NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Atticus O’Sullivan odkrywa, że po zabiciu starożytnego celtyckiego boga stał się niespodziewanie popularny. Bogowie z najróżniejszych panteonów proszą go o zgładzenie ich rywali. To jednak jedynie początek kłopotów. Do drzwi Atticusa puka Kojot, indiański bóg-oszust, i żąda, by pozbył się on olbrzymiego demona polującego na ludzi. Horda seksownych bachantek z Las Vegas chce przejąć senne miasteczko i uczynić z niego kolejne gniazdo rozpusty. A na dodatek na życie druida i jego przyjaciół dybią diaboliczne germańskie wiedźmy, które najwyraźniej nie nadążają za modą. Atticus przetrwał dwa tysiąclecia dzięki swym nadprzyrodzonym mocom, cwaniactwu oraz urokowi osobistemu, lecz czy tym razem to wystarczy, by ujść z życiem?
Premiera: 17 sierpień 2011
Wydawca: wyd. Rebis
Chciałabym zauważyć, że druga część ma 400 stron, przynajmniej tak podaje Rebis niezmiernie się z tego cieszę ... okładki są boskie, a koleś na nich jest idealny
ps: tak, tak jest 400 stron bo czcionka jakaś taka większa hehe ale to nie ważne , będzie się lepiej czytało tutajpoczkategori
"Druid paranoik powraca"
Kevin Hearne urodził się w Arizonie. Uczy angielskiego, a kiedy nie sprawdza stosów prac domowych i nie pisze powieści, hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Ponadto lubi robić piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w tycim, acz przytulnym domku. "Raz wiedźmie śmierć" jego autorstwa jest już drugą częścią serii "Kroniki Żelaznego Druida".
Atticus O'Sullivan, ostatni z druidów, po tym jak zabił pewnego celtyckiego boga, staje się sławny. Oczywiście chodzi tu o sławę wśród istot magicznych, której wcale nie pragnął. Teraz najróżniejsi bogowie życzą sobie, by zabił ich rywali, a w szczególności boga piorunów Thora. Jednak to nie są jedyne kłopoty druida. Otóż bóg-oszust Kojot, pewnego dnia puka do jego drzwi i żąda by unicestwił jednego wielkiego demona, który okazuje się być potężnym upadłym aniołem. Horda bachantek z Las Vegas postawia wyruszyć do jego sennego miasteczka i zmienić je w miejsce rozpusty. Na dodatek na jego życie czyha sabat niemieckich wiedźm, który poluje także na jego znajome polskie czarownice. Do pomocy ma jedynie swoich prawników, co prawda jeden jest wampirem, zaś drugi wilkołakiem, jednak czy to wystarczy w obliczu takiego zagrożenia, w jakim znalazł się Atticus?
Większość postaci została już przez nas poznana w poprzedniej części. Oczywiście spotykamy nowych bohaterów, jednak nie są oni pierwszoplanowi. Atticus, jak zwykle, był inteligentny, zabawny i sprytny oraz pozostał tym samym kochanym paranoikiem, dzięki czemu co jakiś czas mogłam się porządnie pośmiać. Niestety muszę wyznać, że w tej części jest o wiele mniej Oberona, co napawało mnie smutkiem. Jego ciekawe rozumowanie i wyskakiwanie z jakimś faktem w najmniej spodziewanym momencie nadal jest nam dostarczane, jednak w o wiele mniejszej dawce. Chciałam napisać jeszcze tylko o jednym bohaterze, otóż o sąsiedzie z naprzeciwka. Był on w tej części jeszcze bardziej irytujący, jednak to skutkowało równie zabawnymi sytuacjami, jak wcześniej. Według mnie jest on nieodłącznym elementem tej powieści i cieszę się, że i tym razem go nie zabrakło.
