NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Trzy kobiety, dwóch mężczyzn i jedna tajemnica.
Freya wiedziała, że igra z ogniem, a mimo to nie potrafiła się powstrzymać. W powietrzu od niewyobrażalnego napięcia czuć było zapach spalonych kwiatów. Czuła, że jakaś nieopisana siła pcha ją w ramiona mężczyzny. Sęk w tym, że zupełnie nie tego, co trzeba - brata własnego narzeczonego. W miejscu zupełnie nie tym, co trzeba - na własnym przyjęciu zaręczynowym. Czuła pod skórą, że zbliżają się kłopoty.
Nie ona jedna...
Joanna od kilku dni przeczuwała, że coś niedobrego dzieje się w miasteczku. Kiedy zobaczyła martwe ptaki na plaży, wiedziała już, że to nie przypadek. Znała te oznaki.
Do tego wszystkiego Ingrid, na pozór najspokojniejszą z kobiet z rodu Beauchamp, zaczęły dręczyć niepokojące koszmary...
Premiera 17 października 2011
Wyd.: Znak Litera Nova
Stron: 304
Cena:?
I co myślicie? Coś czuję, że będzie ciekawie. I ta okładka mm
Też tak czuje Oj, będzie się działo, a jak nie, to się zdenerwuję, lekko mówiąc ;P Okładka również przypadła mi do gustu tutajpoczkategori
łaaał moim zdaniem wygląda super muszę ją mieć!
Okładka super, opis świetny, lecz boję się tego, że może się powtórzyć wpadka w Błękitnokrwistych, tzn. dużo nazw marek ubrań itp. tutajpoczkategori
Bardzo intrygujący opis! Na pewno zakupię, albo ukradnę komuś... Tak czy siak, muszę przeczytać Ale dopiero jak napiszę pracę
Okładka piękna, tytuł ciekawy i opis także. Ale ta Melissa... Nie mam zaufania do jej książek, nie lubię jej stylu pisania. A jakoś wątpię by nagle go zmieniła, choć może pisząc dla dorosłych...? Czekam na recenzje w takim razie tutajpoczkategori
Okładka rzeczywiście jest śliczna i sam opis mnie przekonuje, ale wiem od Was(sama nie czytałam), że poprzednie książki De La Cruz były średnie. Dlatego i ja poczekam na recenzje
"Błękitnokrwiści" to raczej przeciętna książka ale potem jest coraz lepiej Zobaczymy, jeśli wam się spodoba to może kupię. tutajpoczkategori
Opis wedlug mnie jest sredni. Jakos mnie specjalnie nie zachecil. Watpie, ze przeczytam ta ksiazke... Zwlaszcza, ze slyszalam praktycznie same zle opinie o tej autorce :/
PS.: Chociaz musze przyznac, ze okladka jest sliczna
Okładka świetna. Opis średni, poczekam na wasze recenzje, jak będą pozytywne to przeczytam:) tutajpoczkategori
Pal licho, że okładka mi się średnio podoba... opis jest świetny! Na bank po nią sięgnę! ; d
Śliczny tytuł. I okładka niczego sobie. Tylko opis taki trochę nudny. Nie zachęca czytelnika do przeczytania, a właśnie o to powinno chodzić. Nie przeczytam. tutajpoczkategori
Okładka taka sobie,a opis no cóż może być. Ale nie wiem czy przeczytam
Mnie się podobała. Jasne, że nie spodziewałam się powalająco ambitnej lektury, ale muszę przyznać, że książka ma sobie jakiś niezidentyfikowany czar, który nie pozwala się od niej oderwać. I nie jest o czarownicach. Jest o kobietach. A za rekomendację niech posłużą te słowa: sugestywne opisy namiętnego seksu. No. Przeczytajcie, co Wam szkodzi? tutajpoczkategori
Ja właśnie skończyłam czytać i jestem pozytywnie zaskoczona tym, co pokazała de la Cruz. Po tym, jak zawiedli mnie "Błękitnokrwiści" myślałam, że już nigdy nie przeczytam żadnej książki tej autorki, a tu proszę - pojawił się "Zapach spalonych kwiatów" i przeczytałam w półtorej dnia. I nawet wciągnęła mnie ta historia. Zaskoczył mnie styl autorki, bowiem spodziewałam się czegoś w stylu "ubrany w garnitur od Prady i buty Gucciego" (e... no nie wiem, czy Gucci projektuje buty, o ile projektuje cokolwiek, ale to taki przykład), czy coś w tym stylu, a tu proszę - normalne opisy. I ciekawe wydarzenia. W dodatku jeszcze zostały wspomożone przez interesujące wydarzenia. Styl mimo wszystko był lekki i miał coś, co powodowało, że miałam świadomość, że czytałam już jedną książkę autorki.
