X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...


Druga część bestsellerowej powieści „Dotyk Julii”, która podbiła serca czytelników na całym świecie.

Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu…


Premiera PL : 17 lipiec 2013


Wiecie może kiedy będzie wydana w Polsce ta część i ta z perspektywy Warnera tutajpoczkategori
Muriel. Część z perspektywy Warnera, to chyba jest pół-tom, więc nie wydadzą go u nas.
Co do tego tomu, pewnie szybko, bo to Otwarte.
polska premiera 17 lipiec 2013 tutajpoczkategori


Polski tytuł "Sekret Julii".
Polska okładka:
tutajpoczkategori

Teraz może kochać Adama, lecz on nigdy nie będzie wolny od jej śmiertelnego dotyku.

WTF? przecież Adam jest odporny na dotyk Julii! chyba, że źle zestawiłam te wiadomości z opisu... albo tłumaczenie jest złe...

A okładka cuuudna <3 dobrze, że zostawili te oryginalne :3

Teraz może kochać Adama, lecz on nigdy nie będzie wolny od jej śmiertelnego dotyku.

WTF? przecież Adam jest odporny na dotyk Julii! chyba, że źle zestawiłam te wiadomości z opisu... albo tłumaczenie jest złe...

A okładka cuuudna <3 dobrze, że zostawili te oryginalne :3

O ile wiem, to nie jest oficjalne tłumaczenie. tutajpoczkategori
O matko i córko!
Ten tom 10000 % lepszy niż pierwsza część! <3
Team Warner!!!

Na razie nie spoileruję, ale nie mogę się doczekać, aż będę mogła to obgadać z kimś. :DDDD A mam wiele do powiedzenia!
Po takiej zapowiedzi, to ja już ją chce przeczytać A miałam zamiar najpierw poświęcić czas "Buncie Bogini"... Zapowiada się pracowity weekend książkowy tutajpoczkategori
Zdecydowanie Team Warner Tutaj nie ma innej opcji nawet
Cieszy mnie niezmiernie, że tom drugi lepszy od pierwszego - bo pierwszy troszkę rozczarowywał jednak ;(
Jeeeej! Nerezza, skąd masz już książkę? Ja muszę poczekać na dopływ kasy bo wydałam wszystko A to już za 10 dni! AAAAAAAA! tutajpoczkategori
Mam znajomości, można tak powiedzieć.
Dokładnie Cassin, innej opcji właściwie nie ma, bo jest w ich relacji coś sztucznego, co w pierwszym tomie już widać, a z Warnerem.... !
Ciekawe cóż to za znajomości, też chcemy! Ale generalnie książka jest dostępna ale nie w polskim tłumaczeniu.

Niebawem będzie dostępna i nasza polska! Okładka piękna, ale miałam nadzieje, zobaczyć na niej Adama w końcu a na ostatniej może W?

7 dni do premiery! tutajpoczkategori
Lubię Warnera i z tego, co mi wiadomo, wiele jest o nim powiedziane w tym tomie - wielki plus!
Mam już swój egzemplarz!!! Powoli się nim delektuje, dotykam, wącham! Bezsenna noc przede mną, czas czytania! tutajpoczkategori
Tadam! <3

"Zupełnie, jakby spełniły się 3 moje życzenia: dotknąć, posmakować, poczuć. Jak najdziwniejsze zjawisko. Jak szalony szczęśliwy sen zawinięty w bibułkę, przewiązany wstążeczką i ukryty głęboko w moim sercu."

Julia, Adam, James i Kenji uciekli przed Komitetem Odnowy i ukrywają się w Punkcie Omega, który zamieszkują ludzie z najróżniejszymi, niezwykłymi talentami. Przygotowują się oni do ostatecznej rozgrywki, dlatego nie ma tutaj miejsca na osobiste żale i pomyłki. Julia mieszka tu już dwa tygodnie i próbuje ćwiczyć kontrolę nad swoimi umiejętnościami, ale nie potrafi się przystosować i wciąż odsuwa się od innych ludzi. Jedynym pocieszeniem każdego dnia jest bliskość Adam, jednak do czasu... Julia odkrywa sekret, który może zaważyć na ich przyszłości...

