NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić...
Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.
Czerwień Rubinu to pierwsza część Trylogii Czasu - tom drugi, Błękit Szafiru, już niebawem...
www.trylogiaczasu.pl
Dziennikarze o Czerwieni Rubinu:
Jeśli jakakolwiek powieść może być równie wciągająca, słodka i uwodzicielska jak ciastko czekoladowe - to jest nią nowa powieść Kerstin Gier - Czerwień Rubinu. Niesłychanie apetyczny miks tajemniczego thrilleru, science fiction i romantycznej przygody, które czytelniczki, także powyżej 18 roku życia najprawdopodobniej połkną za jednym posiedzeniem.
Augsburger Allgemeine Zeitung
Ta powieść może z powodzeniem konkurować ze Zmierzchem. Ale mamy tu do czynienia z czymś zdecydowanie więcej niż historia miłosna. Te prawie 400 stron połyka się nie zauważając kiedy. Westfalische Rundschau
Gdy otworzymy tę książkę, po prostu nie da się jej zamknąć! Fantastycznie romantyczna, inteligentna, i – dzięki Bogu! – dopiero pierwsza z tej emocjonującej Trylogii podróży w czasie.
Daisuki
Czerwień Rubinu jest absolutnie uzależniająca – dzięki Gwendolyn, która jest taką cudownie zwyczajną dziewczyną, średnio inteligentną, średnio piękną, pełną wątpliwości co do samej siebie. Nie – w sumie to dzięki Gideonowi z jego ciemnymi lokami, który w dżinsach wygląda bosko i umie posługiwać się sztyletem jak prawdziwy mistrz. Nie – to dzięki Kerstin Gier, która już wcześniej dała nam kilka bestsellerów dla dorosłych dziewcząt… Pani Gier , czy mogłaby Pani pospieszyć się z pisaniem?
Badische Neueste Nachrichten
Bestsellerowa autorka Kerstin Gier napisała romantyczną i dowcipną powieść, która wciąga czytelniczkę bezpowrotnie. Prawdziwie obezwładniające.
Kolnische Rundschau
W sprzedaży od: 16 maja (wg empiku 29 kwietnia, hmm...)
Cena: wkrótce
Stron: 344
Wydawnictwo: Egmont
Moglo by być ciekawie... nie licząc faktu, że bohaterka ma 15 lat :-/ tutajpoczkategori
To 15 lat bohaterki również mnie odstrasza... ale może mało brakuje jej do 16 ? ;P Wiem, że to marne pocieszenie, lecz może Gwen (oczywiście ja to od razu mam jakieś skojarzenia z legendami arturiańskimi ;P) będzie mieć romans z 19-latkiem, co może być już dosyć ciekawe ;D
Koniecznie to przeczytam ! Jak dla mnie podróże w czasie są tak samo interesujące jak sny, czyli najbardziej
Nie mogę się doczekać (mam wątek podróży w czasie w swojej powieści i zawsze mnie ciekawi jak ktoś inny to przedstawia). tutajpoczkategori
Opis jest świetny, to cofanie się w przeszłość wydaje mi się niezmiernie ciekawe i romans w tle Raczej kupię, a na pewno bardzo chętnie przeczytam
Mi wiek bohaterki nie przeszkadza, bo sama mam tyle samo lat Uwielbiam podróże w czasie wiec kupię książkę. "Straż" i "Timeless" też kupię. A co tam jak szaleć to szaleć tutajpoczkategori
Mi wiek bohaterki nie przeszkadza, bo sama mam tyle samo lat Uwielbiam podróże w czasie wiec kupię książkę. "Straż" i "Timeless" też kupię. A co tam jak szaleć to szaleć
Mnie też wiek bohaterki nie odstrasza,jakoś nigdy nie zwracam na to szczególnej uwagi . A po za tym zapowiada się ciekawie. Autorka jest na pewno oryginalna,rzadko pojawiają się książki o podróżach w czasie już częściej o wampirach itp, więc postaram się jak najszybciej ją przeczytać
Opis jest bardzo dobry i zachęcający. Co do wypowiedzi dziennikarzy to.. super.! Kupię ją na pewno.! tutajpoczkategori
mam pewne zastrzeżenie, w opisie jest trylogia kamieni a na okładce trylogia czasu. Więc jak w końcu?
mam pewne zastrzeżenie, w opisie jest trylogia kamieni a na okładce trylogia czasu. Więc jak w końcu?
Dzięki za czujność
To jest Trylogia Czasu
Jest też nowy opis książki w pierwszym poście tutajpoczkategori
Ten opis zachęca mnie nawet bardziej niż poprzedni. Tylko ciekawi mnie cena...
Okładka jest świetna *-* Opis też mnie bardzo zaciekawił, więc raczej kupię tutajpoczkategori
Kupię, kupię, kupię! ;P
Tak jak Cassin'89 mam w swojej 'książce' wątek z podróżami w czasie, więc też mnie interesuje jak to inni przedstawiają.
Nasz okładka bardzo mi się podoba
Znalazłam też inną całkiem całkiem wersję tej książki
tutajpoczkategori
Ta obca okładka kojarzy mi się strasznie z "Lasem zębów i rąk". Fajna, ale nasza też prześliczna!
Mi się właśnie zagraniczna szalenie podoba,a nasza wcale.
Nwm, ale mnie do tej ksiazki nie ciągnie. tutajpoczkategori
Obie okładki są świetne, mnie właśnie jakoś bardzo przyciąga do "Czerwieniu rubinu", obym się tylko nie rozczarowała.
mnie też książka kusi i to bardzo ... ale odpycha mnie trochę "międzynarodowy bestseller" a powinno przecież przyciągać ... no nic, poczekam na Wasze , zawsze pomocne, recenzje tutajpoczkategori
Ja czytałam recenzje @lmy i jestem jeszcze bardziej przekonana do kupna niż wcześniej. Szkoda, że jeszcze tyle czekania ;(
Podróże w czasie to nieczęsto spotykany motyw w książkach. Podjęła się go niemiecka pisarka, Kerstin Gier, która ma na swoim koncie książki dla starszych czytelników, tłumacząc w wywiadach, że wampirów jest po prostu ostatnimi czasy za dużo. Święta racja, dlatego też z ogromnym entuzjazmem zabrałam się za czytanie.
Gwendolyn ma szesnaście lat i jest dobrą uczennicą. Prowadzi na pozór normalne życie nastolatki... Jednak jej rodzina skrywa bardzo ważny sekret. Od lat w jej rodzinie rodzą się "podróżnicy w czasie", którzy mają w sobie gen umożliwiający właśnie podróżowanie do przeszłości.
Charlotte, kuzynka Gwendolyn, miała odziedziczyć gen podróży. Była na to przygototwywana od kiedy sięga pamięcią. Cała rodzina oczekiwała z niecierpliwością i ekscytacją na ten dzień, a każde mdłości wprawiały wszystkich w euforię (mdłości u podróżnika oznaczają spontaniczny, niekontrolowany wręcz przeskok w czasie). Jednak wszystko się komplikuje w momencie, gdy właśnie to Gwen przeskakuje w czasie. Rodzina z niedowierzaniem przyjmuje fakt, że to właśnie ona, ta niepozorna i kompletnie nieprzygotowana dziewczyna, będzie podróżować w czasie by wypełnić super ważną misję. Dużym problemem może okazać się fakt, że Gwen jest kompletnie nieprzygotowana i całkowicie niezorientowana o podróżach w czasie, w przeciwieństwie do swojej kuzynki, Charlotty. Czy dziewczyna mimo braku predyspozycji poradzi sobie z tą ważną misją?
Czytanie tej książki to niesłychana przyjemność, daję słowo. Styl autorki bardzo mi się spodobał, czytało się niezwykle przyjemnie, bez większych zgrzytów. Narracja jest zabawna, lekka i interesująca, tak samo jak główna bohaterka. Gwen to normalna, nieco roztrzepana dziewczyna o dobrym sercu. Najbardziej przypadły mi do gustu dialogi pomiędzy Gwen a jej przyjaciółką, Leslie.
Czytając tę książkę wprost nie mogłam się oderwać. To kompletnie jak czekolada, które pałaszujesz ze smakiem, aż w końcu ze smutkiem orientujesz się, że to już koniec... Tak samo jest właśnie z tą książką, na szczęście na jesień ma ukazać się druga część, na którą już z utęsknieniem zaczynam czekać.
To sympatyczna, zabawna, wciągająca książka. Niezmiernie się cieszę, że pojawiają się książki nie tylko z modnymi wampirami. Mimo że fabuła była nieco przewidywalna, to nie przeszkadzało mi to, gdyż wykonanie usatysfakcjonowało mnie. Jestem ciekawa jak autorka poprowadzi dalej tę historię i jak rozwiną się losy Gwen i Gideona.
Pokochałam większość bohaterów, na czele oczywiście z główną bohaterką, która jest absolutnie wspaniała. Gideon również wzbudził we mnie sympatię. Każda z postaci jest niepowtarzalna i wiarygodna.
Mamy też oczywiście wątek miłosny, który naprawdę cieszy, bo nie jest przesłodzony i przesadzony. Jest uroczy, rozwijany a momentami zabawny.
Na dużą uwagę zasługuje wydanie książki - piękna okładka autorstwa Katarzyny Borkowskiej (autorka wielu okładek np. Wydawnictwa Znak) przykuwa wzrok. Ach, ta książka oprócz swojej funkcji rozrywkowej, cieszy również wzrok.
Jak dla mnie to taka "świeżynka" na rynku wydawniczym, bo zewsząd atakują nas masowo wampiry, łaki, umarlaki... a tu po prostu podróże w czasie. I bardzo dobrze. To fantastyczna książka z mnóstwem przygód w sam raz na leniwy wieczór, bądź leżakowanie w słoneczku.
Moja rada: czytać, czytać i jeszcze raz czytać! Dajcie się ponieść w wir przygód w czasie. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni
Ocena ogólna: 9/10
P_O_L_E_C_A_M tutajpoczkategori
Ta czekolada do mnie przemawia
A skoro Tobie się podobało to książka musi być dobra
Ach, @lma, tylko zaostrzyłaś mój apetyt na "Czerwień..."! Teraz już nie mogę go nie kupić, a przecież obiecałam sobie "koniec z kupowaniem książek w tym miesiącu!" tutajpoczkategori
Ach, @lma, tylko zaostrzyłaś mój apetyt na "Czerwień..."! Teraz już nie mogę go nie kupić, a przecież obiecałam sobie "koniec z kupowaniem książek w tym miesiącu!"
Ja mam tak samo ale z przestrzeganiem "koniec z kupowaniem książek w tym miesiącu!" nie będzie problemu bo poprostu już wszystko wydałam!
@Ima przez ciebie nie mogę się doczekać żeby ją kupić.!!^^ Nie mam kaski jak na razie, bo w tym miesiącu kupuję "Łaskę Utraconą", ale w czerwcu bd mieć pieniądzę to kupię ją.!! tutajpoczkategori
Moja ocena: 9/10
Czy miewasz często mdłości, niekiedy drżenie nóg i migrenowe bóle głowy? Czy masz 16-17 lat? Jeśli tak, uważaj, bo lada chwila możesz znaleźć się w zupełnie innej epoce, a niebezpieczeństwa czyhające w przeszłości mogą dotknąć również Ciebie.
Z optymistycznym podejściem, wygodnie rozsiadłam się w fotelu trzymając w rękach dzieło niemieckiej pisarki Kerstin Gier, pod tytułem „Czerwień rubinu”. Podróże w czasie to ostatnio rzadko spotykany temat powieści dla młodzieży, dlatego spodziewałam się czegoś nowego i świeżego. Oczywiście, w powieści znalazłam nie tylko to...
Charlotta już od jakiegoś czasu ma mdłości. Cała rodzina z niecierpliwością czeka na jej pierwszą podróż w przeszłość, bo to z pewnością ona odziedziczy gen, który pozwala na czasami niekontrolowane cofanie się w czasie. Tym bardziej, że sam Isaac Newton obliczył datę urodzin Charlotty. Tymczasem jej kuzynka, Gwendolyn Shepherd żyje normalnym życiem. No, może jeśli nie brać pod uwagę tego, że widzi duchy. Nie są to straszne potwory, ale sympatyczne stworzenia nadal przekonane, że żyją. Dziewczyna wraz z ogromną rodziną mieszka w trzej-piętrowym domu nazywanym przez przyjaciółkę, Leslie, pałacem.
Pewnego dnia Gwendolyn w jednej chwili zmierza do sklepu po cukierki, a w drugiej znajduje się w tym samym miejscu ale o wiele wiele wcześniej. Zdaje sobie sprawę, że to ona otrzymała gen podróży w czasie, a nie Charlotta. Rodzina nie wieży, że Gwendolyn, nieprzygotowana i nierozumiejąca sytuacji, zdoła wypełnić ważną misję. Dziewczyna jest ostatnim, dwunastym podróżnikiem w czasie. Każdy podróżnik reprezentuje jakiś kamień. Gwendolyn jest rubinem. Jej misja polega na odnalezieniu ukradzionego chronografu, bo tylko dzięki niemu i próbkach krwi podróżników można odkryć Tajemnicę Dwanaściorga. W wypełnieniu zadania pomaga jej Gideon de Villiers, dumny i arogancki, ale za to jaki przystojny...
„Czerwień rubinu”, pierwszą część Trylogii Czasu, odebrałam jako wstęp przedstawiający nam postacie, świat i sytuację, z jaką muszą się zmierzyć bohaterowie. Po skończeniu książki miałam takie wrażenie, jakbym oglądała film, który szybko się zaczął i skończył. Zdecydowanie za szybko. Mimo tego, że Gwendolyn i Gideon mało co posunęli się do przodu ze spełnieniem misji, to samo poznawanie świata stworzonego przez autorkę i tajemnic Podróżników było bardzo interesujące. To był tak jakby ekscytujący sen, z którego nie chciałam się budzić. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki, która z łatwością potrafiła unieść moją duszę wysoko ponad szarą rzeczywistość.
