Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...
Walka trwa w najlepsze.Wygl±da,jakby zasoby jednostek Sióstr Nocy nigdy siê nie koñczy³y,a na dodatek ca³a grupa jest rozbita.Ahash i mistrz Vann wspomagaj± Kalt'ha,Oshai wspomaga resztê,a Sirion zgubi³ siê gdzie¶ w tym mrocznym lesie.Czy to koniec przygód garstki ostatnich z Jedi?
Kolejno¶æ dzisiejszej gry.
MG,Obi-Wan, Nemezis,Plastu¶,,HK-50,Szarik
Ka¿da kolejna osoba bêdzie ostatnia w kolejce.
Mirin
- {u¿ywa mocy} Sirion wy¶lij mi sygna³ abym mug³ ciê odnale¼æ!!! Nie zasypiaj gdy¿ Siostry Nocy to wyczuj±. A wtedy zginiesz- Krzyczê.
Wtem Jedna z Siustr Nocy atakuje mnie ale ja urzywam mocy burzy.
Gdy walka rozgorza³a siê na dobre, Sirion przeskoczy³ z jednego rzewa na drugie.. Nie mia³ szans by tu prze¿yæ...ucieka³ dalej, w nieznane. Walka wci±¿trwa³a, a on po pewnym czasie straci³ rachube czasu. Które ju¿ to drzewo...? Zastanowi³ siê. Walka trwa³a pewnia nadal...
Westchn±³. SIostry Nocy s± niebezpieczne. Powinien ograniczyæ u¿ywanie Mocy...Nie wiedzia³, co czyniæ.
W koñcu, uzna³ ¿e wy¶le do Jergana drobny sygna³,¿adne s³owa, lecz...poczucie kierunku. Tego kierunku, w którego on pod±¿a³ skacz±c z drzewa na drzewo.
Jergan
Jergan poczu³ drobne uk³ucie Mocy...Juz wiedzia³ gdzie sie ud±æ,byznale¼æ Siriona.Szybko w³±czy³ miecz ¶wietlny i uderzy³ na Siostry Nocy,przebiegaj±c obok jednej ci±³ precyzyjnie i skróci³ j± o g³owe,po czym wytr±ci³ nastêpnej miecz z reki i znikn±³ w lesie aby odnale¼æ Siriona.Stra³ sie biec jak najszybciej by po chwili wskoczyc na najblisze niskie drzewo a potem coraz wy¿ej i wy¿ej pod±¿aj±c ¶ladem Sirona.
UWAGA DO GRY:
Nie mo¿ecie napisaæ, ¿e zabijacie wroga. O tym decyduje MG, waszym zadaniem jest opisaæ ca³± sytuacje, ale nie od Was zale¿y jak siê potoczy sytuacja.
To tak na przysz³o¶æ.
Kalt;h Derack
Kalt'h nieucieka³ dzielnie razem z vannem i Ahashem odpierali coraz czêstrze ataki.
Kalt'h krzycza³
na nich niedzia³a moc, trzymajmy siê razem a ich pokonamy
tak wiêc oparli siê wzajemnie plecami i walczyli...
po 10 min walki wci±z siostry nadchodzi³y by³o ich nieprzebrane morze a krew la³a siê hektolitrami pada³o by³o b³otnisto a trzej mistrzowie wci±z walczyli zadawj±c coraz wiêcej strat siostr±.
ich ciosy stawa³y siê coraz s³absze, zostali otoczeni kalt'h swoim Staffem zadawa³ coraz czestsze ciosy stylem Vaapad przecinaj±c i tn±c wszystko co wejdze mu na cel
20 siustr rzuci³o siê na niego równocze¶nie kalt'h wykona³ ciosy obronne zparowuj±ce ataki prubuj±c jednocze¶nie zabiæ jak najwiêcej sióstr.
Szarik zauwa¿y³, ¿e Kalt`h jest atakowany z zajad³o¶ci±. Widzia³, ¿e chordy wrogów atakuj± coraz mocniej, a on s³abnie. Wiedzial o tym wszystkim, a sta³ jak wryty.
{On..on jest taki dziwny...odk±d slyszal o mym ojcu sta³ sie taki szorstki}
Nagle siê poruszy³, druga czê¶æ jego rêkojeæi roz¶wietli³a siê ciemnoniebiesk± barw±. Teraz to dwa ostrza, by³y nie jedno. Dwa ostrza ruszy³y w stronê sióstr. Najpierw wolno, potem coraz szybciej i szybciej. Wreszcie ich w³a¶ciciej bieg³, oderwa³ siê od ziemi, zatoczy³ piruet w powitzru i wyl±dowa³ obok starca
-Teraz bêdziemy walczyæ razem
Wykona³ dwa ostrzegawcze ciêcia. Jedno skierowane na g³owe najwy¿szej siostry, drugie na nogi stoj±cej na prawo od niego
Nagle da³o siê s³yszeæ przera¿aj±cy wrzask.Wszystkie Siostry siê wycofa³y
-To mi siê nie podoba.Nigdy tak nie robi±-powiedzia³ mistrz Vann
Z drzewa spad³ Wookiee.Widzia³ w czasie walki Wasze miecze ¶wietlne
-Rooooaaar!!Muhuhuhuh!Wahhhhhrrrr!!!!Jedi!
Czy jest w¶ród Was kto¶,kto zna Shyriwook?
Miirin
- Roooooar! Muhiheru! Wahhhhhhhhhhiiiiiiiiriiiiiiiiiiii! Woookie!
Ja znam a dlaczego pytasz??????
Wzi±³eem w tej chwili swojego robota który t³umafczy³ mi resztê zdañ Wookiego
Sirion wzi±³ g³êboki wdech. Spórbowa³ okre¶liæ kierunek, w którym powinien siê udaæ...co¶ dziwnie go poruszy³o. Spróbowa³ wytworzyæ przy pomocy Mocy telepatyczn± wiê¼ z Jerganem-je¶li mu siê to uda, pod±¿y za ni± w kierunku Jergana...
Jergan pozostawi³ za sob± walcz±cych,odg³osy walki cich³y coraz bardziej,w miare jak zag³ebia³ sie w las,wreszczei przystanan±³ i skupi³ sie probuj±c znale¼æ Moca Siriona.
Kalt'h Derack
siostry sie wycofa³y a kalt'h s³abno³ i s³abno³ jego krew nagle sta³a siê czarna wydobywa³a siê obficie z rny na klatce pier¶owej zadanej prawdopodobnie przez siostre mocy z jakim¶ starym mieczem/artefaktem nagle upad³ z ty³u g³owy wydobywa³a siê zielona ciecz i krzykno³ w agoni
Szarik ashuree takati...monti quelfthala shessack..minote..tenanntre!!!!!
i straci³ przytomno¶æ
[OFF] Niech GM prowadzi moj± postaci± ja muszê i¶æ narqa[/OFF
Szarik podszed³ do starca, chwyci³ go czule. Uj± za barki, i przerzuci³ przez plecy. Doniós³ go do najbli¿szego drzewa, posadzi³, i uchyli³ p³aszcza. Wtem zobaczy³ to znamie. Takie samo jakie posiada on. Znamie Sithów.
- Co u diaska?? Co to ma kur** byæ??
{Cholera kim on jest?? A mo¿e, nie to nie mo¿liwe. On nie mo¿e byæ mym ojcem..}
Rozejzra³ siê czy nikt, nie pos³ysza³ jego krzyku. Naszczê¶cie byli zbytnio zajêci tym Wookieem. Wyj± zza pazuchy byleteczkê, i ca³± jej zawarto¶c wla³ do gard³a Katlh`a. Rany poczê³y siê skrzyæ...
-Ocknij siê staruszku, musisz mi co¶ powiedzieæ
-Ja znam ten jêzyk powiedzia³em do wookiego mogê przet³umaczyæ im co chesz powiedzieæ
(Hmm.. ciekawe dowiem siê co Wookie ma do powiedzenia mam nadziejê ¿e to co¶ wa¿nego.)
Wys³uchujê mowy Wookiego i odchodzê dziwnie przera¿ony.
Sam do siebie mówiê
-Trzeba uciszyæ tego Wookiego on za du¿o wie moja przesz³o¶c nie mo¿e wyj¶æ na jaw to mog³o by mnie zbytnio zaszkodziæ.
shhaartita sheck'....ehhhhKalt'h wstaje... a raczej prubuje bo wielki zabrak ¿adaj±cy odpowiedzi na pare pytañ by³ dla niego wielk± przeszkod±.
Chwyci³ sie mocno za g³owe jakby chcia³ okazaæ swój bul chociasz rana by³a w klatce pier¶owej.
jeszcze torche a spotka³bym siê z dawnym mistrzem, wszystkimi o jakie odpowiedzi ci chodzi??-Kalt'h kupuje swój czas udaj±c niewtajemniczonego w temat.
nagle rozgl±dal sie jakby szuka³ czego¶ godnego zainteresowaña
patrz tam-wsta³ ca³kowicie i szybkim krokiem kierowa³ siê w strone Wookiego przy okazji poprawiaj±¶c swoj± rozdargan± na strzêpy szate-mamy go¶cia my¶le ¿e jest on godny naszej uwagi choæ szariku tej obecno¶ci niemusimy lekcewarzyæ.
w³a¶nie przesta³o padaæ cia³a siustr zaczyna³y siê rozk³adaæ na tej mistycznej planecie a wszêdzie mo¿naby³o wyczuæ ciemn± strone mocy.
Wookiee nie mówi najlepiej w jêzyku Basic,ale zrozumiale
-Nazywam siê Sharooah.Mój ¶wiat zosta³ ca³kowicie zdominowany przez si³y nowo utworzonego Imperium,którzy pomagaj± Trandoshanom.Tak jak Wy jestem Jedi.Proszê,pomó¿cie mi!!Raaahhrr!
[Wookiee na dowód,¿e jest Jedi pokaza³ saber staff'a o kolorze zielonym,oraz moc± zatrzyma³ p³yn±cy krêt± ¶cie¿k± strumieñ
-Katl`h stój. Wiem, ¿e ca³kowicie do siebie doszed³e¶, i musisz mi odpowiedzieæ na kilka waznych pytañ
{nie wymkniesz mi siê starcze, je¶li jeste¶ moim ojcem to Ciê zabijê. Pomszczê matkê}
Rêka powêdrowa³a w stronê klingi miecza. Szarik czu³ elektrowy³adowania po ostatnim w³±czeniu. Palce a¿ rwa³y siê by za³±czyæ miecz i rozci±æ g³owe Kalth`a, lecz sta³ bez ruchu oczekuj±c odpowiedzi
Kalt'h w jednej chwili przesta³ zgrywaæ komedie sta³ siê taki jak zawsze zimny, skoncentrowany, skupiony, ironiczny.
mia³ tylko spodnie, buty, pas, rêkawice resztki p³aszczu le¿a³y porzucone przez szarika kiedy odkry³ zniamiê
Stano³ odwróci³ siê do szarika wyczu³ w nim gniew i ciemn± strone oraz desperacje, powiedzia³ tylko
Grozisz mi mistrzu jedi?-w jego g³osie by³o pe³no ironi
w pewnym momencie chcia³ chwyciæ rêkoje¶c na wszelki wypadek ale nagle zauwa¿y³
¿e zosta³ razem z resztlkami p³aszczu... by³ bezbronny i zrozumia³ swój bl±d
z daleka Karme nadchodzi³a niespokojna
Ojcze co siê dzieje?
nagle zrozumia³a co siê dzieje instynktownie podbieg³a do ojca zas³aniaj±c go sob±
w³anczaj±c klinge i mówi±c
zostaw go on jest bezbrony!! niepozwole ci go skrzywdziæ
Kalt'h nagle zaczo³
Karme odsuñ siê wysz³o zwyk³e nieporozumieñe nic mi nie grozi choæmy do pozosta³ych...
Bruce Vao
Mówiê do Sharooah'a
- Dobrze pomogê ci ale wtedy je¶li nie powiesz nikomu tego co o mnie wiesz
( W g³êbi duszy my¶le jednak ¿e nie mogê mu zaufaæ; ten staff wydaje mnie siê jakbym go gdzie¶ jeszcze widzia³ obawiam siê ¿e ten Wookie jest morderc± i bêdzie chcia³ nas zabiæ)
Siadam pod drzewem i rozmy¶lam
(Siedzimy ju¿ tu za d³ugo na tej planecie w koñcu znajd± nas si³y Imperium, mam pewien plan ale ¿eby go wdro¿yæ w ¿ycie muszê go wszystkim pokazaæ ale nie mam zielonego pojêcia gdzie s± Szarik i Kalt'h)
{po narysowaniu planu wieszam go na drzewie i wo³am wszystkich których widzê plan wygl±da nastêpuj±co}
Czerwony-1 grupa
Fioletowy-2 grupa
Pomarañczowy-osoba wykradaj±ca Hipernapêd
Niebieski-Wied¼my Mocy
Niebieski Krzy¿yk-Hipernapêd
Pomarañczowy Kry¿yk-Nasz Statek
-A wiêc tak musimy wybraæ osobê która skrada siê najlepiej i rozdzieliæ siê na 2 grupy ka¿da z grup ma za zadanie odwróciæ uwagê wied¼m mocy podczas gdy wcze¶niej wspomniana osoba bêdzie zabiera¿ hipernapêd. Po wykonaniu zadnia wraczny na statek i odlatujemy z tego miejsca. Imperium ju¿ wie ¿e tu jeste¶my
-Karma proszê Ciê odejd¼, muszê z twoim ojcem porozmawaiæ na osobno¶ci
Ostatnie s³owa by³y bardzo przez niego akcentowane, wrêcz dawa³y do zrozumienia, ¿e w tej chwili piêkna m³oda kobieta jest tu zupe³nie nie chciana
-Muszê omówiæ z Kalthem parê spraw z dawnych lat
Spó¶ci³ lekko g³owê, tak ¿e widoczne by³y wszystkie jego rogi, popatrzy³ z byka, na Kel-Dora, z³apa³ miecz energicznym ruchem. W³±czy³ jego klingê, zamachn±³ tzry razy. Jego oczy b³ysnê³y, nagle ostrze siê wy³±czy³o, i poda³ je Karmie.
-Wej¼ mój miecz aby¶ mia³a pewno¶æ, ¿e nie dojdzie tu do walki
{ Zawsze mogê go zabiæ za pomoc± mocy... ale tego nie zrobiê. Najwy¿ej od³±cze siê od dru¿yny...}
*ekhem*karma ja i szarik chyba bêdziemy musieli porozmawiaæ
kel-dor poprzeciera³ rêce i doda³:
nic mi niegrozi...w koñcu to jedi no ju¿ iæ prosze cie
Karme wacha³a siê przez chwile ale zrobi³a to o co j± poproszono i pochwili oddali³a siê do³anczaj±c do Bruca i pozosta³ych
Kalt'h objo³ siê rekami i zada³ jedno proste pytanie:
o co chcesz spytaæ??-mówi³ to z pewnym niepokojem
- Kalth masz takie samo znamiê jak ja. Z tego co wiem, tylko cz³onkowie mojej rodziny mieli taki, a moim ojcem by³ Kel-Dor, którego chcê zabiæ za matkê
W jego g³osie "skaka³a" nienawi¶æ, wrêcz wylewa³a siê z jego ust. Chêæ zemsty, by³a ogromnie silna. Trawa pod jego stopami, poczê³a szarzeæ. Wezbra³ siê wiatr. Jego oczy sta³y siê krwisto czerwone...
