ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Piękno naznaczone złem.
Miłość na granicy jawy i snu.

Ona – wrażliwa, samotna, nie chce się pogodzić z przeprowadzką na wieś w lasach Westerwaldu.
On – niesamowicie przystojny, intrygujący i groźny. Ellie wyczuwa, że tkwi w nim głęboka tajemnica, ale choć się boi – za wszelką cenę chce się z nim spotykać.

To on – Colin Blackburn – ratuje ją w czasie burzy i od tej chwili Ellie nawiedzają niesamowite sny, groźne i jednocześnie fascynujące. Sny, które prowadzą ją na granicę dwóch światów…

Dzieli ich wszystko. Łączy tylko tajemnica.

W sprzedaży od: 15 czerwca
Cena:
Stron: ponad 500
Wydawnictwo: Znak


Podoba mi się opis. I ta okładka! Jest świetna. tutajpoczkategori
Ale gruba!!!!!! I śliczna okładka
Podobno Znak ma rozsyłać recenzentom. Oby, bo mam straszną ochotę na tę książkę ^^ Okładka jest niesamowita! No i opis... *.* tutajpoczkategori


Okladka jets cudowna, opis już mniej
Ale raczej przeczytam xD
Ja raczej po nią nie sięgnę

Ile można czytać o "tajemniczym chłopaku" i "wrażliwej i samotnej"? :/ tutajpoczkategori
Jeśli jest jakaś książka o snach, to ją przeczytam z całą pewnością.
Zamówię sobie na empik com jak tylko będzie można
Ciągnie mnie do tej książki, ma super okładkę, pewnie przeczytam tutajpoczkategori
Super opis i okładka. Z chęcią przeczytam no i pewnie także kupię.
A jaka to tematyka?
Blood, opis jest wyżej, to raczej paranormal, jak mniemam. Nie spodziewam sie horroru jak w przypadku Koszmaru z Elm Street tutajpoczkategori
Niby tak,ale opisy niejednokrotnie mnie już zmyliły
Okładka nawet fajna, a i opis niczego sobie. Zapowiada się fajniee i jaka gruba. Postaram się przeczytać tutajpoczkategori
Za tyle stron trzeba będzie zapłacić jakieś 40 zł, ale mam dobre przeczucia W sumie o snach jeszcze nic nie czytałam.
Było, było, było! To wszystko już było! Ale w sumie, komu by się chciało tworzyć 500 stron o tym, co już było?
Okładka jest bardzo ładna. Jeśli będą pozytywne opinie, to kupię gdy będę miała taką okazję tutajpoczkategori
A ja dziś się dowiedziałam, że dostanę tę książkę do recenzji, z czego oczywiście strasznie się cieszę
Opis jest dość oklepany, ale intryguje mnie temat snów, a okładka jest śliczna, strasznie mi się spodobała. Książkę raczej przeczytam, ale wolę poczekać na recenzje tutajpoczkategori
Przeszedł dzisiaj do mnie egzemplarz recenzencki. Książka naprawdę gruba. Czekam na możliwość jej przeczytania...
Oooo! To może i do mnie dziś przyjdzie. A kiedy mają się pokazać recenzje? Macie jakieś tajemne kartki w środku? tutajpoczkategori
Recenzje maja być w okolicy 4-5 czerwca, bo premiera jest 16tego. Tez dziś dostałam egzemplarz - niestety wysyłane są zwykłymi listami priorytetowymi. Ciekawe, ile z nich zaginie... Tajemniczych kartek nie było.

Recenzje maja być w okolicy 4-5 czerwca, bo premiera jest 16tego. Tez dziś dostałam egzemplarz - niestety wysyłane są zwykłymi listami priorytetowymi. Ciekawe, ile z nich zaginie... Tajemniczych kartek nie było.

Ale Wam fajnie Ja musiałam niestety odmówić ze względu na rodziców (wiecie o co chodzi)... Ale wykombinowałam wraz z przyjaciółką jak otrzymywać paranormale od wydawnictw aby rodzice nie mieli o niczym pojęcia. Teraz tylko pozostaje kwestia, czy znów wyrażą chęć współpracy ;/

Przepraszam za tego offtopa, ale nie mogłam się powstrzymać tutajpoczkategori
Super okładka! Jest śliczna, mam nadzieję, że otrzymam ją do recenzji, a jeśli nie to na pewno ją kupię!
Jej jak ja wam zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki przed czasem !
Mi pozostało tylko już ją sobie zamówić na empik com tutajpoczkategori
Ja też dostałam tę książkę kilka dni temu do recenzji, dzisiaj dopiero ją zobaczyłam i jestem zaskoczona grubością. Nie spodziewałam się, że jest ona taka duża, chociaż to ponad 500 stron obiecywało wiele. Chciałabym się już za nią zabrać, niestety musi ona chwilę poczekać, jednak bardzo mnie do niej ciągnie.
Dziewczyny ile ona ma stron?
Bo na stronie wydawnictwa pisze, ze 600 i juz sama zgłupiałam tutajpoczkategori
Wersja recenzencka ma 507, więc w zasadzie to jest ilość stron czystego tekstu.
Tirin, a Ty już czytasz, nie? Dobre to?
Silje, idzie mi wolno, bo po drodze poczytuję jeszcze inne, ale rzeczywiście zapowiada się smakowicie. Już sam prolog sprawia, że ma się ciarki na plecach. Jestem dopiero na pięćdziesiątej stronie więc na razie poczekam z jednoznaczną opinią aż już przeczytam całość albo chociaż połowę Powrót do góry
Dzięki za odpowiedź.
To czekamy Tirin
O, to czytaj Tirin, czytaj Bo na przedspżedaży taniej, ale 32.49 piechotą nie chodzi Powrót do góry
Chciałabym dodać, że Pożeracz Snów to trylogia, oto niemiecki opis drugiej części http://www.bettinabelitz.de/
Kto nie czytał Pożeracza, niech nie czyta opisu, bo są spoilery.

Powiem jeszcze tylko, że książka na stałe trafiła do moich ulubieńców, ale reckę będę mogła dać na początku czerwca. I bardzo jestem ciekawa, kiedy będzie kontynuacja w Polsce, bo drugi tom w Niemczech chyba ma być pod koniec roku

A tak wygląda niemiecka okładka Pożeracza:


Książka mnie zaintrygowała. Uwielbiam tematykę snów, więc mogę już teraz stwierdzić, że raczej po książkę sięgnę (jeśli będzie miał miejsce niespodziewany przypływ gotówki albo jeśli ta lektura trafi do biblioteki ;p).
Okładka średnio mi się widzi, ale podchodzę do nich[okładek] dość krytycznie i czepiam się każdego szczegółu, więc rzadko któraś rzeczywiście mi się podoba. Powrót do góry
Oj, oj, to może byc fajne Tiri, czekam na twoją recenzję


Powiem jeszcze tylko, że książka na stałe trafiła do moich ulubieńców, ale reckę będę mogła dać na początku czerwca. I bardzo jestem ciekawa, kiedy będzie kontynuacja w Polsce, bo drugi tom w Niemczech chyba ma być pod koniec roku


To jak Tirin zamawiać? Możesz porównać ją do jakiejś innej książki (nie chodzi o fabułę) Coś w stylu: "Wywołała podobne emocje jak..." To zawsze ułatwia mi wybór, bo wiem czy osoba której się podobało ma podobny gust do mojego. Powrót do góry
Wywołała u mnie podobne emocje jak Dary Anioła czy Żelazny Król. Akcja rozwija się bardzo wolno ale to nie jest minus. Myślę, że książka warta kupienia. Ja na pewno kupię drugą część
Dzieki Jak porównujesz do DA to kupię napewno! (widzę, że gust mamy podobny ) Powrót do góry
Wow, do DA i ŻK? Muszę ją mieć! Dziewczyny, gdyby nie Wy, przegapiłabym setki książek, heh

Wow, do DA i ŻK? Muszę ją mieć! Dziewczyny, gdyby nie Wy, przegapiłabym setki książek, heh

Nie jest to porównanie związane z fabułą, bo fabuły sa jak dzień do nocy. Bardziej z odczuciami. Czytając Pożeracza Snów... no nie wiem... byłam tam! autentycznie. Powrót do góry
Tak, wiem, że chodziło o emocje, ale to świadczy o "Pożeraczu..." naprawdę dobrze Jakoś spróbuję go upolować.
Zachęcam do przeczytania mojej recenzji.

Wyobraź sobie, że ktoś zabiera ci sny. W brutalny sposób wyrywa z ciebie wszystkie szczęśliwe wspomnienia i marzenia, które w nocy układają się w piękne obrazy.
Wyobraź sobie, że porzuca cię przygnębioną, smutną i bez sił do przebrnięcia przez kolejny dzień.
Wyobraź sobie, że przychodzi każdej nocy, a ty nie możesz się bronić.
Nie chcesz.

Taką wizję roztacza przed nami niemiecka pisarka Bettina Belitz w swojej najnowszej książce „Pożeracz Snów”. Jest to jednocześnie jej debiut na polskim rynku wydawniczym.

Przyznam, że napisanie tej recenzji stanowiło dla mnie spore wyzwanie. Wcale nie dlatego, że książka jest zła, o takich zazwyczaj pisze się najłatwiej. Wręcz przeciwnie. Pożeracza Snów przeczytałam w jedną noc. Tak, muszę przyznać, że ta książka w sposób dosłowny, pozbawiła mnie snu. Gdy po kilku godzinach usiadłam przed laptopem, czułam się jakbym miała opisać sen, zupełnie nierzeczywisty i nierealny. W głowie pozostało mnóstwo myśli i odczuć, które trudno było zebrać w zrozumiałą dla innych całość.

Nastoletnia Elisabeth przeprowadza się wraz z rodzicami do małej, zapomnianej przez cywilizację wioski. Jest wściekła, buntuje się przeciw sytuacji w jakiej się znalazła. Odlicza czas, marząc jedynie o zdaniu matury i wydostaniu się z dziury, w którą wpadła. Nie szuka przyjaźni, nie stara się o akceptację. Nowi szkolni koledzy również nie pałają sympatią do zadzierającej nosa „pannicy z wielkiego miasta”.
Niespodziewanie pojawia się Colin. Roztaczający wokół siebie aurę tajemniczości chłopak, z każdym, na pozór przypadkowym spotkaniem, coraz silnie pociąga Ellie a jednocześnie wzbudza w niej coraz większy strach.

Brzmi znajomo?
Ile przeczytaliście już książek opartych na podobnym schemacie?
Czy warto sięgać po kolejną?
Cóż, ja myślę, że warto.

Pożeracz Snów ma w sobie coś, z czym nie spotkałam się wcześniej. W tej książce zaciera się granica między tym, co faktycznie czytamy a wyobraźnią, która buduje przed nami niesamowite obrazy.

Zaciera się granica między jawą a snem.
A sen właśnie jest tu elementem łączącym wszystkie wątki.
O sen trwa walka.

Autorka mile zaskoczyła mnie również swoim warsztatem pisarskim, który często jest najsłabszą stroną książek z gatunku Paranormal Romance.
Tu nie zacinałam się, nie męczyłam, a co najważniejsze nie odnosiłam wrażenia, że podobne fragmenty czytałam już wcześniej, w innej książce.

Czym bliżej byłam ostatniej strony, tym silniej zaciskałam kciuki za Ellie i Colina, za ich miłość.
I gdy skończyłam nie potrafiłam pozbyć się uczucia zawodu i niedosytu.

Na szczęście wykorzystując swój łamany niemiecki, udało mi się znaleźć informację, że jest to tylko pierwsza część serii. A więc tak faktycznie wszystko jeszcze przed nami. Walka trwa.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejne części szybko znajdą się w naszych księgarniach. Powrót do góry
I moja recka

Sen. Odpoczynek dla umysłu i ciała. Wytchnienie po ciężkich godzinach pracy i wytężania zmysłów. Niewątpliwie źródło marzeń. Ale nie każdy sen może być ukojeniem. Nie każda wizja będzie przepełniona słodkim oczekiwaniem. Są sny, które mogą przerazić. I takie, które potrafią zabrać nam coś niesamowicie cennego...

