NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Wszystko, czego pragnę na święta…
Po domu unosił się zapach przypraw korzennych. Pociągnęłam nosem: goździki i cynamon. Ulubione przyprawy mojej mamy. Nie wyobrażam sobie świąt bez pieczonych jabłek, podobnie jak wiele osób nie wyobraża sobie świąt bez choinki. W naszym mieszkaniu nigdy nie odgrywała znaczącej roli, była wciśnięta gdzieś między meble. Jedynie słabe światło żarówek dawało znać o tym, że w ogóle jest.
Ojciec siedział w kącie pokoju, palił fajkę i uśmiechał się promiennie do mnie i mojej siostry. Była piękną dziewczyną – miała błękitne oczy i brązowe loki, które unosiły się jak miliony małych sprężynek przy każdym ruchu jej głowy. Zazdrościłam jej urody odziedziczonej po mamie – ja byłam pulchną blondynką, podobnie jak ojciec.
- Amanda! Diana! Pomóżcie mi szykować stół! - Mama zawołała nas z niewielkiej kuchni. Mieszkaliśmy na trzecim piętrze, w starej przedwojennej kamienicy. W salonie stał rozłożony stolik. Przetarłam kurz szmatką i rzuciłam nią w Dianę.
- Ej! – krzyknęła, ale nie usłyszałam cienia urazy w jej głosie. Zaśmiała się cicho i popatrzyła, czy nie ubrudziła nowej koszuli. Chciała mi oddać, ale źle celowała – szmata poleciała prosto w wazon stojący na szafie. Przez chwile obie wstrzymałyśmy oddech, ale nie stało się nic strasznego – szkło tylko lekko się zatrzęsło. Zaśmiałyśmy się i usłyszałyśmy karcący ton matki.
- Dziewczynki, ile wy macie lat? – Zawsze w takich chwilach uświadamiała nas, że jesteśmy już dorosłe, że nie powinnyśmy się ciągle wygłupiać tylko brać do roboty.
Razem z Dianą rozłożyłyśmy obrus i poukładałyśmy sztućce. Założyłam fartuszek i poszłam pomóc mamie w kończeniu potraw. Dołożyłam majonezu do sałatki i wymieszałam ze sobą wszystkie składniki.
- Prezenty będą po kolacji! – głos taty poniósł się po niewielkim salonie. Zaśmiałam się. Moja siostra była starsza ode mnie, a nadal taka dziecinna. – Anka, nalej mi trochę wina, proszę…
- Przestań, jest wigilia – cichy głos mamy przypomniał mi, że ojciec zaczyna mieć problemy z alkoholem. Ale kogo by to obchodziło? Nawet jak od czasu do czasu więcej się napije, nikomu nie stanie się krzywda.
Słowne potyczki przerwał dzwonek do drzwi. Zobaczyłam jak Diana wstaje z fotela, ale byłam szybsza. W pośpiechu chwyciłam ścierkę i wytarłam dłonie, po czym znalazłam się przy drzwiach. Nacisnęłam na klamkę i zobaczyłam przed sobą chłopaka.
Ciemne włosy opadały mu nieco na oczy. Obdarzył mnie zakłopotanym uśmiechem, po czym porwał w ramiona.
- Adam! Nie mówiłeś, że wracasz! – krzyknęłam, kiedy okręcił się ze mną w ramionach wokół własnej osi. Kiedy postawił mnie na ziemi, zobaczyłam, że nadal ma na sobie mundur. Za moimi plecami pojawiła się Diana.
- Mój prezent gwiazdkowy chyba się udał – rzekłam uśmiechnięta. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Ty go zaprosiłaś?
- I przekonałam, żeby się nie wydał. Nawet nie wiesz, ile mnie to kosztowało.
Wtopiłam się w usta Bartka z taką mocą, że omal się nie przewróciliśmy.
- Wesołych świąt – szepnął mi do ucha. – Prezent ode mnie dostaniesz po kolacji.
Zaprowadziłam go do salonu. Nie trzeba było szykować dodatkowego nakrycia. Adam był moim niespodziewanym gościem. Przywitał się z moimi rodzicami.
- Dziękuję za zaproszenie – powiedział do mojego ojca.
- Nie ma za co, nie ma za co… Powiedz no, kiedy w końcu wypuszczą cię z tego wojska?
- Nie mam pojęcia – odparł, ale widziałam, że coś w wyrazie jego twarzy uległo zmianie. Nie miałam czasu z nim pogadać aż do północy, kiedy rodzice wysłali nas na pasterkę, a sami zostali w domu, sprzątając po kolacji. Diana szła z przodu, łapiąc płatki śniegu i podskakując, jakby miała nie dwadzieścia dwa, ale dwanaście lat.
- Amando, muszę ci coś powiedzieć – przerwał ciszę w dość oficjalny sposób. Złapałam go za rękę. Wiedziałam, że będzie musiał zostać w wojsku, że będziemy się rzadko widywać. Byłam na to przygotowana, wiec nie dałam mu dojść do słowa.
- Nie martw się o nic – rzekłam i pocałowałam go krótko, lecz namiętnie. – Miałeś zdaje się dać mi prezent. Kolacje już dawno zjedliśmy.
Zaśmiał się krótko, ale widziałam, że wciąż się martwi. Po powrocie do domu szybko weszłam do łazienki. To co miało się dziś wydarzyć nie było niespodzianką. To miał być najpiękniejszy prezent na świecie. Noc miała złączyć nas w jedno, mieliśmy już zawsze tworzyć jedno ciało. Jeden organizm.
Przejrzałam się w lustrze. Moje ciało nie wyglądało na idealne, ale wiedziałam, że dla Adama byłam najpiękniejsza. Byłam dla niego całym światem tak jak on dla mnie.
Przeczesałam włosy szczotką i otworzyłam drzwi, ponieważ zapomniałam piżamy. Z mojej sypiali dobiegły mnie głosy Diany i Adama…
- Nie powiedziałeś jej? Ona musi się dowiedzieć! – krzyczała moja siostra. Stałam przez chwilę bez ruchu i z szalejącym pulsem wysłuchiwałam odpowiedzi chłopaka.
- Próbowałem, zrozum. Wiem, że zaprosiłaś mnie tu tylko po to, żebym w końcu z nią zerwał. Ale nie mogę, rozumiesz? Kocham Amandę, zawsze będę. Wiem, że to samolubne, biorąc pod uwagę okoliczności…
Weszłam do pokoju niczym burza.