Styl pisania pani Kerstin Gier bardzo przypadł mi do gustu. Autorka lekko, zwiewnie, interesująco i z humorem snuje swoją opowieść. Stworzyła idealnie zarysowane postacie, a dzięki pierwszoosobowej narracji pisanej z punktu widzenia głównej bohaterki, Gwendolyn, możemy poznać jej charakter, myśli i uczucia. Muszę przyznać, że gdyby była realistyczną osobą, chętnie zawarłabym z nią przyjaźń. Gwendolyn to osóbka inteligentna, wyrozumiała i umiejąca się postawić. Była bardzo realistyczna i czasami miałam uczucie, jakbym to ja sama znajdowała się na jej miejscu. To absolutnie udana i wywołująca u Czytelnika sympatię postać. Grzech nie wspomnieć też o Gideonie, towarzyszu Gwendolyn w wypełnieniu misji. Od początku zwrócił uwagę dziewczyny, a także i moją. Autorka przedstawiła go jako bezczelnego, pysznego i aroganckiego dzieciaka, który z czasem okazał się być odważnym, uprzejmym chłopakiem. Podejrzewam, że powodem tej ogromnej zmiany była bliższa relacja z Gwendolyn, ponieważ Gideon na początku uważał ją za jedną z wielu nastolatek lubiących plotki i SMS-owanie. Tymczasem okazała się być odważną dziewczyną z charakterem. Gideon również wzbudził moją sympatię. Nie jest on z pewnością jednym z idealnych niebezpiecznych twardzieli, ale odpowiedzialnym, mającym uczucia i chwile słabości dziewiętnastolatkiem.
Czy w książce występuje wątek miłosny? Tak, ale jest on bardzo delikatny, uroczy i rozwija się powoli. Nie jest przesłodzony, a uczucie nie rozwija się nagle pod wpływem buzujących hormonów. Autorka również tę kwestię dokładnie przemyślała i zaplanowała.
„Czerwień rubinu” był jak orzeźwiający powiew delikatnego wiatru. Ta książka jest niezwykle czarująca, przyjemna i lekka, do „spałaszowania” na kilka godzin, które pod jej wpływem zamienią się w chwile niezapomnianej rozrywki. Bardzo polecam i już nie mogę się doczekać następnych części. Mam nadzieję, że będą tak ciekawe, jak „Czerwień rubinu”.
link
Mam nadzieję, że Wam też się spodoba
Super recenzja, zachęciłaś mnie
Już dawno w takim tempie nie czytałam książki XD
Czas czerwonego rubinu
Chmury spowijają wieczorne niebo. To ostatnie co widzę. Potem już tylko wszystko się rozmywa. Zamykam oczy i wstrzymuję oddech. Tracę równowagę aż kolanami dotykam lodowatego marmuru. Przez powieki czują padające na moją twarz słońce. Gwałtownie otwieram oczy. Tutaj dzień jeszcze się nie skończył.
Przechodnie patrzą na mnie bardziej zaciekawieni, niż z chęcią udzielenia pomocy. Z ich oczu wyczytać można jedno zadanie.
Ty tutaj nie pasujesz.
Ja i tak już to wiem.
To to samo miejsce, ale inny czas.
Zupełnie inny. O co najmniej jakieś sto lat.
Nie jestem na to przygotowana. Nikt mi nie powiedział, co mam w takiej sytuacji zrobić. To nigdy nie miałam być ja.
Czas jednak sam wybiera sobie uczniów.
Współczesny Londyn. Gwendolyn mieszka wraz z swoją dość liczną i jednocześnie zwariowaną rodziną. Jej matka i rodzeństwo jedynie korzystają z dłużej gościny. Jej babka oraz rodzina kuzynki skrywa pewną tajemnicę. Wśród tej linii drzewa genealogicznego pojawia się gen, który umożliwia osobie nim obdarzonej podróżowanie w czasie.
Gwen nie odgrywa żadnej ważnej roli, a mnożące się tajemnice tylko ją denerwują. Wszyscy kryją prawdę za uśmiechem, czasami pełnym litościwym i pogardy.
Inaczej jest z jej kuzynką Charlottą. To na niej skupia się uwaga całej rodziny, a także wielu innych osób zajmujących się sprawą. Dziewczyna jest chodzącym ideałem. Od dziecka szkolona w lekcjach fechtunku, tańca, języków obcych i historii.
Przy każdym ,nawet najmniejszym, bólu głowy lub mdłościach cała rodzina znajduje się w stanie najwyższej gotowości.
To wtedy ma nastąpić pierwszy niekontrolowany przeskok w czasie.
Alarm za każdym jednak razem okazuje się fałszywy.
Bowiem nie jej kuzynce jest pisane takie przeznaczenie, ponieważ to Gwendolyn dokonuje jako pierwsza przeskoku w czasie.
Na jest na niego kompletnie przygotowana. Nikt nie wie gdzie jest ani co się stało.
Gdy po prawdziwych chwilach grozy udaje jej się powrócić, okazuje się, że tutaj we własnym domu nikt nie udzieli jej upragnionej pomocy.
Dawno temu dziewczyna musiała wytłumaczyć, dlaczego tak często rozmawia sama z sobą.
Wszyscy zarzucili jej kłamstwo, gdy powiedziała, że rozmawia z duchami. Nikt nie może potwierdzić tego, że naprawdę je widzi.
Tak samo jak i teraz nikt nie uwierzy jej, że to ona dokonała czegoś takiego jak przeskok w czasie. Wszyscy zarzucą jej zawiść wobec kuzynki i wytłumaczą zachowanie jedynie chęcią znalezienia się w centrum uwagi. Znikąd pomocy.
A kolejny przeskok może być tragicznym.
I już ostatnim w życiu dziewczyny.
Elementy dobrego thrillera, zdarzeń z pogranicza science fiction a do tego doprawione dawką niesamowitego poczucia humoru. Historia, która wciągnie nas już od pierwszy stron. Odkrywanie tajemnicy przeszłości, nie tylko zapisanych w starych kronikach czy dostępnych za pomocą wizji, ale takich w którym można się znaleźć osobiście i ich doświadczyć. Wystarczy jedne kontrolowany przeskok w czasie aby poradzić się w pewnej ważnej sprawie twojego prapradziadka.
Trylogia czasu to nie tylko podróż przez minione epoki. To każde historia o poczuciu przynależności, a także o tym, że to czasem los wybiera za nas ścieżkę jaką mamy w życiu podążać.
Bardzo subtelny i niesamowicie zabawy wątek romantyczny, który nie przesłania akcji, a jedynie idealnie ją dopełnia.
Sposób w jaki autorka prowadzi czytelnika przez historię rodów obdarzonych tym niezwykłym darem jest niezaprzeczalnie perfekcyjny.
Każda strona kipi akcją, że aż nie sposób przewidzieć co też czeka Cię już na następnej stronie.
Niesamowicie obiecujący początek trylogii, którą pochłonęłam w zaledwie jeden wieczór( i troszkę nocy).
Gdy zaczniesz czytać to nie sposób już jej odłożyć.
Pozostaje mi jeszcze tylko pochwalić polskie wydanie książki, zarówno pod względem przekładu jak i przepięknej okładki.
Nie mogę doczekać się następnego tomu !
Przenieś się z bohaterami razem w czasie do epoki rokoko lub na ulice Londynu, którymi pasażerowie po raz pierwszy rozkoszować się będą jazdą automobilem.
Spróbuj rozwiązać tajemnice dwanaściorga podróżników w czasie i znaczenia kamieni szlachetnych, jakie każdemu z nich przypisano.
Jaką przeszłość a także i przyszłość skryła się w czerwonym blasku rubinu ?
Moja ocena : 10 /10
Jeśli mam do czegoś ją porównać to chyba tylko do "Żelaznego Króla" (jeśli chodzi o akcje) oraz do Darów Anioła (organizacja, instytucje ale też i akcja).
Były dialogi przy których mało brakowało a oplułabym książkę - i to nie raz.
Bardzo przypadła mi do gustu zarówno główna bohaterka jak i jej najbliższa przyjaciółka a nawet ten drugi tajemniczy podróżnik czasu starszy od Gwen. Ich zachowanie wobec siebie jak i dialogi były kapitalne XD
Nie mogę powiedzieć, że jakiegoś bohatera specjalnie nie polubiłam, bo wszyscy zostali bardzo realistycznie przedstawieni a każdy z nich czymś mnie ujął Powrót do góry
Ach, Cassin, ale mnie zachęciłaś! Aż miałam ciarki niecierpliwości Zwłaszcza po porównaniu do "Żelaznego króla" i Darów, po prostu już nie mogę się doczekać.
Ooo, świetne recenzje. Podróże w czasie to ciekawy temat, który można rozwinąć na mnóstwo sposobów.
I, co dziwne, okładka mi się podoba.
Na pewno kupię, jak tylko będę miała za co ;P Powrót do góry
Kupię, kupie i jeszcze raz kupię. Okładka śliczna i zapowiada się fajna fabuła.
Po waszych recenzjach jeszcze bardziej chcę ja przeczytać ;].
Czerwień Rubinu to pierwsza część Trylogii Czasu - tom drugi, Błękit Szafiru, już niebawem...
Napisałam z zapytaniem do wydawnictwa kiedy będzie tom 2 i dowiedziałam się, że już w październiku
Nie mogę się już doczekać !
Z drugiej strony znam niemiecki na tyle, aby nie musieć aż tyle czekać Zobaczę co da się zrobić w tej sprawie.
Koleżanka często jest w Berlinie- może by mi przywiozła ?
EDIT : Ha! Znalazłam prolog + 1 rozdział ! Powrót do góry
Trzy powody dla których ją kupiłam:
1. Pomysł. Uwielbiam oryginalne pomysły, a podróże w czasie zdecydowanie są oryginalne.
2. Piękna okładka <3
3. Oczywiście wasze recenzje! Gdyby nie one, nawet bym na nią zwróciła uwagi, dlatego bardzo wam dziękuję dziewczyny!
Mam zamiar nabyć - może z okazji dnia dziecka namówię mamusię xD
Nawet nie wiecie, jakiego mi smaczka na nią narobiłyście... Powrót do góry
Skończyłam i jaka wielka szkoda , że tak szybko
Uwielbiam motywy podróży w czasie, nigdy nie wiadomo z czym się można spotkać i co za chwilę się stanie. I choć mogłoby się wydawać , że będzie skomplikowanie i na początku rzeczywiście można się pogubić w tym całym dziedziczeniu i nazwiskach, to w końcu dostajemy ładne rozrysowane drzewo i wszystko jest jasne - wszystko - w sensie nazwisk, bo jeśli chodzi o wątek główny to komplikuje się z każdą kolejną stroną
Gwendolyn - jest rzeczywiście nietuzinkową dziewczyną, jej komentarze mnie niesamowicie rozbawiały, a tekst "Okej. To ja sobie teraz zemdleję" rozwalił mnie całkowicie - był przepieknym dopełnieniem zaistniałej sytuacji
Gideon - jest świetny, wkurzający ale nie da się go nie lubić ... lubię takie postacie, nigdy do końca nie wiadomo czego można się po nich spodziewać.
Reszta - przyjaciółka Gwen, jej matka, babka a nawet rodzeństwo są bardzo interesujący, nie wspominając już o męskiej części powieści - nikt nie wydaje się być bez znaczenia, każdy coś wnosi, lub czuć że odegra w przyszłości jakąś rolę - więc nie radzę nikogo lekceważyć :]
Cóż tu więcej pisać, nie mogę się doczekać kolejnej części, ta była zdecydowanie za krótka, do tego przerwana w takim momencie , że ahhh
Szkoda, że wszystko się tak wolno rozkręcało, ale spoko inaczej można by się było pogubić i stracić wątek Jakoś do października trzeba wytrzymać.
Jeśli ktoś się jeszcze waha, to naprawdę zachęcam - historia jest świetna a co najlepsze zapowiada się jeszcze lepszy ciąg dalszy. Śmiem twierdzić, że to najlepsza majowa pozycja (oczywiście z tych co przeczytałam - a trochę ich było )
No i ja:
Nasze życie to sekwencja zdarzeń wynikających z przyczyn i skutków. Każdy dzień, każda godzina i minuta jest częścią wielkiej machiny czasu, która nieubłaganie idzie do przodu, zabierając w powolnym marszu naszą młodość, nasze marzenia, nasze wspomnienia. Dlatego też od wieków ludzi fascynowało ujarzmienie czasu, a w zasadzie możliwość jego kontrolowania. Podróże w czasie i przestrzeni to mit niezbadanych pragnień gatunku ludzkiego. Mit, który być może kiedyś stanie się rzeczywistością...
Gwendolyn Shepherd ma szesnaście lat i całkiem normalne życie, jeśli nie liczyć wariackich wierzeń rodzinnych o genach umożliwiających podróże w czasie, do tego przekazywanych z pokolenia na pokolenie. W dodatku prawdopodobnym nosicielem genu jest kuzynka Gwen, Charlotta i wszyscy biegają wokół niej jak przytykającej bombie zegarowej. To w zasadzie całkiem wygodne, przynajmniej dopóki coś nie zaczyna się dziać.
Gwen nie wie, skąd nagle biorą się jej dziwne mdłości, których tak wyczekiwano u Charlotty, a później nagle wydarza się coś niespodziewanego – to Gwendolyn przenosi się w czasie! Jak to jednak możliwe? Czy pomylono się z ustaleniem, która z kuzynek nosi w sobie wyczekiwany dar podróżowania? Czy teraz, kiedy prawda wyjdzie na jaw, rodzina zaakceptuje tę wiadomość? I co powinna zrobić nasza bohaterka, kiedy w jednej chwili stoi na ulicy w XXI wieku, a w następnej widzi powozy konne?
Sprawa wydaje się prosta. Wszyscy powinni zaakceptować fakt, że nastąpiła pomyłka i każdy może wrócić do swoich zajęć. Ale to nie jest jednak takie proste. Dziewczyna, której na towarzysza podróży wyznaczono niejakiego Gideona de Villiers, nie może pozwolić sobie na beztroskie życie, kiedy trzeba wykonać tajną misję. Misję, która może zmienić życie wszystkich członków dwóch rodzin obdarowanych genem podróży w czasie. Co jednak zrobi Gwen? Czy pozwoli sobą manipulować i wypełni zadanie, które nałożono na nią i jej aroganckiego towarzysza?
Czerwień Rubinu, dzieło niemieckiej pisarki Kerstin Gier jest pierwszą częścią Trylogii Czasu. Kolejne tomy – Błękit Szafiru i Zieleń Szmaragdu, już teraz są oczekiwane przez fanów autorki w największym skupieniu. Czy słusznie? Niewątpliwie tak. Dlaczego? Oj, to już dłuższa historia.
