Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

[Jeste¶cie wszyscy w chatce Ahasha.Pytacie go,jak macie dostaæ siê do obozu Sióstr Nocy i ukra¶æ Hipernapêd.
-Pójdê z wami.Jako¶ uda nam siê to wykra¶æ,nie martwcie siê.Ale jak tylko go "po¿yczymy",uciekamy z tamt±d,jasne?Polecê z Wami.Mam do¶æ tego chorego i zniszczonego przez Ciemn± Stronê miejsca...
Dom Ahasha by³ mi³ym,du¿ym miejscem o wielu pokojach,wiecznie w³±czonym radiu i telewizorze i z kolekcj± obrazów znanych mistrzów Jedi(Miêdzy innymi Plo Koona,Mistrza Yody,Obi-Wana Kenobiego i Mistrza Oshaia).

SZARIK

{Czego on od nas chce??My¶li ze we¼miemy go ze sob±??Kpina...trzeba wybraæ przywódcê}
-Wybierzmy dowodz±cego.Proponujê aby doby³o siê to poprzez losowanie
Za oknem biega³y dzieci,bawi³y sie ze swoimi rówie¶nikami.S³once przygrzewa³o ich nie os³oniête torsy,opalaj±c skórê.Kobiety z koszmi pe³nymi ubran i taknin wêdrowa³y na rzekê,aby wypraæ ich codzienne odzenie.korony drzew falowa³y na wietrze,ptaki ¶piewa³y.To miejsce by³o cudowne z wygl±du.Jak Eden,raj obiecany
-Sirion proponujê aby¶my poszli dzi¶ razem na wzgórze.Na zwiady.Co ty na to??

BTW
Vos jako MG nie mo¿esz decydowaæ o losach bohaterów.Ty opisujesz tylko NPC czyli postacie poboczne,krazobrazy,pomieszczenia sytuacje ale nie mo¿esz kierowaæ naszymi bohaterami.Mozesz ewentualnie zasugerowaæ aby¶my siê zapytali tego Ahasha o to i tamto.

SIRION
{W koñcu kto¶ rozs±dny...} Uznali¶my, i¿ nie powinno doj¶æ do wyboru przywódcy, a przedstawiciela-je¶li jednak pope³nicie ten kategoryczny b³±d...-Sirion popatrzy³ na swych towarzyszy-...to nie bêdziemy uznawaæ jego re¿imu. Dodatkowo, uznali¶my, ¿e czas pokazaæ reszczie naszej dru¿yny. Utworzyli¶my wiêc wspólnote-na razie sk³adaj±c± siê ze mnie i Jergana-któr± nazwali¶my...-wdech-Partia Ekstrademokratycznych Jedi Antytyrañskich. W skrócie-PEJA. Moje stanowisko jest takie-przedstawicielem powinna byæ osoba najbardziej charyzmatyczna-a w moim odczuciu wymagania te spa³nia Jergan.-u¶miechno³ siê -Dziêkuje za uwage. Ka¿dy zainteresowany poparciem demokracji powinieñ zg³osiæ siê do nas. A co do ciebie Szarik...chêtnie z tob± siê przejde-U¶miechno³ siê...jednak jako¶ tak...dziwnie.

SZARIK
{Co za idioci partia PEJA.My¶l± ze uda im siê nas omamic...podstawaij± nam pod nos wzglêdnie dobre rozwi±zanie.Ale ka¿dy kij ma dwa konce tak jak ich dzia³anie ma podwójne korzy¶ci.Dla nich lepsze}
-wiesz Sirion chêtnie siê z tob± przejdê.Pogadamy sobie na temat tej waszej ...ekhm..."parti"
Szarik wysze³ z budynku.Odszed³ kilka kroków i stan±³ na polanie.Roz³o¿y³ rêce w ge¶cie pokory do Boga.Przyklêkn±³ na jednym kolanie,dotkn± d³oni± ziemi.Trwa by³a twarda,kuj±ca skórê.Przyjemne odczucie,trwa³o chwilkê.Ro¶linno¶c ugiê³ siê pod ciêzarem konczyny Zabraka.Zdj±³ kaptur i ¶wiatu ukaza³y sie jego dziwne rogi.Wyczuli³ zmys³y,s³uch sta³ siê ostrzejszy.Nos wyczuwa³ wiêcej zapachów.Oczy zamkn±³.Wtopi³ siê w d¼wiêki natury.Ponownie dotykaj±c pod³o¿a siêgn± po Moc.Z ziemi zaaobsorbowa³ Moc.Wsta³ i czeka³ na swojego towarszysza.Czeka³ patzr±c na zachodz±ce s³once,o¶wietlaj±e polane.

