X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Świat Jessiki staje na głowie, gdy w szkole pojawia się osobliwy uczeń z wymiany międzynarodowej, Lucjusz Vladescu. Jest arogancki, natrętny i, no cóż, nieziemsko przystojny. Na domiar złego twierdzi, że Jessica to rumuńska wampirza księżniczka i że na mocy paktu między ich rodami są zaręczeni! Dziewczyna nie chce wierzyć w te rewelacje, jednak kiedy zaczyna wertować Przewodnik dla nastoletnich wampirów po miłości, zdrowiu i emocjach, nachodzą ją wątpliwości…

Czy przeciętna nastolatka to dobry materiał na czarującą wampirzą księżniczkę?

W sprzedaży od: 9 marca
Cena: 34,90zł
Stron: 408
Wydawnictwo: Nasza księgarnia


Zakochałam się ! Oczywiście w okładce - przepiekna <3 Opis, jak opis, niby nic nowego - wampiry, ale mam dużą ochotę przeczytać tę książkę tutajpoczkategori
Okładka rzeczywiście jest śliczna, a opis... cóż. Niezbyt mnie zaciekawił. Szczególnie fragment "Przewodnik dla nastoletnich wampirów po miłości, zdrowiu i emocjach" niezbyt mnie zachęca... No ale zobaczę. A nuż przeczytam.
Eh, te wampiry... Nie sądzę, żebym tę książkę przeczytała, chociaż może jak pojawi się w bibliotece... Btw. ten facet na okładce ma strasznie dziwny uśmiech. tutajpoczkategori


Okładka super, ale czy tematyka wampirów już nie przebrzmiała? Może sięgnę
Nie ! znowu wampiry... Mi już one nosem wychodzą dlatego nie przeczytam tej książki. co prawda to okładka ciekawe, ale tylko ona. tutajpoczkategori

Eh, te wampiry... Nie sądzę, żebym tę książkę przeczytała, chociaż może jak pojawi się w bibliotece... Btw. ten facet na okładce ma strasznie dziwny uśmiech.
On jest wampirem, a to chyba kieł mu wystaje

"Przewodnik dla nastoletnich wampirów po miłości, zdrowiu i emocjach"
To mnie zniechęciło całkowicie. Co to ma być ?
Ja się jednak nie skuszę tutajpoczkategori

Eh, te wampiry... Nie sądzę, żebym tę książkę przeczytała, chociaż może jak pojawi się w bibliotece... Btw. ten facet na okładce ma strasznie dziwny uśmiech.
On jest wampirem, a to chyba kieł mu wystaje

To wiem.
Twierdzę tylko, że ma strasznie dziwny uśmiech. Nawet nie potrafię go określić. Z resztą okładka i tak nie jest zachwycająca.
Mi się okładka podoba, może sięgnę, na pewno nie będę narzekać jak dostanę tę książkę w prezencie tutajpoczkategori

Jest arogancki, natrętny i, no cóż, nieziemsko przystojny.

od razu powiedzialam NIE. Mam dość aroganckich debili ,d o ktorych wzdycha sie ,bo sa przystojni, tajemniczy i z kłami...
Zuu, fajnie to ujęłaś. Tak, trochę mnie odstręcza tajemniczy i wredny wampir, w którym każda się zakocha. No i rozwaliło mnie to, że widać mu jednego kła - jakie to słodkie... o.O Niemniej jak już wspomniałam dla samego przekonania się, co mogą nam jeszcze ofiarować wampirze klimaty, może sięgnę. Chociaż muszę przyznać, że np przez Hotel Transylvania nie przebrnęłam... o.O tutajpoczkategori
Nie? O kurde oO A Hotel Transylvania to mój faworyt jesli chodzi o powieści z wampirami w roli głównej! xd
Uwielbiam tę książkę.

No, ale koniec rozmowy nie na temat. xd

Czyli co, czekamy na recenzje?
Znając mnie, pewnie kupię... ;P Poza tym liczyłam na to, że kiedyś ta książka zostanie u nas wydana - i proszę, oto jest
A okładka mi się podoba tutajpoczkategori
Nie rusze:-/
Mam serdecznie dość nastoletnich wampirów i ich problemów. Nie wspominajac o kolejnym MACHO!!


Jest arogancki, natrętny i, no cóż, nieziemsko przystojny.


od razu powiedzialam NIE. Mam dość aroganckich debili ,d o ktorych wzdycha sie ,bo sa przystojni, tajemniczy i z kłami...

Mnie również to zdanie kompletnie odstraszyło!!!! I mówię tej książce zdecydowane NIE.

I nie wiem co wam tak się podoba w tej okładce; według mnie jest beznadziejna. tutajpoczkategori
Okładka beznadziejna, al e to ze arogancki to ok. Nie potrzebny kolejny Damen, Edward czy Stefano
okładka niezła. jak będzie w bibliotece, to może kiedyś przeczytam, ale raczej na swojej "liście" mam ciekawsze pozycje
Hm, również czekam na recenzję. tutajpoczkategori
Okładka nie jest zła, nawet wpada w oko Opis taaki średni - może po dobrych recenzjach poszukam, w innym wypadku zwyczajnie o niej zapomnę w natłoku innych "wampirzych" książek.
Widziałam już w Empiku. Kupił ktoś? Potrzebna opinia, czy warto ruszyć? tutajpoczkategori
Zamówiłam ją z okazji promocji empiku Postaram się przeczytać w weekend i napisać, co o niej myślę

Dzisiaj ją skończę, została mi końcóweczka dosłownie, cały dzień ją czytam, ahhh.... 10/10!!! Kocham Lucjusza, pobija wszystkich na głowę *.* tutajpoczkategori
No nie wierzę, Tiri, ta książka jest naprawdę aż tak dobra? Bo na początku nie byłaś jej raczej przychylna, a teraz taka ocena! Aż chyba sięgnę, ale możemy się spodziewać jakiejś obszerniejszej recenzji?
Jasne, jest i recenzja, pisana po północy dzisiaj, haha ^^ Nie mogłam spać

Czy kiedykolwiek miałyście wrażenie, że spotkany przypadkowo mężczyzna może kryć okrutną tajemnicę swojej przeszłości? Swojej mrocznej egzystencji? Czy kiedykolwiek pomyślałybyście chociaż przez chwilę, że Wasi rodzice nie są z Wami do końca szczerzy? Że coś ukrywają? Coś… nierzeczywistego?

Jessica nie miała zielonego pojęcia o tym, że jej przybrani rodzice mogą ukrywać taką tajemnicę. Dlatego też, kiedy pierwszy raz spotyka niezwykłego młodzieńca w dziwacznie staroświeckim stroju, czuje jedynie niepokój i zdziwienie. Najpierw widzi go na polnej drodze, ukrytego w cieniu drzewa. Czy ją obserwował? Czy chciał zrobić jej krzywdę? Wydawać by się mógł zwyczajnym chłopakiem, który czeka na autobus szkolny, gdyby nie fakt, że dziewczyna mogłaby przysiąc, iż słyszała z jego ust jej dawne imię. Prawdziwe imię. Anastazja…

Dlatego kiedy później ten sam chłopak okazuje się być uczniem z wymiany międzynarodowej, do tego uczęszczającym na te same zajęcia, co dziewczyna, wszystko zaczyna się komplikować. A apogeum dziwności nadchodzi wraz z chwilą, kiedy matka Jessici, słysząc o tajemniczym uczniu, nagle zaczyna się zachowywać, jakby wiedziała doskonale, kim on może być. Czy to więc nie dziwne, że chłopak zostaje zaproszony na kolację do jej domu, choć widziała go na oczy raptem dwa razy? Czy to nie dziwne, że matka dziewczyny zdaje się doskonale znać młodzieńca?

Tak, to by mogło się wydawać dziwne, gdyby nie informacja, jaką chłopak, swoją drogą nazywający się Lucjusz Vladescu (z akcentem na drugą sylabę!) , po prostu bez ogródek wyjaśnia dziewczynie - że jest najzwyczajniejszym w świecie rumuńskim księciem wampirzego klanu, a ona, Jessica Packwood, jego przyrzeczoną od urodzenia wampirzą księżniczką, która po skończonych osiemnastych urodzinach będzie musiała wyjść za niego za mąż, by zjednoczyć dwa zwaśnione rody Vladescu i Dragomirów. Czy bohaterka potrafi przetrawić te informację z królewską godnością i pogodzić się ze swoim losem? Nic z tych rzeczy. Iście królewsko potrafi rzucić jedynie widłami w adoratora, a później nie przyjmować do siebie żadnych wiadomości od niego i swoich własnych, zdradzieckich rodziców, którzy wiedzieli o całym dziwnym pakcie. Co więcej, wierzyli w wampiry i w to, że Lucjusz jest księciem pijącym krew!

Jessica broni się jak może, wciąż tłumacząc sobie, że wszystko, co robi Lucjusz, jest irracjonalne i nierzeczywiste, biorąc go po prostu za świra. Jednak jego zachowanie, galanteria, kurtuazja zdają się mieć nieco inny wpływ – to zaczyna bohaterkę intrygować. A Lucjusz za wszelką cenę stara się rozkochać w sobie narzeczoną wierząc, że tylko w ten sposób dopełni przeznaczenia i jednocześnie sprosta oczekiwaniom, wypełniając powierzone przez Radę Starszych zadanie.

Sprawa jednak wymyka się spod kontroli, kiedy Jess zaczyna interesować się kolegą ze szkoły – Jake’m. Rozzłoszczony tym Lucjusz stara się zaimponować wybrance, ale ona jest głucha na jego starania. To ostatecznie zmienia stosunek wampira do dziewczyny. I dopiero kiedy sam zaczyna wątpić w powodzenie misji, coś się zmienia…

Nikt jednak nie powiedział, że będzie łatwo. Dlatego przez kolejne strony powieści coraz bardziej dajemy się pochłonąć tej swoistej gonitwie za uczuciami, potrzebą akceptacji, porywami serca i obowiązkiem, jakie zostało nałożone na bohaterów.

Lucjusz wydaje się być idealny. I w istocie jest. Jeśli kiedykolwiek spotkacie młodzieńca o nienagannej postawie, schludnym ubiorze, o manierach jak z filmu kostiumowego i do tego posługującego się eleganckim, pełnym subtelności i wykwintności językiem, nie pominąwszy niezwykłej urody, macie jak w banku, że to wampir. Przecież żywego takiego faceta nie spotkacie nigdzie, bowiem gentelmani to w zasadzie już wymarły gatunek (teoria potwierdzona naukowo)!

Jednak Lucjusz nie jest tylko idealny. Jest prawdziwy. Ma siłę, by walczyć o swoje. Jest gniewny, uparty, władczy, a jednocześnie nieco zagubiony. Zmaga się z własnymi demonami, z własną, mroczną naturą i z przeznaczeniem, które, bądź co bądź, nie jest łatwe.

Jessica wydaje się być równie interesująca, pełna pasji, przekonana do własnych racji. Jest buntowniczką, która nie zamierza się poddać, nie zamierza rezygnować z tego, co sobie wytyczyła. Być może dlatego też rodzące się w niej uczucie do chłopca, którego traktowała jak pomylonego, tak ją obezwładnia, odbiera ową racjonalność, którą się uparcie osłaniała. Czy jest dla niej nadzieja?

