NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
„Lek na śmierć” to długo wyczekiwany finał bestsellerowej trylogii Jamesa Dashnera „Więzień Labiryntu”. Przed tobą jeszcze więcej fałszywych tropów, przygód, niebezpieczeństw i maksymalnej dawki adrenaliny. Czy poznasz odpowiedzi na wszystkie pytania czy będziesz miał ich jeszcze więcej?
Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zebrali w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji. Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.
DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają. I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.
Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić. Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?
"planujemy wydać do połowy listopada"
Ciekawi mnie, jak będzie wyglądać polska okładka
I mam nadzieję, że będzie fajna tutajpoczkategori
A ja już mam tę część za sobą... Całkiem ciekawa. Nie mówię nic więcej, żeby nie spoilerować 2. części.
Hm.. a wie ktoś może, kiedy można się spodziewać premiery w Polsce? Bo jak na razie to nigdzie nie ma żadnych informacji. tutajpoczkategori
Hm.. a wie ktoś może, kiedy można się spodziewać premiery w Polsce? Bo jak na razie to nigdzie nie ma żadnych informacji.
Ledwo co wyszedł drugi tom, więc na The Death Cure pweni sobie troszkę poczekamy - wydawnictwo może obmyślić premierę 3 części na zimę, ale jak ktoś zna Papierowy Księżyc to zapewne będą przekładać wydanie książki co chwilę i tak dojdzie pewnie data premiery na wiosnę lub coś takiego
Więc krótko mówiąc: myślę, że premiera najpewniej będzie pod koniec roku lub za rok.
Stanowczo druga połowa roku. Przecież dopiero była premiera dwójki tutajpoczkategori
Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zgromadzili w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji.
Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.
DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają.
I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.
Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić.
Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?
Fascynujące zakończenie trylogii Więzień Labiryntu. Szukaj w księgarniach w 2013 roku!
Lek na śmierć .
Premiera Polska: WRZESIEŃ 2013! tutajpoczkategori
Lek na śmierć .
Premiera Polska: WRZESIEŃ 2013!
Jupi!
Lek na śmierć .
Premiera Polska: WRZESIEŃ 2013!
Jupi!
O Jezu, o Jezu.! Jaki fajny tytuł.! Muszę się streszczyć z przeczytaniem dwójki tutajpoczkategori
Ale super, kolejny świetny tytuł, który pojawi się we wrześniu. A mogę tylko zapytać, skąd ta informacja?
Wydawnictwo na swojej FP na FB pisze o wydaniu książki między październikiem a grudniem. Mam nadzieję, że uda sie to jak najszybciej, ale znając Papierowy Księżyc będą jakieś opóźnienia. tutajpoczkategori
teraz mówią o połowie listopada
Grunt, że do przodu przyzwyczaiłam się już do poślizgów Papierowego - będzie do końca roku, będzie dobrze tutajpoczkategori
Ja wyczekuję pod choinkę lub oczywiście wcześniej Ale jeśli tak, to namówię rodziców i mój budżet tak nie ucierpi
Jak tylko zobaczyłam na fb okładkę to po prostu.. się załamałam. Ten budynek jest taki.. dziwaczny. Taki jakby z plasteliny zrobiony Ni za piękna im okładka wyszła, ale okej.
I niech lepiej wydawnictwo tak nie mówi, że w listopadzie będzie, bo nawet nie powydawali innych książek (o na przykład: Pierwszy dotyk ognia pani Frost, której okładki nadal nigdzie nie widać, a co tu dopiero mówić o przetłumaczeniu, które niby ma być 30 pazia). tutajpoczkategori
Też okładka mi się nie podoba, tak jakoś nie pasuje mi ona do poprzednich części. Liczę, że ten tom gdy już się pojawi to szybko pojawi się również w bibliotece
edit:
Na stronie empiku data premiery przewidziana jest na 20 listopada
Ja się osobiście nie mogę doczekać, bo ta trylogia to jedna z lepszych, jakie czytałam. Jestem baaaardzo ciekawa zwieńczenia całej historii, bo wierzę, że autor nas jeszcze zaskoczy tutajpoczkategori
Według Merlina premiera przesunięta na 15 stycznia... Ja pierdolę! To jedyne, co mi się ciśnie na usta. Niesamowicie mnie to denerwuje. Później przesuną premierę na marzec, aż w końcu - naprawdę się nie zdziwię, jeżeli tak będzie - po tej całej nagonce stwierdzą, że książki nie wydadzą, tak jak z III tomem "Lasu Zębów i Rąk".
EDIT:
A według Matrasu premiera dopiero w lutym.........
