NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Pewnego dnia Camryn Benett porzuca swoje dotychczasowe życie
i wsiada w pierwszy lepszy autobus. Rusza w nieznane, zabiera ze sobą jedynie pieniądze i telefon. Na trasie spotyka tajemniczego Andrew Parrisha. Mężczyzna jest przystojny, zagadkowy i zachowuje się tak, jakby wczoraj i jutro nie istniały. Razem przemierzają gorącą i dziką Amerykę. Dzięki Andrew Camryn odkrywa, czym jest miłość i gorąca namiętność.
Te kilkanaście dni, które spędzają razem, zmienia ich bezpowrotnie. Jednak Andrew ma tajemnicę, jedną z najgorszych. Przyjdzie czas, w którym Camryn dowie się, co ukrywa jej ukochany. Czy prawda złączy ich na wieki, czy bezpowrotnie rozdzieli? Finał tej historii wyciśnie łzy z niejednego oka.
To powieść drogi, książka o miłości, namiętności, życiu chwilą i w zgodzie ze sobą. Historia Andrew i Camryn otwiera nam oczy na to, jak ważne jest podążanie za swoimi pragnieniami i jak intensywne, namiętne, kolorowe, ale także pełne bólu bywa życie.
Premiera : 22 styczeń 2014
Wydawca : Filia
***
Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie poleciłam tutaj tej książki ale szybko naprawiam błąd bo jest boska !
Przeczytałam ją na początku roku i nadal bardzo często o niej myślę I to nie tak, że jest to jakaś super, ekstra niepowtarzalna opowieść, tylko wywołała we mnie tak wiele emocji, że aż sama się sobie dziwiłam. Pokochałam bohaterów całym sercem i bardzo bym chciała mieć tą książkę na własność, żeby móc się do niej przytulać i wracać sobie do niektórych scen kiedy tylko najdzie mnie na to ochota
Niżej, troszkę więcej o treści:
Jest to historia pewnej dziewczyny, która stara się poukładać, jakkolwiek, swoje życie. Ma zacząć nową pracę, zamieszkać z przyjaciółką, stać się jedną z wielu. Jednak pewnego dnia dochodzi do nieprzyjemnego zdarzenia, po którym wszystko sypie się jeszcze bardziej. Camryn pod wpływem chwili postanawia spakować kilka najważniejszych rzeczy i wyjechać, gdziekolwiek, nigdzie konkretnie, gdzie ją tylko chwila poniesie, tak jak kiedyś, dawni temu miała zamiar zrobić ze swoim chłopakiem. Dodatkowo zabiera ze sobą kilka "nigdy" na szczycie których znajduje się najważniejsze - "nigdy się nie zakochać".
Ostatnie czego się spodziewa to tego, że na swej drodze spotka miłość. I tak przemierzając autobusem stany, na jednym z przystanków wsiada Andrew - chłopak, który zmieni w jej życiu dosłownie wszystko. Pomoże jej się otrząsnąć, spojrzeć znowu z odwagą w przyszłość, na nowo zakochać się w życiu. Niestety on sam również posiada swoje ciemne sekrety, sekrety które być może nigdy nie pozwolą im być razem ...
Nie wiem w którym momencie w książce się zakochałam, być może był to pierwszy z rozdziałów z punktu widzenia Andrew, a może jeszcze wcześniej ... Jest to piękna historia, z cudowną parą i fantastyczną przemianą bohaterki. Camryn jest jedną z nielicznych bohaterek, która mnie nic a nic nie irytowała, ba! zazdrościłam jej chwilami odwagi, pomysłów, ogólnie jej spojrzenia na świat, mimo, że czasami nie było pozytywne, to było szczere zgodne z tym co czuje. Andrew natomiast na pierwszy rzut oka wydaje się takim słodkim zawadiaką, ten chłopak ( 25cio letni mężczyzna) jest wspaniały, pełen niespodzianek, wszystko ma tak cudownie poukładane. Przez całą książkę delikatnie odkrywał swoje lepsze i gorsze strony, jest dobryn bratem i synem ale jednocześnie jest w nim coś ciemnego, coś co pragnęłam odkryć, coś co go ewidentnie boli ... Nie kryje tego, że celem jego podróży jest ostatnie spotkanie z umierającym ojcem, ale czy tylko o to chodzi? Jakoś tak czuć, że jest coś jeszcze. Owszem to trauma dla każdego dziecka, ale Andrew wydaje się być z tym pogodzony, na tyle na ile się da. Poza tym jest też trochę wybuchowy, no cóż ma gorący temperament - mi tam się to podobało, nie lubię ciepłych kluch
Miałam z nim jeden cięższy moment w którym moja romantyczna część pokłóciła się z tą feministyczną, że aż zacytuję Andrew: "„If you were to let me f*k you, you would have to let me own you.” Całe szczęście ta pierwsza część mnie, zdecydowanie przewyższa wielkością tę drugą , wiec ostatecznie TO akurat podejście Andrew do sprawy uznałam za jeden z jego wielu atutów.
