ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



"Próby Ognia" to długo oczekiwany drugi tom bestsellerowej trylogii "Więzień Labiryntu".

UWAGA SPOILERY!

Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało oznaczać koniec. Żadnych więcej zagadek. Żadnych kolejnych prób. I żadnego uciekania.
Thomas był pewien, że uciekając ze Streferami odzyska swoje życie z powrotem. Ale nikt nie wiedział, do czego tak naprawdę wracają.

W Labiryncie życie było proste. Mieli żywność, dach nad głową i poczucie bezpieczeństwa... Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Jednak w świecie poza murami Labiryntu, koniec został zapoczątkowany już dawno temu.

Spalona przez rozbłyski słoneczne i wysuszona przez nowy brutalny klimat Ziemia jest obecnie pustkowiem. Rząd upadł, a wraz z nim wszelki porządek i teraz Poparzeńcy, ludzie z ciałami pokrytymi ropiejącymi ranami, doprowadzeni do szaleństwa przez Pożogę - morderczą chorobę zabierającą żniwo - włóczą się po zgliszczach wymarłych miast w poszukiwaniu swojej kolejnej ofiary... I pożywienia.

Zamiast upragnionej wolności Streferzy zostają poddani kolejnej próbie. Muszą przejść przez Pogorzelisko, najbardziej wypalony skrawek ziemi i w dwa tygodnie dotrzeć do azylu. A DRESZCZ już dopilnował, aby na tej drodze czekały na nich kolejne próby i wyzwania.

Thomas może się jedynie zastanawiać - czy gdzieś w mglistej otchłani jego pamięci znajduje się klucz do wolności? Czy też już na zawsze będzie zdany na łaskę organizacji DRESZCZ?

WALCZ ALBO GIŃ!

Premiera: 14 listopad 2012
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Patronat medialny:



Bardzo bym chciała przeczytać i mam nadzieję, że będzie mi to dane. Pierwsza część wydaje się bardzo ciekawa, więc z drugą też mam ochotę spróbować. Szkoda, że nie jestem milionerem - to by ułatwiło życie xD tutajpoczkategori

Szkoda, że nie jestem milionerem - to by ułatwiło życie xD
Oo, i to jak.! Ja też mam trochę kiepsko z kasą, ale zawsze się coś tam znajdzie.
Tym co nie czytali pierwszej części odradzam zerkanie w jakikolwiek przypadkowy sposób na opis drugiej!! Jest on jednym wielkim SPOILEREM zakończenia.
Całe szczęście że nie skusiłam się na to przy czytaniu książki ( bo opis cz. 2 jest z tyłu okładki) a ja mam zwyczaj najpierw wyczytać całą okładkę z wszystkich stron zanim przystąpię do czytania książki
Przeczytać, z chęcią przeczytam, ale liczę na jakąś ponowną wygraną, bo nie wiem czy kupię tutajpoczkategori


Ja tam przeczytałam i jakoś żyję. Nie mogę się doczekać, żeby przeczytać część pierwszą, bo to tylko wzmogło mój apetyt.

Ja tam przeczytałam i jakoś żyję. Nie mogę się doczekać, żeby przeczytać część pierwszą, bo to tylko wzmogło mój apetyt.
No to teraz spróbuj o nim zapomnieć Jedną z głównych zalet "Więźnia labiryntu" jest to oczekiwanie na zrozumienie, tam są wciąż tajemnice i zabawa polega na ich odkrywaniu, a także zrozumieniu o co w tym chodzi, a opis drugiej części już to wszystko wyjaśnia. Może teraz nie jest to do końca zrozumiałe ale jak się zacznie czytać cz. 1 to coś naprawdę fajnego może przez to uciec...
Ale znów czytałam gdzieś że naukowcy przeprowadzili w USA eksperyment z którego wyszło, że czytelnikowi znającemu spoilery czy tam zakończenie, dana książka podoba się bardziej niż temu co nie wiedział nic. Ale podejrzewam że nie tyczy się to wszystkich książek.. tutajpoczkategori
Agnnes, ja właśnie miałam tego pecha, że zajrzałam na wewnętrzną stronę tylnej okładki "Więźnia" i już pierwsze zdanie to był spoiler zakończenia Nie powiem, że się tego nie spodziewałam, ale i tak nie lubię takich niespodzianek Też czytałam o tych badaniach, ale ze mną jest zupełnie odwrotnie!

Ja z niecierpliwością czekam na kolejną część, bo pierwsza może i nie skończyła się cliffhangerem, ale i tak w takim momencie, że... argh! Chciałabym mieć już "Próby ognia" pod ręką I jestem bardzo ciekawa polskiej okładki

Agnnes, ja właśnie miałam tego pecha, że zajrzałam na wewnętrzną stronę tylnej okładki "Więźnia" i już pierwsze zdanie to był spoiler zakończenia Nie powiem, że się tego nie spodziewałam, ale i tak nie lubię takich niespodzianek
Też czytałam o tych badaniach, ale ze mną jest zupełnie odwrotnie!

Ja z niecierpliwością czekam na kolejną część, bo pierwsza może i nie skończyła się cliffhangerem, ale i tak w takim momencie, że... argh! Chciałabym mieć już "Próby ognia" pod ręką I jestem bardzo ciekawa polskiej okładki


I tu też się muszę zgodzić Też skończyłam wczoraj czytać część pierwszą i jestem straaaszliwie ciekawa ciągu dalszego tutajpoczkategori
Dziewczyny, w takim razie Wam szczerze współczuję, bo jestem świeżo po przeczytaniu i uważam za jedną z największych zalet "Więźnia..." właśnie zakończenie, które było dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem Naprawdę świetnie rozegrane, z olbrzymią niecierpliwością czekam na drugą część A okładka może będzie taka jak zapowiedź w "Więźniu..." na ostatniej stronie, mi się bardzo podoba

I jestem bardzo ciekawa polskiej okładki
Oo, ja tak samo A szczególnie trzeciej części ciekawie będzie z tym śniegiem. tutajpoczkategori

A okładka może będzie taka jak zapowiedź w "Więźniu..." na ostatniej stronie, mi się bardzo podoba

Tez o tym pomyślałam i szczerze ten obrazek mi się podoba - nawet bardziej niż labiryntu - więc mam nadzieję, że taka właśnie będzie ... No i że będzie bez poślizgu
Myślę, że okładka rzeczywiście będzie taka, jak na końcu Więźnia. To samo było np z Balladą Stiefvater - NIGDZIE nie było zdjęcia polskiej okładki z wyjątkiem Lamentu - tam na końcu dali zapowiedź z okładką, która w gruncie rzeczy prawie niezmieniona trafiła do Ballady. Oby tak samo było z Próbami ;] Nie mogę się doczekać *_* tutajpoczkategori
Czy ktoś wie, co z kontynuacją WL? Premiera miała być w marcu, zbliżamy się do połowy, a tu cicho. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się zapowiedź, bardzo wyczekuję drugiej części

Czy ktoś wie, co z kontynuacją WL? Premiera miała być w marcu, zbliżamy się do połowy, a tu cicho. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się zapowiedź, bardzo wyczekuję drugiej części
Nigdzie nie ma żadnych nowych informacji na temat premiery. Mogę napisać do wydawnictwa i może wtedy będzie wiadomo A co do wyczekiwania, to jestem z tobą

No i dostałam odpowiedź

niestety na 'Proby Ognia' trzeba bedzie jeszcze troche poczekac.
Okazalo sie, ze tlumaczowi wypadlo jeszcze jakies inne zlecenie i nie
wyrobi sie na zapowiadany wczesniej termin.