- Jakie okoliczności? – spytałam. Adam zwiesił głowę.
- Jest wojna w Iraku.
Podniosłam ciężką głowę. Gwałtownie obudziłam się ze snu, tak rzeczywistego… z własnego wspomnienia. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad łóżkiem. Dwudziesta pierwsza trzydzieści.
- Amanda, do cholery jasnej! – usłyszałam bełgot dochodzący z sąsiedniego pokoju. Ostatnie marzenia o tym, że sen się skończył, prysły jak bańka mydlana. Zasłoniłam twarz kołdrą i modliłam się w duchu, żeby mnie nie zauważył.
Drzwi się uchyliły, a ja usłyszałam kroki, które coraz bardziej się zbliżały. Mężczyzna zrzucił mi twarz z kołdry i pociągnął za słabe włosy.
- Wołałem cię! Dzwonił twój szef, powinnaś być w pracy pół godziny temu! – woń alkoholu, która ziała z buzi mojego ojca sprawiła, że zrobiło mi się niedobrze.
- Idę – rzuciłam przez zaciśnięte zęby. Puścił mnie i wyszedł z pokoju zataczając się na boki.
Wkładając przez głowę sweter, popatrzyłam na kredens, na którym stało stare zdjęcie mamy, taty, mnie i mojej siostry. Nie było już tej rodziny. Nie było nic.
Wybiegłam z domu. Szłam między zaśnieżonymi ulicami, a w głowie wciąż miałam to zdjęcie.
Siostra zachorowała na białaczkę kilka miesięcy po wigilii z moich wspomnień. Umarła po pół roku. Ojciec wpadł w depresję i zaczął pić jeszcze bardziej. Matka nie mogła tego znieść. Powiedziała, że ma tego dość i uciekła gdzieś z jakimś mężczyzną. Zostałam sama, bo mimo że tata był alkoholikiem to niemiłosiernie go kochałam i chciałam pomóc.
To on znalazł mi pracę w tej spelunie.
Wzniosłam wzrok, tak aby móc zobaczyć szyld wywieszony ponad drzwiami. Latarnia stojąca nieopodal zgasła, by za chwilę znów zapłonąć jasnym światłem. Nacisnęłam na klamkę i rozejrzałam się po klubie.
Moje koleżanki już tańczyły, przebrane jak ladacznice, kręcąc biodrami i przyciągając zachłanne męskie spojrzenia. Chciałam rzucić tą pracę, uciec jak najdalej ale nie mogłam. Po pierwsze, nie miałam pieniędzy na życie. Po drugie…
- Znów się spóźniłaś – oskarżycielski ton Wladimira odbił się echem w mojej głowie. Aby patrzeć na mojego szefa, musiałam skierować wzrok w dół. Był małym, grubym, łysiejącym Rosjaninem.
On był drugim powodem, przez jaki nie mogłam odejść. Żyłam w ciągłym strachu, groził mi już kilkukrotnie.
- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy – powiedziałam wyuczoną formułkę. Wladimir rozpiął mój stary, wyświechtany płaszcz i z grymasem popatrzył na gruby golf.
- To nie będzie ci już potrzebne.
I odszedł popijając whisky. Popatrzyłam na dziewczyny wyginające się w rytm muzyki. Wszystkie miały czerwoną bieliznę i wysokie szpilki. Była Wigilia Bożego Narodzenia, a ja miałam ją spędzić w klubie.
Nie wiem, dlaczego od razu po wyjściu z pracy na mroźną, opustoszałą ulicę zaczęłam przypominać sobie Adama. Święta, które wspominałam we śnie były naszymi ostatnimi. Chwile wtedy spędzone żyją we mnie nadal. Co by było gdybym rozkazała mu zostać? Czy jeszcze by żył?
Nagle, latarnia pod którą przechodziłam znowu zgasła. Dookoła zapanowała ciemność a ja nagle usłyszałam piękną melodię niosącą się ulicą. Rozejrzałam się, ale teraz nie widziałam już nic, nawet śniegu pod stopami. Stałam w czarnej przestrzeni, gdy spostrzegłam siostrę. Diana pomachała do mnie i zaczęła zbliżać się chwiejnym krokiem. Wyglądała pięknie – nie tak, jak w czasie choroby, włosy miała nadal długie; żywe iskierki w oczach świadczyły o radości ze spotkania. Złapałam ją za rękę, jakby w obawie, że zniknie.
- Amando. Kochanie. Cieszę się z naszego spotkania.
Jej głos był jak melodia, był najpiękniejszym dżwiękiem na świecie. Poczułam łzy pod oczami. Diana zsunęła złoto-granatowy szalik z szyi i owinęła go wokół mojej. Mocniej zacisnęłam palce na jej dłoni. Poprowadziła mnie przez ciemność.
- Czy to dziej się naprawdę? – zadałam dość dziecinne pytanie.
- Jest Boże Narodzenie. Noc cudów. Obserwowaliśmy cię przez ostatni rok. Amando, jesteś taka dzielna! – krzyknęła uradowana. Krople łez popłynęły po moich policzkach. Siostra tylko uśmiechnęła się i pobiegła przed siebie, tańcząc i wirując jak przed kilkoma laty. Pobiegłam za nią. Czułam niesamowity wiatr we włosach, mimo iż znajdowałam się w ciemnej pustce.
- Zasłużyłaś na nagrodę – Diana wyciągnęła rękę przed siebie i nagle zmaterializował się przed nią czerwony kamień. Chwyciła go w obie dłonie, delikatnie jak dziecko. Obie usłyszałyśmy głos, choć tylko mnie on wystraszył.
- Tęsknisz za ojcem, za tym jaki był przed śmiercią siostry?
Kiwnęłam głową i odpowiedziałam twierdząco.
- Czy chcesz, żeby był taki jak kiedyś? Kochający, wyrozumiały i wierny? Czy tego chcesz najbardziej na świecie? Mogę to spełnić, wystarczy twoje jedno słowo.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu głosu, ale Diana złapała mnie za rękę.
- Musisz odpowiedzieć teraz – szepnęła. – Czy tego pragniesz?
- Nie. Chciałabym…
- Nie, nie, nie!
Przerażający krzyk niemal rozsadził mi uszy. Zatkałam je i skrzywiłam się z bólu.
