Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...
Tu zaczyna siê sesja nr.4.Mi³ej zabawy.
Kalt'h Derack
[/b]kiedy kalt'h uslyszal od Ahashiego ze zblizaja sie siostry nocy cos go jakby drgnelo, mial raz z nimi niemile spotkanie ktore sdie zle skonczylo wiec zaczol uciekac biorac przyklad ze swojego wspolplemienca.
{dobrze ze tu mnie nie znaja bo dopiero by sie zaczelo, jak by co mozemy rzucic im Siriona jako przynente zeby kupic sobie troche czasu hmm Dobre!!! jak bedzie trzeba^^, och dlaczego zawsze nam sie to przytrafia niemozna spokojnie pomyslec}
Bruce Vao
{Uciekam szybko bardzo szybko tak jak kaza³ Ahash ale przed czym nie mam pojêcia to co¶ jest okropnie silne nie bêdê pyta³ siê towarzyszy i tak nie us³ysz± obawiam siê tylko tego ¿e to mog± byæ Sithowie}
{w miêdzy czasie rozmy¶lam nad PEJ¡}
ten pomys³ jest idiotyczny (mówiê do siebie) tak naprawdê on chce rz±dziæ a to tylko przykrywka na wszelki wypadek bêdê na niego uwa¿a³
(z ca³ej si³y krzyczê) czy wie kto¶ co siê dzieje
SIRION
-Wiesz, Kel-Dorze...drzewa daj± przewage. Lepiej widzisz przeciwnika...co u³atwia walkê. No i trzeba wypatrzyæ, sk±d one id±...bo nie mam zamiaru biec gdziekolwiek-bo isnieje szansa, ¿e trafie dok³adnie tam, gdzie NIE CHCE trafiæ...Druidzie, móg³by¶ z ³aski swojej wyptarzyæ wroga i przygotowaæ siê do ewentualnej walki? {Mam nadzieje, ¿e nie pomy¶li ¿e jestem tchórzem...}-Sirion rozejrza³ siê. Mia³ nadzieje, ¿e wypatrzy wroga.-Ej, co za idtiota krzyczy?? Je¶li ma zamiar staæ siê karm± dla rankorów...Ahash, powiedz mu telepatycznie ¿eby siedzia³ cicho...
SZARIK
-Wiat niesie ich zapach-Wci±ga powietrze-Biegn± od ty³u...ale czekajcie...one biegn± z dwóch stron...
(KRZYCZY)-BRUCE UCIEKAJ BIEGN¡ WPROST NA CIEBIE
Szarik zeskakuje z drzewa sprawnym ruchem wykonuj±c salto w powietrzu,w miêdzy czasie klingi jego miecza kilkakrotnie rozciê³y powietrze.Ruszy³ biegiem w stronê swojego kolegi...Skoczy³ i opadaj±c ci±³ w stronê g³owy wroga.Ciêcie by³o potê¿ne,wymierzome idealnie na lini mózgu.Ostzre mknê³o ku celowi jak strza³a z prêdko¶ci± ¶wait³±.Ostzre miecza zla³o sie w jeden kr±g przypominaj±c pier¶cienie Saturna.
{Rady mistrza zawsze pomaga³y."Tnij urzywaj±c bioder nie r±k.No i g³owy oczywi¶cie"}
-Uciekaj do resztu Bruce.Ja sobie poradzê
Rogi Szarika b³ysnê³y w ostatnich promienach S³oñca.Podbieg³ do stwora i uderzy³ g³ow± wbijaj±c rogi w cielsko ,a¿ czaszk± dotkn±³ skóry przeciwnika.A¿ poczu³ jego krew na swojej g³owie
{nie nawidzê tego}
[Cios Szarika by³ tak silny,¿e zabi³ bestiê.]
-No nie¼le-powiedzia³ mu telepatycznie Ahash-Ma³o kto zabija w takim stylu Rancora...
Cielsko Rancora runê³o na ziemie,wyrywaj±c pobliskie drzewo.Krew szybko siê rozprzestrzenia³a.Wiedzieli¶cie,¿e jest ich wiêcej.