Wydaje sie na ten moment, ze 'Proby Ognia' beda na wakacje, ale trudno mi
jeszcze podawac jakis konkretniejszy termin.
W miedzyczasie natomiast przygotowujemy bardzo dobry thriller w podobnych
mroczno-przygodowych klimatach na maj, wiec bedzie cos na oslode przed
drugim tomem 'Wieznia'
tutajpoczkategori
Ja nie chce nic nowego. Ja chce drugi tom Więźnia...!
Jaka szkoda, tak czekałam na drugą część, a tu znowu czekanie tutajpoczkategori
Skoro "Próby Ognia" będą w wakacje to trzeba będzie sobie odświeżyć pamięć "Więźniem Labiryntu"
Próby mają być raczej bliżej jesieni - takie info było jakiś czas temu na fejsie PK, ale nie wiem, jakie stanowisko teraz zajął właściciel wydawnictwa. Jak coś będzie wiadomo, napiszę. tutajpoczkategori

Próby mają być raczej bliżej jesieni - takie info było jakiś czas temu na fejsie PK, ale nie wiem, jakie stanowisko teraz zajął właściciel wydawnictwa. Jak coś będzie wiadomo, napiszę.

Jak na razie napisali, że termin orientacyjny to październik/listopad, nie wcześniej. Szkoda...
Trzeba się będzie zabrać za oryginał.
Szkoda, że przełożyli premierę. Najgorsze, jak obiecują na okładce, a potem takie trololololo. Jedno wiem. Będę pierwsza w księgarni. xD Choćbym musiała z tych Niemiec hulajnogą tam jechać. xD tutajpoczkategori
Przed wydaniem będę musiała odświeżyć sobie 1 część, bo prawie nic z niej nie pamiętam :/
Szkoda, że na jesień dopiero - to w wakacje jest więcej czasu na czytanie.
Zawsze mamy na piśmie - tzn na okładce, że wcześniejsza data była inna tutajpoczkategori
Już 8 miesięcy czekam na tę książkę i mam dość : / Miało być w marcu...
Cierpliwości, ludziska napiszę do PK z zapytaniem, czy już coś wiedzą tutajpoczkategori

Cierpliwości, ludziska napiszę do PK z zapytaniem, czy już coś wiedzą
Spoko

A pamiętacie te czasy, kiedy czekałyśmy aż wydadzą nam pierwszy tom.? Jezu, wtedy ile trzeba było wytrzymywać.. Teraz też damy radę
Ja nie czekałam na pierwszy tom, bo nawet o nim wtedy nie wiedziałam, przynajmniej o tyle dobrze
Jeeeej! chcę już drugą część Pierwsza była obłędna! Dalej nic nie wiadomo? Powrót do góry
Ależ wiadomo, wyjdzie w listopadzie - oficjalne info z tajnego źródła ;
Ach, bardzo dobra wiadomość Szkoda, że dopiero w listopadzie, ale przynajmniej mamy pewność, że będzie Powrót do góry
Dobrze nawet, że w listopadzie, bo wcześniej bym nie miała kaski, a tak to w listopadzie może się coś skołuje..
Oooo to super! Nie mogę się doczekać Powrót do góry
I jest okładka. Muszę przyznać, że mnie nie powaliła na kolana.


Ja muszę powiedzieć, że właśnie skończyłam Próby Ognia w oryginale... Kilka słów za chwilę.
EDIT: Okej, moja opinio-recenzja. Tak żebyście mniej więcej wiedziały, na co się nastawić. Nie zwracajcie zbytni uwagi na styl, jestem początkująca w te klocki. Jeśli zawiera jakieś spoilery, to bardzo małe, takie, bez których nie mogłabym ocenić książki. Niech wydawnictwo szybko wydaję tę książkę, bo chciałabym trochę podyskutować. Enjoy! ;P

"Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało oznaczać koniec. Żadnych więcej zagadek. Żadnych kolejnych prób. I żadnego uciekania." Haha, wolne żarty, chciałoby się powiedzieć.

Thomas i Streferzy są przekonani, że nareszcie czeka ich normalne życie. Jedzenie, czyste ubrania, wygodne łóżka i bieżąca ciepła woda. Niestety, ich szczęście trwa bardzo krótko. Bowiem okazuje się, że czeka ich kolejna próba - w ciągu dwóch tygodni muszą przejść 100 mil przez spaloną na wiór ziemię, wystawieni na intensywne promienie słońca i inne czynniki atmosferyczne. Dochodzi do tego jeszcze jedna sprawa: nie są jedyni... Pojawia się nowy chłopak, Aris. Czy to on jest kluczem do rozwiania ich wszystkich wątpliwości?

Niestety jestem zmuszona przyznać coś, co wielu osobom się nie spodoba. A mianowicie: "The Scorch Trials" lekko mnie rozczarowały. Po genialnym "Więźniu Labiryntu" oczekiwałam czegoś równie dobrego, czegoś zwalającego z nóg, zapierającego dech w piersiach i niepozwalającego odłożyć książki nawet na 5 sekund. Cóż... Otrzymałam coś trochę innego.

Na wstępie zaznaczę, że moja opinia będzie dotyczyć osobno poszczególnych partii książki, gdyż nie sposób ocenić ją jako jedną całość, od początku do końca. A rozpoczyna się naprawdę obiecująco. Mamy wrażenie, jakby "Więzień Labiryntu" się nie skończył, jakby to były tylko kolejne rozdziały. Zagadki i tajemnice, którymi jesteśmy bombardowani od pierwszych stronic zaostrzają nasz apetyt i napędzają naszą ciekawość. Nagłe zwroty akcji i jej zabójcze tempo jeszcze potęgują to wrażenie. Momentami jest nawet dość drastycznie. Tyle że... po kilkudziesięciu stronach coś zaczyna się lekko psuć.

Z momentem rozpoczęcia, wydawałoby się, tak naprawdę właściwej akcji powieści, tempo nagle wydaje się zwalniać. Znika cały klimat, cała ta otoczka tajemniczości, która dotąd nam towarzyszyła przez cały czas. Chwilami znużona odkładałam książkę na bok, a czasem nawet wracając do lektury, nie pamiętałam, gdzie skończyłam, bo wszystko po prostu było takie samo. Im dalej w las, tym większa ilość bohaterów pojawia się na kartkach "Prób Ognia", jednakże nie potrafiłam się zżyć z żadnym z nich. Nie zrozumcie mnie źle, akcja toczy się naprawdę całkiem szybko, mamy niesamowitą ilość wydarzeń, ale po prostu brakuje tu tego 'czegoś', rzeczy, która złączyłaby to wszystko w jedną, niepozwalającą się oderwać, całość.

Dobrze za połową książki, mniej więcej na 100 stron od końca, coś zaczyna się jednak poprawiać. Nie towarzyszymy już jedynie Streferom, ale akcja przenosi się również w inne miejsca. Pojawiają się intrygujące przebłyski tajemnicy, Thomas zaczyna trochę myśleć (). Kilka spraw na pewno was zaszokuje, kilku innych mogliście się domyślać. Tutaj na nowo pojawia się atmosfera z "Więźnia...", gdzie w powietrzu wisi strach, napięcie i oczekiwanie, a nie tylko zmęczenie, głód i pragnienie. Dodatkowo na zakończenie dowiadujemy się kilku bardzo interesujących faktów.

Jest jednak jedna rzecz, wspólna i dla początku, i środka, i końca. Przez cały czas miałam odczucie, jakbym uczestniczyła w jakiejś skomplikowanej grze komputerowej, gdzie pionki sterowane są przez sfiksowany system. Gdzie nie wiadomo, co jest prawdą, a co tylko wytworem wyobraźni. Które wspomnienia są prawdziwe, a które jedynie spreparowane. Tak jakby nałożone były na siebie równoległe rzeczywistości, zmieniające się jak w kalejdoskopie. To wszystko przez całą książkę zmusza nas do poddawania w wątpliwość każdego wydarzenia, każdego słowa, każdego snu. Nie wiemy, kto jest sobą, kto jest zdrajcą, kto jedynie udaje, a komu WICKED wyprało mózg.

Została jeszcze jedna rzecz, na którą muszę ponarzekać. Jest nią wątek miłosny. Nie wiem, czy to tylko moje odczucie, ale towarzyszyło mi ono nie tylko przy lekturze "Prób Ognia", ale także pierwszej części trylogii. Przez cały czas po prostu mam wrażenie, że został tam wepchnięty przez autora na siłę. Kompletnie odstaje od reszty wydarzeń. Wiem, że jeśli nie ma choć odrobiny rozterek sercowych, to książka się nie sprzeda, itp., ale "Więzień Labiryntu" to chyba jedyna trylogia, seria, czy cokolwiek, gdzie brak wątku miłosnego by mi nie przeszkadzał. Usprawniło by to jedynie fabułę i może pozwoliło się bardziej skupić na rozwiązywaniu zagadki WICKED. Ale to tak tylko na marginesie.

