ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

W oryginale Passion, ale nie sądzę, żeby przetłumaczyli jakoś inaczej.
Pojawiły się już pierwsze newsy, że trzeci tom Upadłych premierę światową będzie miał już 14 czerwca 2011. Sądząc jednak po wcześniejszych wydaniach, w Polsce pojawi się w okolicach października-listopada.
Na oficjalnej stronie Lauren Kate pisze o Passion. Głównie możemy się dowiedzieć, że będzie to prequel (kolejna książka odwołująca się do wydarzeń mających miejsce przed opisanymi już w poprzedniej książce) Upadłych i Udręki obejmujący ponad 5000 lat wstecz w nowe światy, w nowe epoki z każdym rozdziałem. I w końcu ma się wyjaśnić każdy ważny moment z życia Daniela i Luce. Lauren pisze też, że to prawdopodobnie największe jak dotąd dla niej wyzwanie (w sensie pisania, oczywiście). Niestety dalej pojawia się wzmianka, że książka będzie dużo bardziej skomplikowana niż poprzednie. Autorka podaje też książki, które przeczytała, zanim napisała Upadłych (w większości są one powiązane z historią Biblii).
Całość możecie znaleźć na laurenkatebooks.net

Większość pewnie widziała już potencjalną okładkę książki. Piszę potencjalną, bo moim zdaniem to fanmade. Lauren nie umieściła jeszcze żadnych komentarzy dotyczących okładki Passion, więc pewnie, na szczęście, będzie inna.


Właśnie przed chwilą na fejsie została opublikowana oficjalna okładka.
Moim zdaniem jest o wiele gorsza od okładek poprzednich dwóch części tutajpoczkategori
Piękna xD Naprawdę, Luce wygląda niesamowicie, bo sądzę, że to ona jest na okładce (chociaż we współczesnym wcieleniu ma krótkie włosy) xD
Brawa dla grafików. Postarali się
A mi się chyba bardziej podobały wcześniejsze okładki ;P Ta dziewczyna wydaje się taka... nie wiem, nienaturalna. I poprzednie sukienki były ładniejsze tutajpoczkategori


Poprzednie były bardziej w stylistyce Victorii Frances (http://pl.wikipedia.org/wiki/Victoria_Franc%C3%A9s) -> http://www.victoriafrances.es/
Ta jest inna, ale spójrzcie, jakie ma piękne kolory, takie żywe. Tylko ten kwiatek trochę odstaje, bo Luce od Daniela dostawała takie białe, jak się nazywały? Nie pamiętam.
A mi się całkiem podoba. W pewnym sensie oddaje charakter książki ^^ Przynajmniej jest ładniejsza od tej, która dotychczasowo krążyła w internecie i robiła za okładkę ;D Luce ma tu długie włosy prawdopodobnie dlatego, że Lauren opisuje tu jej wcześniejsze żywoty, gdzie tak wyglądała.
A te kwiaty to przypadkiem nie były białe piwonie? Coś kojarzę. I chociaż czerwona róża na tle czarnej sukni wygląda zjawiskowo, to mogliby odejść od tego stereotypu tutajpoczkategori
mi się wlaśnie nie podoba, dlatego, że jest taka żywa. Ogolnie lubię jaskrawe okładki, ale zaczęli już od stonowanych, z jednej palety i raczej w szarosciach - i dla mnie tak właśnie powinno zostac. Poza tym Luce mi się tu definitywnie nie podoba! ;p
Mi się bardzo ta okładka podoba. A książki już się nie mogę doczekać: D tutajpoczkategori
Może trochę ją jeszcze zmienią? To w sumie dopiero pierwsza propozycja.
mi się nie wydaje :/ ale może MAG tym razem wprowadzi jakieś zmiany. Chociaż przy poprzednich 2 niczego nie ruszał, więc raczej marne szanse... tutajpoczkategori
No mi się podobały te mroczne i szare odcienie, ale w sumie nie miałabym nic przeciwko żywszym kolorom - te są całkiem fajne. Jedyne zastrzeżenia mam do tej dziewczyny, noo ;P Jeśli ją poprawią, to będzie gitara
Uważam że jest okey i nawet mi się podoba Poprzednie lepsze ale ta też ma coś w sobie tutajpoczkategori
Ogólnie to średnio mi się podoba. Kolorystycznie nie pasuje do poprzednich części...
mi się nie podoba sprawia wrażenie komputerowej i ta twarz jest trochę dziwna. poprzednich okładkach twarz była zakrywana. tutajpoczkategori

When I started writing Passion, I knew the series was bursting into some very exciting uncharted territory. This chase backwards through time, with each chapter set in a different country and a different century across five thousand years is undoubtedly the most romantic, most intense, most…passionate book I’ve ever written–and I think you’ll agree it has the cover to match. I love the dramatic bursts of color, the intensity and desolation of the backdrop, and of course, the dress. It’s also the perfect book to show just a hint of Luce’s face. I am counting down the days until I can share the book with you, but in the meantime, I hope you love the cover as much as I do.

Kiedy zaczęłam pisać “Pasję”, wiedziałam, że seria wpada na jakieś bardzo ekscytujące nieodkryte tereny. Ten pościg wstecz przez czas, z każdym rozdziałem umiejscowionym w innym państwie i innym stuleciu, w przeciągu pięciu tysięcy lat jest bez wątpienia najbardziej romantyczną, najbardziej intensywną, najbardziej… namiętną książką, jaką kiedykolwiek napisałam – i myślę, że zgodzicie się, że ta okładka tu pasuje. Uwielbiam te dramatyczne wybuchy koloru, intensywność i spustoszenie tła, i oczywiście – sukienkę. To jest również idealna część, by ukazać nieco twarzy Luce. Odliczam dni aż będę mogła podzielić się z Wami książką, a w międzyczasie, mam nadzieję, że pokochacie okładkę równie mocno jak ja.

Aż mam ochotę już przeczytać książkę
ven_detta - wielkie dzięki za tłumaczenie ;*
Nie, nie pokocham tej okładki tam samo mocno jak autorka.
Jak na nią patrze to mi po prostu nie pasuje do tej serii. Kurcze Upadli i Udręka miały naprawdę faje okładki a ta ? no nie wiem, może jestem dziwna może...
Ta Dziewczyna i te tło... nie oddaje takiego klimatu jaki był w poprzednich częściach. tutajpoczkategori
Okładka jest śliczna, taka kolorowa, żywa, choć nie pasuje do poprzednich części. I lepiej by było, gdyby nie było widać twarzy Tak myślę. Ale tło jest piękne
Data wstępnej premiery w USA to 14.06.2011. U nas może to być wrzesień-październik-listopad. Może wcześniej, ale wątpię. A tak poza tym, to jest założony osobny temat. Tam masz wszystko ;D tutajpoczkategori
Średnio mi się podoba w porównaniu do dwóch poprzednich, które były śliczne moim zdaniem.
Każdy rozdział osadzony w innym miejscu i czasie ? Już nie mogę się doczekać
Generalnie okładka może być, ale spodziewałam się czegoś troszkę lepszego.
Ooo. Okładka bardzo ładna, ale według mnie jakoś tematycznie się nie zgadza. Owszem, jest dziewczyna, ale... W pierwszej i drugiej części okładki były utrzymane w takich stonowanych kolorach, np. "Upadli" to odcienie granatu i czerń, "Udręka" szary i czerń, a tu? Miks kolorów I wolałabym, żeby dalej nie pokazywali jej twarzy xD Tak fajniej jakoś. Ale ogólnie... okładka 8/10. Oooch, jak mnie rwie do tej książki A tu trzeba czekać, wrrr.
Dziewczyny, jakieś spekulacje? Ja stawiam, że w tej części będzie dużo Cama
Chociaż jak Lauren powiedziała o pasji i namiętności.... =.= Coś mi tu śmierdzi Wielkimi Momentami Luce i Daniela .
Mówicie, że ma tu długie włosy. Zakładając, że na poprzednich okładkach to też była ona, to non stop miała długie włosy
Tirinideth, to były białe orchidee, o ile mnie pamięć nie myli tutajpoczkategori
Białe Piwonie

Okładka średnio mi się podoba, pomysł ok - nawiązuje do wcześniejszych - tylko coś w wykonaniu jest nie tak , nie wiem ? za chuda ta dziewczyna, nieproporcjonalna ... no coś mi nie pasuje.

Serię lubię, mam nadzieję, że 3cia część nie będzie naciągana

Wiadomo w ogóle ile ma ich być w serii ??
poprzednie były o wiele ładniejsze tutajpoczkategori
MUlka - narazie w planach są cztery części, jednak o tej nic nam nie wiadomo xD. Pewnie na coś się natkniemy wraz z premierą Passion ^^
Jej, niech ten czas szybciej leci.. !
A wiecie coś może o filmach? Czy planują coś kręcić na postawie Upadłych ? tutajpoczkategori
Hmm na forum MAG wyczytałam, że planują wydać Passion w czerwcu!! (wiadomość z 3go marca) przy czym dodają : "Jeśli wszystko pójdzie dobrze"

do wglądu klik!
Na Facebooku wydawnictwo ogłosiło, że premiera będzie 29 czerwca i będzie miała tytuł "Namiętność". Mnie tam się podoba

Na Facebooku wydawnictwo ogłosiło, że premiera będzie 29 czerwca i będzie miała tytuł "Namiętność". Mnie tam się podoba

Pasja byłoby lepsze, ale namiętność też może być, choć trąci romansem z harlequina. Powrót do góry
Może czekają nas tam jakieś wybitnie namiętne sceny z przeszłości bądź przyszłości Luce & Cama albo namiętna przyszłość Luce&Daniela.. Zobaczymy
Beznadziejne to tłumaczenie tytułu. No ale cóż, nie raz się tak nasi rodowici tłumacze popisali, nie tylko jeśli chodzi o ksiażki.

I błagam, nie Lucy tylko Luce! Powrót do góry
Sorry...
Potwierdzam, oto info z ParanormalBooks:

Namiętność (Passion) – Lauren Kate

premiera: 29 czerwca 2011

premiera polskiej okładki: 8 kwietnia

Tego samego dnia (8.04) ma być też premiera okładki do Darów Anioła tom 4 xD Świetne wieści Powrót do góry

Beznadziejne to tłumaczenie tytułu. No ale cóż, nie raz się tak nasi rodowici tłumacze popisali, nie tylko jeśli chodzi o ksiażki.

Nie no, w sumie jednym z polskich znaczeń "passion" to właśnie "namiętność". I myślę, że o nią tu chodziło, a nie o pasję jako taką. Więc jak dla mnie ok
Jeeej, tyle ostatnio tych premier się namnożyło Aż się nie mogę doczekać!
Może masz rację, ven ;p chodzi mi głównie o to, że nie wyobrażam sobie słowa 'Namiętność' na tej okładce, która była podana na poprzedniej stronie Powrót do góry
O właśnie, dobre spostrzeżenie co do okładki. Ja też sobie tego nie wyobrażam na oryginalnej okładce, a może zmienią ? Jeśli tak to oby na jakąś sensowną, która pasowałaby do tytułu.
Można zasugerować. Bo akcja z "Mechanicznym aniołem" chyba nauczyła ich czegoś w tej kwestii
Nie należy olewać fanek Powrót do góry
Ech, zupełnie jak dla mnie nie pasują ani tytuł ani okładka.
Ponieważ i "Pasja" i "Namiętność" są bardziej ... no nie wiem. Nie pasują do tej serii. No i ta okładka...
Tytuły 1 i 2 części brzmiały bardziej mrocznie, tak samo jak ich okładki przyciągały wzrok, nie było widać twarzy Luce i miały ciemne odcienie.
Tutaj cały ten tajemniczy urok i ta taka magia i mrok zostały odkryte.
Osobiście spodziewałam się czego innego.
Ale co z tego... Nie okładka i nie tytuł są ważne. Mam nadzieję, iż książka będzie super ! : )
No w sumie 'passion' można przetłumaczyć na 'namiętność'... Dowiemy się, co bardziej pasuje po przeczytaniu książki. Może ten kto to tłumaczył uznał, że tak będzie lepiej ;D Pozostaje nam tylko czekać na okładkę, ale wątpię, żeby dużo się w niej zmieniło. Powrót do góry
Wypadałoby zmienić tytuł tematu z Pasji na Namiętność

Nie mogę się doczekać! Pani Kate trochę się zapędziła w kozi róg w Udręce.. No zobaczymy...
Spodziewam się po tym tomie naprawdę ciekawych wątków - może wreszcie dowiemy się części prawdy o Luce i jak to właściwie było na początku Okładka średnia, tytuł w sumie ok, ale rzeczywiście trąci harlequinem. Ogólnie, nie mogę się doczekać Powrót do góry
Będę musiała jakoś przemycić tą ksiązkę do domu bo mój tata ostatnio zaczął się czepiać, że mam "nie czytac tych romansideł bo się zdemoralizuję" Zazwyczaj mówię mu wtedy, żeby się odczepił bo nie dowiem się z tych książek niczego czego już bym nie wiedziała. Gdybyście widziały jego minę jak zobaczył okładkę do "Nefilima" Ten tytuł mnie nie urządza...

