ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Od niemal dwóch lat Kiera ma chłopaka - Denny jest spełnieniem jej marzeń: kochający, czuły, całkowicie jej oddany.
Kiedy razem wyjeżdżają do nowego miasta, aby zacząć wspólne życie – on jako stażysta w znanej firmie reklamowej, ona zaś jako studentka na renomowanym uniwersytecie – wszystko wydaje się idealnie układać.
Potem jednak nieprzewidziane okoliczności zmuszają parę do tymczasowej rozłąki. Kiera czuje się osamotniona, zdezorientowana; potrzebuje opieki i pocieszenia. Na pomoc przychodzi jej współlokator, lokalny gwiazdor rocka – Kellan Kyle. Jego przyjaźń pomaga Kierze poradzić sobie z uczuciem wyobcowania w nowym mieście. Kiedy jednak jej samotność staje się coraz bardziej intensywna, relacje z Kellanem ulegają stopniowej przemianie. A potem pewnej nocy wszystko zmienia się drastycznie… i od tej pory życie żadnego z bohaterów nie jest już takie, jak dawniej.
„Bezmyślna” zmusza do przeczytania jej jednym ciągiem ale ze względu na tematykę. Każdy czytelnik zinterpretuje tę historię odmiennie.
Jednym z głównych tematów tej książki jest zdrada i to, jak ludzie, których ona dotyczy, radzą sobie później z życiem.
To nie jest lekka, łatwa i przyjemna bajka. „Bezmyślna” to prawdziwa do bólu, ściskająca za serce opowieść, zwłaszcza jeżeli czytelnik zaznał choć części tego, czego muszą doświadczyć jej bohaterowie.

Wydawnictwo: AKURAT
Stron: 672
Tytuł oryginału: Thougtless
Premiera: 30 kwiecień 2014


O brzmi ciekawie, i jeśli rzeczywiście wzbudza tyle emocji to chętnie przeczytam tutajpoczkategori
Właśnie znalazłam swoją opinię o książce, całkiem zapomniałam że w ogóle cokolwiek napisałam.
No cóż, książki nie polecam, dla mnie to była lekka męczarnia - jeśli ktoś się chce dowiedzieć dlaczego, to niech czyta dalej

Kiera to najbardziej irytująca, samolubna i beznadziejna bohaterka z jaką miałam do czynienia. Tytuł książki opisuje ją dosłownie i nie chodzi tu o nierozważność czy lekkomyślność, ona jest totalnie bezmyślna.
O co w książce chodzi? Mamy parę, zakochaną, idealną parę która przeprowadza się do innego miasta (on - Denny za pracą, ona - Kiera za nim na uniwerek) i postanawiają, że zamieszkają u jego dawnego przyjaciela. Przyjaciel - Kellan jest oczywiście zupełnym przeciwieństwem Dennego, co Kierę z miejsca przyciąga.
Żyją sobie razem a tu nagle Denny daje ciała i zła na niego Kiera ląduje w ramionach Kellana ups no cóż tak to jest alkohol, złość do tego on jest taki ahh i ohh i też jej pragnie. I tu historia mogłaby się zakończyć, lecz Denny pojawia się znowu i rozpoczyna się dramat.

Lubie trójkąty miłosne, ale mam wobec nich spore wymagania, muszą być idealne - jeden zgrzyt i już nie mogę dalej czytać. I szczerze, bardzo szczerze rozumiem rozterki dziewczyny, dwóch na swój sposób idealnych mężczyzn - jeden z którym łączą ją cudowne wspomnienia, który jest tym idealnym z którym łatwo sobie wyobrazić życie, który zrobiłby i rzucił dla niej wszystko... a z drugiej strony dosłownie tornado, od którego nie może się oderwać i nie chodzi tylko o namiętność, o cielesność - on jest ten typ 'damage-boy' ze skomplikowaną przeszłością, z ranami do wyleczenia, to ktoś kto jak się czegoś złapie to ciężko mu puścić. I masz tu babo placek - wybieraj No i tu się pojawia mój problem, Kiera skakała z łóżka do łóżka i choć zawsze staram się być tolerancyjna to jej tłumaczenia mi nie wystarczały. Ta dziewczyna to tchórz, do tego samolubny - to co zrobiła tym chłopakom było jakąś masakrą, poza tym to byli/są przyjaciele. Całą książkę sobie powtarzałam, że serce nie sługa i że przecież można kochać dwie osoby jednocześnie - ale ciągle miałam wrażenie, że ona nie kocha ich dostatecznie, że mimo wszystko oni kochają ją bardziej a ona zupełnie na to nie zasługuje. Potem dochodziły te 'zdrady', skakanie z kwiatka na kwiatek, wybieram ciebie, nie ciebie, albo nie ciebie i tak w non stop, jeden krok w przód, trzy w tył ... a pomiędzy tym wszystkim przerywniki w postaci porannej kawki.
Zdecydowanie zbyt dużo tekstu, książka jest przegadana, powinna mieś max 300 stron a nie 550, męczyłam się delikatnie tą historią. Z reguły tego typu romanse powodują u mnie żal że się kończą, wracam do fragmentów, czytam je po kilka razy - tutaj, pod koniec przeskakiwałam linijki, Kiera już mnie tak męczyła, że nie mogłam jej słuchać - czasami miałam wrażenie czytania jej pamiętnika, opisywała dosłownie wszystko co robiła, ale dziwnie nie miała śmiałości przyznać się do tego, że jest beznadziejna.