{Powiedz, ¿e jeste¶ moim ojcem a st±d odejdê, i zemszczê siê na Tobie kiedy indziej. Nie chcê aby Twoja córka wiedzia³a kim by³e¶...*tfu*}
Sirion wci±¿ b³±dzi³ w lesie. Mimo wszystko, jego wysi³ki nie posz³y na marne...z ka¿d± chwil± zbli¿a³ siê do Jergana. Szed³ powoli-nie chcia³ narobiæ zbytniego cha³asu...co nie sz³o mu zbyt dobrze. W koñcu, po d³ugiej wêdrówce doszed³ do grupy....akurat by zobaczyæ, jak Stary Genera³ rozmawia z Szarikiem....zmru¿y³ oczy. A to ciekawe...jedn± my¶l± przerwa³ telepatyczny kontak z Jerganem-i tak widzia³ ju¿ resztê grupy...
Nie us³ysza³ jeszcze niczego. Choæ mia³ zamiar to zrobiæ...Przelk±³ w duchu to, ¿e skradanie nie by³o jego najsilniejsz± stron±-na szcze¶cie Kel-Dor i jego rozmówca byli zajêci...poszuka³ wzrokiem miejsca, które mog³oby zapewniæ mu schronienie...a co mu tam! Nie bêdzie siê ukrywa³...
Chcia³ jednak¿e jakiego¶...efektownego...wej¶cia. Za¶mia³ siê w duchu, po czym u¿ywaj±c Mocy skoczy³-tu¿ miêdzy 2 Jedi...i tak pewnie zauwa¿yli zak³ócenia w Mocy, gdy zerwa³em kontakt-pomy¶la³.
-Nie przeszkadzam? Zapyta³ siê z lekkim u¶mieszkiem. Skrzy¿owa³ rêce na piersi.
- Wcale a w cale. Jak nie chcesz mieæ zmia¿drzonej g³owy to st±d spadaj, szczeniaku
Szarik przybra³ pozê gotowa do ataku, konuszki palców zdawa³y siê lekko skrzyæ, jego moce obudzi³y siê i w g³ebi ducha uradowa³y, ¿e wreszcie bêd± mog³y kogo¶ okaleczyæ
{podejd¼ tu gówniarzu a dowiesz siê czemu mój miecz ci±gle jest nas±czony energi±.}
-Wrrrrr.... odejd¼
Kalt'h troche zosta³ zaskoczony ale siê szybko opanowa³
mo¿liwe,mo¿liwe ale powiem ci tylko jedn± rzecz o reszcie byæ mo¿e porozmawiamy kiedy och³oniesz
sêdziwy kel-dor skupi³ siê i zaczo³ mówiæ bardzo powoli
Szarik... ja ...nie jestem twoim ojcem
nagle zaczo³ u¿ywaæ mocy przyci±gania i jego miecz przylecia³ do niego w³±czy³ jedno
ostrze, pomarañczowe ostrze roz¶wiet³o okolice.
- z³e posuniêcie szarik pozbawi³e¶ siê ochrony niepozbawjaj±c mnie broni pomy¶l ¿e móg³bym byæ twoim wrogiem
Kalt'h poprostu wy³±czy³ klinge szed³ w kierunku brusa a mijaj±c siriona powiedzia³ weso³o:
-gówniarz...
-GÓWNIARZ? JA CI DAM GÓWNIARZA...ty stary generale...zaraz, co ty gadasz o ojcostwie? Czy¿by ,,wspania³y stary jedi" z³ama³ jedn± z doktoryn Zakonu? Nie³adnie...stary dziadzie. A ty, Druidzie, nie gro¼ mi...to nie przystoi Jedi. To ponoæ mój miecz bardziej pasuje do Sitha ni¿ do Jedi-a twoje gro¼by tak samo...tak wiêc radzi³bym wam, by¶cie uwa¿ali na s³owa...Ciemna Strona nie ¶pi.-U¶miechn±³ siê z³o¶liwie, oduwaj±c siê nieco od starego Kel-Dora. Ciekawe, czego Szarik od niego chcia³...moze alimentów? Za¶mia³ siê w duchu. Jednak¿e, niewiele brakowa³o, a sam popad³by w furie-z³o¶liwo¶æ pozwolia jednak¿e wy³adowaæ siê, nie czyni±c tego dos³ownie (czyli nie ciskaj±c Piorunami na wszystkie strony)...za¶ zarówno Stary Genera³, jak i Druid nie powinni mu groziæ i go lekcewa¿yæ...wiek nie jest najwa¿niejszy!
Szarik podbieg³ do Siriona, chwyci³ ejgo miecz i w³±czy³ kilngê. Saltow w przód, parad, uskok, wyl±dowa³ za plecami Kel-Dora. Przy³o¿y³ mu miecz do szyi.
-Twój b³±d starcze, nigdy nie odwracaj siê do mnie ty³em
Klinga siê skowa³a. Szarik z³apa³ miecz za koneic i cisn±³ nim w las
-Ma³y poszukaj sobie swojego miecza, jak go nie pilnujesz
Skierowa³ siê w stronê resztu grupy, czuwaj±c w napiêciu czy starzec nie wykona ruchy przeciw niemu
Bruce Vao
Postanowi³em przedstawiæ do koñca mój plan
-Szybciej chod¼cie tu.
-A wiêc tak wed³ug mnie powinni¶my podzieliæ siê na 2 grupy Ja pokieruje grup± czerwon±, Szarik fioletow±. Osoba która najlepiej potrafi siê skradaæ pójdzie drog± pomarañczow±. Spotykamy siê w miejscu oznaczonym pomarañczowym krzy¿ykiem. W sk³ad czerwonej grupy wejd±:
Ja
Mirin
Kalt'h
Sharooah
Aiden
W sk³ad Fioletowej pozostali.
Nie bijcie siê najpierw siê wydostañmy zt±d pozbijaæ mo¿ecie siê pó¼niej
Kalt;h zdumia³ siê wyczynem szarika, ale by³ na niego przygotowany po tym akcie
gniewu podszed³ do miejsca gdzie by³ miecz siriona wzio³ go i pobieg³ w g³êbie lasu z nieznajomych przyczyn.
{szarik niemo¿e znaæ prawdy...narazie...potem bêdzie trzeba mu otworzyæ oczy}
Mistrz jedi znikno³ w ciemno¶ci
Sirion nic sobie nie zrobi³ z tego aktu kradzie¿y dokonanego przez Szarika-idiota...gdyby Sirion chcia³, to by Szarik wisia³ na drzewie. Jednak¿e, gdy Stary poszed³ po jego miecz i nie wraca³...
-Ej, ty stary kleptomanie! Oddaj mi mój miecz!! Z£ODZIEJ!!
Pomrucza³ jeszcze pod nosem, po czym poszed³ za Szarikiem. Tym razem te¿ mrucza³, jednak¿e na tyle g³o¶no by Driud go s³ysza³ ,,ojczulek, ciekawe czyj..." ,,a mo¿e on chce alimenty?"...chcia³ go zez³o¶ciæ. Szarik by³ nieuzbrojony, a Sirion by go powali³ sam± Moc±...a chcia³ siê na kim¶ wy³adowaæ. Szczególnie po tym, co ten stary kleptoman zrobi³.
Szarik zerkn±³ na wyrostka do butów, po g³owê. U¶miechn±³ siê szyderczo, po czym odebra³ od Karmy swój miecz ¶wietlny. Jego krawêdzi± uderzy³ Siriona w mostek, tak aby ten stracil dech.
[szepta do ucha Siriona]
-Ty mi lepiej nie wchod¼ w drogê, nie wiesz czego siê nauczy³em w Akademi Sithów
Powolnym krokiem wszed³ w las, tropi³ Kel-Dora jak zwierzynê. Na li¶ciach znalaz³ krople jego potu. Jego zapach by³ dla druida wyczuwalny jakby sta³ zaraz obok. Szed³ powoli, szed³...coraz g³êbiej w las. Podziwia³ przyrodê, ogl±da³ ruiny wy³aniajace siê co chwilê zza zakrêtu, czu³, ¿e kto¶ go ¶ledzi. I wiedzia³ kto to jest...
-Co Karma, szukasz taty??
{jej uroda jest ol¶niewaj±ca, ona jest piekna}
To nie starczy³o...wci±¿ zbyt ma³y gniew. Wci±¿ zbyt ma³o...by móg³ mu oddaæ i uznaæ to za ,,samoobrone"...a mia³ tak± ochote!
Gdy Druid poszed³ w las, Sirion powolnym, majestatycznym krokiem ruszy³ ku reszcie ekipy. Tam zobaczy³ Wookiego. By³ ciekaw, co on tutaj robi??
Spróbowa³ nawi±zaæ mentaln± wiê¼ z Wookiem
-Kim jeste¶? Co tutaj robisz?
Kalt'h wkroczy³ do tajemnej krypty, upewni³ siê kilka krotnie ¿e nie jest ¶ledzony
wkoñcu trafi³ do wielkiej komnaty tam le¿a³...HIPERNAPÊD!!!!
a ko³o niego mroczna kobieca postaæ z któr± Kel-Dor poprzednim razem rozmawia³ na mo¶cie i telepatycznie.
Kobieca postaæ natychmiast pad³a na kolana
?:Mistrzu wszystko tak jak kaza³e¶...
K:Dobrze dostarcz hipernapêd ko³o statku mam do¶æ tej planety...
Nagle zada³ pytanie które go nurtowa³o od pewnego czasu
K:Po co wam wogule Hipernapêd??
?:jest przepowiednia u nas bardzo stara... mówi o tym ¿e pewien zabrak sith
mo¿e przynie¶æ wieczn± dominacje ciemnej strony mocy, ale jest ma³y skrypt ¿e umrze razem z towarzyszami tutaj dlatego zdobyli¶my hipernapêd by mu pomuc...
K:Znam t± przepowiednie... wiem nawet kto j± pierwszy przepowiedzia³ ale dlaczego ¿ucili¶cie sie na nas zamiast nam pomuc??
?:to dlatego bo siostry chc± siê zem¶ciæ za to co zrobi³e¶...to by³o niegodne...
Ale niedokoñczy³a Kalt'h zaczo³ j± dusiæ moc± ale szybko siê opanowa³ i przesta³:
K:masz miecz ¶wietlny oto twoja nagroda.
wrêczy³ kobiecie czarno z³oty miecz ¶wietlny po w³±czeniu okaza³o siê ¿e jego ostrze ma czerwony kolor
K:ten miecz jest zbudowany z pozosta³o¶ci miecza mojego przyjaciela i... mojego drugiego ucznia to wielki zaszczyt go no¶iæ
?:dziekuje mistrzu bêde podru¿owa³a za tob± jak rozka¿esz...
Kalt'h i kobieca postaæ siê rostali, mistrz jedi wszed³ spowrotem w las asz spotka³ znowu obliczeszarika...
- Ju¿ skonczy³e¶ te wieczorne spacerki?? Mam wra¿enie, ¿e siê zakocha³e¶ w tych siostrzyczkach..hehe
{ Po co ja siê zgrywam przed jego córk±, ona te¿ powinna wiedzieæ }
-Kalt`h tzreba z tym skoñczyæ. I ty i ja byli¶my Sithami. Ja z przymuszenia, co do Ciebie nie mam pewno¶ci.
Zauwa¿y³ w jego oczach niepokój, nagle us³ysza³ szelest li¶ci i trzask ³amanej ga³±zki. To Karma jego córka bieg³a w g³±b lasu, nie patzr±c pod nogi. Wydaj±c za du¿o ha³asu...
-Tê rozmowê dokoñczymy potem, teraz biegniemy za tym cudem natury. Przed chwil± stoczyli¶my walkê z wrogami, a Ci uciekli w las. Dok³±dnie w tamt± stronê
Szarik zerwa³ siê na równe nogi. Nagle, stan±³ jak wryty, wyros³a przed nim góra miêcha. To by³ rancorn. Schowa³ siê w krzakach ta, by zostaæ niezaua¿onym. W tym samym czasie jego zwrok przyku³a inna rzecz. Dziwne za³amanie na skale. Prostok±tne wg³êbienie. Ju¿ chcia³ tam podej¶æ gdy us³ysza³ ten straszliwy krzyk.
{ Karma..och nie...}
- Wy g³upie gnoje, teraz zobaczycie co to znaczy byæ synem Lorda Sithów.
Klinga ciemna jak burzowe niebo, rozb³yskiwana pzrez wy³adowania elektryczne, roz¶wietli³a czê¶æ lasu. Dwa ostrza zmienia³y barwe na krwisto czerwon±, a piorunki sta³y siê czarne. W Mistrzu Jedi obudzi³± siê nienawi¶æ, ca³a w¶ciek³o¶c utrzymywana na zemstê na ojcu w³asnie siê wydosta³a, po to aby broniæ Karme. Jego rogi zciemnia³y, razem z tatu³a¿ami. Wokó³ d³oni wytworzy³a siê chmurka czerwonej mocy. Ci±³ raz, drugi, trzeci. Jego celem by³o powalenie tzrech olbrzymich Rancornów. Parada, uskok, piruet, i zwód. Kolejne ciêcia. Tak pzredziera³ siê przez ca³± bandê tych stworzeñ. Nie zwarza³ uwagio na to, ¿e czê¶æ z nich jest tylko bardziej w¶cieka³ pzrez okaleczenie. Dobieg³ do kobiety. Ta sta³a tzrymaj±c siê za rêkê w której trzyma³a sw± broñ. Jej ¶liczna cera, ca³a by³a teraz we krwi. Du¿e rozciêcie na ³uku brwiowym nie chcia³o siê zatamowac.
Ogarn± mnie sza³. Wezbra³em ca³± moc, w jedym celu. Inie¶æ siê w powietzre i zrobiæ z siebie bombê Mocy, nawet wtedy gdyby mog³o skoñczyc siê to dla mnie ¶mierci±
PROSZÊ MG O ZDECYDOWANIE O POWODZENIA MOICH CZYNÓW, I ICH EWENTUALNYCH SKUTKACH
Szarik zabi³ rancory,ale powali³ te¿ na ziemiê Kalt'ha i Karmê.
-Uspokój siê!-krzykn±³ mistrz Vann
Lecz ogromna dewastacja trwa³a nadal
-Nie zmuszaj mnie,bym tego u¿y³!-krzykn±³ mistrz Vann maj±c w rêku kulê z³o¿on± z potê¿nej dawki mocy
Nadal nie by³o koñca tego zniszczenia
-DO¦Æ!-krzykn±³ z gniewem mistrz Vann rzucaj±c w tym momencie kul± w Szarika
[Cios by³ tak silny,¿e Szarik upad³ nieprzytomny]
Powstañcie-powiedzia³ Ahash do le¿±cego Kalt'ha i Karmy,maj±c bia³±,lecznicz± kulê w d³oni.
[Pojawi³o siê w sali dwóch gwardzistów.Wookiee zabi³ ich bez najmniejszego problemu.Jednemu skrêci³ kark,a drugiemu przebi³ paznokciem têtnicê szyjn±]
-Uczy³em siê tego od Trandoshanina,Slasska-Powiedzia³ to,a nastêpnie nad czym¶ siê zamy¶li³-Ehh...nie bêdê wam k³amaæ.Naprawdê nazywam siê Worroar.Co nie zmienia faktu,¿e jestem Jedi i chcê Was,jako jednych z ostatnich Jedi chroniæ.Musimy trzymaæ siê razem!Arroar!
Szarik wstaje z ogromnym trudem. Nogi siê pod nim uginaj±, spêcie ka¿dego miê¶nia powoduje starszliwy ból. Kazda próba wydobycia z siebie g³osu koñczy siê wykrztuszeniem krwi z p³uc. Czu³ siê okropnie. Spojrza³ w stronê Karmy. Tak ¿y³a i w przeciwieñstwie do niego mia³a siê ca³kiem dobrze. Zrobi³ krok naprzód, urzywaj±c resztek Mocy, przy¶pieszy³ kroku i po chwli znalaz³ siê przy grupce. wyci±gn±³ rêkê ...