This is the third book in the incredible "Fallen" series. Before Luce and Daniel met at Sword & Cross, before they fought the Immortals, they had already lived many lives. And so Luce, desperate to unlock the curse that condemns their love, must revisit her past incarnations in order to understand her fate. Each century, each life, holds a different clue. But Daniel is chasing her throughout the centuries before she has a chance to rewrite history. How many deaths can one true love endure? And can Luce and Daniel unlock their past in order to change their future?

co mniej więcej znaczy to:

Zanim Luce i Daniel spotkali się w Sword & Cross, zanim walczyli z Nieśmiertelnymi, mieli już za sobą wiele żyć. I tak Luce, zdesperowana by złamać klątwę, która potępia ich miłość, musi ponownie odwiedzić swoje przeszłe wcielenia, aby zrozumieć swój los. Każdy wiek, każde życie, posiada inne wskazówki. Lecz Daniel ściga ją na przestrzeni wieków zanim będzie miała szansę napisać historię na nowo. Ile śmierci może znieść prawdziwa miłość ? I czy Luce i Daniel uwolnią swoją przeszłość aby móc zmienić swoją przyszłość?

niezbyt treściwe i w sumie nic nowego, ale ładnie brzmi Powrót do góry
Wiecie co? Mam coraz silniejsze wrażenie, że Lauren rozdzieli Luce i Daniela. Nie, żebym się nie cieszyła, bo to będzie najlepsze, co może tą serię spotkać. No, jeszcze ewentualnie przydzielenie Lucindy do Cama. Bo coś czuję, że to właśnie oni są sobie przeznaczeni.
Strasznie się cieszę, że juz w czerwcu będzie premiera. Myślałam, że dopiero tak w październiku. Mam nadzieje, że pani Kate wyjaśni trochę więcej, no i że będzie więcej Cama. Zgadzam się z Christie, też mam takie przeczucie. Zresztą było takie zdanie w pierwszej części które potwierdza naszą teorię. Oby tylko autorka z niego skorzystała. Powrót do góry
W ramach odliczania czasu do premiery, na FB umieszczono ekskluzywne rozdziały na razie 2 (będą jeszcze 2)
pierwszy to wpis z Daniela dziennika:
http://www.randomhouse.com.au/fallenbooks/Daniel_Journal3.html

drugi to walka Daniela z Gabbe:
http://www.randomhouse.com.au/fallenbooks/Daniel_Gabbe_Fight3.html

niestety oczywiście po angielsku :/

I nie wiem czy to było podawane, ale IV-ty tom ma nosić tytuł RAPTURE (zachwyt, rozkosz, ekstaza ... uniesienie kto wie jak w zabrzmi w Polsce ) - planowane na rok 2012
ja mogę się zabrać za tłumaczenie tylko potrzebuję kogoś do pomocy.

edit: dobra, to 1 skończę sama za mną już 2/3

iii jest

Prolog: Neutral Waters

Golden, British Columbia
21 marca 1992 roku

Następnym razem muszę jej odpuścić.

W tym życiu już za długo jesteśmy razem. Nasz los jest przesądzony. Stara katastrofa już czeka. Pióro trzęsie się, gdy wypisuje te słowa:
Nie mogę jej ocalić.
Minął miesiąc, odkąd spotkaliśmy się w księgarni. Miesiąc, odkąd się przedstawiła, tym razem jako Lucy, która wygląda uroczo z rumieńcem, gdy zagarnia włosy za ucho, ściskając moją dłoń. Miesiąc trzymania tej dłoni w mojej, każdego popołudnia, po jej powrocie ze szkoły.
Zapamiętałem każdy jej centymetr. Smakowałem każdego poru miękkiej skóry i zapełniłem zbyt wiele szkicowników jej hipnotycznymi oczami. Nie ma nic bardziej gorzkiego niż ten miesiąc euforii. Miłość taka sama, jak w każdym innym życiu.
Jestem głupcem, rozkoszując się nim. Zwłaszcza, że koniec jest tak bliski.
Wieki temu Gabbe poradziła mi, żebym nie spisywał tej książki. Istnieje długa lista powodów, dlaczego ma rację. Polowano na mnie, przez rzeczy, które pisałem. Przez próby herezji. Przebyłem śmiertelne pokolenia z ceną na głowie. Oczywiście, teraz istnieje dla mnie jeden powód:
Gdybym nigdy nie napisał The Watchers: Mitu o średniowiecznej Europie, Lucinda nigdy nie wpadłaby na mnie, przeczesując półki w bibliotece uniwersyteckiej, gdzie jej siostra uczęszczała do college’u. Nigdy nie poprosiłaby mnie, żebym przespacerował się nią przez campus, by spotkać Verę po zajęciach, nigdy nie wypracowałaby tyle odwagi, by dać mi swój numer wypisany na odwrocie recepty. Nigdy nie wylądowalibyśmy w domu jej rodziców tej nocy. Nigdy nie przedzieralibyśmy się przez zaspy śnieżne na ścieżce za jej domem, nie gadalibyśmy godzinami, nie śmialibyśmy się jakbyśmy znali się od tysiącleci.
Nigdy byśmy się nie zakochali.
A ona żyłaby do końca swoich dni.
Nie. Nawet teraz, na tych prywatnych stronach, dlaczego wciąż robię sobie nadzieję?
Prawda?
Lucinda znalazłaby mnie bez względu na moją głupią książkę. Jak zawsze. Śledziłaby mnie i zaniżała linię obrony, nigdy nie rozumiejąc. Ciągle by się zakochiwała. Tysięczny i pierwszy raz w swoim życiu.
A dlaczego nie? To dla niej żadna tortura… dopóki nie nastąpi koniec.
To oznacza, że ja muszę coś zmienić.
Bo, jak Niebo mi świadkiem, nie mogę tak dłużej. Agonia towarzysząca kolejnej stracie mnie zniszczy. Doprowadzi mnie do szaleństwa.
Musieć oglądać jej wejście w blask wiedzy…
Nie mogę.
Niech te strony posłużą za zapis: Jeśli odsunięcie jej od mojej duszy ma trwać siedemnaście lat, a wiem, że tak będzie, to tak zrobię. Uzależnienie się zmniejszy. Ból musi się stłumić. Czy to w ogóle możliwe? Że pewnego dnia miłość wypuści mnie ze swoich więzów? Dopóki jest tylko wspomnieniem, a nie narkotykiem, który muszę mieć? To zbyt trudne do wyobrażenia, jednak to jedyna opcja, jaka mi pozostała. Jeśli to dla niej zrobię, Lucinda będzie miała długie i zdrowe życie. Zrobi coś, czego nie zrobiła dotąd: Umrze staro.
Będzie kochać i kwitnąć, i znajdzie szczęście. Wszystkie rzeczy, których do tej pory nie znała. Wszystko beze mnie.
Teraz jest za późno, ale nie zawsze tak będzie. Już zacząłem przygotowania do naszego kolejnego spotkania, siedemnastoletniej drogi w dół.
Jak ją uratować. Jak odepchnąć od siebie.
Wczoraj poszedłem na spotkanie.
Na rogu Grand i Calgary znalazłem ulotkę: 12 kroków, jak przezwyciężyć swój nałóg. Byłem roztrzęsiony, nie widząc jej od pięciu godzin. Pięć godzin. To wszystko, co mogłem zrobić, czekając na nią, zanim wróciła ze szkoły, żeby móc wziąć ją w ramiona i…
Odepchnąć.
Ponieważ zawsze musiałem się odsunąć. Oprócz momentów, w których tego nie robiłem, momentów jej śmierci.
Kiedy tylko ją pocałowałem, kiedy zrobiłem to, do czego zostałem stworzony, odbierano mi ją.
Miłość. Zanik. Prosto w powietrze.
Znałem to wszystko tak dobrze, ale nigdy nie było łatwiejsze do kontrolowania.
Więc przypomniałem sobie adres na ulotce. Wsiadłem do autobusu, przejechałem kawałek i wysiadłem. Wszedłem do przybudówki koło kościoła, niskiej i ciemnej. Usiadłem na krześle w wąskim gronie osób o ponurych twarzach. Kiedy nadeszła moja kolej, wstałem. Odchrząknąłem i starałem się zignorować się palenie w skrzydłach, gdy wypowiadałem słowa: Cześć, mam na imię Daniel i jestem uzależniony.
Pokiwali głowami. Poprosili: Opowiedz nam o swoich największych osiągnięciach.
Innego dnia. Na przykład. Poszedłem z moim “narkotykiem z wyboru”. Tylko spacer po lesie, to wszystko. Padał śnieg, słońce paliło przez liście drzew i ona. Mogę się założyć, że nikt nigdy nie czuł się bardziej żywy. To tak, jakby zawsze było mi mało. Wiem, że to mogło zbrzydnąć… Wiem, że mogłem tańczyć z przedawkowania… Ale jeden piękny pocałunek był tak kuszący. Prawda jest taka, że za każdym razem jest dokładnie jak po przedawkowaniu. Każdy moment przewyższał metafory.
Powiedzieli: Teraz opisz dno.
Pustka. Żywe ciało i konsumpcja. Próżnia rozrywająca moje ciało, wyrywająca wszystko, co żywe. Ciężar, gdzie powinna być nieważkość. Wycofywanie gorsze niż piekło.
Potem spytali: Więc czy warto?
Zamilkłem, bo tak, wszystko jest tego warte i nie, nie warto.
A ci dranie spojrzeli na mnie, jakby rozumieli.
W pewnych kręgach mówi się, że mam urojenia co do wielkości, ale to nie to. Rozpoznałem siebie w każdej z tych dusz wokół siebie, na spotkaniu. Moje smutki, samotność odbijające się w każdym z nich. Ich skóra była żółta, pachnieli jak… Piekło, a ich oczy zapadły się w jakiejś słabej rezygnacji. I każdy z nich mówił mi, że będzie lepiej.
Łatwiej.
Nie dla mnie.
To nie będzie działać. Mówili o romansie z nostalgią i to w sposób, że aż im zazdrościłem. Ale wszystkie te spotkania opierały się na ich motto, tym całym pewnego dnia, co na mnie nie działało.

Jeden dzień w porównaniu do sześćdziesięciu lat to jak kropla w morzu, tego, czego szukam. Wypełniała mnie wieczność pozbawiona jednej rzeczy. Ziejąca pustka, niemożliwa do opisania.
Istniał także problem Boga.
Powiedzieli: Pozwól mu przywrócić się do normalności. Odwróć się do niego.

A ich twarze raziły rozczarowaniem, kiedy powiedziałem szczerze, że Bóg jest, ale mi nie pomoże. Wiedziałem, co myślą: Za jakiś czas, kilka kolejnych spotkań, proste, trzeźwe perspektywy i się nawróci. I żałuję, że tak być nie może.
Jedyną zaletą spotkania było to, że kiedy wyszedłem, byłem bardziej pewien niż zwykle:

Uzależnienie nie zabija mnie. Jestem trucizną zabijającą ją.
Wszedłem w cień za kościołem, pozwalając skrzydłom wyślizgnąć się i rozpostarłem je szeroko.

Nigdy nie czułem się tak pełen mocy. Nawet kiedy odlatywałem, w śnieżnobiałe niebo, ponad zamieć, której od kilku dni oczekiwali. Skrzydła nie mogły mnie uratować. Moja natura nie mogła mnie uratować. To dusza ma coś do zrobienia. Muszę zamknąć jej ciężkie drzwi dla niej.
W następnym życiu.
W tym życiu zaszedłem za daleko. Nic już tego nie powstrzyma.
Znów zaczęło padać i musiałem zniknąć. U Lucy była dziś łyżwiarska impreza. Vera zaprosiła wszystkich jej przyjaciół i obiecałem, że przyjdę.
To jest to.
Pojawię się. Wiem, co nadchodzi. I będę ją kochać do ostatniej chwili.
To będzie ostatnia Lucinda, która umarła w moich ramionach.

Następnym razem jej odpuszczę.
DG Powrót do góry
Łaa, prolog jest ciekawy Dzięki wielkie Christie za tłumaczenie Co tu dużo mówić, nie mogę się doczekać.
Dzięki za tłumaczenie ; *
W sumie prolog ciekawy ale trochę nużący. Jak taka miałaby być cała książka to ja nie wiem jakbym miała przez nią przetrwać. Mam nadzieję jednak, że dalsze rozdziały naprawdę będą interesujące Powrót do góry
Dzięki za tłumaczenie ;*
Cóż... Trochę nużący, al końcówka mnie zaciekawiła. I tak czekam z niecierpliwością na wydanie tej książki u NAs.
pierwsza część I rodziału

