ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie ma pojęcia gdzie jest i co się z nią działo, ani najważniejsze…kto jej to zrobił. Aby przeżyć uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade’a - który, o zgrozo!, jest jednym z najseksowniejszych zmiennokształtnym jakiego widziała.
Po raz drugi, wbrew sobie, zostaje wplątana w niebezpieczne śledztwo Departamentu Innych Ras, ponieważ w jej żyłach płynie sekret, dzięki któremu Riley jest wyjątkowo cenna …Otoczona przez zaborczych i zazdrosnych kochanków z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie w każdym jednak przypadku miłosne oraz wrogów, których ciężko odróżnić od przyjaciół, Riley wie, że nie uniknie kłopotów.
Gdyby tylko mogła przetrwać swoje własne, niebezpieczne pragnienia…
"Całując grzech" jest drugą z dziewięciu książek o Riley Jenson z bestsellerowego cyklu ZEW NOCY.

W sprzedaży od: 14 czerwca
Cena: 34,90zł
Stron: 440

Jestem zawiedziona okładką w sumie nie rozróżnia się niczym od poprzedniej
Info zaczerpnięte ze strony dystrybutora.


Ja na okładkę nie narzekam. Podoba mi się, że trzymają się jednego stylu.

Nie mogę się doczekać tej ksiązki! tutajpoczkategori
Mnie też podoba się okładka I nie mogę się doczekać kolejnych perypetii Riley!
Ja również nie mam nic do okładki, podoba mi się. Nie mogę się doczekać tej książki, mam nadzieję, że będę mogła przeczytać ją tuż po premierze. tutajpoczkategori


Tak jak reszta dziewczyn - do okładki nic nie mam, a poza tym jestem uradowana, że dostanę ją od wydawnictwa
Świat Riley tętni pożądaniem i niebezpieczeństwem. Kiedy budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie wie gdzie jest i co się z nią działo, ani c najważniejsze, kto jej to zrobił. Uciekając uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade’a- jednego z najseksowniejszych zmiennokształtnych jakiego widziała. Sekret krwi płynącej w jej żyłach powoduje, że zostaje ponownie wplątana w śledztwo Departamentu do Spraw Innych Ras. Otoczona przez kochanków, z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie zawsze miłosne. Wrogów ciężko jest odróżnić od przyjaciół i Riley czuje, że nie uniknie kłopotów.

Riley wpakowała się w kłopoty. Znów. I to na dodatek powiązane z jej poprzednimi przygodami, znanymi nam ze ,,Wschodzącego Księżyca”. Rudowłosa dhampirka myślała, że jej kochankowie dadzą jej spokój, a jednak nie. Właśnie to mi się spodobało. Znakomite pociągnięcie historii, a nie wprowadzanie zupełnie nowej fabuły. Choć, oczywiście, nie obyło się bez nowych wątków i postaci.

Jedną z nich jest Kade Williams. Zabójczo przystojny ogier, który pomógł uciec Riley z laboratorium, gdzie oboje byli przetrzymywani. Wysoki, z ciemnymi włosami i mahoniową skórą od razu zaciekawił Riley. Mnie jednak wkurzył. Jest za sztuczny. Miłym zaskoczeniem jest Quinn. Polubiłam go. Baardzo. Pokazał, że potrafi kochać, być opiekuńczy w stosunku do kobiety (Riley) i potrafi zrozumieć jej prawdziwą naturę. Rothen też jest interesujący, bardzo troskliwy i opiekuńczy (on też) w stosunku do siostry. Autentycznie się o nią martwi i nie jest chamem. Mischa. Oj, nie spodziewałam się takiego wyjaśnienia jego pochodzenia, a także tego, że nie wykorzystywał Riley, był w stosunku do niej w miarę uczciwy. Jack polubiłam za całokształt. Fajny wampir z niego. Riley, w pierwszej części naprawdę fantastyczna postać, teraz zrobiła się ciut bezmyślna. Najbardziej rzucało się to w oczy, gdy rozważała propozycję Quinna. Zamiast się zgadzać, to się kłóciła. Patetyczne.

W książce nie zabrakło także erotycznych treści, jednakże jest ich mniej niż w poprzedniej części, co niezmiernie mnie cieszy. Fabuła i akcja poprowadzone zgrabnie, nie mam się czego doczepić. Niestety, autorka nie uniknęła powtórzeń, i w pewnym momencie prześladowało mnie uczucie deja vu. Narracja pamiętnikarska w czasie przeszłym doskonale wkomponowuje się w wydarzenia, i dzięki niej, przyjemnie się czyta.