- Mistrz Vann, przeprasza
Wykrypia³ zmêczonym g³osem
Kalt'h wsta³ ca³y zmêczony podszed³ do Karmy objo³ j± i zaczyna³ j± leczyæ wzio³ j± na ramiona i id±c w strone statku szepno³ do Vanna
zajmij siê szarikiem
odchodzi³ w strone statku razem z Karm± strapione zamartwiony nieskoncentrowany...
(Mam ju¿ tego wszystkiego do¶æ wracam na statek, porozmawiam z Onshaiem. Do¶æ mam ju¿ tej grupy Oni siê prêdzej pozabijaj± ni¿ zrobi± co¶ razem. Jak siê to wszystko skoñczy to zrzekne siê miecza ¶wietlnego i mocy i polece na Nar Shaada. Mo¿e nawet poznam jak±¶ ³adn± Twi'lekankê i za³o¿ê rodzinê?.)
Nagle zobaczy³em jakich¶ ludzi niedaleko statku jaki¶ mê¿czyzna (ale nie cz³owiek)niós³ kobietê na plecach, trochê dziwne muszê to wybadaæ. Zaczynam powoli skradaæ siê do tajemniczych osób wyci±gam z pasa miecz ¶wietlny i zbli¿am siê do statku. Nagle:
-Kalt'h? Co ty tu robisz i kto to jest?
to Karma... to wszystko wina szarika
nagle spojrza³ obok statku by³ tam hipernapêd
o...popatrz co nam przeznaczenie przynios³o
powiedzia³ to z nutk± komizmu doda³:
zamontuj to do naszego cuda i zwo³aj reszte zwijamy siê z tej ska³y
a ja zaopiekuje siê Karm±
powiedziawszy to wszed³ na pok³ad i po³o¿y³ Karme do ³u¿ka troskliwie siê j± opiekuj±c...
Szarik docz±ga³ siê do w³azu statku. Jego w³az by³ tak ciêzki, ¿e potrzebowa³ pomocy aby go za sob± zamkn±æ. Usia³ da ³aweczce, i zamkn± siê w sobie. Z zamkniêtymi oczyma, krwawi±zymi rêkoma, przeszed³ korytarze statku wprost to swej kajuty. By³o to pomieszczenie ma³e, zimne w wystorju, z emblematami takimi jak mia³ na ciele i rêkojeci swego miecza. Usia³ na ziemi, wpatruj±c siê w ciemny punkt na ¶ciane. Powieki zaczê³y mu siê same zamykaæ, zas³aniaj±c jego czerwone oczy
Medytowa³
{ Matko, przepraszam...musia³em...}
kalt'h upewni³ siê ¿e Karma spokojnie ¶pi, wyszed³ z jej pokoju i po paru minutach
wszed³ do kajuty szarika...
no co, zadowolony jeste¶ z twego dokonania??
mocno uakcentowa³ to zdanie by daæ to szarikowi do zrozumienia.
-Wyjd¼ st±d Kalt`h, gdyby nie ja ona by zginê³a
JEgo uczucia by³y targane gniewem na samego siebie. Wpatrywa³ sie w ¶cianê na przeciwko, tak jakby co¶ tam widzia³. Po drugiej stronie ¶ciany znajdowa³a siê kajuta Karmy, chyba chcia³ jej pomóc
{ Co ja zrobi³em...}
Zrtwam siê na równe nogi, chwytaj±c starca ja gard³o. Zatapiam w jego szyji pe d³ugie palce, wci±z brudne od krwii. Zatrzaskujê na drzwi.
- Teraz mi odpowiesz na moje pytania.
Kim jeste¶??
Sk±d masz to znamie?? Mów albo Ciê zabije.
W³±cza miecz, który przybra³ swój dawny kolor
-Dobra Hipernapêd zamontowany je¶li wszyscy s± na statku to startujemy
S³ychaæ odliczanie 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1,STARTUJEMY
(Jak zwykle zapomnia³em zapi±æ pasów, przez co wyl±dowa³em w na drugim koñcu statku ta kajuta by³a jaka¶ inna ró¿ni³a siê od reszty jako jedyna mia³a nieregularne kszta³ty nie by³a tak jak inne kwadratowa tylko owalna. Spróbowa³em wstaæ rozejrza³em siê dooko³a okaza³o siê ¿e to pokój Karmy któr± obudzi³ start statku)
-Witaj jestem Bruce powiedzia³em - po czym straci³em przytomno¶æ dziêki niedawnemu uderzeniu g³ow± o ¶ciane.
pomimo startu szarik wci±¿ mocno trzyma³ kalt'ha najwidoczniej niewzruszony i wci±¿ ¿±dny odpowiedzi..
ale to by³o za wiele Kalt'h skoncetrowa³ siê i moc± rzuci³ nim o ¶ciane przyokazji
przyczyniaj±c siê do ma³ego elektromagnetycznego wybuchu...
szarik le¿a³ , do¶wiadczenia dzi¶ejsze by³y widocznie za wielkie dla niego:
oj szarik jeste¶ za s³aby by cokolwiek mi zrobiæ...
Starzec troch siê pod¶miewywa³
nie niezabijesz mnie chociarz ze wzglêdu dla Karme prawda?
niechcia³by¶ chyba wyrz±dziæ jej wiêkszej krzywdy?
nagle siê wyprostowa³ i sta³ siê ca³kowicie powa¿ny...
Niewa¿ne kim jestem... wa¿ne kim ty jeste¶!
wst±pi³a w niego nagle bezmierna fascynacja
zaskoczy³e¶ mnie... wcze¶niej niemog³em tego wyczuæ...ale teraz to widze dok³adnie
jeste¶ wyj±dkowy... wkrótce siê o tym przekonasz...hehe... tak jak ja
nagle zmieni³ kierunek my¶lenia:
nie ma hañby w tym do czego d±¿ysz... zemsta zawsze by³a wystarczaj±c± motywacj±
Kalt'h podszed³ do niego bli¿ej:
nieprzejmuj siê niejestem twoim wrogiem prawde mówi±c chcia³bym ci pogratulowaæ...
Nie mo¿esz napisac ¿e padam pó³ przytomny bo o skutkach twego ataku decyduje nie kto inny jak MG.
Edit by Szarik
Szarik pada pó³ przytomny na ziemie. Dzisiejsza walka z hord± rancornów wyczerpa³y do dokumentnie. Sta³ siê apatyczny, i chêtny zabijania. Ciemna strona zaczê³a braæ nad nim górê...
-Jeste¶ zadowolny z czego?? Mo¿e z tego, ¿e kontynuujesz moje szkolenie Sith ?? Nie uda Ci siê to, owszem mam dni s³abosci, ale tego nie wykorzystasz.
Szarik wstaje, rêk± opiera siê o ¶cianê. jej wg³êbienia by³y ostre jak brzytwa, tote¿ zabrak skaleczy³ sobie d³oñ, rozcinaj±c od zewn±trz. Podszed³ do Kalt`ha, zerkn±³ mu g³êboko w oczy...
Nie zobaczy³ tam nic...
-Szkoda mi nie Ciebie a Karmy. To cudowna dziewczyna a ty j± zniszczysz.
pfu... szkolenie??...mo¿e, sith??...nie.
Karma widzia³a ¿eczy i uczy³a siê takich jakich niejeste¶ wstanie zrozumieæ
chociasz ona te¿ zabardzo nie ale to nied³ugo siê zmieni
Kalt'h popatrzy³ mu prosto w oczy:
Ona nie jest dla ciebie, radze ci odpu¶æ sobie...
nagle odwruci³ siê od szarika...:
Mija 20 lat kiedy ostatnio zobaczy³em twojego ojca... twojego stwórce...
niedope³nisz ju¿ swojej zemsty na nim poprostu sie spó¼ni³e¶
idzie w kierunku ¶ciany odwraca siê i podchodzi do niego znowu patrz±c mu prosdto w oczy:
Moge ci wiele opowiedzieæ wyja¶niæ... ale najpierw zró co¶ dla mnie usi±æ i zamknij oczy.
-Nie mam do Ciebie zaufania Kalt`h. Starci³em je dawno. I je¶li chcesz ¿yc to nie wspominaj mego ojca, w mej obecno¶ci
Szarik siada na ziemii, zamykaj±c oczy. Jednak nie jest bezbronny. Praw± rêk± tzryma swój miecz, gotowy do w³±czenia. Jest wyczulony na ka¿dy wachania mocy. Jednym s³owem jest jak machina do zabijania, dgy tylko poczuje siê w niebezpieczeñstwie
{ Dalej cwaniaczku, spróbuj czego¶...}
Ka;t'h po³o¿y³ sw± reke na g³owe szarika, robi±c to ostro¿nie ze wzgledu na jego obfite rogi gdy tylko to zrobi³ szarik zaczo³ widziec ¶ilne wizje, ostro i wyra¿nie i s³ysza³ g³os
Kalt'ha jak eho:
Legenda:
DK=Darth kan
MK=M³ody kalt'h
EK=echo kalt'ha
K-teraz zobaczysz ¶wiat moimi oczami...
szarik zobaczy ³ w wizjach planete Korriban...jej nieorgarniet± puryniê...
potem zobaczy³ mnóstwo grobowców... zobaczy³ grobowiec Marka Ragnosa a tam dwóch Kel-Dorów m³odego 8-letniego w mrocznej szacie z kapturem ale opuszczonym
i starego w zdobionej runami mrocznej szacie z na³orzonym kapturem na g³owie...
DK-No Kalt'h zaczynamy... do g³ównego wej¶cia do grobowca Marki Ragnosa blokuje
ten wielki jego pomnik...
wskaz³ na gigantyczny pos±g który by³ wiêkszy od niejednego frachtowca...
MK-ojcze on jest za du¿y!... niedam rady
Darth kan sie w¶ciek³
DK-tylko s³abi tak mówi±!!
m³ody kalt'h prubowa³ ruszyæ kolosa... leciutko nawet drgno³ go potem podnius³ go na 10 metrów...
DK-tak poczuj potêge ciemnej strony...NIECH PRZEP£YWA PRZEZ CIEBIE!!!!
ale ma³e dziecko niewytrzyma³o ciê¿aru i pu¶ci³o wielkoluda tak ¿e sie rozbi³ i rozlecia³ na tysi±c kawa³ków na amen tamuj±c przej¶cie do krypty.. sam kalt'h prawie zemdla³ z wycieñczenia...
DK-G³upcze!!!...S³aby BÊKARD
wi±zka piorunów mocy porazi³a m³odego Kel-Dora, polecia³ na najbliszsz± kolumne
i ca³y we krwi w poszarpanej nowej szacie siê czo³ga³.
DK-Niepotrzebujê takie ¶cierwo!... zejæ mi z oczu i gnij tu jurz do¶æ czasu zmarnowa³em na ciebie...
Kan rusza³ w strone wyj¶cia porzucaj±c w³asne dziecko...
EK-ale niemog³em pogodziæ siê z poraszk±... z tym ¿e zawiod³em mego ojca znowu
chcia³em ¿eby by³ ze mnie dumny
w tym momencie od strony Kalt'ha wylecia³a potê¿na b³yskawca mocy w strone Kana...
ale by³a powolna i skoczy³ dogury zrobi³ salto i stano³ tu¿ przed le¿acym synem...
DK-Brawo.. jeszcze nikt w tak m³odym wieku niezrobi³ b³yskawicy... jeste¶ zdolny
i zachowa³e¶ siê jak prawdziwy sith... atakuj±c tego który by³ na tyle g³upi ¿eby siê odwruciæ... to oznaka s³abo¶ci, dostaniesz nagrode za ten wyczyn a jedyna s³uszna nagroda jak± powinien dostaæ sith... jest AGONIA!!!!
kolejne b³yskawice torturowa³y ma³ego sitha a¿ by³ prawie martwy...
DK-wruce tu jutro i ponowiny szkolenie az do skutku... lub zginiesz
i zostawi³ go... wyszed³ zostawiaj±c bliskiego ¶mierci ch³opca samemu sobie.
EK-i takie by³o moje ¿ycie... nienawidzi³em go... zawsze by³o tak samo a on to wykorzystywa³ by stworzyæ ze mnie to co tak pragno³... ale nigdy siê niepoddawa³em
przy ¿yciu trzyma³a mnie nienawi¶æ i zawsze wci±ga³a mnie bli¿ej do ciemno¶ci...
Wizja siê skoñczy³a a kalt'h oci±gno³ szybko d³oñ:
-ehhh...wspomnienia...teraz sam dojæ do wniosków.
-
Jergan
Jergan powolnym krokim wszed³ do swojej kajuty na staku,prawde powiedziawszy niewiele obchodzi³a go pozosta³a czê¶æ za³ogi,za wiele,miedzy nimi sporów,niech sie pozabijaj±,mo¿e bêdzie spokój.Powli u³ozy³ sie na swoim ³ó¿ku,by³o w±skie i niewygodne ale od biedy mo¿na by³o siê na nim pzrespaæ.Po walce i eskapadzie w lesie nie czu³ sie najlepiej,by³ zmêczony,a rzadna technika Jedi nie zastapi porz±dnej dawki snu.Krêc±c siê i pzrewracaj±c z boku na bok Jergan stara³ siê odnale¼æ jak±¶ wygodna pozycjê,wreszczie przewróci³ siê na plecy i zapad³ w bardzo niespokojny sen.By³ gotów w ka¿dej cwili w³±czyæ swój miecz i skoczyæ na potnecjalnego napsatnika,po pzrygdoach dzisiejszego dnia nie wiadomo co mog³o siê wydarzyæ.Mia³ nadziejê ¿e to tylko ta planeta tak na wszystkich dzia³a,bo je¶li nie to to nie s± Jedi,on tez nie jest idealny ale przynajmniej na rzuyca obelgami i mieczem w kazdego kto sie do niego odezwie.Jak oni maja byc ostanimi Jedi to Jedi juz nie ma...
-Widzê, ¿e przeszed³e¶ te same szkolenia co ja. Wiedz tylko, ¿e me b³yskawice by³y szybsze i podpiek³u mu dupe
Na twarzy ogromnego zabraka, ujawni³ siê lekki usmieszek wowo³any wspomnienami. Wsta³. Jego sylwetka by³a pora¿ajaca. ¦wietna budowa, szerokie barki, tylko te szpetne rogi
- Pewnie zastanawia³e¶ siê nie raz, czemu me rogi s± d³u¿sze ni¿ u innych zabraków?! Odpowied¼ jest prosta. Nasz ojciec "wyci±ga³" je za pomoc± mocy z mej czaski. Cierpia³em okrutnie, a za ka¿de pi¶niêcie wypala³ mi znak mieczem.
{ To nie jest ostateczny dowód...jego przynale¿no¶ci...}
-Wiedz, ¿e i tak nie masz mego pe³nego zaufania. To s± tylko wspomnienia. Narazie zapomnê o Naszych sprzeczkach, ze wzglêdu na ... Tu urwa³, przez chwilê sta³ jak s³up. Zamy¶lony-..ze wzglêdu na Karmê
ze wzglêdu na Karme trzymaj siê od niej z daleka
Kalt'h coraz bardziej siê w¶cieka³
niemusisz mi ufaæ... wiem o tobie do¶æ...ja skoñczy³em swoje szkolenie w przeciwieñstwie do ciebie...my¶le ¿e mnie niedoceni³... teraz ide z Karm± pomedytowa¿ musimy wiele omówiæ..
wychodz±c doda³
pamietaj ¿e powiedzia³em ci niewiele jeszze nie wiesz wszystkiego
wyszed³ z kajuty poszed³ do s±siednej... wy¿uci³ le¿±cego tam Brusa i powiedzia³ mu
obierz kurs na Nar-shadda tam mo¿emy siê przyczaiæ i uspokoiæ i przyokazji lepiej sie poznaæ... i nieudawaj nieprzytomnego, my¶le ¿e to nieprzypadek ¿e znalaz³esd siê w kajucie mojej curki...
wszed³ do ¶rodka i zaczo³ medytowaæ ze swoj± córk±.
