących po dywanie. To studenci mknęli ku wyjściom.
Biblio-Demon ocknął się, bluzgając i wymachując rękami we wszystkich kierunkach. Riley zaczęła recytować z pamięci kolejny fragment powieści Mellville’a i w tym samym momencie rozległ się alarm przeciwpożarowy, który całkowicie zagłuszył jej głos. Jeden z większych tomów odbił się od jej ramienia i spowodował, że Riley przewróciła się na pokaźną stertę książek. Oszołomiona, potrząsnęła głową, aby odzyskać świadomość. Kubek i wieko leżały na podłodze tuż przy jej stopach. Demon uciekł.
– Nie! Nie rób tego!
Zaczęła go panicznie szukać. W wirze książek, papierów i latających zeszytów udało jej się zlokalizować demona, który starał się kierować ku zamkniętym drzwiom, tym prowadzącym do Pokoju Książek Rzadkich. Uchylając się przed encyklopediami, atakującymi ją jak stado wściekłych mew, Riley chwyciła plastikowy kubek i schowała go w kieszeni kurtki.
Musiała z powrotem zamknąć demona w pojemniku.
Ku jej przerażeniu, drzwi Pokoju Książek Rzadkich otworzyły się, a po chwili wyjrzał zza nich zdezorientowany student. Zdawszy sobie sprawę, że nic nie stoi na przeszkodzie, demon zaczął biec jeszcze szybciej. Wskoczył na krzesło, które wcześniej zajmował przerażony student, a z niego przedostał się na biblioteczne biurko referencyjne. Tupiąc niewielkimi stópkami, zanurkował pod stół, przetoczył się pod nim i znalazł się na ostatniej prostej do otwartych drzwi, biegnąc niczym malutki gracz w football z zamiarem zaliczenia przyłożenia.
Riley popychała każdego, kto stał na jej drodze, jej oczy skupione były na małej figurce czmychającej po podłodze. Gdy przeskakiwała nad biurkiem referencyjnym, coś uderzyło ją w plecy i wytrąciło z równowagi. Zatopiła się w morzu ołówków, dokumentów i pojemników na długopisy. Jej uszu dobiegł dziwny dźwięk: to jej dżinsy poświęciły się dla dobra sprawy.
Gramoląc się na czworaka, gwałtownie rzuciła się do przodu wyciągając się najbardziej, jak tylko mogła. Palcami prawej dłoni złapała demona w pasie i przyciągnęła go do siebie. Ten krzyczał, wił się i sikał, lecz ona nie zwolniła uścisku. Wyciągnęła z kieszeni kubek i wepchnęła demona do środka. Wcisnąwszy wieczko, przewróciła się na plecy i zaczęła wpatrywać się w sufit. Dookoła niej migały światła i ryczał alarm. Oddychała gwałtownie, bolała ją głowa. Paliły ją oba kolana, które obtarła idąc na czworaka.
Nagle alarm wyłączył się, a Riley odetchnęła z ulgą. Wtedy usłyszała porcję kolejnego, mrożącego krew w żyłach śmiechu. Rozejrzała się w poszukiwaniu jego źródła, lecz nic nie dostrzegła. Niski jęk dobiegał z ogromnych półek po jej prawej stronie. Riley instynktownie przeturlała się w przeciwnym kierunku i poruszała się w ten sposób, aż nie uderzyła w nogę od stołu. Cały regał z przeszywającym, metalowym jękiem wygiął się w idealny łuk i spadł na podłogę dokładnie w miejscu, w którym znajdowała się kilka sekund wcześniej, tworząc imponującą falę złożoną z książek, pojedynczych kartek i połamanych prętów. Nagle wszystkie latające po pokoju szczątki książek zaczęły się układać w jednym miejscu, jakby ktoś wyłączył gigantyczną maszynę wytwarzającą wiatr.
Ostry ból dłoni zmusił ją do wyprostowania całego ciała i spowodował, że zorientowała się, o co chodziło.
– Psiakrew! – zaklęła z grymasem na ustach.
Demon ją ugryzł. Potrząsnęła kubkiem, dezorientując tym samym siedzącego w środku potwora i ostrożnie wstała z podłogi. Świat wirował jej przed oczami, więc oparła się o stół, aby zorientować się w sytuacji. Spod biurek i zza stosów książek zaczęły wyglądać twarze zdezorientowanych studentów. Kilka studentek płakało, a jeden z potężniejszych chłopców ukrył głowę w dłoniach i lamentował. Każda para oczu skierowana była na nią.
Zdała sobie sprawę, dlaczego tak się jej przyglądali: jej dłonie pokryte były zielonym moczem, podobnie jak jej ulubiony T-shirt. Na jej niebieskich spodniach widać było plamę krwi, a jedna z jej tenisówek gdzieś się zawieruszyła. Splątane włosy zwisały jej nad jednym ramieniem.
Fala gorąca zalała policzki Riley. Łowca zawiódł.
Gdy demon ponownie chciał ją ugryźć, ze złością potrząsnęła kubkiem, wyładowując na nim frustrację.
On tylko się zaśmiał.
Bibliotekarka odchrząknęła i odezwała się, podając jej wieko:
– Upuściłaś to.
Jej włosy wyglądały, jakby wystylizował je tunel aerodynamiczny, a na jej policzku przyklejona była karteczka z napisem „dentysta, 10 rano, poniedziałek”.
Riley drżącą dłonią wzięła od niej wieko i zatrzasnęła demona  w kubku.
Ten znów zaczął wykrzykiwać w jej kierunku obraźliwe słowa i obiema rękami próbował utorować sobie drogę ucieczki.
Nawzajem, głupku.
Bibliotekarka zlustrowała wzrokiem całe zamieszanie i westchnęła:
– I pomyśleć, że martwiliśmy się o rybiki.

