ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

Na poście 2 tomu są już wątki poświęcone na temat ostatniego tomu pani Gier, więc Myślę, że warto założyć osobny o Zieleni szmaragdu.
Premiera 20.04.2012 r., szkoda że nie ma jeszcze opisu
:


Jak miło, że premiera w moje ćwierćwiecze, hahahahaha, będzie super prezent ^^ tutajpoczkategori

Jak miło, że premiera w moje ćwierćwiecze, hahahahaha, będzie super prezent ^^
no Choć, wiesz, może będziesz miała już wcześniej ^_^
Nie mogę się doczekać *_* Teraz nadszedł czas by się wywiedzieć, kiedy będą rozsyłane szczotki
Shadow, to dla mnie też wywalcz, bo ja się nie mogę doprosić
No i mam nadzieję, że nie przeniosą premiery... ;/ tutajpoczkategori



Teraz nadszedł czas by się wywiedzieć, kiedy będą rozsyłane szczotki

Nie rozumiem do końca. :3

Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać tę książkę przed premierą i dać jakąś sensowną recenzję, bo stanęłam na 1 rozdziale, jak na razie.
Czekam na bal, bo w Czerwieni Rubinu Gwen akurat przeskoczyła w tym momencie, by zobaczyć siebie.

Czekam na bal, bo w Czerwieni Rubinu Gwen akurat przeskoczyła w tym momencie, by zobaczyć siebie.
Przypomnij kiedy to było, bo nie pamiętam, bo mam krótką pamięć tutajpoczkategori
Przetłumaczyłam opis. :3 Prezentuje się w miarę spójnie.

Gwendolyn jest zdruzgotana. Czy wyznanie miłości Gideona było tylko farsą, ich wielkiego antagonisty(tj. przeciwnika), mrocznego Hrabi Von Saint Germain, żeby móc zapewnić sobie korzyści? Prawie tak wygląda to dla młodych podróżników w czasie. Potem wydarza się coś niezrozumiałego, co wywraca po raz kolejny życie Gwenny do góry nogami. Dla niej i Gideona zaczyna się zapierająca dech w piersiach ucieczka do przeszłości. Fascynująca noc balu i dzikie pościgi wywołują konflikt w bohaterce, a ponad wszystkim stoi pytanie, czy można wyleczyć złamane serce?

Nie jestem tylko pewna, co do tego zdania : 'żeby móc zapewnić sobie korzyści? ' Takie jest kontekstowe tłumaczenie zdania 'in die Hände zu spielen?' I to wywoływanie konfliktu można też przetłumaczyć na niechęć... W każdym razie starałam się. :3
Naprawdę nieźle sobie poradziłaś z tłumaczeniem Nerezza. I nie przejmuj się jednym zdaniem, bo dużo już się da dowiedzieć w opisie
Nie mogę się doczekać ostatniej części.! tutajpoczkategori
Dzięki za tłumaczenie, Nerezza Już nie mogę się doczekać I ta fascynująca noc balu... liczę, że będzie się działo
Dzięki Nerezza to jest teraz najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka To nic że nie posiadam poprzednich, na tą rzucę się już w przedsprzedaży jeśli tylko będzie można. tutajpoczkategori
Narezza, wielkie dzięki ^^ jeszcze trzy miesiące
jak wy właściwie dostajecie te szczotki?


jak wy właściwie dostajecie te szczotki?


Dziewczyny współpracują z wydawnictwem tutajpoczkategori

Dziewczyny współpracują z wydawnictwem

aa, dobra, dzięki ^^
to w takim razie jak dostaniecie i przeczytacie, to będę oczekiwała recenzji chociaż i tak i tak ją kupię już w dniu premiery, no ale
opis wydawcy:
Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne życie.

na razie nie potwierdzone w innych źródłach, więc nie chce siać zamętu - ale co byście powiedzieli na premierę 13 lutego ? tutajpoczkategori
O tak, tak, tak.! 13 luty byłby naprawdę świetny.!
Pierwsze zdanie z opisu, pojawia się w 1 rozdziale książki. :3 W takim razie muszę się zmobilizować, żeby być pierwsza z recenzją. xd tutajpoczkategori
Premiera 13 lutego jest możliwa, bo JUŻ wydawnictwo rozsyła egzemplarze recenzenckie - podobno
13 lutego? Jestem jak najbardziej za! Właśnie tego dnia zaczynają mi się ferie.
Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Gideonem i Gwendolyn. Zwłaszcza z Gideonem tutajpoczkategori

Premiera 13 lutego jest możliwa, bo JUŻ wydawnictwo rozsyła egzemplarze recenzenckie - podobno
Już? Pani Edyta nic nie wspominała, że już, tylko, że ma nadzieję, że niedługo O.o
O matko! Zemdleję ze szczęścia, jeśli to będzie tak szybko

Miły 13 dzień miesiąca! I jeśli to prawda, to lubię piątki 13'ego (dzień, w którym dotarła do mnie ta radosna nowina)! tutajpoczkategori
13 luty Jakby się udało to WIELKIE ukłony w stronę wydawnictwa. Mam nadzieję, że data premiery szybko wyjdzie na jaw

Premiera 13 lutego jest możliwa, bo JUŻ wydawnictwo rozsyła egzemplarze recenzenckie - podobno
Już? Pani Edyta nic nie wspominała, że już, tylko, że ma nadzieję, że niedługo O.o

Dlatego napisałam PODOBNO. Ja 100% info nie mam. tutajpoczkategori

Premiera 13 lutego jest możliwa, bo JUŻ wydawnictwo rozsyła egzemplarze recenzenckie - podobno
Już? Pani Edyta nic nie wspominała, że już, tylko, że ma nadzieję, że niedługo O.o

Dlatego napisałam PODOBNO. Ja 100% info nie mam.

Mi Pani Edyta napisała na początku tego tygodnia, że postara się w przeciągu dwóch tygodni rozesłać egzemplarze recenzenckie, więc myślę, że jest to możliwe

Premiera 13 lutego jest możliwa, bo JUŻ wydawnictwo rozsyła egzemplarze recenzenckie - podobno
Już? Pani Edyta nic nie wspominała, że już, tylko, że ma nadzieję, że niedługo O.o

Dlatego napisałam PODOBNO. Ja 100% info nie mam.

Mi Pani Edyta napisała na początku tego tygodnia, że postara się w przeciągu dwóch tygodni rozesłać egzemplarze recenzenckie, więc myślę, że jest to możliwe
Ale wyrąbiście! tutajpoczkategori
Wg PB premiera jest 22 lutego .
Tego samego dnia, co premiera Ostatniego Poświęcenia, nieźle:) Przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczona, niektóre wydawnictwa odwlekają premiery kolejnych tomów kultowych serii, ile tylko można, a tutaj szybciutko, miało być na wiosnę - a jest nawet na zimę Pogratulować ekipie wydawniczej.
WIELKIE ukłony do wydawnictwa , to jest naprawdę super nowina, nie mogę się doczekać . Jak na razie to chyba jedyne wydawnictwo, które zamiast opóźniać premiery je przyspiesza. Powrót do góry
Oficjalna premiera "Zieleni Szmaragdu", to 22 luty 2012
OMG!!! Jej, to jedna z lepszych wiadomości, jakie słyszałam ostatnimi czasy! Jeśli by im się udało, to będę bić pokłony w ich stronę! Zapowiada się cudnie! Powrót do góry

OMG!!! Jej, to jedna z lepszych wiadomości, jakie słyszałam ostatnimi czasy! Jeśli by im się udało, to będę bić pokłony w ich stronę! Zapowiada się cudnie!
Ja mam tak samo. Strasznie nie mogę się doczekać tej książki.!!

WIELKIE ukłony do wydawnictwa , to jest naprawdę super nowina, nie mogę się doczekać . Jak na razie to chyba jedyne wydawnictwo, które zamiast opóźniać premiery je przyspiesza.
To samo pomyślałam, jedyne wydawnictwo, które tak szybko wydaje książki!
A ja jeszcze mam dostać wcześniej tę powieść, pewnie już niedługo, nie mogę się doczekać!! Powrót do góry
To jest większa część prologu, ale nie mam czasu tłumaczyć dalej. Wrzucam Wam to tutaj, ale od razu mówię, że pewnie jest masa błędów

KERSTIN GIRE – ZIELEŃ SZMARAGDU

(Dla wszystkich marcepanowych serc- dziewczyn z tego świata i mam na myśli wszystkie dziewczyny.
To się zawsze czuje tak samo, bez względu na to czy ktoś ma 14 czy 41 lat)

Nadzieja jest rzeczą z piórami
To grzędy w duszy
I śpiewa melodię bez słów
I nigdy się nie zatrzymuje
Emily Dickinson

