ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...


Smak świeżych malin powstał z tęsknoty za prawdziwą przyjaźnią. Z tęsknoty za kimś, kto cierpliwie wysłucha, okaże zrozumienie i współczucie, a zamiast mądrych rad – zaoferuje pomocną dłoń. Choć po latach dorobiłam się własnej paczki, z rozczuleniem przyglądam się owocowym bohater(k)om. Chętnie spędziłabym z nimi trochę czasu.

Pogadałabym z Ewką o życiu, pożartowała z Leszkiem na temat połówek banana, podyskutowała z Jolką na temat kruchości planów dziesięcioletnich. Może nawet udałoby mi się pocieszyć Malinę i nakarmić wiecznie głodną Ankę. Tuż po północy w sylwestra wypilibyśmy toast (niekoniecznie z „białego misia”), a potem zadzwonili do babci Maliny. Po dobrą wróżbę.

Izabela Sowa

Stron: 324
Cena: 28 zł
Już w sprzedaży

Patronat medialny:
dnia Pon 11:07, 12 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz


Czytałam! Wprawdzie dawno temu, tak dawno, że nawet nie pamiętam, gdzie zapodziałam książkę, choć jestem pewna, że gdzieś na pewno jest. W każdym razie fajna historia o nieco zakompleksionej dziewczynie. Akcja którejś książki z owocowej serii rozgrywa się na UJ-cie, tylko to chyba nie ta część (czyżby Cierpkość wiśni?). (Chciałam sprawdzić moją ocenę na biblionetce, ale serwis odmawia posłuszeństwa ) tutajpoczkategori