NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
To był jak zwykle pomysł Jane. Skąd Alice mogła wiedzieć, że fałszywe prawa jazdy nie przejdą i że nie wpuszczą ich do klubu? I że będą musiały tłuc się po nocy z drugiego końca miasta? Ta eskapada skończyłaby się dla siedemnastoletnich przyjaciółek naprawdę kiepsko, gdyby nie Jack.
Pojawił się znikąd – w samą porę. Alice nigdy jeszcze nie spotkała chłopaka takiego jak on. Ani jak jego brat, Peter. Jego szmaragdowe oczy przenikają ją na wylot. Jego bliskość zapiera jej dech w piersiach. Ale to, co Alice czuje do dwóch chłopaków równocześnie, to jeszcze nie jej największy problem.
Coś jest nie tak; żaden z nich zdecydowanie nie jest zwykłym facetem. I nie chodzi tylko o to, że mają kasę, szybkie auta i wypasioną rezydencję. Kim tak naprawdę są?
Kiedy Alice to odkryje, będzie już za późno, by mogła się oprzeć temu tajemniczemu przyciąganiu. A ona sama znajdzie się w pułapce pomiędzy miłością i strachem, pomiędzy podszeptami swojego serca… i swojej krwi.
Wydawca: Amber
Cykl: Podszepty krwi
Cena: 32,80
Data wydania: 25 październik 2012
Muszę to powiedzieć: bardzo ładna okładka, ale co tam jest pomarańczowego.? Jej się fajczy głowa, czy to takie ma włosy.?
Opis też jest nawet spoko. Tytuł też jest niezły
Tak się właśnie zastanawiałam, skąd ja znam tę autorkę.? Wpisałam w google, a to ona napisała Zamienioną.! I mówię: aaaaaaa, to ta.!
Książkę z miłą chęcią przeczytam tutajpoczkategori
O Premiera w moje imieniny - może to znak ?
O Premiera w moje imieniny - może to znak ?
Ej, ej, bardzo możliwe..
Tak się zastanawiam, czy może by ją kupić.? Ale zobaczę najpierw recki jak ktoś przeczyta.. tutajpoczkategori
Mi to wygląda na jakiś podrzędny PR. Poczytam recenzje i zobaczymy na ile to się zgadza.
Opis mnie nie zacheca specjalnie... Nudny troche. Raczej nie przeczytam tej ksiazki. tutajpoczkategori
Okładka ładna, tylko ten pomarańczowy...za to opis interesujący, na pewno przeczytam!
Opis nawet, nawet. Autorka napisała Trylle, więc tym lepiej... Ale nie podoba mi się ostatnie zdanie opisu, ostatni wyraz - krwi. Jeśli ci dwaj chłopacy będą wampirami, to dziękuję bardzo- nic mnie nie przekona abym przeczytała kolejna książkę o wampirach. tutajpoczkategori
Jeśli ci dwaj chłopacy będą wampirami, to dziękuję bardzo- nic mnie nie przekona abym przeczytała kolejna książkę o wampirach.
obawiam się, niestety, że tak właśnie jest
Książka "Wybrałam ciebie" ma 5 tomów, więc jak ktoś oczekiwał, że to będzie trylogia (np, ja jestem taką osobą ) to się trochę zasmuci
Ale.! jak książka będzie ciekawa, bohaterzy fajni i w ogóle, to będzie dobrze jak się seria nie skończy na trzech częściach tutajpoczkategori
faceci na bank wampiry
raczej nie przeczytam
faceci na bank wampiry
A skąd wiesz.? Ja właśnie myślę, że oni na stówę nie będą wampirami
Nigdzie zresztą nie pisze w opisie, a pani Hocking chyba bardziej lubuje się w bohaterach z bijącymi sercami, skoro napisała TRYLLE to może teraz Wybrałam Ciebie będzie o jakichś elfach.? A może jednak rzeczywiście wampiry.? Kto ją tam wie.? tutajpoczkategori
Mhmmm opis mnie specjalnie nie zachęca... Dwóch przystojnych chłopców, bracia, och och kogo ja mam wybrać...? ple ple ple.
Trylle mi się podobało wiec ze względu na to przeczytam.
Nie byłabym taka pewna czy to będą wampiry... Amanda zaczęła dość oryginalnie, Zamieniona była o trollach Wątpię by teraz poleciała w tak oklepany temat. Zobaczymy.