Znów zanurzyłam się w świecie wilkołaków i wampirów. Oczekiwałam bardzo dobrej kontynuacji ,,Wschodzącego Księżyca” i ją otrzymałam. Książce nie brakuje nic-tak mogę ją podsumować. Tylko autorka zaczęto powtarza niektóre stwierdzenia, zwłaszcza w opisach erotycznych. Polecam ją fanom twórczości Keri Arthur, a także miłośnikom ostrej jazdy! Rynek książkowy potrzebował czegoś nowego, świeżego, a seria ,,Zew Nocy” jest czymś takim. Jestem jak najbardziej zadowolona z książki. Potwierdzić to może czas, w jakim ją pochłonęłam- nie całe 3 godziny. Nie jest to rekord, ale całkiem nieźle;). Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy przygód Riley. tutajpoczkategori
Kurde! Jak to jest, że niektórzy tak szybko czytają?! U mnie to po prostu fizycznie niemożliwe. Nawet jeśli jest to najlepsza na świecie książka, którą czytam jednym tchem. W 3 godziny jestem w stanie przeczytać maksymalnie 60 stron.

Kurde! Jak to jest, że niektórzy tak szybko czytają?! U mnie to po prostu fizycznie niemożliwe. Nawet jeśli jest to najlepsza na świecie książka, którą czytam jednym tchem. W 3 godziny jestem w stanie przeczytać maksymalnie 60 stron.
ja rekordowo w ok.9 godzin przeczytałam 1000 stron. tutajpoczkategori
Przeczytałam zaledwie dwa rozdziały i jestem w szoku ile przez te 50 stron już się wydarzyło - krew, walka, ucieczka, tajemniczy przystojniak, szczere rozmowy i ten teges ... do tego non stop latają na golasa - nie wiem czy śmiać się , czy płakać - ale kurcze - podoba mi się [idę czytać dalej, nie mogę się doczekać Quinna ]

Shadow 3 godziny - czapki z głów
To ja się przyznam,że czytam bardzo szybko. Od dziecka tak mam i zawsze to dziwiło. Kilka godzin, to dla mnie max. a jak książka porwie, to po prostu pożeram ją w kilkadziesiąt minut. "Całując Grzech" już mam na półce (i to jak na złość - dwa egzemplarze ! ), ale dopiero zabiorę się za pierwszą część, więc ta jeszcze chwilę musi poczekać. tutajpoczkategori
Ja dopiero kupię pod koniec miesiąca
A co do czytania to np. Miasto kości przeczytałam w 3 godziny i zwykle właśnie tyle czasu przeczytanie jednej pozycji mi zajmuje. Czasami 4 godziny no ale wszystko zależy od języka jakim posługuje się autorka.
Skończyłam

Cóż jeśli ktoś czytałam Wschodzący Księżyc, a zapewne wszyscy którzy sięgnęli po drugą część, może się spodziewać dokładnie tej samej rozrywki.
Książka jest przepełniona akcją , Riley co krok walczy o przetrwanie i ulega swojemu palącemu pragnieniu. Fabuła jest ściśle związana z pierwszą częścią , chwilami jest ostro zagmatwana... nadal szukamy osoby odpowiedzialnej za klonowanie i tworzenie mutantów.
Ucieszyła mnie obecność znanych nam kochanków Riley oraz jej brata i przyznam, że nawet trochę polubiłam nowego ogiera w jej życiu aaa no i alfa - ale jego nie kupuję ...
I nic na to nie poradzę, że mimo sztywności, zaborczości i nie zawsze trafnych słów moim ulubieńcem jest Quinn w tych swoich kaszmirowych sweterkach jego dyskusje z Riley są takie żywe, pełne emocji ahh
Przyznam, że nadal mam problem, jak przy poprzedniej części, nie mogę do końca pogodzić się z naturą wilków - jednocześnie cieszę się, że Riley nie trafia na jakiś grubych sprzedawców butów, tylko na samych przystojniaków
Coraz bardziej przekonuje się do tej serii - na początku odstraszyło mnie 9 tomów, ale teraz gdybym miała je wszystkie na półce pewnie leciałabym jeden za drugim tutajpoczkategori
A teraz ja uraczę was przedpremierową recenzyjką

"Pogrąż się w świecie w którym grzech to... codzienność"

"Całujac grzech" to już druga z dziewięciu książek cyklu "Zew Nocy", czyli serii o przygodach pół wampira, pół wilkołaka, Riley Jenson. Bardzo ucieszyło mnie to, że nie dość, że jedna po drugiej części została wydana w 3-miesięcznym odstępie co na powieść liczącą sobie ponad 400 stron jest niezłym czasem, to dostawłam ją predpremierowo. Pierwsza część mimo wszystko wywarła na mnie spore wrażenie i skutecznie zachęciła do entuzjastycznego czytania reszty tomów. Czy "Całując grzech" spełniła moje oczekiwania?

