ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Kultowa opowieść o młodzieńczej miłości, o uczuciu, które staje się wyniszczającą obsesją

Szaleńcza miłość Davida i Jade, pożądanie, budząca się seksualność i wzajemna fascynacja, wybucha z siłą, której sami nie potrafią zrozumieć. Kiedy ojciec Jade przerażony intensywnością uczuć Davida zabrania młodym kontaktów, chłopak wymyśla sposób, jak wrócić do łask jej rodziców: wywoła pożar, z którego wszystkich uratuje. Jednak sytuacja szybko wymyka się spod kontroli i przeradza w koszmar. Davida czeka nieunikniona kara za to, co było dla niego najważniejsze - miłość bez końca do jedynej Jade .

Miłość bez końca została przetłumaczona na ponad 20 języków i sprzedana w nakładzie 2 milionów egzemplarzy.

Wydawnictwo MUZA, w sprzedaży od 05.02

Temat o filmie: http://www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl/filmy,23/milosc-bez-konca,9622.html


Łaa, niezły opis. Końcówka jest okropna. I w ogóle co to za durny pomysł z tym pożarem.? Idiota. Ale zaciekawiło mnie to wszystko i na pewno przeczytam tutajpoczkategori
Haha, co to za pomysł z tym pożarem? Ktokolwiek normalny mógłby coś takiego wymyślić? Tajemnicze schadzki o północy przestały być romantyczne?
Na razie jestem na nie, no ale zobaczymy po opiniach
Czy tylko mi pomysł z pożarem wydaje sie logiczny dla kogoś ogarniętego chora obsesja ?
Podoba mi sie zwiastun filmu, wiec wcześniej bd chciała książkę przeczytać tutajpoczkategori


Ten pomysł z pożarem to jak z niedawnych wiadomości... czego też ludzie nie wymyślą, a co wydaje im się wówczas całkowicie logiczne.

Ale może ta opowieść ma coś w sobie? Poczekam na opinie innych
„I dni i lata na nic,
By dowieść prawdy miłości bez granic.”
DELMORE SCHWARTZ

Miłość sprawia, że ludzie robią naprawdę dziwne rzeczy. Potrafią wyrzec się wszystkich swoich zasad, walczyć najokrutniejszymi metodami a nawet zabijać. Czasem stają się prawdziwymi egoistami, którzy niszczą wszystko i wszystkich pragnąc obsesyjnie uchronić swą miłość. „Kocha jak wariat”- jak mówią. Jednak czasem to szaleństwo przeradza się w coś bardzo niebezpiecznego. A konsekwencje jednego szalonego czynu mogą zaważyć na reszcie życia…

David i Jade byli cudowną parą. Mimo młodego wieku połączyła ich prawdziwa, szczera i dojrzała miłość. Nie potrafili wytrzymać bez siebie nawet chwili. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia, kiedy ojciec Jade oznajmia Davidowi, że podjęli z córką decyzję, by na jakiś czas zerwał z nią kontakt. Zdezorientowany, zrozpaczony, pozbawiony jakichkolwiek wyjaśnień chłopak zostaje wyrzucony z domu rodziny Butterfieldów. Rozłąka okazuje się być dla niego ciężką próbą- zbyt ciężką jak się okazuje.

„Listy były jedynym namacalnym dowodem, dowodem tego, że kiedyś skrzydła wyrastały mi z serca. Znałem inny świat, świat, który nie ma nazwy. Bo takie słowa jak oczarowanie czy rozkosz są zbyt proste, zbyt banalne, nie potrafią go określić. Nic o tym wiecie nie mogę powiedzieć oprócz tego, że go znałem, ze należał do mnie i że wciąż jest mój. Był jedyną wartością w moim życiu. Prawdziwszą od otaczającej mnie rzeczywistości.”

Zdesperowany chłopak podejmuje szaleńczą próbę powrotu do łask Jade. Kierując się impulsem postanawia podpalić jej dom, a następnie uratować wszystkich z pożaru, by stać się bohaterem w oczach rodziny. Nie spodziewa się jednak, że mający dosyć swobodny stosunek do życia Butterfieldowie, postanowią tego akurat dnia poeksperymentować ze środkami odurzającymi, przez co jedynie cudem udaje im się uratować z płonącego domu.

