ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



„Nazywam się MacKayla, w skrócie Mac. Jestem widzącą sidhe, tą, która widzi elfy. Z tą świadomością pogodziłam się dopiero niedawno i bardzo niechętnie.
Moja filozofia jest bardzo prosta – każdy dzień, kiedy nikt nie próbuje mnie zabić, to dla mnie dobry dzień. Ostatnio nie było ich wiele. Szczególnie od czasu, gdy zaczął pękać mur dzielący świat ludzi i elfów. Z drugiej strony, od tego czasu żaden widzący sidhe nie miał dobrego dnia”.

Kiedy siostra MacKayli została zamordowana, pozostała tylko jedna wskazówka dotycząca okoliczności jej śmierci – enigmatyczna wiadomość na poczcie głosowej Mac. Dziewczyna jedzie do Irlandii w poszukiwaniu odpowiedzi i wkrótce odkrywa, że stoi przed nią jeszcze większe wyzwanie – pozostanie przy życiu na tyle długo, by zapanować nad mocą, której istnienia nie była nawet świadoma - darem, który pozwala jej spojrzeć poza świat ludzi, w niebezpieczne dziedziny elfów...
Gdy Mac zagłębia się w tajemnicę śmierci siostry, każdy jej ruch śledzi mroczny, tajemniczy Jericho... a jednocześnie zbliża się do niej bezlitosny V’lane – elf, który sprawia, że seks staje się dla ludzkich kobiet uzależnieniem. Granica między światami zaczyna pękać, a prawdziwa misja Mac staje się oczywista – musi odnaleźć nieuchwytną Sinsar Dubh, zanim ktoś inny zdobędzie wszechpotężną Mroczną Księgę. Ponieważ ten, kto pierwszy do niej dotrze, zdobędzie całkowitą władzę nad oboma światami...

W sprzedaży od: 18 maja
Cena:
Stron: 370
Wydawnictwo: Mag

Powiem tyle: Nareszcie! Osoby, które czytały w oryginale są zachwycone, więc i ja muszę się przekonać Kupuję.


Jej, niby ciekawe, ale te wzmianki o seksie z elfem, to przecież jak zoofilia. Aż mi się tak nie najlepiej zrobiło... :/ tutajpoczkategori

Jej, niby ciekawe, ale te wzmianki o seksie z elfem, to przecież jak zoofilia. Aż mi się tak nie najlepiej zrobiło... :/

Popieram...
Już sam fakt, że są elfy mnie odstrasza. To jedyne stworzenia o których w książkach czytać nie mogę :-/
Nie, nie podoba mi się. To nie dla mnie xD tutajpoczkategori


A ja lubię elfy, ale te tolkienowskie ;P Jeśli te będą podobne, to bardzo chętnie sięgnę po książkę Karen Marie Moning O dziwo okładka nie jest zła, jak na Mag'a, co prawda widać inspiracje oryginałem
Chętnie przeczytam, bardzo lubię elfy.
Ta książka rozpoczyna jakąś serię, czy to pojedyncza lektura? tutajpoczkategori

Ta książka rozpoczyna jakąś serię, czy to pojedyncza lektura?

To będzie seria

Ja też chętnie przeczytam
Także czekałam na tą serie - bardzo chętnie przeczytam.
Elfom mówimy tak tutajpoczkategori
Wydaje MAG, więc pewnie będzie kosztować koło 40 zł ;/
Opis mi się całkiem spodobał, ale żeby kupić, to raczej nie jestem skłonna. Jesli kiedyś znajdę w bibliotece, chętnie przeczytam. tutajpoczkategori
slyszalam same pozytywne opinie o tej ksiaze, wrecz pianie z zachwytu wiec sama tez chce siegnac i sie przekonac
Eee, ja chyba poczekam na jakieś opinie, ale jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Sam opis mnie nie przekonał. No, ale zobaczymy. tutajpoczkategori
Okładka ciekawa, ale opis też mnie nie przekonał i nie lubię elfów w książkach, ale jeszcze zobaczę wasze opinie
A że jestem osobę, która ma za sobą całą tę serię słowo czy dwa mogę o niej napisać Nie pisuję recenzji, więc mam nadzieję, że zgrabnie przybliżę Wam powieść nie zdradzając za wiele.

O czym jest - opis książki znacie. Tym o czym nie jest to na pewno o zwykłej dziewczynie, poznającej super tajemniczego i przystojnego chłopca, wielkiej miłości między nimi z elfim światem w tle. Nie ma co liczyć na delikatne pocałunki i romantyczne wywody.

Otóż nie. Jest to świetnie skonstruowane urban fantasy, seria pełna tajemnic (nic nie jest tym, czym się na początku wydaje), pozbawiona zarówno schematycznej fabuły, jak i bohaterów. Wydawca będzie Wam wmawiał poprzez opis na okładce, że jest to mroczna powieść... i tym razem możecie mu spokojnie uwierzyć.

Bohaterowie. A może raczej antybohaterowie? Żadnej z postaci nie jestem w stanie określić jako definitywnie dobrej (nawet wydającej się w pierwszej części kryształowej Aliny - zamordowanej siostry głównej bohaterki) bądź złej. Szarości, cienkie granice i jeszcze raz szarości.

Ograniczę się do przybliżenia dwójki z nich. Główna bohaterka Mac to wdzięczne 22-letnie dziewczę nadużywające słów "piękny" i "śliczne" (wrrr) oraz chętnie opisujące aktualny stan swojego odzienia. Pierwsza część serii to narracja z punktu widzenia osoby, która wydaje się nazbyt często czytelnikowi ograniczona, uparta, irytująca, zarozumiała i zapatrzona we własny czubek nosa. Autorka wrzuca tę tryskającą bardziej i mniej ciętymi uwagami Barbie w sam środek "miasta wilków", w którym ona jest jagnięciem. I pokazuje z jakiego rodzaju gliny jest ona naprawdę ulepiona, pokazuje kobietę, której determinacja i chęć ukarania mordercy siostry nie pozwala na podwinięcia ogona i rezygnację. Tak, nie jest ideałem, ale szybko się uczy na własnych błędach, wiedząc, że jeśli chce przeżyć to czas zmienić nastawienie i przestawić nieco z własnego widzimisię.

Uwielbiam postać, którą stworzyła Moning za jej "namacalność" i wrażenie realności. Seria ta ukazuje jej ewolucję, która nie następuje ani szybko ani gwałtownie, jest uzasadniona i dobrze wyważona. Patrząc na nią z punktu widzenia całej serii napiszę jedynie, że nigdy nie będzie się Wam wydawała idealna ani nie będziecie przyklaskiwać każdej jej decyzji. Pewnie znajdziecie mnóstwo lepszych kreacji (ja znam). Tylko czy ktoś lubi ideały? Ja nie. Nie jestem lepsza czy mądrzejsza. Mac to kawał bohaterki razem ze swoimi wzlotami i upadkami.

"W tamtym czasie byłam ślepo na wszystko, co się wokół mnie działo. W tamtym czasie miałam dwadzieścia dwa lata, byłam śliczna i do niedawna moim największym zmartwieniem było to, czy Revlon przestanie produkować mój ukochany odcień różowego lakieru do paznokci (...)".

Barrons. Mój absolutny numer 1 wśród postaci męskich (mimo, że są pewne kwestie, które mnie w nim przerażają i odpychają). W mojej opinii ta postać nie zmienia się zbyt mocno, jedynie z każdą częścią poznajemy go po prostu coraz lepiej. Jest seksowny, arogancki, inteligentny, pewny siebie, brutalny i czasem zachowuje się jak palant. Nie nazwałabym go do końca bohaterem. Jest też lojalny i szczery wobec siebie, jeśli uzna jakąś prawdę – nawet taką, która mu cholernie nie pasuje – będzie starał się ukształtować maksymalnie otaczającą go rzeczywistość na jego upodobanie akceptując stan rzeczy. Jest konsekwentny i zadowolony z życia jakim by nie było, nie oczekujcie po nim biadolenia na Tragiczną Przeszłość czy co tam jeszcze.

"Znam ludzi, panno Lane. Myślą, że chcą umrzeć, czasem nawet tak mówią. Ale nigdy nie mówią poważnie. W ostatniej chwili kwiczą jak świnie i bronią się jak diabli".

Kwestia techniczna - myślę, że nie byłoby złym pomysłem zaczekać z samym czytaniem aż wyjdą następne części, ponieważ każda z nich kończy się cliffhangerem (grr zabić za to!). Po pierwszej części pewnie tego w ogóle nie odczujecie, ale w kolejnych już cholernie.

Części z Was ta książka się nie spodoba, inni uznają, że jest całkiem niezła i przejdą przez całą serię (liczy sobie 5 tomów), ale gwarantuję że znajdą się i Ci, którzy będą mieli ochotę zamknąć się z nią w pokoju warcząc na każdego biedaka, chcącemu przerwać im w lekturze tutajpoczkategori
Hmm opis bardzo zachęcacający, może się okazać naprawdę dobra książka.. i okładka mi się cholernie podoba!
Kupić nie kupię, ale przeczytam z ochotą. Fabuła brzmi oryginalnie, a poza tym lubię elfy (; tutajpoczkategori
Dzięki Oksa za tak wspaniałe przybliżenie powieści, jak to ujęłaś.
Teraz już nic nie stoi mi na przeszkodzie kupienia tej książki jak tylko znajdę fundusze.

Dzięki Oksa za tak wspaniałe przybliżenie powieści, jak to ujęłaś.
Teraz już nic nie stoi mi na przeszkodzie kupienia tej książki jak tylko znajdę fundusze.


Mam nadzieję, że się spodoba, bo jest warta zakupu. Muszę przyznać, że sama czytałam tę serię jakieś... n-razy

Ale nic na to nie poradzę, jest w niej po prostu coś innego i tyle.