Narracja, jak w wielu dziełach współczesnej literatury paranormal, jest pierwszoosobowa – z punktu widzenia Gwendolyn. Trzeba przyznać, że to daje nam pełen obraz tego, jak nasza bohaterka postrzega całą sytuację. Jest zwyczajną nastolatką, która nie ma zbytniej wiedzy historycznej, a tym bardziej nigdy nie zastanawiała się nad poważnymi sprawami. To taka typowa dziewczyna z nastoletnimi problemami i niezbyt... no dobrze, nie jest głupia, ale przesadnie mądra również nie. Jej zachowanie najpewniej wynika z braku doświadczenia i młodego wieku oraz zerowego przeszkolenia, jakie stało się udziałem Charlotty. Być może właśnie dlatego jej postać jest tak ujmująca i z góry wiadomo, iż każdy czytelnik ją bezwarunkowo polubi.
Poza narracją Gwen mamy także narrację trzecioosobową, z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, dotyczącą prologu i epilogu. Dzięki temu zabiegowi widzimy wydarzenia, na które bohaterka nie miała wpływu i wglądu, a to ubogaca historię. Sama fabuła ma w sobie coś z tykającego zegara, który nieubłaganie dąży do godziny dwunastej, czyli wyczekiwanego przez wszystkich punktu kulminacyjnego. Akcja rozwija się w dobrym tempie, gdyż potęguje w czytelniku wrażenie, że w każdej chwili może zdarzyć się coś niespodziewanego i przerażającego. A dzięki temu powieść Kerstin nabiera wymiaru drobnego thrilleru z wątkiem miłosnym w tle. Mówiąc najprościej – idealne połączenie. Chociaż, jeśli mam być szczera, tej miłości za wiele nie uraczymy, a szkoda. Spodziewałam się bowiem nieco większych emocji.
Niezwykła w powieści jest mnogość wątków i ciągłe powracanie do przeszłości, do historii, w której nie brakuje naukowców zgłębiających prawdę o podróżach w czasie. Pojawiają się przedziwne postaci, a tajemnice piętrzą się niczym stosy książek w gigantycznej bibliotece. Nigdy nie wiadomo, jaką kolejną niespodziankę przygotowała dla czytelnika autorka i jak wiele sekretów jeszcze będzie trzeba rozwikłać. I przede wszystkim pomysł – wszak tak niewiele jest dzieł poruszających problem ciągłości czasu w przestrzeni oraz podróży między wiekami.
Otaczający Gwendolyn bohaterowie są równie istotni dla dzieła, jak ona sama. Postać Gideona wysuwa się na pierwszy plan, przyciągając niewieście spojrzenia. Oczywiście jest przystojny i arogancki. Standardowa kreacja, nieprawdaż? Być może dlatego nie rzucił mnie na kolana, choć nie ukrywam, że młodzieńcowi udało się wzbudzić we mnie ciepłe odczucia pod koniec lektury. Jednak o wiele bardziej interesującą sylwetką wydaje się jeden z przodków podróżników, a także postacie, o których wciąż powtarzane są niepochlebne opinie i wspomnienia. O kim jednak mówię, musicie przekonać się sami, sięgając po twór pani Gier.
Stanowczo mogę powiedzieć, że Czerwień Rubinu ze swoją niezwykłą okładką (o tym nie można zapomnieć, wystarczy raz spojrzeć na postać dziewczyny z rozwianymi włosami, by na długo pozostała w pamięci) to kolejna świetna powieść, jaka pojawiła się w tym roku na rynku wydawniczym. Powoli zaczyna mnie martwić ta mnogość dobrych książek, bo jeśli tak dalej pójdzie, zapomnę, jak należy spoglądać na dzieła krytycznym okiem, a to wywołuje we mnie poczucie grozy i niepewności. Nie mniej powieść Kerstin ode mnie krytyki nie usłyszy, choć nie ukrywam – zakończenie przyprawiło mnie o rozżalenie, iż tak szybko dobrnęłam do końca historii. Mam nadzieję jednak, że kolejna część trylogii będzie równie, albo jeszcze bardziej pasjonująca, a póki co Czerwieni Rubinu daję ocenę 9/10 i gorąco polecam wszystkim czytelnikom!
***
A tak w ogóle to Gideon mnie wkurzał. Ah, to chyba Trylogia Kamieni a nie Czasu? Czy to ja się pomyliłam?
A tak wygląda oryginalna okładka:
Oraz kolejne:
i
Powrót do góry
Tirin świetna recenzja
Bardzo trafnie opisałaś Gwen nie jest głupia , ale przesadnie mądra też nie
Fajne te niemieckie okładki, na pierwszej się kłócą, na drugiej ten wachlarz i pod rączkę a na trzeciej ehmm - choć uważam, że nasza jest cudowna
Poza tym podejrzewam, że Gideona jeszcze mocno polubisz
A co do nazwy - na książce jest "Trylogia Czasu"
Oh, no to rzeczywiście dziwne, bo w zasadzie książki mają nazwy od kamieni, więc bardziej pasuje nazwa trylogia kamieni, ale nie wnikam w polskie tłumaczenie
Co do Gideona, może jeszcze mnie chłopaczyna przekona do siebie Powrót do góry
Dziś kupiłam tę książkę, w zasadzie przez zupełny przypadek. To była nie przemyślana decyzja Poszłam do księgarni odebrać "Tożsamość anioła", ale nie dostarczono jej ! Więc zaczęłam szperać po półkach, i zobaczyłam "Czerwień Rubinu". W okładce zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Przeczytałam opis, i stwierdziłam że muszę ją kupić ! Teraz w niewielu książkach jest wątek o podróżach w czasie, same wampiry na tym rynku Kupiłam więc, i za niedługo mam zamiar przeczytać. Na razie w kolejce mam zaplanowane inne książki, ale już się nie mogę doczekać kiedy przeczytam tą ! Jeszcze te Wasze recenzje, mm <3 Mam nadzieję, że i mi "Czerwień Rubinu" spodoba się tak bardzo jak Wam !
Były dialogi przy których mało brakowało a oplułabym książkę
Dialogi były fajne, ale najbardziej rozbawiły mnie przemyślenia na temat hasła Dobrze wiedzieć, że nie tylko moja pamięć jest do kitu Powrót do góry
Były dialogi przy których mało brakowało a oplułabym książkę Dialogi były fajne, ale najbardziej rozbawiły mnie przemyślenia na temat hasła Dobrze wiedzieć, że nie tylko moja pamięć jest do kitu
O tak, w książce jest wiele zabawnych momentów. Szczególnie podobały mi się rozmowy Gwen - dr. White (?) - Robert.
Charlotta Montrose urodziła się 7 października. Jej datę urodzin wyznaczył sam Isaak Newton, co czyni ją wyjątkową. Jej rodzina dziedziczy bowiem gen podróży w czasie i wszyscy są przekonani, że to właśnie ona odziedziczy tę umiejętność. Kiedy dziewczyna całe popołudnia spędza ucząc się języków obcych i innych dziwactw, jej rówieśnicy doskonale się bawią. Pewnego dnia okazuje się, że to nie Charlotta, lecz jej kuzynka, Gwendolyn, dziedziczy gen. Czyżby słynny naukowiec się pomylił i źle obliczył datę, bo Gwendolyn urodziła się zaledwie dzień później?
Okazuje się, że podróżnicy w czasie mają do wykonania specjalną misję, której powiedzenie się staje pod znakiem zapytania, gdyż dziewczyna jest kompletnie nieprzygotowana do podróży w czasie. Czy to skończy się aż tak źle?
Gwendolyn, główna bohaterka i zarazem narratorka, jest osobą pogodną i z lekkim dystansem do siebie. Chciałaby żyć najbardziej normalnie, jak to tylko możliwe, mając lekko zwariowaną rodzinę. To właśnie ona z babcią na czele oczekuje pierwszych mdłości u jej kuzynki, które zapowiadałyby, że za chwilę przeniesie się w czasie. Cały czas pouczają Gwendolyn, jak ma się zachować, gdy nagle Charlotta zniknie w przeszłości. Jakie jest jej zdziwienie, gdy pewnego dnia to właśnie ona, idąc ulicą dostaje mdłości i przenosi się w czasie. Ale jak powiedzieć o tym rodzinie?
Jej partnerem w podróżach międzyczasowych jest Gideon. Początkowo nie przepadał za dziewczyną, z resztą z wzajemnością. Chłopak ma wielkie poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Jest pewny siebie, myśli, że wszystko potrafi zrobić sam. Gideon to człowiek przekonany o swojej wspaniałomyślności, a także nieomylności. Ma wielkie ambicje, które czasem chyba sięgają za wysoko.
Nic dziwnego, że początkowo współpraca im się nie układa.
Książka jest przecudna, przeboska, najlepsza, najfajniejsza i co mi tam może przyjść jeszcze do głowy (a tych epitetów będzie sporo). Tę fantastyczną powieść przeczytałam w jeden dzień. Wciągnęłam ją niczym makaron. Byłam zła na autorkę, że zakończyła ją w takim momencie, gdyż mogłabym czytać w nieskończoność. Wartka akcja, bogate opisy, dużo emocji i uczuć, ciekawe postacie - czegóż więcej chcieć?
Pani Gier wymyśliła naprawdę cudowny wątek podróży w czasie. Do tej pory nie spotkałam się z podobnym (pominę Harry'ego Pottera, ale bądźmy szczerzy - czego tam nie było?) i uważam go za wspaniały. To naprawdę ekscytujące móc zobaczyć, jak nasze miasto wyglądało sto lat temu, obejrzeć znaną na całym świecie bitwę, czy wystąpić na balu Ludwika XIV. Niestety, takie przygody tylko dla wybranych i nie zawsze są zabawą, lecz też pracą i niebezpieczeństwem. Misja czeka, a jeden nieostrożny ruch może doprowadzić nawet do śmierci.
Bardzo podoba mi się także wątek miłosny. Początkowo nic na to nie wskazuje, lecz dla osób oczytanych w paranormal romance i romansach jest dosyć przewidywalny. Mimo to, miłość rozwija się powoli - z niechęci przeradza się w tolerancję, by ta zmieniła się w zauroczenie, które przekształci się w miłość. Powrót do góry
kada113, bardzo fajna recenzja ! Właśnie czytam tą książkę, i zostało mi 100 stron. Czyta się ją szybciutko.. Więc za niedługo i ja postaram się napisać swoją recenzję . ; D a książka tak jak napisałaś, prze cudowna ! <3
„Wyrusz w swoją własną podróż w czasie”
Często wydaje mi się, że czasy, w których żyję są jedyne, że nie było nic przedtem i nie będzie nic później. Łatwo tak myśleć, jednak na lekcjach historii na krótką chwilę przypominam sobie, że świat istnieje od bardzo dawna, a jeśli nie będzie apokalipsy w 2012 roku, to po upływie mojego życia wszystko potoczy się dalej. Czasami jest to przerażające, takie uczucie, że nie wszystko znam, że kiedyś działo się tyle rzeczy, a ja tego nie widziałam i nie poznam. Zawsze chciałam móc zatańczyć na prawdziwym balu w XIX wieku, ubrana w piękną, długą, atłasową suknię. A co jeśli istnieje garstka ludzi, która może to zrobić? Może cofnąć się do dowolnych czasów?
Gwendolyn mieszka w domu ze swoją wielką rodziną. Niestety, często jest w niej traktowana jak powietrze, większość nie dostrzega jej wartości. Cała uwaga bliskich została skupiona na Charlotcie, kuzynce bohaterki, gdyż posiada ona gen podróży w czasie i była przygotowywana przez całe życie do przenoszenia się w przeszłość, idealnie zna historię, opanowała wiele języków, ma wykwintne maniery. Jedyna rola Gwendolyn to zaopiekowanie się kuzynką, jeśli ta dostanie mdłości, gdyż to znak, że niedługo przeniesie się ona po raz pierwszy w czasie. I pewnego dnia wreszcie to się dzieje, Charlotta źle się czuje i bohaterka prowadzi ją do domu. Gdy część rodziny opuszcza go, razem z tą wyjątkową kuzynką, Gwendolyn wypytuje cioteczną babkę Maddy o sprawy związane z przenoszeniem się w przeszłość, dowiaduje się kilku interesujących faktów. Później, gdy dziewczyna idzie do sklepu, stało się coś kompletnie niemożliwego. Przenosi się w czasie. Ona, nie Charlotta. Zwierza się z tego na początku tylko swojej najlepszej przyjaciółce, kochanej i poczciwej Leslie, która od razu jej wierzy. Po trzeciej nagłej i niespodziewanej podróży, Gwenny mówi wreszcie o tym mamie. I tu sprawa się komplikuje. Bohaterka zostaje zawieziona do kwatery strażników i poddana dokładnym oględzinom. Czy to możliwe, że nieprzygotowana Gwendolyn jest nową podróżniczką w czasie? Raczej nikt nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Bohaterka musi sprostać trudnej sytuacji, czy da sobie radę? Sprawy nie ułatwia arogancki Gideon, druga osoba posiadająca ten szczególny gen. Dlaczego ci dziwni strażnicy nie ufają i nie lubią matki Gwen? Co tu jest grane?
Podróże w czasie, tego jeszcze nie było w paranormal romance i to czyni tę książkę wyjątkową. Akcja powieści dzieje się w różnych czasach, nie tylko naszych, co jest bardzo magiczne i co sprawiło, że książka ma niepowtarzalny klimat. Autorka wykorzystała świetny pomysł i idealnie go zrealizowała. Dla mnie „Czerwień rubinu” to taki prequel, dopiero wprowadza do tego, co będzie się działo w kolejnych częściach. Dostajemy tylko przedsmak tej ciekawej przygody, co sprawia, że nie mogę doczekać się kontynuacji.
Gwendolyn jest fascynującą narratorką tej opowieści, bardzo ją polubiłam, stała mi się naprawdę bliska. To nie płytka, słaba, głupia nastolatka, ale osoba, która ma własne zdanie i nie da sobą pomiatać i manipulować innym. Nie pozwala sobie wmówić, że nie sprosta podróżom w czasie, mimo że sama odczuwa przed nimi strach. Drugi podróżnik, który ma jej towarzyszyć, to Gideon, zarozumiały, arogancki, wredny, ale bardzo przystojny chłopak. Tak, to niby jest typowe. Ale on wcale nie przypomina innych męskich książkowych postaci. Jestem ciekawa, co wyniknie ze znajomości Gwendolyn z nim. Oczywiście występuje też wiele innych bohaterów, niektórzy są naprawdę mili, a inni zdecydowanie okropni. Komu Gwenny może zaufać? Kto tak naprawdę pragnie jej dobra, a nie tylko wykorzystać jej gen? Prawda jest taka, że nawet po skończeniu powieści nie wiem, kto rzeczywiście chce jej pomóc. Obawiam się, że dziewczynę czekają wielkie kłopoty.