Exclusive Chapter: Daniel and Gabbe’s Fight

Daniel wypadł z pokoju Cama w Sword&Cross i złapał oddech w cichym hallu. Impreza szalała tuż za nim. Obchodziło go to, oczywiście, martwił się o Luce, która nadal była w środku. To było jej pierwsze wprowadzenie do życia w poprawczaku. Ale jeśli będzie chciała od niego uciec, Daniel sprzeciwi się bezczynnemu siedzeniu i patrzeniu, co będzie dalej. To byłoby jak wydzieranie jego własnego serca z klatki i rozdzieranie go na kawałki.
Gdzie Gabbe? Mieli się spotkać dość dawno. Daniel sam nie wiedział, czemu jest zaskoczony. Już bardzo długo w obecnym życiu Gabbe była mniej-niż-idealnym aniołem stróżem Luce. Może ta cała ich umowa to jeden wielki błąd.
Spacerował po korytarzu w tę i z powrotem, zbyt świadom każdego impulse w swoim ciele. Jak niezdarnie czuł się tutaj, na ziemi. Buty skrzypiały na podłodze. Jego oddech był ciężki i pełen rozdrażnienia. Zegarek na ręku tykał.
Nawet nie wiedział, jak długo czekał na Gabbe, zanim się pojawiła. Ostatnio Daniel czuł się wytrącony z równowagi, odkąd Luce pojawiła się znikąd i znów wkroczyła do jego życia. Powinien wiedzieć, że przyjdzie, „zawsze przychodzi”, ale w jakiś sposób był ‘ślepy’ (ogłuszony/nieświadomy/głuchy). Znów.
Odkąd przybyła do Sword&Cross nie był w stanie trzeźwo myśleć. Ledwo potrafił trzymać skrzydła posłusznie złożone. To najtrudniejsze, co musiał zrobić. I nie mógł dojrzeć końca tego wszystkiego.
Tylko ich dwójka. Utknęli tu. Razem.
Jakby tego było mało, wszyscy wisieli nad nimi, ciekawi, jak to się skończy tym razem.
„Daniel.”
Twarz Gabbe była całkowicie wymalowana. Srebrne, błyszczące cienie do powiek uwydatniały jej wielkie, niebieskie oczy, a usta miała miękkie, pociągnięte różowym błyszczykiem. Biała swetrzana (moje słowo – chodziło o sweter ;p) sukienka i wysokie brązowe kozaki wyglądały jak z dinner-country-clubu, nie jak z imprezy-w-pokoju. Ze wszystkich aniołów, które odwiedzały Luce, tylko Arriane i Gabbe regularnie zmieniały wygląd, jak zauważył Daniel.
Arriane zdawała się znajdować ten sam rodzaj przyjemności w swoich różnych obliczach, jak ludzie przebierający się na Halloweenowy bal. Ale Gabbe była inna. Jakby dostosowywała swój wygląd i cechy do Luce, tak aby łatwiej było wślizgnąć się w jej życie. Tym razem Luce dorastała w Dixie, więc Gabbe stała się pięknością z południa.
Dla jasności – ponieważ to Gabbe, a Gabbe była aniołem – jej intencje były całkowicie niewinne, ale w murach Sword&Cross tak elegancki styl powodował, że wybijała się przed szereg najbardziej z nich wszystkich. Jej plan nie wypalił.
Teraz Daniel złapał ją za nadgarstek i odciągnął za róg hallu. Nie chciał, by zobaczył ich ktokolwiek wychodzący z imprezy Cama.
„Spóźniłaś się,” powiedział.
„Daniel, to tylko trzy dni. Już jesteś taki nerwowy?”
Trzy dni. To wszystko? Czuł się, jakby trwało to znacznie dłużej. Ponad trzy lata spędził w Sword&Cross bez Lucindy, bez kłopotów. Chodził na zajęcia. Wykonywał swoją robotę. Gdy Roland był w pobliżu, rozmawiali. Ale minęły tylko trzy dni odkąd Luce pojawiła się na campusie, a Danielowi już odbijało.
W ciemnym korytarzu twarz Gabbe była taka spokojna. Nie miała pojęcia, jak bardzo źle się dzieje. Nie mógł tego znieść.
„Trzy dni to więcej niż potrzeba, byś zaciągnęła gdzieś Luce i wszystko jej opowiedziała. Masz w ogóle pojęcie, ile miałem świadków w tym pokoju?” Odwrócił się z powrotem w kierunku pokoju Cama. „Muszę ci przypominać, jak on na nią patrzy? Jak wygłodniały.”
Zwykle Daniel po prostu przyłożyłby Camowi, jak tylko przekroczyłby granicę. Tak działo się wiele razy w każdym życiu. Wszystkie anioły walczyły. Roland odciągał ich od siebie tysiące razy. Ale w tym życiu było inaczej.
Daniel, owszem, wycofałby się, ale nigdy nie oddałby jej Camowi.
Dlatego potrzebował Gabbe. Pomyślał, że mogłaby pomóc.
Czuł się zmęczony i skłócony wewnętrznie. Nadal słyszał szum imprezy, a jego serce chciało zawrócić. Ale głowa nie wiedziała, co robić. Ktoś, może Molly, śpiewała na karaoke. „Tainted Love” (piosenka, zdaje się Marylina Mansona)
Luce prawdopodobnie tańczyła. Z rękami splecionmi na szyi Cama.
„Przykro mi,” powiedziała Gabbe. „To się nie powtórzy.”
„To nie może się powtórzyć,” poprawił ją. „Obiecałaś, że się zjawisz. I nie dotrzymałaś słowa.”
Gabbe spojrzała na niego, jakby niepewna, czy ma mu coś powiedzieć. Po chwili sięgnęła do skórzanej torby i wyciągnęła z niej małą prostokątną tabliczkę. Na samej górze wygrawerowano okrągły srebrny znak.
Daniel od razu go rozpoznał. Znak Celestial Trials (Niebiańskie Sądy, była na to jakaś nazwa w książce?). Sądy miały miejsce przy każdym przesileniu letnim i zimowym. Procesy wszystkich sporów między aniołami i demonami. Skazania dla jednych, nagrody dla innych.
Wszystko zarejestrowane i wyryte tam, na tabliczce w dłoni Gabbe.
Daniel wziął ją od niej. Minęło trochę czasu, odkąd taką oglądał.
Oczywiście jego imię nadal tam było, nadal w tej samej kolumnie, od czasów Upadku. Od czasu rozpoczęcia Niebiańskich Sądów.
Nie mógł i nie chciał pojąć sensu całej reszty. Liczby zawsze były oszałamiające i praktycznie nic innego nie miało znaczenia. Dla niego, czy dla świata. W końcu to tylko kilka rzeczy, nic nie znaczących.
Ale jak dostało się to w ręce Gabbe? Tylko niebiańscy sekretarze…
„Czekaj chwilę.” Zniżył głos do szeptu. Tożsamość sekretarzy była zwykle utrzymywana w tajmnicy. „Czy…?”
Gabbe pokiwała głową. „Po prostu wygrałam,” Odszepnęła.
Mógł stwierdzić, że Gabbe zmusiła się do uśmiechu, wrzucając tabliczkę z powrotem do torby.
„Więc musisz mi ufać, kochanie.” Jej głos znów stał się słodki, jakby nic się nie wydarzyło. „Masz tylko mnie.”
Daniel nie lubił myśleć o tym, co dzieje się w Niebie, ale wiadomości od Gabbe wstrząsnęły nim, przywracając bolesne wspomnienia. „Nadal protestują?”
„Bardziej niż zwykle,” Gabbe kiwnęła głową. „I, oczywiście, nadal chcą ciebie. Zawsze możesz zmienić zdanie.”
„Mam wystarczająco dużo na głowie,” warknął.
Wzdrygnęła się. Daniel natychmiast pożałował takiego tonu głosu. Czasem zapominał, że inni nadal dbali o stare sojusze.
„Przepraszam,” powiedział. „To po prostu nieoczekiwane wieści. Nie wiedziałem, że tam byłaś. Roland powiedział, że przekazałaś mu, że masz robotę w Ugandzie. Że byłaś w środku budynku, gdy Sophia pojawiła się i przyciągnęła cię z powrotem.”
„Małe, białe kłamstewko.” Gabbe wzruszyła ramionami. „Byłam w Ugandzie, w kopalnianych studniach.” Pochyliła się, by wyszeptać, „A wtedy wpadłam na Niebiańskie Sądy. Ale teraz jestem tu, nie? I postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy.”
Daniel westchnął, ale wiedział, że nadal coś jest nie tak. Pochylił się i odwrócił głowę, starając się pochwycić spojrzenie jej niebieskich oczu. „Czego mi nie mówisz?” Powrót do góry
Christie super tłumaczenie podobają mi się sceny z punktu widzenia Daniela , myślę, że 3ci tom będzie przeplatany rozdziałami z jego pamiętnika ...

kolejny fragment
http://www.randomhouse.com.au/fallenbooks/Arrianes_Day_Out3.html
Exclusive Trailer:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2Z-mHgIDtnI

“Z każdym nowym życiem wybiorę ciebie. Tak samo jak ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze.”

Zanim Luce i Daniel spotkali się w Sword&Cross, zanim pokonali Nieśmiertelnych, przeżyli już wiele żyć. Takim sposobem Luce, zdesperowana aby zniszczyć klątwę, która ciąży nad ich miłością, musi ponownie odwiedzić swoje poprzednie wcielenia, a wszystko po to, aby zrozumieć swój los. Każdy wiek, każde życie daje jej kolejną wskazówkę.

Ale Daniel poszukuje jej na przestrzeni wszystkich wieków, zanim Luce dostanie szansę na ponowne napisanie historii.

Ile śmierci może znieść prawdziwa miłość?

Czy mają prawo wedrzeć się w swoją przeszłość, aby zmienić przyszłość?
Każda historia ma swój początek.

***

Jeśli TO jest Daniel, to ja idę się pociąć... Jakaś masakra...
Info: http://paranormalbooks.pl/2011/05/04/exclusive-odslona-trailera-do-namietnosc-lauren-kate/
Hahahahaha, po prostu nie mogę
Tiri, oczywiście, że to jest Daniel i Luce, nie widzisz tej namiętności w ich pocałunku?
Trailery książek zaczynają mnie przerażać. Poważnie. Powrót do góry
Zaszumiał_wiatr, kurde, no patrz, masz rację! Nie zauważyłam tego ŻARU między nimi O ja głupia, jak mogłam tego nie wyczuć?

A teraz serio - Luce może być, ale ten Daniel... to jest to CIACHO, które tak uwielbiam? O nieeeeee, tego mi nie wmówią! Koszmar jakiś. I te skrzydła... Ja wysiadam.
Dobrze, ze nie zechcieli prezentować Cam'a. Wtedy to ja bym wysiadła ;P
Chociaż muszę przyznać wam rację, że Daniel w tym trailerze jest po prostu cudowny, a te skrzydła ah. No i macie rację ten żar, ta namiętność. Same ochy i achy... Powrót do góry
Dziewczynki, ale nie zarzucajcie nic mojemu tłumaczeniu, które jest pod trailerem
Haha xD A no tak.. Ta PASJA, ta NAMIĘTNOŚĆ... To Jest TO xD
Mam prezent:

http://www.youtube.com/watch?v=Ql9XDzpYLlg

Piękna piosenka. I trailer też niezły, tajemniczy i bez wpadki w postaci obrzydliwego kogoś kto miałby być niby Danielem! Powrót do góry
Heh no i znaleźli rozwiązanie żeby nie psuć postaci
Piosenka jest po prostu boska! I sam trailer niczego sobie, tylko ten wir... Kojarzy mi się z żyłami, no nie wiem, ale jak w takich badaniach Powrót do góry
fajny, fajny - taki trochę mroczny i też mi się podoba to, że nie narzucają wyobrażenia bohaterów
Zgadzam się z zaszumiał_wiatr Piosenka bardzo mi się podoba, no i ten trailer też niczego sobie... Powrót do góry


Lucinda!

The voices reached her in the murky darkness.

Come back! Wait!

She ignored them, pressing further. Echoes of her name bounced off the shadowy walls of the Announ cer, sending licks of heat rippling across her skin. Was that Daniel’s voice or Cam’s? Arriane’s or Gabbe’s? Was it Roland pleading that she come back now, or was that Miles?

The calls grew harder to discern, until Luce couldn’t tell them apart at all: good or evil. Enemy or friend. They should have been easier to separate, but nothing was easy anymore. Everything that had once been black and white now blended into gray.

Of course, both sides agreed on one thing: Everyone wanted to pull her out of the Announcer. For her protection, they would claim.

No, thanks.

Not now.

Not after they’d wrecked her parents’ backyard, made it into another one of their dusty battlefields. She couldn’t think about her parents’ faces without wanting to turn back—not like she’d even know how to turn back inside an Announcer, anyway. Besides, it was too late. Cam had tried to kill her. Or what he thought was her. And Miles had saved her, but even that wasn’t simple. He’d only been able to throw her reflection because he cared about her too much.

And Daniel? Did he care enough? She couldn’t tell.

In the end, when the Outcast had approached her, Daniel and the others had stared at Luce like shewas the one who owed them something.

You are our entrance into Heaven, the Outcast had told her. The price. What had that meant? Until a couple of weeks ago she hadn’t even known the Outcasts existed. And yet, they wanted something from her—badly enough to battle Daniel for it. It must have had to do with the curse, the one that kept Luce reincarnated lifetime after lifetime. But what did they think Luce could do?

Was the answer buried somewhere here?

Her stomach lurched as she tumbled senselessly through the cold shadow, deep inside the chasm of the dark Announcer.

Luce—

The voices began to fade and grow dimmer. Soon they were barely whispers. Almost like they had given up. Until—

They started to grow louder again. Louder and clearer.

Luce—

No. She clamped her eyes shut to try to block them out.

Lucinda—

Lucy—

Lucia—

Luschka—

She was cold and she was tired and she didn’t want to hear them. For once, she wanted to be left alone.

Luschka! Luschka! Luschka!

Her feet hit something with a thwump.

Something very, very cold.

She was standing on solid ground. She knew she wasn’t tumbling anymore, though she couldn’t see anything in front of her except for the blanket of blackness. Then she looked down at her Converse sneakers.

And gulped.

They were planted in a blanket of snow that reached midway up her calves. The dank coolness that she was used to—the shadowy tunnel she’d been traveling through, out of her backyard, into the past—was giving way to something else. Something blustery and absolutely frigid.

The first time Luce had stepped through an Announcer—from her Shoreline dorm room to Las Vegas—she’d been with her friends Shelby and Miles. At the end of the passage they’d met a barrier: a dark, shadowy curtain between them and the city. Because Miles was the only one who’d read the texts on stepping through, he’d started swiping the Announcer with a circular motion until the murky black shadow flaked away. Luce hadn’t known until now that he’d been troubleshooting.

This time, there was no barrier. Maybe because she was traveling alone, through an Announcer summoned of her own fierce will. But the way out was so easy. Almost too easy. The veil of blackness simply parted.

A blast of cold tore into her, making her knees lock with the chill. Her ribs stiffened and her eyes teared in the sharp, sudden wind.

Where was she?

Luce already regretted her panicked jump through time. Yes, she needed an escape, and yes, she wanted to trace her past, to save her former selves from all the pain, to understand what kind of love she’d had with Daniel all those other times. To feel it instead of being told about it. To understand—and then fix—whatever curse had been inflicted on Daniel and her.

But not like this. Frozen, alone, and completely unprepared for wherever, whenever she was.

She could see a snowy street in front of her, a steel-gray sky above white buildings. She could hear some­thing rumbling in the distance. But she didn’t want to think about what any of it meant.

“Wait,” she whispered to the Announcer.

The shadow drifted hazily a foot or so beyond her fingertips. She tried to grasp it, but the Announcer eluded her, flicking farther away. She leaped for it, and caught a tiny damp piece of it between her fingers—

But then, in an instant, the Announcer shattered into soft black fragments on the snow.

They faded, then were gone.

“Great,” she muttered. “Now what?”