Prolog

Belgravia, London, 3 lipiec 1912

"To będzie brzydka blizna", powiedział lekarz, bez podnoszenia głowy.
Paul uśmiechnął się. "No cóż, to zdecydowanie lepsze niż amputacja, którą pani panikara tutaj prorokowała”.
"Bardzo śmieszne," rzuciła się na niego Lucy. "Nie jestem zbyt niespokojna, a ty ... Panie głupi-lekkomyślny nie rób sobie żartów! Wiesz, jak szybko można zainfekować takie rany, a potem ma się szczęście, kiedy w tych czasach w ogóle zostaje się przy życiu: żadnych antybiotyków jak okiem sięgnąć, a lekarze są głupiutkimi partaczami!"
"Tak, dziękuję bardzo", powiedział lekarz, podczas gdy wsmarowywał brązową pastę na świeżo zszyte rany. Piekło jak cholera i Paul z trudem mógł stłumić grymasem na twarzy. Miał tylko nadzieję, że nie zrobił plam na szezlongu Lady Tilney.
"Nie mają na to wpływu." Paul zauważył, że Lucy zadała sobie wiele trudu by wydać z siebie przyjazny dźwięk, próbowała nawet się uśmiechnąć. Był to raczej ponury uśmiech, ale w końcu liczą się intencje. "Jestem przekonana, że daje pan z siebie wszystko" powiedziała.
"Dr Harrison jest najlepszy” powiedziała Lady Tilney.
"I jedyny ...”, wymamrotał Paul. Był bardzo zmęczony. W słodkim napoju, który podał mu lekarz, musiały się znajdować środki nasenne.
" Przede wszystkim dyskretnym”, dodał dr Harrison. Ramię Paula przykrywał biały jak śnieg bandaż. "Sszczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, że cięcia i rany kłute za osiemdziesiąt lat będą traktowane inaczej niż ja to zrobiłem."
Lucy wzięła głęboki oddech i Paul domyślił się, co miało nastąpić. Z jej wysoko zaczesanych włosów uwolnił się lok i z waleczną miną założyła go za ucho. "Cóż, może dobrze nie myślę, ale jeśli bakterie .. tak, to są organizmy jednokomórkowe, które .. "
"A teraz przestań, Luce!" Paul wpadł w jej słowa. "Dr Harrison dobrze wie, jakie są bakterie!".
Rany jeszcze strasznie piekły, równocześnie poczuł się tak wyczerpany, że z chęcią zamknąłby oczy i na trochę zapadłby w sen. Ale Lucy była tylko bardziej zdenerwowana. On wiedział, iż mimo tego, że jej niebieskie oczy błyszczały gniewnie, ukrywała za nimi troski, i - co gorsza - strach. Dla niej nie mógł dać po sobie poznać złej kondycji fizycznej, ani nutki rozpaczy. Więc po prostu ciągle mówił "Nie jesteśmy w średniowieczu, ale w 20. wieku, wieku pionierskich osiągnięć. Pierwszy EKG jest już parę zim, od kilku lat, jeden wie zna się też czynnik sprawczy Syfilis i znaleziono na niego lekarstwo”.
(?)"Ach, tylko on uważał na tajemniczych lekcjach." Lucy wyglądała jakby w każdej chwili miała eksplodować. „Świetnie!"
"A w zeszłym rokuMaria Curie otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii," dodał Dr Harrison.
"I co jeszcze wymyśliła? Bombę atomową? "
"Czasami jesteś przerażająco niewykształcona. Maria Curie to prekursorka radio... "
"Och, zamknij się!" Lucy z rękami skrzyżowanymi na piersi spojrzała ze złością na Paula. Nie zauważyła nawet ganiącego wzroku Lady Tilney.
"Swoje wykłady możesz sobie wcisnąć gdzie indziej! Ty! Mógłbyś! Być! Martwy! Możesz mi powiedzieć, jak mam zapobiec tej katastrofie bez ciebie?" W tym momencie jej głos się załamał. "Albo jak mam żyć bez ciebie?"
"Przykro mi, Księżniczko." Nie miała pojęcia, jak mu jest przykro.
"O", powiedziała Lucy. "Nie musisz przybierać tego skruszonego psiego spojrzenia".
"Nniepotrzebnie zajmować się czymś, co mogłoby się stać, dziecko" powiedziała potrząsając głową Lady Tilney, podczas gdy pomagała dr Harrisonowi chować swoje narzędzia z powrotem do teczki lekarskiej. "Wszystko poszło dobrze. Paul miał szczęście w nieszczęściu. "
"Tylko dlatego, że nie skończyło się jeszcze gorzej, nie znaczy to, że wszystko poszło dobrze", zawołała Lucy. "Nic nie poszło dobrze, nic!" Jej oczy napełniły się łzami i ten widok prawie złamał serce Paula. "Jesteśmy tu od trzech miesiący i nie osiągnęliśmy tego, co było zaplanowane, przeciwnie: Zrobiliśmy wszystko jeszcze gorszym! Wreszcie mieliśmy te cholerne papiery w ręce a potem Paul je po prostu oddał! "
"To było może nieco pochopne." Paul opuścił głowę na poduszkę. "Ale w tamtym momencie miałem poczucie, że robię dobrze." I wprawdzie dlatego, ponieważ czuł, że w tejże chwili był bliski śmierci. Niewiele by brakło, a ostrze miecza Lorda Alastair’a by go dobiło. Tego jednak pod żadnym pozorem nie mógł powiedzieć Lucy. "Gdybyśmy mieli Gideona po naszej stronie, byłyby jeszcze jakieś szanse. Gdby on przeczytał te papiery, miałby pojęcie, o co chodzi. Oby.
"Ale nie wiemy dokładnie, co się znajduje w tych papierach! Być może jest to zaszyfrowane lub ... ach, i nawet nie wiesz, co Gideon właściwie by zrobił, "powiedziała Lucy. "Lord Alastair mógł ci wcisnąć wszystko, co możliwe: stare rachunki, listy miłosne, puste arkusze papieru ..."
Pomysł ten przyszedł też Paulowi do głowy dawno temu, ale co się stało, zdarzyło się raz. "Czasami trzeba mieć trochę wiary w rzeczy," mruknął i pragnął, aby oświadczenie było takie jakie chcą. Bardziej niż myśl, ze Gideonowi zostały wręczone bezwartościowe papiery, gnębiło go wyobrażenie, że chłopak może iść z dokumentacją bezpośrednio do hrabiego Saint Germain. To by znaczyło, że miałby jedynym atut w rękach. Ale Gideon powiedział, że kocha Gwendolyn, a sposób, w jaki to powiedział był jakoś ... był przekonujący.
"On mi obiecał”, chciał powiedzieć Paul, ale wyszło to jak niesłyszlalny szept. Poza tym, byłoby to tak czy owak kłamstwo. Nie przywoływał więcej odpowiedzi Gideona.
"To był głupi pomysł, aby spróbować współpracy z florenckim sojuszem", usłyszał jak Lucy mówi. Jego oczy opadły. Cokolwiek dał mu Dr Harrison, podziałało bardzo szybko.
"Tak, wiem, wiem," kontynuowała Lucy. "To był mój głupi pomysł. Mogliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. "
„Nie jesteście mordercami, dziecko", powiedział Lady Tilney.
"Czy jest moralna różnica, między zabiciem kogoś a wydaniem zlecenia?" Lucy westchnęła ciężko i chociaż Lady Tilney energicznie jej się sprzeciwiła ("Dziewczyno, nie mów takich rzeczy! Nie miałaś na celu morderstwa, tylko przekazanie informacji!), zabrzmiała zrozpaczona:" Zrobiliśmy wszystko źle, co tylko można było zrobić źle zrobić, Paul. Przez trzy miesiące mieliśmy tyle czasu a tylko zmarnowaliśmy pieniądze Lady Margaret i wciągnęliśmy w tę sprawę zbyt wielu ludzi."
"To pieniądze Lorda Tilney," skorygowana Lady Tilney. "Byłabyś zdziwiony, gdybyś wiedziała, na co on roztrwonia wszystkie swoje pieniądze. Wyścigi konne i tancerki są nadal najbardziej niewinne – nawet nie zauważy tej niewielkiej części, którą skubnęłam dla naszej sprawy. A jeśli tak, to powinien być dżentelmenem i nie uronić ani słowa na ten temat. "
"A ja osobiście uważam, że byłoby to bardzo niefortunne, gdyby mnie nie wciągnięto w tę sprawę," powiedział dr Harrison, i zachichotał. "Właśnie zaczynałem uważać moje życie za nudne. W końcu nie ma się codziennie do czynienia z podróżującymi w czasie, którzy pochodzą z przyszłości i wszystko wiedzą lepiej. A wśród nas: styl przywództwa pana de Villiers i Pinkerton-Smythe wręcz tajnie zmusza do buntu".
„Wprawdzie" powiedziała Lady Tilney „Ten nadęty Jonathan zagroził swojej żonie, że zamknie ją w domu, ale ponieważ powinna nadal sympatyzować z sufrażystkami". Naśladując gburowaty męski głos powiedziała: "Co dalej? Prawo wyborcze dla psów? "
"Cóż, to dlaczego ona zagroziła mu policzkiem”, powiedział dr Harrison. "To nareszcie koniec Teeparty, na którym strasznie się wynudziłem".
"Ale to nie było jednak to. Powiedziałam tylko, że nie mogę zagwarantować, co moja prawa ręka zrobi następnym razem, kiedy dam mu tego rodzaju beznadziejne uwagi."
"Kiedy nadal dawane bzdury miałyby takie brzmienie” poprawił dr Harrison.
"Wiem o tym dobrze, ponieważ to ma na mnie ogromny wpływ."
Lady Tilney zaśmiała się i sięgnęła lekarza pod ramię. "Odprowadzę pana do drzwi, doktorze Harrison".
Paul próbował otworzyć oczy i usiąść, aby podziękować lekarzowi. Nie udało mu się ani jedno, ani drugie. Dzsz...ję", wymamrotał ostatkiem sił.
"Co to było do diabła, to co pan mu dał?", zawowała Lucy do doktora Harrisona.
Odwrócił się w drzwiach. "Tylko kilka kropli nalewki z morfiną. Zupełnie nieszkodliw!"
Oburzony okrzyk Lucy nawet nie obudził Paula.
Ale się cieszę! Chociaż książkę miała mi kupić siostra na urodziny, ale namówię ją żeby kupiła teraz
Ailin, wielkie dzięki Lucy jak zwykle spokojna ^^ Zdaje mi się, że Gideon póki co nikomu nie powie o papierach od Paula i zostawi je dla siebie. Powrót do góry
Jezu, Ailin, jesteś wielka.! A prolog jest naprawdę dobrze przetłumaczony Przez ciebie nie mogę teraz przestać o tym myśleć.!
Ailin, dzięki za tłumaczenie
I jak ja teraz wytrzymam do premiery? No jak?
Już nie mogę przestać myśleć o tej książce. Jestem okropnie ciekawa jak autorka wyjaśni to wszystko, ale jednocześnie nie chcę się żegnać z tą wspaniałą trylogią. Powrót do góry
A ja będę silna i go nie przeczytam, poczekam na polskie wydanie . Mam nadzieję, że już niedługo dostaniemy tę książkę do recenzji!
Ja przetłumaczyłabym to trochę inaczej, ale mimo wszystko bardzo dobrze. :3 Wyprzedziłaś mnie. W takim razie ja biorę się za 1 rozdział. W piątek powinnien się ukazać. :3 Powrót do góry



He he, a nie mówiłam?? Dlatego właśnie lecą już do recenzentów egzemplarze przedpremierowe
Ailin, jesteś wielka! Dzięki! Powrót do góry
Nie ma za co dziękować, przynajmniej się na coś przydałam
w empiku jest już w przedsprzedaży, w merlinie zresztą też , co ciekawe w tym drugim jest data 13ty luty ... ciekawe czy empik poszedł asekuracyjnie 22gi, czy merlin po prostu jeszcze nie poprawił ... bo na stronie Egmontu nie ma jeszcze nic ... tak czy siak - jest super Powrót do góry
ej.. mam pytanie jeśli chodzi o przedsprzedaż ;D
czyli normalnie mogę kupić książkę w przedsprzedaży, czy jakoś inaczej to działa bo się nie orientuje w tym niestety ;c

ej.. mam pytanie jeśli chodzi o przedsprzedaż ;D
czyli normalnie mogę kupić książkę w przedsprzedaży, czy jakoś inaczej to działa bo się nie orientuje w tym niestety ;c


Kupić możesz, ale odbiór w dniu premiery dopiero. Powrót do góry
hej, jestem tu nowa

ja zamówiłam "Zieleń..." w przedsprzedaży na merlinie i przewidywana data odbioru to 14.02., ale jeszcze nie wiem dokładnie.

ej.. mam pytanie jeśli chodzi o przedsprzedaż ;D
czyli normalnie mogę kupić książkę w przedsprzedaży, czy jakoś inaczej to działa bo się nie orientuje w tym niestety ;c


Kupić możesz, ale odbiór w dniu premiery dopiero.
Ale zdarza się na empik com, że i przyjdzie czasem wcześniej. Mi się tak udało parę razy, ale ostatnio nie za często. Powrót do góry

ej.. mam pytanie jeśli chodzi o przedsprzedaż ;D
czyli normalnie mogę kupić książkę w przedsprzedaży, czy jakoś inaczej to działa bo się nie orientuje w tym niestety ;c


Kupić możesz, ale odbiór w dniu premiery dopiero.
Ale zdarza się na empik com, że i przyjdzie czasem wcześniej. Mi się tak udało parę razy, ale ostatnio nie za często.

no właśnie mi też!
dlatego się pytam czy, aby na pewno.
Kupowałam, kiedyś na prezent w przedsprzedaży i przyszła chyba tydzień przed premierą, ale chciałam się upewnić
Nigdy nie wiadomo. Trzeba spróbować Powrót do góry
Hah, jestem pierwsza

Ostatnie spotkanie z Gwen, Gideonem i z całą armią innych fascynujących postaci.

Oczekiwana z niecierpliwością „Zieleń szmaragdu” już za mną. Wiedziałam od samego początku, że się nie rozczaruję, ale nie spodziewałam się, że dostanę coś tak niemożliwie dobrego! Gdy zaczęłam czytać, przepadłam na dobre. Stałam się niewidzialną przyjaciółką Gwendolyn i towarzyszyłam jej wszędzie, niczym cień, przeżywałam z nią smutki i radości, wymyślałam plany, trzymałam kciuku za jej szczęście. A także zakochiwałam się w Gideonie, bo jak można nie pokochać tego chłopaka?

Gwen, od niedawna podróżniczka w czasie, została uwikłana w coś większego niż ona sama. Dziewczyna nie wie, komu ufać, nie jest przekonana, jak wszyscy inni, o słuszności tego, co głosi hrabia de Saint Germain. Po kątach skradają się tajemnice, które musi odkryć, by nie stracić życia, ale czy zdąży na czas? Na pewno nie pomaga jej złamane serce i brak możliwości, by w spokoju popłakać i poużalać się nad sobą samą. Nie, Gwen musi wziąć się w garść i działać. Na szczęście nie należy do słabych i ma pomocnicę - Leslie. Dziewczyny dokonają wielkich odkryć, czy to wystarczy, by zapobiec katastrofie? Przeszłość i teraźniejszość splatają się, by stworzyć przyszłość. Czy Gwen uporządkuje w wystarczającym stopniu sprawy przeszłe i teraźniejsze, by dożyć do przyszłych? I czy jej serce na powrót się scali? To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w „Zieleni szmaragdu”, powieści pełnej miłości, przyjaźni, walki o przeżycie, humoru i intryg.

Narracja w tej powieści prowadzona jest w sposób niezwykle przyjemny i lekki. Gwen to świetna bohaterka, nie męczy swoim zachowaniem, jak to się czasem zdarza w innych książkach. Z chęcią słuchałam jej wywodów, pomysłów, narzekań. Jej najlepsza przyjaciółka, Leslie, jest niezwykle kochana, Gwendolyn może na niej polegać i zaufać w każdej sprawie. Gideon, także podróżnik w czasie, na pewno rozkocha w sobie każdą dziewczynę o marcepanowym sercu. Uwielbiam jego bezczelność, uśmiech, uwagi, ale także to, że potrafi darzyć drugą osobę wielkim uczuciem. Nick i Caroline – rodzeństwo Gwenny – są cudowni, tacy „pocieszni”. I oczywiście duch, oj przepraszam demon - Xemerius, którego wypowiedzi i zachowanie sprawiały, że wybuchałam niepohamowanym śmiechem. Ta postać jest tak niezwykle dobrze skonstruowana, że nie można się jej oprzeć i trzeba obdarzyć ją wielką sympatią. Kerstin Gier potrafi świetnie kreować swoich bohaterów.

„Zieleń szmaragdu” tryska humorem. Rzadko się zdarza, by jakakolwiek powieść potrafiła mnie zmusić do GŁOŚNEGO śmiania się. Kerstin Gier dokonała tego. A nie ma nic lepszego niż duże emocje, jakie wzbudza w nas książka. Są także dramatyczne momenty, podczas których mina mi rzedła i trzymałam kciuki, by wszystko dobrze się ułożyło. Zapewniam Was, że „Zieleń szmaragdu” trzyma w napięciu tak samo (jeśli nie bardziej) jak poprzednie części. Cudem jest odłożenie tej powieści, by coś zjeść, pójść do toalety, już nie mówiąc o spaniu! W nocy, podczas lektury, za każdym razem powtarzałam sobie: jeszcze jeden rozdział, jeszcze jedna strona. Ale wiedziałam, że się oszukuję, bo kończyło się na o wiele więcej niż jednym rozdzialiku.

Strasznie mi smutno, że to koniec historii Gwen i Gideona, że już więcej nie przeżyję z nimi niebezpiecznych przygód, nie wejdę już do ich świata i nie dowiem się, co u nich słychać. Będzie mi ich bardzo brakowało! Ale z drugiej strony cieszę się, że autorka zakończy tę serię jako trylogię, a nie stworzy żadnego tasiemca, bo to mogłoby zniszczyć wszystko. Lepiej czuć niedosyt i nadal kochać Trylogię Czasu niż przesyt i mieć jej po dziurki w nosie. Zakończenie powieści jest otwarte, nie wiemy do końca, co wydarzy się dalej, co się stanie z tymi a z tymi, a to prowokuje czytelnika do snucia domysłów, ostatnie zdanie z książki - tak zagadkowe - wciąż nie daje mi spokoju.

