NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Żelazo i lód.
I zgubna miłość żądająca niemożliwego wyboru...
Nazywam się Meghan Chase.
Za niecałe dwadzieścia cztery godziny skończę szesnaście lat.
Słodka szesnastka. Napisano mnóstwo opowieści, piosenek i wierszy o tym wspaniałym wieku, kiedy dziewczyna znajduje prawdziwą miłość, cały świat ma u stóp, a przystojny książę porywa ją w stronę zachodzącego słońca.
Nie sądzę, żeby ze mną miało tak być tak samo...
Bo Meghan Chase jest pisane pójść za głosem przeznaczenia i głosem serca na dwór króla elfów – pięknych i przerażających…
Megan zawsze czuła się obca: w domu, odkąd zaginął jej ojciec, i w szkole, gdzie nie ma żadnych przyjaciół poza Robem. Zna go od zawsze, ale nie wie, że jej wesoły kumpel nie jest zwykłym chłopakiem...
W dniu jej szesnastych urodzin – w dniu, w którym stanie się coś strasznego - Rob wyjawi jej prawdę, która odkryje przed nią świat, którego istnienia nie przeczuwała, i miłość, o jakiej nie śniła. Bo przeznaczeniem Megan jest odegrać rolę w wojnie magicznych królestw, powstrzymać zło, jakiemu nie odważy się sprzeciwić żaden elf, i dokonać wyboru pomiędzy dwoma śmiertelnymi wrogami: swoim najlepszym przyjacielem a mrocznym księciem, który może wolałby widzieć ją martwą niż pozwolić jej dotknąć swego lodowatego serca…
W sprzedaży od: 22 marca
Cena: 37,80zł
Stron: 400
Wydawnictwo: Amber
Przyznam, że na tą książkę czekałam
Ehh, Meghan Chase? Sorki, ale tak się nazywa bohaterka Osobistych demonów, tylko że bez "H" w imieniu. Okładka średnio na jeża, jakaś.. średniowieczna. Ogólnie może sięgnę, chociaż imię bohaterki jednoznacznie mi się kojarzy z tą od demonów :/ tutajpoczkategori
Nazwisko i imię mało oryginalne :-/
Okładka nie jest zła
Pewnie siegne jak się pojawi mbook albo w bibliotece
Pewnie przeczytam, Mam nadzieję że ta wojna odegra większą rolę w tej ksiązce niż tylko dylematy miłosne... Ale poza tym elfy bardzo lubie, więc nastawiam się w miarę pozytywnie tutajpoczkategori
Okładka jak okładka - nie jest zła Ja chętnie przeczytam tę książkę, w końcu mowa tu o... Elfach, a ja mam do nich sentyment - wiadomo Tolkien
Okładka jest bardzo ładna, naprawdę mi się podoba, tylko czcionka tytułu kojarzy mi się z takim "cyber pismem", co niezbyt pasuje do całości, ale nie narzekam.
W zasadzie nie czuję jakiejś ogromnej pokusy, aby tę książkę przeczytać, jednak jeżeli będę miała taką okazję, z pewnością nie odmówię. tutajpoczkategori
Jej, w końcu coś nowego Zapowiada się genialnie i ładna okłądka
Ojj, ten opis na pewno przyciągnie różnych ludzi Widziałam resztę okładek z tego cyklu w googlach i ta jest najlepsza zdecydowanie tutajpoczkategori
Hm, dobrze się zapowiada I muszę powiedzieć, że Amber ma coraz ładniejsze okładki. Tylko pewnie najbardziej powali cena. Cóż. Zbieram kasę
Podoba mi się opis, taki intrygujący ,chociaż obawiam się ,ze to może być kolejna książka jakich wiele, pozostaje mi czekać na jakieś opinie tutajpoczkategori
Ach, czekałam na to Kupię na pewno
Lubię książki o elfach Przeczytam na pewno ale nie wiem czy kupię.
Nie podoba mi się że to znowu kolejne perypetie nastolatki, ale podoba mi się bardzo to że ten "mroczny książę" lepiej widziałby ją martwą niż żywą. Ten fakt jakoś dodaje uroku całej historii, jest przez to bardziej atrakcyjna tutajpoczkategori
Okładka jest świetna! Totalnie nie w stylu ambera
Nie wiem czy zauważyłyście ale zmienili czcionkę! Może nie jest jakaś szczególna ale przynajmniej nie dali tej co zwykle. Ogólnie ostatnio wydają książki coraz ładniej
Mnie też okładka bardzo się podoba Na początku opis wydał mi się atrakcyjniejszy, jednak ta wielka miłość jakoś dziwnie mi brzmi Zobaczymy, raczej nie kupię, ale chętnie przeczytam. tutajpoczkategori
Jako że twórczość Melissy Marr raczej mnie nie wciągnęła, albo po prostu nie dałam jej na to szansy, książka pani Kagawa również do mnie nie przemawia.
Książka o elfach może być ciekawa, a może to być też powtórka masy innych. Będę polować w bibliotece, ewentualnie poczekam na jakieś recenzje. tutajpoczkategori
Ja czekam na tę książkę od PB, a póki co daję trailer:
http://www.youtube.com/watch?v=AnB5lXlb43Q
Chociaż szaleństwa nie ma, jest klimat. Może nie będzie złe xD
Jako że twórczość Melissy Marr raczej mnie nie wciągnęła, albo po prostu nie dałam jej na to szansy, książka pani Kagawa również do mnie nie przemawia.
Mam to samo... Nie sięgne po ten tytuł... tutajpoczkategori
Zaraz premiera A tu wywiad --> http://paranormalbooks.pl/2011/03/19/wywiad-julie-kagawa/
A ja własnie uwielbiam twórczość pani Marr więc napewno te pozycje również przeczytam. Ale raczej nie kupie, po obejrzeniu trailera mam jakies zle przeczucia. tutajpoczkategori
mhm, premiera miała być dzisiaj a tu na empiku - produkt niedostępny. Może przełożyli premierę?
Co do Melissy Marr to spodobały mi się te jej wróżki, ale sama książka dla mnie była słaba. A "Żelazny król" zapowiada się bardzo apetycznie, ale nie wiem czy będę mogła zakupić...
Wczoraj ją pożyczyłam od koleżanki i wziełam się do czytania. Podoba mi się gdyż narazie nie ma wątku miłosnego, za to dużo się dzieje. Od razu polubiłam główną bohaterkę i jej brata. tutajpoczkategori
A ja się chyba jednak przekonam do tej książki i ją przeczytam, bo moja koleżanka jest nią zachwycona i mówi, że jest bardzo ciekawa i fajne postacie Więc Beti-Lisa czytaj, czytaj, a potem napisz jakąś recenzyjkę, bo zastanawiam się czy moja koleżanka nie jest osamotniona w swojej dobrej opinii
Ech, muszę ją dorwać. Jak tylko wygrzebię się spod obecnych paranormali i recenzji i zarobię na nią Czyli jakoś w czerwcu xD
Czytajcie, bo jestem bardzo ciekawa waszych opinii Słyszałam, że okładka i ogólnie sposób wydania jest boski. Czyżby Amber się postarał? tutajpoczkategori
Czytajcie, bo jestem bardzo ciekawa waszych opinii Smile Słyszałam, że okładka i ogólnie sposób wydania jest boski. Czyżby Amber się postarał?
Oj tak Dziś kupiłam i od razu wzięłam się za czytanie. Wydanie jest śliczne! Okładka, nawet grzbiet, a każdy rozdział zdobią łodyżki takie jak na pierwszej stronie. Ogólnie bardzo na plus i jak na razie się wciągnęłam.
EDIT
Gdy pierwszy raz przeczytałam opis "Żelaznego króla" książka wydała mi się ciekawa, choć nie na tyle, aby ją kupić. Jednak gdy zobaczyłam okładkę na żywo, nie mogłam się powstrzymać przed przeczytaniem choćby kilku stron. Początek był dobry, może nieco schematyczny, ale zaryzykowałam i kupiłam. Spodziewałam się jednego z klasycznych paranormal romance, jedynie wśród wróżek i elfów. I byłam szczerze zaskoczona, gdy znalazłam coś zgoła innego.
Meghan Chase poznajemy w przededniu jej szesnastych urodzin, z powodu których wcale nie jest szczęśliwa, ponieważ ma wrażenie, że nikt o nich nie pamięta. Ani zabiegana mama, a tym bardziej ojczym Luke, który zdaje się jej nie zauważać. Jedynie młodszy, czteroletni braciszek Ethan, który skarży się na potwora w szafie, przekazuje jej życzenia od swego pluszowego królika.
Meghan nie jest towarzyską osobą - jej jedynym przyjacielem jest beztroski rudzielec Robbie, więc gdy wreszcie ma okazję zbliżyć się do największego przystojniaka w szkole, futbolowca Scotta, pragnie pokazać się z jak najlepszej strony. Jednak wokół niej zaczynają dziać się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy.
W drodze ze szkoły zauważa tajemniczą, ciemnowłosą postać na koniu, a w domu atakuje ją odmieniec o wyglądzie jej brata, który został porwany do równoległego, magicznego świata. Gdy Robbie odkrywa przed nią niewiarygodny świat Nigdynigdy, nic już nie pozostanie takie jak przedtem.
Czytanie "Żelaznego króla" to jak jazda roller-coasterem - zakręty, wiatr we włosach i prędkość wciskająca w siedzenie. Meghan jest starszym odzwierciedleniem Alicji z Krainy Czarów - wpada do dziury, a świat wokół niej jest tak irracjonalny, intensywny i zaskakujący, że trudno oderwać się choćby na chwilę. Od chwili przekroczenie granicy świata Nigdynigdy(czyż sama nazwa nie jest urocza i nie kojarzy się z wszelkimi magicznymi światami?), pościgi, pułapki i niebezpieczeństwa to chleb powszedni dla Meghan.
Książka obfituje w akcję, którą nie sposób przewidzieć, ponieważ na drodze dziewczyny staje wiele, niesamowitych stworzeń - gadający kot, gobliny, trytony, żelazne konie czy wreszcie elfy. Jeśli chodzi o ich przedstawienie, od razu na myśl przychodzi mi saga Malissy Marr - w książce pani Kagawy elfi świat także dzieli się na Mroczny i Letni Dwór, elfy choć majestatyczne i eleganckie, bywają przerażające, mściwe i niektóre z nich żyją w naszym świecie, wykorzystując urok do zmiany wyglądu.
W książce występują kluczowe postacie ze "Snu nocy letniej", którego niestety nie czytałam, więc nie mogę się odnieść do tego utworu, jednak mogę wymienić ich imiona: jest między innymi Puk, Oberon, królowa Tytania i Mab. Ogólnie występuje różnorodna intertekstualność - czasem nie dosłownie nazwana, którą jednak można wyczuć - "Alicja w Krainie Czarów", "Opowieści z Narnii" czy już przeze mnie wspomniany "Sen nocy letniej". Tytuły sa wypisane z tyłu na okładce i ja dodałabym jeszcze "Królową lata", bo przynajmniej ja dostrzegłam wiele podobieństw.
Gdy pierwszy raz przeczytałam o historii miłosnej w opisie "Żelaznego króla" myślałam, że będzie to główny wątek książki, jednak okazało się inaczej. Pierwsza połowa to zdecydowanie akcja, przygoda i odkrywanie Nigdynigdy, druga część bardziej skupia się na drodze do Żelaznego Dworu i budowaniu relacji Meghan i Asha. Nie będę zdradzać o nim wielu szczegółów, a o jego idealnej aparycji chyba nie muszę wspominać?
Pozytywną postacią jest przyjaciel bohaterki - Robbie-Puk, którego szczerze polubiłam. Jednak muszę powiedzieć o jednym z ważniejszych bohaterów, czyli o kocie Grimalkinie, który bardzo przypominał mi Kota z Cheshire z "Alicji...". Wiecznie zblazowany, chętnie się zakłada(a to ważna karta przetargowa w Nigdynigdy!), od niechcenia pomaga Meghan, ale nie przepuści przeżycia przygody. Ciekawa postać, po jakimś czasie doszłam do wniosku, że żywię do niego sympatię. Jedną z bardziej fascynujących mnie postaci była wyrocznia - aż ciarki mnie przechodziły, gdy udali się do niej bohaterowie! Ale klimat zbudowany naprawdę dobrze.
Oczywiście czytając "Żelaznego króla" czeka Was kilka niespodziewanych zwrotów akcji i niespodzianek, więc nie będę ich nadmieniać. Język jest lekki, czyta się naprawdę szybko, zwłaszcza, że rozdziały nie są długie.
Sięgając po książkę Julie Kagawy spodziewałam się zupełnie innej powieści, niż otrzymałam - ale cieszę się z tego. Był to prawdziwy skok w odmęty szalonej wyobraźni i ciekawie skonstruowanego świata. Zakończenie nawiązuje do drugiej części, jednak nie mam pojęcia, co może się wydarzyć. "Żelazny król" to mieszanka kilku stylów i pomysłów, co daje efekt naprawdę niczego sobie. Bohaterowie są ciekawi, fabuła trochę wpadająca w schemat, ale najlepszą częścią jest świat Nigdynigdy, do którego chętnie powrócę w następnej części. Już kończąc, polecam tę książkę fanom "Alicji w Krainie Czarów" lub nieskrępowanej inwencji twórczej, bo mam nadzieję, że się nie rozczarują. Książka jest dobra, wciągająca, ale czuję lekki niedosyt, ponieważ nie powaliła mnie na kolana. Mimo to, gorąco zachęcam do przeczytania, aby choć dowiedzieć się o żelaznych elfach, które zasługują na poznanie. Moja ocena 8/10.
Czytanie "Żelaznego króla" to jak jazda roller-coasterem - zakręty, wiatr we włosach i prędkość wciskająca w siedzenie. Meghan jest starszym odzwierciedleniem Alicji z Krainy Czarów - wpada do dziury, a świat wokół niej jest tak irracjonalny, intensywny i zaskakujący, że trudno oderwać się choćby na chwilę. Od chwili przekroczenie granicy świata Nigdynigdy(czyż sama nazwa nie jest urocza i nie kojarzy się z wszelkimi magicznymi światami?), pościgi, pułapki i niebezpieczeństwa to chleb powszedni dla Meghan.