Powieść pełna jest ciętych ripost, prawdziwej walki językowej między współczesnością a tajemniczą przeszłością. Między kolokwializmami, jakie uwielbia ówczesna młodzież, a starodawnym, pełnym wdzięku i elegancji, słownictwem arystokracji. Pisana w zasadzie lekko i z dozą humoru, wywołuje na twarzy czytelnika uśmiech za każdym razem, kiedy dochodzi do słownej potyczki między bohaterami. To sprawia, że fabuła nabiera smaku i koloru, jest żywa. I pełna namiętności. Dodatkowym atutem jest niewątpliwie pierwszoosobowa narracja bohaterki przeplatająca się z punktem widzenia Lucjusza ukazanym za pomocą jego listów do wuja. Dzięki temu mamy pełen obraz uczuć obojga, poznajemy ich najskrytsze myśli, jesteśmy jakby pomiędzy nimi.

Książkę pochłonęłam w zasadzie ekspresowo, chłonąc każde słowo zapisane na kartach tej czterystustronicowej powieści. Od dawna nie siedziałam nad lekturą z wypiekami na twarzy, w niemocy oddania się jakiemukolwiek innemu zajęciu, niż czytanie. Nawet Facebook nie był w stanie mnie zainteresować, a wierzcie mi, to już wyczyn.

Po tej książce stałam się wierną fanką Lucjusza. Nie ma takiego drugiego bohatera, to pewne. I z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że wraz z pojawieniem się na półkach Przyrzeczonych, skończyła się era ukochanego przez fanki paranormali Edwarda Cullena. Lucjusz swoją gracją, elegancją i ciętym językiem powala meyerowskiego bohatera na kolana. I mam nadzieję, że tak już zostanie.

Ani trochę nie żałuję, że spędziłam dzień nad książką. Co więcej, wiele bym dała, by nastąpił jakiś ciąg dalszy. Czy jest szansa, by Beth stworzyła kolejne historie losów tych dwojga krwiście rzeczywistych bohaterów? Oby moje modlitwy zostały wysłuchane, bo wierzcie mi, zakochacie się w tej książce, kiedy tylko po nią sięgniecie. Polecam!

I daję 10/10. Zasłużenie i nawet z żalem, że to maksymalna ocena, bo Przyrzeczeni zasługują na dużo więcej. Dzięki tej książce uwierzyłam, że istnieją jeszcze dobre paranormal romance z udziałem wampirów. Prawdziwych wampirów. tutajpoczkategori
hahaha Wiedzialam, ze powinnam kupic Coz, zrobie to w kwietniu na dniu ksiazki
Bardzo dobra recenzje, Tirin ,chociaż ja nadal nie jestem przekonana do tej książki I ciagle mam wrazenie czytając opis ,ze to parodia jest xD
Zuu, możesz sobie przeczytać tu jeszcze jedną świetną recenzję, napisaną przez redaktorkę PB: http://paranormalbooks.pl/2011/03/13/przyrzeczeni/

To właśnie ta recenzja przekonała mnie do zakupu, choć nie byłam książki pewna. I ANI trochę nie żałuję xD Powrót do góry
Świetna recenzja, czytałam ją prawie jak powieść Znowu nie pozostaje mi już nic innego, jak ją kupić, ale podobnie jak Martycja poczekam na dzień książki
Tirin super recenzja! Książka także wydawała mi się taką komedią a nie mam na to ochoty. a po Twojej recenzji mam na nią straszną ochotę. Ale ja też poczekam do Dnia Książki Powrót do góry

Świetna recenzja, czytałam ją prawie jak powieść Znowu nie pozostaje mi już nic innego, jak ją kupić, ale podobnie jak Martycja poczekam na dzień książki

Miałam wczoraj natchnienie po północy, napisałam reckę świeżo po przeczytaniu książki. Az mnie tyłek bolał od siedzenia w jednej, niezbyt wygodnej pozycji na taboreciku w kuchni, ale byłam dzielna, a książka okazała się warta tego poświęcenia! xD

by zjednoczyć dwa zwaśnione rody Vladescu i Dragomirów.
Ani trochę nie żałuję, że spędziłam dzień nad książką. Co więcej, wiele bym dała, by nastąpił jakiś ciąg dalszy. Czy jest szansa, by Beth stworzyła kolejne historie losów tych dwojga krwiście rzeczywistych bohaterów? Oby moje modlitwy zostały wysłuchane, bo wierzcie mi, zakochacie się w tej książce, kiedy tylko po nią sięgniecie. Polecam!

Twoje modły zostały wysłuchane


A ja zaopatrzę się w tą książkę Powrót do góry
Ohh @lma, czy ja mówiłam, że Cie uwielbiam? Ahhhhhhhh, więcej Lucjusza, tak tak taaaaak! Super wiadomośc, tak w ogóle xD
Tiri, świetna recenzja Aż się cieszę, że książkę już kupiłam i żałuję, że zostawiłam ją w Łodzi... ale co się odwlecze, to nie uciecze xD Powrót do góry
O ile pierwsza okładka była świetna ta jest dwa razy lepsza
Widziałam książkę w księgarni ale wtedy jeszcze nie planowałam jej kupić. Teraz to co innego
Nie miałam zamiaru sięgać po nią lecz Tirindeth nie powiem zaciekawiła mnie tym,że tak bardzo spodobała jej się ta książka.Ma dobry gust co do książek,więc na pewno zajrzę do tej z ciekawości. Powrót do góry
Tirindeth świetna recenzja. Teraz żałuję że jednak jej nie kupiłam, ale co się odwlecze to nie uciecze. Kupię ją pod koniec kwietnia albo w maju. Czyli jednak intuicja mnie nie zawiodła- od początku uważałam, że to będzie dobra książka
EDIT : Zmieniam cały post, bo za dużo rzeczywiście spoilerów było i moze trochę odjechałam od oryginału, wiec powiem tylko, ze książka fajna i warta kupienia Powrót do góry
Osobiście uważam tą książkę za genialną! Mimo, ze ciągle działo sie niemal to samo i na początku nie było żadnej akcji, to czytało sie strasznie przyjemnie
a mnie zachecilyscie do kupna ksiazki, w przyszlym miesiacu na pewno zakupie Powrót do góry
Ja dziś poszłam do księgarnii z zamiarem kupienia Zniewolenia, ale wyszłam z Przyrzeczonymi. Jakoś tak mi się rzuciła w oczy ta ksiązka, recenzja Tirindeth narobiła mi smaku. Zaraz się zabieram za czytanie.
Mi również podobali się "Przyrzeczeni" - taka lekka i przyjemna książka, napisana z nutką humoru i ironii No trochę trzeba czekać, ale warto - mam nadzieję, że kontynuacja będzie trzymać poziom jedynki i jeszcze bardziej mnie zaskoczy Powrót do góry
czytam i ryję się z listów Lucjusza

...

Przeczytałam . Cóż to był za miły wieczór ( i pół nocy, bo nie poszłam spać puki nie skończyłam tej historii )

Książka o amerykańskiej nastolatce która dowiaduje się, że jest księżniczką, ba wampirzą i to z Rumunii ... do tego wpada jakiś wyniosły koleś w pelerynie i mówi, że ma wyjść za niego za mąż ... brzmi hmm banalnie ?? Może na początku, no i chwilami w środku liceum, cheerleader'ki, bal itp
Jednak coś jest inne i coś się wyróżnia, a tym czymś są główni bohaterowie - to prawda Edward i Bella niech się chowają - Lucjusz i Jessica rządzą
Zderzenie ich światów, dwóch kultur, wychowania jest boskie ... jeśli ktoś jest fanem typowego paranormal romance z naciskiem na romance to się absolutnie nie zawiedzie.

Jessica jest "fajna" miło się ją czyta trochę uparta ale dowcipna i sympatyczna, zdecydowanie ją polubiłam ... a Lucjusz - ohh mam słabość do takich typów - arogancki i wyniosły jak na księcia przystało, z ciętym dowcipem i tym krzywym uśmieszkiem, jednocześnie czuły, rycerski i honorowy - czarne włosy, czarne oczy i do tego drzemie w nim mroczna strona mhh (ps dodam, że Lucjusz nie ma za sobą kilku wieków zycia, jest nastolatkiem jak Jessica )
Całości dopełniają jego listy do wuja na których się chichrałam jak dzieciak - bynajmniej na początku :/

Jak widać powyżej - mi się bardzo podobało.
Szkoda, że na drugą część trzeba tyle czekać. Nim wyjdzie na pewno jeszcze wrócę do Przyrzeczonych aby pośmiać się i powzdychać
Ech, takie pozytywne opinie, chyba jednak muszę kupić tę książkę. A, kurczę, miałam ją już zamówioną, ale skasowałam... Teraz będę sobie za to pluć w brodę Powrót do góry
JA ją dzisiaj kupiłam, ale dopiero na wielkanoc dostanę ;/ taka umowa z mamą. Ale była dopiero w trzecim z kolei empiku, który odwiedziłam.
Całkiem przyjemna książka. Raczej nie będę do niej wracać, ale dobrze mi się ją czytało i być może sięgnę po część kolejną. Chociaż te ciągłe zwroty uczuć u jednej i drugiej strony zaczęły mnie w pewnym momencie irytować: Jak on ją kocha, to ona go nie, a jak ona go kocha, to mu się odwidziało.
Znalazło się też kilka świetnych tekstów. Jak najbardziej się nadaje do czytania na nudę. Aczkolwiek hitu się nie spodziewajcie. Książka dobra, ale nie fenomenalna. Powrót do góry
„Spektakularne pojmanie czytelnika”

„Przyrzeczeni” jest to bestseller autorstwa Beth Fantaskey, której to keczup najbardziej smakował w Polsce. Jak tej miłośniczce sosu pomidorowego (którego próbuje w każdym kraju) i dziennikarce wyszło tworzenie powieści paranormal romance dla młodzieży? Czy jej talent do pisania felietonów i artykułów zamieszczanych w magazynach przekłada się także na grubsze przedsięwzięcia?

Akcja rozgrywa się w Pensylwanii na farmie rodziców, jak się okazuje nie biologicznych, Jessici Packwood, czy raczej Anastazji Dragomir. Dziewczyna urodziła się w Rumunii, gdzie została adoptowana przez swoich obecnych dobrych i wrażliwych opiekunów, praktykujących weganizm. Nagle sielankę Jess polegającą na rozmowach z przyjaciółką Mindy i zalecanie się do pięknie umięśnionego Jake’a przerywa pojawienie się Lucjusza Vladescu w pełnej krasie. Chciałoby się powiedzieć, że był to szarmancki wampir z krwi i kości, lecz on sam tą część o krwi uznałby za wielce nietaktowną. Taki właśnie był rumuński książę – kulturalny, inteligentny, taktowny i obeznany ze wszystkimi manierami. To nic, że słuchał chorwackiego folku. Dla niego mogłabym słuchać wszystkiego.