In the distance, the narrow road curved left to meet a shadowy intersection. The sidewalks were piled high with shoveled snow, which had been packed against two long banks of white stone buildings. They were striking, unlike anything Luce had ever seen, a few stories tall, with their entire façades carved into rows of bright white arches and elaborate columns.

All the windows were dark. Luce got the sense that the whole city might be dark. The only light came from a single gas streetlamp. If there was any moon, it was hidden by a thick blanket of cloud. Again something rumbled in the sky. Thunder?

Luce hugged her arms around her chest. She was freezing.

“Luschka!”

A woman’s voice. Hoarse and raspy, like someone who’d spent her whole life barking orders. But the voice was trembling, too.

“Luschka, you idiot. Where are you?”

She sounded closer now. Was she talking to Luce? There was something else about that voice, something strange that Luce couldn’t quite put into words.

When a figure came hobbling around the snowy street corner, Luce stared at the woman, trying to place her. She was very short and a little hunched over, maybe in her late sixties. Her bulky clothes seemed too big for her body. Her hair was tucked under a thick black scarf. When she saw Luce, her face scrunched into a complicated grimace.

“Where have you been?”

Luce looked around. She was the only other person on the street. The old woman was speaking to her.

“Right here,” she heard herself say.

In Russian.

She clapped a hand over her mouth. So that was what had seemed so bizarre about the old woman’s voice: She was speaking a language Luce had never learned. And yet, not only did Luce understand every word, but she could speak it back.

“I could kill you,” the woman said, breathing heavily as she rushed toward Luce and threw her arms around her.

For such a frail-looking woman, her embrace was strong. The warmth of another body pressing into Luce after so much intense cold made her almost want to cry. She hugged back hard.

“Grandma?” she whispered, her lips close to the woman’s ear, somehow knowing that was who the woman was.

“Of all the nights I get off work to find you gone,” the woman said. “Now you’re skipping around in the middle of the street like a lunatic? Did you even go to work today? Where is your sister?”

There was the rumbling in the sky again. It sounded like a bad storm moving closer. Moving fast. Luce shiv­ered and shook her head. She didn’t know.

“Aha,” the woman said. “Not so carefree now.” She squinted at Luce, then pushed her away to get a closer look. “My God, what are you wearing?”

Luce fidgeted as her past life’s grandmother gaped at her jeans and ran her knobby fingers over the buttons of Luce’s flannel shirt. She grabbed Luce’s short, tangled ponytail. “Sometimes I think you are as crazy as your father, may he rest in peace.”

“I just—” Luce’s teeth were chattering. “I didn’t know it was going to be so cold.”

The woman spat on the snow to show her disapproval. She peeled off her overcoat. “Take this before you catch your death.” She bundled the coat roughly around Luce, whose fingers were half frozen as she struggled to button it. Then her grandmother untied the scarf from her neck and wrapped it around Luce’s head.

A great boom in the sky startled both of them. Now Luce knew it wasn’t thunder. “What is that?” she whis­pered.

The old woman stared at her. “The war,” she muttered. “Did you lose your wits along with your clothes? Come now. We must go.”

As they waded down the snowy street, over the rough cobbles and the tram tracks set into them, Luce realized that the city wasn’t empty after all. Few cars were parked along the road, but occasionally, down the darkened side streets, she heard the whinnies of carriage horses waiting for orders, their frosty breaths clotting the air. Silhouetted bodies scampered across rooftops. Down an alley, a man in a torn overcoat helped three small children through the hatched doors of a basement.

At the end of the narrow street, the road opened onto a broad, tree-lined avenue with a wide view of the city. The only cars parked here were military vehicles. They looked old-fashioned, almost absurd, like relics in a war museum: soft-top jeeps with giant fenders, bone-thin steering wheels, and the Soviet hammer and sickle painted onto the doors. But aside from Luce and her grandmother, there were no people on this street. Everything—except for the awful rumbling in the sky—was ghostly, eerily quiet.

In the distance, she could see a river, and far across it, a great building. Even in the darkness, she could make out its elaborate tiered spires and ornate onion-shaped domes, which seemed familiar and mythic at the same time. It took a moment to sink in—and then fear shot through Luce.

She was in Moscow.


jeśli nie znajdzie się chętny to jutro przetłumaczę


Powrót do góry
Tak szybko będzie premiera? To super
Okładka najgorsza ze wszystkich, nie ten klimat. Pierwsze dwie części były w ciemnych barwach, a tu nagle kolor czerwony! Ech, porażka.
MUlka co z tym tłumaczeniem? Powrót do góry
Wiedzma zapomniało mi się będę miała chwilę to zrobię to, aczkolwiek 29ty już niedaleko

może zadowoli Cie tymczasowo prolog
Fragment_Namietność
Jejj... Zaraz trzecia część, a ja dopiero w połowie 2-giej!!

Co do tej części to kompletnie nie podoba mi się ani tytuł (kojarzy mim się z tanimi romansami ;P) ani okładka (zawalili w porównaniu z poprzednimi).
Trailer 2 jest bez porównania z 1, ale tam - szczegóły xd.

Z kupnem wstrzymam się do Waszych recenzji xD Powrót do góry
Wiesz co MUlka pewnie by mi się ten prolog zpodobal gdybym tylko moglam otworzyc tą parszywął strone, ale poszukam sobie tego sama. Może będę miała szczęście i znajde:D
Ta premiera -29.06 to jest polskie wydanie czy zagraniczne ? Powrót do góry

Ta premiera -29.06 to jest polskie wydanie czy zagraniczne ?

Polskie
To już niedługo! : D
Już się doczekać nie mogę Powrót do góry
To ja powiem,że zarówno okładka, jak i tytuł mi się podobają. Okładka jest urocza, chyba najładniejsza z całego cyklu. Po prostu kojarzy mi się, z taką słodko-gorzką miłością, ciemnością, ale i nadzieją . Tytuł jest po prostu dobry, zwyczajny. Wcale nie budzi moich skojarzeń, z tandetnymi romansami.Nie przeczytałam jeszcze "Udręki", ale "Upadli" to nic rewelacyjnego. Niemniej jednak, obydwie części serii, kupię. Dla ładnych okładek.
Patrzyłam dzisiaj na stronie empiku i jest już przedsprzedaż! Teraz kosztuje 32,49 zł. Ceny książek mnie przerażają. Co prawda dostałam trochę kasy, ale miałam sobie zostawić na kolonię. Cóż, najwyżej będę jadła mniej lodów, a książkę i tak kupię! Powrót do góry
Po książkę pojadę chyba w dniu premiery xD. Pierwsza część bardzo mi się podobała, druga była troszkę słabsza, ale liczę, że trzecia będzie lepsza . Faktycznie okładka "Namiętności" jest chyba najgorsza ze wszystkich. W porównaniu do "Upadłych", których kupiłam tylko ze względu na okładkę(tak, weszłam do empiku i bez czytania opisu książki wydałam pieniądze) jest przeciętna. No nic niestety musimy poczekać te parę dni .
Ja też czekam na środę.
"Namiętność' kupię bo już mam 2 wcześniejsze tomy.
Ale do moich ulubionych ta saga nie należy...
Je sli chodzi o okładkę, to zgadzam się większością, że graficy się nie popisali. Jak dla mnie zbyt odstaje od reszty.... oby fabuła nas tym razem miło zaskoczyła Powrót do góry
Mnie jakoś specjalnie też "Upadli" i "Udręka" nie zachwyciły, ale zobaczyłam je na półce u cioci, a że akurat nie miałam co czytać zabrałam się za nie. Ciocia też kupiła je ze względu na okładki (ma takiego samego bzika na punkcie książek jak ja) i dała mi je. "Namiętność" kupię (nie kupiłam w przedsprzedaży, bo wysłaliby dopiero 4.07, a to jest już po premierze!), bo chce mieć całą serię.
A wiecie czy data premiery na empik.com to tylko pomyłka ( 2011-07-27 http://www.empik.com/namietnosc-kate-lauren,prod61090500,ksiazka-p ) czy jest jakaś obsuwa? Bo MAG mi nie odpisuje i nie wiem czy opłaca mi się w przyszłą środę wogóle ruszać do Empika..

A wiecie czy data premiery na empik.com to tylko pomyłka ( 2011-07-27 http://www.empik.com/namietnosc-kate-lauren,prod61090500,ksiazka-p ) czy jest jakaś obsuwa? Bo MAG mi nie odpisuje i nie wiem czy opłaca mi się w przyszłą środę wogóle ruszać do Empika..

Delfa, generalnie daty podawane przez empik.com są prawdziwe. Tylko raz tak miałam, że książki nie było, ale byłam wcześnie rano. Bodajże miałam tak z "Niewidzialnym Pierścieniem" Anne Bishop. Ja też specjalnie jadę w dniu premiery, więc mam nadzieję, że nas nie oszukają . Powrót do góry
Wiem właśnie, że zazwyczaj są to prawdziwe daty ( czasem tylko o dzień mają przesunięte czy coś..), ale ta różni się od domniemanej daty premiery prawie całym miesiącem, więc coś nie halo...
Delfa na stronie MAG w zapowiedziach nadal widnieje 29 czerwiec, ale na forum podali lipiec bez konkretnego dnia, na PB też jest 27 lipiec ... więc można zakładać tak ewentualność, że książka będzie później :/ Powrót do góry
Delfa, a MAG nadal Ci nie odpisało? Beznadziejnie w takim razie z tą premierą. Już sama nie wiem kiedy mam jechać po tą książkę ;/. Chyba będzie trzeba się wstrzymać.
PS Ja też spróbuję do MAG'a napisać, może jak będziemy ich męczyć to nam powiedzą xD.
MUlka kurde to może serio znowu coś jest opóźnione a na stronie tego nie poprawili...:/
Same problemy w tym roku z tymi książkami

Ja ich już męczę 3 mailem średnio raz na dzień Kiedyś jak do nich pisałam to mi odpisywali po kilku godzinach dosłownie..
Ale raya222 pisz, pisz - może będzie tak jak mówisz Powrót do góry
Delfie, udało mi się uzyskać odpowiedź od MAG'a .
,,Witam

Książkę przesunęliśmy na 27 lipca. Informacja na naszej stronie już jest poprawiona

Pozdrawiam,
Katarzyna Rodek"
Co prawda jeszcze nie widziałam, żeby poprawili tą informację, ale możemy być pewne, że data premiery podana na stronie empiku była prawdziwa. Niestety musimy czekać aż do 27 lipca ;(.
Oo dzięki za info Szkoda tylko, że tak w ostatniej chwili to zmienili.. No i mnie dalej nie odpisali .. :/

OFF .
Ale z tymi premierami ogólnie jest do bani, bo kolejna część Sookie Stackhouse też jest przesunięta o ok miesiąc.. Powrót do góry
Ogólnie MAG się strasznie popsuło jako wydawnictwo.
Przesuwają nad Namiętność... maja beznadziejnego grafika i cóż jak się z nimi umawiasz to nie dotrzymują słowa.
Kurcze ale noo to cały miesiąc, wgl fajnie, ze nas o tym szybciej powiadomili bo gdybyś Raya do nich nie napisała to wątpię czy byśmy sie dowiedziały.
Upadli podobali mi się bardzo, bardzo średnio i gdyby nie postać Cama to w ogóle dałabym sobie spokój z tą serią. Udręka była słabym sequelem. Nie miałam wysokich wymagań względem Namiętności, ale i tak się zawiodłam.

Namiętność koncentruje się na podróży w czasie, a ja niezbyt lubię tego rodzaju zagrywki. Ponadto po kilku rozdziałach to wszystko robi się nudne, no bo ileż można znieść tych romatycznych spotkań? Namiętność przedstawia też conajmniej jedną nową (?) postać z którą wiązałam pewne nadzieje, ale cóż... Poza tym książka zawiera pewien "twist" jeśli chodzi o historię Daniela i Cama, ale szczerze mówiąc, nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Powrót do góry
Shia gdzie dorwałaś Namiętność?

Shia gdzie dorwałaś Namiętność?

Przeczytałam po angielsku. Powrót do góry
Ja przeczytałam wczoraj I taka oto recenzja powstała z wrażeń.

„W każdym życiu wybiorę ciebie. Tak, jak ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze”.

Będę Cię kochać wiecznie. Przysięga dość często składana, a której trudno dotrzymać. Nie żyjemy przecież na skraju nieśmiertelności. Istoty oglądające świat tak jak ludzie, ale posiadające o wiele starsze dusze - Ci którzy upadli z Nieba. Los upadłych aniołów, w szczególności jednego z nich, który wybrał ziemską dziewczynę ponad sojusz z Niebem czy Piekłem. Połączeni na wieki za sprawą klątwy czy też miłości ?
Trzeci tom trylogii Kate Lauren przynosi odpowiedzi na wiele pytań, które zadawaliśmy sobie nieustannie podczas lektury "Upadłych" oraz "Udręki".

POPRZEZ WCIELENIA
Luce i Daniela łączy zarazem piękne i straszne przeznaczenie. Z jej każdym wcieleniem przeżywają na nowo tą samą tragedię. Ona zawsze ginie w płomieniach, nigdy nie osiągając dorosłości. On zawsze cierpi, za każdym razem oglądając jej śmierć i czekając aż jej dusza znajdzie nowe wcielenie. Do momentu aż znowu się spotkają by przeżyć od nowa tą samą historię.
Luce zdaje się uniknąć okropnego końca. Miłość jej wczesnych wcieleń i Daniela stała się przez tysiąclecia prawdziwą legendą.
Dziewczyna jednak zaczyna wątpić we wszystko co jej powiedziano. Nikt nie chce uchylić rąbka tajemnicy i rozwiać jej niepewności.
Po bitwie z Wygnańcami, która kończy drugi tom, Luce bardziej zdecydowanie niż kiedykolwiek bierze los w swoje ręce. Nie wie komu może zaufać, a podobno nieśmiertelnej miłości nie może być już taka pewna.
Jej cień rzuca także cień przeszłości. Przy pomocy głosiciela przenosi się w czasie poprzez swoje wcielenia aby przekonać się o prawdziwości tego co powiedział jej Daniel i aby zrozumieć czym jest to uczucie.
Wojny, piękne wiktoriańskie rezydencje, wizyta w elżbietańskim teatrze, tropikalne wyspy, salony Wersalu, starożytne cywilizacje aż do samego początku, gdzie wszystko się zaczęło. Aż do samego Upadku.
Czy znajdzie sposób aby choć trochę złagodzić klątwę i uratować choć jedno z nich ?

