X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

Swatka

12 luty.

Damen patrzył tempo w niebieskie oczy Ever, nie rozumiejąc ani jednego z jej słów.
- Znaczy, że co, to koniec? - zdziwił się, marszcząc wypielęgnowane brwi.
- Przykro mi, kochanie – odezwała się Ever, wrzucając swoje ubrania w nieładzie do walizki – odchodzę. Mam już dosyć. Nigdy nie znajdziemy tego eliksiru, Romano nas załatwił na amen. To nie ma najmniejszego sensu...
- I co, pójdziesz do Juda? - wyszeptał jadowicie Damen.
- Może był mi przeznaczony? - odparła Ever, zerkając przez ramię na chłopaka. Wszystko w nim było idealne i właśnie to zaczęło ją denerwować. Miała serdecznie dosyć ukradkowych pocałunków, wycieczek do muzeów, zachwycania się swoim facetem. Chciała kogoś prawdziwego.
- Ale za dwa dni Walentynki – zaczął rozpaczliwie Damen, łapiąc się ostatniej nadziei – co teraz?
- Oh Damen - Ever pokręciła głową z dezaprobatą, zamykając wypchaną po brzegi walizkę - znajdziesz kogoś lepszego. Masz czas, w sumie jesteś nieśmiertelny! - Mrugnęła do niego, po czym złapała za rączki walizki i uniosła ciężki bagaż. Siła, jaką dawał jej stan bycia nieśmiertelnym wciąż ją zadziwiała – mogła nosić bardzo ciężkie rzeczy, których zwyczajna dziewczyna by nawet nie przesunęła.
Kiedy Ever wyszła, Damen opadł na sofę i rozpłakał się jak dziecko. Nagle poczuł się zupełnie sam, a setki lat walki o ukochaną wydawały się być zaprzepaszczone z powodu jakiegoś głupiego napoju.
Damen płakał tak kilka kwadransów, aż w końcu w z ociąganiem sięgnął po telefon. To było silniejsze od niego. Wykręcił numer, który znał prawie na pamięć. Po kilku sygnałach odezwał się w słuchawce zaspany męski głos.
- Halo?
- Hej, tu Damen.
- Hej, co jest?
- Przepraszam jeśli ci przeszkadzam, ale mógłbyś do mnie wpaść? Musze z kimś pogadać...
- I wydaje ci się ze ja jestem odpowiedni do tego? - zaśmiał się glos w słuchawce.
- Proszę – szept Damena był prawie niesłyszalny.
- Dobra, zaraz tam będę – mężczyzna rozłączył się, a Damen odłożył drżącymi rękoma telefon na stół, po czym powlókł się do łazienki, by obmyć spuchnięte oczy. Po niecałych kolejnych piętnastu minutach usłyszał pukanie do drzwi, po czym ktoś wszedł do mieszkania. Damen siedział teraz przy stole i popijał czerwony napój. Dodał mu nieco siły ale nie sprawił, że pustka w sercu choć trochę się wypełniła.
- Człowieku, co ci jest? - odezwał się mężczyzna stojący w drzwiach. Był to wysoki chłopak z ciemnymi krótkimi włosami, o lekkoatletycznej budowie. Jego ciemne oczy błyszczały, kiedy patrzył na przyjaciela.
- Cameron – szepnął Damen, odstawiając prawie opróżnioną butelkę – cieszę się ze jesteś.
- No dobra – odezwał się chłopak i podszedł do Damena, po czym ostrożnie usiadł na krześle naprzeciwko chłopaka – co jest?
- Ever odeszła.
Zapadła cisza. Cam patrzył przez chwilę na Damena, myśląc gorączkowo, po czym odwrócił wzrok speszony. Miłość nie była dla niego, ale znał Damena wystarczająco dobrze żeby wiedzieć, że chłopak bardzo cierpi. Podrapał się po głowie i westchnął.
- No to jest to pewien problem – odezwał się po chwili.
