X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa.
Mówili, że bez miłości będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie.
Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.

Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.
Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?

Premiera: 18 kwiecień 2012
Wydawnictwo: Otwarte


Ciekawy pomysł. Ale o poprzedniej książce tej autorki czytałam tak różnorodne opinie, że nie wiem czy warto czy nie - sięgać po jej książki. tutajpoczkategori
Podoba mi się okładka, temat oryginalny. Ja raczej będę na razie kupowała serie, które już zaczęłam i powinnam je skończyć. Potem inne lektury.
Czytałam "7 razy dziś" - bardzo spodobał mi się styl autorki i wiem, że z antyutopią sobie świetnie poradzi tutajpoczkategori


Uwielbiam 7 razy dziś, więc i po tę książkę sięgnę z wielką przyjemnością. A pomysł jest mega <3
Pomysł ciekawy, niestety nie czytałam '7 razy dziś', więc nie wiem jak autorka pisze. Ale czekam na recenzje, i mam nadzieję że będą dobre, bo zapowiada się naprawdę fajnie tutajpoczkategori
Też nie czytałam "7 razy dziś", ale to brzmi bardzo ciekawie. To może być naprawdę piękna opowieść.
Ja też nie czytałam jeszcze "7 razy dziś",ale postaram się to nadrobić."Delirium" może być ciekawe.Z chęcią przeczytam:)
Okładka bardzo ładna.Ciekawe jaką będzie miało polskie wydanie... tutajpoczkategori
Nie czytałam 7 razy dziś i nie mam zamiaru, ale tą książkę przeczytam na pewno. Okłada nie ładna lecz opis świetny i na pewno bardzo oryginalny
Z chęcią przeczytam

Mam ostatnio ochotę na takie historie ; tutajpoczkategori
Czytałam 7 razy dziś i nie zrobiło na mnie dużego wrażenia, po tej książce też nie spodziewam się niczego wielkiego.
Jak będzie gdzieś fragment wrzucony, to przeczytam, może się jednak przekonam. :>
Opis do mnie nie przemawia... Boje sie, ze przez cala ksiazke bohaterka bedzie sie ciagle wahala, rozmyslala, itd. Na dodatek nie mam ostatnio ochoty na ksiazki napisane w pierwszej osobie. Chociaz podoba mi sie pomysl, ze milosc jest widziana jako choroba - wydaje sie to calkiem ciekawe Byc moze przeczytam ta ksiazke, jesli beda dobre opinie... Za to okladka mi sie bardzo spodobala tutajpoczkategori
no to jest zapowiedz:



premiera: 18 kwiecień 2012
Chyba nie za bardzo podoba mi się nasza wersja okładki.
Cieszę się za to, że jest już data premiery tutajpoczkategori
okładka rzeczywiście średnia, ale bez tragedii

jeszcze kilka pochwał :

„»Delirium« to wciągająca i pasjonująca książka. Jeśli w miarę rozwoju akcji rytm Twojego serca gwałtownie skoczył, to znaczy, że sam złapałeś wirusa delirii. Witaj w klubie zakażonych!”
www.yareads.com

„Fantastyczna, porywająca, piękna”.
„Romantic Times”

„Jesteś pod wrażeniem »Igrzysk śmierci«? Oto następna trylogia, na punkcie której totalnie zwariujesz. »Delirium« to niepokojący thriller, który sprawi, że błyskawicznie sięgniesz po kolejny tom!”
Borders.com

„Zawrotne tempo, niespodziewane zwroty akcji”.
„New York Journal of Books”

„Zniewalająca... zaskakująca”.
ShelfAwareness.com

„Porażające zakończenie sprawi, że oszołomiony czytelnik niespokojnie będzie wypatrywał drugiej części”.
„Kirkus Reviews”

Mogli już sobie darować te Igrzyska Śmierci
poza tym na empiku jest cena 39,49 , trochę drogo jak na 360 stron (których myślałam, że będzie więcej - tak na marginesie)
Teraz wszystkie książki już pod 40 zł podchodzą
Za dużo tych porównań do THG i robi się to szczerze irytujące - ale czego się spodziewać jak za niecały miesiąc premiera filmu ? tutajpoczkategori
Dla ciekawych, fragment książki: http://paranormalbooks.pl/2012/03/13/fragment-delirium/
Przeczytałam fragment-nawet mnie zaciekawił.
Sprawdzałam cenę książki na stronie wydawnictwa Znak i Otwarte i wg niej cena detaliczna wynosi:32,90 zł-tak więc nie jest nawet taka zła.Może na empiku coś źle napisali? tutajpoczkategori
Zauważyłam przeglądając ten fragment, że tam na tylnej okładce widnieje logo naszego forum. Czyżby kolejna książka objęta naszym patronatem?
Chętnie przeczytam, bo jej pierwsza książka nawet mi się podobała. ;3 tutajpoczkategori
Oooo tego jeszcze nie było. Pomysł na pewno oryginalny i ciekawe. Chętnie przeczytam. Mam nadzieję, że to nie będzie jakieś ckliwe romansidło. Tak romantyczne, że aż rzygać się chce. Czytałam takie książki i z pewnością nie chcę tego więcej powtarzać
"Ze wszystkich systemów ludzkiego ciała - neurologicznego, poznawczego, odpornościowego i sensorycznego - system sercowo-naczyniowy jest najwazniejszy i najbardziej podatny na negatywne bodźce. Rolą społeczeństwa powinno być chronienie go przed infekcjami i rozkładem, w przeciwnym razie przyszłość rodzaju ludzkiego stanie pod znakiem zapytania..."*

Sześćdziesiąt cztery lata temu miłość uznano za chorobę - amor deliria nervosa. Czterdzieści trzy lata temu naukowcy odkryli na nią lekarstwo - remedium. W końcu ludzie mogą odetchnąć, są chronieni przed najbardziej zjadliwą chorobą na świecie, która zabija człowieka gdy go dopada i wtedy gdy go omija.
Lek nie jest idealny podany przed 18tym rokiem życia, może spowodować nieoczekiwane skutki uboczne, lub, co gorsze, nie zadziałać wcale.
Lena ma lat prawie osiemnaście , za kilka miesięcy podda się leczeniu. Była ona naocznym świadkiem tego co z człowiekiem robi deliria, jej własna matka odebrała sobie życie w skutek choroby, co powoduje, że z niecierpliwością odlicza dni, do czasu aż w końcu będzie bezpieczna. Zostanie sparowana z jakimś odpowiednim dla niej chłopakiem, skończy szkołę, pobiorą się i wyleczeni utworzą rodzinę, będą szczęśliwi, bezpieczni i wolni.
Lecz nim do tego dochodzi staje się coś nieprzewidywalnego, Lena poznaje chłopaka, przez którego zaczyna dostrzegać u siebie objawy choroby ... przerażające? owszem, a najgorsze , że zaczyna jej się to wszystko podobać...

Troszkę o bohaterach.
Lena - przez pierwsze rozdziały była dla mnie trudną narratorką, ciężko mi było słuchać kogoś kto boi się miłości. Życie młodzieży było tak prowadzone, aby prawdopodobieństwo zachorowania zmniejszyć do minimum. Do tego Lena była obarczona chorobą matki, co przerażało ją jeszcze bardziej. Gdy wspominała lata dzieciństwa i opowiadała o matce, przedstawiała ją jako szaloną, chorą, niebezpieczną - a w moich oczach była to cudowna, kochająca kobieta. To zderzenie mojego odbioru z jej było ciekawym doznaniem - ukazywało jak wyprany mózg ma bohaterka. Na jak ogromnym lęku zbudowany jest ten system. To było mocne i wiało świeżością
Alex - młody, tajemniczy, niebezpieczny. Im więcej się o nim dowiadywałam tym bardziej zapadał mi w serce. Przez długi czas nie mogłam pojąć co go do Leny ciągnie, obawiałam się, że będzie jedynie bodźcem dla dziewczyny i był owszem, ale szczęśliwie nie tylko - dostał swoją opowieść, co mnie bardzo cieszy.
Samo to jak się poznali było ciekawą sytuacją, a cały wątek romantyczny jest wyważony - wręcz idealny, bardzo przypadł mi do gustu.
Uwagę przykuwa też przyjaciółka Leny, dzięki niej doszło do ciekawych sytuacji, a ona sama jest hmm wyjątkowa.

Muszę przyznać, że byłam niesamowicie ciekawa jak z tak nietypowym pomysłem poradzi sobie autorka. Świat bez miłości, świat w sumie bez uczuć - bo "lekarstwo" sprawiało, że ludzie nie tylko nie kochali, oni również nie tęsknili, nie pragnęli, nie nienawidzili - byli tylko skorupami, które udawały życie - targały nimi jakieś namiastki uczuć ich echo , reszta to tylko powinności. Robili wszystko bo tak trzeba i byli z tego powodu szczęśliwi - oczywiście w swojej własnej, żałosnej skali. Nie czucie niczego było dla nich idealnym stanem - sama nie potrafię sobie wyobrazić takiego zawieszenia w życiu - ale autorka bardzo trafnie je opisywała. Nie zrobiła z nich totalnych robotów - byli autentyczni - co przerażało.
Dewizami kraju są: bezpieczeństwo, integralność, wspólnota - obietnica spokojnego, bezpiecznego, idealnego życia - po drugiej stronie chaos, choroba i odosobnienie. Strach powoduje, że ludzie pragną lekarstwa. Strach to silna motywacja.
Ale dlaczego konkretnie miłość, dlaczego lekarstwo akurat na to uczucie ?, dlaczego choroba nazywała się amor deliria nervosa? - w końcu "pomagało" na wiele innych schorzeń. Jak się okazało nie był to tylko powód dla którego można było rozwinąć ciekawy wątek miłosny, owszem zajmuje on sporą część książki i wiele się na nim skupia, ale jest w tym drugie dno, prawda stara jak świat, że miłość nadaje życiu sens. Sprawia, że człowiek chce móc wybierać, że staje się nieprzewidywalny, trudny w kontrolowaniu - chce być panem własnego życia. Co jest piękne
Ale z drugiej strony, czyż to nie miłość "zabiła" Romea i Julię ? Czy to nie przez nią doszło do wielu wojen? W imię miłości ludzie są zdolni do kłamstw, budzi ona zazdrość, doprowadza do morderstw, ludzie odbierają sobie w jej imieniu życie. I to taką stronę tego uczucia zna "ten" świat. Któż by się tego nie bał ?

Uwielbiam książki które poruszają tak oczywiste tematy, niby to wszystko wiemy, ale o tym nie pamiętamy - a przypomnienie jak skomplikowani i niepowtarzalni jesteśmy jest ożywcze. Miłość, oddanie a przede wszystkim poświęcenie - o tym właśnie jest ta historia. Do tego napisana jest bajecznym językiem, autorka ma niesamowicie przyjemne pióro. Dopiski na początku każdego rozdziału były świetnym pomysłem. No i zakończenie, które pozostawiło mnie z otwartymi ustami i łzami w oczach - było niesamowicie energiczne - oczywiście autorka zakończyła je cliffhangerem , ale nie mam jej tego za złe - byłabym wściekła gdyby było inaczej. Teraz z niecierpliwością będę wyczekiwać kontynuacji.

Jak Delirium wypada na tle innych książek? Nienawidzę porównywać książek Jest inna od "Igrzysk Śmierci", które są książką akcji i emocje w niej mają inny fundament, więc nie ma sensu porównywać, przypomina mi bardziej Dobranych ale nie ze względu na świat przedstawiony, a na losy bohaterki, jednak jest zdecydowanie lepiej napisana, poza tym ten "bunt jednostki" jest moim zdaniem też wyraźniej przedstawiony, jest po prostu zrozumiały i naturalnie oczywisty. Myślę, że fani dystopii będą zachwyceni, książka przypadnie do gustu też miłośnikom romansów. Nie ma w niej wiele akcji, ale też nie jest ona zupełnie jej wyzbyta, są trzymające w napięciu wątki, które przykuwają do książki. Autorka powoli odkrywa przed nami ten nowy świat i za każdym razem zaskakuje w jakim kierunku się on rozrasta. Owszem nie brakują przerośniętych ideami myśli, opiewających w patos czynów "jak samobójstwa nastolatków" - ale to chyba normalne w dystopiach. Mają nieść ze sobą pewne przesłania i ja je w Delirium widziałam. Moim zdaniem to jedna z lepszych pozycji w swoim gatunku - mówię oczywiście o antyutopiach kierowanych do młodzieży

*cytat str 75

Szczerze polecam 9/10 - mały minusik za początek tutajpoczkategori
Nie spodziewałabym się takiej wysokiej oceny i już na początku właściwie odpuściłam sobie "Delirium..." Ale po takiej recenzji chyba się na nie skuszę, MUlka, naprawdę mnie zachęciłaś I tematyka taka... obiecująca


"poza tym ten "bunt jednostki" jest moim zdaniem też wyraźniej przedstawiony, jest po prostu zrozumiały i naturalnie oczywisty"

to nie mam więcej wątpliwości tutajpoczkategori


MUlka:

"poza tym ten "bunt jednostki" jest moim zdaniem też wyraźniej przedstawiony, jest po prostu zrozumiały i naturalnie oczywisty"

to nie mam więcej wątpliwości

Agnnes uwierzysz mi, że te zdanie napisałam specjalnie dla Ciebie

Nie czytałam "7 razy dziś" ale z ciekawości już zaczęłam i no cóż - to są zupełnie inne książki.
Nie chcę aby się ktokolwiek nie wiadomo jak napalał, ale książka jest wyjątkowo ładnie napisana - więc jeśli komuś nie spodoba sie historia to chociaż nie będzie męczył się czytając ją . Mnie przykładowo główna bohaterka na początku irytowała, ale teraz kiedy o tym myślę, jak się bała wszystkiego - no kurcze właśnie na tym ten świat bazował na lęku ludzi. Poza tym autorka fajnie bawiła się objawami "choroby" matka przykładowo nie zakochała się w ojcu, dla bohaterów ona się od niego zaraziła, to że okazywała dzieciom uczucia było objawami szaleństwa ...
Nie wiem jak to opisać, to nie takie zwyczajne zakłamanie, ukrywanie historii, naginanie jej do własnych celów - choć to też ... ale tutaj jest absolutne zastraszenie, takie namieszanie ludziom w psychice, do tego stopnia że pragną lekarstwa jakby bez niego ich życie miało się skończyć, a nie bo taka jest procedura. To strasznie nienaturalne. Do tego "bunt" też nie przebiega typowo, ohh zakochała się i teraz zrobi wszystko, żeby być z ukochanym - nie, jest to bardziej skomplikowane i praktycznie do samego końca bohaterka walczy wewnętrznie z pragnieniem tego co wydawało sie jej prawdziwe, słuszne i miało być jej bezpieczną przyszłością. Bo oto nagle ma wybór - a nie jest nauczona wybierać.

