ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Piętnastoletnia Lina mieszka wraz z rodzicami i młodszym bratem w Kownie, gdzie jej ojciec jest rektorem uniwersytetu. Dziewczyna, mimo trwającej wojny, nie traci pogody ducha, pasjonuje ją malarstwo. Nagle, w 1941 roku, jej świat zostaje na zawsze zburzony. Oficerowie NKWD wywlekają całą rodzinę z domu i wsadzają do pociągu. Podróż będzie trwała długo, a jej celem okaże się obóz pracy na Syberii, gdzie Lina wraz z matką i młodszym bratem będzie musiała walczyć o przetrwanie. Nadzieję mogą dać tylko miłość i… sztuka. Wrażliwa dziewczyna, dokumentując życie obozowe, w rysunkach ukrywa wskazówki, które mają ułatwić ojcu odnalezienie bliskich.

W sprzedaży od: 6 kwietnia
Cena: wkrótce
Stron: wkrótce
Wydawnictwo: Nasza księgarnia


Hm, całkiem mnie zainteresowała, mimo że nie przepadam za wojenną tematyką. Chętnie przeczytam. tutajpoczkategori
Nie wiem czy słowo "lubię" jest odpowiednim określeniem dla literatury poruszającej tematykę wojenną, dlatego powiem, że fascynuje mnie ta tematyka. Przeczytałam już mnóstwo książek z tego nurtu - wspomnień, biografii, książek historycznych, beletrystyki, a nawet komiksów, dlatego pewnie sięgnę i po tę. Jestem ciekawa jak będzie wyglądała na tle moich poprzednich lektur. Jestem również ciekawa Waszych opinii na ten temat.
Ja również bardzo lubię czytać książki o tematyce wojennej, takie jak choćby "Król szczurów" czy "Paragraf 22". Choć już książki stricte "obozowe" trochę mniej - często są już jak dla mnie zbyt wstrząsające. Jednak opis tej jest naprawdę zachęcający... tutajpoczkategori


Mi nasuwa na myśl "Złodziejkę książek" gdzie główną bohaterka też jest dziewczynka, która tez kocha pewien rodzaj sztuki, którą w tym drugim przypadku jest literatura, no i obie są uwikłane w wojnę, zło, które gotują sobie nawzajem ludzie.
Faktycznie, w tym względzie może się trochę ze "Złodziejką" kojarzyć. Swoją drogą to ciekawy zabieg, żeby w roli narratora czy głównego bohatera książek o takiej tematyce stawiać akurat dziecko... tutajpoczkategori
Cieszę się, że nie jestem osamotniona w skojarzeniu ze "Złodziejką książek" Zusaka. Choć tu jest pokazany drugi koniec kija, bo Zusak opowiadał o dziecku komunisty, Sepetys zaś o córce "burżuja". Dobrze, że żyjemy w dzisiejszych czasach. Wystarczy przeczytać takie książki, żeby nie mieć wątpliwości, że nie ma na co narzekać...
Nigdy nie ciągnie mnie do tego typu książek - dopiero po przeczytaniu uznaję, że warto było się przemóc. W tej interesuje mnie to, jak dziewczyna przekaże te wskazówki w rysunkach... tutajpoczkategori
Dopiero po przeczytaniu uznajesz, że warto było czytać? To chyba trochę późno, nie? Choć ja czasem właśnie wtedy stwierdzam, że jednak nie było warto, bo np. zakończenie mnie rozczarowało... I tyle czytania na marne;)
Zwykle książka w początkowych rozdziałach ma coś, co zachęca mnie do dalszego czytania, np. tutaj możliwe, że będą to te rysunki albo coś zupełnie innego. Kto wie? Jestem optymistką, myślę, że książki, które chcę przeczytać, będą ciekawe, ale... nie zniechęca mnie rozczarowujące zakończenie: oceniam całość, nie tylko tych parę ostatnich zdań
Nawet jakby cała książka była interesująca i świetnie napisana, a zakończenie byłoby nieznośne, to uznałabyś, że nie warto było czytać? tutajpoczkategori
Fier- zakończenie jednak ma wpływ na całokształt. I często go psuje. Ostatnio czytałam taką książkę- wszystko super, a zakończenie jak najgorszego gniota. Niedorobione.
Niestety, zawsze ponosimy pewne ryzyko (ryzyko związane z utratą czasu) decydując się na przeczytanie tej a nie innej książki. I, co gorsza, słuszność naszej decyzji możemy ocenić dopiero po lekturze;) tutajpoczkategori
To prawda bee. I to często zaraz po przeczytaniu nie jestem do końca obiektywna
a kiedykolwiek jesteś? tutajpoczkategori
E tam, każdy jest tak samo nieobiektywny tuż po przeczytaniu, jak i rok potem. Obiektywność jest przereklamowana .

A co do książek wojennych, to polecam wspomniany "Paragraf 22" i "Na zachodzie bez zmian". Pierwsza książka jest świetna, druga jest depresyjnie świetna, ale warto się z nią zapoznać, bo najczęściej czytamy o II wojnie światowej, a nie o I.