Tym, którym podobały się poprzednie tomy i ten zawróci w głowie, jestem o tym przekonana. Po raz ostatni wyruszamy w niezapomnianą podróż wraz z Gwen i jej przyjaciółmi. Czy uda nam się z niej powrócić? Mogę Wam zagwarantować, że po przeczytaniu świat wyda Wam się szary i nudny, będziecie tylko marzyć o tym, by od początku wkroczyć w rzeczywistość wykreowaną przez Kerstin Gier. Trylogia czasu to jedna z najlepszych serii, z jakimi kiedykolwiek miałam styczność.
A teraz, zanim zacznę pisać dalej wychwalające pod niebiosa poematy na cześć „Zieleni szmaragdu”, mówię Wam: jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich części, to musicie to nadrobić, nie zawiedziecie się

Ocena: 11/10

Bardzo dziękuję Pani Edycie z Wydawnictwa Egmont za możliwość zrecenzowania tej powieści.

Mogę uroczyście zapewnić, ze przeczytam wszystkie powieści napisane przez Kerstin Gier, które ukażą się w Polsce, a mam nadzieję, że już wkrótce pojawią się wszystkie!
ehh Rosemary okropnie zazdroszę , ale już niedługo, niedługo !! Powrót do góry
Jezu, Rosemary.! Nawet nie chcę czytać twojej recenzji, ale musiałam, po prostu musiałam.! A ocena 11/10, to mnie zamurowała. Przez ciebie muszę teraz niecierpliwie czekać.!
Rosemary, zaczęłam czytać... ale nie, nie, to dla mnie zbyt wielkie tortury, kończę z tym tematem do 22 lutego, nie wiem jak to wytrzymam gdy tu co chwilę będą pojawiać się kolejne przedpremierowe recenzje, aaaa, dziewczyny jak ja wam zazdroszczę !!!
Ale z tego co jednak przeczytałam, bardzo się ciesze że ta część jest tak dobra, już na samą myśl o G&G chce mi się śmiać, a co dopiero gdy dojdzie tam Xemerius
Też zazdroszczę, ale miałam cichą nadzieję, że trzecia część nas nie rozczaruje, a nawet jeszcze bardziej oczaruje Pozostaje mi tylko czekać i może to oczekiwanie tylko zwiększy moją radość, gdy wreszcie dostanę "Zieleń szmaragdu" w swoje ręce. Ostatnia część serii to jednak coś i warto się na nią naczekać Powrót do góry

Ale z tego co jednak przeczytałam, bardzo się ciesze że ta część jest tak dobra, już na samą myśl o G&G chce mi się śmiać, a co dopiero gdy dojdzie tam Xemerius
Xemerius rozwala mnie również swoimi humorkami, a Gwen to współczuje, że Gideon ją tak okłamał ;(
Zdecydowanie macie na co czekać! I muszę przyznać, że w pewien pokrętny sposób Wam zazdroszczę, że Zieleń jeszcze przed Wami. Ja już skończyłam całą trylogię i na samą myśl, że już nie będzie więcej Gwen, Gideona, Xemeriusa, Leslie jest mi smutno.
A ja z kolei nie mogę się doczekać, aż Wy przeczytacie, bo jak pisałam, ostatnie zdania książki są zagadkowe i mam wielką ochotę z kimś o tym pogadać/popisać!
I muszę przyznać, że podziwiam tę autorkę. No bo cała trylogia odniosła wielki sukces, zakończenie jest bardzo otwarte, mogłaby bez problemu napisać kolejną część i ostatnio wielu autorów tak robi. No bo przecież podróże w czasie to świetny pomysł i czemu dalej nie tworzyć w tym świecie? A Kerstin Gier wie, kiedy powiedzieć stop, oczywiście zostawiła mnie z wielkim niedosytem, ale wiem, że tak jest lepiej, niż pisać kolejne 10 tomów. Taka trylogia to już naprawdę rzadkość!
Jestem pewna, że całą trylogię przeczytam jeszcze z milion razy! Powrót do góry
Hej, jestem tu nowa.
Już zaczynam się bać (ale pozytywnie ) tych ostatnich zdań. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Ja zamówiłam na merlinie w przedsprzedaży i przewidywany odbiór jest 14tego, ale mi jeszcze nie potwierdzili.
Poza tym 13tego jest też premiera (na merlinie) audiobooków "Zieleń szmaragdu" i "Błękit szafiru". Trochę podejrzane, że trzy rzeczy jednego dnia mają premierę.
Świetna recenzja Rosemary , Jaka szkoda, że to już koniec przygód Gwen, aż strach przeczytać 3 tom. Mam nadzieję, że pani Gier napisze inne równie wciągające serie. Powrót do góry
świetna te recenzja a do tego jeszcze dziękuję za prolog. Z początku powiedziałam sobie, że przeczytam dopiero jak dostanę książkę ale nie dało się wytrzymac. Przez tą książkę wpadłam w jakąś paranoje wszystko mi sie z nią kojarzy xD ostatnio zobaczyłam symbol lwa.. no i oczywiście zaczęłam rozmyślac cóz ciekawego zawierac będzie 3 częśc
Dobiłyście mnie dziewczyny. Oczywiście obiecałam sobie, że nawet recenzji nie przeczytam z racji tego, że nie chcę narobić sobie zbytnich nadziei, no i oczywiście dlatego, że jestem tak cholernie zazdrosna, że nie mogę jeszcze przeczytać, ale niestety.. przeczytałam. CHCE JUŻ JĄ W ŁAPKACH.
Nie mogę się po prostu doczekać.. aż idę przeczytać 2 poprzednie części raz jeszcze ;d Powrót do góry
Rosemary świetna recenzja. :3 Ja utknęłam na 4 rozdziale. xd A potem zaczęłam czytać inne książki, ale teraz znowu się za to biorę. :3
Wczoraj o 18 (gdy już traciłam nadzieję) przyszedł kurier i ... "Zieleń Szmaragdu" ! Zajęła mi co prawda mój największy segregator, lecz radość wciąż ta sama.
Pierwsze parę rozdziałów, które mogłam przeczytać po niemiecku (Uff wszystko zrozumiane poprawnie) mogłam pominąć, lecz - jak odmówić sobie choć jednej chwili z trylogią czasu ?!

Moje wrażenia Takie jak najbardziej ogólne i bez spoilerów
(omg ileż się tam działo!!!!)

Wszystko zaczeło się oślepiający blasku czerwieni rubinu, dalej poprzez błękitny odcień szafiru aż do szmaragdowej barwy zieleni. Oszałamiająca trylogia czasu zbliża się do swego finału. Na kartach tej ostatniej książki poznamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania już od tomu pierwszego. Autorka dała nam wgląd do wielu dokumentów zgromadzonych przez Strażników i pozwoliła snuć swoje wersje przyszłych wydarzeń w życiu Gwendolyn, jej przyjaciół, rodziny i wrogów.
Czy mieliście słuszność, możecie się przekonać tylko i wyłącznie sięgając po "Zieleń Szmaragdu".

Możliwość towarzyszenie Gwenny w jej licznych podróżach w przeszłość to pewność niezmarnowanej ani jednej sekundy czasu. W finałowej części nie zabraknie akcji, zbliża się bowiem wielkimi krokami spotkanie z hrabią de Saint Germain, który liczy na jak najszybsze zamknięcie kręgu. Choć ktoś czeka tylko na potknięcia bohaterów, nie zabraknie również tak rozbrajającego poczucia humoru, z którego znana jest ta seria. Liczne bale w przeszłości, lecz i wyjątkowe imprezy w teraźniejszości ujawnią wiele sekretów o których istnieniu nie podejrzewalibyście nigdy bohaterów. Najciekawsze jest jednak to, że wyjaśnienie zagadki było od samego początku na wyciągnięcie ręki.

Od pierwszego tomu jestem całkowicie oczarowana twórczością Kerstin Gier. Trylogia zdecydowanie dla wszystkich, bo jak sama autorka pisze: " uczucia są te same, czy ma się 14, czy 41 lat", a ja nie mogę zrobić nic więcej jak tylko się z nią zgodzić. Seria ta trafia u mnie do kanonu książek, które będę czytać wielokrotnie w całości i nigdy o nich nie zapomnę oraz zawsze polecać będę, gdy tylko ktoś spyta mnie o coś dobrego do poczytania. Jakże mogłoby być inaczej, kiedy powieść łączy w sobie wciągającą intrygę, przygodę, nieustającą akcję, piękną historię miłości oraz ratujacą od wszystkich smutków dawkę dobrego humoru ?
"Zieleń Szmaragu" to godne zwięczenie całej trylogii przy perfekcyjnym doprowadzeniu wszystkich wątków do końca, podarowaniu czytelnikowi uczucia satysfakcji z przebytej drogi w literackim świecie i pozostawieniu tych kilku malutkich tajemnic, które możemy rozwikłać już tylko sami. Strasznie trudno pożegnać się już z bohaterami tej serii. Dlatego podziękowanie dla wszystkich : Gwenny i Gideon, Paul i Lucy, Leslie i Xemerius, oraz wszystkim z rodów Montrose i de Villiers - za to że jesteście i zawsze będziecie czekać, gdy tylko znów otworzą się karty Trylogii Czasu.
Nie można zapomnieć o nieziemskich projektach okładek dla polskiej edycji, dzięki której to właśnie nasze wydanie tej serii jest niewątpliwie najpiękniejsze. Największe ukłony jednak w stronę autorki, to dzięki niej otworzył się przed nami świat podróżników w czasie.

Muszę ochłonąć XD Potem na biało pola i powymieniam się wrażeniami Powrót do góry
Cassin widzę, że jesteś tak bardzo, jak ja zachwycona! W sumie, jak można nie być zachwyconym, przecież "Zieleń..." jest wspaniała"!
Mi strasznie smutno na myśl, że nie będzie już więcej Gwen i Gideona i całej reszty.
A teraz, czy dobrze zrozumiałam: (SPOILER)
Pan Bernhard jest rodziną dla Gwenny, on może być wnukiem dla Paula i Lucy, więc Gwen może być jego ciocią. To takie... śmieszne


Powrót do góry
szczęściary ^^ ja muszę na tą książkę czekac całe 18 dni! nie mogę się już doczekac ponownego spotkania z jej bohaterami
Jak ja wam zazdroszczę! Ja na razie mogę pomarzyć o jakiejkolwiek współpracy, za Chiny nie wiem jak się do tego zabrać, więc na razie muszę czekać na premierę i szczypać się w rękę za każdym razem, kiedy nachodzi mnie chęć przeczytania spoilerów. Łatwo się domyślić, że dłoń mam już siną.
Mam nadzieję, że Empik w moim mieście będzie miał ją już w dniu premiery. Powrót do góry
Cassin
O tej nieśmiertelności to nie pomyślałam, ale to oczywiście ma sens. No ale skoro on jest nieśmiertelny, to nikogo to nie dziwi? No mnie nie zdziwiło, ja od początku wiedziałam, że nie jest to zwykły służący . Też myślałam o bracie, ale wtedy to już takie bliskie pokrewieństwo i to byłoby takie pokręcone. Ale jestem pewna, że autorka zrobiła to specjalnie, byśmy jeszcze się nad tym głowiły . JA też, ta nieśmiertelność to było kompletne zaskoczenie jak czytałam, że Gideon padł to myślałam, że to jakiś sen. Charlotta byłą taka śmieszna, odrobineczkę zrobiło mi się jej żal. Polubiłam Raphaela i cieszę się, że między nim a Leslie coś jest.
Coś mi nie daje spokoju: skoro Lucy i Paul ukryli chronograf w domu Gwen, to musieli to zrobić poprzez przekazanie go dziadkowi albo sami w przeszłości zostawić i wtedy on leżał i czekał. Ale to znaczyło, że nigdy więcej się nigdzie nie przeniosą. Więc nie mogli tego zrobić od razu, tylko dopiero później i to takie zagmatwane i nie wiem, czy wiesz, co mam na myśli. Oni to zrobili wiedząc, że Gwen go znajdzie?
I ach, jak ja kocham tę książkę i się cieszę, że mogę z kimś o niej pogadać

Mam nadzieję, że Empik w moim mieście będzie miał ją już w dniu premiery.
Wystarczy, że zamówisz przez empik com z odbiorem (wtedy też dopiero płacisz) w swoim salonie i będzie najprawdopodobniej już w dzień premiery A w każdym razie będzie na 100%, a nie tylko wtedy jeśli ten dany empik się na to zdecyduje czy taki dostanie przydział. Powrót do góry

Mam nadzieję, że Empik w moim mieście będzie miał ją już w dniu premiery.
Wystarczy, że zamówisz przez empik com z odbiorem (wtedy też dopiero płacisz) w swoim salonie i będzie najprawdopodobniej już w dzień premiery A w każdym razie będzie na 100%, a nie tylko wtedy jeśli ten dany empik się na to zdecyduje czy taki dostanie przydział.
A czasem się zdarza, że nawet przed dniem premiery można odebrać