Ja pierdolę! To jedyne, co mi się ciśnie na usta.
nic więcej nie można dodać. tutajpoczkategori
nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać ... książce raczej nie grozi anulowanie, skoro ma być film, może planują bliżej jego premiery? w końcu to darmowa reklama.
w każdym razie wkurzające jest to kuszenie, już przykładowo kilka książek bym kupiła, ale czekałam specjalnie na premierę tej ... ale Papierowy już przyzwyczaił do tego, że nic nie jest pewnego póki książki nie ma fizycznie na półce .. czekam jeszcze na "Silos" mam nadzieję, ze tam się nic nie zmieni
Wydawnictwo napisało, że książka ukaże się jednak w styczniu, ale wiadomo jak z tymi premierami ich książek... tutajpoczkategori
EDIT:
A według Matrasu premiera dopiero w lutym.........
empik wlaśnie zmienił datę premiery na 28 luty :/
ps: dobrze, że nie 29ty
Merlin na 27... Ciekawe ile jeszcze razy przełożą... tutajpoczkategori
Zmiana terminu premiery na 7 lutego. Na masakra! Jak tak można?! Żeby od razu powiedzieli "nie wiemy kiedy wyjdzie, może jakoś w marcu". Ale po co to ciągłe przesuwanie?! Już bardziej żałośnie się nie da.
W empiku już jest: http://www.empik.com/lek-na-smierc-tom-3-dashner-james,p1084832198,ksiazka-p
W empiku już jest: http://www.empik.com/lek-na-smierc-tom-3-dashner-james,p1084832198,ksiazka-p
O jeeju, jak fajnie Już powoli traciłam nadzieję, że wyjdzie u nas
Ach, dopiero co skończyłam powtarzać "Gone", a tu za niedługo szykuje mi się maraton z kolejną super serią xD Powrót do góry
Przypominam, że na arosie nadal -32% - tam też dostępna
A kiedy ma byc ten film w końcu ?? bo coś się cicho ostatnio zrobiło, żadnych nie ma zdjęć ani nic ...
A kiedy ma byc ten film w końcu ??
Oficjalna data filmu to 19 września 2014 Powrót do góry
Nie wiem czy z czasem zmienię zdanie o książce. Nie wiem też na co liczyłam, ale czytało mi się ją dużo gorzej niż dwie poprzednie części. Niby to koniec, ale go nie czuję ... hm może jestem trochę zła, no nie wiem - czytajcie szybko i pomóżcie mi to zrozumieć
nadchodzę z odsieczą - jestem w połowie. Powrót do góry
nadchodzę z odsieczą - jestem w połowie.
Nie wiem czy padłaś z wrażenia , czy tak słabo Ci idzie hehe ale czekam na twoje wrażenia. Na pozostałych też, tak płakaliście, że opożnia się premiera, a teraz nie czytacie
no więc z wrażenia nie padłam, zwyczajnie przebrnąć jakoś nie mogę. nie chcę wydawać sądów przed zakończeniem tomu, ale póki co jest ciężko, akcja - jest wartka ale po prostu nie wciąga! nie wiem czemu, bo jest ciekawe, ale zwyczajnie nie zarywam nocy żeby dowiedzieć się 'co dalej', nawet w autobusie podczas półgodzinnej podróży jakoś mi nie po drodze do torebki po lekturę. a to jest dość mocny wyznacznik napomnę
do tej pory wrażenia bardzo podobne do Twoich MUlka, i w ogóle bohaterowie których lubiłam koszmarnie działają mi na nerwy... jakoś idzie to w 'niepasażerkową' stronę. dodatkowo to opóźnienie ekranizacji... nawet wizualizowanie sobie Thomasa jako Dylana (którego bardzo lubię!) podczas czytania jest średnio pomocne Powrót do góry
nadchodzę z odsieczą - jestem w połowie.
Nie wiem czy padłaś z wrażenia , czy tak słabo Ci idzie hehe ale czekam na twoje wrażenia. Na pozostałych też, tak płakaliście, że opożnia się premiera, a teraz nie czytacie
Mnie straszliwie nęci ten ostatni tom, tak ładnie wygląda na półce obok poprzednich, ale kurde ta głupia matura za ileś tam dni Ale to na pewno będzie mój priorytet!
Kurcze, tak myślałam :/ To prawda, że caly czas coś się dzieje, ale to dzianie się w sumie w nic nie owocuje ... ja się troszkę przymuszałam do czytania, chciałam już dobrnąć po prostu do końca i kilka razy nawet przeszło mi przez myśl, aby przeczytać z 5 ostatnich rozdziałów i dać sobie z tym siana.
Nadal uważam, że to dobra seria, tylko odczuwam delikatny niesmak, gdzieś tam na końcu języka czai się gorycz. Powrót do góry
tak, zdecydowanie jest to bardzo fajna seria. i naprawdę nie wiem - czy to nie taki język, czy o co chodzi, że nie wchodzi
wydarzenia też wydają się być logiczne, z racji tego, że już jestem przy końcówce stwierdzę także - z goryczą - że ten tom ciągnie jednak serię w dół, zaniża jakoś jej poziom. cisną się porównania do innych dystopii - znane wszystkim HG - pomimo że diametralnie zmieniało się na przestrzeni kolejnych części miejsce akcji, bohaterowie też mocno ewoluowali, to zdecydowanie mocniej przykuwała mnie trzecia część trylogii, niż lek na śmierć. pomóż MUlka, bo naprawdę trudno mi dojść do tego, 'co się stało, że się zesrało'
PS chociaż przynajmniej cieszę się, że nie obraziłam się podczas czytania całej trylogii więźnia na tę serię tak, jak przy 3 tomie sukuba od pani mead. chociaż minęło już bardzo dużo czasu, dalej siedzę pogniewana na całą serię o georginie...