Jeśli Lucjusz tak właśnie wpływa na czytelniczki, jak na mnie, to jakim cudem Anastazja go odrzuca? Zupełnie odporna na okazywane przez niego zainteresowanie, próbuje zająć się swoim codziennym życiem. Tylko jak można powrócić do normalności i trwać w przekonaniu, że wszystko jest logiczne i opiera się na rozumie – jak w matematyce – kiedy mieszkanie nad twoim garażem zajmuje przystojny i pociągający mężczyzna, gotów zrobić wszystko dla ciebie? Z biegiem wydarzeń wampir Vladescu coraz bardziej odsuwa się od Jessici, chcąc zwrócić jej świat, do jakiego przywykła, natomiast ona przechyla swe serce ku niemu, godząc się z myślą, że ma go poślubić. Ba! Sama zaczyna tego chcieć. Jak skończy się ta historia upartej i silnej potomkini Mihaeli Dragomir i zawziętego Lucjusza Vladescu?

Zbędnym elementem byłaby próba oddania charakteru głównego bohatera, który w swoim aksamitnym płaszczu i spodniach skrojonych na miarę podbił mój świat wyobraźni, a w dopasowanych jeansach i podkoszulku doprowadzał do omdlenia. Uwierzcie, że od teraz każdego chłopaka będę porównywała właśnie z nim, co uczyni znalezienie ideału niemożliwym, ponieważ język, jakim posługuje się ten Rumun, jego emocje, w których nie ma miejsca na bezpłciowy przymiotnik „fajny”, a istnieją tylko silne uczucia – od nienawiści po miłość, od obrzydzenia po namiętność – jego sposób bycia i całokształt egzystencji sprawia, że zupełnie straciłam dla niego głowę.

Co do Jessici Packwood, to zdecydowanie wolę Anastazję Dragomir. Ta pierwsza marzy o zwykłym balu szkolnym, odrzucając najlepsze, co ją w życiu spotkało. Z kolei Anastazja jest Jessicą po wewnętrznej przemianie, silną i niezależną, umiejącą walczyć o swoje. Niekiedy śmiałam się z tego, jak Jess odprawiała Lucjusza z kwitkiem, szczując go widłami lub odchodząc od niego po tańcu, pospolicie mówiąc – olewając samego Vladescu. Przyznam szczerze, że mniej więcej od połowy książki jego zachowanie staje się nieco irracjonalne i bezsprzecznie zasługuje na takie traktowanie. Daleko jest jednak tym poczynaniom do skłonienia mnie do zmiany postrzegania rumuńskiego księcia.

Reszta bohaterów, to jest państwo Packwoodowie, wujek Anastazji z rodu Dragomirów, Mindy, Jake Zinn, Faith, Frank i inni są tylko niewiele znaczącymi przerywnikami górującej nad wszystkim historii Anastazji i Lucjusza. Owszem, niektórzy zaznaczają swoje istnienie dłuższymi fragmentami, ale nie zmienia to faktu, iż tutaj chodzi tylko o dwójkę głównych bohaterów.
Ta pozycja przykuła mnie do siebie. Wiele razy mówiłam sobie – „Jeszcze tylko jeden rozdział”, a i tak skończyło się na ostatniej stronie „Przyrzeczonych”, w dodatku daleko po zapadnięciu ciszy nocnej. Dzieło Beth pojmało mnie w bardzo spektakularnym stylu, bowiem byłam świadoma uprowadzenia i mimo to nie stawiałam najmniejszego oporu. No bo jak można odmówić towarzystwa Lucjusza Vladescu i sugestywnej, rosnącej w siłę i majestat Anastazji Dragomir? Tej lektury nie można przegapić, ponieważ bije od niej aura kryjąca wszystko, co powinien mieć w sobie bestseller: niebezpiecznego i aroganckiego, acz momentami czułego i kochającego mężczyznę, nastolatkę prowadzącą zwykłe życie i rozwiązującą zwykłe problemy, tajemnicę, wiele okazji do śmiechu oraz nieprzewidywalne zakończenie rodem z paranormalnych baśni. Gwarantuję, że nie będziecie mogli się oderwać nawet na chwilę!

Moja ocena książki: 10/10

Ach, podzielam zdanie Tirin . Lucjusz *.*
Hej mam prośbę do dziewczyn, które przeczytały: mogłybyście zamieścić parę fajnych cytatów z tej książki? Tylko takich by nie był to duży spoiler Jakieś utarczki słowne itd. Będę wdzięczna Powrót do góry
Jeden z ciekawych jest w moim opisie

Dobry był moment:
"Mój umysł nie był w stanie ogarnąć fragmentu o pobraniu się ani zaręczynach. Zgubiłam się zaraz po kwestii o wampirach.
Wariat. Lucjusz Vladescu to wariat. A ja jestem z nim sam na sam w pustej stajni — tłukło mi się po głowie.
Zrobiłam więc to, co zrobiłaby każda inna rozsądna osoba w mojej sytuacji. Zamachnęłam się widłami, rzuciłam je na ślepo w stronę napastnika i uciekłam co sił w nogach, ignorując jego skowyt bólu."

"- Nie jestem księżniczką!
- Owszem, jesteś - upierał się Lucjusz. - Jesteś bezcenną kobietą. Z rodziny królewskiej. Gdyby wychowano cię właściwie, byłabyś tego świadoma i przygotowana do rządzenia. - Wskazał palcem na siebie. - Do rządzenia u mojego boku. A zamiast tego jesteś niewyedukowaną dziewczynką. - Niemal wypluł z siebie ostatnie słowo. - Zostałem połączony na wieczność z dzieckiem!
Moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz.
- Ty naprawdę jesteś obłąkany."

"Lucjusz wykrzywił usta w sztucznym uśmiechu i uniósł brew.
- Doprawdy? Żadnych adoratorów? Szokujące. Wydawać by się mogło, że twoje umiejętności we władaniu widłami powinny ogromnie pociągać niektórych kawalerów z okolicy."

To było słodkie:
"— Tak, cóż, nie jesteś gruby. Ty możesz jeść desery.
Kiedy uniosłam wzrok znad wirujących resztek jedzenia, dostrzegłam, że Lucjusz lustruje mnie wzrokiem, marszcząc brwi.
- Co? - zapytałam i zerknęłam na mój podkoszulek i szorty. - Coś nie tak z moim ubraniem?
- Chyba nie myślisz, że masz nadwagę? - zapytał z niedowierzaniem w głosie. - Nie wierzysz chyba temu imbecylowi ze stołówki... Wiedziałem, że powinienem go uciszyć...
- To nie ma nic wspólnego z Dormandem. To mój problem, nie twój - oznajmiłam. - Muszę tylko zrzucie ze dwa kilogramy. To wszystko. Nie rób z tego sprawy.
Lucjusz otworzył pojemnik, kręcąc głową.
- Amerykańskie kobiety. Dlaczego wszystkie dążycie do tego, by być prawie niewidzialne? Czemu nie chcecie pokazać osobowości, zaznaczyć swojej obecności na świecie? Kobiety powinny mieć krągłości, nie kanty. - Wzruszył ramionami i wykrzywił usta w ledwo dostrzegalnym prześmiewczym uśmiechu, który zwykle rezerwował dla poczynań kulinarnych taty, i dodał: - Amerykańskie kobiety są zbyt spiczaste. Same wystające kości biodrowe i łopatki.
- Szczupła sylwetka jest modna - poinformowałam. - I dobrze wygląda.
- Nie powinno się mylić pojęć „modny" i „piękny" - złajał mnie Lucjusz. - Uwierz mi, mężczyzn nic nie obchodzi, co wypisuje się w czasopismach o modzie. Nie wydaje nam się, żeby chodzące szkielety wyglądały dobrze. Zdecydowana większość mężczyzn preferuje krągłości - Wbił łyżkę w zamrożone tofu, a potem podszedł do mnie, prawie wtykając mi deser do ust. - Jedz. Ciesz się, że masz krągłości. Że jesteś sobą."

Mogłabym jeszcze jakiś szukać, ale jak na razie te będą na dobry początek
osobiście uwielbiam listy Lucjusza do wuja , zwłaszcza dwa pierwsze

w sprawie wideł :

... Dziewczyna, Wasylu. Dziewczyna. Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy moja przyszła żona - moja "królowa" - po kolanach w zwierzęcych odchodach, zaczęła pokrzykiwac na mnie z drugiego końca stajni, a potem próbowała mnie ugodzić w stopę narzędziem rolniczym niczym jakiś nawiedzony stajenny. Pominę już fakt, że męskie buciory pokryte były zastygłą skorupą końskich ekskrementów. Pewnie sama wzmianka o tym świadczy o moich złych manierach ...

lub

... cała ta sytuacja jest, delikatnie rzecz ujmując, zniechęcająca. Świadomość, że Anastazja spogląda przychylnym okiem na umizgi prostaka, podczas gdy okazuje jej zainteresowanie książe ... gdy Vladescu okazuje zainteresowanie! Obwiniam o wszystko soczewicę. Jak arystokrata przywykły do mięsa może funkcjonować na rozgotowanych strączkowych ? ...

az jestem sobie w stanie wyobrazić jak siedzi i przewala oczami pisząc o swoim niskiego stanu konkurencie - zwanym również wieśniakiem; prostakiem; pijawką; przysadzistym, ograniczonym pasożytem itp itd Powrót do góry
Jej dzięki Wam dziewczyny :*. Czytając np te listy śmiałam się, a fragment Tirin był taki miły. Ostatecznie mnie przekonałyście, kupię tę książkę w okolicach dnia książki
Świetne recenzje Tirindeth i Charlotte12, bo czyta je się bardzo przyjemnie.
Macie talent dziewczyny ! :*
Jestem bardzo zachęcona do przeczytania tej książki. Mam nadzieję, że będzie tak samo świetna jak ja opisujecie : D
Napisałyście o tej książkę tyle, ze nie będę wiele od siebie dodawać.
Książką jestem po prostu oczarowana! Była cudowna. Chwyciłam za nią chyba tak o 1 i czytałam całą noc xD. O 6.39 skończyłam (przeczytałam podziękowania i tekst o ketchupach ), trwałoby to pewnie krócej, ale wychodziłam po jakieś słodycze do jadalni i picie No i jeszcze jakos dzisiaj nie mogę sobie dobrej pozycji znaleźć...
Wracając do książki. Od pierwszych stron byłam nią zauroczona. Postacie były świetnie wykreowane, a Lucjusz... Po prostu mistrzostwo. Arogancki, troskliwy i te jego zaloty ach...
Początkowo listy do wuja wywoływały we mnie wybuchy śmiechu. Stopniowo przestały, ale co się dziwić.
Główną bohaterkę polubiłam, jednak męczyła mnie kwestia z Jakiem.
Ogólnie całą noc się chichrałam, bo ciągle coś śmiesznego było. No i czasami poleciały łzy nad Lucjuszem...
Zakończenie historii świetne i już czekam na kolejną część. Jak na razie muszę jeszcze tylko przeczytać o ich ślubie.
Polecam bo naprawdę warto. 10/10 Powrót do góry
Blood, a czułaś po tej książce, że nie możesz ruszyć innej, bo żadna nie będzie tak wspaniała? ja się z tym gryzłam tyle czasu... To jest w Przyrzeczonych niesamowite! Jakby ta powieść ukradła kawałek Ciebie. To pewnie wina magicznej osobowości Lucjusza ^^

Blood, a czułaś po tej książce, że nie możesz ruszyć innej, bo żadna nie będzie tak wspaniała? ja się z tym gryzłam tyle czasu... To jest w Przyrzeczonych niesamowite! Jakby ta powieść ukradła kawałek Ciebie. To pewnie wina magicznej osobowości Lucjusza ^^

Dokładnie
Próbowałam czytać np. Uprowadzoną, którą bardzo lubię, ale tylko przekartkowałam strony.
Lucjusz...
Nie ma słów, które są w stanie go opisać.
Heh pamiętam jeszcze jak ta pozycja została dodana do zapowiedzi i większość podchodziła do niej z rezerwą. Mnie od razu zaintrygowała... A zwłaszcza arogancki...
Przyrzeczonych trzeba przeczytać! Powrót do góry
Szczerze powiedziawszy, to miałam się za tę książkę w ogóle nie zabierać. Byłam do niej sceptycznie nastawiona, jednak po pewnej entuzjastycznej recenzji skusiłam się na zakup. Czy żałuję? Absolutnie! No bo kto powiedział, że kolejna książka o wampirach nie może być już dobra? Ta jest i to bardzo.