Riley budzi się naga, cała skąpana we krwi nie dość, że nie wiadomo gdzie, to nie pamięta ostatnich ośmiu dni swojego życia. Wie za to, że musi uciekać. I, że nie była jedyną przetrzymywana w ... kolejnym laboratorium pobierającym od zmiennokształtnch próbki nasienia. Natyka się na koniokształtnego imieniem Kade, postanawia mu pomóc po czm razem z nim udaje jej się uciec. Trafiają do ukrytego domku w górach, z którego dzwonią po pomoc do departamentu, czyli szefa Jacka i brata Rhoana. Ale pomoc przybędzie dopiero za cztery godziny, dlaczego by się przez ten czas lepiej nie poznać? Riley od razu zaczyna darzyć Kade'a sympatią a ten nie jest głupi, i gdy po powrocie do domu niezapowiedzianie spotyka tam Quinna koniokształtny domyśla się co i jak, po czym pomaga Riley wymusić na nim zazdrość. Bo Quinn mimo wszystko, mimo to, że dał Ril do zrozumienia iż ma się odczepić, nadal coś do niej czuje. Ale czy Riley chce podjąć ryzyko sparzenia się po raz kolejny?

Jednak sprawy jeszcze bardziej się komplikują i zmieniają życie Riley, gdy ta dowiaduje się, że w końcu może zajść w upragnioną ciążę, a Misha, jej były kochanek... chce to wykorzystać, aby stworzyć potomstwo, gdyż podejrzewa, że niedługo umrze. Wilczyca jednak nie jest już zdolna do ufania mu i wymyśla podstęp aby zdobyć od niego informacje, które posiada, a jej są niezwykle potrzebne. Sfora Helki? Powiedz wszystko. Riley ma zamiar wyciagnąć od niego wszystkie potrzebne informacje, aby dowiedzieć się dlaczego i przez kogo została porwana. Jaką rolę Misha odegra w tym wszystkim? Kim tak naprawdę okaże się Kade? Czy Riley i Quinn do siebie wrócą? A może nawet coś głębszego nawzajem poczują? I co to będzie z pociągającym alfą Kellenem... Ach! No i jeszcze pozostaje kwestia, czy być strażniczką czy nie. Jednym słowem cholernie dużo pytań, i nie na wszystkie zdobędziemy odpowiedzi.

W drugiej części cyklu "Zew Nocy" możemy po raz kolejny śledzić cholernie ciekawe i wciagające perypetie wilkołaczycy Riley Jenson. W tym tomie jest więcej Rhoana, czego tak niecierpliwie wyczekiwałam, pojawia się wiele nowych postaci, głównie męskich no i co można z resztą było przewidzieć po pierwszej części, wraca Quinn. Myślałam, że chwila jego powrotu to będzie takie jedno wielkie "łał", ale było napisane, że Riley nawet czasem się z nim spotykała od zakończenia pierwszej części do rozpoczęcia drugiej, więc "łał" nie było. Bardzo przypodobała mi się postać Kade'a i to, że mimo iż był głównie niezaspokojonym ogierem, potrafił okazac Riley czułość i dobroć. W tej książce, przynajmniej dla mnie największą rolę odgrywają wątki miłosne, czyli można po prostu powiedzieć: romanse Riley. Przez około połowę książki wściekałam się w myślach o to, że przeciez ona jest stworzona dla Quinna, ale Keri Arthur na pewno nie będzie posługiwała się oklepanym schematem, że facet z pierwszej części, który najprawdopodobniej będzie się pojawiał w każdej, w finale będzie z główną bohaterką. Nie ma takiej opcji. Moje nastawienie jednak co do "Riley and Quinn forever" zmieniło się z chwilą wciągnięcia Kellena w fabułę... pociągający alfa, którego w ksiażce nie było dużo. Prawdę powiedziawszy nie wzięłabym go za kogoś ważniejszego gdyby nie cytat (niby spoiler, ale nie jakiś tam zdradzający w najmniejszym stopniu zakończenie czy fabułę):
"W zielonych głębiach jego oczu lśnił głód, ciepło i rozbawienie. I coś jeszcze. Coś, co sprawiło, że oddech uwiązł mi w gardle, a serce wykonało dziwnego fikołka.
Tym czymś był błysk przeznaczenia.
W tym szczególnym momencie poczułam, że stojący przede mną mężczyzna odegra znaczącą role w mojej przyszłości"*
Ten cytat kazał mi myśleć, że jednak Kellena tak mało jest w tej części, bo ma być go wiecej w następnych czy może nawet ostatniej... kto wie czym nas Keri Arthur zaskoczy Ja w każdym bądź razie chyba tylko kontynuacji "Mechanicznego anioła" nie mogę się doczekać tak mocno jak "Całując grzech".

Tak jak w przypadku "Wschodzącego księżyca", chodziłam z tą ksiażką wszędzie gdzie tylko się dało, i to nie aby się pospieszyć z czytaniem, bo musiałam się wyrobić z recenzją, tylko dlatego, że tak bardzo chciałam poznać dalsze przygody Riley. Pprzy każdej przerwie na czytanie, która była konieczna, niemalże dgotałam tak bardzo chciałam czytać dalej. No, może trochę przesadziłam, ale bardzo się niecierpliwiłam. Miałam wrażenie jakby w tej części pani Arthur, czy też pani Kinga Składowska, która miała (według mnie ) zaszczyt przetłumaczyć książkę na język ojczysty uraczyła nas większą ilością opisów, jednak nie rzucało się to w oczy dlatego, że nie opisywały one zbędnych rzeczy i sytuacji, a przedstawiało wszystko w korzystnym i humorystycznym świetle.

