NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Zamieniona
w dniu urodzin…
Rozdarta
pomiędzy dwoma światami…
Przywrócona
magii…
Wendy, następczyni tronu królestwa, musi poślubić księcia Vittra. To jedyny sposób, żeby ocalić Trylle przed ich śmiertelnym wrogiem i zapobiec krwawej wojnie z niepokonanym przeciwnikiem. Lecz myśl o tym, że przyjdzie jej opuścić miejsce, które stało się jej domem, jest nie do zniesienia...
Pożegnała się już ze swoją pierwszą miłością, czy teraz przyjdzie jej poświęcić drugą? Czy będzie musiała wyrzec się uczucia do Lokiego, tak jak wcześniej wyrzekła się miłości do Finna? Czy czeka ją najtrudniejszy wybór: z którym z nich zostanie na zawsze…
Jeśli tylko ich magiczny świat ma przed sobą jakieś „na zawsze”. Przyszłość Trylli leży w rękach Wendy - pod warunkiem że odważy się o nią walczyć…
Premiera: 3 lipiec 2012
24 April 2012
Zamieniona
w dniu urodzin…
Rozdarta
pomiędzy dwoma światami…
Przywrócona
magii…
Wendy, następczyni tronu królestwa, musi poślubić księcia Vittra. To jedyny sposób, żeby ocalić Trylle przed ich śmiertelnym wrogiem i zapobiec krwawej wojnie z niepokonanym przeciwnikiem. Lecz myśl o tym, że przyjdzie jej opuścić miejsce, które stało się jej domem, jest nie do zniesienia...
Pożegnała się już ze swoją pierwszą miłością, czy teraz przyjdzie jej poświęcić drugą? Czy będzie musiała wyrzec się uczucia do Lokiego, tak jak wcześniej wyrzekła się miłości do Finna? Czy czeka ją najtrudniejszy wybór: z którym z nich zostanie na zawsze…
Jeśli tylko ich magiczny świat ma przed sobą jakieś „na zawsze”. Przyszłość Trylli leży w rękach Wendy - pod warunkiem że odważy się o nią walczyć…
Premiera: 3 lipiec 2012 tutajpoczkategori
Czytałam na razie tylko pierwszą część i w ogóle nie ciągnie mnie do kontynuacji. Nie rozumiem, dlaczego Amber tę serię wydaje tak niesamowicie szybko a np. Żelazny dwór tak wolno. Trylogia Trylle w moim przekonaniu jest zdecydowanie słabsza niż Żelazny Dwór...
Jestem na początku , ale zmuszam się do nie czytania , zostawię na potem .
To naprawdę wciągająca seria , widziałam już opinie osób po trzeciej części "Zamienionej" i sama zastanawiam się jaki będzie ostateczny werdykt dotyczący przyszłości Wendy a także kogo wybierze . tutajpoczkategori
Ta książka ratuje całą serię. Pozostałe dwie czytałam nie dalej niż trzy, cztery dni temu, a już właściwie nie pamiętam , co się w nich działo, bo działo się niewiele. Przywrócona nadrabia, ale też jest dużo rzeczy, które mi się nie podobały. Rzeczy mało ważne były rozpisywane na kilka stron, nudziły mnie, a te naprawdę istotne zostały prawie że pominięte. No i oczywiście trzeba z kogoś zrobić geja, bo jakżeby inaczej eh... Wendy doprowadzała mnie wręcz do nerwicy, a choć takie rozwiązanie spraw uczuciowych nieczęsto się zdarza, mnie jakoś nie przekonało, może dlatego, że nie lubiłam zdecydowanej większości bohaterów. I choć akcji było znacznie więcej, jak dla mnie wciąż za mało napięcia i szczerze powiem, że nie wiem, co w tej książce jest takiego wyjątkowego... po prostu wampiry, wilkołaki, demony i tak dalej zastąpiły trole...
Mnie cała seria się podobała. Ile mamy książek o wampirach, wilkołakach czy aniołach a ile jest o... trollach?! Niewiele.
Bohaterka oczywiście dowiedziała się strasznej prawdy o sobie samej itp. itd.
Zakochała się lecz ten związek nie skończył się typowym happy end'em! To mnie urzekło. Rzygam tymi cudownymi związkami, które mają kryzysy ale bohaterowie na końcu i tak do siebie wracają i są mega szczęśliwi. Tutaj było inaczej. W życiu uczuciowym Wandy trochę się zadziało.
Autorka wybrała dla głównej bohaterki okropne imię. Wielki minus za to!
Seria jest dość typowa, przyznaje. Są postacie, które da się lubić. Wandy jako główna bohaterka nie była taka zła, bywały gorsze.
Mi miło się czytało. Polecam. Oceniam 7/10 tutajpoczkategori
Nie ukrywam, że uważam Przywróconą za najgorszą część serii. Jej zaletą był niewątpliwie fakt, że podobnie jak poprzednie części szybko mi się ją czytało. Losy bohaterów były w pewnym stopniu wciągające. Jednak ta pozycja ma kilka wyraźnych wad, przez które wystawiłam taką a nie inną ocenę. Wendy w tej części była postacią dosyć drażniącą, choć w gruncie rzeczy, nie aż tak, abym miała ochotę przestać czytać. Finn został zignorowany w tej części przez autorkę, pojawiał się nie za często. W samej książce miałam też przesyt wątku Vittry i Trylli, oraz ich wojny. Muszę też dodać o związku Wendy i Lokiego. Chwilami miałam wrażenie, że autorka koniecznie chce pokazać jak oni bardzo się kochają. Zdecydowanie wolałam romantyczną relacje Finna i Wendy i miałam nadzieje, że oni wrócą do siebie. Niestety zakończenie nie pozostawiło wątpliwości, że nie mogę na to liczyć. Epilog nie był długi, ale należał do takich, które są słodkie, w przeciwieństwie do fabuły książki. Nie rozumiem też czemu autorka musiała w nim wspomnieć o ślubie Lokiego i Wendy i ciąży Wendy.