Jest też recenzja na http://fantasybook.idl.pl/ jeśli ktoś byłby zainteresowany. tutajpoczkategori
Oksa, bardzo mnie zachęciłaś
Elfy lubię, mam tylko nadzieję że nie będzie to głównie mroczny romans z akcją w tle, bo za czymś takim nie przepadam... noo, w większości
Odpowiadając na Twoje obawy agness - to jest zdecydowanie mroczne urban fantasy zawierające między innymi wątek miłosny. Nie wyobrażam sobie, żebyś po przeczytaniu tej książki uznała, że za dużo w niej "patrzenia sobie z miłością w oczy". Ten aspekt między bohaterami jest bardzo dobrze wyważony.
Po prostu przeczytaj dziewczyno, bo warto Dla mnie - nie ma lepszej. Są porównywalnie dobre, ale jeśli wezmę pod uwagę wszystkie elementy: tajemnice na każdym kroku, niejednoznaczne odpowiedzi, bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie, dialogi i akcję - wśród urban fantasy nie znalazłam bardziej wciągającej. tutajpoczkategori
No dobra Oksa, już mnie zupełnie zachęciłaś, będę się teraz za tą książką uważnie rozglądać
No to czekam już na opinię tutajpoczkategori
Książka w pewien sposób zwróciła na siebie moją uwagę okładką, nie dlatego, że jest ładna ale dlatego że wśród reszty była jak czarna dziura, do tego nazwisko coś mi mówiło, ale nie byłam pewna czy miałam go unikać czy wręcz przeciwnie ... przeczytał prolog, zaledwie dwie strony, ale zapaliła mi się żaróweczka i byłam pewna, że to będzie coś dobrego - bo nawet jeśli fabuła mnie zawiedzie, to sposób w jaki historia będzie opowiedziana jest jak najbardziej w moim guście.
i tu zapraszam na fragment, może Was też przekona Mroczne szaleństwo

Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron, skończyło się na tym, że pisząc to nie jestem do końca przytomna bo skończyłam czytać bladym świtem

Bohaterka jest 22letnia amerykanka imieniem MacKayla. Pewnego dnia jej różowe, beztroskie życie zostaje wywrócone do góry nogami, za sprawą jednego telefomu. Dowiaduje się, że jej o 2 lata starsza siostra, przebywająca na studiach w Europie, została brutalnie zamordowana. Kiedy dociera do domu informacja o zamknięciu śledztwa, z braku jakikolwiek poszlak i dowodów, Mac postanawia udać się do Dublina i zmusić władzę do ponownego rozpatrzenia sprawy , poza tym ma dodatkowe dowody , które potwierdzają, że za śmierć siostry odpowiadają osoby trzecie.

I tak właśnie rozpoczyna się przefantastyczna, mroczna opowieść Mac.

Jeśli chodzi o samą jej osobę, owszem ktoś może się przyczepić do jej wyglądu Barbie i ogólnym sposobie, bycia - życia. Ale mi się to bardzo podobało, myślę, że bohaterka która o wiele bardziej poważnie traktowała by wszystko w koło, nie dała by sobie rady z tym co spadło na Mac. Sama bardzo trafnie siebie opisała:

" Do niedawna byłam małomiasteczkową dziewczyną z małomiasteczkowymi marzeniami, całkowiecie zadowolona z własnego życia. A potem ktoś nasrał na mój świat i zmusił mnie do wyjścia z dziury w której byłam szczęśliwa . Przybyłam do Dublina w jednym celu - pomścić śmierć siostry. Dopiero wtedy moglabym powrócić do Ashford, w pewien sposób zamykając cała sprawę dla mamy i taty. Wówczas może moglibyśmy się uleczyć i znów być rodziną. To był jedyny świat, jaki chciałam uratować - mój własny."

I tym właśnie różni się od innych, nie jest typem bohatera, ma gdzieś cały świat, woli udawać że czegoś nie wie, nie widzi niż zastanawiać się czy mogłaby pomóc. Ale liczy się dla niej rodzina, zemsta na tym kto zabił jej siostrę i to jest jedyny motor który ja napędza, resztę ma totalnie gdzieś. Poza tym mimo zamiłowania do pastelowych kolorów, zwłaszcza różu jest inteligentną kobietą, do tego dowcipną z całkiem ciętym językiem - naprawdę bardzo dobrze skonstruowana postać, chce się słuchać tego co ma do powiedzenia, a opowiada świetnie.
Drugą ważną postacią jest tajemniczy Jericho Barrons - nie będę się nad nim rozpisywać, bo nie wiedziałabym jakich słów użyć prócz oczywistych: przystojny, tajemniczy, mroczny ... ehh chwilami mnie denerwował (nie , nie denerwowała, irytował ? hmm podniecał ), ale był świetny ... strasznie ciekawa jestem kim on tak naprawdę jest?

Sam styl książki jest świetny. Seria nosi nazwę "Kroniki Mac O'Connor" - przynajmniej u nas. Rzeczywiście narracja jest pierwszoosobowa, Mac opowiada nam swoje losy, pięknie wplatając miedzy nie swoje spostrzeżenia, chwilami zaczepia i wręcz zadaje pytania czytelnikowi - po czym bardzo ładnie na nie odpowiada.

Sama fabuła jest bardzo dopracowana. Nie ma w niej dziur i niedopowiedzeń. Szczerze byłabym skłonna uwierzyć, że to co opowiada Mac to najprawdziwsza prawda
Do tego super wprowadza napięcie, niby nic nie znaczące zdania na koniec rozdziału prowadzą do tego, że nie możesz odłożyć książki [np " ... wpadłam do pierwszego napotkanego pubu. Nawet nie wiedziałam, że w ten sposób zakończyłam ostatnie normalne chwile mojego życia." sami powiedzcie, jak tu nie czytać dalej] - wcześniej z takim sposobem budowania napięcia spotykałam się u mojego ukochanego S. Kinga.

Co do elfów: oczywiście podział na Seelie i Unseelie ... pierwsi piękni, że aż sama Mac nie potrafiła ich opisać - można powiedzieć, ze żerują na ludzkiej seksualności, o czym się przekonacie kiedy bohaterka spotka pierwszego ... drudzy natomiast żywią się tym, czego sami nie posiadają (tak w przybliżeniu) brzydcy - urodą, bezcieleśni - ciałami itp - do tego są wampiry - a tak dokładnie to jeden i do końca nie jestem pewna czy nim jest no i sidhe czyli widzący - którym jest Mac.

Jeśli ktoś przeczytał wszystko powyżej to pewnie zauważył, że jestem zachwycona Nie potrafię dać innej noty jak 10/10, poza tym książka ląduje w gronie moich ulubionych - a dokładnie to mocno ulubionych poza tym zastosuję się do rady z tyłu książki tzn zwalniam miejsce na półce na kolejne części - które mam nadzieję Mag wyda jak najszybciej !

POLECAM ! czytajcie koniecznie !

ps: Oksa wpisuję się na listę tych ostatnich z twoich typów sięgających po tą książkę - miałam ochotę zamknąć się i warczeć na wszystko w koło żeby nie przeszkadzało - całe szczęście nie musiałam bo była noc ... poza tym coś czuję, że jak Mag nie pospieszy się z wydaniem reszty rzucę się na oryginały.
Ma się rozumieć, że 5 tomów to stateczna ilość ??
Cieszy mnie taka pozytywna opinia. Kupiłam książkę i w takim razie przesuwam ją na szczyt stosu do przeczytania. tutajpoczkategori
Silje nawet nie wiesz jak mnie cieszy to, że los skierował mnie tego dnia do księgarni i kazał mi podnieść tą książkę
Komentarz Oksy utwierdza mnie w przeświadczeniu, że to będzie świetna seria - już o wyjątkowo wysokich notach na Goodreads nie wspominam
Tak seria składa się z 5 części (chociaż jest szansa, że Moning napisze kolejną powieść czy serię po prostu osadzoną w tym świecie) i od razu ponownie ostrzegam, że każda kończy się cliffhangerem. Jeszcze w dwójce nie będzie tak źle, ale po 3 i 4 radzę naprawdę zaczekać aż Mag wyda resztę. Ja czekałam na wyjście oryginału piątej części kilka miesięcy, więc zaraz po przeczytaniu 4 myślałam, że zjem tę autorkę

Co do samej Mac to zgadzam sie MUlka z Twoją opinią, a dodatkowo imponowała mi tym, że:

1. Nie miała kompleksu "Uratuję świat, a najlepiej od razu położę się na stole ofiarnym i zakończę swoje życie w imię wyższego dobra"
2. Nawet jeśli seksowny facet zrobił jej przysługę albo spojrzał na nią pożądliwie nie sprawiało, że porzucała swój cel albo z miejsca zaczęła mu ufać, o nie! Szukała w tym całym szajsie w którym się znalazła każdej możliwiej drogi, aby nie musieć powierzać swojego życia tylko jednej osobie.

Cieszę się, że Ci się podobało. Kiedy ja czytałam całą serię mój mąż codziennie narzekał, że znikłam dla świata... w sumie nie mogę temu zaprzeczyć
Dokładnie - zapomniałam napisać o Twojej 2ce - to też bardzo mi się podobało ... czuć to subtelne przyciąganie między głównymi bohaterami, pewne napięcie , ale Mac nie robi z tego wielkiego halo ... owszem przecież to od niej znamy fizyczność Barrons'a, ale nie mdleje przy każdym jego dotyku, nie rozczula się nad jego obecnością lub jej brakiem - zimno kalkuluje znajomość z nim co jest bardzo realne i łatwe do przyjęcia

z tymi cliffhanger'ami mnie przerażasz- już ta część kończy się w takim momencie, że chce się więcej - czy później wytrzymam i będę czekać na polskie wydania ?? oj coś wątpię Powrót do góry
Stawiam na to, że nie wytrzymasz i przeczytasz oryginał
I następna książka do zakupu. I tym razem naprawdę cos nowego.
Mam nadzieję że szybko znajdzie sie jakiś ebook, bo na razie brak funduszów a książkę naprawdę chciałabym szybko przeczytać. Powrót do góry
Hm, a to ciekawe - ta książka w ogóle nie była na mojej liście, ale po tak pozytywnych opiniach, muszę zmienić zdanie
Tylko mam nadzieję, że MAG nie będzie się tak ociągał z wydawaniem tej serii jak z Rachel Morgan
Oksa dzięki za świetną recenzję. Sama mam już dawno przeczytane wszystkie pięć części kilka razy, ale obawiam się, że nie opisałabym mojego zachwytu tak sprawnie jak Ty to zrobiłaś. Jeśli ktoś nie przekona się po Twojej recenzji to będzie już tylko jego strata.
Mac może denerwować początkowo. Mnie wkurzała, gdy przejmowała się tylko swoim ubiorem czy kolorem paznokci, dlatego jestem jeszcze bardziej wdzięczna Barronsowi za pokazanie jej, co ją otacza, bo przez to stała fajną babką.
A Jericho? To chyba moja ulubiona męska postać w literaturze fantasy. Facet owiany samymi tajemnicami, tak naprawdę do samego końca nie wiadomo kim tak naprawdę jest. Uwielbiam momenty, gdy mówi do Mac po imieniu, co wbrew pozorom zdarza się rzadko.
Po zakończeniu 3 i 4 części myślałam, że umrę i osobiście wybiorę się do autorki powiedzieć jej, co o tym sądzę, ale szkoda mi było na to czasu.
A jeśli chodzi o seks z elfami... dla mnie nie stanowiło to problemu chyba dlatego, że zdążyłam do tej pory poznać już świat wykreowany przez autorkę. A że nie przedstawia nam typowego wizerunku tych istot, jak najbardziej zaakceptowałam wizję uwodzącego ją elfa.
Polecam bardzo gorąco. Powrót do góry
Opis mnie trochę zniechęcił, ale Wasze opinie... Uwielbiam mroczne urban fantasy, więc raczej się skuszę . Chyba będę musiała poszukać tej książki .