- Taaak, a do tego za dwa dni Walentynki... planowałem... ah, nie ważne...
- To już w ogóle mamy pasztet – zaśmiał się Cameron, ale spojrzenie Damena przywołało go do porządku. - No dobra, coś wymyślimy, przecież nie możesz tu tak tkwić. Pogadam z Ever, może jej przejdzie.
- Nie sądzę – odezwał się Damen, czując łzy pod powiekami – odeszła bo nie mogę z nią być, tak naprawdę.
- Nie no, kobiety! - wrzasnął zdegustowany chłopak, wyrzucając w górę ręce w geście teatralnej rozpaczy – sama wcisnęła ci ten eliksir a teraz ucieka jak tchórz. Nie zrozumiem bab!
Damen zerknął na Cama, a w jego oczach pojawiła się złość, kiedy rzekł:
- Nie mów tak o niej, kocham ją!
- Ale ona ciebie nie, człowieku – zauważył zdenerwowany przyjaciel – zauważ to wreszcie. Od dawna śliniła się do tego blondynka, jakby blondyni byli od nas lepsi, doprawdy! – Prychnął, czując uważne spojrzenie rozmówcy.
- Ona nadal z Danielem? - szepnął Damen. Cam machnął ręką i uśmiechnął się smutno.
- Lucinda jest głupia, jak wszystkie baby z resztą. Nie przejmuje się tym już, lepiej być samemu, a Daniel przynajmniej nie robi z siebie męczennika, kiedy usunąłem się w cień.
- No tak – przytaknął Damen, przypominając sobie swoje pierwsze i jedyne spotkanie z Danielem Grigori. Wtedy widział, że ten chłopak (w dodatku upadły anioł, co się Damenowi w głowie nie mieściło) z uwielbieniem patrzy na całkiem zwyczajną i niespecjalnie ładną dziewczynę. Ever była po tysiąckroć piękniejsza od Luce.
Wspomnienie Ever zabolało, a przecież widzieli się raptem kilka godzin temu. Damen przełknął ślinę widząc, że Cam go obserwuje.
- Nie martw się, Dam, znajdę ci taką dziewczynę, że Ever miliony razy będzie przeklinała swoją głupotę! Odegrasz się na niej! - zaśmiał się Cam, wstając z miejsca.
- Już idziesz?
- A jak – zaśmiał się Cameron, widząc minę Damena – nie martw się, zdążymy do walentynek. A teraz idę, mam pracę do wykonania. - Chłopak poklepał Damena po ramieniu, uśmiechając się promiennie. - Tylko nie rób nic głupiego i miej telefon w pogotowiu, zadzwonię jak tylko się czegoś dowiem.
- Jasne...
Cameron wyszedł z mieszkania Damena dziwnie niespokojny. Tak naprawdę nie miał pojęcia, co zrobić... I czuł, że wpakował się w prawdziwe bagno.

Następnego dnia.

- Stary błagam cię, jesteś moim ostatnim ratunkiem, od wczoraj nie mogę nic wymyślić!
- Nie jestem taki znowu stary – jasnowłosy chłopak odgarnął zbłąkane loki z czoła patrząc z lubością na swoją rudowłosą ukochaną. - A ty co o tym myślisz, Clary?
Dziewczyna uśmiechnęła się do blondyna, zerkając ukradkowo na ciemnowłosego gościa. Siedzieli w salonie jej nowo urządzonego domu, a na stoliku stała porcelanowa zastawa z parującą kawą w filiżankach. Pomalowane były ręcznie, w małe czerwone różyczki – dzieło jej matki.
- Co zatem - szepnęła dziewczyna – mamy dla ciecie zrobić, Cameronie? Bo chyba niezbyt dobrze zrozumiałam, mamy poszukać dziewczyny?
- Clary, w sumie naprawdę nie prosiłbym o pomoc, gdyby nie to, że Damen wypłakuje oczy od wczoraj i po prostu czuję się w obowiązku żeby mu pomóc.