Podsumowując, nie jest to świetny tom, ani koszmarny. U mnie zawiódł trochę oczekiwania, ale innym może przypaść do gustu.
właśnie przed paroma minutami skończyłam czytać całą trylogię. i sama nie wiem jeszcze, czy potrzebuję chwili żeby nabrać dystansu do zakończenia, czy po prostu bardzo nie chcę przyznać, że po prostu jestem niepocieszona ostatnią częścią.
niepodważalny atut książki to to, że czyta się naprawdę płynnie. szczerze powiedziawszy nie to raczej wróżyłam po początku pierwszej części, gdzie autorka wyskoczyła na czytelnika jak filip z konopi () - chodzi mi o to, że język był bardzo oszczędny, a akcja konstruowana mocno zdawkowo - a tego nie lubię wcale, a za szczególną wadę uznaję ten zabieg na początku książki, ponieważ to ten moment, kiedy powinnam zostać wprowadzona w świat przedstawiony w miarę umiejętnie, a czułam się, jak gdyby ktoś puścił mi od środka film. nie chodzi o to, że książka zawsze musi wszystko na początku tłumaczyć, ale słownictwo i język zastosowane na początku były niezwykle, jakby to ująć - infantylne, chyba tak będzie najdokładniej, pozostaje mi mieć nadzieję że rozumiecie o co chodzi:P
potem było już tylko lepiej, ale dalej odnosiłam wrażenie - i szczególnie widać to w ostatniej części - że kompletnie nie wiem co kieruje główną bohaterką. nie mówię, że wszystko musi być zawsze jasno wytłuszczone, każda myśl postaci, ale kiedy nie znajduję kompletnie żadnego wytłumaczenia dla nagłych zmian charakteru bohatera - coś tu nie gra, i zaczynam się gubić. jasne jest, że bohaterowie też mogą się zmieniać, ale mimo to nie wydaje mi się, żeby było to usprawiedliwieniem dla kompletnego braku logiki w ich postępowaniu. problemem jest po prostu to, że jak dla mnie mnóstwo rzeczy nie trzyma się kupy w Trylle. lubię, kiedy mam do czynienia z przyczynowością, nawet jeśli niedopowiedzianą, ale logiczną.
nie mogę również pozbyć się wrażenia, że kilka wątków w książce zostało rozwiązanych na siłę, nie tego oczekiwałam. jasne, że nie zawsze musimy dostawać wspaniałe happy endy, ale wydaje mi się jednak, że czytelnicy sięgający po ten rodzaj literatury, zdecydowanie na takowy liczą. ale ok, to nie koncert życzeń, nie zmienia to jednak faktu, że mam wielkie wrażenie, że autorka 'poobrażała' się na niektórych bohaterów, albo raczej jej się znudzili, i stąd takie a nie inne wyjścia fabularne. szkoda, bo stworzyła fajne i dające się lubić postacie, których późniejsze wybory i postępowanie nijak miały się do ich charakterów, które mięliśmy okazję poznać przy lekturze tej trylogii.
i niestety, tu znowu powraca problem postaci. wiem, że się strasznie czepiam, ale ci, którzy mieli okazję czytać inne moje opinie na temat książek, wiedzą, że dla mnie podstawą dobrej lektury, są dobrze wykreowani bohaterowie. pełnokrwiści. a pomimo szczerych chęci, nie mogłam się tej pełnokrwistości doszukać w postaciach z Trylle. ostatnia część niestety tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że próżno tu szukać takich charakterków jak np. Mac z Fever, a miałam wielką nadzieję, że jeśli sama bajkowość Trylle mnie nie poruszy, to może jednak jakiś ciekawy bohater. no niestety, ale nawet nie mogę mówić tu o ulubionej postaci, bo są one wszystkie stworzone dość szablonowo i nieoryginalnie.
nie podobało mi się też potraktowanie po macoszemu pewnych wątków - Vanice - zgadzam się z Tobą odnośnie Finna, i strasznie mi przykro, że tak go podle olano, bo on ze wszystkich postaci mimo wszystko był moją ulubioną. taki zagubiony, ale z własnymi zasadami, miał charakter, którego większości brakowało. bo trudno nazwać zołzowatość królowej charakterkiem, którego potem zabrakło, albo rozwydrzenie wendy - to bardziej drażni, niż przykuwa uwagę.
nie mogę powiedzieć jednak, że czas spędzony na lekturze był straconym - uważam że pomysł na książkę autorka miała pyszny, miałam wielką nadzieję że udźwignie ciężar takiej historii, jednak nie do końca tak się stało. nie zmienia to faktu, że czytało się przyjemnie i można było się wciągnąć, akcja była absorbująca. to, że zaangażowałam się w wydarzenia, i miałam cały czas nadzieję, że może któryś bohater jakoś mnie mocno zaskoczy zdecydowanie zpotęgowało przyjemność czytania.
tak więc ogólnie - przeczytać można, ale to raczej nie ten typ książki, od której dostaje się wypieków na twarzy i nie śpi po nocach rozważając dalsze dzieje bohaterów. no, chyba że jest się mną i cierpi się na bezsenność tutajpoczkategori