Kalt'h Derack
kalt'h zobaczyl zdumiewajacy popis szarika{o ja pie***** dobry jest}
niestety wielki mistrz niezauwarzyl 4-terech siostr nocy uzbroojone w biale miecze ktore iskrzyly sie byskawicami kiedy go zobaczyly wpadly w szal i nieopanowany gniew {o cho... poznaly mnie no coz wydaly na siebie wyrok}
jedna z siostr wskazala na niego palcem i okrutnie ryknela
dosc tego niedopelnice dzis na mnie swojej zemsty...BEZWSTYDNICE!!!!
kalt'h wlaczyl swoj miecz zamierzal walczyc forma Vaapad zaczol uzywac cala serie atakow krotkich,rytmicznych z pozoru niedbalych ale bardzo poteznych
nastepnie uzyl blyskawic mocy na wszelki wypadek
[Po ataku Kaltha na ziemiê spad³y...cztery g³owy]
-Nie radzê-powiedzia³ do Kaltha Ahash-Nie zwracajcie na siebie uwagi.One wyczuwaj±,je¶li jedna z nich umrze.Wracajcie do mojego domu.Tam wszystko przedyskutujemy i mo¿e wreszcie obmówimy taktykê kradzie¿y hipernapêdu
[A kobiece wrzaski i ciê¿kie kroki ich wierzchowców zdawa³y siê byæ coraz bli¿ej
Bruce Vao
{s³yszê czyj¶ krzyk uwa¿j Bruce na Lewo}
[Trzy czarownice by³y 10 metrów ode mnie postanowi³em u¿yæ mocy specjalnej czyli burzy
UWAGA bêdzie jasno
{ogromny wachlarz piorunów poszed³ w stronê czarownic niczym ogromny piorun wycelowany w niczego nie spodziewaj±cego siê cz³owieka widzia³em jak wszystkich w oko³o to o¶lepia mnie te¿ o¶lepi³o i w tym momencie musia³a mnie siê skoñczyæ moc}
{Upad³em na ziemiê ciê¿ko by³o mnie siê podnie¶æ ale podnios³em siê}
[B³yskawice uderzy³y,lecz nie skrzywdzi³y Sióstr Nocy]
-Moc± du¿o im nie zrobicie-podpowiedzia³ wszystkim Ahash-One czerpi± si³ê z Waszych ataków moc±.U¿ywajcie tylko mieczy ¶wietlnych.
[W tej chwili zostali¶cie otoczeni przez 8 Sióstr Nocy
Szarik w amoku wojny ponownie za³±czy³ swój miecz.Burzowe klingi przecinane wy³adowaniami elektycznymi sprawai³y widok grozy.W tym samym momencie niebo pociemnia³o i za³cz±³ padaæ deszczyk.Letni ciep³y deszczyk.Szata Zabraka poczê³a siê unosiæ.Moc wrêcz emanowa³a z wojownika,wokó³ jego sylweti rysowa³y siê smugi jasnego ¶wiat³a.
-Chod¼cie wyw³oki...alebo nie jako d¿entelmen ja podejdê do Was
Podszed³ kilka kroków do najbli¿szej czarownicy.Zerkn±³ w jej oczy...jego ¼renice powiêkszy³y siê ,a têczówki zmieni³y kolor na brudno szary.Unis³ swoje orê¿e ci±³ w przód wychylaj±c cia³o do przodu,opieraj±c ciê¿ar na przedniej skrzy¿owanej nodze.atak znów by³ z biodra wymierzony miêdzy oczy.Nastêpnie wyj±³ miecz ,skoczy³ odbi³ siê od ramienia zaatakowanej wyskoczy³ w piruecie i ci±³ drug± siostrê od ty³u poprzez g³owê i plecy a¿ ostrze dotknê³o zioemi wypalaj±c w niej dziourê.W ten sposób znalaz³ sie poza okrêgiem.
-RÓBCIE TO CO JA!!! WYJD¬CIE Z KO£A !!!
[Atak siê uda³ i Szarik u¶mierci³ dwie Siostry Nocy.Jeszcze 6]
-Ja do was przyjdê i siê tym zajmê...-powiedzia³ wszystkim Ashai-Dla mnie to nie problem.
[Ashai zaraz potem siê zjawi³ i zrobi³ co¶ przera¿aj±cego.Ziemia pod Siostrami eksplodowa³a i wszystkie kobiety spali³y siê ¿ywcem]
-Teraz,je¶li pozwolicie,chod¼cie to mojego domku.Dam wam jedzenie i wszyscy odpoczniecie-powiedzia³ z widoczn± dobroci± Ashai
[Szarik-dosta³e¶ 3 CL.Masz 30 Punktów do zagospodarowania
Krystian-dosta³e¶ 2 CL.Masz 2o Punktów do zagospodarowania
{moc biore na swiadka ze nic nie wezme od niego, to jakis sith!!!!
no nie ide pomedytowac to wszystko nie trzyma sie kupy}
[/i]skoro idziemy do domu to wybierzmy w tym czasie przywudce ja glosuje na szarikaMistrz jedi trzymal swoj miecz na wszelki wypadek jakby mial zamiar go zaraz uzyc}
{te czarownice dlaczego one by³y takie w¶ciek³e nie mogê tego zrozumieæ idê ostatni ze wszystich i rozmy¶lam}
{kolejny dzieñ na tej planecie ja tego ku*** nie zniosê nie ma to jak decyzja ogó³u mówi³em poleæmy na Dantooine ale nie oni chc± na Dathomirê i teraz maj± za swoje}
[Mówiê do Kalt'ha]
Czy nie s±dzisz ¿e powinien byæ przywódca wed³ug mnie powinien byæ nim Szarik a co ty s±dzisz o tym ?? i po co ci ten miecz??