- Chcesz odejść z pracy, uwolnić się od szefa? Mogę sprawić, że zapomni o twoim istnieniu. Możesz sama wybrać, co stanie się z twoim losem… Tylko musisz powiedzieć, że to jest to, czego pragniesz najbardziej, że to jest to, co chcesz dostać.
- Ale kłamałabym mówiąc, że tak jest.
Znów usłyszałam krzyk, jakby kogoś palono żywcem. Na mojej siostrze zdawał się nie robić wrażenia. Nadal uśmiechała się, głaszcząc czerwony diament.
- Masz ostatnią szansę, Amando. Nie zmarnuj jej! Musisz tylko powiedzieć, że już nigdy nie chcesz być biedna. Mogę dać ci tyle pieniędzy, żebyś mogła kupić wszystko. Jedynym, czego oczekuję w zamian, jest słowo, że to jest twoim marzeniem.
- Wszystko, czego potrzebuję … to Adam. Chciałabym znów go zobaczyć.
Usłyszałam głębokie westchnięcie mojej siostry. Już nie wyglądała na zadowoloną.
- Te wszystkie rzeczy Amando, to wszystko może być twoje. Powiedzmy, że to prezenty gwiazdkowe ode mnie.
- Ale ja tego nie chcę. Wszystko, czego pragnę na święta to on.
Nagle poczułam się ociężała, zakręciło mi się w głowie i zamknęłam oczy.
Kiedy je otworzyłam, poczułam zimno bijące ze wszystkich stron. Przenikało do mojego ciała. Byłam cała mokra, śnieg padał mi na twarz. Wstałam z ziemi i otrząsnęłam się. Wydawało mi się, że stałam dalej, ale po dziwnym wypadku niczego już nie byłam pewna. Mój mózg nie działał prawidłowo.
Zrobiłam kilka kroków, powłóczyłam nogami.
- Przepraszam, chyba coś pani upuściła - usłyszałam męski głos dobiegający zza moich pleców. Starszy pan podniósł apaszkę z ulicy i wyciągnął ją w moją stronę. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Koniuszkami palców dotknęłam szaliczka. To się nie dzieje - powtórzyłam w myślach. Zawiązałam chustkę pod szyją i ruszyłam przed siebie. Szybko dobiegłam do kamienicy. Nawet jeśli ten sen miał się okazać prawdziwy, nie żałowałam swojej decyzji. Na co mi wszystkie pieniądze świata, jeśli straciłam Adama?
Otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do środka. W domu było cicho i jasno. Wydawało mi się, że tata powinien spać albo oglądać telewizję ale nigdzie go nie było. W domu było za to czysto, nigdzie nie walały się butelki po piwie czy niedopałki papierosów. W kącie stała mała choinka przystrojona w czerwone światełka.
- Wesołych świąt - szept dochodził z fotela, stojącego za mną. Odwórciłam się i stanęłam jak zaczarowana.
Przenikliwe spojrzenie jego niebieskich oczu. Ciemne włosy opadające na czoło. Różowe usta. Zbliżyłam się do niego i wyciągnęłam rękę. Zrobił to samo, a kiedy nasze dłonie się spotkały, po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Amando - jęknął i pocałował mnie. Usiadłam na jego kolanach, a on głaskał mnie po włosach. To była noc na którą czekałam, której nigdy nie było mi dane zasmakować. Za oknem zaczęło wstawać słońce, a ja nadal leżałam wtulona w jego pierś.
- Adamie, tęskniłam. Tak bardzo tęskniłam.
- Jesteś taka niemądra. Mogłaś mnieć wszystko. Twoje życie mogło się zmienić. W
- Nie chciałeś mnie? - zapytałam z zawodem.
- Nie. Wolałem, żebyś żyła przyszłością. Chciałem, żebyś w końcu była szczęśliwa - jego głos wydawał się smutny.
- Teraz jestem. Jedna noc jest warta o wiele więcej niż marne życie. Wszystko czego pragnę to ty.
Kiedy wypowiedziałam te słowa, Adam zniknął. Wszystko zniknęło równie szybko, jak się pojawiło.
Hej dziewczyny, moze to nie jest jakies super opowiadanie, ale zachecam do przeczytania i prosze o jakas konstruktywna krytyke tutajpoczkategori
Co do błędów to jak wiadomo nie do mnie ,bo ja na takich rzeczach kompletnie się nie znam ,ale za to mogę się wypowiedzieć co do fabuły
Zacznę od samego tytułu, który bardzo mi się spodobał, co jak wiadomo jest ważne ,bo często własnie tytuł przyciąga uwagę czytelnika.
Co do fabuły - piszesz w ciekawy sposob, bardzo podoba mi się pierwsza część opowiadania, ta ze snem. Potem mnie zaskoczyłaś, bo spodziewalam się czegoś innego, ale to plus. Na minus jak dla mnie jest troche to ,ze wszystko dzieje się potem tak strasznie szybko, troche zgłupiałam w pewnym momencie.
Podoba mi sie słodko-gorzkie zakonczenie i ogolnie bardzo fajne opowiadanie.
Miałeś, zdaje się, dać mi prezent.
To, co miało się dziś wydarzyć, nie było niespodzianką.
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Co by było, gdybym rozkazała mu zostać?
Dookoła zapanowała ciemność, a ja nagle usłyszałam piękną melodię niosącą się ulicą.
Wyglądała pięknie – nie tak, jak w czasie choroby; włosy miała nadal długie; żywe iskierki w oczach świadczyły o radości ze spotkania.
- Tęsknisz za ojcem, za tym, jaki był przed śmiercią siostry?
- Mój prezent gwiazdkowy chyba się udał – rzekłam uśmiechnięta. Spojrzałam na nią zaskoczona.
Poczułam łzy pod oczami.
- Czy to dzieje się naprawdę?
- Wszystko, czego potrzebuję … to Adam.
Mogłaś mnieć wszystko.
Twoje życie mogło się zmienić. W
Nie wiem, czy przez przypadek ucięłaś to zdanie, czy chciałaś je napisać? A może przez przypadek wstawiłaś tę literę na końcu...
Błędów tyle. Co do interpunkcyjnych: niektórych 100% pewności nie mam, jednak napisałam tak, jak wydaje mi się słuszne.