„Synonimy znają się jak starzy kumple, jak przyjaciele, którzy niejedno razem przeżyli. Wymieniają opowieści, wspominają dzieciństwo i zapominają, że choć są sobie bliscy, to jednak zupełnie różni i choć mają trochę wspólnego, jeden nigdy nie może być drugim. Bo cicha noc to nie to samo, co spokojna noc, bo niewzruszony człowiek to nie to samo, co opanowany, a jasne światło nie jest takie samo, jak olśniewające światło. Ponieważ o wszystkim decyduje sposób, w jaki słowa układają się w zdania. To nie są te same pojęcia.”

Julia była na wpół szalona, kiedy pierwszy raz spotkała Adama. Kontakty z ludźmi znacznie jej pomogły, ale nie tak łatwo znów być normalną osobą, zwłaszcza gdy nic w tobie tak naprawdę nie jest naturalne, a twój dotyk jest zabójczy. Sam początek książki to właściwie powtórka z rozrywki. Czytelnicy znów mają wgląd w myśli Julii, które są chaotyczne, ale w tym całym pozornym bałaganie jednak porywające, dlatego „Sekret Julii” od pierwszej strony czyta się świetnie i lekko. Czytelnik jest już zaznajomiony z formą narracji i niezwykle oryginalnym stylem autorki, ale i tak potrafi ona niejednokrotnie zaskakiwać określeniami i porównaniami, których używa. Uważam, że ta całkowita odmienność stylu działa tylko na korzyść książki, ponieważ dzięki temu seria „Dotyk Julii” bez wątpienia się wyróżnia.

„Kończą mi się litery. Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić.”

Już w pierwszym tomie podłoże związku Julii i Adama wydawało mi się dość naciągane, a w trakcie lektury części drugiej tylko się utwierdziłam w przekonaniu, że tutaj coś po prostu nie gra. Adam to typowy złoty chłopiec, jednak między Julią, a nim nie ma tak wielkiego i porywającego ognia, jaki powstaje między nią, a Warnerem. W drugim tomie mamy okazje poznać nie tylko jego imię, ale i poruszającą historię. Wszystko przy tworzeniu postaci Warnera zostało dopracowane do perfekcji, dlatego jest on zdecydowanie najciekawszych bohaterem w tej serii. Jestem pewna, że wiele osób spojrzy na niego zupełnie inaczej po lekturze "Sekretu Julii" i dlatego tak ubolewam, że już praktycznie wiadomo z kim ostatecznie będzie Julia. Byłabym zaskoczona, gdyby autorka nie poprowadziłaby fabuły podobnie, jak wszyscy inni pisarze przed nią, jednak szanse na takie zakończenie są niemal zerowe, a wielka szkoda!

„(…)trudno jest być dobrym dla świata, który przez całe życie darzył nas wyłącznie nienawiścią. Tak trudno jest widzieć dobro w świecie, który zawsze budził w nas strach.”

Przy lekturze „Sekretu Julii” nie można się nudzić. W książce jest o wiele więcej nieoczekiwanych zwrotów akcji, niż w „Dotyku Julii” i mam wrażenie, że po prostu autorka popracowała wnikliwej nad wszystkimi szczegółami i wyeliminowała nonsensy, których niestety nie zabrakło w tomie pierwszym. Narzekać mogę praktycznie na tylko dwie rzeczy: na Julię, która jako bohaterka znacznie się pogorszyła oraz na postrzeganie jej przez innych bohaterów. O ile w „Dotyku Julii” w najgorszym razie Julka była mi obojętna, tak teraz jest praktycznie ciągle irytująca i mam ochotę porządnie nią potrząsnąć. Na szczęście Kenji mnie w tym wyręczył. Jeden szczególny dialog między nimi należy zdecydowanie do najlepszych momentów w „Sekrecie Julii”, ponieważ wreszcie ktoś zauważył, że choć oczywiście książka jest o losach Julii, to nie jest ona(podobnie jak wiele innych bohaterek książek tego typu) pępkiem świata i nie może żyć, jakby nic poza nią nie istniało. Jak na taką dobrą dziewczynę, jaką widział w niej Adam jest ona niesamowicie egoistyczna. Nie wspominając już o tym, że wydaje się, jakby wszyscy faceci pierwsi raz zobaczyli pociągającą dziewczynę i była nią właśnie Julia. Irytujące.