W książce występują kluczowe postacie ze "Snu nocy letniej",
Te dwie rzeczy najbardziej mnie zachęciły. Twoja recenzja jest świetna!
Jeśli ta książka skojarzyła Ci się z "Alicją...", to mam cień nadziei, że może być choć trochę podobna do "Krwawego fioletu" - uwielbiam takie absurdy i dziwne rzeczy. I kocham jak akcja pędzi i jak cały czas się coś dzieje.
No i uwielbiam nawiązania intertekstualne! "Sen nocy letniej" jest moją ulubioną komedią Szekspira i jestem okropnie ciekawa jak wykorzystano jej w tej książce. Obawiam się tylko, że mogę dokonać surowego porównania.
Strasznego smaka mi narobiłaś!
A czemu oceniasz na 8/10. Co "zabrało" te 2 punkty?
Twoja recenzja jest świetna!
A czemu oceniasz na 8/10. Co "zabrało" te 2 punkty?
Hm, w sumie trudno mi wskazać dokładnie, czego zabrakło... Niektóre wątki mogłyby zostać lepiej rozwinięte, niestety nie było na to czasu, ponieważ Meghan znowu musiała uciekać. Sam początek - pierwsze 50-70 stron odebrałam tak pół na pół. Zwłaszcza chwilę, w której Meghan dowiaduje się o Nigdynigdy. Ta książka powinna być dłuższa, abym oceniła ją na maxa - może więcej dowiedzielibyśmy się o bohaterach, nawet o samej narratorce, która chwilami ginęła mi w akcji. To wszystko jakoś się skumulowało i dałam ocenę 8. Może 8,5 byłoby lepsze Ale z niecierpliwością czekam na drugi tom i wiele się po nim spodziewam. Czytajcie, jestem ciekawa Waszych opinii Powrót do góry
Jejku.. Nawet nie miałam zamiaru jej czytać, ale po takiej recenzji już przepadłam Napaliłam się szczególnie, że jest bohater podobny do Kota z Cheshiere, którego uwielbiam W takim razie bd to pewnie kolejna pozycja na Dzień Książki
To i ja zabiorę się za książkę, skoro ty i moja koleżanka tak ją wychwalacie Nie mogę się doczekać kiedy mi ją pożyczy Muszę sobie zrobić jakąś listę, żeby nie pogubić się w pozycjach, które chciałabym przeczytać Powrót do góry
Kupiłam ją i jest śliczna! Teraz mam straszną ochotę na elfy i wróżki. Zupełnie jak kiedyś na wampiry
Jak dla mnie ta książka jest niesamowita. Dzisiaj skończyłam czytać. Pochłonęła mnie bez reszty i trochę szkoda, że główna bohaterka ma takie beznadziejne imię, bo ogólnie jest świetna xD Ajć, i mroczny książę, mój ukochany *.*
Recka dla PB (nie mogę wstawić całej):
Z metalicznym posmakiem pasji…
Co wyjdzie, kiedy połączymy steampunkowe marzenia o technice i pędzie maszyny z szekspirowskim „Snem nocy letniej”, zabarwiając to dodatkowo baśniowymi opowieściami jak w „Alicji w Krainie Czarów”, szczyptą okrutnej namiętności i dekorując całość fragmentami zwykłego życia nastolatki?
Meghan Chase jest zwykłą, szesnastoletnią dziewczyną z ubogiej rodziny. Jej wieloletni przyjaciel Rob wydaje się być jedyną osobą, która ją rozumie i jedyną, której zależy na Meghan. Rodzice – zapracowana matka i wiecznie zapominalski ojczym – mają tysiące innych spraw na głowie i potrzeby nastoletniej córki nie stanowią w ich życiu priorytetów, natomiast czteroletni braciszek Ethan zdaje się mieć swój własny świat, w którym widzi potwory w szafie i rozmawia z pluszowym królikiem Kłapciem.
Meg, jako typowa nastolatka z nastoletnimi problemami, w dniu swoich szesnastych urodzin stara się wywrzeć wrażenie na najprzystojniejszym chłopaku w szkole. Niestety jej próby kończą się fatalnie, ale nie spodziewa się, że to dopiero początek wydarzeń tego strasznego dnia. W domu okazuje się, że matka miała wypadek, a mały braciszek zaginął, zaś jego miejsce zajął sobowtór. Co gorsze, w całym tym kłębowisku wydarzeń pojawia się Robbin i twierdzi, że tak naprawdę baśniowy świat jednak istnieje i to tam zaginął Ethan, a Meg dziwnym trafem umie patrzeć „poprzez mgłę i urok”, ale jeszcze się o tym nie dowiedziała. Czy to nie dziwne, wręcz niedorzeczne stwierdzenie? Czy wszyscy wokoło powariowali?
Cała recenzja na:
www.paranormalbooks.pl/2011/04/18/recenzja-zelazny-krol
Ocena 10/10. Powrót do góry
Dzięki empikowej promocji i ja wkrótce przeczytam.
Miałam już wcześniej dobrze przeczucia co do tej książki
Widziałyście stronę Julii? http://www.juliekagawa.com/books.html
Według niej będą cztery części Żelaznego dworu, ostatnia ma premierę w tym roku bodajże. Szkoda, że u nas wszystko takie zacofane, bo chciałabym to już przeczytać...
Tak w ogóle to nie wiem, czy to zachęci czy odstraszy, ale z całą pewnością Żelaznego mogę porównać do Darów Anioła. Książka wciągnęła mnie bez mała tak samo jak przygody Clary i Jace'a, a to już nie lada wyczyn. No i bohater... spoiler Ash jest taki... niesamowity!!! Aż zachciało mi się napisać coś o elfach przez niego. Nie jest mdły, ani przesadnie arogancki. Jest po prostu mroczny i niedostępny, ale kiedy potrzeba... szarmancki, odważny i honorowy!. Ta książka utwierdziła mnie po prostu w przekonaniu, że zostanę starą panną... No chyba, że ktoś zna drogę do Nigdynigdy Powrót do góry
No i bohater... spoiler Ash jest taki... niesamowity!!! Aż zachciało mi się napisać coś o elfach przez niego. Nie jest mdły, ani przesadnie arogancki. Jest po prostu mroczny i niedostępny, ale kiedy potrzeba... szarmancki, odważny i honorowy!. Ta książka utwierdziła mnie po prostu w przekonaniu, że zostanę starą panną... No chyba, że ktoś zna drogę do Nigdynigdy
Hehe, kurczę, ja jeszcze nie mam porównania do Darów, ale jeśli są równie wciągające, to przepadłam na najbliższe dni A jeśli chodzi o Asha, to mnie osobiście jakoś na kolana nie powalił Oczywiście, że jest boski itd., ale mam wrażenie, że wielu jest takich bohaterów. Nie odejmuje mu to uroku, rzecz jasna
I bardzo jestem ciekawa SPOILERjak zachowa się względem Meghan, gdy znajdą się już w Mrocznym Dworze... Właściwie do czego jest im potrzebna? Dlaczego Mab chce ją zabić?! Trudno mi czekać, zwłaszcza, że o kolejnej części jakoś cicho
zaszumiał_wiatr, ja myślę, że spoiler Mab jej nie zabije, bo na pewno Ash powiedział matce o Żelaznym i o tym, co Meghan zrobiła. Myślę jednak, że będzie afera z tym ich uczuciem, bo nie moga być razem jako dzieci wrogich sobie rodów.. Jak Romeo i Julia xD. Teraz jestem ciekawa, kiedy ciąg dalszy, pewnie Amber się nie spieszy... Ale czekam, bo w sumie już czwarta część w drodze...
Stanowczo ta seria trafia do mojej pierwszej dziesiątki, ba! nawet pierwszej piątki ulubionych ^^ Powrót do góry
Zamówione. Nie mogę się doczekać aż zacznę
Kupiłam, przeczytałam i niczego nie żałuję
Jestem absolutnie zachwycona !
Recenzja w całości troszkę później
Tirin - razem poszukamy ścieżki do Nigdynigdy !
A tutaj trailer fanmade do tej książki - mi się spodobał
http://www.youtube.com/watch?v=H6zj_Xfa4FM&feature=related
Cykl nosi nazwę Iron Fey
cz 2 - The Iron Daughter
cz 3 - The Iron Queen
jest jeszcze coś jak 1,5 - Winter's Passage
potem
cz 4 - The Iron Knight (nie wydane jeszcze)
Autorka planuje też serię o wampirach - ale nie ma jeszcze na ten temat szczegółowych info.
Źródło : goodreads (czyli coś jak LC) Powrót do góry
http://www.juliekagawa.com/books.html
Według niej będą cztery części Żelaznego dworu, ostatnia ma premierę w tym roku bodajże. Szkoda, że u nas wszystko takie zacofane, bo chciałabym to już przeczytać...
Info o książkach Jilie można znaleźć na jej stronie, ogólnie po tytułach można się spodziewać, co z tego będzie Nie ma na razie info, żeby miały być 4 tomu plus to 1,5. Jesteś pewna? Żelazny to miała byc trylogia w zasadzie, a trzeci tom dopiero mają wydać. Więc może... może coś tam jeszcze dopisała
Trailer jest przepiękny! Idealny! ten, kto go stworzył jest moim idolem! Bosz, tam był ASH!!! *.*
Cassin, czyli mam oko do książek ^^ Szukamy Nigdynigdy, ale uprzedzam - Ash jest mój! ^^
Nie ma na razie info, żeby miały być 4 tomu plus to 1,5. Jesteś pewna?
To 1,5 to jest już z okładką podane - czyli jest
Tak jest na goodreads - tam autorzy książek mają swoje oficjalne konta (odpowiadają na zaproszenia i są tam aktualne dane)
http://www.goodreads.com/author/show/2995873.Julie_Kagawa Powrót do góry
No to rzeczywiście, widocznie nie wyrobiła się z akcją w trzech tomach Czyli czwórka to Żelazny Rycerz, tak? Hmm... Zapowiada się smakowicie ^^ Tylko kiedy ja się tego doczekam... ;(
No i ciekawe, co jest w tomie 1,5... Bo w tomie 2 sie domyślam, ze spoiler Ash zabierze Meg do jego świata. Czyżby 1,5 było pomiędzy? Może to będzie podróż Asha do swojego domu, rozmowy z królową i powrót po Meg, może będzie jakaś dłuższa wersja ich podróży do Mrocznego dworu? Sama nie wiem... Poczekamy, zobaczymy. No i co najważniejsze - okładka 1,5 sie różni od tych właściwych, więc to musi być o czymś innym. A może o Robinie?!
EDIT: Obawiam się, że będzie jeszcze księga 3,5 - patrzcie Summer's Crossing http://www.goodreads.com/book/show/11098871-summer-s-crossing
Padnę!
Ten trailer fanmade jest świetny - jak dobrze pójdzie to dziś odbieram z Matrasa i biorę się za czytanie ... okładki są niesamowicie śliczne Powrót do góry
Jej, trailer rzeczywiście jest świetny
Kurczę, wygląda na to, że poznamy opowieść z kilku różnych perspektyw, ale w sumie się z tego cieszę, bo więcej Nigdynigdy, to więcej przyjemnie spędzonego czasu
No i ciekawe, co jest w tomie 1,5...
Więc według opisu to Meghan zanim podąży za Ashem tak jak obiecała postawi jeden warunek - musi jeszcze raz zobaczyć Puk'a
Oczywiście to zboczenie z ścieżki nie przechodzi niezauważone i nasza dwójka napotyka się na jakiegoś starożytnego potężnego łowcę, z którym nawet Ash może mieć problem
(Ja tam wierzę że Ash da radę, ale tak było w opisie)
A Summer's Crossing jest tylko w ebooku (pani Marr - inna seria o wróżkach - też ma takie dodatki do powieści w ebookach tylko).
I jest to z perspektywy Puk'a
I to są wydarzenia obejmujące czas gdy przygoda Meghan kończy się w tomie trzecim a jeszcze przed wydarzeniami dotyczącymi Ash'a w tomie 4.
Tak nawiasem to moim zdaniem ten tom 4 to jest jakaś retrospekcja tzn ten "The Iron Knight"
Ta część będzie z perspektywy Ash'a
"Ash's adventure to find Meghan." <- czyli chyba to jak jej szukał w zdarzeniach w pierwszym tomie. Powrót do góry
O lol, z perspektywy Asha? Chyba umrę... ze szczęścia! No a z opisu części 3,5 tez wywnioskowałam, że to raczej o Robinie będzie
Napisałam recenzję - ale nie dam tutaj całości bo nie chciałabym was przynudzać
I jakoś mija się to z celem, bo większość zostało powiedziane już wcześniej
Także dostrzegam podobieństwo do swojej ulubionej serii.
Akcja bowiem pędzi niczym w trylogii Dary Anioła a piękno świata zachwyca jak sceneria znana z Atramentowej Trylogii. Warto przeczytać ? Oczywiście, że tak !
Meghan to bohaterka wręcz wzorowa i wiele powieści by zyskało gdyby ich akcja zależała od takich postaci. Nie ma załamywania dłoni, nie ma boli - odważnie do przodu w wir przygody prosto do serca Krainy znanej z legend i baśni - czyli do Nigdynigdy.
Jeśli przy tej okazji uda się dotrzeć do skutego lodem serca Zimowego Księcia to tylko tym lepiej.
W podróży tej nie zabraknie sporej dawki dobrego humoru a zadba o to Robin Koleżka (niektórym znany także z "Snu nocy letniej" Szekspira - z tym wyjątkiem, że William to jedynie opisał, a nie wymyślił - Przecież sami wiecie jak elfy kochają towarzystwo i tą życiodajną energię artystycznych dusz).
Krętymi i niebezpiecznymi ścieżkami (jak przystało na kota) między granicami światów poprowadzi nas Grim. Musicie być uważni i spostrzegawczy, bowiem niezwykle łatwo zgubić kogoś kto w jednej chwili potrafi rozpłynąć się w powietrzu.
Akcja pędzi przez karty powieści i nigdy nie przestaje. Bohaterowie, choć oparci na pierwowzorach z innych dzieł, potrafią nas całkowicie zaskoczyć.