Szarika ogarnê³a w¶cik³o¶æ, j± rzucaæ wszstkim co mia³ pod rêk±. Wizja przedstawiona mu przez Kalth`a przywróci³a jego zagrzebane wspomnienia, niechciane wspomnienia. Chwlie upokorzen, bólu, i wymuszonej pokory. Dni g³odu, zag³ady, ¶mierci. Zasady mordowania, wykañczania, torturowania. Wszystko to na nowo wpaja³o mu siê do g³owy. Na nowo kodowa³o, i wchodzi³o w nawyki. Mimowolnie æwiczy³ ruchy w formie "kata". Dokañcza³ swe szkolenie. Stawa³ sie zabójc± na zawo³anie, ale...istania³o jedno ale. On mia³ uczucia, czuj±cy morderca. Najgorsze z mo¿liwych po³±czeñ. Stawa³ siê znów niezdecydowanym, kim¶ pomiêdzy Jedi, a Sith.
-Musze walczyæ...nie daæ siê pokon±c ... -mówi³ sam do siebie, w pokoju by³ tylko on
-Giñ psie...kurw*, giñ
{Ja jestem Si..Jedi..Jedi...Jed..je...j}
Ostatnia rzecz jak± zdo³a³ zrobiæ to wys³±l pro¶bê pomocy do matki, która trafi³a do kog¶ innego. Kogo¶ kto jest bardzo niedaleko, i do z³udzienia przypomina mu ow± mamê.
{muj biedny brat ju¿ sie za³amuje}
-co ci jest Karma?
-no..nic..
-chyba jeste¶ zmêczona po¿±dny sen jest niezast±piony po³urz siê ja te¿ pujde
-jeszcze troszke pomedytuje...
-ok... tylko nie my¶l ani o tym T'wileku ani o Zabraku mog± cie mocno zdekoncetrowaæ
Kalt'h po³orzy³ siê spaæ
Podchodzê do sterów ustawiam kurs- Nar Shaada
(G³owa boli mnie dalej i to okropnie, moje lekku z niebieskiego zmieni³o kolor na fioletowy, gdybym by³ cz³owiekiem pewnie bym ju¿ nie ¿y³.)
Nagle nawigacja zaczê³a szaleæ kto¶ wybi³ nas z hiberprzestrzeni radar wykry³ 9 statków wroga.
-Ch³opaki koniec k³ótni id¿cie do dzia³ musimy ich zestrzeliæ inaczej bêdzie po nas.
(czy¿by to ta kl±twa o której mówi³ Ahash. Onshai te¿ o tym co¶ wspomina³ napewno nie jest dobrze mam nadziejê ¿e z tego wyjdziemy.)
Zrobi³em unik, pó¼niej kolejny, i jeszcze jeden. Pó¼niej ostry skrêt w prawo, pó¼niej lewo. Nie mog³em ich jednak zgubiæ
- Po¶pieszcie siê inaczej nas zestrzel±.
Szybko idê na ty³y statku gdzie by³o okno...
- Jerganie chod¼ tutaj i pomu¿ mi zniszczyæ to co nas atakuje... Zamknij oczy i skup siê... Tak czujesz ich moc teraz uderz w nich tw± najpotê¿niejsz± broni±... UMYS£EM... twoj± wol±, wy¶lij tam wi±zkê twej dobroci... U¿yj telekinezy i zniszcz tamt± istotê...- W tej chwili palecem wskaza³em na najmniejszy statek Siustr Nocy....
- Skup siê Jerganie... Wiem, ¿e potrafisz... Mo¿esz wiele... Ale musisz wiedzieæ ¿e.... JESTE¦ JEDI.... wiêc mo¿esz unie¶æ nawet ten ma³y kamieñ i uszkodziæ ten statek niszcz±c napêd i hipernapêd... Ale czy to siê ci uda zale¿y tylko od ciebie... i od tego czy zas³ugiwa³e¶ na status JEDI... Ja sprubujê zniszczyæ tamten okrêt- Wskaza³em na najbardziej uzbrojony okrêt....
Wiedzia³em ¿e na tym okrêcie nie ma Siustr Nocy które dobrze pos³uguj± siê moc±
Mirin u¿ywa telekinezy, prubuje str±ciæ i ude¿yæ w niego kamieniami aby go zniszczyæ...
[off]Proszê GM aby odpowiedzia³ czy zniszczy³em statek czy nie...
PS. Wruci³em :) [/off
Jergan
Jergan zosta³ gwa³townie wyrwany z po³snu w który zapad³,na statku wy³a syrena ostrzegaj±ca o ataku.Jergan szybko wsta³ i narzuci³ na plecy swój p³aszcz po czym pobieg³ szybkim krokiem w stronê dzia³.Jergan wêdrowa³ popl±tanymi korytarzami staku,raz po raz gubi±c drogêpo chwili bez³adnego biegania wpad³ na Mirina,ten sta³ pod oknem i próbowa³ str±cic staki przy u¿yciu Mocy.Po wys³uchaniu jego "przemowy'Jergan rzuci³ tylko:
-To nie dla mnie,mo¿e poæwiczymy pó¼niej!Po czym znów pbieg³ szukac dzia³.Wreszczie gdy dotar³ do celu wskoczy³ za pulpit dzia³a i urochomi³ je,mo¿e nie by³ najlepszym strzelcem ale w takiej sytuacii pzryda sie kazda para r±k.Szybko zacz±³ namierzaæ atakuj±ce statki.[/i
Bruce Vao
-Ej ch³opaki sszybciej siê nie da - powiedzia³em
(Niech oni siê po¶piesz± przezten potworny ból g³owy tracê koncentracjê nie d³ugo nas zestrzel±. Nagle zauwa¿y³em jak jeden statek zosta³ zestrzelony z dzi³ka pok³adowego. Dobrze przynajmniej jeden.)
Ból siê nasila, zamienia w przera¼liwe k³ucie. Ju¿ nie mogê kieruje statkiem ju¿ jakby pó³ przytomny, zaczynam widzieæ przez pó³mrok.
-Po¶pieszcie siê!!!!
Nagle nie potrafiem ju¿ zrobiæ uniku; dostali¶my. Widzia³em jak Jergan zestrzeli³ kolejny statek. Ju¿ tylko 7. Znaczy siê 6 bo w tej samej chwili my¶liwiec wroga rozbi³ siê o nasz statek.
-Lewy silnik tego brakowa³o.
Musia³em wy³±czyæ silniki teraz ju¿ tylko drufujemy...
Jergan
Jeragan mia³ dziasiaj nieprawdopodobne szczê¶cie,zestreli³ juz dwa statki.Jego rado¶æ jednak nie trwa³a d³ugo.po chwili jego kontak z Brucem.{Kur..,czy oni wszyscy sa niespe³na rzomumu?}Nie maj±c innego wyj¶cia Jergan b³yskawicznie opu¶ci³ wie¿yczkê i uda³ siê w strone mostka,nie by³o czasu do stracenia.Tym razem nie zgubi³ siê i dotar³ od celu bardzo szybko. Bez zbêdnych ceregieli uderzy³ w twraz Bruca straj±c siê go w ten sposób obudziæ,po czym zaj±³ fotel drugego pilota,szybko w³aczy³ interkom i powiedzia³:
-Szybko do dzia³ek pok³adowych,nie ma chwili do stracenia!Jeden do mnie na moste,i to szybko,statek ledwo dyszy!Po tych s³owac Jergan z³apa³ za stery próbujac jak najbardziej uciec z my³¶wcom.Jednak nie by³o to ³atwe,w koñcu ten statek nie ma zbyt du¿ej manewrowo¶ci.có¿ trzeba sobie radziæ.Jergan znów w³±czy³ interkom:
-Misztrzu Kalt`h bardzo proszê na mostek,na pewno pilotujesz statek lepiej niz ja.Gdy skonczy³ mówiæ,wsta³ z fotela o stra³ siê obudziæ Bruca,narazie bezskutecznie...
Walka rozgorz³a na dobre. Statek szybowa³ spokojnie, z powodu odniesionych obra¿eñ. Drzwi do pomieszczenie w którym mieszka³ Szarik, otworzy³y siê za jego komend±. Druid stan±³ w drzwich z zakrwawion± g³ow±. Krew la³a siê z pêkniêtego ³uku brwiowego. Stare jej pok³adu ju¿ zd±¿y³y zastygn±c, na rozgrzanym z nerwów ciele zabraka. Nowa krew ci±gle siê lata, przys³aniaj±c trochê widoku. Kroczac przez statek, wygl±da³ jak Lord Sith. Oczy bez wyrazu, g³êbokie, puste a jednocze¶nie chêtne zemsty. Ciêzko stawaine kroki odbija³y echem w ca³ym halu. Na zewn±tzr trwa³a bitwa, a on szed³.
-Bruce czy na tym statku s± my¶liwce??
Jego celem by³o zdobycie jednej takiej maszyny, i wylecienie w przestrzeñ, razem z innym cz³oniekm dru¿yny, aby szybciej siê pozbyæ wrogów.
{ I have bad feelings about this...}
Kad³ub statku zosta³ rozerwany, mniej wiêcej na zachód od Zabraka. S³yszeæ siê da³o, ciê¿kie, metaliczne kroki. W powietrzu mo¿na by³o wyczuæ zapach spalenizny, a temperatura powierza wzros³ gwa³townie. Wszystko za spraw± Szarikowego miecz, któy rozb³y¶³ w korytarzu. Wbi³ siê w ¶cianê, toruj±c drogê jego w³a¶cicielowi, ten za¶ zmierza³ ku wrogom z nadziej± na niez³± zabawê...
Zniszczy³em kilka statków (pozosta³o 5)... Idê w kierunku Szarika którego wyczuwam swoimi zmys³ami... gdy jestem tu¿ przy nim...
- Szarik gdzie¶ tu na statku jest jeden my¶liwiec ale nie wiem czy jest sprawny...- Powiedzia³em mu...
- Musimy go znale¼æ i nim zniszczyæ te wied¼my... Najgro¼niejszym statkiem jest statek na którym znajduje siê przewodniczka... Znajduje siê tam centrum dzia³ania... Przewodniczka wysy³a sygna³y przez które i twoja kl±twa siê pog³êbia i przez które przegrywamy... Ok...- Patrzê siê na trujwymiarowy obraz statku...- My¶liwiec jest tu...- wskazujê palcem na obrazie...- Ale raczej trudno bêdzie siê nam tam dostaæ... My¶liwiec jest ma³y... Ale na dwie osoby w sam raz... Ja siê zajmê dzia³ami a ty lotem... ok???? Jesli tak to nie ma czasu do stracenia ruszajmy...- Powiedzia³em
- Czemu nie, tylko najpierw przerobiê te ¿elastwa zza ¶ciany na ³adne stoliczki
{ Z tym my¶liwcem bêdzie ciekawie...}
Zabrak staje w swojej ulubionej pozycji walecznej. Prawa noga z przodu pod k±tem 45 stopni. Lewa wyprostowana. Ich k±t przeciêciea tworzy literê"t" a 60 % ciê¿aru cia³a jest na pzredniej nodze. Czubek miecza na wysoko¶ci mostka, zawsze pozwala na bardzo szybk± reakcjê. Wyprostowany t³ów, ³okcie przy ¿ebrach. ¯aden atak nie przejdzie przy takiej gardzie. Szybko wykonywane ataki, mo¿lwo¶æ robienia licznych zej¶c, uników, kopniêc, i innych wygibasów
-Id¼ odpal ten z³om, ja zaraz przyjdê....dok³adniej to bêde za 5 minut, a jakby mnie nie by³o to poczekaj d³u¿ej
Kalt'h wsta³ i przebra³ siê w swoj± star± szate lorda sith której pas by³ pokryty licznymi runami...
Karme idz do szarika niepozwól by zrobi³ sobie krzywde...
wyszed³ z kajuty bieg³ az dotar³ na mostek:
no jergan popatrz jak lata mistrz
gdy usiad³ za sterami w³±czy³ pare przycisków i wy³±czy³ ogranicznik teraz statek mo¿e lecieæ z 150% prêdko¶ci±.
statek ruszy³ pe³n± moc± na pas asteroitów a za nim dwa my¶liwce, kalt'h wpu¶ci³ statek w korkoci±g...gdy by³ ju¿ w ¶rodku pasa asteroitów szybko poci±gno³ dr±zek do góry jeden z my¶liwców niewyrobi³ i rozbi³ siê o asteroit.
statek wyrówna³ kurs i sta³ nierucomo kalt'h na co¶ czeka³ co¶ wyczuwa³ inny my¶liwiec ju¿ go namierza³ by³ bardzo blisko...Kalt'h nic nierobi³ gdy my¶liwiec by³ ju¿ zaledwie 550 metrów od celu wielki asteroit zmiót³ go sam nieuszkodzony lec±dz dalej swoim kursem,,, dopiero teraz Kalt'h ruszy³
koniec zabawy przygotujcie siê do wej¶cia w hiperprzestrzeñ!!!!
zosta³y trzy...
Budzê siê jestem jeszcze lekko zdezorientowany lecz mówiê do Kalt'ha
CO TY ROBISZ CZCESZ NAS ZABIÆ BEZ JEDNEGO SILNIKA CHCESZ WSKOCZYÆ W HIBERPRZESTRZEÑ....
Poza tym co to za szata chyba nie chcesz powiedzieæ ¿e je..je..jeste¶ sithem...
Daj przejmê stery, ale nie mo¿emy wskoczyæ w hiberprzestrzeñ z dwóch powodów
a) za nami jest Szarik z Mirinem w my¶liwcu
b) To zbyt ryzykowne
-Musimy siê zatrzymaæ na jakiej¶ innej planecie i naprzwiæ usterkê a na Nar Shaada dolecimy pó¼niej...
Jergan
-Ufff,dobrze ¿e znów jeste¶ z nami Bruce.W tym momêcia na mostek wchodzi Kalt`h ubrany jako¶ tak...dziwnie,jednak Jergan na razie nie zawraca sobie tym g³owy i rzuca tylko w odpowiedzi:
-A wiêc leæ Mistrzu,ja ide do dzia³.Jergan szybko wybiega dobrze znan± drog±.Juz po chwili siedzi wygodnie za dzia³em i namierza lec±cego najblizej wroga.Jeszcze chwile,jeszcze chwile iiii BUM.¦mierciono¶ny laserowy bolt mknie przez pustkê kosmosu w strone wrogiego my¶liwca.
co cie to obchodzi kim jestem...hmm??
patrzy na konsole:
szarik i Mirin jeszcze nie dotarli nawet do my¶liwce... zamykam im w³azy.
a co do ¶ilnika... to co¶ z niego zosta³o je¿eli wystarczaj±co siê skupie starczy nam na jeden ma³y skok
nagle by³o s³ychaæ szum,szelest jakby metal ociera³ siê o metal nagle zapali³a siê charakterystyczna dioda i w³±czy³ sie charakterystyczny dzwiêk lewego hipernapêdu.
gotowi czy nie ruszamy!!!!
statek wystartowa³ po 7 min wyszed³ z hiperprzestrzeni a lewy silnik wybuch³...
ale byli ju¿ na nar-shadda...
dobra sprubuje gdzie¶ wyl±dowaæ...
Lecz w tej chwili pojawi³ siê okrêt flagowy Siustr Nocy...
- Szarik wsiadaj musimy go zniszczyæ zanim zejdzie ni¿ej.... Wtedy przegramy wy³api± nas i zabij±...- W³±czam my¶liwiec... Wylatujê... Nie zosta³y zamkniête ¶luzy... i... Ju¿ jestem na orbicie. Za sterami siedzê ja, dzia³a s± przy sterach wiêc tak¿e nimi kierujê...