Pewnego dnia, tuż po wakacjach, świat Jessiki, amerykańskiej nastolatki, przewraca się do góry nogami. Czekając na autobus szkolny dziewczynę obserwuje pewien tajemniczy chłopak, to zdarzenie lekko zaniepokoiło Jessikę. Ku jej zaskoczeniu jegomość pojawia się również w szkole. Okazuje się, że jest uczniem z wymiany międzynarodowej z Rumunii. Jakby i tego było mało, rodzice Jessiki znają chłopaka, nawet zapraszają go na kolację i wtedy się zaczyna. Lucjusz Vladescu, bo tak nazywa się tajemniczy chłopak, oznajmia dziewczynie, że jest wampirem tak jak ona i są sobie przyrzeczeni na mocy paktu. Mało tego, okazuje się, że Jessika jest wampirzą księżniczką i jeśli się nie pobiorą ich rody zaczną ze sobą wojną, na co od dłuższego czasu się zanosi. Dziewczyna traktuje go jak wariata, jednak przybrani rodzice dziewczyny również powtarzają te rewelacje. W co ma wierzyć i komu? Czy ma poświęcić swoje życie, przyszłość, plany i marzenia dla wampirów?

Niebywale wciągnęłam się w tę książkę. Jest zabawna na swój sposób i nie mówię tu o parskaniu śmiechem co stronę. Akcja nie ma postojów, prawie zawsze coś się dzieje. Mamy szkolne życie, miłostki, potyczki między kolegami. Fabuła jest lekka, to się chce czytać! A narracja Jessiki jest niemęcząca i przyjemna. Listy Lucjusza skierowane do jego wuja są ciekawym urozmaiceniem. Czytelnik wie, co tam w jego głowie siedzi, co go gryzie i jak się zmienia. Początkowo listy są zabawne, opisują spotkania i "zaloty" do Jessiki. Te listy są urocze, można w nich dojrzeć prawdziwego Lucjusza.

Najmocniejszą stroną jest niewątpliwie i bezapelacyjnie główny bohater - Lucjusz, Lucek, Luc... Takiego bohatera zdaje się jeszcze nie było. Arogancki typ, uwodzicielski, zarozumiały, ma poczucie wyższości z racji swego pochodzenia. To człowiek elegancki, dobrze wychowany z manierami. Lucjusz wie czego chce, zmierza do wytyczonego celu. Do bólu niekiedy niewspółczesny, posługujący się pięknym językiem. Z początku totalnie arogancki i nawet zarozumiały, z czasem jednak się zmienia. I to niejednokrotnie! To po prostu wampir z klasą (i kasą też). Z kolei nasza Jessika, a tak naprawdę Anastazja, to normalna, całkiem przeciętna nastolatka o matematycznym umyśle. Do tego jest sympatyczna, wrażliwa, delikatna i kobieca, bo w rozmiarze "40". Dziewczyna nie boi się pracować ani pobrudzić, co spotyka zdziwienie u Lucjusza, bo przecież to nie przystoi. Podobała mi się u niej ta jej niewiara co do istnienia wampirów, wykluczyła to jako coś nieracjonalnego. Długo nie wierzyła w ich istnienie. Jest racjonalistką i tak powinno być! Denerwowała mnie jednak jej ślepota w stosunku do wspaniałego Lucjusza, choć z początku faktycznie był dupkiem. A tak, Jessika zastanawiała się pomiędzy nieskomplikowanym i "fajnym" Jakiem a nieco aroganckim i niezwykle uwodzicielskim Lucjuszem. Też mi wybór! Na szczęście Lucjusz się nie poddaje. Ich relacje, próby dotarcia do siebie, pojednania, zbliżenia... ach!

Tuż po skończeniu książki miałam ogromną ochotę zacząć od nowa. Poczekam jednak jakiś czas, bo z tym podejściem łatwo mogę przedawkować tę pasjonującą lekturę, a ja chcę się nią w pełni rozkoszować. Tym samym książka ląduję na półce z ulubionymi pozycjami. Nie poradzę nic na to, że "Przyrzeczeni" mnie kompletnie oczarowali (o tak, lubię to słowo), po skończeniu mogę stwierdzić, że chcę więcej, dużo więcej części. Niestety na kontynuację przyjdzie nam trochę poczekać aż do 2012 roku. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość, mnóstwo cierpliwości.
Polecam, gorąco polecam!

Ocena ogólna: 9/10
Haha, bardzo się cieszę No więc drogie Panie, brać w łapki Przyrzeczonych bo WARTO! ^^ Lucjusz *.* Powrót do góry
Przeczytałam książkę wczoraj i jestem totalnie zachwycona <3
Powieść poleciła mi i pożyczyła Anga za co bardzo jej dziękuję ; *
Przyrzeczeni to jedna z najlepiej napisanych książek o wampirach.
Główna bohaterka, Jessica vel Anastazja to bardzo mocna i ciekawa dziewczyna o trudnym charakterze (Jak mój xd)
Lucjusz za to cudowny,przystojny,inteligetny,arogancki i elokwentny wampir, w którym każda dziewczyna się zakocha, jeśli sięgnie po tę książkę ; )
Przyrzeczeni to opowieść o miłości, trudnych wyborach i o tajemniczej przeszłości.
Tak w ogóle to rozpisałabym się o tej książce i porozpływała się nad nią, ale dziewczyny już wszystko napisały.
Polecam w 100% powieść i zgadzam się z opiniami powyżej dziewczyn
Z wielką radością chciałabym ogłosić, że Beth zgodziła się na wywiad z ParanormalBooks, a zatem jeśli ktoś ma jakieś pytania to piszcie śmiało! Później te dyskusję wykasuję, a pojawi się wywiad Powrót do góry
Haaa, ja bym chciała wiedzieć, czemu wplotła we wszystko Rumunię
ja bym chciała wiedzieć dlaczego w ogóle wampiry, czy tak poszła za trendem czy od zawsze miała to w głowie ?
I skąd te imiona i nazwiska ? (Dragomir - wiadomo znajome z AW ... Stankowicz - czyżby pochodziła z naszych stron ... ) i gdzie się podział kołek hehe - taki żart Powrót do góry
Przeczytałam tą książkę. Jestem oczarowana <3 Ale trochę zawiódł mnie koniec
Czy kiedykolwiek przyszło Wam do głowy, że Wasza przyszłość jest zaplanowana, że pewnego dnia zjawi się ktoś, kto powie, kim macie być? Lekarzem, nauczycielem, pisarzem? Albo wampirzą księżniczką? Nie? Bo autorce „Przyrzeczonych”, Beth Fantaskey, tak! Co z tego wyszło? Zobaczcie sami.

Jessica mieszka z przybranymi rodzicami na wsi. Jako dziecko została przez nich adoptowana. Chodzi do szkoły, sprząta stajnie, jeździ konno. Jest dobra z matematyki, którą uwielbia. Twardo stąpa po ziemi. Do tego sprowadza się jej życie. Jej najlepszą przyjaciółką jest Mindy, znawczyni świata mody i fryzur. Jess to weganka z przymusu, jej mama i tata mają swoje dziwne teorie dotyczące jedzenia. Bohaterka interesuje się chłopakiem ze szkoły: Jake'm Zinn, ewidentnie niewidzącym świata poza Jessicą. W szkole dziewczyna ma wroga, który przy każdym kroku próbuje jej dokuczyć, robiąc aluzje do jej sylwetki. Zwykle ubiera t-shirty i dżinsy.

Jess dojeżdża do szkoły autobusem, przystanek ma pod domem. To tam pewnego dnia zobaczyła dziwnego chłopaka staromodnie ubranego. Nieznajomy miał w sobie coś, co wzbudziło lęk w bohaterce. Poczuła, że jest w niebezpieczeństwie. Na szczęście „kochany” pojazd nadjeżdża w odpowiednim momencie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że obcy wypowiedział jej stare imię. Anastazja. Okazało się, iż ten chłopak w ramach wymiany międzynarodowej, będzie z nią chodził do szkoły. A nazywa się Lucjusz Vladescu. Przyjaciółka bohaterki od razu spostrzegła, że jest przystojny. Jednak Jess coś w nim nie pasowało. Wracając z mamą ze szkoły ponowne po spotkała i pokazała go jej oraz powiedziała, jak się nazywa. To wywołało zaskakującą reakcję mamy, która wysiadła z samochodu i poszła z nim porozmawiać. Zaprosiła go na kolację. Córka była zdumiona, ale mama obiecała wszystko jej wyjaśnić po powrocie do domu. Jednak na to nie było czasu, każdy miał coś do zrobienia. A gość przyszedł wcześniej i odszukał od razu dziewczynę w stajni. Po krótkiej wymianie zdań oznajmił jej, że jest wampirem, tak samo jak i ona, oraz że niedługo mają się pobrać. Przestraszona Jessica pomyślała, że jest wariatem, uderzyła go widłami i uciekła do domu. A tam rodzice opowiedzieli jej dziwną historię, w którą nikt o zdrowych zmysłach by nie uwierzył. Lucjusz zamieszkał pod ich dachem! Od tego momentu diametralnie zmieniło się życie Jessiki. Chłopak o dziwnych manierach nie odstępuje dziewczyny na krok i wszystko wokół kwestionuje. I jak tu normalnie żyć?

Lucjusz jest prawdziwym dżentelmenem, zachowuje się niezwykle dostojnie. Myślę, że każda kobieta chciałaby spotkać takiego mężczyznę. Na początku darzyłam go wielką sympatię, która niestety na koniec odrobinę osłabła. Pomimo to podziwiam autorkę za stworzenie takiej postaci.

Narracja Jessici przeplata się z bardzo zabawnymi listami Lucjusza do jego wujka, dzięki temu rozumiemy trochę więcej niż bohaterka. Czasami irytowała mnie ta jej niewiedza i miałam ochotę powiedzieć jej wszystko to, co sama wiedziałam. Niestety, było to niemożliwe. Nie podobało mi się to, że Lucjusz i Jess mieli pewne problemy z dogadaniem się, ale może to zrozumiałe w tej sytuacji? W każdym razie ich relacja była dość skomplikowana, a czasem napięta. A ja przez cały czas dopingowałam chłopaka, mając nadzieję, iż jego zaloty sprawią, że go pokocha.