Coś mi nie daje spokoju: skoro Lucy i Paul ukryli chronograf w domu Gwen, to musieli to zrobić poprzez przekazanie go dziadkowi albo sami w przeszłości zostawić i wtedy on leżał i czekał. Ale to znaczyło, że nigdy więcej się nigdzie nie przeniosą. Więc nie mogli tego zrobić od razu, tylko dopiero później i to takie zagmatwane i nie wiem, czy wiesz, co mam na myśli. Oni to zrobili wiedząc, że Gwen go znajdzie? [/color]

Ja także strasznie się cieszę, że mogę przedyskutować fabułę.
A co najbardziej Cię zaskoczyło w tym tomie ?
I jeszcze ulubiona twoja scena ! Powrót do góry
Chyba będę zmuszona tak zrobić, bo ostatnio się na nim zawiodłam - Syna Neptuna miał dopiero kilka dni po premierze...
AAA CASSIN ZAZNACZ SPOILER, W TYM, JAK MNIE CYTUJESZ Może nie jest bardzo wielki, ale no lepiej zrobić go na biało xD
Co mnie zaskoczyło:
Nie wiem, co najbardziej. Chyba to, że Wiewióra zastrzelił Gideona, wiem, że on wziął ten proszek, ale to było takie zaskoczenie, jak on padał.
Moja ulubiona scena:
No wszystkie rozmowy z Xemeriusem, jak ja kocham tego demona! Jego poczucie humoru mnie powala. Ale taka jedna, jedyna to chyba (to pierwsze przyszło mi do głowy) jak Gideon odwiedza Gwen w domu. Zachowanie jej rodzeństwa bezcenne. A poza tym to pokazywało go jako jej chłopaka w innym miejscu, nie tylko w kwaterze strażników.
A jaka była Twoja ulubiona scena i co Cię zaskoczyło najbardziej?
To brzmi logicznie! Lucy i Paul przed śmiercią dali chronograf Bernhardowi tak, by dostała go Gwen!
Wiewióry od początku nie lubiłam, ale takie coś? No szok! I wyobraź sobie, że on cały czas był przy nich!
Tak, mi też się podobało, że poznajemy Gideona z innej strony, Że nie jest już tylko podróżnikiem w czasie, mającym pełno tajemnic, ale także zwykłym (cudownym) chłopakiem
To było takie smutne, jak żegnała Jamesa, ale takie kochane! Tak się cieszę z takiej końcówki. Hah Vader był taki śmieszny. Teraz, jak będę w parku będę dotykać każdego gołębia, może któryś okaże się duchem xD
Ale przyznaj, że autorka wie, kiedy zakończyć książkę. Zostawia taki niedosyt i nie ciągnie w nieskończoność. A to ostatnio rzadko się zdarza Powrót do góry
Wiwat moja Słaba Wola! Przeczytałam spoilery, niektórych wyrwanych z kontekstu rzeczy nie rozumiem (i nie chcę zrozumieć, nie zepsuję sobie przyjemności lektury do końca. ) ale i tak jestem trochę spokojniejsza, bo mam pewność, że książka mnie nie zawiedzie. Tak na margninesie, przez spoilerowanie wiedziałam dokładnie kto i w którym tomie umrze w Harrym Potterze, ale to wina gadatliwej koleżanki. D:
Skoro i tak zerknęłam, nie zaszkodzi mi spytać: Gideon i Gwendolyn będą w końcu razem?

Skoro i tak zerknęłam, nie zaszkodzi mi spytać: Gideon i Gwendolyn będą w końcu razem?
Tak będą I znajdzie się usprawiedliwienie za zachowanie Gideona z drugiej części. Czytałam też inną książkę Kerstin Gier i powiem, że z tego co zaobserwowałam - to są happy endy - ale nie naciągane, co jest bardzo fajne. Ta inna książka to
"Z deszczu pod rynnę" - zero paranormalności, ale przesympatyczna. Polecam serdecznie - jest o niej temat u nas na forum
http://www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl/obyczajowe,49/z-deszczu-pod-rynne-kerstin-gier,1765.html
Powrót do góry
Ja oczywiście mam zamiar przeczytać "Z deszczu pod rynnę", bo jakże bym nie mogła.
Sowa bądź silna i nie czytaj spoilerów, bo potem sobie zepsujesz czytanie!
Jeszcze nie przeczytałam tych spoilerów. Jeszcze...
No, ale nie, nie mogę. Nie zepsuję sobie czytania. Będę silna. Mam nadzieję, że będę... Powrót do góry
Ahahah, nawet nie wiecie jak mi ciężko, jak mało mnie powstrzymuje od zaznaczenia tekstu i przeczytania co i jak
uciekam z tego tematu aż do momentu jak skończę Zieleń!
ale same pozytywne oceny, ja już chcę mieć tą książkę :C
Czy jest na sali ktoś, kto opanował język naszych zachodnich sąsiadów?
Bo na oficjalnym forum pojawiły się dwa ciekawe FAQ, jeden ogólny, drugi dotyczący tylko Zieleni Szmaragdu, niestety oba po niemiecku, a ja znam tylko w tym języku podstawowe zwroty.

FAQ do Zieleni (nazwa tematu ostrzega, że występują spoilery!):
http://forum.arena-verlag.de/viewtopic.php?f=35&t=779

FAQ ogólne:
http://forum.arena-verlag.de/viewtopic.php?f=35&t=134

Jedno pytanie było o to, czy Gwen i Gideon są kuzynami, ta kwestia była poruszana już w osobnym temacie. Autorka napisała że nie, nie są. I dobrze. :>
Korcą spoilery, korcą ale wytrzymam i nie będę czytać Uwielbiam historię Gwen! Powrót do góry

Jedno pytanie było o to, czy Gwen i Gideon są kuzynami, ta kwestia była poruszana już w osobnym temacie. Autorka napisała że nie, nie są. I dobrze. :>

Kurcze strasznie korcą te spoilery, , na szczęście do premiery jeszcze tylko nie co ponad 2 tygodnie , dziewczyny damy radę Powrót do góry
Uwaga, spoileruję!
Dobry Boże, mają bardziej zaplątane drzewo genealogiczne niż w Modzie na Sukces. oO W pytaniu chodziło widocznie o kuzynostwo w prostej linii. To, że Lucy i Paul to rodzice Gwen wiedziałam od prologu pierwszego tomu, ale interesuję mnie fakt, jak się tego Gwen dowiedziała, i jak tłumaczyła się jej matka. Bo tłumaczyć to się miała, oj miała. Ale i tak najbardziej jestem ciekawa, jak się ten drań co się wabi Gideon wytłumaczyłam Gwenny z zachowania z końcówki drugiego tomu. Jezuuuu, ja nie wytrzymam do tego 22.
no wy to chyba robicie specjalnie!
te pięć gumek do włosów na nadgarstku to chyba przestanie wystarczać...
a tak btw, to kiedy właściwie jest premiera, bo ja widziałam kilka dat. na empik.com jest od 22ego, na merlinie (tam zamówiłam) jest, że od 13tego, a jakiś czas temu trafiłam na info, że premiera 15ego. to kiedy w końcu? Powrót do góry
Premiera to 22 luty, ale na merlinie nigdy nic nie zamawiałam - nie mam pojęcia szczerze powiedziawszy.
ok, dzięki Cassin. poczekamy, zobaczymy Powrót do góry
No naprawdę pastwicie się nad nami tym spoilerowaniem... chyba przestane wchodzić na ten temat, dopóki nie przeczytam książki...

No naprawdę pastwicie się nad nami tym spoilerowaniem... chyba przestane wchodzić na ten temat, dopóki nie przeczytam książki...
Ja także A na razie Pani Edyta milczy, choć miała mi wysłać szczotkę Powrót do góry

No naprawdę pastwicie się nad nami tym spoilerowaniem... chyba przestane wchodzić na ten temat, dopóki nie przeczytam książki...
Ja także A na razie Pani Edyta milczy, choć miała mi wysłać szczotkę

Mi napisała, że wyśle, więc dzisiaj chyba powinna już być - dowiem się, jak wrócę do domu.
Właśnie zauważyłam, że na merlinie przenieśli premierę z 13tego na 22ego. A już się cieszyłam... Powrót do góry
No to teraz ja ;]

„Właściwie to dziwne, że złamane serce w ogóle jeszcze może bić.”*

Gwen znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie i doskonale wie, że nie może się teraz poddawać, gdyż podstępny hrabia de Saint Germain nie tylko pragnie zamknąć Krąg Dwanaściorga, ale i prawdopodobnie ma wobec bohaterki wyjątkowe plany. Ale w tym momencie dla Gwen nie liczy się nic poza bólem, jaki wywołało poznanie prawdy o uczuciach Gideona. Albo raczej o ich braku. Nastolatka wypłakuje więc oczy i wisi na telefonie z przyjaciółką, gdyż to jedyne, co jej pozostało – oczywiście poza dramatycznym obmyślaniem swojego równie dramatycznego odejścia z tego świata z powodu złamanego serca. Lecz Leslie, jej najlepsza przyjaciółka, nie pozwala dziewczynie się poddawać. Nastolatki z pomocą małego, działającego na nerwy ducha-gargulca, decydują się dowiedzieć prawdy nie tylko o hrabim, ale także odkryć, kto jest zdrajcą ukrywającym się w szeregach Strażników. I przede wszystkim rozwiązać zagadkę chronografów oraz przepowiedni, w której Gwendolyn zajmuje szczególne miejsce…

Nie da się ukryć, że na trzeci, ostatni tom Trylogii Czasu czytelnicy czekają z wielką niecierpliwością. Historia w trzech aktach, którą stworzyła niemiecka pisarka, Kerstin Gier, oczarowała fanki na całym świecie i muszę przyznać z radością, że także znalazłam się w ich gronie. Powieść nie tylko mnie w sobie rozkochała, ale i doprowadziła do obłędnego zachwytu, którego nie potrafię okiełznać.

„- Gotowa? – wyszeptał.
- Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów (…)”**

Po raz kolejny wyruszamy w podróż z Gwendolyn i Gideonem, by odkryć prawdę o hrabim de Saint Germain. Niemniej jednak na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim emocje głównej bohaterki – jej rozpacz wkrada się w serce widza i wywołuje uczucia, jakich - mimo, iż się ich spodziewaliśmy - nie umiemy opanować. Narracja Gwen jest zabawna i wnikliwa, dziewczyna skrupulatnie przekazuje nam wszystkie poznane fakty, a przede wszystkim swoją determinacją motywuje i zmusza do pochylenia się nad tajemnicą ukrytą w przeszłości rodów Montrose i de Villiers.

Akcja powieści nie pozostawia nam wątpliwości – tu nie będzie czasu na odpoczynek i zaczerpnięcie oddechu, kiedy tak wiele sekretów czeka na swoje rozwiązanie. Czytelnik, porwany w wir wydarzeń, nawet nie zauważy upływającego czasu, gdy pochłonie go zgrabna opowieść Gwendolyn. Intrygi uknute przez bohaterów, ich niepewności, strach i pragnienia uderzają w widza z ogromną mocą i nawet po skończeniu lektury na długo pozostaną w nas, nie pozwalając uspokoić szybszego bicia serca.

Ostatnia część serii pełna jest niesamowitego humoru, więc czytając przemyślenia Gwen i widząc świat jej oczami, mimowolnie chichotałam pod nosem niczym mała dziewczynka. Tak, Zieleń Szmaragdu to ogromna dawka dobrego samopoczucia, która gwarantuje silne emocje przyspieszające oddech oraz niespodziewane, pełne napięcia podróże w przeszłość razem z bohaterami. Byłam tam – razem z Gwen – obserwując świat minionych stuleci. Widziałam zielone oczy Gideona i wzdychałam do niego z zachwytu. I właśnie to sprawia, że powieść pani Gier jest niesamowita, bo pozwala nam wczuć się w położenia ulubionych postaci, niezaprzeczalnie przyciągając widza niczym magnes.

Moja miłość do Zieleni Szmaragdu jest wręcz nie do opisania nawet przy najwyższej ocenie 6/6. Ci, którzy mają już za sobą dwa poprzednie tomy, nie potrzebują mojej rekomendacji – i tak sięgniecie po dzieło Kerstin Gier. Moje słowa natomiast skieruję do czytelników, którzy serii nie poznali – nie marnujcie ani chwili! Trylogia Czasu to nie tylko najpiękniejsze okładki książkowe na świecie, to przede wszystkim jedna z najwspanialszych serii, jaką miałam okazję przeczytać! I choć po skończonej lekturze poczułam przygnębienie, że to już ostatni tom, to tak naprawdę wiem, iż nie jest to koniec moich przygód z Gwen i Gideonem: oboje zamieszkali w mojej wyobraźni, i to tam właśnie pielęgnowana i wciąż żywa będzie ich historia!