Skoro tak niewiele Ci zostało, to teraz już pójdzie jak z płatka. Ciekawa jestem co będziesz miała do powiedzenia, kiedy przeczytasz epilog
Myślę, że autor zbudował zbyt duże napięcie i te wszystkie przeszkody w tym tomie, kolejne kłamstwa, półprawdy itd tylko denerwowały, w Więźniu jarałam się tym, że nic nie wiadomo, nawet nie można było snuć teorii bo wszystko było takie zagmatwane, co uważałam za plus ... potem Próby, lekko rozczarowały, no bo chamówa ileż można ich tak gnębić, no ale doszło więcej faktów z zewnątrz które zajmowały, no i doszła sprawa z Teresą - wspólną przeszłością, tymi rozmowami między nimi, tą ich więzią ... Hmm chyba właśnie temat z Teresą najbardziej mnie w książce rozczarował, to z nim mam najbardziej mieszane odczucia, zwłaszcza patrząc na zakończenie. Nie będę tu spoilerować i chyba wiem o co chodziło autorowi, że nie zawsze happy end musi być taki 100% , ważne żeby był taki w oczach bohatera - ale jakoś smutno mi było po zamknięciu książki Powrót do góry
bardzo możliwe, że o to właśnie chodzi. mnie chyba drażni fakt, że piłeczka 'kto jest dobry a kto zły' jest odbijana tak często z każdej możliwej strony, że prowadzi to w pewnym momencie aż do nudy. w sensie - ile można? chyba potrafię zrozumieć nawet zamysł autora - żeby skołować widza, z tym że nie ma tu (w wątku dobro-zło) jakichś faktycznie sugestywnych zwrotów akcji. wszystko pozostaje nomen omen w sferze domysłów - ponieważ sam motyw prób przeprowadzanych na streferach wskazuje na absolutną niemożliwość do obrania konkretnego kierunku działań albo strony. nigdy nie wiesz co zostało wyreżyserowane, a co jest wynikiem przypadku.
i mean - jest to fajnie pomyślane, ale przy 3 tomie naprawdę - jak dla mnie pomimo powierzchownego 'dawkowania' faktów następuje pewne przeciążenie i łaknienie rozwiązania zwyczajnie maleje. przynajmniej ja tak czuję.
no nic, pozostaje mi dalej końcówka do doczytania, zatem trzymaj kciuki, żebym po epilogu miała coś ciekawego do powiedzenia
ok, zakończyłam czytanie już wczoraj, ale że momentalnie padłam spać i chciałam ułożyć sobie w głowie co tu napiszę... oto jestem dopiero teraz.
nie ma chyba co przytaczać zarysu tego, co nas czeka w leku na śmierć, wychodzę z założenia, iż każdy zainteresowany przeczytał opis wydawcy zatem pozwólcie, że przejdę do rzeczy.
jak już w poprzednich wypowiedziach zdążyłam nadmienić, coś w tej części mi nie grało. to, co w pierwszych dwóch tomach uważałam za zaletę, tu w trzecim niekoniecznie tak postrzegam. o co chodzi? o tę dziwną budowę akcji. ciekawą, ale nie porywającą, bohaterów, których nie tyle przestawałam lubić, co zaczęłam nabierać do nich jakiegoś dystansu. mówiąc o akcji - zwróciłam uwagę właśnie na pozytyw z więźnia i prób - krótkie rozdziały, które tam napędzały w pewien sposób czytelnika, a tutaj prowokowały mnie, żeby po każdym jednym odłożyć książkę. chyba odebrałam to jako próbowanie przykucia mojej uwagi 'na siłę'. właśnie w tym doszukiwałabym się wspomnianego we wcześniejszych postach 'przedobrzenia'.
uwagę zwróciłam również na pewne logiczne braki - albo inaczej! wrażenie że logiczne braki istnieją. MUlka - nie miałaś odczucia, że przy kilku ostatnich rozdziałach właściwie nie wiesz już sama o co ten fight? może to tylko moje subiektywne zdanie, ale gubiłam się. naprawdę. to wszystko się tak bardzo 'działo i nie działo', że zagubiłam pierwotny cel bohaterów, itp.
bohaterowie. i znowu byłam zagubiona. sama już nie wiedziałam o co im właściwie chodzi, jaka jest przyczyna ich działań, i generalnie z perspektywy poprzednich tomów zaczęła mi się zacierać logika, którą się kierowali, odniosłam wrażenie, że to wszystko jest naiwne, że oni są naiwni. była nienawiść, była walka, ale zabrakło mi konkretów mogących dać czytelnikowi jakiś obraz sytuacji pozwalający na ocenę słuszności decyzji podejmowanych przez Thomasa i resztę. wiele rzeczy zwyczajnie nie trzymało mi się tam kupy, a ogrom zachowań podejmowanych przez nich zdawał się być raptowny, nagły i kompletnie impulsywny.