Nie gwarantuję, że książka spodoba się wszystkim, ale zdecydowanie ma coś w sobie
Opis "Delirium" bardzo mnie zainteresował, a jeszcze ten fragment całkiem fajny i bardzo pozytywna recenzje- muszę przeczytać! I temat bardzo oryginalny, miłość jako choroba.
Fragment nawet mi się spodobał. I do tego ta pozytywna recenzja. Najgorsze jest to, że tyle książek mnie kusi, ale środków na ich zakup brak. Ale co tam, da się radę Powrót do góry
Skończyłam wczoraj wieczorem Troszkę się ociągałam z lekturą - straszny nawał na uczelni, a do tego cały czas mam w głowie ekranizację "Igrzysk" i trudno jest skupić się na czymś innym, gdy nieustannie sięga się po tamtą trylogię.

To teraz wrażenia z lektury "Delirium"
Portland to jedno z wielu miast na terenie Stanów Zjednoczonych, które po latach wreszcie wolne jest od deliri. Na świecie istnieje jednak jeszcze wiele miejsc pogrążonych w zarazie. Klinem w bezpieczne oazy wcina się Głusza, miejsce od którego chroni ogrodzenie pod wysokim napięciem. Tutaj każdego dnia Lena odlicza dni dzielące ją od zabiegu. Wyczekuje dnia, gdy jej szyję zdobić będzie blizna, składająca się z trzech nakłuć. Czeka na dzień, kiedy remedium wreszcie popłynie w jej żyłach, chroniąc od szaleństwa. Zanim jednak nadejdzie ten czas, wydarzy się zbyt wiele by mogła z pełną świadomością i spokojem poddać się zabiegowi.

ŻYCIE BEZ BÓLU I CIERPIENIA
Mówi się, że miłość ma wiele imion. Dodatkowo posiada także różne oblicza. Pewne jest, że może zmienić postrzeganie świata do tego stopnia, że zdolni będziemy do czynów, o które nigdy by nas nie posądzono. Wojny rozpoczynano często właśnie z jej powodu. Zdarzało się, że zakochani po niedługim czasie oboje tracili życie. "Romeo i Julia" to, w świecie naszej bohaterki, jedna z opowieści ku przestrodze. Miłość mogła być błogosławieństwem, ale niosła ze sobą również niewyobrażalne cierpienie, a któż nie chciałby życia wolnego od bólu ?
Każdy może być zakażony delirią i jego bliscy nie zawsze zdążą zapobiec najgorszemu. Dlatego właśnie nie wolno przebywać w towarzystwie nieleczonych przeciwnej płci. Gdy przejdzie się pomyślnie ewaluację, dostarczona zostaje lista kandydatów na przyszłą drogą życia. Nie można powiedzieć, że nie ma wyboru. Granice są stawiane tylko i wyłącznie dla bezpieczeństwa. Rodzina Leny rozpadła się z powodu choroby i naznacza negatywnie los bohaterki, która stara się naprawić błędy przeszłości. Czy gdy sama rozpozna u siebie wczesne objawy, zdecyduje się poprosić o ratunek ?

REMEDIUM I DELIRIUM
Lauren Oliver poznałam dzięki powieści "7 razy dziś" i już wówczas urzekł mnie niezwykle poetyki i jakże trafny sposób prezentowania rzeczywistości, uczuć i skrajnych emocji w jej wykonaniu. Teraz, mając już za sobą pierwszy tom z jej antyutopijnej trylogii, bardzo chcę poznać dalsze losy bohaterów. Powieść czyta się niezwykle szybko i kartki zdają same się przewracać aż nagle znajdujemy się już na dramatycznym zakończeniu części pierwszej. Obserwujemy przeobrażenie bohaterki, która z osoby ufającej w słuszność systemu, zmienia się w buntowniczkę dostrzegającą istnienie innego, lecz być może także lepszego świata.

Każdy rozdział powieści poprzedzają niezwykłe cytaty, które pochodzą z różnych książek i publikacji obecnych w życiu bohaterki. Dzięki nimi poznajemy historię opanowania deliri i zasad rządzących nowym światem. W pamięci zapadło mi także wiele wierszy stworzonych przez autorkę na potrzeby tej powieści.

REKOMENDACJE
Jeśli miałabym spojrzeć na "Delirium" w perspektywie przeczytanych już antyutopii to niewątpliwie wyróżnia się ono ciekawą koncepcją. Chyba nigdy wcześniej nie rozważano miłość w kategoriach tak poważnego zagrożenia i choroby. To, co dla nas oczywiste, w tym świecie przyszłości zostało zatracone, a życiodajną siłę fundamentalnych uczuć odkrywać trzeba na nowo, gdy jednocześnie i cena jest zbyt wysoka. W konstrukcji świata znajdzie się wiele punktów wspólnych z bestsellerową serią "Brzydcy, Śliczni, Wyjątkowi" Scotta Westerfelda czy powieścią "Dobrani" Ally Condie.
Mam na oku ta ksiazke po recenzjach widze, ze calkiem niezle sie zapowiada! temat faktycznie calkiem fajny, tylko ciekawe czy autorka go wykorzystala na maxaa ;> mam nadzieje, ze sie nie zawiedziemy!! okladka taka sobie. Moglaby byc lepsza Powrót do góry

temat faktycznie calkiem fajny, tylko ciekawe czy autorka go wykorzystala na maxaa ;>P

Antyutopie to cudowny gatunek - wiadomo są różne ich rodzaje i są to powieści często na różnym poziomie napisane.
Ja za główne wyznaczniki do oceny książki podczas jej lektury wyróżniam zazwyczaj akcję, bohaterów i styl, w jakim opowiedziana jest dana historia. Dla antyutopii dodatkowo dodaję kategorię taką jak koncepcja (jak dany świat / społeczeństwo w przyszłości przedstawiono - jakie są pomysły, problemy, rozwiązania).

"Delirium" trudno jest ocenić jako antyutopię, bo nie jest to takie spektakularne widowisko jak "Igrzyska śmierci" i nie można ich porównać.
Przy ocenie koncepcji też jest problem. Dla mnie geograficznie to troszkę jak "Śmiercionośne fale" (miasto nad oceanem, od puszczy odgrodzone zwykłą siatką - tyle, że pod napięciem) ale oczywiście bez zombie.
Jest jednak zaraza (deliria), która mocnej rozprzestrzenia się na obszarach dzikich (lasy, puszcze - co poza kontrolą rządu) i tutaj może widać jakieś porównanie do "Fal".
Koncepcje tej nowej rzeczywistości trudno ocenić, bo mamy tylko to jedno miasto, gdzie dzieje się akcja. Poza zwiastunem deliri (i siatką) przypomina raczej naszą codzienność. Procedury są bardziej restrykcyjne, ale o tym lepiej dowiedzieć się samemu z książki.

Sam pomysł traktowania miłości jako choroby jest moim zdaniem warty uwagi i jest czynnikiem napędzającym wydarzenia całej książki.

Bohaterów polubiłam i owszem, ale raczej działo się to z upływem sporej ilość stron i czasu. Akcja nie należy do tych totalnie nieprzewidywalnych.
Jest tutaj jednak niepowtarzalny styl Lauren Oliver i od niego trudniej już się oderwać
I moja recenzja

„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. I zawsze im wierzyłam. Do dziś. Teraz wszystko się zmieniło. Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.

Ze stylem pisania autorki zapoznałam się już przy lekturze „7 razy dziś”. Byłam kompletnie oczarowana. Z ogromną ciekawością wyczekiwałam polskiej premiery „Delirium”. Pierwszego tomu trylogii pióra tej samej pisarki. Chociaż jest to kompletnie inna historia oraz są to całkowicie odmienni bohaterowie, nie mogłam nie ulec przeświadczeniu, że znowu tonę. Tak moi drodzy, zapoznawanie się z tą historią wciągnęło mnie bez reszty.

Miasto, w którym mieszka główna bohaterka już od lat jest wolne od delirii – choroby, panoszącej się na całym świecie. Ludzie już od najmłodszych lat wyczekują momentu swojej dorosłości, jednakże wcale nie po to, aby móc zdać na prawo jazdy, czy legalnie napić się ze znajomymi alkoholu. Czekają, ponieważ wiedzą, że wtedy będą mogli zdać testy i dostać remedium – lekarstwo, dzięki któremu do końca życia będą wolni od cierpienia i bólu. Miłość bowiem jest złem, powodem wojen i okrucieństw, dziejących się na świecie. Skoro szczęście to wolność, a remedium przynosi szczęście, zarazem jest także wolnością.

Lena już od dawna nie może się doczekać, aż przekroczy próg dorosłości. W przeszłości bowiem przeżyła już o wiele więcej niż przeciętny nastolatek. Była świadkiem cierpienia własnej matki, potem także przeżyła jej samobójstwo. Będąc niemym obserwatorem upadku ukochanej osoby, powzięła decyzję, że sama nigdy taka się nie stanie. Nie popełni błędów swojej rodzicielki. Czy, aby na pewno?

Miłość to nie tylko uczucie, które może powiązać nas później często nierozerwalnym więzłem z naszą połówką. Jest to także uczucie, które objawia się w wielu innych postaciach. Jako czyste, platoniczne uczucie do przyjaciela. Często idzie w parze z szacunkiem względem rodziców, czy też pobłażliwością, którą często darzymy dzieci. Miłość ma wiele imion. Czasem rani, innymi razy przynosi spokój ducha.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?

Podobnie jak w „7 razy dziś” świat przedstawiony przez panią Lauren jest bardzo plastyczny. Akcja książki powoli przyspiesza z każdym rozdziałem, niemniej dopiero pod koniec niewątpliwie zaczyna być dynamiczna. Nie trudno zauważyć faktu, że przy pierwszej części trylogii pisarka skupiła się na opisywaniu sytuacji, która ma miejsce oraz jej głównych aspektów. Wydarzenia stają się swojego rodzaju otoczką, czy może raczej dowodem, który pokazuje prawdziwość twierdzeń zawartych w powieści. Autorka ani razu nie odbiega od meritum książki, nie przysłania najważniejszego wątku pobocznymi, które chociaż nie skrywają się w cieniu, nie odwracają także uwagi czytelnika od bardziej istotnych spraw.

Ostatnio zauważyłam na rynku wydawniczym, rozwijającą się modę na powieści antyutopijne. Trzeba przyznać, że nawet jeśli mamy takowych książek od wyboru do koloru, to nie zawsze niektóre pozycje mogą okazać się trafnym zakupem. Po „Delirium” sięgnęłam bardziej ze względu na osobę, która ją napisała niż gatunek, w którym obraca się fabuła. Niemniej trzeba przyznać, że powieść całkiem dobrze dopasowuje się do ram, które zostały jej nadane, jednocześnie nie za bardzo się wybijając ponad inne, teraz już bardziej znane książki, ale także nie należąc do swoistej niszy gatunkowej.

Gdybym miała porównywać dzieło pani Oliver, na pewno nie byłyby to „Igrzyska śmierci”, ani żadna powieść klasyczna typu „Roku 1984”. Przy pierwszym podejściu naszło mnie porównanie do „Dobranych ” autorstwa Alyy Condie oraz „Atrofii” pióra pani Lauren DeStefano. Skojarzenie „Delirium” z dwoma wyżej podanymi tytułami, naszło mnie poprzez wątek nieszczęśliwej miłości. Jednakowoż teraz wszystko zależy od czytelnika, ponieważ o ile dzieło pani Oliver pertraktuje w tej sprawie, czyniąc tenże wątek głównym, to w „Dobranych” dochodzą także inny aspekty, takie jak Rada, czy Społeczeństwo. Pani Condie stworzyła świat, w którym wybiła wątek miłości między głównymi bohaterami, sprawiając, iż stał się on jednym z ważniejszych, jednakże cały czas tym najważniejszym pozostała walka z ustrojem czy też Społeczeństwem. Przy „Atrofii” natomiast jest to bardziej „odległa” sprawa. Chociaż Lauren DeStefano potrafi poświęcić wiele uwagi na wydarzenia pertraktujące o miłości bohaterów, to tutaj cały czas jako numer jeden stoi wątek choroby ludzkości oraz cierpienie głównej bohaterki z tym związane.