Zgadzam się z Zuu, tytuł faktycznie jest bardzo obiecujący, a to ważna sprawa, by przyciągnął czytelnika. Ja wpadłam jak mucha w lep, czy w coś.
Pomysł na opowiadanie jest naprawdę świetny i moim zdaniem dobrze wykorzystany. W pewnym momencie akcja za bardzo przyspieszyła i to rzeczywiście minus tego opowiadania. Sen też był bardzo ciekawym pomysłem, bardzo ciesze się również z tego, że postanowiłaś jednego z bohaterów uczynić żołnierzem walczącym w Iraku. To było fascynujące.
Między snem a rzeczywistością zabrakło mi czegoś... czegoś ważnego. Jakiegoś aspektu, który uzupełniłby to opowiadanie. Ogólnie podobało mi się to opowiadanie, ale szału nie ma. tutajpoczkategori
tą pracę
Piszę się tę pracę.
Co do opowiadania... to jak zauważyły koleżanki wypowiadające się powyżej, tytuł jest świetny! Pomysł zresztą też.
Bardzo podobało mi się twoje opowiadanie. Z przyjemnością je przeczytałam. Jedyne, co mam Ci do zarzucenia, to to, że akcja na końcu potoczyła się za szybko... Ale wiem, jak trudno ją spowolnić. Sama mam z tym problem. I mi, tak jak Lenalee, zabrakło czegoś między snem a rzeczywistością. Jakiegoś płynniejszego przejścia? Nie wiem.
Cóż... czekam na jakieś kolejne Twoje prace.
strasznie fajny pomysł, Oxy! najpierw ten cudowny, cukierkowy sen, a potem kontrastująca z nim brutalna rzeczywistość - takie zaskakujące
hm, nie znam się za bardzo na błędach, więc nie będę się ich doszukiwać (no, może faktycznie jedyny to z tą akcją, bo się trochę pogubiłam pod koniec). ale plus za lekki i przyjemny styl - bardzo fajnie się czytało. no i zakończenie - już się bałam, że będzie taki trochę kiczowaty happy end, ale ładnie udało Ci się wybrnąć z tego
podobało mi się tutajpoczkategori
Oxy, twoje opowiadanie jest fantastyczne! Na błędy interpunkcyjne jak zwykle nie zwróciłam uwagi, bo chyba nie było żadnych bardzo rażących. Strasznie mi się podoba, pomysł super i wykonanie bardzo dobre
Dzięki dziewczyny za dobre słowa i za wyłapanie błędów Jeśli chodzi o interpunkcję to mam problemy, ale pracuję nad nimi i jak mi je wypisałaś to od razu rozjaśniło mi się w głowie. Jeśli chodzi o literówki to fakt, nie wyłapałam A z 'pracą' to dowaliłam niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie? No i taka gafa
Mam jeszcze małą prośbę do Lenalee (albo do kogoś kto zna się na tym równie dobrze) wyjaśnisz mi, czemu tu musi być przecinek:
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Rozumiem, że przeciwstawia się coś ze sobą ale dlaczego przecinek przed 'tak' a nie 'jak' ? tutajpoczkategori
Mam jeszcze małą prośbę do Lenalee (albo do kogoś kto zna się na tym równie dobrze) wyjaśnisz mi, czemu tu musi być przecinek:
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Rozumiem, że przeciwstawia się coś ze sobą ale dlaczego przecinek przed 'tak' a nie 'jak' ?
niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie?
Tak, dokładnie od tego zależy.
Twoje opowiadanie strasznie mnie przygnębiło
Bardzo nie lubię czytać tego typu opowiadań/książek bo prawdziwe życie jest na tyle smutne i brutalne, że jeszcze czytać o tym, to masochizm xD
Błędy jakie ja zauważyłam, to jedna literówka oraz złe użycie zaimka do słowa "książkę"
Ogólnie pomysł świetny, a zakończenie w stylu "dziewczynka z zapałkami". Gdybym była młodsza, to pewnie płakałabym po przeczytaniu tego co napisałaś xD
Jak ktoś lubi dołującą fabułę, to niech zaraz bierze się za czytanie! Jak nie, radze podjadać czekoladę, która zniweluje przygnębienie tutajpoczkategori
niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie?
Tak, dokładnie od tego zależy.
Ja zawsze pamiętałam: 'tę' - biernik, 'tą' - narzędnik.
Gdyby tak było z tymi końcówkami, to miałoby być "widzę tą panią"? Bo ja powiedziałabym "tę", ale jakby ktoś w tej sprawie mógł poprzeć się jakimś słownikiem czy wiarygodną stronką, to byłabym bardzo wdzięczna, nie da mi już to spokoju.
Cytat skądś na ten temat: "a właśnie, że "tę" a nie "tą", gdyż jest to biernik (kogo? co?) a w tym przypadku deklinacyjnym zachowała się końcówka archaiczna i mówi się, np. widzę tę książkę, tę panią...itd."
- Nie wiem jednak, ile w tym prawdy. To powtarzam, jeśli znajdziecie gdzieś opisany ładnie ten problem, to napiszcie mi, proszę. xD
To jest pierwsze opowiadanie, które przeczytałam i .... jest świetne! Oczywiście mnie przygnębiło, ale bohaterka w sumie kiedyś poznała tego Adama i zaznała radości płynącej z bycia z nim, więc mogła żyć wspomnieniami. Nie wszyscy mają takie szczęście. Nie wiem czy zrozumiale to napisałam... Fajnie piszesz, wciągnęło mnie i zakończenie, sama ostatnio wszystko w moich pracach źle kończę tutajpoczkategori
Oxy, świetne opowiadanie
Baaardzo podobało mi się to zderzenie snu z rzeczywistością... W sumie do pojawienia się Diany wszystko mi się naprawdę baaardzo podobało, potem niestety troszkę gorzej, bo trochę nie zczaiłam akcji xD
Końcówka smutna, tak jak Martycji skojarzyła mi się z dziewczynką z zapałkami...
Jeszcze co do Twojego stylu pisania - bardzo mi się podoba Piszesz lekko, dobrze się to czyta. I oddajesz klimat - na początku podczas snu Twój sposób pisania był taki ciepły, sielski. Potem - melancholijny, gorzki. Masz szczęście, że tak potrafisz
Naprawdę bardzo dobre opowiadanie
Po domu unosił się zapach przypraw korzennych. Pociągnęłam nosem: goździki i cynamon. Ulubione przyprawy mojej mamy. Nie wyobrażam sobie świąt bez pieczonych jabłek, podobnie jak wiele osób nie wyobraża sobie świąt bez choinki. W naszym mieszkaniu nigdy nie odgrywała znaczącej roli, była wciśnięta gdzieś między meble. Jedynie słabe światło żarówek dawało znać o tym, że w ogóle jest.