Riley ponuro obserwowała, jak ratownicy medyczni transportowali dwóch studentów na noszach. Jeden miał założony kołnierz usztywniający, a drugi mamrotał bez ładu i składu o końcu świata. Telefony komórkowe co pewien czas wybuchały chórem zmieszanych ze sobą dzwonków, gdy rodzice uczniów zwietrzyli katastrofę. Część studentów z ożywieniem relacjonowała Mamie lub Tacie, jak było super, a inni wrzucali nagrane filmy do Internetu. Jeszcze inni byli przerażeni.
Zupełnie jak ja.
To niesprawiedliwe. Zrobiła wszystko tak, jak powinna. No, może nie wszystko, ale nie wiedziała, że Biblio-Demony miały zdolności psychokinetyczne. Żaden znany demon Pierwszej Klasy nie miał wystarczającej mocy, aby wywołać trąbę powietrzną, a ten jakimś cudem to uczynił. W bibliotece mógł być inny demon, ale one nigdy ze sobą nie współpracowały.
Więc kto się ze mnie śmiał? Powoli przebiegła oczami po pozostałych studentach. Żadnej wskazówki. Jeden z tych przystojniejszych upychał książki do plecaka. Gdy ich oczy się spotkały, potrząsnął tylko głową z dezaprobatą, jakby była niegrzeczną pięciolatką.
Bogata menda. Musiał nią być, skoro nadal był na uczelni.
Grzebiąc w swojej kurierskiej torbie, wyjęła z niej napój gazowany i wypiła kilka łyków. Nie udało jej się zabić smaku starego papieru, który utkwił jej gdzieś głęboko w gardle. Gdy wrzuciła butelkę z powrotem do torby, ukąszenie demona znów przypomniało o sobie. Wiedziała, że powinna pokropić je Wodą Święconą, ale gliny nie pozwoliły jej opuścić budynku. Biblioteka również nie ucieszyłaby się, gdyby zmoczyło jej się któryś z dywanów.
Całe szczęście gliny nie zadawały już więcej pytań. Jeden z nich chciał z nią pograć i wrobić w zeznania, ale to tylko ją rozwścieczyło. Aby zamknąć mu buzię, wspomniała nazwisko swego ojca. Powiedziała mu, że coś poszło źle i wręczyła telefon policjantowi.
– Pan Blackthorne? Mamy tu pewien problem – wysapał do słuchawki.
Riley zamknęła oczy. Starała się nie przysłuchiwać rozmowie, ale okazało się to niewykonalne. Gdy gliniarz chciał zaprezentować swoją odwagę, jej ojciec użył swojego tonu, który zdawał się niesłyszalnie mówić „nie chcesz, żebym tam przyszedł”. Udoskonalił tę technikę będąc nauczycielem w liceum, gdy musiał pracować z pyskatymi nastolatkami. Jak widać, uniwersyteccy gliniarze również byli podatni na ten głos: oficer wymamrotał przeprosiny i oddał jej telefon.
– Tato? Strasznie mi przykro… – Łzy zaczęły napływać jej do oczu. O nie, nie będzie płakać przed policjantem. Szybko odwróciła się więc do niego plecami. – Nie wiem, co się stało.
Po drugiej stronie panowała całkowita cisza. Dlaczego nic nie mówi? Boże, ale musi być wściekły. Już jestem martwa.