Zastanawiam się za to, jak bardzo przygnębiające są "Szare śniegi Syberii". Jak pomyślę, że do "Innego świata" albo "Archipelagu Gułag" dodamy narratora - dziecko, to aż się boję po tę książkę sięgnąć.
Obiektywizm nie istnieje! <złota myśl na dziś>
Oraz, rzeczywiście, takie połączenie robi piorunujące wrażenie. Ale takich książek jest więcej, np. wspomniana już Złodziejka książek, Dziewczynka w czerwonym płaszczyku, Dziewczynka w zielonym sweterku (jakkolwiek brzmią te tytuły obok siebie;) ), Los utracony, Dziennik Anny Frank itd. tutajpoczkategori
Nie obiektywizm jako taki, ale obiektywna opinia/recenzja jest wewnętrznie sprzecznym pojęciem .

A co do podanej przez Ciebie listy książek, to jeszcze jest szkolna lektura "Chłopcy z placu broni" (tak mi się przypomniało). Dziwne, ale do dzisiaj ją pamiętam .
Obiektywizm istnieje, a już na pewno istnieje subiektywny obiektywizm . Jak już tak wymieniacie książki o tematyce wojennej i obozowej, to proponuję zajrzeć do pozycji "Mój Auschwitz" Bartoszewskiego. To też jest niezwykle poruszająca lektura. tutajpoczkategori
subiektywny obiektywizm - ładne!
Szczerze mówiąc nie pamiętam za bardzo Chłopców z Placu Broni - jakoś konieczność czytania lektur skutecznie wyparła z mojej pamięci info na temat powieści.
A jeśli chodzi o Bartoszewskiego to myślę, że każdą książkę napisaną przez niego warto przeczytać. Jest - wbrew temu, co wypociła z siebie na jego temat Marta Kaczyńska - przecudownym, mądrym człowiekiem.
Nie chcę polemizowac z opinia p. Marty Kaczyńskiej. Ale się z nia po prostu nie zgadzam. tutajpoczkategori
Ja też nie mogę z nią polemizować - myślę, że robiąc to poważnie naruszyłabym regulamin forum;)
Książka może fajna, może się przeczyta. tutajpoczkategori
'Szare śniegi Syberii' to naprawdę niesamowita książka. Póki co nie jestem w stanie nic innego wymyślić, wypisałam kilka cytatów, zaczęłam pisać recenzję, ale trudno tego dokonać, bo jest to książka z tych, o których trudno pisać, a wrażenie to potęguje jeszcze fakt, że została wydana w takiej samej formie, jak książki Zusaka, które chyba większość z Was zna
Zapowiada się calkiem całkiem
Ale jak byłam ostatnio w ksiegarni i tego szukalam, to niestety nie znalazłam.... tutajpoczkategori
Mysle, ze ta ksiazka byla calkiem przecietna. Przyznaje sie, ze wyobrazalam ja sobie calkiem inaczej. Czegos mi w niej zabraklo.

Trzeba przyznac, ze autorka wybrala ciekawy temat o duzym potencjale. Tylko caly problem w tym, ze ten potencjal nie zostal wykorzystany. Autorka chce opisac piekna i wzruszajaca historie o dziewczynie co zyje sztuka i teskni za swoim ojcem nigdy nie tracac nadziei, ze kiedys go odnajdzie. Niestety jednak ta piekna i wzruszajaca historia wcale mnie nie zbulwersowala, ba!, nawet nie wzruszyla... Bo co z tego, ze historia jest piekna, skoro jest zle napisana?

Po pierwsze bohaterowie sa papierowi, nawet Lina, ktora jest naratorka. Zadne uczucie glownej postaci mnie nie poruszylo. Wiem, ze byla nieszczesliwa i ze tesknila za swoim ojcem, i tyle. Mam wrazenie jakby wszystkie emocje Liny byly sztuczne. Nic we mnie nie wywolaly. Calkiem mi nawet bylo obojetne czy odnajdzie tego ojca, czy tez nie. Najciekawsza postacia byl ojciec Liny, ktory nawet nigdy nie pojawil sie - moze wlasnie dlatego byl tak ciekawy.

Wedlug mnie jedyna udana czescia ksiazki, byla podroz pociagiem. To byl jedyny moment gdzie strach, uczucie zamkniecia i nedza byly dobrze wyczuwalne. A reszta powiesci byla juz napisana powierzchownie i nieciekawie.

Wiem, ze to miala byc ksiazka o niezwyklej i niesmiertelnej nadziei Liny. Ale nie bylo zadnego prawdziwego kontrastu - zadnej ciezkiej, pochmurnej atmosfery - aby ta nadzieja wydawala sie az taka niezwykla.

Mysle, ze ksiazka poruszajaca az tak powazny temat powinna zbulwersowac czytelnika i dac mu do myslenia. W zadnym wypadku nie moze pozostawic go obojetnego - jak kazde pierwsze lepsze malo ambitne czytadlo. A "Szarych sniegow Syberii" nie da sie opisac jako lekture poruszajaca.

W tej ksiazce zabraklo tego "czegos" co sprawie, ze lektura staje sie czyms wiecej niz przecietnym, zwyklym czytadlem. Jedynie poczatek tej ksiazki - pociag - ratuje ja od nazwania jej calkowitym knotem.
Nie polecam, ani nie odradzam specjalnie...