W książce dużo się dzieje. Główny bohater co chwilę musi zmierzyć się z czym innym i jesteśmy świadkami wielu jego walk. Wydarzenia są barwnie opisane, z perspektywy druida, który często dopowiada swoje ciekawe komentarze. Fabuła składa się z kilku wątków, jednak one wszystkie są ściśle powiązane z panem O'Sullivanem. Manipulacje także są nierozerwalną częścią tej pozycji. Znajdujemy się w położeniu, w którym każdy chce wyjść na swoje, nie zważając na innych. Intrygi układane przez bogów, których pionkiem powinien zostać Atticus, często się rozpadają z prostego powodu. Otóż on nie daje sobą pomiatać. Przygody 2100-letniego chłopaka są niezwykle ciekawe i porywające.
Bardzo podoba mi się pomysł autora na to, że po prostu wszystkie istoty istnieją. W końcu tak naprawdę nie można wykluczyć istnienia czegokolwiek, a on ukazuje nam, że bogowie celtyccy, żyją obok greckich czy nawet obok Boga chrześcijańskiego. W takim przypadku, dzięki temu, że ktoś w nich wierzy, oni rzeczywiście żyją. Lecz wtedy może się nasuwać pytanie, jakim cudem? I w takim razie, jak to możliwe, skoro te religie się przecież wykluczają. No cóż na to odpowiedzi ni otrzymujemy, lecz wątpię by komuś to przeszkadzało. W takim świecie żałuję tylko, że nie ma Latającego Potwora Spaghetti, a raczej żałuję, że autor nie wprowadził go do swej opowieści.
Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, gdzie narratorem jest Atticus. Poznajemy wiele jego myśli, jednak nie jesteśmy nimi przytłaczani. Pan Hearne posługuje się przystępnym językiem i wszystko dokładnie nam opisuje. Obraz jaki stworzył jest intrygujący i z pewnością nadzwyczajny. Wprowadza on do powieści wiele akcji, jej zwrotów i niespodziewanych wydarzeń, co dodaje wiele dynamizmu. Wszystko to przyozdabia także humorem, by w trudnych chwilach, czytelnik nie był całkowicie poważny, a miał od tych zdarzeń chwilę wytchnienia.
"Raz wiedźmie śmierć" z pewnością dorównuje poziomem pierwszej części. Jednak nie potrafię orzec czy jest lepsza, gdyż raczej oceniam je na równi. Bardzo mnie cieszy, że powieść nie spadła poniżej moich oczekiwać, a całkowicie je zaspokoiła. Ta barwna i zabawna, pełna przygód i intryg książka, nie tylko świetnie się zapowiadała, gdyż jej wykonanie także jest rewelacyjne. Jestem szalenie ciekawa cóż takiego Kevin Hearne jeszcze wymyśli i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Polecam tę lekturę każdemu bez wyjątku, gdyż uważam, że każdego ona pochłonie i że każdy miło spędzi z nią czas.
Moja ocena 10/10
Rudowłosy druid paranoik, sabat polskich wiedźm, wampir i wilkołak- prawnicy to za mało! Tak można podsumować drugą część ,,Kronik Żelaznego Driuda” ,,Raz Wiedźmie Śmierć” autorstwa Kevina Hearne’a. Bogowie chcą się nawzajem powybijać, demony grasują, a na Atticusa poluje jeszcze sabat niemieckich wiedźm. Życie jedynego druida na ziemi nie jest łatwe, nieprawdaż?
Atticus O’Sullivan odkrywa, że po zabiciu starożytnego celtyckiego boga stał się niespodziewanie popularny. Bogowie z najróżniejszych panteonów proszą go o zgładzenie ich rywali. To jednak jedynie początek kłopotów. Do drzwi Atticusa puka Kojot, indiański bóg-oszust, i żąda, by pozbył się on olbrzymiego demona polującego na ludzi. Horda seksownych bachantek z Las Vegas chce przejąć senne miasteczko i uczynić z niego kolejne gniazdo rozpusty. A na dodatek na życie druida i jego przyjaciół dybią diaboliczne germańskie wiedźmy, które najwyraźniej nie nadążają za modą. Atticus przetrwał dwa tysiąclecia dzięki swym nadprzyrodzonym mocom, cwaniactwu oraz urokowi osobistemu, lecz czy tym razem to wystarczy, by ujść z życiem?
