Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Czwarta i ostatnia czê¶æ cyklu o Laurel przynosi mnóstwo niespodzianek. Akcja powie¶ci toczy siê w ci±gu zaledwie kilkudziesiêciu godzin, lecz obfituje w dramatyczne wydarzenia i zaskakuj±ce zwroty. Magiczny Avalon staje przed niebezpieczeñstwem, o jakim jeszcze nikomu siê nie ¶ni³o. Czy Laurel pomo¿e wró¿kom ocaliæ ich ba¶niowy ¶wiat? Czy w jej dalszym ¿yciu znajdzie siê miejsce dla Tamaniego i Dawida? W tym tomie czytelnicy znajd± odpowiedzi na wszystkie drêcz±ce ich pytania.

Premiera: 19 wrze¶nia 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolno¶l±skie


£a³, no to jedno jest na sto procent pewne o zagraniczn± ok³adkê siê postarali, miejmy nadziejê, ¿e polskie wydawnictwo je kupi, bo jest po prostu ¶liczna. Czeka³am na t± ksi±¿kê i w sumie poczekam sobie jeszcze ale grunt to, ¿e bêdzie. Na pewno kupiê, lubi³am t± ksi±¿kê za jej oryginalno¶æ i nie opuszczê zakoñczenia. tutajpoczkategori


Có¿, przeczyta³am w oryginale. Tym, którym nie bêdzie siê chcia³o czytaæ mojej recenzji, mówiê tylko: NIE WARTO!

Wró¿ki. Ba¶niowe stworzenia, zazwyczaj kojarzone z b³yszcz±cymi skrzyde³kami i bajkami na dobranoc dla piêciolatek. Ale zdarzaj± siê te¿ wró¿ki stoj±ce po z³ej stronie mocy, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. A zazwyczaj jedna iskra wystarcza, by wznieciæ po¿ar.

„Moc przeznaczenia” to czwarty i ostatni ju¿ tom opowiadaj±cy historiê Laurel, wró¿ki ¿yj±cej w ¶wiecie ludzi. Na szczê¶cie ostatni, bo obawiam siê, ¿e kolejnego ‘dzie³a’ pani Pike ju¿ bym nie doczyta³a do koñca. Do jego lektury nie podchodzi³am z wielkim entuzjazmem. Có¿, z jakimkolwiek entuzjazmem. Zabra³am siê za powie¶æ z za³o¿enia, ¿e nie przerywam serii. By³ nawet taki moment, ¿e chcia³am zrobiæ wyj±tek i wyrzuciæ tê pozycjê z listy „Chcê przeczytaæ”. ¯a³ujê, ¿e tego nie zrobi³am, gdy¿ lekturê „Mocy przeznaczenia” uwa¿am za stratê czasu.

Poprzednie czê¶ci czyta³am do¶æ dawno temu, dlatego te¿ tak naprawdê nie pamiêta³am nic, co wydarzy³o siê w poprzednich tomach. Wiêc mo¿e taka ma³a ¶ci±gawka: Laurel nareszcie zdecydowa³a siê, ¿e kocha Tamaniego, na co wszystkie rozentuzjazmowane dwunastolatki czeka³y przez ca³± seriê. Yuki okazuje siê zimow± wró¿k±, a Klea – t± z³±. Wró¿ki przygotowuj± siê na obronê Avalonu, obronê dostêpu do swojego królestwa. I to tak naprawdê wszystkie informacje potrzebne do g³êbszego wnikniêcia w tre¶æ IV tomu – bowiem czê¶æ ta jest jednym wielkim opisem bitwy o Avalon, niczym wiêcej. Och, i mo¿e jeszcze trochê mi³osnego wzdychania.

Powiem szczerze: nie oczekiwa³am po tej powie¶ci nic wielkiego, a i tak siê zawiod³am. Chocia¿ nie wiem, czy mogê tu u¿yæ s³owa powie¶æ; przez dobre 2/3 lektury mia³am wra¿enie, jakbym czyta³a parodiê, a nie paranormal romance. Choæ w sumie w niektórych przypadkach mo¿na miêdzy tymi terminami postawiæ znak równo¶ci – niestety to jeden z tych przypadków. Fabu³a do bólu przewidywalna, a akcja zbyt mocno rozwleczona. Mia³am wra¿enie, jakbym z ka¿d± przewracan± kartk± czyta³a to samo. Nie wiem, czy a¿ tak dojrza³am przez ten niespe³na rok, ale czytaj±c tê historiê, zastanawia³am siê, czy to poprzednie tomy by³y lepsze, czy ja a¿ tak g³upia. W koñcu dosz³am do wniosku, ¿e przeczyta³am przez ten czas do¶æ du¿± ilo¶æ ksi±¿ek, nieporównywalnie lepszych od dzie³ pani Pike, i w³a¶nie to wp³ywa na mój odbiór. W ogóle nie ciekawi³o mnie, co bêdzie dalej, wszystko obchodzi³o mnie bardziej ni¿ losy bohaterów – prognoza pogody, paznokcie, czy nawet to, co mój pies jad³ dzisiaj na kolacjê.