Co się dzieje z Krainą Baśni i Legend gdy ludzie przestają w nią wierzyć ?
Cóż mogło się zrodzić z ludzkich marzeń o postępie i technologii ?
Czy żelazo nadal sieje największy postrach wśród wróżek ?
Poszukajcie odpowiedzi na te pytania, bo zapewniam, że warto.
Moja ocena to 10/10 (Tak, i to z pełną premedytacją !)
Dlaczego ?
Nie wierzę, że to mówię, ale to zdecydowanie najlepsza seria o wróżach. Jest delikatność jak w "Skrzydłach Laurel" ale i pokazana brutalność niczym u wróżek pani Marr.
Całość na blogu (a on w podpisie)- ale najważniejsze zawarłam właśnie tutaj Powrót do góry
Winter’s Passage
http://www.enterthefaeryworld.com/downloads/winterspassage.pdf
Ale to jest całość, tylko 67 stron? Powrót do góry
tak to jest novella ... "An eBook exclusive story from Julie Kagawa's Iron Fey series."
nie wydaje mi się aby mieli zamiar to drukować, to coś jak ślub z Przyrzeczonych - taki ekskluzywny dodatek.
Opowiada o - SPOJLER z pierwszej części - spełnieniu obietnicy Meghan, czyli jej podróży z Ashem do Zimowego dworu - okrężną drogą ...
O kurde *.* Jejku, czemu ja nie znam angielskiego ;( Muszę to przeczytać xD Bosz, więcej Asha!!! ^^
Dzięki Mulka, że to znalazłaś ^^ Powrót do góry
Tirin, może to jest właśnie ten moment aby zacząć
Dzięki dziewczyny za info o tym ebooku - wezmę się w wolnym czasie
Ja właśnie sobie przeczytałam Fajna dodatkowa 'przygoda' ... z tego co zajrzałam do drugiej części to najważniejszy dialog będzie uwzględniony zaraz na początku
tego jest 60 stron, ale duuużą czcionką, więc kto wie może jak skończę jedno tłumaczenie to wezmę się za za to - a jeszcze jakby ktoś pomógł ....
Tak w ogóle z wrażenia jeszcze nie wyraziłam swojej opinii co do "Żelaznego Króla" ... no ale w sumie co tu pisać, książkę wręcz wchłonęłam. Uwielbiam świat baśni, a jeszcze w takim wydaniu - no miodzio.
Rzeczywiście ma ta książka coś z Darów, podobna wartka akcja i jej zwroty, tajemnicza przeszłość, dobry przyjaciel, inny świat itp ... i pewnie między innymi dlatego jest tak fajnie.
Jest to zdecydowanie [na dzień dzisiejszy] moja ulubiona książka o baśniowych ludkach ... Nigdynigdy - chyba najbardziej mi przypomina Narnię Meghan jest fajna, Puck jest wesoły, nie zabrakło sarkastycznego kota no i Ash - Mroczny Książe - no jak tu się nie zakochać.
Jeden, jedyny minusik - mogło być ciut więcej stron
No i najważniejsze - ile musimy czekać na drugą część ????
więc kto wie może jak skończę jedno tłumaczenie to wezmę się za za to - a jeszcze jakby ktoś pomógł ....
Ja bym pomogła Mam średnio czas przed sesją - nawet w majowe siedzę z projektami, które chyba z założenia mają mnie tak torturować. Ale jak będziesz potrzebowała pomocy, to pisz śmiało na gg - z racji kierunku studiów raczej nie powinno być problemu. Powrót do góry
Julie Kagawa urodziła się w Kalifornii, ale tam nie przydarzyło jej się nic ekscytującego. Więc kiedy miała dziewięć lat, przeprowadziła się z rodzicami na Hawaje. Tu, nie zważając na huragany i rekiny, mnóstwo czytała – ku utrapieniu nauczycieli, którzy odbierali jej powieści schowane pod podręcznikiem do matematyki. Tak jak później, gdy pracowała w księgarniach, kierownicy złościli się, gdy przyłapywali ją na lekturze książek, które powinna ustawiać na półkach. Jej pasja przerodziła się w sukces, gdy ukazał się „Żelazny król”.
Meghan Chale nie łudzi się słodką szesnastką, będzie szczęśliwa jeżeli rodzice będą w ogóle pamiętali o jej urodzinach. Dziewczyna zawsze czuła się obca, nie miała znajomych, poza jej najlepszym przyjacielem Robem, który skrywa przed nią wielki sekret. Ona myśli, że zna go od zawsze, jednak okazuje się nic o nim nie wie. W dniu jej szesnastych urodzin, prawda wychodzi na jaw. Meggie pozna świat, o którym wcześniej nawet nie śniła. Nie jest wcale wspaniale, jak mogłoby się wydawać, a przed dziewczyną stoi jej przeznaczenie. Przeznaczenie, w którym ona ma rozstrzygnąć losy wojny królestw elfów. Ona ma w sobie moc. Tylko czy odkryje ją i będzie umiała z niej skorzystać?
Julie otwiera przed nami zupełnie nowy świat, choć z niektórymi jego elementami już się spotkaliśmy. Autorka po mistrzowsku połączyła historie zawarte w baśniach, balladach i legendach, łącząc je i dodając także coś od siebie. Mamy do czynienia ze światem magicznym, który jest jednak stworzony realistycznie. Poznając wykreowaną przez nią krainę możemy uwierzyć w to, że to nasze marzenia, nadzieje i lęki, są podporą tego niesamowitego świata.
Niektóre postacie, z którymi mamy styczność w czasie czytania powieści, są nam już znane. Dodaje to książce uroku, dzięki któremu widzi się w niej starego przyjaciela, z lat dziecięcych. Ponadto autorka wprowadza do książki także własne postacie, które idealnie pasują do tamtego świata i z nim współgrają. Poznając wykreowanych przez nią bohaterów, wracamy w czasy dzieciństwa, przepełnionych marzeniami, lękami, nadziejami i magią…
Styl pisarki, od którego sporo zależy w takiej powieści, idealnie współgra z fabułą i bohaterami. Pisze ona lekkim językiem i potrafi owiać scenę mgiełką tajemnicy, a co najważniejsze potrafi zachęcić czytelnika do dalszego czytania. Pisarka ta potrafi po mistrzowsku ująć w słowa całą treść oraz zadziałać na naszą wyobraźnię.
W „Żelaznym królu” mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, dzięki czemu główna bohaterka staje się nam jeszcze bliższa. Widzimy wszystko oczami Meghan, czujemy to co ona i przeżywamy to co ona. Czytając książkę, zatracona w świecie baśni, czułam się jakbym nie była już sobą, tylko Meggie i nie przeżywałam wraz z nią przygody, lecz jako ona.
Tylko raz spotkałam się z pozycją zbierającą w sobie opowieści i baśnie. Tym razem, gdy zauważyłam czym ta książka będzie, ucieszyłam się, mogąc powrócić do wspomnień z wczesnych dziecięcych lat. Książka odróżnia się od innych tym, że jest jeszcze bardziej magiczna. Teraz pojawia się mnóstwo książek o tajemniczych stworzeniach, jednak nie czuje się w nich aż takiej magii, jak w „Żelaznym królu”.
Książka autorstwa Julie Kagawa, trafiła na listę moich ulubionych książek. Jest to pozycja, która dała mi do myślenia i pozwoliła skutecznie oderwać się od rzeczywistości. Jest to wspaniała książka, na której stronach widać magię, marzenia, lęk i inne uczucie towarzyszące młodości. Trafiamy na coś co dawno zostało pogrzebane i zastąpione powagą i logiką, a czytając tę książkę, zastanawiałam się czy tak jest lepiej czy wręcz odwrotnie, czy nie powinnam znów uwierzyć. „Żelaznego króla” polecam każdemu, kto potrzebuje oderwania się od rzeczywistości i chętnie znów przeżyłby dzieciństwo, lecz nie tylko tym. Uważam, że ta lektura nadaje się dla każdego i w każdym wieku.
Moja ocena 10/10
No no, Booki, dobra recka. Poza maleńkimi uwagami zgadzam się co do oceny, wszak Żelazny Król jest genialny, a Ash... *.* No ale to już wiecie Powrót do góry
Nie jestem dobra w pisaniu recenzji więc powiem krótko.
Książka dobrze napisana, ciekawa. Ciekawi bohaterowie no i Ash <3
Jednak moim zdaniem książce czegoś zabrakło, ale mam nadzieję, że autorka nadrobi to w kolejnej części.
Moja ocena to 8/10. Czas spędzony z tą lekturą nie uważam za dobrze wykorzystany .
A kiedy możemy spodziewać się kolejnej części?
Może coś przeoczyłam,ale byłabym wdzięczna za odp.
I ja dołączam do grono wielbicielek Żelaznego Króla. Wszystko już zostało powiedziane, więc się nie będę za bardzo rozwodzić. Książka wciągnęła mnie tak strasznie, że byłam gotowa zarwać noc przed szkołą, żeby aby dokończyć. Uwinęłam się jednak dosyć szybko więc nie było to konieczne. Kraina Nigdynigdy jest cudowna. Uwielbiam kota, którego cały czas widziałam jako Kota z Cheshare. Meghan polubiłam, Ashem jestem zauroczona. Podział na Jasny i Mroczny dwór strasznie mi się kojarzy z serii M.Marr, ale i tak ten podobał mi się bardzo. Ah, magiczne istoty były... po prostu magiczne Świetnie się bawiłam poznając coraz to nowe stwory oraz spotykając te, które już znałam.
Ogólnie świetnie napisana i skonstruowana książka. Ostatnio miałam jakiś kryzys i nic mi się nie podobało, więc to była miła odmiana. Serdecznie polecam ! Czekam na kolejne części Powrót do góry
A kiedy możemy spodziewać się kolejnej części?
Może coś przeoczyłam,ale byłabym wdzięczna za odp.
No i najważniejsze - ile musimy czekać na drugą część ????
Odpowiadając Tobie Blood i sobie i informując innych ... Amber podał na FB, że [cytuję] : "Kolejna książka już w sierpniu."
Czyli będziemy mieli gorące lato - w lipcu Mroczny Płomień (Ever) a w sierpniu Żelazna Córka ^^ Nie mogę się doczekać Powrót do góry
O jak super ! To całkiem niedługo
Wow dzięki za super informacje MUlka. Jak zawsze jesteś niezawodna Powrót do góry
Fajnie, że już w sierpniu Czekamy, czekamy.
Dopiero wczoraj przeczytałam "Żelaznego Króla" i jestem zachwycona tą książką ; )
Ta książka Julii Kagawy jest naprawdę fantastyczna.
Świetni bohaterzy- Ash, Meghan, Grimalkin, Puk, Oberon, Tytania itd są charyzmatyczni, silni i zapadający w pamięć.
Najbardziej polubiłam oczywiście Asha <3 . Był cudowny <3. Przystojny, inteligentny, opiekuńczy, niebezpieczny ... mmm :*
Zaraz za Ashem, bardzo lubię Meghan. Całkiem mądra dziewczyna(choć czasem wkurzająca),miła, szlachetna, ładna(choć to nie jest powód dla którego ją lubię xd) etc.
Grimalkin, kot był super Rozwalał mnie swoimi odzywkami i naprawdę uważam, że był udaną postacią.
Najmniej polubiłam Puka. Strasznie mnie irytował, był nudny, przewidywalny, a ten jego dowcip był żenujący. I jeszcze to imię Robin Koleżka, albo Puk... Tragedia, najgorsza postać w tej książce.
W tej powieści irytowały mnie niektóre imiona i nazwy własne. Po prostu książka dla nastolatek z nazwami własnymi dla czterolatka.
Przykładem jest Robin Koleżka vel Puk, Tytania, Machina-imiona, Czerwone Kapturki i inne potworki,lub np. kraina NigdyNigdy. Ech, trochę z tym kiepsko, ale i tak się dobrze czytało "Zelaznego Króla".
Cóż, tą powieść oceniam na 9/10. Uważam, że jest naprawdę świetna, ale odejmuję 1 pkt za nazwy.
__
Już w sierpniu kolejna część?! Nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza. Powrót do góry
A kiedy możemy spodziewać się kolejnej części?
Może coś przeoczyłam,ale byłabym wdzięczna za odp.
No i najważniejsze - ile musimy czekać na drugą część ????
Odpowiadając Tobie Blood i sobie i informując innych ... Amber podał na FB, że [cytuję] : "Kolejna książka już w sierpniu."
Pewna dziewczyna na Fb pytała wydawnictwo kiedy będzie kolejna część Żelaznego Króla i Błękitnej miłości, a Amber odpisało, ze w październiku.
Czyżby znowu przesuwali premierę?
Cóż mogę rzec ... pewnie dopóki nie będzie oficjalnej zapowiedzi to nic pewnego - szkoda, bo już się napaliłam na sierpień :/ Powrót do góry
Ja też
Zapytamy za miesiąc, a premiera przesunie się na grudzień.
Ech, szkoda gadać.
mUSZĘ JĄ MIEĆ! Powrót do góry
Moja Recenzja
- Malwina, chodź na obiad!
- Już idę! - mówię, ale nie idę. Bo jestem w krainie Nigdynigdy i jakoś nie spieszy mi się, aby z niej wracać.
- Obiad stygnie! - woła mama dalej, a ja z ociąganiem w końcu odrywam się od książki.
Taka sytuacja miała miejsce wczoraj około godziny piętnastej. Dowiedzieć się z niej możecie dwóch rzeczy. Pierwszej, mniej istotnej, że moje imię to Malwina, zaś drugiej, o którą mi głównie chodziło, że Żelazny król wciąga jak diabli.
Mam na imię Meghan i właśnie skończyłam szesnaście lat, ale nie jestem z tego powodu szczęśliwa...
Nie. Wy już wiecie, że nie mam tak na imię, ale co ja poradzę, że nadal czuję się Meghan Chase? Czytając powieść Kagawy przez cały czas miałam wrażenie, jakbym znajdowała się w krainie Nigdynigdy. Przeżycia bohaterki były moimi.
I chcę napisać recenzję, opisać o czym jest ta książka... Ale jest to dla mnie wyzwanie, bo mimo że skończyłam czytać „Żelaznego króla” nadal jestem w krainie Nigdynigdy. Jednak postaram się i zacznę jeszcze raz.