Oksa dzięki za świetną recenzję. Sama mam już dawno przeczytane wszystkie pięć części kilka razy, ale obawiam się, że nie opisałabym mojego zachwytu tak sprawnie jak Ty to zrobiłaś.
Ach dziękuję, starałam się

raya222 szukaj szukaj, myślę, że się nie zawiedziesz Powrót do góry
Mroczne Szaleństwo to pierwszy tom z cyklu Kronik MacKayli Lane. Kiedy sięgałam po tę książkę, byłam spragniona nowości wśród Paranormali, które zaczęły mi się przykrzyć, swoją dość podobną fabułą, zakończeniem, a nawet bohaterami.
Karen Marie Moning, nie rozczarowała mnie swoją powieścią. Jej dzieło, wprost pochłonęłam, przegapiając mój ulubiony serial w telewizji .
Mac, główna bohaterka, jest z pozoru przesłodzoną, stereotypową Amerykanką, która zamiast odpychać mnie, bo nie lubię takich postaci, przyciągnęła moją uwagę i sympatię. Dziewczyna jest śliczną, opaloną blondynką, z długimi włosami, od stóp do głów w różu. Jest rozpieszczona, bogata i bystra. Życie dwudziestodwulatki jest leniwe, przyjemne i uporządkowane. Mieszka w ogromnym domu z rodzicami, a jej starsza o 2 lata siostra, Alina, bardziej ambitna od Mac, studiuje w Irlandii.
Wszystko się świetnie układa do czasu pewnego telefonu. Życie młodej Amerykanki, przewraca się do góry nogami, gdy za granicą, Alina zostaje zamordowana. Żądna zemsty, prawdy i sprawiedliwości MacKayla, wyrusza do Dublinu, gdy policja już się poddała. Nie spodziewała się, że jej siostra była tam zupełnie inna, oraz nic tam nie było normalne.
Mac odkrywa wiele niezwykłych rzeczy. Widzi stwory wysysające urodę z pięknych dziewczyn, których inni wydają się nie zauważać. Gdy wstępuje do pewnej księgarni poznaje tam bardzo ważnego bohatera książki- Jericha Barrons. On, tak samo jak dziewczyna widzi stwory i postanawia pomóc zagubionej Amerykance. Jest nieprzyzwicie przystojny, mroczny i tajemniczy, nie wiadomo, czy można mu zaufać...
Sprawa nabiera obrotu. Przerażona dziewczyna odkrywa wiele tajemnic, widzi coraz więcej ohydnych potworów, oraz pojawia się pewien elf z Jasnego Dworu. V'lane książę, uzależnia kobiety od seksu. Czy "panna Lane" mu się oprze?
Okazuje się, że Mac jest widzącą sidhe. Musi znaleźć z pomocą Jericha nieuchwytną Sinsar Dubh, zanim znajdzie ją ktoś inny ...
Czy uda jej się to zrobić? Kim jest Barrons? Co z V'lanem? Jak i przez kogo została zamordowana Alina? Czy próbowała się porozumieć z siostrą przed śmiercią? Co skrywa Dublin?
Na te pytania odpowiecie sobie, czytając tę powieść.
Bardzo dużą zaletą debiutu pisarki są postacie przez nią stworzone. Każda z nich, jest interesująca, tajemnicza i ma swoje sekrety.Zarówno V'lane, Jericho , oraz wiele innych mężczyzn jest przystojnych. Ale każdy z nich, jest tak opisany, że nie można nie czuć mięty do niektórych z nich. Autorka świetnie ich opisała jak i pod względem urody, tak i pod względem charakteru. Nie są ani wyidealizowanym Edwardem, ani Romanem, do którego wzdycha Shanna, ani też Wayne'm Hanny. Nie są wymuszeni, ani na siłę pociągający, co czyni tę powieść wyjątkową.
Bardzo cieszę się, że nie było seksu w tej książce. Nie znaczy to, że była mało erotyczna. Jednak to był subtelny erotyzm, który rozwijał się w miarę trwania akcji, która toczyła się szybko. Fabuła dzieła była ciekawa i dość zawiła, ale tak interesująco opisana, że nie można było odłożyć tego bestsellera.
Ogólnikowo, ciężko było mi czytać zakończenie, bo chciałam, aby ta książka trwała wiecznie. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom " Krwawe Szaleństwo" i gorąco polecam każdemu tę powieść. Zasłużenie dostaje najwyższą ocenę 10/10. Dziękuję Wydawnistwu MAG, które wydało świetnie prosperujący Paranormal, który podbije i Wasze serca.
"Każdy dzień, gdy nikt nie próbuje mnie zabić, to dobry dzień."

Karen Marie Moning jest bestsellerową autorką 12 powieści, wliczając międzynarodowe bestsellery urban fantasy Kroniki Mac O'Connor. Jej książki zostały opublikowane w dwudziestu jeden językach i zyskała fanów na całym świecie. Moning zaczęła swą karierę pisząc książki paranormal romance w Szkocji, ale kiedy zaczęła coraz bardziej fascynować Celtycka mitologią, zamieniła gatunek na urban fantasy, a miejsce na Dublin, więc mogła skupić się na Tuatha de Danann lub starożytnej nieśmiertelnej rasie Fae, która żyła w sekrecie pośród ludzi.

MacKayla żyje w małym miasteczku. Dobrze jej się wiedzie, ma kochających rodziców i siostrę. Jednak jej siostra wyjeżdża na studia do Dublina, a ich kontakt pozostaje zmniejszony, tylko do elektronicznego. Pewnego dnia przychodzi wieść, że Alina została zamordowana. Rodzina nie potrafi tego przeżyć, zaś Mac postanawia znaleźć zabójcę swej najlepszej przyjaciółki. Dowiaduje się niestety, że ta miała przed nią ostatnimi czasy wiele tajemnic i już nie jest tą samą osobą, której wszystkie sekrety znała. Jedyną wskazówką jaka może ją naprowadzić na zabójcę to wiadomość na poczcie głosowej, zostawiona przez zmarłą tuż przed śmiercią. Aczkolwiek dziewczyna niewiele z tego rozumie i wyjeżdża do zupełnie obcego kraju, w którym straciła ukochaną osobę.

Mac dowiaduje się, że jest widzącą elfy sidhe. Na początku nie chce w to uwierzyć, bardziej prawdopodobną wersją według niej jest to, że popadła w szaleństwo. O tym kim jest dowiaduje się od przystojnego i mrocznego Jericho. Ona sama nic o nim nie wie, lecz będzie musiała mu zaufać. Czeka ją wiele niebezpieczeństw związanych z jej zdolnościami. W prawie każdym dniu ociera się o śmierć. Potrzebuje w tej chwili sprzymierzeńca, gdyż jej kłopoty to tylko część historii. Okazuje się, że wplątała się o wiele bardziej i teraz będzie musiała dokończyć dzieła swojej siostry.

W powieści występowały dwie postacie, które poznaliśmy najlepiej. Była to główna bohaterka Mac i Jericho, tajemniczy mężczyzna. Prezentują zupełnie odmienne charaktery, co na pewno jest miłym ubarwieniem w trakcie czytania. Tym co ich najbardziej od siebie odróżnia jest to, że Jericho jest pewnym siebie dorosłym mężczyzną, zaś Mac, choć ma dwadzieścia dwa lata, nadal zachowuje się i myśli jak nastolatka. Poza tym różnorakie elfy są świetnie opisane, tak, że odbiorca bez problemów może sobie je wyobrazić i uświadomić sobie, że nie chciałby takiego stworzenia spotkać. To właśnie elfy wprowadzały nutkę dynamizmu w opisach postaci.

Fabuła jest złożona i ciekawa. Wokół całej historii został zasiany tajemniczy klimat. Utwór ten nie jest także ubogi w zwroty akcji, które raz po raz zaskakują czytelnika. Wydarzenia następuję płynnie po sobie, a cała książka wciąga czytelnika bez reszty. Zaistniałe sytuacje są opisane bezbłędnie, dzięki czemu potrafimy jeszcze lepiej zatopić się w lekturze. "Mroczne szaleństwo" jest pozycją interesującą, stawiającą odbiorcę w trudnej sytuacji w jakiej znalazła się poznana przez nas widząca sidhe.

Styl pisania autorki nie sprawia żadnych kłopotów przy czytaniu. Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, jednak dość specyficzną. A jest tak ponieważ nie poznajemy zbyt wielu uczuć i myśli bohaterki, w pewnym sensie narratorka opisuje to chłodno oceniając sytuację. Autorka mimo wszystko i tak idealnie wszystko obrazuje, a czytelnik czuje się usatysfakcjonowany przedstawieniem danych realiów.

Pierwsza księga "Kronik Mac O'Connor" wspaniale wprowadziła nas do świata elfów. Już nie mogę się doczekać kolejnej części, która jeszcze lepiej przedstawi nam sytuację. Bardzo podoba mi się świat, który przedstawiła nam Pani Moning i w jaki sposób to zrobiła. Jej książkę polecam osobom, które czekają na coś ciekawego, co oderwie ich od życia codziennego i wciągnie na dobre do innego świata.

Moja ocena 9/10 Powrót do góry
Teraz to ja normalnie MUSZĘ ja mieć! Czy ja zbyt często tego nie piszę? E tam! Odmawianie sobie dobrej literatury jest równie głupie co odchudzanie. Dlatego ani jednego ani drugiego nie robię
No musisz musisz, trzeba tylko w końcu przejść do eee rękoczynów XD tyle tu świetnych i przychylnych recenzji, aż się moja dusza raduje miejmy nadzieję, że nie przełożą wydania 2 tomu bo i tak mam chętkę w przekładzie przeczytać i przypomnieć sobie znowu tę serię (ech jakbym w ogóle musiała ją sobie przypominać...) Powrót do góry
jednak "Krwawe szaleństwo" 5ty Październik :/
MacKayla ma 22 lata. Jest naiwną, przesłodką, nieco dziecinną i kochająca nad życie róż amerykańską dziewczyną. Jej świat zdaje się być poukładany, do czasu gdy ginie jej siostra przebywająca w Irlandii. Cała rodzina tonie w rozpaczy, śledztwo utknęło w martwym punkcie. Odkrywa też , że jej siostra nagrała się jej na pocztę głosową. Zostawia dziwną informację, po namyśle MacKayla postanawia zakasać rękawy i "pomóc" w śledztwie.