Sama podróż tej dwójki była cudowna, uwielbiam książki drogi, nigdy nie wiadomo gdzie bohaterowie trafią, kogo spotkają, co ich spotka i miałam nadzieję, że nigdy nie obiorą celu, że ta podróż nigdy się nie skończy . Bo czułam, podobnie jak oni, że należą do drogi, że kiedy zakończą podróż z nią zakończy się coś jeszcze.
Nie wiem co mogę jeszcze o tej książce napisać, juz tyle razy użyłam słowa "cud" ciężko mi się wysłowić bo kiedy o niej myślę to mam pustkę w głowie, łzy w oczach i jednocześnie głupkowaty uśmiech na twarzy. Przyznaję - płakałam, bardzo, nadal mi się chce, a rzadko płaczę przy książkach, filmy wzruszają mnie zdecydowanie bardziej, ale ta miała to coś, co uderzyło w moją nutę. Od dwóch dni nie mogę zabrać się za żadną inną pozycję, wracam do fragmentów i maltretuję płytę "Barton Hollow" by The Civil Wars, która, jestem święcie przekonana, była inspiracją autorki - kilka utworów nawet pojawia się w książce i dodają one cudnego klimatu
No cóż, pozostaje mi książkę polecić, głównie romantycznym duszom ... niech mnie, też wszystkim innym, w końcu każdy z nas powinien od czasu do czasu przeczytać coś wzruszającego i ciepłego. I gdyby nie był to początek roku, a nadal grudzień napisałabym, że to najlepsza książka jaką przeczytałam w tym roku . Mam ogromną nadzieję, że któreś polskie wydawnictwo skusi się na tę pozycję !
Ps: jak tak teraz czytam to co napisałam na LC, to widzę, że ani w tym ładu ani składu ale co bym nie napisała, to jest to historia którą trzeba przeżyć indywidualnie, pewnie nie trafi w gusta wszystkich, ale niech mnie jak się nie spodoba choć trochę
Polecam ! przez duże P
Kurde MUlka, ale Ty fajne książki czytasz
Szkoda, że wydawnictwa rzadko decydują się wydać polecane przez czytelników książki bo można by ją jakiemuś "podrzucić"
Ja na pewno bym kupiła. tutajpoczkategori
MUlka, ale ja bym chciała przeczytać tę książkę! Tak polecasz i polecasz, że nawet gdyby opis mi się nie podobał (a tak nie jest xD), to musiałabym przeczytać. Czekam, aż na bookcity będzie dostępna w miękkiej okładce
Też czekam na miękką - muszę ją mieć fizycznie ... i teraz mam stresa, że Wam się nie spodoba i będzie na mnie
Tak na marginesie, mogłabym ją porównać do jednej dość znanej i sfilmowanej pozycji, ale zepsułabym całą zabawę - więc nie powiem tutajpoczkategori
Dwa polskie wydawnictwa interesują się tą książką - kto wykupi prawa, jeszcze nie wiem Ale jest szansa, że za jakiś czas dorwiemy tę pozycję w naszym ojczystym języku
Zarąbiście !!!! Tak się zastanawiałam czy kupować oryginał, bo strasznie chcę ją tak po prostu mieć. Poza tym autorka pisze kontynuację, ale absolutnie nie szukajcie nic o niej!! bo zepsujecie sobie zabawę z tą tutajpoczkategori
Świetna nowina! Ja w takim razie na pewno kupię
Byłoby świetnie. Mulka tak mnie zachęciła do lektury " The Edge of never", że myślałam nawet o przeczytaniu jej w oryginale ( wyzwanie byłoby to dla mnie wielkie, bo mój angielski nie jest perfekcyjny ). Ale jeśli będzie wydanie polskie...
( I fajnie gdyby zostawili oryginalną okładkę - mi bardzo się podoba. ) tutajpoczkategori
Na facebooku Wydawnictwa Filia piszą, że planują wydać tę książkę na walentynki
Ja chyba wcześniej dorwę ją w oryginale i przeczytam, bo odkąd MUlka napisała o tej książce, mam na nią wielką ochotę
Super wiadomość, chętnie przeczytam ją jeszcze raz na spokojnie - oryginału nigdzie nie mogłam dostać po przystępnej cenie, więc zaopatrzę się w nasze wydanie.
Wiesz co Rosemary, ostatnio przeczytałam "Idealną Chemię" po naszemu i to już nie było to ... nie wiem dlaczego, ale już nie brzmiała tak fajnie. "The Edge of Never" czytało mi się świetnie, więc polecam mimo wszystko oryginał tutajpoczkategori
MUlka, też nie mogłam nigdzie znaleźć oryginału, ale podobno jakoś w lipcu wychodzi w miękkiej okładce, więc cena powinna już być w miarę przystępna . I właśnie planuję przeczytać oryginał,
Ja tylko poczytałam fragmenty Idealnej chemii w Empiku, ale też nie wydała mi się tym samym, nawet nie chcę czytać po polsku. Jakoś tak nie pasuje mi to
Niestety rozczarowanie. Nie na takiej zasadzie, że uważam ją za szit, kompletne dno i w ogóle nie polecam. Rozczarowanie pod tym względem, że autorka podjęła temat podróży w nieznane, który jest mi bardzo bliski i zepsuła go bohaterami oraz tanim chwytem na końcu książki.