Warto wspomnieć, że w tej książce nie ma praktycznie wątku miłosnego, bo to, co nam zaserwowano nie można jeszcze określić tym mianem. Ale to dobrze. Rzadko kiedy bohaterowie nie padają sobie od razu w objęcia. Zastanawiam się, czy zostanie on rozbudowany w kolejnych częściach. Mam nadzieję, że tak i że bohaterom „wyjdzie”.
Urzekła mnie również okładka książki, więc jak widzicie same plusy. Myślę, że lektura tej historii przypadnie do gustu każdemu, nawet tym, którzy nie pałają sympatią do paranormali. Czas, spędzony z tą powieścią był po prostu magiczny, a jej klimat bajeczny, inaczej nie da się tego określić. To jedna z lepszych książek, jakie czytałam. Naprawdę warto dać się pochłonąć „Czerwieni rubinu”.
Ocena: 10/10
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Egmont, za co jestem bardzo wdzięczna. Powrót do góry
Moja ocena książki: 10/10
Książka jest napisana lekkim i młodzieżowym językiem, więc opowieść czyta się szybko(przeczytałam w dwa dni^^).
Gwendolyn zaczęłam lubić, ponieważ była bardzo normalną dziewczyną. Nie taką wszystkowiedzącą jak inne bohaterki z książek, tylko od czasu do czasu miała problemy z rozumieniem czegoś.
Gideon może i przystojny, ale wnerwiał mnie jego charakter. Ten snob, narcyz i palant był okropnie przemądrzały.
Dobrze, że na końcu się fajnie skończyło, ale ja chcę już następną część.!! POLECAM.:
Nigdy jeszcze nie spotkałam się z książką, której głównym wątkiem byłyby podróże w czasie, mimo że bardzo lubię ten temat. Przede wszystkich dlatego, że przepadam za historią i wizja, choćby chwilowego, znalezienia się w zupełnie innych czasach, wydaje mi się wprost wspaniała. Z tego powodu z wielką chęcią sięgnęłam po "Czerwień rubinu" i z zapałem pochłaniałam kolejne strony, wraz z bohaterami spełniając swoje marzenie - przenosząc się w przeszłość.
Gwendolyn ma szesnaście lat i nie wyróżnia się niczym szczególnym - może poza faktem, że w jej rodzinie dziedziczy się gen podróżowania w czasie. Ściślej mówiąc, jego nosicielką jest kuzynka Gwen, Charlotta. A przynajmniej wszystkim tak się wydaje. Świat Gwendolyn staje na głowie, gdy w pewnej chwili przenosi się dziesiątki lat wstecz i choć nie wszystko wydaje się jasne, jedno jest pewne - to ona odziedziczyła gen, a wraz z nim także obowiązki i szereg pytań, na które sama musi znaleźć odpowiedzi. Czym tak naprawdę zajmuje się organizacja, do której zaprowadziła dziewczynę matka? Dlaczego przed laty zafałszowała datę jej narodzin? I z jakiego powodu historia ciotki Lucy owiana jest tajemnicą i milczeniem?
"Czerwień rubinu" rozpoczyna się niepozornie - ot, zwykła dziewczyna, której najważniejszym zadaniem jest bezpieczne odprowadzenie kuzynki do domu. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Pierwsza połowa książki skupia się przede wszystkim na wprowadzeniu czytelnika w świat podróżników w czasie, krótkim wytłumaczeniu, jak to się właściwie dzieje. Poprzez rozmowy Gwendolyn, dowiadujemy się o wielu ważnych sprawach, ale przynoszą one również czystą rozrywkę. Wszystko dzięki przyjaciółce bohaterki, Leslie, która zdobyła moją sympatię już od pierwszych stron - jest przebojowa, zabawna i pewna siebie, a przy tym sympatyczna i gdyby nie ona, Gwendolyn nie raz nie wiedziałaby, co robić.
Otóż to, polubiłam główną bohaterką, chociaż chwilami sprawiała wrażenie bardzo zagubionej i niezorientowanej. Czasem irytowała mnie swoim milczeniem w chwilach, gdy powinna wykazać się większą asertywnością. Gideon nie zrobił na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia, był przystojny, arogancki - fajnie, ale bez przesady. Poruszę przy okazji temat wątku miłosnego. Jaki wątek miłosny? Mam wrażenie, że pani Gier na siłę zakończyła pierwszą część zalążkiem romansu między bohaterami, jak dla mnie nastąpił on zbyt szybko. Przez większość książki nawet się nie lubili i zdecydowanie mi to pasowało, było naturalne. Dlatego nagła zmiana stosunków wydaje mi się podejrzana, tutaj może pojawić się drugie dno.
Książkę czyta niesłychanie szybko, ponieważ język jest przystępny, a od połowy akcja pędzi, aż brak tchu. Jak wspomniałam na początku, przepadam za historią, dlatego podróże Gwendolyn i Gideona były dla mnie prawdziwymi perełkami. Nie mogę nie wspomnieć o postaci Madame Rossini, ponieważ jej dzieła były niedoścignione! Sama chciałabym chodzić do takiej krawcowej, która szyłaby mi suknie z minionych epok, ach. Nurtuje mnie przeszłość Lucy i Paula, powieść kończy się w takim momencie, że nie mogę, po prostu nie potrafię czekać do kolejnej części.
Pomimo kilku mankamentów, z całą pewnością mogę przyznać, że "Czerwień rubinu" jest świetną książką i zdecydowanie trafia do listy moich ulubionych. Co sprawia, że uważam ją za wybitną wśród ostatnio wydanych powieści? Przede wszystkim fabuła, ponieważ wreszcie trafiamy na coś świeżego, oryginalnego i z wielkim potencjałem do wykorzystania w kolejnych częściach. Ponadto dostajemy szczerą historię dziewczyny, która stara się odkryć prawdę i wziąć życie we własne ręce, pomimo przeszkód i kłopotów. Liczę, że następne tomy będą równie, jeśli nie bardziej wciągające i porywające co "Czerwień rubinu", na razie pozostaje mi tylko czekać do października. Serdecznie polecam, każdemu, kto się jeszcze waha - na pewno nie pożałuje. Powrót do góry
Główną bohaterką jest Gwendolyn, niczego nieświadoma podróżniczka w czasie. Ma kuzynkę, która urodziła się w tym samym dniu co ona - Charlotta. To właśnie jej - Charloccie, wszyscy przypisują dar. Obie dziewczyny mają mdłości, gdy nagle okazuję się, że to Gwendolyn przeniosła się w dawne czasy. Kuzynka od tej pory jej nie nawidzi, i uważa, że odebrano jej dar!
Po wprowadzeniu krwi Gwendolyn do chronografu (maszyny kontrolującej podróżowanie w czasie ), pojawia się Gideon, 19-letni chłopak, również posiadający dar. Od tej pory muszą współpracować razem, aby zebrać krew od wszystkich dwunastu podróżników. Zapomniałam dodać, że Gwendolyn jest ostatnią osobą, posiadającą ten gen.
Każdy z dwunastu wybranych posiada swój własny kamień, nasza główna bohaterka - rubin.
Gideon- szarmancki kolega, zostaje niemal zmuszony do podróżowania z Gwen. Uważa, że poradzi sobie ze wszystkim sam, jednak okazuje się, że nie...
Po pewnym czasie zakochują się w sobie, (co w zasadzie wcale nie jest takie dziwne, taka kolejność wydarzeń w książce ), i szukają razem pozostałych obdarzonym genem, aby zdobyć kroplę ich krwi.
"Czerwień Rubinu" jest pierwszą częścią Trylogii Kamienia.
Jestem bardzo zadowolona, że miałam okazję ją przeczytać. Jestem pewna, że sięgnę po kolejną część zaraz po jej wydaniu.Czytało się ją szybko, lekko i przyjemnie. Serdecznie Wam ją polecam ! ; D
Moja ocena : 10/10
Hej, a myślicie, że to możliwe: Bo właśnie Gideon tak nagle pocałował Gwenny, więc może on coś knuje, albo strażnicy mu kazali, żeby móc bohaterkę owinąć sobie wokół palca? Nie podoba mi się to... Powrót do góry
Hej, a myślicie, że to możliwe: Bo właśnie Gideon tak nagle pocałował Gwenny, więc może on coś knuje, albo strażnicy mu kazali, żeby móc bohaterkę owinąć sobie wokół palca? Nie podoba mi się to...
Ale wszystko dowiemy się w 2 tomie. Zna już ktoś dokładną date premiery?
Boże, a myślałam, że to tylko moja chora i podła wyobraźnia wymyśla takie podstępy
Jestem prawie pewna, że coś tu jest nie tak. Jak już wspomniałam w swojej recenzji, wcześniej się nawet nie lubili i to było właśnie naturalne, a tu nagle wielkie wyznanie, nie, nie, coś tu śmierdzi... Tylko po co miałby ją oszukiwać? Hm, nie mogę się doczekać kolejnej części
A gdy jesteśmy już przy spoilerach, to czy też macie dziwne wrażenie, że Lucy i Paul są rodzicami Gwendolyn? Na początku byłam wręcz o tym przekonana, ale teraz już takiej pewności nie mam. To wyjaśniałoby kilka spraw Powrót do góry
O tak, tutaj się zgadzam w 100% też odniosłam takie wrażenie i sądzę, że nie jest do końca mylne.
A co do Gideona, to szczerze to nie wiem. Coś w tym jest Ale w końcu był pod jej wrażeniem i może zmienił zdanie.
Ja od początku myślę, że Lucy i Paul to rodzice Gwenny, ciekawe tylko czy to będzie prawdą... Mam nadzieję, że Gideon nie knuje czegoś okropnego... Oh jestem tak ciekawa tego wszystkiego, chcę 2 część! A kiedy jest premiera w USA?
Też myślę, że to dobra teoria i pewnie tak jest - to znaczy ja tak to zrozumiałam co do Gideona - to mam nadzieję, że nie macie racji
Rosemary pytanie powinno brzmieć kiedy premiera w Polsce, bo cała trylogia już dawno wydana (3 cześć w 2010 roku w Niemczech - to ojczyzna serii). Kiedy u nas - mam nadzieję, że jak najprędzej Powrót do góry
Napisałam z zapytaniem do wydawnictwa kiedy będzie tom 2 i dowiedziałam się, że już w październiku
no to czekamy szkoda, że tak długo...
To jeśli "Czerwień Rubinu" został u nas wydany w maju, druga część planowana jest na październik, to przypuszczam, że ostatniego tomu możemy się spodziewać już w marcu 2012. Powrót do góry
Ooo nie wiedziałam, że ta seria jest taka "stara". Szkoda, że nie dostaniemy 2 części jeszcze w wakacje . Jestem ciekawa, co ten Gideon knuje xD
Wczoraj przeczytałam. Świetna książka. Szkoda, że trzeba czekać do października na 2 tom. Ale damy radę Powrót do góry
W Niemczech już dawno wydali 2 część, więc czemu u nas będzie tak późno? No cóż, na razie muszę się zadowolić ciekawym opisem Błękitu Szafiru . A co do 1 części - po prostu świetna . Z początku troche mnie przynudzała, sama nie wiem czemu, ale od połowy, aż do końca... No, po prostu jedna z moich ulubionych książek.
Hej, a myślicie, że to możliwe: Bo właśnie Gideon tak nagle pocałował Gwenny, więc może on coś knuje, albo strażnicy mu kazali, żeby móc bohaterkę owinąć sobie wokół palca? Nie podoba mi się to...
Wcześniej na to nie wpadłam! A teraz myślę sobie, że faktycznie... Kurczę, tylko o co dokładnie w tym chodzi, po co miałby to robić... Powrót do góry
Hej, a myślicie, że to możliwe: Bo właśnie Gideon tak nagle pocałował Gwenny, więc może on coś knuje, albo strażnicy mu kazali, żeby móc bohaterkę owinąć sobie wokół palca? Nie podoba mi się to...
Wcześniej na to nie wpadłam! A teraz myślę sobie, że faktycznie... Kurczę, tylko o co dokładnie w tym chodzi, po co miałby to robić...
Ja też tak na początku myślałam, ale przeczytałam to
Hej, a myślicie, że to możliwe: Bo właśnie Gideon tak nagle pocałował Gwenny, więc może on coś knuje, albo strażnicy mu kazali, żeby móc bohaterkę owinąć sobie wokół palca? Nie podoba mi się to...
Wcześniej na to nie wpadłam! A teraz myślę sobie, że faktycznie... Kurczę, tylko o co dokładnie w tym chodzi, po co miałby to robić...
Ja też tak na początku myślałam, ale przeczytałam to
Mój niemiecki jest do bani, ale wyłapałam słowo Liebe w stosunku do Gwenny i Gideona xD. Evalia, umiałabyś to przetłumaczyć i mogłabyś? Powrót do góry
Niemieckiego w szkole nigdy nie miałam i poza pojedynczymi słówkami nic nie umiem, ale wrzuciłam to do translatora i dwa pierwsze zdania to (według tłumacza) mniej więcej: "Gideon i Gwendolyn są po uszy w miłości. Ale miłość do podróżnika w czasie prowadzi do nieoczekiwanych problemów". Dalej to co przetłumaczył w ogóle sensu nie miało i tylko ostatnie zdanie to coś w rodzaju "[...] ich miłość zostanie wystawiona na próbę".
Evalia, dzięki za chociaż taki kawałek.
Ja niemieckiego nie uczyłam się nigdy, także nie rozumiem ani słowa. Pozostaje mi jedynie prosić jakąś dobrą dusze o przetłumaczenie. Powrót do góry
andziaa, nie przejmuj się, ja się uczę już kilka lat, a nawet chodzę do niemieckiej klasy, ale to nie zmienia faktu, że zrozumiałam trzy po trzy I u mnie tłumacz poszedł w ruch, heh
Chociaż w opisie drugiej części nic nie jest wspomniane żeby Gideonem powodowały jakieś niecne plany, mimo to nadal pozostaję przy opinii, że coś tu jest nie tak
A ja nie wiem, co myśleć po tym opisie, bo on jasno mówi o ich miłości, no ale co, oni nagle mają się w sobie zakochać? To takie bez sensu... Coś tu nie gra. Powrót do góry
Czy chcielibyście podróżować w czasie? Choć raz cofnąć się w przeszłość? Mieć możliwość zmiany biegu historii? Mieć możliwość poznania kogoś, kto was intryguje? Zobaczenia, tego co naprawdę się kiedyś działo? Ja bym chciała. Ale mnie nie jest to dane. Taką szansę ma Gwendolyn, główna bohaterka ,,Czerwieni Rubinu”, książki pełnej tajemnic, autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier.