Nie licząc Leny, to właściwie żadnej z postaci „Delirium” nie można nazwać dynamiczną. Nie oznacza to jednak, że powieść „wieje nudą” kolokwialnie mówiąc. Narracja poprowadzona w książce jest pierwszoosobowa, wydarzenia poznajemy oczywiście dzięki ingerencji Leny, przez którą autorka z wielką wprawą zapoznaje nas ze światem przedstawionym. Przy lekturze książki, nie czytamy o przyczynach wprowadzanych zmian, a ich skutkach. Śledzimy poczynania ludzi, którzy przyzwyczaili się już to pewnego rodzaju „tyranii” oraz nie znają innego życia. Dla nich pozbycie się jednego z ważniejszych dla nas uczuć, jest całkowicie normalne. Tak więc prostując – system już jest, działa i nikt nie uważa go za swego rodzaju trefny. Poznając główną bohaterkę, tak naprawdę bliżej przyglądałam się osobie, która jest już taką „mróweczką”, robiącą wszystko to, co powinna. Dopiero potem, gdy w Lenie zaczynają dokonywać się zmiany, pozyskiwałam tak zwany szerszy obraz, ponieważ jednocześnie znając zdanie uległej części społeczności, zaczęłam zaznajamiać się z argumentami strony buntowniczej.

Powiem szczerze, że byłam bardzo ciekawa w jaki sposób autorka zapragnie rozwinąć wątek życia bez miłości. Opis od wydawnictwa był niezwykle interesujący. Przyciągał mój wzrok bardziej niż okładka, która na marginesie mówiąc, jest także całkiem niczego sobie. Sposób wykonania tego pomysłu przez autorkę troszkę mnie zaskoczył. Zauważyłam, że nie tylko fabuła, ale i każde zawahanie czy przyspieszenie akcji było starannie przemyślane. W powieści było poruszone wiele spraw, które nawet mi przez myśl nie przeszło, gdy w głowie układałam sobie różne wariacje, mogące być rozwinięciem fabuły.

Czy „Delirium ” to opowieść o nieszczęśliwej miłości? Tak. Czy ten wątek przewija się przez całą książkę? Trudno by było, gdyby tego nie robił. Jednakże jest tutaj także druga strona medalu, bo widzicie, ta powieść to nie tylko kilka łzawych wyznań bohaterów, którzy ubolewając nad swoim losem, szukają wyjścia z tej jakże okropnej sytuacji, aby na samym końcu osiągnąć szczęście. Jest to także książka o wzajemnym zrozumieniu, przełamywaniu własnych ograniczeń. Jak bardzo jesteśmy w stanie się zmienić dla ukochanej osoby? Wzruszająca historia o poszukiwaniu samego siebie, potrafiła budzić we mnie delikatny niepokój. Książka mnie nie obezwładniła ani za bardzo też nie poruszyła. Jeszcze nie. Jednak cała trylogia ma ogromny potencjał, którego rozwinięcie chciałabym poznać w kolejnej części.

„Kocham Cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą”

Ocena: 8/10

(źródło: http://nocnycien.blogspot.com/2012/04/wole-zachorowac-i-kochac-chociazby.html) Powrót do góry





No niestety, tak to zwykle bywa z antyutopiami... Mam nadzieję, że dosyć szybko wydadzą drugą część. Wiedziałam, że pani Oliver lubi kończyć z rozmachem, ale co innego przeczytać książkę, gdzie już nie będzie kontynuacji, a przeczytać pierwszy tom trylogii i obsesyjnie się zastanawiać, co będzie dalej :-/ Powrót do góry



Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o stylu autorki – jestem nim dosłownie oczarowana! Lekki i naturalny, ale jednocześnie taki ładny, momentami wręcz melodyjny (jeśli ktokolwiek wie o co mi chodzi xD), że zdarzało się, że niektóre fragmenty czytałam po kilka razy Zdecydowanie zachęcił mnie do sięgnięcia po "7 razy dziś", jak tylko będę miała okazję

Jeśli miałabym porównać do czegoś "Delirium", to tak jak moje poprzedniczki, wybrałabym "Dobranych" Ally Condie Mają ze sobą wiele wspólnego, szczególnie jeśli chodzi o główne bohaterki i pewien schemat świata, ale to chyba tyle. "Delirium" podobało mi się bardziej pod wieloma względami - "Dobranych" taktuję bardziej jak ładną bajeczkę, tutaj wszystko wypadało przerażająco wiarygodnie i realistycznie.

Straszne problemy miałam z oceną tej historii, bo podczas gdy pierwsza połowa książki była ok, tak finał dosłownie powalił mnie na kolana i wahałam się między 8 i 9, więc niech będzie 8.5/10 Z całego serca polecam, myślę, że to naprawdę ciekawa pozycja w swoim gatunku Ja tymczasem z utęsknieniem wyczekuję 2 tomu

Poza tym, był naprawdę dobrze wypracowany i wyważony – chociaż nie da się ukryć, że to on ma największy wpływ na główną bohaterkę, to nie jest jedynym czynnikiem, ładnie przeplata się z innymi. Cieszę się, że autorka nie ograniczyła się jedynie do jednego rodzaju miłości, ale ukazała też inne jej aspekty.



Co do kontynuacji, czytałam kilka recenzji ... nie jestem zadowolona, ale zobaczymy, zobaczymy
Poza tym strasznie podobają mi się tytuły w serii Powrót do góry

Poza tym, był naprawdę dobrze wypracowany i wyważony – chociaż nie da się ukryć, że to on ma największy wpływ na główną bohaterkę, to nie jest jedynym czynnikiem, ładnie przeplata się z innymi. Cieszę się, że autorka nie ograniczyła się jedynie do jednego rodzaju miłości, ale ukazała też inne jej aspekty.




Powrót do góry
Mnie irytowała, ale to była taka dziwna irytacja w sensie "no weź obudź się dziewczyno w końcu" ... ale to właśnie był ten duży plus książki, który dla mnie dopiero z czasem nabrał swojej wartości. Były też takie momenty na początku, już nie pamiętam dokładnie jak to było, ale Lena śniła koszmary i mówiła, że wtedy dotyka ją Chłód czy Zimno - i dopiero po czasie ja sama zrozumiałam, że to przecież tęsknota - i tak mi się jej szkoda zrobiło, że nawet nie potrafiła nazwać uczucia :/
Po odłożeniu książki byłam pod jej silnym wrażeniem, oczywiście zakończenie odegrało w tym swoją rolę (było trochę "inne" od całej książki) ... i kiedy emocje już opadły, i zaczęłam patrzeć na nią chłodnym okiem to stwierdzam, że podoba mi się nadal, nawet nie wiem czy nie bardziej

Były też takie momenty na początku, już nie pamiętam dokładnie jak to było, ale Lena śniła koszmary i mówiła, że wtedy dotyka ją Chłód czy Zimno - i dopiero po czasie ja sama zrozumiałam, że to przecież tęsknota - i tak mi się jej szkoda zrobiło, że nawet nie potrafiła nazwać uczucia :/

O ja, nawet nie zwróciłam na to uwagi! To było Zimno z tego co pamiętam. Ciekawe Powrót do góry





Oglądałam tylko trailer, cały czas mam ten film w planach, ale zawsze wypada mi z głowy Ale na pewno obejrzę, bo już dużo dobrego się o nim nasłuchałam

O nieee, kontynuacja MUSI być świetna! Zaraz też obczaję recenzje, bo szczerze powiedziawszy, kompletnie o tym nie pomyślałam xD A po takim zakończeniu to powinna być pierwsza rzecz do zrobienia



Ven, też nie mogę sobie wyobrazić, jakim cudem doszło do tego, że miłość została uznana za chorobę. Dlatego, jak już pisałam, zaprzecza to prawdopodobieństwu książki Wydaje mi się, że autorka raczej tego nie wyjaśni, a my nigdy nie dowiemy się, dlaczego tak się stało. Powrót do góry


Ven, też nie mogę sobie wyobrazić, jakim cudem doszło do tego, że miłość została uznana za chorobę.


Ja sobie to jakoś tak tłumaczę... W książce nie jest określone w jakim akcja dzieje się czasie, nie wiadomo co tam się dzieło na świecie do tej pory. Więcej tu domysłów niż konkretów, ale nawet mnie to tak nie zastanawiało podczas czytania. Ciekawe czy autorka skupi się na tym w kolejnych częściach nieco bardziej.



Młoda, co do tych recenzji następnego tomu, właśnie teraz też żałuję, że to zrobiłam, bo dowiedziałam się rzeczy, których wcale nie chciałam wiedzieć xD Ale podobno jeszcze lepsza od "Delirium", więcej się dzieje Tak swoją drogą, ciekawe kiedy ją u nas wydadzą...

A tytuły serii są naprawdę cudowne Delirium, Pandemonium i Requiem - takie klimatyczne Jestem jeszcze ciekawa, bo jest nowela o Hanie między 1 a 2 częścią (ebook). Strasznie chciałabym przeczytać co tam u niej słychać, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć :/ Powrót do góry

jestem jeszcze ciekawa, bo jest nowela o Hanie między 1 a 2 częścią (ebook). Strasznie chciałabym przeczytać co tam u niej słychać, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć :/

Proszę wrzuciłam na imageshack mam też epub'a jakby ktoś wolał... sama jeszcze nie czytałam
Dzięki, Mulka, jesteś kochana! :* Ja nigdy nie mogę znaleźć takich rzeczy, jeśli nie ma ich na chomiku, a baardzo chcę to przeczytać

Mnie często też nie interesują przyczyny, bo zazwyczaj to po prostu można wyjaśnić ogólnym biegiem czasu i zmianami na świecie, ale tym razem jakoś zainteresowało mnie to bardzo Może ze względu na to zakazanie miłości, albo co... no nie wiem, poczytamy dalej, to zobaczymy Powrót do góry



Naprawdę żałuję, że w Polsce wydawnictwa pomijają takie dodatki do serii

Powrót do góry



Próbowałam czytać to opowiadanie Hany, ale ciągle ktoś mi przerywał. Strasznie podoba mi się styl Hany, bo naprawdę pasuje mi do niej, jest dokładnie taki, jak ona. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła skończyć czytać to opowiadanie
I ja przeczytałam, ale na razie nie potrafię powiedzieć, co myślę o książce, muszę trochę ochłonąć.
Czy byłby ktoś w stanie przetłumaczyć to opowiadania o Hanie?? Bardzo ładnie proszę Powrót do góry
Na mnie "Delirium" nie zrobiło w ogóle wrażenia. Książka całkiem przyjemna, ale nie zachwycająca, ciekawa, ale (tu uczciwie przyznam, ze nie wiem, dlaczego, bo temat był intrygujący) nie skłoniła mnie o przemyśleń. Bohaterka nie przypadła mi do gustu i nie mogłam znieść jej refleksji, co odebrało mi całą radość z lektury pierwszej połowy. A kiedy w końcu zaczęło się coś dziać... To książka się skończyła.
Spotkałam się z wieloma pochwałami innych dzieł autorki - może były lepiej napisane, nie wiem. Jednak w przypadku "Delirium" język strasznie mnie odrzucił. Porównania są środkiem stylistycznym i powinny występować, ale używane zbyt często, a właściwie bez przerwy, w moich oczach uczyniły tekst kiczowatym.
,,-Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa, jeżeli czasem nie bywasz nieszczęśliwa, prawda? – szepce ochrypłym głosem, jak gdyby przed chwilą płakała.
-Co? – Jej paznokcie wpijają mi się w ramiona i nagle Hana budzi we mnie przerażenie,
-Nie możesz być naprawdę szczęśliwa, jeżeli czasem bywasz nieszczęśliwa. Wiesz o tym, prawda?”

Amor deliria nervosa. Najbardziej zdradliwa choroba na świecie – zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go omija. Dlatego rząd ustanowił, że trzeba zapobiec miłości i zarządził, że każdy w wieku osiemnastu lat musi poddać się zabiegowi zastosowania remedium, po którym nie jest się zdolnym do kochania. Człowiek nie pamięta swoich uczuć sprzed zabiegu, rozpoczyna nowe życie przy wybranym partnerze. Kolejny świat idealny – a może i nie?

Lena ma otrzymać remedium w dzień swoich urodzin. Niezwykle się z tego cieszy – jej matka z miłości się zabiła zostawiając dziecko samo. Od tego czasu wychowuje ją ciotka z wujkiem. Dziewczyna uważa miłość za coś strasznego – jak większość społeczeństwa- i stara się nie popaść w ten stan przed zabiegiem. Ale, bo dlaczego nie?, coś musi stanąć na jej drodze. W dniu zabiegu do laboratorium wpada stado rozwścieczonych krów, przerywając ewaluację Leny. A na podwyższeniu stał chłopak, który śmiał się jej prosto w twarz…

Kilka dni później, gdy poszła z przyjaciółką pobiegać, znów go spotkała i od razu rozpoznała. Traf chciał, że zaczęli na siebie wpadać co jakiś czas, najpierw przypadkowo, ale później z pełną premedytacją. Ale miłość, ani żadne głębsze uczucie nie jest dla Leny dobre…

7 razy dziś Lauren Oliver sprawiło, że nie mogłam w nocy spać, tylko płakałam nad rozwojem zdarzeń. Dlatego właśnie na wieść o nowej książce autorki zaczęłam się cieszyć i wyczekiwać z niecierpliwością premiery. Czy warto było? Warto, a jakże. Delirium jest literaturą trochę innego typu, ale w niczym nie ustępuje 7 razy dziś. Porównywanie książki do innych byłoby lekko bezcelowe, bo jest oryginalna i zupełnie inna, niż wszystko, co do tej pory pojawiło się na rynku. Lekarstwo na miłość jest nowością, a sądzę, żeby społeczeństwo chciało żyć na takich fundamentach. Żeby chciało żyć bez uczuć, bez miłości, bez poświęcenia.

Powieść oczarowała mnie od pierwszej strony. Zawiera w sobie składniki potrzebne do stworzenia antyutopii, nie zabrakło w niej także przewidywalności, ale z uwagi na wspaniały język autorki i wyrazistych bohaterów nie mogłam nie przymknąć na to oka. Lauren Oliver jest osobą, której książki będę zawsze czytać bez wahania – widać, że ma głowę pełną pomysłów i doskonale wie, jak je wykorzystać. Myśli ubiera w słowa i sprawia, że od pierwszej strony chce się czytać, chce się zagłębić w historie, chce się poznać bohaterów, chce się zobaczyć, czy potrafiłoby się postawić na ich miejscu.

