NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Trzecia księga trzytomowej serii o Atticusie O’Sullivanie, ostatnim druidzie i najśmieszniejszym bohaterze urban fantasy od czasów Harry’ego Dresdena Jima Butchera!
Jedyny (bo ostatni) w swoim rodzaju druid, Atticus O’Sullivan, beztrosko manipulując uczuciami naiwnego Ratatoska, wiewiórki rozmiarów betoniarki, dostaje się po pniu Yggdrasilu, Drzewa Życia, do świata bogów nordyckich. Stamtąd jednak, po kradzieży magicznego jabłka, której dopuszcza się przy akompaniamencie romantycznie posapujących olbrzymów, musi dać drapaka przed rozzłoszczonym Odynem.
Kojące oblicze Jezusa bujającego się w rytm bluesowych melodii, mentorska postawa wobec Granuaile i coraz ciemniejsze chmury zbierające się nad głową Atticusa – to wszystko sprawia, że nasz bohater po ponad dwóch tysiącach lat zaczyna poważnieć. Rychło w czas, ponieważ wokół niego robi się coraz bardziej złowrogo. Żelazny druid nie byłby jednak sobą, gdyby nie spróbował po raz kolejny czegoś niedorzecznego. Chrystusowa jasnowidzenie nie może kłamać – Thor to może i młot, ale planowany zamach na jego życie pociągnie za sobą straszne konsekwencje…
Stron: 408
Wydawca: Rebis
Premiera: 25 październik 2011
--------
ps: nie wiem dlaczego piszą 3-tomowa skoro w kwietni Hearne wydaje 4tą w cyklu i będzie więcej, no ale bywa.
Okładka, jak każda, świetna
Treść hmm dwójka już mnie tak nie ujęła, ale mimo to, tą przeczytam na pewno bo Atticus to jeden z moich ulubionych bohaterów u-f
O nie, o nie! Muszę szybko czytać tą pierwszą część, bo mam taką ochotę na tą serię tutajpoczkategori
Hm... zapowiada się świetnie, chociaż serii nie czytałam. Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić, bo kocham mitologię. A jaki tytuł! Kojarzy się z poprzednimi i jeszcze wywołuje uśmiech na twarzy. Zapowiada się dobra zabawa.
Już nie mogę sie jej doczekać A pisze trzytomowa zapewne dlatego, że na razie Rebis wykupił tylko prawo do publikacji trzech tomów A co do częsci, to z tego co pamiętam ma ich byc chyba dziewięć tutajpoczkategori
Już nie mogę sie jej doczekać A pisze trzytomowa zapewne dlatego, że na razie Rebis wykupił tylko prawo do publikacji trzech tomów A co do częsci, to z tego co pamiętam ma ich byc chyba dziewięć
Chyba tak A jak nie, to na pewno ponad 6, ale mniej niż 10 xDDD
„Między młotem a piorunem” jest już trzecią częścią serii: „Kroniki Żelaznego Druida” autorstwa Kevina Hearne – nauczyciela, który jest wielbicielem komiksów i pieszych wycieczek oraz poświęca czas na hodowanie bazylii. W tej części dowiadujemy się czegoś o przepowiedniach, które otrzymał Odyseusz (m. in. o lądowaniu na księżycu i końcu świata), jesteśmy świadkami tego, jak Atticus zaprzyjaźnia się z wielkim szlachetnym wiewiórem wielkości betoniarki, jak podróżuje olbrzymostopem i jak zaczyna śpiewać w kółko: „Było morze, w morzu kołek, a kołku był wierzchołek…” w dość żenującej sytuacji. A wszystko to w obliczu śmierci…
Ostatni żyjący druid, Atticus O’Sullivan, pakuje się w kolejne kłopoty. Na początku manipuluje uczuciami pewnego naiwnego i miłego Ratotoska, wielkiej wiewiórki. Dzięki temu, po pniu Drzewa Życia – Yggdrasilu, dostaje się do Asgardu, świata bogów nordyckich. Robi to, gdyż złożył obietnicę zdobycia jabłka Odyna dla starej i potężnej czarownicy. Kradzież, mimo że trudna, udaje się, a druid wychodzi z niej prawie bez szwanku. Jednak nie robi sobie nadziei i wie, że niedługo Odyn wraz z innymi bogami zwrócą się przeciw niemu.
