ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

No więc nie czytałam za dużo z tej serii, ale na PB jest oficjalna zapowiedź oryginału, więc dodaję:


Opis:
It’s been more than a year since every person over the age of fourteen disappeared from the town of Perdido Beach, California. In that time, countless battles have been fought: Battles against hunger and lies and plagues and worse, battles of good against evil, and kid against kid. Allegiances have been won, lost, betrayed, and won again; ideologies have been shattered and created anew, and the kids of the FAYZ have begun to believe that their new society is the only life they’ll ever know. But now that the Darkness has found a way to be reborn, the tenuous existence they‘ve established is likely to be shattered for good. Will the kids of Perdido Beach even survive?

Light, the sixth and final book in the New York Times bestselling Gone series (which has spanned more than 3,000 pages!) asks as many profound and provocative questions as it answers, while bestselling mastermind and author Michael Grant creates an unforgettable, arresting conclusion that readers won’t able to stop talking about.

Premiera: 2 kwiecień 2013 - ale oczywiście w Stanach, u nas pewnie będzie później.


Cóż... Opis zbyt wiele nie zdradza... Muszę to przeczytać, to jest pewne. Liczę na niekonwencjonalne i zaskakujące zakończenie. Nie przeżyłabym, gdyby ta seria skończyła się jakimś banalnym happy endem... tutajpoczkategori

Amerykańska okładka, która jest według mnie prześliczna


Amerykańska okładka, która jest według mnie prześliczna


A nie brytyjska? Ta w pierwszym poście jest amerykańska... tutajpoczkategori


Chyba brytyjska jednak. :3 Mi się podoba amerykańska, ponieważ już się przyzwyczaiłam do tych ich mordek i nie wyobrażam sobie, żeby GONE miało inne okładki. XD Chociaż na początku nie chciałam sięgnąć po książkę, bo okładka była dla mnie brzydka. XD
Acchhhh! Przewiduję , że Grant zrobi coś takiego, jak w 7 części "Opowieści z Narnii"... Kto czytał, to wie. :> Strasznie mnie to zniesmaczyło, ale tutaj wydaje się najsensowniejszą opcją. Jednak... jestem ciekawa, co autor przedstawi.


Acchhhh! Przewiduję , że Grant zrobi coś takiego, jak w 7 części "Opowieści z Narnii"... Kto czytał, to wie. :> Strasznie mnie to zniesmaczyło, ale tutaj wydaje się najsensowniejszą opcją. Jednak... jestem ciekawa, co autor przedstawi.


Eej, ja chyba słabą pamięć mam... Jak się skończyły Opowieści z Narnii? tutajpoczkategori


Acchhhh! Przewiduję , że Grant zrobi coś takiego, jak w 7 części "Opowieści z Narnii"... Kto czytał, to wie. :> Strasznie mnie to zniesmaczyło, ale tutaj wydaje się najsensowniejszą opcją. Jednak... jestem ciekawa, co autor przedstawi.


Eej, ja chyba słabą pamięć mam... Jak się skończyły Opowieści z Narnii?

Śpieszę z odpowiedzią! MEGA SPOLIER Nie było to napisane w prost, ALE nagle wszyscy znaleźli się w Narnii, nawet ich rodzice... Ponieważ była katastrofa pociągowa... Jak pisałam okropnie mnie to zniesmaczyło, że po tych wszystkich trudach i walkach, po prostu ich uśmiercił O.o KONIEC


Acchhhh! Przewiduję , że Grant zrobi coś takiego, jak w 7 części "Opowieści z Narnii"... Kto czytał, to wie. :> Strasznie mnie to zniesmaczyło, ale tutaj wydaje się najsensowniejszą opcją. Jednak... jestem ciekawa, co autor przedstawi.


Eej, ja chyba słabą pamięć mam... Jak się skończyły Opowieści z Narnii?

Śpieszę z odpowiedzią! MEGA SPOLIER Nie było to napisane w prost, ALE nagle wszyscy znaleźli się w Narnii, nawet ich rodzice... Ponieważ była katastrofa pociągowa... Jak pisałam okropnie mnie to zniesmaczyło, że po tych wszystkich trudach i walkach, po prostu ich uśmiercił O.o KONIEC

O, dzięki. Ja mam chyba baardzo słabą pamięć. Bo tak w sumie to ja z Narnii niewiele pamiętam. No, ale czytałam to jakieś 7 lat temu, więc...

Mi się zdaje, że tu się może skończyć tak, że będą próbowali zniszczyć tę kopułę i wtedy większość dzieciaków zginie, a ci co pozostaną będą na takim celowniku jakby, i na przykład taki Sam zostanie skazany na dożywocie czy coś, za to, że próbował spalić Gaię, na przykład. Albo wezmą ich wszystkich do laboratoriów i zrobią z nich materiał do badań. Albo, jest jeszcze opcja że bariera opadnie, pobiegną do rodziców, moce znikną i wszyscy będą happy. Niee, to w odniesieniu do GONE nawet nie brzmi wiarygodnie. tutajpoczkategori


Acchhhh! Przewiduję , że Grant zrobi coś takiego, jak w 7 części "Opowieści z Narnii"... Kto czytał, to wie. :> Strasznie mnie to zniesmaczyło, ale tutaj wydaje się najsensowniejszą opcją. Jednak... jestem ciekawa, co autor przedstawi.


Eej, ja chyba słabą pamięć mam... Jak się skończyły Opowieści z Narnii?

Śpieszę z odpowiedzią! MEGA SPOLIER Nie było to napisane w prost, ALE nagle wszyscy znaleźli się w Narnii, nawet ich rodzice... Ponieważ była katastrofa pociągowa... Jak pisałam okropnie mnie to zniesmaczyło, że po tych wszystkich trudach i walkach, po prostu ich uśmiercił O.o KONIEC

O, dzięki. Ja mam chyba baardzo słabą pamięć. Bo tak w sumie to ja z Narnii niewiele pamiętam. No, ale czytałam to jakieś 7 lat temu, więc...

Mi się zdaje, że tu się może skończyć tak, że będą próbowali zniszczyć tę kopułę i wtedy większość dzieciaków zginie, a ci co pozostaną będą na takim celowniku jakby, i na przykład taki Sam zostanie skazany na dożywocie czy coś, za to, że próbował spalić Gaię, na przykład. Albo wezmą ich wszystkich do laboratoriów i zrobią z nich materiał do badań. Albo, jest jeszcze opcja że bariera opadnie, pobiegną do rodziców, moce znikną i wszyscy będą happy. Niee, to w odniesieniu do GONE nawet nie brzmi wiarygodnie.

Spoko. :3 Ale ta ostatnia opcja z GONE? W życiu! Już bardziej stawiam na eksperymenty. Mogą ich zamknąć w jakimś ośrodku, czy coś. Albo... o matko, to tak złe, że aż żal o tym pisać! Kiedy bariera opadnie, nagle wszyscy obudzą się w klasach(czy gdziekolwiek tam byli i wszystko zacznie się od nowa. *.* KONIEC



Spoko. :3 Ale ta ostatnia opcja z GONE? W życiu! Już bardziej stawiam na eksperymenty. Mogą ich zamknąć w jakimś ośrodku, czy coś. Albo... o matko, to tak złe, że aż żal o tym pisać! Kiedy bariera opadnie, nagle wszyscy obudzą się w klasach(czy gdziekolwiek tam byli i wszystko zacznie się od nowa. *.* KONIEC

Taki Dzien Swistaka? O matko, oni by masowo samobojstwa popelniali... Chyba ze chodzi ci o to, ze tak jakby obudziliby sie ze snu i przezyli te lata poza kopula... tutajpoczkategori



Spoko. :3 Ale ta ostatnia opcja z GONE? W życiu! Już bardziej stawiam na eksperymenty. Mogą ich zamknąć w jakimś ośrodku, czy coś. Albo... o matko, to tak złe, że aż żal o tym pisać! Kiedy bariera opadnie, nagle wszyscy obudzą się w klasach(czy gdziekolwiek tam byli i wszystko zacznie się od nowa. *.* KONIEC

Taki Dzien Swistaka? O matko, oni by masowo samobojstwa popelniali... Chyba ze chodzi ci o to, ze tak jakby obudziliby sie ze snu i przezyli te lata poza kopula...

Nie do końca. Obudziliby się bez pamięci w szkole i wszystko od nowa i tak ciągle. Jakby się obudzili, a to wszystko było snem, to by nie pasowało do klimatu GONE! END



Spoko. :3 Ale ta ostatnia opcja z GONE? W życiu! Już bardziej stawiam na eksperymenty. Mogą ich zamknąć w jakimś ośrodku, czy coś. Albo... o matko, to tak złe, że aż żal o tym pisać! Kiedy bariera opadnie, nagle wszyscy obudzą się w klasach(czy gdziekolwiek tam byli i wszystko zacznie się od nowa. *.* KONIEC

Taki Dzien Swistaka? O matko, oni by masowo samobojstwa popelniali... Chyba ze chodzi ci o to, ze tak jakby obudziliby sie ze snu i przezyli te lata poza kopula...