a tu właśnie następuje apogeum - epilog. MUlka wiesz co było dziwne? że w te dwie strony wciśnięto więcej tych wymarzonych przeze mnie konkretów niż w resztę książki. zwyczajnie nie rozłożono emocji stopniowo (a sądzę że byłoby to atutem!). z tym że również jest to moja subiektywna opinia, ponieważ koniec końców i tak jestem zdania, że można było to odebrać inaczej, książka na to pozwala
było natomiast wiele plusów. klimat. o ludzie! naprawdę się wkręciłam, bałam odwróconych do ścian Poparzeńców, czułam się jak uczestniczka jakiegoś blair witch project. albo czegoś podobnego. opisy naprawdę były dokładne i fajne, podoba mi się strona w którą podąża wyobraźnia pana dashnera. strasznie interesująca, mroczna ale i w jakiś sposób realistyczna wizja przyszłości.
warto sięgnąć po lek również ze względu na kilka zwrotnych momentów, które z pewnością zaskoczą czytelnika. szczerze mówiąc wiele można powiedzieć na temat tej książki, że pewne motywy był przewidywalne, itp. ale kilka naprawdę ścina z nóg!
czekam na więcej opinii, chętnie poznam zdanie innych Powrót do góry
Pannapasazerka a nie zdenerwowało Cię to, że (muszę na bialo) Thomas nie odzyskał pamięci? Bo mnie niby nie, ale kiedy sobie przypominam jego spotkanie z Teresą, jaki był zaskoczony, że ona odzyskała pamięć, a mimo to jest przeciw DRESZCZOWI, to dlaczego jej o to nie zapytał? Okej, rozumiem , że chodziło o ten brak zaufania do niej i ta jej śmierć miała pokazać, że była prawdziwie jego przyjaciółką i w sumie jeśli chodzi o charakter Thomasa to miało to sens ... ale moim zdaniem autor poszedł na łatwiznę, bo to że Thomas nie odzyskał pamięci było mu na rękę, nie musiał o tym pisać Ale to spotkało Teresę to była chamówa, jesli miało to zaszokować czytelników, zmusić do myślenia to moim zdaniem sie nie udało, była świetną bohaterka wiele wątków miało swój wysoki potencjał tylko i wyłącznie dzięki niej, a w tej częsci autor ją olał, potraktował jak zwykłą figurantkę, Thomas nawet nie zakwilił za nią, ona jeszcze ciepła leżała pod kamieniem, po tym jak poświęciła dla niego życie, a on patrzył na zachód slońca z laska z DRESZCZU. To prawda być może, nigdy nie potrafiłby ponownie jej zaufać, niepamięć działała na jej niekorzyść, ale jednocześnie na korzyść Brendy... ehh niby fajnie, ale nie fajnie, że tak muszę sobie wszystko tłumaczyć.
Co do końca końca, to przechodziło mi nawet przez myśl, że zaraz się wszyscy obudzą, że będzie cos jak Matrix, ale ostatecznie próby poległy i jedynym rozwiązaniem było odciąć się od reszty świata i zacząć wszystko od nowa. Fajnie że kanclerz to zrozumiała, ale jakim kosztem ... Zajebiście podoba mi się to zakończenie i jednocześnie mnie wkurza, bo po cholerę to wszystko! No ale ja nie jestem Poparzeńcem, nie jestem zarażona więc pewnie nie zrozumiem
Im dalej od odłożenia ksiązki, tym bardziej jestem pogodzona z tym wszystkim, myślę, że to rozczarowanie to była głównie złość - mija mi ... ale film i tak bedzie mi ciężko oglądać ze świadomością końca.
a więc! (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od 'a więc' xD ):
W ogóle wydaje mi się, że tam wiele wątków miało potencjał i mogło być świetnie rozwiniętych, ale równocześnie odnoszę wrażenie, że służyły one autorowi jedynie jako pewnego rodzaju tło dla samej katastroficznej wizji przyszłości. Tak jak mówisz - Teresa była naprawdę fajną postacią - te intrygujące rozmowy z nią, a poza tym wspomnienia wracające do głowy Thomasa. Zasadniczo wiele osób zginęło zanim zdążyliśmy je dobrze poznać - przykładem jest Newt i jego przyznanie się do próby samobójczej. Właściwie nie znaliśmy tego chłopaka, przepraszam że to powiem, ale zostało nam rzuconych parę ochłapów informacyjnych Jasne, że niedopowiedzenia miały swój urok, ale jednak... właśnie na przykładzie Teresy widać też to o czym mówiłam - jak dla mnie są to pewne logiczne braki, a przynajmniej ja je za takie uważam. Tak jak mówisz - ona jeszcze ciepła, a on już ma wszystko gdzieś. W dwóch pierwszych tomach, jego zachowania z czegoś wynikały i mogłam je zrozumieć, tak tutaj... niedopowiedzenie to jedno, a nierozegranie jakichś wątków to już kompletnie inna sprawa.