Elisabeth Sturm jest wrażliwą siedemnastolatką. Poznajemy ją w chwili, gdy przeprowadza się z rodzicami na wieś z tętniącej życiem Kolonii. Pomysł jej rodziców drażni dziewczynę i sprawia, że bohaterka ma ochotę uciec od wszystkiego. W Kolonii zostawiła swoje dwie kochane przyjaciółki oraz chłopaka, o którym skrycie marzyła. W dodatku jej brat wyprowadził się kilka lat wcześniej z domu i nie dawał znaku życia. Czy może być coś gorszego, od wyalienowania z dala od cywilizacji?

Samotna wycieczka do lasu dla „ukojenia nerwów” wydawała się dobrym pomysłem, lecz szybko zmieniła się w koszmar, gdy piękna wiosenna pogoda zamieniła się w szalejącą burzę, a świat nagle zaczął się rozpadać. Młoda dziewczyna nie miała szans na to, by się uratować z rwącego potoku, gdyby nie tajemniczy nieznajomy. Uratowawszy ją, odjechał bez słowa, a ona nie zdążyła mu nawet podziękować. Kim był? Czego chciał? I co robił w lesie, gdy zastała ich zdradziecka ulewa?

Wkrótce życie Ellie zmieni się nie do poznania. Nie tylko dlatego, że zaczną nawiedzać ją przedziwne, całkowicie niemożliwe sny, ale także z powodu poznania niebezpiecznego mężczyzny, który całą swoją postawą będzie się starał ją od siebie odepchnąć. Ale „zakazany owoc najbardziej kusi”, nawet jeśli nad bohaterką stoi charyzmatyczny ojciec gotowy zrobić wszystko, by ochronić córkę przed nieznajomym. Do czego doprowadzi ją znajomość z mrocznym chłopakiem o tajemniczym spojrzeniu? Czy będzie umiała podjąć odpowiednią decyzję? Jakie sekrety skrywają jej rodzice? I wreszcie najważniejsze - gdzie tak naprawdę kończy się jawa, a zaczyna sen?

Niesamowita tajemnica, magia i towarzyszący akcji niepokój to właśnie największe atuty powieści, z którą przyszło mi się zmierzyć. I poległam z kretesem, muszę przyznać. Niezwykłość powieści pani Bettiny pogrążyła mnie w czymś na kształt sennego marzenia, z którego wcale nie zamierzałam się wyrwać. A kiedy dotarłam do ostatniej strony, miałam ochotę rozpocząć wędrówkę od nowa, wciąż i wciąż. Cóż takiego jest w Pożeraczu Snów?

Akcja powieści rozwija się powoli, można rzec - w ślimaczym tempie. Jednak nie jest to minus dla dzieła, wręcz przeciwnie. Aby zrozumieć fabułę, potrzebujemy porządnego rozpędu, a pierwszoosobowa narracja bohaterki nam to umożliwia. Otrzymujemy zgrabną i czysto zarysowaną historię jej rodziny oraz możemy zagłębić się w samą duszę Ellie. Poznajemy jej lęki, słabości, a także mocne strony, z których powinna być dumna. Ponadto dziewczyna jest skromna, autentyczna i szczera. I na pewno nie nudna, jakbyśmy się mogli spodziewać.

Fabuła została podzielona na cztery części, niczym akty potężnej sztuki, oddzielające fazy przemijania lata – Wiosna, Wczesne lato, Lato i Babie Lato. Wszystkie cztery napisane zostały z perspektywy głównej bohaterki, jedynie prolog odcina się od fabuły, w dość tajemniczy sposób wzbudzając w czytelniku niepokój. Muszę nawet ująć to następująco –
prolog przeraża w swoim wydźwięku, przywodzi nam na myśl polującego myśliwego. Niesamowicie niebezpiecznego.

Konfrontacja dwojga głównych bohaterów – Elisabeth i Colina jest niczym śpiew umierającego, egzotycznego ptaka. Pełna udręki, niepokoju i słodkiego wyczekiwania, od którego czytelnik niespokojnie wierci się w miejscu. Obserwując ich spotkania, zmagania i piętrzące się sekrety miałam wrażenie, że wkrótce zobaczę mur niemożliwy do przejścia. Mur, który sama chciałabym zburzyć! Bohaterowie zostali przedstawieni wyczerpująco, ich sylwetki wyryły się w moich myślach zupełnie, jakbym obejrzała doskonale zekranizowany film, w którym można dostrzec każdą najmniejszą skazę na ciele i umyśle postaci. I podkreślę na koniec - nie ma mroczniejszego i bardziej przerażającego mężczyzny w literaturze ostatnich lat, niż Colin Blackburn. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami!

Okładka dzieła także zasługuje na chwilę uwagi z mojej strony. W porównaniu z oryginałem jest magiczna, tajemnicza i zatrważająca jednocześnie. Wynurzająca się z wody kobieca twarz sprawia, że zastanawiamy się nad jej położeniem, a przymknięte lekko oczy dają niewątpliwie do zrozumienia, iż dziewczyna znalazła się w momencie między jawą a snem.

Pożeracz Snów to niewątpliwie lektura nietuzinkowa, zasługująca na najwyższe uznanie. Jestem miło zaskoczona, że niemiecka literatura paranormal może być tak podniecająca i onieśmielająca jednocześnie. Na stałe powieść ta zostaje ustawiona na mojej półce z ulubionymi lekturami i nie ukrywam, że oddałabym naprawdę wiele, by już dziś poznać dalsze losy Ellie. Dlatego gorąco polecam powieść Bettiny Belitz, której premiera polska przewidziana jest na 16 czerwca 2011 roku, a ja z czystym sumieniem daję ocenę 10/10. I uprzedzam otwarcie – to dzieło pochłonie Was bez reszty. A potem pozostanie tylko pytanie „Czy ja wciąż śnię?”
Aj.. Tak bardzo chciałam przeczytać, a mój egzemplarz zaginął w akcji:/ (czyli na poczcie) Powrót do góry
I moja

„Pożera sny i serca”

Zacznę niekonwencjonalnie, tym razem od ostrzeżenia. Czytacie poniższy tekst na własną odpowiedzialność, książkę „Pożeracz snów” autorstwa Bettiny Belitz też. Jako twórczyni rekomendacji, nie uwzględniam reklamacji za ewentualne zawalone sprawdziany i egzaminy, niewyprasowane ubrania, zakurzone szafki czy zaniedbanie znajomych. Takie są właśnie efekty zanurzenia się w tej lekturze. Nie będziecie mieć czasu na nic, zagłębiając się w toni spektakularnej historii Colina Blackubrna i Elisabeth Sturm.

To była moja pierwsza styczność z pozycją gatunku paranormal romance napisaną przez obywatelkę kraju germańskiego. Kierowałam się stereotypami i brzmieniem języka, a więc pierwsze wrażenie było nieciekawe. Jednak wraz z postępem fabuły, moje zdanie zmieniło się diametralnie.

Ellie Sturm do tej pory dostosowywała się do swoich przyjaciółek z Kolonii, kupując te same ubrania, prostując włosy, regulując brwi, malując się, umawiając się z chłopcami, chodząc do galerii handlowej… Było tego mnóstwo. Dziewczyna tak przywykła do wszystkich tych czynności, że stały się one jej drugą naturą. Lecz stara Elisabeth siedziała gdzieś tam w środku i czekała na dogodny moment. Nastał on po przeprowadzce na istną „wieś”, odludzie. Parę domów, skromna szkoła, bagna. Ogromny dom z ogrodem. Z początku Lassie-plastik buntowała się, nie chcąc ustąpić miejsca prawdziwemu Ja, ale z pomocą paru czynników została zwyciężona. Jedną z osób, które miały w tym swój udział, był Colin Blackburn. O nim główna bohaterka wiedziała tyle, że swego czasu dał się ponieść modzie piercingu, jest świetnym karateką i reszta społeczności szkolnej omija go szerokim łukiem. Wyszło też na jaw, iż ma on dwadzieścia lat, czyli jest trzy lata starszy od Ellie.. Najdziwniejszą rzeczą była ogromna niechęć ojca bohaterki do chłopaka. Od tej chwili już nic więcej nie miało być tak proste, jak przedtem.

Chyba każdy z nas czuł się kiedyś nie na miejscu, niepotrzebny i odrzucany. Elisabeth odnosi takie wrażenie przez cały czas, a jest ono potęgowane przez postawę Colina „zostańmy przyjaciółmi”. Także nowi koledzy i koleżanki nie są zbyt uprzejmi, uważając ją za snobkę z wielkiego miasta. Maike ma ukryte motywy, Benni po prostu kontynuuje swój zwyczaj wtykania nosa we wszystko, co może. Mianem kumpla dziewczyna może określić chyba tylko Tillmana, choć przyjaźń ta jest co najmniej dziwna.

Sprawy znacznie się komplikują, gdy do świata Elisabeth wdziera się zakazana wiedza. Co zrobi samotna i wrażliwa postać łaknąca ciepła i miłości? Czy rzuci się w wir niosących za sobą przeróżne konsekwencje wydarzeń, czy postanowi spasować?

Narracja z punktu widzenia Ellie to ogromny plus dla lektury, kolejną zaletą jest jej grubość – ponad pięćset stron. Rynek książkowy powoli zaczyna zapominać, co znaczy gruby tom, stawiając na przynoszące zyski serie składające się nieraz z siedmiu, ośmiu części. Miło trafić na odmienne poglądy autorki.

Po raz drugi czytałam książkę Wydawnictwa Znak Emotikon i po raz drugi zachwycam się okładką. Wspaniałe, głębokie kolory, fenomenalny pomysł grafika pobudzający wyobraźnię, a wszystko to łączy się z treścią we wspaniały sposób. Należą się wielkie brawa.

Miałam tę przyjemność czytać egzemplarz recenzencki i nie omieszkam zauważyć, że mimo wersji nie poddanej korekcie, błędów praktycznie nie ma. Przynajmniej ja ich nie zauważyłam. Znacznie poprawia to jakość odbierania i przyswajania treści „Pożeracza snów”.

Wrócę jeszcze na moment to Bettiny Belitz, która dała mi nadzieję na to, że ciekawi i barwni bohaterowie nie są na wymarciu. Nie twierdzę, że wszyscy tacy są, ale znaczna ilość twórców stawia na akcję i wydarzenia, zapominając o detalach, które przecież dopełniają całości.