Nie do końca. Obudziliby się bez pamięci w szkole i wszystko od nowa i tak ciągle. Jakby się obudzili, a to wszystko było snem, to by nie pasowało do klimatu GONE! END

Aa, już rozumiem. To by była tortura dla nich... Matko. Ale wiesz co, Ty niezłe pomysły masz. Czekam na Twoją ksiażkę. tutajpoczkategori



Spoko. :3 Ale ta ostatnia opcja z GONE? W życiu! Już bardziej stawiam na eksperymenty. Mogą ich zamknąć w jakimś ośrodku, czy coś. Albo... o matko, to tak złe, że aż żal o tym pisać! Kiedy bariera opadnie, nagle wszyscy obudzą się w klasach(czy gdziekolwiek tam byli i wszystko zacznie się od nowa. *.* KONIEC

Taki Dzien Swistaka? O matko, oni by masowo samobojstwa popelniali... Chyba ze chodzi ci o to, ze tak jakby obudziliby sie ze snu i przezyli te lata poza kopula...

Nie do końca. Obudziliby się bez pamięci w szkole i wszystko od nowa i tak ciągle. Jakby się obudzili, a to wszystko było snem, to by nie pasowało do klimatu GONE! END

Aa, już rozumiem. To by była tortura dla nich... Matko. Ale wiesz co, Ty niezłe pomysły masz. Czekam na Twoją ksiażkę.

Ach dziękuję! Jak coś napiszę, to spokojnie cały świat będzie wiedział. :3

Tylko kurde pewnie autor kolejny raz mnie wyroluje. XD Zawsze myślę, zgaduję, a potem... Kolejny szok! Ale wtedy będę miała te diaboliczne plany dla siebie *zuo*.

Ciekawa jestem, czy wydawnictwo w końcu się przejmie i zajmie porządną korektą... Wszystkie książki ich ładnie, bez błędów, a GONE? -.-
Sophie ma świetne pomysły Oby było coś w tym stylu, tylko nie happy end, bo to wszystko zepsuje :> Chociaż jak się źle skończy to pewnie będzie dla mnie szok i rozpacz.. tutajpoczkategori
Jest juz trailer !! wpiszcie w google Gone znikneli faza szosta swiatlo trailer i pierwszy film yt
Boże, jak teraz żałuję, ze tu weszłam...
Nie pomyślałaś, że inni nie chcieliby tego wiedzieć, bo nie czytali książki? -.- tutajpoczkategori
O ja cież pierdzielę, ZAZNACZCIE TEN SPOILER! Niech chociaż inni nie mają zepsutej książki -.-
Też padłam ofiarą tego postu Próbuję sobie wmówić, że to się nie stało i apeluję o usunięcie go tutajpoczkategori
Usunięty też przeczytałam, no niektórzy są beznadziejni :/

tutajpoczkategori
Nawet jeśli ktoś by wiedział, nadal jest to spoiler, a w regulaminie forum wyraźnie napisane jest, że spoilery się ZAZNACZA. I to nie tylko tutaj. Cóż, nie pozostaje nic jak tylko podziękować za zniszczenie nadchodzącej lektury.
Wejdź sobie choćby i na forum GONE. I bez przesady. Nie streściłam książki. tutajpoczkategori
Nie każdy musi czytać książkę w oryginale, więc nie każdy wie co się stanie. A informacja kto zginął jest jednak dość istotna, nie uważasz?
To że na forum GONE mają w dupie spoilery, nie oznacza że wszędzie tak jest. Przeczytaj chociażby regulamin. Spoilerowanie to nie tylko streszczanie książki, ale pisanie ważnych informacji bez jakiegokolwiek ostrzeżenia.
Dla Ciebie nic się nie stało, dla kogoś kto chciał mieć niespodziankę czytając- stało się. Jakbyś zwróciła uwagę to nawet przewidywania ludzi w tym temacie są zaznaczone jako spoiler, żeby nikomu nie psuć zabawy, więc co dopiero treść książki..

Nawet nie lubię 'Gone', ale kurde musiałam się wypowiedzieć, bo aż mnie coś trafia, jak czytam 'Przecież wszyscy o tym mówią'- no cóż może nie każdy chce być tymi 'wszystkimi'. A zdanie 'Bez przesady' juz w ogóle mnie dobiło. Po prostu następnym razem pamietaj, że spoilery się zaznacza, bo nie każdy chce znać szczegóły książki. I że każda strona i forum ma swoje zasady, i niekoniecznie muszą być takie same.

Wejdź sobie choćby i na forum GONE. I bez przesady. Nie streściłam książki.
Nie, nie zamierzam wchodzić na forum GONE, bo nacięłam się już na mega spoilerze dotyczącym zakończenia 5 części, również nie zaznaczonym. Uwierz mi, czytam naprawdę wiele książek w oryginale, często przed premierą polską. Nie znaczy to jednak, że od razu obwieszczam całemu światu zakończenie. Uważam, że każdy ma prawo do tego, żeby cieszyć się lekturą. Wiem też, że są ludzie, którzy wolą znać zakończenie przed przeczytaniem książki. Nie wiem, czy jesteś jedną z tych osób, czy książkę czytałaś w oryginale. Ale na litość boską, dajmy ludziom wybór. Nie wiem, może jestem inaczej wychowana.
Może i wszędzie indziej o tym mówią, okej. Z reguły po premierze następują dyskusje na temat treści, nie zawsze ukryte. Ale kto chciał się dowiedzieć, kto umiera na końcu, ten już to zrobił. Tutaj mamy inny regulamin, niż na szanownym forum GONE , i wybacz, ale przeczytanie kilku podpunktów naprawdę nie jest trudne. Chyba że o czymś nie wiem. A zakładanie konta na forum tylko po to, żeby pochwalić się, kto umarł w finałowej części, mówi jak dla mnie samo za siebie.
I dobra, może przesadzam, ale wkurza mnie takie bagatelizowanie. Dla Ciebie to nic? Okej. Ale uszanuj też proszę innych ludzi. Bo naprawdę w tej chwili spieprzyłaś mi, za przeproszeniem, część książki. I już nie czekam na nią z taką niecierpliwością. tutajpoczkategori
Rozumiem to i nie będę już spoilerowała. I nie założyłam konta po to by się chwalić tym. Znam bardzo dużo książek stąd i nie mam czasu na wypowiadanie się o nich. Akurat Światło jest taką książką, gdzie bardzo dużo się dzieje i taka informacja mogła być nieistotna. Ale dobra. Już wiem i nie będę więcej pisać. I o nie. Na pewno nie spieprzyłam książki. Zaskoczy cię i to na pewno, ale już nic nie mówię. Sama w sumie nie chciałam czytać spoilerów, ale ciekawość wzięła górę. No nic. To tyle co chciałam dodać
Wybaczcie, że post pod postem, ale wydawnictwo mi powiedziało, że Światło wychodzi 19 czerwca
Widzę, że jeszcze nikt nie dał polskiej zapowiedzi więc oto i ona:



Ostatni tom bestsellerowej, kochanej przez polskich czytelników serii GONE Michaela Granta - cyklu, który poleca sam Stephen King!

Od chwili, gdy wszyscy dorośli zniknęli z Perdido Beach, minął już prawie rok. Pozbawieni kontroli i opieki młodzi ludzie przeżyli głód, zarazę, bezpardonową walkę o władzę. Przetrwali. Przynajmniej część z nich. Powrót do normalności był ich marzeniem.Teraz to marzenie może się ziścić i nagle zewnętrzny świat napawa mieszkańców ETAPu lękiem. W obrębie bariery wydarzyło się wiele rzeczy, które nie znajdą usprawiedliwienia w nieświadomym niczego społeczeństwie. Śmierć, okrucieństwo, błędne decyzje, złe wybory... Co czeka na tych, którzy złamali wszystkie prawa rządzące w normalnym społeczeństwie? Może ETAP jest jedynym miejscem, w którym mogą czuć się bezpieczni?