-Nie chcê byæ przywódc±.Chcê aby w tej dru¿ynie panowa³ ustrój równouprawnienia.decydujmy razem,róbmy wszystko razem.Razem pijmy i podró¿ujmy.Nie chcia³bym aby by³a sytuacja w której na mnie zwalano by wine,nie chcê aby kto¶ przez mnie zgnia³.Nie mam tak du¿o charyzmy jak Sirion i nie chcê rz±dziæ.Mam zamiar byæ waszym przyjacielem nie panem
{Mistrz zawsze chcia³ abym rz±di³,by³by z³y ¿e odrzuci³em tê propozycjê,ale ja nie chcê nimi kierowac.}
Szed³ z ty³u konwoju,zwolini³ tempo chodu i widzia³ ju¿ tylko niewyra¼nie zarysowane sylwetki Kalt`ha i Bruca.Noc by³a ciemna,ale niebo ca³e by³o w skrz±cych siê gwiazdach.W oddali móg³ us³yszeæ jeszcze pojêkiwanie,i ryk rancornów.Ich zapach dociera³ do jego nozdrzy ale s³aby niewyra¼ny
{musz± byæ daleko}
Gdy wszed³ do chatki nie zasta³ tam nikogo przysiad³ na krze¶le.Zao¿y³ kaptur ,gdzy¿ jego rogi i g³owa by³y ca³e w krwi Rancorna.Nagle wsa³ od sto³u i ruszy³ do swojej kajuty.Poprzez d³ugie korytarze,szed³ chwiejnym krokiem.By³ zmêczony wrêcz wyczerpany,obraz rozmazywa³ mu siê.Dwoi³ i troi³.Przetar³ oczy i spojrza³ na d³on,ca³a by³a w krwi stworó o brzydkim pystku.Krew zaczê³a ¶ciekaæ na usta i brodê,brudzi³a szatê.
{Co jest??O co chodzi}
W g³owie zaczê³o mu brzêczeæ ,huczeæ.W ca³ym tym zdarzeniu wy³apa³ pojedyne s³owa "Nie potrzebnie zabija³e¶ moje siostry,nie potzrebnie wda³e¶ siê w ten spór.Teraz na tobie tak¿e tkwi kl±twa"
W koñcu dotar³o do ³ó¿ka,po³o¿y³ siê i zasn±³ ciê¿kim snem.Rozmy¶la³ o tej kl±twie
[Do g³owy Bruce'a ca³y czas wbija³ siê mistrz Bruce'a,Oshai]
-Nie zabijaj tych kobiet.Próbujcie je oszo³omiæ,ale nie zabijajcie.Rzuc± na Was kl±twy i d³ugo nie prze¿yjecie z nimi...Widzê...Szarik ma t± kl±twê...O nie...Za pó¼no....
[W tym czasie mo¿na by³o s³yszeæ g³o¶ne my¶li Ahasha]
-To nienormalne...Dlaczego...Dlaczego on musi umrzeæ...
[Nagle s³ychaæ inny g³os.Jakby kogo¶ z rasy Mon Calamari]
-By³ z niego ¶wietny Jedi.I na pewno d³ugo bêdzie...
-Wiem,mistrzu Vann.Proszê tu zostaæ.Jutro przedstawiê Ciê im wszystkim.
-Dobrze.Niech Moc bêdzie z nimi wszystkimi...
[Nasta³ ranek]
-Dzieñ dobry Wam wszystkim.Chcia³bym Wam kogo¶ przedstawiæ.To jest Admira³ Mistrz Vann.W czasie wojen klonów mia³ pod swoim dowódctwem ca³± flotê Republiki.
-Witajcie wszyscy,m³odzi i...(spojrza³ na Kalta)nie m³odzi Jedi.Kalt!Mi³o Ciê widzieæ!Pamiêtasz mnie?
Kalt'h Derack
Kalt'h sie nieprzywital nieslyszal a nawet nie wyczul swojego przyjaciela poniewaz toczyl wielka battale wewnetrzna w tej chwili udawajac ze medytuje
{S:starcze wypusc mnie!!!