Było pewne nawiązanie do "Błękitnokrwistych", co sprawiło, że chyba dam szansę tej drugiej serii. Może autorka w drugiej części nie zmieni jeszcze sposobu pisania, to jednak pojawił się wątek, który mnie zaciekawił i mam nadzieję, że czytając kolejne tomy o wampirach z Manhattanu dowiem się, jak się skończy ta historia.
Jakby nie bądź polecam tę książkę, bo naprawdę warto. Nawet, jeśli zraziliście się do "Błękitnokrwistych" to sięgnijcie po tę książkę, bowiem pozytywnie Was zaskoczy.
Wkrótce cała recenzja
EDIT 05.11.2011r
Recenzja:
"Poczuj zapach spalonych kwiatów..."
Melissa de la Cruz to amerykańska autorka książek dla młodzieży i dorosłych. Stworzyła takie cykle powieściowe jak Au Pair, Błękitnokrwiści oraz Klika z San Francisco. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z pisarką. Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać "Błękitnokrwistych", ale książka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Główną przyczyną był denerwujący styl autorki, która nadużywała mody. W opisach zbyt wielką uwagę przykładała do ubioru bohaterów i marek ubrań. Strasznie mnie to irytowało, bo książka nie była strasznie nudna. Może tematyka oklepana, ale pomysł był całkiem niezły. To właśnie po tamtej lekturze obiecałam sobie "Nigdy więcej książek tej autorki". Przyrzeczenie to jednak złamałam. I NIE ŻAŁUJĘ!
Freya, Ingrid i Joanna to kobiety skrywające tajemnicę. Są bowiem czarownicami, które zostały niesłusznie oskarżone o zbrodnię, jakiej nie dokonały i dostały zakaz uprawiania magii. Od tamtego czasu są zmuszone żyć jak zwykłe śmiertelniczki. Wychodzi im to całkiem dobrze. Do pewnego czasu.
Freya wiedziała, że coś jest nie w porządku, ale nie potrafiła się powstrzymać. W końcu nie na co dzień, jakaś niewidzialna siła powoduje, że zaczyna pożądać mężczyzny na własnym przyjęciu zaręczynowym, który nie jest jej narzeczonym, tylko jego bratem. Czuje, że coś jest nie tak, że dzieje się coś niedobrego. Ale nie potrafi się oprzeć. W powietrzu zaś unosi się zapach spalonych kwiatów.
Ingrid to z pozoru najbardziej opanowana i "sztywna" kobieta w swojej rodzinie. Pracuje w bibliotece, nigdy nie odpuszcza kary za nieterminowe zwracanie książek, a wolne wieczory lubi spędzać w towarzystwie lektur. Jednak zaczynają nawiedzać ją dziwne sny. I to one ją przerażają.
Joanna to dobra i ciepła osoba. Kiedy pewnego dnia znajduje na plaży martwe ptaki, wie, iż coś się wydarzy. Nie ma jednak pojęcia, co.
Pani de la Cruz miło zaskoczyła mnie zmianą swojego stylu. I była to zmiana pozytywna. Bardzo podobało mi się zastąpienie "pseudo-opisów", którymi częstowała Nas w "Błękitnokrwistych", tymi barwnymi i pełnymi uroku. Nadal była w nich jednak zaskakująca lekkość i duża dawka emocji. Sprawiło to, że powieść czytało mi się niezwykle szybko. W dodatku, mimo takiej dużej i widocznej zmiany, wciąż było w książce coś, co dawało mi odczuć, że to ta sama osoba ją napisała. Brawa dla autorki!
Książka jest napisana z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, który jednak swoją wiedzę zatrzymuje dla siebie, a z Nami dzieli się tym, czym musi, co sprawia, że tylko podsyca ciekawość czytelnika.Nie ma tu jednego głównego bohatera, bowiem wszystkim trzem kobietom jest poświęcona taka sama ilość uwagi. Każda z nich reprezentuje inny typ osobowości, dzięki czemu każdy może znaleźć coś, co go upodobni do którejś z postaci.
Nie jest to jednak zwykła książka. To powieść o kobietach z krwi i kości, przepleciona nutką magii. Myślę, że to sprawia, że jest taka niezwykła. Ma w sobie coś oryginalnego. Nie jestem w stanie zakwalifikować jej do konkretnego gatunku. Ma ona coś z fantastyki, ale to nie odgrywa tu wielkiej roli, miłość występuje, ale romans nie jest tu głównym wątkiem, kryminał, horror, dramat - to raczej odpada.