„Pożeracz snów” dał mi to, czego oczekiwałam: stopniowo rozwijające się uczucie, nastolatkę, i to całkiem zwykłą, niepowtarzalny klimat i wciągającą historię. Premiera będzie miała miejsce 16 czerwca , dlatego nie zwlekajcie i już zaklepujcie sobie miejsce na tę książkę w swojej biblioteczce. Musicie zapoznać się z jej treścią, zanim pożre ona Wasze sny. Wtedy pożre ona jedynie Wasze serca…

Moja ocena: 10/10
Coś z moich wrażeń po przeczytaniu książki

Sny odchodzą wraz przebudzeniem, czasem pamiętamy je trochę dłużej, gdy były przyjemne uśmiechamy się w momencie gdy wypłyną wśród wspomnień, a odganiamy od siebie gdy są koszmarem. Niektórzy mają sny prorocze lub wracają w nich do ważnych chwil ze swego życia. Co jednak gdy to co pojawia się w naszym umyśle niepokoi, powtarza się i staje się rzeczywistością? Ale nim główna bohaterka "Pożeracza snów" doświadczyła potęgi sennych obrazów jej życie uległa ogromnej zmianie.
Wioska gdzieś na skraju cywilizacji, miejsce zesłania i do tego jeszcze nawiedzone - tak widzi nowe miejsce zamieszkania Elie. Przeprowadzka z wielkiego miasta bez zapytania jej o zdanie uważa za karę. Entuzjazm rodziców nie zaraził dziewczyny, nie pomaga też w zawiadomieniu się tęsknota za przyjaciółmi i chłopakiem, który był kandydatem do pierwszego wielkiego uczucia. Na takich podstawach ma zbudować swoje życie, a przynajmniej dotrwać do matury, później świat będzie stał dla niej otworem. Jednak na razie musi brać udział w grze pt. "Cieszymy się z przeprowadzki". Już podczas pierwszego weekendu jest świadkiem pojawienia się nieprawdopodobnej zjawy, to co widzi kładzie na karb zmęczenia i gry światła. Może legendarna miejscowa postać - jeździec bez głowy jest tylko mitem, ale inny tajemniczy jeździec czający się w mrokach pobliskiego lasu raczej urojeniem nie jest...
A do tego wszystkiego sny o dziecku, które nie odchodzą w niepamięć wraz z przebudzeniem się, ale zostają w myślach przypominając na jawie o swoim istnieniu. Wiosna - początek nowego życia w przyrodzie, może także coś nowego czeka na Ellie ...?
Kim tak naprawdę jest Colin Blackburn, spotkany przypadkowo na sali gimnastycznej, podczas poszukiwania komórki? Tajemniczy jeździec i trener sztuk walki wie nadspodziewanie dużo o nowej mieszkance Riedderdorfu, tak jakby znał ją, ale przecież ona dopiero co przyjechała w to miejsce. Niektóre zdarzenia są dla niej jakby deja vu, jednak przecież to niemożliwe, prawda? Tak samo jak kojący głos słyszany przez dziewczynę zawsze gdy tego potrzebuje. Tylko dlaczego sen nie przynosi odpoczynku, lecz wręcz przeciwnie, to co się pojawia w jego czasie jeszcze wzmacnia uczucie niepokoju i nieprzystosowania do nowego miejsca zamieszkania?
Wraz nadejściem wczesnego lata Elie zdaje się być wciągana w coś czego sama nie jest świadoma. Sen staje się dla niej na poły ucieczką od rzeczywistości na poły koszmarną pułapką. Nie jest dla niej wytchnieniem, a raczej projekcją dawno zapomnianych obrazów, wspomnień - lecz czy należących do niej? Ma też okazję bliżej poznać tajemniczego Colina, który zaczyna ją coraz bardziej interesować i to z wzajemnością. Czy przyciąga ją do niego odmienność od miejscowych rówieśników czy coś co tkwi o wiele głębiej i jest bardziej niebezpieczne? Wydaje się, że chłopak zjawia się zawsze wtedy kiedy dziewczyna jest najsłabsza, może to tylko przypadek, bo jeżeli nie to jaki miałby cel? I czy tylko on ma tajemnice?
c
Świat, który znała już nigdy nie będzie taki sam po tym gdy poznaje prawdę - ojciec jest pół demonem, pół człowiekiem, nie chciał przejść na ciemną stronę, teraz walczy z nią. Jak żyć z taką prawdą, gdy bliska osoba przedstawia swoją wersję - logiczną, opartą na diagnozie lekarskiej, lecz która jest oszustwem, a to co powinno być fantazją czy też zmyśleniem ma wszystkie znamiona realności? W innym świetle wygląda teraz też odejście starszego brata Elii i zerwanie kontaktu z rodziną matki, wszystko powoli zaczyna się układać w całość - nowy obraz prawdziwej rzeczywistości otaczającej dziewczynę. To co można by uznać za sen staje się dla niej jawą, to co wydawało się realne okazało się kłamstwem, w dobrej wierze i dla ochrony, jednak oszustwem. Jeden sekret wyjaśnił się, ale to co chowa przed Elie i światem Colin nadal pozostaje ukryte, a i rodzice do końca nie odsłonili swoich tajemnic. Zagrożenie, które wydawałoby się, że istnieje tylko w czasie snu jest równie groźne na jawie, tym bardziej gdy chce się pośredniczyć pomiędzy dwoma światami, z których do jednego nie można już wrócić, a do drugiego nie chce się wejść. Takie życie wybrał ojciec Elie, jednocześnie jest to także wybór dla jego rodziny, niełatwy i przynoszący ból. A dzięki istocie, którą uważa za wroga, jego córka umie zrozumieć to co go dręczy. Jednak upór by poznać prawdę ma swoją cenę - oddalenie się od ludzi, którzy mogli stać się przyjaciółmi i odrzucenie przez osobę, którą obdarzyło się uczuciem.
Wraz z nadejściem jesieni kończy się to zaczęło się pewnego wiosennego wieczoru, a co nie miało prawa zaistnieć. Jednak koniec jednego jest początkiem czegoś innego, może lepszego, może gorszego, lecz dla człowieka mającego nadzieję jest iskierką światła w najgorszych chwilach.

Książka "Pożeracz snów" to historia dziewczyny i chłopaka, czujących się wyobcowanymi, jednak tak jak inni z ich otoczenia pragnący miłości i poczucia akceptacji, takimi jakimi są, bez udawania kogoś kim nie są. Jest też wątek tajemnicy rodzinnej, której ukrycie powoduje niezrozumienie i rozłam w rodzinie. Zmory są znane z ludowych przypowieści, jako istoty dręczące ludzi we śnie, wręcz je duszące, karmiące się koszmarami lub je zsyłające. Co jednak gdy potrzebują pozytywnych snów, marzeń sennych do życia i zewnętrznie mało się różnią od ludzi, którym skradają to co daje siły, chociaż ofiary nie zdają sobie z tego sprawy? Autorka sięgnęła po opowieści trochę zapomniane, jednak równie interesujące co legendy paranormalne. Powrót do góry
Super recenzje
Bardzo mnie cieszą tak wysokie oceny dla tej książki.
Zamówiłam już jakiś czas temu, więc mam nadzieję zacząć ją czytać w dzień premiery
Tirindeth twoja recenzja mi się bardzo spodobała i już nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam. Powrót do góry
Super recenzje, zrobiłyście mi wielką ochotę na tę książkę.
Jaki wysyp recenzji Aż się dziwię że je wszystkie przeczytałam, ale wciągnęły mnie one bez reszty, już się boję co będzie przy książce Powrót do góry
Wasze recenzje naprawdę są super - mam przeogromną ochotę na "Pożeracza..."
Ja już swojej recenzji nie będę umieszczać.
Książka jest bardzo ciekawa, wciąga. Sposób w jaki jest napisana intryguje. Mniej znane postacie fantastyczne wnoszą świeżość do tego gatunku literackiego. Na pewno każdy znajdzie coś co go zaintryguje, wzruszy lub rozbawi.
Książka, którą warto mieć w swojej biblioteczce.
Polecam i życzę miłej lektury. Powrót do góry
zapowiada się ciekawie. I wiem, że to może nie fair, ale oceniam książki po okładkach, a raczej nie oceniam, ale wybieram, a ta jest świetna
Bardzo podoba mi się to, że książka jest długa. Zapewne po nią sięgnę, chociaż jeśli o mnie chodzi to na kilometr pachnie kolejnym romansidłem paranormalnym
Gruba, ciekawa i paranormalna, czego chcieć więcej? Powrót do góry
Właściwie do autorów niemieckich, z jakiś niewyjaśnionych powodów, byłam nastawiona negatywnie. Pewien wpływ na to na pewno miało narzekanie mojej przyjaciółki na jakąś książkę. Słuchałam tego wprawdzie jednym uchem lecz widocznie utrwaliło mi się to w umyśle i nieświadomie unikałam książek germańskich pisarzy. Całe szczęście miałam okazje przeczytać "Pożeracza snów" i moja opinia radykalnie się zmieniła.

Sny. Czym są dla nas właściwie sny? Naukowcy nadal nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Niektóre są piękne inne zaś zamieniają się w okropne koszmary. Sama muszę z przykrością stwierdzić, że śnię bardzo rzadko...
Fabuła "Pożeracza snów" jest nierozerwalnie związana z ta tematyką. Co sprawia, ze jest oryginalna, wyjątkowa i warta czasu z nią spędzonego.
Elisabeth Sturm wraz z rodzicami przeprowadza sie z tętniącego życiem miasta, Kolonii, do sennej wioski Kaulenfeld. Oczywiście nie nastraja ją to pozytywnie. W mieście zostawiła wszystkich znajomych, o których tak zawzięcie zabiegała próbując się wpasować w ich świat. Należała do paczki najpopularniejszych dziewczyn w klasie. Chodziła w markowych obraniach, bawiła się w modnych klubach, nie wychodziła z domu bez makijażu i wyprostowanych włosów. I kiedy wreszcie zaczęła czuć się akceptowana w tamtejszym liceum, jak grom z jasnego nieba spadła na nią wiadomość o przeprowadzce. Jej ojciec dostałam posadę dyrektora szpitala dla psychicznie chorych i nie mógł zaprzepaścić tej szansy.
Zamieszkują w starym domu obrośniętym winoroślą. Rodzice Ellie są naładowani optymizmem i przeciwieństwie do swojej córki tryskają radością. A ona najlepiej przespała by cała tą sprawę. Niestety tak się nie da. Musi rozpocząć nowe życie w nowym miejscu, a co za tym idzie nowej szkole. Już od pierwszego dnia sprawy nie mają się dobrze. Nowi znajomi uważają ją za paniusię z miasta, zadzierającą nosa, za snobkę i przemądrzała kujonkę.
Przytłoczona całą ta sytuacją Ellie wybiera się na spacer, który będzie niemal momentem zwrotnym w jej życiu. Kiedy przechadza się po leśnej ścieżce nagle nad nią rozszalała się burza. Dziewczyna nieprzyzwyczajona do tak gwałtownego żywiołu wpada w panikę. Próbuje walczyć z zacinającym deszczem i hulającym wiatrem jednak bezskutecznie. Kiedy jest już niemal pewna przegranej, znikąd pojawia się jeździec na czarnym koniu i niczym rycerze księżniczkę, ratuje dziewczynę z opresji.
Potem Ellie jeszcze niejednokrotnie spotka swojego wybawiciela. Colin nieodparcie będzie ją pociągał, ale tez i przerażał. Zostanie ujawnione wiele szokujących faktów. Wyniknie wiele nieprzewidzianych zdarzeń. Ellie spotka się z zazdrością, nienawiścią, miłością, ale i strachem. Bo nawet we śnie nie jest do końca bezpieczna. Bo gdzieś tam czyha zmora, głodna ludzkich nocnych fantazji. A może nie jest ona wcale tak daleko. Może mieszka ona nawet pod tym samym dachem?
Wśród wszystkich książek o wampirach, czarodziejach, wilkołakach, upadłych aniołach i całej rzeszy innych paranormalnych stworzeń, "Pożeracz snów" jest niczym orzeźwiający powiew świeżości. Nie uświadczysz tu drogi czytelniku żadnego z wyżej wymienionych postaci. Mimo iż książka jest zdecydowanie fantastyczna to jednak podczas czytania ma się wrażenie zniewalającej realności fabuły. Cały utwór napisany jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy Elisabeth. Jedynie prolog jest opisem odczuć kogoś innego. Wprowadza nas w mroczny klimat powieści.

Bohaterowie wprost podbili moje serca. Najpierw zacznijmy od postaci którą pokochałam rozszalałą miłości i z niecierpliwością wyczekiwałam fragmentów z nim związanych. Jest to mianowicie... Master X. Wtajemniczenie wiedzą, a nie wtajemniczonych informuje, ze jest to kot. Szalony i nieprzewidywalny niczym mój Nico. I za to właśnie tak go uwielbiam.

Główna para bohaterów Ellie i Colin też uzyskali moją sympatię. Ona jest taką zwykłą nastolatką, która jest lekko zagubiona w otaczającym ją świecie. Ma swoje lęki i marzenia. Nie jest jednak żadną eteryczną istotką, która za wszelką cenę trzeba chronić, bo nie daj Boże się skaleczy. Jest odważna i bardzo bardzo uparta. Niektórych może irytować to, ze ciągle jest zmęczona i zasypia w niespodziewanych momentach, ale ja osobiście bardzo ją rozumiem bo sama potrafię przysnąć w różnych miejscach i pozach .
Colin. Ach Colin! Zdecydowanie jeden z moich ulubionych męskich bohaterów. Groźny, tajemniczy, bardzo poraniony na duszy. To to co foninki lubią najbardziej. Oczarował mnie swoim wyglądem i zachowaniem.