Jeśli chodzi o pamięć. To faktycznie też mnie wkurzyło, a najmocniej rozsierdziło mnie właśnie to, że zamotana zostałam totalnie przez DRESZCZ - ufać, nie ufać, próby, kłamstwa, prawda, pomoc, GOD. Drażni mnie to, że nie chciał się dowiedzieć co, gdzie i jak, nie chciał przypomnieć sobie swojej rodziny no i swojego własnego mechanizmu rozumowania którym kierował się swojego czasu przy wspomaganiu DRESZCZu. Sądzę, że byłby to ciekawy motyw w książce, szczególnie, że wiele osób zapewne czekało właśnie na tę chwilę odzyskania przez niego pamięci - BA! co więcej on sam nie mógł się przecież tego tyle czasu doczekać, więc trochę stchórzył koniec końców
Apropos końców Mnie epilog mimo wcześniejszego marudzenia również się podoba - głównie ze względu na to, że wiele wyjaśnia, więcej, niż wszystkie trzy tomy razem wzięte Uważam, że to fajne rozwiązanie, chociaż tak jak mówiłam - to skondensowanie wielu informacji na dwóch stronach, szkoda że nie wyszło to w praniu wcześniej w książce, stopniowo. Ale jednak ma to swój urok, szczególnie, że każda część trylogii kończyła się właśnie takim listem.
Powrót do góry
Dziewczyny, nie włączę się do dyskusji bo niestety zwyczajowo nie pamiętam tej książki, czytałam ją ponad rok temu... Ale pamiętam jedno, co do tych wszystkich niedopowiedzeń - prequel, czyli "The Kill Order" wyjaśnia naprawdę dużo, i dlatego mam nadzieję, że Papierowy Księżyc go wyda. Co w sumie jest niestety mało prawdopodobne :/
Szkoda mi Newta, lubiłam go tak samo jak Thomasa i Minho. I chociaż wiedziałam, że nie da się mu pomóc to i tak miałam tą cichą nadzieję, że może jednak mu się uda i zostanie uratowany.
Natomiast śmierć Teresy jakoś mnie nie zszokowała. Nigdy nie rozumiałam tej dziewczyny, jej zachowania, czy jest po tej dobrej czy zlej stronie, ale pomimo tego to właśnie trochę szkoda że Thomas nie chciał sobie nic przypomnieć, tej przeszłości bo brakuje mi tej wiedzy, tej wiadomości kim ona była, co znaczyła dla Thomasa, co razem zrobili dla DRESZCZu. I trochę mnie zdziwiło, że gdy umarła Thomas stwierdził, że stracił kolejnego przyjaciela. Zachowywał się w stosunku do niej nieprzyjemnie, momentami jej nienawidził, nie ufał jej, a potem u niego taka myśl...
Zastanawiam się gdzie trafił Thomas i reszta Odpornych. To miejsce było takie nierealne, istny raj patrząc na to jak wyglądał świat. Ciekawe czy to jakiś kolejne, ale tym razem bezpieczne miejsce stworzone przez DRESZCZ?
Co do tego raportu pani kanclerz i tego co tam napisała to ciekawi mnie kogo miała ona na myśli mówiąc: „Z pomocą moich partnerów, dwojga mądrze mieszczonych Odpornych, udało mi się stworzyć i zrealizować plan (...) str 383 – czy chodziło jej o Thomasa i Teresę, która zawsze twierdziła, że DRESZCZ jest dobry czy o Thomasa i Brendę, która kazała Thomasowi nikomu nie ufać oprócz niej i pani kanclerz czy jednak właśnie chodziło o Teresę i Brendę, no nie wiem w tej chwili kogo miała na myśli.
A te ostanie słowa podsumowujące działalność DRESZCZu, to o czym cały czas gadała Teresa fajnie brzmią na samo zakończenie tej opowieści bo co tam, źle robiliśmy ale ogólnie tak jakoś na się udało pomóc ludzkości: "(...) nasza organizacja zawsze miła tylko jeden cel, a celem tym było sprawienie, by ludzkość przetrwała. I naszym ostatnim czynem zagwarantowaliśmy właśnie to. Jak wielokrotnie staraliśmy się wpoić każdemu z naszych obiektów, DRESZCZ jest dobry.” I to by było na tyle. Powrót do góry
co do dwójki współpracowników pani kanclerz - to dla mnie jest jasne, że była to brenda i ten pilot (jak się potem okazało pilot). jak ochłonęłam chwilę po zakończeniu, to stwierdzam, że właśnie zostaliśmy pozbawieni tego, co najbardziej - przynajmniej mnie - w tej książce frapowało - czyli momentu w którym Thomas odzyskuje pamięć. mało rozwinięty wątek Teresy też drażnił,bo tak jak mówisz - nie wiadomo było właściwie o co z nią chodzi, jej decyzje przynajmniej dla mnie w dużej mierze były kompletnie niezrozumiałe - pozostają domysły, ale i te brać trzeba z kosmosu, bo nie czułam się jakoś naprowadzana na konkretne pomysły.