Końcówka wprawia w zadumę i ciężko jest stwierdzić, czy powstanie część następna, czy nie. Bo z jednej strony mogłaby, ale z drugiej… Delirium jest książką, która mnie oczarowała, antyutopią, po którą będę sięgać w momencie największej melancholii, będę ją czytać wiele razy – to jest powieść właśnie tego typu, taka, którą zawsze wymienia się w gronie ulubionych. Stawiam 5+ i naprawdę zachęcam do przeczytania – bo warto! A raczej stwierdzenie, że warto, to zbytni ogólnik. To kolejna lektura o nieszczęśliwej miłości, ale wątek ten nigdy mi się nie przeje. Naprawdę polecam!
Cóż, miałam do wyboru - czekać w męczarniach na drugą część w Polsce, albo dorwać e-booka na chomikuj po angielsku. Zgadnijcie, co zrobiłam? Od razu przeleciałam do końcówki zależało mi tylko na tym, czy Alex żyje...
I... (mega, mega, mega spoiler)
ŻYJE! Ale się tak porobi, że o Słodki Jezu. Cóż, będzie trójkąt miłosny, jeśli się nie mylę, co jest mało prawdopodobne, bo mój angielski jest całkiem dobry, a całowanie się z innym chłopakiem jest dość jednoznaczne, nie sądzicie? Powrót do góry
Ależ mnie Sihh zachęciłaś Może nawet kupię jak nie znajdę gdzieś w najbliższym czasie ; )
Okładka drugiej części.:

Powrót do góry
[i]„Jesteś pod wrażeniem &raquo;Igrzysk śmierci&laquo;? Oto następna trylogia, na punkcie której totalnie zwariujesz. &raquo;Delirium&laquo; to niepokojący thriller, który sprawi, że błyskawicznie sięgniesz po kolejny tom!”[/i]
Borders.com

Jezu słodki, czy teraz każdą trylogię będę pórównywać z IŚ?
Zgadzam się. Najpierw co druga książka była całkiem jak "Zmierzch", teraz wszystko jest zupełnie podobne do "Igrzysk"... Tak przynajmniej głoszą recenzje ;/ I weź tu bądź mądra i połap się, co warto czytać, a co nie...

Niemniej zaciekawiło mnie bardzo to 'Delirium". Szczególnie po przeczytaniu recenzji Sihhinne. Na pewno spróbuję Powrót do góry
Oto najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go omija.*

Główną bohaterką powieści jest osiemnastoletnia Lena, która odlicza dni do swojego zabiegu, podczas którego zostanie jej podane remedium - cudowny środek, dzięki któremu choroba amor deliria nervosa nie będzie jej straszna. Choroba, inaczej nazywana miłością, nigdy nie doprowadzi Leny do takiego stanu jak jej matkę, która popełniła samobójstwo i zostawiła dwie córki na łasce swojej siostry. Lena wraz z przyjaciółką Haną kończy szkołę i przygotowuje się do ewaluacji, w trakcie której zostaną im przyznane punkty i dobrani przyszli mężowie. Jednak ewaluacja Leny zostaje przerwana protestem sympatyków i Odmieńców, wśród których dziewczyna dostrzega chłopaka - i co gorsza - zostaje dostrzeżona przez niego. Od tej pory Lena zaczyna zauważać, że jej przyjaciółka ma przed nią sekrety, służby państwa kłamią na temat Odmieńców i nic nie jest takie, jak powinno być. Gdy kolejne spotkania z Alexem poruszą w Lenie nieznane dotąd uczucia, czy będzie w stanie zaakceptować fakt, że być może została zarażona?

Gdy rozpoczęłam swoją przygodę z powieścią, moją pierwszą reakcją było zaskoczenie spowodowane nazwą choroby, tytułowym delirium. Byłam zdziwiona, dlaczego miłość została nazwana majakiem, odurzeniem, halucynacją, podczas gdy jest jednym z najsilniejszych i najpewniejszych uczuć, które odczuwamy. Jednak po zagłębieniu się w fabułę, dostałam odpowiedź jak na dłoni - pierwsza miłość rzeczywiście jest jak upojenie, fantasmagoria, coś niezwykłego. Bohaterka odczuwała wszystkie silne emocje po raz pierwszy, odkrywała je i tym samym, ja odkrywałam je wraz z nią.

Tempo powieści jest zróżnicowane, co nadawało odpowiedni klimat do poznania zarówno świata przedstawionego, jak i życia narratorki. Miłość jest uznana za chorobę - chociaż na początku trudno było mi to przyjąć do wiadomości, po przedstawieniu przez autorkę kilku argumentów i objawów, naprawdę przekonałam się do tej teorii. Tyle się zgadzało! Wynalezienie remedium, zapewnienie obywatelom spokojnego, bezproblemowego życia wydaje się dobrym wyjściem i przez chwilę można zaakceptować racje bohaterki, która nie może się doczekać, aż pozbędzie się wszelkich złych wspomnień. Jednak Lena zaczyna odkrywać, że oprócz złych wspomnień, pozbędzie się również tych dobrych, które chciałaby zachować. I wtedy wkrada się do niej pierwsze uczucie, niepewność, które doprowadzi jej uporządkowany świat do ruin i otworzy oczy na kłamstwa.

Bardzo podobała mi się jej metamorfoza, to że nie była momentalna. Lena broniła się przed napływem uczuć i złamaniem zasad i to było takie realistyczne, nadawało książce wiarygodności. W ogóle bardzo lubiłam przemyślenia Leny, język książki jest śliczny, zdecydowanie w takim stylu, jaki lubię najbardziej. Każda opisywana czynność czy scena potrafiła zaciekawić, a przy tym fascynowała i to zdecydowanie jedna z największych zalet książki. Uczucia i osobowości bohaterów były złożone, dzięki czemu wydawali się ludzcy, miałam wrażenie, że naprawdę gdzieś istnieją. Całkowicie utożsamiłam się z Leną, Alex skradł mi serce, a z Haną przebiegłam niejeden kilometr i to jest takie niesamowite, że naprawdę żyjemy światem, o którym czytamy.

Minusy? Trochę trudno mi się ich doszukać, chociaż pod koniec zaczęły mnie irytować fragmenty przytaczane na początku każdego rozdziału. Gdy akcja urywa się w najbardziej wciągającym momencie, nie w głowie mi czytanie o badaniach i tym podobnych rzeczach. Chociaż i to miało swój plus, bo cytaty zmieniały się wraz z Leną i pod koniec można zauważyć, jak różniły się od tych na początku.

"Delirium" jest zdecydowanie jedną z najlepszych antyutopii, jakie czytałam. Jest napisana ładnym, przystępnym językiem, bohaterowie są dobrze skonstruowani, a ich przygody i niepowodzenia dostarczają prawdziwych emocji. Nieraz wstrzymywałam oddech ze strachu lub niecierpliwości, a pod koniec uroniłam łezkę wzruszenia. Z ogromną niecierpliwością czekam na drugi tom i seria ląduje na liście moich ulubionych. Zdecydowanie polecam.

*Delirium, str. 9
To teraz i ja. 8D

„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?
„Mówili, że bez [miłości] będę szczęśliwa.
Mówili, że będę bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam. Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez
ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.

Sięgnęłam po książkę, ponieważ czytałam "7 razy dziś" tej autorki. Tamta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i czułam, że ta pozycja będzie tak samo dobra, niesamowita, wzruszająca i zapadająca w pamięć. 'Delirium' jest reklamowane, jako "niepokojący thriller". Oczywiście w opisie nie mogło zabraknąć wzmianki o Igrzyskach. Dodatkowo tuż po premierze pojawiło się mnóstwo pozytywnych recenzji. Czy ta książka jest naprawdę taka dobra? Czy można ją porównać do Igrzysk? Czym się różni, a co jest podobne?

Zanim zacznę czytać książkę staram się być raczej obojętna w stosunku do tego, co mnie czeka. Wiadomo, jak się oczekuje czegoś super, a powieść okazuje się przeciętna, pojawia się zawód. Działa to też w odwrotną stronę. Myślimy, że to nie będzie nic fajnego, więc jakże miłe jest nasze zaskoczenie, gdy okazuje się, że trafiliśmy na coś wartościowego. Tym razem sama nie wiedziałam, czego się spodziewam. Miałam przeczucie, ale było ono raczej mgliste. Opis niewiele mówi, recenzje też są tajemnicze, ponieważ przecież nikt nie lubi czytać spoilerów, prawda? Jest więc tylko jeden sposób, aby się przekonać, jaka jest książka. Trzeba przeczytać ją i przeżyć samemu.

Od pierwszych stron książka mnie pochłonęła. Poznajemy Lenę. Na początku nie wiemy o niej za wiele. Informacje są porcjowane pomału i w małych ilościach. Wraz z nią mamy okazję zanurzyć się w jednej z najlepiej wykreowanej antyutopii, jaką udało mi się przeczytać. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Szczegóły, opisy, sytuacje... Autorka ma świetny pomysł i jeszcze lepiej wprowadza go w życie. Szczególnie opisy wyszły jej po prostu obłędnie. Pozwala to odtworzyć sobie to wszystko w głowie. A co najważniejsze. Opisy nie męczą. Są integralną częścią fabuły i akcji. Idealnie wpasowane.

„Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.”

Jestem pewna, że przez kolejnych kilka dni będę mocno przeżywać tą książkę. Chociaż muszę przyznać, że spodziewałam się takiego zakończenia... Ktokolwiek czytał "7 razy dziś" wie o co mi chodzi. Nie mogę jednak powiedzieć, że książka w jakimkolwiek stopnie była dla mnie przewidywalna. Przeżywałam na równi z bohaterką zakręty w jej życiu i wiadomości, które zmieniały cały sens.

Utwierdzam się w przekonaniu, że antyutopia jest moim ulubionym gatunkiem literackim. Co autor, to coś innego. Pole do popisu jest naprawdę ogromne, ale Lauren Oliver właśnie podniosła wysoko poprzeczkę innym pisarzom.

Książkę czytałam dość powoli, jak na mnie. Jednak nie zauważyłam tego, dopóki nie spojrzałam na ilość przeczytanych stron. Nie odczuwa się tego, ponieważ akcja jest tak jednostajna i porywająca, że wydaje się, że przeczytało się znacznie więcej niż w rzeczywistości.

Gorąco polecam książkę wszystkimi wielbicielom antyutopii oraz tym, który mieli okazję przeczytać '7 razy dziś'. (Do przeczytania tej drugiej również zachęcam). Jeżeli ktoś czytał 'Igrzyska' też nie powinien się zawieść. To inne historie, ale mają też odrobinę wspólnego. Są to jednak drobnostki, a nie wielkie podobieństwa, więc jeszcze raz gorąco zachęcam. Powrót do góry
Zachęcacie, kusicie wręcz swoimi recenzjami ! temat sam w sobie wydawał mi się ciekawy, nowy, taki powiew świeżości, a jeśli zbiera dodatkowo przychylne opinie, to z pewnością kupię
Amor deliria nervosa potocznie zwana miłością to najbardziej zdradliwa choroba na świecie. By jej zapobiec naukowcy wymyślili remedium – lekarstwo. Każdy obywatel Stanów Zjednoczonych po skończeniu osiemnastu lat udaje się na zabieg, po którym jego uczucia zostają zduszone. Taki zabieg czeka Lenę. Dziewczyna nie boi się go, a wręcz przeciwnie – nie może doczekać się ‘zbawienia’. Do czasu..

Od pierwszych stron „Delirium” daje się wyczuć pewną atmosferę. Oczekiwanie dziewczyny na zabieg, który pozbawi ją uczuć, dla czytelnika jest szokiem. Lena zaskakuje swoim przekonaniem jakoby miłość była chorobą. Na początku ciężko się do tego przyzwyczaić, jednak z czasem zaczynamy rozumieć zasady panujące w świecie przedstawionym przez Lauren Oliver.
Miejsce zdarzenia jest na tyle realne, że jesteśmy w stanie uwierzyć w prawdziwość historii.
Pisarka chciała przekazać czytelnikowi nową, nietuzinkową, inną, ale ciekawą fabułę. Z tym poradziła sobie bardzo dobrze, bo chociaż akcja momentami była bierna, czasami sięgała apogeum przez co lekturę czytało się z rosnącym zaciekawieniem, żwawiej.

„Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa, jeżeli czasami nie bywasz nieszczęśliwa, prawda?”

Z bohaterami pisarka zapoznaje nas dość konsekwentnie.
Na początku przedstawia Lenę – siedemnastolatkę, wierzącą w potęgę Konsorcjum, rządu panującego w Stanach. Ta Lena jest bojaźliwa, boi się, że popełni przestępstwo, zrobi coś niezgodnego z zasadami miasta, w jakim żyje.
Bohaterka jest po prostu nudna i jej niepewność i strach tylko męczą czytelnika. Na szczęście zdarza jej się zaszaleć za pomocą Hany – najlepszej przyjaciółki, dziewczyny, która nie pozostaje ukryta w cieniu prezydenta, rządu i strażników. Dzięki jej barwnej osobowości, powieść nabiera rozpędu.
Bardzo ważną postacią w wyniku, której główna bohaterka się zmienia jest chłopak po zabiegu – Alex. Pracujący na pół etatu jako strażnik pozostaje w bliskim kontakcie z tymi, którzy utrzymują porządek w mieście. Mimo to zostaje obdarzony zaufaniem Leny.

„On jest moim światem i mój świat jest nim i bez niego nie ma świata.”