Premiera: czerwiec 2013
Cena 39,90 zł Powrót do góry
Michael Grant, GONE / Światło
Gaia roznieciła ognisko z gałązek, które zebrała Diana. Było niewielkie, Diana wiedziała, że
za chwilę się dopali, a ona zaśnie na zimnej ziemi.
Dwa dni wcześniej przez chwilę miała szansę uciec do Caine’a. Caine był z Samem. Mogła
uciec od Gai, pobiec do niego.
Istniało jednak ryzyko, że Drake Biczoręki ją powstrzyma. Być może Gaia również. Choć z
jakiegoś powodu Gaia nie pozwoliła Drake’owi zabić Caine’a. A potem Sam strzelił do niej
swoim morderczym światłem i…
…i właśnie w tym momencie Diana mogła uciec. Chciała tego.
Czy to instynkt macierzyński kazał jej zostać z Gaią? Gaia, płonąc, naprawdę krzyczała,
przerażająco, boleśnie. Można było ją zranić. Tak, odniosła rany.
Tak, teraz Diana pomyślała, zrozpaczona, głodna i zmarznięta, że tak właśnie było. Co za
absurdalna myśl! Gaia powstała w jej ciele. Jajo i plemnik, Diana i Caine, historia stara jak
świat. A kiedy Gaia przyszła na świat, w bólu i krwi, Diana poczuła z nią związek. Było to
dobre uczucie. Krzepiące, bo wcześniej Diana nie była pewna, czy ono się pojawi. Nie była
pewna, czy jest do niego zdolna. Oznaczało ono, że Diana jest człowiekiem, że jest kobietą,
że potrafi poczuć coś do dziecka, które urodziła.
A więc mimo wszystko istniała dla niej jakaś nadzieja.
Jednocześnie czuła strach. Tuż po narodzinach Gaia była piękną dziewczynką. Bez wątpienia,
wkrótce odzyska urodę, kiedy wyleczy się z okropnych głębokich oparzeń, które zmieniły jej
skórę w coś przypominającego przypaloną lazanię. (Gaia zdawała się w ogóle tym nie
przejmować.) Ale Gaia nie była i nigdy nie będzie zwyczajnym dzieckiem, córką Diany i
Caine’a. Ponieważ w jej powstaniu uczestniczyła trzecia siła, ważniejsza niż jajo i plemnik.
Większa nawet od matczynej miłości.
Gaia została stworzona przez gaiaphage. Gaiaphage objął ją w posiadanie. Brutalnie zniszczył
wszelkie delikatne zalążki osobowości, którymi zostało obdarzone dziecko i zajął ich miejsce.
Diana widziała to i krzyczała, protestowała, lecz gaiaphage zupełnie się tym nie przejął. Nie
przejmował się nikim i niczym ani kiedy istniał pod postacią zielonej syczącej masy, rozlanej
na podłodze jaskini, ani teraz, pod postacią dziewczynki o spalonej skórze i włosach, które
właśnie zaczynały odrastać. W tym momencie dziewczynka wpatrywała się w ogień.
- Nemezis – wyszeptała, nie po raz pierwszy. Jakby przemawiała do przyjaciela.
Diana wiedziała, że córka nigdy jej nie pokocha. Jak mogła w ogóle na to liczyć? Marzyć o
tym? Idiotka. Może jednak…
Może co? Może co? Diana zaczęła drwić w duchu. Osądzała samą siebie równie bezlitośnie
jak innych. „Jakiej to idiotycznej nadziei czepiasz się, Diano? Wiesz, czym jest ta
dziewczynka. Wiesz, że tak naprawdę nie jest twoja. Wiesz, że nawet nie powinnaś nazywać
jej ona, lecz to.”
Ale była taka śliczna w blasku ognia. „Wyobraź sobie”, torturowała się w myślach Diana,
„wyobraź sobie, że to naprawdę tylko mała dziewczynka, twoja córka. Wyobraź sobie, jakim
byłaby cudem. Wyobraź sobie, co mogłabyś poczuć, gdyby ta piękna dziewczynka naprawdę
była twoim dzieckiem.
Twoim i jego.
Piękna doskonała dziewczynka…
Ciemna, przerażająca istota.
- To nie będzie bolało, Nemezis – powiedziała Gaia. Nie zwracała się do Diany.
Diana zastanawiała się, czy ponownie dopuści do tego, by zapanował nad nią ktoś zły.
Najpierw Caine, teraz Gaia? Czy bezsilny sarkazm to jedyny sposób, w jaki mogła się temu
przeciwstawić?
Podczas ciąży, krótszej niż to normalnie, wyobrażała sobie, jak to będzie zostać matką.
Lepszą matką niż jej własna. Wyobrażała sobie, że stanie się lepszą osobą. Powtarzała sobie,
że potrafi. Że nie musi na zawsze pozostać taka, jaką zawsze była, nie musi pozostać tym,
kim się stała.
Istniał dla niej ratunek.
- Zakończenie to najlepsza część każdej historii – wyszeptała Gaia. Rozmawiała z kimś, kto
dla Diany pozostawał niewidoczny. – Koniec.
Diana wyobrażała sobie, że jako matka dostąpi odkupienia, wybaczenia, że będzie jej dany
nowy początek.
Ale była matką potwora, który w ogóle o nią nie dbał.
- Zawsze podejmuję błędne decyzje – szepnęła sama do siebie, leżąc na ziemi i obejmując się
ciasno ramionami, by zapewnić sobie nieco ciepła.
- Co? – warknęła Gaia, spoglądając na nią.
- Ech – odparła Diana z westchnieniem. – Nic takiego.
Mały Pete robił się coraz mniejszy. W każdym razie takie odnosił wrażenie. Czuł się, jakby
się kurczył i chyba nie było to złe uczucie. Może nawet ulga. Życie zawsze było trudne i dziwne dla Petera Ellingsona. Od chwili, gdy się narodził, świat
atakował go hałasem, światłem i szorstkim dotykiem. Te wszystkie wrażenia, które inni
ludzie rozpoznawali i odpowiednio interpretowali, jemu przedstawiały się jako coś
przerażającego i przytłaczającego. Inni ludzie potrafili je filtrować. Inni ludzie potrafili
wyciszyć dźwięk, ale Pete nie potrafił. Nie wtedy, kiedy znajdował się w swoim ciele.
To ciało stanowiło prawdziwy problem. Poważny autyzm, który uczynił z niego kalekę,
znajdował się w jego ciele, w jego mózgu.
Poczuł prawdziwą ulgę, kiedy wyzwolił się z tego ciała i umysłu. Kiedy Astrid, jego siostra o
przenikliwych niebieskich oczach i żółtych wężowych włosach, skazała go na fizyczną
śmierć, poczuł się… wolny.
Pete stworzył sobie nowe miejsce, które nie było jego ciałem. Nosił swoją moc ze sobą, ale ta
moc popełniała okropne błędy. Teraz to widział. Zrozumiał, co zrobił Taylor. Nie mógł już
robić takich rzeczy, nie mógł bawić się abstrakcyjnymi kształtami, które w rzeczywistości
były bytami ludzkimi.
Teraz zanikał, niczym światło z tym specjalnym przełącznikiem. Mieli taki w jadalni, w
domu, w którym dorastał, tym, który spłonął. Ściemniacz, tak matka nazywała to urządzenie.
„Przykręć ściemniacz, będzie bardziej nastrojowo”.
Powoli, stopniowo, światło Pete’a ciemniało. Robił się nastrojowy.
Wcześniej był jak rozciągnięta gumka. Jeden koniec ktoś przywiązał do jego ciała, a drugi…
cóż, znajdował się w tym miejscu, w którym Pete teraz. Ale kiedy jego ciało znikło, gumka
zaczęła się kurczyć.
Nienajgorzej.
Widział Ciemność. Ciemność zaś mogła dosięgnąć tego miejsca, w którym przebywał. Stwór,
który nazywał siebie gaiaphage, również ciemniał, ale jednocześnie nabierał sił, miał ciało, w
którym mieszkał.
Czasami Pete nie mógł słuchać umysłu gaiaphege. Wiedział, że Ciemność go obserwuje.
Śmieje się z niego, podczas gdy on traci siły, ale jednocześnie odczuwa niepokój.
Tyle razy sięgała po niego swymi czółkami, zakradała się do niego, próbowała odszukać,
próbowała sprawić, by uwierzył w różne rzeczy, by robił różne rzeczy.
Ciemność chciała, żeby Pete zgasł. Kiedy Pete zniknie, zniknie również cała jego moc.
Ciemność szeptała do niego. „To nie boli, Nemezis. To po prostu się skończy, jak te
wszystkie historie, które czytała ci siostra. Pamiętasz, zawsze chciałeś, żeby już się
skończyły, bo jej głos, jej oczy i żółte włosy sprawiały ci ból?
Nie walcz, Nemezis.Zakończenie to najlepsza część każdej historii. Koniec.”
„I chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.
Orc nauczył się tego wersu na pamięć. Znaczył on tyle, że nie należy odczuwać strachu,
ponieważ Bóg jest przy tobie. Tyle zrozumiał. Ale kolejny wers, ten o kiju i lasce… Orc
