NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Wygodne życie Martrisa Drayke'a, drugiego syna króla Bricena z Margolanu, legło w gruzach, gdy jego starszy, przyrodni brat Jared wraz z mrocznym magiem Arontalą zabijają króla by przejąć tron. Tris ucieka z trójką przyjaciół: kapitanem gwardii Soteriusem, nadwornym mistrzem bardów Carroway'em oraz Harrtuckiem, królewskim gwardzistą. W świecie, w którym duchy ukazują się otwarcie i wpływają na sprawy żywych ludzi, Tris skrywa głęboką tajemnicę. Podejrzewa, iż może być spadkobiercą magicznej mocy swojej babki, która była potężną czarodziejką. Taka magia uczyniłaby z Trisa Przywoływacza Dusz, obdarzonego rzadkim magicznym darem pozwalającym na pośredniczenie pomiędzy żywymi a umarłymi.
Czytelnicy fantasy poszukujący dobrej opowieści z interesującymi postaciami nie będą mogli się oderwać od Przywoływacza Dusz Gail Z. Martin. Atutami tej książki jest dobre tempo narracji, realistycznie poprowadzona akcja, ciekawe wykorzystanie nadprzyrodzonych i magicznych elementów oraz dobrze przemyślana, pozbawiona dłużyzn fabuła. Akcja rozwija się sprawnie, a sceny walki są ekscytujące i wiarygodne. Ta książka to wartko płynąca opowieść, której umiejętnie skonstruowana narracja nie pozwala czytelnikowi się nudzić.
Fantasy Book Review
Gail Z. Martin ma świetne wyczucie tempa narracji i przeplata barwną historię wieloma scenami walk, ucieczek i pościgów. Średniowieczna sceneria została przedstawiona przekonująco i ze szczegółami, a cele działań i motywacja postaci są wiarygodne.
SF Site
W sprzedaży od: 6 kwietnia
Cena: 39zł
Stron: 576
Wydawnictwo: Dwójka bez Sternika
Bardzo chętnie przeczytam tę książkę, opis jest bardzo interesujący. No i cieszy mnie liczba stron, zapowiada się grubaśna lektura. tutajpoczkategori
Muszę dodać tę ksiązkę do mojej listy Okładka jest taka magiczna - po prostu piękna
Okładka jest piękna, cen już mniej Raczej nie kupię, ale postaram sie nie dac życia bibliotekarkom zanim jej nie kupią tutajpoczkategori
Mi też okładka strasznie się podoba Kiedyś pewnie się skuszę, ale na półce jeszcze czeka "Tonące miasto" i milion innych fantasy do przeczytania
Książka „Przywoływacz Dusz” przedstawia historię Matrisa Drayke’a, który jest drugim synem króla Bricena z Margolanu, prowadzącego wygodne i dostanie życie w bogatym królestwie. Wspaniałe i beztroskie życie kończy się w momencie, gdy jego zły i przebiegły brat wraz z mrocznym magiem – Arontalą, zabija króla i przejmuje tron, powodując tym samym zamęt w Margolanie. Tris, straciwszy rodziców i młodszą siostrę, ucieka z królestwa wraz z przyjaciółmi: bardem Carroway’em, kapitanem gwardii Soteriusem oraz królewskim gwardzistą, Harrtuckiem. Tris musi zmagać się nie tylko z niebezpieczeństwami, które czyhają na niego w podróży, ale także z potężną mocą, którą otrzymał po babce, potężnej czarodziejce. Czy z mocą, która uczyniła z niego Przywoływacza Dusz, Trisowi uda się obalić Jareda i przywrócić porządek i pokój w królestwie?
Podchodząc do czytania tej książki nie zdawałam sobie sprawy, że po zakończonej lekturze będę do niej pełna tak pozytywnych uczuć, a tym bardziej, iż z przyjemnością zaliczę „Przywoływacza Dusz” do ulubionych książek. Przez długi czas nie trafiłam na książkę, którą mogłabym dodać do swoich ulubionych lektur, co było uczuciem dziwnym i pełnym oczekiwania na powieść, która w końcu zasłuży sobie na to zaszczytne miejsce. „Przywoływacz Dusz” nie jest książką bez wad i nie będę wypowiadać się na jej temat w samych superlatywach i chyba to właśnie jest najpiękniejsze; mimo iż książka ta posiada ubytki – co prawda niewielkie, jednak je posiada – to i tak z dużą przyjemnością wstawiam ją na półkę podpisaną: „ulubione”, z niecierpliwością wyczekuję na drugi tom i jestem pewna, że kiedyś do niej powrócę.