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest niejaki Gideon - bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić... Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.
Podróże w czasie… To coś nowego. Tym bardziej pośród nawału stworzeń paranormalnych. Ale autorka tak zafascynowała mnie podróżami w przeszłość, że teraz będę wyszukiwać książki o takiej tematyce. Sam pomysł na przedstawienie podróży jest niesamowity. Mianowicie, tylko 12 osób posiada taką zdolność, a każdemu z nich przypisany jest dany kamień. Gwendolyn jest rubinem, jednocześnie rozpoczyna i kończy. Podróże umożliwia chronograf, tajemnicza maszyna, która ujawni wielką tajemnicę, gdy zbierze się krew każdego z podróżników. Niestety, pierwszy chronograf z krwią 10 podróżników został wykradziony, a w drugim nie ma wystarczając dużo próbek.
Nie jest to zwykła książka, którą można przeczytać, a potem o niej zapomnieć. Sama się nie spodziewałam ilości zagadek i tajemnic zawartych w ,,Czerwieni Rubinu”. To aż nieprawdopodobne, co autorka wymyśliła. Cała historia jest zagmatwana i wszystko okazuje się inne, niż się wydaje. Mam nadzieję, że wiele rzeczy wyjaśni się w ,,Błękicie Szafiru” i ,,Zieleni Szmaragdu”, następnych częściach ,,Trylogii Czasu”.
Książka jest jedyna w swoim rodzaju. Język jest przewspaniały. Sam warsztat autorki Kerstin Gier jest godny podziwu. Zaczynam żałować, że wcześniej nie natrafiłam na tę książkę i nie zagłębiłam się we wspaniały świat stworzony przez autorkę. Wszystko jest opisane bardzo ciekawie i zachęcająco. Narracja jest prowadzona z perspektywy głównej bohaterki, co doskonale pozwala poznać jej myśli.
Bohaterowie są niepowtarzalni. Doskonale stworzeni Gwendolyn i Gideon bardzo dobrze do siebie pasują i się równoważą. Nie ma przewagi wątku miłosnego, występuje na równi z przygodowym. Wszystko jest owiane, jak się można domyślić, aurą tajemniczości i grozy. Gideon oczywiście stał się moim ulubionym bohaterem za jego arogancję, humor i podejście do życia.
Jeśli się zastanawiacie, czy warto przeczytać ,,Czerwień Rubinu”, powiem wam: WARTO! Bo grzechem by było nie tknąć tak genialnej książki. Autorka podbiła moje serce sposobem pisania, pomysłem, wartką akcją, a także wspaniałymi bohaterami. Książka jest tak dobra jak ,,Żelazny Król” i inne książki, które wcześniej pokochałam. Stawiam 6/6, choć z chęcią zawyżyłabym dla niej skalę. Nie pozostaje mi nic innego, jak dobrać się do ,,Błękitu Szafiru”, który dotarł do mnie wraz z ,,Czerwienią Rubinu” w wersji bezokładkowej. Ukaże się najprawdopodobniej 12 października. Postaram się w najbliższym czasie zrecenzować drugą część trylogii
Przyznam, że długo przekonywałam się do tej książki - przekonywałam, znaczy stałam przed półką i tępo wgapiałam się w okładkę - ale to świetna pozycja. Lekki i płynny styl sprawia, że "Czerwień..." jest bardzo przyjemną lekturą. Nie pobudza może do głębszych przemyśleń, lecz w tym przypadku nie jest to wada - rozczaruje się tylko ten, kto akurat szuka filozoficznego dzieła.
Jeśli chodzi o teorie spiskowe, to podzielam je wszystkie:) Mam jednak skłonność do przesady, więc staram się po prostu cierpliwie czekać na tą pożądaną drugą część. Powrót do góry
Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.
Na półkach widać tyle paranormali,że można się pogubić.Oczywiście nie wszystkie są dobre,niektóre są po prostu dobrze rozreklamowane.Tak na przykład było z książką pani Gier,choć tylko w połowie.Jest dobrze rozreklamowana,ale czy jest dobra? Ja wam odpowiem,potem przekonajcie się sami!
Przenoszenie się w czasie (jak i latanie) jest marzeniem każdego z nas,od wieków. A co byłoby gdyby...specjalny gen,który umożliwia podróże w czasie jest w twojej rodzinie od wielu pokoleń? Tego doświadcza tytułowa bohaterka-Gwendolyn .Jak każda nastolatka ma rodzinę za którą trzeba się wstydzić,najlepsza przyjaciółkę i najgorszego wroga.
Jak w każdej (no prawie) powieści możemy znaleźć przystojniaka.Tylko tutaj to nie jest żaden chłopak z sąsiedztwa, ani ze szkoły.To typowy zły przystojniaczek.Przystojny,ale arogancki.Taki którego się nienawidzi,ale jednak...
Książka skrywa wiele tajemnic.Jeśli dokładnie wglębimy się w słowa,możemy je dostrzec.Trzeba się zagłębić w lekturę - co jest bardzo możliwe,gdyż czyta się ja jednym tchem - wtedy nam się uda.Ale jednak nad zrozumieniem ich trzeba siedzieć dzień i noc.Jak czytanie książki właśnie rozpracowanie tych tajemnic wieje dobrą rozrywką
Moja ogólna ocena to 10/10.Nie jestem dość wybredna w książkach,ale jestem bardzo krytyczna,czepiam się szczegółów.To taka informacja na przyszłość. Książka zawiera duże plusów,m.in. styl pisarki czy trzymające w napięciu (lub rozśmieszające) dialogi.Więc książkę polecam każdemu,niezależnie od płci oraz niezależnie od tego czy lubimy czytać.
Podróże w czasie są dość rzadko spotykane w książkach. Nigdy nie czytałam powieści o tej tematyce i być może dlatego trochę sceptycznie podchodziłam do „Czerwieni Rubinu”. Było to zbędne, gdyż Kerstin Gier ma ogromny talent pisarski, a jej książkę z całą pewnością mogę zaliczyć do moich ulubionych.
Gwendolyn Shepherd ma szesnaście lat i chodzi do dziewiątej klasy razem ze swoją kuzynką – Charlottą. Ich rodzina jest nietypowa, gdyż niektórzy jej członkowie posiadają gen podróży w czasie. Charlotta całe swoje dzieciństwo poświęciła na przygotowania do pierwszego skoku w przeszłość. Wszyscy bowiem byli pewni, że to ona odziedziczyła tę umiejętność, lecz pewnego dnia niespodziewanie to Gwendolyn odbywa podróż w czasie. Nieprzygotowana do tego dziewczyna będzie musiała wszystko nadrobić. Na szczęście nie jest w tym wszystkim sama. Pojawia się także drugi podróżnik – Gideon de Villiers. To dość bezczelny i arogancki chłopak, ale jest nieziemsko przystojny. Oboje mają do wykonania tajną misję. Czy uda im się ją zakończyć? Komu Gwendolyn może zaufać? I co związanego z fabułą ma tytułowa „Czerwień Rubinu”?
Akcja toczy się bardzo szybko, a autorka miała oryginalny pomysł na fabułę. Wśród tych wszystkich powieści o wampirach „Czerwień Rubinu” jest cudownym powiewem świeżości. Bardzo spodobał mi się „Spis Najważniejszych Osób” na końcu książki. Czasami się gubiłam i nie wiedziałam „kto jest kim”, a wtedy otwierałam ostatnią stronę i wszystko było jasne.
Z bohaterów najbardziej polubiłam Gideona. Na początku arogancki i niezbyt miły, lecz z biegiem czasu coś się w nim zmienia. Gwendolyn również mi się spodobała. Jest pogodną dziewczyną, a nie szarą myszką jak większość głównych bohaterek w książkach. Spodobało mi się to, że autorka użyła dość niespotykanych imion w swojej powieści, np. Miro, lady Arista, Glenda, Gideon czy Gwendolyn.
Czytając książkę odniosłam wrażenie, że Kerstin Gier nie za bardzo ma pojęcie o życiu kilkaset lat temu. Nie mówię, że ja się na tym znam, lecz wydaje mi się, że ludzie w tamtych czasach używali trochę innego języka i inaczej się zachowywali. Takie jest moje odczucie, lecz mogę się mylić
Książkę oceniam bardzo dobrze, a „Trylogia czasu” trafia do moich ulubionych serii. Z ogromną niecierpliwością czekam na drugą część cyklu – „Błękit Szafiru”, która ukaże się w Polsce już niebawem. Tymczasem gorąco Wam polecam „Czerwień Rubinu”. Powrót do góry
Rozpisywać się nie będę, bo wszyscy już takie ładne recenzje napisali, ale powiem krótko: dostałam ją w swoje łapki wczoraj wieczorem i przeczytałam do końca przed pójściem spać. Dawno żadna książka aż tak mnie do siebie nie przyciągnęła. Gwendolyn polubiłam, bo choć czasem irytował mnie jej brak wiedzy przy podstawowych faktach historycznych, to była bardzo zabawna, a nie sucha i wyprana z wszelkiego humoru jak większość bohaterek paranormali. Niejednokrotnie parsknęłam przy czytaniu, moje ulubione teksty:
"Hasło?
"Kwak rudy nie szczyty". Albo coś w tym stylu.
- Qua redit nescitis - powiedział Gideon.
No, prawie."
"- Znowu rozmawiałaś z niszą, Gwendolyn? Dokładnie to widziałem.
- Tak, Gordonie, to jest moja ulubiona nisza. Obraża się, jeśli z nią nie porozmawiam."
Poza tym brak wampirów, wilkołaków, aniołów i innych dziwolągów - na plus, bo trochę się nimi przejadłam. Podoba mi się to, że każda rzecz, zasada, działanie była wyjaśniona, a nie "brała się znikąd", bo tak sobie autorka wymyśliła. Gideona też polubiłam, bo chociaż jak większość męskich postaci, był z początku arogancki w stosunku do głównej bohaterki, to nie było to takie natrętnie i namolnie wpychane. Nie cierpię, kiedy autor ciągle powtarza i pokazuje tę bezczelność, a później ni stąd ni zowąd całkowitą odmianę (że niby ten bezczelny typ zakochuje się w szarej gęsi itd.) Tutaj wszystko rozwijało się tak, jak trzeba, a postacie wydawały się bardzo realistyczne, nie wzięte z kosmosu papierowe twory.
Bardzo się cieszę, że druga część już w październiku, bo cały czas myślę o tej książce i jestem strasznie ciekawa, jak się rzeczy potoczą dalej
Zołza, świetnie to ujęłaś!
Dobrze, że nie ma tych "dziwolągów", jak to nazwałaś. Cieszy mnie to niezmiernie, jak Ciebie.
A Gideon, on jest chwilami lepszy od Jace'a xD (z Darów Anioła, jakby ktoś nie kojarzył, chociaż bardzo w to wątpię). Powrót do góry
Nareszcie i mnie udało się napisać kilka słów (a raczej nieco więcej, jak zwykle, gdy książka mnie absolutnie zachwyciła) o "Czerwieni Rubinu" Dla mnie ta powieść to bezwzględnie jedna z najlepszych, jakie czytałam w tym roku, tuż obok "Lasu Zębów i Rąk" - obie mimo że zupełnie różne, baaardzo mi się spodobały I na obie kontynuacje strasznie czekam
Noo... żeby nie przedłużać, bo recenzja i tak jest dłuuuga
Charlotta Montrose to dziewczyna wyjątkowa. Ma zaledwie 16 lat, a biegle posługuje się kilkoma językami, zna historię lepiej niż niejeden nauczyciel, a w czasie, gdy jej rówieśnicy spotykają się, by pójść do kina czy poplotkować, ona pobiera lekcje tańca, fechtunku, bądź uczestniczy w arcyważnych spotkaniach. Widać więc, że nie jest typową nastolatką, ale jakżeby mogła być, skoro w jej rodzinie przekazywany jest z pokolenia na pokolenie gen podróży w czasie i naukowo poświadczone jest to, że to właśnie ona jest jego nosicielką? Cała rodzina, z babką na czele, czeka na jej skok inicjacyjny, pierwszą niekontrolowaną podróż w czasie, której zwiastunami są „zawroty głowy, mdłości i niekiedy drżenie nóg”*. Kiedy więc Charlotta zaczyna czuć się nieswojo, cała rodzina postawiona jest w stan najwyższej gotowości...
Łącznie z Gwendolyn Shepherd, rówieśnicą i kuzynką Charlotty, mieszkającą w tym samym domu, jednak zwracającą na siebie o wiele mniej uwagi. Dziewczyna dorasta w cieniu swojej kuzynki, jednak wcale jej to nie przeszkadza. Jedynie skrywane przed nią liczne tajemnice bywają czasami męczące, ale jej życie, oprócz utrzymywania w sekrecie całej szopki z podróżami w czasie, przypomina życie normalnej nastolatki. Gwen chodzi do szkoły, spotyka się ze swoją najlepszą przyjaciółką Leslie i... nie, jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że jest odrobinę inna – widzi duchy, ale na tym koniec jej odmienności.
Do czasu... Bo oto bowiem pewnego dnia Gwen zaczyna odczuwać silne mdłości... Raz, drugi, aż w końcu, gdy idzie londyńską ulicą w XXI wieku, dzieje się z nią coś niespodziewanego... Wciąż znajduje się na tej samej ulicy, ale wiele lat wcześniej. I z przerażeniem odkrywa, że to ona, a nie Charlotta, jest nosicielką genu.
A powrót do rzeczywistości okazuje się trudny... Głównie ze względu na to, że jej rodzina ma spory problem z zaakceptowaniem tego, że to ona jest nosicielką. I nie tylko jej, bo przez wzgląd na stare tajemnice, podobnie reaguje także rodzina drugiego podróżnika. Zwłaszcza że oboje mają do wykonania bardzo ważną i niebezpieczną misję, do której Gwen, w przeciwieństwie do szkolonej przez lata Charlotty, jest zupełnie nieprzygotowana.