Mimo sprzeciwu rodziców Mac ląduje w Irlandii i... sama nie wiem co robić. Nagle dziewczyna czuje, że coś jest nie tak. Widzi coś, czego nie powinna. A to co widzi, jest tak przerażające i okrutne... Zbiegiem okoliczności trafia do księgarni, należącej do Jericho. Właśnie od Jericho dowiaduje się, że ma dar. Mac jest widzącą sidhe, czyli widzi elfy. Doprawdy, tutaj elfy nie są łagodne i miłe, a lepiej dla Mac byłoby ich nie widzieć. Dziewczyna musi zaufać Jericho i stawić czoło mrocznym stworzeniom, a przede wszystkim wyjaśnić zagadkową śmierć siostry i pomścić ją, z wszelką cenę.

Główna bohaterka, nie jest typem bohaterki, którą lubię. Jednak, o dziwo, Mac uwielbiam. Co prawda, jest niekiedy słodką idiotką, ale ma też wiele pozytywnych cech, a widać, że dziewczyna dojrzewa. Jest zabawna i co najważniejsze - nie da sobie w kaszę dmuchać. Jej kompletnym przeciwieństwem jest Jericho - mój "number one" w tej serii. Jericho to mroczny typ samotnika. Jest pociągający, arogancki i niebezpieczny. Można łatwo się domyśleć, że ta dwójka niezbyt za sobą przepada.

Najmocniejszą zaletą książki oprócz wspaniale wykreowanego świata są dialogi. Odzywki pomiędzy Mac a Jericho są przeboskie, przypominają mi nieco odzywki między Kate i Curranem (Cykl Kate Daniels), choć może to nie ten poziom, to uważam, że fani cyklu Kate będą zachwyceni cyklem Mac.

Autorka wspaniale budzi napięcie. Tu nie ma mowy o nudzie, prawie cały czas coś się dzieje. To nie jest powieść, która skupia się tylko i wyłącznie na miłostkach. Mamy tu świetnie wyważoną akcję, fabuła osobiście mnie zadowala, a bohaterowie ogromnie się podobają. Opisy erotyczne wspaniale pobudzają wyobraźnię. To wszystko sprawia, że lektura jest wciągająca, intrygująca, ciekawa, no! Po prostu wspaniała!

Narracja pierwszoosobowa zdaje się chyba już nikogo nie dziwi, ot taka moda. Mimo, iż narrator (czyt. naiwne dziewczę) wzbudzał moją niechęć to muszę to przyznać - Nie wyobrażam sobie innego narratora. Zresztą jak tu dziewczyny nie lubić, skoro lubi czytać książki i muzykę Green Day. Przytoczę pewien cytat, który wywołał u mnie mega wielki uśmiech na twarzy, a po którym naprawdę polubiłam Mac.

"Wampiry? Błe. Są martwe. I to powinno wystarczyć. Podróże w czasie? Wolę podstawowe wygody od nieokrzesanego szkockiego górala o manierach jaskiniowca. Wilkołaki? Ludzie, to przecież głupota. Jaka kobieta chciałaby się spotykać z mężczyzną, którym rządzi jego wewnętrzny pies? A zresztą wszyscy mężczyźni tacy są, nawet bez genu lykantropii."

W życiu nie spodziewałam się po tej książce czegoś tak wspaniałego. Ta książka uwiodła mnie, oczarowała i rozkochała. Sama nie wiem kiedy skończyłam ją czytać. Już choruję na samą myśl dotrwania do października na kolejną część.

Bardzo, bardzo, ale to baaardzo polecam tę lekturę. Polecam z czystym sumieniem. Dawno tak dobrze nie bawiłam się czytając książkę z gatunku paranormal/urban. Gwarantuję dzikie wybuchy śmiechu i rozpaczliwie wyczekiwanie na kolejną część.

Ocena ogólna: 10/10! Powrót do góry
Buahahahahha no normalnie musiałam to napisać
w końcu @alma kobieto zabrałaś się za tę książkę, bo wieki czasu temu pisałaś, że ją przeczytasz. Ach nic tylko czekać, a czym dalej tym lepiej. A 5 część to już w ogóle... no nic, czekajcie kochane, bo warto
Mnie trochę dziwi, że tak mało osób zainteresowało się tą serią - nie wiem , może to z "przejedzenia" , ale moim skromnym zdaniem to jedna z lepszych pozycji w które warto zainwestować, zwłaszcza jeśli jest się fanem urban fantasy i Fae . Powrót do góry
Nie powiedziałabym, że z przejedzenia. Tyle wciąż wychodzi "paranormalnych" pozycji i widać regularne chociażby na naszym forum dodawane nowe tematy i recenzje. Może to tematyka? Może elfy nie są na tyle intrygujące? Sama autorka napisała na blogu, że patrząc na półki w księgarniach, z których "krzyczały" demony, wampiry i wilkołaki, chciała napisać o czymś innym, niekoniecznie nowym, ale nadal nie aż tak popularnym w urban fantasy. Chociaż z tym też można dyskutować, bo o ile zawarte w oryginale książki "Fae" nie są rzadkością, o tyle przez nasze tłumaczenie "elfy" już bardziej. Cały czas piszę oczywiście w obrębie urban fantasy, a nie fantasy w ogóle.
No cóż z tym tłumaczeniem juz tak bywa, nie ma chyba w naszym słowniku dokładnego odpowiednika słowa Fae : więc raz są to elfy, przy którym to słowie zaraz kreuje się w wyobraźni wysoki, chudy ze szpiczastymi uszami i do tego z łukiem, raz są to wróżki, raz gnomu i inne krasnoludy ... a tak naprawdę są to po prostu istoty magiczne :/ - potem wychodzą dziwne rzeczy, no cóż w naszej kulturze występowała co najwyżej Świtezianka

Poza tym Oksa nie wiem czy czytałaś , to dość świeże info:
http://karenmariemoning.blogspot.com/2011/08/am-i-writing-6th-fever-book.html Powrót do góry
Mimo wszystko najlepiej do serii pasującym określeniem jest jednak "elf". Chociaż przyznaję, że ja zostawiłabym po prostu "Fae", widziałam już w paru pozycjach, że to pojęcie zaczyna się przyjmować i nie jest tłumaczone.

PS. no ba! oczywiście, że czytała i już zaciera ręce i się cieszy chociaż to jeszcze długa droga zanim wyjdą faktycznie, ale i tak na przekład u nas nie mam zamiaru czekać.
Właśnie skończyłam czytać i nie dziwię się, dlaczego tak wiele osób ją chwali Bardzo mi się spodobał sam język, i ogólnie całokształt.. Choć, momentami przypominała mi ,,W pół drogi do grobu", choć nie wiem dlaczego
I Barrons.. Polubiłam go, i mam nadzieję, że w następnych częściach pozostanie taki sam Powrót do góry
Czy Barrons pozostanie taki sam... W pewien sposób na pewno, tylko dowiadujemy się o nim po prostu paru nowych (niekoniecznie chcianych) rzeczy

Ale czytaj, czytaj. Im dalej tym lepiej i może ktoś więcej się włączy do dyskusji o kolejnych tomach
Yee^^ *wiwatuje*
Właśnie przeczytałam wszystkie spoilerki i już się nie mogę doczekać, kiedy się za następne części wezmę Powrót do góry
Strasznie spodobała mi się ta książka .
A nie lubię zazwyczaj czytać książek o elfach,ale ta strasznie mi się spodobała
Bosh kocham tą serię. Juz dawno dawno temu przeczytałam całą w nieoficjalnym tłumaczeniu, wtedy można było tylko marzyć o polskim wydaniu. Mac i Barrons ach można tylko wzdychać no i cała historia z SinsarDubh czy jak to się pisało, tajemnica Barronsa, cienie przy jego domu, Vlane i cała reszta sprawia, że od serii nie da sie oderwać. Powrót do góry
Ja właśnie zaczęłam czytać i póki co jest całkiem nieźle Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej bo widzę spory potencjał.

Bosh kocham tą serię. Juz dawno dawno temu przeczytałam całą w nieoficjalnym tłumaczeniu
Daria, natchnęłaś mnie tym postem, żeby poszukać na chomiku, i łał, jest!, i to nawet "oficjalne", więc myślę że w końcu!! przeczytam coś czym tak się zachwyca Mulka i Oksa

więc myślę że w końcu!! przeczytam coś czym tak się zachwyca Mulka i Oksa

Czytaj, czytaj - daj się porwać szaleństwu "Feel the heat, catch the fever" Pierwsze dwie części są bardzo fajne, ale dopiero w trzeciej robi się tak hmm tak, że nie chce się przestawać czytać
Tylko wiesz Agnnes (że Cię zacytuję) "nie nastawiaj się, to pewnie aż tak Ci się nie spodoba"

ps: nieoficjalne tłumaczenia są bardzo dobre, ale z tego co pamiętam tam 'fae' tłumaczą jako wróżki, a oficjalnie są to elfy i mi zdecydowanie lepiej to pasuje

ahhh jak sobie przypominam to mam ochote czytać to od nowa - i pewnie nie raz jeszcze to zrobię Powrót do góry
Hehe też tak mam, że jak zaczyna się na ten temat dyskusja, to znowu mnie korci, żeby zerknąć

A tak w temacie, na fejsie pojawiła się okładka do Fever Moon (powieść graficzna) http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/420439_403129306368970_224121970936372_1821732_1660136899_n.jpg

Mac mi na niej wygląda jak jakaś SuperHiperWonderWoman, więc trochę się obawiam kreski, ale postanowiłam sobie, że będę otwarta i nie będę marudzić zawczasu. Szkoda jeszcze, że te miesięczne teasery z ICED są takie króciutkie

więc myślę że w końcu!! przeczytam coś czym tak się zachwyca Mulka i Oksa
Nie dziwię się im wcale a wcale!!!!!!
Spoile - nie klikać na link kto nie chce wiedzieć
A czy to widziałyście?
Scena seksu z punktu widzenia Barronsa
https://www.karenmoning.com/store/index.php?option=com_wbnanocart&Itemid=65

Już się nie moge doczekać, aż będzie to dostępne w jakiś "piracki" sposób. Muszę to koniecznie przeczytać Powrót do góry
Słuchałam sobie próbki i mi to nie pasuje, jakoś nie mogę się wczuć w głos tego faceta, za bardzo się podnieca własnymi słowami i zbyt dosadnie akcentuje. Bardziej pasi mi wersja pisana.