Powrót do góry
Zapomniałam o tym chłopaku;), rzeczywiście to o nim mogła być mowa, ale jakoś tak nie zwracałam na niego uwagi w tej części. Pomagał jej, ale jakoś nie skojarzyłam że jest tak oddany DRESZCZowi.
Szkoda tej przeszłości Thomasa, że nic o niej nie wiadomo, ale dzięki temu tak jakby odrodził się on na nowo gdy przybył do tego labiryntu. Dostał czyste konto i mógł jakoś inaczej zrobić to co właściwie a pewnie odzyskanie pamięci tylko przysporzyło mu ogromnego poczucia winy i zadręczałby się chłopak.
Ostateczny test
Są takie zadania, którą ciągną się za nami całe życie. Są takie zdarzenia, o których nie sposób zapomnieć. Są tak okropne rzeczy, że sądzimy, że zawsze będą nam się śnić w koszmarach. Są takie idee, dla których giną ludzie. Są takie plany, że aby je wykonać muszą zginąć niewinni, ktoś musi się poświęcić. Wtedy pada wybór, czy warto zabijać dla dobra ogółu. Czy uratowanie milionów ma sens, gdy poświęci się dla nich niewielu?
Thomas i jego przyjaciele zostawali poddani już wielu próbom. Znaleźli wyjście z labiryntu, przeszli próby ognia, a zaraz po nich poddano ich oddzielnym zadaniom, które musieli wykonać, aby przetrwać. Teraz obie grupy są razem i czekają na ostateczny etap, wiedzą, że to jeszcze nie koniec. Próba Thomasa polegała na siedzeniu w zamknięciu, chłopak powoli tracił zmysły i zaczynał wariować. Wtedy do pokoju, w którym był zamknięty przyszedł Szczurowaty. Mężczyzna zaczął mu tłumaczyć wiele rzeczy, chciał przekonać go, że DRESZCZ jest dobry, jednak on przeszedł za wiele, by w to uwierzyć. Teraz organizacja chcę zebrać ich wszystkich i przywrócić im wspomnienia, te z przed labiryntu, by mogli dokonać decyzji. Większość chcę powrotu pamięci, buntują się jedynie Thomas, Newt i Minho. Czy ta decyzja naprawdę będzie tak dobrowolna, jak zapowiada DRESZCZ? Czas na ostateczną próbę, czas by odnaleźć lek. Tylko za jaką cenę?
To już ostatni tom trylogii Jamesa Dashnera. „Lek na śmierć” kończy historię Streferów poddawanych licznym i niebezpiecznym próbom. Cykl jest spójny, tworzy doskonale dopełniającą się historię z zarysowanym motywem przewodnim, który my czytelnicy, poznajemy dopiero w dalszych etapach lektury. Początkowo można sądzić, że w całym eksperymencie nie chodzi o nic wielkiego, po prostu młodzi ludzie zostali zmuszeni do wykonania misji, by wyłonić tych najtwardszych. Jednak cel całego eksperymentu pozwala dostrzec coś więcej. Od lektury pierwszego tomu nurtowało mnie właśnie to pytanie, po co? Teraz wiem. Ale postanowione w pierwszym akapicie pytanie ostanawia mnie, czy było warto.
Wiele lat temu eksperyment pewnej organizacji wydostał się z laboratorium i zaczął siać spustoszenie na ziemi. Ludzie zaczęli chorować, później umierać. Pożoga dotknęła wszystkich, a właściwie prawie wszystkich. Nie było żadnego leku, nie było lekarstwa. Gdy ktoś zachorował nie było dla niego litości. Zapadał wyrok. Jedynie garstka ludzkości była naturalnie uodporniona. Ale czy liczona się z nimi, czy mieli jakiekolwiek przywileje? Nie, byli równie mocno potępiani przez normalnych ludzie, co zarażeni. Dostali się za margines, znienawidzeni.
Niezwykle obrazowo w tym tomie zostały ukazane relacje między wspomnianymi wyżej grupami. Ukazana została wrogość, relacje i funkcje, jakie przyjmowały grupy. Poznaliśmy lepiej świat na zewnątrz, świat w pełni nie ogarnięty chorobą, gdzie żyli jeszcze zdrowi ludzie. Weszłam na obszar miasta, doskonale zabezpieczonego, ale powoli zżeranego od środka. Z drugiej zaś strony mogłam zobaczyć, jak żyją Poparzeni, zarażeni chorobą w miejscach specjalnie dla nich przeznaczonych. Czy były to obrazy kolorowe? Nie, ale one miały takie być. Cywilizacja była na skaju przepaści, znajdowała się w ostatecznym stadium od upadku. Gdyby tak znoszony świat ukazać w jasnych barwach wszystko wyszłoby groteskowo. Ten świat stoi na skraju i niewiele zostało do wykonania ostatecznego, decydującego kroku w dół.
