ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

Tym razem nie jest to książka, którą forum objęło patronatem, a akcja, którą według mnie bardzo fajnie byłoby wesprzeć, dlatego też informuję o niej w dziale "Patronat medialny"

A o co chodzi?

O książkę "Milczące Słowa" polskiej pisarki Jagody Wochlik


W świecie Henry’ego Gota nie było Boga. Trudno jednak powiedzieć, czy nie było go tam od zawsze, czy może w pewnym momencie zabrakło dla niego miejsca. Przecież Henry Got znał wielu bogów. W świecie Gota nie istniały takie uczucia jak miłość, przyjaźń czy zaufanie. Got nie miał przyjaciół, nie było też nikogo, kogo by kochał. Nigdy nie odwracał się do ludzi plecami ani nie siadał tyłem do drzwi. Według niego każdy człowiek był wrogiem, a każdy niewinny ruch początkiem napaści. W świecie Gota noc była dniem, a dzień był śmiercią. Henry Got byłby zapewne nieznośnym człowiekiem. Problem jednak w tym, że nie był człowiekiem.
(fragment powieści)

A jednak, nawet Henry’ego Gota, wampira z wieloletnim stażem, a zarazem poczytnego pisarza fantasy, można wciąż jeszcze zaskoczyć. Pewnego dnia w jego poukładane, spokojne życie wkracza Zuzanna. Henry już wie, że oto zaczyna spełniać się przepowiednia sybilli. Po wielu latach oczekiwania poznał kobietę, mającą światło pod skórą, która przyniesie mu śmierć. Kobietę, która sprawi, że nic już nie będzie takie samo. Pojawienie się dziewczyny z przepowiedni zatrzęsie podwalinami magicznego świata. Aby zachować równowagę między dobrem i złem, na Zuzannę zaczynają polować nie tylko wampiry, ale również Elfy, wilkołaki, fanatyczny odłam egzorcystów i tajemnicze stowarzyszenie łowców wampirów. Czy Henry’emu uda się ustrzec ją od śmierci?

A oto informacje o samej akcji, prosto od autorki:

Winda zjeżdża na parter. Drzwi otwierają się z cichym szumem. Mężczyzna zaszczyca portiera krótkim spojrzeniem i lekkim skinięciem głową. Przemierza hol szybkim, sprężystym krokiem. Jego buty stukają po marmurowej posadzce, którą wyłożono podłogę. Przez drzwi obrotowe wychodzi na zewnątrz. Owiewa go, wciąż jeszcze zimne, ranne powietrze. Zatrzymuje się i wdycha je przez chwilę. Smakuje zapachy miasta, zapachy ludzi.
- Dzień dobry, panie Henryku.
Odwraca głowę i uśmiecha się. Starsza kobieta odpowiada uśmiechem.
- Dzień dobry, pani Wando.
Uwydatniają się zmarszczki wokół jej, wyblakłych już, szarych oczu. Mężczyzna wie, że wywiera na niej wrażenie. Od kilku lat mieszka sama, w mieszkaniu obok. Lubią się. Nie przeszkadzają sobie nawzajem. On, mimo że młody, nie jest hałaśliwy. Nie sprowadza na noc kobiet, choć przecież mógłby. Co z tego, że trochę ekscentryczny, że w nocy pisze, bezustannie stuka w klawiaturę, a w dzień śpi. Ona często zaprasza przyjaciółki. Razem oglądają telewizję albo omawiają ostatnio przeczytany romans. Mężczyzna wie, słyszy każde słowo. A jednak, nigdy nie zdradziłby tajemnic statecznych starszych pań.
Pies, którego kobieta trzyma na smyczy, warczy. Ma zjeżoną sierść i obnaża kły. Pani Wanda pociąga za smycz. Jest zmieszana. Nie potrafi nic poradzić na to, że pies reaguje tak za każdym razem, gdy spotykają pana Gota. Horacy wyraźnie go nie lubi. Mężczyzna rozumie dlaczego. Wie, że pies ma rację. Instynkt, szósty zmysł, którego tak bardzo brak ludziom. Sąsiadka wskazuje na walizkę, by przerwać niezręczne milczenie, wywołane zachowaniem jej pupila.
- Pan wyjeżdża, Henryku?
- A i owszem – odpowiada. – Dziś rano zdecydowałem, że pewne miejsca czekały na mnie już zbyt długo.
- Zatem planuje pan dłuższą nieobecność?
- A większą mi rozkoszą podróż niż przybycie!1 – śmieje się mężczyzna.
Kobieta macha ręką.
- Wy, młodzi… Na starość to człowiek już nie lubi się ruszać. Zatem przyjemności, panie Got. Przyjemności. Oby świat dobrze przyjął Mefistofelesa.
Pani Wanda wchodzi o budynku, ciągnąc za sobą psa. Mężczyzna patrzy mu w oczy. Zwierzę warczy i kładzie uszy po sobie. Ucieka z podkulonym ogonem.
Czarne porsche właśnie wyjechało z garażu. Wysiada z niego pracownik apartamentu i podaje mu kluczyki. Młody mężczyzna zaszczyca go jedynie lekkim skinieniem głowy. Niewielką torbę wrzuca na tylne siedzenie. Zajmuje miejsce za kierownicą. Rusza z piskiem opon. Henryk Got wyrusza w podróż.

Postanowiłam, że Henryk Got wyruszy w podróż. Jeden z egzemplarzy „Milczących słów” stanie się wędrującą książka. Będzie pukał od drzwi do drzwi, by każdy, kto ma ochotę go przeczytać, mógł to uczynić. Jedyne, o co proszę, to by po poczytaniu ( w ciągu czternastu dni od otrzymania przesyłki), Czytelnik napisał do mnie maila, dostanie wtedy dane następnej Osoby, której prześle powieść listem poleconym. „Słowa” będą sobie wędrowały pocztą, by mogły trafić w ręce Wszystkich, którzy mają na to ochotę. Jeśli książka się spodoba, będzie mi miło, gdy zechcecie napisać o tym na swoich blogach. Jeśli nie, bardzo proszę o nie obrzucanie mnie i pana Gota błotem. Walczę o to, by tę powieść wydać, więc jeśli się Wam nie spodoba (może tak być, ilu Czytelników, tyle gustów), bardzo proszę, by po prostu posłać ją dalej. Będę bardzo wdzięczna za nie działanie przeciwko nam. Zaliczyliśmy już dość upadków, po których trzeba było się podnieść. Ach i jeszcze… w książce można zostawić ślad - podpis, krótką refleksję, wypisane ulubione zdanie. Nie widzę przeciwwskazań. Pierwszą, którą odwiedzi Henry Got będzie… Cassin (http://kessieandbooks.blogspot.com/). Jeśli ktoś chce być następny, czekam na zgłoszenia.

***
Jakby ktoś był chętny, niech odezwie się do mnie na pw albo napisze w tym temacie, a podam maila do autorki książki Liczę na Wasze duże zainteresowanie akcją, trzeba wspierać polskich pisarzy! dnia Wto 20:01, 21 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy


Jejku, pomysł jest świetny Ja bardzo chętnie wezmę udział w takiej akcji tutajpoczkategori
Ja niestety nie wezmę udziału w akcji, ponieważ musiałabym chyba zużyć miliard paczek nawilżonych chusteczek, żeby odkazić każdą stronę z osobna po takiej ilości osób. Poza tym od wilgotnych chusteczek strony by pofalowały...