- Ja to wiem – odezwała się – ale Jace nie jest swatką, skąd mamy ci znaleźć kogoś dla Damena? Nie wytrząśniemy od tak. Poza tym nie możemy brać odpowiedzialności za to, że go zostawiła dziewczyna w przeddzień święta zakochanych... To nie jest powód, żeby teraz na siłę kogoś szukać, no wiesz...
- A nie macie jakiś kontaktów? – drążył Cam - Ja wczoraj obdzwoniłem kupę ludzi, byłem nawet się spotkać z demonami w hotelu Bellreive, ale oni nie maja teraz czasu na pierdoły, szykują się do tego swojego rytuału Haiken Kra i...
- Oj nic nie mów – szepnęła Clary widząc niebezpiecznie pulsującą żyłkę na szyi Jace’a. Dla niego demony należało zabijać, nie współpracować, ale Cam nie rozumiał tych problemów.
- No to jak, pomożecie?
- Ehh – westchnął Jace, kręcąc głową – a co mam zrobić? Przecież zamęczysz nas, jeśli ci nie pomożemy!
Cam uśmiechnął się promiennie, wracając z powrotem oczy ku Clary.
- To kogo byś proponowała?
- Nie wiem, wykonajmy kilka telefonów – odparła, sięgając po stojący na szafce aparat telefoniczny. - Gdzie kochanie masz notes z telefonami?
- W trzeciej szufladzie w komodzie – odparł Jace, popijając kawę. Clary po chwili wróciła do salonu, niosąc komórkę i notes oprawiony w skórę.
- No to od kogo zaczynamy?
- Zadzwoń do Cullena – odparł Jace – on ma tych dziewuch tyle, może jakaś się skusi...
- Sam do niego zadzwoń – odparła Clary, wzdrygając się – wiesz, ze nie najlepiej dogaduje się z wampirami odkąd naznaczyłam Simona. Fama obeszła nie tylko klan Raphaela...
- No tak, zapomniałem – Jace wzruszył ramionami i wykręcił numer telefonu. Cam i Clary patrzyli na niego z napięciem, kiedy w końcu odezwał się głos w słuchawce.
- Proszę?
- Hej Edward, tu Jace.
- Jaki Jace?
- Wayland.
- Ah, to ty – znudzony głos Edwarda nieco zdenerwował młodego chłopaka, ale Wayland postanowił być miły. Uśmiechając się wymuszenie, zaczerpnął powietrza i rzekł:
- Słuchaj, Ed, jest mała prośba.
- Tak?
- No więc – Jace zaczął opowiadać o Damenie i Ever, ale po sekundzie musiał przerwać, kiedy usłyszał w słuchawce jakiś łomot i Edward na chwile go przeprosił. Po chwili usłyszał głos rozmówcy w słuchawce.
- Wybacz, Bella ostatnio trochę szaleje...
- Znaczy?
- A wiesz, przemeblowanie. Że niby dom za mały, Jake oświadczył się Renee, chcą się pobrać, nie no, to nie na moje nerwy!
- Oh – Jace westchnął – no to wiesz, nie chcę zawracać głowy...
- Nie no, spoko, nie przesadzajmy. To co z tą, jak jej tam, Ever? Odwaliło dziewczynie z tego co słyszę. Kojarzę tego Auguste, taki chłopaczek z okładki, co nie?
- No powiedzmy - zaśmiał się Jace, a Cam zmarszczył brwi zaintrygowany.
- Słuchaj Wayland, chętnie bym ci pomógł, ale sam wiesz, że u mnie wszyscy sparowani są, nie mam skąd ci wziąć dziewoi dla tego Damena. Może powinieneś pogadać z Dymitrem, sam nie wiem...
- Kurde, no może masz racje, chociaż wiesz ze ja za nim nie przepadam.
- Naprawdę? A to czemu?