Podsumowując: drugi tom trylogii Jamesa Dashnera pozostawia lekki niedosyt. Może nie pod względem fabuły czy akcji, ale właśnie klimatu, oprawy, całokształtu. Bez obaw: powieść nie jest zła, powiedziałabym nawet, że bardzo dobra. Tylko po prostu chwilami całkowicie odmienna niż pierwsza część. Polecam wszystkim: fanom trylogii i nie tylko. Może dostaniecie coś innego niż się spodziewaliście, ale na pewno nie będziecie żałować, że przeczytaliście. Ja nie żałuję.
No muszę ci przyznać rację, Martyna. Nie popisało się wydawnictwo trochę z okładką. Zrobili taką na odwal. Tu ziemi, tam nieba i niby supcio okładencja. Chociaż ta zasuszona ziemia wygląda ciekawie I tak zachęca do przeczytania Prób Ognia Powrót do góry
Okładka nie powala, ale pasuje do tego krajobrazu ziemi. :3 Mi się nawet podoba. :d
Eee nie jest taka zła, nawet fajna Powrót do góry
A wydawnictwo opublikowało już nawet fragment:

Otworzył oczy i ujrzał, że Streferzy zebrali się wokół pomalowanych na zielono drzwi prowadzących do świetlicy, w której poprzedniego wieczoru jedli pizzę. Minho bezskutecznie poruszał okrągłą mosiężną klamką. Zamknięte na klucz.

Jedyne pozostałe drzwi prowadziły do pryszniców i szatni, skąd nie było już żadnego dalszego wyjścia. To by było na tyle – plus okna. Wszystkie zabezpieczone metalowymi kratami. I całe szczęście. Za każdym z okien wniebogłosy wydzierali się szaleńcy.

Chociaż niepokój kąsał go niczym żrący kwas w żyłach, Thomas chwilowo zrezygnował z prób nawiązania kontaktu z Teresą i dołączył do pozostałych Streferów. Newt właśnie podjął próbę otwarcia drzwi. Z takim samym efektem, a raczej bez żadnego.

– Zamknięte na klucz – wymamrotał, dając wreszcie za wygraną. Ręce opadły mu bezwładnie.

– Doprawdy, geniuszu? – odparł Minho. Splótł silne ramiona na piersi i naprężył mięśnie, aż pod skórą wystąpiły grube żyły. Thomas przez ułamek sekundy miał wrażenie, że widzi, jak pulsuje w nich krew. – Nic dziwnego, że nadali ci imię od Izaaka Newtona: masz taki zadziwiający talent do myślenia.

Newt nie był w nastroju do żartów. Czy też może dawno temu nauczył się ignorować cięte odzywki Minho.

– Rozwalmy tę cholerną klamkę. – Rozejrzał się, jakby oczekując, że ktoś mu poda dwuręczny młot.

– Żeby tak ci śmierdzący Poparzeńcy się zamknęli! – wrzasnął Minho, odwracając się, żeby spiorunować wzrokiem najbliższego, kobietę wyglądającą jeszcze ohydniej niż pierwszy mężczyzna, którego zobaczył Thomas. Jej twarz przecinała krwawiąca rana, kończąca się aż z boku głowy.

– Poparzeńcy? – powtórzył Patelniak. Zarośnięty kucharz do tej pory milczał, tak że niemal można byłoby go przeoczyć. Thomas pomyślał, że Patelniak wydaje się jeszcze bardziej wystraszony niż wtedy, kiedy szykowali się do walki z Bóldożercami, żeby uciec z Labiryntu. Może teraz było gorzej. Kiedy zeszłej nocy kładli się do łóżek, zdawało się, że nareszcie są bezpieczni. Tak, może to faktycznie było gorsze: że brutalnie im zabrano owo złudzenie.

Minho wskazał palcem krzyczącą, zakrwawioną kobietę.

– Sami ciągle tak o sobie mówią. Nie słyszałeś?

– A nazywaj ich choćby kotkami na wierzbie, mam to w nosie – warknął Newt. – Znajdźcie mi coś, czym da się otworzyć te durne drzwi!

– Trzymaj – powiedział niższy chłopiec, podając mu niedużą, ale solidnie wyglądającą gaśnicę, którą zdjął ze ściany – Thomas przypomniał sobie, że wcześniej ją tam widział. Znów poczuł wyrzuty sumienia, że nawet nie wie, jak ten dzieciak ma na imię.

Newt chwycił czerwony walec, gotów walić w klamkę. Thomas stanął tak blisko, jak tylko mógł. Bardzo chciał zobaczyć, co znajduje się po drugiej stronie drzwi, choć miał paskudne przeczucie, że cokolwiek to jest, nie spodoba im się.

Newt uniósł gaśnicę, następnie z całej siły rąbnął nią w okrągłą mosiężną klamkę. Głośnemu trzaskowi zawtórowało chrupnięcie głębiej, i wystarczyły zaledwie trzy dalsze ciosy, żeby klamka razem z zamkiem wypadła na podłogę z brzękiem popsutych metalowych części. Drzwi centymetr po centymetrze otwarły się akurat na tyle, by ukazać ciemność po drugiej stronie.

Newt stał w milczeniu, wpatrując się w tą długą, wąską czarną szparę, jakby spodziewał się, że wylecą stamtąd demony z piekła rodem. Z roztargnieniem oddał gaśnicę chłopcu, który ją wyszukał.

– Chodźmy – powiedział. Thomasowi wydało się, że słyszy w jego głosie najlżejsze drżenie.

– Zaczekajcie! – zawołał Patelniak. – Jesteśmy pewni, że chcemy się tam pchać? Może ktoś miał konkretny powód, żeby zamknąć te drzwi na klucz.

Thomas nie mógł się z tym nie zgodzić; coś mu się nie podobało w tym wszystkim.

Minho podszedł i stanął tuż obok Newta; obejrzał się do tyłu na Patelniaka, potem odszukał wzrokiem spojrzenie Thomasa.

– A co innego mamy zrobić? Siedzieć tu i czekać, aż ci porypańcy dostaną się do środka? Daj spokój.

– Ci wariaci nie poradzą sobie tak szybko z kratami – odciął się Patelniak. – Po prostu zastanówmy się przez sekundę.

– Czas na zastanawianie już się skończył – oświadczył Minho. Kopnął drzwi, a one otwarły się na oścież; zdawało się, że mrok po drugiej stronie jeszcze bardziej zgęstniał. – Poza tym powinieneś był się odezwać, zanim rozwaliliśmy zamek na kawałki, krótasie. Teraz już za późno.

– Nienawidzę, kiedy masz rację – wymamrotał niechętnie Patelniak.

Thomas nie mógł oderwać wzroku od atramentowej ciemności za drzwiami. W brzuchu ścisnął go aż nadto znajomy lęk, świadomość, że coś musiało być bardzo nie w porządku, inaczej ludzie, którzy ich uratowali, przyszliby po nich już dawno temu. Jednak Minho i Newt mieli rację – trzeba było tam pójść i poszukać odpowiedzi.

– Purwa – rzucił Minho. – Idę pierwszy.

Nie czekając na odpowiedź przeszedł przez otwarte drzwi, prawie natychmiast znikając w mroku. Newt z wahaniem popatrzył na Thomasa, następnie ruszył drugi. Z jakiegoś powodu Thomas pomyślał, że teraz kolej na niego, więc poszedł jako trzeci.

Krok za krokiem opuścił dormitorium i wkroczył w ciemność świetlicy, wyciągając ręce przed siebie.

Słabe światło padające z tyłu niewiele pomagało; równie dobrze mógłby iść z zaciśniętymi powiekami. W dodatku w świetlicy śmierdziało. Potwornie.

Z przodu Minho wydał okrzyk zaskoczenia, potem zawołał w ich stronę:

– Hej, uważajcie. Coś... dziwnego zwiesza się z sufitu.