Bardzo zaintrygował mnie również Tillmann. Odegrał w utworze znacząca rolę i bardzo go polubiłam. Mam nadziej, że autorka nie zrobi tu jakiegoś trójkąta miłosnego właśnie z nim jako tym drugim.

Akcja dzieje się tu w wolnym tempie, co zdecydowanie nie jest minusem tej pozycji. Pozwala czytelnikowi z oczekiwaniem wyglądać kolejnych przygód bohaterów. Czytelnik może dłużej rozkoszować się książką, mimo iż na końcu i tak czuć niedosyt i można powiedzieć lekkie rozczarowanie, które potęguje głód na druga część, tej jak się zdążyłam zorientować trylogii.

Musze również pochwalić wydawnictwo za okładkę książki. Jest czarująca, w pewien sposób magiczna. W porównaniu z oryginalną okładką nasza jest bardzo kreatywna i wyróżniająca się z tłumu. Nastraja potencjalnego czytelnika po zapoznania się z nią by rozwikłać tajemnice w niej zawartą.

"Pożeracz snów" trafi na sklepowe półki 16 czerwca, a ja z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu, kto zmęczył się już tymi wszystkimi krwiopijcami i szuka czegoś nowego, nie banalnego.

z: http://szeleststron.blogspot.com/
Cóż, nie myślę pisać typowej recenzji. Przede wszystkim nie zamierzam streszczać tu książki. Kto chce poznać treść niech przeczyta powieść, a nie cudze skróty.
Kiedy zaczęłam czytać Pożeracza snów początkowo odniosłam wrażenie, że jest to średnio ciekawa książka o współczesnej dziewczynie i jej dorastaniu. Ale bardzo szybko zmieniłam zdanie, po pierwsze książka okazała się bardzo ciekawa, do tego stopnia, że trudno było odłożyć ją na potem, poza tym wcale nie była o dorastaniu i dojrzewaniu, no może nie do końca o tym. Nie chcę oczywiście zdradzać treści, zachęcam właśnie do przeczytania książki, bo mnie się bardzo dobrze ją pochłaniało ( bo czytało to chyba za skromne określenie). Co mi się podobało w Pożeraczu snów? Przede wszystkim książkę czyta się bardzo lekko, jest ciekawa, bohaterowie na pierwszy rzut oka są zwykłymi ludźmi, ale niektórzy okazują się takimi tylko na pierwszy rzut. Poza tym B. B. przedstawiła relacje między głównymi bohaterami w sposób- można byłoby powiedzieć, że oryginalny, ale to nie do końca prawda, bo w literaturze już takie spotykałam- jednak mnie bardzo przypadły do gustu, za to też książka mi się spodobała. Troszeczkę naiwnie i baśniowo wygląda postać wiedźmy- bo i taka pojawia się w powieści- ale da się to wytrzymać. (Czyli już zdradziłam, że występują tu elementy wykraczające poza świat normalny.) Poza początkiem, trochę przydługim i „usypiającym” to jedyna wada, jaką znalazłabym w książce, gdybym chciał się przyczepić. Ale czy to początkowe usypianie czytelnika i głównej bohaterki nie jest- gdyby chcieć się doszukiwać drugiego dna- czymś świadomie wprowadzonym do książki? Dla mnie było to takim zabawnym odniesieniem, które doceniłam gdzieś tak pod koniec powieści. Z panią Bettiną Belitz nie spotkałam się na stronach wcześniejszych powieści- być może to jej polski debiut, ale chyba zechcę śledzić jej pozycje wydawnicze, zaciekawiła mnie.
W tej książce okazuje się że nic nie jest takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka Powrót do góry
Siedemnastoletnia Elisabeth Sturm przeprowadza się z rodzicami z rozrywkowej Kolonii do Kaulenfeld w Westerwaldzie, gdzie niesamowicie nudzi ją życie wiejskiej dziewczyny. Szybko jednak zostaje porzucona przez przyjaciółki z wielkiego miasta, do których nieustannie musiała się dopasowywać. W Westerwaldzie poznaje Colina Blackburna, mężczyznę, który wywraca jej świat do góry nogami.
Cóż, muszę przyznać, książka ma dość specyficzny charakter.
Zaczęłam ją czytać niechętnie, ponieważ początkowo odrzucało mnie to, że akcja dzieje się w Niemczech. Szybko jednak zapomniałam o uprzedzeniach i niemal ją pochłonęłam.
Co chyba oczywiste, bardzo zainteresowała mnie postać Colina – dziwny chłopak, budzący niechęć wśród mieszkańców miasteczka. Jednakże sama główna bohaterka, Ellie, jest ciekawą postacią i w pewnym sensie zachęca do przeczytania książki.
I wydarzenia. Niektóre, mogłoby się wydawać, oczywiste, ale jednak nieprzewidywalne.
Książka zrobiła na mnie spore wrażenie i oceniam ją bardzo pozytywnie. Polecam ją miłośnikom paranormal romance i nie tylko. Myślę, że każdy może znaleźć w niej coś dla siebie.
Przeczytać, przeczytam - to jest pewne, ale nie wiem czy kupię. W każdym razie przemawia do mnie duża ilość stron... Powrót do góry
Jestem zbyt leniwa, żeby napisać normalną, porządną recenzję więc wypunktuję moje wrażenia po lekturze:
    lnazwa Kozia Wólka mnie rozwala.
    lWątek z czytaniem w myślach był jakiś niedokończony.
    lEllie była w klasie maturalnej czy 'przedmaturalnej'? Bo przeczytałam i nadal nie wiem. Może to mało istotny szczegół, ale na początku cały czas myślałam, że jest w maturalnej, a potem jak po wakacjach wróciła normalnie do szkoły moja teoria legła w gruzach i się pogubiłam. ;<
    lpostać Colina jest dużym plusem powieści, nie jest typowym kochankiem z paranormali. Trafił do grona moich ulubionych postaci r. męskiego z książek.
    ltematyka książki- sny. Coś nowego i oryginalnego.
    lminispojler <<zamieszanie we wszystko rodziny Ellie było świetnym pomysłem, dobrze zrobiło fabule.>>
    lnie wiem, czy ktokolwiek zauważył, ale na str. 127 użyto słowa 'fryzyjski'. Uwielbiam tę książkę za to, że chociaż w jednym zdaniu wspomniała o najwspanialszej rasie koni, jaka kiedykolwiek stąpała po ziemi. ;D
    lKsiążka ma dużo stron, ogromny plus.
    lSam fakt, że książka została napisana przez Niemkę mnie przeraził. Dochodzą do tego straszne niemieckie imiona (chwała, że nie wszystkie) i umiejscowienie akcji w Niemczech. Mogłabym nigdy nie sięgnąć po tę książkę choćby z tego, idiotycznego swoją drogą, powodu. Mimo wszystko po nią sięgnęłam i bardzo się cieszę, że nie dałam się zwieść pozorom.
    l Może to tylko na mnie tak działało, ale kiedy czytałam tę powieść zapominałam o bożym świecie. Przeżywałam każde chwile wraz z główną bohaterką. Niewiele było książek, które tak mocno i na tak długo oderwały mnie od rzeczywistości.


Kurdę, nie mogę się doczekać drugiej części!

In konie fryzyjskie? No to już wiem, że chcę tą książkę. To moja ukochana rasa koni . W dodatku jeszcze pomysł ze snami? Koniecznie wpisuję na listę: do kupienia . Powrót do góry
Ta książka, wciągnęła mnie bardziej niż "Zmierzch" i wszystkie jego części. Nie było tu przesłodzonych scen jak tam. Tą książkę, czytałam w dzień i w noc. Z smutkiem zobaczyłam, że czytam ostatnią stronę. Miałam nadzieję, że ta książka się nigdy nie skończy. No nie dało się xd Będę czekać na kolejną część tej książki. Jak na razie ta książka na mojej liście " Najlepsze książki" zajęła pierwsze miejsce. Polecam.
Ech... Wiecie jak się nazywa kolejna część? Będę musiała się udać na polowania xD
Hej. Mam takie troszkę dziwne pytanie. Może mi ktoś napisać w jakim czasie jest napisana ta książka? Bo nienawidzę książek pisanych w czasie teraźniejszym, a teraz niestety (dla mnie oczywiście) coraz więcej się takich pojawia. Więc niech jakaś dobra duszyczka się ulituje i mnie poinformuje Powrót do góry
lolik czas... teraźniejszy, ale warto przeczytać Tylko trzeba być uważnym, bo sen zaciera się z realnym życiem. Oczywiście chodzi o książkę xd

5.tematyka książki- sny. Coś nowego i oryginalnego.
Ta książka, wciągnęła mnie bardziej niż "Zmierzch" i wszystkie jego części.
Wciąga bardziej od Zmierzchu ? Cała lista książek, które robą to lepiej od tamtej trylogii Powrót do góry

5.tematyka książki- sny. Coś nowego i oryginalnego.
To nie jest nowy motyw w literaturze. Z wykorzystaniem snów (także jako głównym wątkiem całej historii) jest całkiem sporo powieści. Ja mam "Pożeracza" jeszcze do doczytania i choć sny to moja obsesja dosłownie to tak średnio tam potraktowany dla mnie ten wątek.

W każdym bądź razie dla mnie jest to coś całkiem nowego. A na tle obecnych paranormali o wampirach, aniołach, wampiroaniołach i Bóg wie czym jeszcze ta książka się wyróżnia i na pewno można powiedzieć, że jest oryginalna. Takie jest moje zdanie.
Tematyki snów jest faktycznie bardzo mało w całej książce, miałam nadzieję, że ten wątek będzie lepiej rozwinięty. Liczę na to, że będzie tego trochę więcej w następnej części.

Ta książka, wciągnęła mnie bardziej niż "Zmierzch" i wszystkie jego części.
Wciąga bardziej od Zmierzchu ? Cała lista książek, które robą to lepiej od tamtej trylogii

Z jednej strony rozumiem to, co miała na myśli Cas, a z drugiej rozumiem Christinę. Kiedy pierwszy raz przeczytałam Zmierzch, byłam pod takim wrażeniem, ze długo żadna książka mną tak nie wstrząsnęła. Dopiero później poznałam inne powieści, lepsze lub w równym stopniu interesujące. Teraz każdy jedzie po Zmierzchu, bo fajnie jest się zlewać z Edka, ale niestety trzeba mieć świadomość, że nawet jeśli to lekka i banalna nieco książka, i tak była pionierem w literaturze paranormal. I pewnie jakbym nie znała Darów Anioła, Żelaznego Dworu i Przyrzeczonych, nadal Zmierzch byłby dla mnie numerem 1. Dlatego spoko, Christina pozna kolejne książki i sama oceni, na ile Zmierzch jest super. Faktem jest, że Pożeracz Snów w pewnym stopniu wciąga tak jak Zmierzch, bo jest czymś nowym - wtedy to wampiry Cullenowie byli nowością, teraz nowością jest tematyka snów w ujęciu Ellie.
Niemniej na zakończenie powiem tylko, że jednego Edwardowi odmówić nie można - wciąga/przyciąga jak mało kto A teraz te rolę przejmuje Colin ^^

Wybaczcie za offtopa, ale chciałam się wypowiedzieć w tym temacie Powrót do góry
''Pożeracz Snów'' autorstwa Bettiny Belitz, to opowieść o Elisabeth - miastowej dziewczynie, która wyrwana ze swojego idealnego świata, trafia do domku na wsi, a konkretnie do Kaulenfeld. Miasteczko to, ''oblężone'' przez starców, okryte legendą o jeźdźcu bez głowy dla bohaterki staje się przekleństwem, a dąb skazańców, stojący przed jej domem, gwoźdźiem do trumny. Zaszywając się w pokoju na poddaszu opracowuje plan ucieczki do miasta, która ma zamiar zrealizować tuż po maturze. Jednak świat Elisabeth wywraca się do góry nogami, gdy na swej drodze spotyka Colina – chłopaka nieakceptowanego przez otoczenie, samotnika i dziwaka, który mimo wszystko przyciąga ją do siebie jak magnes. Od tej pory bohaterke zaczynają nawiedzać dziwne sny. Kim jest Colin? Jaką mroczną tajemnice skrywa rodzina dziewczyny?