ZAWSZE I WSZĘDZIE
Zdecydowanie najlepsza z dotychczasowych części tej historii. Zgodnie z tym co zapowiadała autorka, każdy rozdział przenosi nas w zupełnie inne czasy. Każdy rozdział to absolutnie nowa przygoda pełna napięcia. Autorka popisała się wyobraźnią i wreszcie nadała historii miłości Luce i Daniela właściwy kształt.
Pierwszy tom "Upadli" daje nam jedynie jedno zerknięcie w przeszłość bohaterów. W drugim tomie, gdzie Luce uczy się naginać Głosicieli do swojej woli, mamy szansę obejrzeć jedno z jej wcześniejszych wcieleń. Tutaj jest zupełnie jak podczas jazdy kolejką górską, innymi słowy - wprost nie można się oderwać.

REKOMENDACJE
Jeśli trzeba przebrnąć przez dwa tomy trylogii aby w pełni zrozumieć tą historię i ją docenić, to z całą pewnością na to zasługuje.
Poświęcenie bohaterów, zarówno kolejnych śmierci Luce jak i determinacji Daniela, stają się dla czytelnika wreszcie warte wiecznej udręki. Warto przeczytać tą historie, aby doświadczyć miłości trwającej poprzez wszystkie wcielenia, miejsca i czasy.
Fani "Upadłych" będę z całą pewnością zadowoleni, a Ci którzy jeszcze nie przekonali się do tej historii, zmieniają zdanie. Ten tom powieści spodoba się także tym, którzy kochają podróże w czasie, gdzie limit czasowy do którego możemy się cofnąć wraz z bohaterami jest wręcz nieograniczony.
Jeśli miałam jakiekolwiek większe zastrzeżenia do tej opowieści, to przyznam, że tom trzeci je rozwiał i zupełnie inaczej patrzę teraz zarówno na jedynkę jak i na dwójkę. Zdecydowanie należy dać szansę tej serii i dotrwać do tomu trzeciego, tak samo jak bohaterowie pozostali sobie wierni od samego początku aż do końca.

MOJA OCENA : 9.5 / 10

KONTYNUACJA
Jednak nie będzie to tylko trylogia. Autorka zapowiedziała już tom czwarty serii Rapture. Spodziewana premiera przewidywana jest na rok 2012.
Cassin, po twojej recenzji może jednak zbiorę się w sobie i w końcu sięgnę po tom drugi. Jeśli mówisz że trzeci jest tego warty... Powrót do góry
Uff! Cassin, Twoja recenzja mnie nieco uspokoiła, bo bałam się, że z tomu na tom ta seria będzie coraz gorsza (pierwszy mi się podobał, ale drugi już nie bardzo :/). Teraz zaczynam żałować, że nie mam kasy, żeby kupić "Namiętność"
Czekam na najbliższą możliwość, żeby dorwać "Namiętność" w bibliotece Te podróże w przeszłość od razu dobrze wróżyły, a po takiej dobrej recenzji z niecierpliwością wyczekuję Powrót do góry
,,W każdym życiu wybiorę Ciebie. Tak jak ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze.”Te słowa są na dobrą sprawę motywem przewodnim trzeciego tomu serii Lauren Kate opowiadającego o przeklętej miłości, która nie ma żadnych szans na przetrwanie. Poprzednie części były średnie i tego samego spodziewałam się po ,,Namiętności”. Czy dobrze przewidywałam?

Luce była gotowa umrzeć dla Daniela. I to właśnie robiła. Raz za razem. Luce i Daniel stale odnajdywali się, po czym wkrótce zostawali boleśnie rozdzieleni – Luce umierała, a Daniel pozostawał samotny i nieszczęśliwy. Może wcale nie musi tak być... Luce jest pewna, że coś – lub ktoś – w jednym z jej wcześniejszych wcieleń może jej pomóc w obecnym. Dlatego wyrusza na najważniejszą podróż swojego życia... powraca w przeszłość, by na własne oczy zobaczyć swoje romanse z Danielem... i odnaleźć klucz, dzięki któremu ich miłość mogłaby przetrwać. Cam i legiony aniołów oraz Wygnańców rozpaczliwie pragną pochwycić Luce, lecz nikt bardziej gorączkowo niż Daniel. On goni za Luce przez ich wspólne przeszłości, przerażony tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby zmieniła historię. Wtedy bowiem ich ponadczasowa miłość mogłaby zginąć... na zawsze.

Zacznę tak: nie spodziewałam się takiego poziomu. ,,Namiętność” jest o wiele lepsza niż ,,Upadli” czy ,,Udręka”. Wnosi wiele rzeczy do serii. Dzięki niej poznajemy poprzednie żywoty Luce, a także autorka uświadamia nam, jak wielka jest potęga miłości, nawet jeżeli uczucie jest przeklęte przez Boga. Pomysł na kontynuację wydaje się jak najbardziej trafny, ponieważ wreszcie akcja rusza z miejsca i zaczyna się coś dziać. Nie tkwimy w szkole, tym razem podróżujemy po różnych wymiarach. Lauren Kate doskonale oddała nastrój dawnych lat, a także śmierci Luce, momentu gdy jej poprzednie wcielenia stają w płomieniach.

Tym razem nie było żadnych wojen, żadnych walk. Po prostu podróż w przeszłość. Ale co się stanie gdy twój przyjaciel okaże się być wrogiem? Wytłumaczy Ci wszystko, a potem zdradzi? Wplącze Cię w intrygę, od której nie ma ucieczki? Może wam się wydać, że nic się nie będzie działo, Luce po prostu będzie przelatywała pomiędzy wymiarami i gapiła się na swoje poprzednie wcielenia. O nie. Ona chce się dowiedzieć dlaczego tyle razy umarła. Ona chce po prostu szczęścia, a nie jest to jej dane.

Luce bardzo się zmieniła. Wydoroślała, to jest pewne. Ale zaczęła doceniać poświęcenie innych. Nie była już taka gwałtowna i dziecinna. Zachowywała się jakby była starsza niż w rzeczywistości. Daniel, niestety, wciąż zachowywał się tak samo, jak poprzednio. Taki złoty chłopiec z niego. Cam także się zmienił. Autorka pokazała co skłoniło go do przejścia na złą stronę. Powoli zaczynam rozumieć jego postępowanie, więc nadal będę Team Cam! Bill, gargulec, był niezwykle irytujący. Nie lubię takich postaci, które udają kogoś innego, niż są.

Jestem naprawdę zadowolona z powieści i nie żałuję pieniędzy na nią wydanych. Na początku miałam opory przed kupnem, ale recenzje mnie przekonały. Lauren Kate wykonała kawał dobrej roboty i z ręką na sercu mogę wam polecić tę część. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie. Stawiam 5/6, bo jednak nie zasługuje ona na wyższą ocenę, ale jest o wiele lepiej w porównaniu z poprzednimi częściami.

,,W każdym życiu wybiorę Ciebie. Tak jak ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze.”

Kurde, piękne słowa.. może aż sięgnę po trzecią część, mimo że druga mnie zniechęciła. Powrót do góry
Czytam, jestem co prawda na razie w 1/3 książki, ale nie mogę się oderwać (robię to tylko po to, żeby zajrzeć na neta ) i muszę podkreślić, że ta część jest OBŁĘDNA!!! Luce jest niesamowita, a Daniel...Bosz, jak to czytam to jest mi ich jednocześnie żal jak i im zazdroszczę. Tej miłości oczywiście. Jeśli więc ktoś jeszcze ma obiekcje, naprawdę porzućcie niepewności i sięgnijcie po Namiętność. Wspaniała, przewspaniała książka! Reckę oddam na dniach, bo czuję, że nie zasnę, jeśli nie doczytam do końca w ciągu najbliższych godzin ^^
Czyli jednak warto było przebrnąć przez 2 część, mimo że ledwo to przeżyłam? Trzecia lepsza? Powrót do góry
A mi właśnie bardziej podobała się druga część, tym bardziej nie mogę się doczekać, kiedy dostanę w swoje ręce "Namiętność"
Sheti, no mnie się druga część akurat podobała więc nie wiem, jak Ci odpowiedzieć na pytanie. Namiętność jest lepsza już od pierwszych stron, może tak. Bardziej wciąga i mam nadzieję, że zakończenie mnie zaskoczy ^^ Powrót do góry
Jednym słowem będę się musiała po prostu przekonać, najwyżej będę znowu wyzywać jak podczas drugiej xDD
Pasja, uniesienie, namiętność, pożądanie, żar, gorączka... Płonące, gwałtowne, błagające, mamiące, przyzywające się... Dwie dusze. Dwa serca. Dwa istnienia. Przez wieki połączone jedną miłością. Miłością tak silną, że nawet śmierć ich nie rozdzieliła. Bo czymże jest śmierć w obliczu tak wielkiej historii?

Drugi tom Upadłych – Udręka kończy się przełomowym momentem. Luce, przerażona własną niewiedzą i tajemniczym zachowaniem Daniela, wyrusza w podróż, by poznać swoje wcześniejsze inkarnacje. Wierzy, iż to pomoże jej zrozumieć genezę uczucia, które zespoliło jej duszę z upadłym aniołem i zmusiło jej poprzednie istnienia do umierania i odradzania się wciąż na nowo. Spontanicznie dokonana decyzja wstrząsa nie tylko jej ukochanym, ale także całym światem anielskich zastępów. Zaczyna się pościg przez stulecia, pościg za dziewczyną, która poszukuje prawdy tak uparcie, iż nic nie jest w stanie jej powstrzymać.

Lecz podróż to nie wszystko. Wiąże się z nią bowiem ogromne ryzyko, o którym Luce nie ma pojęcia. Daniel jednak wie, że jeśli dziewczyna zmieni coś w ich przeszłości, może trwale uszkodzić przyszłość… Może zmienić wszystko to, o co walczyli przez wieki. Dlatego też skupia wszystkie swoje siły na wyśledzeniu ukochanej, choć wie, że czasu ma bardzo niewiele, a wieczność trwa niepewna. Czy mu się to uda? Czy Luce zmieni los? Czy odwróci klątwę? A może przepadnie w odmętach przeszłości?

Namiętność to książka, na którą czekałam naprawdę długo. Trzeci i przedostatni tom cyklu Upadli już zdążył niejako wstrząsnąć publicznością i nie mogę się temu dziwić. To całkowicie inna niż poprzednie część. Jest tak odmienna i jednocześnie tak niezwykła, że brakuje mi dostatecznej ilości słów, by wyrazić swoje zdanie. Ale spróbuję, choć słowa nie oddadzą uczuć, jakie przepełniały mnie w trakcie lektury jak i po niej.

Motyw podróży w czasie przejawiał się już w kilku powieściach paranormalnych, lecz do tej pory nie miał tak istotnego wydźwięku. Czasoprzestrzeń, jako droga bytów, bywa pokrętna i niestety niebezpieczna. Każdy ruch podróżującego na stałe może zmienić zapisy na kartach historii. Stąd strach przed tym, co się może stać z naszą bohaterką. Lecz jej wyprawa to także uczta dla oka – jej i naszego. Poznanie dawnych czasów, w tym podróż przez wykwintne salony XIX-wiecznej socjety po chaty kryte strzechą na przełomach er to niesamowite przeżycie wyzwalające nie tylko wyobraźnię, ale i ubogacające przedstawione wydarzenia. Historia nabiera konkretnego kształtu, tworzy nierozerwalny ze sobą ciąg wydarzeń przyczynowo – skutkowych, które oddziałują na teraźniejszość. Im bardziej zagłębiamy się w lekturę, tym lepiej rozumiemy kolejne wydarzenia, tym klarowniej układa się w naszych głowach przeszłość, która do tej pory była istniejącą niewiadomą.

Kolejna istotna rzecz, która decyduje o ocenie dzieła to bohaterowie. Nudna i męcząca Lucinda przeobraża się w silną kobietę, która walczy o swoją miłość. Daniel z mdłego i udręczonego chłopca staje się mężczyzną gotowym na wszystko, by odnaleźć i ocalić ukochaną. Strach wzmaga działania, akcja mknie do przodu w zawrotnym tempie, a czytelnik oddycha coraz szybciej, coraz gwałtowniej. Czy w końcu nadejdzie odpoczynek? Nie liczcie na to! Do samego końca nie złapiecie tchu. I nie powstrzymacie szybszego bicia serca.

To jest właśnie owa pasja, która wypływa oceanem doznań z powieści Lauren Kate – fenomenalna, obezwładniająca, jedyna w swoim rodzaju. Czuć ją nie tylko w powieści, lecz także w nas samych, czytelnikach. Osobiście niesamowicie silnie przeżywałam wszystko to, co przeżywali Luce i Daniel. Widziałam ich koleje losu i nie mogłam powstrzymać westchnienia, nie umiałam zamknąć oczu, odwrócić spojrzenia. Zahipnotyzowana, omamiona i zaczarowana chłonęłam ich historię szeroko otwartymi oczami. A przede wszystkim oszołamiała mnie prawdziwość miłości, jaką obdarzyła się ta dwójka. Łatwo jest bowiem powiedzieć „kocham Cię”, lecz trudniej czuć to całym sobą przez długi, długi czas i być pewnym, że to się nigdy, przenigdy nie zmieni. Przez wieczność – chciałoby się powiedzieć.