Trawiony wyrzutami sumienia David przyznaje się do winy, a każda wina pociąga za sobą karę. Dzięki wpływom rodziców udaje mu uniknąć więzienia, zostaje za to zamknięty w szpitalu dla chorych umysłowo. Miłość do Jade nie spłonęła jednak jak dom w pożarze. Wręcz przeciwnie, staje się jeszcze gorętsza i bardziej obsesyjna, niczym ogień, który David podłożył tej pamiętnej nocy. Od tej pory przed prawdziwym szaleństwem chroni go tylko nadzieja, że Jade wiąż czuje to, co on, i gdy wreszcie wyjdzie na wolność, znów będą mogli być razem.

„Nie potrafiłem zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że na każdym kroku widzą swoich ukochanych. Uważają, ze świadczy to i ich ogromnej miłości, ale moim zdaniem, jeśli ktoś myli ukochaną osobę z kimś całkiem obcym, świadczy to jedynie o dziwnym narcyzmie. Jak można nie wiedzieć? Jak można się mylić?”

powieść Davida jest jakby spowiedzią. Długimi i szczegółowymi opisami chłopak zdaje nam relację ze swojego życia, a przede wszystkim – ze swoich uczuć. Nie szczędzi przy tym szczegółów, nawet tych najbardziej osobistych. Każda najdrobniejsza myśl, detal i ruch zostaje przekazany czytelnikowi. Książka staje się dzięki temu jakby żywym organizmem. Scott Spencer włożył w opowieść nie tylko masę uczucia ale też detali, dzięki czemu przedstawiony świat jest niemal namacalny, jakby prawdziwy.

„I oto uczyniłem następny desperacki krok, lecz czy miałem jakikolwiek powód sądzić, ze nie zakończy się jeszcze większym nieszczęściem? Naruszyłem prawo, opuściłem rodziców, oszukałem lekarza, zapewne stracę posadę w związku. Czy to wszystko było w imię szalonej miłości? Czy całe życie miałem kroczyć ścieżką wśród pustki, zgliszczy i ruin? A może ścieżka w ogóle nie istniała, może od początku zgliszcza i pustka były moim jedynym celem?”

Jest to powieść typowo refleksyjna, co w połączeniu z objętością może być dla niektórych niestety wadą. Nie uświadczycie tu szybkiej i emocjonującej akcji, dostaniecie za to dużą dawkę melancholii i pięknych słów. Język jest niezwykle plastyczny i barwny. Autor ma prawdziwy talent do tworzenia refleksyjnych cytatów, które chętnie zapisywałam podczas lektury.Ma też niestety talent do pisania całych stron w zasadzie o niczym, posługuje się też bardzo długimi zdaniami tworzącymi równie długie rozdziały. Co dziwne, wcale nie czułam się znużona takim tokiem narracji. Pan Spencer ma niezwykle hipnotyzujący styl, co sprawiło, że nawet nudniejsze fragmenty wcale nie były… nudne. Trzeba jednak przyznać, że to pozycja raczej dla cierpliwych, a spragnieni akcji czytelnicy mogą się w niej zwyczajnie nie odnaleźć.

Nie jest to typowy romans jak mógłby sugerować tytuł. Ukochana głównego bohatera pojawia się bowiem dopiero w połowie powieści. Nie powiem Wam jak potoczą się losy tej dwójki, ale mogę zdradzić, że nie będzie łatwo.
Niejednokrotnie historia kojarzyła mi się z dramatem Romea i Julii, tu jednak nie mamy do czynienia z kilkudniowym obsesyjnym romansem, lecz prawdziwą destrukcyjną siłą tragicznej miłości. Autor nie szczędzi nam też długich opisów scen erotycznych, nie ma w nich jednak umiaru czy delikatności. Wręcz przeciwnie, niekiedy zachowanie bohaterów potrafiło mnie wręcz zniesmaczyć. Niestety…

„Jeżeli miłość bez granic jest marzeniem, to jest ona marzeniem nas wszystkich, marzeniem bardziej powszechnym od pragnienia nieśmiertelności, czy odbycia podróży w czasie, i jeśli czymkolwiek różniłem się od innych, to nie porywem, ale uporem, chęcią, aby ponieść owo marzenie poza wszelkie uznawane granice rozsądku i udowodnić, iż nie jest ono wytworem chorej wyobraźni, lecz stanowi rzeczywistość bardziej prawdziwą niż to naiwne, bolesne złudzenie, które nazywamy normalnym życiem.”