Przyznaję, że początkowo książka szła mi dość opornie. Motyw dziewczyny przymusem wyrwanej z własnego środowiska, trafiającej na tajemniczego chłopaka dla którego traci głowe znamy już ze ,,Zmierzchu''. Odkładałam książka i na powrót do niej wracałam, wierząc, że autorka mnie jeszcze pozytywnie zaskoczy. Cóż, nie myliłam się. Następuje diametralny zwrot akcji, naprawde wbijający w fotel, tudzież łóżko/hamak/(...)/podłogę. Zatraciłam się, wsiąkłam na dobre. Straciłam kontakt z rzeczywistością na dobre kilka godzin! ''Pożeracz snów'' to nie jest typowy paranormal romanse (czyt. Ona + wampir/wilk/czarodziej/diabeł czy inne licho). Widzimy tu świeże spojrzenie na tematykę, o które tak trudno we współczesnym książkowym świecie, kiedy to może się wydawać, że ''wszystko już było''.

Jeszcze raz szczerze polecam książkę i życzę wytrwałości tym mniej cierpliwym – opłaci się. Buty na nogi i do księgarni marsz!
Książka przecudowna, zupełnie się w niej zatraciłam na te kilka godzin. Nie mogę doczekać się kolejnych części. Colin jest cudowny, a co nie zdarza mi się często Ellie także polubiłam Powrót do góry
Właśnie zaczęłam ją czytać i specjalnie dla niej odłożyłam 3 część GONE. Z początku żałowałam, że kupiłam tą książkę zamiast innej, ale po przeczytaniu kilku rozdziałów zmieszanie zamieniło się w radość z dokonanego wyboru. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały również mnie nie zawiodą.
Będę inna niż wszyscy, bo na mnie ta książka nie zrobiła aż tak dużego wrażenia.Właściwie to mam do niej parę zastrzeżeń.
Po pierwsze: strasznie długo się rozkręcała,zaczęło się robić ciekawie dopiero na 200 stronie. No ale gruba książka, mogę to zrozumieć.
Po drugie:SPOILERZakończenie według mnie było okropne, no bo Ellie najpierw prawie za niego umarła a potem pozwala mu odejść i nawet nie płacze ani nic tylko idzie spać. CO TO MA W OGÓLE BYĆ?!!SPOILER
Ale nie twierdzę że "Pożeracz" nie ma żadnych plusów, bo ogólnie to fajnie mi się czytało, autorka trzymała w napięciu i w ogóle te tajemnice itp. Ale ten koniec mnie zraził.
Myślę że dam 7/10 Powrót do góry
Tirindeth, Cassin, macie rację, gdy czytałam 'zmierzch' po raz pierwszy myślałam 'najlepsza książka jaką przeczytałam!', ale teraz to ta książka odeszła u mnie w zapomnienie. Na jej miejsce wkradł się pożeracz xD i zobaczymy może też Porzuceni...
Mam "Pożeracza..." już od jakiegoś czasu i jestem w trakcie czytania. Póki co, podoba mi się, ale do Waszych zachwytów mi daleko. Zobaczymy, jak będzie dalej. Powrót do góry
Ja przeczytałam "Pożeracza snów" już z tydzień temu, ale po prostu nie mogę nic o nim napisać bo wiem że wyjdzie z tego emocjonalny bełkot, jestem tą książką kompletnie zachwycona i chyba właśnie stała się moim ulubionym paranormalem, jestem w niej dosłownie zakochana, po skończeniu czytania chyba z 20 minut się do niej tuliłam (!!!) i mało brakowało a poszłabym z nią spać, bo po prostu nie mogłam od niej oderwać rąk. Coś niewiarygodnego. Za parę dni jadę na wakacje i przeczytam ją po raz drugi, może wtedy spojrzę na nią bardziej obiektywnie

Ja przeczytałam "Pożeracza snów" już z tydzień temu, ale po prostu nie mogę nic o nim napisać bo wiem że wyjdzie z tego emocjonalny bełkot, jestem tą książką kompletnie zachwycona i chyba właśnie stała się moim ulubionym paranormalem, jestem w niej dosłownie zakochana, po skończeniu czytania chyba z 20 minut się do niej tuliłam (!!!) i mało brakowało a poszłabym z nią spać, bo po prostu nie mogłam od niej oderwać rąk. Coś niewiarygodnego. Za parę dni jadę na wakacje i przeczytam ją po raz drugi, może wtedy spojrzę na nią bardziej obiektywnie
Hmm, nieźle Ja właśnie ją skończyłam no i cóż, niesamowicie mi się spodobała choć do ulubionych raczej nie trafi.
Na początku książki (czyt. zanim Ellie poznała całą prawdę) miałam okropne wrażenie, że (nie wiem czy to się jako spoiler zalicza, ale na wszelki wypadek...) Colin to wampir... zawsze kiedy opisywana była jego skóra, jaka to blada, jaka to zimna, co chwila Edward mi się przypominał. Jeszcze po tych uszach kolejne niemiłe uczucie, że może jednak to elf... Na szczęście wszelkie moje obawy się rozwiały, choć zakończenie nie do końca mi pasowało... A w ogóle wiadomo coś czy będzie 2 część? Powrót do góry

Ja przeczytałam "Pożeracza snów" już z tydzień temu, ale po prostu nie mogę nic o nim napisać bo wiem że wyjdzie z tego emocjonalny bełkot, jestem tą książką kompletnie zachwycona i chyba właśnie stała się moim ulubionym paranormalem, jestem w niej dosłownie zakochana, po skończeniu czytania chyba z 20 minut się do niej tuliłam (!!!) i mało brakowało a poszłabym z nią spać, bo po prostu nie mogłam od niej oderwać rąk. Coś niewiarygodnego. Za parę dni jadę na wakacje i przeczytam ją po raz drugi, może wtedy spojrzę na nią bardziej obiektywnie
Hmm, nieźle Ja właśnie ją skończyłam no i cóż, niesamowicie mi się spodobała choć do ulubionych raczej nie trafi.
Na początku książki (czyt. zanim Ellie poznała całą prawdę) miałam okropne wrażenie, że (nie wiem czy to się jako spoiler zalicza, ale na wszelki wypadek...) Colin to wampir... zawsze kiedy opisywana była jego skóra, jaka to blada, jaka to zimna, co chwila Edward mi się przypominał. Jeszcze po tych uszach kolejne niemiłe uczucie, że może jednak to elf... Na szczęście wszelkie moje obawy się rozwiały, choć zakończenie nie do końca mi pasowało... A w ogóle wiadomo coś czy będzie 2 część?
Ja tak samo xD Tak na blogu autorki jest nawet opisana już ta książka. Z tego co mi wiadomo w Niemczech wyjdzie na początku 2012 roku

Hej. Mam takie troszkę dziwne pytanie. Może mi ktoś napisać w jakim czasie jest napisana ta książka? Bo nienawidzę książek pisanych w czasie teraźniejszym, a teraz niestety (dla mnie oczywiście) coraz więcej się takich pojawia. Więc niech jakaś dobra duszyczka się ulituje i mnie poinformuje
lolik czas... teraźniejszy
Książka nie jest napisana w czasie teraźniejszym... Jest w czasie przeszłym. Powrót do góry

Hej. Mam takie troszkę dziwne pytanie. Może mi ktoś napisać w jakim czasie jest napisana ta książka? Bo nienawidzę książek pisanych w czasie teraźniejszym, a teraz niestety (dla mnie oczywiście) coraz więcej się takich pojawia. Więc niech jakaś dobra duszyczka się ulituje i mnie poinformuje
lolik czas... teraźniejszy
Książka nie jest napisana w czasie teraźniejszym... Jest w czasie przeszłym.

tak, tak potwierdzam ... właśnie czytam, poświęcam jej każdą wolną chwilę i żałuję, że mam ich aktualnie tak mało

nie wiem czy wcześniej było, nie zauważyłam - fragment:
http://www.znak.com.pl/wirtualnaksiazka,id,2825

...........................

Skończyłam i szczerze nie wiem jak teraz mam wziąć do ręki inną książkę.
Czytałam wczoraj do później nocy i celowo zostawiłam sobie 3 ostatnie rozdziały na rano, bo czułam że zakończenie nie pozwoli mi zasnąć.
Fakt, książka - jak to PR - nie jest jakimś literackim arcydziełem, ale historia jest tak przejmująca i wzruszająca, no normalnie ryczeć mi się chce
Kocham tę książkę, a jednocześnie jej nienawidzę, za to, że jest trylogią ... nie miałabym nic przeciwko temu, gdybym miała przed sobą już 3 tomy, a tak to oczekiwanie jest takie frustrujące :/
To jest ta jedna z nielicznych książek, której szkoda mi było czytać, żeby zbyt szybko się z nią nie rozstać
Fakt, że z początku ciężko mi wchodziła, rzeczywiście jest dość sporo opisów, ale potem byłam za nie autorce wdzięczna , bo dzięki nim mogłam totalnie w tym świecie zatonąć. Wszystko dzięki temu było takie wyraźne, pokój Ellie, mieszkanie Colina, las - czułam, że tam jestem i tak ciężko było stamtąd odchodzić :/

Nie napisze nic o fabule, bo nie ręczę za siebie Powiem tylko, że Ellie jest fantastyczną dziewczyną mimo, że jest beksą i boi się pająków, za to Colin w końcu prawdziwy, mroczny egzemplarz i te jego listy ahhh
SPOILERpiękne i zarazem tragiczne jest to, że jakby człowiek na to nie patrzył ich wspólne życie razem nie ma sensu, nawet gdyby Tessy nie było, przecież Colin nigdy nie pozwoli, żeby Ellie stała się taka jak on, a dla niego raczej nie ma ratunku - na razie koniec SPOILERA

ehhh no cóż pozostaje czekać na kolejne części, przeczytałam opis drugiej, nie poprawił mi nastroju ale przynajmniej wiem, że będzie cos dalej i widzę, też że trzecia część wychodzi 1 listopada niech się Znak spieszy

ps: na profilu Znaku na FB przeczytałam, że drugą częśc planują dopiero w przyszłym roku
Przeczytałam tę książkę i mówiąc szczerze, jestem zachwycona, jednakże nie w takim stopniu jak niektóre z Was. Jest to zdecydowanie jeden z najbardziej niezwykłych Paranormali, ale nie powalił mnie na kolana. Może później napiszę recenzję, ale na razie nie jestem w stanie, bo trudno dobrze opisać tę książkę.

Tak ogólnie chciałam też dodać, że okładka mi się podoba ; )

Na razie bez recki- bardzo polecam, ale to nie jest moim zdaniem lekki Paranormal Romance. 9/10.
Szczerze powiedziawszy to już sama nie wiem czy dodawać kolejną recenzje. Tyle już się ich pojawiło. Książkę mam od dnia premiery i czytałam ją bardzo długo.
Jak już ostatnio tak lecę z tłumaczeniem Trylogii Czasu, to pokusiłam się i o przetłumaczenie zapowiedzi tomu 2

Tyle czasu już minęło od premiery, że chyba można

ZAPOWIEDŹ - "Scherbenmond" - moje tłum, nie jest oficjalne
Dawno przeminęło już lato, które otworzyło oczy Elisabeth Sturm na niebezpieczny świat zmor. Przeminęło to lato, podczas którego zakochałam się w jednej z nich. Colin zniknął miesiące temu, a Ellie zadręcza się przez całą niekończącą się zimę. Dni ciągną się, a każdy nich przypomina następny. Nocami wręcz przeciwnie nawiedzają ją koszmary, które pozwalają jej odejść dopiero wówczas gdy jest roztrzęsiona i przestraszona. Pod wpływem chwili, Ellie zakwaterowuje się u brata w Hamburgu. Za to tam ledwie rozpoznaje Paula: jest wyczerpany i ciągle zabiegany, a w dodatku zdaje się coś przed nią ukrywać. Im bardziej dziewczyna zanurza się w świat Paula, tym dotkliwiej ogrania ją poczucie zagrożenia i nagle nie wiem już komu może ufać. Nie przeczuwa nawet, że jej troska o Paula i miłość do Colina, mogą głęboko ranić niczym najstraszliwszy sen...