Witajcie w świecie Atticusa, gdzie nie można nawet spokojnie zjeść posiłku. Ciągle się coś dzieje. Autor doskonale łączy mitologie, wprowadzając wiele przeróżnych wątków. Możemy spotkać Morrigan, Kojota, Brighit, a nawet samą Maryję! Taka mieszanka mogłaby się wielu nie spodobać, ale mnie zachwyciła. Mogłam poznać zwyczaje bogów nie tylko z jednego wierzenia, ale wielu!
Książka jest napisana z humorem, tzn. podczas czytania ciężko mi się było powstrzymać od parskania śmiechem. A co mnie tak rozśmieszało? Komizm sytuacyjny i odzywki bohaterów, które są niezastąpione. Autor naprawdę genialnie posługuje się słowem pisanym tworząc coś niepowtarzalnego, a zarazem śmiesznego. Taka właśnie jest seria ,,Kroniki Żelaznego Driuda”.
Narracja jest prowadzona przez Atticusa, co jest bardzo dobrym pomysłem, ponieważ możemy poznać punkt widzenia 2100 letniego druida, i jego myśli, które sprawiają, że czytelnik wybucha niepohamowanym śmiechem. Jest on moim ulubionym bohaterem, i chciałabym, żeby istniał naprawdę. Wspaniały także jest jego pies, Oberon, który w pierwszej części chciał zostać Czynigs-chanem, ale w tej części odrzucił ten pomysł. Potrafi się on porozumiewać ze swoim panem mentalnie, co jest bardzo przydatne. Morrigan i Brighid, dwie potężne boginie, niezwykle irytowały mnie w tej części. Granuaile, podopieczna Atticusa, która chce zostać druidem(a może druidką?) była dla mnie niewidzialna. Nie polubiłam jej, ani znienawidziłam. Jest neutralna. Moją radość wzbudził sabat polskich wiedźm z Maliną na czele. Każde jej pojawienie się wywoływało na mojej twarzy uśmiech.
Jestem zadowolona, ponieważ powieść jest lepsza i ciekawsza od części pierwszej, która była wspaniała. Mam nadzieję, że następne będą jeszcze lepsze. Jeśli poszukujecie lektury, by się odprężyć, śmiało sięgajcie po książki Kevina Hearna, a gwarantuje wam, szybko ich nie zapomnicie! Jak najbardziej polecam i nie mogę się doczekać premiery następnej części. Stawiam 6/6, choć z chęcią dałabym więcej.
Za książkę dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis! tutajpoczkategori
Przykre konsekwencje ratowania świata...
Pewne wydarzenia mogą się ciągnąć za nami przez długi czas, szczególnie jeśli jest się kimś nieśmiertelnym, no np. 2100-letnim druidem, jedynym w tym zawodzie, wtedy ma się naprawdę przechlapane! Bogowie chowają urazę naprawdę długo, czego dowiódł celtycki bóg Aeghusa Óg. Atticus zakończył konflikt ze swoim wrogiem. Wraz z klanem wiedźm z polski i grupą wilkołaków zabił starożytnego boga, czym zyskał wielką sławę w ich szeregach, nagle wszyscy coś od niego chcą. A on nawet nie wyzbył się konsekwencji swoich czynów, reszta demonów, które nie zostały zlikwidowane wciąż atakuje ludzi, a ziemia w miejscu bitwy jest całkowicie zniszczona. Jednak to nie jedynie problemy, ktoś zdecydowanie czyha na jego śmierć, nowy wróg o dużej sile, ale nie znający jego osłon magicznych. Miasto jest w niebezpieczeństwie, które naciera z kilku stron, czy wiedźmy z Polski staną po jego stronie? Kim jest nieznany wróg?