„W dzieciństwie zawsze identyfikowałam się z księżniczką, tą która ucieka, a matka chrzestna-wróżka zamienia ją w piękną dziewczynę. Na koniec czeka ją długie i szczęśliwe życie. Czepiałam się nadziei, czegoś w rodzaju przędzy splecionej z włókien może, prawdopodobnie i kto wie. Ale powinnam była słuchać, kiedy rodzice mówili, że coś takiego jak ja nie może mieć marzeń. Coś takiego jak ja najlepiej byłoby zniszczyć, powiedziała do mnie moja matka.”

"Sekret Julii" okazał się być o wiele bardziej wciągający niż tom pierwszy, ponieważ nie doświadczyłam tego znużenia, które towarzyszyło mi, gdy czytałam "Dotyk Julii". W tej części również dużą rolę odgrywa Warner, co jest największym plusem powieści. Nie mogę się już doczekać lektury ostatniego tomu i z całego serca polecam „Sekret Julii” fanom Warnera i osobom, które sparzyły się na lekturze "Dotyku Julii" zachęcając, aby dały serii jeszcze jedną szansę. Zdecydowanie warto to zrobić!

„-Nie mam pojęcia, co ty widzisz w tym gościu – mówi – ale powinnaś spróbować z nim pomieszkać. Ten facet jest humorzasty, że hej.
– Nie jestem humorzasty…
– Taa, bracie – Kenji odkłada sztućce. – Jesteś humorzasty. Nic tylko „zamknij się, Kenji”, „idź spać, Kenji”, „nikt nie ma ochoty oglądać cię nago”. Tysiące ludzi marzy, żeby zobaczyć mnie nago. Mogę to udowodnić.”

Ogólna ocena: 9/10.
Są serie, na których kolejne tomy czekamy miesiącami. Miałam tak przykładowo z "Buntem bogini" Josephine Angelini, który pochłonęłam jak szalona i wczoraj pojawiła się jego recenzja. Jednak w przypadku tej serii tak nie było, bo nie bardzo zdążyłyśmy się nacieszyć pierwszym tomem. Ja przeczytałam "Dotyk Julii" (recenzja) w maju i niedługo potem wyciekły informacje o premierze drugiej części w lipcu. Martyna, czytając pierwszy tom na początku lipca, tym bardziej nie miała czasu, by porządnie się nakręcić na kontynuację przygód tytułowej bohaterki, Adama, Warnera i reszty "bandy". Ja odczułam to wyczekiwanie nieco bardziej i zapewne też ten czas (a przecież to tylko 2 miesiące!) przełożył się na wzrost moich wymagań wobec książki. Jak wiele z nich zostało spełnionych?

Julia wraz z Adamem i Kenjim dotarli do Punktu Omega, który stanowi schronienie dla ludzi o szczególnych zdolnościach. Przewodzi nim mężczyzna imieniem Castle, który stara się być wobec Julii wyjątkowo wyrozumiały i cierpliwy. Mimo to wraz z Adamem i Kenjim skrywają przed dziewczyną wielką tajemnicę, która może zniszczyć szczęście zakochanych. A Warner czai się gdzieś za rogiem i tylko czeka na dzień, gdy Julia odwróci się od przyjaciół i sama do niego przyjdzie.