No i na koniec wspomnę o oprawie graficznej. Okładka "Całując grzech" jest bardzo podobna do okładki pierwszej częci, ale oczywiście nie uważam tego za złą sprawę, bo seria przynajmniej ładnie będzie się prezentowała ogólnie i na półce, a nie zawsze tak jest. Zastanawia mnie tylko, że skoro będzie dziewięć części tego cyklu to co wydawnictwo ma zamiar zrobić? Wykombinować jeszcze siedem innych ujęć rudowłosej dziewczyny zakrywającej piersi? Miejmy nadzieję, że im się to uda No i jeszcze, jak w przypadku pierwszej części, chociaż zapomniałam o tym wspomnieć, wkrada się tu nam pewna nieścisłość - na początku obydwóch książek mamy spis wszystkich części, których wymienionych jest osiem, a ponoć w Stanach wydano dziewięć... No nie wiem czemu tak jest, nie wiem

Podsumowywując, przez Kellena moja miłość do Quinna osłabła, chociaż nadal gdzieś tam jest i może czeka na jego "come back" w następnych częściach, kto wie. Finał książki po raz kolejny mimo wszystko doprowadził do tego, że uroniłam kilka łezek jak i mimo wszystko, że wiedziałam iż to nastąpi, byłam zaskoczona decyzją Riley. Książkę czytało się oczywiście na równi dobrze z pierwszą jeli nie lepiej i spokojnie, z czystym sumieniem mogę dać ocenkę 10/10. Polecam dać ją (jeśli czytaliście pierwszą część, a jeśli nie to włąśnie ją) na jedno z pierwszych miejsc na swojej liście książek do kupienia jeśli szukacie lektury z humorem, od której nie można się oderwać! Polecam raz jeszcze
* str. 199

Aha i zapomniałabym - jeśli bylibyście zainteresowani konkursem, gdzie stawką byłaby ta książka byoby miło gdybyście dali gdziekolwiek znać bo bez chętnych go nie zrobię

Książkę otrzymałam dzięki Instytutowi Wydawniczemu Erica, za co serdecznie dziękuję.
„Całując grzech” to druga część z cyklu „Zew Nocy”, napisanego przez Keri Arthur. Po skończeniu pierwszej z niecierpliwością wyczekiwałam dalszych przygód Riley, jednak nie dane mi było długie rozkoszowanie się tą powieścią, bo połknęłam ją w dwa dni. Od pierwszej strony coś się dzieje, co wciąga czytelnika i tak jest aż do końca - świat pełen intryg potrafi nami zawładnąć.

Akcja dzieje się kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych we „Wschodzącym księżycu”. Zaczyna się tym, że Riley budzi się oblepiona krwią w nieznanym sobie miejscu. Obok niej leży ciało martwego mężczyzny. Dziewczyna nie pamięta ostatnich ośmiu dni swojego życia. Co wtedy się wydarzyło? Co ona robi w tym okropnym miejscu? Jedyne co wie, to to, że czym prędzej musi uciekać. Bohaterka zostaje zaatakowana przez dwa dziwne i przerażające stworzenia. Ledwie udaje jej się umknąć. Kryjówkę znajduje w stajni, ale nie pełnej koni, tylko zmiennokształtnych, których uwalnia. Tam poznaje mężczyznę o imieniu Kade, łączą swoje siły i razem opuszczają to miejsce będące laboratorium, w którym badania są prowadzone na istotach nadprzyrodzonych. Dwójka uciekinierów zatrzymuje się w opuszczonym domu i stamtąd Riley kontaktuje się ze swoim szefem i bratem. Ustalają plan działania i miejsce spotkania. Z przygodami udaje się bohaterce dotrzeć do wybranego hotelu. A tam czeka na nią duża niespodzianka. Quinn powrócił, znowu będzie uczestniczyć w akcji, a pewne jest, że między nim a dziewczyną coś jest. Czy uda im się poznać prawdę i zniszczyć laboratoria, które zajmują się dziwnymi sprawami? Czy i tym razem Riley wyjdzie cało z sytuacji? Przekonajcie się sami!

Bohaterka jest zamieszana w kilka związków naraz, jej życie miłosne jest bardzo skomplikowane. Każdy zalotnik ma związane z nią jakieś oczekiwania. A ona czuje się trochę zagubiona. Najbardziej kibicowałam Quinnowi, mimo że czasem zachowywał się prostacko, to on najbardziej pasuje do Riley. Mam nadzieję, że uda się tej dwójce, bo razem są naprawdę cudowni.