Powieść ta zaczarowała mnie, na chwilę przeniosła mnie w inny świat, najpierw trochę podobny do mojego, ale potem do obcej mi Rumunii. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Wątek niby oklepany, bo wampiry, przecież już tyle razy były, ale nie było Lucjusza z takimi manierami ani wampirzych księżniczek.

Wszystkim polecam. Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedź na to pytanie, ale teraz polecam Wam „Przyrzeczonych”. Sięgnijcie po nią i zanurzcie się w ten piękny, tajemniczy świat, naprawdę warto.

Ocena: 9,5/10 ( bo jakiegoś małego czegoś mi zabrakło) Powrót do góry
Dopiero zaczęłam, jestem na 7 rozdziale.. ale muszę to powiedzieć. Ta książka już jest cudowna, a dalej pewnie będzie jeszcze lepsza! A Lucjusz Vladescu już zdobył moje serce.
I ja!

Wampiry to temat całkowicie wyeksploatowany w literaturze młodzieżowej. Przez kilka ostatnich lat spotykaliśmy się z wampirami dobrymi i złymi, ładnymi i brzydkimi, a nawet świecącymi. Jeszcze kilka dni temu wierzyłam, że nic nie jest w stanie przełamać rutyny. Jakże się myliłam!

Jessika to zwyczajna nastolatka żyjąca w świecie, którego granice wyznaczają dom i szkoła. Jest miłośniczką matematyki, podkochuje się w szkolnym przystojniaku, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej. Sielskie życie się jednak kończy – oto bowiem, czekając na autobus Jessika spostrzega, że jest obserwowana. Co gorsza, prześladowca okazuje się być nowym uczniem w klasie, a jej matka, zaprasza tajemniczego natręta na kolację. Lucjusz – bo takie jest imię władczego, pewnego siebie młodzieńca – przybywa z wiadomościami, które dla stąpającej twardo po ziemi Jessiki są bałamutnym kłamstwem i wymysłem chorej wyobraźni chłopaka. Lucjusz twierdzi, że jest wampirem, Jessika natomiast (a właściwie Anastazja, bo takie jest prawdziwe imię adoptowanej dziewczyny pochodzenia rumuńskiego), na mocy paktu zawartego po jej narodzinach, ma zostać żoną Lucjusza i – jako jedyna spadkobierczyni królewskiej linii Dragomirów – zostać wampirzą księżniczką.

Co zrobiłybyście, gdyby ktoś Wam oznajmił, że jest wampirem? Czy – tak jak większość bohaterek – rzuciłybyście się w ramiona nieznajomemu wystawiając swoje soczyste, wypełnione świeżą krwią tętnice? Zachowanie Jess jest na wskroś naturalne i realistyczne; jej reakcja to strach i zaprzeczenie, analityczny umysł nie przyjmuje do wiadomości istnienia stworów rodem z bajek.

„Przyrzeczeni” to miła, urocza, ciepła i zabawna opowieść. Poza ścisłą końcówką nie ma tu szalonych zwrotów akcji, ale pomimo tego dłonie drżały mi ze zniecierpliwienia przy każdej odwracanej kartce. To niezwykła historia przesycona romansem, namiętnością i humorem.

Lucjusz to bez wątpienia wizytówka tej powieści. To tradycyjny ideał mężczyzny; zawsze nienagannie ubrany, szarmancki, potrafiący stanąć w obronie kobiety, prawiący komplementy, oczytany i elokwentny, a także przystojny. Czy powieść bez Lucjusza byłaby równie dobra? Na pewno nie. Młody wampir wnosi do niej to, co najważniejsze w paranormal romance, czyli świeżość; bohatera takiego jak on jeszcze nie było. Myślę, że tym samym rozpocznie nową erę i chłopcy jemu podobni zaczną się pojawiać w powieściach jak grzyby po deszczu.

W „Przyrzeczonych” zachwycił mnie język. Całość pisana jest lekko i z polotem, narracja prowadzona jest zaskakująco dobrze. Ciekawym zabiegiem jest wplatanie w treść powieści listów Lucjusza do wuja. Listy te, to prawdziwy majstersztyk i istny popis talentu autorki. Skrzą się humorem, wypełnione są nie tylko opisem zabawnych wydarzeń, ale też niezmiernie trafnymi uwagami Lucjusza na temat otaczającego go świata.

O dreszcze przyprawiają także relacje między dwojgiem głównych bohaterów. Ich potyczki słowne bawią do łez, ich zmartwienia wzruszają, a ich uczucie ściska za serce. Namiętność można wyczuć zmysłami. Autorka w idealny sposób opisuje rodząca się pomiędzy nimi więź, a w końcu także miłość. Możemy śledzić powolną przemianę bohaterki z amerykańskiej nastolatki – Jessiki, w odważną, odpowiedzialną i majestatyczną księżniczkę Anastazję.

Czas na zarzuty. Nie lubię ingerencji w tradycyjny wizerunek wampira. Dla mnie powinna to być istota żywiąca się jedynie krwią, spalająca się w słońcu, a przede wszystkim – stworzona przez ugryzienie. Wampiry Beth Fantaskey – nie przeczę, że ciekawe, były jednak zaprzeczeniem wszystkiego, co stworzone zostało w tradycji ludowej. W „Przyrzeczonych” mi to za bardzo nie przeszkadzało, ale - ponieważ ingerencje takie irytują mnie z zasady – wypadało wspomnieć.

Książka skłoniła mnie też do przemyśleń nad mentalnością narodu amerykańskiego, dla którego państwa takie jak Rumunia, czy Rosja, to po prostu „Europa wschodnia”. Zaprezentowany w powieści obraz Rumunii nie zaszkodzi nam - Polakom; potrafimy spojrzeć na niego z przymrużeniem oka i potraktować jako jedną z hiperboli użytych przez autorkę. Ale Amerykanie? Czy na zawsze utrwalą w swej wyobraźni Rumunię jako kraj nieokrzesanych dzikusów rodem ze średniowiecza? Czy już zawsze pamiętać będą ludzi gotowych zabić za nieposłuszeństwo? Wszak autorka wielokrotnie podkreślała wyższość Stanów Zjednoczonych ze względu na ich demokratyczny charakter. Czemu nie pamięta o tym, że Rumuni również mają parlament, że ich kraj od czterech lat należy do Unii Europejskiej? Pomimo, że był on zabawny, żałuję, że autorka posłużyła się tak stereotypowym wizerunkiem tego wspaniałego państwa.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o „Przyrzeczonych” byłam pewna, że żadna siła nie zmusi mnie do ich przeczytania. Opis na okładce, z całą mocą eksponujący wszystkie schematy, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej („nowy uczeń”, „szkoła”, „arogancki i przystojny nieznajomy”, „wampirza księżniczka”) – zdecydowanie nie zachęca do lektury.
Tym razem warto jednak dać ponieść się emocjom i zagłębić w tę pasjonującą i oddziałującą na uczucia lekturę. Poznajcie dwoje wyjątkowych bohaterów i niezwykłą historię ich miłości.

Czy Wam też zachowanie Lucjusza na początku książki kojarzyło się z Casem z SN? Tak samo inny, tak samo nieprzystosowany do rzeczywistości. Cudowne! Powrót do góry
Silje Twoje ostatnie zdanie ,a właściwie pytanie- to z Casem, sprawiło że jestem pewna już że przeczytam książkę
SUper recenzja
A co do stereotypu Rumuni to czytałam jakieś badania ,że większość ameryaknów sądzi, że Europa to państwo ,wiec wiesz...xD
Zu, wiedziałam, że tym zdaniem trafię w Twój czuły punkt. Czytaj, czytaj, bo warto! Powrót do góry
Haha, wiedziałam że to podstęp Za dobrze mnie juz znasz
Przeczytam na pewno!
Skończyłam czytać i jestem nadal oczarowana. Co mi się podobało? Praktycznie wszystko. Sama postać Lucjusza to jest mistrzostwo! Kocham tego bohatera. Anastazja(Jessica) jest także ciekawą postacią, polubiłam ją. Podobało mi się to, że w książce nie ma zbędnych opisów ani nic w tym stylu. Dzieje się co ma się dziać i już. Bez owijania w bawełnę. Książka naprawdę wciąga. Jedyne co to spodziewałam się bardziej dramatycznego zakończenia, ale i tak nie było złe . Jest to książka, którą bardzo polecam i na pewno znajdzie się na mojej półce ; ) Powrót do góry
Akurat dzisiaj byłam w Matrasie i "Przyrzeczeni" wpadli w moje ręce... Jednak kosztowały całe 34(bodajże) złotych, więc zrezygnowałam, ale jeszcze pobuszuję albo ktoś będzie chętny na wymianę...
Przeczytałam Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ale moja koleżanka tak to zachwalała, że się skusiłam... i chwała jej za to
Bardzo podobają mi się postacie Lucjusza oraz Anastazji/Jessici (wolę Anastazję). Teksty Lucjusza doprowadzały mnie do łez ze śmiechu i niektóre jego wypowiedzi albo fragmenty listów do wuja czytałam po kilka razy; facet jest po prostu przekomiczny, a przy tym nadzwyczajnie męski i uroczy. Tak jak Tobie Shetani i mnie podobał się sposób prowadzenia akcji, skupionej prawie jedynie na parze głównych bohaterów. Nie trzeba było czekać na sceny pomiędzy nimi i rozwój wydarzeń tak jak w wielu innych książkach. Jestem naprawdę zaskoczona, że aż tak mi się spodobała, bo właściwie wiele się w niej nie dzieje.
Cieszę się, że powstanie/powstała 2 część, bo jestem ciekawa co będzie dalej z bohaterami Na pewno jeszcze do tej książki wrócę Powrót do góry
Tak, tu narracja jest dosyć ważna, bo mimo iż akcja się dzieje na linii Jessica - Lucjusz, i tak jest nam wciąż mało i mało. Zauważyłyście to? No i ta "elektryka" między nimi! Przyrzeczeni to stanowczo powieść w mojej pierwszej trójce ulubionych (szok, bo nie wiem, jak upchnę resztę na pozostałe dwa miejsca )
Taaak... Narracja to siła napędowa tej książki. Właśnie byłam zdziwiona tym, że pomimo tego, że opowieść jest skupiona tylko na głównej dwójce, nadal przyjemnie się ją czyta. I to z "motylami w brzuchu" w niektórych momentach
Ja się tylko pytam: kto wymyślił taki idiotyczny opis tej książki? Byłam pewna, że ta książka jest idiotyczna, gdyby nie moja koleżanka, która zawsze wynajduje takie perełki, nigdy bym po nią nie sięgnęła. Powrót do góry
Od razu po przeczytaniu książki aż mnie korciło żeby coś o niej napisać i doszłam tak do połowy recenzji i stanęłam, teraz tak mi się tego nie chce kończyć, a tym bardziej przepisywać z kartki, więc może skupie się na szybko tylko na kilku sprawach.

Po pierwsze, nie rozumiem waszych zachwytów. Owszem, całkiem fajna książka, co prawda z koszmarnym, okropnym i głupkowatym początkiem, po którym myślałam że zaraz odłożę ją i nigdy nie wrócę. "Przyrzeczeni" zaczęli mi się dopiero podobać w połowie, i potem było tylko lepiej, aż do świetnego zakończenia.