Przyznam Wam, że bardzo uradowały mnie wybuchy złości Julii i to, jak roznosiła wszystko wokół w pył tak jak w pierwszej części rozwaliła grubą ścianę, by dostać się do Warnera. Domyślam się, że większość z Was się o nią martwiła lub może momentami płakała - też tak się czułam, ale jednocześnie byłam niebiańsko "uchachana", że Julce znowu puszczają nerwy i to już tak porządnie.
Od Martyny: Zgadzam się z tym, że wybuchy złości były doskonałym posunięciem ze strony autorki, ale mnie bardziej podobały się momenty, w których Julia może nie tyle używała swojej mocy, co sprzeciwiała się słownie. Kocham kocham po prostu kocham złą Julię

Również bardzo podobały mi się jej rozważania na temat podobieństw do Warnera i tego, czy jest takim samym potworem jak on. A to, jak się ganiła w ogóle za myślenie o nim, podgrzewało w mojej duszy przycisk z włączeniem romansu na linii Julia-Warner.A potem dalsze wydarzenia między tą dwójką... Rany, jak ja uwielbiam Warnera Aarona. Zawsze wiedziałam, że coś w tym chłopaku jest, że autorka nie zepsuje tej postaci i że jeszcze będę ją bardziej uwielbiała i ta-dam, doczekałam się. Naprawdę uwielbiam Tahereh Mafi za Warnera - w pierwszym tomie mnie zaintrygował, w tym oczarował do granic możliwości... Nie mogę się doczekać, co się z nim będzie działo w tomie trzecim. Być może zapragnę walczyć po jego stronie?
Od Martyny: Rzeczywiście rozważania Julii potrafią zatrzymać człowiekowi serce i sprawić, że czuje się on do tego stopnia dotknięty tym wszystkim, co się dokoła dzieje, jakby sam był jednym z bohaterów. Według mnie Pani Mafi jest mistrzynią w wywoływaniu tego typu emocji u czytelnika. Co do Warnera - zostawię go sobie na później...

Z początku zawziętość, z jaką Adam pilnował swojego sekretu, wyjątkowo mnie drażniła. Dziewczyna jest na skraju wytrzymałości psychicznej, a ten tylko pogarsza jej stan swoim zachowaniem. Muszę jednak przyznać, że sceny emocjonalne między nim a Julią naprawdę rozłożyły mnie na łopatki, a nie było to coś, czego nigdy nie czytałam. Dobrze, że regularnie pojawiał się Kenji, rozładowując atmosferę albo stając się przedmiotem rozładowania agresji Julii. Czasami było mi go szkoda w tych drugich sytuacjach. Szkoda, że Warner pojawia się tak późno we własnej osobie, ale dobrze, że pojawia się w ogóle. Naprawdę go uwielbiam i to już od pierwszej części, ale chyba już to wiecie, że dawno temu złapałam pociąg do złych chłopców i nie umiem z niego wysiąść. Dobrze więc, że wagon o nazwie "Sekret Julii" był pełen chemii. Ach, te trójkąty miłosne. Niby jest ich przesyt w literaturze, ale jakoś niemal nigdy nie mam ich dość.
Od Martyny: Ja dodam tylko tyle, że sceny między Julią a Adamem rozrywały mi wnętrzności i za każdym razem byłam bliska płaczu...

Jedyną osobą, która tak naprawdę, naprawdę, naprawdę mnie denerwowała, był Castle. Serio, miał humory gorsze niż niejedna stereotypowa kobieta w ciąży, a to o czymś świadczy. Dodatkowo ten ojciec Warnera wydał mi się tak niesamowicie bezwyrazowy. Jakbym czytała o bezbarwnej plamie bez krawędzi, zapachu, konkretnego kształtu. Był, pogadał sobie i szlag go trafił... przynajmniej na jakiś czas.