Thomas usłyszał nieznaczny pisk czy jęk, coś zaskrzypiało. Zupełnie jakby Minho wpadł na wiszący nisko żyrandol, wprawiając go w kołysanie. Gdzieś z prawej Newt stęknął, a potem rozległ się nieprzyjemny odgłos metalu przesuwanego po podłodze.

– Stół – oznajmił Newt. – Uwaga na stoły.

Patelniak odezwał się zza pleców Thomasa:

– Czy ktoś pamięta, gdzie były włączniki światła?

– Tam właśnie idę – odparł Newt. – Dam głowę, że je widziałem gdzieś o, tutaj.

Thomas nadal posuwał się po omacku naprzód. Jego oczy zdążyły się już nieco dostosować do ciemności; tam, gdzie wcześniej wszystko było ścianą czerni, był teraz w stanie rozróżnić zarysy cieni na tle cieni. Jednak coś było nie w porządku. Nadal czuł się nieco zdezorientowany, ale rzeczy wydawały się znajdować w miejscach, gdzie nie powinno ich być. Było prawie tak, jakby...

– Bleee – jęknął Minho z wyraźnym dreszczem obrzydzenia, jakby wdepnął w wielkiego klumpa. Rozległ się kolejny skrzypiący dźwięk.

Zanim Thomas zdążył spytać, co się stało, sam na coś wpadł. Coś twardego. O dziwnym, nieregularnym kształcie. Wyczuł fakturę tkaniny.

– Znalazłem! – krzyknął Newt.

Zabrzmiało kilka pstryknięć i nagle całe pomieszczenie rozjarzyło się blaskiem świetlówek, na chwilę oślepiając Thomasa. Zatoczył się do tyłu, byle dalej od tego czegoś, z czym się zderzył. Wpadł na kolejny nieruchomy kształt, wprawiając go w kołysanie.

– Łooo! – wrzasnął Minho.

Thomas zmrużył oczy; stopniowo odzyskał wzrok. Zmusił się, żeby popatrzeć na przerażającą scenę, jaka się przed nim roztaczała.

Na całej długości obszernego pomieszczenia z sufitu zwieszali się ludzie – przynajmniej tuzin. Wszyscy zostali powieszeni za szyję; skręcone sznury wrzynały się w purpurową, opuchniętą skórę. Sztywne ciała kołysały się nieznacznie, bladoróżowe języki wystawały spomiędzy bezkrwistych warg. Wszyscy mieli otwarte oczy, choć zmętniałe w sposób jednoznacznie świadczący o śmierci. Wyglądało na to, że wiszą tak od wielu godzin. Ich ubrania oraz niektóre spośród twarzy wyglądały znajomo.

Thomas opadł na kolana.

Znał tych martwych ludzi.

To byli ci sami, którzy uratowali Streferów. Zaledwie dzień wcześniej.
Przeczytałam dopiero kawałeczek fragmentu - już się śmieję
Z tym Izaakiem Minho strzelił Newtowi nieźle
I bardzo mnie zaciekawiło, mimo iż zobaczyłam tylko tyćkę. Nie chcę patrzeć dalej, bo sobie popsuję ciekawość z tym, co będzie się tam działo dalej
Z resztą chcę sobie powtórzyć tom 1, bo bardzo chcę sobie przypomnieć tamtą adrenalinę z Buldożercami Powrót do góry
OMG! To tylko fragmencik a tu już taka akcja!! Już nie moge się doczekać aż to przeczytam!
Na stronie empika pisze, że premiera jest 14 listopada. Jak znowu zaczną przekładać jak to było z jedynką to normalnie kopnę ich za karę.! Powrót do góry

Okładka nie powala, ale pasuje do tego krajobrazu ziemi. :3 Mi się nawet podoba. :d

Okładka bardzo łączy się z tematyką książki, więc wbrew pozorom jest niezła

A teraz niespodzianka! Jest nowy, nigdzie nie publikowany fragment książki u nas na PB, polecam xD

I premiera rzeczywiście 14 listopada

http://paranormalbooks.pl/2012/10/30/exclusive-przedpremierowy-fragment-prob-ognia/
Wybaczcie, że post pod postem, ale jakby ktoś chciał wygrać Próby Ognia, to zapraszam do udziału w konkursie: http://mybooksbytirindeth.blogspot.com/2012/11/konkurs-z-papierowym-ksiezycem.html

A niżej rec przedpremierowa:

Czy po koszmarze w Labiryncie może spotkać Cię coś gorszego?

Streferzy w końcu wydostali się z Labiryntu i niespodziewanie znaleźli pod opieką ludzi obiecujących im wolność i bezpieczeństwo. Jednak obietnice okazały się puste, gdyż teraz nadszedł czas na kolejny test... Ziemia wyniszczona przez surowy klimat będzie nowym miejscem prób – kilkunastu nastolatków musi przebyć spaloną słońcem pustynię, by zostać ocalonym. Po drodze jednak czeka ich wiele niebezpieczeństw i to nie tylko ze strony Poparzeńców – oszalałych z powodu zarazy wraków ludzi. Czy Thomas odzyska pamięć? Czy on i jego przyjaciele poradzą sobie z nowym zadaniem oraz odkryją prawdę o Stwórcach i własnej tożsamości? Co się stanie, jeśli nie przejdą drugiej fazy prób? A przede wszystkim – jakie plany ma wobec grupy nastolatków tajemnicza organizacja zwana DRESZCZem?

"Przemówiła do niego, zanim świat się rozpadł."

Próby Ognia to sequel Więźnia Labiryntu, bestsellerowej powieści dystopijnej autorstwa amerykańskiego pisarza, Jamesa Dashnera. Przyznaję, że przyszło nam długo czekać na kontynuację, ale już teraz, tytułem wstępu, mogę Was zapewnić, że było warto! Próby Ognia to pozycja, która niejednego odbiorcę wbije w fotel i pozostawi w stanie zdumienia, zachwytu, przerażenia, a nawet euforii. Wszystko w zależności od tego, czego w tej powieści poszukujemy...

Na początek muszę zaznaczyć, że Próby Ognia wydają się być książką złożoną jakby z dwóch części. Pierwsza połowa jest makabryczna i przerażająca – czytając powieść można odnieść wrażenie, że Streferzy nigdy tak naprawdę nie wydostali się z Labiryntu, a absurdalność ich sytuacji tylko pogłębia ów wrażenie. Druga połowa książki, związana też niejako z pojawieniem się nowych postaci, jest minimalnie spokojniejsza, wyciszona, nastawiona na oddziaływanie perswazyjne, na chęć namieszania bohaterom (a także i czytelnikom) w głowach – przynosi ze sobą zamęt i niepewność. Na zakończenie autor znowu wprowadza elementy zaskakujące i przerażające, a akcja (i tak już wystarczająco dynamiczna) znacznie przyspiesza, by nagle zaskoczyć finałem i pozostawić widza w totalnym szoku oraz niedowierzaniu. Czy nieco inny, niż w przypadku tomu pierwszego, charakter książki jest zły? Nie, wręcz przeciwnie – Próby Ognia pozwalają czytelnikowi na chwilę oddechu, a jednocześnie zmuszają do zastanowienia się nad położeniem bohaterów i nad tajemnicą, jaką otoczony jest DRESZCZ.

Narrator po raz kolejny nie wyjaśnia odbiorcy, gdzie i dlaczego grupa nastolatków zostaje poddana następnym testom. Bardzo obrazowo natomiast pokazuje kolejne sytuacje, jakim poddawani są bohaterowie – sytuacjom nierzadko trudnym, niebezpiecznym i zmuszającym do szybkiego reagowania. Po raz kolejny mamy okazję wejść w umysł Thomasa, poczuć jego strach i niedowierzanie, a także tęsknotę i osamotnienie. Muszę przyznać, że kreacja tego bohatera jest naprawdę świetna – wszystkie obawy Thomasa stają się obawami odbiorcy, wnikając głęboko w jego umysł. Czytelnik ma wrażenie, jakby razem z nastolatkiem został poddany nowym zadaniom, które potrafią zmrozić krew w żyłach, a przepełniona rozpaczą atmosfera nasila to odczucie. Nie da się ukryć, że Thomas i jego przyjaciele znaleźli się w trudnej sytuacji – zostali „uratowani” przez grupę „dobrych” ludzi, a potem, bez najmniejszego wyjaśnienia, poddani nowym testom. Nikt nie chciałby się znaleźć w ich położeniu – zmęczeni, wystraszeni i przede wszystkim pełni nadziei na lepsze jutro, nagle muszą stanąć twarzą w twarz z kolejnym niebezpieczeństwem. I okazuje się, że nie ma innej drogi, ucieczka jest niemożliwa – pozostaje walka o przetrwanie albo śmierć...