„W każdym życiu wybiorę Ciebie. Tak, jak Ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze.”*

Stworzenie historii pełnej tak wielkich emocji to nie lada wyczyn i w tym miejscu mogę powiedzieć, że Lauren przeszła samą siebie. O ile do tej pory miłość Daniela i Luce wydawała mi się romantyczną opowiastką, o tyle teraz jestem wręcz zakochana w ich historii. I tym samym przepełnia mnie swoista zazdrość, wszak kto to słyszał, by istniało takie uczucie?

W pełni odpowiedzialnie oceniam, iż Namiętność to najlepsza z ksiąg cyklu Upadli. Daję ocenę 10+/10, stwierdzając przy tym, iż skala spaliła się od nadmiaru uczuć, jakie wypełniły mnie po zapoznaniu się z lekturą. Porywający majstersztyk!

* cytat z książki. Powrót do góry
Aaach, Tirin, wspaniała recenzja! Kurczę, moja biblioteka jeszcze nie zainteresowała się trzecią częścią sagi i nie wiem ile przyjdzie mi na nią czekać, ale aż mnie nosi Po takich opiniach trudno wytrzymać, a co dopiero nieokreślony czas
oh Tirin czytam, czytam i czekam aż to wszystko poczuję

seria ta nie jest moją ulubioną, trochę trwało nim skojarzyłam wszystkie fakty z poprzednich części ... nie powiem jest interesująco, Udręka była dla mnie taką powtórką z rozrywki i średnio mi się podobała - tutaj jest zdecydowanie lepiej, też lubię podróże w czasie - ale ta ich miłość od pierwszego wejrzenia jest dla mnie taka nierealna, czasami mam wrażenie że to co do siebie czują jest ową klątwą, a nie to, że siebie tracą - mam nadzieję, że uzyskam odpowiedzi, wiem że jest jakieś drugie dno, musi być ...

idę czytać dalej , przede mną siedemnastowieczna Anglia
MUlka, liczę na to, że poczujesz. XVII wieczna Anglia? eee to sporo przed Tobą

Zaszumiał_wiatr, dziękuję :* Ja po prostu kocham Daniela xD I w końcu wiele zostało nam wyjaśnione, jak np spoiler wyszło na jaw wszystko z Camem, ha! To, że onj nie kocha Luce lecz jakąs tam Lilith, która stała się demonicą... Jakże miło, prawda? No i w ogóle ten Lucyfer mnie zaskoczył, kiedy wyszło na jaw, pod kogo sie podszywał. Już w prologu wyczułam, że te ślady kopyt coś znaczą. Ah, jak ja uwielbiam takie naginanie religijnych opowiastek, po prostu tego mi potrzeba. I ta ostateczna bitwa.... Tak tak tak!!! Czytajcie, czytajcie bo warto ^^ Powrót do góry
Coraz bardziej żałuję, że jeszcze nie mam tej książki na półce xD Ale kurde muszę poczekać jeszcze trochę, wtedy zamówię hurtowo, a za "Namiętność" wezmę się w pierwszej kolejności

Nie wiem czy wszystko dobrze zrozumiałam, prawdopodobnie będę musiała książkę przeczytać jeszcze raz Ale... Daniel obawiał się, że podróż Luce może zmienić ich przyszłość, że może spowodować to, że już nigdy się nie odrodzi. Jednak okazało się, że to było im pisane, cokolwiek by nie zrobili doszliby do tego konkretnego końca i tu zgrzyt bo byłam w stanie zrozumieć, że Daniel nie pamięta swoich wizyt z przeszłości, gdyż jeszcze się nie wydarzyły, dopiero w momencie kiedy odwiedzał dawnego siebie był w stanie odnaleźć w pamięci te wizyty i ich przebieg ... ale jak to się ma do "luki" - teoretycznie powinna powstać dopiero w momencie kiedy Daniel o nią poprosił. Lub cały czas miał w pamięci te wizyty, ale coś nie bardzo był w stanie sobie je przypomnieć :/ - wiem, czepiam się jak zawsze ale jeśli chodzi o podróże w czasie to musi dla mnie wszystko grać . Poza tym trochę rozczarowujące jest to, że tak na prawdę nie mają wpływu na zmianę przeszłości, to się już stało i ich wszystkie wybory są tylko teoretyczne - kurcze nie wiem czy się dobrze wyrażam i czy dobrze w ogóle to rozumiem. Bo Luce przełamała klątwę w momencie kiedy wybrała Daniela i nie zabiła swojej duszy, ale stało się to nim on poprosił o miłosierdzie, ale teoretycznie po bo upadek był pierwszy he he kurcze może powinnam dać sobie spokój i zostawić to jak jest
Kim do cholery jest Luce? Zwykłą ziemską duszą w której zakochał się archanioł Daniel? I dlaczego Cam chciał ją zabić na koniec Udręki, żeby Daniel w końcu wybrał Piekło ?
Igranie z Niebem i Piekłem - trzeba być ostrożnym ... anioły i Luce które przechytrzają Szatana ok, ale Tron który nieświadomie pozwala na takie zabawy Szatana hmm - no nie wiem, nie wiem ... kuszenie wyszło całkiem nieźle, choć domyślałam się, że Bill jest zły

Chyba rzeczywiście muszę przeczytać to jeszcze raz I przyznam szczerze, że w życiu nie sądziłam że autorka pójdzie w tym kierunku

ps: nie wiem dlaczego mi się czcionka powiększa :/ Powrót do góry
Na początku byłam negatywnie nastawiona na Namietność, bo Udręka była dla mie prawdziwą udręką, wszysko przez Daniela, który momentami był poprostu okropny. Jednak po waszych recenzjach stwierdziłam, że może warto przecztać i tak wybuliłam od rodzinki troszkę kasy i bede miała książke dzisiaj wieczorem w rękach. Już nie moge się doczekać
MULka, ja Ci to wyjaśnię a więc SPOILERY:
Daniel zakochał się w kobiecie śmiertelniczce, którą była Luce kiedy Bóg stworzył świat. Ponieważ daniel opowiedział się za miłością, Lucyfer przeklął dusze Luce i dlatego się odradzała. Jeśli Luce by umarła, oczywiste jest że Daniel popadłby w obłęd i wybrał Piekło. Gabbe i reszta "dobrych" zaś chcieli zrobić wszystko, by odwrócić klątwę, bo wtedy Daniel wybrałby Niebo. Co do samych luk - tu nie jestem pewna, czy chodziło o konkretne miejsce w przeszłości czy o scenę końcową - dla mnie luką był moment, kiedy Daniel pojawił się na zgromadzeniu i wy pertraktował od Boga ten drobny niuansik, że Luce nie umrze, jeśli nie przyjmie sakramentu. od początku Luce więc nie mogła nic zrobić. Nie mogła zmienić przeszłości, chociaż każdy się bał - klątwa i tak by zadziałała i ona by się odrodziła. Tak mi się wydaje.

Mam nadzieję, że w miarę jasno. Ja dopiero po tej części zaczęłam układać sobie wszystko w całość - Starożytną Wojnę, miejsce, w jakim znajduje się Daniel- teraz jest równość, a daniel jako dodatkowa osoba ma przechylić szalę albo na stronę Nieba albo Piekła. Jeśli Lucyfer zabije Luce, wymazując środek historii świata, Daniel stanie się zły, bo dla Boga już się odwrócił i upadł.. Ogólnie jest nad czym rozmyślać i bardzo mi się to podoba xD Powrót do góry
Tirin czyli mamy podobne rozumowanie, wychodzi na to, że Luce wpływu wielkiego nie miała bo to Daniel tak naprawdę zmienił ścieżkę ich życia, jego wizyta w dniu upadku była najdalej odsuniętym w czasie momentem i miała największy wpływ na ich żywoty, a to że Luce w międzyczasie nieświadomie wykorzystała lukę czyli wybrała Daniela, nie zabijając swojej duszy złamało klątwę, bo Tron powiedział, że to ona będzie musiała wybrać - wygrała miłość czyli wybór którego dokonał Daniel... Czyli to, że nie została ochrzczona i akurat w tym momencie rozpoczęli swą podróż było zbiegiem okoliczności lub jakby ktoś to nazwał przeznaczeniem? ok mózg mi sie lasuje ... A to, że Daniel może przechylić szalę na jedną lub drugą stronę to też mi się podoba teraz wiadomo, dlaczego cały świat się na nich uwziął i Cam, był przykładem tego co by się stało z Danielem gdyby stracił Luce

Fakt, że ta część spoooro wyjaśnia, ale mogło się na tym skończyć, kolejna to pewnie będzie istny wyścig z czasem, ale czy nie będzie zbytnio naciągana ?? Znając mnie przeczytam
Nie wiem, czy naciągana będzie, myślę że to będzie bardzo batalistyczna część, taka mam nadzieję. I tak MUlka, kojarzymy fakty podobnie No a Cam... on wcale Luce nie kochał, miał ją odciągnąć od Daniela bo to miała być zemsta za Lilith i przeciągnięcie D. na ich stronę czyli Piekła. A wszyscy myśleli, że Cam kocha Luce, ha ha ha, żart ^^
Ale zaraz zaraz, w ogóle nie pomyślałam o tym. Jesteś pewna, że definitywnie Luce złamała klątwę? W sumie ostatecznie wybrała Daniela i się nie zabiła a Tron powiedział, że będzie mogła dożyć dorosłości i wybrać, ale wydaje mi się, że to jeszcze za nimi się pociągnie w tej bitwie - gdyby wiedzieli, że Luce złamała klątwę, byłoby istne szaleństwo. Poza tym nie ma się pewności, czy Cam na serio chce walczyć przeciw Lucyferowi - to jest niewiadomą, czemu tak żywo zareagował na wieść o wymazaniu historii. To się wyjaśni pewnie, choć masz racje - wygląda na to, jakby klątwa była zdjęta i im bardziej o tym myślę, tym lepiej się to układa w całość - w sumie chodziło tylko o to, że Daniel musiał wyprosić Boga o łaskę, którą było przeżycie Luce, jeśli nie zostanie ochrzczona w żadnej religii. To właśnie ta luka, ha! No i jeszcze kwestia żywotów Daniela - nie zdziwiło Cię to, że on w tych poprzednich życiach wyglądał inaczej? To Luce się odradzała, a Daniel miał być nieśmiertelny, dlaczego więc np w Egipcie wyglądał jak tamtejszy, albo w Chinach jak Chińczyk? To mnie zadziwia trochę... Chyba, że oni mogą przybierać różne formy, to znaczy zmieniać ciało - W sensie, żeby się nie wyróżniać w miejscu, gdzie musi żyć? To interesujące kwestie, jak sądzę, mam nadzieję, że im więcej osób przeczyta książkę, tym więcej będzie teorii na ten temat I wszystko chyba już wyjaśnione ^^ Powrót do góry
Tirin tak jestem wręcz przekonana że Luce zlamała klątwę, dlatego szatan się wściekł i chce ostatecznie wymazać przeszłość ... to prawda z tym ich wyglądem było to troszkę dziwne, raz Luce przybierała postać tej z przeszłości jak w przypadku Ljuszki, babcia ją pomyliła z tamtą itp, a raz jako pomywaczka przykładowo nikt nie widział podobieństwa z "panienką" nie pamiętam jak tam wtedy miała na imię, przyjęli ją do pracy i w ogóle, tylko ten drugi anioł coś tam bąknął, Daniel to pewnie tylko się dostosowywał do otoczenia w swój magiczny sposób ... Natomiast co do luki, bardziej byłoby wiarygodne gdyby to Daniel wymyślił ten motyw z brakiem chrztu, była to ewidentna inicjatywa Tronu, bo tak to wszystko jakoś tak dziwnie przypadkowo się zgrało chyba, że Tron tak na prawdę jest nieomylny jak to Bóg i zna dobrze przyszłość, przeszłość i ich przeznaczenia - a wszystko co się z nimi dzieje to tylko jedna wielka próba ... ale to już by chyba była przesada ... poza tym jak widzisz ich wspólną przyszłość? - w sensie Daniela i Luce - on jest nieśmiertelny - natomiast ona ? no cóż nie bardzo ... co zrobią z niej aniołka czy Daniel sczłowieczeje ? - koniec spojlera
MUlka, może rzeczywiście coś wymyślą na tę ostatnią kwestię? spoiler: oglądałaś Miasto aniołów? Tam było coś takiego, że anioł zamienił się w człowieka. Możliwe, że tu tez coś takiego będzie. Albo Bóg jakoś wynagrodzi Daniela i Luce po bitwie z Szatanem? No masz racje z klątwą - Lucyfer się wściekł więc rzeczywiście klątwa została zdjęta. A co do wcieleń Luce - tu coś się pojawiało w rodzaju światła duszy, myślę, że ludzie Lucindy nie rozpoznawali w różnych wcieleniach, ale anioły ją rozpoznawały poprzez tę duszę. No i Luce sama siebie umiała rozpoznać, podczas gdy dla ludzi nie zawsze to było proste - w różnych wcieleniach przypominała siebie mniej lub bardziej - myślę, że im bliżej teraźniejszości, była do siebie coraz bardziej podobna. No, ale se spoilerujemy Powrót do góry
Przyszedł czas i na moją recenzję

„Na początku była miłość…”

„Namiętność” to trzeci tom serii „Upadli” autorstwa Lauren Kate, który na rynku ukazał się za sprawą Wydawnictwa Mag. Choć gatunek paranormal romance pęka już w szwach, to dla tych książek zawsze będę miała pewien sentyment, ponieważ „Upadli” stoją obok paru innych pozycji, które rozpoczęły moją ekscytującą przygodę z aniołami, wampirami, wilkołakami i innymi istotami, a co najważniejsze – przygodę z wyobraźnią.