Jergan
Jergan postanowi³ sie przejsæ,rozejrzeæ siê po wiosce,mo¿e z kims porozmawiaæ(choæ na to szczególnie nie liczy³),zasiêgn±æ informaciiId±æ my¶la³ intesywnie,wiedzia³ ¿e musi siê mieæ na baczno¶æi,mieszkañcy nie byli w koñcu przyjaznie nstawienie.Rozgl±da³ siê na boki,podziwia³ przyrodê,przygl±da³ siê ludziomWreszczie usiad³ pod drzewe i ws³uchany w ¶piew ptaków,w³±czy³ lightstaff i æwiczy³,robi³ uniki,wyprowada³ kontry,biega³,æwiczy³ troche u¿ywanie mocy,wreszcie gdy ju¿ nie mia³ si³ usiad³ na miêkkiej trawie i skrzy¿owa³ nogi-skupi³ siê i rzomawai³ ze swym Mistrzem...

SIRION
Sirion pos³a³ swemu ,,partyjnemu koledze" porozumiewawcze spojrzenie. Po chwili ruszy³ za swoj± ofi...znaczy siê za swoim koleg±.
-Tak wiêc drogi Szariku...opowiedz mi o sobie-zmru¿y³ oczy-o twoim mieczu...o twoim mistrzu...ja mogê ci sprezentowaæ moj± klinge...ale ty...a mo¿e jednak ja.-Zatrzyma³ siê. Chwyci³ rêkoje¶æ swojego miecza(zakoñczenie i emiter ¿ó³ty, z³oty wrêcz a reszta czarna-tak jakby by³ stworzony z ró¿nych czê¶ci wcze¶niej istniej±ych ca³o¶ci)
, skierowa³ emiter w bok {Jeszcze pomy¶li ¿e mierze w niego} i w³±czy³ go-z miecza rozb³ys³o czerwone ¶wiat³o- Sam go stworzy³em...z...materia³ów powtórnych, ¿e tak powiem. A teraz ty poka¿ swój symbol Jedi...jednak mo¿e to w drodze? Bo mieli¶my i¶æ na zwiady, a ty tak stoisz jakby¶ czci³ nature...-u¶michno³ siê.

SZARIK
-Tak czcze naturê,uwa¿am j± za symbol wszystkiego co istnieje na tym ¶wiecie.Powiedz mi sirion dlaczego twój miecz ma taki kolor ostrza??Bardziej przypomina broñ Sitha ni¼li Jedi
{Trzeba na niego uwa¿aæ.Za bardzo siê chwali swoimi przedmiotami i umiejêtno¶ciami.Za bardzo siê rzuca w oczy.Dzieciak jeden.To go zgubi...Nie pozwolê mu rz±dziæ bo zginiemy jeszcze przez niego}
Spojrza³ na kilingê miecza tego m³odego jedi.Z³o¿y³ rêce na plecach w klêbek i odwróci³ siê.Zacz±³ i¶æ w stronê wzgórza.w stronê zachodz±cego s³oñca o kolerze zastyg³ej krwi.
-Idziecz czy korzenie Ci wros³y w ziemiê??

b]SIRION[/b]
-Tak, ruszajmy...przy¶pieszy³. Pozostawi³ ostrze w³±czone jeszcze przez chwile, jednak po kilku sekundach wy³±czy³.
-Pytasz siê, dlaczego ostrze ma barwe czerwon±? No có¿...jest to broñ stosunkowo nowa-podbieg³ do Szarika i wskaza³ na z³ote elementy-te pochodz± z miecza mego Mistrza...a te-wskaza³ na czarne elementy-z broni jego...zabójcy-widaæ na jego twarzy wyra¼ny ¿al...i gniew. Nienawi¶æ. Po chwili jednak opanowuje siê.-Tak samo jak kryszta³. A nie maj±c niczego wiêcej pod rêk± skleci³em to-podniós³ rêkoje¶æ-sam. Ca³kowicie SAM {mo¿e teraz mnie doceni...}...a mo¿e teraz ty poka¿esz mi swój...druidzie-u¶miechno³ siê.
To jest mój

Jergan
Jergan wsta³ i otrzepa³ szatê,po rozmowie z Mistrzem czu³ siê lepiej,mimo ¿e by³ zmêczony treningiem dziarskim krokiem ruszyl w stronê chatki Ahasha.Szed³ szybko w zapadaj±cym mroku,patrzy³ na zachodz±ce s³oñce,widok zapiera³ dech w piersiach.nagle us³ysza³ za sob± kroki,odwróci³ siê b³yskawicznie i w³±czy³ miecz.Jest tak kto?Wyostrzy³ zmys³y,czyu³ kogo¶...a mo¿e co¶,tego nie by³ pewny,to co¶ umialo siê poslugiwaæ Moc±,w niewielkim stopniu ale potrafi³o.Zignorowa³ to jednak pozostal czujny,zwolni³ maj±c nadzieje ¿e uda mu siê zobaczyæ co go ¶ledzilo.