Meghan Chase to nastolatka mieszkająca z młodszym, czteroletnim przyrodnim bratem, mamą i ojczymem na farmie, na której hodują świnie. Ich fundusze są ograniczone, dlatego też Meghan nie może pozwolić sobie na super ubrania, jakie noszą inne dziewczyny uczęszczające z nią do szkoły. Chciałaby posiadać parę ładnych jeansów, ale zamiast nich ma same workowate, głównie zielone ubrania. Meghan jednak nie narzeka. Nie ubolewa nad swym losem mówiąc, jak to ona ma najgorzej. Jedyne czego chce, to żeby bliscy pamiętali o jej urodzinach, a wszystko wygląda tak, jakby o nich zapomnieli. Jakby zapomnieli o niej. Wyjątkami zdają się być jej młodszy brat, Ethan i rudowłosy, jedyny przyjaciel Meghan, Robbie.
Główna bohaterka nie jest bogata i do tego nie jest gadatliwą i towarzyską osobą, toteż jest mało znana w szkole. Dlatego, gdy ma szansę pobyć sam na sam z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole(wprawdzie tylko przez godzinę na korepetycjach, ale zawsze!) i to w dniu swoich urodzin, zaczyna wierzyć, że może jednak urodziny nie są takie straszne...
Ale spotkanie, jakie miało odmienić jej życie, nie idzie tak, jakby tego chciała i dzień, który miał być najlepszym, staje się koszmarnym i to nie tylko z powodu niepowodzenia związanego z gwiazdą szkolnej drużyny.
Meghan nagle dowiaduje się, że nikt nie jest tym, kim sądziła, że jest. Ona sama nie wie, kim jest. A do tego... do tego dochodzi tajemnicza postać na koniu i dziwne zachowanie Robbiego. Przyjaciela, którego nie pamięta kiedy poznała i u którego w domu nigdy nie była.
Ale to wszystko to dopiero początek. Jedynie zalążek tej niezwykłej powieści, jej pierwsze strony. Lecz w dalszych nadal akcja goni akcje i autorka nie daje nam czasu na nudę. Bohaterowie są tak barwni i zapadający w pamięć, że muszę o nich, przynajmniej w skrócie, wspomnieć.
Po pierwsze wyżej wymieniona już Meghan. Polubiłam tę postać bo jest nastolatką umiejącą stawiać na swoim. Jest taka zwykła, ale przez to świetnie można w czuć się w jej sytuacje, a wręcz, co już wspomniałam, poczuć się nią. Ale przy tym, co ważne, nie należy do irytujących.
Po drugie Robbie... zabawny i przyjacielski Robbie, który odsłonił przed Meghan magiczny i barwny, pełny przeróżnych baśniowych postaci świat, jakim jest kraina Nigdynigdy.
I Ash. Och, Ash... Ash, Ash, Ash. Chcę tutaj coś napisać, ale wybaczcie, nie mogę. To taka postać, którą gdybym opisała, popsułabym Wam zabawę. A tego przecież robić nie chcę.
Jednak uwierzcie mi, że jeśli już poznacie mrocznego księcia, pokochacie go równie mocno, jak ja.
Oprócz wyżej wymienionych postaci występuje w książce cała gama innych bohaterów. Jednych zaczerpniętych lub inspirowanych dziełami literackimi takimi jak „Sen nocy letniej” (postacie z tej sztuki to na przykład Oberon i jego żona, Tytania), czy „Alicja w krainie czarów”(kot podobny do kota z Cheshire) , a innych całkowicie przez autorkę wymyślonych, lecz wszystkich równie wartych uwagi i świetnie wykreowanych.
Sama kraina Nigdynigdy została opisana tak, że miałam ją, czytając „Żelaznego króla”, cały czas przed oczami... Ja tam po prostu byłam.
Jeśli czytacie moje słowa i czekacie na krytykę, dziś jej nie dostaniecie. Wybaczcie mi to, ale na razie nie stać mnie na nią. I szczerze wątpię, abym mogła wymienić wady tej książki nawet po ochłonięciu.
A teraz... teraz dociera do mnie, ile muszę czekać na kolejną część! Katorga, powiadam, katorga!
Moja ocena: 10/10
Przeczytać można także na www.uskrzydlona-ksiazkami.blogspot.com
Zgadzam się z ta recką! Naikari, bosko piszesz ^^ I podoba mi się Twoja reakcja na Asha, jest taka.. autentyczna! Powrót do góry
Niby napisałam recenzję, ale wolę luźniejsze te opinie na Forum
Zacznę tak: sięgając po Żelaznego Króla, spodziewałam się czegoś lepszego. Tak to już niestety jest: naczytam się superpozytywnych opinii i się rozczaruję.
No ale od początku. Jeśli chodzi o świat przedstawiony w tej powieści, to owszem, oceniam go bardzo pozytywnie. Autorka stworzyła niesamowity klimat i pięknie to opisała. Rzeczywiście nietrudno było zakochać się w świecie Nigdynigdy.
Ale nie podobało mi się coś, czego ładnie i logicznie nie wytłumaczę. Ma to związek z pędzącą akcją, niepotrzebnymi zwrotami akcji i takimiż bohaterami, pojawiającymi się znikąd... No, można to porównać do Darów Anioła - dokładnie to samo mi się w nich nie podobało.
Nie zakochałam się w Ashu, może jakby było inaczej, książkę wspominałabym bardziej pozytywnie. xD Ogólnie bohaterowie wcale nie byli tak świetni, jak tu kilka osób pisało, to znaczy oczywiście w moim odczuciu.
Fabuła moim zdaniem też niespecjalnie wciągająca, długo czekałam na to, aż zacznie się coś ciekawszego dziać, dokładnie to na wątek związany z żelazem, bo wydawał się być na rzeczy. Mimo to końcówkę książki przeczytałam już niezbyt uważnie, bo wiało przewidywalnością ;p... I jeżeli nie będzie jakiejś niesamowitej okazji albo mi nie odbije, to drugiej części raczej nie przeczytam.
Cóż, to jest zupełnie jak z tymi wspomnianymi już "Darami"... Wszyscy zachwyceni, ja niekoniecznie. Doceniam jednak zarówno świetny styl pisarki, jak i interesujący w sumie wątek, który po prostu jakoś mi nie podszedł. Dlatego też moja ocena (wydawać by się mogło bardzo wysoka, mając na uwadze moją niezbyt pochlebną opinię) = 7/10. I, co Was teraz zdziwi, książkę polecam. Bo myślę, że innym się może spodobać, zwłaszcza widząc, ile osób dało jej maxa
Kiedy dowiedziałam się o wygranej w konkursie i że nagrodą jest książka 'Żelazny Król' Julie Kagawy bardzo się ucieszyłam. W internecie było naprawdę wiele pozytywnych recenzji, pełnych zachwytów i uwielbienia dla tej pozycji. Postawiłam sobie naprawdę wysoką poprzeczkę i...chyba miałam jednak zbyt wysokie wymagania. Sama nie wiem, co myśleć o książce- mam kompletny mętlik w głowie, staram się sobie to wszystko poukładać, ale nie najlepiej mi idzie. Z jednej strony jestem niezwykle oczarowana, ale z drugiej- lekko zawiedziona. Ale po kolei..
Meghan Chace, główna bohaterka książki, to 16-latka mieszkająca na farmie wraz z matką, ojczymem i młodszym bratem. To typ samotniczki, odstającej od innych- trochę zamkniętej w sobie dziewczyny. Jedynym jej przyjacielem jest Robbie, którego zna od lat i który wprowadza wiele śmiechu w jej życie. Jednak Meghan czuje sie trochę wyobcowana, a wraz z zbliżającymi się urodzinami zaczyna zauważać dziwne rzeczy. Z kolei w dniu jej święta dzieje się naprawdę przerażająco i dziwnie. Jej brat nie jest już jej bratem, a najlepszy przyjaciel okazuje się kimś kompletnie nie z tego świata, który odkrywa przed Meghan magiczną krainę...
Wraz z Meghan odkrywamy tajemnicze Nigdynigdy wraz z towarzyszącym jej Pukiem, bo takie jest prawdziwe imię jej najlepszego przyjaciela. I właśnie to jest to co najbardziej podoba mi się w książce Pani Kagawy. Stworzyła ona niezwykłą rzeczywistość, gdzie postacie z baśni nie są tylko wytworem wyobraźni, ale czymś namacalnym i prawdziwym. Mamy tu trochę z 'Snu nocy letniej', 'Alicji w krainie czarów', 'Niekończącej się opowieści', a niektóre stworzenia przywodzą na myśl 'Harrego Pottera'. Całość daje naprawdę niezwykły efekt, całkowitej baśniowości. Książkę pochłania się zachwycając się tym magicznym światem. Dawno nie czytałam książki, która osadzona była w tak pasjonującym świecie. Dla samych opisów Nigdynigdy i jego mieszkańców warto sięgnąć po 'Żelaznego Króla'.
Co do samej fabuły- pomysł był świetny, naprawdę. Głównie właśnie przez ten baśniowy świat, który nie jest tak sielankowy jak mogłoby się wydawać, istnieje w nim wiele zagrożeń i niebezpiecznych stworzeń i miejsc. Historia dziewczyny, która odkrywa prawdę o sobie i za wszelką cenę próbuje odnaleźć brata wciąga i pochłania. Jej przygody wywołują emocje, strach i zapierają dech w piersiach. To zupełnie inna opowieść, niż te z którymi zazwyczaj było mi dane się stykać.
Jednak musiało pojawić się jakieś 'ale', przez które książka ta nie zachwyciła mnie bez reszty. Pewnie zaskoczę wiele osób, bo wiem że wątek ten bardzo się czytelnikom podobał, niestety mnie- nie. Chodzi o wątek miłosny, który zawiódł mnie na całej lini właściwie. Po tych wszystkich recenzjach, które czytałam, po tych zachwytach nad Ashem spodziewałam się, że będę płonąć czytając o tym. A ja czekałam na jakiś cudowny moment i niestety się nie doczekałam. Miałam nadzieję na coś innego, oryginalnego, pasjonującego. A dostałam to co zwykle dostaje od takich książek- mrocznego chłopaka, który z pozoru tylko taki jest, i dziewczynę, której serce szybciej bije, na jego widok. Nie zrozumcie mnie źle, bo zazwyczaj mi to nie przeszkadza aż tak ,ale tutaj po prostu spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Miałam swoje oczekiwania i wyobrażenia, które podsycił jeszcze fragment opisu "(...)mrocznym księciem, który może wolałby widzieć ją martwą niż pozwolić jej dotknąć swego lodowatego serca…". Spodziewałam się podniecającego, okrutnego księcia z lodowatym sercem, dostałam owszem księcia, który jedynie z pozoru taki właśnie jest. Nie jestem wcale fanką złych facetów, którzy są dla Ciebie okrutni, ale po tych zachwytach i opisie właśnie kogoś takiego chciałam ujrzeć. A cały ten wątek miłosny trochę mnie nudził, na tyle bym nie czuła wielkiej potrzeby do powrotu do czytania, gdy musiałam odłożyć książkę.
Co do samych bohaterów...Meghan jest z pozoru taką szarą myszką, zagubioną i samotną, jednak w krainie Nigdynigdy poznajemy ją lepiej, ona sama poznaje siebie. Polubiłam ją, ale nie jakoś bardzo- wiele jej zachowań było dla mnie lekko irytujących.
Książe Ash mnie zawiódł. Widziałam tyle zachwytów nad jego osobą, że nie mogłam się doczekać, aż dotrę do rozdziałów, w których się pojawi. I nagle przybył, a ja ciągle czekałam na jakiś moment, w którym zacznę jęczeć na jego wspomnienie - nie doczekałam się. Żeby było jasne- nie jest to zła postać, wręcz przeciwnie jestem przekonana, że wiele osób się nim zachwyci. Jednak mnie zawiódł i już.
Moją największą sympatię zgarnął Puk. Zabawny, nietuzinkowy, sprytny i odważny. Bardzo podobały mi się fragmenty z nim i gdy jego postać została lekko usunięta w kąt jakoś tak gorzej mi się czytało.
Podsumowując...sama nie wiem, jak podsumować swoje wrażenia po lekturze 'Żelaznego króla'. Jest to na pewno książka, którą warto przeczytać. Polecam ją głównie ze względy na bajkową krainę- pełną magii, ale też niebezpieczeństwa. I również dlatego, że chociaż mnie wątek miłosny nie powalił to zapewne wiele osób zachwyci i spędzą miłe godziny na czytaniu !
Ocena: 8-/10 Powrót do góry
Jestem strasznie ciekawa tej książki, ale chciałam odłożyć ją na później, po sesji, a tu Zuu wyskakuje z recenzją i teraz koniec. Czytam Chcę się przekonać jak to w końcu z tym "Żelaznym Królem" jest
Och, Zuu, cieszę się, że wspomniałaś o tym wątku miłosnym, ja to w ogóle przegapiłam opisując ŻK. Zgadzam się w 100%! Też mnie niestety w tym względzie nie urzekło nic, a szkoda!
Ven, czytaj, czytaj, myślę że Ci się spodoba Bo to podsumowując bardzo dobra książka, tylko mi jakoś nie podeszła, może jakbym czytała innym razem, byłoby inaczej Powrót do góry
ojj Ven- co tam sesja , ja też zamiast uczyć się czytałam xD
Naprawdę warto, bo chociaż mi ten wątek miłosny nie podszedł to jako całość naprawdę rewelacyjna książka, a przede wszystkim otoczona taką baśniową magią
No i może też inaczej bym patrzyła na tą miłość jakbym to czytała w trochę innym czasie ^^
Mam taką ochotę na tę książkę, ale brakuje kasy Powrót do góry
Mam taką ochotę na tę książkę, ale brakuje kasy
Jakbym słyszała swoje myśli..
Zuu, świetna recenzja, jest ona pierwszą jaką przeczytałam co do tej książki, a już bardzo mnie zaciekawiła
Zuu, w końcu ktoś się nie zachwycił Ashem, no nareszcie! Im więcej takich opinii tym lepiej, bo Ash jest mój
A tak na serio, pierwsze - gratuluję Ci wygranej, a po drugie cieszę się, że książka przypadła Ci do gustu. Baśniowy klimat jest tu niesamowity!