K:nigdy zawiodles mnie i tak zostanie
S:blagam... zmienie sie...tylko raz to poczulem prosze cie wroc na korriban
K: eh zawiodles mnie raz i drugi nie zawiedziesz jestes dla mnie przeszloscia odejc albo nie zmusze cie zebys byl cicho
S: arrrrghhhssAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!}
po zdduszeniu rozmowcy w glap siebie przemowil do niego inny glos
{?:teraz dosegnie cie kl±tw....................
K:niewydale mi sie.
?:co....jes..jak....
K:minelo troche czasu zanim uzylem blokady mentalnej ale jestem nadal w dobrej ormie
?:niemoge....
K:to naturalne ze niemozesz wyjsc...ale jestem ciekawy jak przebilas moja blokade z zewnatrz?? to wydaje sie niemozliwe ah niewazne jestes u mnie uwieziona i jezeli bedziesz tu zbyt dlugo twoje cialo umrze z wycieczenia a wtedy jak cie puszcze.. no coz. slurz mi a przerzyjesz i cie naucze cos co potrafia tylko sithowie a jak nie zlamie cie i zginiesz smiercia gorza niz biedny szarik
?: tak......... mistrzu
K:doskonale}
po tych rozmowach nie chcial juz wiecej rozmawiac z nikim wiec zasnol planujac mniej wazne rozmowy na jutro...
-Witaj Vann,mi³o Ciê poznac.Jestem Szarik.Mistrz jedi z Datooine mam nadziejê ¿e nam pomo¿esz w wydosatniu siê st±d.Bardzo nam na tym zale¿y.Jak pewnie wiesz ty i wszyscy tutaj jestem opêtany kl±twa tych wied¼m.Nie bojê siê jej gdy¿ wiem ¿e dam sobie z ni± radê.Ju¿ gorsze ¿eczy pzrechodzi³em w klasztorach Sithów podczas moich podró¿y...
{Ich tortury by³y straszne.To przez nich ma takie okropne rogi.Oni my¶l± ze urodzilem siê na Naboo ,ale nie wiedz± ¿e urodzi³em siê na Korribanie,¿e moj± matk± jest Assjaja.Mo¿e im o tym powiedzieæ.Co to za dziwna moc...ciemna strona jest badrzo silna teraz....kto¶ cierpi...}
Rozejrza³ siê po zebranych w pokoju zacz±³ im opowiadaæ swoj± prawidziw± historiê...¿e jego matka by³a wojowniczk± Sith zgwa³con± przez pewnego Lorda Sithów...Kel-Dora...mówi³ o tym ¿e jest bêkartem z dr¿±cym g³osem...opowiada³ im w jaki sposób by³ torturowany w kryjówkach jego dzisiejszych wrogów...Kto by³ jego mistrzem...kogo zabi³ aby zrobiæ swoj± broñ.Spojrza³ wtedy na rêkoje¶æ swojego miecza któy spoczywa³ teraz na jego kolanach.Znaki by³y teraz ³atwe do poznania...takie same widnia³y kiedy¶ na szacie jednego z najlepszych Jedi...
-To by³ mój pierwszy cel...jako pokutê plecy i klatkê piersiow± mam wytatu³owan± w te wzory...Yo jest mój wzór,mój nowy mistrz...teraz do niego zg³±szam siê po rady.Wybaczy³ mi on,to z siostrami te¿ sobie poradzê
Gdy skoñczy³ mówiæ o sobie spojrza³ w oczy Kalt`ha.Kel-dora w podesz³ym wieku,stare ¿renice b³ysnê³y.Szarik zapamiêta³ ten b³ysk...przypomina³ go sobie co jaki¶ czas...ojczyny b³ysk,b³ysk troski i mio¶ci
{Tylko dlaczego taki??}
[Do pokoju wchodzi trzeci Jedi...Mistrz Oshai]
-Witajcie,przyjaciele.Dawno was nie widzia³em...-powiedzia³
-Witaj,mistrzu Oshai.Niestety nie mamy na to czasu...-powiedzia³ Ahash
-Sprawa jest powa¿na,Szariku.Ta kl±twa...To nie jest "co¶" danego przez Siostry Nocy...One wiedzia³y o twoim znamieniu i...wykorzysta³y to...
-Tak.-rzek³ Oshai-To,¿e krwawisz...Jest...Powiedz to,Ahash...
-To jest...Znamiê po twoim ojcu...
[Wszyscy trzej Jedi spó¶cili g³owy.Na pod³ogê spad³a kropla wody.By³a to ³za...Jednego z mistrzów Jedi...]
CDN jutro o 18...