SPOILER daria, jakby nie było, to dla osób zaglądających do tematu o pierwszym tomie, to "Scena seksu z punktu widzenia Barronsa" jest raczej poważnym spoilerem
Masz racje nie pomyślałam, ale juz poprawiłam. Ty też popraw posta i będzie ok
Masz wersje pisaną? A czy mogłąbyś mi ją wysłać na maila? Powrót do góry
Niestety nie mam, czytałam ten fragment zaraz jak tylko się pojawił i naturalnie teraz żałuję, że go sobie nie skopiowałam A było co poczytać, było

A było co poczytać, było
Oooooo nie wytrzymam dolewaj mi oliwy do ognia Powrót do góry
Wyobraźcie sobie taką sytuację: żyjecie sobie spokojnym, szczęśliwym życiem, a w przeciągu paru dni wszystko zmienia się o 180 stopni. Poznajecie zupełnie nowy świat, dowiadujecie się nieznanej dotąd prawdy o sobie, a właściwie dopiero zaczynacie. Wszystko jeszcze przed Wami, bo to, co dopiero poznajecie, jest zaledwie początkiem. I nie wiecie, co czeka Was dalej…
MacKayla Lane ma 22 lata i prowadzi naprawdę spokojne i normalne życie. Pracuje jako kelnerka, ma świetny kontakt z rodzicami i siostrą. Do czasu, aż jej siostra zostaje zamordowana, a okoliczności jej śmierci nie są do końca znane. MacKayla udaje się więc do Irlandii, a dokładniej do Dublinu, aby dowiedzieć się czegoś więcej i pomścić swoją siostrę. Jednak jedyna wskazówka, jaką posiada, to tajemnicza wiadomość od Aliny na poczcie głosowej. Czego siostra jej nie powiedziała i przed czym chciała ją bronić? W wielkim skrócie – przed elfami. Ponieważ MacKayla jest widzącą sidhe.
Co przyciągnęło moją uwagę w tej książce? Na pewno okładka. Niby prosta i zwyczajna, jednak ma w sobie coś głębszego. Dodatkowo tytuł – „Mroczne szaleństwo” – brzmi intrygująco, nieprawdaż? Także opis brzmiał fascynująco, a poza tym mało książek o elfach czytałam, więc pomyślałam, że warto spróbować. Dobrze pomyślałam...
Książka jest pisana bardzo prostym i przystępnym językiem. Nie ma żadnego owijania w bawełnę – wszystko tyczy się danego tematu. Autorka nie przesadziła ani w jedną, ani w drugą stronę z opisami czy dialogami. Potrafiła to wyważyć w taki sposób, że treść nie jest męcząca ani nudna. Mamy tu do czynienia z prostym, codziennym językiem i to właśnie sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Akcja toczy się spokojnym, umiarkowanym tempem. Ja osobiście nie zauważyłam żadnych zwolnień czy przyspieszeń. Każda sytuacja miała swój czas i swoje miejsce, co złożyło się na logiczną całość. Mimo, że nie ma tutaj za dużego napięcia, to książka potrafi wciągnąć. Możemy tu także znaleźć pewne emocje – może nie w nadmiarze, ale zawsze coś.
Co do samych bohaterów – MacKaylę na pewno można polubić, jednak momentami jej zachowanie jest tak irytujące, że nie da się tego spokojnie znieść. Mimo tego uważam, że jest dość silną osobowością, poza tym potrafi postawić na swoim. Jest również trochę lekkomyślna i brak jej chwilami zdrowego rozsądku, ale każdemu może się to zdarzyć. Co do Barronsa, jego najlepiej uwydatnioną cechą jest zdecydowanie tajemniczość. Do tej pory nie mam pojęcia, kim on może tak naprawdę być!
Muszę przyznać, że sama koncepcja elfów trochę mnie zdziwiła. Są one przedstawione w tak inny sposób niż te, z którymi spotkałam się dotychczas, że ciężko było mi się z tym oswoić. Jednak nie uważam tego za minus, wręcz przeciwnie – to świetnie, że autorka stworzyła własną koncepcję i ją naprawdę ciekawie opisała. Dodatkowo uwydatniła podział tych wszystkich istot, wymyśliła nowe nazwy, nowe artefakty – za to należy się duże uznanie. Widać, że miała pomysł i potrafiła go zrealizować.
Momentami miałam wrażenie, że to wszystko jest naciągane i trochę sztuczne. Wszystko działo się tak łatwo, tak prosto… Mimo to nie uważam, że książka jest zła. Może to tylko taka zmyłka, bo przede mną jeszcze 4 części przygód Mac? Może właśnie specjalnie tutaj było łatwo, bo tak naprawdę potem okaże się, że historia wcale nie jest prosta i oczywista, jak ja to odebrałam. Zobaczymy. Czuję pewien lekki niedosyt po przeczytaniu tej historii, sama nie wiem, dlaczego…

Mimo tych drobnych uwag końcowych uważam, że książka jest naprawdę dobra i warto ją przeczytać. Z czystym sumieniem mogę polecić osobom, które lubią fantasy, a także elfy – nowa koncepcja może Was zaskoczyć!

Może to tylko taka zmyłka, bo przede mną jeszcze 4 części przygód Mac? Może właśnie specjalnie tutaj było łatwo, bo tak naprawdę potem okaże się, że historia wcale nie jest prosta i oczywista, jak ja to odebrałam.
Ech dziewczyno, właściwie to Ci nawet tego trochę zazdroszczę, że wszystko jeszcze przed Tobą, że wszystko jest jeszcze takie pomimo braku normalności całkiem normalne

Autorka stworzyła ciekawą koncepcją, ale dużo zasad tego świata i jego trzon - Tuatha de Danann czy też sidhe - pochodzą z mitologii celtyckiej. Sporo jest też do tych podań odniesień. A jednak masa rzeczy to już własna kreacja autorki, za co składam jej pokłony, bo bardzo mi przypadła do gustu. Powrót do góry
Też zazdroszczę, że dla niektórych to dopiero początek.
Pamiętam, że pierwszy tom bardzo mi się spodobał, zwłaszcza narracja - nie był 100% idealny, ale przykuł moją uwagę i zachęcił do kontynuacji.
A później ... wszystko się zatarło i już nie potrafiłam oceniać poszczególnych książek - za bardzo się przywiązałam do bohaterów aby być obiektywnym krytykiem

Teraz czekam z utęsknieniem na kolejne polskie wydania
Jako osoba która nie do końca odnajduje się w urban fantasy i jako czytelniczka, która wręcz nie znosi mrocznych romansów w których wszystko zaczyna się i kończy na pożądaniu, muszę powiedzieć, że "Mroczne szaleństwo" podobało mi się, nie jest to żadna ekstaza, ale podobało mi się. Potrzeba było mnóstwa siły, żebym odrywała się od czytania, a to znaczy, że coś musiało w tym być Oczekiwałam czegoś w stylu "W pół drogi do grobu" tylko trochę lepszego, a dostałam coś w stylu "W pół drogi do grobu" tylko o niebo lepszego. A w każdym razie bardziej w moim guście.

Po pierwsze elfy - trochę inne niż te o jakich do tej pory czytałam, nie wiem czy to lepiej czy gorzej, ale ja na ogól lubię te "stworzenia", więc elfy odebrałam jako plus. W książce elfów mamy kilka rodzai, w sumie równie dobrze niektóre z nich mogłyby być demonami czy jeszcze inna rasą - nikt nie powinien się w tej kwestii nudzić - pomysłów na elfie żerowanie na ludzi jest wiele, a każde straszniejsze od poprzedniego.

Po drugie miasto - chyba trochę średnio wyszedł Dublin autorce, niczym szczególnie się nie wyróżniał poza niezliczoną ilością pubów i jedną mroczną strefą - choć to akurat całkiem ciekawa i klimatyczna kwestia, nie raz lubiłam się po zastanawiać jak coś takiego może istnieć bez wiedzy czy kontroli ludzi - być może życie w mieście w którym ma się pojęcie o większości katów i zakątków uczyniło dla mnie tą sprawę nieco bardziej interesującą.

Bohaterowie - kiedyś chciałam napisać, że są oryginalni na tle podobnych książkowych odpowiedników, i może jakoś są, szczególnie Mac, która choć powoli zmienia się w ostrą i waleczną babkę, kogoś kto wie więcej i mam wrażenie, że przez to trochę gardzi resztą ludzi równocześnie im zazdroszcząc, kogoś kto na pewno się nie podda i nie będzie miał litości... ale jeszcze taka nie jest. Jeszcze ma te różowe paluszki, zwiewne sukieneczki i w głębi roni łzy za ściętymi długimi blond włosami, jeszcze trzyma się zasad które utwierdzili w niej rodzice - chociażby, żeby nie przeklinać. Jak czytałam kilka waszych opinii, miałam wrażenie że większość osób denerwowała właśnie ta Mac - różowa trzpiotka, jak dla mnie jest to taki powiew radości w tym mrocznym świecie pełnym cieni i potworów i wciąż żałuję każdej rzeczy która zmieniła się na czarną. "Radosna tęcza" w wykonaniu Mac to było coś co bardzo chciałabym żeby się powtórzyło. Mam nadzieję, że jak najdłużej będzie się jej wymykać "petunia" - co było naprawdę uroczym akcentem w całej tej powieści, a takie dodatki osobiście bardzo lubię, taka mroczna powaga za bardzo mnie przytłacza w większej ilości. Oczywiście jestem jak najbardziej za tym, żeby Mac przestała być "jagnięciem" i niech wydobywa z siebie dalej to co pomoże jej przeżyć, ale niech nie traci przy tym za dużo siebie.
Co do Barronsa - wielkie, groźne nie wiadomo co - tak bym go opisała Nie jest zły, ale osobiście nie przepadam za ludźmi, którzy są w podobny do niego sposób pozbawieni humoru. Rozumiem, że jest to człowiek pozbawiony złudzeń i traktujący wszystko bardzo serio, ale to takie ponure... Ale ogólnie rzecz biorąc lubię go i intryguje mnie i nie chcę mówić już więcej na jego temat, bo jeszcze mam na to cztery części, które mogą wszystko zmienić W każdym razie na pewno wolę go bardziej od Bones'a jeśli już się trzymać porównań z wymienionym wcześniej tytułem.
Aha, bo zaczęłam od tego, że "kiedyś" chciałam napisać, że bohaterowie są oryginalni... jako że zaraz po "Mrocznym szaleństwie" zaczęłam czytać "1Q84" Murakamiego, powiedzieć że bohaterowie Moning są oryginalni jest w moim mniemaniu wręcz niewybaczalne, ale to dwa różne światy, więc w sumie nie ma co porównywać, tyle że czytając jedno po drugim jakiś tam porównań nie da się uniknąć, więc wyszło mi na to, że Mac i Barrons są prawie identyczni jak cała reszta, ale ten typ bohaterów w pewien sposób definiuje gatunek, więc chyba ostatecznie wszystko jest ok Na tle "całej reszty" czymś tam się wyróżniają i można ich polubić, wystarczy.