Tirin, mnie się nie musisz obawiać bić sie o niego nie będę xD
Dziękuję
I racja klimat baśniowy jest ogromnym plusem ksiązki, i dla niego warto po nią sięgnąć, szczególnie że nie często autorzy nam serwują taką magię
Agnnes, dzięki :* Powrót do góry
Niestety, wcale nie podzielam Waszego entuzjazmu. Dałabym 5/10 . W ogóle nie czułam tego klimatu, Ash tylko mnie irytował, nie mówiąc o Meghan, która w sekundzie zapominała o słodkim, kochanym Robinie, którego kocham, i leciała do mrocznego księcia. Uhh. Niestety, nie moja bajka. Oczywiście jest wiele plusów, ale ŻK jak dla mnie do elity paranormal romance nie należy.
Ja ogólnie zgadzam się co do wątku miłosnego , tj też kocham Robina i wkurzyło mnie, że mając go poleciała na Asha
Ale mnie nadrobił to niesamowity klimat całej powieści <3 Powrót do góry
W sumie też nie byłam zadowolona jak szybko porzuciła Robina. Jego uczucie wydaje mi się być oczywiste, więc jeszcze bardziej boli mnie, że zapomniała o przyjacielu. Cóż zrobić, w końcu to wszystko ze względu na Asha, a to jestem w stanie wybaczyć
Ej no co Wy? Przecież Meg nie była zakochana w Puku! On był jej przyjacielem, jak brat. A to, że on ten teges to już inna sprawa. Ja bym wybrała Asha na jej miejscu. Serio ^^ Powrót do góry
Ale była ślepa, ze tego nie widziala xD Ja bym wybrała bez wahania Puka xD
Ja wcale nie twierdzę, że była zakochana w Robinie ! To oczywiste, że on był, ale nie ona Ale i tak w Nigdynigdy Rob szybko przestał się dla niej liczyć, a przynajmniej większą część uwagi poświęcała Ashowi.
E tam, też mimo wszystko jestem za Ashem XDD Powrót do góry
Kurcze ja jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi na wątek miłosny - owszem Ash mnie urzekł, ale ja po prostu lubię taki typ - dobry z urodzenia, chowany w zimnych warunkach, a mimo to przetrwał ... poza tym wiele tego nie było, buzi buzi i tylko wyczuwalne przyciąganie ich do siebie, nie zwróciłam uwagi żeby były jakieś przerysowane wzdychania, zapewnienia, wyznania ...
Puk - nic do niego nie mam - nawet go lubię , ale dawał wrażenie jakby Meghan do niego należała, bo on przecież chronił ją tyle czasu i takie to dla niego było oczywiste - szkoda, że obudził się po fakcie - zresztą ona wcale o nim nie zapomniała
Edward-Jacob
Jace-Simon , Will-Jem
Keenan-Seth
Deamon-Stefano
Ash-Puk
itp itd
o to właśnie chodzi
ja tam jestem Team Ash !!
edit:
Wiem, że dla nas to jeszcze kawał czasu, ale dziś premiera okładki 4tej części i nie było by to jakoś specjalnie fascynujące gdyby nie to, że na okładce jest Ash
jest najładniejsza ze wszystkich - moim zdaniem oczywiście
No jakby nie patrzeć, na trzech okładkach jest Meg bo w sumie o niej są te części, natomiast czwarta jest jakby troszkę oderwana. Zastanawiam się, czy to Ash będzie tym żelaznym rycerzem, co jest troszkę dziwne zważywszy na to, iż elfy nie znoszą żelaza, ale okaże się. Okładka jest śliczna, chociaż ja sobie wyobrażam Asha w długich kruczoczarnych włosach. Czy tylko ja? Powrót do góry
przystojny jest *___* Podoba mi się ta okładka
Kruczoczarne- owszem, długie ? nieee No chyba że takie dłuższe kosmyki, ale nie jakoś szczególnie długie
ja sobie wyobrażałam w krótkich, takich gęstych, czarnych trochę w nieładzie , wpadające do oczu - dość podobnie jak na okładce, może ciut dłuższe i ciemniejsze [ coś takiego ] (wysoki, smukły,zawsze wyprostowany z długą szyją i czarna głowa z białą twarzą a w niej błyszczące oczy )
tak mnie strasznie kusi, żeby czytać dalej - dzisiaj jeszcze udostępnili on-line tą nowelę 3,5 ... ale twardo biję się po rękach i niecierpliwie czekam Powrót do góry
Tirin, dla mnie też Ash miał trochę dłuższe włosy, takie przysłaniające kark. I zgodzę się, model na okładce jest całkiem, całkiem
Kurczę, w Stanach czwarta część, a u nas o drugiej cicho sza
Ta okładka jest piękna *_* ach. Dla mnie to idealny Ash. Powrót do góry
Tirin, dla mnie też Ash miał trochę dłuższe włosy, takie przysłaniające kark.
O właśnie, o to mi chodziło. Proste, troszkę dłuższe włosy i takie zimne, błękitno stalowe oczy. To mój idealny Ash. Ale temu na okładce niczego też nie brakuje, tylko usta mógłby mieć jaśniejsze, takie mroźne xD
Tirin, dla mnie też Ash miał trochę dłuższe włosy, takie przysłaniające kark.
O właśnie, o to mi chodziło. Proste, troszkę dłuższe włosy i takie zimne, błękitno stalowe oczy. To mój idealny Ash. Ale temu na okładce niczego też nie brakuje, tylko usta mógłby mieć jaśniejsze, takie mroźne xD
Też go sobie tak wyobrażałam. A model na okładce niczego sobie Powrót do góry
Model jest przystojny, podoba mi się ... ;D
Ja sobie Asha wyobrażałam, że miał takie czarne włosy z grzywką na bok w nieładzie, są gęste i lekko przydługawe, ale trochę za uszy, do brody tak mniej więcej, że ma ciemnoniebieskie oczy <3 i bladą cerę o regularnych rysach.
Kocham Asha! <3
Mam przez Was straszną ochotę na tę książkę! A nie zapowiada się bym szybko ją dostała Powrót do góry
A ja jestem po przeczytaniu pierwszej części książki i jestem już oczarowana.. Czekam aż pojawi się Ash, bo mi Tirin narobiła smaka ; d
EDIT:
Skończyłam i się znowu poplakałam przy czytaniu.. masakra. Ash jest faktycznie cudowny, z jednej strony zimny i niedostępny, ale z drugiej wrażliwy i kochany. Czyli idealne połączenie ; d Ale powiem szczerze, że moją ulubioną postacią został chyba jednak Grimalkin. Po prostu kocham tego kota! Jego wypowiedzi, zachowanie.. wszystko.. jest świetny, przypomina mi kota z Cheshire.. Ogólnie książka trochę podchodzi pod Alicję w Krainie Czarów. Ten kot to chyba najlepszy na to dowów, jednak nie jest to w żadnym wypadku wada. Bardzo dużym plusem są opisy krain.. dzięki temu lepiej można się wczuć w klimat książki, ja to praktycznie tam byłam. Odnośnie Meghan.. znacznie bardziej lubiłam ją w wydaniu stanowczym. Nie lubię jak ludzie się nad sobą użalają. Jedyną postacią, która mnie denerwowała była Tytania... wredna zdzira xD A chyba najweselszą (zaraz po kocie ; d) był Puk ; d no ale co się dziwić..
Ogólnie bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam odniesienia do "Snu nocy letniej" Shakespeare'a. Kocham go, więc jak dla mnie to jest plus tej książki.
Całość oceniam bardzo dobrze, książka jest znakomita, pisana przystępnym językiem, szybko się czyta, no i wzbudza ciekawość.
Seria na pewno wyjątkowa, widzę w niej duży potencjał i pewnie nieraz wrócę do „Żelaznego Króla”.
Jeszcze a propos porównań – też miałam skojarzenia z Darami Anioła! Ta cała pędząca akcja, pościgi, atmosfera, nawet bohaterowie mieli w sobie to "coś", co znalazłam w mojej ukochanej serii! Poza tym, jak najbardziej "Alicja w Krainie Czarów" i "Opowieści z Narnii", "Królowa Lata", "Hobbit", nawet trochę "Percy’ego Jacksona" (Puk bardzo przypominał mi Grvera!) i "Supernatural" (te odmieńce xD), jak dla mnie – same perełki! A Nestorka, nie wiem czemu, skojarzyła mi się z Babcią Wierzbą z Pocahontas xD Powrót do góry
Jeśli chodzi o porównania to właśnie było piękne, że coś co mnie z reguły w innych książkach denerwuje, bo zdaje się być pójściem na łatwiznę, tu było świetne - autorka tak super połączyła baśnie i wyciągnęła z nich co dobre - normalnie pełen szacun ... i też wyobrażałam sobie Babcię Wierzbę
i taaak książka była zdecydowanie za krótka
Oj tak, zdecydowanie magiczna książka. Aż zaczęłam żałować, że nie przeczytałam jeszcze "Snu nocy letniej" Powrót do góry
Pierwszy tom mrocznej i romantycznej trylogii "Żelazny Dwór"
Moje wyobrażenia o tej książce przerosły mój biedny móżdżek. Początkowo myślałam, że to zwykły paranormal, gdzie świat magiczny i akcja są na drugim planie, zaś 3/4 treści to nudzące opisy uczuć główniej bohaterki do jej księcia z bajki, który ma kły, cierpi na chorobę księżycową, jedną nogą siedzi w grobie, czy co tam teraz jest na topie. Ku mojej uldze, okazało się, że się pomyliłam, bo jak wszyscy wiemy trzydzieści sześć złotych piechotą nie chodzi.
Meghan Chase jest zwykłą nastolatką, która pochodzi z prowincji i jest najbardziej niepopularną osobą w szkole. W dniu szesnastych urodzin zamiast hucznie świętować, zostaje upokorzona na oczach całej szkoły przez obiekt swoich westchnień. Tylko jej przyjaciel, Robin, nie wytyka jej tego dnia palcami. Na dodatek, gdy wraca do domu okazuje się, że jej kochany braciszek, Ethan, został porwany, a na jego miejsce pozostawiony został odmieniec. Dziewczyna wraz z Robinem, który okazuje się być postacią z "Snu Nocy Letniej", wyrusza do na niebezpieczną wyprawę do magicznej krainy Nigdynigdy, by odnaleźć Ethana.
Rozpoczyna się wielka, przepełniona niesamowitymi zwrotami akcji przygoda w niebezpiecznej krainie, gdzie na Meggie czyhają niepozorne, lecz groźne istoty, o których do tej pory czytała tylko w książkach. Na skutek nieszczęśliwego wypadku, na samym początku podróży, traci chwilowo towarzysza. Lecz ta chwila wystarczy, by dziewczyna narobiła sobie kłopotów. Musi nauczyć się szybko praw rządzących tą krainą. Pomoże jej w tym diabli kot - Grimalkin. Będzie jej przewodnikiem i nauczycielem w jednym.
Muszę przyznać, że to właśnie kot wzbudził moją największą sympatię. Tajemniczy, cwany i pomocny futrzak przypominał mi trochę tego z "Alicji w Krainie Czarów". Co prawda, książki nie czytałam, ale Grimalkina wyobrażałam sobie jako tego zwierzaczka z nowej ekranizacji powieści Carrolla Lewisa (tej z Johnnym Deepem). Podobało mi się przyjazne nastawienie czworonoga do Meghan, jednakże bardzo lubiłam jego "przysługi", za które oczekiwał "czegoś niepozornego" w zamian.
Genialnym towarzyszem wędrówek przez Nigdynigdy był też Puk, zwany inaczej Robinem Koleżką. Jego humor, a także podejście do wszystkiego po prostu mnie zauroczyły. Wprost nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, gdy czytałam o dowcipach jakie sprawiał innym. To bardzo wesoła i pogodna postać. Brakowało mi go pod koniec, ale mam nadzieję na jego powrót w wielkim stylu w kolejnej części.
Miłym przeciwieństwem pogodnego Robina Koleżki był zimowy książę, Ash. Choć jego imię bardziej kojarzy mi się z Pokemonami, niż z elfami i bajkami dla dzieci, to również uległam jego urokowi. Widząc jednak tłumy zakochanych czytelniczek, wolę stać z boku i wzdychać sobie do niego w samotności, niż zostać staranowana przez stado fanek. Ten cynizm i arogancja świetnie do niego pasują i sprawiają, że jest ciekawą postacią, lecz później, gdy pokazuje swoje inne oblicze, jest jeszcze bardziej interesujący. W dodatku przystojny książę świetnie włada bronią, a ja mam do takich słabość - Percy Jackson, Farid i Harry Potter - ten ostatni też się zalicza, bo różdżka to również broń moim zdaniem.
Główna bohaterka jest jak każda dziewczyna. W żadnym stopniu nie przypomina Mary Sue, ani też jej kompletnego przeciwieństwa. Jej zachowanie bywa denerwujące, lecz jest ono naturalne i ludzkie, chociaż bohaterka jest tylko w połowie człowiekiem. Autorka idealnie wczuwa się w jej postać i dzięki temu tak cudownie czyta się tę powieść.
W Nigdynigdy spotykamy wiele interesujących stworzeń. Jedne są nam już znane z bajek i innych książek, inne zaś nie. Lecz w niczym to nie przeszkadza, bo w książce znajdziemy dużo opisów, które pozwolą naszej wyobraźni popracować. Autorka stworzyła cudowny świat i wręcz nie mogłam się od niego oderwać. Miłość też się tam pojawiła, choć nie była ona na pierwszym planie. Owszem, trochę schematyczna, ale to uczucie przecież nie wybiera. Najważniejsze, że powoli przeradza się ona z zauroczenia w prawdziwe uczucie.
Ta książka wydaje mi się połączeniem "Alicji w Krainie Czarów" i "Atramentowego Serca". Jest świetna i mam nadzieję, że autorka nie zmarnuje pomysłu. Wydaje mi się, iż pani Kagawa ma talent i mam nadzieję, że z każdym kolejnym tomem trylogii, a także nowymi powieściami będzie go rozwijać. Wartka akcja, dużo bogatych opisów i świetny pomysł to powody dla których warto sięgnąć po "Żelaznego Króla". Myślę, że zaskoczy ona nie jednego mola książkowego.