Ojciec siedział w kącie pokoju, palił fajkę i uśmiechał się promiennie do mnie i mojej siostry. Była piękną dziewczyną – miała błękitne oczy i brązowe loki, które unosiły się jak miliony małych sprężynek przy każdym ruchu jej głowy. Zazdrościłam jej urody odziedziczonej po mamie – ja byłam pulchną blondynką, podobnie jak ojciec.
- Amanda! Diana! Pomóżcie mi szykować stół! - Mama zawołała nas z niewielkiej kuchni. Mieszkaliśmy na trzecim piętrze, w starej przedwojennej kamienicy. W salonie stał rozłożony stolik. Przetarłam kurz szmatką i rzuciłam nią w Dianę.
- Ej! – krzyknęła, ale nie usłyszałam cienia urazy w jej głosie. Zaśmiała się cicho i popatrzyła, czy nie ubrudziła nowej koszuli. Chciała mi oddać, ale źle celowała – szmata poleciała prosto w wazon stojący na szafie. Przez chwile obie wstrzymałyśmy oddech, ale nie stało się nic strasznego – szkło tylko lekko się zatrzęsło. Zaśmiałyśmy się i usłyszałyśmy karcący ton matki.
- Dziewczynki, ile wy macie lat? – Zawsze w takich chwilach uświadamiała nas, że jesteśmy już dorosłe, że nie powinnyśmy się ciągle wygłupiać tylko brać do roboty.
Razem z Dianą rozłożyłyśmy obrus i poukładałyśmy sztućce. Założyłam fartuszek i poszłam pomóc mamie w kończeniu potraw. Dołożyłam majonezu do sałatki i wymieszałam ze sobą wszystkie składniki.
- Prezenty będą po kolacji! – głos taty poniósł się po niewielkim salonie. Zaśmiałam się. Moja siostra była starsza ode mnie, a nadal taka dziecinna. – Anka, nalej mi trochę wina, proszę…
- Przestań, jest wigilia – cichy głos mamy przypomniał mi, że ojciec zaczyna mieć problemy z alkoholem. Ale kogo by to obchodziło? Nawet jak od czasu do czasu więcej się napije, nikomu nie stanie się krzywda.
Słowne potyczki przerwał dzwonek do drzwi. Zobaczyłam jak Diana wstaje z fotela, ale byłam szybsza. W pośpiechu chwyciłam ścierkę i wytarłam dłonie, po czym znalazłam się przy drzwiach. Nacisnęłam na klamkę i zobaczyłam przed sobą chłopaka.
Ciemne włosy opadały mu nieco na oczy. Obdarzył mnie zakłopotanym uśmiechem, po czym porwał w ramiona.
- Adam! Nie mówiłeś, że wracasz! – krzyknęłam, kiedy okręcił się ze mną w ramionach wokół własnej osi. Kiedy postawił mnie na ziemi, zobaczyłam, że nadal ma na sobie mundur. Za moimi plecami pojawiła się Diana.
- Mój prezent gwiazdkowy chyba się udał – rzekłam uśmiechnięta. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Ty go zaprosiłaś?
- I przekonałam, żeby się nie wydał. Nawet nie wiesz, ile mnie to kosztowało.
Wtopiłam się w usta Bartka z taką mocą, że omal się nie przewróciliśmy.
- Wesołych świąt – szepnął mi do ucha. – Prezent ode mnie dostaniesz po kolacji.
Zaprowadziłam go do salonu. Nie trzeba było szykować dodatkowego nakrycia. Adam był moim niespodziewanym gościem. Przywitał się z moimi rodzicami.
- Dziękuję za zaproszenie – powiedział do mojego ojca.
- Nie ma za co, nie ma za co… Powiedz no, kiedy w końcu wypuszczą cię z tego wojska?
- Nie mam pojęcia – odparł, ale widziałam, że coś w wyrazie jego twarzy uległo zmianie. Nie miałam czasu z nim pogadać aż do północy, kiedy rodzice wysłali nas na pasterkę, a sami zostali w domu, sprzątając po kolacji. Diana szła z przodu, łapiąc płatki śniegu i podskakując, jakby miała nie dwadzieścia dwa, ale dwanaście lat.
- Amando, muszę ci coś powiedzieć – przerwał ciszę w dość oficjalny sposób. Złapałam go za rękę. Wiedziałam, że będzie musiał zostać w wojsku, że będziemy się rzadko widywać. Byłam na to przygotowana, wiec nie dałam mu dojść do słowa.
- Nie martw się o nic – rzekłam i pocałowałam go krótko, lecz namiętnie. – Miałeś zdaje się dać mi prezent. Kolacje już dawno zjedliśmy.
Zaśmiał się krótko, ale widziałam, że wciąż się martwi. Po powrocie do domu szybko weszłam do łazienki. To co miało się dziś wydarzyć nie było niespodzianką. To miał być najpiękniejszy prezent na świecie. Noc miała złączyć nas w jedno, mieliśmy już zawsze tworzyć jedno ciało. Jeden organizm.
Przejrzałam się w lustrze. Moje ciało nie wyglądało na idealne, ale wiedziałam, że dla Adama byłam najpiękniejsza. Byłam dla niego całym światem tak jak on dla mnie.
Przeczesałam włosy szczotką i otworzyłam drzwi, ponieważ zapomniałam piżamy. Z mojej sypiali dobiegły mnie głosy Diany i Adama…
- Nie powiedziałeś jej? Ona musi się dowiedzieć! – krzyczała moja siostra. Stałam przez chwilę bez ruchu i z szalejącym pulsem wysłuchiwałam odpowiedzi chłopaka.
- Próbowałem, zrozum. Wiem, że zaprosiłaś mnie tu tylko po to, żebym w końcu z nią zerwał. Ale nie mogę, rozumiesz? Kocham Amandę, zawsze będę. Wiem, że to samolubne, biorąc pod uwagę okoliczności…
Weszłam do pokoju niczym burza.