Na plus wyszła logiczność książki, coś co mnie niezmiernie i niezmiennie irytuje w większości podobnych powieści, czy po prostu w paranormalach, jakoś tak się zdarza, że zawsze ona wychodzi jako ta ułomna - tu raczej wszystko się zgadzało i gdy już zaczynałam myśleć "no dziewczyno, nie pamiętasz co tam pisało?!, nie słyszałaś co on ci powiedział?", to Mac właśnie do tego wracała i ja mogłam być usatysfakcjonowana i jeszcze mogłam nawet powiedzieć, że bohaterka ma głowę i faktycznie jej używa jak normalny, zdrowy człowiek. I nawet czasem udało jej się mnie zaskoczyć, co jeszcze bardziej mi się tutaj podobało.
Do "nadludzkiego umysłu" Barronsa nie będę się odnosić , jak już mówiłam, tą kwestię zostawię sobie na później, kto wiec co tam jeszcze będzie...

Z drobniejszych pozytywnych elementów mogę wymienić:
-mitologię, o której coś tam było i zostało interesująco wplecione w całą historię
-Mac jako "widząca" i co się z tym wiąże
-to co napisała Oksa o Mac: "1. Nie miała kompleksu "Uratuję świat, a najlepiej od razu położę się na stole ofiarnym i zakończę swoje życie w imię wyższego dobra"."

Co mi się nie podobało:
-pilnik na miejscu zbrodni, wtf?, po takim czasie?, ogólnie ta sprawa była jakaś nie do końca sensowna
-V'lane - czyli cały wątek którego miłośniczka z pewnością nie jestem
-nagłe waleczne umiejętności Mac w scenie pod koniec... moje poczucie logiczności zostaje tutaj mocno zachwiane
-kilka tanich chwytów, czyli "bohaterka gubi się w mieście i trafia na mroczną strefę", bo gdzieżby indziej mogła zawędrować, neony są przecież skrzętnie poukrywane, a ruch uliczny i wszystkie związane z nim hałasy nagle gdzieś wcięło
-dlaczego ona musi być kelnerką? czy naprawdę wszyscy matematycy i bankowcy są skazani na nudne życie? tylko kelnerkom może przydarzyć się coś ciekawego? Buuu.
Z takich irytujących drobnostek to chyba wszystko.

Podsumowując, podoba mi się, że autorka zdecydowanie bardziej skupiła się na różnych tajemnicach, akcji itd. a nie na trudnej i niebezpiecznej drodze Mac do łóżka Barronsa, że tak ujmę wątek romansowy. Patrząc na to co dostałam, nie mam autorce wiele do zarzucenia, "Mroczne szaleństwo" na pewno jest jedną z najlepszych książek tego typu jakie czytałam, bardzo mnie wciągnęła, zaciekawiła, była przyzwoicie napisana.
Ale z drugiej strony nie było też nic co by mnie w jakiś sposób powaliło, czasem coś tam mnie zaskakiwało, ale na tych mozolnych schodach prowadzących w górę, ku odkryciom kolejnych tajemnic, wciąż poruszamy się tylko w górę, jedynie te tajemnice poznając, autor w nic nas nie wkręca, nie prowadzi podstępnie na żadne manowce, nie doznajemy szoku nagłego upadku ze schodów zbudowanych z naszych fałszywych podejrzeń - nie wiem czy ktoś zrozumiał o co mi chodzi, ale nie całkiem dawno czytałam książkę, gdzie czegoś takiego mogłam doświadczyć, było to naprawdę świetne, a tu czegoś takiego nie zauważyłam, więc do genialnych powieści tej nie zaliczę. Ale polecam i tak, i to bardzo bardzo

7/10

Oj, a myślałam, że skończę na kilku zdaniach w tym temacie...
Co do "7", były czasy że zastanawiałam się nad "8", ale ostatnio tak szastam tą "ósemką", ze moja "siódemka" zaczyna powoli tracić na wartości, a to przecież bardzo dobra ocena... trzeba znów nadać jej trochę chwały Powrót do góry
Porównywanie Murakamiego i Moning - to jak przyrównać Sienkiewicza i Masłowską

Ale cieszę się, że Ci się spodobało Autorka ma nawet ciekawe pomysły, wydawałoby się, że temat zagubionej, odkrywającej nagle że jest "kimś" bohaterki jest już totalnie wyczerpany, ale moim zdaniem stworzyła ona coś lekko odbiegającego od schematu.
Trudna i niebezpieczna droga do łóżka Barronsa strasznie mi się podoba to zdanie, strasznie no ale ja wiem już wszystko
Mi się na początku bardzo podobała jego tajemnicza postać, potem już mnie irytowało to, że tak nic nie chce mówić :/ bo to było nie fair ... No ale cóż, przyznać muszę, że większość rzeczy w tej serii ma swój sens. Z racji, że jest trochę tych części, a ostatni tom jest dość obszerny to tych tajemnic się mnoży - ale prócz tego dużo się dzieje ... Tyle co ja miałam przeróżnych teorii na wszystko i mało co się sprawdziło Tak więc te upadki ze schodów będą ... tylko czy masz ochotę czytać dalej?


Mi się na początku bardzo podobała jego tajemnicza postać, potem już mnie irytowało to, że tak nic nie chce mówić :/ bo to było nie fair ... No ale cóż, przyznać muszę, że większość rzeczy w tej serii ma swój sens. Z racji, że jest trochę tych części, a ostatni tom jest dość obszerny to tych tajemnic się mnoży - ale prócz tego dużo się dzieje ... Tyle co ja miałam przeróżnych teorii na wszystko i mało co się sprawdziło Tak więc te upadki ze schodów będą ... tylko czy masz ochotę czytać dalej?


Wszystko da się ze sobą porównać jak się w tym samym czasie o tym myśli równocześnie, a że wychodzą czasem bzdury to już inna sprawa Chodziło mi bardziej tak ogólnie - jest tyle najróżniejszych bohaterów w najróżniejszych książkach, i w tak różny sposób opisanych, że trzeba się teraz mocno wysilić by stworzyć kogoś oryginalnego, ale ostatecznie to wcale nie jest najważniejsze, ważne żeby bohatera polubić, schemat to nie jest wcale taka zła rzecz, która wszystko psuje.
Co do Barronsa, tajemniczość, tajemniczością, mnie bardziej denerwuje ta jego niemożliwa wiedza/inteligencja/bystrość czy jak to określić, lubię inteligentnych bohaterów, bardzo lubię, ale w granicach rozsądku. No ale może to się jeszcze wyjaśni, ja tam nie wiem, wszystko się pewnie wyjaśni, ale to kiedyś, teraz się mogę poirytować, tak dla zasady
Jak dużo się dzieje to najważniejsze, co by nie było, będzie ciekawie.
A czytać mam zamiar, to chyba oczywiste Już powyszukiwałam wszystkie te nieoficjalne tłumaczenia i gdy tylko będę miała czas zabieram się za nie, póki co, na razie niewolą mnie sinice, okrzemki i inne wielce intrygujące organizmy jednokomórkowe... Powrót do góry
Tak tak, schemat sam w sobie nie jest zły, chodziło mi bardziej o schematyczność w "budowie" postaci i związków - tutaj jest inaczej choćby ze względu na Barronsa. Mnie też jego mądrowanie denerwowało - ale do czasu później przywykłam i ceniłam sobie jego "dobre rady".
Poza tym i tak wolę mądrującego się faceta który jest w tym wiarygodny (a dla mnie był ), niż 700 letniego wampira czy demona, który zachowuje się jakby ledwie skończył liceum - co czyni z niego trochę ignoranta :/

Ucz się ucz, bo jak zaczniesz kolejne części to jeszcze jakieś egzaminy zawalisz żartuję
I czekam na motywują opinię o "1Q84".
Powiem Ci MUlka, że niesamowicie mnie zachęcasz do tego, żeby sięgnąć po kolejne części W sumie mam nawet na kompie w oryginale... Powrót do góry
Shetani to fajnie tylko weź pod uwagę to, że moje opinie są niemal całkowicie subiektywne - ta seria po prostu mi podeszła i mnie zauroczyła - nie koniecznie tak będzie i z Tobą - nie mniej mam nadzieje, że się spodoba


Poza tym i tak wolę mądrującego się faceta który jest w tym wiarygodny (a dla mnie był ), niż 700 letniego wampira czy demona, który zachowuje się jakby ledwie skończył liceum - co czyni z niego trochę ignoranta :/

Z tym się w pełni zgadzam Ale z tą wiarygodnością mądrości jeszcze poczekam i zobaczę. Powrót do góry

nagłe waleczne umiejętności Mac w scenie pod koniec... moje poczucie logiczności zostaje tutaj mocno zachwiane
Wydaje mi się, że już w tej części było to wyjaśnione, a przynajmniej jakaś sugestia padła - nie pamiętam dokładnie, niektóre rzeczy już mi się zlewają
Generalnie wiele nie zdradzę, jeśli napiszę, że jest to coś w rodzaju systemu obronnego widzącej sidhe - każda z nich, nawet jeśli nie ma jakichś dodatkowych zdolności, potrafi być bardziej niezwykła niż przeciętny człowiek. I to właśnie nie tylko samym tym, że widzi elfy.

Jeśli chodzi o tę serię, to baaardzo daleko mi do obiektywizmu. Autorka świetnie trafiła w mój gust z fabułą, akcją, konstrukcją bohaterów, a nawet z szorstkim poczuciem humoru Barronsa i jego podejściem do życia. Facet nie jest głupio mądry i nawet jeśli nie ze wszystkim się z nim zgadzam, to nie mogę mu odmówić niezłych kwestii na temat życia jako takiego.

nagłe waleczne umiejętności Mac w scenie pod koniec... moje poczucie logiczności zostaje tutaj mocno zachwiane
Wydaje mi się, że już w tej części było to wyjaśnione, a przynajmniej jakaś sugestia padła - nie pamiętam dokładnie, niektóre rzeczy już mi się zlewają
Generalnie wiele nie zdradzę, jeśli napiszę, że jest to coś w rodzaju systemu obronnego widzącej sidhe - każda z nich, nawet jeśli nie ma jakichś dodatkowych zdolności, potrafi być bardziej niezwykła niż przeciętny człowiek. I to właśnie nie tylko samym tym, że widzi elfy.