domyślał się, że nie chodzi tu o laskę w sensie dziewczyny. A kij…
„Twój kij jest tym, co mnie pociesza”. Może to znaczyło, że Bóg przegania kijem złych ludzi,
by chronić tych dobrych?
O zachodzie słońca wspiął się na jeden ze szczytów Gór Totters, wysoko ponad Perdido
Beach. Kiedy zbliżał się do wierzchołka, który przecinała pośrodku bariera, pochylał się
coraz niżej. Bał się, by kontur jego sylwetki nie zarysował się na tle gwiazd. Pod sam koniec
czołgał się na brzuchu.
Nadal nie dało się dotknąć bariery, nic się nie zmieniło, nadal kąsała. Ale teraz wszystko było
przez nią widać. Jakby zrobiono ją z gładkiego szkła. Co znaczyło, że ludzie na zewnątrz
mogli również widzieć, co dzieje się w środku.
Ta myśl doprowadzała go do mdłości.
Wyjrzał zza kępy wysokiej trawy, pożółkłej, uschłej i kruchej.
Na wzgórzu tuż za barierą nie było nikogo, wszyscy zgromadzili się na dole, na autostradzie i
dokoła niej. Było tam niesamowicie jasno. Bar z hamburgerami wyglądał tak, jakby prąd nic
nie kosztował. Motele, tyle świateł. Jak na Gwiazdkę czy coś. Widział też światła
samochodów i przyczep kempingowych, tkwiących w gigantycznym korku, sięgającym aż po
horyzont. Wszędzie migały światła policyjnych wozów, drogówka próbowała zapanować nad
sytuacją. Problem polegał na tym, że autostrada dochodziła do samej bariery i nagle się
urywała. Za pomocą buldożerów zrobiono drogę objazdową, ale niewiele to pomogło:
samochody tłoczyły się na autostradzie i wzdłuż niej, po obu stronach. Czerwony strumień
tylnych świateł poruszał się bardzo powoli.
Tuż koło bariery stało kilka wielkich wozów, pokrytych antenami, spodkami satelit i
oszałamiająco jasnymi światłami. Kawałek dalej teren wyglądał jak jakaś baza wojskowa,
wcześniej Orc widział tam ludzi w zielonych mundurach i samochody terenowe.
A ponad tym wszystkim neon, czerwono-złoty, z odrobiną zieleni. Carl’s Jr. Orcowi ślina
napłynęła do ust. Frytki. Zrobiły wszystko dla porcji frytek i koktajlu czekoladowego.
Ze swojego miejsca nie widział dzieciaków po tej stronie bariery, ale wiedział, że tam są,
ponieważ docierały do niego ich głosy, krzyki, jakby nie mogły uwierzyć, że nikt po drugiej
stronie ich nie słyszy. Jakaś dziewczynka wołała piskliwym głosikiem:
- Mamusiu! Mamusiu!
Chyba wszyscy wierzyli, że to niedługo się skończy. Wszyscy sądzili, że bariera zniknie –
wcześniej, nie później. Caine, który nazywał siebie Królem Caine’em, kazał Orcowi
przekonać ich, by odeszli od bariery, wrócili do pracy, ponieważ w ETAP-ie nikt nigdy nie
najadał się do syta, a głód czyhał tuż obok, mógł zaatakować w każdej chwili.
Ale Orc, rzecz jasna, odmówił. Gdyby tam poszedł, znalazłby się pod ostrzałem kamer.
Ludzie zaczęliby krzyczeć: nie słyszałby ich, ale widział, widziałby ich usta, układające się w
wielkie O, i palce, wymierzone w jego stronę.
Orc zawsze był sporym chłopcem, ale teraz był naprawdę ogromny. Miał pewnie z metr
dziewięćdziesiąt, wszerz liczył prawie tyle samo – z ramionami przyciśniętymi do ciała. W
dodatku jego ciało wyglądało jak zrobione z czegoś w rodzaju mokrego żwiru czy betonu,
który nie zastygł do końca.
Był potworem.
Miał straszną chęć się napić. Gdyby schlał się naprawdę porządnie, może wtedy nabrałby
odwagi, by tam pójść, w ciemną dolinę. Ale na trzeźwo – nie, nie potrafił się na to zdobyć.
Może jego mama tam jest. O ile tata jeszcze jej nie zabił.
Próbował przywołać jej obraz w pamięci i udało mu się. Potem próbował przywołać jej obraz
bez sińca na policzku czy bez gipsowego opatrunku na nadgarstku, ale to mu się nie udało.
A ojciec… jego nie chciał przywoływać w pamięci, ale stało się to wbrew jego woli. I oto
obraz się pojawił: pijany, zimny i złośliwy, wbija spojrzenie w syna, czeka, aż Charles
Merriman, od dawna znany jako Orc, spuści głowę i odwróci wzrok. Upewnia się, że jego syn
czuje strach.
Tata lubił tę część zabawy, kiedy Orc rozpaczliwie usiłował zejść mu z drogi, ale on kazał mu
siadać obok siebie i odrabiać pracę domową. Sam pił w tym czasie piwo za piwem i rzucał
puszki na podłogę obok fotela, czekając na jakiś pretekst – byle jaki pretekst.
Ojciec trzeźwy był daleki i obojętny. Ojciec pijany zmieniał się w potwora.
Jak Orc, tyle że nie taki szpetny.
Orc zastanawiał się, czy jego ojciec wie, że mógłby podejść do bariery i popatrzeć na swojego
syna. I co by powiedział, gdyby go teraz zobaczył? Czy wydałby z siebie to charakterystyczne
prychnięcie, które miało oznaczać „Jesteś do niczego”.
Gdyby tak się stało…
Jego ojciec był potężnym mężczyzną. Ale Orc był teraz większy i dorównywał mu siłą.
Mógłby go złamać jak suchy patyk. Jednym grubym kamiennym palcem Orc dotknął niewielkiego miejsca, w którym zachowała
się ludzka skóra, tuż koło ust. Swędziało.
Jeśli bariera zniknie, wszyscy zobaczą go w ostrych telewizyjnych światłach. Wcześniej czy
później również jego ojciec. Orc był pewien, że jeśli jeszcze kiedyś go spotka, zabije go.
To śmierć czyniła dolinę ciemną. Zło. Bóg powinien pospieszyć się ze swoim kijem, jeśli
chce je powstrzymać.
- Nie dopuść do tego, Panie – modlił się. – Wiem, że te wszystkie dzieciaki chcą do mamy i
tak dalej. Ale proszę, Boże, nie pozwól, żeby bariera znikła.
Sam wreszcie zasnął, twarzą w pościeli, nagi, lekko odwrócony plecami do Astrid.
W pomieszczeniu paliło się światło. Sam Temple, bohater w oczach większości mieszkańców
ETAP-u, zawsze trochę bał się ciemności. I dlatego stworzył sobie nocną lampkę.
Nie było to zwykle światło: mała kulka, nie większa niż szklana kulka do gry. Unosiła się w
powietrzu, w kącie nad koją. Astrid przykleiła do ściany kawałek czerwonego papieru, by
złagodzić dziwaczny zielony blask, ale taśma zaczęła się odklejać i prowizoryczny klosz nie
przysłaniał światła przez cały czas, wirował przy najlżejszym podmuchu, przesuwał się pod
wpływem ruchów łodzi.
Kiedy światło przybierało na sile, ukazywały się w nim fragmenty ciała Sama: szerokie plecy,
skrawek okrągłego bladego pośladka, muskularne udo, przecięte ostrym cieniem. Kiedy
światło słabło, stawał się niemal niewidzialny, o jego obecności świadczyły tylko oddech,
zapach i ciepło.
Powinna go przykryć. Naprawdę powinna. Za chwilę zmarznie, obudzi się i zobaczy, że ona
nie śpi. To go zmartwi.
Ale jeszcze nie.
Próbowała czytać w niepewnym świetle. To była książka z dziedziny prawa, dzięki niej
Astrid przekonała się, że nigdy nie zostanie prawnikiem, że nawet nie zamierza próbować.
Mogła czytać książki właściwie na każdy temat, ale ta była niesamowicie nudna i nie mogła
konkurować widokiem Sama.
Mój Boże. Czuła się szczęśliwa.
To była absurdalna myśl. Niemal zbrodnia. Rzeczywistość przypominała koszmar, ale ten
koszmar trwał już od długiego czasu. Koszmar stał się nową normą.
Jeśli bariera rzeczywiście zniknie… jeśli to naprawdę koniec gry… Mieli piętnaście lat. Tam,
na zewnątrz, nie mieli prawa być razem. Przeszli przez piekło. Całą serię piekieł. I nadal byli razem. Ale w obliczu prawa to nie będzie
miało znaczenia. Jej rodzice, jego matka – wystarczy, że pstrykną palcami, by zniszczyć,
wszystko to, co oni we dwoje zbudowali.
Nie po raz pierwszy Astrid pomyślała, że może uwolnienie z ETAP-u wcale nie będzie
oznaczało dla nich prawdziwego wyzwolenia.