Niestety okładka mi się nie wyświetla
Postanowiłam napisać o tej książce parę słów. W klasie mieliśmy sobie kupić prezenty na gwiazdkę i jako, że pozycje, które najbardziej mnie interesowały były jeszcze niedostępne poprosiłam o tę.
Jak pisałam w poprzednim poście spodziewałam się czegoś nowego, świeżego. Bardzo się rozczarowałam . Pani Amanda poszła na łatwiznę. Sprawdzony temat + jej znane nazwisko dawały ogromne szanse na sprzedanie wielkiej ilości pierwszego tomu nowej serii autorki. Zapewne właśnie na to liczyła.
Nie jest najgorsze w tej książce, że został tam zawarty oklepany motyw wampirów. Najgorsze jest to, że ona do złudzenia przypominała mi Zmierzch! Ale może zacznijmy od początku.
Wszystko zaczyna się banalnie. Dziewczyna niczym się niewyróżniająca i chłopak wyróżniający się wszystkim. Przyciąga wzrok każdej przedstawicielki płci pięknej, przystojny, uroczy, wręcz idealny. Nie dla niej. Ona nie widzi w nim nic niezwykłego. Co prawda nie jest brzydki. Ma przemiły uśmiech, przepiękny śmiech i ciepłe oczy. Jednak czym się tu zachwycać?
Jack uratował Alice gdy ta wraz z najlepszą przyjaciółką Jane wracały do domu. Zaułek, noc, banda obleśnych typów i on – chłopak, który podjechał świetnym wozem i przegonił napastników. Brzmi znajomo? I to jak!
Alice mieszkała w niedużym mieszkanku wraz z mamą i młodszym bratem. Ojciec zostawił ich lata temu przez co jej matka nieustannie pracuje. Wini swoje dzieci za to jak potoczyło się jej życie. Jej brat – Milo to bardzo sympatyczna istotka. Dobrze się uczy, sprząta, gotuje, pierze, prasuje i martwi się o swoją starszą siostrę. Tak naprawdę są dla siebie wszystkim.
Po tamtym wydarzeniu nasza bohaterka systematycznie spotykała się ze swoim wybawicielem. Więc kiedy mama zażądała od Alice spotkania z chłopcem, który porywa ją na całe noce ta zgodziła się bez zająknięcia. Wkrótce nadszedł czas by poznała jego rodzinę. Dwóch braci, Petera i Ezre oraz Mae. Byli piękni i niezwykle bogaci, ich dom można nazwać zamkiem. Czyżby to coś komuś przypominało…?
Skupmy się teraz na rodzinie Jacka. Mae nie wzbudzała we mnie intensywnych emocji… Niby jest sympatyczna ale chwilami była aż za bardzo. Stanowiła połączenie Alice i Esme Cullen. Ezra został przedstawiony w taki sposób, że nie wyrobiłam sobie o nim żadnego zdania. Nie zrobił nic za co można by było go nie lubić, jak i polubić. Jeśli miałabym go do kogoś porównać byłby to oczywiście Carlisle, z domieszką Jaspera. Jako, że uwielbiam bezczelnych, mrocznych i tajemniczych mężczyzn Petera pokochałam od razu. Nie było go dużo w książce (niestety) ale jak się nie ma czegoś tyle ile się chce, trzeba się cieszyć tym co się dostało. Nie wiem z kim mogłabym go porównać… Jedną osobą, z którą on ma coś wspólnego jest Rosalie. Cała rodzina miała bardzo niewiele charyzmy, oby zostało to nadrobione w kolejnych tomach.
Teraz coś o tym jak przedstawiono wampy. Amanda Hocking podeszła do wampirów troszkę inaczej. Ukazała silne więzy krwi, niby nic nowego ale ich rola jest duża. Są one na tyle silne, że wpływają na emocje i uczucia reszty rodziny. Jeśli Jack poczuł sympatię do Alice automatycznie była ona akceptowana i lubiana przez całą resztę.