- Wolę zachować uwagi dla siebie – zaśmiał się Jace ponuro, na co Edward odpowiedział nerwowym chichotem.
- No dobra stary, ja musze wracać do pracy, a tobie życzę powodzenia – odezwał się Cullen.
- Dzięki, trzymaj się – Jace rozłączył połączenie, spoglądając ponuro na Camerona.
- Wiesz co... - zastanowił się w głos – ja to chyba mam pomysł.
- Tak? - Clary popatrzyła na ukochanego z niepewnym uśmiechem.
- A może by tak naszą ciotkę?
Clary otworzyła szeroko oczy, w których z wolna pojawiło się niedowierzanie pomieszane z przerażeniem.
- Zwariowałeś? Udusi nas, jeśli się dowie, co planujesz.
- A masz inny pomysł, Clary? Nie ma czasu na wymyślanie. Nie będę wydzwaniał jak debil po znajomych i szukał dziewczyny w sam raz na raz dla naszego playboya!
- Masz rację – zastanowiła się Clary, poprawiając burzę loków na głowie. Cam obserwował oboje z wyrazem totalnego zwątpienia, kiedy Jace wyszczerzył się do niego z uśmiechem
- No dobra, w takim razie załatwione. Przyjdźcie jutro do restauracji LaRivora, powiedzmy koło osiemnastej. Będziemy tam czekali.
Cam uśmiechnął się do Jace’a, wymienili się uprzejmościami, po czym chłopak zebrał się do wyjścia. Kiedy drzwi się za nim zamknęły, Clary doskoczyła do komputera, włączyła internet i zaczęła klikać po klawiaturze.
- Co robisz? - zdziwił się Jace, zerkając ponad jej ramieniem na stronę internetową – co to?
- Facebook
- A co to jest?
- Strona ciemnej mocy, gdzie daje się różne informacje, możesz obgadywać ludzi. No wiesz, takie pogaduchy towarzyskie.
- Aha – mina Jace’a wyrażała wielkie powątpiewanie, czy aby na pewno ten cały Facebook jest im potrzebny – no i co tam piszesz?
- Jak to co, o spotkaniu. Ever zobaczy, że Damen spotyka się w restauracji i przyjdzie zobaczyć. Znam się na tym, kobiety tak mają.
Jace spojrzał na swoją dziewczynę z podziwem, drapiąc się po jasnej głowie.
- Ty to masz pomysły – szepnął i pocałował ją w policzek, po czym sięgnął po telefon, by zadzwonić do swojej przybranej ciotki.
- Ale wiesz co... Sama nie jestem pewna – zaczęła Clary, zwracając jego uwagę na siebie - Myślisz, że ona będzie odpowiednia?
Jace uśmiechnął się do dziewczyny, mrugając porozumiewawczo.
- Nie mam pojęcia, przekonajmy się.

14 luty – Walentynki

Przestronna sala restauracyjna tego dnia mieniła się kolorami czerwieni, różu i bieli. Świeże kwiaty ustawione były w każdym wazonie na okrągłych stolikach przykrytych koronowymi obrusami, a delikatne, wyściełane welurem fotele miały zawieszone na poręczach serpentyny z serduszek wyciętych w kolorowym, niezwykle drogim papierze. Przy wejściu do restauracji stał kelner ubrany w elegancki smoking i witał przybyłych gości. Jace popatrzył na niego niepewnie, przechodząc obok.
- Co jest? - zainteresowała się Clary, poprawiając ramiączko czerwonej sukienki z cekinami.
- Śmierdzi mi ten facet. - odparł Jace, odwracając spojrzenie. Clary wzruszyła ramionami, zerkając na kobietę, która towarzyszyła im w drodze to stolika.
- Tu będzie dobrze – szepnęła towarzyszce, kiedy Jace poinformował kelnera o zarezerwowanych stolikach. Clary usiadła na swoim miejscu, po czym zerknęła na ciotkę.