Powieść ta jest pozycją jak najbardziej odpowiednią dla każdego miłośnika literatury fantastycznej, a także dla osoby, która swoją przygodę z tym gatunkiem dopiero rozpoczyna. Fabuła tej książki jest ciekawa, pozbawiona dłużyzn, a stopniowo rozwijająca się akcja subtelnie wciąga czytelnika w wykreowany przez autorkę świat i zachwyca nim. Nie jest to lektura pełna zaskakujących zwrotów akcji i zawirowań, aczkolwiek wyczuwa się w niej niepewność, gdyż wszystko jest w tej książce możliwe. Być może w drugiej części autorka pokusi się o więcej zaskakujących wydarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, chociaż będę równie zadowolona, jeżeli drugi tom będzie utrzymany w aktualnym sposobie rozwoju akcji.
„Znałem wielu bohaterów. Sam ich grzebałem”.
Lubię, gdy w książce – nie tylko fantastycznej – pewne wydarzenia zmieniają się o sto osiemdziesiąt stopni, przybierają zupełnie inny obrót i wbijają mnie w fotel. Czy to, że w „Przywoływaczu Dusz” ich brakowało oznacza, że jestem z tego niezadowolona? Co dziwne – absolutnie nie. Wyjątkowo całkowicie odpowiada mi brak pewnego „suprise” w niektórych momentach, gdyż nie czułam się tak, jakbym odbyła przejażdżkę na karuzeli skrajnych ze sobą uczuć, ponieważ akurat nie tego teraz oczekiwałam. Owszem, książka ta wywołała we mnie wiele emocji, aczkolwiek przede wszystkim czytałam ją z pewnego rodzaju spokojem, który w dziwny sposób sprawił, że to 570 stron „Przywoływacza Dusz” pochłonęłam w tempie ekspresowym i nawet nie zauważyłam jak szybko doszłam do ostatniej strony. Książka ta jest o tyle ciekawa, że mimo niebezpieczeństwa i strachu, który czai się praktycznie na każdym kroku, autorka w odpowiednim momencie potrafiła wpleść radość, śmiech, odrobinę nadziei na lepsze jutro. Fani wątków miłosnych w książkach także się nie zawiodą, ponieważ miłość również tutaj występuje, co prawda w niewielkiej ilości, ale nadaje tej książce szczyptę piękna.
Nie mogłabym zaliczyć tej książki do ulubionych, gdybym nie zapałała sympatią do jej bohaterów. W tym wypadku polubiłam nie tylko Trisa, głównego bohatera, a także tych drugoplanowych - jednego z nich nawet bardziej, niż bym chciała – również postacie negatywne wzbudziły moje zainteresowanie. Przyznać jednak muszę, iż bohaterowie ci posiadają zbyt mało ikry – są rzeczywiści, owszem, aczkolwiek przydałoby im się trochę werwy, iskry, która sprawiłaby, że byliby bardziej plastyczni, trójwymiarowi. I to właśnie doskwierało mi najbardziej, mam jednak nadzieję, że w kolejnych częściach autorka nadrobi straty i swoje postaci ukaże w całkiem nowym – mam nadzieję, że lepszym – świetle. Oprócz bohaterów ludzkich, bardzo istotną rolę odgrywają tutaj postacie nie z tego świata, a konkretnie – duchy. W „Przywoływaczu Dusz” przedstawione są niezwykle, niekiedy okazują się być przyjaciółmi, aczkolwiek potrafiącymi doprowadzić do największego obłędu i postradania wszelkich zmysłów. Postacie te fascynują i wprowadzają w tę powieść nutkę tajemnicy, niepewności oraz dystansu do przedstawionej historii.
Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę każdej osobie, ponieważ myślę, iż każdy znajdzie w niej coś dla siebie; jakąś rzecz, która go zachwyci. „Przywoływacz Dusz” jest bardzo sympatyczną książką, która nie raz wywołała na mojej twarzy uśmiech, innym znów razem wycisnęła z oczu łzy, a akcja często zmuszała do całkowitego skupienia. Myślę, że czas do premiery drugiego tomu będzie czasem niezwykłego wyczekiwania, ponieważ już teraz zastanawiam się, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Zachęcam do zapoznania się z tą książką, jest to lektura zdecydowanie zasługująca na uwagę. tutajpoczkategori
Oj Lenalee, strasznie mnie zachęciłaś swoją recenzją zwłaszcza, że już wcześniej ostrzyłam sobie zęby na "Przywoływacza dusz". Na pewno kupię.
Czekam własnie na egzemplarz... I mam nadzieje, że sie nie zawiode tutajpoczkategori
Lenalee a ile główny bohater ma lat? Nie przepadam za książkami gdzie bohaterowie są dużo starsi odemnie (a mam 16 lat) zwłaszcza w fantastyce, bo takie książki są kierowane raczej do starszych i męczy mnie to, że większości rzeczy nie rozumiem... A lektura ma być przedewszystkim przyjemnością
Główny bohater jest księciem Margolanu. To drugi syn króla, toteż nie on będzie sprawować rządy po śmierci króla, lecz jego starszy brat, Jared. Trisowi taka sytuacja całkowicie odpowiada, gdyż nie widzi siebie jako osoby rządzącej królestwem. Woli spędzić czas na jednej z wiejskich posiadłości ojca, w otoczeniu książek i psów, jak najdalej od dworskich spraw i intryg.
Wszystko się zmienia, gdy Jared z pomocą maga postanawia zamordować królewską rodzinę, tym samym zostawiając sobie drogę do tronu. Jakimś cudem Trisowi udaje się uniknać śmierci. Wraz z przyjaciółmi jest zmuszony uciekać czym prędzej z królestwa przed Jaredem. Jakby kłopotów było mało, Tris odkrywa u siebie moce. Odkrywa również jakie posiada moce, o których mu się nie śniło. Okazuje się, że Tris odziedziczył moce po swojej babce, która była Przywoływaczem dusz. Jednak kontrola nad nimi jest ciężka, a czasu coraz mniej, by je w pełni opanować, a tylko on jeden, jest w stanie pokonać zło...
By przeżyć, Tris wraz ze sprzymierzeńcami musi udać się do królestwa wuja. Po drodze bohaterowie spotykają nowych sprzymierzeńców. Wraz z pomocą wynajętego najemnika cała piątka udaje się ku celu. Tris musi się nauczyć sztuki walki, jeśli chce pomścić śmierć ojca, matki i ukochanej młodszej siostry. Dodatkowo wie, że ciąży na nim duża odpowiedzialność. Jednak, Jared nie daje za wygraną i tropi brata, by go uśmiercić. Tris wie doskonale, jakie okrutne rządy będzie sprawować Jared, dlatego Tris musi zrobić wszystko, aby do tego nie dopuścić. Czy uda mu się pomścić śmierć bliskich i odbierze władzę z rąk tyrana? O tym dowiecie się już z książki...
Książkę czyta się naprawdę dobrze. Akcja jest wartka, nie ma też zbędnych dłużyzn i niepotrzebnych opisów. Akcja posuwa się stopniowo do przodu. Fabuła ekscytująca i naprawdę ciekawa. Książka wessała mnie w swój magiczny świat, co rusz zadawałam sobie pytanie: „co dalej?”. Autorce udało się na „piątkę z plusem” wykreować barwny świat, w którym przeplotła magię z obecnością duchów. Niestety, czas przedświąteczny kompletnie uniemożliwił mi zagłębianie się w tę przygodę. Bo na tę książkę trzeba mieć czas, by się nią w pełni rozkoszować i dać się porwać w wir przygód.
Bohaterowie byli silni, dość wiarygodni, każdy z bohaterów był sympatyczny i na pewno wyjątkowy. Ma się wrażenie, że bohaterowie są z krwi i kości. Ich odzywki i dialogi niekiedy wywoływały u mnie bardzo szeroki uśmiech. Uwielbiam takie dodatki jak humor w książkach fantasy. Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu główny bohater, Tris, ale i Vahanian, którego uważam za najbardziej ciekawą i barwną postać w tejże książce.