Witajcie w Nigdynigdy !
Na wstępie, uczciwie zaznaczę dwie rzeczy, byście mieli całkowitą jasność: po pierwsze - ja tej książki nie przeczytałam i nie przeczytam jej nigdy. Ja ją po prostu pożarłam. To nigdy nie będzie książka. To będzie coś znacznie ważniejszego. Po drugie - oświadczam, iż nie biorę odpowiedzialności za zarwane noce, zaniedbanie obowiązków, opuszczone zajęcia czy spóźnienia do pracy. "Żelaznego Króla" , czytacie tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność. I pomimo tych oczywistych mankamentów, jak oderwanie się od realnego życia i codziennych obowiązków, gwarantuje,że debiutancką powieścią, łączącą w sobie Sen Nocy Letniej, Alicję z Krainy Czarów i Opowieści z Narnii, będziecie na zawsze oczarowani. I już nigdy nie sięgniecie po żadną inną książkę. Bo żadna inna nie będzie aż tak dobra...
Meghan Chace, tylko godziny dzielą, od szesnastych urodzin. Ta słynna słodka szesnastka, magiczne urodziny. Meghan nie spodziewa się cudów - w jej spokojnym życiu na farmie, z oderwanym od rzeczywistości ojczymem, wiecznie zapracowaną matką i Ethanem, młodszym bratem żyjącym w świecie czarodziejskich szaf, wróżek i mówiących królików, niewiele może się zdarzyć. Jest zwyczajną dziewczyną, typową nastolatką, z ubogiej rodziny, niezauważaną w domu, obojętnie mijaną w szkole i skrycie podkochującą się w największych szkolnym przystojniaku - kapitanie drużyny futbolowej. Tego samego dnia, zaczynają dziać się rzeczy, których nie sposób racjonalnie wyjaśnić - czyżby ta zwyczajna nastolatka zaczynała wariować ? A może istnieje zupełnie inne, niekoniecznie proste i miłe wyjaśnienie... na domiar złego, wieloletni przyjaciel i powiernik Meg, "Robbie", czy może raczej Puk, oświadcza zszokowanej dziewczynie,że nic nie jest takie jak się dotąd wydawało. On nie jest człowiekiem, świat jaki dotychczas znała, nie jest jedyny, a mityczne stwory znane z legend i baśni naprawdę istnieją. Biedak, jest kompletnie obłąkany, czy nie tak?
To jednak nie koniec, chaosu w świecie Meghan. Jej ukochany brat, zaczyna zachowywać się co najmniej dziwnie - pomijając typowe dla czterolatków potwory w szafie i rozmawiające przytulanki, ten rozkoszny chłopczyk, który budzi zachwyt starszych Pań na ulicy, rzuca się na siostrę, niczym jakaś złowieszcza anomalia. Czy to na pewno jej brat ? A może potwory, nie są tylko wytworem wyobraźni i dziecinnymi mżonkami? Może one... naprawdę istnieją ?
I... rozpoczynamy podróż do Nigdynigdy. Nie ma sensu, bym Wam opisywała czym właściwie jest ta kraina. Ona dla każdego przybiera inną postać. Staje się tym, czym chcemy by się stała. I jeśli nie zachęcą Was nadnaturalne, piękne stworzenia wychylające się zza fererii barw i odurzającego kwiatowego zapachu, jeśli nie zachwycą Was trolle dźwigające olbrzymie maczugi i smukłe służące z koźlimi różkami, czy wreszcie ujmujący, ironiczny kot,żywcem wyjęty z dzieł Lewisa Carolla, to... już nie wiem jak dalej zachęcać. Tutaj Autorka, prócz wykreowania nowego, zaskakującego świata, garściami czerpie z tradycji Fantasy i znakomicie zdaje sobie z tego sprawę. Dokonała niesamowitego połączenia, dzieł Szekspira i klasyków Fantasy, tworząc coś nowego, świeżego i zatrważająco perfekcyjnego. Nie spotkaliście Króla Oberona w towarzystwie Kota z Cheshire? W dziele Julii Kagawy, znajdziecie Władcę, ze "Snu Nocy Letniej" pertrakującego z uroczym kotem, wychylającym się zza drzew w "Alicji z Krainy Czarów". Wszyscy bohaterowie, są idealnie dopracowani, znakomicie skonstruowani i złożeni. Główna bohaterka Meghan, nie jest (niebiosom dzięki) kolejną nawiną nastolatką, potykającą się o własne nogi i czerwieniącą przy byle okazji. Autorka wspaniale ukazała zachodzącą w niej przemianę - ze zwykłej dziewczyny, w silną, pewną siebie i władczą księżniczkę elfów. Taką która nie waha się bronić siebie i swoich najbliższych. Taką, która nie boi się zakochać... Mamy tutaj do czynienia z 'amantem' typowym dla młodzieżowej literatury i znów z sytuacją, gdzie mężczyzn jest dwóch, a kobieta jedna, ale na szczęście nie jest to ani żenujące, ani niesmaczne, ani bezsensowne. Poboczna historia miłosna, jest genialnie dopracowana,przyprawiająca o zawrót głowy i dreszcz podniecenia. Pokochałam Asha, niemal tak mocno jak Meghan... a to nie jest zwykłe słodkie uczucie, jak z kart typowych Paranormali. To przepiękna dojrzała i zakazana miłość, między potomkami dwóch zwaśnionych królestw. Jeden pocałunek, może spowodować odnowienie starych konfliktów i wybuch wojny. Czy dla miłości warto zaryzykować? Wszystko ? Relacja między bohaterami, prezentuje się wręcz wspaniale. Ash, to ujmujący młody mężczyzna, z lodowym sercem, do którego dostępu zaciekle broni i co mnie niezmiernie cieszy - nie rzuca się od razu w ramiona pięknej dziewczynie, nie wyznaje jej miłości. Owszem,myślałam,że droga Meghan do chłopaka będzie trudniejsza, dłuższa. Mimo wszystko - szczerze podziwiam Autorkę, za stworzenie tak genialnej postaci jak Ash. Wyobraź sobie,że olśniewająco przystojny, ironiczny mężczyzna, o chłodnych oczach prosi Cię o jeden taniec... a potem uprzejmie informuję, że zabije Cię z uśmiechem na ustach. Czujecie ten dreszcz na plecach? Ja czuję...
Akcja pędzi szybko, ale nie za szybko. Mamy czas na oswojenie się z krainą Nigdynigdy, bohaterami, na wtopienie się w historię. Julie Kagawa nie szczędzi nam niespodziewanych zwrotów akcji, przyprawiających o wstrzymanie oddechu, a fabuła jest idealnie dopracowana do ostatniej strony. Jeśli chodzi o Nigdynigdy, to... ten świat zadaje kłam opowieściom dla dzieci, gdzie elfy to przesympatyczne stworzenia, syreny tak naprawdę nie chcą naszej krzywdy, a Trolle ochoczo zaprzyjaźniają się z człowiekiem. Kraina zrodzona z wyobraźni i uzupełniana ludzkimi fantazjami. Macie młodsze rodzeństwo, któremu zdarza się mieć wymyślonych przyjaciół? Poproście, by Wam o nich opowiedzieli. I na dziewięćdziesiąt dziewięć procent, możecie być pewni, że Ci przyjaciele to stworzenia z Nigdynigdy... To świat, gdzie obietnica i "dziękuje" może kosztować Cię bardzo wiele... Obietnice czasem trzeba składać. A kiedy spotkasz na drodze kogoś, kto obróci Twoje słowa przeciwko Tobie, obietnicę przeistoczy w istną fantasmagorię i będzie żądał od Ciebie duszy, głosu czy nienarodzonego dziecka... wtedy możesz tylko modlić się o przetrwanie. Nigdynigdy, to niebezpieczny świat. Świat, gdzie śmiertelniczka jest zwykłą przekąską. Świat gdzie nie ma zasad, etyki, szacunku, czy rozterek moralnych. To świat, gdzie piękna syrena zwabi Cię śpiewem w odmęty i zabije bez mrugnięcia okiem, baśniowe stwory zrobią z Ciebie duszoną pieczeń, a złociste elfy zmuszą do tańca przez całą wieczność i jeszcze jeden dzień dłużej...
Jedynym problemem, który pojawia się po lekturze "Żelaznego Króla" jest to obezwładniające uczucie pustki i uczucie,że żadna inna książka już nie będzie tak dobra. Chyba pozostaje tylko czekanie na kolejną część... o której myślę z niepokojem. Po spektakularnym początku, Julie Kagawa może zgotować nam niespodziankę i kolejny miszmasz - ja czekam na to z niecierpliwością, bo wiem,że przy jej zdolnościach malowania obrazów słowem i odmieniania rzeczywistości, każda opowieść która wyjdzie spod jej pióra, będzie doskonała.
To książka, która dostarcza nam rozmaitych emocji, od których brakuje nam tchu. Od historii Meg, nie można się oderwać nawet na chwilę. Bo my tam po prostu jesteśmy, razem z nią.
Wypada jeszcze wspomnieć, o oprawie graficznej tej książki i serdecznie przeprosić Wydawnictwo Amber, za to,że nie wierzyłam w ich twórcze możliwości i wyśmiewałam okładki wydawanych przez nich pozycji. "Żelazny Król" to dzieło od strony graficznej, wręcz idealne. Okładka jest wprost przepiękna, z niepowtarzalnym klimatem i zwiastunem tajemnicy... warte uwagi, są też prześliczne "zawijasy" (naprawdę nie wiem, jakiego innego określenia użyć ! ) i nieziemskie kwiaty, pojawiające się w rogach każdej strony. Grzbiet książki, jest w odcieniach błękitu i z pięknie wypisanym tytułem. Słowem, czary. To wszystko sprawia,że "Żelazny Król" jest rozkoszną ucztą nie tylko dla umysłu, ale i dla oczu czytelnika.
Wszystkich którzy jeszcze nie czytali powieści Julie, zapraszam do zatopienia się w niezwykłą historię Meg, a ja... idę szukać drzwi do Krainy Nigdynigdy. Mam nadzieję,że ją znajdę. Jeśli znajdę, to z pewnością Wam o niej opowiem.
Końcowa Ocena: 10/10. Powrót do góry
Leanne, dobra recka, tylko początek przypomina mi recenzję Charlotte z Pożeracza Snów. Pewnie to tylko zbieg okoliczności, ale mówię Ci, abyś później nie miała kłopotów, wiesz prawa autorskie i takie tam Niemniej super, że książka Ci się podobała. Ash jest przeboski ^^
PS Okładka jest oryginalna więc i tak Amber nie maczał w tym palców
Tirin, czysty przypadek, bo ja o ile pamiętam nawet nie czytałam jej recenzji. Zapytam Karoliny i jeśli to jakiś problem, to jakoś ją przerobię .
Ash... no, sama wiesz. <3 A co do okładki, to dupa, bo ja tu wychwaliłam pod niebiosa, a niezasłużenie. Niech mają, trudno.
"Kraina Nigdynigdy wita"
Jaką moc ma wyobraźnia? Co może sprawić? Czy jest potrzebna człowiekowi do życia? Dużo dorosłych ludzi stąpających mocno po ziemi, powie, że wyobraźnia nie ma żadnego znaczenia. Ale ja sądzę, iż potrafi ona obudzić w nas szczęście. Sprawia, że w naszym świecie pojawia się magia, pozwala uwierzyć w cuda. Dlatego uwielbiam „Opowieści z Narnii”, „Alicję w krainie czarów” i „Sen nocy letniej”. Bo każdy z tych utworów ma w sobie pewną piękną moc, która czyni je tak wyjątkowymi. Gdy przeczytałam, że „Żelazny król” ma łączyć w sobie te trzy dzieła, byłam jednocześnie zachwycona, ale też pełna obaw. Czy można stworzyć oryginalną fabułę, na bazie funkcjonujących już w literaturze wątków? Julie Kagawa udowodniła mi, że tak. Świat, który wykreowała w swojej powieści jest bajeczny!
Meghan ma prawie szesnaście lat, mieszka z mamą,Ethanem (młodszym bratem) i przyszywanym tatą. Chodzi do szkoły, życie umila jej najlepszy przyjaciel, Robbie. Jednak bohaterka nie zna prawdy, nie wie wszystkiego. Pewnego dnia jej brat zaczyna dziwnie się zachowywać, bo czy normalne jest, by czteroletnie dziecko gryzło siostrę do krwi? Wtedy Robbie opowiada o świecie, który jej jawi się jako wytwór wyobraźni. Chłopak wyjawia jej, że istnieje kraina magii i że to, co ją użarło to odmieniec, a nie jej prawdziwy brat. Według niego Ethan został porwany do Nigdynigdy. A on sam tak naprawdę nazywa się Puk. Zwariował, prawda? Niestety taka odpowiedź jest za piękna, by była możliwa. Ostatecznie bohaterka wraz z Robbiem - Pukiem wyrusza do krainy pełnej absurdów, by odszukać brata, którego naprawdę mocno kocha.
Nigdynigdy całkowicie różni się od rzeczywistości, w której żyła, tu przysięga ma niewyobrażalną moc, dlatego nie można jej nigdy złamać. To miejsce pełne kontraktów, umów, w których Meghan łatwo zaczyna się gubić. Na szczęście na początku ma przy boku Puka, którego poznaje na nowo, a gdy go zabraknie pojawi się Grimalkin, gadający kot. Dziewczyna trafia na Jasny dwór, gdzie włada potężny Oberon i niezwykła Tytania, tu dowiaduje się o swojej wyjątkowości i kim tak naprawdę jest. Okazuje się, że świat magii zamieszkują niebezpieczne stwory, takie jak: czerwone kapturki, które uwielbiają jeść ludzi, a także ogry, trolle i wiele, wiele innych. Ta wyprawa zaprowadzi Meghan w głąb tej krainy, zaplącze ją w wiele intryg, a także pomoże odnaleźć siebie. Czy uda jej się wrócić razem z bratem do domu bez szwanku? Będzie trudno. Dziewczyna wiele straci, za wiele, ale też trochę zyska.
