ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

Witam! Mam następujący problem. Posiadam działkę za miastem, na której uprawiam warzywa. Od około 3 tygodni zadomowił się tam królik. Podejrzewam, że uciekł on sąsiadowi, który trzyma trochę królików w klatkach na działce. Nie mniej nie chciałabym go mu oddawać, bo on zabija króliki. Królik jest dosyć oswojony, reaguje na mój głos i zawsze szybko się pojawia, gdy pracuję w ogródku. Je z ręki, kładzie się i można go wtedy wszędzie głaskać. Nawet jakby cieszy się na widok mojej rodzinki, bo tak śmiesznie biega i podskakuje. W ogóle nie drapie, nie gryzie, tylko nie daje się brać na ręce. Przywiązaliśmy się już do niego i boimy się, że sam sobie nie poradzi jak nadejdą chłodniejsze dni. Co zrobić żeby bardziej nam zaufał i dał się złapać? Czy zabranie do domu nie będzie dla niego niebezpiecznie? W sensie czy jeśli jest przyzwyczajony do życia w klatce na podwórku i na wolności czy nie umrze właśnie ze stresu lub tęsknoty za wolnością?

Proszę o podpowiedź, co zrobić z tym małym łobuzem


Może po prostu metodą małych kroków - weźcie go na dzień-dwa do domu i zobaczcie, jak to zniesie. Jak się po trochu oswoi z nowymi zapachami, dźwiękami, to przywyknie. Bo taka nagła zmiana, diametralna, to różnie może wyjść.