Uwielbiam każde spotkanie Trisa z duchami. Opisy tych spotkań są niesamowite, aż w niektórych momentach ciarki mnie przebiegły po plecach. I więcej duchów, tym lepiej dla mnie.
Osobiście jestem pod niemałym wrażeniem tej książki. Autorka stworzyła niesamowity świat pełen magii i duchów. Myślę, że powieść powinna przypaść Wam do gustu, choć myślę, że bardziej miłośnikom gatunku fantasy, ale nie tylko. Może nie zaliczę tej książki do ulubionych, ale naprawdę wyczekuję następnej części. Mnie samej zostaje cierpliwe czekanie na kolejne części i po cichutku liczę, że będą nawet lepsze od tej części. Mało tego, uważam że czas poświęcony tek książce, absolutnie nie będzie czasem straconym!
Ocena ogólna: 8/10
Recenzję jeszcze poprawię, podszlifuję, ale w gorączce przygotowań przedświątecznych ciężko
W każdym razie, książkę warto przeczytać Oby więcej właśnie takich książek! tutajpoczkategori
„Przywoływacz Dusz” opowiada historię Martrisa Drayke'a, drugiego syna króla Bricena z Margolanu. Gdy jego starszy brat Jared i mag Arontala dokonują przewrotu i przejmują władzę w kraju, Tris i jego najlepsi przyjaciele zmuszeni są do ucieczki i opuszczenia królestwa. Tris zdaje sobie jednak sprawę z tego, że Jared nie będzie łaskawym królem, i czuje, że jego obowiązkiem jest wyzwolenie mieszkańców Margolanu i pomszczenie swojej rodziny, która zginęła z rąk jego brata. Pokonanie Jareda i przejęcie władzy nie jest łatwym zadaniem, jednak Tris nie jest tylko księciem, tak jak myślał do tej pory. Posiada on bowiem także magiczną moc, którą odziedziczył po swojej babce, i tak jak ona, jest Przywoływaczem Dusz, czyli może pośredniczyć pomiędzy żywymi a umarłymi. Jednak z tym, że jest magiem, wiąże się kolejne zadanie - musi nauczyć się panować nad swoją mocą. Jako że Tris dla własnego bezpieczeństwa nie może pozostać w Margolanie, udaje się w podróż, podczas której czyha na niego wiele niebezpieczeństw, ale także ciekawych przygód i nowych sprzymierzeńców... A na końcu tej podróży czeka go walka o przetrwanie z Jaredem.
„Przywoływacz Dusz” jest więc na pierwszy rzut oka powieścią fantasy jakich wiele, nie wyróżnia się na ich tle niczym specjalnym. Pewnie poczuliście się rozczarowani tym zdaniem i stwierdziliście, że w takim razie nie ma sensu po nią sięgać, ale według mnie... jednak warto. A dlaczego?
Po pierwsze, jest to powieść niezwykle wciągająca i naprawdę nie sposób się od niej oderwać. Pełno w niej różnego rodzaju akcji – mamy tu pojedynki, napady, walki, spotkania z duchami, interesującą podróż. Dzięki temu nie ma ani jednego momentu podczas czytania tej 571 stronnicowej książki, w którym można pomyśleć „kurcze, nudno się zrobiło”. Bo nie robi się tak ani na moment, ciągle coś się dzieje. A opisywanie akcji z różnych punktów widzenia sprawia, że historia przedstawiona w „Przywoływaczu Dusz” ma sens i łączy się w logiczną, pasjonującą całość.
Język powieści jest barwny i przyciągający uwagę, to między innymi dzięki niemu nie można oderwać się od czytania. Opisy nie są zbyt obszerne, jak to się często zdarza w literaturze fantasy, a przy tym wystarczające, by wszystko sobie dokładnie wyobrazić. Na zwrócenie uwagi zasługują zwłaszcza bardzo dynamiczne opisy walk. Dialogi występują bardzo często i nakręcają akcję, zwalniając trochę z tego obowiązku opisy. To dzięki dialogom poznajemy o wiele lepiej licznych i barwnych bohaterów, często też dostarczają one sporej dawki śmiechu, bo trzeba przyznać, że autorka pokazała w tej książce, że ma duże poczucie humoru. „Przywoływacz Dusz” pisany jest naprawdę fajnym stylem, nie ma tu silenia się na zbytnią powagę. Książka nie ocieka więc patosem, czuć raczej od niej powiew lekkości, świeżości i nowości.