A skoro ju¿ jeste¶my przy postaciach – nigdy do koñca nie rozumia³am, co znaczy okre¶lenie papierowy bohater. Có¿, a¿ do teraz. Postaci s± tak nijakie, tak nie wzbudzaj±ce wiêkszych emocji, ¿e mia³am wra¿enie jakby mieli na twarzach maski i jedynie odgrywali role w teatrze – do¶æ nieudolnie, nawiasem mówi±c. Tamani, który ma wzbudzaæ powszechne uwielbienie i sprawiaæ, ¿e hordy czytelniczek mdlej± na d¼wiêk jego imienia, z ka¿d± stron± zaczyna³ przypominaæ mi Edwarda ze „Zmierzchu”. I nie, moi drodzy, to nie jest komplement. Laurel oczywi¶cie jak zwykle by³a t± niezdecydowan±, pobawion± zdolno¶ci my¶lenia dziewczyn±, na której spoczywa los ca³ego królestwa, bo jak¿eby inaczej. David mia³ chyba odegraæ rolê osoby, której wszyscy wspó³czuj±, co te¿ nie do koñca wysz³o. Có¿, kreacja postaci nie jest najlepsz± stron± Aprilynne Pike.

O samej fabule: uwa¿am, ¿e jechanie po schematach musi siê skoñczyæ dla autora tak, a nie inaczej. Wydarzenia tak naprawdê ca³kowicie nierealne (i nie, nie mówiê tu o ¶wiecie wró¿ek). Kiedy ju¿ wydaje siê, ¿e wszystko jest stracone – nie martwcie siê, przecie¿ zawsze kto¶ przyjdzie i uratuje wam ty³ki. Nie mogê zbyt wiele powiedzieæ, ¿eby nie zdradziæ fabu³y, ale w momentach kiedy powinnam p³akaæ, chcia³o mi siê ¶miaæ. To chyba t³umaczy wszystko. Przyznam jednak szczerze: ostatnia 1/3 ksi±¿ki jest nawet do zniesienia. Mamy tam nareszcie jak±¶ AKCJÊ, a nie tylko dialogi prowadz±ce donik±d i ci±g³e przygotowania do wielkiego uderzenia. Có¿, tylko dziêki temu moja ocena ksi±¿ki jest taka, a nie inna. By³oby o wiele ni¿ej, a to za spraw± jak¿e cudownego zakoñczenia, którego nie mogê skomentowaæ inaczej, jak tylko: rzygam têcz±. -.- Przepraszam, nie umiem tego inaczej uj±æ. Ale rozentuzjazmowanym dwunastolatkom pewnie siê spodoba. Co prawda, jak to sama autorka ujê³a, jest jeszcze na koñcu pewien list, który mia³ byæ s³odko-gorzki. Có¿, wed³ug mnie, by³ raczej ¿a³osny. Ale to zale¿y, te rozentuzjazmowane dwunastolatki pewnie ten list zasmuci. Podsumujê to tak: spodziewa³am siê schematu, ale nie a¿ takiego.

Reasumuj±c: nie wiem, jakim cudem dotrwa³am do koñca tej ksi±¿ki i pewnie pozostanie to dla mnie zagadk± do koñca moich dni. ¯a³ujê, ¿e j± przeczyta³am, bo nic nowego nie wnios³a, a tylko straci³am cenny czas, który mog³am po¶wiêciæ na bez w±tpienia ambitniejsz± lekturê. Tak wiêc: je¶li nie jeste¶ rozentuzjazmowan± dwunastolatk± i twoim jedynym celem ¿yciowym nie jest dowiedzenie siê, czy Laurel i Tamani bêd± razem, czy nie, nie rób tego b³êdu i nie czytaj tego badziewia. Lepiej wejd¼ na Wikipediê i przeczytaj spoilery. Nic nie stracisz, a zyskasz czas i zdrowie psychiczne. A pani Pike ju¿ dziêkujemy. tutajpoczkategori