- Zwrot w prawo.... {BUUUUUM!!! Oma³o co nie zostali¶my trafieni... Dosta³ kamieñ którym zas³oni³em nasz my¶liwiec przed strza³em...}... Okej muszê dolecieæ nad tamto okno, tam ko³o którego znajduje siê ten kamieñ...- Otrzymuje wirtualn± mapê terenu... A wtedy...
Kolejno¶æ dzisiejszej gry.
MG,Obi-Wan, Nemezis,Plastu¶,,HK-50,Szarik
Ka¿da kolejna osoba bêdzie ostatnia w kolejce.
Mirin
- {u¿ywa mocy} Sirion wy¶lij mi sygna³ abym mug³ ciê odnale¼æ!!! Nie zasypiaj gdy¿ Siostry Nocy to wyczuj±. A wtedy zginiesz- Krzyczê.
Wtem Jedna z Siustr Nocy atakuje mnie ale ja urzywam mocy burzy.
Gdy walka rozgorza³a siê na dobre, Sirion przeskoczy³ z jednego rzewa na drugie.. Nie mia³ szans by tu prze¿yæ...ucieka³ dalej, w nieznane. Walka wci±¿trwa³a, a on po pewnym czasie straci³ rachube czasu. Które ju¿ to drzewo...? Zastanowi³ siê. Walka trwa³a pewnia nadal...
Westchn±³. SIostry Nocy s± niebezpieczne. Powinien ograniczyæ u¿ywanie Mocy...Nie wiedzia³, co czyniæ.
W koñcu, uzna³ ¿e wy¶le do Jergana drobny sygna³,¿adne s³owa, lecz...poczucie kierunku. Tego kierunku, w którego on pod±¿a³ skacz±c z drzewa na drzewo.
Jergan
Jergan poczu³ drobne uk³ucie Mocy...Juz wiedzia³ gdzie sie ud±æ,byznale¼æ Siriona.Szybko w³±czy³ miecz ¶wietlny i uderzy³ na Siostry Nocy,przebiegaj±c obok jednej ci±³ precyzyjnie i skróci³ j± o g³owe,po czym wytr±ci³ nastêpnej miecz z reki i znikn±³ w lesie aby odnale¼æ Siriona.Stra³ sie biec jak najszybciej by po chwili wskoczyc na najblisze niskie drzewo a potem coraz wy¿ej i wy¿ej pod±¿aj±c ¶ladem Sirona.
UWAGA DO GRY:
Nie mo¿ecie napisaæ, ¿e zabijacie wroga. O tym decyduje MG, waszym zadaniem jest opisaæ ca³± sytuacje, ale nie od Was zale¿y jak siê potoczy sytuacja.
To tak na przysz³o¶æ.
Kalt;h Derack
Kalt'h nieucieka³ dzielnie razem z vannem i Ahashem odpierali coraz czêstrze ataki.
Kalt'h krzycza³
na nich niedzia³a moc, trzymajmy siê razem a ich pokonamy
tak wiêc oparli siê wzajemnie plecami i walczyli...
po 10 min walki wci±z siostry nadchodzi³y by³o ich nieprzebrane morze a krew la³a siê hektolitrami pada³o by³o b³otnisto a trzej mistrzowie wci±z walczyli zadawj±c coraz wiêcej strat siostr±.
ich ciosy stawa³y siê coraz s³absze, zostali otoczeni kalt'h swoim Staffem zadawa³ coraz czestsze ciosy stylem Vaapad przecinaj±c i tn±c wszystko co wejdze mu na cel
20 siustr rzuci³o siê na niego równocze¶nie kalt'h wykona³ ciosy obronne zparowuj±ce ataki prubuj±c jednocze¶nie zabiæ jak najwiêcej sióstr.
Szarik zauwa¿y³, ¿e Kalt`h jest atakowany z zajad³o¶ci±. Widzia³, ¿e chordy wrogów atakuj± coraz mocniej, a on s³abnie. Wiedzial o tym wszystkim, a sta³ jak wryty.
{On..on jest taki dziwny...odk±d slyszal o mym ojcu sta³ sie taki szorstki}
Nagle siê poruszy³, druga czê¶æ jego rêkojeæi roz¶wietli³a siê ciemnoniebiesk± barw±. Teraz to dwa ostrza, by³y nie jedno. Dwa ostrza ruszy³y w stronê sióstr. Najpierw wolno, potem coraz szybciej i szybciej. Wreszcie ich w³a¶ciciej bieg³, oderwa³ siê od ziemi, zatoczy³ piruet w powitzru i wyl±dowa³ obok starca
-Teraz bêdziemy walczyæ razem
Wykona³ dwa ostrzegawcze ciêcia. Jedno skierowane na g³owe najwy¿szej siostry, drugie na nogi stoj±cej na prawo od niego
Nagle da³o siê s³yszeæ przera¿aj±cy wrzask.Wszystkie Siostry siê wycofa³y
-To mi siê nie podoba.Nigdy tak nie robi±-powiedzia³ mistrz Vann
Z drzewa spad³ Wookiee.Widzia³ w czasie walki Wasze miecze ¶wietlne
-Rooooaaar!!Muhuhuhuh!Wahhhhhrrrr!!!!Jedi!
Czy jest w¶ród Was kto¶,kto zna Shyriwook?
Miirin
- Roooooar! Muhiheru! Wahhhhhhhhhhiiiiiiiiriiiiiiiiiiii! Woookie!
Ja znam a dlaczego pytasz??????
Wzi±³eem w tej chwili swojego robota który t³umafczy³ mi resztê zdañ Wookiego
Sirion wzi±³ g³êboki wdech. Spórbowa³ okre¶liæ kierunek, w którym powinien siê udaæ...co¶ dziwnie go poruszy³o. Spróbowa³ wytworzyæ przy pomocy Mocy telepatyczn± wiê¼ z Jerganem-je¶li mu siê to uda, pod±¿y za ni± w kierunku Jergana...
Jergan pozostawi³ za sob± walcz±cych,odg³osy walki cich³y coraz bardziej,w miare jak zag³ebia³ sie w las,wreszczei przystanan±³ i skupi³ sie probuj±c znale¼æ Moca Siriona.
Kalt'h Derack
siostry sie wycofa³y a kalt'h s³abno³ i s³abno³ jego krew nagle sta³a siê czarna wydobywa³a siê obficie z rny na klatce pier¶owej zadanej prawdopodobnie przez siostre mocy z jakim¶ starym mieczem/artefaktem nagle upad³ z ty³u g³owy wydobywa³a siê zielona ciecz i krzykno³ w agoni
Szarik ashuree takati...monti quelfthala shessack..minote..tenanntre!!!!!
i straci³ przytomno¶æ
[OFF] Niech GM prowadzi moj± postaci± ja muszê i¶æ narqa[/OFF
Szarik podszed³ do starca, chwyci³ go czule. Uj± za barki, i przerzuci³ przez plecy. Doniós³ go do najbli¿szego drzewa, posadzi³, i uchyli³ p³aszcza. Wtem zobaczy³ to znamie. Takie samo jakie posiada on. Znamie Sithów.
- Co u diaska?? Co to ma kur** byæ??
{Cholera kim on jest?? A mo¿e, nie to nie mo¿liwe. On nie mo¿e byæ mym ojcem..}
Rozejzra³ siê czy nikt, nie pos³ysza³ jego krzyku. Naszczê¶cie byli zbytnio zajêci tym Wookieem. Wyj± zza pazuchy byleteczkê, i ca³± jej zawarto¶c wla³ do gard³a Katlh`a. Rany poczê³y siê skrzyæ...
-Ocknij siê staruszku, musisz mi co¶ powiedzieæ
-Ja znam ten jêzyk powiedzia³em do wookiego mogê przet³umaczyæ im co chesz powiedzieæ
(Hmm.. ciekawe dowiem siê co Wookie ma do powiedzenia mam nadziejê ¿e to co¶ wa¿nego.)
Wys³uchujê mowy Wookiego i odchodzê dziwnie przera¿ony.
Sam do siebie mówiê
-Trzeba uciszyæ tego Wookiego on za du¿o wie moja przesz³o¶c nie mo¿e wyj¶æ na jaw to mog³o by mnie zbytnio zaszkodziæ.
shhaartita sheck'....ehhhhKalt'h wstaje... a raczej prubuje bo wielki zabrak ¿adaj±cy odpowiedzi na pare pytañ by³ dla niego wielk± przeszkod±.
Chwyci³ sie mocno za g³owe jakby chcia³ okazaæ swój bul chociasz rana by³a w klatce pier¶owej.
jeszcze torche a spotka³bym siê z dawnym mistrzem, wszystkimi o jakie odpowiedzi ci chodzi??-Kalt'h kupuje swój czas udaj±c niewtajemniczonego w temat.
nagle rozgl±dal sie jakby szuka³ czego¶ godnego zainteresowaña
patrz tam-wsta³ ca³kowicie i szybkim krokiem kierowa³ siê w strone Wookiego przy okazji poprawiaj±¶c swoj± rozdargan± na strzêpy szate-mamy go¶cia my¶le ¿e jest on godny naszej uwagi choæ szariku tej obecno¶ci niemusimy lekcewarzyæ.
w³a¶nie przesta³o padaæ cia³a siustr zaczyna³y siê rozk³adaæ na tej mistycznej planecie a wszêdzie mo¿naby³o wyczuæ ciemn± strone mocy.
Wookiee nie mówi najlepiej w jêzyku Basic,ale zrozumiale
-Nazywam siê Sharooah.Mój ¶wiat zosta³ ca³kowicie zdominowany przez si³y nowo utworzonego Imperium,którzy pomagaj± Trandoshanom.Tak jak Wy jestem Jedi.Proszê,pomó¿cie mi!!Raaahhrr!
[Wookiee na dowód,¿e jest Jedi pokaza³ saber staff'a o kolorze zielonym,oraz moc± zatrzyma³ p³yn±cy krêt± ¶cie¿k± strumieñ
-Katl`h stój. Wiem, ¿e ca³kowicie do siebie doszed³e¶, i musisz mi odpowiedzieæ na kilka waznych pytañ
{nie wymkniesz mi siê starcze, je¶li jeste¶ moim ojcem to Ciê zabijê. Pomszczê matkê}
Rêka powêdrowa³a w stronê klingi miecza. Szarik czu³ elektrowy³adowania po ostatnim w³±czeniu. Palce a¿ rwa³y siê by za³±czyæ miecz i rozci±æ g³owe Kalth`a, lecz sta³ bez ruchu oczekuj±c odpowiedzi
Kalt'h w jednej chwili przesta³ zgrywaæ komedie sta³ siê taki jak zawsze zimny, skoncentrowany, skupiony, ironiczny.
mia³ tylko spodnie, buty, pas, rêkawice resztki p³aszczu le¿a³y porzucone przez szarika kiedy odkry³ zniamiê
Stano³ odwróci³ siê do szarika wyczu³ w nim gniew i ciemn± strone oraz desperacje, powiedzia³ tylko
Grozisz mi mistrzu jedi?-w jego g³osie by³o pe³no ironi
w pewnym momencie chcia³ chwyciæ rêkoje¶c na wszelki wypadek ale nagle zauwa¿y³
¿e zosta³ razem z resztlkami p³aszczu... by³ bezbronny i zrozumia³ swój bl±d
z daleka Karme nadchodzi³a niespokojna
Ojcze co siê dzieje?
nagle zrozumia³a co siê dzieje instynktownie podbieg³a do ojca zas³aniaj±c go sob±
w³anczaj±c klinge i mówi±c
zostaw go on jest bezbrony!! niepozwole ci go skrzywdziæ
Kalt'h nagle zaczo³
Karme odsuñ siê wysz³o zwyk³e nieporozumieñe nic mi nie grozi choæmy do pozosta³ych...
Bruce Vao
Mówiê do Sharooah'a
- Dobrze pomogê ci ale wtedy je¶li nie powiesz nikomu tego co o mnie wiesz
( W g³êbi duszy my¶le jednak ¿e nie mogê mu zaufaæ; ten staff wydaje mnie siê jakbym go gdzie¶ jeszcze widzia³ obawiam siê ¿e ten Wookie jest morderc± i bêdzie chcia³ nas zabiæ)
Siadam pod drzewem i rozmy¶lam
(Siedzimy ju¿ tu za d³ugo na tej planecie w koñcu znajd± nas si³y Imperium, mam pewien plan ale ¿eby go wdro¿yæ w ¿ycie muszê go wszystkim pokazaæ ale nie mam zielonego pojêcia gdzie s± Szarik i Kalt'h)
{po narysowaniu planu wieszam go na drzewie i wo³am wszystkich których widzê plan wygl±da nastêpuj±co}
Czerwony-1 grupa
Fioletowy-2 grupa
Pomarañczowy-osoba wykradaj±ca Hipernapêd
Niebieski-Wied¼my Mocy
Niebieski Krzy¿yk-Hipernapêd
Pomarañczowy Kry¿yk-Nasz Statek
-A wiêc tak musimy wybraæ osobê która skrada siê najlepiej i rozdzieliæ siê na 2 grupy ka¿da z grup ma za zadanie odwróciæ uwagê wied¼m mocy podczas gdy wcze¶niej wspomniana osoba bêdzie zabiera¿ hipernapêd. Po wykonaniu zadnia wraczny na statek i odlatujemy z tego miejsca. Imperium ju¿ wie ¿e tu jeste¶my
-Karma proszê Ciê odejd¼, muszê z twoim ojcem porozmawaiæ na osobno¶ci
Ostatnie s³owa by³y bardzo przez niego akcentowane, wrêcz dawa³y do zrozumienia, ¿e w tej chwili piêkna m³oda kobieta jest tu zupe³nie nie chciana
-Muszê omówiæ z Kalthem parê spraw z dawnych lat
Spó¶ci³ lekko g³owê, tak ¿e widoczne by³y wszystkie jego rogi, popatrzy³ z byka, na Kel-Dora, z³apa³ miecz energicznym ruchem. W³±czy³ jego klingê, zamachn±³ tzry razy. Jego oczy b³ysnê³y, nagle ostrze siê wy³±czy³o, i poda³ je Karmie.
-Wej¼ mój miecz aby¶ mia³a pewno¶æ, ¿e nie dojdzie tu do walki
{ Zawsze mogê go zabiæ za pomoc± mocy... ale tego nie zrobiê. Najwy¿ej od³±cze siê od dru¿yny...}
*ekhem*karma ja i szarik chyba bêdziemy musieli porozmawiaæ
kel-dor poprzeciera³ rêce i doda³:
nic mi niegrozi...w koñcu to jedi no ju¿ iæ prosze cie
Karme wacha³a siê przez chwile ale zrobi³a to o co j± poproszono i pochwili oddali³a siê do³anczaj±c do Bruca i pozosta³ych
Kalt'h objo³ siê rekami i zada³ jedno proste pytanie:
o co chcesz spytaæ??-mówi³ to z pewnym niepokojem
- Kalth masz takie samo znamiê jak ja. Z tego co wiem, tylko cz³onkowie mojej rodziny mieli taki, a moim ojcem by³ Kel-Dor, którego chcê zabiæ za matkê
W jego g³osie "skaka³a" nienawi¶æ, wrêcz wylewa³a siê z jego ust. Chêæ zemsty, by³a ogromnie silna. Trawa pod jego stopami, poczê³a szarzeæ. Wezbra³ siê wiatr. Jego oczy sta³y siê krwisto czerwone...
{Powiedz, ¿e jeste¶ moim ojcem a st±d odejdê, i zemszczê siê na Tobie kiedy indziej. Nie chcê aby Twoja córka wiedzia³a kim by³e¶...*tfu*}
Sirion wci±¿ b³±dzi³ w lesie. Mimo wszystko, jego wysi³ki nie posz³y na marne...z ka¿d± chwil± zbli¿a³ siê do Jergana. Szed³ powoli-nie chcia³ narobiæ zbytniego cha³asu...co nie sz³o mu zbyt dobrze. W koñcu, po d³ugiej wêdrówce doszed³ do grupy....akurat by zobaczyæ, jak Stary Genera³ rozmawia z Szarikiem....zmru¿y³ oczy. A to ciekawe...jedn± my¶l± przerwa³ telepatyczny kontak z Jerganem-i tak widzia³ ju¿ resztê grupy...