Na uznanie zasługuje także świat przedstawiony. Jest on bardzo złożony, a autorka powoli odkrywa przed nami jego tajemnice. Poznajemy jego geografię, zwyczaje i tradycje w poszczególnych księstwach, wierzenia mieszkańców i związane z nimi obrządki. Dużą rolę w powieści odgrywa także magia, jest ona w jakiś sposób obecna na każdej stronie, po prostu bije z tej książki. Jedyny minus to fakt, że w książce nie została zamieszczona żadna mapka. Wielka szkoda, bo w powieściach fantasy, w których opisane są długie podróże, a świat jest złożony, jest ona naprawdę przydatna. O wiele łatwiej (przynajmniej dla mnie) jest wtedy sobie wszystko umiejscowić.
A co jeszcze sprawiło, że „Przywoływacz Dusz” aż tak bardzo mi się spodobał? Zdecydowanie bohaterowie. Mamy tu ich całą plejadę, jednych lepiej zarysowanych, drugich nieco gorzej. Liczę na to, że ci drudzy w następnej części zostaną nieco lepiej przedstawieni. Jednak już teraz widać, zwłaszcza w dialogach, że autorka postarała się, by mieli oni odrębne charaktery. Spodobało mi się też to, że bohaterowie zyskiwali moją sympatię stopniowo, wraz z rozwojem fabuły i lepszym ich poznaniem. Postacią, która zwłaszcza wyróżnia się na tle pozostałych jest bez wątpienia Vahanian, lecz także reszta przykuła moją uwagę – książę Tris, bard Carroway, kapitan gwardii Soterius, królewski gwardzista Harrtuck, księżniczka Kiara, Carina, Berry, Cam to nie są postaci, o których po przeczytaniu tej książki można tak po prostu zapomnieć. Poza tym autorka zaskoczyła mnie tym, jak dobrze potrafiła wpleść w fabułę wątek miłosny. Nie we wszystkich książkach fantasy jest on dobrze poprowadzony i autentyczny, a tutaj Gail Z. Martin stanęła na wysokości zadania. Nie był on wymuszony i sztuczny, rozwój uczuć między bohaterami został świetnie przedstawiony. I w życiu bym się nie spodziewała, że aż tak mnie poruszy
Samo wydanie książki także zasługuje na pochwałę – okładka pasuje do treści i przyciąga wzrok, a nietypowa czcionka umila czytanie.
Sięgając po „Przywoływacza Dusz”, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo przypadnie mi on do gustu. Był on dokładnie taką powieścią fantasy, na jaką czekałam od dłuższego czasu. I mimo że sama fabuła może się wydawać schematyczna, warto dać tej powieści szansę, bo momentami naprawdę zaskakuje. Poza tym ma w sobie to „coś” co przyciąga i co sprawia, że po jej przeczytaniu odkłada się ją na półkę z zadowoleniem i myślą, że jeszcze kiedyś chętnie się do niej wróci. Polecam!
Są książki, po które ciężko mi sięgnąć. Nie przekonuje mnie opis, czy też umieszczone na różnych portalach recenzje. Ot, taka narastająca niechęć do leżącego na półce tomiska. Miałam tak z „Przywoływaczem dusz” Gail Z, Martina. Ciężko było mi się przemóc, aby w końcu zabrać się za jej lekturę. Ale w końcu, chcąc nie chcąc sięgnęłam po książkę i mam z życiorysu wyjętych kilka wspaniałych godzin.
Tris jako drugi syn króla Bricena jest pewien, że nie przyjdzie mu sprawować władzy w królestwie. Chłopakowi jest to jak najbardziej na rękę, może oddawać się w spokoju książkom i życiu w jednej z wiejskich posiadłości ojca. Wszystko zmienia się, kiedy jego starszy brat Jader, wraz z magiem Arontalą mordują całą jego rodzinę. Tris wraz z przyjaciółmi zmuszony jest uciekać z własnego domu i kraju, aby ocalić nie tylko swoje życie, ale również poszukać sprzymierzeńców, którzy pomogą mu pokonać okrutnego brata. Powoli Tris odkrywa, że odziedziczył po babce talent magiczny. Jest Przywoływaczem Dusz – człowiekiem który może nawiązywać kontakt z duszami zmarłych.