Na koniec dodam dwa cytaty które idealnie opisują książkę i postacie :
"...This is what we do ... back and forth, back and forth, You want me, You want him. You love me, you love him. You like me, you hate me, you want me, you don't want me, you love me ... you leave me..." .etc .etc Powiedzcie mi, kto by wytrzymał z takim zachowaniem, Ci chłopcy mają cierpliwość aniołów

"I'm naive and insecure. You're a ... moody artist [...] Our history is a mess of twisted emotions, jealousies and complications, and we've both tormented and hurt each other ... and others. We've both made mistakes ... so many mistakes."

Taaa i ta książka ma sequel - no cóż, może kiedyś przeczytam, ze względu na inne postacie, na pewno nie na Kierę, bo już wiem, że będzie mnie irytowała a nie zniosę więcej jej bezmyślności.
Na koniec napiszę, że książka nie była totalnym marnotrawstwem czasu, wiem, że znajdzie się sporo czytelniczek które zakochają się w tej historii, dadzą się ponieść tym wzlotom i upadkom - ja sama przez spore fragmenty przeżywałam to wszystko, bo prawda jest taka, że to wcale nie było takie proste ... Tylko jednego nie mogłam pojąć od początku do samego końca, co takiego było w tej dziewczynie, że oni się w niej zakochali - ona nawet nie była miła ?

Minął jakiś rok, nie myślę o kontynuacji, zapomniałam większość sytuacji, ale nadal pamiętam jaka beznadziejna była ta dziewczyna :/
Ojjj...to już mniej jestem napalona na tą pozycję, bo nie znoszę takich samolubnych i irytujących bohaterek I jeszcze jak trzeba ją znosić 550 stron..no zobaczymy tutajpoczkategori



I jeszcze jak trzeba ją znosić 550 stron..no zobaczymy

w polskim wydaniu 672
takie problemy z du.. za przeproszeniem ... przez cała ksiązkę dylemat którego chłopaka mam wybrać? z jednym czuję się taka bezpieczna i widze naszą wspólną, cudowną, idealną przyszłość ... ale przy drugim czuję sie tak cudownie, a on jest taki inny niż tamten ... ale żeby pomyślała przez moment co oni czują czy myślą, to w życiu ... a już przegięła jak latała z łóżka do łóżka, co było takie no bo oni mieszkają pod jednym dachem hehehe

zdecydowanie bardziej polecam "Pułapkę uczuć" - tamta jest o czymś, jest o wiele doroślejsza i przyjemniejsza ... w tej żal jedynie chłopaków, bo na serio są fajni, a trafili na taką - napiszę poprawnie politycznie - zołzę
Wiedziałam, że ten tytuł musi coś znaczyć, od razu mnie odstraszył, dlatego nie rozumiem czemu polski wydawca też był tak bezmyślny i go zostawił.. tutajpoczkategori
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na liczbę stron w polskiej edycji - jak coś jest tak grube to zebym to przeczytała musi być naprawdę super Więc jak mam się męczyć tyle z samolubną zołzą to chyba podziękuję
Agnnes ja to byłam zdziwiona, że autorka w ogóle taki tytuł dała ale, że czytałam po angielsku, to myślałam, że może powinnam go interpretować inaczej - nie dosłownie - niestety okazało się inaczej . Polski wydawca pisze, że każdy czytelnik zinterpretuje historię odmiennie, że wiele zależy od naszych doświadczeń itd ale dla mnie ta książka nie była jakąś głęboką historią, która prosiła się o interpretację - to nie jest taki rodzaj literatury.
Ja rozumiem osoby którym książka się podobała, cała ta podbudowa trójkąta wyszła autorce całkiem fajnie, czuło się otaczające go emocje itp , uczucia bohaterki były wyraźne i skomplikowane, ale ona sama jako narrator, jako osoba była strasznie niedopracowana i okrutnie egocentryczna ... ja nie przepadam też specjalnie za typami przesadnie poświęcającymi się, ale to było przegięcie . Poza tym książka jest nudna

Ale powiem szczerze, że chciałabym abyście tę książkę przeczytały tylko nie koniecznie kupujcie, bo może być żal. tutajpoczkategori
A ja dam szansę tej książce. Opis wydaje się ciekawy. Okładka nie jest tragiczna,a tytuł mnie tak nie razi. Poczekam,aż będzie w bibliotece.
Kiedyś dowiedziałam się o niej i miałam chęć sięgnąć po książkę, potem jakoś zwlekałam i zwlekałam, aż zapomniałam o niej. Może kiedyś do niej wrócę. tutajpoczkategori