Najpierw popsioczę, żeby zostawić po sobie dobre wrażenie
Nie lubię Camryn. Nie cierpię tego, że głębia jej charakteru jest sztuczna, a inne ważniejsze postacie żeńskie w zestawieniu z nią zawsze wypadają płytko i zidiociale, jak jej matka oraz przyjaciółka. Najbardziej uwidacznia się to w relacjach z kumpelą. Otóż Camryn jest tak niezwyczajna, że już w wieku 12 lat inni ludzie widzieli jej się jako przeciętniacy, a najlepsza przyjaciółka, Natalie, to już na pewno nie jest w stanie jej zrozumieć - zresztą jak mogłaby skoro jest odrażająco biseksualna, ordynarna i skupiona na pozycjach seksualnych, podczas gdy Camryn to cicha, niewinna myszka, która rozmyśla o świecie oraz o tym, jakie uczucie na skórze wywołuje wiatr po drugiej stronie globu. No i nie zapominajmy o tym, że jest taaaaka głęboka i inna od wszystkich pozostałych zdzir.
Scena, w której Cam z łaską (żeby biedna Natalie bodaj Boże nie zniosła jajka z ciekawości, z kim to podróżuje jej kumpela) wysyła zdjęcie niesamowitego Andrew i rozpływa się (oczywiście nie jest to napisane wprost, ale czuć ewidentnie między wierszami) zazdrością Nat jest po prostu żałosna.
Nie wszystko mi się w niej nie podobało, ale te dziwaczne sprawdziany porządności Andrew i powyżej wymienione cechy spowodowały, że znielubiłam ją nie do odwołania. Na początku bardzo mi imponowała i łatwo mogłam się z nią identyfikować, ale im dalej, tym gorzej, a po zakończeniu lektury, kiedy zaczęłam się bardziej nad całością zastanawiać, dobre wrażenie poszło w niepamięć. A! To już taki szczegół, ale jest dla mnie nie do pomyślenia, że ktoś załatwia jej robotę, a ona wyjeżdża sobie w piz* i nie raczy uprzedzić, że nie przyjdzie do pracy. Dziewczątko jest załamane, potrzebuje wolności i skomercjalizowany lud powinien zrozumieć powagę takiej sytuacji, nie? A ci niewolnicy pieniądza oraz relacji w społeczeństwie niech lepiej siedzą cicho, kiedy Cam wyrusza poszukiwać bryzy na południu.
(Pozwólcie, że się w tym miejscu wytłumaczę ze swojego sarkazmu. Imponuje mi podróżowanie a'la Wojciech Cejrowski - aby przed siebie. To co mnie denerwuje, to traktowanie z lekceważeniem mas ludzi, których nie pociąga takie życie i odwrotnie - wyśmiewanie przez gajerów takich podróżników. Żyj i daj żyć innym.)
Z Andrew jest lepiej. Podobnie jak MUlka nie mam nic przeciwko wybuchowym i nieco skrzywionym charakterom. Nie w prawdziwym życiu rzecz jasna, moja impulsywność wystarcza za dwoje, dziękuję bardzo, ale w książkach nie ma sprawy. Zresztą mój literacki number 1. to Barrons, a to chyba mówi samo za siebie I tu właśnie wchodzi na scenę ten tani chwyt, o którym pisałam na początku. Wątek z rakiem mózgu wywołał we mnie jedynie niesmak. Przez całą książkę widać wyraźnie, że facet kocha życie, a na sam koniec autorka próbuje mi wmówić, że to normalne i całkiem w jego charakterze nie chodzić do lekarza przez kilka miesięcy i nie walczyć o swoje zdrowie. Litości, naprawdę. I to co wymyślił później, żeby nie mówić Cam o chorobie, i ta jej akceptacja, bo przecież tak dobrze się rozumieją... Jakby mi koleś taki numer wywinął, to by dostał po gębie, a potem siłą bym go do lekarza zaprowadziła. Jak można pomyśleć, że jest w porządku dać drugiej osobie tyle nadziei na wspólne życie i w sytuacji, kiedy tak doskonale do siebie pasują, a potem kopnąć sobie nagle w kalendarz bez podejmowania walki. Nie, po prostu nie. Chyba za bardzo cenię sobie tę jedyną szansę, którą mamy na ziemi.
Polała się żółć, to teraz kilka pozytywów
Jak wspominałam, jest to książka drogi, a jest to motyw, którym łatwo mnie kupić. Uwielbiam ten cały motyw podróży nie wiadomo gdzie, na ile, poznawanie nowych miejsc i ludzi, odkrywanie siebie i nowych doświadczeń oraz spokojny tryb życia, wolny od nagonki dnia codziennego. Spanie pod gwiazdami, leżenie na deszczu, kurde, to takie niby nic, ale mnie te drobne rzeczy chwytają za serce. Do końca będę również wdzięczna tej powieści za zapoznanie mnie z piosenką The Rolling Stones - Laugh, I Nearly Died. Cud nad cudami, kwintesencja człowieka podróżującego bez celu w życiu, a scena, w której ten kawałek zaistniał - bardzo klimatyczna i emocjonalna.