Fragment
Jeszcze 3 dni, nie mogę się już doczekać *.* Powrót do góry
Ja tak samo. Wszystkie części jeszcze raz przeczytałam, żeby być na bieżąco ze wszystkimi szczegółami.
To ja sobie chyba raz jeszcze przeczytam "Ciemność" Powrót do góry
Pohasałam dziś radośnie do empiku, ale niestety nie było :/ mam nadzieję, że jutro już będzie...

Pohasałam dziś radośnie do empiku, ale niestety nie było :/ mam nadzieję, że jutro już będzie...

Wkurzyłabym się. Widziałam, że lekko zmienili jeszcze okładkę, ale na lepsze na szczęście. *.* Powrót do góry
Powiem Wam, że ja zamówiłam w przedsprzedaży i mimo, że na empik.com jest już podane realizacja 24h, to przewidywana data wysyłki 26ty :/ ... ta wcześniejsza ich data to prawdopodobnie taki chwyt marketingowy, ale chyba warto bo w tej chwili na wiele nowości w tym własnie Gone jest -25%

ps: ha już nie ma 24h tylko znowu przedsprzedaż ale kombinują, albo tak im z automatu idzie (w każdym razie w statusie mam wysyłka 26ty, odbiór 21wszy )

Edit
Jest juz na półkach - a ja nie mam czasu teraz :/
Kupiłam, za 30 zł : D
Zaczynam czytać *.* Powrót do góry
Ja skończyłam i OMBBBBBBBBBBBBB!

Czekam aż ktoś przeczyta, żeby nie kusić spoilerami.

U.M.I.E.R.A.M.
No i skończyłam. Jestem jeszcze trochę otumaniona, pijana łzami i nie wiem jak wiele można zrozumieć z tego co teraz napiszę.
Kurde, Grant, dzięki. Dzięki za te 6 książek, 3000 stron, za postaci które kochałam i za te, których nienawidziłam. Za to, że czytając ETAP był moim więzieniem i że walczyłam razem z bohaterami. Za emocje wszystkie razem i każdą z osobna. Za to jak wiele mnie ta seria nauczyła. Za wszystko i za nic. Dziękuję.
Może kilka spoilerów chociaż nie do końca ułożyłam sobie wszystko w głowie.
Przez pierwszą połowę książki było mi cholernie trudno przebrnąć. Nie wiem czemu. Rozkręciłam się dopiero jakieś 100 stron przed końcem. Szczerze mówiąc, czytając że bariera opadła chciałam śmiać się przez łzy. Fani wysnuli tyle teorii, od całkiem prawdopodobnych do kosmicznie dziwnych. A to się po prostu... stało. Trochę spodziewaliśmy się, że nikt nie przeżyje, ale autor był nadzwyczaj łaskawy Nie mogę powiedzieć, że jestem w złej sytuacji, bo całym sercem pokochałam trzy postaci : Lane, Sanjita i Edilia. Wszyscy żyją i nawet mają szanse na szczęście i jestem za to cholernie wdzięczna. Kurde, kiedy okazało się, że Roger żyję popłakałam się z radości Umarli też bohaterowie, których opłakałam nawet jeśli okropnie mnie denerwowali. Bryza, Orc, Dahra . Caine, mój kochany Caine. Jak mogłabym po nim nie płakać? Kochałam go przez 4 pierwsze części, przez 2 ostatnie moje uczucia oscylowały między ogromną miłością a wielką nienawiścią. Ale kurde, na końcu wszystko naprawił, głupi skurczybyk. List do Diany ... Nie. Nie mogę na razie tego skomentować.
Co tam jeszcze... Uh, Drake nareszcie nie żyje. Nienawidziłam kolesia od kiedy się polubił. Wiem, został skrzywdzony. Ale jakoś nie mogę mu współczuć.
Ogromne podziękowanie do Granta za "Co było potem". Bałam się, że książka zakończy się w momencie opadnięcia bariery, ale nie. To nie byłoby w stylu Granta
No cóż. Cholernie trudno odłożyć tę książkę. Cholernie trudno pożegnać się z tą serią. Sam autor napisał "Możecie już opuścić ETAP."
Ale... ja nie chcę
Chyba nie napisałam połowy tego co chciałam, ale... to już potem. Powrót do góry
Taki spamik...

Akcja Zdjęcie ze "Światłem"!

Na czym to polega?

W czasie określonym poniżej będę zbierać Wasze zdjęcia, na którym znajdzie się również najnowsza część serii GONE. Zniknęli "Faza Szósta: Światło". Jeżeli nie jesteście tak daleko, to mimo wszystko możecie wziąć udział w akcji i przesłać swoje zdjęcie wraz z ostatnia częścią którą przeczytaliście/macie zamiar przeczytać. Wszystkie te zdjęcia prześlemy do autora, który znany jest ze świetnego kontaktu z fanami. Chcemy mu pokazać, jak wielu fanów serii GONE. Zniknęli jest w Polsce!

Do kiedy jest czas?

Zdjęcia będziemy zbierać od dnia dzisiejszego do 19 lipca 2013 r.

Gdzie podesłać wysłać zdjęcie?

Na mojego maila nicole.k@poczta.onet.pl z dopiskiem Zdjęcie ze "Światłem". Napiszcie też swoje imię! Lub jak wolicie zdjęcie możecie dodać tutaj pod postem.

Jak powinno wyglądać zdjęcie?

Na swoim przykładnie prezentuję, jak mniej więcej powinno wyglądać zdjęcie. Ważne jest, żeby było widać nie tylko książkę, ale też osobę, która ją trzyma! Mogą być to tylko oczy lub uśmiech.
ZDJĘCIE: https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/998383_500872176665836_970036522_n.jpg
Jest dość spore, więc podaję, jako link.

Pokażmy Michaelowi Grantowi, jak wiele jest nas w Polsce!

Tak dodam, że wydawnictwo Jaguar patronuje tej akcji.
88 godzin, 39 minut
Od chwili, gdy wszyscy dorośli zniknęli z Perdido Beach, minął już prawie rok. Pozbawieni kontroli i opieki młodzi ludzie przeżyli głód, zarazę, bezpardonową walkę o władzę. Przetrwali. Przynajmniej część z nich. Powrót do normalności był ich marzeniem. Teraz to marzenie może się ziścić i nagle zewnętrzny świat napawa mieszkańców ETAPu lękiem. W obrębie bariery wydarzyło się wiele rzeczy, które nie znajdą usprawiedliwienia w nieświadomym niczego społeczeństwie. Śmierć, okrucieństwo, błędne decyzje, złe wybory... Co czeka na tych, którzy złamali wszystkie prawa rządzące w normalnym społeczeństwie? Może ETAP jest jedynym miejscem, w którym mogą czuć się bezpieczni?

68 godzin, 42 minuty
Nadszedł czas ostatniej próby. Ciemność zawładnęła małą Gaią, która rośnie w anormalnym tempie nie tylko fizycznie... Dziewczynka nie może dopuścić, aby jej Nemezis również wcielił się w jakieś ciało i się z nią zmierzył, dlatego muszą zginąć wszyscy mieszkańcy ETAPu. Gaia rozpoczęła właśnie śmiercionośny marsz w towarzystwie Diany, która nie może się zdecydować między miłością, a nienawiścią do niej. Jakie będzie zakończenie ETAPu? Co zaserwuje nam Michael Grant na sam koniec serii GONE. Zniknęli?

44 godziny
Bariera stała się przeźroczysta, więc teraz cały świat podgląda i ocenia mieszkańców ETAPu. Dorośli kręcą głowami i już szykują procesy sądowe, gdyż nie ma wątpliwości, że tą młodzież trzeba osądzić i stosownie ukarać, choć żaden z nich nie ma pojęcia, co działo się przez ponad rok za nieprzeźroczystą barierą, co przeżyły wszystkie te dzieci, jak wiele osób zginęło w najróżniejszy sposób... Teraz pozostaje tylko czekanie na opadnięcie bariery, ale czy można być takim pewnym tego faktu?

23 godziny, 8 minut
Od maja 2012 roku spekulowałam i wymyślałam teorie spiskowe zastanawiając się, jak zakończy się ta historia albo czy w ogóle się skończy? Pomysłów miałam naprawdę wiele, ale oczywiście nie zgadłam. Przeczytałam ponowie wszystkie pięć tomów i nie pamiętałam, że z Michaelem Grantem to się nie uda. Nigdy nie zgadnie się, jak on poprowadzi akcję, kto zginie i w jaki sposób. Lektura pełna jest niewiadomych, które są tak zaskakujące i przerażające na przemian lub równocześnie. W trakcie lektury "Fazy Szóstej: Światło" niejednokrotnie aż trzęsły mi się ręce, ponieważ mogę powiedzieć, że tak strasznie jeszcze nie było. Ostatni tom zdecydowanie jest najbardziej brutalną częścią serii i pewnie dlatego najlepszą, choć też najkrótszą.