Dziewczyna znowu wykazuje się charakterem i odwagą. Nie poddaje się i bardzo stara się być użyteczna. Tylko czy niewyszkolona dziewczyna może poradzić sobie ze zmutowanymi i silnymi stworami? Na szczęście nie jest sama! Brat zawsze spieszy jej z pomocą.

Książka trzyma poziom wcześniejszej części i równie mocno wciąga. Świat Riley znowu staje do góry nogami, więc nie ma czasu na nudę. Ciągle coś się dzieje. To zmutowane jaszczurki, to płatni snajperzy. Autorka ma wiele ciekawych pomysłów, które w idealnych proporcjach wykorzystuje.

Polecam wszystkim osobom, które potrzebują czegoś, by się zrelaksować. Ja spędziłam bardzo miły, ale niestety krótki czas z tą książką. Myślę, że to taki rodzaj powieści, który powinien mniej czy bardziej, spodobać się każdemu. Jestem pełna ciekawości, co wydarzy się w następnych częściach, dlatego wyczekuje ich z niecierpliwością.

Ocena: 8/10

Książkę otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica, za co bardzo dziękuję. tutajpoczkategori
Kurcze jak dobrze, że zamowiłam i niedługo będę ją mieć właśnie kończe pierwszą część i jestem po prostu zakochana w tej serii i w Quinn'ie
„Całując grzech” jest kolejną, drugą już, częścią serii „Zew nocy” autorstwa Keri Arthur. Po ciekawym pierwszym tomie pt. „Wschodzący księżyc”, z chęcią zagłębiłam się w lekturę. Przede wszystkim nie podejrzewałam, że powieść ta aż tak bardzo mnie porwie. Pochłonęłam ją w zaledwie jeden dzień, co dla mnie osobiście, biorąc pod uwagę moje tempo przetwarzania informacji, jest osiągnięciem. Od razu dałam się porwać w świat Riley zapominając o ludzkim świecie. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki. „Całując grzech” bardzo mnie zaskoczył. Pozytywnie, oczywiście.

Powieść opisuje dalsze losy Riley Janson, odważnej wilkołaczycy z kroplą krwi wampira. Historia opisana w „Całując grzech” nie jest odrębną i niezależna od poprzedniej części, ale nadal dotyczy rozwiązania zagadki, kto stoi za tym całym klonowaniem. Autorka przetrzymuje w napięciu, a Czytelnik jak najszybciej chce się tego dowiedzieć. Riley jak zwykle wpada w kłopoty, ale tym razem sama nie jest w stanie sobie z nimi poradzić. Budzi się naga i skąpana we krwi w nieznanym jej miejscu. Na domiar złego, obok niej leży ciało martwego mężczyzny. Dziewczyna nie pamięta nawet ostatnich ośmiu dni. Co tak naprawdę się wydarzyło i jak do tego doszło? Co się z nią działo przez ten czas? Roztrzęsiona próbuje pozbierać myśli, ale nagle zostaje zaatakowana. Schronienie znajduje w stajni, w której znajduje się koń, a ściślej ujmując – zmiennokształtny. To pierwszy koniokształtny, jakiego Riley kiedykolwiek widziała. Najseksowniejszy na świecie. No, może tuż po Quinnie, ale o nim Riley już stara się nie myśleć. Kade, owy nowo poznany zmiennokształtny, wraz z Riley razem uciekają od tego strasznego miejsca, które okazuje się być kolejnym laboratorium pobierającym nasienie i prowadzącym badania nad procesem klonowania. Dokładne zlokalizowanie miejsca usytuowania,a tym samym przybycie pomocy, trwa dość długo. W tym czasie Riley i Kade bardziej się poznają i tym samym zaspokajają pragnienie oraz nieodparte pożądanie. Wszystko przybiera inny obrót, gdy Quinn powraca. Jednak czy nadal czuje coś do Riley? Czy bycie razem jest im przeznaczone? Czy wkroczenie na scenę seksownej alfy, Kellera, cokolwiek zmieni? Czy warto ufać wszystkim wkoło? I czy Riley w końcu podejmie decyzję o pozostaniu strażnikiem? Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w powieści. Sami odkryjcie, jakie niespodzianki przygotowała dla Was Keri Arthur.

W tej powieści występuje wiele nowych postaci, ale, co mnie bardzo ucieszyło, bardziej poznajemy też bohaterów znanych nam już z poprzedniego tomu. Tutaj jest więcej Rhoana, brata Riley. Bardzo go polubiłam. Z kolei za Kadem nie przepadałam od samego początku. Jest dla mnie zbyt pewny siebie, przewidywalny i czasami arogancki. W powieści pojawia się również Keller, ale niestety jest go bardzo mało. A szkoda, bo wydaje mi się być całkiem ciekawą postacią. Nie zmienia to jednak faktu, że najbardziej kibicuję Quinnowi. „Całując grzech” przybliżył mi tą postać dzięki czemu zdobyła moją szczególną sympatię. Riley i Quinn idealnie pasowali do siebie tworząc dopełniającą się parę. Jednak czy będą razem połączeni prawdziwą miłością?