– Riley… – Jej ojciec wziął głęboki wdech. – Na pewno nic ci nie jest?
– Tak. – Nie było sensu wspominać mu o ugryzieniu, sam prędzej czy później je zauważy.
– Tak długo, jak jesteś cała, nic więcej się nie liczy.
Riley pomyślała, że uniwersytet nie będzie tak wspaniałomyślny.
– Nie mogę się teraz wyrwać, więc wyślę kogoś po ciebie. Nie chcę, żebyś jechała autobusem, nie po tym co się stało.
– Okej.
Zegar wybijał kolejne sekundy, a obie strony znów milczały. Riley poczuła, jak coś ściska ją za serce.
– Riley, niezależnie od tego, co się stanie, kocham cię. Pamiętaj o tym.
Mrugając oczami, aby zatrzymać łzy na swoim miejscu, Riley schowała telefon do torby. Wiedziała, o czym myślał jej ojciec: jej licencja praktykantki była już przeszłością.
Ale nie zrobiłam nic złego.
Bibliotekarka przykucnęła przy jej krześle. Jej włosy były z powrotem zaczesane do tyłu, a ciuchy doprowadzone do stanu używalności. Riley jej zazdrościła. Świat się skończy, a ona nadal będzie wyglądała schludnie. Może to była jedna z cech bibliotekarek, coś, czego uczą je w szkole.
– Podpiszesz się? – zapytała.
Riley spodziewała się długiej listy szkód i płatności za nie. Zamiast tego przedstawiła jej na piśmie zamówienie i kwotę za usunięcie demona. Takie, jakie podpisywał łowca po wykonanej pracy.
– Ale… – zaczęła Riley.
– Złapałaś go – odparła bibliotekarka, wskazując na stojący na stole kubek. – Poza tym, zerknęłam na ich podział na Klasy. Ten tutaj nie był jednym z tych malutkich, nieprawdaż?
Riley potrząsnęła głową i odrętwiałymi palcami podpisała dokument.
– Dobrze. – Bibliotekarka strząsnęła z ramienia kosmyk poplątanych włosów Riley i obdarzyła ją niepewnym uśmiechem. – Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – Powiedziawszy to, odeszła.
Mama Riley powiedziała dokładnie to samo w chwili śmierci. Podobnie jej tata po tym, jak ich mieszkanie w bloku doszczętnie się spaliło. Dorośli zawsze zachowują się tak, jakby potrafili wszystko naprawić.
Ale nie potrafią. I doskonale o tym wiedzą. tutajpoczkategori
chyba ją kupię razem z klątwą tygrysa i czerwienią rubinu;
Tak trochę SN zalatuje..co mi się podoba <3 tutajpoczkategori
Wolałam poprzednią wersje okładki
Ja już od dawna czekam na tą książkę i nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce. A okładka jest boska! tutajpoczkategori
Koniecznie muszę ją przeczytać! : )
Wyobraźcie sobie Atlantę w 2018 roku... niby nie są to tak odległe czasy od naszych, więc różnic między tym, co jest teraz, a tym, co będzie nie powinno być tak wiele... W realnym świecie może faktycznie tak by było, ale w powieści „Córka Łowcy Demonów” autorstwa Jany Oliver Atlanta, jak i zresztą cały świat, wygląda zupełnie inaczej.