No podejrzewałam, że tak się to pewnie wyjaśni, dlatego napisałam, że "zachwiane" Bardziej zastanawiało mnie to że jakoś później tego nie skomentowali, że Mac nie zaczęła się nad tym zastanawiać później po oprzytomnieniu, choć patrząc na jej stan w sumie się nie dziwię, miała pewnie mnóstwo innych rzeczy na głowie, albo wręcz przeciwnie - chciała z niej wszystko wyrzucić - nie pamiętam już zresztą jak to się tam skończyło, ale liczę, że w kolejnej części szybko do tego wrócą. Powrót do góry
Spoiler, o którym wcześniej pisałam nie jest z 4 tomu tylko z 1. W polskiej wersji językowej jest dostępny na chomiku
http://chomikuj.pl/cuk-chomik
Daria - chodzi o scenkę "xxx" ?
Dzieje się ona w ramach czasowych z pierwszej części, ale z tego co pamiętam ujawnia informacje o Barronsie które poznajemy później - więc po co psuć sobie zabawę Powrót do góry
Też to spoiler a one zawsze zdradzają co nieco, zresztą tu akurat aż tak dużo nie.
Przeczytałam i ja

Po wielu pozytywnych recenzjach, które czytałam przed jak i po wydaniu tej serii w końcu miałam okazję zapoznać się z lekturą "Mrocznego Szaleństwa" i bardzo się cieszę, że sięgnęłam po tą książkę gdyż zasługuje ona na uwagę.
Nie będę się rozpisywać, jak dla mnie ta rozpoczęta seria jest inna od pozostałych, które miałam okazję przeczytać gdyż czytając miałam takie uczucie: jest źle i chyba będzie jeszcze gorzej i jak na razie nie widzę żadnego światełka w tunelu by to wszystko skończyło się dobrze. Lektura jest "mroczna", a w sposób w jaki opowiada to Mac widać i czuć, że to poważna sprawa i może dlatego tak dobrze się czyta.
Poza tym jak do tej pory nigdy nie spotkałam się z tyloma niewiadomymi jeśli chodzi o bohaterów, to kim są, które rozpoczęłyby się w pierwszej części zaczętej serii.
I tu zaczynają się pytania: * kim tak naprawdę jest Mac? [na wszelki wypadek zaznaczę na biało]
To co wiemy: V'lane powiedział, że jest jedna z najpotężniejszych sidhe jakich znają. Poza tym dowiadujemy się się razem z nią, że została adoptowana, a napotkana staruszka twierdzi, że jest jedną z O'Connorów, wspominała nawet o jakiejś Patronie.
Nic więcej się nie dowiadujemy więc zapewne w kolejnych częściach dowiemy się czegoś więcej.
* Wielki Pan - przywódca Mrocznych nie jest elfem ale też nie człowiekiem, więc kim? Półelfem czy jeszcze innym dziwacznym stworzeniem?
* Księga Sinsar Dubh - kompletnie nie rozumiem co oznaczało pojawienie się jej na końcu książki, jak się tak blisko znalazła?
* !!Jericho Barrons!! - kim jest ta osoba? Kompletnie nie wiadomo do kogo można go zaliczyć.

Na tym poprzestanę , zabieram się za drugą część. Powrót do góry
Nawet nie przypuszczałam,że "Mroczne szaleństwo" może być taką perełką(a wnioskując z waszych wypowiedzi zdecydowanie nią jest).Chyba wiele mnie ominęło.
Muszę więc nadrobić zaległości i w końcu sięgnąć po serię Moning.
Oczywiście, że musisz!!!! To jedna z najcudowniejszych serii, po jej przeczytaniu nie będziesz już tak samo patrzeć na Paranormale czy tam Urban Fantasy, a każdy bohater będzie gorszy niż Barrons
moi drodzy - mroczne szaleństwo i krwawe szaleństwo w weltbildzie za 7zł sztuka może kogoś to zachęci do kupienia i przeczytania, bo jeśli się nie spodoba to niewielka strata Powrót do góry

moi drodzy - mroczne szaleństwo i krwawe szaleństwo w weltbildzie za 7zł sztuka może kogoś to zachęci do kupienia i przeczytania, bo jeśli się nie spodoba to niewielka strata
Ja kupiłam za tyle w Media Markcie i jestem przeszczęśliwa Chociaż szkoda, że już przeczytałam
też już jakiś czas temu nabyłam w podobnej cenie - ubolewam tylko że nie znajdę reszty z tej serii w podobnych cenach

a za to żeby być przed lekturą fever dałabym sobie głowę rękę i nawet prawe ucho uciąć.nożem z ząbkami. ;<

za to w końcu trafiłam na jzb - the alpha alternative - jestem szczęśliwa, bo nie mogłam długo tego znaleźć, natomiast dalej męczę się z szukaniem fever moon... wiecie może czy można to ściągnąć w pdf? i jeśli tak to skąd? Powrót do góry
Szalenstwo to ogarnelo mnie po przeczytaniu pierwszej części serii, a jeszcze większe po trzeciej, kiedy odkryłam, ze na tym kończy sie przekład na język polski. Jako ze mieszkam w Szkocji angielski nie powinien być przeszkodą, ale ze zdecydowanie szybciej idzie mi czytanie w języku ojczystym, to starałam sie unikać anglojęzycznych tekstów. Niestety, albo i stety, musiałam polec, bo nie doczekalabym sie tłumaczenia. Czwartą i piąta część kupilam na Amazonie, poprzednie znalazlam na pewnym gryzoniu, i wczytalam sie jak zaczarowana. Uleglam czarowi tej powieści i jestem już w drugiej części ostatniego tomu, strasznie ciekawa jak rozwiąże sie tajemnica, a raczej tajemnice tej powieści. I nie rozumiem dlaczego ta powieść została zakwalifikowania jako powieść dla młodzieży. Ja już dawno młodzieżą nie jestem, nawet moje dzieci trudno by do młodzieży już zakwalifikować, a zaczytalam sie w świecie stworzonym przez K.M.Moning i zatonelam w nim. Nawet snie o nim, wszystko przez to, ze czytam trochę wolniej po angielsku niż po polsku i nie mogę doczekać sie rozwiązania tajemnic. I ogromnie sie cieszę, ze pojawiła sie powieść, która wreszcie zmotywowala mnie do sięgnięcia po oryginał.
Zdecydowanie ta książka nadaje się dla czytelników dorosłych. Sama już dawno minęłam lata nastoletnie, a Fever jest u mnie na pierwszym miejscu jeśli chodzi o cykl. A na koncie mam naprawdę wieeele tytułów

Po Iced autorka ma ponownie wrócić i napisać 2 części o Mac i Barronsie. Nie mogę się tego doczekać i mam też nadzieję, że pani Moning nie straci polotu i nie sknoci niczego. A często tak bywa jeśli za dużo siedzi się w jednym świecie :/ No zobaczymy, Rowling poradziła sobie znakomicie. Powrót do góry

Po Iced autorka ma ponownie wrócić i napisać 2 części o Mac i Barronsie.
ŻE COO.?! Mój Boże, na jakiż piękny i cudowny pomysł wpadła autorka.! Jestem jak najbardziej za.! Tylko oby Karen się nie rozmyśliła ze swoim super super planem
Przepraszam, źle to napisałam. Po trylogii w skład w której wchodzi Iced i dwie pozostałe książki o Dani, mają powstać 2 książki o Mac. Powrót do góry

Przepraszam, źle to napisałam. Po trylogii w skład w której wchodzi Iced i dwie pozostałe książki o Dani, mają powstać 2 książki o Mac.
Tak, tak Wiem, że to po całej trylogii o Dani dopiero Moning napisze o Mac Ale dobrze, że mi napisałaś że to będą trzy części (wraz z Iced, bo nie byłam pewna czy z Dani nie będzie więcej tomów) i wtedy się rozpocznie ponowne pisanie o naszej ulubionej parce
natulka123 też już słyszałam (czytałam) że ma wrócić da Mac i Barronsa. Jak ja na to czekam mam nadzieje, że to będzie kontynuacja a nie jakieś opowiadania poboczne, umiejscowione gdzieś między tomami. Ja chce wiedzieć co u nich dalej. Powrót do góry
Możliwe że będzie to kontynuacja trylogii Iced. Tam akcja rozpoczyna się tuż po Shadowfever, potrwa pewnie kilka miesięcy/lat, Dani dojrzeje i będzie ponowny powrót do Mac. Taką mam w każdym razie nadzieję. Nie czytałam jeszcze Iced i nie wiem na ile tamte wydarzenia wpływają na fabułę, jednakże wydaje mi się, że Moning tworzy spójną całość, tylko z różnych punktów widzenia. Prawda jest taka, że pomimo, iż niby wszystko zostało wyjaśnione w Shadowfever, tak naprawdę nie zostało wyjaśnione prawie nic (osoby, które całość czytały wiedzą o co chodzi). Seria Fever w zasadzie była tylko preludium do fabuły Kocham to w pani Moning, pięknie fabułę prowadzi.
Skuszona niską ceną kupiłam ,,Mroczne szaleństwo", nie do końca orientując się nawet na co się piszę. A książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia.
Tytuł idealnie opisuje nastrój pierwszej części. Rozwinięcie fabuły, odkrywane tajemnice były po prostu mroczne. To chyba moje pierwsze tak ,,dorosłe" urban fantasy, więc nie mogę porównać książki do czegokolwiek, co wcześniej czytałam. Nie mogę niestety powiedzieć, że jestem zachwycona po skończeniu ,,... szaleństwa", ale z drugiej strony jestem całkowicie przekonana, że po drugą część Kronik z pewnością sięgnę i to nie tylko ze względu na sprzyjającą cenę.
Co do bohaterów - początkowo zupełnie nie mogłam się przekonać do Mac. Wydaje mi się, że dziewczyny, jakie reprezentowała na wstępie, nie mogą ode mnie się bardziej różnić. Złamane paznokcie? Kosmetyczka z niezbędnymi kosmetykami od mamy? Nie moja bajka. Nie mogłam się też nie wykrzywiać, kiedy opisywała swoje stroje... Potem jednak widząca elfy zdecydowanie dojrzała i lektura stała się o wiele przyjemniejsza.
Barrons - jak na razie to dla mnie jedna wielka tajemnica. Jeszcze nie potrafię ocenić, czy będę wzdychała, kiedy pojawi się w kolejnych częściach, czy może tylko przewracała oczami.
Może jestem ograniczona, ale niezbyt spodobały mi się tutejsze elfy. Jeśli o nich mowa, wychodzi na to, że jestem żelazną konserwatystką, ponieważ o wiele bardziej podoba mi się chociażby tolkienowska ich wersja, aniżeli ta, opisana przez panią Moning. Poza tym, V'lane był umieszczony w opisie książki chyba tylko w celach promocyjnych. Jestem pewna, że w przyszłych częściach odegra jakąś znaczącą rolę, ale tutaj pojawił się raptem dwa razy i nie wydawało mi się, żeby akurat ten wątek był w tym tomie niezbędny. Może miał zwyczajnie wywołać ten niedosyt, bym chciała przeczytać dalsze losy Mac, chociażby ze względu na rozwikłanie jego zagadki.
W paru momentach zabrakło dla mnie logiki w książce. Pomysł na Mroczną Strefę był dobry, ale za każdym razem, kiedy pojawiała się wzmianka o niej, myślałam coś w rodzaju:
,,No dobra, może w urzędach nie mają adresów domów, wchłoniętych przez tą wyludnioną część, ale urzędnik - też człowiek i czasami z biura wychodzi. Nikt nie zauważył podczas niedzielnego spacerku, że Dublin ma pewne okolice, które nie są uwzględnione na mapach?" Poza tym Mroczne Strefy się rozszerzały, więc kiedyś w tych opuszczonych domach żyli ludzie. Kiedy szukali tych zaginionych, żaden policjant nie wpadł na pomysł, żeby sprawdzić, czy może nie kryją się w tych ruderach? Jeszcze gdyby działał na nie jakiś Urok, mogłabym to zrozumieć, ale Mac wyraźnie mówi, że nieświadomi ludzie wchodzili na te tereny i ginęli, nie było żadnych barykad, zamkniętych dróg czy czegokolwiek.
Może ta kwestia wyjaśni się w następnych częściach, bo na razie z jej powodu czuję lekkie rozczarowanie. No i może jeszcze z powodu tej sceny, kiedy Barrons malował Mac paznokcie... Powrót do góry
@Makarena, każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego Pierwszy to w zasadzie tylko wstęp. Jak będziesz znała całą historię i spojrzysz wstecz do początków to ogarniesz całość. Serii Fever nie można oceniać po poszczególnych tomach, a tylko i wyłącznie jako całość
@natulka123
Już czaję się na drugi tom, szukam tylko jakichś jeszcze innych książek do zamówienia przy okazji, bo nie opłaca się płacić więcej za dostawę niż za samą książkę
No właśnie widzę, że całkiem dużo osób tutaj ,,wzdycha'' do tej... hm.. serii , więc nawet jeśli pierwszy tom w pełni mnie nie zadowolił, to i tak chciałam zobaczyć czy może dopiero za następnym zakrętem czai się magia Powrót do góry
To się nie dzieje naprawdę...