Atticus po dwóch tysiącach lat zaczyna dojrzewać. Oczywiście nadal nie zawsze potrafi zachowywać się stosownie do sytuacji, jednak nie można w końcu oczekiwać od niego zbyt wiele. Jest zmuszony do zmienienia swej postawy, gdyż jasnowidzenie Jezusa, i nie tylko jego, nie może się mylić, a zwiastuje bardzo, bardzo źle. Aczkolwiek druid nie byłby sobą, gdyby znów nie wpakował się w jakieś niebotyczne kłopoty. Zamach na życie Thora dobrym pomysłem na pewno nie jest, ale nasz ulubiony paranoik nikogo nie słucha i i tak robi swoje.
Paranoja Atticusa tylko się powiększa. Wszędzie widzi niebezpieczeństwo, a z każdym dniem jest coraz gorzej. Nie ma mu się co dziwić, szczególnie, że zadziera z bardzo potężnymi osobistościami. Teraz jednak ma dodatkowy ciężar, gdyż związał się z Oberonem i Granuaile, a ich przyjaźń może okazać się kłopotliwa. Musi też ich chronić, lecz nie tylko. Jego wampirzy prawnik Leif też nie jest mu obojętny, a sfora wilkołaków ma w nim sojusznika. Nie może ich narażać na zbyt wielkie niebezpieczeństwo, więc postanawia opuścić swe dotychczasowe miejsce zamieszkania. Lecz najpierw musi wypełnić dane komuś słowo, co sprowadza na niego jeszcze większy gniew bogów.
Wiara jest bardzo ciekawie przedstawiona w tej serii. Autor ukazuje nam świat, gdzie wszyscy bogowie, w których się wierzy istnieją obok siebie. Nie zadają się ze sobą za często i przebywają w towarzystwie tych ze swojego panteonu, ale Atticus zna wielu z nich, z najróżniejszych religii. Jego przyjacielem jest nawet Jezus, z którym lubi niekiedy sobie popsocić. W Morrigan, bogini śmierci ma sojuszniczkę, a nordyckim bogu piorunów - zagorzałego wroga. Koncepcja takiego obrazu świata jest interesująca, szczególnie że aż trudno sobie wyobrazić, jak to wszystko może funkcjonować na równoległych płaszczyznach. Nawet jest kilka miejsc, gdzie udają się ludzie po śmierci, a to dokąd trafisz zależy od wierzenia. Mimo że wydawać się może to nieprawdopodobne, to pan Hearne ułożył to w logiczną całość, w którą jest się skłonnym uwierzyć.
Autor pisze ciekawie, idealnie obrazując całą zaistniałą sytuację. Gdy jest to potrzebne ukazuje również barwne opisy miejsc, do których trafia główny bohater. Skonstruował przejrzystą fabułę, która jednak ma swoje zaskakujące wydarzenia i zwroty akcji, obfituje także w fascynujące wydarzenia. Zaczytujemy się w powieści, wciągnięci w wir wydarzeń, płynnie następujących po sobie scen. Łatwo jest nam się także utożsamić z bohaterem, jako że książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej. Całość jest logiczna oraz spójna i nic nie przeszkadza w zagłębieniu się w lekturze.
„Między młotem a piorunem” trzyma poziom poprzednich części, a porzeczka była ustawiona bardzo wysoko. Jestem pod wrażeniem wielkich pokładów wyobraźni Kevina Hearne. Przedstawia on nam niebanalną historię i bohaterów. Jedyne czego troszkę mi było szkoda to, że było mniej Oberona, który bardzo rzadko brał tym razem udział w wydarzeniach. Na szczęście zostało mi to wynagrodzone innymi, zupełnie nowymi, aczkolwiek równie absorbującymi postaciami. M. in. poznajemy innego boga piorunów – Peruna, który nie potrafi za dobrze mówić po angielsku, starego alchemika i zapomnianego boga, który żyje tylko by się zemścić. Otrzymujemy o nich kilka opowieści, co urozmaica nam czytanie. Na dodatek zakończenie powieści zamurowało mnie. Nie mogłam się przez chwilę ruszyć, a później cały czas tylko o nim myślałam. Pozycja jest naprawdę warta przeczytania, dlatego polecam ją wszystkim i uważam, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie: i zwolennicy humoru, wartkiej akcji, charakterystycznych bohaterów czy po prostu niezwykłych opowieści.