Język pisarki lekko zaskakuje, bo pomimo swojej prostoty jest urzekający.
Lauren Oliver pisze lekko, a historia, którą stworzyła wciąga, bo nie jest banalna. Porusza kwestie uczuć, wyborów i trudności, które trzeba przezwyciężyć. Opisuje nam jak wielką siłę trzeba mieć by poświęcić siebie dla ukochanej osoby. Pisarka kluczy pomiędzy tym co właściwe, a tym co sprawiedliwe.
Jej niezwykły styl i słowa jakimi do mnie przemawiała pozostaną w mojej głowie na długo.
„Delirium” opowiedziane jest z perspektywy Leny, której uczucia nie są nam obce już na początku. Narracja jest wpasowana idealnie, nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.

„Chwile szybkie jak mgnienie oka, jak trzask migawki: delikatne, piękne i skazane na przemijanie jak motyl trzepoczący rozpaczliwie skrzydłami podczas wzmagającego się wiatru.”

Chociaż przez całą powieść, zaskakiwana byłam niewiele razy, to finał był dla mnie szokujący. Odłożywszy książkę, leżałam na łóżku, z szeroko otwartymi oczyma, pełnymi łez i szybko bijącym sercem. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał.
Wiem, że „Delirium” to pierwsza część trylogii i mam nadzieję, że w kolejnej pisarka nie zdecyduje się banalnie i najprościej jak się da wytłumaczyć zdarzeń kończących historię pierwszej części.
Zakończenie było piękne i bardzo zaskakujące i to nim najbardziej przekonała mnie do siebie Lauren Oliver.

„Pamiętam tylko ciepły dotyk jej palców na mojej twarzy tamtej nocy i ostatnie słowa, które wyrzekła do mnie szeptem: ‘Pamiętaj, kocham Cię. Tego nie mogą nam odebrać.’”

Jednak nie była to pierwsza powieść autorki. Jej poprzednia książka „7 razy dziś” zdobyła wiele fanów w Polsce i choć ja jeszcze jej nie czytałam, to moje pierwsze spotkanie z pisarką było tak udane, że z pewnością sięgnę po wszystko co wyjdzie spod jej pióra.

„Miłość – jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron.
Przed i po. I w trakcie – moment na krawędzi.”

Zaczynając „Delirium” nie wiedziałam czego się spodziewać. Wcześniej przeczytałam już trochę recenzji i moje zdanie było podzielone między je, a między to czego ja oczekuję. Nagle zaczęłam i przepadłam. Lektura nie jest znakomita, a notka z tyłu „Jesteś po wrażeniem „Igrzysk Śmierci”? Oto następna trylogia, […]” budziła tylko mój śmiech. Myślałam wtedy ‘co ma piernik do wiatraka’? I dalej tak myślę. „Delirium” zostało niejako porównane do trylogii, która była wyśmienita, a takie porównania dobrze nie działają na lekturę. Na szczęście ja ominęłam to, wiedząc że w książce, którą czytam czeka na mnie inna, osobna historia. I jestem ogromnie szczęśliwa, że ją przeczytałam. Teraz pozostaje mi tylko czekać, z utęsknieniem (o tak!) na drugą część. I tak, zapomniałabym, polecam wam. Wszystkim? Tak. Historia jest nie tylko o miłości, ale także o walce. Dlatego dla każdego coś innego. Powrót do góry
Mnie tak książka naprawdę zaskoczyła. Nie czytałam "7 razy dziś", ale muszę się przyznać, że pisarka miała dobry pomysł, co do miłości jako choroba. Skończyłam wczoraj, więc trochę nie mogę dojść do siebie po tym wszystkim co się w niej działo, a zdradzać nikomu nie będę. Moim zdaniem 8/10. Za śmiech, w pewnych momentach zapłakane oczy, za naprawdę realistycznych, a zarazem pięknych bohaterów i koniec.
I jestem pewna, że wśród czytelniczek są takie jak ja, i stały się sympatyczkami tej o to historii.
Książka wciąga, takie książki zawsze wciągają.
Wymieniono tu wiele superlatyw, a ja chciałabym się podzielić moimi negatywnymi spostrzeżeniami.
Styl pisania jest zbyt prosty i przewidywalny. Czasami to irytujące kiedy dwudziesty raz spotykam się z takim samym określeniem na jakąś rzecz/zjawisko et cetera.
Ludzie "wyleczeni" z miłości, wyleczeni są także z ogólnego odczuwania silnych emocji (jeśli można to tak nazwać). I czasem mam wrażenie, że autorka zapominała o tym. Uzdrowieni byli ograniczeni do odczuwania zadowolenia i niezadowolenia (ja odniosłam takie wrażenie) oprócz strażników. Przykładem może być sytuacja w więzieniu kiedy to strażnik hmmm paja nienawiścią ? To nie jest zgodne z działaniem remedium.
Wszystkie niedociągnięcia jeśli chodzi o świat przedstawiony również są trochę denerwujące.
Jednak mimo kilku negatywnych odczuć jakie miałam podczas czytania, nie mogłam się od książki oderwać. Lubie tak skonstruowaną akcję. Moja opinia dotycząca całego społeczeństwa zmienia się wraz z opinią bohaterki, do pewnego momentu. To także jest wielki plus, że część powieści skupia się na tym "odkrywaniu prawdy", wzrasta ciekawość.
Ach i jeden minusik - postać Aleksa najpierw tajemnicza (+) później wyidealizowana (-)
Powrót do góry
Również jestem sympatyczką tą książki Za to słowo na "s" pewnie trafiłybyśmy pod lupę w tamtym świecie, a może nawet zostałybyśmy zamknięte w Kryptach. Książka niesamowita Bardzo emocjonująca. Co wcześniej już było napisane przez którąś z was- można było się pośmiać, jednak też wzruszyć. Co kilka stron natrafiałam także na bardzo ładne złote myśli głównej bohaterki. No, a co do samych bohaterów to powiem, że idealnie wykreowani, mające swoje charaktery. Końcówka bardzo mnie wzruszyła. I te słowa: "Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą"- za każdym razem wspomniane w książce tak samo mnie poruszały.

No i nie rozumiem tego porównania do IŚ. Obie książki są świetnie, ale nie łączy je nic prócz tego, że są antyutopiami.
Co do wad "Delirium" to były, jednak praktycznie nie zwracałam na nie uwagi
Delirium to jedna z najlepszych antyutopii jakie czytałam. Przeczytałam książkę w dwa dni, pomimo niewielkiego druku. Powrót do góry


No i nie rozumiem tego porównania do IŚ. Obie książki są świetnie, ale nie łączy je nic prócz tego, że są antyutopiami.

A wie ktoś coś na temat wydania w Polsce drugiego tomu? Bo ja wysłałam maila do wydawnictwa przeszło tydzień temu i nie otrzymałam odpowiedzi. No i nie ukrywajmy - jeszcze nie skończyłam książki (zostało mi trochę ponad sto stron), a już martwię sie nad tym, że gdy ją skończę nie poznam przez dłuższą chwilę dalszych losów bohaterów... ;p Powrót do góry
Ja sobie zepsułam trochę czytanie, bo przeczytałam tutaj gdzieś na forum spojler zakończenia, ale mimo wszystko i tak się wzruszyłam na końcu Druga część ma podobno zostać wydana, ale kiedy, gdzie i jak? nie mam pojęcia. Poczekaj może jeszcze na odpowiedź.
Przed chwilą skończyłam "Delirium", i jestem w przyjemnym szoku. Zaczynając książek wcale nie spodziewałam się, że przypadnie mi do gustu. Weszłam do księgarni w czasie wycieczki, i pod wpływem braku czasu wzięłam książkę która jako pierwsza wpadła mi w oko. Padło właśnie na "Delirium", między innymi ze względu na wyraźną i ciekawą okładkę, wzięłam też pod uwagę fakt, że ostatnio głośno o tejże powieści Lauren Olivers. A teraz mogę z przyjemnością stwierdzić, że bardzo, ale to bardzo ciesze się, że wybrałam tak piękną opowieść, właściwie zupełnie przez przypadek. Ten klimat czuć już od samego początku, od pierwszych stron aż do ostatnich, pełnych emocji i wzruszeń. Na pewno należy do moich ulubionych, i nie zapomnę o niej długo. Jestem PEWNA, że gdy tylko wyjdzie kolejna część, od razu wpadnie w moje szpony Powrót do góry
Książka nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia ale niewątpliwie mi się podobała. Okładka piękna, a styl autorki jest bardzo dobry i bardzo szybko okazuję się, że już tylko kilka stron i koniec... Można uznać to za wadę ale można to wziąć także za zaletę - sama nie wiem... Wiem jedno - z szybkością błyskawicy sięgnę po kolejny tom....

kocham tę książkę! <3
Druga część: "Pandemonium" wyjdzie zaraz na początku października Powrót do góry
Młoda90, świetna wiadomość Cieszę, że wydawnictwo sobie nie folguje i wydaje serię w stosownym czasie
Też się cieszę Czekam z niecierpliwością! Powrót do góry
Jupi! To się nazywa dobra wiadomość na zakończenie tygodnia! Choć do października zostalo jeszcze trochę, a książka skończyła się w najlepszym momencie... Niektórzy autorzy nie mają serca i zawsze pozostawia czytelnika w najmniej oczekiwanej chwili




Poza tym ksiazka jest dobrze napisana... Styl jest prosty, i autorka unika kwiecistych opisow milosci.

Polecam ta ksiazke! Powrót do góry

Chociaz moim zdaniem nie powinien sie on nazywac lekiem na milosc, ale lekiem na wszelkie uczucia... Poniewaz nie usuwal on jedynie milosci, ale razem z nia wszystkie emocje, pasje, marzenia, gusta
Z tym się bardzo zgadzam. Ostatnio spotkałam się z poglądem czy twierdzeniem, że miłość to nie uczucie tylko postawa i nawet to do mnie przemówiło, więc "lek na miłość" brzmi trochę frazesowato, ale za to ciekawie i mimo wszystko faktycznie sprawiał że miłości tam było niewiele, więc szczególnie się nie czepiam.
Zaciekawił mnie opis. A okładka - moim zdaniem idealna. Chętnie przeczytam tą książkę jesli tylko na nią trafię.


Końcówka wprawia w zadumę i ciężko jest stwierdzić, czy powstanie część następna, czy nie. Bo z jednej strony mogłaby, ale z drugiej…

Właśnie. Jestem strasznie ciekawa kolejnej części i na pewno po nią sięgnę, ale "Delirium" skończyło się w takim momencie, że właściwie mogłoby pozostać bez kontynuacji. Obawiam się nieco, czy będą równie dobre - mam nadzieję, że się nie zawiodę. Powrót do góry
Przyznam, że książka mnie... zadziwiła. Nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji. Czytając opisy, czy recenzje myślałam, że jest to zwykła powieść dla młodzieży o pierwszej miłości, o zakochaniu. Jak ja bardzo się myliłam! To zdecydowanie nie jest zwykła książka, to cudowna książka!
Mam nadzieję, że pozostałe dwie części będą równie dobre jak pierwsza, co niestety nie jest zbyt często spotykane.
Gorąco polecam!
Właśnie do mnie przyszła. Już pierwsze strony są genialne. Idę czytać dalej. Powrót do góry
Jestem pod wielkim wrażeniem, bo nie spodziewałam się, że książka będzie tak dobra! Na początku lekki problem sprawiło mi wczucie się w postać głównej bohaterki, bo nie rozumiem, jak można traktować miłość jako coś niebezpiecznego, czego należy się pozbyć, ale i tak bardzo mi się podobało jak autorka przedstawiła przemianę Leny. Cudowne pióro Lauren Oliver nie pozwala oderwać się od lektury.
Koniec był cudowny, ale jednocześnie okropny. Ożesz, jak ja mam teraz niby wytrzymać do drugiej części?! Nie można się jednak nie zgodzić, że jest doskonałym podsumowaniem całej książki.
Ogólnie, jestem zachwycona i całym sercem polecam "Delirium". Uwierzcie, naprawdę warto ją przeczytać!
"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący".-Św.Paweł z Tarsu

Mijają sześćdziesiąt cztery lata od kiedy Konsorcjum i prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosili miłość jako chorobę, a granice kraju zostały zamknięte by zapobiec epidemii tej straszliwej zarazy . Każda osoba wraz z osiągnięciem pełnoletniości musi przyjąć remedium-to jedyny ratunek by ochronić się przed amor deliria nervosa.

Lena Haloway z niecierpliwością odlicza dni dzielące ją od zabiegu. Dziewczyna liczy, że zapewni jej on bezpieczeństwo, szczęście i stabilizację. Chce uwolnić się od tragicznej przeszłości i rozpocząć nowe życie u boku najodpowiedniejszego dla niej mężczyzny wybranego przez komisję ewaluacyjną.
Dziewczyna wierzy ,że system zakazów i reguł wprowadzony przez rząd jest słuszny, a władze pragną tylko dobra obywateli. Ale czy tak naprawdę jest? Spojrzenie Leny na otaczającą ją rzeczywistość zmienia się gdy poznaje Alexa .Dopiero wówczas dowiaduje się czym jest MIŁOŚĆ.

Lauren Oliver tworzy powieść nietuzinkową. Przedstawia czytelnikowi wypaczoną i przerażającą przyszłość w której ludzie to pozbawione uczuć i emocji „maszyny”. Tam matka nie przytula swojego dziecka, a mąż nie całuje swojej żony. Tam nie ma namiętności ,słowo „kochać” nie może istnieć. Tam jest tylko obojętność.
Niemal każda strona „Delirium” przesycona jest emocjami. Wpływ na to ma nie tylko narracja pierwszoosobowa ,dzięki której spoglądamy na wykreowany przez autorkę świat oczami Leny, ale również plastyczny, obrazowy i poetycki sposób opowiadania Oliver. Tej książki się nie czyta, ja się autentycznie przeżywa.

