NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Barcelona przełomu wieków XIX i XX. Miasto pełne błota, przekrętów, salonów gier, burdeli i spelunek przekształca się w piękną i funkcjonalną metropolię za sprawą dwóch wielkich wystaw światowych z 1888 i 1929 roku.
Onufry Bouvila, sprytny wieśniak, przybywa do Barcelony w czasie przygotowań do pierwszej wystawy. Zatrudnia się przy roznoszeniu wśród robotników anarchistycznych ulotek, później wchodzi w spółkę z Efremem, siłaczem chroniącym go i pomagającym mu sprzedawać podejrzane pomady na porost włosów i szybko dorabia się fortuny. W wyniku licznych szwindli i morderstw Onufry Bouvila staje się jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Hiszpanii. Bezwzględny, inteligentny i nieczuły Onufry ulega tylko kobietom. Pojawiają się w jego życiu trzy. Pierwsza - Delfina, odrażająca córka gospodarza pensjonatu, uczyni go bogatym, druga - Margarita, wytworne dziewczę z dobrego domu, da mu dzieci, trzecia - Maria, o oczach koloru karmelu, córka wynalazcy samolotu, stanie się miłością życia Onufrego. Wszystkie trzy kobiety pozwolą Onufremu na wspięcie się w barcelońskiej hierarchii towarzyskiej, społecznej i finansowej oraz na osiągnięcie wpływów politycznych w kraju.
Onufry - jako prawdziwy reprezentant handlarzy katalońskich - zawsze potrafi wyczuć, skąd wieje wiatr, odpowiednio się ustawić i dobrze zainwestować pieniądze. Niestraszne mu rewolucje, przewroty ani zmiany polityczne. Jest uosobieniem katalońskiej zaradności, wytrwałości w czasach kształtowania się tożsamości regionu, pozostającego w wiecznym sporze z królewską Kastylią.
W Mieście cudów Eduardo Mendoza portretuje mieszkańców Barcelony - czasem z ironią, czasem z czułością, nie bojąc się ukazać ich śmiesznych stron i przywar, brawury, małostkowości, ale i odwagi oraz rozmachu.
* * *
Czytałam tę książkę dosyć długo i to nie dlatego, że jest obszerną lekturą... ona jest po prostu nudna. Gdybym wiedziała, że tak będzie, nie wypożyczyłabym tej książki, wolałabym poświęcić czas na jakąś inną, być może ciekawszą lekturę. Zachęciły mnie pozytywne opinie na temat tej książki i jej autora, jednak moje zdanie na temat tej powieści w większej mierze jest negatywne.
Początek zapowiadał się całkiem ciekawie, już samo to, że autor tej książki dużo miejsca poświęcił Barcelonie zachęciło mnie do dalszego czytania. I w zasadzie jest to jedyny plus tej lektury. Barcelona, przedstawiona nie jako piękne miasto, osnute magią - z którym miałam okazję spotkać się w innych książkach - a wręcz przeciwnie. Jest to miasto, które trawi niedostatek, kryzys i choroby męczące jego mieszkańców. Barcelona w tej książce ukazana jest jako miasto, które aktualnie wciąż się rozwija, przeżywa swoje wzloty i upadki i tylko ten zabieg ratuje tę książkę przed tym, by nie wrzucić tej książki do worka z napisem: "Okropność. Nie czytać!". Aż z ciekawości przez chwilę porównałam sobie Barcelonę Mendozy z Barceloną Zafóna i mimo iż jest to jedno i to samo miasto, w twórczości obu panów strasznie się ono różni. Jednakże i w dziełach Zafóna, i w książce Mendozy posiada swój niezwykły urok, temu zaprzeczyć nie mogę.
Jednym z większych minusów tej książki są zdecydowanie zbyt długie opisy. Bardzo nie lubię, gdy dialogów lub opisów jest za dużo, wolę równowagę, której tej książce brakowało. Było wiele takich momentów, w których, głównie przez te długie opisy, chciałam odłożyć tę książkę na półkę, ale mówiłam sobie, że jeszcze chwilę, może uda mi się doczytać do końca. Najbardziej wkurzające było to, że Mendoza w tych opisach zamieszczał dialogi. Gdyby tak przynajmniej połowę tych dialogów, które znajdowały się opisach, usadził na swoim miejscu, przyzwoicie, jeszcze bym jakoś to zniosła. Jednak czytanie non stop samych opisów jest strasznie męczące, szczególnie, gdy owe opisy naprawdę nużą.
Kolejna kwestia - bohater. Jest to jedna z tych postaci książkowych, które z największą przyjemnością kopnęłabym w tyłek. Na początku książki wydawał się nawet sympatyczny, ale odkąd zaczął zdobywać władzę (dość bezwzględnie, dbając tylko o swoje interesy, czego wprost nienawidzę!) zmienił się o 180 stopni, takie odnoszę wrażenie. Stał się zimny, a jego podejście do kobiet było okropne. Gdyby Onfury, bohater tej książki, był postacią realną i należał do grona ludzi, które znam... byłby zdecydowanie ostatnią osobą, której zdecydowałabym się zaufać, o ile w ogóle podjęłabym się takiego kroku.
W książkach czasami można dostrzec osobowość autora, który tę książkę stworzył, ale rzadko, ponieważ zdarza się tak, że autor w rzeczywistości jest osobą miłą i sympatyczną, a podczas czytania jego dzieł odnosi się wrażenie, że to ostatni dupek - i odwrotnie. Ja czasami poprzez czytanie książek próbuję sobie wyobrazić, jaką osobowość może mieć osoba, która tę książkę napisała, co przecież nie zawsze jest zgodne z prawdą, bo to w sumie tylko moje wyobrażenia. Podczas czytania "Miasta cudów" wypróbowałam ten zabieg i Mendoza nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia. Oczywiście biorę pod uwagę to, że pisarz podczas pisania książki jest być może zupełnie inną osobą niż w rzeczywistości, jednakże tok myślenia Mendozy momentami doprowadzał mnie do wielkiej złości - głównie biorąc pod uwagę jest stosunek do homoseksualizmu.
Raczej nie polecam tej książki, chyba, że ktoś ma naprawdę żelazną wolę. Ale w sumie może komuś się spodoba, są różne gusta przecież. Ja jednak oceniam tę książkę bardzo nisko, zdecydowanie do niej nie wrócę, a swoją przygodę z Mendozą, na ten czas, zakończę na tym etapie.
A to zmartwiłaś mnie trochę Lenalee bo miałam w planach wypożyczyć ją sobie na ferie (tzn. na pierwsze dwa tygodnie lutego) ale z tego co napisałaś to wnioskuję, że raczej mi się ta książka nie spodoba.
Ale przejrzę ją jeszcze sobie w bibliotece Ja często mam tak, że podobają mi się takie książki, których inni nienawidzą i na odwrót. Np. kocham Pana Tadeusza, Krzyżaków, Trylogie Sienkiewicza, a nie lubię Balladyny, czy Antygony. tutajpoczkategori
Rothen, nie musisz sugerować się moją opinią. Wypożycz tę książkę, może Ci się spodoba. Ja jestem do niej nastawiona negatywnie, a jeżeli ktoś będzie miał inne zdanie, to szczególnie chętnie je wysłucham. Mnie osobiście ta książka na tyle zniechęciła do twórczości Mendozy, że przypuszczam iż wątpię, żebym przeczytała jakieś inne jego książki.
A ja chyba sięgnę po tę książkę Właśnie skończyłam "Brak wiadomości od Gurba" Mendozy i bardzo mi się podobało. tutajpoczkategori