Atlanta stoi na skraju bankructwa, ceny podstawowych towarów są niewyobrażalnie wysokie, uczniowie mają zajęcia w opuszczonych sklepach bądź kawiarniach, a wyjście wieczorem na ulice miasta nie jest zbyt bezpieczne... Tyle że nie ze względu na groźnych oprychów, bo z nimi ostatecznie można dać sobie radę, co przez grasujące swobodnie na wolności demony... I choć część z nich jest całkiem urocza (w zasadzie dopatrzyłam się tylko jednego należącego do tej grupy xD), to znaczna większość to przerażające i krwiożercze bestie, które nie spoczną dopóki nie zasieją całkowitego spustoszenia.

Na szczęście są pewne osoby, które mogą stawić czoła demonom – łowcy, a w Atlancie do ich grona należy nastoletnia Riley Blackthorne, córka jednego z najlepszych łowców i absolutny ewenement w składającej się tylko z mężczyzn Gildii. Riley dopiero uczy się fachu i może łapać tylko demony pierwszej klasy, co z reguły jest łatwym zadaniem... Z reguły, bo nagle pewna na pozór banalna misja wymyka jej się spod kontroli, a demon, którego miała złapać najwyraźniej nie działał sam...

A potem wszystko idzie jeszcze gorzej – na Riley spada straszne nieszczęście, na jej drodze pojawia się wiele tajemnic i pytań bez odpowiedzi, jej nowy mistrz robi wszystko, by nie udało jej się stać profesjonalistką, demony wydają się polować właśnie na nią, a niektóre sposoby ich powstrzymywania przestają być takie niezawodne... Z kolei z bardziej przyziemnych spraw - ma problemy w szkole z bandą nieznośnych dziewczyn, a także trudności w kontaktach z przyjacielem. Trochę dużo jak na jedną osobę, ale muszę przyznać, że Riley całkiem dobrze sobie z tym wszystkim radzi. Może czasami trochę za bardzo narzeka i skupia się na sobie, ale w zaistniałych okolicznościach jest to całkiem zrozumiałe. No i często mówi do siebie Ale żeby nie było, że tylko złe rzeczy ją spotykają i jest typowym okazem chodzącego nieszczęścia – w międzyczasie zakochuje się i to z wzajemnością. Co prawda według mnie ta cała miłość wyszła tak nagle z niczego i mnie osobiście niezbyt przypadła do gustu, ale na szczęście autorka nie skupiła się tylko na tym wątku, a był on jakby dodatkiem do całej sprawy z demonami Dodatkiem, który w zakończeniu powieści baaaardzo się przydał

Bardzo ciekawe jest to, że narracja w powieści jest trzecioosobowa i co jakiś czas przenosi się z Riley na Becka, przyjaciela i ucznia jej ojca, w którym sama Riley była kiedyś zakochana i który w tej historii odgrywa równie ważną rolę co ona, a przy tym jest naprawdę interesującym bohaterem. Na pozór może się wydawać dość prostacki, chamski i wkurzający (i całkiem zabawny xD), ale te rozdziały, w których nacisk położony jest na niego dobrze pokazują, że jest to tylko maska, pod którą skrywa swoje prawdziwe emocje, doświadczenia i fajną osobowość. Reszta bohaterów jest mniej lub bardziej wyrazista, ale wydaje się, że każdy ma swoje miejsce w powieści i będzie miał swój udział w przyszłych wydarzeniach.

Mimo że momentami w sposobie narracji i fabule coś mi zgrzytało i nie pasowało, a historia w niej zawarta raczej nie zapadnie mi w pamięci na zawsze, to jednak „Córka łowcy demonów” wciągnęła mnie w zasadzie od samego początku, a czas spędzony na czytaniu nie uważam za zmarnowany. Świat przedstawiony przez autorkę jest niesamowity, a istoty i postaci, które się w nim pojawiają, takie jak zombie, nekromanci i czarownice dodają mu jeszcze większą szczyptę niebezpieczeństwa i magii. Przygody Riley pochłaniają bez reszty, tajemnice piętrzą się z każdą stroną, a pozostawiające wiele pytań zakończenie sprawia, że chce się więcej, więc na pewno sięgnę po kolejną część tej serii. I coś czuję, że będzie jeszcze lepsza od tej

A jeszcze dziś lub jutro na forum ruszy konkurs, w którym do wygrania będą 3 egzemplarze książki tutajpoczkategori
No w końcu czytałaś i czytałaś

Bałam się trochę tej książki, ale widzę, że raczej nie ma powodu.
Tak więc pokończę to co czytam i wezmę się za nią.
Lubię demony i głównie z ich powodu książkę kupiłam, a skoro "świat przedstawiony przez autorkę jest niesamowity" to może rzeczywiście nie będzie tragedii.
Nie wiem dlaczego wciąż ciągnie mnie do "tych" książek - kiedyś myślałam, że już więcej nie zniosę - ale co jakiś czas wraca do mnie głód tego schematu :/

No w końcu czytałaś i czytałaś

Bałam się trochę tej książki, ale widzę, że raczej nie ma powodu.
Tak więc pokończę to co czytam i wezmę się za nią.
Lubię demony i głównie z ich powodu książkę kupiłam, a skoro "świat przedstawiony przez autorkę jest niesamowity" to może rzeczywiście nie będzie tragedii.
Nie wiem dlaczego wciąż ciągnie mnie do "tych" książek - kiedyś myślałam, że już więcej nie zniosę - ale co jakiś czas wraca do mnie głód tego schematu :/


Haha, w sumie przeczytałam szybko, bo skończyłam ją... 3 marca xD Potem nie mogłam się zabrać za napisanie recenzji (jakim cudem aż tyle czasu zleciało?? ), a kiedy już ją kończyłam pisać to wirus dopadł mojego kompa i wszystko poszło się rąbać xD To chyba była nauczka za moje lenistwo

Ale wracając do samej książki - świat w powieści jest naprawdę ciekawy, zupełnie się nie nastawiałam na taki, jaki przedstawiła autorka Kilka rozwiązań jest takich, z którymi się nigdy nie spotkałam i to było fajne