Jak już wspomniałam we stępie, ta powieść mnie porwała. Od razu. Sama nie wiem, co spowodowało takie zainteresowanie, ponieważ akcja, tak jak w pierwszej części, płynie powoli i spokojnie. Może bardziej przekonałam się do postaci, zaakceptowałam pewne fakty i po prostu byłam ciekawa, w co takiego znów wpakuje się Riley? Co do jej samej osoby, to polubiłam ją jeszcze bardziej. Czasami może nie wiedzie czego chce, ale na ogół jest nieustępliwa, odważna i pewna siebie. I w końcu zaczyna poważnie myśleć nad swoim życiem partnerskim. Otoczona przez wielu kochanków, niekoniecznie mających miłosne zamiary, musi rozwiązać wiele wewnętrznych dylematów.

Albo dopiero to zauważyłam, albo autorka już wcześniej używała ciekawych, szczegółowych opisów. Początek powieści po prostu mnie zachwycił. Potrafiłam wszystko zobrazować w swojej wyobraźni, każdą postać, każde miejsce. Mama mojej koleżanki przeczytała kilkanaście pierwszych stron „Całując grzech” i stwierdziła, że autorka ciekawie pisze, a ja się w zupełności zgadzam. O ile początek mnie porwał, o tyle nie mogłam się już oderwać od dalszej części lektury. To po prostu jakby jakiś wielki magnez był skryty między stronicami.

Czy „Całując grzech” jest lepszą częścią od „Wschodzącego księżyca”? Szczerze mówiąc, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Obydwie powieści spodobały mi się, ale muszę przyznać, że „Całując grzech” szybciej pochłonęła mnie do swojego wnętrza. Prócz tego, książka utrzymana jest na poziomie poprzedniej części. Tak więc czekam na kontynuację losów Riley Janson. Czym Keri Arthur tym razem nas zaskoczy? Serdecznie polecam tę powieść, jest ciekawa, porywająca i rozrywkowa.

Moja ocena książki: 7.5/10 tutajpoczkategori
Riley budzi się w dziwnym miejscu, cała we krwi. Na domiar złego nie pamięta nic z przeciągu ostatniego tygodnia. Obok leży martwy facet... Riley wie, że musi się stąd ewakuować i to możliwie jak najszybciej. W ucieczce pomaga jej pewien zmiennokształtny, Kade, do którego oczywiście nasza Riley poczuła "miętę". Ucieczka, choć pełna niebezpiecznych niuansów, zakończyła się powodzeniem. Z pomocą uciekinierom przybywa Jack i Rhoan a także... Quinn, który chce reanimować swój związek z Riley....Faceci, któż ich zrozumie.

Riley nie ma czasu na nudę. Okazuje się, że może zajść w upragnioną ciążę, a jej były kochanek chce ten fakt wykorzystać. W jej życiu pojawia się też tajemniczy i władczy alfa... Sprawa klonowania przybiera na sile, a intrygi wokół tej sprawy rosną... Komu można zaufać? Czy moja ulubiona parka, czyli Riley i Quinn, będą razem, mimo przeciwieństw? Wszak wilkołaki mają swoje potrzeby i pragnienia, które należy zaspokajać. Ach, Riley!

Przed przystąpieniem do lektury mocno się zastanawiałam czy w życiu Riley jest miejsce na odrobinę spokoju... Otóż nie! W jej i tak już skomplikowanym życiu, wciąż się dzieje, i to jak! Wciąż jest namiętnie, tajemniczo, mrocznie i... ciekawie. Seks jest, a jakże, jednak autorka jakby przystopowała z nim, co wypada na plus dla książki. Byłam przekonana, że autorka w kolejnych książkach będzie umieszczać akcje w czasie gorączki księżycowej i tu zostałam zaskoczona, pozytywnie zaskoczona. Nie ubywa jednak wielbicieli naszej wilkołaczycy, mam wrażenie, że jest ich coraz więcej...

Bardzo cieszy mnie fakt pojawienia się fantastycznej postaci, mianowicie Kellana, który jest jedną z póki co lepszych bohaterów tej serii. Quinn ma konkurencję i dzięki temu, rywalizacja o względy naszej wilkołaczycy będzie gorąca. Skoro już wspomniałam Riley... Dziewczyna jakoś mnie irytowała mnie w tej części. Była taka irytująca niekiedy. Jednak koniec końców, jest to też bohaterka, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Jest odważna, pewna siebie, a ja przecież takie bohaterki lubię.