4 godziny, 44 minuty
Pozostaje jednak pytanie, czy tego naprawdę można było się tego wszystkiego spodziewać? Powiem ze szczerym sercem, że było to niemożliwe. Żadna z moich teorii choć w części nie pokryła się z akcją "Światła", ale nie żałuję tego faktu. Lektura była właśnie dzięki temu tak niesamowicie wpływająca na emocje i zaskakiwała mnie na każdym kroku. Choć to nie historia miłosna, książkę nazwałabym wyciskaczem łez, których nie da się uniknąć. Łzy, przerażenie, niejednokrotnie obrzydzenie są już stałymi towarzyszami przy lekturze serii GONE. Zniknęli wraz z zachwytem i podziwem. Wszystkie te elementy czynią te książki tak genialnymi i niezapomnianymi.

0 minut
Żałuję, że to już koniec. Ostatnie strony przepłakałam, ale książki nie wypuściłam z rąk, dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania, które oczywiście wycisnęło mi z oczu jeszcze więcej łez. Naprawdę brakuje mi adekwatnych słów do opisania, jak ważną częścią mojego czytelniczego życia była, jest i będzie ta seria. Żałuję, że już nigdy nie będę mogła przeczytać tego bez świadomości, co się wydarzy i dlatego zazdroszczę osobom, które jeszcze serii nie zaczęły i jednocześnie z całego serca zachęcam absolutnie wszystkie do sięgnięcia po GONE. Zniknęli. Oficjalnie umieszczam ją na mojej liście książek, które każdy człowiek powinien przeczytać. Sięgnijcie, a z pewnością nie pożałujecie. Nie poddawajcie się, jeżeli już zaczęliście serię, ponieważ warto ją dokończyć, żeby doświadczyć tych niepowtarzalnych emocji. POLECAM.

Ocena: 11/10.

Potem się wyżyję w cytacie. xD Powrót do góry
Dotąd czytałam chyba dwie części tej serii, dość dawno - wtedy tylko te dwie były wydane. Muszę sobie te części powtórzyć i jak najszybciej nadrobić zaległości, bo nie mogę się doczekać, "Światło" ma same pozytywne recenzje!

Caine <3 Uwielbiam go, razem z Dianą są moimi ulubionymi bohaterami. I oczywiście Sam. Zakończenie jest idealne, lekko optymistyczne, a z drugiej strony przygnębiające, gdy pomyślę, ilu świetnych bohaterów zginęło
Ogólnie ta część jest tak klasyczna dla GONE - mamy obrzydliwe, przerażające momenty, ból, panikę, kłótnię braci(fragment potyczki Sama z Caine'm jest boski), rozstania, walkę i wreszcie miłość. Po skończeniu tego tomu dopiero szczególnie poczułam, jak bardzo zaangażowałam się w świat ETAPu i losy jego mieszkańców. To niesamowite, że zamykając książkę, już tęskniłam za jej rzeczywistością. "Światło" stało się jedną z moich ulubionych książek i sprawiło, że z największą radością powrócę jeszcze do GONE. Jej, trzy i pół roku od przeczytania pierwszej części, ukończyłam szóstą.

Sam autor napisał "Możecie już opuścić ETAP."
Ale... ja nie chcę


Te słowa mega mnie wzruszyły. Powrót do góry
NIEPOKÓJ samoświadomości

Nie chciałam czytać tej książki. Nawet nie tyle, co nie chciałam, ile się bałam. Bałam się końca. Bałam się finału przygody z ETAPem. Bałam się rozstania z bohaterami, do których zdążyłam się przywiązać. Dlatego nie rzuciłam się na "Światło" zaraz po premierze amerykańskiej. Dlatego nie przekartkowałam go zaraz po premierze polskiej. Stało sobie grzecznie na mojej półce i czekało na odpowiedni moment. Wreszcie ten moment nadszedł.

GŁÓD wrażeń

Bariera stała się przezroczysta. Wszyscy spodziewają się końca. Spodziewają się najgorszego. Ale jednocześnie wciąż tli się w nich nadzieja na lepsze jutro. Podświadomie wyobrażają sobie siebie w objęciach rodziców, w restauracji, w parku. Tymczasem Gaia rośnie. Jest głodna i spragniona. Spragniona ludzkiej krwi. Spragniona śmierci. I istnieje tylko jedna osoba, która jest w stanie ją powstrzymać.

białe KŁAMSTWA

Przez cały czas trwania lektury, powtarzałam sobie, że to nie może jeszcze się skończyć. Przecież ostatni tom był taki krótki! Zaledwie niecałe 400 stron, o 200 mniej niż pierwszy! Jednakże wszystko to minęło jak z bicza strzelił. (Wiem, to nie jest zabawne.) Michael Grant jak zwykle mnie nie zawiódł, dbając o niespodziewane zwroty akcji, niekonwencjonalne rozwiązania i nieustanny dreszcz napięcia, przyprawiający czytelnika o ciarki. Niektóre zdarzenia przewidziałam, a niektóre nawet mi nie przeszły przez myśl. Mój umysł ścisły nareszcie został zadowolony naukowymi wyjaśnieniami. Bardzo ciekawie poprowadzona postać Gai, a także Małego Pete'a. W niektórych momentach lektury moje usta układały się w nieme "O". Podziwiam autora za podjęcie niektórych trudnych decyzji i rozwikłanie zagadek, których podjął się już niejeden fan. Dawno temu, kiedy jeszcze bawiłam się w snucie teorii, stwierdziłam że proste zakończenie mnie nie zadowoli. Że potrzebuję cliffhangera, czegoś co mnie znów zaskoczy. Czegoś w stylu Granta. Ale teraz wiem, że takie zakończenie, jakiego wcześniej pozornie nawet nie brałam pod uwagę, było jedynym możliwym. Inne po prostu doszczętnie złamałoby mi serce, już i tak solidnie nadszarpnięte wcześniej.

PLAGA uczuć

Podczas lektury targały mną niesamowite emocje. Zwykle podczas czytania GONE były to w większości obrzydzenie, przestrach i niecierpliwość na kolejne wydarzenia. Przy ostatniej części cyklu, po raz pierwszy przy tej serii się popłakałam. I to nie raz, nie dwa. W pewnych momentach łzy spływały mi strugami po twarzy. Łzy wzruszenia. Łzy smutku. Łzy bezsilności. Łzy niedowierzania. A także łzy szczęścia. Przeszło przeze mnie dosłowne tornado uczuć. A wszystko to przez moje niesamowite przywiązanie do bohaterów. Do niemalże każdego z nich miałam jakiś sentyment, niemalże z każdym z nich rozstanie w taki czy inny sposób bolało niezmiernie. Sam, Astrid, Caine, Diana, Dekka, Brianna, Edilio, Quinn, Orc, Lana. Czułam ich ból, przeżywałam to co oni, łączyłam się z nimi w rozpaczy. Nawet płakałam razem z nimi na wspomnienie sklepu spożywczego. To prawdziwy sukces Michaela Granta, wykreować tak prawdziwych bohaterów, tak chwytających za serce mimo swoich wad.

po stronie CIEMNOŚCI

Jest jednak jedna rzecz, która ma negatywny wpływ na moją opinię o tej pozycji. A mianowicie przekład na język polski. Zasada nr 1 każdego tłumacza: nie zostawić żadnych śladów po swojej działalności - innymi słowami, tłumaczenie ma się czytać się tak samo gładko i płynnie jak oryginał. Podejrzewam, że taki właśnie był przekład Natalii Mętrak, skoro wcześniej nie miałam żadnych uwag. Nie wiem, co kierowało wydawnictwem, gdy zatrudnili nową tłumaczkę do przekładu ostatniej części sześciotomowego cyklu. Nie znam okoliczności i nie mnie to oceniać. Ale muszę to powiedzieć. Zły wybór. Pani Zuzanna Byczek absolutnie nie stanęła na wysokości zadania - od pierwszych stron wyczułam zmianę. Mnóstwo błędów językowych, zdań wielokrotnie złożonych, w których nie można się połapać, o co chodzi, gubienie podmiotu... Kilkakrotnie zdarzyło mi się cofać akapit wyżej, próbując zrozumieć jakiś fragment. Nie wspominając już o zubożonych lub całkowicie pominiętych grach słownych. Weźmy chociaż określenie "Petyn", którym Drake określał Małego Pete'a. Połączenie słów Pete i kretyn. W "Świetle" przezwisko zostało zastąpione... Tamtararamtamtam! Petardą! Wersją oryginalną przezwiska (połączenie Pete i retard). Tyle że po polsku to całkowicie traci sens. Pomijając już w ogóle fakt, że tłumaczka powinna najpierw przeczytać poprzednie części, zabierając się za przekład. Z tego, co pamiętam Berty też zmieniły nazwę. Ale już kończę ten translatorski bełkot.