- Jakie okoliczności? – spytałam. Adam zwiesił głowę.
- Jest wojna w Iraku.
Podniosłam ciężką głowę. Gwałtownie obudziłam się ze snu, tak rzeczywistego… z własnego wspomnienia. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad łóżkiem. Dwudziesta pierwsza trzydzieści.
- Amanda, do cholery jasnej! – usłyszałam bełgot dochodzący z sąsiedniego pokoju. Ostatnie marzenia o tym, że sen się skończył, prysły jak bańka mydlana. Zasłoniłam twarz kołdrą i modliłam się w duchu, żeby mnie nie zauważył.
Drzwi się uchyliły, a ja usłyszałam kroki, które coraz bardziej się zbliżały. Mężczyzna zrzucił mi twarz z kołdry i pociągnął za słabe włosy.
- Wołałem cię! Dzwonił twój szef, powinnaś być w pracy pół godziny temu! – woń alkoholu, która ziała z buzi mojego ojca sprawiła, że zrobiło mi się niedobrze.
- Idę – rzuciłam przez zaciśnięte zęby. Puścił mnie i wyszedł z pokoju zataczając się na boki.
Wkładając przez głowę sweter, popatrzyłam na kredens, na którym stało stare zdjęcie mamy, taty, mnie i mojej siostry. Nie było już tej rodziny. Nie było nic.
Wybiegłam z domu. Szłam między zaśnieżonymi ulicami, a w głowie wciąż miałam to zdjęcie.
Siostra zachorowała na białaczkę kilka miesięcy po wigilii z moich wspomnień. Umarła po pół roku. Ojciec wpadł w depresję i zaczął pić jeszcze bardziej. Matka nie mogła tego znieść. Powiedziała, że ma tego dość i uciekła gdzieś z jakimś mężczyzną. Zostałam sama, bo mimo że tata był alkoholikiem to niemiłosiernie go kochałam i chciałam pomóc.
To on znalazł mi pracę w tej spelunie.
Wzniosłam wzrok, tak aby móc zobaczyć szyld wywieszony ponad drzwiami. Latarnia stojąca nieopodal zgasła, by za chwilę znów zapłonąć jasnym światłem. Nacisnęłam na klamkę i rozejrzałam się po klubie.
Moje koleżanki już tańczyły, przebrane jak ladacznice, kręcąc biodrami i przyciągając zachłanne męskie spojrzenia. Chciałam rzucić tą pracę, uciec jak najdalej ale nie mogłam. Po pierwsze, nie miałam pieniędzy na życie. Po drugie…
- Znów się spóźniłaś – oskarżycielski ton Wladimira odbił się echem w mojej głowie. Aby patrzeć na mojego szefa, musiałam skierować wzrok w dół. Był małym, grubym, łysiejącym Rosjaninem.
On był drugim powodem, przez jaki nie mogłam odejść. Żyłam w ciągłym strachu, groził mi już kilkukrotnie.
- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy – powiedziałam wyuczoną formułkę. Wladimir rozpiął mój stary, wyświechtany płaszcz i z grymasem popatrzył na gruby golf.
- To nie będzie ci już potrzebne.
I odszedł popijając whisky. Popatrzyłam na dziewczyny wyginające się w rytm muzyki. Wszystkie miały czerwoną bieliznę i wysokie szpilki. Była Wigilia Bożego Narodzenia, a ja miałam ją spędzić w klubie.
Nie wiem, dlaczego od razu po wyjściu z pracy na mroźną, opustoszałą ulicę zaczęłam przypominać sobie Adama. Święta, które wspominałam we śnie były naszymi ostatnimi. Chwile wtedy spędzone żyją we mnie nadal. Co by było gdybym rozkazała mu zostać? Czy jeszcze by żył?
Nagle, latarnia pod którą przechodziłam znowu zgasła. Dookoła zapanowała ciemność a ja nagle usłyszałam piękną melodię niosącą się ulicą. Rozejrzałam się, ale teraz nie widziałam już nic, nawet śniegu pod stopami. Stałam w czarnej przestrzeni, gdy spostrzegłam siostrę. Diana pomachała do mnie i zaczęła zbliżać się chwiejnym krokiem. Wyglądała pięknie – nie tak, jak w czasie choroby, włosy miała nadal długie; żywe iskierki w oczach świadczyły o radości ze spotkania. Złapałam ją za rękę, jakby w obawie, że zniknie.
- Amando. Kochanie. Cieszę się z naszego spotkania.
Jej głos był jak melodia, był najpiękniejszym dżwiękiem na świecie. Poczułam łzy pod oczami. Diana zsunęła złoto-granatowy szalik z szyi i owinęła go wokół mojej. Mocniej zacisnęłam palce na jej dłoni. Poprowadziła mnie przez ciemność.
- Czy to dziej się naprawdę? – zadałam dość dziecinne pytanie.
- Jest Boże Narodzenie. Noc cudów. Obserwowaliśmy cię przez ostatni rok. Amando, jesteś taka dzielna! – krzyknęła uradowana. Krople łez popłynęły po moich policzkach. Siostra tylko uśmiechnęła się i pobiegła przed siebie, tańcząc i wirując jak przed kilkoma laty. Pobiegłam za nią. Czułam niesamowity wiatr we włosach, mimo iż znajdowałam się w ciemnej pustce.
- Zasłużyłaś na nagrodę – Diana wyciągnęła rękę przed siebie i nagle zmaterializował się przed nią czerwony kamień. Chwyciła go w obie dłonie, delikatnie jak dziecko. Obie usłyszałyśmy głos, choć tylko mnie on wystraszył.
- Tęsknisz za ojcem, za tym jaki był przed śmiercią siostry?
Kiwnęłam głową i odpowiedziałam twierdząco.
- Czy chcesz, żeby był taki jak kiedyś? Kochający, wyrozumiały i wierny? Czy tego chcesz najbardziej na świecie? Mogę to spełnić, wystarczy twoje jedno słowo.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu głosu, ale Diana złapała mnie za rękę.
- Musisz odpowiedzieć teraz – szepnęła. – Czy tego pragniesz?
- Nie. Chciałabym…
- Nie, nie, nie!
Przerażający krzyk niemal rozsadził mi uszy. Zatkałam je i skrzywiłam się z bólu.