Od Martyny: Ja może zacznę w trochę inny sposób swoją wypowiedz na temat bohaterów, bo po pierwszym tomie, czyli "Dotyku Julii" byłam zdecydowanie TEAM ADAM i myślałam, że nie jest możliwe, że wręcz nie ma takiej opcji, żeby to się zmieniło. Nie zaliczyłabym tej postaci może do grupy moich ulubionych męskich kreacji, ale tak czy inaczej bardzo go lubiłam i mu kibicowałam. Warner natomiast był dla mnie od początku małym, bezbronnym chłopcem (nie do końca zdrowym na umyśle) i choć uważam, że jego postać była jedną z najciekawszych w tomie pierwszym, to nigdy nawet nie myślałam o połączeniu go z Julią, więc z początku byłam zdziwiona, że autorka postanowiła tak odważnie rozbudować relację między tą dwójką i nawet mnie to denerwowało ze względu na Adama, ale później... Przyznaję, szczęka mi opadła i w tym momencie już nie wiem któremu z chłopców kibicuję.
Pomijając trójkąt miłosny i bohaterów, którzy są w niego zamieszani, muszę, po prostu muszę wychwalić pod niebiosa autorkę za stworzenie KENJI'EGO. Matko i córko, jak ja go kocham! Nie ma, nie było i pewnie nie będzie w tej powieści postaci, która choćby odrobinę przybliżyła się do niego w moim osobistym rankingu. Jest Kenji, a potem pojawia się przepaść dzieląca go od innych bohaterów. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam go całym swoim sercem i mogłabym godzinami pisać o jego poczuciu humoru, ciętym języku, sposobie bycia i kolokwializmach, które w jego ustach brzmiały tak seksownie, ale obawiam się, że umarlibyście tutaj zanim bym skończyła
Co do Castle'a i Andersona to ani jeden ani drugi mi nie przeszkadzał. Ten pierwszy może faktycznie czasami irytował, ale co do drugiego się nie do końca zgadzam. Dla mnie ojciec Warnera miał być czarnym charakterem, miał być zaborczy i wynaturzony i w obu przypadkach było to dla mnie wystarczająco autentyczne, by w to uwierzyć.

Stylistycznie autorka utrzymała poziom. Przekreślanie zdań wyszło o niebo lepiej niż w pierwszej części - to, co kryje się pod kreskami, więcej nam mówi o samej Julii niż reszta tekstu. I to jest niezwykłe. Nie spotkałam się z tym jeszcze w książkach i nie wywarło to na mnie tak wielkiego wrażenia w pierwszym tomie jak tutaj. Kursywa pojawia się często, pogrubienie niemal nigdy, ale przekreślenie, jak już jest, to często źle zastosowane. Tutaj autorka miała dobry pomysł i równie dobrze zdołała go wykorzystać. Język pani Mafi jest plastyczny, barwny i w tym tomie rzeczywiście pozwala czytelnikowi na wyobrażenie sobie tego, co jest kolejno opisywane. Jak dla mnie majstersztyk.
I te rozdziały nawet pół stronicowe, a po nich dwadzieścia do trzydziestu stron bez przerwy - również bardzo mi się to podobało. Świetny zabieg.
Od Martyny: Nie mogłabym się zgodzić bardziej. Również uważam, że styl i zbiegi charakterystyczne dla autorki wyszły jeszcze lepiej niż w "Dotyku Julii", ale tym, co oczarowało mnie najbardziej były opisy scen bardziej intymnych. Były one tak precyzyjne i perfekcyjne, że niemal czułam wszystko na własnej skórze i naprawdę chwilami miałam ciarki. Pięknie, przecudownie to wyszło!

Chyba wszyscy się ze mną zgodzicie, że okładka tego domu jest niesamowita. Tytuł wyglądający jak podarty, oko z niezwykle głęboką barwą tęczówki, oszronione rzęsy i sople lodu zwisające z wewnętrznego kącika oka. Przepiękne! Byłam uwiedziona okładką od pierwszego momentu, gdy ją zobaczyłam w zapowiedziach. Ponownie składam gratulacje na ręce grafików wydawnictwa.
Od Martyny: Mnie osobiście bardziej urzekła poprzednia okładka, ale przyznaję, że ta również jest bardzo ładne