- Oh, no nie stresuj się, będzie dobrze.
Kobieta popatrzyła na nią spode łba, poprawiając czekoladowe włosy spięte w luźny kok na karku. Miała szczupłe palce i urodę kobiety z prowincji.
- Jak mam się nie stresować? Od stu lat nie byłam na randce! - Odparła, poprawiając rękaw sukni. Choć nie lubiła współczesnej mody, Clary pożyczyła jej jedną z najbardziej stonowanych sukien, jakie widziała w tym stuleciu. Prosty krój lekko rozszerzał się ku dołowi, kończąc spódnicę tuż za kolanem delikatną koronką. Dekolt w serek obszyty także był cieniutkim materiałem, a rękawy sięgające łokcia przypominały rozszerzenie spódnicy, falowały więc wokół ręki przy każdym ruchu. Delikatny błękit z czarnymi wstawkami idealnie pasował do jasnej karnacji dziewczyny.
- Walentynki i tak wymyślił wariat, który chciał wmówić, że miłość istnieje – usłyszały ponure słowa Jace’a i postanowiły przemilczeć ten komentarz.
- No dobra, to już chyba czas – zauważyła Clary, kiedy Jace odszedł od stolika, rozglądając się na boki.
- Obawiam się, że to bez sensu – szepnęła towarzyszka, pochylając się nad stołem w stronę Clary – ja się nie nadaję na spotkania z facetami...
- Clary! - usłyszały obie i podskoczyły na krzesłach, kiedy dojrzały idącego za kelnerem w ich stronę Camerona z jasnowłosą ślicznotką, a obok nich w ponurym nastroju kroczył Damen Auguste. Kiedy jednak spojrzał na siedzące przy stole dziewczęta, uśmiechnął się lekko.
- Witam panie – rzekł Damen melodyjnym głosem, zerkając ukradkiem na koleżankę Clary.
Dziewczyna poczuła rumieńce na twarzy, kiedy ich oczy się spotkały, Mogłaby przysiąc, że widzi w nich nieskończoną mądrość i jednocześnie prawdziwy ogień.
Damen ubrany był idealnie, czarny garnitur doskonale pasował do kremowej koszuli, która stanowiła miły kontrast ze śniadą karnacją chłopaka. Jego czarne, przydługie włosy zaczesał do tyłu.
Clary przywitała się z Cameronem, słysząc pochlebne uwagi na temat swojej kreacji. Cam także wyglądał olśniewająco w grafitowej koszuli i ciemnych spodniach. Po wymianie komplementów dziewczyna wspomniała, że Jace szukał jego i Damena w tłumie. Cam uśmiechnął się i odparł na to:
- Tak, widziałem go, gadał z jakimś facetem w cekinach.
- Oh – Clary uśmiechnęła się, zerkając na towarzyszkę Camerona – a ty to..?
- To Nasty, moja nowa przyjaciółka – poznajcie się. Nasty to Clary Wayland, Clary, to Nastasya.
Dziewczyny podały sobie dłonie, uśmiechając się wymuszenie. Kiedy Clary odwróciła głowę, by spojrzeć na Damena, siedział już koło ciemnowłosej dziewczyny. Gapili się na siebie oniemiali.
- Clary – usłyszeli podniesiony głos Waylanda - zgadnij, kogo widziałem!
- Domyślam się – odparła Clary patrząc Jace’owi w oczy – Magnusa?
- Skąd...? - zdziwił się chłopak, ale po chwili machnął ręką – tak, Magnus. Umówili się z Alekiem, Isabelle i tym jej chłopakiem, jak mu tam, Renem, na jakieś disco, ale chyba nic z tego nie będzie, bo Alec źle się czuje i ....
- Tylko mi nie mów, że tu przyjdą... - szepnęła dziewczyna, patrząc z udawanym przerażeniem na swojego męża.