"Raz wiedźmie śmierć" to historia opowiadająca o druidzie urodzonym w Irlandii ponad 2000 lat temu. Książka jest częścią Kronik Żelaznego Druida stworzonych przez Kevina Hearne. Po pierwszej części, która zaskoczyła mnie oryginalnym humorem, sporą ilością akcji i przedziwnych nawiązań do wszelakich mitologii nie wiedziałam kompletnie, czego mogę się spodziewać. Czy książka będzie równie porywająca i wciągająca? Czy autor zatrzymał jeszcze jakieś pokłady humoru? Miałam sporo pytań i miałam nadzieję, że na większość z nich po przeczytaniu będę mogła odpowiedzieć twierdząco.
„-Skąd, do diabła, wytrzasnął pan granatnik?
-A, wyprzedaż garażowa po drugiej stronie ulicy..”
Tak też się stało. Drugi tom okazał się jeszcze lepszy od pierwszego, a to chyba jedynie dlatego że do stylu autora trzeba się przyzwyczaić, a teraz od razu "weszłam" w opowieść. Już od pierwszych zdań towarzyszy nam mały uśmieszek na ustach, który potem towarzyszy nam podczas całej lektury, autor wciąż utrzymuje humor na dość wysokim poziomie, a do tego on zawsze gdzieś jest. Nawet podczas scen z szybszą akcją, wydarzeń naprawdę emocjonujących napięcie rozstaje rozładowane przez żarty głównego bohatera, czy jego znajomych. Komizm najczęściej wynika z sytuacji, ale często wprost nie sposób nie łączyć go z konkretną osobą, która wciąż wywołuję moją radość.
Bohaterowie książki są różni. Jak już wspominałam można wyróżnić tych humorystycznych, jak starsza przyjaciółka druida, jego pies, czy wampir-prawnik, który próbuje przyswoić nowoczesne słownictwo. Te trzy postaci wciąż mnie bawiły i dodawały całej książce niesamowitego klimatu. Jednak dla równowagi autor wprowadził również zmienne postaci, takie które w zależności od sytuacji zmieniały swój charakter na zdecydowanie bardziej profesjonalny, czy poważny. Mówię tu w szczególności o bogach, którzy raz sie śmieją, klepią po plecach, a zaraz chcą zabić za lekki żart na ich temat. Z nimi trzeba mieć się na baczności, szczególnie z boginią Śmierci, czy Łowów, bo nie wiadomo, co w nadaj chwili strzeli im do głowy. Jednak nawet te postaci mają w sobie małe pokłady humoru. Cała książka w głównej mierze bawi i rozśmiesza, taka jej rola.
„Kiedy żył jeszcze mój Sean, facet musiał mieć białe majtki i tyle.
Serce mi się kraje, kiedy widzę, jak latasz na komandosa.”
Z szerokiego grona różnorakich postaci, szczególnie jednak polubiłam głównego bohatera- Atticusa O'Sillivana. Doświadczony druid, ale jego wygląd, zachowanie zdecydowanie się z tym kłócą. Autor stworzył postać, którą nigdy nie połączyłabym z mianem druida, ten zgrzyt już sam w sobie bawi czytelnika. Pan Hearne stworzył niezwykle rozbudowaną postać, wieloznaczną, nietuzinkową i oczywiście zabawną. Dzięki wszystkim cechom, które posiada trudno go pomylić z jakąkolwiek inną personą ze świata współczesnej fantastyki. Zwłaszcza, że wciąż traci uszy...
"Raz wiedźmie śmierć" to książka, która była dla mnie doskonałą rozrywką, bawiłam się przy niej znakomicie i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie mi to dane, kolejne części czekają. Mam nadzieję, że poziom zostanie w nich taki sam, że nadal będę czuła ogromną radość podczas lektury. Przecież w żadnej innej książce druid wraz z indiańskim bogiem oszustów nie proszą o błogosławieństwo strzał Maryji, by walczyć z upadłym aniołem, prawda? Chyba, że Wy macie jakieś inne typy, chętnie je poznam.
Ocena: bardzo dobra+[5+/6