"Sekret Julii" jest naprawdę wspaniałą kontynuacją przygód siedemnastoletniej dziewczyny. Poznajemy zarówno ją, jak i wiele postaci teoretycznie drugoplanowych o wiele, wiele lepiej niż w pierwszym tomie. Przez ponad 400 stron towarzyszy nam narastające napięcie, u mnie dodatkowo połączone z wyczekiwaniem scen z Warnerem, którego postać została tutaj wspaniale rozwinięta. Czytało mi się ten tom z ogromną przyjemnością i poza tym brakiem wyrazistości postaci ojca Warnera, który, jakby nie było, odegrał dość ważną rolę, książka szalenie mi się podobała. Gorąco Wam polecam!
Od Martyny: "Sekret Julii" całkowicie zdobył moje serce. Ostatnio przeżywam w życiu prywatnym dość trudny okres i wydawało mi się, że nic nie jest w stanie odciągnąć mnie od rzeczywistości, która na każdym kroku daje mi się we znaki. Myliłam się jednak, gdyż książka ta sprawiła, że na kilkanaście godzin zapomniałam o wszystkim, co dzieje się w moim życiu i w 100% wciągnęła mnie w świat fikcji.
Moja ocena byłaby maksymalna, gdyby nie to, że kilka wątków było naprawdę do przewidzenia, ale tak czy inaczej polecam polecam polecam wszystkim gorąco!

http://heaven-for-readers.blogspot.com/2013/08/sekret-julii-tahereh-mafi.html tutajpoczkategori
„Sekret Julii” jest naprawdę bardzo udaną kontynuacją „Dotyku Julii”. Bardzo podobała mi się ta część, dla mnie jest świetna. Autorka co chwilę zaskakiwała niespodziewanymi informacjami i wydarzeniami przez co nie dało się oderwać o d lektury. Mnożą się sekrety poznawane przez Julię zarówno jej jak i cudze, które nieprawdę są niezwykłe i których nikt się nie spodziewał.
Zgodzę się zresztą osób, że po tym tomie zdecydowanie jest się za Warnerem i naprawdę nie mogę się doczekać ostatniego tomu by dowiedzieć się jak autorka zakończy te historię i co będzie dalej z Julią ,Warnerem i Adamem.
ROZCZAROWANIE + SCHEMATYZM = SEKRET JULII

Dużo, naprawdę dużo obiecywałam sobie po tej książce. Pierwsza część zachwyciała mnie całkowiecie. Miałam nadzieję, że druga utrzyma poziom. Przeliczyłam się i to strasznie...

Szablonowa fabuła, pełna banalnych zwrotów akcji. Innowacji tu tyle co w działaniu 2+2... Wiem, że nie zawsze można mieć same oryginalne pomysły ale TO naprawdę JUŻ BYŁO. W dodatku styl, który w "Dotyku..." czarował tutaj jest drażniący, niepotrzebny i nierysowany. Tak jakby autorka próbowała bronić tendencyjnej fabuły osobliwym stylem. Nie na wiele się to zdało...

Irytacja. To słowo najlepiej oddaje moje wrażenia podczas lektury. Momentami dochodzę do wniosku, że nawet ocena "może być" jest zbyt wysoka... A mogło się wydawać, że tak rewelacyjnej pierwszej części nie idzie zepsuć. Dochodzę też do wniosku, że autorka zainspirowała się historią L.J.SMITH z "Pamiętników Wampirów"... Cud, że Adamowi nie wyrosły kły!

Finałowe kaertki ratują tę powieść. Albo przynajmniej dają nadzieję, że kolejna część będzie lepsza. Skoro nastawienie głównej bohaterki wreszcie uległo zmianie na bardziej twórcze jest szansa na rozwój akcji. Ale jakoś nie mam ochoty w najbliższych dniach sięgać po trzecią część. Czuję się zmęczona tą książką. I odrobinę wyzuta.

Polecam? Raczej nie, chyba, że naprawdę nie masz nic innego do czytania. Nadchodzą długie, jesienne i chłodne wieczory, czyli jedyne warunki kiedy można zmęczyć tę książkę. tutajpoczkategori
Piękna okładka!
Cóż to był za melodramat!
lipsmackeer zgadzam się z tobą prawie we wszystkim, że schematyczna to pół biedy, ale jak mi było żal tego stylu, który tak mnie ujął w jedynce... W części pierwszej były momenty gdy idealnie zastępował on mnogość słów, przekazywał niewypowiedziane. W tej części autorka nie miała umiaru w opisywaniu uczuć Julii, zaprzęgła do tego swój styl który w nadmiarze stał się najpierw pospolity, a później męczący. Gdy 9 raz czyta się o tym jak Julia umiera/rozpada się/kruszy człowiek ma ochotę naprawdę ją zabić.