W miarę pochłaniania stron książki, zagłębiałam się w nią coraz bardziej. Początkowa niechęć szybko zamieniła się w zainteresowanie i fascynację światem wykreowanym przez autorkę.
Nie jestem wielbicielką fantasy, a jednym z powodów jest fakt, że autorzy momentami zatracają się w opisach świata i życia w nim, niż na ogólniej akcji. Tutaj na szczęście, tego nie było. Cały czas z zapartym tchem towarzyszyłam Trisowi i jego przyjaciołom w tej ekscytującej podróży po magicznych krainach. Gail Z. Martin świetnie przedstawiła wszystkie magiczne rytuały, dzięki czemu moja wyobraźnia cały czas mogła pracować na zwiększonych obrotach.
Głównym atutem są właśnie postacie, które autorka w pełni dopracowała. Wybuchowa mieszanka charakterów sprawiła, że każdy powinien znaleźć wśród nich swojego ulubieńca. Dla mnie byli nimi na pewno sam Tris jak i jego przyjaciel Vahanian, którego poczucie humoru i teksty sprawiają, że na samo wspomnienie o nim, mam przed oczami najlepsze książkowe momenty z jego udziałem.
Niestety, nie wszystko jest piękne i idealne. Zdecydowanie brakuje tutaj mapki, obrazującej tereny, po których podróżują bohaterowie. W tekście pada wiele nazw różnych państw i bardzo łatwo się w nich pogubić.
Dzięki tej książce, zdecydowanie sięgnę po więcej tytułów fantasy. Mam nadzieje, że i kolejna cześć nie zawiedzie mnie pod względem akcji. Powieść tę polecam każdemu, nie tylko wielbicielom gatunku. Podejrzewam, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie (wspaniałe opisy scenerii, walk, rytuałów magicznych).
Ja zdecydowanie muszę przeczytać kontynuację „Przywoływacza Dusz” tutajpoczkategori
Ale wasze recenzje zachęcają do przeczytania dziewczyny Na pewno sięgnę po nią gdy tylko będę miała taka możliwość
Myślę, że wszystko zostało już powiedziane w poprzednich wypowiedziach, więc ja się za bardzo rozpisywać nie będę. Początkowo jakoś mnie książka nie zachwycała.. nawet mi się czytać dalej nie chciało. Ale z czasem stało się zupełnie na odwrót. Książka jest naprawdę znakomita! Świetny język, świetny pomysł, świetna historia i świetne wykonanie. No i ciągle coś się dzieje! Więc wielkim plusem jest akcja, zdecydowanie. Kolejnym plusem i to także dużym są postacie. Po prostu są znakomite. Wyraźnie i charakterystycznie przedstawione. No i żaden bohater nie działał mi na nerwy.. no poza Jaredem, ale to chyba oczywiste. Myślę, że jakbym była bohaterką tej książki to Tris, Carroway a nawet Vahanian mogliby zdobyć moje serce, a co! ; d
No i muszę powiedzieć, że moją ulubioną sceną została scena w krypcie króla Argusa. Trochę przypominała mi Władcę Pierścieni, gdzie to Aragorn, Legolas i Gimli udali się do tych duchów w górach ; )
Zdecydowanie sięgnę po następną część jak tylko ją gdzieś dorwę. Polecam gorąco! tutajpoczkategori
Myślę, że jakbym była bohaterką tej książki to Tris, Carroway a nawet Vahanian mogliby zdobyć moje serce, a co! ; d
Shetani, ja jestem tylko czytelniczką, ale mimo wszystko Vahanian... ach xD Genialny bohater
I koniecznie dorwij drugą część Przeczytałam ją jakiś czas temu (wkrótce wreszcie dodam recenzję ) i jestem zachwycona
Jeszcze lepsza niż pierwsza? ; d
A bohaterowie to ogólnie byli genialni ; d Ale Vahanian miał dobre teksty ; d tutajpoczkategori
Recenzji pisać nieb będę, bo już jest ich sporo w tym temacie, ja tylko podzielę się swoimi wrażeniami. Otóż historia jak na typowe fantasy przystało, nie jest ona jednak ciężka ani skomplikowana. Widać że pisana przez kobietę, bowiem są aspekty romantyczne
Nasz główny bohater ma 20 lat, widać rozwój jego postaci, na początku jest młodzieniaszkiem, przez całą historię coraz bardziej dorośleje.