Nie us³ysza³ jeszcze niczego. Choæ mia³ zamiar to zrobiæ...Przelk±³ w duchu to, ¿e skradanie nie by³o jego najsilniejsz± stron±-na szcze¶cie Kel-Dor i jego rozmówca byli zajêci...poszuka³ wzrokiem miejsca, które mog³oby zapewniæ mu schronienie...a co mu tam! Nie bêdzie siê ukrywa³...
Chcia³ jednak¿e jakiego¶...efektownego...wej¶cia. Za¶mia³ siê w duchu, po czym u¿ywaj±c Mocy skoczy³-tu¿ miêdzy 2 Jedi...i tak pewnie zauwa¿yli zak³ócenia w Mocy, gdy zerwa³em kontakt-pomy¶la³.
-Nie przeszkadzam? Zapyta³ siê z lekkim u¶mieszkiem. Skrzy¿owa³ rêce na piersi.
- Wcale a w cale. Jak nie chcesz mieæ zmia¿drzonej g³owy to st±d spadaj, szczeniaku
Szarik przybra³ pozê gotowa do ataku, konuszki palców zdawa³y siê lekko skrzyæ, jego moce obudzi³y siê i w g³ebi ducha uradowa³y, ¿e wreszcie bêd± mog³y kogo¶ okaleczyæ
{podejd¼ tu gówniarzu a dowiesz siê czemu mój miecz ci±gle jest nas±czony energi±.}
-Wrrrrr.... odejd¼
Kalt'h troche zosta³ zaskoczony ale siê szybko opanowa³
mo¿liwe,mo¿liwe ale powiem ci tylko jedn± rzecz o reszcie byæ mo¿e porozmawiamy kiedy och³oniesz
sêdziwy kel-dor skupi³ siê i zaczo³ mówiæ bardzo powoli
Szarik... ja ...nie jestem twoim ojcem
nagle zaczo³ u¿ywaæ mocy przyci±gania i jego miecz przylecia³ do niego w³±czy³ jedno
ostrze, pomarañczowe ostrze roz¶wiet³o okolice.
- z³e posuniêcie szarik pozbawi³e¶ siê ochrony niepozbawjaj±c mnie broni pomy¶l ¿e móg³bym byæ twoim wrogiem
Kalt'h poprostu wy³±czy³ klinge szed³ w kierunku brusa a mijaj±c siriona powiedzia³ weso³o:
-gówniarz...
-GÓWNIARZ? JA CI DAM GÓWNIARZA...ty stary generale...zaraz, co ty gadasz o ojcostwie? Czy¿by ,,wspania³y stary jedi" z³ama³ jedn± z doktoryn Zakonu? Nie³adnie...stary dziadzie. A ty, Druidzie, nie gro¼ mi...to nie przystoi Jedi. To ponoæ mój miecz bardziej pasuje do Sitha ni¿ do Jedi-a twoje gro¼by tak samo...tak wiêc radzi³bym wam, by¶cie uwa¿ali na s³owa...Ciemna Strona nie ¶pi.-U¶miechn±³ siê z³o¶liwie, oduwaj±c siê nieco od starego Kel-Dora. Ciekawe, czego Szarik od niego chcia³...moze alimentów? Za¶mia³ siê w duchu. Jednak¿e, niewiele brakowa³o, a sam popad³by w furie-z³o¶liwo¶æ pozwolia jednak¿e wy³adowaæ siê, nie czyni±c tego dos³ownie (czyli nie ciskaj±c Piorunami na wszystkie strony)...za¶ zarówno Stary Genera³, jak i Druid nie powinni mu groziæ i go lekcewa¿yæ...wiek nie jest najwa¿niejszy!
Szarik podbieg³ do Siriona, chwyci³ ejgo miecz i w³±czy³ kilngê. Saltow w przód, parad, uskok, wyl±dowa³ za plecami Kel-Dora. Przy³o¿y³ mu miecz do szyi.
-Twój b³±d starcze, nigdy nie odwracaj siê do mnie ty³em
Klinga siê skowa³a. Szarik z³apa³ miecz za koneic i cisn±³ nim w las
-Ma³y poszukaj sobie swojego miecza, jak go nie pilnujesz
Skierowa³ siê w stronê resztu grupy, czuwaj±c w napiêciu czy starzec nie wykona ruchy przeciw niemu
Bruce Vao
Postanowi³em przedstawiæ do koñca mój plan
-Szybciej chod¼cie tu.
-A wiêc tak wed³ug mnie powinni¶my podzieliæ siê na 2 grupy Ja pokieruje grup± czerwon±, Szarik fioletow±. Osoba która najlepiej potrafi siê skradaæ pójdzie drog± pomarañczow±. Spotykamy siê w miejscu oznaczonym pomarañczowym krzy¿ykiem. W sk³ad czerwonej grupy wejd±:
Ja
Mirin
Kalt'h
Sharooah
Aiden
W sk³ad Fioletowej pozostali.
Nie bijcie siê najpierw siê wydostañmy zt±d pozbijaæ mo¿ecie siê pó¼niej
Kalt;h zdumia³ siê wyczynem szarika, ale by³ na niego przygotowany po tym akcie
gniewu podszed³ do miejsca gdzie by³ miecz siriona wzio³ go i pobieg³ w g³êbie lasu z nieznajomych przyczyn.
{szarik niemo¿e znaæ prawdy...narazie...potem bêdzie trzeba mu otworzyæ oczy}
Mistrz jedi znikno³ w ciemno¶ci
Sirion nic sobie nie zrobi³ z tego aktu kradzie¿y dokonanego przez Szarika-idiota...gdyby Sirion chcia³, to by Szarik wisia³ na drzewie. Jednak¿e, gdy Stary poszed³ po jego miecz i nie wraca³...
-Ej, ty stary kleptomanie! Oddaj mi mój miecz!! Z£ODZIEJ!!
Pomrucza³ jeszcze pod nosem, po czym poszed³ za Szarikiem. Tym razem te¿ mrucza³, jednak¿e na tyle g³o¶no by Driud go s³ysza³ ,,ojczulek, ciekawe czyj..." ,,a mo¿e on chce alimenty?"...chcia³ go zez³o¶ciæ. Szarik by³ nieuzbrojony, a Sirion by go powali³ sam± Moc±...a chcia³ siê na kim¶ wy³adowaæ. Szczególnie po tym, co ten stary kleptoman zrobi³.
Szarik zerkn±³ na wyrostka do butów, po g³owê. U¶miechn±³ siê szyderczo, po czym odebra³ od Karmy swój miecz ¶wietlny. Jego krawêdzi± uderzy³ Siriona w mostek, tak aby ten stracil dech.
[szepta do ucha Siriona]
-Ty mi lepiej nie wchod¼ w drogê, nie wiesz czego siê nauczy³em w Akademi Sithów
Powolnym krokiem wszed³ w las, tropi³ Kel-Dora jak zwierzynê. Na li¶ciach znalaz³ krople jego potu. Jego zapach by³ dla druida wyczuwalny jakby sta³ zaraz obok. Szed³ powoli, szed³...coraz g³êbiej w las. Podziwia³ przyrodê, ogl±da³ ruiny wy³aniajace siê co chwilê zza zakrêtu, czu³, ¿e kto¶ go ¶ledzi. I wiedzia³ kto to jest...
-Co Karma, szukasz taty??
{jej uroda jest ol¶niewaj±ca, ona jest piekna}
To nie starczy³o...wci±¿ zbyt ma³y gniew. Wci±¿ zbyt ma³o...by móg³ mu oddaæ i uznaæ to za ,,samoobrone"...a mia³ tak± ochote!
Gdy Druid poszed³ w las, Sirion powolnym, majestatycznym krokiem ruszy³ ku reszcie ekipy. Tam zobaczy³ Wookiego. By³ ciekaw, co on tutaj robi??
Spróbowa³ nawi±zaæ mentaln± wiê¼ z Wookiem
-Kim jeste¶? Co tutaj robisz?
Kalt'h wkroczy³ do tajemnej krypty, upewni³ siê kilka krotnie ¿e nie jest ¶ledzony
wkoñcu trafi³ do wielkiej komnaty tam le¿a³...HIPERNAPÊD!!!!
a ko³o niego mroczna kobieca postaæ z któr± Kel-Dor poprzednim razem rozmawia³ na mo¶cie i telepatycznie.
Kobieca postaæ natychmiast pad³a na kolana
?:Mistrzu wszystko tak jak kaza³e¶...
K:Dobrze dostarcz hipernapêd ko³o statku mam do¶æ tej planety...
Nagle zada³ pytanie które go nurtowa³o od pewnego czasu
K:Po co wam wogule Hipernapêd??
?:jest przepowiednia u nas bardzo stara... mówi o tym ¿e pewien zabrak sith
mo¿e przynie¶æ wieczn± dominacje ciemnej strony mocy, ale jest ma³y skrypt ¿e umrze razem z towarzyszami tutaj dlatego zdobyli¶my hipernapêd by mu pomuc...
K:Znam t± przepowiednie... wiem nawet kto j± pierwszy przepowiedzia³ ale dlaczego ¿ucili¶cie sie na nas zamiast nam pomuc??
?:to dlatego bo siostry chc± siê zem¶ciæ za to co zrobi³e¶...to by³o niegodne...
Ale niedokoñczy³a Kalt'h zaczo³ j± dusiæ moc± ale szybko siê opanowa³ i przesta³:
K:masz miecz ¶wietlny oto twoja nagroda.
wrêczy³ kobiecie czarno z³oty miecz ¶wietlny po w³±czeniu okaza³o siê ¿e jego ostrze ma czerwony kolor
K:ten miecz jest zbudowany z pozosta³o¶ci miecza mojego przyjaciela i... mojego drugiego ucznia to wielki zaszczyt go no¶iæ
?:dziekuje mistrzu bêde podru¿owa³a za tob± jak rozka¿esz...
Kalt'h i kobieca postaæ siê rostali, mistrz jedi wszed³ spowrotem w las asz spotka³ znowu obliczeszarika...
- Ju¿ skonczy³e¶ te wieczorne spacerki?? Mam wra¿enie, ¿e siê zakocha³e¶ w tych siostrzyczkach..hehe
{ Po co ja siê zgrywam przed jego córk±, ona te¿ powinna wiedzieæ }
-Kalt`h tzreba z tym skoñczyæ. I ty i ja byli¶my Sithami. Ja z przymuszenia, co do Ciebie nie mam pewno¶ci.
Zauwa¿y³ w jego oczach niepokój, nagle us³ysza³ szelest li¶ci i trzask ³amanej ga³±zki. To Karma jego córka bieg³a w g³±b lasu, nie patzr±c pod nogi. Wydaj±c za du¿o ha³asu...
-Tê rozmowê dokoñczymy potem, teraz biegniemy za tym cudem natury. Przed chwil± stoczyli¶my walkê z wrogami, a Ci uciekli w las. Dok³±dnie w tamt± stronê
Szarik zerwa³ siê na równe nogi. Nagle, stan±³ jak wryty, wyros³a przed nim góra miêcha. To by³ rancorn. Schowa³ siê w krzakach ta, by zostaæ niezaua¿onym. W tym samym czasie jego zwrok przyku³a inna rzecz. Dziwne za³amanie na skale. Prostok±tne wg³êbienie. Ju¿ chcia³ tam podej¶æ gdy us³ysza³ ten straszliwy krzyk.
{ Karma..och nie...}
- Wy g³upie gnoje, teraz zobaczycie co to znaczy byæ synem Lorda Sithów.
Klinga ciemna jak burzowe niebo, rozb³yskiwana pzrez wy³adowania elektryczne, roz¶wietli³a czê¶æ lasu. Dwa ostrza zmienia³y barwe na krwisto czerwon±, a piorunki sta³y siê czarne. W Mistrzu Jedi obudzi³± siê nienawi¶æ, ca³a w¶ciek³o¶c utrzymywana na zemstê na ojcu w³asnie siê wydosta³a, po to aby broniæ Karme. Jego rogi zciemnia³y, razem z tatu³a¿ami. Wokó³ d³oni wytworzy³a siê chmurka czerwonej mocy. Ci±³ raz, drugi, trzeci. Jego celem by³o powalenie tzrech olbrzymich Rancornów. Parada, uskok, piruet, i zwód. Kolejne ciêcia. Tak pzredziera³ siê przez ca³± bandê tych stworzeñ. Nie zwarza³ uwagio na to, ¿e czê¶æ z nich jest tylko bardziej w¶cieka³ pzrez okaleczenie. Dobieg³ do kobiety. Ta sta³a tzrymaj±c siê za rêkê w której trzyma³a sw± broñ. Jej ¶liczna cera, ca³a by³a teraz we krwi. Du¿e rozciêcie na ³uku brwiowym nie chcia³o siê zatamowac.
Ogarn± mnie sza³. Wezbra³em ca³± moc, w jedym celu. Inie¶æ siê w powietzre i zrobiæ z siebie bombê Mocy, nawet wtedy gdyby mog³o skoñczyc siê to dla mnie ¶mierci±
PROSZÊ MG O ZDECYDOWANIE O POWODZENIA MOICH CZYNÓW, I ICH EWENTUALNYCH SKUTKACH
Szarik zabi³ rancory,ale powali³ te¿ na ziemiê Kalt'ha i Karmê.
-Uspokój siê!-krzykn±³ mistrz Vann
Lecz ogromna dewastacja trwa³a nadal
-Nie zmuszaj mnie,bym tego u¿y³!-krzykn±³ mistrz Vann maj±c w rêku kulê z³o¿on± z potê¿nej dawki mocy
Nadal nie by³o koñca tego zniszczenia
-DO¦Æ!-krzykn±³ z gniewem mistrz Vann rzucaj±c w tym momencie kul± w Szarika
[Cios by³ tak silny,¿e Szarik upad³ nieprzytomny]
Powstañcie-powiedzia³ Ahash do le¿±cego Kalt'ha i Karmy,maj±c bia³±,lecznicz± kulê w d³oni.
[Pojawi³o siê w sali dwóch gwardzistów.Wookiee zabi³ ich bez najmniejszego problemu.Jednemu skrêci³ kark,a drugiemu przebi³ paznokciem têtnicê szyjn±]
-Uczy³em siê tego od Trandoshanina,Slasska-Powiedzia³ to,a nastêpnie nad czym¶ siê zamy¶li³-Ehh...nie bêdê wam k³amaæ.Naprawdê nazywam siê Worroar.Co nie zmienia faktu,¿e jestem Jedi i chcê Was,jako jednych z ostatnich Jedi chroniæ.Musimy trzymaæ siê razem!Arroar!
Szarik wstaje z ogromnym trudem. Nogi siê pod nim uginaj±, spêcie ka¿dego miê¶nia powoduje starszliwy ból. Kazda próba wydobycia z siebie g³osu koñczy siê wykrztuszeniem krwi z p³uc. Czu³ siê okropnie. Spojrza³ w stronê Karmy. Tak ¿y³a i w przeciwieñstwie do niego mia³a siê ca³kiem dobrze. Zrobi³ krok naprzód, urzywaj±c resztek Mocy, przy¶pieszy³ kroku i po chwli znalaz³ siê przy grupce. wyci±gn±³ rêkê ...
- Mistrz Vann, przeprasza
Wykrypia³ zmêczonym g³osem
Kalt'h wsta³ ca³y zmêczony podszed³ do Karmy objo³ j± i zaczyna³ j± leczyæ wzio³ j± na ramiona i id±c w strone statku szepno³ do Vanna
zajmij siê szarikiem
odchodzi³ w strone statku razem z Karm± strapione zamartwiony nieskoncentrowany...