Autorka kreuje wspaniałach bohaterów, których nie da się nie polubić. Lena, Alex i Hana to bohaterowie żywi, realistyczni, nie są wyidealizowani, każdy z nich posiada jakieś wady .Obok ich losów nie da się przejść obojętnie ,bo czytelnik za bardzo może się z nimi utożsamić .Niezwykle pięknie ukazane jest uczucie pomiędzy Leną a Alexem. Ich miłość nie jest cukierkowa i przesłodzona. Jest za to szczera i prawdziwa.

„Delirium” to niezwykła książka zarówno pod względem wykonania jak i opowiadanej historii .To opowieść o przepięknej przyjaźni, ludzkiej naturze, namiętnościach ,a więc w jakimś stopniu o każdym z nas.
Polecam .Naprawdę warto.

„Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym.”*
Ocena: 9/10

*fragm."Hymnu o miłości"

P.S.Wiem,że na forum jest mnóstwo wspaniałych recenzj "Delirium" i nie trzeba ich więcej,ale tak mnie naszło,żeby podzielić się swoimi odczuciami na jej temat tak...szerzej. xD Powrót do góry
Trudności z koncentracją, pocenie się, wilgotne dłonie, brak apetytu, dezorientacja, myślenie tylko o jednej osobie – każdy, kto kiedyś był zakochany doskonale zna to wszystko. Towarzyszyło mu to za każdym razem gdy widział ukochaną osobę, a co dopiero, gdy z nią rozmawiał. Miłość to piękna rzecz, prawda? Mimo tych wszystkich objawów sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Inaczej postrzegamy świat, wydaje się lepszy. Jednak może być także tragiczna. Gdyby miłość była chorobą, wzięlibyście lekarstwo?

Lena ma prawie 18 lat i żyje wraz ze swoją ciotką, wujkiem i ich córkami. Niedługo czeka ją zabieg – ma dostać remedium, lek, który sprawi, że jej życie będzie lepsze. Remedium i surowe reguły mają zapewnić mieszkańcom jej miasta bezpieczeństwo i szczęśliwe życie. Lek. Na co? Na miłość. Przynajmniej mówiąc potocznie, ponieważ normalnie to uczucie jest postrzegane jako choroba i to bardzo poważna, a wręcz śmiertelna. Lena głęboko wierzy w idee, które szerzą Porządkowi i władze, nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że może się zbuntować, albo, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo. Nigdy, aż do teraz.

Już od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam opis „Delirium” wiedziałam, że muszę tą książkę przeczytać. Teraz, kiedy jestem już po tej wspaniałej lekturze wiem kolejną rzecz – muszę ją mieć na półce, ponieważ na pewno kiedyś do niej wrócę. Więc takim oto sposobem znalazła się ona na liście moich upragnionych i zapewne ulubionych książek.

Opis z tyłu okładki wyraźnie wskazuje na to, że jest to kolejna opowieść o zakazanej miłości w świecie pełnym zasad i reguł. Nie zaprzeczę, rzeczywiście tak jest. Ale tak naprawdę ta książka ma dużo głębsze znaczenie, porusza dużo ważniejsze motywy, poznajemy także inne, równie ważne wartości. Miłość jest tutaj pięknym dopełnieniem całego przesłania. Najważniejszym motywem moim zdaniem jest tutaj poczucie wolności i swobody. Jednakże bardzo łatwo można to powiązać z miłością. Świat, który został idealnie i bardzo szczegółowo opisany, jest pełen rygoru i surowości. Ludzie są pod stałą obserwacją, nie mają prawa wyboru z kim spędzą resztę życia, a wszelkie uczucia są im odbierane. Kary są równie surowe co zasady, dlatego prawie nikt nie postanawia ich łamać. Czy jest to aby na pewno zasługa poczucia bezpieczeństwa czy to zwykły strach?

Książka jest napisana w sposób bardzo prawdziwy i wiarygodny. Na początku każdego rozdziału pojawiają się dłuższe lub krótsze cytaty, które jeszcze lepiej wprowadzają nas w klimat książki. Mniemam, że zostały one wymyślone przez autorkę, ale naprawdę ciężko w to czasami uwierzyć. Są bardzo, ale to bardzo realistyczne. Poza tym widać dzięki temu i wielu innym, drobnym szczegółom, że autorka naprawdę przyłożyła się do pisania tej powieści. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane i przemyślane, potencjał został w pełni wykorzystany! Momentami pewne fragmenty przypominały mi trochę inne pozycje, mianowicie „Las zębów i rąk” oraz „Under the Never Sky”, jednak możliwe, że to moje prywatne odczucie. Pomysł sam w sobie jest naprawdę fascynujący i ciekawy. Nie raz także przerażający.

Bohaterowie zostali znakomicie przedstawieni, zwłaszcza główna bohaterka. Narracja jest pierwszoosobowa, co pozwala nam poznać ją najlepiej. Stopniowo poznajemy jej lęki, cechy charakteru, odczucia i wspomnienia. Stajemy się po prostu samą Leną i ta historia dotyczy nas samych. Widać stopniowe zmiany, jakie w niej zachodzą, widać chęć odkrycia prawdy, oddanie, chęć walki i to, że się nie poddaje. A z początku wydawała się strasznie nieśmiała i zamknięta w sobie, a tu proszę jaka miła niespodzianka. Wiele dobrego mogę także powiedzieć o Hanie i Aleksie, ale myślę, że powinniście poznać ich sami.

„Delirium” nie jest kolejnym, prostym romansidłem. Ta książka jest dużo głębsza i poważniejsza. Dodatkowo jest piękną historią o miłości, wolności i poświęceniu. Wiele momentów jest wzruszających, łzy same płyną po policzkach, zwłaszcza na sam koniec. Książkę cechuje także nieprzewidywalność, a i elementy zaskoczenia nie są jej obce. Jestem tą pozycją zachwycona, urzekła mnie niesamowicie! Polecam każdemu!
Najlepsza książka jaką w ostatnim czasie przeczytałam!
A właściwie trafiłam na nią całkiem przypadkiem. Kupiłam sobie "Agrafkę" Izabeli Sowy, po czym po wyjściu z Empiku przypomniałam sobie, że już ją czytałam ;D Na szczęście wymienili, padło na Delirium. (starałam się szybko coś wybrać, nie ukrywajmy - trochę głupia sytuacja..)
Nie żałowałam ani chwili. Motyw (chłopak i dziewczyna nie mogą być razem; uciekają) jest dość znany, ale książka przepełniona jest oryginalnymi szczegółami wymyślonymi przez autorkę.
Nie podobał mi się jednak koniec Delirium. Wg mnie książka powinna kończyć się dobrze, Lena i Alex powinni dotrzeć szczęśliwie do głuszy.
Czy Alex umarł? Nie wydaje mi się. Czy Lauren Oliver uśmierciłaby jednego z głównych bohaterów? Może strażnicy wtrącą go do Krypt?...

"On jest moim światem i mój świat jest nim i bez niego nie ma świata"[/i Powrót do góry
Widzę wiele pozytywnych recenzji, kto wie, może się kiedyś skuszę . Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Ja koniecznie muszę w końcu przeczytać, choć po tylu pozytywnych recenzjach nastawiłam się na wiele i trochę obawiam się rozczarowania. Powrót do góry
Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad przeczytaniem tej książki, bo zapowiada się naprawdę ciekawie.
Ja uważam, że Delirium jest obłędne.
Co prawda przeczytałam już z miesiąc temu, mogę więc odnieść się do niej z większą rezerwą, nadal uważam, że jest świetna. Jedna z niewielu książkę, po których przeczytaniu nie mogłam przestać ryczeć, już nie mówiąc o nie wspominaniu jej przez następnych kilka dni.

Naprawdę zaimponowała mi dokładność, z którą autorka przedstawiła świat bez miłości, z całkowicie kontrolowanym przez władze społeczeństwem. Dzięki tym wszystkim szczegółom, myślom głównej bohaterki, zachowaniem jej wujostwa, siostry, szybko poznałam jej rzeczywistość. I zaczęła mnie ona przerażać. Uświadomiłam sobie, jak w wielu elementach naszego życia główną rolę odgrywają silne emocje, jak miłość, lub strach, ból, gniew.

Dzięki pierwszoosobowej narracji Leny, mocno przeżywałam całą historię, widziałam, jak bohaterka się zmienia, czego się boi, o czym marzy. I dzięki temu tak ją zrozumiałam.
Przedstawiła mi także dobrze postacie Hanny (przyjaciółki)i Alexa. Kochanego, dobrego Alexa. On tez był mocnym elementem książki. ;d

"Delirium", nie jest kolejną antyutopią, czy romansidłem. Jest czymś głębszym i dotykającym wielu innych wartości niż miłość. I za to książkę tak pokochałam.

Się rozpisałam. W każdym razie, chciałam jedynie powiedzieć, że książka jest naprawdę genialna. Poruszyła mnie mocno, co się nierzadko zdarza, za co jestem jej wdzięczna.
Natomiast miałam problem z końcówką, ponieważ nie mogłam powstrzymać łez, a byłam razem z rodziną na wakacjach. I trudno było mi to znieść, ponieważ nie chciałam się rozryczeć na ich widoku. A ciężko było ich uniknąć, uwierzcie. ;d

Cieszę się, że mam swój własny egzemplarz na półce, ciężko by mi było teraz oddać ją np. do biblioteki ;D Powrót do góry
Czytałam i polecam. Na poczatku szło mi ciezko z czytaniem - nie lubie opisów, ale jak historia mnie wciagnela to tylko ze zgroza patrzyłam jak ksiazka sie konczy! Na samym koncu doslownie ja pochłaniałam, To pierwsza ksiazka tego typu ktora kupilam i przeczytałam ale napewno nie ostatnia bo czekam na Pandemonium az zostanie wydane!
Zastanawiam się kiedy ruszyć tą książkę , mam ją na półce jako prezent urodzinowy , ale coś czuję, że jak wezmę to potem będzie tylko płacz .

Agda to skoro "Delirium" jest takie obłędne i dotykające... to trzeba przeczytać w Piątek żeby potem móc rozmyślać . Powrót do góry

Agda to skoro "Delirium" jest takie obłędne i dotykające... to trzeba przeczytać w Piątek żeby potem móc rozmyślać .

Hah, jak dla mnie, to rzeczywiście tak. Ale ja raczej wcielam się w prawie każdą książkę, więc mogłam to odebrac o wiele bardziej. Ale i tak, książka godna, bardzo godna polecenia ;d
Moim zdaniem zakończenie było przewidujące. Tragiczne, ale już na początku wiedziałam, że tak się to wszystko rozegra. Oczekiwałam, szczerze powiedziawszy, czegoś więcej po tej książce, bo pomysł był znakomity. Ale, no cóż, dla mnie nie jest to porywająca opowieść... Powrót do góry
O wiele lepiej po pierwszym tomie oceniam część 2
Cassin, świetna recenzja, ale czy nie powinna pójść raczej do tematu o Pandemonium? Powrót do góry
Powinna! Pomyliłam się! Już naprawiłam - pokornie przepraszam ;(
Kto zobaczył przez przypadek - przepraszam
Wiem, że nie każdy lubi patrzeć na recenzje przed oficjalnym wyjściem książki na rynek.
Świetna książka - niesamowicie mi się podobała.

Tak właściwie to nie muszę nic więcej dodawać - napisano tu już wystarczająco rzeczy xD .

Polecam. Powrót do góry
Delirium to cudowna książka, bardzo cieszę się, że ją kupiłam i przeczytałam. Naprawdę polecam ją wszystkim!
To jedna z najpiękniejszych książek, jakie miałam okazję czytać do tej pory. Jej okrutny świat wciągnął mnie do siebie od pierwszych stron. Świat bez miłości. Świat w którym ludzie są pozbawiani kochania innych. Po prostu mega! Dobrze, że mam już drugi tom na półce ;D Powrót do góry
Ojej tak zachwalacie, że aż boję się pisać, że mnie nie zachwyciła. Tylko i wyłącznie przez tyle przemyśleń bohaterki. Strasznie mnie to denerwowała, bo zamiast czytać o tym o czym miała być ta książka autorka raczyła mnie jakimiś pierdołami na temat biegania itp.
Ja już w tym tygodniu będę miała możliwość przeczytania Delirium, z czego niesamowicie się cieszę Powrót do góry
Gdybyście znaleźli się w świecie Leny, czyli nie tak znowu odległej od nas przyszłości, prawdopodobne jest, że zdiagnozowano by u Was chorobę: niebezpieczną, zaraźliwą, śmiertelną. Możecie się śmiać, ale ta choroba to miłość i tak, naukowcy, władze, społeczeństwo, naprawdę w to wierzą tudzież wykorzystują propagandę do kontrolowania ludzi. W wieku 18 lat każdy musi przejść obowiązkowy zabieg, który zapobiega późniejszemu popadnięciu w chorobę, a przynajmniej teoretycznie tak jest, bo medycyna nie zawsze tutaj wygrywa. Miały miejsce sytuacje, że poddani leczeniu kompletnie na nie nie reagowali i w imię miłości gotowi byli nawet zginąć. Tak było w przypadku matki Leny, która uważana jest przez rodzinę za czarną owcę, do której najlepiej się w ogóle nie przyznawać. Nawet jej córka nie potrafi zrozumieć postępowania matki i pragnie jak najszybciej odbyć zabieg, by w końcu być bezpieczna.