Wiem, że o pozytywach krótko, może dlatego, że do krytyki łatwiej znaleźć potok słów, ale uwierzcie mi, że to nie znaczy, że te rzeczy mają mniejsze znaczenie. Inaczej nie dokończyłabym książki.
Gdyby nie rzeczy, o których pisałam na początku, książka ta na 100% pozostawiłaby po sobie niesamowite wrażenie. A tak, jestem wściekła na autorkę za zniszczenie mi tak ciekawego i bliskiemu moim upodobaniom pomysłu. tutajpoczkategori
Dziewczątko jest załamane, potrzebuje wolności i skomercjalizowany lud powinien zrozumieć powagę takiej sytuacji, nie?
Haha, rozwaliło mnie to zdanie
Książka mnie ciekawi, ale akurat ją wolałbym przeczytać po polsku, więc może poczekam na taką możliwość.
Cieszę się, że się podobało
Zapomniałam o jednym. Cam jest mega inteligentną osobą, która wyrusza w podróż nie mówiąc matce ani nikomu innemu o tym, gdzie się znajduje, sama, w czasach, kiedy non stop mówi się o handlu żywym towarem, zaginięciach, gwałtach i innych okropieństwach, którym najczęściej padają właśnie kobiety. Szczyt geniuszu, Camryn. tutajpoczkategori
Oksa, rozumiem Twoje "ale", być może było tak jak piszesz, ale ja tak Cam nie odebrałam, chyba po prostu nie zagłębiałam się tak w jej charakter. Nie przypominam sobie żeby mnie irytowała itp z resztą ja w tego typu książkach nie przykładam wagi do bohaterek, bardziej do bohaterów
Moje odczucia nie były też do końca obiektywne, bo autorka kupiła mnie muzyką piszesz o Stonesach oj tak, Andrew w mojej wyobraźni, śpiewający ten utwór wymiatał. Ale duet Johna i Joy, kurcze uwielbiam ich, jak mogłabym nie polubić bohaterki która słucha takiej fajnej muzyki
Andrew WIELKI SPOILER Widzi, mnie jego podejście do choroby nie szokowało, tzn kwestia nie chodzenia do lekarzy itp Potrafię zrozumieć jego podejście, widzi walkę ojca i to, że do niczego ona nie prowadzi, więc ten czas który miałby spędzić na leczeniu i szpitalach woli wykorzystać na życie. Wiem to trochę naciągane, ale decyzje bohaterów w takich sytuacjach chyba nigdy nie satysfakcjonuje wszystkich odbiorców, to taka indywidualna sprawa moim zdaniem, bo wiekszość patrzy przez pryzmat tego co sam by z tym zrobił - a wiadomo gdybać to sobie można. Owszem wkurzyło mnie jego zachowanie, ale chyba bardziej wkurzyło mnie to, że autorka w ogóle wpadła na taki pomysł :/ A to, że Camryn mu tę akcję wybaczyła to inna para kaloszy, będzie się chłopak kajać do końca zycia I tu jestem zla, że autorka pisze kontynuację, ona jest zupełnie niepotrzebna, a ja będę musiała ją przeczytać KONIEC WIELKIEGO SPOILERA
A tak poza tym to to jest 'tylko' romans i to obyczajowy ale niech mnie, bo czytam ich wiele, jest fajnie napisany a Andrew jest super
U mnie znowu jest tak, że bohaterowi - jakkolwiek strasznie to zabrzmi - jestem w stanie więcej wybaczyć. Głównie wystarczy, jeśli sama jego osoba mnie pociąga, bez tego romans jakoś nie gra. Z bohaterką jest inna sprawa. To z nią się utożsamiam, więc jest dla mnie bardzo ważne, jeśli mogę ją szanować oraz, nawet jeśli się z nią nie zgadzam, to potrafię zrozumieć jej decyzje.
Cam natomiast jest dla mnie papierowa poprzez swoją niekonsekwencję. Autorka pisze, że Cam jest inteligentna, a ja kurka tego nie widzę. Albo, że głębią osobowości powala Rów Mariański, gdy rzeczy o tym świadczące (wspominane uczucie bryzy czy inne takie) wcale o tym nie przekonują. Jej outsajderstwo jest sztuczne i to mnie irytuje.
Sama przeczytałam tyle romansów i poznałam tyle typów bohaterów, że naprawdę nie mam złudzeń. W pewnym momencie uważam jednak, że musi się skończyć ta taryfa ulgowa dla autorów, bo to "tylko" romans. W tym przypadku świetną historię zepsuli bohaterowie, głównie Cam (Andrew nieco mniej) oraz tani chwyt na końcu książki. Tak, jak MUlka pisałaś - wkurza samo umiejscowienie przez autorkę tego twista fabularnego, aby było dramatyczniej, aby było rzewniej. tutajpoczkategori
ohh Oksa to w takim razie musisz przeczytać "Thoughtless" S.C. Stephens Chciałabym przeczytać Twoją opinię na temat tej książki, a już zwłaszcza bohaterki - chociaż kto wiem, może by ci się spodobała
Próbuje sobie przypomnieć to wszystko co piszesz o Camryn, ale za chiny nie pamiętam aby coś mi nie grało, chyba za bardzo jarałam się Andrew
Twist był niby do du.., ale kiedy się czytało to boleściwie było, emocje były hehe - dopiero po fakcie mnie wkurzył i nie raz sobie pomyślałam, że za karę książka powinna skończyć się inaczej.