- No nie... to znaczy, nie wiem – Jace podrapał się po głowie, zerkając na Nasty – a ty to?
- Nasty – odezwał się Cameron, który pomógł dziewczynie zasiąść do stołu koło Tessy. Wszyscy usiedli na swoich miejscach i zapanowała niezręczna cisza, kiedy i Tessa z Damenem najwyraźniej zastanawiali się, o czym mogliby rozmawiać.
- Czy coś podać? – odezwał się cichy głos i wszyscy spojrzeli na niepozornie wyglądającego młodego chłopaka w stroju kelnera. Miał ciemne włosy i przekrzywione na nosie okulary i Clary zrobiło się nagle dziwnie słabo, kiedy pomyślała o swoim dawnym przyjacielu, do którego kelner był podobny. Jace, widząc jej pobladłą twarz, spojrzał na intruza.
- Chwila – odburknął, machnąwszy ręką. Kelner z wyraźnym strachem oddalił się w stronę kontuaru.
- Taaak – Cameron spojrzał po zebranych i uśmiechnął się – no to mamy Walentynki...
- Nie lubię ich - zauważył Jace – to takie komercyjne. Nie potrzebuję święta, żeby...
- A ja lubię – odezwał się Cameron –To typowe święto psycholi! Można się pośmiać z tych głupków. Pędzą z pluszowymi serduszkami za dwa dolce przez pół miasta, żeby powiedzieć drugiej osobie te wysoko lotne bzdury i udają, że w to wierzą.
- Oh Cam – Clary zaśmiała się, klepiąc go po ramieniu – Nie jest tak źle...
- Damen!? - usłyszeli nagle i wszyscy jak jeden mąż odwrócili się w stronę baru. Stała przy nim wysoka dziewczyna o blond włosach, w jasnoróżowej sukience. Towarzyszył jej szczupły chłopak z dredami, obrany w hawajską koszulę i eleganckie spodnie.
Damen spojrzał w stronę Ever i zacisnął szczęki. Tess popatrzyła to na niego, to na Ever, zdezorientowana, marszcząc proste brwi.
- To jego była – cichy szept Clary i wymowne spojrzenie dały Tessie do myślenia, kiedy Ever zamaszystym krokiem zaczęła przedzierać się przez tłum w kierunku ich stolika. Miała na sobą słodką różową sukienkę z odkrytymi plecami i wyglądała, jakby wyszła prosto od fryzjera i kosmetyczki.
- Damen, co ty tu robisz?! - wykrzyknęła blondynka, zerkając na zebranych.
- Ja... - Damen wydawał się być niepewny, ale Ever nie dała się zwieść.
- Co to za przedstawienie? Zadzwoniła do mnie Haven, bo przeczytała na Facebooku, że tu będziesz. Czemu wszyscy muszą od razu wiedzieć, że się rozeszliśmy? Nie możesz tego przyjąć w spokoju do wiadomości, a nie rozpowiadać na lewo i prawo? Tak źle cię potraktowałam? - dziewczyna patrzyła ze złością na swojego byłego chłopaka, który pod jej spojrzeniem robił się coraz mniejszy i coraz bardziej wystraszony.
- Ever, ja nie... - wyjąkał, kiedy poczuł dotyk na swojej dłoni. To Tessa położyła swoją rękę na jego palcach i ścisnęła delikatnie, spoglądając w oczy blondynki.
- On jest tu ze mną – odparła spokojnie, uśmiechając się jak prawdziwa angielska dama – mam nadzieję, ze ci to nie przeszkadza, kochaniutka?
Ever popatrzyła oniemiała na Tessę, a potem na Damena. Na je twarzy pojawiły się purpurowe plamy, które świadczyły najpewniej o niechybnym wybuchu, kiedy ostatecznie prychnęła, po czym odwróciła się na pięcie i pobiegła do chłopaka w dredach, wciąż stojącego przy barze. Wszyscy odetchnęli z ulgą, zerkając po sobie, kiedy tamci zniknęli za drzwiami.