Tylko MUlka wiesz, nie nastawiaj się za bardzo pozytywnie, żebyś się potem przeze mnie nie rozczarowała xD Może zachowaj trochę swoich obaw, tak na wszelki wypadek xD xD xD Mi się książka całkiem spodobała - było kilka niedociągnięć, które bardziej lub mniej zwracały moją uwagę, ale ogólnie książka wyszła na plus, tym bardziej, że kontynuacja ciekawie się zapowiada

Jestem ciekawa Twoich wrażeń tutajpoczkategori

[
Tylko MUlka wiesz, nie nastawiaj się za bardzo pozytywnie, żebyś się potem przeze mnie nie rozczarowała xD


mam takie dziwne, lajcikowe nastawienie jak do "Córki dymu i kości" która mnie dość miło zaskoczyła, ale w sobie nie rozkochała ... i też sporo czasu leżała na półce .. no cóż zobaczymy



Zaczyna wiać w mojej wypowiedzi sentymentalizmem więc kończę xD

A na kompletne zakończenie mam pytanie i byłabym bardzo wdzięczna za szybką odpowiedź...
Kiedy i pod jakim tytułem wystąpi kontynuacja tej powieści ??

Bo już nie mogę się doczekać mojego Becka ;* ;P

Zaznaczaj spoilery
sujeczka tutajpoczkategori
Druga i trzecia część została już wydana, a czwarta w drodze.
Forbidden tytuł drugiego tomu

okładka 3 tomu

Dziękuje dula

Więc mam jeszcze jedno pytanie...
...mianowicie...
...czy one są już przetłumaczone na polski ?

Bo nie wiem czy je gdzieś znajdę, a po angielsku nie mam zamiaru czytać ;pp
(moja angielszczyzna jest chyba nieco za słaba xD ) tutajpoczkategori
Oficjalnie nie są przetłumaczone, nie wiadomo kiedy premiera 2 tomu ( byłoby super gdyby w tym roku ) ZaczaroOwanA.;* musiałabyś poszukać na chomikuj, może ktoś tłumaczy nieoficjalnie
Rok 2018.
Świat pogrążył się w chaosie. Otaczają nas demony, do których lepiej się nie zbliżać... Piekło planuje niezłą rozróbę na Ziemi, nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swój cel. Ludzkość przed demonami chronią Łowcy Demonów...

Tytułowa córka łowcy demonów to Riley, siedemnastoletnia, ambitna dziewczyna. Riley nade wszystko pragnie być taka jak ojciec, legendarny, znakomity łowca demonów - Paul Blackthorne. Z kolei ojciec niekoniecznie chce aby jego jedyna córka poszła w jego ślady. Łowienie demonów to niebezpieczne zajęcie i nie każdy ma do tego talent i serce. Dodatkowo ta profesja nie jest skierowana dla kobiet. Riley stara się udowodnić innym, jak i sobie samej, że jest godna miana łowczyni demonów i wybiera się na polowanie demona najniższej klasy. Zadanie to nie do końca się udaje, a cały wydarzenie trafia do sieci i staje się wręcz hitem. Riley pragnie też, aby spędzać więcej czasu z ukochanym ojcem, jednak praca Łowcy jest niezwykle zajmująca, więc tych wspólnych chwil jest naprawdę mało.
W demonicznym światku coś się święci. Demony z różnych klas zaczynają współpracować, co doprowadzić może do katastrofy...
Jak Riley poradzi sobie z tym niebezpiecznym zajęciem? Jak poradzi sobie wkraczając w dorosłe życie, które może też tak jak demon dać w kość...?

Robiąc zakupy w sklepie internetowym ani przez moment nie miałam wątpliwości "wkładając" tę książkę do koszyka. Intuicja mnie nie zawiodła, bo lektura okazała się niesamowitą rozrywką, wartą wydanych pieniędzy.
Przede wszystkim akcja nie nudzi, mimo że wszystko powoli się rozkręca to zaciekawia niemal od pierwszej strony. Ja sama książkę przeczytałam w jeden dzień, a dawno mnie tak żadna książka nie wciągnęła.Gdy dotarłam do ostatniej strony chciałam wyć, że to już koniec. Nawet nie przeczytałam dodanych dwóch rozdziałów kontynuacji aby się nie katować bardziej. Jakoś wytrzymam, jakoś poczekam.