-Chciesz zobaczyæ mój miecz??Mo¿e pó¼niej w jakim¶ ustronnym miejscu.Mo¿esz mi powiedzieæ co¶ o swoim Mistrzu??
{Biedny ch³opak,moze siê nim zaopiekujê.Pomogê przej¿eæ na oczy}
Szed³ obok Siriona którego rude w³osy w ¶wietle zachodz±cego s³oñca sprawia³y wra¿enie jakby p³one³y.Po d³u¿szym marszu ch³ód zacz±³ wpijaæ siê w jego ko¶ci.Otoiczy³a ich gêsta i ciê¿ka mg³a.Szarik chwicy³ swój miecz o klindze pe³nej dziwnych wzoró podobnych do tych na jego skorze.Oba ostrza wyszczeli³y kolorem burzowego nieba.Idealna strukróra ostzra by³a czasem przecinana przez wy±³dowania elektryczne o ogronej sile,przymoninaj±ce pioruny
-Nie podoba mi sie ta mg³a.¦mierdzi Sithami.
Kalt'h tymczasem medytowal przeszukiwal przez moc czy na tej planecie nie ma zadnych sithow co niebylo latwym zadaniem na tej planecie z uwagi na silna ciemna strone mocy rozmyslal tez w ten sposub robil sobie przerwe[b]
{partia demokratyczna... biedne dzieci wojny zginom poczebuja naszej opieki bo naprawde zgina, ale dobze ze szarik jest inny mamy jednak przyszlosc odbudowac zakon ma taleenty przywudcze... i inne tez przydatne...i nie jest dzieckiem
to bedzie jednak bardzo dluga gra a niech to!!! poczbuje ucznia}
kalt'h nie przerywal madytacji jednak cos czul jakos obecnosc znajoma i mroczna
ale nie mogl znalezc jej mjejsca pobyto co go niepokoilo...
SIRION
-Potrafisz wyczuæ takie rzeczy, druidzie? Czy to mo¿e twoje przypuszczenia...?
Wiesz co? Nie podoba mi siê stara faj...stary genera³. Nie lubiê go-zna³ mojego mistrza...co mo¿e oznaczaæ co¶ z³ego-Zamy¶li³ siê-Tylko ja i mój mistrz jeste¶my...znaczy siê, ja jestem...on by³...godni tej wiedzy. Tej filozofii...Tylko nas ona nie spaczy³a. Ja rozumiem, ¿e ka¿dy powinien mieæ zdanie {Tak...dziady...pewnie to dlatego ¿e jestem jeszcze dzieckiem...grr...}. On chce sprawowaæ nad nami kontrole. Mo¿e siê o nas...{Taaa...akurat...}...martwi. Jednak Ciemna Strona zawsze wypacza przywódców. Dlatego musimy podejmowaæ decyzje razem. Nie samotnie-tylko RAZEM. Zrozum, druidzie...i przemy¶l to {Je¶li potrafisz}...A teraz ruszajmy dalej-bo chyba nie wro¶li¶my w ziemie czy jak to tym tam gadasz...