Good day! guys please tell me where can I download free pron
Good
site.
Kalt'h Derack
[/b]kiedy kalt'h uslyszal od Ahashiego ze zblizaja sie siostry nocy cos go jakby drgnelo, mial raz z nimi niemile spotkanie ktore sdie zle skonczylo wiec zaczol uciekac biorac przyklad ze swojego wspolplemienca.
{dobrze ze tu mnie nie znaja bo dopiero by sie zaczelo, jak by co mozemy rzucic im Siriona jako przynente zeby kupic sobie troche czasu hmm Dobre!!! jak bedzie trzeba^^, och dlaczego zawsze nam sie to przytrafia niemozna spokojnie pomyslec}
Bruce Vao
{Uciekam szybko bardzo szybko tak jak kaza³ Ahash ale przed czym nie mam pojêcia to co¶ jest okropnie silne nie bêdê pyta³ siê towarzyszy i tak nie us³ysz± obawiam siê tylko tego ¿e to mog± byæ Sithowie}
{w miêdzy czasie rozmy¶lam nad PEJ¡}
ten pomys³ jest idiotyczny (mówiê do siebie) tak naprawdê on chce rz±dziæ a to tylko przykrywka na wszelki wypadek bêdê na niego uwa¿a³
(z ca³ej si³y krzyczê) czy wie kto¶ co siê dzieje
SIRION
-Wiesz, Kel-Dorze...drzewa daj± przewage. Lepiej widzisz przeciwnika...co u³atwia walkê. No i trzeba wypatrzyæ, sk±d one id±...bo nie mam zamiaru biec gdziekolwiek-bo isnieje szansa, ¿e trafie dok³adnie tam, gdzie NIE CHCE trafiæ...Druidzie, móg³by¶ z ³aski swojej wyptarzyæ wroga i przygotowaæ siê do ewentualnej walki? {Mam nadzieje, ¿e nie pomy¶li ¿e jestem tchórzem...}-Sirion rozejrza³ siê. Mia³ nadzieje, ¿e wypatrzy wroga.-Ej, co za idtiota krzyczy?? Je¶li ma zamiar staæ siê karm± dla rankorów...Ahash, powiedz mu telepatycznie ¿eby siedzia³ cicho...
SZARIK
-Wiat niesie ich zapach-Wci±ga powietrze-Biegn± od ty³u...ale czekajcie...one biegn± z dwóch stron...
(KRZYCZY)-BRUCE UCIEKAJ BIEGN¡ WPROST NA CIEBIE
Szarik zeskakuje z drzewa sprawnym ruchem wykonuj±c salto w powietrzu,w miêdzy czasie klingi jego miecza kilkakrotnie rozciê³y powietrze.Ruszy³ biegiem w stronê swojego kolegi...Skoczy³ i opadaj±c ci±³ w stronê g³owy wroga.Ciêcie by³o potê¿ne,wymierzome idealnie na lini mózgu.Ostzre mknê³o ku celowi jak strza³a z prêdko¶ci± ¶wait³±.Ostzre miecza zla³o sie w jeden kr±g przypominaj±c pier¶cienie Saturna.
{Rady mistrza zawsze pomaga³y."Tnij urzywaj±c bioder nie r±k.No i g³owy oczywi¶cie"}
-Uciekaj do resztu Bruce.Ja sobie poradzê
Rogi Szarika b³ysnê³y w ostatnich promienach S³oñca.Podbieg³ do stwora i uderzy³ g³ow± wbijaj±c rogi w cielsko ,a¿ czaszk± dotkn±³ skóry przeciwnika.A¿ poczu³ jego krew na swojej g³owie
{nie nawidzê tego}
[Cios Szarika by³ tak silny,¿e zabi³ bestiê.]
-No nie¼le-powiedzia³ mu telepatycznie Ahash-Ma³o kto zabija w takim stylu Rancora...
Cielsko Rancora runê³o na ziemie,wyrywaj±c pobliskie drzewo.Krew szybko siê rozprzestrzenia³a.Wiedzieli¶cie,¿e jest ich wiêcej.