Główna bohaterka nie ma lekko. Dorastanie bez matki, życie od pierwszego do pierwszego, ciągły brak czasu na wspólne spędzanie czasu z ojcem... Nie ma lekko, a będzie tylko gorzej.
Riley wzbudza we mnie sympatię. Jest sympatyczna, choć niekiedy zbyt impulsywna i nierozsądna. To też odważna dziewczyna, potrafi znieść wszystko z podniesionym czołem. Oprócz Riley mamy tu całą gamę ciekawych bohaterów, jednak moją uwagę zwrócił Beck - uczeń Paula, ojca Riley. Dziewczyna dawniej się w nim podkochiwała, jednak zdążyła zmienić o nim zdanie, całkiem niesłusznie. Beck to fantastyczny gość!

Książka jest schematyczna. Nie mogę tego nie napisać, ale przecież liczy się też wykonanie i zrealizowanie pomysłu, a to się udało. Wyjątkowa dziewczyna, do której demony mówią po imieniu (do żadnego innego łowcy nie zwracają się po imieniu!), mnóstwo facetów kręcących się wokół naszej Riley i przede wszystkim świat w niebezpieczeństwie!Znajome? A pewnie! Ale co z tego?! Książkę absolutnie warto przeczytać. Prawdziwe "must read".

Niesamowicie skonstruowany świat pełen demonów, nekromantów, czarownic... I sądzę, że to nie wszystko co nam zaserwuje autorka. Książka mnie uwiodła, wessała w swój świat do tego poziomu, że książkę ustawię obok moich ukochanych serii, takich jak np. "Akademia Wampirów".

Ocena ogólna: 10/10!
To jest dobry pomysł
I też mam nadzieję, że w tym roku się pojawią ;D

I jeszcze raz...
Dzięki dula ^^ Powrót do góry


Książka wydaję się ciekawa, chętnie bym przeczytała, choć ostatnio z funduszami krucho ;/ Powrót do góry
Własnie chciaąłm zapytać czy ktoś już ma, a tu nawet przeczytana

Myslę nad nią intensywnie. Też nie jestem przekonana do demonów, ale coś mnie do niej ciągnie... I ta okładka! Polska jest rewelka!
Ja się zastanawiam czy warto kupić , minęłam ją chyba 3 razy w Empiku i 2 w Matrasie , ale boję się , że będzie podobna (o zgrozo !) do "Innych Aniołów" , tam w końcu też byli łowcy . Powrót do góry
mi intuicja podpowiadała, zeby tamtym się nie interesować, a do tego ciagnie, ale to czysta intuicja... czy coś takiego
Co do drugiej części, to mi osobiście o wiele bardziej podoba się ta okładka :



Albo ta:



Wersja, na którą zdecydowało się polskie wydawnictwo troszkę razi moje oko i nie za bardzo, moim zdaniem, też przedstawia główną bohaterkę ... :-/ Powrót do góry
Ta pierwsza -dziewczyna plecami mi się podoba
Ja mam mniej pozytywne odczucia związane z książką niż reszta, albo raczej mieszane, bo coś w niej jednak było, Ale...
Gdybym miała dobry humor to z pewnością zjechałabym tutaj sceny akcji jak leci. Czasem już nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać podczas ich czytania. Płakanie ze śmiechu w takich wypadkach jest chyba najodpowiedniejsze Tam się działo wszystko dookoła, a łowcy stali i się gapili, albo w ogóle myśleli o niebieskich migdałach, a później wielkie zdziwienie "Wszystko idzie nie tak!"
Ojej, biedactwa, a myśleliście że demon sam do was podejdzie, upadnie na kolana i poprosi o śmierć?
No co to za łowy, wszystko idzie nie tak...
Wybaczcie, przesadzam, ale autorka opisała sceny akcji w taki sposób, że ja, czytając, wciąż miałam wrażenie, że ci łowcy mają mnóstwo czasu żeby coś zrobić, a oni tylko staali, myśleeli... i nic, no taki mało dynamiczny sposób opisu, irytowało mnie to.
Do tego autorka opisywała co po niektórych łowców jako mistrzów, profesjonalistów, a gdy przychodziło co do czego, odnosiłam wrażenie, że to ich pierwsze w życiu łowy i nagle wielkie przerażenie, bo demony nie zachowują się tak jak pisało w podręczniku... Albo kompletnie na odwrót. Demony, złe i podstępne, nagle zachowywały się jakby się miały zaraz rozpłakać, zero działania z ich strony. Np. nie mogę z takiego jednego tekstu: "Już prawie miałem jej duszę - ryknął demon. -Jesteście źli!" No niczym "Zły pies!" Sophie Mercer, tylko że tu nikt się nie śmiał. A powinien! Ja się śmiałam