Bardzo barwne postacie, bardowie, gwardziści, przemytnicy, wampiry, magowie różnych specjalizacji, królowie, wielmoży itp. Bardzo przyjemne dialogi, najzabawniejszy (pewnie większość się zgodzi ) to Vahanian - bardzo mocno odznaczający się charakter.
Historia cały czas nabiera napędu, im jest się dalej tym bardziej książkę się chłonie. Fabuła czworoksięgu widać przemyślana (czytam dopiero 2 część, ale można się pewnych spraw domyślić) , nie są to książki pisane na potrzeby marketingu i pod czytelników, tylko przedstawiają zamysł pisarki. Bardzo dobra lektura dla wielbicieli Tolkiena, czy Sapkowskiego, jednakże świat jest odmienny - nie występują w nim elfy, krasnoludy, gnomy itp tylko ludzie, demony, wampiry - nie mylić z paranormalami To zupełnie nie ta bajka.
Podsumowując książkę oceniam na 9/10 jako że niestety nie dorównuje kunsztowi Sapkowskiego, a on posiada u mnie najwyższą notę. Jednakże jest to bardzo dobre pisarstwo, świetna przygoda, oczekiwanie na dalsze wydarzenia z wypiekami na twarzy
Jedyny minus to brak mapki, no niestety, dla mnie, miłośnicy fantasy to spory uszczerbek.
Oj leżała książka na półce i leżała - kupiona za sprawą Waszych recenzji, spychana na stosiku do czytania za sprawą recenzji zagranicznych ...
No cóż nie porwała mnie.
Jest z tą książką taka dziwna sprawa, napisana jest fajnie i to jej muszę przyznać , ładne opisy , choć chwilami ich za wiele ale to jeszcze do zniesienia.
Bohaterowie hmm no teoretycznie wszyscy fajni , ale byli tak niesamowicie jednobiegunowi, że przez to przeokropnie przewidywalni - a przewidywalni bohaterowie równa się przewidywalna fabuła :/ i znikoma ilość emocji - niestety.
Sam wątek: zły brat - dobry brat, księżniczka, siedem królestw (dlaczego zawsze siedem - bo ładnie brzmi?), zwariowany kompan, szlachetny kompan, uprzedzony kompan I wielkie zło które chce władzy - no nie oszukujmy się w końcu je pokonają - po drodze wszyscy zdobędą doświadczenia, zostawią za sobą stare życie i rozpoczną nowe w chwale i miłości oczywiście ....
Było, było wszystko było - może gdyby to była moja pierwsza książka tego typu to podobałoby mi się bardziej a tak jest po prostu przeciętna ... Nie zła, ale żadna rewelacja.
Jedynym innym i ciekawym dla mnie wątkiem jest magia związana z przywoływaniem dusz, ciekawa jestem jak w tym temacie sprawa się potoczy
Tak jak na wstępie napisałam, z książką jest taka dziwna sprawa no bo jakby nie patrzeć posiada wszystko aby być świetną lekturą, tylko proporcje jakieś nie takie - jednego za dużo, drugiego za mało i w rezultacie wyszło trochę nudnie.