Kalt'h Derack
kalt'h zobaczyl zdumiewajacy popis szarika{o ja pie***** dobry jest}
niestety wielki mistrz niezauwarzyl 4-terech siostr nocy uzbroojone w biale miecze ktore iskrzyly sie byskawicami kiedy go zobaczyly wpadly w szal i nieopanowany gniew {o cho... poznaly mnie no coz wydaly na siebie wyrok}
jedna z siostr wskazala na niego palcem i okrutnie ryknela
dosc tego niedopelnice dzis na mnie swojej zemsty...BEZWSTYDNICE!!!!
kalt'h wlaczyl swoj miecz zamierzal walczyc forma Vaapad zaczol uzywac cala serie atakow krotkich,rytmicznych z pozoru niedbalych ale bardzo poteznych
nastepnie uzyl blyskawic mocy na wszelki wypadek
[Po ataku Kaltha na ziemiê spad³y...cztery g³owy]
-Nie radzê-powiedzia³ do Kaltha Ahash-Nie zwracajcie na siebie uwagi.One wyczuwaj±,je¶li jedna z nich umrze.Wracajcie do mojego domu.Tam wszystko przedyskutujemy i mo¿e wreszcie obmówimy taktykê kradzie¿y hipernapêdu
[A kobiece wrzaski i ciê¿kie kroki ich wierzchowców zdawa³y siê byæ coraz bli¿ej
Bruce Vao
{s³yszê czyj¶ krzyk uwa¿j Bruce na Lewo}
[Trzy czarownice by³y 10 metrów ode mnie postanowi³em u¿yæ mocy specjalnej czyli burzy
UWAGA bêdzie jasno
{ogromny wachlarz piorunów poszed³ w stronê czarownic niczym ogromny piorun wycelowany w niczego nie spodziewaj±cego siê cz³owieka widzia³em jak wszystkich w oko³o to o¶lepia mnie te¿ o¶lepi³o i w tym momencie musia³a mnie siê skoñczyæ moc}
{Upad³em na ziemiê ciê¿ko by³o mnie siê podnie¶æ ale podnios³em siê}
[B³yskawice uderzy³y,lecz nie skrzywdzi³y Sióstr Nocy]
-Moc± du¿o im nie zrobicie-podpowiedzia³ wszystkim Ahash-One czerpi± si³ê z Waszych ataków moc±.U¿ywajcie tylko mieczy ¶wietlnych.
[W tej chwili zostali¶cie otoczeni przez 8 Sióstr Nocy
Szarik w amoku wojny ponownie za³±czy³ swój miecz.Burzowe klingi przecinane wy³adowaniami elektycznymi sprawai³y widok grozy.W tym samym momencie niebo pociemnia³o i za³cz±³ padaæ deszczyk.Letni ciep³y deszczyk.Szata Zabraka poczê³a siê unosiæ.Moc wrêcz emanowa³a z wojownika,wokó³ jego sylweti rysowa³y siê smugi jasnego ¶wiat³a.
-Chod¼cie wyw³oki...alebo nie jako d¿entelmen ja podejdê do Was
Podszed³ kilka kroków do najbli¿szej czarownicy.Zerkn±³ w jej oczy...jego ¼renice powiêkszy³y siê ,a têczówki zmieni³y kolor na brudno szary.Unis³ swoje orê¿e ci±³ w przód wychylaj±c cia³o do przodu,opieraj±c ciê¿ar na przedniej skrzy¿owanej nodze.atak znów by³ z biodra wymierzony miêdzy oczy.Nastêpnie wyj±³ miecz ,skoczy³ odbi³ siê od ramienia zaatakowanej wyskoczy³ w piruecie i ci±³ drug± siostrê od ty³u poprzez g³owê i plecy a¿ ostrze dotknê³o zioemi wypalaj±c w niej dziourê.W ten sposób znalaz³ sie poza okrêgiem.
-RÓBCIE TO CO JA!!! WYJD¬CIE Z KO£A !!!
[Atak siê uda³ i Szarik u¶mierci³ dwie Siostry Nocy.Jeszcze 6]
-Ja do was przyjdê i siê tym zajmê...-powiedzia³ wszystkim Ashai-Dla mnie to nie problem.
[Ashai zaraz potem siê zjawi³ i zrobi³ co¶ przera¿aj±cego.Ziemia pod Siostrami eksplodowa³a i wszystkie kobiety spali³y siê ¿ywcem]
-Teraz,je¶li pozwolicie,chod¼cie to mojego domku.Dam wam jedzenie i wszyscy odpoczniecie-powiedzia³ z widoczn± dobroci± Ashai
[Szarik-dosta³e¶ 3 CL.Masz 30 Punktów do zagospodarowania
Krystian-dosta³e¶ 2 CL.Masz 2o Punktów do zagospodarowania
{moc biore na swiadka ze nic nie wezme od niego, to jakis sith!!!!
no nie ide pomedytowac to wszystko nie trzyma sie kupy}
[/i]skoro idziemy do domu to wybierzmy w tym czasie przywudce ja glosuje na szarikaMistrz jedi trzymal swoj miecz na wszelki wypadek jakby mial zamiar go zaraz uzyc}
{te czarownice dlaczego one by³y takie w¶ciek³e nie mogê tego zrozumieæ idê ostatni ze wszystich i rozmy¶lam}
{kolejny dzieñ na tej planecie ja tego ku*** nie zniosê nie ma to jak decyzja ogó³u mówi³em poleæmy na Dantooine ale nie oni chc± na Dathomirê i teraz maj± za swoje}
[Mówiê do Kalt'ha]
Czy nie s±dzisz ¿e powinien byæ przywódca wed³ug mnie powinien byæ nim Szarik a co ty s±dzisz o tym ?? i po co ci ten miecz??