* cytat z Zieleń Szmaragdu, str. 16.
** cytat z Zieleń Szmaragdu, str. 228.
napiszę tylko jedno ... tortura !!! Powrót do góry

napiszę tylko jedno ... tortura !!!
Och, dokładnie.! Tak się po prostu nie da. To już jest przesada, że ta premiera jest dopiero pod koniec miesiąca.!
Otóż to, znęcacie się nad nami. :<
Nie wyobrażam sobie jak 22 lutego będę w szkole funkcjonować, będę myśleć wyłącznie o "Zieleni", noo. Powrót do góry
Zostało jedenaście dni, damy radę!
Nie mogę uwierzyć, że za dwa tygodnie skończę przygodę z trylogią czasu :C bo znając życie, to jakoś dwa dni po premierze skończę czytać

Nie mogę uwierzyć, że za dwa tygodnie skończę przygodę z trylogią czasu :C
A ja chyba skończę ją dopiero w marcu, bo mam mały stosik innych książek, więc Gwen sobie trochę poczeka Powrót do góry
Ja tam jak tylko dostanę ją w swoje łapki zacznę czytać. Rzucę wszystko inne xDDD
ja cały czas odliczam dni ^^ a moja koleżanka już nie może mnie słuchac bo cały czas o tej książce jej gadam xd ehh w środe wysyłam mamusię do empiku koniecznie Powrót do góry

Rzucę wszystko inne xDDD
Ja czytałam na dzień przed egzaminem z trzech semestrów. Na całej szczęście okazało się, że ocenę będę miała przepisaną, ale nie wiedziałam tego wcześniej. I tak nie mogłam się oderwać od ostatniego tomu XD
zastanawia mnie jedno, czytałam taki artykuł o zieleń szmaragdu i tam napisane jest, że premiera jest 15.02 hmm ktoś wie, w której księgarni tak jest? Powrót do góry
A to nie jest data, która miała być, ale przesunięto ją na 22.02?
hmm wydaje mi się, że nie, a po za tym ten artukuł jest z 02.02.12r Powrót do góry
Tak, premiera 22 lutego
a na fantasybook napisali, że 13 bodajże. No nic, i tak czekam
być może książka będzie wcześniej, nie raz zdarzało się, że były dostępne przed premierą - marzenia nie kosztują

kurcze, to chyba najbardziej wyczekiwana ksiązka w tym roku Powrót do góry

kurcze, to chyba najbardziej wyczekiwana ksiązka w tym roku
O tak, zgadzam się I wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby w Empiku na premierze książki byłby tłok
No skoro Egmont ma już fizycznie egzemplarze oficjalnie, to kto wie, może będzie niespodzianka i np już od weekendu od 19-tego by były w sprzedaży?? Znaczy ja mam tylko taką nadzieję - nie wiem, czy to możliwe! Powrót do góry
Jak by było cudownie gdyby się okazało, że premiera będzie wcześniej , ale nic dziewczyny zostało tylko 8 dni, Damy radę
Najlepsze jest to, że ja mam 22ego sprawdzian z matmy. Ciekawe, co dostanę, bo na pewno będę mogła myśleć tylko o "Zieleni...". Ciekawe Powrót do góry
a ja 22ego mam akurat wolne - dni otwarte. także jak tylko wstanę (a zapewne z powodu książki będzie to dosyć wcześnie ) - lecę do księgarni :3
J a mam teraz ferie wiec od razu lece do ksiegarni hehe. Ja nie wiem jak my to wytrzymujemy. Powrót do góry
Nerezza dziękuję za przetłumaczenie opisu. Czekam razem z Wami dziewczęta z wielką niecierpliwością aż będę mogła przeczytać to cudeńko. W empiku jest już przedsprzedaż
Mam Zieleń! Była w empiku już dzisiaj! Powrót do góry
ojej ;c ja mam trochę daleko do empiku i dlatego nie sprawdziłam dzisiaj ;< muszę czekac do jutra... nie wiem co ja w szkole będę robic xd
mam przetłumaczony fragment jak Gideon przeprasza Gwendolynza to co się stało w 2 części książki
sorki za błędy śpieszyłam się:

Charlotte dostrzegł nas i pomachał na nas niecierpliwie.
"W każdym razie byłoby to" technicznie kolory włosów iść razem pięknie powiedział
Leslie i przytuliła mnie. "Powodzenia. Pomyśl o wszystkim Omówiliśmy. I być
ostrożny. I proszę zrobić zdjęcie pana Giordano to! "
"Giordano, Giordano tylko, uprzejmie," powiedziałem, i mogę korzystać z nosa tonem mojego
Nauczyciel naśladowane. "Do zobaczenia wieczorem."
"Och, i Gwenny? Czy nie Gedeona proste, prawda? "
"Nareszcie!" Snapped mnie do Charlotte, gdy szedłem do samochodu. "Czekamy
była wieczność. Wszyscy patrzą na nas ".
"Jak gdybyś przeszkadzam. Hello, Mr Marley. Jak się masz? "
"Um. Gut. Um. A ty? "A potem zarumieniła pana Marleya. Było mi przykro. I raczej
rzeczywiście się rumienić, ale pan Marley zastrzelony krew nie tylko w policzkach, w jego
udział i uszy i szyja są koloru dojrzałych pomidorów. Straszny!
"" Bardzo dobrze, powiedziałem, że chciałbym, że widział jego twarzy, kiedy
Powiedziałby "gówniane". Trzymał nas na drzwiach samochodu i zabrał wdzięku w Charlotte
Tylna przestrzeń.
Usiadłem na fotelu naprzeciwko jej upadku.
Samochód ruszył. Charlotte wyjrzał przez okno i patrzył na
Pusty, a ja zastanawiałem się, czy wolałbym Gideona fajne i przyjazne obraża lub naprężenia,
ale powinien działać obojętny. Byłem zły, że nie dyskutować z Leslie
miał. Jako limo pojechaliśmy do plaży już, patrząc na Charlotte nie jest już
Środowisko, ale paznokcie. Potem nagle spojrzał w górę, spojrzał mi się od głowy
Stopa i zapytał agresywnie: "Kim jesteś dojdzie do Partii Cyntii"?
Oczywiście szukali sporu. Jakie to szczęście, że jesteśmy prawie na miejscu. Sedan
już zamachnął się na parkingu w drodze Office Koronnego. "Cóż, mogę nadal
nie decyduje, z lub z Kermit Żaba, Shrek, kiedy nie ma czasu. A ty? "
"Gedeon chciał" iść ze mną, powiedziała Charlotte, patrząc na mnie uważnie. Wszystko
Oczywiście czekała na odpowiedź ze mną.
"To tak miło o nim:" Powiedziałem, przyjemnie, i uśmiechnął się. Nie byłem nawet
trudne, bo teraz byłem pewien, że Gideon zajmował.
"Ale nie wiem, czy powinienem przyjąć jego ofertę w ogóle." Charlotte westchnął
Jednak czai się w ich opinii, nic się nie zmieniło. "Jestem pewien, że będzie strasznie niewygodne
uczucie między wszystkimi głowami dzieci. W końcu zwrócił się do mnie dość często o
Naiwność i niedojrzałość jakiegoś szesnastu lat ... "
Na ułamek sekundy uznałem, że być może nawet
Prawdę mówiąc, i to nie tylko chciał mnie wkurza. Ale nawet jeśli - bym na ich
Nie dać satysfakcję, że spotkał mnie. Mój nod był ogromnie
zrozumienie. "Miał nawet swoją dojrzałą i spokojne społeczeństwo, Charlotte, a jeśli robi
nie wystarczy, może on jeszcze z panem Dale o śmiertelnych konsekwencjach spożywania alkoholu w
Młodzi ludzie dyskutować. "
Samochód zwolnił i zaparkowany na jednym z zarezerwowanych miejsc parkingowych przed domem
strażnikiem tajnego stowarzyszenia przez wieki miała swoją siedzibę. Kierowca zwrócił się
Silnik i w tym samym momencie Pan Marley wyskoczył z siedzenia pasażera. Po prostu przyszedł do niego
jeszcze wcześniej, aby otworzyć drzwi. Do tej pory wiedziałem tylko zbyt dobrze, jak królowa czuł
miał. Nie było jedno nawet nie pomyślał, aby dostać się z samochodu.
Wziąłem torbę, wysiadł z samochodu, które zignorował rękę pana Marleya,
Byłem szczęśliwy i powiedział: "Gedeon kolor zielony, powiedziałbym".
Ha! Charlotte Chociaż żaden grymas, ale ta runda była na pewno dla mnie jasne.

Z chęcią bym to przeczytała, ale niestety nie da rady translatorowe tłumaczenie?
taaaaaa.
wszyscy to rozumiemy. Powrót do góry
Dziewczyny to trochę mnie nie pokoi bo ja też mam przeczucie, że Paul i Lucy to rodzice Gwendolyn, ale czy wtedy ona nie będzie spokrewniona z Gideonem(bo Gideon i Paul mają te same nazwiska, i możliwe, że ona jest córką Paul'a, chyba że coś mi umknęło) macie jakieś teorie? bo ja trochę się o to martwie.

Z chęcią bym to przeczytała, ale niestety nie da rady translatorowe tłumaczenie?

Na 100% translator, nie da się tego czytać -.-

Melindo, jeśli jeszcze nie czytałaś trójki, to może nie będę Ci zdradzała?? Chociaż mogę powiedzieć tak - sama zadecyduj, czy przeczytasz ten spoiler: Lucy i Paul to rodzice Gwen, ALE w przypadku Gideona i Gwen to dosyć dalekie pokrewieństwo, powiedziałabym, że piąta woda po kisielu, zatem nie ma przeciwwskazań, by mogli być razem - nawet w naszym prawie kuzynostwo może się ze sobą żenić, jeśli np moja mama ma siostrę cioteczną, której syn jest w moim wieku ;] Z resztą znalazłam w sieci:
Obecne prawo kanoniczne wylicza 12 przeszkód jedna z przeszkód jest bliskie pokrewieństwo - związek zawsze nieważny w linii prostej; w linii bocznej nieważne od drugiego do czwartego stopnia (dla trzeciego i czwartego stopnia możliwa dyspensa);
Linia boczna. Krewnymi w linii bocznej są pozostali krewni (rodzeństwo, ciotki, stryjowie, kuzynowie itd.).
http://www.kosciol.pl/article.php/20040325113129143 Powrót do góry
Nie powstrzymałam się i przeczytałam ale przynajmniej już się nie będe martwić o to
O. Mój. Boże. Dzisiaj rano poleciałam do empiku, a właśnie teraz skończyłam. Jeeeju. Czytam sobie epilog, myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, a tu takie BAAM! Czyli tak jak dziewczyny pisały:
a) Pan Bernhard jest nieśmiertelnym bratem Gwen (lekko naciągane, bo wtedy on chyba też odziedziczyłby gen podróży, a poza tym Gwen była tym rubinem, więc zdaje mi się, że to tak jakoś wyjątkowo dla niej było).
b) Bardziej prawdopodobne - Gwen jest dla Bernharda jakąś cioteczną babką, czy coś i to właśnie Bernhard odziedziczył po Lucy i Paulu chronograf i ukrył razem z Lucasem.
Jaa, ale to zagmatwane. I poza tym: Whitman Hrabią?! Że co?! A sprawa z nieśmiertelnością Gideona fajna, jak hrabia go zastrzelił to autentycznie się o niego bałam, mimo iż nie przepadałam za kolesiem w poprzednich częściach. Tu go polubiłam.

Ogólnie to niesamowicie mi przykro, że to już koniec. ;(

EDIT: Chwila, bo ja chyba nie załapałam. Skoro oni mu nie dali tego kamienia filozoficznego, to jakim cudem on przeżył do czasów Gwen?! Powrót do góry






Ja przez was nie wytrzymam i chyba zacznę czytać "Zieleń.." jeszcze dziś. Nie dam rady czekać na jej kolej po kilku innych książkach Powrót do góry
tombraiderka009
nie mart się, ja tez już "szaleje" tylko, że ja nawet jeszcze nie mam książki!!!!!!!!! a dziewczyny kuszą tymi opisami i bardzo dobrze lubię czekać na książkę z taką niecierpliwością.
Oj tak książka niesamowita biorę się za czytanie jej drugi raz ale mam takie pytanie jak oznacza sie spoilery bo chciałabym się Was o coś zapytac związanego z zielenią Powrót do góry



Ach. To możliwe. Czyli to jedna z tych książek, gdzie po przeczytaniu trzeba sobie odrobinkę dopowiedzieć...

zabkula spoilery oznacza się robiąc tekst na biało. Możesz jeszcze wrzucić jakieś wielkie czerwone słowo SPOILER, czy coś.
ooo dziękuję zaraz spróbuję, no więc mam takie pytanie, które nie daje mi spokoju po przeczytaniu książki:SPOILER:To wytłumaczenie zachowania Gideona to obejmuje zachowanie w 2 częsci? Czy chodzi wyłącznie o to jego ,,zostańmy przyjaciółmi''? Bo ja już nie ogarniam Powrót do góry



To chyba obejmuje wszystko, całe jego zachowanie. Chociaż... On te papiery dostał pod koniec drugiej części dopiero. Hmm... To mi teraz namieszałaś... Chyba, że ten epilog z drugiej części miał miejsce jakoś wcześniej - może wtedy, jak Gwen była u hrabiego. Wtedy by to miało sens.
@up - tak, Gideon spotkał się z Paulem podczas gdy Gwen była u hrabiego
Aaaa już rozumiem, już mi rozjaśniłyście xd SPOILER:Czyli to obejmuje tylko to co robił w 3 części, bo spotkał się z Paulem na końcu drugiej części kiedy Gwen była z hrabim i dowiedziała się, że on udawał. Jestem teraz pewna, że te akta dostał wtedy bo gdzieś była o tym mowa No to teraz w spokoju mogę oczekiwac na film Powrót do góry



Poza tym jak tak sobie myślę o calej serii, przecież ona jest taka schematyczna. Dziewczyna ktora nagle nabywa niespotykanych zdolności; przystojniak; wredna kuzynka; cudowna przyjaciółka; "przyjaciel duszek" ; skomplikowane, zatajone pochodzenie; tajne stowarzyszenia; niebezpieczeństwa; czarny charakter, ktory oczywiście czyha na życie bohaterki; może nie ratowanie świata, ale w sumie tak jakby; kryzys w związku (cieszę, się że nie było czegoś w stylu "o mój boże jesteśmy rodzeństwem" ) itp itd
I mimo tego wszystkiego seria niepowtarzalna. Czyli, kurcze, jednak można

ehh sorry za ten chaos, ale nie wyspałam się

Polecam !!