Kreacja świata przedstawionego zaskakuje swoim prawdopodobieństwem i realizmem. Autor pokazuje rzeczywistość, w której ludzie doprowadzili do potwornych zmian klimatu, a wybuchy na słońcu dodatkowo przyczyniły się do zniszczenia Ziemi. Zdziesiątkowana przez zarazę (zwaną Pożogą) ludność walczy o każdy kawałek jedzenia, o każde schronienie. Ale przede wszystkim walczy o normalność, której nie pozostało im wiele – bowiem ludzie chorzy na Pożogę tracą jasność myślenia i zamieniają się w szaleńców. Momentami obawiałam się, że Poparzeńcy będą alternatywną wersją zombie, lecz postaci wykreowane przez Dashnera wyróżnia to, że są świadome swojej sytuacji i nie brakuje im inteligencji. I to właśnie te cechy niesamowicie mnie przerażały!

Próby Ognia to godna kontynuacja Więźnia Labiryntu i jednocześnie książka, obok której nie można przejść obojętnie. To powieść wstrząsająca, zmuszająca do przemyśleń i zapadająca głęboko w pamięć odbiorcy, a w dodatku szalenie tajemnicza i nieprzewidywalna. Kolejne sekrety piętrzące się przed bohaterami nie dają czytelnikowi spokoju, zmuszając do prób rozgryzienia DRESZCZu i mechanizmów działania świata opanowanego przez Pożogę. Przyznaję otwarcie, że Próby Ognia pozostawiły we mnie pewien niedosyt, obudziły głód historii i dlatego też jeszcze długo będę analizowała wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści Dashnera. Książkę natomiast polecam każdemu, kto lubi historie z dreszczykiem emocji i dużą dawką niebezpieczeństw, a nade wszystko nie gardzi lekturami zmuszającymi do przemyśleń i poprowadzenia własnego śledztwa mogącego wyjaśnić zagadki ukryte w prezentowanej historii. Gwarantuję, że przy Próbach Ognia nie będziecie się nudzili! Daję zasłużone 6/6 i czekam niecierpliwie na finałową część trylogii, The Death Cure, która – mam nadzieję – odpowie na wiele nurtujących mnie pytań! Powrót do góry
Czytałam Twoją recenzję na blogu i zrobiłaś mi dziś straszną chętkę na nią! Chciałam w ten piątek kupić "Próby ognia", ale książka nie była dostępna ani na empik.com, ani w empikowskiej księgarni, tak jakby w ogóle nie było premiery. Czekam na nią i czekam, czy ktoś się orientuje o co chodzi?

Wybaczcie, że post pod postem, ale jakby ktoś chciał wygrać Próby Ognia, to zapraszam do udziału w konkursie: http://mybooksbytirindeth.blogspot.com/2012/11/konkurs-z-papierowym-ksiezycem.html


Wzięłam udział mam tylko ten problem, że daje się porywać pisanej historii i pak mnie poniosło, że gramatyka poszła do diabła i powstały superekstrazłożone zdania. Tirin wybacz

I kurde, Ty tak piszesz te recenzje, że czasem czyta się je przyjemniej niż same książki
Wiec bez względu na wynik, na który pokornie czekam, i tak książkę zdobędę zwłaszcza, że tom pierwszy już czeka na półeczce Powrót do góry

Chciałam w ten piątek kupić "Próby ognia", ale książka nie była dostępna ani na empik.com, ani w empikowskiej księgarni, tak jakby w ogóle nie było premiery. Czekam na nią i czekam, czy ktoś się orientuje o co chodzi?

Już tłumacze - książka jest właśnie w drukarni i będzie na dniach w księgarniach - myślę, że do końca tygodnia powinna być dostępna w sprzedaży

Chciałam w ten piątek kupić "Próby ognia", ale książka nie była dostępna ani na empik.com, ani w empikowskiej księgarni, tak jakby w ogóle nie było premiery. Czekam na nią i czekam, czy ktoś się orientuje o co chodzi?

Już tłumacze - książka jest właśnie w drukarni i będzie na dniach w księgarniach - myślę, że do końca tygodnia powinna być dostępna w sprzedaży

To bardzo dobra wiadomość Dzięki :* Powrót do góry

Chciałam w ten piątek kupić "Próby ognia", ale książka nie była dostępna ani na empik.com, ani w empikowskiej księgarni, tak jakby w ogóle nie było premiery. Czekam na nią i czekam, czy ktoś się orientuje o co chodzi?

Już tłumacze - książka jest właśnie w drukarni i będzie na dniach w księgarniach - myślę, że do końca tygodnia powinna być dostępna w sprzedaży

To bardzo dobra wiadomość Dzięki :*
Też się cieszę, że wiadomo na kiedy Próby Ognia wejdą do księgarń Bo już się martwiłam, że u mnie znowu będzie ta ksiązka tylko na zamówienie.
Czekałam na tą kontynuację, muszę być grzeczna to może Mikołaj pod choinkę przyniesie razem "Miastem Zagubionych Dusz" Powrót do góry
Przeczytana Jestem zadowolona - nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakowało mi przygód Streferów

"A może nawet w krainie DRESZCZowców"

Wędrówkę przez ten świat rozpoczynamy z Thomasem, kiedy zjawia się on w Labiryncie z wymazanymi wspomnieniami wcześniejszego życia. Tak jak inni Streferzy nie wie jak ani dlaczego się tam znalazł. Po początkowym szoku i dezorientacji, poprzez walkę, wyrzeczenia i konieczność podejmowania dramatycznych wyborów, Streferom udaje się wydostać z więzienia, które okazuje się być sztucznie stworzonym, odizolowanym od reszty miejscem, prawie na kształt samodzielnego wymiaru. Jego twórcy znani są jako organizacja o nazwie DRESZCZ, a warunki, które stworzyli, kontrolowanym eksperymentem, gdzie pod okiem kamer za ich zgodą giną ludzie.
Wraz z ucieczką z Labiryntu rozpoczyna się kolejny etap, tym razem czas "Prób Ognia", gdzie bohaterowie muszą zmierzyć się z ocalałą rzeczywistością świata zewnętrznego.

Strefa międzyzwrotnikowa to teraz Pogorzelisko - nawiedzana przez burze, z deszczem w postaci potężnych piorunów, ogromna pustynia. Ten spopielony świat to miejsce do którego rząd ocalałych państw odsyła Poparzeńców by uniknąć dalszego rozwoju szalejącej epidemii Pożogi.
I właśnie Pogorzelisto DRESZCZ wyznacza na następną strefę zagłady. By uzyskać więcej Zmiennych oraz Wzorów do analiz zmuszają Thomasa wraz z innymi do przejścia kolejnej próby.

"Jeśli dam rozkaz, urządzicie im igrzyska śmierci."(*)
Tom drugi serii ujawnia już na samym początku, że skala eksperymentu była o wiele szersza i poza Streferami istniała lustrzana grupa, która przeżyła podobny scenariusz wydarzeń w Labiryncie.
Teraz Teresa znika, a jej miejsce zajmuje Aris z Grupy B. Z nim, podobnie jak wcześniej z dziewczyną, Thomas potrafi nawiązać komunikacje telepatyczną. Powracają w snach fragmenty wspomnień, uzmysławiając młodemu bohaterowi jego świadomy udział w tworzeniu Labiryntu i współpracy z międzynarodową organizacją DRESZCZ.
Utrata wiary w najbliższych przyjaciół, zaufania i niewinności będzie największą próbą tej części trylogii i wpłynie znacząco na jej dalszy bieg.