Ale może to charakter i odwaga, a nie przeszkolenie okażą się być kluczem do sukcesu? I czy ów sukces jest naprawdę tym, do czego powinni dążyć? Może nie jest to tak szczytny cel, jak go prezentują, a za podróżowaniem kryje się sporo mrocznych sekretów i niebezpiecznych postaci? Gwen nie może ufać nikomu, także aroganckiemu, ale pełnemu uroku Gideonowi de Villiers, który dzieli z nią los podróżnika w czasie. Może liczyć tylko na siebie i to od niej zależy czy da radę.
Początkowo książka rozkręca się powoli, ale w tym przypadku działa to na korzyść, gdyż historia jest zagmatwana i dzięki temu nie zostajemy od razu rzuceni na głęboką wodę. „Czerwień rubinu” wciąga już od pierwszej strony i trzyma czytelnika w tym stanie aż do ostatniej. W pewnym momencie akcja nabiera o wiele szybszego tempa i utrzymuje je aż do samego końca, więc nie sposób odłożyć książkę na bok. Jest to historia, którą chcemy i musimy poznać za jednym zamachem I jak dla mnie, także jedna z tych, do których chcemy często wracać.
Narracja w powieści jest pierwszoosobowa. Razem z Gwendolyn zostajemy powoli wprowadzeni w skomplikowany świat podróżników w czasie, dzięki temu możemy też bardziej wczuć się w sytuację i lepiej poznać tę nietuzinkową bohaterkę. We współczesnych powieściach często zdarza się, że narratorka denerwuje, więc od razu melduję, że narracja Gwen, tak jak i ona sama, jest świetna. Może i Gwen nie należy do mózgowców, ale to tylko podkreśla inne jej zalety – poczucie humoru, spory dystans do siebie, odwagę. Jest to bohaterka, którą trudno nie lubić. Z kolei Gideon de Villiers urzekł mnie swoją osobą od pierwszego momentu, w którym pojawił się w tej historii. Także reszta bohaterów jest wyrazista i mam wrażenie, że każdy odegra jakąś istotną rolę w całej trylogii.
To, co jest niewątpliwym atutem książki, to fakt, że sekrety, tajemnice i nieskończone wątki narastają z każdą stroną. Historia ta nie jest prosta i przewidywalna, a każdy drobny szczegół, czy to z przeszłości czy z teraźniejszości, może okazać się baaardzo istotną poszlaką.
I jeszcze kilka innych zalet „Czerwieni rubinu”, bo to nie koniec moich zachwytów. Podróże w przeszłość i klimat czasów, w których znalazła się Gwen zostały świetnie oddane. Wątek miłosny jest uroczy, nie zajmuje za dużo miejsca, ale nie można też powiedzieć, że nie ma go wcale. Mam nadzieję, że zostanie w ciekawy sposób rozwinięty w dwóch następnych częściach. Prolog, epilog, a także to, jak pewne elementy już teraz układają się w malutką całość, to według mnie mistrzostwo świata. Tak samo jak różne dodatki przed kolejnymi rozdziałami, które opisują nam najważniejsze fakty związane z podróżowaniem w czasie, dzięki czemu historia staje się bardziej przejrzysta. No i absolutnie wielki plus to to, że w dobie powieści o wampirach, wilkołakach, aniołach i wróżkach, historia o podróżach w czasie to powiew świeżości, co cieszy tym bardziej, że stoi na naprawdę wysokim poziomie.
„Czerwień rubinu” to bez wątpienia jedna z najlepszych książek, jakie czytałam nie tylko w tym roku, ale w całym moim życiu, a jej kontynuacja „Błękit szafiru”, która wychodzi już w październiku, należy do najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. I jestem pewna, że do czasu jej wydania sięgnę chociażby po fragmenty „Czerwieni rubinu” jeszcze nieraz. Już teraz nie mogę się przed tym powstrzymać... więc czemu nie?
*Kroniki Strażników. Tom II, Zasady ogólnie obowiązujące
Od kiedy zakupiłam "Czerwień Rubinu" przeczytałam go już dwa razy. Kiedy czytałam po raz drugi przeżywałam wszystko tak samo, jak za pierwszym, mimo, że wiedziałam, co się wydarzy. Wydaje mi się, że jeszcze często będę do niej wracać. Powrót do góry
Książka jest absolutnie przeboska.
Czyta się lekko, płynnie i niestety bardzo szybko. Postacie są bardzo przemyślane, nie na siłę ze pewne siebie, czy aroganckie, ale takie, jakie byc powinny.
Jestem pod wielkim wrażenie autorki, ponieważ wśród powieści o przeszłości/teraźniejszość i czasem nawet przyszłości bardzo trudno się zgubić i namieszać tylko w głowach czytelników. U niej, rozumiem już, na czym rzecz polega ;D
W bohaterach zakochałam się od pierwszego "przeczytania" i muszę przyznać, że od 3 dni, czyli od czasu, kiedy skończyłam 1 część ciągle o nich myślę.
A co do miłosci Gideona z Gwen, to coś mi tu nie pasuje. Znaczy, w zasadzie, to wierzę w to, że był zdolny sie w niej zakochac po tym, co przeszli... ale nie w ciągu jednego/dwóch dni. tym bardziej, że rzeczywiście coś między nim i kuzyneczką Gwen było.
No, i nie zapominajmy, ze w czasie 3 przeskoku w czasie, Gwen zobaczyła, jak ona z Gideonem się kłócą o to, że on ją zdradził ( czy zamierzał) ( tak, to był moment przed tym, jak go pocałowała, żeby nie widział jej samej za kotarą) ;D Więc, po tym wszystkim, jeszcze więcej myśle o tym, co się wydarzy.
Ale na szczęście, to wydania 2 tomu został już tylko trochę ponad miesiąc! ;D
Właśnie sobie tak myślałam o Gideonie (a miałam odrabiać lekcje!) i skojarzył mi się z... moim kolegą z klasy! On też kiedyś nosił długie (czy tam średnio długie) włosy. Najgorsze jest to, że teraz nie mogę się pozbyć tego obrazu z głowy! Powiem tylko, że kolega pięknością nie jest, więc... Powrót do góry
'Czerwień rubinu' Kerstin Gier podbiła ostatnio polski rynek, zbierając bardzo pozytywne recenzje od czytelników. Gdzie nie trafiłam osoba recenzująca wprost zachwycała się tą książką. Każdy polecał, więc koniec końców i ja musiałam się przekonać co takiego sprawia, że książka pani Gier stała się bestsellerem. I muszę stwierdzić, że chyba rozumiem ten zachwyt, chociaż moja ostatnia niechęć do paranormali sprawiła, że nie padłam na kolana to i tak jestem zadowolona z tej lektury, bardzo zadowolona.
Główna bohaterka, Gwendolyn, jest normalną nastolatką- chodzącą do szkoły, mającą najlepszą przyjaciółką z którą spotyka się i plotkuje, a swoją wiedzę historyczną zawdzięcza filmom kostiumowym. Mieszka w ogromnym domu wraz ze swoją rodziną. I to właśnie jej krewni sprawiają , że jej życie nie jest dokładnie takie zwyczajne, jak mogłoby się wydawać. Dlaczego? Ponieważ w jej rodzinie znajduję się gen..podróży w czasie. Wszyscy czekają, aż jej kuzynka - Charlotte odbędzie swoją pierwszą podróż w przeszłość. Dziewczyna całe swoje życie była przygotowywana na ten moment ucząc się języków, historii i fechtunku, rezygnując z normalnego życia 16-latki. Jednak pewnego dnia Gwen idąc do sklepu trafia w dość dziwne miejsce, a właściwie..czas. I nagle jej życie się komplikuje i wszystko zmienia..
Największą fabułą 'Czerwieni rubinu' jest wątek podróży w czasie. Nie ma tu nadzwyczajnych istot i nieśmiertelności, jest za to wątek poruszony problem ciągłości czasu i powrotu do przeszłości. Poznajemy zasady podróży w czasie, historie pierwszych podróżników oraz skandale i zbrodnie towarzyszące im. Opis Kręgu wewnętrznego, strażników, podróżników i całego zaplecza jest niezwykle interesujące. Ciekawość sprawia, że chcemy znać dalszą część historii, wiedzieć więcej o podróżach i tajnych misjach. I nawet dostając odpowiedzi na nasze pytania w naszych głowach pojawiają się kolejne. Wszystko układa się w logiczną całość. Mimo, że pojęcie czasu jest dość skomplikowanym zagadnieniem i często twórcy nielogicznie i pokręcenie starają się wytłumaczyć wiele spraw to tutaj wszystko wydaje się układać i mieć jakieś wytłumaczenie.
Pani Gier stworzyła interesujących bohaterów, i bardzo intrygujące stowarzyszenie. Gwendolyn jest typem dziewczyny z jaką można się utożsamić. Zdaje się być przeciętna, ale bardzo sympatyczna i na pewno nie brakuje jej charakteru. Ma jednak pewien ukryty i niecodzienny talent, który zdecydowanie odróżnia ją od innych. Polubiłam ją od samego początku, właśnie za tą naturalność i normalność.
Gdy mamy nastoletnią dziewczynę- musi też być jakiś chłopak. I tutaj również pojawia nam się przystojniak, mieszający w życiu bohaterki. Gideon sprawia wrażenie aroganckiego, jednak to chyba wpływ tego jak został wychowany i jakie ma zadanie. Czy mnie zachwycił? Nie, ale polubiłam go.
Bardzo ciekawymi bohaterami są członkowie Kręgu oraz rodzina Gwendolyn. Każdy jest dość nietuzinkową postacią, mającą swoje sekrety i tajemnice. Bardzo mnie zaintrygowali, i tylko czekam aż dowiem się więcej.
Akcja książki ma idealne tempo. Nie mamy czasu się nudzić, ale nie gubimy się też w natłoku wydarzeń, pościgów i zwrotów akcji. Dzieje się dużo, ale wszystko jest idealnie wyważone. Każde wydarzenie ma swoje następstwa, powoli doprowadzając do coraz to dziwniejszych wydarzeń. Poznajemy nie tylko rzeczywistość, ale także przeszłość. Nie tylko przez podróże w czasie, ale także dzięki fragmentom Kroniki strażników poprzedzającym rozdziały. Na końcu książki znajduje się wykaz postaci występujących w 'Czerwieni rubinu' oraz kim są, co jest bardzo pomocne i przydatne.
'Czerwień rubinu' K.Gier czyta się szybko, ciekawie i na pewno ma się po wszystkim ochotę na więcej. Pomysł podróży w czasie zdecydowanie działa na korzyść książki , wzbudza zainteresowanie i nie jest to coś co dzieje się w każdej książce, wręcz przeciwnie- dostarcza nam zupełnie nowej historii. Zakończenie sprawia, że mamy ogromny apetyt na kolejną część, osobiście z niecierpliwością czekam, aż przeczytam 'Błękit szafiru'.
Polecam w szczególności tym, którzy interesują się podróżami w czasie, mają ochotę na coś nowego i chcą wciągnąć się w niezwykłą historię. Chociaż mi przejadły się supernaturalne historie to 'Czerwień Rubinu' sprawiła mi radość, gdy ją czytałam i wybija się na tle pozostałych książek młodzieżowych, z którymi miałam ostatnio styczność.
Ocena: 9/10
„Ex hoc momento pendet aeternitas” *
Kerstin Gier (pisze również pod pseudonimami Jule Brand i Sophie Bérard) - autorka powieści dla kobiet. Sukces Trylogii Czasu (Czerwień Rubinu, Błękit Szafiru, Zieleń Szmaragdu) z dnia na dzień zrobił z niej jedną z najlepiej sprzedających się pisarzy niemieckojęzycznych. Studiowała edukację biznesową i psychologię komunikacji, próbowała swoich sił w wielu miejscach pracy, by w 1995 roku zacząć pisać powieści dla kobiet. Pierwsza powieść Mężczyźni i pozostałe katastrofy odniosła sukces. Przy kolejnych było coraz lepiej. „Niemoralna superoferta” w 2005 roku przyniosła Gier nagrodę Delia dla najlepszej powieści kobiecej roku. W swoim dorobku ma kilkanaście tytułów. Aktualnie mieszka wspólnie z mężem i synem w okolicach Bergische Land. Towarzyszy im kot.
Życie Gwendolyn nigdy nie było normalne. Jednak gdy dziewczyna dowiaduje się, że to ona, a nie Charlotte, posiada gen podróży w czasie, jej życie nabiera rozpędu i zaczyna się mocno komplikować. Nie była bowiem przygotowana na tego typu „niespodziankę”, gdyż to Char była szkolona na kolejną podróżniczkę, a nie ona. Niestety okazało się, że wszyscy się mylili. Gwen nie jest jedyną żyjącą podróżniczką w czasie. Drugą osobą obdarzoną tym darem jest Gideon – arogancki i bezczelny młodzian. Jest też zabójczo przystojny co nie uchodzi uwadze głównej bohaterki. Od teraz muszą współdziałać i wypełnić swą misję. Jednak ich wycieczki w przeszłość są bardzo niebezpieczne. Ponadto między dwojgiem niezwykłych ludzi zaczyna rodzić się uczucie…
Gwendolyn jest bardzo sympatyczną bohaterką. Co prawda nie wyróżnia się w śród tłumu, lecz mimo to nie jest chowającą się, strachliwą dziewczynką. Gdy spada na nią ciężar, na który nie była przygotowana, w pierwszym odruchu chce się poddać i schronić w ramionach matki. Jednak rozumie, że nie może tak postąpić i mimo chwil załamania, jest dość odważna, spokojna i rozważna. Potrafi także o siebie zadbać, a nie czeka na kogoś, kto ją uratuje. I choć jest zupełnie nieprzygotowana do zadania, które jej powierzono, stara się jakoś wytrwać. Mieliśmy też styczność z mniej przyjaznymi postaciami, jak na przykład z ciotką Glendą, która była wprost nieznośna, i królową zarozumialców – Charlotte. Również Gideon strasznie mnie irytował. Był typem chłopaka, który na początku jest arogancki, chłodny i wręcz bezczelny, a w pewnym momencie zamienia się w troskliwego dżentelmena. Te jego zmiany nastrojów i samego charakteru były dla mnie w trakcie czytania nie do wytrzymania. Z reguły także wiedziałam, jak się zachowa, ale nie dlatego, że dobrze go poznałam, a dlatego, że wydał mi się strasznie schematyczny. Na szczęście jest także kilkoro świetnie wykreowanych bohaterów, o ciekawych osobowościach, aczkolwiek ich wątki nie są rozwijane.
Sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Uwielbiam temat podróży w czasie, więc prędzej czy później musiałam natrafić na te książkę. Na pomyśle się nie kończy i jesteśmy wciągnięci w fascynujący świat. Jednakowoż akcji było niewiele. Książka i tak się nie dłużyła, ale uważam, że niektóre przestoje w akcji trochę utrudniały czytanie. Pozycja ta nie obfituje także w zwroty akcji, których zdecydowanie zabrakło. Dopiero tajemnice, zagadki i sekrety są wielkim plusem powieści. Odpowiedni klimat jest utrzymany, a my z fascynacją myślimy nad wszystkim czego się dowiadujemy. Chcemy poznać rozwiązania, uzyskać odpowiedzi i właśnie to było wielkim plusem.
Realizm jest bardzo ważny we wszystkich lekturach. Czytając wierzyłam w każdą frazę podsuwaną przez autorkę. Kerstin Gier potrafi świetnie zobrazować zaistniałą sytuację swymi opisami. Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo. Poznajemy myśli i emocje głównej bohaterki, jednak reszta postaci pozostaje dla nas tajemnicą. Uważam, że w tej powieści świetnym rozwiązaniem było zastosowanie tego typu narracji. Na dodatek prosty język również przyczyniał się do tego, że „Czerwień rubinu” czytało się lekko i przyjemnie.
Pierwsza część Trylogii czasu spodobała mi się, pomimo tego nie zachwyciła mnie. Uważam, że jest dopiero wstępem do historii i mam nadzieję, że kolejne tomy będą bogatsze w zaskakujące i absorbujące wydarzenia. Mimo kilku minusów cieszę się, że sięgnęłam po tę pozycję. Oderwałam się dzięki niej od rzeczywistości. Choć najbardziej dotknęło mnie to, że czytałam ją z obojętnością. Co prawda treść mnie fascynowała, ale nie przeżywałam tej książki jak należy. Ogólnie i tak polecam tę lekturę, w szczególności osobom, które interesuje temat podróży w czasie.
Moja ocena 7,5/10
* Na tej chwili wisi wieczność
I moja recka. Nie miałam jeszcze czasu przeczytać wcześniejszych postów, więc na razie tylko wklejam.
Pewnego październikowego dnia na świat przychodzą dwie dziewczynki. Charlotta i Gwendolyn to dorastające razem kuzynki. Charlotta od zawsze przygotowywana jest do tego, z czym będzie musiała się zmierzyć w przyszłości. Uczy się języków obcych, historii, tańca, fechtunku. Między szesnastym, a siedemnastym rokiem życia odbędzie swoją pierwszą podróż w czasie. Gwen wychowywana jest jak tradycyjnym sposobem, jej matce zależy na tym, aby miała spokojne dzieciństwo i młodość. Jednak wbrew wszystkim przypuszczeniom to właśnie niespodziewająca się niczego Gwendolyn wyrusza w swoją pierwszą podróż w przeszłość. To ona – wbrew obliczeniom i wiedzy, jaką posiadali członkowie jej rodziny – obdarzona została genem podróży w czasie. Dzięki temu poznaje przystojnego Gideona, a także zdobywa dostęp do wielu mrocznych tajemnic, które do tej pory skrywali strażnicy.
Naprawdę lubię tematykę podróży w czasie! Zagadnienie to jest dla mnie na tyle abstrakcyjne, że każda jego próba uporządkowania, wytłumaczenia, czy opisania wydaje mi się fascynująca. Na dodatek w książce Kerstin Gier wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku – każdy problem ma swoje rozwiązanie. Autorka bardzo starannie dopracowała szczegóły swojej koncepcji, dzięki czemu jest ona zrozumiała dla czytelnika.
Czytanie „Czerwieni rubinu” było prawdziwą przyjemnością. Dawno nie zdarzyło mi się tak dobrze bawić przy lekturze. Fabuła była ciekawa, a bohaterowie wyraziście odmalowani. Na dodatek pierwszoosobowa narracja Gwendolyn bardzo przypominała mi sposób mówienia Sophie Mercer z książek o Hex Hall – ten sam typ humoru, ciętych ripost, szalonych i czasami niezbyt mądrych (ale za to jakże zabawnych) spostrzeżeń na świat. To właśnie dzięki Gwen „Czerwień rubinu” jest tak wyjątkowa.
Podoba mi się, że powieść obfituje w różne niewyjaśnione fakty. Pierwszy tom trylogii dostarcza wielu nierozwiązanych zagadnień; zarówno mroczna przeszłość, jak i teraźniejszość pełne są wydarzeń, o których dowiadujemy się stopniowo, a każda nowa tajemnica wzmaga naszą ciekawość, aby dowiedzieć się, co będzie potem. Wiele z nich nie zostaje wyjaśnionych do samego końca, co zapewnia nam niezapomniane wrażenia także w kolejnych tomach, które z pewnością będą kontynuowały rozpoczętą historię. Wielość rozpoczętych wątków sprawia, że niełatwo domyślić się ciągu dalszego. Nieźle są także odmalowane realia historyczne. Z niecierpliwością czeka się na kolejne podróże do przeszłości, aby wraz z bohaterką postawić stopę na londyńskiej ulicy sprzed kilkuset lat.
Od książki nie sposób się oderwać, należy ona do tego typu powieści, przy których czytaniu obiecujemy sobie „jeszcze tylko jeden rozdział” i ani się obejrzymy, a nie zostanie nam ani jedna kartka. Wtedy warto mieś pod ręką drugi tom trylogii – „Błękit szafiru”.
Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju. Dlaczego Gwendolyn nie mogła przenieść się do przyszłości? Odpowiedź na to trudne pytanie brzmi: „bo przyszłość się jeszcze nie wydarzyła”. Ale czy na pewno? Skąd wiadomo, że właśnie tu i teraz narratorki jest teraźniejszością? A co z poprzednimi podróżnikami w czasie? Gwendolyn i Gideon przybywają do wcześniejszych epok jako przybysze z przyszłości właśnie. Jak to możliwe? Czyżby przyszłość była pojęciem względnym? To jedno niewytłumaczone zagadnienie kładzie się cieniem na dobrze skonstruowanej teorii. Liczę na jego wyjaśnienie w kolejnych tomach. Fakt jednak, że powieść młodzieżowa zmusiła mnie do dosyć poważnej filozoficznej refleksji poczytuję za zaletę.
Z całego serca polecam „Czerwień rubinu”. Spodoba się ona przede wszystkim osobom spragnionym nowości, którym zbrzydły wszystkie schematyczne powieści młodzieżowe wydawane w ostatnich latach. To książka lekka, pochłaniająca całą uwagę i dająca to, co w literaturze najważniejsze – radość czytania. Powrót do góry
Ta książka jest naprawdę fantastyczna. Zawsze z nieufnością podchodzę do powieści wychwalanych przez wszystkich pod niebiosa, ale okazało się, że w wychwalaniu tej nie ma ani grama przesady. Jestem tooootaaalnie oczarowana wszystkim - Londynem, tajemnicami i, oczywiście, humorem pani Gier!!! Sięgając po tę książkę kompletnie zapomniałam, że napisała ją autorka "Z deszczu pod rynnę" (- jednej z najśmieszniejszych książek wszech czasów), i humor "Czerwieni rubinu" był przemiłym zaskoczeniem.
Powtórzę xD: jestem ZACHWYCONA! Kto jeszcze nie miał okazji (przyjemności) jej przeczytać - zwyczajnie zazdroszczę! Ja chętnie przeczytałabym jeszcze raz, oczywiście bez znajomości treści. Polecam serdecznie, książka wyprana z minusów i przepełniona wszystkim tym, co najlepsze
10/10 bezwarunkowo i oooochhh jak ja chcę dostać już w swoje łapki część drugą!
Zauważyłam drugą część serii ze względu na okładkę. Opis mnie zaciekawił, więc postanowiłam zakupić cześć pierwszą. Zaskoczyło mnie, że książka jest niemiecka, ponieważ mogłam przeczytać w oryginale. :>
Styl książki jest bardzo swobodny i przyjemny. Bardzo szybko się czyta, a przerwy robi się po to, żeby przetrawić informacje.
Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi w momencie zakończenia książki, co sprawia, że nie można doczekać się momentu sięgnięcia po kolejną część.
Bohaterowie są naprawdę świetni, a imiona mają naprawdę brytyjskie. ;D Gwen jest niezwykłą postacią, trzyma się twardo i daje sobie radę mimo braku szkolenia. A do tego ma naprawdę zabawne przemyślenia. Trochę nie spodobał mi się wątek romansu ich już w tej części, ponieważ przepraszam tak nagle po 2 dniach, kiedy wcześniej ją obrażał? O.o To było dość naciągane.
Mimo wszystko książka jest warta polecenia. Powrót do góry
Nerezza koniecznie sięgnij po drugą część raz jest chyba jeszcze weselsza, a dwa poznasz więcej faktów i na pewno zmienisz zdanie co do pewnych spraw
Ogólnie zwróciłam na to uwagę, ale zupełnie zapomniałam. Jak Gwen jest pierwszy raz wczytywana do chronografu, to potem podróżuje pierwszy raz w czasie i był tam cytat w stylu, że rozjarzył się wielki szafir i zalało ją niebieskie światło. A może to był inny kamień? Anyway. To było dziwne. Tylko nie wiem, czy to była pomyłka. Powrót do góry
Ogólnie zwróciłam na to uwagę, ale zupełnie zapomniałam. Jak Gwen jest pierwszy raz wczytywana do chronografu, to potem podróżuje pierwszy raz w czasie i był tam cytat w stylu, że rozjarzył się wielki szafir i zalało ją niebieskie światło. A może to był inny kamień? Anyway. To było dziwne. Tylko nie wiem, czy to była pomyłka.
No właśnie, też na to zwróciłam uwagę, ale stwierdziłam, że to musiała być jakaś pomyłka... o.O No bo kurde, potem już cały czas jest rubin i czerwone światło, więc...
^^Też mnie właśnie to zastanowiło
I ciągle w sumie się zastanawiam czy to była pomyłka czy coś istotnego dla fabuły jednak xD Powrót do góry
Sprawdziłam. Szafir był kamieniem Lucy, więc tym bardziej wydaje mi się to znaczące, ale jeszcze tego nie rozgryzłam. Oby to coś było. :3
Spodziewałam się bardzo dużo po tej książce i... niestety się przeliczyłam. Oczywiście jest przyjemna, lekka, szybko się ją czyta, motyw z chronografem i genem podróżnika w czasie jest ogromnie frapujący, ale z kolei Gwendolyn zachowywała się czasami tak kompletnie niedomyślnie, że miałam ochotę nią potrząsnąć. A humor książki był dla mnie raczej wadą niż zaletą, bo czas wydaje mi się okropnie poważną sprawą i nie mogłam sobie tego mojego myślenia i zabawy w książce pogodzić
Nie jestem pewna czy sięgnę po część drugą, chociaż wydaje mi się, że będzie o wiele lepsza od pierwszej.
Sympatyczna książka na rozluźnienie przed egzaminami Powrót do góry
Książka wspaniała , ciekawa , intrygująca i ma w sobie to coś .
Czytając "Upadli" Lauren Kate byłam zafascynowana , w drugiej części tajemnice z pierwszej nie zostały wyjaśnione , tak jakby po prostu autorka miała pomysł i go zniszczyła . Zaś w trzeciej.. to już kompletna porażka . Kupiłam ją tylko dlatego , że jak czytam cykl książek i pierwsza mi się spodoba to muszę wszystkie przeczytać .
Oby w trylogii czasu tak nie było . A druga część tj. "Błękit Szafiru" nie straciła świetności pierwszej i była nawet bardziej ciekawa . Z niecierpliwością czekam na "Zieleń Szmaragdu" .
Gwen , niestety , przy Gideonie stawała się taka... nieporadna ? I aż chciało się jej krzyknąć " oprzytomniej " !
Książka jest boska i awansowała na pierwsze miejsce na mojej liście, spychając stamtąd "Pałac północy". Powrót do góry
Moja niby opinia.
Gwendolyn ma szesnaście lat i jest normalną nastolatką. Może poza tym, że widzi duchy i demony. Uczy się tak sobie, zna na pamięć całe obsady filmów i gada godzinami przez telefon ze swoją najlepszą przyjaciółką. Jednak jej rodzina nie jest już taka normalna. Skrywają sekret. Od lat linii żeńskiej jej rodziny rodzą się "podróżnicy w czasie", którzy mają ‘gen’ umożliwiający podróżowanie do przeszłości.
Charlotte, kuzynka Gwendolyn, powinna odziedziczyć gen podróży. W końcu obliczył to Newton. Była na to przygotowywana całe życie. Wszyscy czekają, aż pierwszy raz przeskoczy w czasie. Jednak tak się nie dzieje. Okazuje się, że to Gwen odziedziczyła ten gen, a do tego jest kompletnie nieprzygotowana.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Styl autorki jest bardzo przystępny i lekki. Wartka akcja, doskonałe opisy, wiele emocji i uczuć oraz ciekawe postacie, wszystko to jest w tej książki. Główna bohaterka jest niezwykle ciekawą postacią, a jej narracja jest zabawna, czarująca i ciekawa. Nie raz uśmiechałam się do książki, czytając dialogi, czy przemyślenia Gwen. Podróże w czasie to rzadki temat książek, dzięki czemu powieść jest jeszcze wspanialsza. Tajemnice, niezrozumiałe wierze i nikt, kto może i chce udzielić jasnej odpowiedzi. Strażnicy nie potrafią zaufać Gwendolyn z powodu wciąż spornego wydarzenia sprzed wielu lat.
Książka kończy się zdecydowanie za szybko, zważając na to, że obejmuje tylko kilka dni, a mimo że Gwendolyn i Gideon nie wiele posunęli się ze spełnieniem misji, to samo poznawanie świata i tajemnic Podróżników wykreowanych przez niemiecką autorkę Kerstin Gier było bardzo interesujące i wciągające. W ‘Czerwieni Rubinu’ pojawia się również delikatna namisatka wątku miłosnego, która wydaje się idealnym uzupełnieniem książki i jej częścią.
Plusy: Okładka. Gideon. <3
Minusy: Czasami ciężko się połapać o co chodzi, bo tak wiele się dzieje.