Jednak w dniu kiedy Lena znajduje się w laboratorium, gdzie ma zostać poddana szeregowi testów, decydujących o jej późniejszym życiu, niespodziewanie mają miejsce pewne komplikacje. Nie zagłębiając się w szczegóły wyjawię tylko, że o zaistniały incydent Lena podejrzewa zbuntowanych przeciw władzom buntowników, żyjących w Głuszy i nieuznających idei życia bez miłości. Podczas tego zdarzenia dziewczyna zauważa także przystojnego chłopaka, którego tak łatwo się już ze swojego życia nie pozbędzie…

„Delirium” autorstwa Lauren Oliver to antyutopijna powieść dla młodzieży przedstawiająca wizję przyszłego świata, w którym dla miłości nie ma miejsca. Pisarka miała świetny pomysł, choć owoce jej wyobraźni mogą szokować. Nawet przytulanie, okazywanie sobie uczuć, słuchanie emocjonalnej muzyki czy taniec to przejawy choroby, buntu, zagrożenia dla państwa. I z takimi przypadkami należy się rozprawiać za wszelką cenę. Pomysł na fabułę był jak najbardziej ciekawy i oryginalny (chyba?), choć nie do końca byłam przekonana, czy autorka w pełni go wykorzysta i w sumie dalej nie jestem pewna, czy to zrobiła, obawiam się, że nie. Jednak wszystko wskazuje na to, że naprawiła to w kontynuacji, która zapowiada się jeszcze lepiej niż „Delirium”.

Właściwie początek jest dość schematyczny, aż do czasu, gdy Lena lepiej poznaje Alexa. Wtedy zaczyna się robić ciekawie i więcej się dzieje, choć z drugiej strony nie poznajemy świata przedstawionego w takim stopniu jak moglibyśmy sobie życzyć, to zaledwie jego niewielki wycinek. Uczucie pomiędzy bohaterami nie jest przesadzone czy irytujące, rozwija się na tyle powoli i subtelnie, że da się kibicować Lenie i Alexowi, co szczególnie widoczne jest przy zakończeniu. Z mojej strony było ono burzliwe i pełne emocji, nie potoczyło się po mojej myśli, ale dalej mam nadzieję i z tą myślą sięgnę po część drugą. Za to bardzo denerwuje główna bohaterka, która jest tchórzliwa, naiwna, nie potrafi sama myśleć, walczyć o swoje i wierzy w rządową propagandę. Na szczęście jest tak tylko na początku, bo pod wpływem Alexa i swojej przyjaciółki (którą swoją drogą bardzo polubiłam), dziewczyna zmienia się i pokazuje pazurki.

Co do akcji, raz dzieje się sporo i nie można się oderwać od lektury, innym razem jest przeciętnie, jednak uważam, że końcówka to rekompensuje, bo dopiero przy niej przekonałam się, jak mi się ta książka podobała. Język jest typowo młodzieżowy, nie ma w nim żadnych znaków szczególnych, nie przeszkadza, ale też nie nadaje smaku książce. Mimo czasem denerwującej bohaterki, nudniejszym momentom i nie do końca wykorzystanemu pomysłowi, całość oceniam bardzo pozytywnie, polecam i wręcz nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po „Pandemonium”. Nie wolno zostawiać czytelnika w takim napięciu!

Moja ocena: 8/10

Za to bardzo denerwuje główna bohaterka, która jest tchórzliwa, naiwna, nie potrafi sama myśleć, walczyć o swoje i wierzy w rządową propagandę. Na szczęście jest tak tylko na początku, bo pod wpływem Alexa i swojej przyjaciółki (którą swoją drogą bardzo polubiłam), dziewczyna zmienia się i pokazuje pazurki.


Nie zgadzam się. Dziewczyna przez 18 lat żyła w świecie propagandy, która miała ogromne rozmiary. Ona nie ograniczała się tylko do jakiejś cenzury, bądź medialnego przekłamania. To był przecież misternie zbudowany system, z całym nowym kodeksem zasad i wierzeń. Dla mnie zachowanie Leny w takiej sytuacji wydawało się całkowicie naturalne. Jeszcze wszystkie te dramaty rodzinne. Dziewczyna znalazła sposób, żeby się chronić. Tutaj przecież stawką było jej życie.
[Delirium] - Lauren Oliver
[1 tom]
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 360
Rok wydania: 2012

Czy świat bez miłości może istnieć?
Czy nie rozpadnie się jak milion okruchów zdmuchniętych przez najmniejszy podmuch wiatru?
Jak misternie zbudowany zamek z piasku, kiedy dotrą do niego fale?
Jak długie płomienie ognia zgaszone przez wodę?
Miłość - krótkie słowo, a zawarte jest w nim tak wiele

"Większość rzeczy, nawet najpotężniejsze żywioły, ma początek w czymś niepozornym."*

Oto świat, który ma zapewnić ludziom bezpieczeństwo, ochronę, szczęście, gdzie miłość jest uważana za chorobę. Każdy obywatel ma obowiązek w dniu swoich 18 urodzin poddać się zabiegowi, który ma zaaplikować lekarstwo na miłość. W obawie przed zakażeniem się delirią, zakazane są kontakty z niewyleczonymi przeciwnej płci. Od najmniejszych lat dzieciom wpajano, że miłość prowadzi do szaleństwa, a nawet śmierci. Istnieje też inny świat - Głusza, miejsce, które jest skażone chorobą. Obszar, który jest odgrodzony od miasta siatką pod wysokim napięciem.

"Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron. Przed i po. I w trakcie - moment na krawędzi."**

Poznajemy Lenę w dzień jej ewaluacji - pewnego rodzaju testu, po którym komisja oceni na jakie ją wysłać studia i wybierze jej listę partnerów. Bohaterka boi się miłości, wie, że przez to uczucie jej matka popełniła samobójstwo. Dziewczyna nie może się doczekać, kiedy przejdzie swój zabieg. Wszystko się zmienia, kiedy spotyka tajemniczego chłopaka. Po poznaniu Aleksa wyobrażenie świata Leny zaczyna się rozpadać, kiedy on pokazuje jej czym jest miłość. Lena uświadamia sobie, że żyje nie w świecie skażonym chorobą lecz kłamstwem. Przez całą książkę obserwujemy przemianę głównej bohaterki. Z dziewczyny nieśmiałej, niepewnej, zmienia się w osobę pełną odwagi, gotową by walczyć o swoje prawdziwe szczęście.

Mam wrażenie, że styl pisarki jest trochę poetycki, nie brak w nim szczegółowych opisów, co daje nam możliwość bardziej wczuć się w myśli Leny. Sposób w jakim jest napisana książka, naprawdę mi się podoba, czuć taką lekkość. Podziwiam autorkę za to jak przedstawiła myśli Leny na początku książki, kiedy to dziewczyna ma wręcz wstręt do miłości, jest przesiąknięta tym co próbowano jej wpoić. Książkę czyta się naprawdę szybko, choć akcja w pewnych miejscach toczy się powoli.

„Czasem mam wrażenie, że jeśli się tylko obserwuje rzeczy, siedzi się spokojnie i pozwala światu wokół nas po prostu istnieć, to wtedy na krótką chwilę czas zastyga i świat zatrzymuje się w ruchu. Tylko na krótką chwilę. I jeśli komuś uda się żyć w takiej chwili, będzie żył wiecznie.”***

Nie mogę pominąć enigmatycznej okładki. Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłam, od razu mnie zaciekawiła, nie wiem dlaczego. Teraz po przeczytaniu utworu, mam wrażenie, że woda przestawiona na obrazku symbolizuje właśnie przestrzeń przedstawioną w książce. Świat gdzie ludzie żyją tak jakby pod wodą i nie są w stanie zapragnąć miłości, i się wynurzyć. Żyjąc jakby pod jakąś barierą, która odgradza ich od realnego szczęścia.

"Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali."****

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Akcja ostatnich kartek trzyma w napięciu, aż do finału, które wywołało moje łzy. Takie zakończenie sprawia, że ma się ochotę jak najszybciej sięgnąć po następna część. I z pewnością niedługo to zrobię. "Delirium" niesie ze sobą przesłanie, zmieniając postrzeganie niektórych rzeczy, a takie książki lubię najbardziej.

Moja ocena: 5+/6

cytaty z ksiązki:
*str.122
**str.248
***str.120
****str.322
www.szelestwspomnien.blogspot.com Powrót do góry

Za to bardzo denerwuje główna bohaterka, która jest tchórzliwa, naiwna, nie potrafi sama myśleć, walczyć o swoje i wierzy w rządową propagandę. Na szczęście jest tak tylko na początku, bo pod wpływem Alexa i swojej przyjaciółki (którą swoją drogą bardzo polubiłam), dziewczyna zmienia się i pokazuje pazurki.


Nie zgadzam się. Dziewczyna przez 18 lat żyła w świecie propagandy, która miała ogromne rozmiary. Ona nie ograniczała się tylko do jakiejś cenzury, bądź medialnego przekłamania. To był przecież misternie zbudowany system, z całym nowym kodeksem zasad i wierzeń. Dla mnie zachowanie Leny w takiej sytuacji wydawało się całkowicie naturalne. Jeszcze wszystkie te dramaty rodzinne. Dziewczyna znalazła sposób, żeby się chronić. Tutaj przecież stawką było jej życie.

Elen, z punktu widzenia osoby postronnej (w tym wypadku czytelnika) idiotyczne wydają się decyzje postaci z horrorów. Laska stoi tyłem do potwora, ty widzisz wszystko z boku, ale ona nie. Pożyłaby dłużej, gdyby słuchała widzów xD.
Narratorem w Delirium jest Lena i wiemy o jej świecie tyle, ile ona wie. Nawet nie musieli poddawać jej praniu mózgu, bo Księgę SZZ i jej zasady znała od dziecka i są (to znaczy - były) dla niej naturalne. Zbuntowanie się przeciwko czemuś takiemu to ogromna odwaga przed samą sobą.

To tak jakbyś przez całe życie nosiła tylko czarne ubrania, bo rodzice, rodzina, znajomi i wszyscy uważali, że to bardzo zdrowe, bo na czarnym rozwija się mniej bakterii, a potem z dnia na dzień poznała kogoś, kto pokazał ci resztę kolorów .
Ładne porównanie z tymi kolorami Mniej więcej tak to działa. Popatrzmy chociaż na same propagandy, których odbiorcami byli chociażby nasi rodzice w czasach komunizmu. Byli ludzie, którzy za nic nie dali się nabrać na nieudolne próby wciskania im, że stonka ziemniaczana, która przywlekła się do nas z USA, jest bezpośrednią przyczyną występowania zespołu downa. Jednak było grono ludzi, którzy w to wierzyli! Teraz pomnóżmy sobie to przez miliard i mamy Delirium Powrót do góry

Miałam wielką ochotę przeczytać, to i przeczytałam . Książka mi się podobała. Cały świat jest niby bezpieczny, a jednak beznadziejny... Nigdy nie chciałabym się znaleźć w czasach/miejscu gdzie Twoja matka Cię nie kocha, a najlepsza przyjaciółka (po zabiegu) zapomina co Was łączyło . Na początku książki denerwowało mnie to, że główna bohaterka ciągle mówi o miłości jak o chorobie, no ale w końcu miała prawo skoro była tak wychowana. Miałam nadzieję na happy edn, chociaż i tak wiedziałam, że ta cała ucieczka nie skończy się najlepiej.

Pozwolę sobie jeszcze dodać, że kocham tę książkę *.* I AlexAlexAlexAlex <3 Moja miłość (swoją drogą nw czemu na tym co cytowałam go nie ma? o.O)
„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.” (Hymn o miłości z listu św. Pawła do Koryntian)

Czymże jest miłość dla człowieka? Czy bez niej da się żyć? Czy można wyłączyć wszelkie uczucia? Co by było gdyby rodzice nigdy nie powiedzieli ci kocham cię, nigdy nie przytulili? Gdyby zaspokajali tylko Twoje fizyczne potrzeby? Wyobrażacie sobie ludzi, którzy postępują według utartego schematu, bez żadnych odczuć? Wyobrażacie sobie świat, w którym nie miłości? Wyobrażacie sobie może, by miłość uznać za chorobę, za coś niebezpiecznego, coś co trzeba leczyć?

„Oto najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go omija.Ale to niedokładnie tak.”

Świat bez miłości przedstawiła w swojej książce „Delirium” Lauren Olivier. Książka intrygowała mnie od bardzo dawna, kilka miesięcy temu ja kupiłam. Jednak jak spora ilość książek na jakiś czas wylądowała na półce. Czekała. Wtedy ja zaczęłam czytać recenzje na jej temat, na temat kontynuacji. Większość, na które trafiłam okazała się bardzo pozytywna, powiedziałabym nawet, ze była ogromnie wychwalana. Jednak jak ja na nią zareagowałam? Tego dowiecie się za chwilę.

Lenie pozostało 94 dni do najważniejszego wydarzenia w życiu każdego człowieka, wtedy właśnie ma się poddać ewaluacji. Zabieg ma ją wyleczyć z choroby zwanej amor deliria nervos. Dziś udaje się na rozmowę z komisją, która oceni jej zachowanie, dzięki temu będzie mogła wybrać jej partnera, studia i postanowi, co dalej z jej przyszłością. Lena odlicza dni, już niedługo będzie bezpieczna. Jednak tego dnia, coś się dzieje, coś niewyobrażalnego, coś co ucieka od utartego schematu, to coś zmieni jej życie.

Muszę Wam napisać, że trudno było mi się zabrać za tworzenie tej recenzji, po przeczytaniu powieści miałam bardzo mieszane uczucia. Jednak te kilkanaście dni po przeczytaniu spróbuję napisać o niej jak najlepiej potrafię.

„Uczucia nie trwają wiecznie. Czas nie czeka na człowieka, ale postęp czeka, aby człowiek wprowadził go w życie.”