Bardzo mi się podobało ukazanie przemiany bohaterów, z totalnie glupiutki i denerwującej Jessiki, wykreowała się ciekawa, silna i inteligentna bohaterka. Na jej przykładzie świetnie było pokazane to że nic wartościowego się nie zyska gdy nie będzie się walczyć o swoje. Wydaje mi się że to jedna z większych zalet tej książki przy zalewie paranormali, w których główna bohaterka jest zazwyczaj ciamajdą, a jej jedyną wartością jest jej nadzwyczajny chłopak. Tutaj bohaterka jest ciekawą osobowością, która ciągle się zmienia i przede wszystkim działa, to co zyskuje jest głownie jej zasługą a nie jedynie szczęśliwego przypadku.
Tak samo jest z Lucjuszem, człowiekiem którego naprawdę miałam ochotę początkowo udusić, bo tak mnie denerwował, przez chwile nawet był dla mnie parodią wszystkich tego typu bohaterów w tego typu książkach. Ale on w końcu też się zmienił, dojrzał, stał się wrażliwszy, bardziej uczuciowy, zaczął właściwie oceniać co go otacza, stracił w końcu tą niemożliwą pewność i poczucie wyższości, a wtedy jego osobowość, początkowo trochę śmieszna przez ten cały styl "średniowiecznego rycerza" nabrała oryginalności, niezwykłości i mogła tylko zachwycać.

Ta dwójka bohaterów to wg mnie największe plusy tej książki, bo sama fabuła praktycznie opierała się tylko na nieustających podchodach, to jednego, to drugiego, dziać się zaczęło tak naprawde dopiero pod koniec. Choć i tak wtedy też chodziło o to samo co wcześniej.

Podobał wam się humor, z tego co wyczytałam w waszych recenzjach. Moje poczucie humoru odbiera chyba jednak na innych częstotliwościach bo średnio on do mnie trafił. Faktycznie, chwilami miałam ataki nagłego chichotu, ale tylko chichotu niestety. Chwilami wręcz odzywki bohaterów wydawały mi się żałosne. Ale początkowo wszystko wydawało mi się żałosne, a tego humoru było właśnie więcej na początku.

Ach, już zapomniałam co miałam więcej napisać, zresztą ta moja wypowiedź i tak jest już długaśna.
Zaraz po przeczytaniu książki usłyszałam w radiu piosenkę Grechuty i tak mi się skojarzyła z treścią tej książki, nie wiem czy wam też:

"Nie dokazuj , miły nie dokazuj
przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
nie od razu , miła nie od razu
nie od razu stopisz serca mego lód"



A ocena? Może coś takiego: 6/10, czyli całkiem dobra przy mojej wygórowanej skali ocen
WOW, to pierwsza taka hmm... mniej pochlebna recenzja dotycząca Przyrzeczonych. Jestem w szoku i w sumie czemu nie, wszak każdy lubi co innego. A piosenka Grechuty jest niezła, pasuje do tej książki Powrót do góry


Zaraz po przeczytaniu książki usłyszałam w radiu piosenkę Grechuty i tak mi się skojarzyła z treścią tej książki, nie wiem czy wam też:

"Nie dokazuj , miły nie dokazuj
przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
nie od razu , miła nie od razu
nie od razu stopisz serca mego lód"


Hahaha już zawsze ta piosenka będzie mi się kojarzyła z tą książką dzięki Tobie
O mój Boże. Ta książka jest genialna. Genialna! Kocham Lucjusza <33 ! Teraz łzy mi lecą,że to już koniec... Boże. Kocham Przyrzeczonych!
Nie jestem już w stanie strawić żadnej historii o wampirach. Przeczytałam jednak Wasze opinie i... kupiłam książkę. Teraz leży na moim biurku, a ja nabieram mocy, żeby się za nią zabrać Oby Lucjusz był wart mojego poświęcenia;) Powrót do góry
Zauważyłam, że sporo dziewczyn wypożycza "Przyrzeczonych" i książka wraca do nas zaraz na drugi dzień o_O Przy 3 takiej sytuacji, zapytałam się, czy jest tak beznadziejna, że zaraz ją oddają, czy może jest aż tak dobra, że czyta się ją w jeden wieczór? Ku memu zdziwieniu, dziewczyny wręcz piszczały: "to jest super!!". Chociaż mam co teraz czytać, musiałam ją wypożyczyć, nie mogłam jej przepuścić. Wczoraj się za tę książkę wzięłam i czas pozwolił mi przeczytać tylko 67 stron. Do tego momentu jeszcze mnie nie porwała, ale cały czas mam nadzieję, że dalej się rozkręci
Przeczytałam! Jakie to szczęście, że istnieje to forum, bo nigdy bym nie sięgnęła po tę książkę Lucjusz jest niesamowity, a Jess/ Anastazja zabawna i urocza. Nie znalazłam w tej książce nic do czego można by się przyczepić. Historia niesamowicie wciąga i mimo że o wampirach, to jednak dużo subtelniej i z wyczuciem. Polecam nawet tym, którzy są przekonani, że więcej historii o wampirach" nie strawią".

PS Drogi wuju Wasylu! Rzucam Patcha dla Lucjusza Vladescu Powrót do góry
No to chyba strawię jeszcze tę jedną o wampirach. Mam nadzieję, że Patch to był ten numer jeden, Werdandi??
Jakoś tak wyszło, że miałam słabość do mrocznych, aroganckich i nieziemsko przystojnych bohaterów

Lucjusz urzekł mnie czymś zupełnie innym: czarujący, szarmancki, dobrze wychowany..., ale z takim błyskiem w oku, że dech mi zaparło
Książka oczywiście ma zdecydowanie więcej zalet niż tylko przystojnego bohatera. Świetnie ukazane jest przenikanie się dwóch światów: starego, tradycyjnego "europejskiego", który uosabia Lucjusz i typowej amerykańskiej popkultury, w której wychowała się Jessica. Podobał mi się też sposób w jaki autorka opisała dojrzewanie Jessicki i Lucjusza. Każda z postaci na swój sposób dorasta i przechodzi wewnętrzną przemianę, by zrozumieć siebie nawzajem i własne "ja". A to wszystko napisane z humorem i lekkim językiem. Dialogi w książce są inteligentne, zabawne, a opisy oszczędne i bardzo obrazowe.
Po tej lekturze na pewno nie sięgnę już po żadną inną książkę o wampirach - żeby nie zepsuć sobie dobrego smaku No chyba że po drugą część "Przyrzeczonych" Powrót do góry
Skoro tak zachwalacie, to ja też postaram się przeczytać. Jest w biblio więc dobrze się składa
Przeczytałam w ciągu jednego dnia, zaledwie kilku godzin, w zasadzie.
Lucjusz. Ach, jeżeli o niego chodzi, na początku nie byłam przekonana. Następny aroganci koleś, który się zmieni ? Ale w miarę, jak czytałam książkę.
Może i był arogancki. Ale się zmienił. Jego postawa, zwyczaje, uczucia, emocje. to wszystko zmieniało sie w trakcie trwania książki. I opisem tej jak i dziewczyny zmiany jestem tak urzeczona.
Książka jedna z najlepszych, jakie czytałam na ten temat. I przedstawia wampiry w bardziej wiarygodnym świetle niż chociażby Zmierzch. ( serio ? błyszczące, dbające o wszystko i grające role dobrego samarytanina stworzonka ? ) A Lucjusz jest inny. I za to go kocham. <3 Powrót do góry
Ja jestem zdecydowanie na TAK. polecam ) czytałam gdzie sie dał i kiedy mogła. Niby taka jak inna a jednak zupełnie inna.
Tak, proszę państwa. Zwariowałam. Teraz i ja, twardo stąpająca po ziemi dziewczyna, stałam się obłąkaną fanką wampira (właśnie, wampira!) zwącego się Lucjusz Vladescu! Boziu, czemuś pozwolił komuś na jego stworzenie? Przecież przez to ja w życiu za mąż nie wyjdę, bo mi się Lucek po nocach będzie śnił xD

"Rumuński książę? Czemu nie! Ale wampir? Litości! Kto teraz wierzy w Draculę?"

Któraż to dziewczynka nie marzyła, żeby się okazało, iż tak naprawdę jest księżniczką uprowadzoną z pewnego egzotycznego kraju. By zapobiec wojnie jej rodzice zaręczyli ją z obecnie przystojnym księciem, a ich przyszłe małżeństwo ma zwiastować pokój krainie. Cudowna bajka, prawda? Dziewczyna czeka na swojego księcia i czeka, aż w końcu porzuca marzenia, bo okazuje się, że cudowny książę jednak nie przyjedzie. Ma siedemnaście lat, życie poświęca matematyce i jest najbardziej realistyczną osobą na tej planecie. Co jednak, gdy okaże się, że książę miał lekkie opóźnienie? I, co jeszcze ciekawsze, jest wampirem?

W życie Jessici Packwood wkracza niezaprzeczalnie przystojny uczeń z wymiany międzynarodowej. Zwie się on Lucjusz Vladescu i jest niezwykle arogancki i sarkastyczny. Zaczyna prześladować Jessicę. Żeby tego było mało, twierdzi, że jest wampirem. I że ona też nim jest. W dodatku są zaręczeni, a po osiągnięciu przez dziewczynę pełnoletności mają się pobrać, by zapobiec wojnie między ich dwiema wiecznie skłóconymi rodami. Rodami wampirów.

Co by zrobiła każda normalna dziewczyna na jej miejscu? Rzuciła w kolesia widłami i zwiewała gdzie pieprz rośnie. A może to były grabie? Nie. Raczej nie. Wersja z widłami brzmi bardziej przekonująco. Tak, zrobiła to. Dziwne, prawda?

I za to lubię Jessicę Packwood, czy też Anastazję Dragomir. Za co jeszcze? Za jej humor oraz miłość do liczb. Wreszcie bohaterka uwielbiająca matmę, która racjonalnie myśli i lubi główkować. Ponadto za wszelką cenę próbuje uwolnić się od natrętnego Lucjusza, mimo, że nawet jej się podoba, oraz wyrzucić te ostatnie z głowy.

A co na to chłopak? On mnie rozbraja! Jego etykieta, honor i dobre wychowanie idealnie pasują do współczesnego nastolatka i liceum. Poczucie wyższości daje o sobie znać i wywołuje dość interesujące sytuacje. Jest niezawodny, zwłaszcza, gdy trzeba rozbawić osobę siedzącą po tej stronie kartki. A sarkazm czasem przewyższa dopuszczalną normę.

Narracja z punktu widzenia głównej bohaterki przemieniana z listami Lucjusza do jego wuja, była interesującym rozwiązaniem. Dowiedziałam się dużo z opowieści Jessici, jednak korespondencja chłopca była bardzo przydatnym uzupełniaczem. Pozwalała poznać i lepiej zrozumieć niektóre detale. Ponadto była ona również częstym obiektem wyzwalającym uśmiech na twarzy. Lekkie pióro autorki i jej dobry warsztat dopełniły całości.