- Chcesz odejść z pracy, uwolnić się od szefa? Mogę sprawić, że zapomni o twoim istnieniu. Możesz sama wybrać, co stanie się z twoim losem… Tylko musisz powiedzieć, że to jest to, czego pragniesz najbardziej, że to jest to, co chcesz dostać.
- Ale kłamałabym mówiąc, że tak jest.
Znów usłyszałam krzyk, jakby kogoś palono żywcem. Na mojej siostrze zdawał się nie robić wrażenia. Nadal uśmiechała się, głaszcząc czerwony diament.
- Masz ostatnią szansę, Amando. Nie zmarnuj jej! Musisz tylko powiedzieć, że już nigdy nie chcesz być biedna. Mogę dać ci tyle pieniędzy, żebyś mogła kupić wszystko. Jedynym, czego oczekuję w zamian, jest słowo, że to jest twoim marzeniem.
- Wszystko, czego potrzebuję … to Adam. Chciałabym znów go zobaczyć.
Usłyszałam głębokie westchnięcie mojej siostry. Już nie wyglądała na zadowoloną.
- Te wszystkie rzeczy Amando, to wszystko może być twoje. Powiedzmy, że to prezenty gwiazdkowe ode mnie.
- Ale ja tego nie chcę. Wszystko, czego pragnę na święta to on.
Nagle poczułam się ociężała, zakręciło mi się w głowie i zamknęłam oczy.
Kiedy je otworzyłam, poczułam zimno bijące ze wszystkich stron. Przenikało do mojego ciała. Byłam cała mokra, śnieg padał mi na twarz. Wstałam z ziemi i otrząsnęłam się. Wydawało mi się, że stałam dalej, ale po dziwnym wypadku niczego już nie byłam pewna. Mój mózg nie działał prawidłowo.
Zrobiłam kilka kroków, powłóczyłam nogami.
- Przepraszam, chyba coś pani upuściła - usłyszałam męski głos dobiegający zza moich pleców. Starszy pan podniósł apaszkę z ulicy i wyciągnął ją w moją stronę. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Koniuszkami palców dotknęłam szaliczka. To się nie dzieje - powtórzyłam w myślach. Zawiązałam chustkę pod szyją i ruszyłam przed siebie. Szybko dobiegłam do kamienicy. Nawet jeśli ten sen miał się okazać prawdziwy, nie żałowałam swojej decyzji. Na co mi wszystkie pieniądze świata, jeśli straciłam Adama?
Otworzyłam drzwi i po cichu weszłam do środka. W domu było cicho i jasno. Wydawało mi się, że tata powinien spać albo oglądać telewizję ale nigdzie go nie było. W domu było za to czysto, nigdzie nie walały się butelki po piwie czy niedopałki papierosów. W kącie stała mała choinka przystrojona w czerwone światełka.
- Wesołych świąt - szept dochodził z fotela, stojącego za mną. Odwórciłam się i stanęłam jak zaczarowana.
Przenikliwe spojrzenie jego niebieskich oczu. Ciemne włosy opadające na czoło. Różowe usta. Zbliżyłam się do niego i wyciągnęłam rękę. Zrobił to samo, a kiedy nasze dłonie się spotkały, po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Amando - jęknął i pocałował mnie. Usiadłam na jego kolanach, a on głaskał mnie po włosach. To była noc na którą czekałam, której nigdy nie było mi dane zasmakować. Za oknem zaczęło wstawać słońce, a ja nadal leżałam wtulona w jego pierś.
- Adamie, tęskniłam. Tak bardzo tęskniłam.
- Jesteś taka niemądra. Mogłaś mnieć wszystko. Twoje życie mogło się zmienić. W
- Nie chciałeś mnie? - zapytałam z zawodem.
- Nie. Wolałem, żebyś żyła przyszłością. Chciałem, żebyś w końcu była szczęśliwa - jego głos wydawał się smutny.
- Teraz jestem. Jedna noc jest warta o wiele więcej niż marne życie. Wszystko czego pragnę to ty.
Kiedy wypowiedziałam te słowa, Adam zniknął. Wszystko zniknęło równie szybko, jak się pojawiło.
Hej dziewczyny, moze to nie jest jakies super opowiadanie, ale zachecam do przeczytania i prosze o jakas konstruktywna krytyke tutajpoczkategori
Co do błędów to jak wiadomo nie do mnie ,bo ja na takich rzeczach kompletnie się nie znam ,ale za to mogę się wypowiedzieć co do fabuły
Zacznę od samego tytułu, który bardzo mi się spodobał, co jak wiadomo jest ważne ,bo często własnie tytuł przyciąga uwagę czytelnika.
Co do fabuły - piszesz w ciekawy sposob, bardzo podoba mi się pierwsza część opowiadania, ta ze snem. Potem mnie zaskoczyłaś, bo spodziewalam się czegoś innego, ale to plus. Na minus jak dla mnie jest troche to ,ze wszystko dzieje się potem tak strasznie szybko, troche zgłupiałam w pewnym momencie.
Podoba mi sie słodko-gorzkie zakonczenie i ogolnie bardzo fajne opowiadanie.
Miałeś, zdaje się, dać mi prezent.
To, co miało się dziś wydarzyć, nie było niespodzianką.
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Co by było, gdybym rozkazała mu zostać?
Dookoła zapanowała ciemność, a ja nagle usłyszałam piękną melodię niosącą się ulicą.
Wyglądała pięknie – nie tak, jak w czasie choroby; włosy miała nadal długie; żywe iskierki w oczach świadczyły o radości ze spotkania.
- Tęsknisz za ojcem, za tym, jaki był przed śmiercią siostry?
- Mój prezent gwiazdkowy chyba się udał – rzekłam uśmiechnięta. Spojrzałam na nią zaskoczona.
Poczułam łzy pod oczami.
- Czy to dzieje się naprawdę?
- Wszystko, czego potrzebuję … to Adam.
Mogłaś mnieć wszystko.
Twoje życie mogło się zmienić. W
Nie wiem, czy przez przypadek ucięłaś to zdanie, czy chciałaś je napisać? A może przez przypadek wstawiłaś tę literę na końcu...
Błędów tyle. Co do interpunkcyjnych: niektórych 100% pewności nie mam, jednak napisałam tak, jak wydaje mi się słuszne.
Zgadzam się z Zuu, tytuł faktycznie jest bardzo obiecujący, a to ważna sprawa, by przyciągnął czytelnika. Ja wpadłam jak mucha w lep, czy w coś.