Wciąż czyta się dobrze. Momentami książka potrafiła mnie nieźle zaskoczyć i wciągnąć tak, że zapominałam o otaczającym mnie świecie (obowiązkach). I z nieukrywaną ciekawością oczekuję podobnych wrażeń z kolejnej części przygód Riley, choć muszę przyznać, że ciut bardziej podobała mi się pierwsza część.

Zanurz się czytelniczko w ten namiętny świat istot nocy, bo... warto. Jest to jedna z tych serii, którą z chęcią polecam. W końcu książka, którą czytam z wypiekami na twarzy i wciąż mi mało. Mam jednak nadzieję, że poziom książki wraz z kolejnymi częściami nie będzie spadał. Pytanie tylko kiedy kolejna część? Kiedy ukaże się na horyzoncie? Ktoś wie?

Ocena ogólna: 8,5/10

(...) Pytanie tylko kiedy kolejna część? Kiedy ukaże się na horyzoncie? Ktoś wie?

Ja wiem, ja wiem!
Oto co mi odpisało wydawnictwo :

"Kuszące zło powinno ukazać około września / października.
Następne części planujemy co około 3-5 miesięcy." tutajpoczkategori

(...) Pytanie tylko kiedy kolejna część? Kiedy ukaże się na horyzoncie? Ktoś wie?

Ja wiem, ja wiem!
Oto co mi odpisało wydawnictwo :

"Kuszące zło powinno ukazać około września / października.
Następne części planujemy co około 3-5 miesięcy."
I takie wieści to ja lubię
Dzięki za info
Premiera ,,Kuszącego Zła" 30.09.
^^ tutajpoczkategori
Skończyłam, bo mnie ta seria naprawdę wciągnęła. Mama mi tylko zapowiedziała, że mam się opanować i iść spać, a nie czytać w nocy. Ciężko było się na to zgodzić.. xD

Czy druga część jest lepsza od pierwszej? Myślę, że jest na takim samym wysokim poziomie, i mam nadzieję, że reszta będzie na takim samym. Dalej mnóstwo akcji i napięcia. Tak jak napisała Mulka - 50 stron a tu już tyle się zdążyło wydarzyć. To jest naprawdę największy plus tych książek. Jednak jedna rzecz mnie zaczęła denerwować.. trochę chyba za dużo tego seksu. Mam nadzieję, że w dalszych częściach ten temat nie zdominuje innych.

W ogóle w całej historii można się trochę pogubić i pomieszać. Ja ledwo to ogarniam xD Dlatego musiałam się skupić przy czytaniu, a i tak jeszcze sobie wszystkiego nie poukładałam. No i dalej nie wiem kto za tym wszystkim stoi.. pewnie się wyjaśni na koniec całej serii xD

Hm.. Odnośnie nowych bohaterów. Kade - coś mi w tym typku nie pasuje, ale jeszcze nie wiem co. Kellen - samiec alfa.. mrau, lubię go ^^ Chociaż po tej części to w każdym będę widzieć sprawcę tego wszystkiego i się doszukiwać czegoś podejrzanego.

Ogólnie podoba mi się sam motyw inżynierii genetycznej - moja bajka. Te różne badania nad DNA, genomami i całą resztą stanowią ciekawy motyw w tej książce, no chyba, że ktoś nie lubi biologii. Ale ogólnie to polecam, podobnie jak pierwszą część.
Zdecydowanie przy tej części emocje związane z czytaniem odrobinę opadły. Tak jak poprzednia część była dla mnie niemal bez wad, w tej niestety rzuciły mi się w oczy pewne niedociągnięcia. Jednym z elementów, które nie przypadły mi do gustu było m.in. przedłużająca się akcja. Autorka zawaliła tę część nowymi postaciami, przez co ostatecznie nie miałam pojęcia, o którego bohatera chodziło w czytanym przeze mnie fragmencie. Co za dużo, to nie zdrowo. Dodatkowo, sex tym razem wzbudził we mnie mieszane uczucia. Wiem, że Riley jest kobietą wyzwoloną, ale jej podboje powoli robią się niesmaczne i zaczynają zalatywać niemal zoofilią. Dorzućmy do tego porównywanie męskich organów płciowych u zmiennokształtnych, do ich zwierzęcych odpowiedników. Ok., ja jestem w stanie przetrawić bardzo dużo, ale w momencie, kiedy Riley napala się na koniokształtnego i dokonuje porównań… No cóż, lepiej w tym momencie odpuścić sobie jedzenie i picie czegokolwiek, bo grozi to opluciem książki resztkami. Jest to najzwyczajniej w świecie niesmaczne, i nie wiem, co autorka chciała tym osiągnąć. Wiem, że nie jest to książka dla młodszych czytelników i takowym nie jestem, ale błagam – niech zwierzęta trzymają się z dala od scen seksu, bo będę wymiotować następnym razem!