Myślałam, że mam dosyć opowieści o wampirach, jednak postanowiłam strawić jeszcze tą jedną. I nie żałuję. Była to bardziej książka o problemach i życiu współczesnych nastolatków, niż historia krwiopijców, ale mi się podobała. Niesamowita akcja nie wzięła się z paranormalnych akcentów, a fabuła bardziej koncentrowała się na "normalnym" życiu. I wcale nie była nudna. Zafundowała mi niesamowitą rozrywkę i pozwoliła się rozerwać w ciężkich chwilach. Lektura była niezwykle interesująca - nic więc dziwnego, że pochłonęłam ją w jeden dzień. Była niesamowita. I rumuński książę wampir też

8/10 Powrót do góry


Co by zrobiła każda normalna dziewczyna na jej miejscu? Rzuciła w kolesia widłami i zwiewała gdzie pieprz rośnie. A może to były grabie? Nie. Raczej nie. Wersja z widłami brzmi bardziej przekonująco. Tak, zrobiła to. Dziwne, prawda?


Hahaha każda normalna, czyli nie jestem normalna Ja bym tam z radości skakała haha ^^ Ale jak miło, że Lucjusz ma kolejną fankę
Jeszcze trochę i biedny Lucjusz będzie od nas uciekał.

Już sobie wyobrażam - idzie Lucek ulicą, a tam za krzaka stado fanek. Oczywiście, wszystkie rozmiar 38 w górę, hahaha (no nie! Ja to teraz mam problem...). I one się na niego rzucają, a on dyla do tego swojego zamku w Rumuni. Ale pocieszam Was, Rumunia wcale nie jest tak daleko - mamy bliżej, niż fanki Lucka z USA Powrót do góry
dzisiaj właśnie zakupiłam ! mam zamiar poczytać w weekend i potem napiszę co sądzę
Nie ukrywam, że byłam źle nastawiona do tej książki, ale muszę przyznać,że jest niesamowita.Mimo mojego braku czasu (dziecko, dom itp.) pochłonęłam ją w jeden dzień.Apeluję do wszystkich, którzy jeszcze nie czytali: "Sięgnijcie po nią jest <<fajna>>" Ha ha ha Kto czytał wie o co chodzi Powrót do góry
Boże, proszę, spraw, żeby na mojej drodze pojawił się Lucjusz. TAKI Lucjusz. Najlepiej TEN SAM, co? :3
Boże, jakie on ma seksowne imię. Lucjuszszszsz, mraśśśśniaśśśście. <33

Ogólnie, podoba mi się styl pisania tej autorki, podobają mi się bohaterowie, wszystko mi się, cholera, podoba. ;x
Na początku Lucek wydawał mi się mało atrakcyjny jako mężczyzna, po prostu. No ale z czasem, jak jego twarz w mojej głowie formowała się coraz wyraźniej, stwierdziłam, że niezłe z niego ciacho. Potem przez chwilę nie pasował mi do zwyczajnej Jessiki.
Ale potem... jak się tak o nią starał i w ogóle, to aż mi się serce krajało. Myślę: idiotka, głupia idiotka, on cię tak kocha, a ty jesteś tak durna, ze tego nie widzisz, ile ja bym dała, żeby być na twoim miejscu!. A ona nic, wciąż na niego bierna. No i jej nie lubiłam. Wszystko zmieniło się, kiedy opisywane uczucia Jess wyraźnie mówiły, że ona coś do niego czuje, TO COŚ, o co mi cały czas chodziło, o to, czego nie było. A już w ogóle ją pokochałam, jak Lucjusz miał wypadek, ten z tym koniem. A jej było tak potwornie przykro i w ogóle... Normalnie prawie tak jak mi!
A potem, jak się zaczął z tą cholerą umawiac, po cokolwiek to było, to normalnie chciałam kartki przewracać, omijać, żeby tylko tego nie widzieć. Mój Lucjusz obściskuje się z jakąś tępą jędzą?! Chwila moment, mój paniczu, hola, hola!
Czekałam na to zakończenie, czytałam, umykały mi fakty, bo ja po prostu musiałam już widzieć, jak się godzą. Czułam nieodparte pragnienie wejrzenia na ostatnią stronę - ale zaparłam się i... udało się :3.
Ale jakie to romantyczne było. No cholera. Ani przez chwilę się nie bałam, jak trzymał kołek przy jej żebrach. Nie mógłby jej zabić. Skubaniec ją kochał. Kochał ją, nie mnie xD Co zrobić

Moim ulubionym bohaterem zdecydowanie... zdziwić Was? JEST LUCJUSZ <3. Lucjuszszszsz. Pewny siebie, zaborczy, ale kiedy trzeba, delikatny i romantyczny. Wychowany w okropnych warunkach, chociaż... to wszystko co przeżył, ukształtowało to, czym się stał. To, co w nim pokochałam.

Lucek, Lucek, Lucek. Może ja też okażę się jakąś księżniczką wampirów, na którą czeka ktoś tak czarujący jak Lucuś?
"Przyrzeczeni" to debiutancka powieść Beth Fantaskey opowiadająca o losach Jessici i Lucjusza.
Jessica, zwykła nastolatka wiedzie z pozoru normalne życie. Mieszka ze swoimi przybranymi rodzicami o ekologicznych upodobaniach, ma najlepszą przyjaciółkę, chodzi do lokalnej szkoły. Pewnego dnia jednak w jej domu pojawia się niejaki Lucjusz Vladesco, przynoszący zaskakujące wieści. Okazuje się, że główna bohaterka rumuńską księżniczką i na mocy paktu między ich rodzinami - są zaręczeni.
Początek powieści nie różni się znacząco od innych w tym gatunku. Mamy zwykłą dziewczynę, oraz faceta starającego się o jej względy. Kiedy jednak on zaprzestaje starań - role się odwracają.
Szczerze nie rozumiem, dlaczego główna bohaterka tak długo opierała się Lucjuszowi - który od początku do końca był moją ulubioną postacią. Uwielbiałam w nim wszystko, od stroju i wyglądu, manier, całokształtu bycia, aż po sposób mówienia. Nie sposób porównać go do innego bohatera literackiego. Jeśli kiedyś spotkacie kogoś tak wyjątkowego, wiedźcie że zapewne będzie on wampirem.
Postaciami które niezmiernie mnie irytowały, byli rodzice głównej bohaterki. Z kolei bardzo polubiłam jej najlepszą przyjaciółkę.
Powieść napisana jest przystępnym językiem, czyta się ją bardzo szybko. Dialogi są ciekawe, spójne i często zabawne.
Zostałam wręcz oczarowana przez "Przyrzeczonych". Bez wahania dodałam ją do jakże zaszczytnej półki z ulubionymi pozycjami. Wracałam do niej wiele razy, pewnie jeszcze wiele razy wrócę.
Polecam ją wszystkim, którzy chcą spędzić cudowne chwile ze zwykła nastolatką i rumuńskim księciem wampirów. Pomimo dość dużej objętości czyta się ją niesamowicie szybko. Ja pochłonęłam ją w jeden wieczór.
Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu - w polsce prawdopodobnie nie zostaną wydane kolejne części. Ta wiadomość rozdarła mi serce. Całe szczęście jednak mam dobrą ciocię, i dzięki niej już niedługo dostanę anglojęzyczną wersję drugiej części.
Jeszcze raz polecam. Powrót do góry

Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu - w polsce prawdopodobnie nie zostaną wydane kolejne części. Ta wiadomość rozdarła mi serce. Całe szczęście jednak mam dobrą ciocię, i dzięki niej już niedługo dostanę anglojęzyczną wersję drugiej części.
Jeszcze raz polecam.


Przepraszam? :CCCCC
Ogólnie, to nie wiedziałam, ze w ogóle w planach były kolejne części, ale jak już napisałaś, że są, to aż mi się płakać zachciało, jak doczytałam, że w naszym zajebistym kraju ma ich nie być.
Trudno, pozostają wersje obcojęzyczne. Cholewa
Czytałam.I stwierdzam że momentami chciałam wejść do tej książki skopać tyłek Jessice ale po paru innych stronach już mi przechodziło.Natomiast Lucjusz może nie jest tak arogancki jak Damon no ale mi się podoba jest takim typem dżentelmena jakich mało w tym popapranym świecie.Choć na niektórych momentach płakałam ze śmiechu np.jak Jessica gotowała obiad dla Lucjusza po prostu śmiech na sali bo kto nie wie że najpierw trzeba wypatroszyć królika żeby go ugotować. Powrót do góry
Pomimo tego jak wszyscy zachwycają się tą książką zaczynam się powoli wkurzać. Wszyscy chyba domyślają się dlaczego... Faith ... grrr

Wkurza mnie to jak Lucjusz i ona się zaprzyjaźniają. Nie wiem czy ona dał sobie spokój, czy próbuje wzbudzić zazdrość czy cokolwiek innego... W każdym razie potrzebuję jakiegoś dobre argumentu, żeby czytać dalej ( jestem na momencie w zającem xD )
Czaarna, mnie ta książka początkowo strasznie irytowała, ale końcówka jest tego warta, czytaj dalej, tą książkę docenia się po jakimś czasie czytania - gdy zaczynasz dostrzegać jakie zmiany zaszły w bohaterach. Powrót do góry
W ostatnich latach wydawnictwa proponują młodym czytelnikom zwłaszcza książki w typie Zmierzchu. Paranormal romance znany jest z prostego przekazu, uznawanego za śmieszny, a wręcz żałosny, bo przedstawia wampiry w dobrym świetle - jako istoty przyjazne, potrafiące kochać, umiejące kontrolować się. Beth Fantaskey, autorka Przyrzeczonych, zrezygnowała z powtarzającego się schematu i postanowiła stworzyć coś innego. Myślę, że właśnie dlatego ta książka nie osiągnęła takiej popularności jak saga autorstwa Stephenie Meyer - mimo poruszenia tematu wampiryzmu, nie była płytka, a wykreowani bohaterowie nie dążyli od początku do tego, żeby stać się krwiopijcami, co stanowi podstawową różnicę w tych lekturach.

Jessicę Packwood, amerykańską nastolatkę, poznajemy rankiem, gdy na przystanku czeka na autobus, którym zwykle dojeżdża do szkoły. Oglądając się za siebie, zauważa groźnie wyglądającego mężczyznę opartego o pień drzewa. Wkrótce zauważa, że nieznajomy obserwuje jej każdy ruch i, co ciekawsze, wypowiada jej dawne imię. Imię, które nadali swej córce biologiczni rodzice, którym nie dane było jej wychować. Anastazja... Dziewczyna tego samego dnia dowiaduje się, że chłopiec w czarnym płaszczu przyjechał z wymiany międzynarodowej i przez dłuższy czas będzie chodził do tego samego liceum, co ona. Próbując przetrawić tę wiadomość, dowiaduje się, że Lucjusz Vladescu jest przedstawicielem potężnego klanu wampirów z Rumunii, co tylko pogarsza jej opinię na temat dziwoląga. Na podstawie paktu zawartego przez dwa wojownicze zbiorowiska krwiopijców, Jessica musi wyjść za Lucjusza, aby wampiry mogły zaznać spokoju. Niedowierzająca i zrozpaczona dziewczyna wypiera się tego, kim jest i odrzuca wszelkie zaloty narzeczonego. Lecz do czasu...