Ocena:10/10.
Trochę miałam wątpliwości, kiedy zaczynałam czytać, ale szybciuteńko się rozwiały. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Nie ma tu chwili na nudę i do tego super Gideon, czy można chcieć czegoś więcej choć troszkę przewidywalna
Spoiler
od razu wiedziałam, że Gwen jest córką Lucy i Paula, i to, że to oni są pozytywnymi bohaterami a Hrabia ma coś za uszami
Koniec spiolera Powrót do góry
„Ex hoc momento pendet aeternitas” *
Możliwość podróżowania w czasie od lat fascynuje naukowców i pisarzy. Ci pierwsi nie wynaleźli jeszcze niczego, co umożliwiłoby takie wyprawy. W zdecydowanie lepszym położeniu są pisarze, gdyż oni poprzez własną wyobraźnię, a także dzięki słowu pisanemu, mają szansę udać się tam, gdzie nikt z nas nigdy nie był.
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Gen pojawia się co kilka pokoleń i tylko w dwóch rodzinach. Bohaterka szybko dowiaduje się, że jej współczesnym podróżnikiem jej niejaki Gideon.
Podróże w czasie, niebezpieczeństwa czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu … i spora dawka dobrego humoru.
Już dawno nie czytałam powieści, która tak pochłonęłaby moje myśli, jak Czerwień Rubinu. Bohaterowie powieści są indywidualistami, którzy wyróżniają się w szczególny sposób, a zarazem są realni, z krwi i kości. Miewają chwile słabości, ale potrafią wyciągnąć właściwe wnioski z „prawie” każdej sytuacji. Gideon i Gwendolyn to para nastolatków, licealistów. Ona zostaje wrzucona w wir wydarzeń, o których nie ma zielonego pojęcia – musi odnaleźć się w sytuacji, a to nie jest łatwe, gdy nie wiadomo tak do końca, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. On od zawsze wiedział, jakie jest jego przeznaczenie – wyszkolony do udziału w misjach, o jakich się nikomu nie śniło. Jednak początkowo arogancki, zadufany Gideon z biegiem wydarzeń zdobywał moje serce. Natomiast Gwen na początku jest skołowana – co jest w pełni zrozumiałe – i nieśmiała, by z czasem nabrać coraz więcej pewności siebie. Odwagi także jej nie brakuje.
Akcja powieści jest niezwykle wciągająca. Nie ma żadnej mowy o przewidywalności kolejnych wydarzeń. Czytelnik zaskakiwany jest z każdą kolejną stroną, wydarzenia okryte są nutką tajemniczości z domieszką grozy. Pikanterii dodaje rodzące się uczucie między dwójką głównych bohaterów. Niebanalna fabuła także wyróżnia lekturę spośród wielu innych. Narrację prowadzi Gwen, przez co jeszcze łatwiej ją zrozumieć. Świat przedstawiony jest dopracowany w każdym szczególe, a już na ogromną pochwałę zasługuje dopracowanie świata „z przeszłości”. Czytelnik czuje, jakby sam brał udział we wszystkich wydarzeniach, a otaczający świat zdaje się być na wyciągnięcie ręki.
Styl autorki jest lekki, a to sprawia, że lekturę czyta się szybko i przyjemnie. Jej warsztat w pełni zasługuje na najwyższe pochwały. Nie ma tutaj zbyt długich i nużących opisów, a dialogi są czasem niezwykle zabawne. Trylogia Czasu Kerstin Gier to kolejny bestseller, w którym zakochały się miliony czytelników na całym świecie.
Na słowa uznania zasługuje także oprawa graficzna, która swym wyglądem hipnotyzuje potencjalnego nabywcę. Kolory, tytułowa czcionka, wizerunek dziewczyny – wszystko dobrane idealnie, niezwykle trafnie oddające treść i klimat dzieła.
Powieść niezwykle klimatyczna, która wręcz pochłania całą uwagę czytelnika. Wciąga w wir wydarzeń niczym potężne tornado, a po ukończeniu lektury czytelnik rzeczywiście czuje się, jakby ów tornado właśnie spustoszyło jego duszę. Książka łączy w sobie wątek romansu, thillera, ale znajdziemy tutaj także coś z gatunku paranormal – jednym słowem książka dla każdego, zarówno jeżeli chodzi o przedział wiekowy, jak i ulubione gatunki literackie. To powieść przy której można się śmiać, by w następnej chwili drżeć w obawie o losy bohaterów. Nie mogę wystawić innej oceny jak w pełni zasłużone 6/6, i pędzę po kolejny tom trylogii – „Błękit Szafiru”.
* inskrypcja na zegarze słonecznym, Middle Temple, Londyn
http://isztarbooks.blogspot.com/2012/02/czerwien-rubinu-kerstin-gier-recenzja.html
Ostatnio miałam wielki zastój z czytaniem książek. Ponieważ jednak usłyszałam mnóstwo pochlebnych opinii na temat tej serii, pomyślałam, że może ona przerwie ten mój kryzys. Książkę kupiłam wczoraj. Wczoraj także skończyłam xD (no, właściwie to dzisiaj o 1.30 ;p). Powiem tylko tyle, że jestem ZACHWYCONA! Nie wiem jak mogłam tak długo zwlekać z przeczytaniem tej książki, jest niesamowita!! Teraz po prostu nie mogę przestać o niej myśleć, w szkole nie mogłam się na niczym skupić!! Nie wiem tylko jak ja teraz naciągnę mamę na zakupienie "Błękitu" Ale teraz nie wyobrażam sobie, by "Trylogia..." nie zagościła na stałe na mojej półce Powrót do góry
Moja opinia na temat Czerwieni Rubinu
Przed przeczytaniem, miałam dosyć spore oczekiwania do tej książki i na szczęście się nie zawiodłam.
Autorka zastosowała bardzo ciekawy pomysł i stworzyła niezwykle wciągającą książkę, która na szczęście nie jest napisana według oklepanego schematu.
Do postaci miałam różny stosunek. Gwendolyn, główna bohaterka, a zarazem narratorka, nie irytowała mnie i polubiłam ją, w przeciwieństwie do części jej rodziny, oraz kuzynki Charlotty, której wprost nie znosiłam. Główna bohaterka jest jak dla mnie dosyć sympatyczną dziewczyną z ciekawym charakterem. Zaś Gideona, na początku niezbyt lubiłam, nie podobało mi się jak się odnosił do Gwen, jednak później wzbudził moją sympatię. Podobało mi się, że Gwen nie była od początku wpatrzona w niego, jak w obrazek, tylko za nim nie przepadała. Wątek romantyczny nie wysuwał się naprzód w fabule, co mnie ucieszyło.
Trudno mi było wskazać w tej pozycji, czarne charaktery, i mimo faktu, że pewna dwójka bohaterów, mogła zasługiwać na to miano, ja jednak myślałam, że chodzi o zupełnie inną postać, jednak nie mam stuprocentowej pewności.
Kocham Śliczna okładka i jeszcze piękniejszy środek. Polecam! Na początku bałam się, że to będzie kolejna banalna i jedynie znośna książka dla nastolatek, ale wcale tak nie było. Świetna Powrót do góry
Cudo .
Zakochałam się w tej książce oraz ,oczywiście, w okładce
Zabrałam się za nią z dużym entuzjazmem i naprawdę się nie zawiodłam. Autorka naprawdę się spisała .
Kto jeszcze jej nie kupił .....do empiku !
11/10 .
Absolutnie mnie zauroczyła.
Mimo, iż Gwen nie grzeszy wiedzą, bo na litość boską, jak można nie wiedzieć kim był Churchill?
I mimo, że zauważyłam jeden błąd- nie wiem, czy już był wspomniany, bo nie czytałam całego wątku, ale w KRONIKACH jest mowa, że najkrócej można kogoś wczytać za pomocą chronografu na 15 minut. A później Gideon jest wczytany na 3 minuty. No to halo!
Pokochałam tę książkę za poczucie humoru, głównego bohatera i pomysł, naprawdę świetny.
Z drugiej strony aż się prosi, by po 3 tomie było coś jeszcze- tyle niedokończonych wątków!
No i NIENAWIDZĘ AUDIOBOOKA! Wiem, że nie każdy musi znać angielski, ale Gideon czyta się GIDION, więc skoro już pani Lewińska tak"pięknie" czyta wszystkie angielskie nazwy i naśladuje francuski akcent, to wypadałoby też sprawdzić wymowę imienia głównego bohatera.
Dla mnie ta książka, jak i seria: 9/10. Na pewno znajdzie miejsce na mojej półce. Powrót do góry
Ja muszę przyznać ,że gdyby nie wasze recenzje Dziewczyny to przeszłabym koło tej książki obojętnie.I tak wiele bym straciła...( przede wszystkiem zabawy i śmiechu) .
I mimo,że książkę czytałam kilka miesięcy temu to jej"sceny",fragmenty nadal rozgrywają się w mojej głowie Zarówno "Czerwień Rubinu" jak i "Błękit Szafiru"na stałe trafiają do grona moich ulubionych lektur("Zieleni Szmaragdu"jeszcze nie przeczytałam), a tym którzy jeszcze nie przeczytali szczerze polecam
a czytał ktoś może w oryginale ? Powrót do góry
3 część tylko. xD I do połowy, bo potem w Polsce wyszła, a co?
3 część tylko. xD I do połowy, bo potem w Polsce wyszła, a co?
bo chciałam się zapytać gdzie zamawiałas bo jak szukałam na empiku to sporo kosztują, bo 80 zł każda cześć, a z niemieckich stron nie wiem czy opłaca się zamawiać, bo pewnie przesyłka jeszcze drożej wychodzi. Powrót do góry
Och, ja czytałam e-booka. Ogólnie to, mniej więcej tak będzie, 80 zł, 20 euro, tyle kosztują tam książki. W internetowych księgarniach też tyle będzie. Ale na ebayu można trafić po 2, 3 euro. Ale tylko niektórzy wysyłają za granicę, trzeba sprawdzić.
Na praktycznie każdym blogu napotykałam się na recenzje 'Czerwieni Rubinu', więc w końcu sama musiałam się zapoznać z tą książką i przepadłam. Genialna historia, humor, świetni bohaterowie, jejku chyba nie było w tej książce rzeczy, która by mi się nie spodobała. Na pewno przeczytam dwie pozostała części no i z chęcią obejrzę też ekranizację.
Któż z nas nie chciałby się przenieść do dawnych czasów? Chyba nie ma takiej osoby. Każdy ma zapewne swoją ulubioną epokę w dziejach ludzkości, w której chciałby żyć. Ja osobiście przeniosłabym się do Starożytnego Egiptu. Ale sam fakt jak wielkie możliwości dawałyby podróże w czasie jest imponujący! Poznalibyśmy lepiej historię(i to na własne oczy!), poznalibyśmy znacznie lepiej dawniejsze zwyczaje i społeczeństwa… a wiadomo, że wszystko lepiej wchodzi do głowy, gdy tego doświadczamy.
„Czerwień rubinu” to pierwsza część Trylogii Czasu autorstwa Kerstin Gier. Trzeba przyznać, że już na pierwszy rzut oka książka zwraca na siebie uwagę przepiękną okładką. Myślę także, że nawet sama nazwa jest inspirująca i zachęcająca, bo kto z nas czytając ten tytuł nie ma przed oczami cudownego, lśniącego, ogromnego rubinu? Tak więc okładka jest zdecydowanie dużym plusem, który na pewno zachęcił nie jedną osobę do przeczytania tej historii.
A no właśnie.. odnośnie historii. Książka opowiada o prawie 17-letniej dziewczynie – Gwendolyn. Pochodzi ona z rodziny, która posiada gen podróży w czasie. Jednakże wszyscy są przekonani, że to nie ona go odziedziczyła, lecz jej kuzynka Charlotta. Wszyscy są o tym tak bardzo przekonani, że nawet sama Gwen nie jest w stanie uwierzyć, kiedy pewnego dnia ląduje nagle w innych czasach. Problem polega na tym, że Charlotta od małego była przygotowywana do cofania się w czasie, a nie Gwen nie. Jednak z pomocą Strażników i przystojnego podróżnika – Gideona – Gwen zaczyna powoli poznawać nowy dla siebie świat.
Prawda jest taka, że po tylu bardzo pozytywnych i zachwalających recenzjach nie mogłam nie przeczytać tej książki. Chyba bym sobie nie darowała. Tak więc sięgnęłam po nią nastawiając się na coś naprawdę niezwykłego. I niestety troszeczkę się rozczarowałam. A dlaczego? A dlatego, że czegoś mi w tej książce brakowało. Pomysł autorka miała naprawdę świetny, przypadł mi do gustu. Jednakże myślę, że trochę za słabo opisane były sytuacje, podczas których nastolatkowie przenosili się do innego epoki. Nie chodzi mi tylko o to, że sama epoka była według mnie słabo opisana, ale nawet sam stan przeniesienia się tam. Liczyłam na to, że chociaż raz będą opisane głębsze emocje i odczucia, które temu towarzyszą, a tego nie było. Mojej sympatii nie zdobyła także główna bohaterka, po prostu nie przepadam za zagubionymi dziewczynkami.
Jednak teraz czas na plusy i miłe zaskoczenia. Jednym z nich było wplecenie do historii Hrabiego Saint Germain. Jest to bardzo interesująca postać historyczna, którą znałam już od jakiegoś czasu i zawsze mnie intrygowała. Dlatego właśnie, gdy zobaczyłam jego nazwisko na jednej stronie bardzo się ucieszyłam. Został idealnie przedstawiony, jako inteligentny, a zarazem tajemniczy człowiek. Plusem jest także to, że autorka dość dobrze opisała hierarchię Strażników i Podróżników. Proroctwa, drzewa genealogiczne, nazwy kamieni szlachetnych - to wszystko sprawiło, że książka zyskała w moich oczach. No i muszę się przyznać, że wpłynął na to także Gideon. Nie moja wina, że mam słabość do długowłosych, aroganckich przystojniaków, prawda?
Oczywiście nie chcę, żebyście pomyśleli, że uważam tą książkę za złą. Po prostu nie zachwyciła mnie ona aż tak jakbym się spodziewała. Ma swoje plusy i minusy, które teoretycznie się zrównoważyły i sprawiły, że całość oceniam jako pozycję dobrą. Po kolejne części sięgnę na pewno, mam nadzieję, że tam akcja rozkręci się jeszcze bardziej i będzie więcej emocji! Powrót do góry