Podczas czytania tego tomu pozytywnie wpłynęła na mnie kreacja bohaterów. Autor skupił się na tak wielu aspektach ich relacji, ich emocji, że mogłam poczuć, to co oni. Nie mówię tu jedynie o postaci narratora i głównego bohatera Thomasa, ale również innych Streferów i bohaterów. Widać było, że nie są to jedynie idealni bohaterowie, ale zwykli zagubieni w swoim poleżeniu nastolatkowie, którzy próbują odnaleźć się we wciąż zmieniającym otoczeniu. To, że są jacy są, łączy się z tym, co przeszli. Cieszę się, że nie są poukładani, że nie zawsze mają plan na dalszy swój los, że nie wszystko im się udaje.
W części tej był jeden bohater, który wybijał się ponad resztę, który przeszedł najwięcej i wciąż mnie zaskakiwał. Newt od początku nie miał łatwo, ale to jaki los spotkał go w tym tomie, jest okrutne. Podczas przewracania kolejnych stron mogłam zauważać zmiany, jakie w nim zachodziły, co przechodził. To był najmocniejszy i najbardziej dosadny obraz eksperymentu i tego, z czym walczył. Naprawdę mocno wpłynęły na mnie słowa, które zostawił w swojej wiadomości dla Thomasa. Nie spodziewałam się tego długo, bo nie myślałam, że dojdzie do najgorszego.
Jedynym minusem, który napotykałam podczas czytania, ale który teraz jakoś zniknął w trakcie pisania tej recenzji jest brak punktu do, którego dążą bohaterowie. Wcześniej musieli coś zrobić, musieli odnaleźć wyjście, wydostać się z Pogorzeliska, a teraz nie mieli wyznaczonego celu i sami mieli obrać kurs, w jakim będą podążać. To było dla mnie nowe, bo bohaterowie sami nie wiedzieli, gdzie chcą trafić, nie znani świata na zewnątrz, nie byli przygotowani na jego niebezpieczeństwa. To mnie trochę gubiło, ale dawało też punkty zaskoczenia od samego początku, aż do końca.
Do końca, właśnie warto wspomnieć o zakończeniu, na które chyba większość czytelników czeka. Czy DRESZCZ osiągnie cel, ilu Stroferów wyjdzie z ostatecznego zadania cało, czy w ogóle wyjdą cało? Jak potoczy się eksperyment? Czy lek na Pożogę zostanie wynaleziony? Czy może zarażonym ludziom? Wiele pytań, na które oczywiście nie odpowiem, by nie psuć Wam lektury. Muszę powiedzieć jednak, że zakończenie potoczyły się w innym kierunku niż myślałam, nie wypadło słabo, ale dość zaskakująco. Sprawy toczyły się szybko, podczas ksiązki dochodziły nowe fakty, pojawiali się nowi ludzie, którzy zaczęli odgrywać sporą rolę, to wszystko wpłynęło na to, że ostatnie strony zaczynały wyglądać inaczej niż sądziłam. Wcześniej nie miałam przed oczami wielu zmiennych. Pewnie zastanawia Was również, czy po lekturze tego tomu poznałam wszystkie odpowiedzi. Od razu muszę napisać, że nie. Wciąż kołacze mi się w głowie wiele pytań, na które chciałabym poznać odpowiedź. Ciekawi mnie, czy wydawnictwo pokusi się o wydanie prequela, bo podobnież on może wyjaśnić wiele.
Zbliżam się już ku końcowi mojej wypowiedzi, czas więc na wspomnienie o oprawie graficznej powieści. Okładka książki zachwyca mniej niż pozostałe, podczas lektury szukałam miejsca, które mogłyby do niej pasować i odkryłam je, ale dopiero podczas czytania ostatnich rozdziałów. Czekanie się opłaciło. Sądziłam już, że jedynie dwa pierwsze tomy będą nawiązywać do miejsc, w których znajdowali się bohaterowie, ale cieszę się, że się pomyliłam. Jednak podczas czytania znalazłabym kilka bardziej widowiskowych miejsc, które możnaby ukazać na okładce. Jest jednak jak jest. Jak w każdej części i w tej pojawia się ciekawe rozpoczęcie rozdziałów. Przewija się w nim motyw przedstawionego na okładce miejsce, co skleja całą powieść.
Czas na ostateczny rozrachunek „Leku na śmierć”. Książka podczas lektury mocno na mnie oddziaływała, czytałam, czytałam i nie mogłam się oderwać, bo losy bohaterów wciąż przybierały inny obrót. Napotykałam na wiele zaskoczeń, niespodzianek i niepewności. Wciąż w mojej głowie pozostało sporo pytań, na które będę szukać odpowiedzi w różnych źródłach(czyt. prequel). Mam nadzieję, że choć część z nich zostanie wyjaśniona.