Co do schematyczności, to czy ona sama w sobie jest zła? Przecież gatunek paranormal romance to przecież właśnie taki schemat, jak jest ciekawie przeprowadzony, to czego tu się czepiać? Powrót do góry
Wspomniały ? o sorry nie czytałam wątku, bo unikałam wszelkich spoilerów, teraz dopiero nadrabiam

I nie, schematyczność nie jest zła, tylko bywa nudna, przewidywalna - chyba, że jest tak jak w tym przypadku fabuła to przesłania

Ciotka Maddy i rodzeństwo było świetne , w ogóle lubię wszystkie postacie, nawet Hrabiego, Glendę (akcja w jej sypialni była dobra hehe nie dziwię się że mieszka stara u mamy ) i Charlottę - ciesze się, że autorka napisała ten wątek z Lady GaGą - w końcu okazało się że nie jest taka idealna


I nie, schematyczność nie jest zła, tylko bywa nudna, przewidywalna - chyba, że jest tak jak w tym przypadku fabuła to przesłania

Albo bohaterowie
No właśnie, też uwielbiam całą rodzinkę Gwen ("Gollum", "mówiłam że się nie całują!" - kocham ) a co do tych złych, to mam tak jak z Drakiem z Gone - nienawidzę go, ale bez niego to nie byłoby to samo. To słowo nienawidzę tyczy się szczególnie Glendy, co za baba!
Co do rodziny jeszcze, to jedna z rzeczy która ciekawi mnie po przeczytaniu, to jak tam sprawy się będą miały z Grace i Falkiem . Powrót do góry
Nie czytałam tego tematu, bo pewnie bym nie wytrzymała i zajrzała do spoilerów. xd
Ale dałam radę i oto moja recenzja. ;3

Zakończenie genialnej Trylogii Czasu (w oryginale jest to Trylogii Kamieni Szlachetnych), autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier. Ukłony w stronę tej pani, za wykreowanie tak wspaniale całej tej serii. Jestem pewna, że sięgnę po kolejne jej książki, jak tylko się pojawią. Jak na razie będę musiała zadowolić się jedynie jej powieścią 'Z deszczu pod rynnę'. I jestem pewna, że się nie zawiodę.

Zła jestem na siebie, że zaczęłam czytać książkę po niemiecku, ponieważ prawie przez dwieście stron, wiedziałam, co będzie dalej. No i ciągle myślałam: jak bym to przetłumaczyła inaczej. Ale mimo wszystko uważam, że tłumaczenie jest genialne.

Oczywiście po lekturze trudno uwierzyć, że to już koniec. Nagle okazuje się, że nie ma kolejnego rozdziału i to jest strasznie smutne, bo wydaje mi się, że mogłabym czytać o przygodach Gwendolyn i Gideona bez końca. A książkę czyta się błyskawicznie i bardzo lekko, co jest zasługą prostego i płynnego stylu. Mnóstwo zabawnych momentów, uprzyjemnia czytanie, a ekstremalne i groźne sytuacje, podtrzymują doskonale napięcie. Czytelnik nie ma okazji znudzić się książką, a odłożeniu jej na bok nie ma mowy, ponieważ pochłania bez reszty. Nie da się myśleć o niczym innym.

Bohaterowie, o ile to możliwe, są jeszcze lepiej wykreowani, nie da się ich nie pokochać i nawet Charlottę da się polubić. A zakończenie... brak słów. Co, jak co, pewne podejrzenia miałam, ale mimo wszystko byłam totalnie zaskoczona i zachwycona. Naprawdę niezwykła historia!

Gorąco wszystkim polecam całą Trylogię! Warto po nią sięgnąć i zanurzyć się w tym niezwykłym świecie, pełnym spisków, tajemnic i podróży w czasie. Nie brakuje to również świetnych wątków romantycznych, które są integralną częścią powieści. Jeszcze raz polecam!

Plusy: Humor. Sam sposób narracji jest niezwykle zabawny, ale niektóre teksty bohaterów, lub myśli Gwen? Zdarzało mi się i to nie raz, że śmiałam się głośno na głos.
Xemerius. A zwłaszcza jego "niespisana powieść". Trzeba to zobaczyć!
Gideon. Jeszcze w drugiej części nie zdobył mojego serca, ale teraz? Jestem oddaną fanką!
Odpowiedzi na wszystkie pytania! O tak!
No i czy ta okładka nie jest cudowna?

Minusy: Ciężko było cokolwiek znaleźć. Może trochę to, że książka była momentami aż ciuuut przesłodzona. Ach no i to, że historia wydaje się niezakończona. Niby jest zakończenie, ale takie urwane... Kurdę przeczytałabym nawet suchy raport na ten temat.

A teraz spoilery Trochę za dużo było tych całusków i całej big love. >.< Naprawdę tak przesłodzone momentami było, ze masakra, ale przymknęłam na to oko.

W ogóle, Wiewióra? W życiu bym nie wpadła! Ale kurdę, jak strzelił do Gideona, to lol po 3 minutach podniósł się, jakby nigdy nic, a Gwen z kilkanaście minut przynajmniej była nieprzytomna, jak ją trafiono szablą, więc to było takie niespójne...
Zaczne od spoileru:Ja też uważam, że pod koniec to już takie przesłodzone było, w ogóle nie bardzo podoba mi się, że autorka to wszystko wyjaśniała pod koniec takim szybkim krokiem.. do połowy książki nic nie wyjawiła a potem jedno zdarzenie po drugim, no dobra już się nie będę czepiac..
Mimo to ta trylogia będzie moją ulubioną powieścią. Nigdy mi się nie zdarzyło czytac kilka razy tę samą książkę bo strasznie tego nie lubię a tu? ,,Czerwien rubinu'' przeczytałam 3 razy, ,,Błękit..'' - 5 (moja ulubiona częśc ;3) a ,,Zieleń..'' zaczęłam teraz 2 raz ^^
na koniec moich wypocin jeszcze ulubiony fragment z zieleni spiler: -Panno Gwendolyn, dlaczego zdjęła pani chustę? To wbrew przepisom.
- Myślałam, że to szczur - powiedziałam, rzucając Gideonowi ponure spojrzenie - I wcale się tak nie pomyliłam.
Takie nijakie a jednak najlepsze dla mnie Powrót do góry
A mnie ta część podobała się najmniej. Gideon, poza samym początkiem, nie wzbudzał we mnie żadnych emocji. Liczyłam też na większy udział Leslie i Raphaela, zwłaszcza jego. Humor Gwendolyn jakoś przestał mnie zaskakiwać, może po prostu było go dla mnie za mało.
Kwestia nieśmiertelności trochę mnie zraziła. Oczywiście, to powieść fantasy, ale przez to jakoś wszystko wydało mi zbyt surrealistyczne. Poza tym straszne zamieszanie na linii czasowej i wątek Jamesa i jego śmierci: skoro nie umarł, Gwen nie mogła go spotkać jako ducha, więc nie miała powodu i możliwości, by go ratować... To wszystko przypomina paradoks dziadka, a ja nigdy nie byłam zbyt dobra w te klocki. Kiedy dłużej o tym myślę, cieszę się, że podróże w czasie nie są jeszcze powszechnie możliwe.

Zakończenie:
Plus - zaskoczyło mnie. Naprawdę się tego nie spodziewałam.
Minus - to, które sama sobie domyśliłam, było lepsze. To prawdziwe było zbyt... ckliwe .

Ogólnie, odnoszę wrażenie, że autorka oszczędzała czytelników przez dwie poprzednie części, żeby teraz całą akcję wrzucić do jednego worka. Jednak mnie to osobiście nie wciągnęło, lecz zagubiło.
Świetna. Nie da się oderwać.
Przeczytałam wczoraj i emocje we meni buzują nadal. ''Zieleń Szmaragdu'' jest niesamowita. Aż żal mi ją było kończyć.

Tajemnicze zagadki, adrenalina, romans, fochy Gwen oraz niesamowite XVIII-sto wieczne bale tylko podsycają twoją ciekawość do tego, co już wiesz i tego, czego chcesz się dowiedzieć. Wspaniały Xemerius wraz z pomysłową Leslie, bratem Nickiem i siostrą Caroline, jako pomocnicy Gwenny, pomagają w podchodach jej dziadka - Lucasa Montrose.

Dziewczyna z sercem z 'marcepanu' musi wziąć się w garść, aby nie pokazać Gideonowi, jak bardzo cierpi z jego powodu. Niestety będzie trudno, skoro razem muszą się wybrać na bal do 1922 roku, aby porozmawiać z hrabią de Saint Germain. spoiler: Niezłe jaja były, jak Gwendolyn umarła. Ale jakoś szczególnie się nie zasmuciłam kiedy Gideona zabili, bo nie mogłam sobie tego przyjąć do wiadomości, że on nie żyje ;d
Śmiesznie było, jak w tych tunelach Gideon kopnął samego siebie i przezywał, a Gwenny przytulała starego Gideona.

Trzymająca w napięciu fabuła, wartka akcja oraz zabawni, zakochani i humorzaści bohaterowie - to jest właśnie to, co powinna mieć książka. "Zieleń Szmaragdu'' oceniam 10/10.
Już chciałam napisać, że czekam na kolejną część, ale niestety to już koniec.

Jeszcze mam pytanie dla tych, którzy czytali, bo trzech rzeczy nie zrozumiałam:
Pierwsza rzecz: W jaki sposób Paul i Lucy się dowiedzieli, że hrabia Germain zastrzeli Gideona, jak tylko się pojawi.?

Druga rzecz: Skąd wiedzieli, że ten proszek z chronografu jest na nieśmiertelność.?

Trzecia rzecz: W epilogu Lucy mówi, że jest w ciąży. Czyli to dziecko, które ma tam w brzuchu, to jest Gwendolyn, czy następny dzieciak.? Powrót do góry
Wy szczęściary. Ja muszę czekać z kupnem książki do Wielkanocy ;(. Nie wiem jak to wytrzymam. Ale jak mus to mus. ;/




mam nadzieję, że nic nie pokićkałam Powrót do góry
Jestem świeżo po lekturze.
Dwa głowne wnioski:
- Za mało Gideona!
- KOCHAM KOCHAM KOCHAM WSZYSTKIE TEKSTY XEMERIUSA. <3<3<3
Witam, jestem tu nowa ; ). "Zieleń Szmaragdu" to zabawna, lekka i przyjemna książka. Ma ona jednak swoje minusy. Uważam, że autorka postąpiła bardzo źle nie wyjaśniając na końcu książki pewnych ważnych kwestii (chodzi mi o to, w jaki sposób doktor White odkrył kim jest hrabia i co dokładnie się z nim stało, czy wyszedł cało ze swojej konfrontacji z nim oraz co dalej ze Strażnikami, w końcu ich misja tak jakby została zakończona, jestem ciekawa co oni sądzą o ostatnich wydarzeniach opisanych w książce). Miałam również cichą nadzieję, że Gideon jednak okaże się zły ; p. Byłoby wtedy ciekawiej ; D. Niestety nie można mieć wszystkiego. Pomysł z nieśmiertelnością rodem ze "Zmierzchu". Nie spodobało mi się to. Mimo wszystko książkę czytało mi się bardzo dobrze. Szkoda, że to już koniec ; c. Powrót do góry

mam nadzieję, że nic nie pokićkałam
Nie, wszystko już zrozumiałam. Dzięki


Uwielbiam Xemeriusa i te jego teksty. W każdym razie ta trylogia jest moją ulubioną i z pewnością sięgnę po nią nie raz. Powrót do góry
Wiecie coś na ten temat? Jest jakaś możliwość, że powstanie czwarta część, jakaś rozmowa na ten temat z autorką, cokolwiek?
A tak poza tym:W rzeczywistości myślałam, że ta akcja z Hrabią, będzie trochę bardziej hm.. rozbudowana, a tu rachu ciachu Gideon jest nieśmiertelny no i ogółem za dużo w jednym momencie wszystkiego, a PRZEDE WSZYSTKIM tak bardzo chciałam, żeby na końcu książki była jakaś scena między Gideonem i Gwendolyn, cokolwiek, może trochę to przewidywalne, ale jednak taka scena po tym wszystkim by się przydała, tak bardzo chciałabym poznać dalsze losy bohaterów Ileż ja bym oddała za czwartą część.


Ileż ja bym oddała za czwartą część.
Oo, ja także A najlepiej gdyby było ich pięć. Powrót do góry


Ileż ja bym oddała za czwartą część.
Oo, ja także A najlepiej gdyby było ich pięć.