Fizycznie wampiry są inne niż te ze Zmierzchu. Nie są blade, ich kolor skóry zostawał taki jak przed przemianą. Słońce ich nie zabija, tylko męczy. Serce biło wolnej i słabiej ale nie przestawało pracować. Nie są także lodowato zimni. Ich temperatura ciała dostosowywała się do otoczenia. Kły nie wysuwały się. Były po prostu ostrzejsze niż ludzkie. Z tego co wiem nie mają żadnych szczególnych zdolności oprócz podstawowych i tego, że stają się piękniejsi i doskonalsi. Stają się szybsi i silniejsi. Nie jedzą normalnego jedzenia, przy czym nie mogą pic krwi zwierzęcej, nie przeżyliby. Pożywiając się ich ślina działa jak środek znieczulający i sprawia, że rany goją się błyskawicznie.
Wracając do Alice. Podobnie jak Bella reaguje inaczej na wampiry. Nie jest całkiem odporna na ich urok. Po prostu nie pada im do stóp jak większość ludzi. Czytając opis myślałam, że zakocha się w obu braciach. Pomyliłam się. Nasza Alice wyróżnia się jeszcze jedną rzeczą od innych. Połączyła ją więź z wampirem. Każdy krwiopijca ma swoja jedną jedyną partnerkę. Troszkę jak wilkołaki w Zmierzchu. Jednak ta więź istnieje tylko między wampirami. Więc dlaczego jest przeznaczona Peterowi?
Teraz trochę moich odczuć związanych z książką. Na początku była to miła opowiastka, niczym nie zachwycająca. Prawdziwe zainteresowanie poczułam dopiero kiedy zaczęła się cała akcja z więzią Alice i Petera, który zwyczajnie jej nie chce. Stracił już jedną partnerkę i ostatnim czego pragnie jest tak krucha istota jak ona. Co prawda nie wstrzymałam oddechu ani razu ale poczułam ciekawość.
Denerwowało mnie zachowanie Jacka. Nie udzielał Alice żadnych odpowiedzi przy czym nie ukrywał do końca swojej inności. Być może wiedział albo chciał przyjąć ją do rodziny i starał się stopniowo oswajać dziewczynę? Irytował mnie także fakt, że ona była gotowa zostawić swoją rodzinę i polecieć za „Niezwykłą Czwórką” na koniec świata. Usprawiedliwiałam to trochę tym, że Alice autentycznie przywiązała się do tej rodziny. I nie mówię to o zwykłym przywiązaniu. Ich urok na nią działał i nie potrafiłaby odejść nigdy więcej o nich nie myśląc. Nie mogła ich zostawić i wrócić do normalnego życia. Jednak mimo to, wiele przeżyła z Milem. Wyryło mi się w pamięci kiedy ona powiedziała, że Milo i tak kiedyś umrze, co z tego, ze ona pozostanie młoda i nie będzie mogła mu towarzyszyć? Miałam ochotę pojawić się w tej książce i przywalić jej żelazkiem. Nie polubiłam głównej bohaterki ale także nie mogę powiedzieć, że za nią nie przepadam. Ona jest według mnie nijaka.
Rzadko zdarza się, że nie wiem któremu z zalotników mam kibicować. To jedna z tych nielicznych sytuacji. Poczułam sympatię do Jacka. Doceniam fakt, że to co pojawiło się między nim a Alice nie wzięło się znikąd. Spotykali się i w pewnym momencie coś do siebie poczuli. Ale jest także Peter. Jak wyżej pisałam nie jest zainteresowany związkiem. Zazwyczaj dopinguje tego trzeciego. Tym razem mam nadzieję, że Alice i Jackowi się uda a Petera z chęcią wzięłabym dla siebie. Już ja bym się nim zaopiekowała! Ach te marzenia… <3.
Liczę na to, że te jakże ogromne zawody, których doświadczyłam czytając tę książkę, pani Amanda wynagrodzi mi zawirowaniami miłosnymi. Było tego troszkę w Trylle, oby nie poskąpiła ich w kolejnych tomach, które na pewno powstaną.
Podsumowując, Wybrałam Ciebie nie jest odkryciem roku. Mimo to, nie odradzam przeczytania. Jeśli komuś podobał się Zmierzch czy tez lubi wampiry ta pozycja powinna mu się spodobać. Jeśli miałabym wyznaczyć jakąś skale dałabym 5/10. Nie tak źle. Przepraszam za odwołania do serii Stephenie Meyer ale inaczej nie dało rady. tutajpoczkategori