I jeszcze myślałam na tytułami

Tom 1 "Splitterherz" to dosłownie okruchy/odłamki serca, ale "Pożeracz Snów" brzmi bardziej złowieszczo i lepiej. Niemieckie okładki nawiązuje do motywu serca.
Tom 2 "Scherbenmond" - odłamki księżyca/ skorupa księżyca - mam nadzieję, że tłumacze coś wynajdą ciekawego - (premiera Niemcy - była 15.01.11)
Tom 3 "Dornenkuss" - Ciernisty pocałunek - (premiera Niemcy 2.11.11)

Szkoda mi miejsca na recenzje, więc tylko link
http://kessieandbooks.blogspot.com/2011/08/groza-swiatow-posrednich.html
Tłumaczenie zgodne tak mniej więcej w 90% (przy Trylogii Czasu tak było), ale w 100% nie ręczę, bo kończę anglistykę a nie germanistykę Powrót do góry
E... ja się męczę. Jakoś mi ta książka nie idzie. Początkowo "Zmierzchem" zawiewało, jak zaczęłam czytać. Mam nadzieję, że koniec mnie jednak przekona. Może uda mi się przetrwać, choć muszę przyznać, że zapowiada się co raz lepiej. Tylko niech ta dziewczyna przestanie gadać sama do siebie.
A ja jeszcze dodam swoją recenzję, w końcu specjalnie czytałam tą książkę dwa razy żeby coś z siebie wydusić na jej temat.

„Nie wiem, czy to sen, czy jawa! – wykrzyknęłam zrozpaczona.”

Po przeczytaniu książki, która w szczególny sposób działa na moją wyobraźnię, w głowie, nieustannie jak w kalejdoskopie, przewijają mi się sceny z powieści. Wtedy szukam odpowiadającej nastrojem piosenki i słuchając jej, tworzę sobie w myślach film. Kino w głowie. Składankę scen, coś jakby zwiastun, teledysk. W taki sposób książka już na zawsze utrwala się w mojej pamięci, widzę ją z każdym ponownym odsłuchaniem piosenki.
Tak właśnie stało się z „Pożeraczem snów”, książką, którą z pewnością chcę zachować w pamięci jak najdłużej.

1.
Początek – pierwsze takty.
Błękitne światło poranka, wielkie łóżko z jasną pościelą, na nim leży dziewczyna, jej kasztanowo rude loki rozsypują się na poduszce. Kamera leci nieco wyżej, kręci się dookoła, dziewczyna otwiera wielkie, niebiesko zielone oczy, uśmiecha się z sennym rozmarzeniem. Obraz znika. Film leci dalej.

„Pożeracz snów” to powieść o nieśpiesznej, czasem sennej narracji, przed oczami czytelnika przewija się wiele obrazów, książka w wręcz filmowy sposób ukazuje się w wyobraźni czytającego. Może niektórzy uznają ją za kiczowatą, nie wiem, w mojej głowie jest ona piękna i niesamowicie romantyczna, spowita tajemnicą, historia magicznej, smutnej miłości.

2.
Szarawy świt tuż przed wschodem słońca, pochmurno i mgliście, dookoła lasy i skały. Nad przepaścią stoi dziewczyna w białej sukience, na twarzy ma wyzywający uśmiech, włosy i sukienkę rozwiewa jej wiatr. Dziewczyna patrząc kpiąco na obserwatora robi niewielki krok w tył, w stronę przepaści.

Ellie i Colin – dwójka głównych bohaterów, jednych z najbardziej samotnych, od tej pory także jednych z moich ulubionych.

Ellie początkowo zbuntowana panienka z wielkiego miasta, przeprowadzając się na wieś chce pozostać taka jak przedtem , jednak rzeczywistość małej wioski gdzieś na końcu świata nie chce przystać na jej warunki. Bardzo powoli, za sprawą pewnego niezwykle aroganckiego chłopca, dziewczyna zaczyna odkrywać swoje prawdziwe „ja”, które tak długo ukrywała przed ludźmi z Koloni, które chowała dlatego by do końca życia nie pozostać odludkiem i dziwadłem.
Ellie to osóbka o niewyparzonym języku, przekorna i uparta. Boi się pająków i koni, ma skłonność do płakania gdy coś ją wzruszy, a wzrusza ją wiele rzeczy. Ellie jest do tego bardzo inteligentna, nie daje sobie zamydlić oczu kłamstwami , dąży za wszelką cenę, nawet używając podstępów, by odkryć prawdę.
Colin, nie będę mówić wiele o tym cholernie dumnym, przystojnym, samotnym chłopcu, by nie zepsuć wrażenia, napiszę tylko, że gdybym miała śnic o jakimś facecie, to Colin mógłby włazić w moje sny przez cały czas wszystko inne spychając na bok. Nie jest to typowy idealny bohater jakich wielu, ma w sobie coś tak oryginalnego, coś tak pięknego, że aż pęka serce. A jego miłość do koni i do Ellie rozdziera serce już do samego końca.

3.
Ciemny pokój, albo raczej cela, w oknach żelazne pręty przez które przedostaje się mocne światło księżyca, na środku stoi krzesło. Siedzi na nim młody człowiek, ręce ma przewiązane z tyłu oparcia, na jego kolanach opiera się dziewczyna, pochyla się nad nim, tuli, całuje, on przyciska się do niej bardziej, choć nie może dotknąć jej dłońmi. Nagle w jego czarnych oczach widać błysk, dziewczyna przytula się mocniej i nagle sztywnieje, po czym odskakuje i ze smutkiem w oczach ucieka. Chłopak patrzy na nią tęsknie, z dziko błyszczącymi oczyma i rozwianymi ciemnymi włosami.

Dlaczego pokochałam Pożeracza snów?

Książkę napisała niemiecka pisarka, osadziła ją w niemieckiej rzeczywistości i to wyraźnie widać. Kiedyś, wszystko co niemieckie nie budziło mojej specjalnej sympatii, język którego zmuszona byłam uczyć się w szkole znienawidziłam. Ta książka chyba stała się dla mnie przełomem w postrzeganiu Niemiec. Mentalność bohaterów, ich poglądy i zachowania różnią się od tych do których byłam przyzwyczajona czytając setki amerykańskich powieści. Jest to subtelne ale zarazem tak odmieniające książkę, że sprawia ona wrażenie innej, oryginalnej, a przede wszystkim świeżej. A jest to nic innego jak nie amerykańska powieść. Spodobało mi się to strasznie, jeśli w innych niemieckich książkach wyglądałoby to podobnie, czytałabym tylko takie, w końcu dostrzegłam jak bardzo zmęczyła mnie amerykański światopogląd który tak wrył mi się w umysł, że powoli zaczyna zmieniać mój sposób myślenia, a wcale tego nie chcę, dlatego „Pożeracz” w jakiś sposób był dla mnie dużym wytchnieniem i odpoczynkiem od władców świata – Ameryki.

Książkę niewątpliwie pokochałam za realnych bohaterów, także tych pobocznych, każdy z jasno określonym charakterem, każdy żywy w świecie, który także sprawiał takie wrażenie – mała niemiecka wioska to miejsce urocze, istniejące daleko stąd, ale zarazem bliskie sercu.

„Pożeracz snów” to powieść o samotnych ludziach szukających miłości, w świecie, gdzie sen łączy się z jawą.

Nie znajdziemy tu innych głębszych zagadnień czy większej akcji która porywa czytelnika w trzymający w napięciu wir wydarzeń. Można powiedzieć, że „Pożeracz snów” leci schematem jak typowy paranormal, jednak leci on w stylu który przewyższa większość z tych paranormalni. Miłość, relacje zakochanych, są ukazane delikatnie, ale tak pięknie. Książka jest niesamowicie romantyczna. Swoją konstrukcją, czy czymś innym przywodzi na myśl „Zmierzch”, ale bez wielu jego wad.

Dla mnie „Pożeracz snów” stał się ulubiona książką o paranormalnej miłości, bo jak tu nie pokochać powieści, przy której czytaniu miało się nieustannie głupkowaty uśmiech na twarzy, utrzymujący się na długo po jej skończeniu? Jak nie pokochać historii, która z zadrukowanych stron uczyniła coś do czego człowiek ma się ochotę przytulić? Jak tu nie pokochać Ellie, Colina, Louisa czy Mistera X? Po prostu się nie da, przeczytajcie, to może i wam się to udzieli, ja ze swej strony polecam całym sercem.

9/10
(moja skala uwzględnia, że max dla paranormal romance’ów to 8, to więc moja pierwsza 9 dla tego gatunku , choć ostatnio drugą, być może pod wpływem emocji, ale przyznałam też „Czerwieni rubinu”, no po prostu moja skala się zaczyna walić, haha )

*Cytat z powieści znalazł się tylko na początku, w cudzysłowach; to więcej kursywą, to oczywiście moja wyobraźnia, nie zawsze dokładnie odzwierciedlająca treść książki. Powrót do góry
Tyle tu pozytywnych recenzji, a ja nie potrafię się przełamać.
Wczoraj zakupiłam i ledwo, ledwo staram się przebrnąć.
Przekonajcie mnie do niej, bo nie chcę, żeby została brutalnie porzucona na stertę "okropneee". : )
Musisz troszkę przebrnąć z tej książki aby akcja się na dobre zaczęła. Stawiam na cierpliwość Będzie dobrze, ale trzeba być wytrwałym. Potem będzie już jak z górki Powrót do góry
Jak wiadomo, obecnie jest duży wybór książek paranormal romance. Niestety, nie wszystkie są na poziomie. Od tego, czy lektura się spodoba, w dużej mierze zależy od gustu czytelnika. Jest wiele książek, które wszyscy polecają i ciężko jest wybrać te, które na pewno podbiją nasze serce. Nawet najbardziej oczytanym zdarzają się wpadki w wyborze.

Sny od wieków interesują i przerażają ludzi. Od dawna próbują je interpretować, tłumaczyć. Chcą wiedzieć, czemu służą i jaki jest sens tych nocnych wędrówek naszych dusz. Zjawy senne pojawiły się już wieki temu w folklorze wielu ludów, jednak dopiero niedawno znalazły swoje miejsce w literaturze młodzieżowej. "Pożeracz snów" to pierwsza książka powiązana bardzo ściśle z tym tematem, jaką dane mi było przeczytać. Czy spełnił moje oczekiwania? To temat dyskusyjny i spędzający mi z oczu sen, bowiem mam zastrzeżenia do tej powieści.

Elisabeth to zwykła nastolatka, której rodzice wpadają na szalony przeprowadzki na wieś. Dziewczyna początkowo jest zła na wszystko i cały świat ją denerwuje, jednak przyzwyczaja się do myśli, że gdy zrobi maturę i będzie mogła wrócić do miasta. Pewnego dnia, w czasie spaceru ratuje ją młodzieniec na koniu, gdy burza szaleje wokół. Piękna sprawa, prawda? Ale to nie jest bajka, więc zakończenie nie musi być szczęśliwe, a droga do niego usłana płatkami kwiatów.