Nie sposób nie darzyć sympatią kogoś, kto bez względu na nieznane niebezpieczeństwo rzuca się na pomoc innym, a taki właśnie jest Thomas. Często pakuje się przez to w kłopoty, trudno jednak nie docenić takiej dozy empatii i tak nieskalanej rozgoryczeniem osobowości w tym antyutopijnym świecie. Bohater staje w opozycji do wartości świata, który uległ częściowej zagładzie. Rodzący się konflikt wewnętrzny zmusza go z czasem do konfrontacji z swoim obrazem odzyskiwanych wspomnień, które prezentują wręcz przeciwny obraz. I tutaj jednak zwycięża ostatecznie siła charakteru.
Tym bardziej wydarzenia "Prób ognia" stopniowo wstrząsają czytelnikiem, kiedy ta charakterystyczna wiara i zaufanie, jakie Thomas pokłada w innych, zaczyna dla niego tracić sens.

Pierwszej skrzypce gra w tej trylogii akcja i intryga. Prosty a przyjemny w odbiorze styl to dobry wybór, gdyż nie rozprasza uwagi czytelnika i można się zanurzyć w świecie wykreowanym przez autora. Olbrzymi plus to dobry rozkład akcji na poszczególne rozdziały, nie są zbyt długie ale zakończone w perfekcyjnych momentach akcji.
Zaczyna się jednak dość łagodnie, od otrzymanych instrukcji dotyczących następnej próby. Czytając pierwsze rozdziały pomyślałam sobie, że trylogia "Więzień Labiryntu" to taka troszkę spokojniejsza i mniej brutalna wersja GONE, ale zdanie to zmieniłam diametralnie, kiedy Streferzy przemierzali tunele pod Pogorzeliskim i obraz tego, co tam napotkali.
Autor tworząc wizję Pożogi, a w szczególności dotkniętych nią Poparzeńców, sprytnie manewruje na granicy. Choć jest tak wiele różnych stadiów epidemii, nie można jednoznacznie powiedzieć, że mamy do czynienia z zombie, z drugiej strony trudno jest zdefiniować fazy szaleństwa.

Po lekturze "Prób ognia" wiadomo już, że ta antyutopijna wizja z pogranicza science fiction wykorzystuje jeden z prawdopodobnych scenariuszy końca świata, czyli zbyt dużej siły słońca oddziałującej na klimat planety. To właśnie rozbłyski słoneczne w "Więźniu Labiryntu" i "Próbach ognia" winne są powstanie takich miejsc jak Pogorzelisko. A co z resztą naszego świata ? Dowiemy się zapewne w tomie trzecim.

"Próby ognia" to dobra kontynuacja i jeszcze lepszą zapowiedź dla całości trylogii.

(*) "Jeśli dam rozkaz, urządzicie im igrzyska śmierci." - to kwestia wypowiadana przez jednego z nowych bohaterów w tej powieści. Skojarzenia oczywiste Nie wiem czy w oryginale mamy dokładnie taki tytuł jak w serii pani Collins czy autor świadomie odnosi się do znanej antyutopijnej opowieści (może kto czytał oryginał powie nam czy tam jest dokładnie tak samo ?)


(*) "Jeśli dam rozkaz, urządzicie im igrzyska śmierci." - to kwestia wypowiadana przez jednego z nowych bohaterów w tej powieści. Skojarzenia oczywiste Nie wiem czy w oryginale mamy dokładnie taki tytuł jak w serii pani Collins czy autor świadomie odnosi się do znanej antyutopijnej opowieści (może kto czytał oryginał powie nam czy tam jest dokładnie tak samo ?)


Cassin, nie pamiętałam nic takiego, więc specjalnie przeszukałam ebooka pod kątem wyrażenia "hunger games" i nic nie znalazło. Prawdopodobnie to robota tłumacza. Z ciekawości: która to strona, który rozdział i jaka mniej więcej sytuacja? Bo nie mam dostępu do polskiego tłumaczenia jeszcze, a ciekawa jestem, jak to było w oryginale? Powrót do góry
Cassin "If I give the word, let the death games begin."

Tak się zastanawiałam co teraz czytać i chyba wezmę się za Próby - chociaż boję się, że mnie wciągnie a teraz nie okres na chowanie się z książką No ale nie powiem, Wasze recenzje bardzo zachęcają

Cassin "If I give the word, let the death games begin."
Właśnie chcialam to napisać. Także jeśli to celowy zabieg, to raczej tylko jako gra słów. U nas przez inny przeklad tytulu THG się to dość uwydatnilo.
Uff Dzięki dziewczyny! Widzę, że to jednak poszalał tłumacz w tym wypadku. Powrót do góry
Cassin, świetna recenzja! A z tymi Igrzyskami Śmierci to mnie zaskoczyłaś, nie wychwyciłam tego Ale widzę, że oryginał był bardzo dosłowny, to u nas Hunger Games przetłumaczyli troszkę inaczej
Dziękuję Miewam lepsze - takie które bardziej pokazują nastrój powieści - ale czasem ciężko wyrazić jak bardzo podobała się książka albo konkretnie co czyni ją wyjątkową - wiadomo jak to z emocjami po przeczytaniu. Powrót do góry

wiadomo jak to z emocjami po przeczytaniu.

Mnie to mówisz? Ja swoją recenzję Prób pisałam 3 dni a i tak mam ochotę ją ciągle poprawiać

A co myślisz o tytule trzeciego tomu - Lek na śmierć? Nie jestem do niego przekonana do końca, ale podobno oddaje bardzo ideę treści książki.


A co myślisz o tytule trzeciego tomu - Lek na śmierć? Nie jestem do niego przekonana do końca, ale podobno oddaje bardzo ideę treści książki.

Mimo, że pytanie nie do mnie skierowane, to pozwolę sobie na nie odpowiedzieć, jako że przeczytałam całą trylogię. Tytuł może i nie chwytliwy, to fakt - sama byłam sceptyczna co do niego w pierwszej chwili. Ale rzeczywiście - klimat i ideę trzeciej części oddaje bardzo wiernie. Trzecia część kręci się głównie wokół DRESZCZu usiłującego znaleźć lek na Pożogę, sytuacji między młotem a kowadłem Thomasa i reszty w związku z tym planem (nie wiem, czy mogę wam zaspoilerować, czy nie - ba, czy to w ogóle jest spoiler, bo nie pamiętam, kiedy dokładnie był ten fakt wymieniany) i życia na świecie po tym wszystkim z promieniami słonecznymi i Pożogą . Tak więc tytuł wcale nie taki zły.

EDIT: Sprawdziłam, to byłby jednak spoiler, dotyczący ostatnich słów Prób Ognia. Powrót do góry
Martyna, no to na razie spoilera nie czytam, ale już niejedna osoba mi mówiła, że tytuł ma sens, kiedy się pozna treść trzeciej części Cóż, pozostaje nam czekać na książkę
Jakoś trudno mi ubrać w słowa swoją opinię na temat "Prób ognia"... Pierwsze sto-sto pięćdziesiąt stron było świetne, trzymające w napięciu, zaskakujące i w ogóle wow, w podobnym klimacie do pierwszej części. Ale potem... nastąpił jakiś schyłek, mniej przeżywałam przygody bohaterów, chociaż akcja w Piwnicy była niezła i mroczna(w tych scenach jakoś na myśl ciągle przychodziło mi "Pandemonium" Oliver), potem ta cała wędrówka trochę mnie znudziła, chociaż to też nieodpowiednie słowo - książka nie jest nudna, ale odłożenie jej na bok nie było jakimś wyzwaniem. Za to końcówka naprawdę trzymała w napięciu i aż nie nadążałam z czytaniem, taka byłam ciekawa zakończenia akcji związanej z Górolotem. Niestety, ostatnie strony są nieco rozczarowujące.
Kolejny raz Streferzy zostali rozdzieleni, okłamani, oszukani i wykorzystani, co było nieciekawą i wkurzającą powtórką z rozrywki. O co chodziło z przekonaniem Thomasa, że został zdradzony? Dlaczego słyszał w myślach Brendę? Wszyscy wiedzą więcej od niego, zatajają przed nim prawdę w jakichś wyższych celach? I naprawdę wszyscy muszą być zawikłani w ten ogromny spisek przeciwko Thomasowi? To było mega przesadzone i beznadziejne. I zapowiedź jego kolejnych prób i cierpień, no kurde, za mało stworzyli tych głupich kodów? Końcówka była kiepskawa, chociaż mail, z którego dowiadujemy się, że tylko niektórzy są odporni na Pożogę, przyznaję, zaciekawił mnie.
"Próby ognia" są ogólnie super książką, ale z takimi wzlotami i upadkami - nieraz rozśmieszały mnie teksty Minho czy Newta, a czasem miałam dość wyjątkowości Thomasa. I tej ciągłej tajemnicy, o co chodzi z DRESZCZem. Jednym słowem, książka jest trochę gorsza od fenomenalnej pierwszej części, ale wciąż jest bardzo dobrze Powrót do góry


O co chodziło z przekonaniem Thomasa, że został zdradzony? Dlaczego słyszał w myślach Brendę?