Ale poza durnymi scenami akcji muszę powiedzieć, że książka była niczego sobie. Miała kilka ciekawych wątków, całkiem oryginalnych jak na PR. Fajnie czytało się o relacjach między Beckiem a Riley, którzy z początku po prostu się nie cierpieli, ale równocześnie wyczuwało się między nimi nić przyszłego porozumienia. Beck był świetny Ale Riley też mnie niczym większym nie irytowała. Za to Simonowi, jak to stwierdziła Mulka, w odpowiednim czasie również życzyłam śmierci, i zupełnie nie czułam się z tego powodu winna
Poza akcją, małym wątkiem miłosny, były tu też poruszane takie sprawy jak szachrajstwa producentów broni, był osobliwy wątek o nekromantach którzy polują na ludzkie zwłoki i jeszcze pewnie znalazło by się kilka ciekawostek. Do tego akcja rozgrywała się w świecie, który w znaczny sposób różni się od dzisiejszego, choć muszę powiedzieć, że dość dziwny był dla mnie sposób funkcjonowania USA w 2018 roku. Niby bieda i ruina, ale z drugiej strony laptopy, z jednej strony nie uchowa się kawałek metalu przed jakimś złodziejem, z drugiej wszyscy jeżdżą samochodami, szkoły są obowiązkowe, ale dla normalnych ludzi nie ma szans na dalszą edukacje czy pracę lepszą niż kelner czy sprzedawca... coś mi tu bardzo nie grało, ale nie wnikam.

Podsumowując, przeczytać można, ale ja poważnie zastanawiam się czy w ogóle zaczynać kolejną część. Aż tak mnie chyba nie wciągnęła pierwsza, do tego miałam wrażenie, że styl autorki był strasznie byle jaki, miałam wiele momentów, w których nie rozumiałam o co chodzi, bo było to tak niejasno opisane, do tego chaotycznie.
Niemniej coś jest w "Córce łowcy demonów" i to na pewno może się spodobać. Tak więc zostawiam do własnej oceny. Powrót do góry
Co robicie, gdy cały świat wali Wam się na głowę? Zazwyczaj ciężko się od razu pozbierać, czasami trzeba kilku dni, tygodni, miesięcy, lat… Jednak czasami nie mamy tyle czasu. Zdarza się, że w ogóle nie mamy czasu się rozkleić. Musimy zdusić ból w sobie i iść dalej, nie zatrzymywać się, nie pozwalać sobie na chwilę słabości. Jest ciężko, ale trzeba dać radę.

Mamy rok 2018. 17-letnia Riley Blackthorne jest córką legendarnego, najsłynniejszego łowcy demonów. Oczywiście dziewczyna pragnie pójść w ślady ojca, pragnie udowodnić wszystkim, że może mu dorównać, a może nawet być lepsza niż jej tata. Jednak dziewczyna ma łowić demony? Nie wszyscy w Gildii patrzą na to przychylnie. Tym bardziej, że Riley wcale nie umie jeszcze za wiele. Możliwe, że będzie z niej więcej kłopotów niż pożytku. Dodatkowo jej świat zaczyna się walić, wszystko idzie nie tak jak powinno i dochodzi do tragedii. Jak Riley poradzi sobie z tym wszystkim?

Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki to pomyślałam sobie „O tak, to będzie coś”. Przyciągający uwagę tytuł oraz ciekawa oprawa graficzna. Wszystko wyglądało wręcz pięknie. Szkoda tylko, że nie okazało się takie do końca… Spodziewałam się po tej książce czegoś znacznie lepszego, czegoś, co mnie chwyci za serce, niestety, nie otrzymałam tego.

Pomysł na całą historię oraz fabułę jest rzeczywiście interesujący i przyjemny. Koncepcja Gildii, łowców, podział demonów – widać, że autorka miała faktycznie zaczątek czegoś dobrego w głowie, ale wielu rzeczy tutaj zabrakło. Wszystko dzieję się bardzo szybko, nie można nawet chwilę pomyśleć nad całą sytuacją, nie można nic przeanalizować. Akcja strasznie skacze z jednego miejsca do drugiego, z jednej sytuacji w drugą. Czasem ciężko się połapać, o co tak naprawdę chodzi. Opisy są niewystarczające, żeby wyobrazić sobie świat powieści, a nawet demony, z którymi mamy tam do czynienia. Niektóre dialogi są strasznie płytkie i wręcz denne. Nawet język czasami był po prostu tak kolokwialny, że po prostu raziło to w oczy.