ŚWIATŁO w tunelu

Chciałabym podziękować Michaelowi Grantowi. Podziękować za 3-letnią, 6-tomową, 3000-stronicową przygodę, która właśnie dobiegła końca. Przewracając ostatnią stronę, poczułam taką pustkę. Pustkę, która zawsze poprzedza książkowego kaca. Nie, wcale nie chcę opuszczać ETAPu. GONE to unikatowy cykl, jedyny w swoim rodzaju. Można mówić, że obrzydliwy. Że przesadzony. Że niesmaczny. Ale to przecież GONE.
Skończyłam. Jest mi dziwnie.
Mam wrażenie, że pisanie czegokolwiek mija się z celem, to trzeba po prostu przeczytać, obowiązkowo ... Jestem okropnie usatysfakcjonowana zakończeniem, wyobrażałam sobie wiele scenariuszy, dobrych, złych, tragicznych, mega tragicznych ... a to jest takie ... ehh jakiego słowa bym nie użyła obawiam się, że mogłabym coś zdradzić więc nie napiszę ...

Tak podsumowując serię, to aż sześć tomów i każdy na poziomie, myślę, że słowo genialna do niej idealnie pasuje. Cieszę się, że ją przeczytałam, mimo a może zwłaszcza, że była taka okrutna, bezwzględna i pełna cierpienia. Prócz samej, skomplikowanej i absolutnie nieprzewidywalnej fabuły, autor stworzył tak strasznie nieidealnych herosów, że nie mogę się nadziwić.
W moich oczach ETAP to takie życie w pigułce, a życie - wiadomo- to nie bajka. Powrót do góry
"Zakończenie to najlepsza część każdej historii."

Historia rozpoczęła się pięć tomów temu. Dla uczestników ETAP'u, dzieci i młodzieży z okolic pewnego miasteczka w słonecznej Kalifornii, minął od tego czasu rok.

Gdy kopuła staje się przezroczysta, ujawnia zewnętrznemu światu i starej rzeczywistości ten nowy, przerażający świat, rządzony mutacjami.
Jak stary świat oceni to, co zaszło wewnątrz kalifornijskiej anomalii ?
Kiedy bohaterowie zyskują choć chwilę by pomyśleć o przyszłości, rozprawić się muszą z Ciemnością, która też wyczekuje końca tego etapu.

Tom poprzedni uchylił już rąbka wielkiej tajemnicy ETAP'u. Istniały bowiem teorie, że obszar pod kopułą to jedyny ocalały fragment ludzkości. Kiedy bariera stała się przezroczysta, ostatecznie zdementowała wersję z pogranicza post-apokalipsy.

ETAP miał wielu bohaterów. Jedni trwali w swoim postępowaniu od początku do końca, inni postanowili poszukać odkupienia. Kto naleć będzie do której grupy - przekonać można się już tylko z lektury.

Autor, jako wszechwiedzący narrator, ostatecznie wyjaśnia początki i przyczyny powstania anomalii wewnątrz kopuły. Dowiedzieć się też można co było potem - czyli jak poradzili sobie[color=white] w normalności ci, którym udało się żywym opuścić [color]ETAP.

GONE to seria pełna wyjątkowo brutalnych scen. Akcja zaskakuje jak mało która i choć bywają tomy lepsze i gorsze to nie można narzekać w żadnej z poszczególnych części na brak mocnych wrażeń.
Nadzieję, w takiej rzeczywistości na krawędzi, pokłada się jednak w młodzieży: jako najbardziej twórczej, wytrzymałej i zdolnej do zmian.

Można wiele serii porównywać z GONE, ale samo GONE można przyrównać tylko do tej serii. Bohaterowie z Perdido Beach i okolic: Caine i Diana, Sam i Astrid, Bryza i Dekka, Edilio i Quinn, Lana i Sanjit - z nimi wszystkimi niesamowicie się zżyłam (przez te sześć tomów). Miałam pewne przypuszczenia, co do losów Caine i po części moje przeczucie się sprawdziło

GONE może i zawiera w sobie plejadę niezwykłych umiejętności, ale przede wszystkim jest to przekrój ludzkich charakterów i osobowości - takimi jakimi naprawdę są, kiedy wychodzi ich natura - wystawiona na próbę czasu, siły i woli przetrwania.

Serią zainteresowałam się zupełnie przypadkiem i z całą pewnością nie oczekiwałam po niej aż tak skrajnie nieprzewidywalnej fabuły. Historia, która zdecydowanie wyróżnia się wśród innych na rynku.
Warto dotrwać do finału. Szósta faza to już koniec, a finał uważam na udany



Jakoś tak ciężko mi uwierzyć, że to już koniec tej serii, to dopiero jest dla mnie surrealistyczne Na 100% wrócę kiedyś do tej serii, jak będę miała więcej czasu, żeby przeczytać całość, bo zdecydowanie warto Powrót do góry
Aby zakończyć rozgrywkę...

„W tej grze chodzi o to, by przeżyć. Przetrwać – kolejną minutę, godzinę...”

Myślę, że to jakiś okropny sen, że to gra, którą da się wyłączyć. Liczę na pomoc, na podpowiedź, lecz nic takiego tu nie ma. Są tylko nowe przeszkody, nowe zadania, nowe przeciwności. Nie ma chwili oddechu. Jednak dobrze wiesz, że to nie tylko gra. Tu trzeba walczyć o życie. Tu nie ma poziomów, nie ma kolejnych plansz. To życie. Życie jak z koszmaru, z horroru. Życie, którego i tak nie chcesz stracić. Bo widzisz malutkie jasne światełko, które daje nadzieję. Liczysz na wygraną, na jakieś ułatwienie, na koniec rozgrywki... Jednak to nie nadchodzi. Gra skończona. Wyczekiwane słowa, które nie chcą nadejść. Bo przecież to jest gra, tak? Przecież to nie dzieje się naprawdę? Choć chcesz to skończyć, nadal nie widzisz napisu gra skończona. Czy koniec jest bliski? Może jednak wygrasz. Może to jest jeszcze przesądzone. Gra o życie trwa.

„Zmieniłem zdanie Boże. (...) Nie dbam o to, że ludzie mnie zobaczą.
Proszę, wypuść nas stąd. To miejsce jest zbyt straszne.”

Wszędzie ciemność. Sam, Caine i kilku mieszkańców etapu próbują walczyć z nową postacią gaipage. Nagle ich świat wypełnia jasność. Kopuła stałą się przezroczysta, wszystko przez nią widać. Ludzie z zewnątrz widzą wszystko. Sam oddaje strzał, kamery wychwytują palącą się dziewczynkę. Dzieciaki wiedzą, że powrót do normalności nie będzie możliwy, ich świat na zewnątrz nie będzie taki sam. Lecz nie czas na takie rozmyślenia. Bariera nadal stoi i odgradza ich od normalnego życia.
Prześwit nie działa na młodszych mieszkańców dobrze. Całe dnie przesiadują przed kopułą. Dzieciom grozi głód. Cały system wytwarzania pożywienia bez rąk do pracy upada.
Sam i kilku nastolatków próbują walczyć z Gaią, która z każdym dniem rośnie w siłę. Kto odpowie się po której ze stron? Kto wyjdzie ze starcia żywy? Jak rozstrzygnie się gra?

Dawno nie czytałam serii, którą musiałam przerywać wciąż, i wciąż, i wciąż... Tu było frustrujące. Najwięcej takich momentów napotykałam czytając zakończenia, a już zdecydowanie Fazy szóstej Gone, czyli „Światła”. Micheal Grant postarał się przez poprzednie tomy, byśmy przyzwyczaili się do okropnych standardów ETAPu. Wprowadzał nam w ten niecodzienny świat. Ukazywał niezwykłych bohaterów. Teraz jednak zadał ostateczny cios. Czytając ostatnie rozdziały nie mogłam się oderwać, a jednocześnie, co chwila przerywałam, bo nie wierzyłam, co czytam. Emocje, które czułam podczas czytania były ogromne, zaskoczenie, lęk o bohaterów, strach o ich przyszłość... Działo się naprawdę wiele. Gdy skończyłam ją w nocy cały czas rozmyślałam, niby wszystko się wyjaśniło, ale...

Właśnie, zawsze jest jakiejś ale. Dlaczego to już koniec? Ja nie wierzę, że to wszystko się już skończyło. Panie Grant jak Pan mógł? Czyli czytając te słowa możecie się domyślić, że jednak nie miałam żadnych zastrzeżeń. Książka wciągnęła mnie niewiarygodnie. Czytałam każdą stronę z rosnącą ciekawością, która utrzymywała się aż do ostatniej kartki. Szkoda tylko, że ta część była cieńsza od poprzednich. Ale nie wiem, czy więcej stron pozwoliłoby mi łatwiej rozstać się z tą serią. Myślę, że nie.

„może wyzwolenie z ETAPu wcale nie będzie oznaczało dla nich prawdziwego wyzwolenia.”