Thoughtless zaklepane do przeczytania.
Jeśli niczego złego nie dostrzegasz w Cam, to przestań szukać i nie psuj sobie dobrego wrażenia z książki. Moja opinia miała tylko pokazać mój sposób patrzenia na nią, więc nie daj się tutajpoczkategori
O nie nie, nie mam zamiaru, ale zapewne przeczytam polską wersję więc pewnie wtedy chcąc nie chcąc zwrócę na to uwagę
A interesowałaś się "Killing Sarai" autorki? to coś pomiędzy "Leonem Zawodowcem" a "Nikitą" , też nieźle się czyta i znowu facet jej wyszedł
Zniechęciłam się do innych po tej książce, ale może niepotrzebnie. Często bywa tak, że kiepskiemu autorowi wyjdzie też super powieść albo świetnemu trafi się taka sobie.
Zauważyłam, że to Killing bardzo tanie na amazonie, tak więc zakupione. tutajpoczkategori
Moim zdaniem jest słabsza, trochę gorszy język, ale jest też zupełnie inna, bardziej dramatyczna a niżeli romantyczna, mogło być więcej akcji, ale i tak mi się podobała. Zdecydowanie wolę takie, które mają jakikolwiek wątek, jakiś rzeczywisty problem, a nie rozdmuchiwane do granic możliwości wewnętrzne rozterki.
A Victore czasami mi kogoś przypominał
“In the end, you can only trust yourself. I am not your hero. I am not the other half of your soul who could never let anything bad ever happen to you. Trust your instincts first always, and me, if you choose, last.”
Ach ten Barrons, podobieństwo to jednak za mało, żeby zbliżyć się osobowościowo do tego skur-, niesamowitego bohatera tutajpoczkategori
Ja już dawno pogodziłam się z tym, że inni mogą być jedynie, lub w lepszym przypadku AŻ namiastką jego świetności hehe, ale muszę przyznać, że zawsze jakoś tak nieświadomie szukam jego cech u innych
Ale bez problemu zgadłaś o kogo mi chodzi, więc cos w tym jest
na chomikuj jest całe tłumaczenie tutajpoczkategori
Ok, rzecz dotyczy innej książki tej samej autorki, ale obiecuję, że będzie bardzo drobny offtop.
Przeczytałam "Killing Sarai" i podobało mi się o wiele bardziej niż Edge. Przede wszystkim bohaterka wydała mi skonstruowana o wiele realistyczniej - bo autorka nie próbowała mi wmówić, że jest ideałem wcielonym - a jej problemy ciekawsze. Chociaż inaczej. To nie jest tak, że w Edge mówi się o pierdołach, bo jak pisałam, lubię poszukiwaczy przygód oraz w pewien sposób swojego miejsca na świecie, ale w Sarai było o wiele poważniej, mroczniej i emocjonująco.
Polubiłam Sarai, szczególnie na początku, ale im dalej, tym bardziej mnie zaczynała irytować. Może to niechęć do autorki po Edge, ale nie jestem w stanie do końca uznać jej bohaterek. Jak nie mają porażać nieistniejącą głębią, to znowu są przez inne postacie postrzegane jako osoby nie znające strachu oraz za idealny materiał na zabójcę. Nie wiem, na jakiej podstawie. Owszem, przyzwyczaiła się do widoku śmierci, ma silnie rozwinięty instynkt przetrwania, ale do nieustraszonej jej daleko. To takie robienie z własnej postaci kogoś wyjątkowego na siłę.
I ponownie postać męska wypada lepiej Chociaż o wiele bardziej lubiłam Carla, kiedy nie dostałam się do wnętrza jego umysłu. Było tam jakoś tak... monotonnie. Czasami naprawdę wolałabym, żeby autorki nie uświadamiały mnie, o czym myślą ich bohaterzy, bo odbiera im to całą glorię i tajemniczość.
Na pewno przeczytam kontynuację, bo mimo wszystko książka mnie zainteresowała. Język jest trochę kiepskawy, ale widziałam gorsze, idzie przeżyć.
Data wydania: 5 luty 2014
Wydawca: Filia
jak wspaniale, że oryginalna okładka super pozycja na Walentynki Powrót do góry
Premiera książki odbędzie się wcześniej, mianowicie 22 stycznia
Premiera książki odbędzie się wcześniej, mianowicie 22 stycznia
Super! Nie mogę się doczekać tej opowieści Bardzo lubię wątki mitologiczne i szukam książek, które takie mają. Podobno aż 480 stron
http://www.matras.pl/na-krawedzi-nigdy.html Powrót do góry
W dniu premiery nie rzucę się na księgarnię, ale książką jestem zainteresowana i jeśli opinie będą przychylne, to postaram się ją zdobyć
Cam i Andrew poznają się przypadkiem w autobusie. Zmierzają do zupełnie innych miejsc, ale oboje nie bez powodu podróżują takim środkiem lokomocji. Ta samotna podróż każdego z nich zmienia się we wspólną i oboje dobrze wiedzą że w końcu przyjdzie czas na rozstanie...