(Mam ju¿ tego wszystkiego do¶æ wracam na statek, porozmawiam z Onshaiem. Do¶æ mam ju¿ tej grupy Oni siê prêdzej pozabijaj± ni¿ zrobi± co¶ razem. Jak siê to wszystko skoñczy to zrzekne siê miecza ¶wietlnego i mocy i polece na Nar Shaada. Mo¿e nawet poznam jak±¶ ³adn± Twi'lekankê i za³o¿ê rodzinê?.)
Nagle zobaczy³em jakich¶ ludzi niedaleko statku jaki¶ mê¿czyzna (ale nie cz³owiek)niós³ kobietê na plecach, trochê dziwne muszê to wybadaæ. Zaczynam powoli skradaæ siê do tajemniczych osób wyci±gam z pasa miecz ¶wietlny i zbli¿am siê do statku. Nagle:
-Kalt'h? Co ty tu robisz i kto to jest?
to Karma... to wszystko wina szarika
nagle spojrza³ obok statku by³ tam hipernapêd
o...popatrz co nam przeznaczenie przynios³o
powiedzia³ to z nutk± komizmu doda³:
zamontuj to do naszego cuda i zwo³aj reszte zwijamy siê z tej ska³y
a ja zaopiekuje siê Karm±
powiedziawszy to wszed³ na pok³ad i po³o¿y³ Karme do ³u¿ka troskliwie siê j± opiekuj±c...
Szarik docz±ga³ siê do w³azu statku. Jego w³az by³ tak ciêzki, ¿e potrzebowa³ pomocy aby go za sob± zamkn±æ. Usia³ da ³aweczce, i zamkn± siê w sobie. Z zamkniêtymi oczyma, krwawi±zymi rêkoma, przeszed³ korytarze statku wprost to swej kajuty. By³o to pomieszczenie ma³e, zimne w wystorju, z emblematami takimi jak mia³ na ciele i rêkojeci swego miecza. Usia³ na ziemi, wpatruj±c siê w ciemny punkt na ¶ciane. Powieki zaczê³y mu siê same zamykaæ, zas³aniaj±c jego czerwone oczy
Medytowa³
{ Matko, przepraszam...musia³em...}
kalt'h upewni³ siê ¿e Karma spokojnie ¶pi, wyszed³ z jej pokoju i po paru minutach
wszed³ do kajuty szarika...
no co, zadowolony jeste¶ z twego dokonania??
mocno uakcentowa³ to zdanie by daæ to szarikowi do zrozumienia.
-Wyjd¼ st±d Kalt`h, gdyby nie ja ona by zginê³a
JEgo uczucia by³y targane gniewem na samego siebie. Wpatrywa³ sie w ¶cianê na przeciwko, tak jakby co¶ tam widzia³. Po drugiej stronie ¶ciany znajdowa³a siê kajuta Karmy, chyba chcia³ jej pomóc
{ Co ja zrobi³em...}
Zrtwam siê na równe nogi, chwytaj±c starca ja gard³o. Zatapiam w jego szyji pe d³ugie palce, wci±z brudne od krwii. Zatrzaskujê na drzwi.
- Teraz mi odpowiesz na moje pytania.
Kim jeste¶??
Sk±d masz to znamie?? Mów albo Ciê zabije.
W³±cza miecz, który przybra³ swój dawny kolor
-Dobra Hipernapêd zamontowany je¶li wszyscy s± na statku to startujemy
S³ychaæ odliczanie 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1,STARTUJEMY
(Jak zwykle zapomnia³em zapi±æ pasów, przez co wyl±dowa³em w na drugim koñcu statku ta kajuta by³a jaka¶ inna ró¿ni³a siê od reszty jako jedyna mia³a nieregularne kszta³ty nie by³a tak jak inne kwadratowa tylko owalna. Spróbowa³em wstaæ rozejrza³em siê dooko³a okaza³o siê ¿e to pokój Karmy któr± obudzi³ start statku)
-Witaj jestem Bruce powiedzia³em - po czym straci³em przytomno¶æ dziêki niedawnemu uderzeniu g³ow± o ¶ciane.
pomimo startu szarik wci±¿ mocno trzyma³ kalt'ha najwidoczniej niewzruszony i wci±¿ ¿±dny odpowiedzi..
ale to by³o za wiele Kalt'h skoncetrowa³ siê i moc± rzuci³ nim o ¶ciane przyokazji
przyczyniaj±c siê do ma³ego elektromagnetycznego wybuchu...
szarik le¿a³ , do¶wiadczenia dzi¶ejsze by³y widocznie za wielkie dla niego:
oj szarik jeste¶ za s³aby by cokolwiek mi zrobiæ...
Starzec troch siê pod¶miewywa³
nie niezabijesz mnie chociarz ze wzglêdu dla Karme prawda?
niechcia³by¶ chyba wyrz±dziæ jej wiêkszej krzywdy?
nagle siê wyprostowa³ i sta³ siê ca³kowicie powa¿ny...
Niewa¿ne kim jestem... wa¿ne kim ty jeste¶!
wst±pi³a w niego nagle bezmierna fascynacja
zaskoczy³e¶ mnie... wcze¶niej niemog³em tego wyczuæ...ale teraz to widze dok³adnie
jeste¶ wyj±dkowy... wkrótce siê o tym przekonasz...hehe... tak jak ja
nagle zmieni³ kierunek my¶lenia:
nie ma hañby w tym do czego d±¿ysz... zemsta zawsze by³a wystarczaj±c± motywacj±
Kalt'h podszed³ do niego bli¿ej:
nieprzejmuj siê niejestem twoim wrogiem prawde mówi±c chcia³bym ci pogratulowaæ...
Nie mo¿esz napisac ¿e padam pó³ przytomny bo o skutkach twego ataku decyduje nie kto inny jak MG.
Edit by Szarik
Szarik pada pó³ przytomny na ziemie. Dzisiejsza walka z hord± rancornów wyczerpa³y do dokumentnie. Sta³ siê apatyczny, i chêtny zabijania. Ciemna strona zaczê³a braæ nad nim górê...
-Jeste¶ zadowolny z czego?? Mo¿e z tego, ¿e kontynuujesz moje szkolenie Sith ?? Nie uda Ci siê to, owszem mam dni s³abosci, ale tego nie wykorzystasz.
Szarik wstaje, rêk± opiera siê o ¶cianê. jej wg³êbienia by³y ostre jak brzytwa, tote¿ zabrak skaleczy³ sobie d³oñ, rozcinaj±c od zewn±trz. Podszed³ do Kalt`ha, zerkn±³ mu g³êboko w oczy...
Nie zobaczy³ tam nic...
-Szkoda mi nie Ciebie a Karmy. To cudowna dziewczyna a ty j± zniszczysz.
pfu... szkolenie??...mo¿e, sith??...nie.
Karma widzia³a ¿eczy i uczy³a siê takich jakich niejeste¶ wstanie zrozumieæ
chociasz ona te¿ zabardzo nie ale to nied³ugo siê zmieni
Kalt'h popatrzy³ mu prosto w oczy:
Ona nie jest dla ciebie, radze ci odpu¶æ sobie...
nagle odwruci³ siê od szarika...:
Mija 20 lat kiedy ostatnio zobaczy³em twojego ojca... twojego stwórce...
niedope³nisz ju¿ swojej zemsty na nim poprostu sie spó¼ni³e¶
idzie w kierunku ¶ciany odwraca siê i podchodzi do niego znowu patrz±c mu prosdto w oczy:
Moge ci wiele opowiedzieæ wyja¶niæ... ale najpierw zró co¶ dla mnie usi±æ i zamknij oczy.
-Nie mam do Ciebie zaufania Kalt`h. Starci³em je dawno. I je¶li chcesz ¿yc to nie wspominaj mego ojca, w mej obecno¶ci
Szarik siada na ziemii, zamykaj±c oczy. Jednak nie jest bezbronny. Praw± rêk± tzryma swój miecz, gotowy do w³±czenia. Jest wyczulony na ka¿dy wachania mocy. Jednym s³owem jest jak machina do zabijania, dgy tylko poczuje siê w niebezpieczeñstwie
{ Dalej cwaniaczku, spróbuj czego¶...}
Ka;t'h po³o¿y³ sw± reke na g³owe szarika, robi±c to ostro¿nie ze wzgledu na jego obfite rogi gdy tylko to zrobi³ szarik zaczo³ widziec ¶ilne wizje, ostro i wyra¿nie i s³ysza³ g³os
Kalt'ha jak eho:
Legenda:
DK=Darth kan
MK=M³ody kalt'h
EK=echo kalt'ha
K-teraz zobaczysz ¶wiat moimi oczami...
szarik zobaczy ³ w wizjach planete Korriban...jej nieorgarniet± puryniê...
potem zobaczy³ mnóstwo grobowców... zobaczy³ grobowiec Marka Ragnosa a tam dwóch Kel-Dorów m³odego 8-letniego w mrocznej szacie z kapturem ale opuszczonym
i starego w zdobionej runami mrocznej szacie z na³orzonym kapturem na g³owie...
DK-No Kalt'h zaczynamy... do g³ównego wej¶cia do grobowca Marki Ragnosa blokuje
ten wielki jego pomnik...
wskaz³ na gigantyczny pos±g który by³ wiêkszy od niejednego frachtowca...
MK-ojcze on jest za du¿y!... niedam rady
Darth kan sie w¶ciek³
DK-tylko s³abi tak mówi±!!
m³ody kalt'h prubowa³ ruszyæ kolosa... leciutko nawet drgno³ go potem podnius³ go na 10 metrów...
DK-tak poczuj potêge ciemnej strony...NIECH PRZEP£YWA PRZEZ CIEBIE!!!!
ale ma³e dziecko niewytrzyma³o ciê¿aru i pu¶ci³o wielkoluda tak ¿e sie rozbi³ i rozlecia³ na tysi±c kawa³ków na amen tamuj±c przej¶cie do krypty.. sam kalt'h prawie zemdla³ z wycieñczenia...
DK-G³upcze!!!...S³aby BÊKARD
wi±zka piorunów mocy porazi³a m³odego Kel-Dora, polecia³ na najbliszsz± kolumne
i ca³y we krwi w poszarpanej nowej szacie siê czo³ga³.
DK-Niepotrzebujê takie ¶cierwo!... zejæ mi z oczu i gnij tu jurz do¶æ czasu zmarnowa³em na ciebie...
Kan rusza³ w strone wyj¶cia porzucaj±c w³asne dziecko...
EK-ale niemog³em pogodziæ siê z poraszk±... z tym ¿e zawiod³em mego ojca znowu
chcia³em ¿eby by³ ze mnie dumny
w tym momencie od strony Kalt'ha wylecia³a potê¿na b³yskawca mocy w strone Kana...
ale by³a powolna i skoczy³ dogury zrobi³ salto i stano³ tu¿ przed le¿acym synem...
DK-Brawo.. jeszcze nikt w tak m³odym wieku niezrobi³ b³yskawicy... jeste¶ zdolny
i zachowa³e¶ siê jak prawdziwy sith... atakuj±c tego który by³ na tyle g³upi ¿eby siê odwruciæ... to oznaka s³abo¶ci, dostaniesz nagrode za ten wyczyn a jedyna s³uszna nagroda jak± powinien dostaæ sith... jest AGONIA!!!!
kolejne b³yskawice torturowa³y ma³ego sitha a¿ by³ prawie martwy...
DK-wruce tu jutro i ponowiny szkolenie az do skutku... lub zginiesz
i zostawi³ go... wyszed³ zostawiaj±c bliskiego ¶mierci ch³opca samemu sobie.
EK-i takie by³o moje ¿ycie... nienawidzi³em go... zawsze by³o tak samo a on to wykorzystywa³ by stworzyæ ze mnie to co tak pragno³... ale nigdy siê niepoddawa³em
przy ¿yciu trzyma³a mnie nienawi¶æ i zawsze wci±ga³a mnie bli¿ej do ciemno¶ci...
Wizja siê skoñczy³a a kalt'h oci±gno³ szybko d³oñ:
-ehhh...wspomnienia...teraz sam dojæ do wniosków.
-
Jergan
Jergan powolnym krokim wszed³ do swojej kajuty na staku,prawde powiedziawszy niewiele obchodzi³a go pozosta³a czê¶æ za³ogi,za wiele,miedzy nimi sporów,niech sie pozabijaj±,mo¿e bêdzie spokój.Powli u³ozy³ sie na swoim ³ó¿ku,by³o w±skie i niewygodne ale od biedy mo¿na by³o siê na nim pzrespaæ.Po walce i eskapadzie w lesie nie czu³ sie najlepiej,by³ zmêczony,a rzadna technika Jedi nie zastapi porz±dnej dawki snu.Krêc±c siê i pzrewracaj±c z boku na bok Jergan stara³ siê odnale¼æ jak±¶ wygodna pozycjê,wreszczie przewróci³ siê na plecy i zapad³ w bardzo niespokojny sen.By³ gotów w ka¿dej cwili w³±czyæ swój miecz i skoczyæ na potnecjalnego napsatnika,po pzrygdoach dzisiejszego dnia nie wiadomo co mog³o siê wydarzyæ.Mia³ nadziejê ¿e to tylko ta planeta tak na wszystkich dzia³a,bo je¶li nie to to nie s± Jedi,on tez nie jest idealny ale przynajmniej na rzuyca obelgami i mieczem w kazdego kto sie do niego odezwie.Jak oni maja byc ostanimi Jedi to Jedi juz nie ma...
-Widzê, ¿e przeszed³e¶ te same szkolenia co ja. Wiedz tylko, ¿e me b³yskawice by³y szybsze i podpiek³u mu dupe
Na twarzy ogromnego zabraka, ujawni³ siê lekki usmieszek wowo³any wspomnienami. Wsta³. Jego sylwetka by³a pora¿ajaca. ¦wietna budowa, szerokie barki, tylko te szpetne rogi
- Pewnie zastanawia³e¶ siê nie raz, czemu me rogi s± d³u¿sze ni¿ u innych zabraków?! Odpowied¼ jest prosta. Nasz ojciec "wyci±ga³" je za pomoc± mocy z mej czaski. Cierpia³em okrutnie, a za ka¿de pi¶niêcie wypala³ mi znak mieczem.
{ To nie jest ostateczny dowód...jego przynale¿no¶ci...}
-Wiedz, ¿e i tak nie masz mego pe³nego zaufania. To s± tylko wspomnienia. Narazie zapomnê o Naszych sprzeczkach, ze wzglêdu na ... Tu urwa³, przez chwilê sta³ jak s³up. Zamy¶lony-..ze wzglêdu na Karmê
ze wzglêdu na Karme trzymaj siê od niej z daleka
Kalt'h coraz bardziej siê w¶cieka³
niemusisz mi ufaæ... wiem o tobie do¶æ...ja skoñczy³em swoje szkolenie w przeciwieñstwie do ciebie...my¶le ¿e mnie niedoceni³... teraz ide z Karm± pomedytowa¿ musimy wiele omówiæ..
wychodz±c doda³
pamietaj ¿e powiedzia³em ci niewiele jeszze nie wiesz wszystkiego
wyszed³ z kajuty poszed³ do s±siednej... wy¿uci³ le¿±cego tam Brusa i powiedzia³ mu
obierz kurs na Nar-shadda tam mo¿emy siê przyczaiæ i uspokoiæ i przyokazji lepiej sie poznaæ... i nieudawaj nieprzytomnego, my¶le ¿e to nieprzypadek ¿e znalaz³esd siê w kajucie mojej curki...
wszed³ do ¶rodka i zaczo³ medytowaæ ze swoj± córk±.