Moja ocena 10/10 tutajpoczkategori
W trudnym położeniu
Czasem patrząc na sam tytuł powieści nie możemy rozgryźć, co też autor miał na myśli. Są, albo tak zawiłe, albo niejasne, albo nie możemy ich z niczym nam znanym połączyć, że trudno je zrozumieć. Tak właśnie jest z Kronikami Żelaznego Druida Kevina Hearne. Dla nieznających jego serii tytuły mogą wydawać się kosmiczne i zupełnie niejasne. Trzecia część cyklu "Między młotem a piorunem" rozjaśniła mi się dopiero wtedy, gdy zaczęłam czytać i dowiedziałam się, co będzie w niej robić nasz ponad dwutysiącletni druid Atticus.
Tym razem wszystko ma się rozpocząć zupełnie inaczej. Atticus wraz ze swoją uczennicą wybiera się na wyprawę, by ukraść obiecane dla pewnej wiedźmy złote jabłka z krainy bogów nordyckich. Jako druid może on podróżować pomiędzy wszystkimi krainami, jakie ludzie uważają za mieszkania bogów, nawet Śródziemiem. Sprawa jest dość trudna, najpierw niebezpieczna droga przez Drzewo Życia z wielką wiewiórką na karku, a potem ucieczka z jabłkami, o ile uda się je dostać, do krainy ludzi. To nie zapowiada się na przyjemną wycieczkę, prawda?
A gdy to zostanie wykonane, nawet gdy uda mu się uciec, Odyn i cały jego zastęp mogą być lekko źli, szczególnie jeden, który ma na pieńku z kilkoma przyjaciółmi Atticusa. Czy walka będzie ostatecznym rozwiązaniem?
"Między młotem a piorunem" to już trzeci tom cyklu, jak się niedawno dowiedziałam, miał być też ostatnim nim autor nie postanowił o przedłużeniu cyklu o kilka tomów. Nie mogę się jeszcze wypowiedzieć, czy była to dobra decyzja, jednak trzy pierwsze tomy trzymały równy poziom. Jeśli więc czytaliście moje poprzednie recenzje od razu możecie domyślić się oceny.
Wracając jednak do początku, część ta rozpoczyna się inaczej niż poprzednie dwie, od razu wrzuca nam w więcej niebezpieczeństw. Atticus musi porwać złote jabłko, a dzięki temu my, czytelnicy, możemy dowiedzieć się trochę o nordyckiej krainie. Przyznam się, że znałam jedynie główne postaci w niej występujące, słyszałam imiona, a dzięki filmowi "Thor" też ich atrybuty i to, ze tak naprawdę nie są bogami, a po prostu żyją dłużej niż ludzie. W sumie moja wiedza była uboga. Autor trochę ją poszerzył, co bardzo mi się podobało.
Nowością w tym tomie było również to, że mogliśmy poznać przeszłość kilku postaci drugoplanowych, czy pojawiających się epizodycznie, tylko w tym tomie. Byli to ludzi, bogowie, które nienawidzą Thora z całego serca. Dzięki nim ukazał nam się obraz władcy piorunów, na jakiego kreował go autor. Zdecydowanie dawało lepiej poznać uczucia bohaterów, którzy po prostu chcą go zabić.
Jak zawsze autor do swojej książki dodawał masę humoru, która już od pierwszych stron przoduje we wszystkich jej plusach. No bo czy ktoś pomyślał, że Śródziemie to też świat, w który wierzy masa ludzi? Albo to że Jezus pokarze się, by pogadać i wybić drinka z druidem starszym od niego? Mieszanie wszelkich wyzwań jest znakiem rozpoznawczym autora.
Najciekawsze jednak w tym tomie było zakończenie. Pierwszy raz autor pokusił się o pozostawienie bez odpowiedzi pewnej kwestii. Zwykle oczywiste jest, np. że w kolejnym tomie bohater będzie musiał kogoś zabić, tu jednak było inaczej. Wciąż mam w głowie pytanie, co się stało. Mam wielką ochotę na kontynuowanie lektury, by się tego dowiedzieć.
Jestem zadowolona i usatysfakcjonowana lekturą kolejnego tomu Kronik Żelaznego Druida, autor nie zmniejsza poziomu, a jeszcze go podnosi. Mam ogromną nadzieję, że kolejne tomy też takie będą. Czy po recenzji domyślacie się jaką przenośnie miał na myśli autor(lub bardziej wydawnictwo), podczas wymyślania tytułu? Bez przeczytania opisu trudniej jest się tego domyślić.
Ocena: bardzo dobra [5/6