Pod koniec lektury zaczęłam się domyślać tajemnicy Andrew ale nie sądziłam iż autora tak poprowadzi tą sytuacje, że się w końcu poryczę. A z tym rozdziałem z cmentarzem i nagrobkiem to mnie do końca dobiła... A zaraz okazuje się że on żyje!!! Myślałam że padnę jak przeczytałam że to on ją obejmuje!Świetnie to autorka rozegrała i fajnie ze pojawił się ten fragment dopisany przez autorkę po tym wszystkim z perspektywy Andrew.
Mogę tylko powiedzieć, że jak dla mnie ta książka jest bardzo dobra, podobała mi się. Cudowna historia, od której nie mogłam się oderwać i przy której spędziłam miło czas chociaż nie było tak kolorowo. Autorka stworzyła opowieść, która od razu do mnie trafiła i długo jej nie zapomnę. „Na krawędzi nigdy” jest naprawdę warte przeczytania, zachęcam do odbycia wspólnej podróży wraz z Camryn i Andrew. Powrót do góry
2. "Na krawędzi zawsze"
Nasza historia się zakończyła ale nasza podróż trwa.
Ponieważ zawsze będziemy żyć na krawędzi, aż do śmierci.
Kilka miesięcy wcześniej Camryn i Andrew, spotkali się w autobusie w drodze donikąd. Zakochali się w sobie i dowiedli, że gdy dwoje ludzi jest sobie przeznaczonych, los znajdzie sposób by ich połączyć.
Teraz, w niecierpliwie oczekiwanej kontynuacji "Na krawędzi nigdy" Camryn i Andrew oddają się w pełni swej miłości do muzyki, pełnymi garściami czerpiąc z życia, tak jak sobie to obiecywali. Ale kiedy wydarza się tragedia, ich związek wystawiony zostaje na ostateczną próbę. O ile Camryn próbuje zagłuszyć swój ból, to Andrew podejmuje śmiałą decyzję - żeby ich życie wróciło na dawny tor, muszą znowu wyruszyć w drogę. Razem odnajdą namiętność, przygody i wyzwania których nie spodziewali się w najśmielszych snach.
Premiera już 14 maja!
Na krawędzi nigdy
Czytam książki New Adult w poszukiwaniu takich perełek jak "Bully" i znalazłam Choć początkowo mi nie szło czytanie, ze względu na kryzys czytelniczy, to pozycja ta zdołała go pokonać i wciągnąć mnie bez reszty. Bohaterowie są wspaniali i nie sposób ich nie lubić. Podwójna narracja jest ogromnym plusem, gdyż wchodzimy do głowy Andrew. Nie sądziłam, że będzie to trochę bardziej niegrzeczna pozycja, ale cieszę się, że tak jest I jak w opisie końcówka wycisnęła łzy z moich oczu. Powrót do góry
„Na krawędzi zawsze”
Jestem trochę rozczarowana tym tomem bo jakoś nie zachwycił mnie tak jak poprzedni. Jednak „Na krawędzi zawsze”na pewno jest dobrym zakończeniem historii Camryn i Andrew zapoczątkowanej w poprzednim tomie i jestem bardzo zadowolona z tego, że mogłam ją poznać i przeczytać obie książki bo zaliczam je do grona moich ulubionych.
Na krawędzi nigdy
Stając na krawędzi miała dwie drogi, popatrzyła za siebie, popatrzyła przed siebie... Zamknęła oczy i skoczyła. Bo nie mogła już dłużej znieść swojego życia, bo nie mogła wciąż trwać w tym postoju, bo nie chciała się cofać, bo zawsze wiedziała, a teraz nie wie już nic...
Tak ryzykowną decyzję podjęła główna bohaterka powieści "Na krawędzi nigdy" J.A. Redmerski. Stanęła przed wyborem, co zrobić i coś powiedziało jej, że to nie jest prawdziwe życie. Camryn przeszła wiele i straciła wiele, nie pozbierała się w pełni po żadnej ze strat. Udając, że wciąż jest taka sama spędza czas ze znajomymi, próbuje zapomnieć. Przyjaciółka zabiera ją do klubu, tam namawia ją do chwili zapomnienia. Właśnie ta noc jest motorem do działania, jej konsekwencje nie pozwalają wciąż trwać w bezruchu, wciąż pozostawać w tym samym miejscu. Cam wybiera pierwsze lepsze miejsce, jakie przyjdzie jej do głowy i ucieka. Wsiada do autobusu jadącego daleko, gdzieś nikt jej nie zna. Chcę być anonimowa, pozostać w okryciu, jednak ktoś jej na to nie pozwala. Nieznajomy jest tajemniczy, próbuje ją poznać, jednak nie nachalnie, prowadzą przyjacielskie rozmowy. Ani ona, ani on nie liczą na więcej. Wiedzą, że są tylko przypadkowo spotkamy w autobusie ludźmi i że każde pójdzie w swoją stronę. Ale kto w to uwierzy?