Teraz będąc już po lekturze „Miłości bez końca” i obejrzeniu zwiastuna ekranizacji widzę, że historie w nich przedstawione są skrajnie różne. Autor w dość nietypowy sposób zabrał się do opisywania miłości nastolatków. Zazwyczaj czytamy o takim uczuciu od samego początku, obserwujemy pierwsze spotkania, uśmiechy, pocałunki- tak też zapowiada się film. W książce z kolei zostajemy wrzuceni od razu na głęboką wodę, poznajemy historię uczucia Jade i Davida jedynie ze strzępów wspomnień, gdyż historia zaczyna się dopiero w momencie, kiedy bohaterowie się rozstają. Było to ciekawe zagranie ze strony autora, jak dla mnie dosyć niespotykane. Podobnie dziwi mnie ekranizacja, jednak chętnie ją obejrzę i porównam z moim wyobrażeniem początków miłości wspomnianej pary.

„Nie dostrzegamy przyszłości. Z trudem chwytamy się dziwnych wersji przeszłości. Widzimy tylko to, co jest bezpośrednio przed nami. Prawie nic nie rozumiemy. Można wytrzymać jedynie wtedy, gdy się człowiek niczym nie przejmuje. Ja się przejmuję i nie mogę wytrzymać.”

O CZYM? „Miłość bez końca” udowadnia jak potężną siłą są nasze uczucia oraz jak jeden desperacki krok potrafi zmienić całe życie. Jest to opowieść o miłości, która nie zna granic i trwa wiecznie, lecz jest też okrutna, niesprawiedliwa a nawet tragiczna. Książka nie spodoba się wszystkim jest dosyć nietypowa i inna. Jest jednak też oryginalna, naszpikowana emocjami i niezwykle smutna. Idealny prezent walentynkowy dla tych, którzy nie wierzą w szczęśliwe zakończenia.

Ocena:
7/10

Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca i recenzja pomoże Wam zdecydować czy warto po tą książkę sięgnąć tutajpoczkategori
Bardzo mi się recenzja podoba a książkę aktualnie poczytuję. To prawda, że jest nietypowo opowiedziana, mnie (po zwiastunie filmu) trochę zaskoczyła - zwłaszcza Jade. Poza tym jest bardziej ciągiem wynurzeń bohatera, jego pamiętnikiem a niżeli taką typową obyczajową historią - bynajmniej na razie

Dzisiaj śniło mi się, że palił mi się dom - więcej o książce napiszę jak skończę - postaram się w każdym razie.
Taki typ pamiętnika? To brzmi na tyle interesująco, że mogłabym się skusić. Och, niech wreszcie w Matrasie będzie rabat na ten tytuł!

P.S.: Jak fabuła książki przechodzi na sen, to taki tytuł o wiele bardziej mi się zazwyczaj podoba tutajpoczkategori
Jak zobaczyłam zapowiedź tej książki to pomyślałam, że prędzej zobaczę film niż będę miała możliwość zapoznać się z książką jednak stało się inaczej. Jestem po lekturze i rozczarowałam się tą historią. Sądziłam, ze mile spędzę czas na czytaniu o rodzącym się uczuciu Jade i Davida aż do tego tragicznego wydarzenia, a dostałam opowieść Davida o nim i tym jak potoczyło się jego życie od dnia wywołania pożaru. O tym co się z nim działo, jak to wydarzenie i jego zachowanie wpłynęło na jego rodzinę i rodzinę Jade, o tej jego obsesyjnej miłości do niej. Może gdybym dostała ten romans, na który liczyłam to książka lepiej mi by podeszła, a tak trochę się męczyłam czytając ją. Nie przepadam za takimi opowieściami pisanymi zdaniem po zdaniu przez parę stron i gdzie końca nie widać wypowiedzi. Książkę przeczytałam do końca i nie jestem nią zachwycona bo to nie moja bajka, ale jak ktoś lubi tego typu opowieści to lektura może być w sam raz.