-Nie chcê byæ przywódc±.Chcê aby w tej dru¿ynie panowa³ ustrój równouprawnienia.decydujmy razem,róbmy wszystko razem.Razem pijmy i podró¿ujmy.Nie chcia³bym aby by³a sytuacja w której na mnie zwalano by wine,nie chcê aby kto¶ przez mnie zgnia³.Nie mam tak du¿o charyzmy jak Sirion i nie chcê rz±dziæ.Mam zamiar byæ waszym przyjacielem nie panem
{Mistrz zawsze chcia³ abym rz±di³,by³by z³y ¿e odrzuci³em tê propozycjê,ale ja nie chcê nimi kierowac.}
Szed³ z ty³u konwoju,zwolini³ tempo chodu i widzia³ ju¿ tylko niewyra¼nie zarysowane sylwetki Kalt`ha i Bruca.Noc by³a ciemna,ale niebo ca³e by³o w skrz±cych siê gwiazdach.W oddali móg³ us³yszeæ jeszcze pojêkiwanie,i ryk rancornów.Ich zapach dociera³ do jego nozdrzy ale s³aby niewyra¼ny
{musz± byæ daleko}
Gdy wszed³ do chatki nie zasta³ tam nikogo przysiad³ na krze¶le.Zao¿y³ kaptur ,gdzy¿ jego rogi i g³owa by³y ca³e w krwi Rancorna.Nagle wsa³ od sto³u i ruszy³ do swojej kajuty.Poprzez d³ugie korytarze,szed³ chwiejnym krokiem.By³ zmêczony wrêcz wyczerpany,obraz rozmazywa³ mu siê.Dwoi³ i troi³.Przetar³ oczy i spojrza³ na d³on,ca³a by³a w krwi stworó o brzydkim pystku.Krew zaczê³a ¶ciekaæ na usta i brodê,brudzi³a szatê.
{Co jest??O co chodzi}
W g³owie zaczê³o mu brzêczeæ ,huczeæ.W ca³ym tym zdarzeniu wy³apa³ pojedyne s³owa "Nie potrzebnie zabija³e¶ moje siostry,nie potzrebnie wda³e¶ siê w ten spór.Teraz na tobie tak¿e tkwi kl±twa"
W koñcu dotar³o do ³ó¿ka,po³o¿y³ siê i zasn±³ ciê¿kim snem.Rozmy¶la³ o tej kl±twie
[Do g³owy Bruce'a ca³y czas wbija³ siê mistrz Bruce'a,Oshai]
-Nie zabijaj tych kobiet.Próbujcie je oszo³omiæ,ale nie zabijajcie.Rzuc± na Was kl±twy i d³ugo nie prze¿yjecie z nimi...Widzê...Szarik ma t± kl±twê...O nie...Za pó¼no....
[W tym czasie mo¿na by³o s³yszeæ g³o¶ne my¶li Ahasha]
-To nienormalne...Dlaczego...Dlaczego on musi umrzeæ...
[Nagle s³ychaæ inny g³os.Jakby kogo¶ z rasy Mon Calamari]
-By³ z niego ¶wietny Jedi.I na pewno d³ugo bêdzie...
-Wiem,mistrzu Vann.Proszê tu zostaæ.Jutro przedstawiê Ciê im wszystkim.
-Dobrze.Niech Moc bêdzie z nimi wszystkimi...
[Nasta³ ranek]
-Dzieñ dobry Wam wszystkim.Chcia³bym Wam kogo¶ przedstawiæ.To jest Admira³ Mistrz Vann.W czasie wojen klonów mia³ pod swoim dowódctwem ca³± flotê Republiki.
-Witajcie wszyscy,m³odzi i...(spojrza³ na Kalta)nie m³odzi Jedi.Kalt!Mi³o Ciê widzieæ!Pamiêtasz mnie?
Kalt'h Derack
Kalt'h sie nieprzywital nieslyszal a nawet nie wyczul swojego przyjaciela poniewaz toczyl wielka battale wewnetrzna w tej chwili udawajac ze medytuje
{S:starcze wypusc mnie!!!