- Noo... - zaczął Jace – to na nas już czas – zaśmiał się, po czym wraz z Calry pożegnali się szybko i uciekli, nim ktokolwiek zdążył zadać im jakieś pytanie. Kiedy zostali tylko w czwórkę, Cameron zwrócił się do Tessy
- Naprawdę dziękuje, nie wiem, co mógłbym dla ciebie zrobić...
- To nic takiego – zaśmiała się dziewczyna, spoglądając na Damena. Wciąż miał na twarzy wyraz całkowitego zaskoczenia, jakby nie do końca wiedział, gdzie się znajduje.
- On nie zapomni łatwo – szepnął Cameron, jakby chłopaka nie było wśród nich. Tessa pokręciła głową, zerkając na Nasty, którą najwyraźniej nudziła cała sytuacja.
- Chyba powinniście spędzić miło ten wieczór, prawda?
- Taaak, masz racje – Cam zaśmiał się, po czym wziął blondynkę pod ramię i w końcu, po pożegnaniu się z przyjacielem, wyszli w wieczorne miasto, by miło spędzić walentynkowy wieczór.
Zapanowała martwa cisza, kiedy w końcu Tessa niepewnie spojrzała na swojego towarzysza, zastanawiając się, czy nie powinna go przeprosić i wrócić do domu. Nagle jej pokój, który wynajmowała u starego znajomego, wydawał się bardziej przytulny, niż przypuszczała. Jednak smutek malujący się na twarzy Damena powstrzymał ją przed ucieczką. Jego wiecznie młoda twarz tak bardzo jej kogoś przypominała. Kogoś, kto nigdy nie dbał o uczucia i kto na pewno nie przejmowałby się tak bardzo, że dziewczyna go rzuciła. Nie przejmowałby się, bo nie miał dziewczyny...
- Przepraszam – odezwała się Tessa, kiedy w końcu zebrała się w sobie, niepewna. Damen popatrzył na nią tempo, nie do końca rozumiejąc, o co jej chodzi – No wiesz – zaczęła – za to z Ever, nie chciałam...
- Oh, nie, wszystko dobrze. Tak miało być. Szanuję Camerona za to, że poświecił swój czas i w ogóle, ale do cholery, skąd wiedzieli o tym Facebooku?
Tessa zaśmiała się, poprawiając odruchowo włosy, a gest ten pochwycił wzrokiem jej towarzysz. W oczach Damena dało się zobaczyć dziwny błysk.
- Myślę, że Clary maczała w tym palce...
- Ah... - zdołał wyjąkać, patrząc na ciemne loki towarzyszki.
- Co się tak patrzysz? - zdziwiła się po chwili, kiedy Damen wciąż się zerkał w jej stronę. poczuła ciepło na policzkach i wiedziała, że wygląda jak burak.
- Ładna jesteś – odparł bez namysłu, po czym dodał zakłopotany – znaczy, jak na dziewczynę, która żyje od... zaraz, od ilu?
- Od ponad stu pięćdziesięciu lat?
- Ah... – szepnął zakłopotany, jakby właśnie zapytał, czy Tessa ma kurzajki.
- A ty mądralo ile masz? Sześćset? – odparowała zręcznie.
- No, tak wyszło – Damen zaśmiał się nerwowo.
- No widzisz...
Zapadła między nimi niezręczna cisza, kolejna tego wieczoru, kiedy w końcu pojawił się kelner, najwyraźniej niepewny czy może podejść i przyjąć zamówienie po takim zamieszaniu wokół stolika Damena. Chłopak spojrzał niepewnie na kelnera, po czym odgarnął ciemne włosy z czoła, zaczerpnął powietrza i spojrzał ponownie na Tessę, tym razem uśmiechając się promiennie.