Muszę zacząć od tego, że trudno mi coś napisać o tej książce, równocześnie nie mogłam też zwlekać z napisaniem jej recenzji, bo emocje i wrażenia aż się ze mnie wylewają. W sumie to pozycja jak ich wiele, dziewczyna z problemami, chłopak z tajemnicą, której nie chcę do końca zdradzać. Zakochują się w sobie, choć próbują to przezwyciężyć. Było? Jasne, że tak. Ale jest w tej książce coś, co nie pozwala mi przestać o niej myśleć. Patrzę na jej okładkę i smutek miesza mi się z szerokim uśmiechem.
Wszystko zaczyna się niewinnie, zwyczajnie. Najpierw droga, długa droga, którą pokonują razem, bez określonego celu, bez planów, po prostu droga. Ale potem wszystko zaczęło zmierzać w innym kierunku, zaczęłam patrzeć na bohaterów jakbym ich znała i nie czułam się jakbym patrzyła na nich z boku. Narracja dawała możliwość silnej identyfikacji się z bohaterem, a właściwie z dwoma, bo była rozdzielona pomiędzy Cam i Andrew. Zamysł doskonały, jednak nie tylko on. Narracje głównej bohaterki była prowadza świetnie, zmienna, pełna dynamiki, doskonale ukazywała uczucia, nawet najdrobniejsze niuanse zmian zachodzących w umyśle bohaterki. Z drugiej strony mamy inną, męską narracje. Sądzę, że nawet ten punkt widzenia pozwalał na "wejście w głowę" bohatera, poznanie jego uczuć, myśli i zachowań. I tak podczas tej podróży wiele się o nich dowiedziałam, o nich oddzielnie i o nich razem.
Ponieważ ludzie będący tak długi czas w drodze zaczynają poznawać siebie, swoje przyzwyczajania i lęki, przeszłość i pragnienia przyszłości. Badania siebie nawzajem pozwoliło dodać drugie dno do tej historii. Autorka skrzętnie wplotła w nią mitologię, a właściwie jedną z historii, która według mnie jest niebywale romantyczna. Opowieść Orfeuszu i Eurydyce, opowieść o prawdziwej miłości, która pokonuje zapory piekieł. Andrew wierzył, że kiedyś odnajdzie swoją Eurydykę, kobietę, za którą dostałby sie do Hadesu. Jego cechy utożsamiały go z tą postacią, tak samo jak zainteresowania i umiejętności. A czy Cam pasowała do obrazu Eurydyki?
Jako bohaterowie Camryn i Andrew byli doskonali, wielowymiarowi, żywi i pełni energii, mimo zawirowań na ich drodze. Jak to często była byli jednocześnie swoimi przeciwieństwami, jak również doskonale ze sobą współgrali. Cam przez to, co straciła była wycofana, ale zaczęła się otwierać i wracać do normalności. Była trochę nierozważna, zagubiona w zakrętach losu, niepewna jutra. Jednak była też silna, pod różnymi względami i w różnych sytuacjach. Andrew zaś to typ faceta, o którym marzy każda dziewczyna, zawadiacki, uśmiechnięty, owiany tajemnicą i zabawny. Jednak autorka nie wykreowała go na typ złego chłopca z grzeszną przeszłością, którego ratuje piękna dziewczyna. On był doświadczony, wiedział, co kiedy powiedzieć, jak poprawić Cam nastrój. No cóż, J.A. Redmerski stworzyła ideał.
Cam mimo swojego uporu musiała się poddać jego urokowi. Jednak nie myślcie, że była to zwykła bajeczka i doskonałym uczuciu. Ona i on wciąż byli niezdecydowani, woleli zostawić sprawy tak jak jest w relacji przyjaźni, ale niektóre zdarzenia zmieniły ich plany i nie pozwoliły na trwanie w zawieszonej relacji. W grę wszedł pociąg seksualny, cóż dużo mówić, oboje byli nieziemsko przystojni. On bronił się przed tym, jak reagowało na niego jego ciało, a ona udawała, że to nic nie znaczy. Ale jak się pewnie domyślacie długo z tym nie pociągnęli. Nie sądźcie jednak, że ich relacje opierała się jedynie na seksie. Autorka wyważenie wprowadzała sceny łóżkowe i nie przesadzała z nimi. Pojawiały się, jednak nie były głównym motorem działań bohaterów, a akcja nie toczyła się jedynie wokół nich.
Historia poruszała się trwałym torem, bohaterowie mieli swoje problemy, wyjawiali je częściowo. Wszystko układało się szczęśliwie i zmierzało się do radosnego zakończenie, jak ich wiele. Nagle jednak pociąg się wykoleił. Akcja zboczyła z kursu, a dla mnie było to kompletnym szokiem. No bo jak? Dlaczego? Co? Patrząc teraz pomiędzy wierszami można było to wyczytać, oczywiście nie w pełnym świetle, ale jednak coś było na rzeczy, od samego początku. Zakończenie to nie było to, czego się spodziewałam. To jak trafić na gorzką czekoladkę, gdy otworzyło się dopiero kupione opakowanie różno smakowych pralinek.
Tak nie miało być, brzęczało mi w głowie. W niej wszystko szło innymi drogami, zmierzało do ściśle określonego punktu. Ja miałam cel podróży i może to mnie zgubiło. Ale może dzięki temu ta książka była taka niezwykła. No bo była. Po prostu.