K:nigdy zawiodles mnie i tak zostanie
S:blagam... zmienie sie...tylko raz to poczulem prosze cie wroc na korriban
K: eh zawiodles mnie raz i drugi nie zawiedziesz jestes dla mnie przeszloscia odejc albo nie zmusze cie zebys byl cicho
S: arrrrghhhssAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!}
po zdduszeniu rozmowcy w glap siebie przemowil do niego inny glos
{?:teraz dosegnie cie kl±tw....................
K:niewydale mi sie.
?:co....jes..jak....
K:minelo troche czasu zanim uzylem blokady mentalnej ale jestem nadal w dobrej ormie
?:niemoge....
K:to naturalne ze niemozesz wyjsc...ale jestem ciekawy jak przebilas moja blokade z zewnatrz?? to wydaje sie niemozliwe ah niewazne jestes u mnie uwieziona i jezeli bedziesz tu zbyt dlugo twoje cialo umrze z wycieczenia a wtedy jak cie puszcze.. no coz. slurz mi a przerzyjesz i cie naucze cos co potrafia tylko sithowie a jak nie zlamie cie i zginiesz smiercia gorza niz biedny szarik
?: tak......... mistrzu
K:doskonale}
po tych rozmowach nie chcial juz wiecej rozmawiac z nikim wiec zasnol planujac mniej wazne rozmowy na jutro...
-Witaj Vann,mi³o Ciê poznac.Jestem Szarik.Mistrz jedi z Datooine mam nadziejê ¿e nam pomo¿esz w wydosatniu siê st±d.Bardzo nam na tym zale¿y.Jak pewnie wiesz ty i wszyscy tutaj jestem opêtany kl±twa tych wied¼m.Nie bojê siê jej gdy¿ wiem ¿e dam sobie z ni± radê.Ju¿ gorsze ¿eczy pzrechodzi³em w klasztorach Sithów podczas moich podró¿y...
{Ich tortury by³y straszne.To przez nich ma takie okropne rogi.Oni my¶l± ze urodzilem siê na Naboo ,ale nie wiedz± ¿e urodzi³em siê na Korribanie,¿e moj± matk± jest Assjaja.Mo¿e im o tym powiedzieæ.Co to za dziwna moc...ciemna strona jest badrzo silna teraz....kto¶ cierpi...}
Rozejrza³ siê po zebranych w pokoju zacz±³ im opowiadaæ swoj± prawidziw± historiê...¿e jego matka by³a wojowniczk± Sith zgwa³con± przez pewnego Lorda Sithów...Kel-Dora...mówi³ o tym ¿e jest bêkartem z dr¿±cym g³osem...opowiada³ im w jaki sposób by³ torturowany w kryjówkach jego dzisiejszych wrogów...Kto by³ jego mistrzem...kogo zabi³ aby zrobiæ swoj± broñ.Spojrza³ wtedy na rêkoje¶æ swojego miecza któy spoczywa³ teraz na jego kolanach.Znaki by³y teraz ³atwe do poznania...takie same widnia³y kiedy¶ na szacie jednego z najlepszych Jedi...
-To by³ mój pierwszy cel...jako pokutê plecy i klatkê piersiow± mam wytatu³owan± w te wzory...Yo jest mój wzór,mój nowy mistrz...teraz do niego zg³±szam siê po rady.Wybaczy³ mi on,to z siostrami te¿ sobie poradzê
Gdy skoñczy³ mówiæ o sobie spojrza³ w oczy Kalt`ha.Kel-dora w podesz³ym wieku,stare ¿renice b³ysnê³y.Szarik zapamiêta³ ten b³ysk...przypomina³ go sobie co jaki¶ czas...ojczyny b³ysk,b³ysk troski i mio¶ci
{Tylko dlaczego taki??}
[Do pokoju wchodzi trzeci Jedi...Mistrz Oshai]
-Witajcie,przyjaciele.Dawno was nie widzia³em...-powiedzia³
-Witaj,mistrzu Oshai.Niestety nie mamy na to czasu...-powiedzia³ Ahash
-Sprawa jest powa¿na,Szariku.Ta kl±twa...To nie jest "co¶" danego przez Siostry Nocy...One wiedzia³y o twoim znamieniu i...wykorzysta³y to...
-Tak.-rzek³ Oshai-To,¿e krwawisz...Jest...Powiedz to,Ahash...
-To jest...Znamiê po twoim ojcu...
[Wszyscy trzej Jedi spó¶cili g³owy.Na pod³ogê spad³a kropla wody.By³a to ³za...Jednego z mistrzów Jedi...]
CDN jutro o 18...
Good day! guys please tell me where can I download free pron
Good
site.