Bez względu na wątek, na jakim szczególnie skupiłaby się pani Kate w „Namiętności”, czekałabym na nią z równą niecierpliwością, ale oryginalność jest w obecnych czasach w cenie. Dlatego już przed rozpoczęciem lektury zachwyciłam się odejściem od schematu. Zawsze kontynuacja serii, kolejny odcinek, nowy dzień, kojarzy nam się z przyszłością… A jednak nie zawsze, ponieważ choć trzeci tom „Upadłych” rozwija naszą wiedzę o związku i klątwie ciążącej na Danielu i Luce, to tym razem cofnęliśmy się w przeszłość, aby lepiej zrozumieć ich teraźniejszość. Już namieszałam, a jeszcze daleko do końca…

Głównych bohaterów nie muszę przedstawiać, każdy czytelnik, który zapoznał się z poprzednimi tomami musi kojarzyć Lucindę Price i Daniela Grigori, ponętną dziewczynę o kruczoczarnych włosach i anielskiego chłopaka (anioła…) bez pamięci zakochanego w uprzednio wspomnianej postaci. Niestety mimo że ich miłość za każdym razem kwitnie, oślepia swym blaskiem, szczerością, to kończy się tak samo. Tragicznie, w ogniu ugaszonym łzami… Jednak w jednym z wielu wcieleń Luce nie umiera, pocałowana przez Daniela. Nakazuje to wszystkim upadłym aniołom myśleć, czemu tak się stało. Ją natomiast nurtuje myśl, czy Daniel naprawdę ją kocha, czy jest to może tylko coś, co ma się za każdym razem wydarzyć, wdrażając w ich losy pewien trwały motyw? Napędzana rozpaczliwym pragnieniem odpowiedzi, nie zastanawiając się wiele, wskakuje do Głosiciela i znika w otchłaniach historii – swojej i przeznaczonego jej chłopaka…

Lucinda podróżuje w czasie, skacząc przez wiele krajów – Rosja, Hiszpania, Meksyk… Za każdym razem zna wymagany tam język, choć nigdy się go nie uczyła, za każdym razem poznaje swoje wcielenie, za każdym razem jej imię jest przekształcone, lecz takie samo. Za każdym razem spotyka Daniela. Może wyglądać inaczej, ale to zawsze jest on, ten, którego kocha. Jednak bez przerwy nie jest pewna jego uczucia… Czy znajdzie potrzebną odpowiedź?

W „Namiętności” na dalszy plan schodzą inni bohaterzy tacy jak Shelby, Miles, Arianne, Molly, a nawet Cam. Poznajemy nową postać – Billa. Jednak nawet on nie jest w stanie przyćmić blasku reflektorów, które padają na przeklętą parę, tylko oni się tutaj liczą. Ile są w stanie udźwignąć? Czy Daniel złapie ją za każdym razem, gdy Lucinda będzie upadać? Jaki wpływ na teraźniejszość może wywrzeć ingerowanie w przeszłość? Jak bardzo można się poświęcić dla tej drugiej osoby? Co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia? Odpowiedzi na te wszystkie pytania, i jeszcze więcej, uzyskacie przy poruszającej lekturze trzeciego tomu serii autorstwa Lauren Kate.

Trzecioosobowa narracja to już tak zawny chleb powszedni, jednak ta w „Namiętności” ma to coś. Umiejętnie wpływa na czytelnika, przelewając w niego uczucia towarzyszące bohaterom biorącym udział w niesamowitych wydarzeniach.

Teraz ta estetyczna strona recenzowanej pozycji. Muszę przyznać, że poprzednie okładki bardziej mi się podobały, lecz ta ma specyficzny nastrój, który idealnie oddaje tematykę poruszoną w „Namiętności”. Perfekcyjnie stapia się z tytułem, jest jego uosobieniem. Wiele osób mówi, że czcionka to żadna przeszkoda, lecz ja zwracam na nią uwagę. Lubię średniej wielkości litery, litery o „miękkich” kształtach, wydaje mi się, że mniej męczą oczy. Te wymagania również zostały spełnione. Przy każdym rozdziale widnieje elegancki motyw. Całość prezentuje się wspaniale.

Podsumowując, nie możecie przegapić „Namiętności”, jeśli tylko upadliście ze smutku, że poprzednie tomy tak szybko się skończyły i przeżywaliście istną udrękę, czekając na kontynuację! Z przyjemnością daję najwyższą ocenę, chyląc czoła przed autorką i tym, co stworzyła – czymś absolutnie wyjątkowym i niepowtarzalnym, co na zawsze pozostanie w mojej pamięci – uczuciem.

Moja ocena książki: 10/10

http://bookcriticaster.blogspot.com/2011/08/namietnosc-lauren-kate.html
O matko właśnie skończyłam czytać. I kurczę jestem w szoku. Tyle ile się działo. Wow chyba połowy z tego nie zapamiętałam. Super po prostu super Powrót do góry
Nie ma sensu na razie zakładać nowego tematu więc tylko jako ciekawostkę podam, że Lauren obiecała nam (poza czwartym tomem Upadłych) jeszcze jedną książkę - Fallen in love.

Info:

Random House ogłosił dziś, że 24 stycznia 2012 na rynku wydawniczym w USA pojawi się nowa powieść „Fallen In Love”, rozgrywająca się w świecie Upadłych, autorstwa Lauren Kate.

Fallen In Love, ukaże się przed czwartym i ostatnim tomem Upadłych, jako pasjonująca powieść czterech historii miłosnych z udziałem Upadłych – bohaterów, których fani pokochali: Mile’a, Shelby, Rolanda, Arriane , Luce i Daniela.

Finałowa książka z serii Upadli, Rapture (Wniebowzięcie), przeniesie czytelników w ostatnią podróż miłości Luce i Daniela, już 12 czerwca 2012

(źródło: http://paranormalbooks.pl/2011/09/27/fallen-in-love-nowa-seria-lauren-kate/)

Hmm, ciekawe... Kolejna akcja na zdobycie większej kasy czy rzeczywiście szykuje się fajna książka? Sama nie wiem...
Hm, zazwyczaj wkurzają mnie takie akcje, ale w tym wypadku ciekawią mnie historie innych bohaterów, a najbardziej chyba Rolanda i Arriane (dlaczego nie ma Cama? Wiem, że dużo się można dowiedzieć z "Namiętności", ale dla mnie to i tak ZA MAŁO ;P). Pewnie kupię, jeżeli będzie miała ładną okładkę, współgrającą z okładkami serii xD Powrót do góry
Faktycznie trochę mi to wygląda na akcje żeby zdobyć więcej kasy.. ale kto wie, może nie będzie tak źle.
No to i ja

„Namiętność” to już trzecia część cyklu Lauren Kate o nieziemskiej miłości, poświęceniu i przekleństwie. Po pechowym obiedzie w Święto Dziękczynienia, podczas którego Luce i przyjaciele zostali zaatakowani przez Wygnańców, Luce w końcu zapragnęła odpowiedzi. W tym celu obrała dość radykalną drogę – skok do wnętrza Głosiciela, który ma ją przenieść w jej przeszłe żywoty. W nich dziewczyna pragnie odnaleźć sens walki o tak trudną miłość i możliwą furtkę do wyzwolenia się z przekleństwa raz na zawsze.

Akcja tej części zaczyna się w momencie, kiedy Luce znika wewnątrz Głosiciela i rozpoczyna swoją wędrówkę w czasie – i to ona jest głównym motywem, jaki towarzyszy nam przez całą książkę. Muszę przyznać, że byłam zaintrygowana już samym pomysłem poznania poprzednich wcieleń głównej bohaterki, ale to, co udało się stworzyć autorce przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Jestem naprawdę pod wrażeniem jak udało jej się wybrnąć z przedstawienia całej tej pętli czasowej – koncepcja naprawdę intrygująca, logiczna i chwytliwa. Zaczynając od najpóźniejszych swoich żywotów, Luce zagłębia się coraz dalej i dalej w przeszłość, w każdym zaskakiwana przez coś nowego, przeżywa kolejne przygody. Nie odczułam jakichś specjalnych braków czy poważnych zgrzytów przy przedstawieniu przeszłych epok, chociaż to nie na nich skupia się uwaga, ale na odkryciach Luce, wypadły całkiem wiarygodnie. Tymczasem Daniel podąża jej tropem i również narracja z jego punktu widzenia dostarcza nam wielu ciekawych informacji – w końcu on jest chyba najbardziej zorientowanym w sprawie bohaterem. I tak, kawałek po kawałku, warstwa po warstwie, autorka odkrywa przed nami kolejne elementy układanki – w tym przypadku przekleństwa, jednocześnie poszerzając horyzonty – okazuje się bowiem, że ma ona wpływ nie tylko na dwójkę kochanków. Oczywiście nie było doskonale – jakoś nie mogę się przekonać do formy podróży w czasie, Głosiciele niemiłosiernie kojarzą mi się z czarnymi dziurami przez które podróżowała Różowa Pantera w grze komputerowej („Hokus Pokus Różowa Pantera” xD), w którą grałam w dzieciństwie, co momentami kompletnie psuło cały dramatyzm sytuacji.

Ucieszyłam się tym razem, że autorka nie wprowadziła dużej ilości nowych postaci, jak w poprzedniej części, a rozbudowała dobrze nam już znane. Szczególnie zadowolona jestem z Luce w tej części – wydaje się bardziej ogarnięta niż w poprzednich, a do tego przy pomocy nieoczekiwanego przewodnika nie miałam poczucia, że błądzi po omacku w swoich wspomnieniach, tylko sprawnie prze naprzód. Oczywiście poza główną parą, niewiele obcujemy z innymi bohaterami, ale udaje się poznać co nieco z ich przeszłości. I po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że Cam jest moim ukochanym bohaterem tej serii <3 Jak zwykle jest go niewiele, ale jak tylko się pojawia to wymiata! Chociaż, nie powiem, Daniel wiele zyskał w moich oczach – kto uważał go za ciepłe kluchy wcześniej powinien zajrzeć do „Namiętności” Za największy atut tej historii uważam jednak to, że tak naprawdę nie można jednoznacznie pogrupować głównych postaci na dobre i złe, i określić ich zamiary. Momentami, kiedy miałam już nieco dość tej wielkiej miłości Luce i Daniela, cieszyłam się, że można w tej historii znaleźć również inne ciekawe elementy właśnie jak przyjaźń i braterstwo (i uważam, że autorka mogła poświęcić im trochę więcej miejsca ).

Po rozczarowaniu drugą częścią naprawdę nie wiedziałam czy coś jeszcze pomoże tej serii, ale na szczęście „Namiętność” okazała się pozytywnym zaskoczeniem – akcja tym razem pędzi od pierwszej strony, historia dalej zachowała tajemniczy klimat i znajdzie się w niej niejeden nieodkryty jeszcze sekret, ale przy tym wiele zagadek (w końcu!) się rozwiązuje i można zrozumieć (w końcu!) o co tak naprawdę chodzi. Chociaż nie wiem czy na sam koniec autorka nie rzuciła się na trochę za głęboką wodę z finałem – miałam mieszane uczucia, ale cieszę się, że udało się z niego wynieść naprawdę dużo istotnych informacji, które przekonały mnie jak silna jest miłość Luce i Daniela – i wcale nie jest zwykłym nastoletnim zauroczeniem Powrót do góry
a mozecie mnie oswiecic na temat tego ze oni juz kiedys odbyli ta podróż Daniel i Luce jakie to mialo konsekwencje bo nie kumam tak szybko chcialam przeczytac ze nic z tego nie wiem:)
Po potyczce upadłych aniołów z Wygnańcami, Luce jest zmęczona kłębiącymi się zagadkami i niedopowiedzeniami. Pomimo sprzeciwu przyjaciół i Daniela, otwiera Głosiciela i przenosi w przeszłość, aby zrozumieć klątwę, którą wiążę ją z Danielem. Szukając odpowiedzi, odwiedza swoje młodsze wcielenia, a my wraz z nią wyruszamy w podróż poprzez różne epoki, odmienne historie, lecz tę samą, wieczną miłość Luce i Daniela.

Już od pierwszych stron "Namiętność" na stałe zagnieździła się w mojej świadomości. Zwyczajnie nie potrafiłam zapomnieć o przygodach Luce, z niecierpliwością przeglądałam rozdziały, aby dowiedzieć się, w jakich epokach znajdzie się tym razem. Na całe szczęście pozwoliłam sobie na to dopiero pod koniec, ponieważ ta niewiadoma była bardzo przyjemna Zdecydowanie lepiej mi się czytało, gdy wyobraźnia pani Lauren mnie zaskakiwała. I tak dzięki temu odwiedzałam wraz z Luce wiktoriańską Anglię, barokowy Paryż czy miasto średniowiecznych Majów, a klimat tych miejsc pozostawiał we mnie wielobarwne wspomnienia. Przy czytaniu "Namiętności" wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach i naprawdę jest to duża zaleta powieści - ona po prostu wciąga!

Bardzo podobało mi się, że wcielenia Luce nie były identyczne, chociaż na początku było to dla mnie zaskakujące. Jedynak wyszło na duży plus i dzięki temu łatwo można było odróżnić współczesną Luce od Lys czy Liuszki. Kolejnym plusem było trzy de, jednak tutaj już nic nie zdradzę
W podróżach przez wieki towarzyszy bohaterce mały gargulec Bill, który przypominał mi Xemeriusa z "Błękitu szafiru" - choć ten drugi był stokroć zabawniejszy Podróżowanie w czasie w tej części skojarzyło mi się właśnie z trylogią pani Gier i z łatwością mogłam obie książki porównać. Różnią się od siebie i opowiadają zupełnie inne historie, i chociaż bardziej lubię Trylogię Kamieni, "Namiętność" wypada naprawdę dobrze.