Fabuła nieprzecięta i akcja, która pędzi w kierunku punktu kulminacyjnego nabierając tempa. Nie dostarcza on jednak rozwiązania wszystkich problemów i wątpliwości bohaterów. Zakończenie jest zaskakujące. Kiedy myślałam, że nic już się nie wydarzy i niczym nie zostanę zaskoczona okazało się, że autorka ma kolejnego asa w rękawie, którego wyciąga w odpowiednim momencie.
W książce występują sceny seksu. Dość dokładne, jeśli chcecie wiedzieć. Nie jest ich dużo, bowiem mogłabym je policzyć na palcach jednej ręki, ale jeśli kogoś czytanie o tym obrzydza, to stanowczo odradzam lektury. Sądzę jednak, że warto o tym wspomnieć, bowiem niektórzy nie czują się jeszcze na tyle dojrzali, żeby obcować z tym tematem. Tyczy się to głównie młodych, nastoletnich fanów autorki. Jeśli nie czujecie się na siłach, nie czytajcie. Możecie przecież poczekać - lektura Wam nie ucieknie! Lepiej być przygotowanym i odpowiednio dojrzałym, bo jeśli nie, to możecie popsuć sobie całą lekturę, a wierzcie - nie warto, bo jest bardzo dobra i warta polecenia!
Przeczytana Recenzja na blogu Nasze Recenzje, a ja postaram się na luzie napisać parę słów (tak jak za dawnych czasów )
Największy plus książki, to czarownice! i to nie żadne "łicze", czy nastolatki, co się bawią w magię. To są prawdziwe, rasowe czarownice, co operują magią, rzucają uroki, latają na miotłach, czy rozmawiają ze zwierzętami! Jak mnie tego brakowało. Od dawna nie miałam w rękach tak magicznej książki, która spowodowałaby u mnie nostalgię, kiedy to w czasach "późnolicealnych" i "wczesnocollegowych" miałam swój klub czarownic xD
Przede wszystkim, nie jest to romans paranormalny! I chwała szatanowi za to, że na polskim rynku wydawnictwa potrafią i mogą jeszcze wydać dla kobiet inne gatunki literatury!
Jeśli komuś podobała się powieść "Godzina Czarownic" - Anne Rice, to również "The Witches of East End" powinna przypaść do gustu Jest to obowiązkowa lektura dla każdego wiedźmo-maniaka i mam nadzieję, że czekanie na drugą część nie będzie aż tak frustrujące
Co jeszcze? Oprócz magii, znajdziecie w książce porwania, morderstwa, a nawet trochę mitologii skandynawskiej. Poza tym erotyka jest również ważnym aspektem historii, więc przygotujcie się na sceny seksu Ale spokojnie, będą one tylko uzupełniać historię, a nie być głównym wątkiem jak w paranormal romance
Jedyne co może męczyć, to przydługawe sceny opisowe, które były dla mnie czasem nużące. Ja jednak po Anne Rice jestem już przyzwyczajona do takich zabiegów pisarzy
Niestety nie znam serii Błękitnokrwistych, tak jak Kada, dlatego nie mogę w jakikolwiek sposób odnieść się do "Cruzowych" wampirów i porównać je z czarownicami Beauchamp tutajpoczkategori
Ja nie przeczytałam wiele takich historii o prawdziwych czarownicach jak np. "Godzina Czarownic" Anne Rice, ale cieszę się, że Waszym zdaniem autorka poradziła sobie z tym zadaniem. Bo czytałam "Błękitnokrwistych" i myślałam, żeby właśnie czegoś w tym stylu spodziewać się po "Zapachu spalonych kwiatów", a okazuje się, że wcale nie! Dlatego na pewno sięgnę po nową serię autorki.
A co mnie jeszcze zachęciło, dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że przecież Freya pojawia się w "Krwawych walentynkach"! To jest jakoś bardziej rozbudowane nawiązanie czy może tylko takie wspomniane mimochodem?