Julie Kagawa w swojej książce wykorzystała to, co już było, ale także dodała dużo od siebie. Kraina Nigdynigdy istnieje dzięki ludzkim marzeniom, a oni marzą coraz mniej, pragną jedynie nowych urządzeń, rozwoju technologii, a to powołało do życia nowy rodzaj elfów, taki którego wcześniej nie znano. Są to stworzenia z żelaza, których w zastraszającym tempie przybywa. Do czego to może doprowadzić? W tym świecie istnieją także dwa dwory: Mroczny i Jasny, które nie utrzymują z sobą przyjaznych stosunków. Pokochałam Nigdynigdy mimo niebezpieczeństw, które skrywa, żyją tam bowiem niesamowite istoty, a ja z niektórymi z nich z wielką przyjemnością nawiązałabym znajomość. Moją szczególną sympatię zdobył Grimalkim, podobała mi się jego inteligencja i sposób bycia. Autorka ma naprawdę niewyobrażalną wyobraźnię!.
Dużą rolę w tej powieści odgrywa Ash. Jak mogłabym o nim nie wspomnieć? To trzeci syn królowej Mrocznego Dworu. Nienawidzi Puka, który kiedyś wyrządził mu wielką szkodę. Wydaje się, że jego serce wykute zostało z lodu, a on sam niczym się nie przejmuje. A jednak jest tak cudowny, że brak mi słów. Zresztą żadne nie uchwyciłyby istoty postaci, więc nawet nie spróbuję ich szukać. Jeśli chcecie poznać Mrocznego Księcia, to przeczytajcie „Żelaznego króla”!
Na początku nie mogłam się wkręcić w tę powieść, chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do bohaterów, jednak im dalej, tym było lepiej. Kraina Nigdynigdy pochłonęła mnie, nie pozwalając odłożyć książki. Jestem oczarowana tym światem i wszystkim, co w nim istnieje. Podczas lektury miałam wrażenie, że stałam się Meghan, ja zwiedzałam to magiczne miejsce, ja zawierałam umowę z Grimalkinem, a potem z Zimowym Księciem. Ja walczyłam o życie i martwiłam się o swojego brata. „Żelazny król” każdemu oferuje coś innego, czym innym był dla mnie, czym innym będzie dla Ciebie. To opowieść o miejscu, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie ja odnalazłam szczęście. Według mnie to arcydzieło.
Pamiętajcie, jak już znajdziecie się w Nigdynigdy nie składajcie pochopnych obietnic. Najpierw wszystko dogłębnie przemyślcie. Jedna przysięga może wiele kosztować.
Ocena: 10/10 Powrót do góry
No cóż, co mogę napisać? Wszystko zostało napisane w recenzjach przedmówczyń, więc powiem, że całkowicie się z nimi zgadzam. Moją ulubioną postacią był Puk. Zabawny, sprytny ogółem super . Do Asha jestem sceptycznie nastawiona w sumie nie wiem czemu. Podoba mi się, że książka jest zlepkiem "Alicji w Krainie Czarów", "Snu nocy letniej" i "Opowieści z Narnii". Zdecydowanie kupię następną część
Pochłonęłam ją w ciągu 1 dnia i cóż... książka mi się podobała, ale zabrakło mi tego czegoś. Czytało się ją lekko i przyjemnie, a więc na \ kupię kolejną część Powrót do góry
Przeczytałam wczoraj, no i jestem zauroczona książką. Może jest trochę schematyczna, noale Nigdynigdy i Grimalkin skutecznie to nadrabiają. Tylko, że byłam na tyle głupia i przeczytałam zakończenie Żelaznego Rycerza. Wiadomo, po angielsku i mało co z tego zrozumiałam, ale i tak mi się nie spodobało. Spoilerować nie będę, wystarczy, że sobie zepsułam zabawę. : P Wie ktoś, czy autorka planuje 5 część? Ewentualnie nowelę z numerkiem 4.5? Ucieszyłabym się, nie ma co. :<
PS. Tak na marginesie to mój pierwszy post na forum, witam. (:
W sumie wszystko już zostało powiedziane (napisane ) ale skoro już napisałam co nieco na bloga to i tu mogę wkleić
Dopisuję sie do fun clubu Asha!
Wierzycie w magię? Dobrze się zastanówcie nim odpowiecie na to pytanie. Meghan nie wierzy. Trudno jej się dziwić, w jej świecie nie było miejsca dla złudzeń. Kiedy miała sześć lat jej ojciec zniknął bez wieści a jedyne co po nim zostało to buty na brzegu jeziora. Chcąc uciec od wspomnień wyprowadziła się z matką na wieś by tam prowadzić spokojne życie wraz z ojczymem i przyrodnim bratem. Jednak w oczach bohaterki wcale nie wygląda to tak kolorowo. Mieszka na farmie gdzie jej ojczym hoduje świnie i ,nawiasem mówiąc, sprawia wrażenie jakby nie miał pojęcia o jej istnieniu, w domu wiecznie brakuje pieniędzy, matka ciągle nie ma czasu zabrać jej do szkoły jazdy a młodszy braciszek nieustannie opowiada jej o potworach mieszkających w jego pokoju. Cały świat jednak stanie na głowie w dzień jej szesnastych urodzin, kiedy Meghan zacznie nagle dostrzegać rzeczy których z pewnością nie widzi nikt inny a wokół niej zaczną się dziać rzeczy które zdecydowanie nie powinny mieć miejsca. To tego najlepszy przyjaciel zdradzi jej pewien sekret… Na konsekwencje nie będzie trzeba długo czekać, wkrótce dziewczyna będzie zmuszona stawić czoła magicznemu, tajemniczemu światu, który tylko czekał na jej przybycie…
Korci mnie, żeby pisać dalej ale nie zrobię tego. A wiecie dlaczego? Bo ta książka jest jak tajemnica, którą trzeba odkrywać samemu kawałek po kawałku. Pozbawianie was tej przyjemności byłoby prawdziwą zbrodnią! Powiem Wam jednak, że książka naprawdę jest warta zachodu. Z każdej strony emanuje niezwykła energia i widać, że autorka bardzo wczuła się w opisywaną historię i co więcej, że odkrywanie magicznej krainy razem z Meghan sprawiało jej niekłamaną radość. Czytelnik to czuje i sam tego doznaje, to jedna z tych powieści, w których liczba stron nie ma znaczenia, bo i tak zawsze byłoby ich za mało. Słowa dosłownie się pochłania i to z ogromnym smakiem.
Oprócz niezwykle plastycznego świata dużym plusem powieści są bohaterowie. Główna bohaterka, pomijając fakt, że jest genialną narratorką i nie drażni czytelnika więc można się w nią całkowicie wczuć, jest bardzo ciekawą osobą. Zdecydowana, twarda, silna, konsekwentna. Podobało mi się to, że niczego nie udawała. Nie próbowała ukrywać, że się boi, bo się bała, ale nie przeszkodziło jej to w konsekwentnym dążeniu do celu. Kolejnym genialnym bohaterem był jej przyjaciel Robbie. Zabawny, szalony, istny wulkan, czasem trochę ciężko za nim nadążyć ale swoją barwną naturą nadaje opowieści kolorów. Jak by to powiedziała moja babcia: pocieszny chłopiec. Motyw najlepszego przyjaciela, który ma pewne sekrety jest bardzo popularny, jednak nie wiem jak Wy, ale ja mam do nich niesamowitą słabość. Czym jednak byłaby literatura tego typu bez gorącego amanta! Więc i taki się tu znalazł, i to nie byle jaki. Ash… mroczny, lodowato piękny, niebezpiecznie pociągający książę zimna który mimo swojej chłodnej natury rozgrzewa do czerwoności. No tak, czym byłby amant bez skrywanej w głębi serca tajemnicy. Tak więc, zdradzę Wam, że tajemnicę również posiada.
Naprawdę serdecznie polecam tą pozycję absolutnie wszystkim. Julie Kagawa stworzyła niebywałą magiczną opowieść, w której połączyła wątki znane z takich powieści jak „Alicja w krainie czarów”, „Opowieści z Narnii” czy „Sen nocy letniej” ale absolutnie nie chcę przez to powiedzieć, że kopiuje i powiela schematy. Co to, to nie! Mimo tych literackich odniesień historia jest niezwykle oryginalna a magiczny świat kryje całkowicie innowacyjny pomysł. Klasyka splata się z nowoczesnością i tworzy coś naprawdę ciekawego. Polecam serdecznie. A i jeszcze jedno: uważajcie na pana z szafy, tak na wszelki wypadek
Ocena 9/10 Powrót do góry
Chce ją przeczytać, a nigdzie nie mogę znaleźć e-booka. Wiecie może gdzie mogę? Chyba cały internet przetrząsnęłam. Jestem rozbita na kawałeczki. ;c
Nie mam pojęcia, gdzie to umieścić, bo nie mogę nie skakać z radości! Już wzięłam się za czytanie, choć mój angielski jest kulawy. No nic - ale muszę przeczytać o pierwszej randce Meghan i Asha.
http://www.theironfey.com/pdfs/AnIronFeyValentine.pdf Powrót do góry
sdfsaiasdosaduhsao!
JEZU, mój angielski błaga o pomstę do nieba, ale coś tam rozumiem. Świetny prezent na walę-tynki. <3
Hmm a ta randka dzieje się po której części? Bo nie chcę natknąć się na żadnego spoilera, a skoro za granicą oni mają 3 czy 4 części, to jest to możliwe...
Ma ktoś ochotę przetłumaczyć? Byłabym wdzięczna Powrót do góry
Uh, po piątej, a więc sam fakt, że się odbyła to już spoiler, tym razem od autorki.
Więc ja się nie spodziewam prędko tłumaczenia, moje jest strasznie kulawe, ale ogólny sens zrozumiałam.
dzięki Kada zapisałam sobie i przeczytam jak skończę serię (czyli za jakieś 3 lata ) - dzisiaj byłaby to dla mnie katorga - poza tym boję się spoilerów - jakichkolwiek - jesli chodzi o tą serię ... Powrót do góry
O kurde, ale zabójczy tekst *_* Co prawda nie przeczytałam całości, ale jestem w SZOKU, że COŚ rozumiem O bosz, jeszcze więcej Asha <3 <3 <3 Kurde, na razie nie będę tego czytała, ale mnie korci baaardzo. Ojojoj *_*
Kada, jesteś kochana :*
Kurde chwilowo jakoś nie mam weny na czytanie tego, ale przeczytać przeczytam na pewno Może w weekend mnie najdzie ochota Powrót do góry
Uh, po piątej, a więc sam fakt, że się odbyła to już spoiler, tym razem od autorki.
Więc ja się nie spodziewam prędko tłumaczenia, moje jest strasznie kulawe, ale ogólny sens zrozumiałam.
Chyba raczej po czwartej
Ah, rzeczywiście, mój błąd. Wybaczcie, ciągle myślę o tej zapowiadanej piątej części z Ethanem (i o tym kiedy w końcu reszta wyjdzie w Polsce...) Powrót do góry
Ja na razie nie czytam, nie chcę zepsuć sobie tej serii, poznając jakiś spoiler. No chyba, że któraś z Was zaznajomi się z tym fragmentem i zapewni mnie, że nic nie pojawia się w tym fragmencie
Książka bardzo dobra, ale bez żadnych rewelacji. Wszystko jest tak dokładnie opisane i przedstawione, czułam sie jakbym czytała baśń ale nie wciągnęło mnie za bardzo, mogłam spokojnie przerwać czytanie, nie było żadnej gorączki, a Asch co prawda świetny ale daleko mu do Jace'a. Żelazny Król mnie zaskoczył, nie miałam żadnej teorii dlaczego chce Meghan, ale na pewno tego bym się nie spodziewała No i z chęcią przeczytam ciąg dalszy.
kada113 dzięki za linka przeczytam jak tylko się da Powrót do góry
Cóż. Nie spodziewałam się, że ta książka tak mi się spodoba. Nigdy nie gustowałam w elfach, że tak powiem. No ale tego samego dnia, kiedy skończyłam Żelaznego Króla, poleciałam do Empiku po Żelazną Córkę. A to chyba znaczy coś o książce, nie?
Może od początku. Bohaterowie wyraźnie zarysowani, pomysł jest. Czego brakuje? Niczego, bo Kagawa potrafiła wszystko pięknie ubrać w słowa. Książkę aż przyjemnie się czytało, leciutko, szybko. Troszkę mnie na początku denerwował ten powtarzający się motyw "najlepszego przyjaciela". Od razu było wiadomo, ze będą potem z tym jaja.No i oczywiście, główna bohaterka musiała być córką jakiegoś króla, no bo jak. Nie mam niestety jakiegoś sentymentu do Puka, od początku czekałam, aż w książce pojawi się mój Ash. No a jak już się pojawił, razem z Meggie oddałam mu serce. xD
Ta akcja z tym Scottem mnie po prostu rozłożyła na łopatki. Chybabym umarła ze wstydu, gdyby mnie zrobiono takie coś.
Przejście Meghan do Krainy Magii sprytnie, oj sprytnie, zaplanowane. Podłożenie atrapy braciszka, mmm. Potem Losobór, bla blaaaa, no i baaaaaal. I odpadłam przy tańcu wiadomej pary. Potem cała ta wyprawa do Królestwa Machiny, ucieczka przed tymi opętanymi ludźmi i zranienie Puka. Myślałam, że się wykaraska nim ruszą - a tu dupa. Brakowało mi tych jego kąśliwych uwag troszkę, żarcików, głupich wtrąceń przez całą tę ich podróż "wzdłuż torów" i w ogóle. Potem, z kolei, kiedy Meghan wylądowała u stóp tego króla, po chybieniu tą magiczną strzałą, przystanie na tę jego propozycję albo że nie będzie w stanie mu się przeciwstawić. A ta co? Siup i po, resztką strzały.
Co do bohaterów, jak już mówiłam, jestem team Ash. Kocham jego postać, to, że jest taki zamknięty, zimny, dzielny, no po prostu mrał. Jednak... kocham też Puka. Mniej, ale jednak. Taki wesoły, emanujący optymizmem chłopak. Normalnie nie dziwię się Meggie, że miała z wyborem taki problem. Oberon zachowywał się dokładnie tak, jak przypuszczałam. Nie był żadnym kochającym tatusiem, starającym się odpokutować 16 lat życia w kłamstwie. Tytania też, pałająca wrogością.