Eh i właśnie przez to dziwne zakończenie w głębi serca mam nadzieję, że jednak powstanie następna część, w której będzie więcej Gideona, bo w tej części myślałam, że będzie go jednak trochę więcej. Teraz będę się modlić o wiadomość od autorki, w której pisze, że jednak będzie kolejna część. Bo patrzcie, sprawa ze Strażnikami nie została wyjaśniona, nie wiadomo jak zareagują na tę wiadomość i wgl Jest w tej książce tak wiele nie dopowiedzeń, że aż się sama gubię ;<
Moje wrażenia po lekturze:
- za mało Gideona
- nie wiem czemu, ale zdrobnienie Gid mnie autentycznie rozwala
- Xemerius, you're my hero
- Caroline, you're my hero, too (zwłaszcza ten tekst, jak wtargnęła do pokuju, wydarła się coś o torcie czekoladowym i powiedziała: "Widzicie, wcale się nie całują." Boskie!)
- bal... ach, bal! do mnie akurat przemówiła ta scena, w której Gwen umiera, była taka dramatyczna i w ogóle...
- no ale że Wiewiór to hrabia, to nie wpadłam, ale z drugiej strony, to na niego kobiety też leciały i te brązowe oczy... w sumie, to był podobny, jak się tak zastanowić
- nieśmiertelność mnie trochę rozczarowała, niezbyt mi się to podoba, ale niech będzie
- niby od początku wiedziałam, że Lucy i Paul to rodzice Gwenny, ale jak to się potwierdziło, to mi było jakoś tak smutno...

Ogólnie, to książka jest the best, chociaż mnie osobiście bardziej podobał się "Błękit..", ale ta też wymiata. I objętość też była zadowalająca . Ale podłączam się do żebrzących o czwartą i następną część. Chociaż mnie w sumie wystarczyłoby opowiadanie. Albo coś takiego, jak zrobiła Cassie z DA i DM, że książka o tej samej tematyce, ale ileśtam lat wcześniej. Powrót do góry
Przeczytałam i ja Bardzo mi się podobała ta część, jak i cała trylogia. Jednak po tej ostatniej części mam pewien niedosyt, odnoszę wrażenie, że niektóre wątki zostały trochę pominięte, zakończone na siłę. Co nie zmieni faktu, że naprawdę warto przeczytać całą trylogię.
Muszę przyznać, że cieszę się ogromnie, że nie czytałam żadnych spoilerów ani nic, jak to miewam w zwyczaju , bo byłam naprawdę nie raz bardzo zaskoczona. Czasami szczęka mi opadała, gdy dowiadywałam się niektórych rewelacji. Trudno było przewidzieć niektóre sprawy, co potęgowało ciekawość. Bywało, że gubiłam się w tym wszystkim- przeszłości, teraźniejszości i w ogóle całej tej ciągłości. Ale tak to już chyba bywa z książkami o podróżach w czasie- czasami wszystko jest mega zakręcone.
Moją ulubioną postacią był zdecydowani Xamerius Dzięki niemu nieraz śmiałam się jak nienormalna, i bez niego książka ta straciłaby dużą część swojego uroku . Bardzo lubię też Gwen, była taka inna od tych wszystkich głównych bohaterek takich powieści. Jej poczucie humoru, odwaga, i w ogóle charakter strasznie mi przypadły do gustu. Podobnie jak polubiłam Leslie, jedna z niewielu przyjaciółek głównych bohaterek, która mnie nie irytuje xD Do tego była tak pozytywnie zakręcona. Co do Gideona, polubiłam go bardziej w kolejnych częściach, chociaż nadal nie padam na kolana z jego powodu Ale ciacho fajne jest! Strasznie polubiłam też lokaja, pana George'a, dziadka Gwen, jej rodzeństwo, i z pewnością będzie mi ich brakować .
Co do zakończenia..jak wspomniałam wcześniej czuje lekki niedosyt. I może nie chciałabym nowej części, ale chociaż kilka dodatkowych rozdzialików na końcu by się zdało

A teraz kilka spoilerów:
No więc na początku..kompletnie się nie spodziewałam, że Lucy i Paul to rodzice Gwen. To było takie..dziwne, i sama nie wiem co o tym myślec. W pierwszej chwili przestraszyłam się, że Gwen i Gideon będą spokrewnieni i wyjdzie młyn, no ale na szczęście nie było takich rewelacji.
Podejrzewałam, że hrabia żyje i jest kimś ze Strażników, ale nie mogłam dojść do tego którym, i w sumie odpowiedź mnie zaskoczyła, ale i ucieszyła, bo bałam się, że to będzie ktoś kogo lubię ^^.
I to, że pan Bernhard to...brat/bratanek/siostrzeniec Gwen? Tak zrozumiałam. No bo skoro takie nazwisko przyjęli Lucy i Paul, a to strarszy pan jest, a ona była w ciąży w 1920..To albo jest bardzo stary i jest jej bratem albo jest dzieckiem jej rodzeństwa...OMG ale fajnie
Gwen i Gideon, o dziwo mnie nie irytowało, że po 2 tyg. znajomosci wyznawali sobie miłość i umierali za siebie Fajnie, że byli razem, chociaż motyw nieśmiertelności jakoś kompletnie mi nie podpasował, myślę że to największa wada książki- takie rozwiązanie.

A jeszcze sprawa Jamesa...Skoro go uratowali, on nie umarł to Gwen nigdy by go nie spotkała, więc by go nie ratowała nie znając go, więc ogólnie strasznie to pokręcone

Ogólnie w kilku rzeczach się pogubiłam, ale mimo wszystko podobało mi sie

A jeszcze sprawa Jamesa...Skoro go uratowali, on nie umarł to Gwen nigdy by go nie spotkała, więc by go nie ratowała nie znając go, więc ogólnie strasznie to pokręcone.

Ale James przecież nie był nieśmiertelny... W końcu musiał umrzeć, nie? I może potem został jako duch, żeby właśnie Gwen go poznała i uratowała, ale on o tym nie wie, bo duchy nie wiedzą, po co zostaja na ziemi... Tak, to jest pokręcone. Powrót do góry
Myśle, że James miał ukazać paradoks dziadka i jeśli zaczniemy za bardzo rozbierać książkę na szczegóły, to wszystko tak na prawdę stanie się nie logiczne.
No bo przyjmiemy, że przyszłość (tu w sumie przeszłość) można zmienić, lub że jest niezmienna - czyli wszelkie dążenia Gwen i Gideona miały tak czy siak doprowadzić ich do tego do czego doprowadziły.
Ale ...
SPOILER pamiętajmy, że Lucy i Paul, i jej dziadek już nie żyją, więc ich przeszłość już się dokonała - świadectwem tego jest pan Bernard i wskazówki od dziadka ... więc ja bym się skłaniała ku temu, że w tym przypadku nie mogli oni niczego zmienić i choć wyglądało na to że czegoś dokonują to tak naprawdę dążyli ku swemu przeznaczeniu- hrabia był nieśmiertelny więc oni już to zrobili - tylko dla nas się to aktualnie działo. Pytanie brzmi dlaczego Lucy i Paul nie zostawili Gwen żadnych informacji , dlaczego dziadek ukrywał prawdę - bo co? bo wiedział, że ona i tak do niego przyjdzie - bo przecież odwiedziła go jak był młodszy.
To wszystko jest takie zagmatwane - to co dla Gwen i Gideona jest teraźniejszością i podróżami w przeszłość, dla dziadka Gwen jest wizytami z przyszłości - a przecież dla niego przyszłość jeszcze nie istnieje Ale póżniej kiedy Gwen jest młoda jeszcze nie wie, że będzie podróżować w czasie, ale jej dziadek już to wszystko wie i wie mniej więcej jak to sie skończy ...
Jesli przyjrzeć się osobie Jamesa, ma on niewielki wpływ na przyszłość i działania Gwen, więc nawet jeśli jej młodsza wersja go nie spotka nic się w jej losach nie zmieni ale zastanawiające jest to, że Gwen obecna go pamięta i to jest paradoksem KONIEC SPOILERA
W każdym razie w podróże w czasie nie wierzę, gdyby kiedyś miały nastąpić pewnie już by nas odwiedzali ludzie z przyszłości Więc nie ma co się zagłębiać w fabułę, bo zaczną tylko wychodzić jakieś bezsensowności - jak przykładowo list Gwen do dziadka w którym umawia sie z nim na spotkanie - napisała go dopiero kiedy do spotkania doszło co jest bez sensu
Autorka pięknie zaplotła przeszłość z przyszłością, wszystko wydaje się dość logiczne, że niby czegoś dokonują, coś zmieniają a tak na serio przedstawia nam historie która już się wydarzyła dla większości bohaterów, tylko Hrabia dał ciała, że wszystkiego nie pilnował tylko bujał się po świecie myślał, że zabił Gwen a głupi Gideon przyniósł mu eliksir - tak bynajmniej to pamietał ... z tego co się z nim działo potem, chyba przez te 200 lat już się z nimi nie widywał skoro dożył czasów bycia nauczycielem, z resztą nie dziwię się dla nich hrabia jest uwięziony - sprawa zakończona ....

okej chyba jeszcze długo będę rozmyslać o tych ksiązkach


Jak to? Przecież Lucy i Paul żyją, tylko cofając się w czasie, zabrali ze sobą chronograf, tak, że nie mogli już wrócić i zostali tam w chyba 1922 roku.. Powrót do góry


Jak to? Przecież Lucy i Paul żyją, tylko cofając się w czasie, zabrali ze sobą chronograf, tak, że nie mogli już wrócić i zostali tam w chyba 1922 roku..

No tak, ale teraz jest w książce rok 2004-2005 (jakoś tak), to ile mają lat skoro w w 1920 mają około 18tu ?? Nie żyją
Gwen tylko cofa się do tego roku aby ich spotkać, ale w rzeczywistości w teraźniejszości już ich nie ma tak jak jej dziadka
Został po nich tylko schowany chronograf i pan Bernhard


Jak to? Przecież Lucy i Paul żyją, tylko cofając się w czasie, zabrali ze sobą chronograf, tak, że nie mogli już wrócić i zostali tam w chyba 1922 roku..

No tak, ale teraz jest w książce rok 2004-2005 (jakoś tak), to ile mają lat skoro w w 1920 mają około 18tu ?? Nie żyją
Gwen tylko cofa się do tego roku aby ich spotkać, ale w rzeczywistości w teraźniejszości już ich nie ma tak jak jej dziadka
Został po nich tylko schowany chronograf i pan Bernhard
No to właśnie mnie zaskoczyłyście, byłam cały czas przekonana, ze oni żyją, kurde coraz więcej spotykam nie dopowiedzeń w tej książce, nie ma innej opcji powinna być chociaż jedna część jeszcze, albo krótkie zakończenie, gdzie autorka powie, że się dogadali ze Strażnikami i żyją długo i szczęsliwe, cokolwiek
ja mam co do tego inną teorie no bo patrzcie:

w drugiej części Lucas powiedział coś, że jak dziwnie, że jeszcze niedawno spotykał L i P, a teraz oni mają pewnie po 40 lat. I był przecież ten końcowy wątek. Skąd niby Paul się tam wziął skoro nie żył? Jak mógł przekazać te listy i jak mógł on się przenieść znając Gideona skoro przecież nie żyją? To się nie trzyma jakiegoś schematu. Moim zdaniem oni kradnąc chronograf owszem cofnęli się w czasie i żyją w tamtym obrębie czasowym. Oczywiście dla ludzi z 2005 czy 2006 roku to jest niemal niemożliwe, ale gdyby nie żyli nie mogli by tak symetrycznie się poruszać po czasoprzestrzeni. Powrót do góry



To już jest zdecydowanie bardziej realne wyjaśnienie ;p W sumie no właśnie był epilog końcowy, w którym oni żyją, i co więcej mają się dobrze i Paul mówi, że ma nadzieję, że nie zostanie w najbliższym czasie dziadkiem, więc zdecydowanie to ma większy sens, bo skoro są rodzicami Gwendolyn, a sama Lucy była młodsza gdy rodziła G. od jej mamy zastępczej to by było całkiem dziwne, ze nie żyje, skoro tamta ma się całkiem dobrze. Lekko chaotycznie ujęte, ale zupełnie zapomniałam imienia "tej mamy" Gwen ;<
wszystko się zgadza pinezkaineska
Lucy i Paul na początku lat 90tych odbywali elapsje do lat 50tych kiedy Lucas był zwykłym strażnikiem i się nimi tam zajmował. Później kiedy spotkała się z nim pierwszy raz Gwen w roku 1956 powiedziała mu że Lucy i Paul uciekli w 1994 do 1920 więc skoro uciekli do 1920 w wieku prawie 20 lat to 1956 roku mieli już lat ponad 40. Ich życie w latach 1994-2005 i dalej nie istnieje. Wiem, ciężko to pojąć ale można przyjąć że tak jakby zniknęli, bo pamiętajmy, że przenosząc się z chronografem do 1920 nie mogą już wrócić, ale mogą nadal przenosić się w przeszłość, z ich perspektywy w lata poniżej 1920.
Więc teraz w roku 2005 mieliby ponad 100 lat, a nie sądzę żeby żyli tak długo - więc nie żyją, dożyli swoich lat w przeszłości ... nie ma to wpływu na żadną symetryczność
Gdyby mogli wrócić do swoich lat mieliby teraz około 35 lat i dziecko z którym była w ciązy Lucy byłoby młodsze od Gwen ... ale Lucy urodziła je w przeszłości, tam wychowała i kolejnym pokoleniem jest pan Bernhard
Cytuję Lucy z Epilogu:
"Kiedy nasze dziecko będzie miało dzieci, one zdążą się zestarzeć, nim Gwenny w ogóle się urodzi"
Czyli teoretycznie dziecko Lucy i Paula będzie żyć w czasach kiedy jego rodzice jeszcze się nie urodzili - łatwiej by to było narysować
Lucy urodziła się w 1974 jej dziecko (drugie) 1919-1920 - czyli w dniu narodzin swojej matki będzie miało 55 lat hmm ciekawe jakiego wieku dożyli Lucy i Paul?
Wszystko jest oczywiście z perspektywy teraźniejszości czyli 2005-2006 - bo patrzeć z innej mija się z celem, w końcu w tych latach żyje bohaterka

mellinda widzisz jaka data jest przy epilogu ? kwiecień 1919 rok co do tego o czym mówi Paul S Gwen i Gideon ich odwiedzają , tak naprawdę mogą ich odwiedzać codziennie po około 3 godziny, ale dla Lucy i Paula może to wyglądać tak, że pojawiaja się na 3 godziny, znikają i pojawiają się znowu na kolejne 3 godziny dla nich miną sekundy od rozląki, a w tym czasie dla Gideona i Gwen minie już kolejny dzień - wiem zakręcone ks Powrót do góry
Akcja dzieje się chyba w 2010, bo Gwen ma 16 lat, a urodziła się w 1994, a Gideon w 1992