Jergan

Jergan szed³ powoli....póki nie zobaczy³ wielkiego cienie skacz±cego miêdzy drzewami.Natychmiast przyspieszy³ kroku,gdy cieñ siê zbli¿yl zacz± biec,nagle co¶ wyskoczy³o zza drzew,by³o ogromne,mia³o ¿ó³te kocie oczy i 4 ogromne rêce,Jergan natychmiast,odruchowo wyci±gn±³ miecz i... przeci±³ nim powietrze.Tajemniczy potwór znik³{Co¶ to jest nie tak,treba powiadomiæ innych}Jergan rzuci³ siê biegiem przed siebie,pragn±³ tylko znale¼æ siê z innymi i nie byæ sam.
[Idziecie przez bardzo,bardzo ciemny las,gdzie nawet drzewa wygl±daj± jak upiory)...Wszêdzie na horyzoncie widaæ b³yskawice i s³ychaæ wrzaski Rancorów.Ahash przestrzega was co 5 minut,¿e nie mo¿na tutaj rozmawiaæ,bo kwi mog± was us³yszeæ i zaatakowaæ z zaskoczenia.]
-Ja wam mówiê!- mówi wszystkim telepatycznie Ahash-Nie mówcie normalnie,bo was bestie zaatakuj±!A nie chcê,¿eby jedni z ostatnych Jedi tu poginêli!
[Nagle stajecie.Przed wami le¿± zw³oki.
-Czujê naszych towarzyszy w pobliskim lesie.Znale¼li czyje¶ zw³oki.Chod¼my tam prêdko odpar³em do Siriona
{Boje siê,co tam siê mog³o st±c ??Czyje to zw³oki}
Mg³± siê poszerza³a.Jej kolor przybiera³ bardziej z³owrogi kolr.Szary kolor metalu.Zimnego metalu
Kalt'h Derack
<uzywajac telepati mowie do szarika>
juz ide do was cokolwiek macie zrobic poczekajcie na mnie przyda wam sie kazdy miecz
Kalt'h wstal i uzywajac mocy biegl 5x szybciej niz normalnie starajac sie dogonic towarzyszy
{ach... jestem za stary na to ale nigdy za stary na mala rzeznie:)^^ jezeli bedzie jakas walka to mnie nie minie no i ma nadzieje ze jakos zmusze male becfaly to posluzenstwa^^...szarik bedzie liderem chocby to byla ostatnia rzecz jaka zrobie^^
tymczasem coraz bardziiej Kalt'h zblizal sie do towarzyszy
SIRION
Gdy Sirion us³yza³ pierwszy z ryków rankornów, znieruchomia³-by³ a¿ blady ze strachu...Jednak po chwili opanowa³ siê. -Ciii! {Mam nadzieje ¿e nie zauwa¿y³ mej...s³abo¶ci...} Podszed³ pod najbli¿sze dzrzewo. Stan±³ przed nim, prez chwile tak sta³ i...<wskoczy³ na nie>. U¿y³ do tego Mocy...-Idziesz do mnie czy koñæzysz jako karma dla rankornów?
Jergan

S³ysz±c za sob± przera¿aj±cy ryk Jerga zebra³ siê w sobie i ruszy³ jeszcze szybciej,uzywaj±c do tego celu Mocy(niewiele to pomoglo ale zawsze to cos),bieg³ na zlamanie karku,s³ysz±c za sob± chrapliwy oddech{Kur** czy to cos mnie nie zostawi?Co to za cholerstwo?}Pobieg³ jescze szybciej i wreszcie zobaczy³ chatkê Ahasha.Szybko wpad³ do ¶rodkaChoæ ze mn±,szybkoRzucil i wybieg³ co si³,bieg³ tropem towarzyszy,czu³ ¿e bestia jakby zniknê³a ale wiedzia³ ¿e jeszcze wróci,narazie zwolni³ troche,przed sob± widzia³ plecy Kalth`a.Poczu³ spokój,nareszcie.
-Ju¿ do Ciebie idê mój m³ody kolego
Szarik wskoczy³ na ga³±¼ sprawnym ruchem,nie u¿ywaj±c znacznie mocy.Rozgl±dn±³ siê i w oddali zobaczy³ Kalh`ta i Jergana.Poczeka³ a¿ podbiegn±³,i siêgn± w g³aab ich umys³ow
>>jeste¶my na drzewie.Zaraz do Was zejdziemy tylko ogl±dne las z wysoko¶ci<<
{Co siê dzieje??Starsznie to dziwne}
Jego miecz spoczywa³ teraz spokojnie przewieszony przez plecy.Os³ania³a go szata Jedi.Szarik nie za³o¿y³ ju¿ kaptura...
{Rogi mog± mi siê dzi¶ przydaæ...nawet bardzo}
[Z krzaków nagle wyskoczy³ Ahash]
Ehhhh-powiedzia³ z nutk± nudy w g³osie-Jeste¶cie niepoprawni.Ta wasza amnezja jest niebezpieczna...Las sobie obejrzcie kiedy indziej.Nie my¶lcie te¿ sobie,¿e li¶cie was zakryj±.Przecie chyba TU NIE MA li¶ci,prawda?Ale nie wa¿ne.Obóz Sióstr Nocy jest na pó³noc z t±....-Ahash nagle uci±³-O nie...Tego siê ba³em.Uciekajmy do mojego domu!Szybko!-krzykn±³ z widocznym przera¿eniem Ahash
[To,co da³o siê us³yszeæ faktycznie budzi³o przera¿enie.S³ychaæ by³o g³êbokie,potê¿ne,ciê¿kie kroki,ryki,d¼wiêki mia¿d¿onych ko¶ci i...wywijanie mieczem...S³ychaæ by³o kobiece wrzaski...
-Musimy z t±d uciekaæ-krzykn±³ Ahash-To siostry nocy!!!!