Bohaterowie według mnie są nieco słabo wykreowani, a szkoda, bo niektórzy mogli być całkiem ciekawymi postaciami. Skupię się na samej Riley. Dziewczyna niesamowicie mnie irytowała. To ma być 17-letnia prawie dojrzała kobieta, a na dodatek łowczyni demonów? To rozhisteryzowana, użalająca się nad sobą, zagubiona 10-latka. Naprawdę nie wiem jak można się zachowywać tak jak ona. Przydałby się jej porządny wstrząs, to może by jej to pomogło. Tak, główna bohaterka niestety nie przypadła mi do gustu i uważam ją za minus tej książki. Reszta bohaterów taka sobie, nikt szczególnie nie zapada w pamięć.

Brakowało mi także emocji, zarówno u bohaterów jak i u mnie samej. Naprawdę rzadko mi się zdarza, żeby książka nie wzbudzała we mnie żadnych uczuć. A tutaj tak było. Kompletnie nic nie czułam, a na sam koniec już po prostu przelatywałam tekst oczami, byle żeby dobrnąć do końca. Wypowiedzi były po prostu puste, pozbawione jakichkolwiek wzruszeń, ekscytacji czy czegokolwiek innego. Było po prostu pusto.

Nie mówię, że książka jest wybitnie tragiczna, zaliczyłabym ją raczej do przeciętnych. Można po nią sięgnąć jak się nie ma nic innego pod ręką, a także wtedy, kiedy po prostu nie chcemy się wybitnie skupiać na tym, co się dzieje. Potencjał był i to spory, wszelkie błędy wynikają po prostu z niedopracowania. Każdemu może się zdarzyć, a kto wie, może w drugiej części będzie już lepiej.
ja mam nadzieję, i intuicja mi mówi że Riley i Becka coś połączy... ale Simona też lubię.
co sądzicie o Becku???
ja go bardzo lubię i nie mogę się doczekać kontynuacji...
czekam Powrót do góry
okładki są bardzo BARDZO fajne
No i przeczytane

Sama już nie wiem jaka jest moja opinia. Książka zdecydowanie lepsza od niektórych innych nowości, które rzucałam w kąt w trakcie czytania, jednak cały czac mam jakies odczucia, że coś jest nie tak.

Książka ma olbrzymi potencjał, ale niestety autorce nie udało sie go w pełni wykorzystać. Cały czas czegos mi brakowało, czegoś było za mało.

Bohaterka przypadła mi go gustu. Świetna dziewczyna, która nie da soba pomiatać. Świątoszek mógłby nie istniec, nie poczułabym różnicy. Skąd się nagle wzieła ta ich miłość? To mi tu nie pasuje. Za to Beck to jest to jest chamski, wredny i wkurzający, ale w głębi jest świetnym facetem.

Narracja z punku widzenia Railey i Becka to zdecydowany plus tej książki.

Światna tematyka, demony i ch podział jak i metdy walki z nimi, anioły, zniszczone miasto. Jednak mogło byc lepiej, autorka miała szerokie i bogate pole do popisu, ale nie dał rady. Akcja toczy się powoli co jest zarówno plusem i minusem. Czasem chciałam krzyknąc żeby coś sie wreszcie ruszyło, ale z drugiej strony lubie tak powoli wszystko dokładnie poznawać - jest to zaleta książek kilkutomowych. Za to zakończenie jest genialne. Powrót do góry
Jejku, jejku, ta książka była dla mnie totalnym zaskoczeniem! Czytając opis i te wszystkie nazwy jak "biblio-demony" czy "piro-demony" już myślałam, że zapowiada się gniot, a tu proszę
Baaardzo polubiłam zarówno Riley, jak i Becka, jak i tą chemię między nimi, aż znów obudziło się we mnie moje shippujące serce, kiedy myślałam, że już obumarło Super też wypadł świat zaprojektowany przez autorkę, mroczny klimat, łowcy i pogromcy, anioły, demony, bardzo skojarzyły mi się z Supernatural, więc było trochę sentymentalnie. Te śmieszne nazwy demonów jakoś cudem nie raziły mnie tak bardzo, i nie było ich za wiele. W ogóle cały pomysł z czuwaniem przy grobie był taki niespotykany, że od razu mu przyklasnęłam. No i waleczność Riley i zgryźliwość Becka to już wisienka na torcie
Trochę chaotycznie, ale mimo że minęło już trochę czasu odkąd przeczytałam książkę, to jak o niej pomyślę, wciąż się trochę emocjonuję Wielka szkoda, że wydawnictwo porzuciło tą serię Ale choćby nie wiem co, przeczytam kolejne tomy!
Tylko to, że tak się emocjonuję nie znaczy jeszcze, że książka była arcydziełem, ale zdecydowanie trafiła w moje gusta