W tomie tym zginęło wiele dzieciaków. Nie wiedziałam, że do niektórych z nich jestem aż w takich stopniu przywiązana. Do kilku szczególnie, choć zdradzać imion nie mam zamiaru. Chciałabym by znaleźli szczęście, jednak jednocześnie wiem, że gdyby sprawy potoczyły się inaczej. W sumie nie wiadomo, co mogłoby się stać. Nic nie jest pewne. Wolę nawet o tym nie myśleć. To historia skończona. Jej zakończenie może nie było do końca takie jak chciałam, ale czy to byłoby możliwe. Na pewno nie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale nic na to nie poradzę.

„to był ETAP. Jedyne, na co mogłeś liczyć, to odwlec cierpienie.”

„to nie była zwykła mała dziewczynka.
To był potwór, o ślicznej twarzyczce i pięknych niebieskich oczach...”

Przejdźmy jednak do szczegółów. W każdej części Gone było coś odrażającego. Jednak moim zdaniem ta książka była pod tym względem najgorsza. Gaia mnie przerażała. Pozornie małe, słodkie dzieciątko, później piękna dziewczyna, a potrafiła takie świństwa. Ona potrafiła zjeść ludzkie mięso. Jak sobie to wyobrażałam... Malutka, uśmiechnięta buźka z czyjąś nogą w ustach. Okropny obrazek. Poziom dziwactwa podnosił też Drake, ale to jak chyba w każdej części. Tym razem wprost nie mogłam się nadziwić jego sile. Te dwie postacie, z znanych czytelnikom z poprzednich części, przerażały mnie najbardziej. Panie Grant stworzył pan potwory, niezwykle wykreowane potwory.

„wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością.”

Zwykli szarzy bohaterowie, co ja piszę. Niezwykli, wielobarwni bohaterowie, czyli wszystkie inne postaci nadal pozostaną w moich sercach. Nawet Ci, których nie zawsze lubiłam. Mieszkańcy ETAPu dzielili się na wykonujących zadania, którzy nie mieli większego wpływu na akcję oraz na obdarzonych mocą i władzę lub po prostu tych złych. Ostatnie grupy działały naprawdę sporo. To dzięki nim ludzie w ETAPie nadal żyli lub ginęli, zależnie od strony konfliktu. Najbardziej od pierwszej części fascynowali mnie Ci, którzy mieli w posiadaniu jakoś niezwykłą umiejętność, to dawało im odrębność i pomagało łatwo zapamiętać. To był ten najbardziej niezwykły aspekt opowieści, pomijając oczywiście niezwykłe mutacje ludzi, gadające kojoty, czy pożerające ludzi robale. Żałuję, że niektórzy z nich mieli tak mało do powiedzenia.

„Byli dwojgiem ludzi u końca świata.
Dwójką przegranych, czkających na ostateczną porażkę.”

Autor w tej przepełnionej walką i ciągłym strachem świecie. Znalazł również czas na miłość. Najważniejszymi parami byli Caine i Diana oraz Sam i Astrid. Zdecydowanie bardziej cieszyłam się z tych nielicznych wspólnych momentów pierwszej dwójki, u nich nigdy nie było nic wiadomo. Uwielbiałam ich charaktery, sprzeczki, rozstania, mimo wszystkich trudności jakoś dawali radę. U Sama i Astrid mimo kilku kłótni raczej zawsze układało się lepiej, nie czułam o ich związek żadnego lęku. Dla mnie on trochę nijaki. Mimo wszystko również ich polubiłam.

Czego żałuję po zakończeniu serii? Na pewno tego, że nie poznałam lepiej losów, życia niektórych ważnych postaci. Narracja rozkładała się pomiędzy wiele osób, ale zawsze pozostawał ktoś, kogo jeszcze dokładnie nie poznałam, kogo dopiero zaczynałam odkrywać. Powtórzę się, ale żałuję, że to już koniec. Trudno żegnać mi się z każdym książkowym cyklem, nawet z tak okrutnym światem. Jednak kiedyś trzeba.

„- Czy to przypadkiem nie jest gra, w której wszyscy bierzemy udział?
Każdy z nas próbuję przeżyć. Nawet jeśli na koniec wszyscy zginiemy.”

Często przy seriach, które bardzo mi się spodobały nie potrafię wiele napisać, nie potrafię zebrać myśli i przekazać Wam, że warto sięgnąć po daną powieść. Tym razem jest podobnie, mniej więcej wiem, co chcę napisać, ale nie chwytam wszystkich myśli. Pozostaję mi tylko powiedzieć, że cała seria Gone jest dla mnie jedną z lepszych serii, jakie przeczytałam, zdecydowanie jest jedną z najokrutniejszych wizji świata z jaką się spotkałam, moim zdaniem jest warta przeczytania. Zdecydowanie.

Ocena książki: świetna
Ocena serii: bardzo dobra +
Chyba każdy był ciekawy jak autor zakończył historie rozgrywającą się w Peridio Beach więc chyba nikogo nie zdziwi, ze także i od tego tomu do samego końca nie mogłam się oderwać. Jak na finałowy to jestem zadowolona z tego jak cała ta historia została doprowadzona do końca. I chociaż połowa bohaterów, których zdołałam poznać na kartach tej opowieści ostatecznie nie przeżyła, troche ubolewam, że spotkało to m.in. Caine'a czy Bryzę, to cieszę się że przeżyły osoby za których od początku trzymałam kciuki. A co jest fajne w tym finałowym tomie, to iż autor nie streścił w kilku zdaniach tego co się działo po zakończeniu Etapu, ale poświęcił temu kilka krótkich rozdziałów więc tym bardziej historia jest ostatecznie zakończona. Powrót do góry



Nie wiem nawet, co więcej napisać... Chyba muszę sobie jakoś to wszystko jeszcze poukładać.

Ale "Gone" to naprawdę genialna seria, zdecydowanie jedna z moich najbardziej ulubionych dnia Wto 1:07, 04 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
- To koniec gry, przyjacielu.

GONE. Jedna z najlepszych serii jakie kiedykolwiek w życiu czytałam i tak pozostanie już na zawsze. Poznałam ją w 2011 roku widząc za każdym razem w bibliotece, lecz nigdy nie natrafiając na pierwszy tom. Aż któregoś jesiennego dnia, z przyzwyczajenia przejechałam spojrzeniem po tej serii i ze zdziwieniem popatrzyłam jeszcze raz - oto była, "Faza pierwsza: Niepokój", która stała na półce i czekała na mnie.
A teraz minęło parę lat, a ja w końcu poczułam, że nadszedł właściwy czas, aby poznać zakończenie ETAP-u.

- Nie wyjdziemy stąd żywi, prawda?(...)
- Nie, kochanie.

Nie potrafię wyrazić tego, co czułam czytając ostatni tom. Było tyle emocji, tak wiele. Od radości, nadziei, determinacji poprzez niepokój i przerażenie do rozpaczy oraz żalu. Brutalne zachowania i okropne rany, głód, ciągły chaos, nieudane walki pełne bólu i zawodu. I bariera, której przeźroczystość tylko przeszkadza i wprowadza zamęt w ETAP-ie, w którego środku jest spragnione rzezi i władzy na świecie gaiaphage.

"Żyj.
Nie mogę wyjść stąd bez ciebie."

Bohaterzy zaskakiwali czasem swym zachowaniem, rozśmieszali, imponowali mi swoją dojrzałością, niezwykłą odwagą i wielką siłą - tą fizyczną jak i psychiczną. Przez te sześć tomów poznałam ich bardzo dobrze, z tego powodu strasznie się bałam o nich, gdy przydarzało im się coś złego, gdy wszystko się waliło i paliło.
Opłakiwałam po kolei każdego, kto nie dożył końca ETAP-u, wielkich bohaterów, którzy zginęli w 'blasku chwały' jak i tych, którzy umarli po cichu. Bo było wiele smutku i boleści, lecz i wielkiej dumy z powodu heroizmu i waleczności do samego końca, również i u ocalałych.

Pożar? Chciało się jej śmiać. Phi, czemu nie? W końcu jesteśmy w ETAP-ie.

GONE to naprawdę niezła jazda. Uczy wielu pożytecznych rzeczy, pokazuje przerażające chwile, z którymi bohaterzy muszą się zmierzyć czy tego chcą czy nie. Wystawia ich oraz czytelnika na wiele prób oraz na granice wytrzymałości. To brutalna i bezlitosna seria, która ukazuje najmroczniejsze zakątki ludzkiej natury i karze patrzeć na wszelkie okropieństwa z szeroko otwartymi oczami.
Chyba pierwszy raz w życiu mam takiego kaca książkowego. Jestem strasznie otępiała i zobojętniała. Tak strasznie mi przykro, że to już koniec. Ale zakończenie wyszło dobrze panu Grantowi. Jestem w miarę ukontentowana. 10/10.

Możecie już opuścić ETAP. Powrót do góry