Cieszę się, że trzeci tom wprowadza kilka wyjaśnień do historii Luce i Daniela. Z niecierpliwością czekałam na wytłumaczenie, jak to się stało, że Daniel stał się upadłym aniołem. Na szczęście otrzymałam odpowiedzi, jednak podobnie jak ven_detta, nie jestem pewna czy autorka zmierza w dobrą stronę - czy poradzi sobie z całym zarysem fabuły, jak i drobnostkami, których może nie dopatrzyć.
W tym momencie muszę przyznać, że nie wszystkie wątki były dla mnie od razu jasne Zwłaszcza ostatnie rozdziały, dlatego polecam trochę wolniejsze i dokładniejsze czytanie. "Namiętność" może trochę zakręcić w głowie, ale przede wszystkim odkrywanie przeszłości Luce i Daniela jest tak ciekawe i daje tyle przyjemności, że warto

Trzecia część serii jest zdecydowanie najlepsza, akcja pędzi, a światy, do których trafia Luce są pełne kolorów i ich atmosferę czuć na własnej skórze. Co prawda miłość Daniela i Lucindy chwilami powiewała rzewnością, ale mimo to uważam ją za szczerą i prawdziwą, a poznanie jej początku umacnia nas w przekonaniu, że jest także niezwykle silna. Polecam "Namiętność", która każdemu zapewni godziny niesamowitych wrażeń dostarczonych przez podróże poprzez stulecia, podczas których nawet nie ruszymy się z fotela Powrót do góry
Bardzo podobała mi się ta część, z resztą jak cała seria. Właściwie to książka miała jeden schemat i autorka do końca się go trzymała. Podobało mi się jak Luce odwiedzała swoje wcześniejsze wcielenia. Od początku nie podobał mi się ten "Bill". I końcówka świetna, już nie mogę się doczekać następnej części!
Mogą pojawić się spojlery.

Ta książka nie zadowoliła mnie tak jak Upadli, ale była o wiele lepsza od Udręki. Podobała mi się spontaniczna decyzja Luce o wejściu do Głosiciela i przenieść się do przeszłości, żeby zobaczyć swoje poprzednie wcielenia i odkryć co się stało, że tym razem nie stanęła w płomieniach, gdy tylko usta Daniela dotknęły jej. Bardzo podobał mi się początek, jak Luce starała się dowiedzieć dlaczego Daniel ją tak kocha, że jest w stanie co chwila oglądać jak umiera w jego ramionach. Było to bardzo wzruszające, gdy się dowiedziała, że jego miłość do niej jest tak wielka, że mimo tego iż widzi jej śmierć i jest po tym zdruzgotany, to pociesza się myślą, że jeszcze ją zobaczy, w następnym wcieleniu. Poza tym to przejście nagle w inne czasy, po prostu cudo. Niemniej jednak, mimo wszystko żałuję, że tak mało było ich jako pary, znaczy się, Luce bardzo tęskniła za Danielem (na szczęście nie raziło to tak w oczy, jak w drugiej części) i widać było, że tak jak jej poprzednie wcielenia, tak i ona chciała się do niego chociaż przytulić. To było naprawdę słodkie. No i Daniel, którego po prostu uwielbiam sprawił, że pokochałam go jeszcze bardziej. Tym wszystkim co robił dla Lucy, że był przy niej cały czas i że ją tak bardzo kochał. Wszystko ładnie pięknie, ale sielanka się zakończyła, gdy to jej przeskakiwanie w czasie się znudziło. On ją gonił i nie mógł dogonić, a ona w sumie nie wiem co robiła. Zaufała komuś, komu nie powinna, tak po prostu. Prawie się zabiła przez to. Mimo tego, że słyszała już że 'zaufanie może zabić' (czy coś takiego) to i tak nie posłuchała i zniszczyłaby nie tylko siebie, ale i Daniela. Właśnie wtedy pomyślałam, że jest egoistką. Rozumiem, że go kochała i nie chciała, żeby przez nią cierpiał, ale cały czas jej powtarzał, że kocha ją ponad wszystko i nic nie było w stanie tego zmienić. Cieszę się jednak, że w ostatniej chwili to zrozumiała i się opanowała, zanim jej czyn wyrządziłby więcej złego, niż dobrego. Tak czy siak, mimo nudnych momentów (zwłaszcza pod koniec jej wędrówki) książkę czytało mi się przyjemnie i była o Niebo lepsza od poprzedniej części . Powrót do góry
Lauren Kate jest amerykańską autorką fantastyki. Dorastała w Dallas, uczęszczała do szkoły w Atlancie, a zaczęła pisać w Nowym Jorku. Obecnie mieszka w Los Angeles. Jej książki zajmują wysokie miejsca na liście bestsellerów New York Times'a.
Rzadko zdarza mi się, bym po rozpoczęciu jakiejś serii nie doczytała jej do końca. Długo zabierałam się za "Namiętność", ponieważ styl i przewidywalność dwóch pierwszych powieści ostudziły nieco mój zapał. Pewnego dnia jednak zobaczyłam ją na wyprzedaży za śmiesznie niską cenę, postanowiłam więc dać autorce ostatnią szansę.
"Namiętność" jest trzecim tomem cyklu Upadli, opowiadającego o ponadczasowej miłości anioła i zwykłej dziewczyny. Ich uczucie jest silniejsze nawet od śmierci.
Luce wyrusza w podróż do swoich wcześniejszych wcieleń przekonana, że coś lub ktoś będzie w stanie jej pomóc w obecnym. Powraca w przeszłość, by na własne oczy zobaczyć co łączyło ją z Danielem. Jej ukochany w obawie przed zmianą biegu wydarzeń wyrusza za nią i obserwuje jej poczynania. W całości podróży towarzyszy jej również gargulec Bill, który na miarę swoich możliwości pomaga dziewczynie.
Język i styl z pewnością można uznać za łatwy w odbiorze i przystępny. Akcja rozwija się bardzo szybko, dzięki czemu podczas lektury nie można się nudzić.
Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ "Namiętność" w porównaniu do poprzednich tomów można uznać za bardzo dobrą, a już z pewnością nie można przypisać jej miana nudnej.
Dzięki autorce możemy odbyć razem z Luce podróż w czasie - od czasów starożytnych aż po drugą Wojnę Światową.
Nie licząc wszystkich postaci z retrospekcji, fabuła nie zyskuje żadnych nowych znaczących bohaterów poza Billem, którego niezmiernie polubiłam. Czytając zakończenie byłam niezmiernie zdziwiona tym, jak autorka poprowadziła ten wątek.
Na pochwałę zasługuje również okładka, która skradła moje serce. Jedynym minusem jest wyjątkowa schematyczność wątku miłosnego, z jakim mamy tutaj do czynienia.
"Namiętności" do grona literatury wybitnej zaliczyć nie możemy, z czystym sumieniem mogę jednak polecić ją wszystkim fanom serii jak również tym, którzy zrazili się pierwszymi dwoma tomami. Z niecierpliwością oczekują czwartej i za razem ostatniej części cyklu "Upadli" i mam szczerą nadzieję, że będę równie pozytywnie zaskoczona.
Ta część było lepsza od drugiego tomu ,ale gorsza od pierwszego .Ogólnie podobało mi się to że rozwiązały się większość zagadek oraz że miało się możliwość poznania wcześniejszych wcieleń Lucindy .
7/10 Powrót do góry
Lauren Kate nie naruszyła mojego zaufania, które powierzyłam jej co do tej części. Uwielbiam motyw podróży w czasie - paradoksy, zaburzanie koninuuum czasowego, czy ten niezwykły, choć przewidywalny moment kiedy zdają sobie sprawę z tego, że to wszystko już się stało i nic nie da się zmienić. Naprawdę cieszę się, że tak to zostało rozwiązane, chociaż mam pewne wątpliwości co do dwóch rzeczy..., ale najpierw skupię się na ocenie treści, a potem będą moje domysły. Zaskoczyło mnie, że Luce przenosząc się w przeszłość robi to w pełni - jest widzialna, materialna. Podejrzewałam raczej, że będzie to coś typu to podglądanie w Głosicielach tylko bardziej na żywo (to by tak wszystkiego nie komplikowało , ale z drugiej strony przebywanie tam "naprawdę" jest ciekawsze i do końca pozostawia złudzenie, ze coś można zmienić). Całe szczęście, że pojawiła się w tym badaniu przeszłości opcja trzy de, samo obserwowanie nie dawało satysfakcji i nie pozwalało poznać w pełni przeszłego alter ego Luce. Z Billem od początku było wiadomo, ze coś jest z nim nie w porządku, chociaż dziwię się, że tak długo utrzymywał pozory i był taki pomocny. Z tych wszystkich scen w przeszłości, chyba najbardziej podobała mi się ta we Włoszech z 1918 i z Anglii z Shakespearem. W pierwszej było coś pobudzającego w nagłym wprowadzeniu w świat wojny (innej niż w Moskwie), ta cała dezorientacja Luce, a jednak wzięcie się za siebie i pomoc rannym, Giovanni'emu, siedzenie przy łóżku rannego D. Jeśli chodzi drugą sytuację - tu podobał mi się chaos, nagłe wyznania Luce, próba uzmysłowienia czegoś Danielowi i nagła śmierć. Namiętność nie nudzi i zaskakuje, jest tak inna od pierwszych części! Ach to zrozumienie cierpienia D., uzmysłowienie sobie tego i te wszystkie jego przejścia po śmierci Luce, przejmujące sceny! Nareszcie w Luce dostrzec można pewną dojrzałość, może to koniec z bezradnością? Szkoda, że widzimy tak mało innych postaci, mało Cama (moment, w którym zmienia stronę tłumaczy wiele z jego zachowań, chociaż to dostaliśmy). Jeśli chodzi o zmianę wyglądu - u Luce jest to jak najbardziej wytłumaczalne i sensowne, ale u Daniela? Ciemna skóra, czarne włosy? Phi?! Tą jego wieczność wyobrażałam sobie raczej jako...hm podróż rozbitka, szukanie domu (=Luce), a potem unikanie go i cierpienia, rozumiem, że ta cała zmiana wyglądu mogła w tym pomóc, ale jednak jakoś to mnie oburza, Daniel powinien pozostać Danielem, być stałą, a nie żonglować "wcieleniami". Może to głupie, ale mi się to nie podoba.

Wracając do wątpliwości, kiedy podróżowali to Daniel przypominał sobie po kolei te wizyty Luce w przeszłości, w miarę jak ona je odbywała, to kiedy luka, czyli to miłosierdzie, pozwolenie nieochrzczonej Luce samej podjąć wyboru, nie powinno się pojawić jak tamte, czyli coś typu 'och, nagle sobie przypomniałem że Luce jest nieochrzczona, fajnie!", czy może to się wydarzyło tak czy siak, a po prostu nagle to ma jakieś znaczenie? Drugie wytłumaczenie ma dla mnie większy sens, ale wciąż... luka, czyli Luce decyduje...no właśnie o czym do końca? O tym czy będzie z nim, że nic sobie nie przypomni w chwili pocałunku, nie spali się, ale pozostanie też bez odpowiedzi? Okei, już chyba rozumiem, ale to oznacza, ze ta wyprawa Luce nie była zupełnie bez sensu, że zmieniła coś, nie w teraźniejszości/przeszłości, lecz w przyszłości, że kara Luce, będąca jednocześnie karą Daniela przestaje istnieć (więc czy traci nieśmiertelność?) Hmm, no to jest zastanawiające, ale wciąż pozostaje druga sprawa, skoro Lucyfer robiąc to, co robi, czyni to w przeszłości, czyli, że to już się wydarzyło, że powiedzmy nie wyszło mu to co robi, skoro oni dalej istnieją? I jeśli podróż Luce trwała tyle czasu, a w teraźniejszości tylko kilka godzin, to czemu oni mają aż 9 dni? Przecież ta cała ich podróż przez Głosicieli wskazała tylko, że przeszłości nie można zmienić, wpływając znacząco na teraźniejszość? A jeśli coś wpłynęło to efekty tego odczuwają i znają? I po co oni w ogóle muszą znaleźć to miejsce Upadku? Och i jeszcze to, że Lucek wpakował Daniela w sam środek tej sceny, jakby to co miało się wydarzyć dawało mu także szansę na coś, spełnienie swojej misji? Zgrzyta mi tu coś albo po prostu tego nie ogarniam, nie wiem. Dalej - ciekawi mnie, co to był za moment, który zmienił Daniel łącząc się ze swoim przebywającym-na-Grenladnii-przeszłym-sobą? Bo nic więcej o tym nie wspominali, ani nic nie zostało zmienione, więc o co chodziło? Oraz przede wszystkim co dalej z tymi całymi stronami demon-anioł? Czy teraz, kiedy mogą stracić wszystko, całą przeszłość nie mają jednego, wspólnego wroga?
Choć Namiętność sporo wyjaśnia, jak widać wciąż pozostaje wiele niedomówień. Z ciężkim sercem zabiorę się za ostatnią część próbując odnaleźć odpowiedzi oraz przede wszystkim widząc koniec tej historii. Mam nadzieję, że Uniesienie, choć trochę dorówna temu tomowi, na którego warto było czekać (czytając 1. i 2.) i który zdecydowanie pozostawia po sobie pozytywne wrażenia.
Czytam tą serię już bez większego entuzjazmu, ten tom tak jak poprzedni nudził mnie, ale mam zamiar już doczytać do końca tą historię. Trzeba przyznać, że te podróże Luce były ciekawe, ale tak naprawdę nic nowego nie wniosły poza tym, ze bohaterka utwierdziła się tylko w przekonaniu o tym co od dawna już wiedziała. Już bardziej pogoń Daniela za nią coś przyniosła. Wspomnę jeszcze o Billu, który bardzo przypominał mi gargulca Xemeriusa z Trylogii czasu, ale ten niestety okazał się złym kompanem w podroży... Powrót do góry
Minęło sporo czasu od kiedy czytałam "Udrękę", więc miałam trochę obaw, że czegoś nie będę czaić. Ale wszystko było w porządku, wszystko pamiętałam, więc było spoczko.
Było ciekawie, zabawnie i świeżo - dlatego, że cały czas zmieniały się czasy, w jakich Luce przebywała. No i miło, że czytaliśmy powieść z punktu widzenia Lucindy oraz Daniela
Książkę czytało mi się naprawdę fajnie i szybko - i jestem ogromnie ciekawa kolejnej części, którą wypożyczę sobie w najbliższej okazji