Zapewniam się, że dowiesz się tego już na początku 3. części.
Zaszumiał_wiatr mnie też denerwowało to, że w kółko, od nowa wprowadzani są w błąd i cierpią coraz bardziej, ale te wszystkie retrospekcje, które pojawiają się w głowie Thomasa, mnie nastrajają optymistycznie. Z ich perspektywy widać, że nie cierpi tylko on, że wszyscy świadomie , bądź nie wiele poświęcają, tylko nie mogę odeprzeć wrażenia, że być może inni wiedzą więcej od niego, ode mnie i mnie to cholernie irytuje.
Historia jest skomplikowana, a wiadomo co za dużo to nie zdrowo i zamiast zadowolonego po lekturze czytelnika można dostać sfrustrowanego

Mam nadzieję, że ostatecznie Thomas dostanie jakąś pigułkę na zapomnienie tego wszystkiego, bo nie wyobrażam sobie zdrowego życia po tym co on przeszedł :/ Powrót do góry


O co chodziło z przekonaniem Thomasa, że został zdradzony? Dlaczego słyszał w myślach Brendę?


Zapewniam się, że dowiesz się tego już na początku 3. części.

Teraz będzie mi ciężko wytrzymać do trzeciej części Ale to dobrze, że wreszcie dostaniemy jakieś odpowiedzi. MUlka, co do tej tabletki, wydaje się ona jedynym wyjściem z takiej sytuacji, poza tym wciąż nie mogę zrozumieć, jak mogli zgodzić się na to wszystko świadomie

Ale to dobrze, że wreszcie dostaniemy jakieś odpowiedzi. MUlka, co do tej tabletki, wydaje się ona jedynym wyjściem z takiej sytuacji, poza tym wciąż nie mogę zrozumieć, jak mogli zgodzić się na to wszystko świadomie
Tak, taka tabletka byłaby dobrym rozwiązaniem dla Thomasa. mini spoiler 3 częściSzkoda tylko, że autorowi takie rozwiązanie nie przyszło do głowy .
I aż mnie korci, żeby odpowiedzieć Wam na te wszystkie pytania, ale w ten sposób zepsułabym Wam całą lekturę The Death Cure. Wszystkiego się dowiecie, prędzej czy później w każdym razie.

A tak na marginesie: wiecie może, czy Papierowy Księżyc zamierza wydać The Kill Order - prequel do Więźnia? Powrót do góry


A tak na marginesie: wiecie może, czy Papierowy Księżyc zamierza wydać The Kill Order - prequel do Więźnia?


Na razie nie ma takich planów, ale to nie znaczy, że nie jest to nie możliwe Sama jestem ciekawa tego prequela. A długie to jest w oryginale?

Na razie nie ma takich planów, ale to nie znaczy, że nie jest to nie możliwe Sama jestem ciekawa tego prequela. A długie to jest w oryginale?

No nawet tak; The Kill Order w oryginale ma 332 stron. Powrót do góry

Na razie nie ma takich planów, ale to nie znaczy, że nie jest to nie możliwe Sama jestem ciekawa tego prequela. A długie to jest w oryginale?

No nawet tak; The Kill Order w oryginale ma 332 stron.

Tak, czytałam ten prequel i jest porównywalnej długości do każdej z części trylogii Dashnera.
A pytam, czy będzie wydany, bo jest naprawdę interesujący i wyjaśnia naprawdę wiele.

Powrót do góry
Czytałam próby ognia i według mnie początek i końcówka są genialne, a środek taki średni To znaczy też ciekawy, ale nie trzymał mnie w napięciu aż tak, byłam w stanie odłożyć książkę na bok Za to trzecia część świetnie się zapowiada ^^ I byłoby super, gdyby PK wydał The Kill Order .
Kilka dni temu skończyłam czytać pierwszy tom bestsellerowej trylogii "Więzień labiryntu", autorstwa James'a Dashner'a. Spotkanie z lekturą tej powieści było dla mnie dość dużym zaskoczeniem i sprawiło mi nie lada przyjemność. "Próby ognia" to kolejny tom opowiadający o losach Thomas'a i grupy jego przyjaciół, jednak czy autorowi udało się utrzymać doskonały poziom w kontynuacji tego dzieła?

Streferzy po wydostaniu się z labiryntu są pełni nadziei, jednak okazuje się, że złożone im obietnice nie pokrywają się z prawdą, a to co miało być dla nich azylem, jest tylko kolejną gierką DRESZCZu, ponieważ teraz nadszedł czas na kolejne próby. Thomas wraz z przyjaciółmi zmuszony jest przejść przez spalone słońcem pustynie, w poszukiwaniu bezpiecznej przystani i choć zadanie nie wydaje się być trudne, na ich drodze staje wiele niebezpieczeństw i śmiertelnych niespodzianek...

Drugi tom "Więźnia labiryntu" jest pełen przygód i niespodziewanych zwrotów akcji. Zakończenie poprzedniego zostawiło całą masę niejasności i nierozwiązanych łamigłówek, ale z drugiej strony napełniło mnie nadzieją, że może rzeczywiście coś się zmieni. Tak się jednak nie stało. "Próby ognia" udowadniają, że autorowi pomysłów nie brakuje, a z każdą przeczytaną stroną ilość tajemnic, które są charakterystyczne dla tej powieści, przybywa i są one w stanie wprost porazić czytelnika swoją ilością.

Bohaterów w większości poznaliśmy już w poprzedniej części, ale pojawia się też kilka nowych postaci, które bez wątpienia mogą intrygować. Tajemnicza Brenda, władczy Jorge i zjawiający się znikąd Aris sprawiają, że klimat staje się jeszcze bardziej zagadkowy i zmusza czytelnika do użycia szarych komórek. Thomas staje się w tej części nawet bardziej męski i waleczny, co trochę mnie denerwowało, bo wydawał się po raz kolejny zbyt wyidealizowany, ale w ostateczności postanowiłam przymknąć na to oko, bo po prostu lubię tego gościa
Sytuacje, w których grupa nastolatków się znajduje, są bardzo dobrze zobrazowane i choć narrator nie podaje nam dokładnego miejsca pobytu bohaterów, łatwo jest sobie to wszystko wyobrazić dzięki precyzyjnym (a jednocześnie niezbyt długim) opisom krajobrazu.

Tym, co w tym tomie mnie zaskoczyło, była ilość kłamstw i intryg serwowanych przez DRESZCZ. Lubię, kiedy w powieści nie brakuje wartkiej fabuł, chwil grozy i momentów, które sprawiają, że wstrzymuję na chwilę oddech i w tej kwestii absolutnie się nie zawiodłam. Cieszę się również z tego, że autor nie starał się na siłę rozwinąć relacji między Teresą i Thomasem, ponieważ wydaje mi się, że mogłoby to zepsuć fantastyczny klimat tej powieści.