Jak już zauważyłam, moim skromnym zdaniem, tę książkę wręcz należy wziąć pod lupę, rozłożyć na czynniki pierwsze i co tam nam jeszcze przyjdzie do głowy. Pozwolę sobie zacząć od bohaterów, a konkretnie od głównej, czyli panny Elisabeth Sturm. Niby zwyczajna dziewczyna, a potrafi spać dosłownie wszędzie - pewnie nawet dałaby radę na stojąco w porcie, lub na dyskotece. I zawsze pamięta, co jej się śniło. Ja rozumiem że autorka chciała pokazać, że sny są tu bardzo ważne, lecz ja odniosłam wrażenie, że trochę przesadziła. Nad kreacją Elisabeth autorka musiała się sporo napracować. W książce dziewczyna spotyka się z problemami społecznymi, takimi jak odrzucenie. I ma bardzo częstą fobię wśród dziewcząt - pająki. Momentami jest jednak bardzo denerwująca.

Teraz pora dobrać się do skóry wybrankowi serca głównej bohaterki, sir Colinowi Jeremiahowi Blackburnowi. Pamięta ktoś może jeszcze naszego kochanego Edwarda Cullena, bohatera książki "Zmierzch" Stephanie Meyer, który był wampirem-wegetarianinem? Tak, to ten świecący na słońcu. Tu mamy podobną sytuację, lecz w roli głównej występuje zomie-wegetarian. Niby dostrzegam w nim jakieś-tam wady, lecz wolałabym, by był bardziej ludzki. Nie lubię, gdy hierarchia wad i zalet jest zachwiana. Cóż, przynajmniej Elisabeth nie była Bellą i nie nadrabiała za swojego wybranka złymi cechami.

Przyznaję jednak, że koncepcja zjaw sennych jest tu świeża. Autorka wykazała się oryginalnością, chociaż nie taką rolę snów sobie wyobrażałam. Świat, jaki stworzyła jest dopracowany i ukazany w ciekawym świetle. Podczas całej powieści odkrywany go po kawałeczku, co podsyca apetyt.

Apetyt... Owszem, podsycany, ale nie wystarczająco, bym się nie męczyła z tą książką. Styl autorki, z pozoru lekki, był ciężki do przetrawienia. Brnęłam dalej mając nadzieję na szybki koniec, lecz wszystko dłużyło mi się niemiłosiernie. Sposób pisania autorki był równie przynudzający, jak w "Zmierzchu" Stephanie Meyer. Całe szczęście, było tu dużo więcej akcji, bo inaczej męczyłabym się z "Pożeraczem snów" jeszcze długo, długo. Narracja pierwszoosobowa miała pozwolić na lepsze wczucie się w sytuacje bohaterki i rzeczywiście, cel został osiągnięty, ale przy okazji zanudziłam się przy tym na śmierć.

Kiedy już miałam ochotę krzyczeć z rozpaczy, że nie dam rady przeczytać do końca książki, nadszedł wreszcie upragniony koniec. Mimo schematyczności był ciekawy. Jak to w paranormalach bywa, zaczyna się od nadchodzącego niebezpieczeństwa, a bohaterowie zamiast uciekać, stawiają mu czoło. Choć osobiście ciekawiłoby mnie to pierwsze rozwiązanie, oni zawsze wybierają to drugie, z czym się już pogodziłam. Wszystko dzieje się tradycyjnie. Ostatni rozdział spowodował jednak, że poczułam sympatię do książki. Koniec był inny. Oryginalny. Rzadko spotykany.

I teraz mam dylemat, czy polecić tą książkę, czy też nie. Może ujmę to tak: jeśli lubicie "Zmierzch", nie przeszkadza wam przynudzający styl pisania i schematyczność, paranormale i romantyczne wątki to wasza działka, to śmiało bierzcie do rąk, jeśli zaś oczekujecie porywającej akcji i natłoku wydarzeń, a zaczęliście już czytać, to biada wam. Autorka, co prawda debiutująca, to jednak potrafiła dobić człowieka. Nie wiem, czy sięgnę po następne części, bo obawiam się, że moją ciekawość dalszych losów bohaterów, przezwycięży okropna niechęć do tego stylu pisania.
Ughr...
Dziewczęta, jestem... bardzo rozczarowana.
Czytam, czytam i nic. Myślę "WTF? Gdzie się podziewa ta akcja, miłość?", potem myślę "Może się rozkręci" i się nie doczekałam.

Po pierwsze, główna bohaterka.!
Nie polubiłam jej od samego początku. Przeszkadzało mi w niej dosłownie wszystko. Jej ciągłe zasypianie, było nudne. Rozumiem, że aktorka chciała przedstawić nam w ciekawy sposób tematykę snów, ale... Spanie w stajni, spanie w domu, spanie u Colina.
Następnie, Colin.
Podobała mi się jego nutka arogancji a'la Jace. <3
Nic do niego nie mam. Nie jest idealny, ma swoje wady.
Tylko nie potarfię sobie wyobrazić jego skośnych oczu. : )

Książka byłaby o wiele bardziej ciekawa, gdyby autorka skupiła się na "snach", a nie o spaniu jako czynności wykonywanej przez szarego człowieczka.
SPOILER
Fragment kradzieży snów byka oraz motyw zabicia dzika i Tessy uważam za bardzo udany : )
Akcji tu nie ma, myślę "Na pewno będzie wspaniale romatyczna". Phi...
Rozdziałów, w których mamy pokazane uczucie Colina i Elisabeth jest może trzy, cztery?
Bardzo rozbudowany motyw zwierząt. Dla niektórych do plus, dla mnie jakoś nie szczególnie.

Ogólnie to flaki z olejem i po raz kolejny wałkowanie tych samych tajemniczych zachowań, niewyjaśnionych dialogów i bez sensownego angażowanie się w związek z "tajemniczym chłopakiem". Okładka też jakoś szczególnie nie zachwyca.
Mimo tego, że kupiłam ją w promocji za 26zł to bardzo żałuję i Bogu dzięki za to, ze nie poświęciłam na nią więcej pieniędzy, bo chyba bym sobie nie wybaczyła.

Drastyczna opinia lecz moim skromnym zdaniem prawdziwa. : ) Powrót do góry
Hm, kupiłam sobie w te wakacje i przeczytałam kilka dni temu.
Chociaż tematyka wydaje się być oklepana, to jednak mimo wszystko tak nie jest. Czytelnik ma wrażenie, że sam jest główną bohaterką, boi się pająków, praktycznie nic nie je, walczy z Tessą i jest zakochany w Colinie.
Nie uważam, żeby była jakoś wybitna, ale słaba na pewno też nie jest. Ot, lekka lektura na wieczór z kubkiem parującej herbaty. Niesamowity klimat i dość dokładny opis bohaterów drugoplanowych mnie strasznie ujął. Ulubioną postacią jest Colin, ojciec Ellie, Tessa i Mister X.
Z pewnością poddałam się magii książki oraz po jej przeczytaniu panicznie rozglądałam czy w pobliżu nie ma kogoś, kto chciałby skraść moje psychodeliczne sny.
Bardzo podobały mi się listy od Colina. Były przesiąknięte nieznanymi mi dotąd uczuciami, sprawiły, iż znienawidziłam swoją komórkę i zachęciły do przeczytania kolejnych dwóch części, gdyż jestem niezmiernie ciekawa co też autorka wymyśli dalej. Jak mniemam głównym wątkiem będzie zabicie Tessy.
Uparta, denerwująca i odważna.
Książkę pożyczyłam od mojej koleżanki i mówiła, że pierwsze 200 stron jest nudne, a dopiero potem się rozkręca. Według mnie, było cały czas ciekawie, tylko denerwujące dla mnie było to, (oj, nie wiecie nawet jak bardzo.!) że ta Ellie w kółko chodziła spać. Ludzie, ileż razy można spać.! Przecież ja bym na jej miejscu chyba umarła przez takie zajęcie.! Denerwujący też był na początku Colin. Najpierw jest dla niej taki szorstki i wgl, a potem: "Wsiadaj, podwiozę cię.", "...Odwiozę cię do domu". I później znowu. I znowu. Jezu, ale ten chłopak się nią bawił.!
Podobało mi się to w Ellie, że mówiła do Colina prosto z mostu, nie dostosowywała się do jego rozkazów. To było dobre jak się mu postawiła, a nie przymilała jak inne bohaterki książek -->.spojliś:...- Odejdź i nigdy nie wracaj. Przyrzeknij mi to. Nigdy więcej! Ellie, proszę.
- Pocałuj mnie w dupę, Colinie Jeremiaszu Blackburn..."koniec.
Ellie trochę mi przypomina Margo z "Wilka" dlatego że, była odważa i strasznie uparta, a Colin, nie wiem, może swoją pewnością siebie bardzo mi przypomina Patcha z "Szeptu".
Książka ogólnie mi się bardzo spodobała, bo zaciekawiła mnie i onieśmielała czasemspojliś:(myślałam, że nie przeczytam dalej, bo normalnie nie dam rady, kiedy Ellie chciała zobaczyć mu pod spodnie, a on się Obudził. O Jezuu.!!^^ )koniec. Oceniam ją 8.5/10. Jest spoko i chętnie przeczytam następne części. Powrót do góry
Hm.. Ja chyba jako jedna z niewielu osób jestem anty. No może nie tyle, że anty, ale wielki fan ze mnie nie będzie. Nudził mnie prawie cały początek. Owszem, koniec był taki... inny i niesamowity, a bohaterka dość wyrazista, to jednak ta jej umiejętność spania w każdych warunkach była wnerwiająca. A Colin... może facet nie dorówna Jace'owi, ani Ashowi, ale nie był taki zły. No i miał ciekawy styl.
Nie tylko Ty jesteś 'anty'.
Bo, gdyby nie zakończenie chyba bym zasnęła... jak główna bohaterka, która była nudna jak flaki z olejem. Powrót do góry
Historiaq tych dwojga może sie wydac oklepana... patrzac z perspektywy po przeczytaniu ksiązki, ale zakończenie, jak to sie wszystko wyjasniło, dlaczego on zrobił tak, nie inaczej...Zakończenie było inne. Nic nie bylo oczywiste, A w to wszystko zammiesznay tatusiek... Opis jest totalnie mylny. On i ona - yto juz moze było, ale sny... tatuś... to jeszcze nie. to jest czyms niezwykłym.

Ksiazka mi sie na serio podobala. recenzje tworze beznadziejne, ale wierzcie na słowo, że na prwde fajna
Okładka mnie bardzo zniechęciła . Kiedy , niemalże , co dziennie przechodzę obok półki z fantastyką w empiku widzę to samo bo u nas premier jest o 50 % mniej niż np. w Warszawie . Przechodzę , patrzę i co widzę ? Jakąś kiczowatą książkę w miękkiej oprawie ze srebrzystym czołem . Myślę : Kolejne marnowanie drzew na książki jak w przypadku Innych Aniołów .

Jednak sądząc po waszych opiniach to książka może być lepiej niż przeciętna , a to już coś . Mam do przeczytania jeszcze 3 książki , a właściwie to je męczę ( Wrota Czasu Usysses Moore , Zatruty Tron i jego 2 część ) . Toteż sądzę , że nie sięgnę po nią wcześniej niż za pół roku . Dużą ilość czasu zabiera mi trenowanie gry na instrumentach . Powrót do góry
Już po okładce miałam średnie wrażenie co do książki. Ale jak wiadomo, nie ocenia się książki po okładce, więc nie pozostawało mi nic innego jak ją przeczytać. Początkowo szło mi to ciężko, nawet baardzo ciężko. Strona po stronie, i zaczęło robić się ciekawiej.
Moje wrażenia są nadal przeciętne. Historia niby ciekawa, ale napisana ciężkim językiem .
A miałam nadzieję, że nie jest to trylogia... Wolałabym takie dramatyczne zakończenie... Powrót do góry

A miałam nadzieję, że nie jest to trylogia... Wolałabym takie dramatyczne zakończenie...