Strata kogoś bliskiego zawsze boli. Pozostawia pustkę w sercu, uczucie niedopełnienia, jakby wciąż czegoś nas brakowało. Mimo usilnych prób wciąż rozpamiętujemy, niekiedy dobre, niekiedy złe wspomnienia. Żałujemy, że czegoś nie zrobiliśmy, że czegoś nie powiedzieliśmy, a teraz nie będzie nam to dane.

Właśnie z takim przeświadczeniem żyję obecnie Mac. Jej siostra wyjechała na studia do Irlandii, mniej się spotykały, ale wciąż wiele rozmawiały, bo do tego czasu były prawie nierozłączne. Wszystko układało się dobrze, do czasu, gdy dotarła do jej rodziny informacja, że Alina nie żyję. To wstrząsnęło światem Mac, dzień wcześniej nie odebrała od niej telefonu, zostawiła wiadomość, a ona nawet jej nie odsłuchała. Najstraszniejsze jednak jest to, że policja w Irlandii nie szukała sprawców zabójstwa. Dziewczyna postanawia wyruszyć do miejsca, gdzie zginęła siostra i dowiedzieć się prawdy. Jest to winna Alinie.

Od zeszłego roku namiętnie zaczytuje się w powieściach urban fantasy. Uwielbiam to, że łączą w sobie wiele gatunków, są po części kryminałem, po części fantastyką, a po części romansem. Wszystko to, co lubię. Początkowo bałam się kupować tę serię, gdyż to kolejny cykl, który wydawnictwo MAG przerwało lub wydaje w ślimaczym tempie. Pozytywne recenzje jednak wygrały. Właśnie dlatego Waszym oczom ukarzą się moje wrażenia z książki "Mroczne szaleństwo" rozpoczynającej serię Kroniki Mac O'Connor Karen Marie Moning.

Pierwsze, co wyróżnia "Mroczne szaleństwo" na tle książek z gatunku to ukazane elfów, jako istot niebezpiecznych, zdradzieckich i przerażających w swojej bezwzględności. To nie są znane nam z opowieści dla dzieci miłe chochliki, nie są ślicznymi, malutkimi dziewczynkami wielkości motyli, a przerażającymi bestiami, które nie mają sumienia, a często nawet działają całkowicie instynktownie jak zwierzęta. Autorka doskonale opisała ich zależności, to w jakich pozostają stosunkach, kto nimi kieruje, kto znajduje się wyżej w hierarchii, kto niżej. Ukazała nam niezwykłe dokładne opisy istot, jakie spotykała główna bohaterka i tego jak się zachowują, jak wyniszczają ludzi. W głównej mierze są dla ludzkości pasożytami, wyniszczają całkowicie, choć różnymi sposobami. Czytając wyczuwało się, że autorka wiele pracy włożyła w konstrukcje ich wizerunku i nadanie im najróżniejszych form. Sam wybór tych istot jako rasy opisywanej był nowością, z którą spotkałam się pierwszy raz, dotąd miałam okazje czytać jedynie o wilkołakach i wampirach, to przyjemna odmiana.

Zdecydowaną oryginalnością w sferze postaci urban fantasy może pochwalić się również główna bohaterka. Mac nie jest typową jego przedstawicielką. Jest dziewczyną z bogatej rodziny, nie przejmują się niczym poza kolorem ubrań, doskonałym ułożeniem włosów, wspaniałą opalenizną, czy chęcią rozmowy z siostrą, którą wyjechała na studia za granicę. Ona nigdy nie miała aspiracji i była całkowicie szczęśliwa taka jak jest. Pewnie myślicie, że to całkowicie pusta laska, o której nie będzie dało sie czytać. Uwierzcie, że ja też tak myślałam.

"Filmy mówią Wam, co macie myśleć. Dobra książka pozwala
samodzielnie przemyśleć kilka rzeczy."

Mac jednak po wyjeździe do Irlandii, by pomścić siostrę musiała całkowicie się zmienić, tylko tak była wstanie przerwać i pogodzić się z tym, co odkryła na temat swojego pochodzenia i daru. Była widzącą sidhe, do tego miała też inne moce, które potencjalnie miały dać jej większe szanse przeciw elfom. Jednak bez odpowiedniego wyszkolenia trudno mówić o jakichkolwiek szansach.

Sama Mac nie byłaby wstanie wiele poradzić, na jej horyzoncie pojawił się jednak pewien tajemniczy facet, doskonale znający się na elfach, ich słabościach i umiejętnościach. Jericho Barrons nie mówi jednak nic o sobie, o tym kim jest, czym się dokładnie zajmuje, nie zdradza nic na swój temat, co piekielnie mnie intryguje.

Przystojny mężczyzna(tak Barrons jest przystojny) i piękna zagubiona w nowym świecie bohaterka, co ich może połączyć. Spodziewaliście się burzliwego uczucia? Pojawia się, lecz nie w takiej formie, na jaką liczycie. Pomiędzy tą dwójką iskrzy, do niczego jednak nie dochodzi. On traktuje ją jak niedoświadczoną i pustą dziewczynkę, którą powinna pakować walizki i wracać do domu, a ona sądzi, że jest niemożliwym draniem, dla którego liczą się jedynie artefakty.

"Każdy dzień, gdy nikt nie próbuje mnie zabić, to dobry dzień."

Głównym celem Jericho jest znalezienie elfickich Relikwii, które wykorzystałby w sobie tylko znanym celu. Zwykle porusza się na ślepo, ale dzięki nowo odkrytym talentom Mac ma możliwość wyczuwania przedmiotów w swoim otoczeniu i sprawdzenia ich na jego wrogach. Dziwicie się, dlaczego dziewczyna ze słonecznej Georgii, dla której liczą się tylko stroje i modny wygląd pomaga temu niebezpiecznemu mężczyźnie szukając dziwnych przedmiotów w niebezpiecznych miejscach?

Zapomnieliście już, że ta dziewczyna straciła siostrę? Mac liczy na zemstę na zabójcy Aliny. Dowiedziała, że jej siostra była taka jak ona, również widziała elfy, poznała je, wiedziała, czym są, a potem została przez nie brutalnie zamordowana. Wiedziała już, że jej jedyną pomocą może być jedynie człowiek, który doskonale wie, czym i jak niebezpieczne są elfy. Na równi więc z odkrywaniem świata elfów wprowadzona jest też sprawa zabójstwa siostry Mac. Kto ją zamordował?

"- Czasem, panno Lane - powiedział - trzeba zerwać z przeszłością, żeby przyjąć przyszłość. To nigdy nie przychodzi łatwo. I jest to coś, co odróżnia ocalałych od ofiar. Odrzucenie tego, co było, by przetrwać to, co jest."

To jak autorka dawkuje nam wszelkie informacje na temat elfów, na temat widzących, a szczególnie na temat pewnych postaci jest wprost niemożliwe, przewracałam strony z ogromną niecierpliwością, byle dowiedzieć się więcej faktów na temat wykreowanego świata. Po skończeniu jednak wciąż pozostałam z masą pytań i niewielką dozą odpowiedzi. Nie było to jednak złe, a wręcz przeciwnie wzmagało apetyt na więcej.

Na koniec chciałabym wspomnieć o okładce. Sama w sobie jest bardzo oryginalna, nie spotkałam się jeszcze z podobną formą, a widziałam masę okładek. Oddzielnie elementy wydają się intrygujące, świetny obrazek, ciekawie skonstruowane napisy i ich rozłożenie, ale razem się to jakoś nie klei.

"Mroczne szaleństwo" okazało się dla mnie prawdziwym szaleństwem wrażeń. Wraz z główną bohaterką przeżywałam jej przemianę, poznawałam pełne niebezpieczeństw tajemnice elfów i rozwiązywałam zagadkę śmierci jej siostry. To dopiero początek opowieści, a już czuję, że autorka zawładnęła moim sercem.
Ocena: świetna [6/6