Ogólnie temat podróży w czasie jest strasznie zagmatwany, i im bardziej się w nim człowiek zagłębia tym bardziej może się pogubić. I ogólnie trudno przyswoić to, że tak właściwie od początku było wiadomo jak to się skończy, bo wydarzenia z przyszłosci wpływały na przeszłość, a przeszłość na przyszłość, więc to wszystko było ze sobą ściśle związane.
Ogólnie kwestie Lucy i Paula potrafię ogarnąć, bo do 1994 żyli w 'teraźniejszości', a potem od 1912(20?) żyli dalej, chociaż to takie mega dziwne, że starzeli się w momencie kiedy tak naprawdę sie nie urodzili xD I umarli jak się urodzili czy potem...No i fakt, że młodszy brat Gwen miał ponad 70 lat w momencie jej narodzin
Jak potrafię ogarnąć to, a nawet kwestie hrabiego, i tego że oni wypełniali swoje przeznaczenie, bo skoro dziadek został zamordowany, istniał pan Whitman itd. to musieli dac mu eliksir, ale to sie dopiero działo dla Gwen i Gideona. Tak samo, jak z napaścią tej dwójki na Gideona, zrobili to bo wiedzieli już że to musi się stać. Więc tak naprawdę wychodzi, że przyszłości nie można zmienić. Bo to co oni robili to nie były zmiany, ale wypełnianie..przeznaczenia?
Ale sprawa Jamesa była dziwna, bo tak jakby go zmienili. No bo Gwen już go nie widziała jako duch po tym, jak go uratowała w przeszłości, więc teoretycznie nigdy go nie poznała. Wiem, że za bardzo w to się zagłębiam, i przez to brakuje mi logiki, ale ten wątek jakoś wyjątkowo mnie poruszył

tak tak własnie otworzylam ksiązki i zauważyłam że 2010 (myślałam, że Gwen urodziła się w 1990) no i 1912 zamiast 1920 - ale to mniejsza z tym, tak to jest jak się pisze z pamięci.
Zgadzam się z Zuzą, ja dokładnie tak to rozumuję - sprawa Jamesa jest dziwna, wydaje mi się, że miała pokazać, że można zmienić przeszłość. Myślę, że gdyby teraz, z tą wiedzą Gwen i Gideon przenieśli się znowu wcześniej mogliby chociażby nie dopuścić do przeniesienia się Lucy i Paula do przeszłości - po prostu podzielić się ta wiedzą którą mają teraz, ale skoro wszystko dobrze się skończyło to czy jest sens? czy warto ryzykować? można się naciąć i stworzyć coś gorszego (tu kłania sie film "Efekt motyla")
Wydaje mi się, że wątek z Jamsem byłby łatwiejszy do wyjaśnienia gdyby po jego uratowaniu Gwen o nim zapomniała, bo teraz to tak jakby wytworzyły się dwie linie czasowe, ta w której James był i ta w której go nie będzie (nie było) tzn jego ducha . Gdyby po prostu został "wymazany" z jej pamięci byłoby to łatwiejsze do wytłumaczenia ... ale no wlasnie, to tylko tworzy kolejne ale no bo jakby miała go uratowac gdyby go nie było Dlatego myślę, że autorka celowo to zrobiła, żeby ukazać właśnie paradoks dziadka . Powrót do góry
No dobra. Czyli.

Lu i Paul nie żyją, ale tak naprawdę żyją tylko, że nie żyją dla nich.
wszystko jasne. naprawdę.. zastanawiam się czy autorka to wszystko sama pojęła. A jeśli chodzi o wątek Jamesa bardzo mnie poruszył, naprawdę
Myślę, że oni sobie zdali sprawę, że lepiej nie ingerować w przeszłość, i zostawić wszystko takie jakie jest. No i zawsze mogli ich odwiedzać w przeszłości, taki wypad na kawę do lat 20 XIX wieku
Z tym Jamsem, trudno to wytłumaczyć, ale na szczęście nie jest to jakiś główny wątek.. Też myślałam, że może Gwen o nim zapomni, chociaż to by przekreśliło wtedy misje uratowania go. Z kolei, gdy go uratowała i nie był duchem to nigdy by go nie poznała, więc też nie ratowała. I tak w kółko. Więc lepiej chyba się nad tym nie zastanawiać i cieszyć się, że jej się udało.
Ogólnie rzecz biorąc Pani Gier bardzo dobrze przedstawiła podróże w czasie, biorąc pod uwagę jak skomplikowane to jest. Może jest kilka nielogicznych zdarzeń, ale tego chyba nie da się tak w 100% logicznie wytłumaczyć. Szczególnie, że podróże w czasie raczej nigdy nie będą możliwe, chyba że bardzo tajne, bo nikt z nas nikogo z przyszłości nie spotkał . To taka dziwna myśl...że nam się wydaje, że w przyszłości może będzie to możliwe, a jednak to że nie spotykamy ludzi podróżujących w czasie świadczy, że jednak nie, bo przecież dla ludzi za 100 lat będziemy przeszłością, tak jak dla nas jest nią początek XIX wieku chociażby. I jak tu biorąc tak zakręcone zagadnienie ułożyć idealną fabułę, chyba sie nie da . Ale pani Gier i tak to wyszło naprawdę nieźle. Powrót do góry
No trzeba przyznać autorka się postarała o to żeby potem można było długo omawiać pewne kwestie książki. Jestem ciekawa jak ona to wszystko sobie wyobraziła, no bo L. i P. nie żyją ale jednak w przeszłości żyją, albo sprawa z tym ich dzieckiem, to już wgl pogmatwane Autorka ma wielką wyobraźnię, jestem ciekawa czy dla niej to wszystko ma jakiś tam utarty schemat, czy jednak od początku miała plan by zamieszać w tej książce.
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi ;C
Założę się, że autorka miała to rozpisane na wielkich brystolach xD Kto z kim, kiedy, na co to wpłynęło, jak się łączyło itd Ale i tak musi mieć MÓZG, żeby to wymyślić i ogarnąć Powrót do góry

Założę się, że autorka miała to rozpisane na wielkich brystolach xD
O taak I to po kilkanaście.

Mam jeszcze jedno pytanie: Czyli, że pan Bernhard jest bratem Gwen?

Mam jeszcze jedno pytanie: Czyli, że pan Bernhard jest bratem Gwen?
Wydaje mi się, że nie, ponieważ: Lucy powiedziała w epilogu: Kiedy nasze dziecko będzie miało dzieci, one zdążą się już zestarzec nim Gwenny się urodzi. A pan Bernhard przecież jest bardzo stary. Czyli jest on synem brata lub siostry Gwenny Powrót do góry
Jej rodzeństwo miało się urodzin w 1920, akcja to 2011, więc miałby wtedy 91 lat Jest on stary, ale chyba nie aż tak ,więc pewnie jest jej bratankiem, skoro ma to samo nazwisko, co fałszywe należące do Lucy i Paula
Jezu, ale to wszystko pokręcone, ale da się nawet zrozumieć Powrót do góry
http://kwejk.pl/obrazek/991972/koniec.html tak właśnie się czuję myśląc o tej serii ;3

http://kwejk.pl/obrazek/991972/koniec.html tak właśnie się czuję myśląc o tej serii ;3
Ja się tak samo czuję. Boże, żeby tak świetną książkę zakończyć na trylogii.? To po prostu okropne Powrót do góry
mamciu... wzruszyłam się patrząc na ten obrazek... kurczę, aż się boję skończyć tą serię.
Hej :* Jestem nowa ))

Zieleń szmaragdu jest naprawdę świetna, choć nie tak jak dwie poprzednie części.
No, ale wg mnie ta część jest najbardziej śmiechowa... Xemerius jest najlepszy, a jego teksty rozśmieszają mnie do łez.

Co do SPOILER: pana Bernharda to ja uważam, że on może być jednak bratem Gwen.
Doszłam do takiego wniosku, ponieważ dziadek Gwen, Lucas, umarł 6 lat wcześniej niż toczy się teraźniejsza akcja, czyli w 2005 roku i chwili śmierci miał chyba 80 lat, a przynajmniej tak mi się kojarzy, że wyczytałam w którejś części. Z obliczeń wynika, że w 2011 miałby ok 86 l. Natomiast wiadomo, że (w Czerwieni Rubinu tak pisze), że pan Bernhard jest w wieku lady Aristy, a przynajmniej tak się Gwen zdaje. Nie wiem ile lat ma Arista, ale wg mnie nie była dużo młodsza od Lucasa. Jeśli miałaby 80 lat, to urodziła by się w 1931 roku. Więc skoro pan Bernhard mógłby być w jej wieku, to też musiałby się ok tego roku urodzić. A jak wiadomo drugie dziecko Lucy i Paula przyszło na świat w 1919 roku.
Więc moim zdaniem pan Bernhard to brat Gwen, aczkolwiek mógłby być jej bratankiem...
No, nie wiem, być może się myślę )) Koniec SPOILERA

A sceny GiG takie sobie... Powrót do góry
Mi jednak trudno wyobrazić sobie, żeby 'lokaj' miał 92 lata i robił to wszystko, co pan Bernhard Więc jednak obstawiam, że to jej bratanek, co i tak sprawia, że starszy z niego pan, bo ma ok. 70 lat
Hej jestem na forum nowa, ale Trylogia Czasu zmusiła mnie do zarejestrowania się tu
Po przeczytaniu, tak jak niektóre z forumowiczek czuje niedosyt, ale mimo to nie chciałabym aby pani Gier napisała czwartą część ponieważ mogłaby ona zepsuć wspaniałą trylogię.
A teraz mam takie pytanie:
Czy tylko ja od pierwszej części wiedziałam, że Lucy i Paul są rodzicami Gwen?
Bo z tego co wiem, niektóre moje koleżanki nie miały co do tego najmniejszych podejrzeń, chociaż epilog w "Czerwieni Rubinu" by jak dla mnie dość jednoznaczny i dosadny.
A, tak na marginesie...mimo, że po przeczytaniu "Czerwień Rubinu" wiedziałam na 100%, że Gwen jest córką L&P to w "Zieleni Szmaragdu" nie wiem dlaczego był to dla mnie szok, tak jakoś się wzruszyłam... Powrót do góry
marry ja od epilogu Czerwieni, również byłam praktycznie pewna, że Gwen to córka L&P
Ja też byłam tego pewna od pierwszej części, a potwierdzenie moich przypuszczeń odnalazłam, gdy mama Gwen tłumaczyła się dlaczego tak namieszała z tą datą i fakt, że oni w czasie jej narodzin przebywali u jej matki to już po prostu byłam tego pewna. ;D Powrót do góry
Książka jest świetna Jej najlepszą stroną jest humor - czy czytałam w szkole, w autobusie, czy w domu, z mojej twarzy prawie nigdy nie schodził uśmiech, bo dosłownie co druga kwestia była dowcipna! Za to dużo duży plus, bo dzięki temu wspominam ją bardzo przyjemnie.
Drugą zaletą są bohaterowie, chociaż z perspektywy czasu można dostrzec, że niektórzy z nich nie byli w pełni dopracowani. Na szczęście to wcale nie rzuca się w oczy podczas czytania i dzięki temu jeszcze łatwiej nam się wciągnąć w akcję, bo utożsamienie z postaciami jest wręcz mimowolne Gideon <3
Co do fabuły, zakończenie jest niestety nie w pełni satysfakcjonujące pomysł z nieśmiertelnością jest taak naciągany i przesadzony, że trochę mnie zniechęcił Rzeczywiście, zgadzam się z Agnnes, że od drugiej połowy, pani Gier jakby straciła wenę i chciała za wszelką cenę doprowadzić serię do końca. Podczas gdy na rozterki sercowe Gwen poświęciła kilkanaście stron, decydujące rozwiązanie potraktowała po macoszemu To było bardzo nierówne. I jeszcze ta sprawa z podróżami, czasem wszystko było tak poplątane, że trudno było nadążyć za kolejnymi zagadkami. Nie podoba mi się to rozwiązanie z Jamesem, ten paradoks jest taki... niewytłumaczalny Na szczęście to moje jedyne zastrzeżenia.
Co tu dużo mówić, mimo to cała trylogia jest boska i na pewno nieraz do niej wrócę, żeby jeszcze raz poczuć tyle płynących z niej pozytywnych emocji. Trylogia Czasu trafia do moich ulubionych książek i serdecznie ją wszystkim polecam, jeszcze raz