Pomysł na opowiadanie jest naprawdę świetny i moim zdaniem dobrze wykorzystany. W pewnym momencie akcja za bardzo przyspieszyła i to rzeczywiście minus tego opowiadania. Sen też był bardzo ciekawym pomysłem, bardzo ciesze się również z tego, że postanowiłaś jednego z bohaterów uczynić żołnierzem walczącym w Iraku. To było fascynujące.
Między snem a rzeczywistością zabrakło mi czegoś... czegoś ważnego. Jakiegoś aspektu, który uzupełniłby to opowiadanie. Ogólnie podobało mi się to opowiadanie, ale szału nie ma. tutajpoczkategori
tą pracę
Piszę się tę pracę.
Co do opowiadania... to jak zauważyły koleżanki wypowiadające się powyżej, tytuł jest świetny! Pomysł zresztą też.
Bardzo podobało mi się twoje opowiadanie. Z przyjemnością je przeczytałam. Jedyne, co mam Ci do zarzucenia, to to, że akcja na końcu potoczyła się za szybko... Ale wiem, jak trudno ją spowolnić. Sama mam z tym problem. I mi, tak jak Lenalee, zabrakło czegoś między snem a rzeczywistością. Jakiegoś płynniejszego przejścia? Nie wiem.
Cóż... czekam na jakieś kolejne Twoje prace.
strasznie fajny pomysł, Oxy! najpierw ten cudowny, cukierkowy sen, a potem kontrastująca z nim brutalna rzeczywistość - takie zaskakujące
hm, nie znam się za bardzo na błędach, więc nie będę się ich doszukiwać (no, może faktycznie jedyny to z tą akcją, bo się trochę pogubiłam pod koniec). ale plus za lekki i przyjemny styl - bardzo fajnie się czytało. no i zakończenie - już się bałam, że będzie taki trochę kiczowaty happy end, ale ładnie udało Ci się wybrnąć z tego
podobało mi się tutajpoczkategori
Oxy, twoje opowiadanie jest fantastyczne! Na błędy interpunkcyjne jak zwykle nie zwróciłam uwagi, bo chyba nie było żadnych bardzo rażących. Strasznie mi się podoba, pomysł super i wykonanie bardzo dobre
Dzięki dziewczyny za dobre słowa i za wyłapanie błędów Jeśli chodzi o interpunkcję to mam problemy, ale pracuję nad nimi i jak mi je wypisałaś to od razu rozjaśniło mi się w głowie. Jeśli chodzi o literówki to fakt, nie wyłapałam A z 'pracą' to dowaliłam niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie? No i taka gafa
Mam jeszcze małą prośbę do Lenalee (albo do kogoś kto zna się na tym równie dobrze) wyjaśnisz mi, czemu tu musi być przecinek:
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Rozumiem, że przeciwstawia się coś ze sobą ale dlaczego przecinek przed 'tak' a nie 'jak' ? tutajpoczkategori
Mam jeszcze małą prośbę do Lenalee (albo do kogoś kto zna się na tym równie dobrze) wyjaśnisz mi, czemu tu musi być przecinek:
Byłam dla niego całym światem, tak jak on dla mnie.
Rozumiem, że przeciwstawia się coś ze sobą ale dlaczego przecinek przed 'tak' a nie 'jak' ?
niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie?
Tak, dokładnie od tego zależy.
Twoje opowiadanie strasznie mnie przygnębiło
Bardzo nie lubię czytać tego typu opowiadań/książek bo prawdziwe życie jest na tyle smutne i brutalne, że jeszcze czytać o tym, to masochizm xD
Błędy jakie ja zauważyłam, to jedna literówka oraz złe użycie zaimka do słowa "książkę"
Ogólnie pomysł świetny, a zakończenie w stylu "dziewczynka z zapałkami". Gdybym była młodsza, to pewnie płakałabym po przeczytaniu tego co napisałaś xD
Jak ktoś lubi dołującą fabułę, to niech zaraz bierze się za czytanie! Jak nie, radze podjadać czekoladę, która zniweluje przygnębienie tutajpoczkategori
niedawno wbijałam sobie do głowy, że 'tę pracę' bo to zależy chyba od zakończenia wyrazu, nie?
Tak, dokładnie od tego zależy.
Ja zawsze pamiętałam: 'tę' - biernik, 'tą' - narzędnik.
Gdyby tak było z tymi końcówkami, to miałoby być "widzę tą panią"? Bo ja powiedziałabym "tę", ale jakby ktoś w tej sprawie mógł poprzeć się jakimś słownikiem czy wiarygodną stronką, to byłabym bardzo wdzięczna, nie da mi już to spokoju.
Cytat skądś na ten temat: "a właśnie, że "tę" a nie "tą", gdyż jest to biernik (kogo? co?) a w tym przypadku deklinacyjnym zachowała się końcówka archaiczna i mówi się, np. widzę tę książkę, tę panią...itd."
- Nie wiem jednak, ile w tym prawdy. To powtarzam, jeśli znajdziecie gdzieś opisany ładnie ten problem, to napiszcie mi, proszę. xD
To jest pierwsze opowiadanie, które przeczytałam i .... jest świetne! Oczywiście mnie przygnębiło, ale bohaterka w sumie kiedyś poznała tego Adama i zaznała radości płynącej z bycia z nim, więc mogła żyć wspomnieniami. Nie wszyscy mają takie szczęście. Nie wiem czy zrozumiale to napisałam... Fajnie piszesz, wciągnęło mnie i zakończenie, sama ostatnio wszystko w moich pracach źle kończę tutajpoczkategori
Oxy, świetne opowiadanie
Baaardzo podobało mi się to zderzenie snu z rzeczywistością... W sumie do pojawienia się Diany wszystko mi się naprawdę baaardzo podobało, potem niestety troszkę gorzej, bo trochę nie zczaiłam akcji xD
Końcówka smutna, tak jak Martycji skojarzyła mi się z dziewczynką z zapałkami...
Jeszcze co do Twojego stylu pisania - bardzo mi się podoba Piszesz lekko, dobrze się to czyta. I oddajesz klimat - na początku podczas snu Twój sposób pisania był taki ciepły, sielski. Potem - melancholijny, gorzki. Masz szczęście, że tak potrafisz
Naprawdę bardzo dobre opowiadanie