Obawiam się, że jednak jest
Haha, w zasadzie jeśli plotki okażą się prawdziwe, i w Polsce nie zostanie wydana kontynuacja, to dla tych co nie znają niemieckiego to w zasadzie będzie dramatyczne zakończenie... np dla mnie. Powrót do góry
Skoro autorka zdecydowała się na kontynuację to moim zdaniem powinni przetłumaczyć już tą trylogię do końca. Jakoś pogodzę się z innym zakończeniem. Może też będzie dramatyczne??
Zachęcona pozytywnymi opiniami kupiłam kiedyś"Pożeracza snów"-przeczytałam kilka miesięcy temu(jeszcze latem,w czasie wakacji) i...jakoś mnie ta książka nie urzekła.Nie była zła-sam pomysł ze snami,zmorami był naprawdę dobry,ale czegoś mi brakowało. No i główna bohaterka strasznie mnie irytowała. Powrót do góry
Czy ta książka będzie miała kontynuacje czy, to raczej jedno tomowa powieść tak jak "Pomiędzy światami"?
Ta książka ma kontynuację - to trylogia. Niestety nie wiadomo, czy w Polsce wydadzą drugi tom. Powrót do góry
Kiedyś na facebooku wydawnictwa była informacja, że jest w planach na ten rok kontynuacja, ale wiadomo jak jest, dopóki nie ma oficjalnej zapowiedzi to nic pewnego - ale myślę, że na Znak można liczyć poza tym książka chyba nie najgorzej się sprzedawała

Kiedyś na facebooku wydawnictwa była informacja, że jest w planach na ten rok kontynuacja, ale wiadomo jak jest, dopóki nie ma oficjalnej zapowiedzi to nic pewnego - ale myślę, że na Znak można liczyć poza tym książka chyba nie najgorzej się sprzedawała

No właśnie słyszałam, że Pożeracza i Z ciemnością właśnie nie będzie - zrezygnowano z kontynuacji. Przynajmniej takie info kiedyś ktoś zapuścił na fejsa. Niestety Powrót do góry
kurcze Z ciemnością bym przeżyła, ale Pożeracz Snów? przecież to dobra seria ... nienawidzę tego - nawet nie mam w razie co jak przeczytać oryginału bo ni w ząb niemieckiego nie znam hmm nie spodziewałam się tego po tym wydawnictwie
No ale mam nadzieję, że nie jest to ostateczne
A mi się to nie podoba. Te wszystkie wydawnictwa to nic tylko by rezygnowali z kontynuacji. Co oni sobie myślą? Że nic nam nie będzie, jak się nie dowiemy działo się dalej.? Siedzę dopiero od godziny i dowiedziałam się, że kontynuacji nie będzie pięciu książek. To po prostu jest chamskie
Też uważam, że to jest chamskie - Amber ciągle coś przekłada i odwołuje, Nasza Księgarnia po rezygnowała z kilku kontynuacji, m.in z Przyrzeczonych, teraz Znak rezygnuje z Pożeracza... Wiecie co, tylko te małe i ledwo ciągnące koniec z końcem wydawnictwa naprawdę biorą sobie ludzi do serca i wydają całe serie... Naprawdę mam nadzieję, że to się zmieni - znowu np słyszałam, że Żelazną córkę przenieśli na kwiecień. Już nawet nie chcę tego komentować, bo szkoda słów. Wszystko albo przenoszą albo wycofują ze sprzedaży... Że niby się nie sprzedaje - zawsze tak tłumaczą. Ciekawe, prawda?

Liczę na to, że Colin jednak zawita na nasze półki w sequelu. Szkoda by było nie móc poznać kontynuacji, a ja niemca ni w ząb nie umiem. Powrót do góry

Liczę na to, że Colin jednak zawita na nasze półki w sequelu. Szkoda by było nie móc poznać kontynuacji,
a ja niemca ni w ząb nie umiem.
Ja tak samo
Osobiście bardzo bym chciała kontynuację, jedna z pamiętnych książek na półce. Miejmy nadzieję że znak zdecyduję się na kolejną część, bo przecież niejedna z nas by ją kupiła, racja?Zwłaszcza, że książka miała w sobie coś czego się nie da zapomnieć bohaterki i tego tragicznego zakończenia. No i ten niemiecki-katastrofa Powrót do góry

kurcze Z ciemnością bym przeżyła, ale Pożeracz Snów? przecież to dobra seria ... nienawidzę tego

Ja właśnie odwrotnie.
Ale zgadzam się. Myślałam, że Znak chociaż nie będzie olewał ludzi, ale cóż... Mam nadzieję, że to jednak głupia plota, bo mimo, że drugiej części Pożeracza raczej nie przeczytam, bo jednak dobrze by było, gdyby wydali, w razie gdyby mi się odmieniło.
A ja nie chcę siedzieć w niepewności i napiszę do wydawnictwa w sprawie "Pożeracza Snów". Napiszę wam, kiedy dostanę odpowiedź Powrót do góry
Czyżbyś w ogóle nie dostała odpowiedzi? Dla mnie PS może nie był jakąś genialną książką, ale w sumie bardzo wciągającą i nową, więc fajnie by było przeczytać c.d.
Hej dziewczyny, trafiłam na to forum dopiero teraz i mam nadzieję, że znajdzie się tu ktoś żywy dużo z was pisało o tym, że dostaje książki do recenzji, może mi ktoś powiedzieć o co chodzi i jak można sie na takie coś załapać? ) z góry dzięki
KOLEJNA ZAKOCHANA W KSIĄŻKACH Powrót do góry

Hej dziewczyny, trafiłam na to forum dopiero teraz i mam nadzieję, że znajdzie się tu ktoś żywy dużo z was pisało o tym, że dostaje książki do recenzji, może mi ktoś powiedzieć o co chodzi i jak można sie na takie coś załapać? ) z góry dzięki
KOLEJNA ZAKOCHANA W KSIĄŻKACH


Żywych osób niestety nie ma, same zombie ;]
Co do książek od wydawnictw to : http://www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl/pytania,32/ksiazki-za-recenzje,5798.html
I następnym razem nie pisz w byle jakim temacie pytania...Ten temat dotyczy 'Pożeracza snów' i o nim tu piszemy ;
Chciałam kupić, a teraz nie wiem. W sumie nie byłam przekonana nawet po tylu recenzjach, a bardzo nie lubię, jak wydawnictwa coś porzucają. ;f To wredne. Mogą wydrukować ograniczoną ilość znając wyniki sprzedaży.
W sumie mogłabym po niemiecku przeczytać, ale nie lubię tego robić. Powrót do góry
Kupilam ta ksiazke od razu jak weszla do sklepow ale nie zachwycila mnie. Troche mnie nudzila. Ale dla osoby ktora nie czytala nic lepszego moze stanowic ciekawe odkrycie.
Jezeli chodzi o pozytywy to to jest najlepsza ksiazka w tematyce snow jaka czytalam, o wiele lepsza niz np straceni.
5/10
Cześć Wam.Wiecie może, czy będzie druga część wydana po polsku?
Bo za cholerę niemca nie umiem;/ Powrót do góry

Cześć Wam.Wiecie może, czy będzie druga część wydana po polsku?
Bo za cholerę niemca nie umiem;/


Niestety, Znak zrezygnował z wydania kontynuacji.

Cześć Wam.Wiecie może, czy będzie druga część wydana po polsku?
Bo za cholerę niemca nie umiem;/


Niestety, Znak zrezygnował z wydania kontynuacji.

Całkowicie? Oj nieładnie, to naprawdę nie fair. Mogliby chociaż ebooka wydać, jak zrobiła Mira, kiedy nie opłacało się jej wydawanie książki... Powrót do góry

Cześć Wam.Wiecie może, czy będzie druga część wydana po polsku?
Bo za cholerę niemca nie umiem;/


Niestety, Znak zrezygnował z wydania kontynuacji.

Całkowicie? Oj nieładnie, to naprawdę nie fair. Mogliby chociaż ebooka wydać, jak zrobiła Mira, kiedy nie opłacało się jej wydawanie książki...

Raczej całkowicie, bo wydawnictwo milczy o tej serii. Strasznie szkoda, że nie wydadzą drugiej części. Mimo że ta książka nie jest na liście moich ulubionych tytułów, to chętnie przeczytałabym kontynuację. Bardzo też żałuję, że zrezygnowano z drugiego tomu "Ciemności...", ponieważ to świetna powieść z wątkami mitologicznymi. Najwidoczniej kontynuację trzeba przeczytać w oryginale...
Witajcie, czy można znaleźć gdzieś jakieś polskie tłumaczenie (nieoficjalne oczywiście) dalszych części trylogii? Przeczytałam książkę z rok temu jednym tchem i teraz strasznie zatęskniłam za kontynuacją. Wiadomość o przerwaniu serii przez wydawnictwo była smutna Powrót do góry
Strasznie szkoda, że zrezygnowali z kontynuacji. Gdyby jeszcze było po angielsku, a tak niemieckiego nie znam, więc nawet nie wiem, jak się cała historia zakończy

Dużo już zostało o tej książce napisane, więc postaram się w skrócie coś sklepać.
Przede wszystkim trafiła do mnie w idealnym momencie. Jest nieco senna (i to wcale nie dlatego, że bohaterka ciągle śpi ) i spokojna, ale dokładnie na coś takiego miałam ochotę, pomimo że tego nie wiedziałam.

Autor powieści zawsze ma u mnie plusa, jeśli uda mu się sprawić, że zapałam miłością do miejsca, w którym dzieje się akcja. I tak też było tym razem. Słowo daję, że za każdym razem, kiedy Eli przebywała w lesie albo po prostu gdzieś w otoczeniu swojego domu, i ja chciałam się tam znaleźć. Było coś naprawdę magicznego w opisach miasteczka oraz jego okolic i myślę, że właśnie to "coś" jeszcze bardziej przekonało mnie do Pożeracza.

Sny może nie odrywają tu głównej roli, nie tak, jak zauważyłam, wiele osób myślało, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Eli często przysypiała, owszem, ale czuło się, że to nie jest taka normalna sprawa i coś musi się za tym kryć.

Poza tym bohaterowie. Obydwoje, jak się okazuje, niesamowicie samotni i niepasujący do swojego otoczenia. Niepasujący do czasów, w których żyją. Osobiście uważam, że na samym końcu postąpili bardzo dojrzale. Dopiero później dowiedziałam się, że to seria, ale gdyby nie była - zakończenie, choć gorzkie, pasowało mi idealnie i w jakiś sposób pasowało również do nastroju wydarzeń w Pożeraczu.

Bohaterka ma rodziców! Którzy nawet się nią opiekują! Musicie chociaż za to polubić tę książkę

Zresztą sama myśl o niej sprawia, że człowiek ma ochotę pisać na jej temat w takim ładnym i kwiecistym stylu

Ze swojej strony polecam. A jednocześnie uprzedzam, że jestem w przypadku Pożeracza subiektywna bardziej niż w przypadku innych pozycji, skoro nawet pierwsze kilkadziesiąt stron totalnej codzienności bohaterki sprawiało, że zaczytywałam się jak szalona
Okładka piękna, sama książka mi się mniej podobała, głównie ze względu na niekończące się zachwyty nad Colinem... I nie podoba mi się, że dziewczyna przedstawiana jest zawsze jako to słaba, zagubiona, zakompleksiona i tylko facet jest w stanie wydobyć z niej coś "dobrego". Może czas na jakąś silną i pozytywną bohaterkę? Powrót do góry
Rzadko kiedy zdarza mi się, żeby historia zainteresowała mnie przede wszystkim ze względu na główną bohaterkę - i "Pożeracz snów" akurat był jedną z nich! Elisa okazała się świetna. Chyba polubiłam ją najbardziej ze wszystkich postaci (tak, to też rzadko się zdarza ) i z przyjemnością czytałam o każdym jej posunięciu czy myśli, nawet tych najgłupszych (w tym zachwytach nad Colinem...), a przede wszystkim przemianach, jakie w niej zachodziły.
Autorka wie jak ciekawie poprowadzić akcję i trzymać czytelnika w napięciu, aż nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wszystkie karty zostaną odkryte, a to nie było tak hop siup Bardzo fajna, mroczna fabuła, chociaż liczyłam na trochę więcej przy finale (ale był moment, kiedy naprawdę się bałam! ). Szkoda, że nie będzie mi dane przeczytać kontynuacji, bo jednak z niemieckim to nie przejdzie