Szarika ogarnê³a w¶cik³o¶æ, j± rzucaæ wszstkim co mia³ pod rêk±. Wizja przedstawiona mu przez Kalth`a przywróci³a jego zagrzebane wspomnienia, niechciane wspomnienia. Chwlie upokorzen, bólu, i wymuszonej pokory. Dni g³odu, zag³ady, ¶mierci. Zasady mordowania, wykañczania, torturowania. Wszystko to na nowo wpaja³o mu siê do g³owy. Na nowo kodowa³o, i wchodzi³o w nawyki. Mimowolnie æwiczy³ ruchy w formie "kata". Dokañcza³ swe szkolenie. Stawa³ sie zabójc± na zawo³anie, ale...istania³o jedno ale. On mia³ uczucia, czuj±cy morderca. Najgorsze z mo¿liwych po³±czeñ. Stawa³ siê znów niezdecydowanym, kim¶ pomiêdzy Jedi, a Sith.
-Musze walczyæ...nie daæ siê pokon±c ... -mówi³ sam do siebie, w pokoju by³ tylko on
-Giñ psie...kurw*, giñ
{Ja jestem Si..Jedi..Jedi...Jed..je...j}
Ostatnia rzecz jak± zdo³a³ zrobiæ to wys³±l pro¶bê pomocy do matki, która trafi³a do kog¶ innego. Kogo¶ kto jest bardzo niedaleko, i do z³udzienia przypomina mu ow± mamê.
{muj biedny brat ju¿ sie za³amuje}
-co ci jest Karma?
-no..nic..
-chyba jeste¶ zmêczona po¿±dny sen jest niezast±piony po³urz siê ja te¿ pujde
-jeszcze troszke pomedytuje...
-ok... tylko nie my¶l ani o tym T'wileku ani o Zabraku mog± cie mocno zdekoncetrowaæ
Kalt'h po³orzy³ siê spaæ
Podchodzê do sterów ustawiam kurs- Nar Shaada
(G³owa boli mnie dalej i to okropnie, moje lekku z niebieskiego zmieni³o kolor na fioletowy, gdybym by³ cz³owiekiem pewnie bym ju¿ nie ¿y³.)
Nagle nawigacja zaczê³a szaleæ kto¶ wybi³ nas z hiberprzestrzeni radar wykry³ 9 statków wroga.
-Ch³opaki koniec k³ótni id¿cie do dzia³ musimy ich zestrzeliæ inaczej bêdzie po nas.
(czy¿by to ta kl±twa o której mówi³ Ahash. Onshai te¿ o tym co¶ wspomina³ napewno nie jest dobrze mam nadziejê ¿e z tego wyjdziemy.)
Zrobi³em unik, pó¼niej kolejny, i jeszcze jeden. Pó¼niej ostry skrêt w prawo, pó¼niej lewo. Nie mog³em ich jednak zgubiæ
- Po¶pieszcie siê inaczej nas zestrzel±.
Szybko idê na ty³y statku gdzie by³o okno...
- Jerganie chod¼ tutaj i pomu¿ mi zniszczyæ to co nas atakuje... Zamknij oczy i skup siê... Tak czujesz ich moc teraz uderz w nich tw± najpotê¿niejsz± broni±... UMYS£EM... twoj± wol±, wy¶lij tam wi±zkê twej dobroci... U¿yj telekinezy i zniszcz tamt± istotê...- W tej chwili palecem wskaza³em na najmniejszy statek Siustr Nocy....
- Skup siê Jerganie... Wiem, ¿e potrafisz... Mo¿esz wiele... Ale musisz wiedzieæ ¿e.... JESTE¦ JEDI.... wiêc mo¿esz unie¶æ nawet ten ma³y kamieñ i uszkodziæ ten statek niszcz±c napêd i hipernapêd... Ale czy to siê ci uda zale¿y tylko od ciebie... i od tego czy zas³ugiwa³e¶ na status JEDI... Ja sprubujê zniszczyæ tamten okrêt- Wskaza³em na najbardziej uzbrojony okrêt....
Wiedzia³em ¿e na tym okrêcie nie ma Siustr Nocy które dobrze pos³uguj± siê moc±
Mirin u¿ywa telekinezy, prubuje str±ciæ i ude¿yæ w niego kamieniami aby go zniszczyæ...
[off]Proszê GM aby odpowiedzia³ czy zniszczy³em statek czy nie...
PS. Wruci³em :) [/off
Jergan
Jergan zosta³ gwa³townie wyrwany z po³snu w który zapad³,na statku wy³a syrena ostrzegaj±ca o ataku.Jergan szybko wsta³ i narzuci³ na plecy swój p³aszcz po czym pobieg³ szybkim krokiem w stronê dzia³.Jergan wêdrowa³ popl±tanymi korytarzami staku,raz po raz gubi±c drogêpo chwili bez³adnego biegania wpad³ na Mirina,ten sta³ pod oknem i próbowa³ str±cic staki przy u¿yciu Mocy.Po wys³uchaniu jego "przemowy'Jergan rzuci³ tylko:
-To nie dla mnie,mo¿e poæwiczymy pó¼niej!Po czym znów pbieg³ szukac dzia³.Wreszczie gdy dotar³ do celu wskoczy³ za pulpit dzia³a i urochomi³ je,mo¿e nie by³ najlepszym strzelcem ale w takiej sytuacii pzryda sie kazda para r±k.Szybko zacz±³ namierzaæ atakuj±ce statki.[/i
Bruce Vao
-Ej ch³opaki sszybciej siê nie da - powiedzia³em
(Niech oni siê po¶piesz± przezten potworny ból g³owy tracê koncentracjê nie d³ugo nas zestrzel±. Nagle zauwa¿y³em jak jeden statek zosta³ zestrzelony z dzi³ka pok³adowego. Dobrze przynajmniej jeden.)
Ból siê nasila, zamienia w przera¼liwe k³ucie. Ju¿ nie mogê kieruje statkiem ju¿ jakby pó³ przytomny, zaczynam widzieæ przez pó³mrok.
-Po¶pieszcie siê!!!!
Nagle nie potrafiem ju¿ zrobiæ uniku; dostali¶my. Widzia³em jak Jergan zestrzeli³ kolejny statek. Ju¿ tylko 7. Znaczy siê 6 bo w tej samej chwili my¶liwiec wroga rozbi³ siê o nasz statek.
-Lewy silnik tego brakowa³o.
Musia³em wy³±czyæ silniki teraz ju¿ tylko drufujemy...
Jergan
Jeragan mia³ dziasiaj nieprawdopodobne szczê¶cie,zestreli³ juz dwa statki.Jego rado¶æ jednak nie trwa³a d³ugo.po chwili jego kontak z Brucem.{Kur..,czy oni wszyscy sa niespe³na rzomumu?}Nie maj±c innego wyj¶cia Jergan b³yskawicznie opu¶ci³ wie¿yczkê i uda³ siê w strone mostka,nie by³o czasu do stracenia.Tym razem nie zgubi³ siê i dotar³ od celu bardzo szybko. Bez zbêdnych ceregieli uderzy³ w twraz Bruca straj±c siê go w ten sposób obudziæ,po czym zaj±³ fotel drugego pilota,szybko w³aczy³ interkom i powiedzia³:
-Szybko do dzia³ek pok³adowych,nie ma chwili do stracenia!Jeden do mnie na moste,i to szybko,statek ledwo dyszy!Po tych s³owac Jergan z³apa³ za stery próbujac jak najbardziej uciec z my³¶wcom.Jednak nie by³o to ³atwe,w koñcu ten statek nie ma zbyt du¿ej manewrowo¶ci.có¿ trzeba sobie radziæ.Jergan znów w³±czy³ interkom:
-Misztrzu Kalt`h bardzo proszê na mostek,na pewno pilotujesz statek lepiej niz ja.Gdy skonczy³ mówiæ,wsta³ z fotela o stra³ siê obudziæ Bruca,narazie bezskutecznie...
Walka rozgorz³a na dobre. Statek szybowa³ spokojnie, z powodu odniesionych obra¿eñ. Drzwi do pomieszczenie w którym mieszka³ Szarik, otworzy³y siê za jego komend±. Druid stan±³ w drzwich z zakrwawion± g³ow±. Krew la³a siê z pêkniêtego ³uku brwiowego. Stare jej pok³adu ju¿ zd±¿y³y zastygn±c, na rozgrzanym z nerwów ciele zabraka. Nowa krew ci±gle siê lata, przys³aniaj±c trochê widoku. Kroczac przez statek, wygl±da³ jak Lord Sith. Oczy bez wyrazu, g³êbokie, puste a jednocze¶nie chêtne zemsty. Ciêzko stawaine kroki odbija³y echem w ca³ym halu. Na zewn±tzr trwa³a bitwa, a on szed³.
-Bruce czy na tym statku s± my¶liwce??
Jego celem by³o zdobycie jednej takiej maszyny, i wylecienie w przestrzeñ, razem z innym cz³oniekm dru¿yny, aby szybciej siê pozbyæ wrogów.
{ I have bad feelings about this...}
Kad³ub statku zosta³ rozerwany, mniej wiêcej na zachód od Zabraka. S³yszeæ siê da³o, ciê¿kie, metaliczne kroki. W powietrzu mo¿na by³o wyczuæ zapach spalenizny, a temperatura powierza wzros³ gwa³townie. Wszystko za spraw± Szarikowego miecz, któy rozb³y¶³ w korytarzu. Wbi³ siê w ¶cianê, toruj±c drogê jego w³a¶cicielowi, ten za¶ zmierza³ ku wrogom z nadziej± na niez³± zabawê...
Zniszczy³em kilka statków (pozosta³o 5)... Idê w kierunku Szarika którego wyczuwam swoimi zmys³ami... gdy jestem tu¿ przy nim...
- Szarik gdzie¶ tu na statku jest jeden my¶liwiec ale nie wiem czy jest sprawny...- Powiedzia³em mu...
- Musimy go znale¼æ i nim zniszczyæ te wied¼my... Najgro¼niejszym statkiem jest statek na którym znajduje siê przewodniczka... Znajduje siê tam centrum dzia³ania... Przewodniczka wysy³a sygna³y przez które i twoja kl±twa siê pog³êbia i przez które przegrywamy... Ok...- Patrzê siê na trujwymiarowy obraz statku...- My¶liwiec jest tu...- wskazujê palcem na obrazie...- Ale raczej trudno bêdzie siê nam tam dostaæ... My¶liwiec jest ma³y... Ale na dwie osoby w sam raz... Ja siê zajmê dzia³ami a ty lotem... ok???? Jesli tak to nie ma czasu do stracenia ruszajmy...- Powiedzia³em
- Czemu nie, tylko najpierw przerobiê te ¿elastwa zza ¶ciany na ³adne stoliczki
{ Z tym my¶liwcem bêdzie ciekawie...}
Zabrak staje w swojej ulubionej pozycji walecznej. Prawa noga z przodu pod k±tem 45 stopni. Lewa wyprostowana. Ich k±t przeciêciea tworzy literê"t" a 60 % ciê¿aru cia³a jest na pzredniej nodze. Czubek miecza na wysoko¶ci mostka, zawsze pozwala na bardzo szybk± reakcjê. Wyprostowany t³ów, ³okcie przy ¿ebrach. ¯aden atak nie przejdzie przy takiej gardzie. Szybko wykonywane ataki, mo¿lwo¶æ robienia licznych zej¶c, uników, kopniêc, i innych wygibasów
-Id¼ odpal ten z³om, ja zaraz przyjdê....dok³adniej to bêde za 5 minut, a jakby mnie nie by³o to poczekaj d³u¿ej
Kalt'h wsta³ i przebra³ siê w swoj± star± szate lorda sith której pas by³ pokryty licznymi runami...
Karme idz do szarika niepozwól by zrobi³ sobie krzywde...
wyszed³ z kajuty bieg³ az dotar³ na mostek:
no jergan popatrz jak lata mistrz
gdy usiad³ za sterami w³±czy³ pare przycisków i wy³±czy³ ogranicznik teraz statek mo¿e lecieæ z 150% prêdko¶ci±.
statek ruszy³ pe³n± moc± na pas asteroitów a za nim dwa my¶liwce, kalt'h wpu¶ci³ statek w korkoci±g...gdy by³ ju¿ w ¶rodku pasa asteroitów szybko poci±gno³ dr±zek do góry jeden z my¶liwców niewyrobi³ i rozbi³ siê o asteroit.
statek wyrówna³ kurs i sta³ nierucomo kalt'h na co¶ czeka³ co¶ wyczuwa³ inny my¶liwiec ju¿ go namierza³ by³ bardzo blisko...Kalt'h nic nierobi³ gdy my¶liwiec by³ ju¿ zaledwie 550 metrów od celu wielki asteroit zmiót³ go sam nieuszkodzony lec±dz dalej swoim kursem,,, dopiero teraz Kalt'h ruszy³
koniec zabawy przygotujcie siê do wej¶cia w hiperprzestrzeñ!!!!
zosta³y trzy...
Budzê siê jestem jeszcze lekko zdezorientowany lecz mówiê do Kalt'ha
CO TY ROBISZ CZCESZ NAS ZABIÆ BEZ JEDNEGO SILNIKA CHCESZ WSKOCZYÆ W HIBERPRZESTRZEÑ....
Poza tym co to za szata chyba nie chcesz powiedzieæ ¿e je..je..jeste¶ sithem...
Daj przejmê stery, ale nie mo¿emy wskoczyæ w hiberprzestrzeñ z dwóch powodów
a) za nami jest Szarik z Mirinem w my¶liwcu
b) To zbyt ryzykowne
-Musimy siê zatrzymaæ na jakiej¶ innej planecie i naprzwiæ usterkê a na Nar Shaada dolecimy pó¼niej...
Jergan
-Ufff,dobrze ¿e znów jeste¶ z nami Bruce.W tym momêcia na mostek wchodzi Kalt`h ubrany jako¶ tak...dziwnie,jednak Jergan na razie nie zawraca sobie tym g³owy i rzuca tylko w odpowiedzi:
-A wiêc leæ Mistrzu,ja ide do dzia³.Jergan szybko wybiega dobrze znan± drog±.Juz po chwili siedzi wygodnie za dzia³em i namierza lec±cego najblizej wroga.Jeszcze chwile,jeszcze chwile iiii BUM.¦mierciono¶ny laserowy bolt mknie przez pustkê kosmosu w strone wrogiego my¶liwca.
co cie to obchodzi kim jestem...hmm??
patrzy na konsole:
szarik i Mirin jeszcze nie dotarli nawet do my¶liwce... zamykam im w³azy.
a co do ¶ilnika... to co¶ z niego zosta³o je¿eli wystarczaj±co siê skupie starczy nam na jeden ma³y skok
nagle by³o s³ychaæ szum,szelest jakby metal ociera³ siê o metal nagle zapali³a siê charakterystyczna dioda i w³±czy³ sie charakterystyczny dzwiêk lewego hipernapêdu.
gotowi czy nie ruszamy!!!!
statek wystartowa³ po 7 min wyszed³ z hiperprzestrzeni a lewy silnik wybuch³...
ale byli ju¿ na nar-shadda...
dobra sprubuje gdzie¶ wyl±dowaæ...
Lecz w tej chwili pojawi³ siê okrêt flagowy Siustr Nocy...
- Szarik wsiadaj musimy go zniszczyæ zanim zejdzie ni¿ej.... Wtedy przegramy wy³api± nas i zabij±...- W³±czam my¶liwiec... Wylatujê... Nie zosta³y zamkniête ¶luzy... i... Ju¿ jestem na orbicie. Za sterami siedzê ja, dzia³a s± przy sterach wiêc tak¿e nimi kierujê...
- Zwrot w prawo.... {BUUUUUM!!! Oma³o co nie zostali¶my trafieni... Dosta³ kamieñ którym zas³oni³em nasz my¶liwiec przed strza³em...}... Okej muszê dolecieæ nad tamto okno, tam ko³o którego znajduje siê ten kamieñ...- Otrzymuje wirtualn± mapê terenu... A wtedy...