Lauren Olivier miała niezwykły i kreatywny pomysł na utworzenie własnego, nowego świata. Jako czytelnik mogłam się dosłownie w nim zagłębić. Czułam, ze autorka ma dokładny pomysł, że wiedziała, co chcę stworzyć, od pierwszej strony towarzyszyło mi uczucie, że to wszystko jest przemyślane i bardzo oryginalne. Przed każdym rozdziałem autorka pomagała mi również poznawać zasady panujące w tym książkowym świecie. Powoli zaczynałam rozumieć, w jakiej sytuacji znajdują się ludzie. Niestety znalazłam też spory minus, prawie całkowity brak akcji. Czasem przez to czytanie mi się bardzo dłużyło, bo pani Olivier skupiała się w większości przypadków na uczuciach. Są one bardzo ważne, ale po tej książce liczyłam na coś więcej, na jakiś dramatyczny obrót zdarzeń, tu wszystko działo się etapowo, nie było wielu zaskoczeń. Podkreślam nie było wielu, ale zakończanie pokazało mi, że autorka potrafi pisać bardzo zaskakująco, może właśnie nie emocjonujące zakończenie nie czepiałabym się spokojnej akcji. Końcówka była emocjonująca i no muszę powiedzieć, że tego się nie spodziewałam, znaczy połowicznie tak, ale coś dołączyło do tego zdarzenia, co bardzo, ale to bardzo mnie zadziwiło.

„Przeszłość jest wyłącznie ciężarem: kulą u nogi, kamieniem u szyi”

Świat w delirium jest niezwykły. Autorka doskonale pokazała coś, czego ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić. Życie bez miłości to jak studnia bez wody, jest, jednak nie daje nic od siebie, nie ma głębi. Po prostu nie jest całkowite. Już jakiś czas nie czytałam żadnej książki z gatunku dystopii, a przynajmniej nie takiej, w której świat jest tak pomysłowy. Bardzo mi to imponowało. Czułam, że autorka przemyślała wszystkie aspekty od początku do końca i że ma określony plan na powieść. Książka wywołała u mnie pewna przemyślenia, z których głównym pytaniem, które sobie zadałam było, czym by był świat bez miłości. Jak już pisałam, dla mnie jest to niesamowicie trudne do wyobrażenia.

Przejdę teraz do bohaterów. Ludzie żyjący w świecie „Delirium” byli do siebie podobni, mdli, czułam jakby mieli cały czas na oczach okulary i nieodbierani jasno świata. Jedynymi jasnymi punktami w całej tej historii byli Lena, jej przyjaciółka, Hana i nowo poznany chłopak, Alex. Główna bohaterka(również narratorka) początkowo mnie denerwowała, nie mogłam przeboleć, że jest taka jak reszta, ze nie widzi prawdziwego sensu zdarzeń. Polubiłam ją dopiero gdy uległa swoistej przemianie, wtedy dopiero zaczęło się coś rozkręcać w książce. Imponowała mi za to od początku jej przyjaciółka, która okazała się silną osobowością, momentami było mi jej żal, że urodziła się w takim świecie, nie pasowała do tego miejsca. Postać Alexa mnie ciekawiła, długo nie mogłam dokładnie zrozumieć jego osoby, podejrzewałam jednak pewne kwestie w jego sprawie, okazały się one prawdziwe.

Podsumowując moje nieudolne próby zrecenzowanie tej książki powiem, że powieść wywołała u mnie mieszane uczucia, nie było to dokładnie to na co liczyłam, po tylu rewelacyjnych recenzjach. „Delirium” momentami mnie męczyło, jednak chciałabym lepiej poznać książkowy świat, do tego to zakończenie. Oczywiście, jak to ze mną bywa zapomniałam napisać o cudownych cytatach, rozdziały często w nie obfitowały. Nawet po napisaniu tych słów nie wiem, co dokładnie o niej myślę, w końcu zdecydowałam się na ową ocenę, uważam, ze jest sprawiedliwa i łączy się z moimi wrażeniami.
Ocena 7/10 Powrót do góry
Tris, zaznaczylabys prosze spoiler? Ja juz czytalam, ale nie kazdy chce znac chocby czesc zakonczenia.
Lauren Oliver ukończyła filozofię i literaturę na uniwersytecie w Chicago, potem przeprowadziła się do Nowego Jorku. Mieszka na Brooklynie, pisze wszędzie, ciągle i na wszystkim: i na notebooku, i na serwetkach. Poza tym uwielbia gotować, jest uzależniona od kawy i dodaje keczup do wszystkiego, nawet do kanapek z pomidorem.
Z twórczością tej autorki zetknęłam się po raz pierwszy ponad rok temu, przy lekturze 7 razy dziś. Jeśli zaś chodzi o Delirium – słyszałam tak wiele pozytywnych opinii na temat tej powieści, że w końcu sama postanowiłam by po nią sięgnąć i na własnej skórze przekonać się, czy również i na mnie wywrze tak dobrze wrażenie.
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
Miłość została tu ukazana jako najgorsza z chorób, które dotykały ludzkość. Zrzucono na nią winę za wszystkie ludzkie niepowodzenia, cierpienia, za ból oraz liczne dolegliwości z nią związane. Już od pierwszy stron mamy okazję zetknięcia się ze światem wykreowanym przez autorkę, w którym nie ma miejsca na przypadek. Po ewaluacji zostaje nam dobrany partner na całe życie, a w dniu osiemnastych urodzin każdy człowiek zostaje poddany zabiegowi.
Lena powoli zaczyna dobiegać swoich urodzin. Żyje spokojnie, nie kwestionując przy tym niczego co dzieje się w jej życiu oraz mieście. Dopiero w momencie, gdy na jej drodze staje Aleks – poddaje pod zwątpienie wszystkie wartości, które dotychczas towarzyszyły w jej życiu. Dzięki niemu zauważa, że ludzie po zabiegu są niczym puste skorupy niezdolne do emocji wyższych, żyjące niczym automaty z wybranym odgórnie mężem i rodziną, przy której trwają z poczucia dozgonnego obowiązku. Dziewczyna na własnej skórze doświadcza czym jest miłość i w końcu ma odwagę pomyśleć o ucieczce, o tym, że może deliria tak naprawdę nie jest chorobą a siłą.
„Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem, że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.”
Nie chciałam po tej powieści spodziewać się zbyt wiele, by później nie popaść w rozczarowanie i podchodziłam do niej dość sceptycznie – muszę jednak przyznać, że naprawdę miło się zaskoczyłam. Autorka ma dość ciekawy styl i bez problemu można wyczuć tam jej głębszą styczność z filozofią, głównie mam tu na myśli wszystkie barwne cytaty o miłości oraz wszystkie inne warte uwagi. Sam pomysł na powieść z pewnością można nazwać nowatorskim, gdyż do tej pory nigdy wcześniej nie zetknęłam się z ujęciem miłości w kontekście choroby koniecznej do leczenia i zlikwidowania. Język jest barwny, Delirium jest powieścią niezwykle obfitą w opisy i porównania.
„Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.”
Chwilami miałam wrażenie, że akcja dzieje się trochę zbyt wolno, nie mogę jednak powiedzieć bym nudziła się w trakcie lektury. Autorka niezwykle dobrze poradziła sobie z ujęciem świata bez miłości.
Jeśli zaś chodzi o sprawy czysto techniczne powieści – nie dopatrzyłam się żadnych błędów. Okładka natomiast ma intensywne kolory przywodzące wzrok, zasługuje na pochwałę z mojej strony.
Myślę, że Delirium jest powieścią, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim fanom antyutopii oraz osobom, które jeszcze nie miały większej styczności z autorką lub tak jak ja, zraziły się nieco po lekturze 7 razy dziś. Polecam.
7/10 Powrót do góry
Już od dłuższego czasu miałam ochotę na tą książkę, ale niestety swoje musiałam odczekać w kolejce w bibliotece. Byłam bardzo ciekawa tej historii, o której tyle dobrego czytałam i w końcu jestem już po lekturze
Przyznam, że nie przepadam zbytnio za książkami gdzie przeważają wszelkiego rodzaju opisy więc z początku trochę ciężko mi się czytało, ale w momencie gdy bohaterka poznała Aleksa wciągnęłam się w historię na dobre i nie mogłam oderwać się od niej do samego końca.
Cała historia bardzo mi się spodobała, autorka stworzyła interesujący świat, w którym miłość to jest chorobą i w miarę rozwoju wydarzeń zastanawiałam się jak zakończy się historia Leny i Aleksa. Jestem naprawdę zaskoczona i zasmucona tym jak to wszystko się otoczyło i po takim zakończeniu nie pozostaje mi nic innego jak tylko brać się za drugą część.
„Delirium” okazało się świetną lekturą i naprawdę zachęcam do zapoznania się z tą powieścią.
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”

Miłość to bardzo popularny temat. Często wykorzystywany przez pisarzy, scenarzystów, artystów, muzyków... Rzadko zastanawiamy się jednak, dlaczego właściwie jest to tak uniwersalna sprawa i jak to się dzieje, że ludzie czerpią z miłości inspirację do tworzenia swoich dzieł i mimo że temat dotyczy zawsze tego samego, to każda historia, piosenka lub obraz przedstawiają inne jej ujęcie. Na czym polega fenomen tego uczucia?
"Delirium" odpowiedziało mi na to pytanie doskonale. Dlaczego? Ponieważ uświadomiło mi, że każda pojedyncza miłość ma swoje własne oblicze. Każda żyje swoim własnym życiem, tworzy własne historie, a bez niej świat byłby paskudnym miejscem.

Siedemnastoletnia Lena żyje w czasach, w których miłość jest traktowana jak choroba. Każdy obywatel po skończeniu osiemnastych urodzin ma obowiązek przejścia zabiegu, który zarówno leczy zarażonych jak i zapobiega zachorowaniu na tę okropną chorobę w przyszłości. Według tego, co głosi Państwo, lekarstwo na miłość chroni człowieka przed śmiercią, która czekałaby na każdego, kto lekarstwa tego nie przyjmie. Wpojone od dzieciństwa zasady sprawiają, że Lena czeka na swoje osiemnaste urodziny z ekscytacją. Wszystko się jednak zmienia kiedy dziewczyna poznaje Aleksa - przystojnego osiemnastolatka, który przedstawia jej swój własny światopogląd czym całkowicie zmienia jej dotychczasowe podejście do choroby zwanej amor deliria nervosa. Czy w świecie o tak jasno określonych zasadach można jednak uniknąć zabiegu i zatopić się w otchłani namiętności rodzącej się pomiędzy dwojgiem młodych ludzi?

"Delirium" to bardzo popularny tytuł. Mało jest osób (przede wszystkim wśród fanów tego typu literatury) które nie czytały, a tym bardziej nigdy nie słyszały o tej powieści. Rozgłos niosący się echem za tym dziełem sprawił, że zaczęłam obsesyjnie wręcz szukać okazji na dorwanie tej książki. Teraz kiedy już jestem po lekturze tej powieści mogę śmiało stwierdzić, że warto było na nią polować, chociaż przyznaję, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

Pierwszy tom trylogii napisanej przez Lauren Oliver to fantastyczna powieść. Nie brak w niej wartkiej fabuły, zwrotów akcji i uczucia pięknego niczym wschód słońca. Jest w niej również coś oryginalnego i zmuszającego czytelnika do refleksji. Muszę jednak przyznać, że według mnie porównanie "Delirium" do "Igrzysk śmierci" jest prawdziwe, ponieważ aż do ostatniej strony nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że obie powieści bazowały na tej samej podstawie. Nie uważam tego natomiast za nic złego, bo choć "Igrzyska" są moją ulubioną trylogią ever, to "Delirium" dało radę i nie odstawało rażąco na jej tle, co jest bardzo dużym plusem.
Sam pomysł autorki również bardzo mi się podoba, bo jest dla mnie trochę jak letni deszcz w upalny dzień - daje wytchnienie i orzeźwia po całej masie książek pisanych "na jedno kopyto".

Bardzo dobrze przemyślane jest również zdanie na okładce książki, czyli:
"Czy gdyby miłość była chorobą, dałabyś się wyleczyć?"
Nie wiem, kto jest za to zdanie i sam pomysł odpowiedzialny, ale biję pokłony w stronę tej osoby, ponieważ jest to dla mnie sentencją całej powieści i najlepszym chwytem z możliwych, bo pewnie większości z nas zdarzało się marzyć o tym, by przestać kochać...
To co także przypadło mi do gustu, to cytaty na początku każdego rozdziału. Wpłynęły one na wiarygodność i (tak bardzo przeze mnie poszukiwaną) autentyczność powieści.
Kolejną kwestią jest zakończenie, które jest całkowicie nieprzewidywalne i łapiące za serce. Ostatni akapit jest ZNAKOMITY i jedynym zakończeniem, które podobało mi się bardziej niż to, były ostatnie zdania w "Kosogłosie".

Pierwszoosobowa narracja pozwala czytelnikowi poznać główną bohaterkę i całkowicie zatracić się w historii, która jest tu opowiedziana. Razem z Leną przeżywamy również wszelkie lęki, a strach towarzyszący poszczególnym wydarzeniom jest wręcz namacalny. Z każ
dym przeczytanym rozdziałem poznajemy nowe tajemnice i wpadamy w wir kłamstw serwowanych przez władze Portland.
Uwielbiam książki, w których bohaterowie z ogromną zaciętością i zdecydowaniem walczą o wolność i miłość, ponieważ napawa mnie to nadzieją. Tutaj z całą pewnością tego nie zabrakło.

"Delirium" to powieść przyjemna, nieprzewidywalna, oryginalna, wzruszająca i doskonała w swej prostocie. Nie postawiłabym jej jednak na jednej półce z moimi ukochanymi "Igrzyskami śmierci", ponieważ brakowało mi w niej czegoś, czego zdefiniować nie potrafię. Nie znaczy to jednak, że książka nie jest warta uwagi, ponieważ stwierdzenie takie byłoby karygodne. Z ogromną radością sięgam po tom drugi i mam nadzieję, że będzie on tak samo dobry jak poprzedni.
Polecam każdemu z całego serca!

http://heaven-for-readers.blogspot.com/2013/05/delirium-lauren-oliver.html#more Powrót do góry


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.