Ocena książki: świetna [6/6]
Ocena serii: świetna Powrót do góry
Skończyłam "Lek na śmierć" i czuję duuże rozczarowanie. To naprawdę część tej samej serii, co dwie poprzednie książki? Jej, tu wszystko wydaje mi się gorsze - bohaterowie, fabuła, styl autora, powiązanie wątków i fakt, że nie zawsze są logiczne. Zakończenie też mnie nie usatysfakcjonowało, mam wrażenie, że Dashner chciał tak bardzo poruszyć czytelnika - wzbudzić dezorientację, strach, gniew, smutek - że ostatecznie udało mu się tylko go znużyć. Ciągłe ucieczki, raz latanie Górolotem, lat jeżdżenie taksówką, uciekanie przez DRESZCZem, rozpracowywanie DRESZCZu, nagle ta cała Prawa Ręka, Poparzeńcy, ileż można. W porównaniu do świetnej pierwszej części, gdy niepewność, komu można ufać i co jest właściwie grane, była taka świeża i wciągająca, tutaj smakuje trochę jak kilkukrotnie odgrzewany kotlet.
Śmierć Teresy w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia. Newta zawsze lubiłam i żałowałam, że zginął. Otóż to, kolejny chwyt autora: zabiję ważnych bohaterów, zrobię silne wrażenie na czytelniku. Słabo. A samo zakończenie z łąką rozłożyło mnie na łopatki. Nagle okazuje się, że świat aż tak bardzo się nie zmienił, wciąż jest wiele odludnych miejsc nieskażonych Pożogą i rozbłyskami. Gdy w reszcie świata wszyscy wymrą, oni w tym czasie będą wiedli swojskie życie na łonie natury
Thomas powinien odzyskać pamięć, chociażby dla zaspokojenia ciekawości czytelników.
Dialogi na pewno ratował język Streferów, te przekleństwa są świetne Niestety, ostatni tom nie spełnił moich oczekiwań.
Lek na Śmierć jest pełną akcji, pełną napięcia i zwrotu wydarzeń książką. Tyle się tam dzieje, jest tyle niebezpieczeństw, ryzyka, tyle nieufności wobec prawie każdego. Lecz jest również nadzieja na zakończenie tego wszystkiego.
Trzeci tom trylogii czytało mi się bardzo szybko i ze strachem o bohaterów; było trochę śmiechu, bo przecież z Thomasa jest prze kawalarz; również inne sztamaki bawiły swoimi odzywkami. W książce pojawiły się jeszcze i te smutne momenty - te ze łzami w oczach oraz takie z cichym pogodzeniem się z sytuacją.
Ale to jednak fabuła książki, jej przebieg przepełniony przygodami był najlepszy. To ona przenika czytelnika w taki sposób, by nie był w stanie odłożyć powieści na bok.
Jestem zadowolona z zakończenia trylogii Więzień Labiryntu, koniec nie pozostawia niedosytu po sobie, chociaż jest trochę taki dziwaczny. James Dashner zafundował całą gamę emocji w tych trzech książkach. Bohaterzy są wspaniali pod każdym względem, szczególnie Thomas, który bardzo mi imponował swoim sposobem myślenia. Lek na Śmierć oceniam 10/10 i wiem, że na pewno kiedyś powrócę do początku tej historii na nowo.
I jeszcze jedno: DRESZCZ jest dobry. Powrót do góry
Wiem, że temat dosyć stary ale wcześniej nie słyszałem ani o książce ani o filmie. Wpierw obejrzałem w kinie naraz dwie części.. i z automatu zacząłem czytać książki. Co mnie wstrząsneło.. to że książka całkowicie odbiegała od filmu , a właściwie to film odbiegał od książek, które jak film mi się podobał to książki były niesamowite, jak dla mnie najlepsza trylogia tuż obok Igrzysk czy Requiem.
Ale nie o tym chciałem konkretnie napisać, sporo osób mówi o tym że nie zostały ukazane wspomnienia Thomasa , których nie chciał sobie przypomnieć.. cóż , dla tych którzy są tego ciekawi autor wyszedł na przeciw.. będziemy musieli trochę poczekać ale oprócz " The order Kill " pierwsze prequela , który pokazuje wydarzenia 13 lat przed trylogią, w przyszłym roku premiere ma mieć drugi Prequel "The Fever Code" , prequel kiedy to pierwsi ludzie trafili do labiryntu, Thomas , który pracował dla DRESZCZ'u i wszystko z jego z punktu widzenia.
Dla mnie są dwa powody żeby zajrzeć do tej książki , po pierwsze mam nadzieję że dowiemy się wiele na temat tego kim był przed Zatarciem , i (wiem że wiele czasu minęło ale może zaglądnie ktoś komu nie chciałbym spojlerować ) bardzo chętnie wróciłbym do czasu kiedy Thomas i Teresa , żyli razem i byli dla siebie bliscy.
@Edit : Ahh i ponoć Papierowy księżyc zdecydował się na prequel nr 1
Rozkaz zagłady bo tak ma nosić polska nazwa ma się ukazać 10 listopada