W tej części, sama Riley ukazana jest nadal, jako kobieta silna, pewna swojej seksualności oraz wie, czego pragnie od życia. Wciąż pozostaje dla mnie jedną z najlepiej wykreowanych damskich postaci książkowych, z jakimi miałam styczność podczas czytania. Brakuje takich bohaterek, które nie boja się sięgać po to co chcą, zachowując przy tym wdzięk i urodę godną damy (no może nie wtedy, jeżeli chodzi o faceta… wtedy Riley zmienia się w napalonego zwierzaka ).

Postacie męskie tym razem nie wywarły na mnie żadnego wrażenia. Zdecydowanie za mało było Rohana i Quinna, a za dużo kolejnych przelotnych kochanków Riley. W tej części powraca również Misha, co do którego wciąż mam mieszane uczucia. Ciężko mi określić, czy darzyć go sympatią, czy też nie. Faceci towarzyszący Riley są zawsze tłem dla niej i tutaj wciąż to się nie zmienia. To ona zawsze gra pierwsze skrzypce, a facet jest tylko dodatkiem, niczym dobrze dobrane buty do sukienki wieczorowej. Muszą pasować idealnie, a w razie problemów, zawsze można je wymienić na lepsze.

Mimo, że ta część nie powaliła mnie na łopatki pod względem fabuły i akcji, to pochłonęłam ją w tempie ekspresowym, mając spore problemy z oderwaniem się od niej. Wciąż polecam przygody Riley starszym czytelnikom, i pod tym względem zdania nie zmienię. Główna bohaterka wciąż zaskakuje, a grono mężczyzn wkoło niej rośnie, więc jeżeli komuś do gustu przypadła część pierwsza – niech koniecznie sięga po „Całując grzech”, a ja tymczasem na spokojnie będę oczekiwać trzeciej odsłony przygód Riley.

Ocena: 4,5/6 tutajpoczkategori
przeczytane 5 lipiec 2011

Tak jak pierwszy tom był bardzo dobry ten zaczyna być irytujący. Niby kontynuacja, ale wydaje mi się, że czytam cały czas to samo. Denerwujące sceny walk, ponieważ każda opisana jakby autorka miała bardzo ograniczony zaób słów, czyli tak samo, dochodzi do nich w przewidywalny sposób.
Rozwiązłość bohaterki zaczyna mnie irytować. Ja, monogamistka, cierpię troszkę czytając to, co chwila muszę się upominać, że przecież ona żadnego z nich nie kocha, więc czemu miałaby się nie pobawić.
Nie wiem, co jest takiego w Riley Jenson, że jakoś mi ona nie wchodzi. Jej przygody początkowo mnie strasznie męczą, ale potem robi się ciekawie i czytam dość płynnie.

Riley, jako pracownica departamentu, znowu musi ratować świat
przed pewnym gościem, który tworzy zmutowane istoty. Do tego czasu nasza wilko-wampirza bohaterka musi pokonać strasz, walczyć i biegać nago w blasku księżyca oraz zdobyć wiele informacji za pewną cenę, której znieść nie może Quinn - tak, ten cudowny chamior znowu się pojawia się w książce. Ale na jednym przystojniaku nie kończą się problemy Riley, która wciąż szuka swojej bratniej duszy.

Całując grzech zakończył się tak, że aby dowiedzieć się jak skończy się misja z drugiej części, to trzeba przeczytać trzeci tom. Na pewno to zrobię, bo zapowiada się interesująco. A tak poza tym to niewiele można coś jeszcze powiedzieć o tej książce. W większości były próby rozstrzygnięcia zagadki, walki oraz zaloty łączone z seksem. Tak niemrawo, niezbyt wciągająco. Ocena 7/10. tutajpoczkategori
Natrafiłam na Keri, szukając paranormal romances po angielsku (w wydaniu paperback, żeby były lekkie i można było brać do pociągu). Kissing Sin trzyma poziom z Full Moon Rising, a nawet chyba jest ciekawsze. Do tego Kade, którego bardzo lubię, no i Kellen chyba też się tam poniewiera, o ile dobrze pamiętam (a do Kellena mam przeogromną słabość <3 ).
Bardzo mi się podoba, że w KS akcja goni akcję, nie ma niepotrzebnych dłużyzn. Czasem tylko wkurza mnie ta pornoopkowa, za przeproszeniem, logika - cokolwiek się nie dzieje, jest czas na seks. ;/ Ale to specyfika Keri. Same opisy seksu są strawne po ang., ale już "Kuszące zło" mam po polsku i tam... UGH (ale o tym w odpowiednim temacie).

Aaa, i sama Riley jako bohaterka - naprawdę jest fajna. Niby Mary Sue, ale jakaś bardziej rozgarnięta, sama sobie radzi i nieźle jej idzie. Uwielbiam jej relację z bratem i absolutnie rozumiem, dlaczego wścieka się na Quinna i nie chce zgodzić się na bycie exclusive. Jeśli miałabym wybierać postać żeńską, którą lubię w książkach tego typu, to Riley byłaby chyba na pierwszym miejscu.