ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...




Chwilę po 15 sierpnia wyruszyłem na wyprawę tropem bitwy warszawskiej 1920 r. by uczcić bohaterów tych dni. Na szczęście na szlaku nie powitał mnie deszcz, ale też nie spotkało mnie gorące powitanie ze strony temperatury... Tym razem na wyprawę nie zabrałem ze sobą aparatu fotograficznego (czego niezmiernie żałuję). Zdjęcia robiłem telefonem komórkowym.

Z dworca zachodniego pojechałem pociągiem SKM do Sulejówka. GPS prowadził mnie wpierw do Woli Grzybowskiej, a następnie lasem, wygodną szutrową drogą, do Ossowa. Czym jednak dalej jechałem w las, tym szlak stawał się bardziej zarośnięty i wiódł przez tereny co raz bardziej podmokłe.









Na obrzeżach Ossowa odnalazłem parafię Matki Boskiej Zwycięskiej, na której terenie znajduje się kaplica i cmentarz polskich żołnierzy poległych w bitwie 1920 r.















W kaplicy było wiele pamiątek po bohaterach bitwy. Znalazłem też tablicę poległemu ks. Ignacemu Skorupce, zawierającą m.in. reprodukcję jego nekrologu.



Naprzeciw kaplicy stał pomnik oficerów broniących Warszawy przed czerwonymi hordami w 1920 r. i zamordowanych w 1940 r. w Katyniu.



Nieopodal posadzono dęby pamięci - przypominające o 96 osobach, które straciły życie 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.







Już w samym Ossowie natknąłem się na zawody jeździeckie, w których startowali ułani z różnych grup rekonstrukcyjnych.





Udało mi się odnaleźć miejsce bohaterskiej śmierci ks. Ignacego Skorupki. Budujący były maszty z flagami i dekoracja kwiatowa krzyża postawionego na pamiątkę.



Z wysokim drewnianym krzyżem kontrastował wzniesiony kilka lat temu, nie wiedzieć czemu w tak wystawnej formie, prawosławny krzyż na mogile bolszewików poległych na niegościnnej im polskiej ziemi. Szczęściem miejsce ich pochówku jest na uboczu miejscowości, w miejscu trudno dostępnym. Być może dlatego nie dociera do niego żaden ogrodnik, ani nikt inny kto by o nie dbał.



Ruszyłem w dalszą drogę przez Kobyłkę i Wołomin do Radzymina. Cały czas napotykałem ślady historii. Ziemie te krwawiły polską krwią już w czasie powstania kościuszkowskiego, styczniowego i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej.









W samym Radzyminie nie zabawiłem długo. Zwiedziłem tamtejszy cmentarz i rynek, na którym stoi pomnik Tadeusza Kościuszki i pojechałem przez Nieporęt do Legionowa. Droga prowadziła głównie lasem, czasem po asfalcie, a zdarzyło się, że i w deszczu. W Nieporęcie pokonałem kanał dzięki kładce, przerośniętym podjazdem dla wózków i rowerów.




Miejsce pamięci w Nieporęcie





W Legionowie ukończyłem 60-km trasę. Na dworcu wsiadłem do pociągu na dworzec wschodni, z którego pojechałem o domu.

Następna wyprawa w swoim czasie.