Już po kilkudziesięciu stronach podsumowałam sobie tą część w kilku słowach "wyolbrzymione melodramaty i masa pustych słów" i do końca nic w tej kwestii niestety się nie zmieniło.
Autorce przeszkadzała chyba cała ta historia w tle którą sobie wymyśliła, wyglądało to jakby chciała odwalić wątek życia w świecie opanowanym przez okrutny rząd żeby było, a skupić się głównie na dramatach miłosnych Julii z Adamem i Warnerem. A jako że miłość Julii jest grosza nie warta, bo chodzi jej tylko o dotyk, to zrobiła się z tego taka żałosna telenowela poprzetykana wewnętrznymi monologami na temat okrucieństwa tego świata że żal było na to patrzyć

Jedyne na co czekałam podczas czytania to fragmenty z Kenjim (śmieszny chłopak ) i, bardziej, z Warnerem Faajne były Choć niestety i wtedy nie było idealnie, trochę mi się zwracało "Destroy me" w którym autorka zrobiła z Warnera coś na kształt udręczonego anioła. Widać tam było, że raczej nie potrafi podołać tej postaci. Szkoda.

Pewnie przeczytam część kolejną z nadzieją, że ta dwójka była tylko rozwleczonym rozwinięciem. Ale jeśli komuś nie podobała się część 1 to tej nie radze kupować, ja poza kilkoma fragmentami niczego sensownego nie przyswoiłam z czytania. Bo to nie była treść na książkę na kilkaset stron, tam było może kilka stron treści obleczone w milion niepotrzebnych słów i takie jest moje zdanie na temat "Sekretu Julii". tutajpoczkategori
Agnnes załamalaś mnie, teraz pewnie nie prędko sięgnę, a byłam blisko Już po pierwszej części pisałam, że kontynuacje przeczytam tylko dla Warnera, więc może zahaczę najpierw o "Destroy Me". Kurcze lubię romanse, ale wkurza mnie kiedy zajmują one cała książkę, bo wtedy po prostu nie mogą być dobre, a jeszcze jak autorki biorą się za trójkąty to łatwo o porażkę
ehh jeszcze jak sobie przypominam, "ten" styl, ocierający się o przesadę i mój ulubiony cytat: "gorąco zalewa mi szyję, spadam z drabiny, trzymając pędzel zanurzony w czerwonej farbie" to wymiękam ... utkwił mi w pamięci chyba na zawsze
No ale przeczytam - bo mam i jak pisałam Warner, się ma słabość do wariatów

Cóż to był za melodramat!
lipsmackeer zgadzam się z tobą prawie we wszystkim.


A już zaczynałam sądzić, że nie zrozumiałam tej książka patrząc na pozytywne opinie moich przedmówczyń... Co do stwierdzenia "wolbrzymione melodramaty i masa pustych słów" zgadzam się całkowiecie. Zaryzykowałabym nawet porównanie do "Mody na sukces" tutajpoczkategori
Mulka, jak dla Warnera to przeczytaj! Co mi się podobało w "Sekrecie..." to właśnie on (scenę z nim i Julką przed ostatecznymi wydarzeniami czytałam ze dwa razy potem ), ciesze się że autorka nie zrobiła z niego idioty, w drugiej części trzyma formę ale właśnie "Destroy me" nie polecam przed dwójką, po - może być, ale wydaje mi się że lepiej by mi się czytało bez tego 1,5 przed, chociaż kto wie. Na pewno ta półtoratmówka zmienia o 180 stopni obraz niektórych rzeczy. Aa i jeszcze jedno, to nie jest tak że ta 2 część to głównie romans, tylko ten wątek jest strasznie udramatyzowany i tak to przytłacza, a ta reszta jest w dość nawet stopniu, ale tak bez sensu jest ta cała walka organizowana, tak bez sensu, że naprawdę szkoda o tym mówić...