Jak dowiaduje się w podręczniku Dorastanie nieumarłych, który dostała od Luca, wkrótce zauważy zmiany, jakie zachodzą w jej wampirzym ciele. Kły, tak charakterystyczne dla krwiopijców, wybiją się z dziąseł dopiero wtedy, gdy dziewczyna zostanie ugryziona przez wampira. Miejsca, które miały zostać przebite przez dodatkową parę zębów, zaczynają piec i boleć. Dlaczego? Przez zazdrość, która dla Jess jest kompletnie niezrozumiała. Twierdzi, że nie kocha Lucjusza, ale widząc go z inną dziewczyną, ledwo kontroluje swoje zachowanie, aby nie wybuchnąć gniewem. Dowiadując się, że jej - już były - narzeczony postanowił zerwać pakt i stawić czoło karze, jaka go czeka, dziewczyna zostaje w jeszcze większym niebezpieczeństwie i niewiedzy. Do czego ją to zaprowadzi...?

Za polecenie książki dziękuję Cassiel, bez której pewnie bym po nią nie sięgnęła! Przyrzeczeni wciągną do swego świata każdego, kto zacznie czytać tę książkę. Spodoba się zwłaszcza fankom paranormalnych romansów, choć nie radzę liczyć na uroczych wampirów, którzy oszczędziliby każdego człowieka i nawet nie zawahaliby się, aby zatopić zęby w ich szyi. Jednak nie sposób jest zaprzeczyć temu, że Lucjusz oczaruje każdą czytelniczkę zwłaszcza w drugiej części książki, przez którą w większości cały czas szlochałam, martwiąc się o zakończenie Polecam!

"- Naprawdę byłaś dziś najpiękniejszą istotą, jaką w życiu widziałem - powiedział z czułością. - Kiedy tańczyliśmy... I gdy patrzyłem, jak odchodzisz: z podniesioną głową, nie oglądając się za siebie, a tłum rozstępował się za tobą... Nieważne, gdzie będziesz mieszkać i kogo zdecydujesz się poślubić, Anastazjo. Zawsze będziesz królową. A ja na zawsze zapamiętam twój obraz z tego wieczoru, tak jak zapamiętam ciepło twoich łez na mojej dłoni, gdy płakałaś nade mną po wypadku. To dwa najpiękniejsze prezenty od ciebie, będę je ze sobą nosił do końca swoich dni."
Może jest coś ze mną nie tak, albo ta książka trafiła w moje ręce w niewłaściwym momencie, ale totalnie do mnie nie trafiła.
Po pierwsze: główna bohaterka. Strasznie się nie polubiłyśmy, nie wzbudziła nawet odrobiny mojej sympatii.
Po drugie miałam problem z zaklasyfikowaniem tej książki w moich prywatnych kategoriach. Na początku autorka funduje nam coś na kształt komedii. Nieśmiesznej w dodatku. Ale ok, czytamy dalej. Potem jest typowy romans dla nastolatek. On ją chciał, ona go nie, potem odwrotnie choć okazuje się, ze nie do końca a potem znowu zmiana frontów. No dobra idziemy dalej. Tymczasem komedia zostaje nam darowana i zaczyna się prawdziwy dramat i punkt zwrotny w całej historii.
Tu przyznam, że na chwilę chwyciło mnie za serce. W końcu autorka nakierowała powieść na dobre tory. Potem jednak znowu nagła zmiana temperatury.
Końcówka zapowiadała się obiecująco ale nie przeskoczyła poprzeczki. A szkoda bo widziałam szansę na ostateczne polubienie tej historii.
Czuję się jak ufo w tłumie ludzi, bo chyba tylko mi się nie podobało.
No cóż, przecież nie wszystkim musi. Powrót do góry
I ja także jestem już po lekturze "Przyrzeczonych". Wypożyczyłam książkę z biblioteki i bardzo szybko przeczytałam. Spodobała mi się historia stworzona przez autorkę i oczywiście Lucjusz - Lucjusz Vladescu. Cóż to za wampir , można powiedzieć, że Lucjusz jest jedyny w swoim rodzaju, a te jego listy do wuja dawały inny obraz sytuacji i jego samego. Jessika per Anastazja to też fajna bohaterka, nie dało się jej nie polubić.
Oj działo się działo, powiem szczerze, że ta rezygnacja Lucjusza, to jego szaleństwo bardzo mnie przekonały i aż do samego końca zastanawiałam się co też ten Lucjusz wyprawi a to co sobie myślałam nie przedstawiało nic dobrego.
Z chęcią przeczytałabym kontynuację, z tego co już wcześniej wyczytałam to wydawnictwo zrezygnowało z jej wydania a szkoda bo zapowiadało się ciekawie.
Dla mnie ta książka była co najwyżej przeciętna. Nudy nudy nudy. Oprócz sercowych rozterek bohaterów prawie nic tam się nie działo. Litości! Co jest takiego ciekawego w umieszczaniu większości akcji w szkole? Jeśli prawdziwi amerykańscy nastolatkowie są tacy jak w książce, to ja nie wróże temu państwu świetlistej przyszłości. Wracając do książki. Nie polubiłam bohaterów, nawet Lucjusza, który niby tak się buntował a jedyną oznaką tego buntu była zmiana sposobu ubrania. Chodzi mi o moment, w którym stawił się na Radzie, a później potulnie dał się pobić. Odliczałam strony do końca i nie mogłam się go wręcz doczekać. Ta książka nie wzbudziła we mnie żadnych pozytywnych emocji... Powrót do góry
Jak dla mnie nie było aż tak tragicznie, ale początek miałam ciężki. Gdyby książka nie była pożyczona, to pewnie wyrzuciłabym ją do śmieci. W zasadzie trafiłam na Przyrzeczonych przypadkiem - zachwycona kumpela mi podrzuciła. Sama nigdy bym nie kupiła pozycji z tak niegustowną okładką
W ostateczności uważam, że warto było przeczytać, choć bez fajerwerków.
Przyrzeczeni sobie na wieki...

Los niekiedy tworzy bardzo dziwne historie. Wie o tym doskonale Jessika. Jej opiekunowie, gdy była bardzo młoda, za prośbą jej rodziców przywieźli ją do Ameryki. Wcześnie Anastazja, dziś Jessika. Dziewczyna nie zastanawia się nad swoją przeszłością i żyję jak większość amerykańskich nastolatek. Do czasu...
Przeszłość nie daje jednak o sobie zapomnieć. Pewnego dnia do jej szkoły przychodzi nowy uczeń, z wymiany międzynarodowej, Lucjusz Vladescu. Chłopak zachowuję się bardzo dziwnie, nawet przychodzi za nią do domu. Okazuję się jednak, że jej rodzice go znają. Lucjusz twierdzi, że Jessika jest mu przeznaczona, że maja się pobra, jednak nie to jest najdziwniejsze, chłopak wmawia się jej, że jest wampirzą księżniczką.
Co z tego wyniknie? Czy Jessika uwierzy Lucjuszowi? Czy wszystko, co on mówi jest prawdą?

"-Ludzie nie piją krwi - oznajmiłam, podnosząc głos. - A wampiry nie istnieją!
Lucjusz skrzyżował ręce na piersi, wyraźnie urażony.
- Wypraszam sobie... Przecież stoję tutaj."

„Przyrzeczeni” to zabawna, niecodzienna książka Beth Fantaskey. Przy jej czytaniu naprawdę świetnie się bawiłam. Pierwszy raz czytałam ją rok temu, w tym roku postanowiłam ją sobie odświeżyć. Już za pierwszym razem nie liczyłam na wybitna lekturę, a na książkę, dzięki której będę mogła się zrelaksować i trochę pośmiać. Dostałam dokładnie to na co liczyłam.

Prosty, młodzieżowy język jedynie utwierdzają moje wcześniejsze słowa. Właśnie styl pisania wpływa na to, że książkę czyta się błyskawicznie, nie ma tu zbędnych opisów, wielkich rozważań, a jednak ma w sobie coś, że chcę się do niej wracać. Ciekawym rozwiązaniem jest również narracja, niby nic niezwykłego, bo prowadzi ją główna bohaterka. Jednak dodatkowo autorka wprowadziła jeszcze listy Lucjusza do swego wuja. Można się przy nich sporo pośmiać, a do tego poznajemy spojrzenie drugiej strony na zdarzenia powieści. Ten pomysł ogromnie przypadł mi do gustu.

„Doprawdy? Żadnych adoratorów? Szokujące.
Wydawać by się mogło, że twoje umiejętności
we władaniu widłami powinny ogromnie pociągać
niektórych kawalerów z okolicy.”

Sama fabuła również nie jest jakoś wybitnie rozbudowana. Wampir musi uwieść kolejną zwykła dziewczynę, niewyróżniającą się z tłumu. Ona ulega jego poczynaniom i razem lecą pierwszym lepszym samolotem do Rumunii. Nie, jednak nie. Główna bohaterka stawia wszelkim zalotom niebywały wręcz opór. Wciąż walczy z kiełkującym powoli uczuciem, z czego wychodzą niesamowicie zabawne fragmenty. Uwielbiam ich sprzeczki, przekomarzania i charaktery.

Postać Jessiki sumie można dopasować do wielu stereotypów, które są przepisywane bohaterce romansów paranormalnych, jednak są też aspekty, które ją wyróżniają ponad resztę. Po pierwsze upór, imponowała mi, co by nie robił Lucjusz, ona trzymała się mocno swoich racji. Do tego nie była łamagą, co często w tego typu powieściach się zdarza. Pokazała królewską moc, potrafiła działać, a nie jedynie stać i patrzeć lub wzdychać do ukochanego. Czasem mnie irytowała, jak to często bywa z bohaterkami tego gatunku, jednak nie były to znów tak częste momenty, bym nie mogła przymknąć na nie oka.

Przejdźmy do Lucjusza. Można powiedzieć, że to taki wampirzy ideał, krwiopijca z zasadami, szarmancki, bystry, elokwentny, zabawny, a do tego na dokładkę przystojny. No cóż niektóre jego zachowania zwalały z nóg. Pamiętam, że po pierwszej lekturze byłam nim urzeczona, teraz poznałam innych niezwykłych facetów i się uodporniłam, choć nie powiem, że nadal miał na mnie niemały wpływ.

Trochę nie podobało mi się jednak zakończenie, zdawało mi się odrobinę oklepane i dodane za szybko. Moim zdaniem trochę niedopracowane, bo mogłoby być w nim więcej dramaturgii, a tak jakoś blado wyszło, a szkoda.

Kilka słów o okładce. Niestety nie podoba mi się, ta dziewczyna wygląda jakoś staro, ten wampir tak jakoś dziwacznie. Niby ładna suknia, ale ona nie naprawi całej oprawy graficznej. Cieszę się jednak, że nie zostały na nią dodane żadne reklamy, typu polecane przez autorkę Zmierzchu, czy inną znaną pisarkę. Po prostu szczęście.

Podsumowując, książkę czytało mi się szybko, przyjemnie. Podczas pierwszej lektury nie widziałam praktycznie żadnych jej minusów, dziś mam ich odrobinę, jednak tym razem, jak i poprzednim historia mnie oczarowała. Nie muszę chyba pisać, że chętnie znalazłabym się na miejscu Anastazji. Lektura, z którą miło spędziłam wieczór, świetna opowieść.

Ocena: bardzo dobra


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.