Ja chyba już żałuję, że to trylogia jest. Strasznie mi się podoba styl Kagawy. No chyba, ze ona tak jak Clare wpadnie na pomysł rozbudowania tego. Ale nie wiem, czy bym tego chciała. Głęboka rozkmina trochę.
Nie bać się kupować, kupować i radować się z zakupu, proszę!
Ostatnimi czasy dużo mówi się o antyutopiach, ale to właśnie paranormal był gatunkiem największej obsesji wśród czytelników i miejmy nadzieję, że utrzymają swoją popularność przed następne kilkanaście lat.
Muszę przyznać, że gdy kupowałam książkę nie spodziewałam się wielkiego entuzjazmu...a tu szok.
Początek to po prostu zwykłe życie bohaterki, która na każdej drodze wciąż napotyka ścianę i musi się z nią zmierzyć. Przyjaciele, rodzina, dom i szkoła.
I wtedy nadeszła chwila, bramy do magi otworzyły się z wielkim hukiem ukazując swoje magiczne oblicze. Przyznam, że takie opisy zwykle zaczynają mnie zanudzać. A tu wręcz przeciwnie. Kraina jest jak żywa, jej bohaterowie urzekający czego chcieć więcej, gdy przeczyta się rozwinięty opis i przeniesie się oczami w centrum przygód.
A teraz o minusach.
Jedynym słabym punktem tej książki jest zachowanie bohaterki. Nie chodzi mi tu o pełną postać i to, że jej nie lubię, ale kiedy w każdej linijce czytam, że wciąż wpada na tego chłopaka lub się wywraca, no same wiecie o co mi chodzi. Bez urazy.
W skrócie. Uwielbiam krainę, puszystego kota, księcia i jej niesamowity opis. Polecam ją wszystkim czytelniczkom, które nie miały jeszcze okazji pokochać świata elfów. Czytajcie! Powrót do góry
Ogólnie rzecz biorąc nie jestem wielką fanką Meg - dopóki nie naszło jej olśnienie, zachowywała się dość bezmyślnie.
Podsumowując, książka baaardzo podobała mi się ze względu na baśniowy klimat, który uwielbiam, i dość dużą ilość przygód. Minusem jest opisanie tego wszystkiego za krótko, bez wgłębiania się w jakże czasem ciekawe szczegóły.
W sumie nie miałabym nic przeciwko jeśli ceną za przytoczenie większej ilości przeżyć Meg byłyby niekończące się opisy mycia rąk Heh, ale na serio, chwilami naprawdę denerwowało mnie to, że ta dziewczyna chodzi wciąż taka ubłocona i upaprana
Kupiłam w Matrasie na -55% i... się zakochałam. xD Gdzie ukrywaliście tą książkę?! Chociaż niedociągnięcia są i kilka rzeczy, które mi się nie spodobały, to całość odbieram bardzo pozytywnie. ^^ Właśnie skończyłam i chcę więcej! <3 Recenzja się pisze. 8D
„Chciałam zasnąć. Chciałam się położyć i zapomnieć o wszystkim, a potem obudzić się w świecie, gdzie nie strzelano do najlepszych przyjaciół i nie porywano młodszych braciszków. Chciałam, żeby to wszystko się skończyło i żeby moje życie wróciło do normalności.”
"Sen letniej nocy" jest znaną komedią autorstwa Wiliama Szekspira. Ma ona swój swoisty urok i klimat. Co jednak się stanie, gdy realia magicznego świata elfów zostaną połączone z Żelaznym Królestwem, powstałym z marzeń ludzkich o postępie techniki? A gdy do tej mieszanki dorzucimy jeszcze współczesną nastolatkę? Co nam wyjdzie? Panie i panowie po zmieszaniu podanych składników wychodzi nam "Żelazny Król" pierwsza część serii "Żelazny Dwór" autorstwa Julie Kagawa. Co jednak skrywa jej wnętrze?
Z okładki spogląda na nas blond włosa dziewczyna, przysłonięta częściowo przez wijące się wokół niej pnącza winogrona. Jest to Meghan Chase. Właśnie kończy szesnaście lat, ale przypuszcza, że nikt nie będzie pamiętał o jej urodzinach. Nawet rodzice. W ten dzień ma spotkać się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Co prawda tylko po to, żeby dać mu korepetycje, ale lepsze to niż nic. Jednak spotkanie kończy się tragicznie, a gdy dziewczyna wraca do domu okazuje się, że jej młodszy braciszek został porwany do świata magii, a na jego miejsce podstawiono złego sobowtóra. Jej najlepszy i jedyny przyjaciel zaś okazuje się postacią z kilkuwiekowej komedii. Meghan uświadamia sobie, że tak naprawdę go nie zna. Czy to nie jest tylko zły sen? Ma do wyboru ruszyć z Robbem do krainy Nigdynigdy lub napić się mglistego wina i zapomnieć. Jaką decyzję podejmie?
" - Powiedzieć ci? Jesteś pewna? - zaczął mówić cichym, groźnym tonem, aż dostałam gęsiej skórki. - Jak zaczniesz to widzieć, nie będziesz mogła przestać. Ludzie wariowali od nadmiaru wiedzy."
Meghan oczywiście decyduje się wyruszyć do mistycznej krainy, aby uratować brata, a my wraz z nią rozpoczynamy niezwykłą przygodę. Można by pomyśleć: kolejny paranormal. Nic nadzwyczajnego. I tu właśnie się mylicie, ponieważ książka może nie porywać od pierwszej strony, ale potem... Przepadałam! Zupełnie się tego nie spodziewałam. Już nieraz zdarzało mi się przejechać na opowieści z elfami w roli głównej. Ale to coś zupełnie innego! Mogłabym tutaj sypać epitetami zachwalając książkę, ale to i tak nie zmienia faktu, że tą książkę TRZEBA przeczytać.
Język powieści jest prosty i lekki, skierowany typowo do nastolatków. Chociaż powiedziałbym, że całość jest raczej dla starszej młodzieży. Zdarzają się fragmenty, ukazujące, że magiczna krainy Nigdynigdy nie jest taka urocza i kolorowa. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo, większość mieszkańców pragnie Cię zjeść, a druga... ma no cóż inne potrzeby. Zwykłe dziękuję okazuje się być wiążące, więc pamiętaj, żeby nigdy nikomu nic nie obiecywać! Chyba, że naprawdę musisz.
Jestem naprawdę zachwycona oddaniem całości. Można się było spodziewać, że autorka pozostanie w świecie wykreowanym przez kogoś innego. Przecież niektórzy tak właśnie robili. Korzystali z dorobku innych, nic nie zmieniając. Tutaj miłym zaskoczeniem było rozwinięcie świata Nigdynigdy, poszerzenie go. Autorka nie tylko korzystała, ale też dawała od siebie. Wielki plus za to!
Nie mam na co narzekać. Bohaterowie przedstawieni są świetnie. Mają głębię, historię, uczucia. Ich emocje nie są płytkie, czy wydumane. Gniew nie rodzi się w sekundę, a miłość w minutę. Wszystko dzieje się tak, jak powinno. Meghan jest postacią, którą polubiłam. Coraz rzadziej można znaleźć dobrą główną postać, która nie będzie mazgaić się, czy tak irytować czytelnika, że od razu się ją znienawidzi. Owszem nasza Księżniczka bywała momentami irytująca tak, jak każdy z bohaterów. Nikt nie jest przecież idealny, prawda? Ideały są nudne! A tutaj nuda nie miała wstępu. Cóż jeszcze mogę dodać.... Któż by się spodziewał, że książkę z zimowej krainy, nie ma serca z lodu? 8D
Podsumowując jest to jedna z najlepszych książek, jaką miałam przyjemność czytać. Jestem zachwycona, mimo kilku rzeczy, które mi się nie podobały, całość wychodzi świetnie. Jedyne, co mogę powiedzieć to: czemu książka jest taka krótka?! Gorąco polecam do sięgnięcia po 'Żelaznego Króla', jestem pewna, że wy również będziecie oczarowani!
Ogólna ocena: 10/10! Powrót do góry
Nie mogę się powstrzymać.
Okładki niemieckie są nieziemskie!
I dość grube książki mają i już 3!
http://1.bp.blogspot.com/-nxoi1sNAwFs/T0-_YFfyXoI/AAAAAAAAAmY/ogqX93NaMf4/s1600/IMAG0550.jpg
Tylko tytuł... Dosłownie "Nagle wróżka". -.-'
EDIT: Przepraszam, ale jakieś takie wielkie dało. :f Szczegóły można lepiej dojrzeć!
Faktycznie są piękne, ale tytuł mnie naprawdę dobija xDD Powrót do góry
Te okładki są przepiękne! Tylko tytuł("Nagle wróżka"?!)...brak mi słów. xD
Nagle wróżka ktoś dobija poziomu Amberu i Normalnych marzeń. Ale same okładki cudne.
Właśnie - okładki cudne, tylko jakim cudem takie grube? Powrót do góry
Właśnie - okładki cudne, tylko jakim cudem takie grube?
Hmm. Powiem to tak, niemcy mają długaśne słowa. Jak ktoś się uczy to wie, a do tego ogromne literki, więc przypuszczam, że to jest tego powodem.
Właśnie - okładki cudne, tylko jakim cudem takie grube?
Hmm. Powiem to tak, niemcy mają długaśne słowa. Jak ktoś się uczy to wie, a do tego ogromne literki, więc przypuszczam, że to jest tego powodem.
A tylko to jest powodem? Może dodają do swoich książek te krótkie, dodatkowe opowiadania? Chociaż, jak się zastanowić to po dwójce nie ma żadnego, więc też mało prawdopodobne. Powrót do góry
Ja też obstawiam,że powodem takiej grubości tych książek jest duża czcionka.No i fakt niektóre słowa w języku niemieckim są megadługie.
To kwestia języka - alfabet w Niemieckim jest, jaki jest, a i niektóre słowa- jak wspomniała Nerezza - potrafią zająć pół linijki Powrót do góry
Tak, to akurat prawda - niektóre słowa na niemieckim czytaliśmy od końca - właściwie, zaczynaliśmy od końca, stopniowo dodając na początku jakieś sylaby np. takie sehenswurdichkeiten xD zaczynaliśmy od keiten, posem wurdichkeiten, a na końcu sehenswurdichkeiten. chociaż bywały gorsze, hehe
A tylko to jest powodem? Może dodają do swoich książek te krótkie, dodatkowe opowiadania? Chociaż, jak się zastanowić to po dwójce nie ma żadnego, więc też mało prawdopodobne.
Rzekłabym, że w ogóle, ponieważ właśnie widziałam drugą część "Spętanych przez bogów" i jest mega grube. Tak samo 'Trylogia Czasu'. 1 część tak grubaśna, jak nasze 2 pierwsze. ;o
Och tak fenomen słów niemiecki jest niezwykły. Powrót do góry
Pierwsza część była ciekawa. Czytałam wcześniej wiele recenzji, z których większość była pozytywna, więc postanowiłam zobaczyć co to jest. Spodobało mi się to, że autorka stworztyła wymiarowych bohaterów (mam nadzieję, że w następnych częściach nie zostanie to zepsute). Jeżeli chodzi o grubość książki, czcionka jest standardowa, ale nie zmienia to faktu, że gdyby ją odrobinę zmniejszyć, to byłaby cieńsza. Za plus można uznoać to, że dzięki takiej czcionce oko za szybko się nie męczy
Żelazny król to książka, którą zdecydowanie muszę dodać do listy moich ulubionych. Trzymała mnie w napięciu od początku do końca. Przerwy w czytaniu wypełniałam zastanawianiem się co będzie dalej ^ ^ Nie jestem za dobra w recenzowaniu, także powiem tylko, że polecam
A co do niemieckich to okładki rzeczywiście są cudne ^ ^ Powrót do góry
A mimo to , ze okładki niemieckie są niczego sobie wolę oryginalną .
Ostatnio kiedy wstąpiłam do jakiejś czeskiej galerii i weszłam do ichniego "empiku" zobaczyłam "Żelaznego Króla" w pięknej , twardej okładce , z żelem i cudnie wydanego , dlaczego u nas nie mogą się postarać? Pierwsza część to jeszcze niczego sobie , ale druga "Żelazna Córka" wygląda jak tragedia... ni żelu , ni skrzydełek... strasznie zaniedbują .
Tu znalazłam zdjęcie , przepraszam za tą drugą książkę , ale innego nie było http://1.bp.blogspot.com/-DtD72AJkaV4/T9RwBBrGfvI/AAAAAAAAAng/jMrwJbr9GWw/s1600/DSC01979.JPG .
Mmm rano skończyłam czytać. Ogólnie fajna, ale były dwa momenty kiedy mnie nudziła i czytałam, po to żeby po prostu przeczytać..
Na początku lubiłam i Asha i Puka, ale potem, obydwoje zaczęli mnie wkurzać.. Puk lekkomyślny do bólu, a Ash? *spoiler* ta niby jego miłość do Meghan, to właściwie nawet nie ogarnęłam co mu się w niej spodobało.. tzn. nie żeby była jakaś pusta, że niczym się nie wyróżniała, ale nie wiem, oni mi jakoś nie pasują do siebie.. .
Może dlatego, że właściwie emocjonalnie jak dla mnie to byli jeszcze takimi dzieciakami.. Powrót do góry
Faaajne Momentami infantylne, a wróżki to totalnie nie moje klimaty, ale czyta się tak przyjemnie, że skończyłam całość w godzinę.
Może to dlatego, że mam fetysz dziewczyn ratujących ślicznych chłopców i uwielbiam, kiedy bohaterka ma młodszego brata, bo ten rodzaj pokrewieństwa pojawia się w literaturze młodzieżowej wyjątkowo rzadko. Żądam więcej miłości dla starszych sióstr
Tylko referencje do Szekspira mnie wkurzały, bo *deszcz kamieni w moim kierunku za trzy, dwa, jeden...* nie przepadam za żadnym z jego utworów, a "Snem nocy letniej" w szczególności.