Przyznaję, że z początku trochę opornie mi szło i nie mogłam jakoś w pełni oddać się lekturze, ale bynajmniej nie było to spowodowane błędami autora czy lukami w poszczególnych wątkach. Myślę, że winna byłam ja sama i chaos panujący w mojej głowie. Co prawda "Próby ognia" są odrobinę słabsze od tomu pierwszego, ale nie jest to na tyle wyczuwalne, by zniechęcić czytelnika.
Zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję

http://heaven-for-readers.blogspot.com/2013/07/james-dashner-proby-ognia.html Powrót do góry
"Labirynt to był dopiero początek..."

Czasem los stawia przed nami trudne wyzwania. Próbujemy stawić im czoło, próbujemy wygrać, zwyciężyć, wykonać je jak najlepiej. Gdy nam się uda liczymy na spokój, na chwilę wytchnienia, na normalność. Światełko w tunelu, które ma nam pokazać, że to już zakończenie, że zadanie wykonanie. Niekiedy jednak los rzuca nam pod nogi jeszcze więcej przeszkód, kolejne kłody, które mogą być jeszcze trudniejsze. A nam nie pozostaje nic, jak stawić im czoła...

„Labirynt był częścią Prób. Wszystkie Zmienne, jakim was poddano, co do jednej, były potrzebne do tego, żebyśmy mogli gromadzić wzory strefy zagłady. Wasza ucieczka była częścią Prób. Wasza bitwa z Buldożercami. Zamordowanie małego Chucka. Rzekome wyratowanie i późniejsza podróż autobusem. To wszystko było częścią Prób.”

Thomas, Teresa i reszta ocalałych Streferów są na reszcie bezpieczni, odnaleźli wyjście z labiryntu i liczą, że na zawsze uciekli od DRESZCZ-u . Niestety ich spokój nie trwa długo. Chłopcy zostali oddzieleni od Teresy, w nocy dzieje się coś dziwnego, a Thomas wyczuwa, że jego więź z dziewczyną przestała działać. Chłopcy postanawiają przeszukać wszystkie pokoje w miejscu, w którym przebywają. W jednym z pomieszczeń widzą wiszące pod sufitem ciała ich wybawicieli, a w pokoju, w którym powinna być Teresa nieznajomego chłopaka. Czy to nie koniec prób jakie przyszykował dla nich DRESZCZ? Czy niebezpieczna gra nie dobiegła końca?
Znaleźli wyjście, lecz walka wciąż trwa.

„- Czasem się zastanawiam... – wymruczał Thomas.
- Zastanawiasz się nad czym?
- Czy to, że żyjemy, ma znaczenia. Czy nie łatwiej byłoby, gdybyśmy byli martwi.”

„Próby ognia” to kontynuacja wspaniałego, uwielbianego przeze mnie „Więźnia labiryntu” autorstwa Jamesa Dashnera. Pierwsza część przygód ogromnie mi się spodobała, druga część kupiłam niewiele po premierze, jednak leżała na półce, teraz nawet nie wiem, dlaczego. Jednak nie jest to takie istotne, ważne że wreszcie ją skończyłam. I jeszcze teraz, kilka dni po przeczytaniu, nie mogę wyjść z podziwu dla pomysłu autora. Czuję się oczarowana i chcę wiedzieć, co dalej. Działo się naprawdę sporo, było wiele zaskoczeń, niespodzianek, tajemnic, przygód, niebezpieczeństw, wszystkie te punkty podnosiły poziom książki, dodawały jej rozmachu i szybkiego tempa. Działo się naprawdę sporo, jednak nadal jest wiele do odkrycia...

Myślę, że po trosze obawiałam się sięgając po powieść, czy dorówna poziomowi poprzedniej, czy autor mimo dobrego początku, nie zanudzi mnie, po części przecież sprawa została już rozwiązana, wiele się wyjaśniło, a bohaterowie ocaleli, znaleźli wyjście. Na szczęście myliłam się, akcja pędziła równie szybko z każdą kolejną stroną. Pomysł znów okazał się niezwykły, oryginalny i naprawdę interesujący. Bohaterowie zobaczyli świat, jakim stała się Ziemia, my czytelnicy mogliśmy przekonać się, z czym chcę walczyć DRESZCZ. Na reszcie zrozumiałam, choć po części, dlaczego naukowcy wykorzystują te dzieciaki, dlaczego wciąż próbują. Lecz czy w tym wypadku cel uświęca środki?

Główny bohater Thomas spodobał mi się bardziej niż w pierwszej części. Uważam, że nadal był wyidealizowany, prawie bez skazy, jednak tu wydał mi się bardziej ludzki, poznał życie, wszyscy Streferzy poznali. Nie tylko to w Labiryncie, ale również na zewnątrz, jeszcze gorsze niż to poza murami ich wcześniejszego więzienia. Tu nie można było ukryć się za zamkniętymi ścianami. Wizja miejsca ich kolejnych prób znów mnie zaskoczyła, pomysł oryginalny, mogłam wyczuć jeszcze zalążki historii z dawnych czasów i lepiej poznać światową sytuację. Jednak jak zawsze odbiegłam od tematu, głównego bohatera naprawdę można polubić. Niekiedy wydaję mi się nad wyraz nierozważny, jednak często podejmuję właściwe decyzje. Końcowe rozdziały były dla niego wielkim ciosem, naprawdę było mi go żal.

„- Zamknięte na klucz – wymamrotał [Newt](...)
- Doprawdy geniuszu? – odparł Minho. (...) – Nic dziwnego, że nadali ci imię Izaaka Newtona – masz zadziwiający talent do myślenia. ”

Bardzo żałuję, że nie poznałam większej ilości Streferów, bo dzięki ich oryginalności nie da się ich nie lubić, no może z kilkoma wyjątkami. Zdecydowanie najciekawszymi z poznanych przeze mnie osób jest Minho i Newt, obaj tworzą świetny duet, dzięki temu, że są całkowicie różni. Komentarze Minho niekiedy, nawet w najniebezpieczniejszej sytuacji, wywoływały na moich ustach uśmiech. Newt mimo swojej ponurej postawy jest ciekawą postacią i co najważniejsze nie znika w tłumie. Teresy w tym tomie było mało, mam na jej tamet wiele do powiedzenia, ale nie chcę nic zdradzać. Pojawiło się również kilka nowych postaci, wiele z nich również chciałabym lepiej poznać.

Okładka tej części nie jest zła, choć pierwsza część miała ciekawszy klimat, tu brak mi jakiejś tajemnicy. W pierwszej części ciekawym motywem było oko znajdujące się na niebie, tu mi takiego punktu zabrakło. Rozplanowanie tekstu jednak zdecydowanie przypadło mi do gustu.

Podsumowując, kolejny tom to całkowicie inna historia, bohaterowie nadal zaskakują, tym bardziej pomysły autora. Wydarzenia posuwają się w naprawdę dobrym tempie, myślę, że nikt nie powinien narzekać na nudę. Na koniec dodam, że po tej lekturze pozostaje tylko czekać na szybkie wydanie przez Papierowy Księżyc kolejnego tomu. Mam nadzieję, że nastąpi to w najbliższym czasie.
Ocena: świetna
Powiem tylko jedno: Łał.

Niesamowita akcja i jej zwroty, przerażająca przygoda za przygodą, przez cały czas coś się dzieje.

Najgorsze w czytaniu było to, że jak chciałam przestać to nie potrafiłam, bo każdy rozdział kończy się takim wydarzeniem lub zdaniem, że po prostu trzeba się dowiedzieć co dalej. Prawie przez cały czas trzymałam książkę przy nosie, jak najbliżej oczu - parę razy się na tym łapałam, ale nie miałam tylu sił, żeby cofnąć trochę lekturę od twarzy.

Rany, ta część była nawet lepsza od "Więźnia Labiryntu", a tam wiele się działo. W "Próbach Ognia" zdarzenia leciały na łeb, na szyję bez żadnego stopu.
Nie za wiele mogę powiedzieć o książce, ponieważ wiele myśli kotłuje mi się teraz w głowie. Powiem tylko tyle, że ten tom jest wspaniały, straszny, tajemniczy i szokujący. Oceniam 10/10 i naprawdę, naprawdę polecam. Powrót do góry