lipsmackeer, mnie to najbardziej na LC dziwią te opinie, wszystkie niemal pełne zachwytów, książka dobija pawie do 9 z oceną... pewnie sami ci zadowoleni z 1 części je piszą, innym się nie chciało
Agnnes czasami lubię jak jest "bez sensu" wtedy bywa nieprzewidywalnie
Ja się obawiam, że autorka zbytnio ugrzeczni Warnera, dobrze pamiętam jego ciekawą postawę, nie chcę żeby go spłaszczyła, dlatego słowa, że "nie podołała" mnie smucą ...
A co do ocen na LC , to mimo, że sama dodaję swoje 2 grosze, to często większość czytam przez palce, przyzwyczaiłam się jednak do GoodReads i tam tez czytam głównie te negatywne, lub średnio dobre - interesuje mnie zwłaszcza to co się ludziom w książkach nie podoba
"nie podołała" w "Destroy me", trudno znaleźć w podobnych książkach sensownie opisany punkt widzenia chłopaka, tu nie ma wyjątku (nie było tragicznie, ale...), ale "Sekret Julii" to inna sprawa Tam jest jeszcze nieźle według mnie Warner to wciąż żaden aniołek i nie raz odstawia wariata Jedynie co u niego nowego to przebłyski wrażliwości i taki smutek chwilami.
A co do Twojego "bez sensu" to może być prawda, ale dla mnie nie miał on w tej książce pozytywnych stron. Powrót do góry

trudno znaleźć w podobnych książkach sensownie opisany punkt widzenia chłopaka

tu masz świętą rację, często jest albo przekoloryzowany, albo potraktowany po macoszemu, zawsze zaskakują mnie męskie postacie spod pióra faceta właśnie ... jako kobieta bywa, że nie widzę logiki w ich postępowaniu, ale właśnie dzięki temu że jej brak bohater taki jest dla mnie wiarygodny Być może dlatego zawsze jestem w teamie tych złych, tych ciemnych, panów nieidealnych, Deamonów

No cóż, pocieszyłaś mnie trochę - nie odkładam książki zbyt daleko w takim razie

lipsmackeer, mnie to najbardziej na LC dziwią te opinie, wszystkie niemal pełne zachwytów, książka dobija pawie do 9 z oceną... pewnie sami ci zadowoleni z 1 części je piszą, innym się nie chciało

Ja zamieściałam swoją i tam! Ale nie cieszy się zbytnią popularnością... Naprawdę nie mogę znaleźć w tej książce powodów do zachwytów... I moim zdaniem tam jest GŁÓWNIE romans (konkretnie - nieudany trójkącik), a reszta to tylko tło, które autorka potraktowała BARDZO po macoszemu... Powrót do góry

na LC dziwią te opinie, wszystkie niemal pełne zachwytów, książka dobija pawie do 9 z oceną... pewnie sami ci zadowoleni z 1 części je piszą, innym się nie chciało

Mi się nie chciało

Sekret mi się średnio podobał. Adam mnie umęczył - ale on mnie męczył od samego początku
I to prawda, że plusem książki jest Warner. Dlatego, że jest niejednoznaczny. Bardzo lubię momenty w których nagle wybucha śmiechem, w dziwnie nienaturalnych momentach - tak jakby wiedział więcej niz inni - i w sumie trochę tak jest.
Kenji jest świetny - bardzo polubiłam jego postać.
Chyba bardziej od samego trójkąta zirytowało mnie pewne odkrycie Adama ehhh jaki ten świat mały - ale z drugiej strony wątek ten fajnie potoczył się w ostatniej części

Tych części 1,5 i 2,5 nie czytałam i nie mam zamiaru. Podoba mi sie tyle ile wiem o bohaterach i więcej nie pragnę.

Klątwa tomu drugiego i tu dała o sobie znać, ale w trylogiach niestety tak bywa, że są to takie przestoje przed wielkim finałem. Niby wiele nie wnoszą, ale z drugiej strony są potrzebne - wiem o tym z perspektywy osoby która ma cała serię za sobą.
Team Warner forever!!!
W tej części od razu się w nim zakochałam <3 Powrót do góry


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.