... A on stał na dole i czekał na nią, wyciągnął ręce. Stał wpatrzony w niebo nas sobą, patrzył na nią. Bo poza nią już nic się nie liczyło.
Ocena: świetna[6/6 Powrót do góry
Witam,nie wiem czy w dobrym temacie zadaje pytanie i jeśli nie,to z góry przepraszam:(
Chodzi mi o tłumaczenie książki
"Killing Sarai" - J. A. Redmerski
jeśli wiecie kto,to tłumaczył lub gdzie je znajdę,to bardzo proszę o tą informacje:)
Pozdrawiam:)
No wiec przeczytałam i ja miałam mieszane uczucia zanim zaczelam czytac, pamiętałam super opinie, ale opis i wystąpienie slow "kilkunastodniowa podroz" oraz "milosc" jakos mnie odpychały. Ale postanowiłam zaufać opinia, a poza tym motyw podrozy przez USA wydawał mi sie bardzo pociągający .
I musze przyznać, ze warto było i ksiazka mi die bardzo podobała. Byłabym zachwycona, gdyby nie jeden motyw, ale o tym pozniej- najpierw ogolnie o książce . Mysle ze gdyby ktos opowiedział mi w skrócie fabule ksiazki pomyślałabym ze jest płytka i naciągana. Para młodych ludzi poznaje sie w autobusie a potem rodzi sie miedzy nimi wielkie uczucie. Jednak w sposób jaki ta akcja jest pokierowana, przez wydarzenia ktore maja miejsca...kupiłam to wszystko, no prawie wszystko. To co sie stało nie wydawało mi sie naciągane, ale wręcz naturalne. Co do bohaterow to Andrew jest po prostu boski, nie taki idealny i nierealny, ale prawdziwy facet z krwi i kości, z którym z chęcią pojechalabym na koniec świata . Camryn...jakbym przeanalizowała ta postać dokładnie to mysle, ze raczej bym jej nie polubiła- w sensie kolejna dziewczyna inna niz Wszystkie, jedyna w swoim rodzaju bla bla. Tylko, ze czytając nie odczuwałam tego az tak, nie irytowała mnie i nawet ja polubiłam mimo ze nie zawsze sie z nia zgadzałam i ze czasem wydawała sie zbyt nieprawdziwa. O postaciach drugoplanowych ciezko Mowic, bo za duzo miejsca im nie poświecono. Uczucie miedzy bohaterami miało to cos, mozna zarzucić ze było nieprawdopodobne, ale cos w tym wszystkim było, ze wierzyło sie ze serio tal mogłoby byc.
Strasznie, ale to strasznie podobało mi sie jak autorka oddała klimat podrozy i USA, czułam sie jakbym tam była. Podroz autostrada, motele, stacje benzynowe, zapyziałe dworce autobusowe czy walmart az mi serce zaczelo bić szybciej naprawde główny plus tej historii to dla mnie wlasnie motyw podrozy
Dodatkowo podobało mi sie, ze sex nie był traktowany jak temat tabu i autorka nie krępowała sie opisywać scen łóżkowych, ale robiła to tez ze smakiem. Naprawde super opisane
No i muzyka, ktora tez odgrywała nie mala role i przyznaje ze podjaralam sie jak wspomniano o jensenie oraz Carry on my wayward son
Ale czemu nie mogłam do konca sie zachwycić ksiazka? Przez jebany ostatni rozdział!! Serio myslalam, ze to jakis żart albo ze wzięłam zła książkę, bo kompletnie mi nie pasował do całości i koncowka jest po prostu idiotyczna. W sensie no ponad 400 stron jest świetnych, a końcowe rozdziały w ogole ściskają za serce i myslalam ze bede wariować nie posiadając 2 części, ale potem przyszedł ten rozdział i miałam jedne wielkie WTF?! Porazka!
serio, fajnie ze przeżył ale ciąża i ślub? No serio słodko do porzygu... Ale w sumie nie dziwie sie, ze wpadli skoro w ogole nie przejmowali sie zabezpieczeniem autorka szczegółowo opisywała ich stosunki, ale ani razu nie wspomniała zeby użyli prezerwatywy- swoja droga rozsądnie spac z kimś kogo ledwo znasz i nie przejmować sie takimi rzeczami
Ale serio marzyłam zeby ten ostatni rozdział okazał sie snem czy cos, bo serio to ze wyzdrowiał wystarczy na Happy end, a dodanie ciąży i checi wzięcia ślubu? Dla mnie nie trafiony pomysł
Podsumowując, końcowy rozdział mnie rozczarował, ale i tak nie był w stanie zepsuć mojej opinii o książce, ktora jest naprawde super i z przyjemnością sie ja czyta takze polecam !! Powrót do góry
O Zuu, w dobrym momencie opublikowałaś recenzję, bo dopiero co wahałam się czy zaczynać to czytać, ale zachęciłaś mnie i zacznę. Bo właśnie zrobiłam sobie głupią rzecz, przez pomyłkę zaczęłam czytać ebooka drugiej części.. po godzinie stwierdziłam, że chyba za długi coś ten prolog, to chyba nie tak miało się zacząć no i zorientowałam się, że to druga część i tak mnie to nieco zniechęciło wtedy.