Ja jeszcze nic o czarownicach nie czytałam, ale tak mi się podoba ta okładka, że ta ksiązka będzie chyba pierwsza xD
Trochę przerażają mnie te nużące opisy, bo ja z kolei przez Anne Rice przebrnąć nie mogłam, ale zobaczymy co to będzie tutajpoczkategori
Ven, nie znam Krwawych Walentynek, więc nie mam pojęcia co do Frei
Zu, jeśli chodzi o nudnawe opisy, to nie jest tak źle, Anne Rice nie ma w tym sobie równych xD
Zu, jeśli chodzi o nudnawe opisy, to nie jest tak źle, Anne Rice nie ma w tym sobie równych xD
To dobrze Myślę, że przekonam się niedługo na własnej skórze tutajpoczkategori
Zu, jeśli chodzi o nudnawe opisy, to nie jest tak źle, Anne Rice nie ma w tym sobie równych xD
To dobrze Myślę, że przekonam się niedługo na własnej skórze
Ja też planuję, bo czuję się baaardzo zachęcona
Ven, nie znam Krwawych Walentynek, więc nie mam pojęcia co do Frei
No to będę musiała się przekonać Bo w "Krwawych walentynkach" ona tam odegrała dość epizodyczną postać i po prostu zastanawiałam się czy tutaj jakoś bardziej to rozbudowali
A rozbudowane opisy mnie nie przerażają Są gorsze rzeczy tutajpoczkategori
Ah..książka kusi niesamowicie ^^
Mam nadzieję, że już niedługo się w nią zaopatrzę ^^
Książka zdaje się być ciekawa. Okładka też niczego sobie. Chętnie przeczytam tutajpoczkategori
Książka cudowna, kompletnie co innego niż Błękitnokrwiści - liryczna, świat przez nią na chwilę stawał. Jednak SPOILER! wolałabym, aby to Ingrid była z Killianem. O wiele bardziej wole takie pary- nie do pary^^ Bohaterki są cudowne, nie wiem, którą bardziej polubiłam - zupełnie różne, a jednak potrafiące żyć ze sobą. Żałuję tylko, że de la Cruz tak pozmieniała mitologię nordycką - albo po prostu ja znam inne warianty niż ona, nie interesowałam się nigdy nią zbyt dużo, teraz chyba nadrobię Właśnie, DUŻY + za wykorzystanie innej mitologii niż grecka (rzymska) czy egipska.
I bardzo się cieszę za scenkę z Mimi. Dla mnie to była jedna z najpiękniejszych scen z Mimi- Kingsley, choć bez K.
Książkę kupiłam, jednak po przeczytaniu 30 stron opadła na półkę. Nie powiem, że byłam zawiedziona czy zniechęcona. Zamierzam ją doczytać do końca, ale jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie. Oczekiwałam, że nie będę mogła się od niej oderwać, a tym czasem spokojnie ją odłożyłam i zajęłam się innymi pozycjami, które mnie wręcz wołały. Mam nadzieje, że jak ruszę dalej będzie ciekawsza.
W moim empiku książka widnieje na górnej półce i bardzo przyciąga wzrok. Zniechęcała mnie jednak autorka, bo czytałam kiedyś jej serię "Au pair" i niezbyt spodobał mi się jej styl. Widzę jednak dużo pochlebnych opinii, co trochę mnie zaskoczyło. Mimo to raczej nie kupię, ale pewnie przeczytam. Powrót do góry
Źle mi się kojarzy ta książka , a to dlatego , że Pani De La Cruz ciągnie w nieskończoność "Błękitnokrwistych" i ma taką nieładną tendencję do psucia dobrych książek , oczywiście , jest to tylko moja opinia . "Zapach Spalonych Kwiatów" definitywnie nie figuruje na mojej liście , może w odległej przyszłości...
Odstraszyło mnie też imię Freya , a jeżeli dobrze pamiętam w "Błękitnokrwistych" pojawiła się taka bohaterka .
Apocaliptica - i to ta sama bohaterka.
Ale książka o WIELE lepsza.Nie spodziewałam się po Cruz tak dobrej książki.
Wiadomo czy będzie w PL wydana następna część? Powrót do góry
Aniula - Buuu... ona mnie jakoś drażniła , choć nie powiem , przez pewien czas sprawiała wrażenie intrygującej postaci , a skoro mówisz , że książka jest wyżej niż niczego sobie to może kupię :] .
Kupiłam, bo była na przecenie. Książka nie powala, jest raczej przeciętna. No i nawiązania do "Błękitnokrwistych"... Niestety, trzeba przeczytać przynajmniej pierwszy tom wspomnianej serii, by się połapać w postaciach, bo w tej książce po prostu nic nie jest wyjaśnione. Okładka piękna, ale treść słaba. Powrót do góry
Nie czytałam jednak zabieram się właśnie za serial na podstawie tej serii. Jeśli mi się spodoba to sięgnę do książki.
Na razie Znak wydał tylko pierwszą część. Nadal nie wiadomo, czy zabiorą się za kontynuację, ale widząc trailer serialu, to jest on bardziej nastawiony na akcję. Książka jest spokojniejsza, więc możesz potem narzekać na nudę Powrót do góry
Eeee tam, nic specjalnego. Historia dość mdła, nawet romans nie był dobry. Jakaś tajemniczość się przewinęła, akcji tyle, co kot napłakał. Tak więc pasuję