Kolejne tomy prędzej czy (raczej) później przeczytam bo je mam ale nie widzę, na wątku o "Krwawym Królu" żadnej dyskusji co mnie jeszcze bardziej niepokoi :/
Sujeczka podobno przeczytałaś może podzielisz się wrażeniami w wolnej chwili
ps: W którejś recenzji przeczytałam, że książka przypomina grę komputerową - no kurcze coś w tym jest. tutajpoczkategori
Ja przeczytałam Krwawego. Nie dałam żadnej notki? wstyd pozniej naskrobie cos wiecej jak sobie poprzypominam to i owo, ale generalnie w Królu więcej się dzieje, magia wkracza na wyższy poziom no i następuje rozwiązanie całej tej historii czyli to czy Arontala upadnie czy nie. Co sie stanie i dlaczego. Ja naprawdę polecam Mnie tak wciągnęło że przez godzinę szukałam wzmianek o kontynuacji ktorej wowczas nie bylo
Natulka to mnie pocieszyłaś na chwilę obecną muszę odetchnąć, ale przeczytam na pewno - już tak mam tutajpoczkategori
Książka przyjemna ale bez szału. Pierwszą połowę czytało mi się całkiem miło, było sporo akcji, żadnych większych zgrzytów, ale potem książka miała pecha bo zaczęłam czytać coś innego, coś nieporównywalnie lepszego, a gatunkowo dosyć podobnego i wtedy na wierzch wyszła cała prostota i naiwność "Przywoływacza dusz". Bohaterowie zaczęli mnie nudzić, tak jak wspomniała Mulka, byli bardzo przewidywalni. Główny bohater Tris z biegiem czasu coraz bardziej mnie męczył swoją "szlachetnością". W dodatku wszystko było takie "ładne"! Straszne.
Pod koniec kompletnie się wyłączyłam przy czytaniu i nie za bardzo ogarniam, chciałam tylko nareszcie skończyć.
Ale nie, książka nie jest zła, powiedziałabym, że to taka bardzo lajtowa fantastyka, czytelników nieobytych z tym gatunkiem powinna zadowolić.
Jedyna rzecz która tak naprawdę mnie irytowała przy czytaniu to moje skojarzenia z Domem nocy...
Ale poza tym ok, nie mam nic do tej książki, ale na drugą część chyba się nie skuszę.
Znalazłam przypadkiem dzięki okładce 3-go tomu. Wygląda wspaniale, a i tytuł wskazywać mógł na coś ciekawego. Znalazłam więc część 1-szą i od razu zabrałam się za czytanie.
Pierwsze strony urzekły mnie, główny bohater wydał się czarujący, a cała historia zapowiadała bardzo dobrze. Na plus był również fakt, że napisana jest przyjemnym, łatwym językiem - akurat nie miałam ochoty na cięższą lekturę.
Jednak potem klimat zaczął powoli, powolutku stawać się przeciętny. Fabuła toczyła się przewidywalnie - Tris zawsze wyskakiwał ze swoją mocą i odwalał całą robotę, mdlał, a w następnej scenie wszystko było w porządku. To, co najbardziej mnie przyciągało - jego talent - powszedniał scena po scenie.
Największą wadą książki są jednak "spójniki", a raczej ich brak. A to właśnie one nadają większości książek charakter. Nie ma tu miejsca na opisy pomiędzy istotnymi scenami - coś się dzieje, jest parę zdań "odpoczynku" i znów cos się dzieje. Prawdopodobnie dlatego bohaterowie wydali mi się płytcy i pozbawieni ikry - nawet Vanhanian, postać najbarwniejsza i najbardziej "żywa" postać sprawia wrażenie nieco bezbarwnej w porównaniu do postaci z innych książek. Po prostu bohaterów było zbyt wielu, a ich "czasu antenowego" za mało. Każdy zapowiadał się ciekawie i można było ich polubić, ale nie porywali -po pewnym czasie wszyscy wydawali mi się podobni do siebie.
Tak samo ma się sprawa z relacjami między nimi - są jakby zbyt pobieżne, schodzą na dalszy plan. Choćby Tris, jego problemy, to jak na niego patrzą inni nie jest czymś, obok czego można przejść tak łagodnie i bezboleśnie, jak zrobiła to autorka.
Kolejna sprawa – ta lektura ogromnie przypominała mi Eragona. Jego słabszą, mniej dopracowaną wersję. Myślę, że głównie dzięki głównemu bohaterowi, ale i sama intryga toczyła się podobnie.
Musze przyznać, że nieco się zawiodłam na „Przywoływaczu”. Spodziewałam się dobrego fantasy, a dostałam jedynie jego szkic. Co jest zaskakujące, parząc na liczbę stron.
Mimo to, mogę z czystym sumieniem wystawić ocenę 4/5 lub 7/10. Była to bowiem jedna z nielicznych książek czytanych ostatnio, do których chciałam sięgać, by poznać ciąg dalszy.
Mam nadzieję, że kolejne części dostarczą mi tego, czego zabrakło pierwszej. tutajpoczkategori