- Może masz na coś ochotę? – zapytał, patrząc jej w oczy. Ta odwzajemniła żarliwe spojrzenie, po czym odwróciła wzrok, zawstydzona. Czy jest możliwe, by zaczerwieniła się jeszcze bardziej? Najwyraźniej tak.
- Bardzo chętnie – dało się słyszeć nieśmiałą deklarację z jej ust.



14 luty, Walentynki 

Nie mówi się/nie pisze 12 luty, 14 luty, tylko 14, 12 itd. lutego. To tak, jakby przed lutego było słowo: dzień. Czyli nie Czternasty dzień luty, a czternasty dzień lutego.

Damena nie znam... ale jeśli w książce był taki płaczliwy jak tutaj, to nie chcę go poznać. xd
Oczywiście żartuję. Wiem, że miało być śmiesznie, to opowiadanie miało bawić. Ale wiem też, że stać Cię Tiri na dużo więcej, bo czytałam inne Twoje prace, które były świetne.
Pomysł ogólnie mi się podoba. Podoba mi się także ilość różnorakich bohaterów. Z dialogami już gorzej...
A słowo: baby... Boż, jak ja go nie lubię! xd Choć rozumiem, że zostało użyte celowo. Tak samo jak dziewoja... acz kolwiek w ustach Cama(mojego cudownego, najwspanialszego Cama!) brzmiało to... jeej, dziwnie.
No ale zobaczenie Cam jako pocieszyciela i swatkę - bezcenne. tutajpoczkategori
Tirin, napisałaś bardzo ciekawe opowiadanie, miałaś bardzo fajny pomysł. W opowiadaniu umieściłaś różnorodnych bohaterów i zdziwiło mnie, gdy obok Clary i Jace'a, w tym samym czsie pojawiła się Tessa. Opowiadanie było całkiem fajnie napisane, jedyne co mi się rzuciło w oczy to kilka literówek, lecz po za tym nic więcej. Ogółem opowiadanie podobało mi się, dzięki ciekawej treści, trafnym doborze bohaterów oraz dobrym stylu pisania.
Bardzo przyjemni opowiadanie, Tirin i takie... pocieszne Spodobała mi się ta różnorodność postaci, aż zaczęłam się zastanawiać co by było, gdyby naprawdę tak się wszyscy znali
Świetny pomysł, bardzo mi się podobało tutajpoczkategori


Strasznie dużo postaci wplotłaś, ciekawe połączenie. I całkiem mi się podobało. I cóż: pisz więcej
Ach, chyba najbardziej urozmaicone opowiadanie Wywołało uśmiech na mojej twarzy bo kojarzyłam każdego bohatera i czułam z nim swoistą więź. No i Jace <3 Dobra, nie odbiegajmy od tematu xd Podobało mi się, bardzo miło się czytało tutajpoczkategori
Kurde, dzięki ^^ Dla osób, które nie znają wszystkich postaci - połączyłam Dary Anioła i Mechanicznego Anioła, Ever, Upadłych, Ukochanego Nieśmiertelnego, Zmierzch, Osobiste demony i Cień Nocy. Więcej grzechów nie pamiętam ^^

Chciałam, żeby było wesoło, a Cam i Jace jako swatki od razu sprawili, że miałam uśmiech na ustach i pomyślałam "będą jaja" xD

Dziękuję za wszystkie komentarze
JA dopiero dorwałam laptopa i mogłam zacząć czytać wasze opowiadania. Ja sama stchórzyłam i mojego nie wysłałam
Pomysł fajny, wykonanie także
Podobało mi się wprowadzenie Cullena xD. Jeszcze raz opowiadanie super tutajpoczkategori
Nie mogę się przestać śmiać :d
haha Damen rozpłakał się jak dziecko, dobre dobre
Bardzo fajne opowiadanie
Większości bohaterów niestety (jeszcze) nie poznałam, więc niestety nie mogę się wypowiedzieć na temat oddania ich charakteru, ale pomysł - choć tak naprawdę dość prosty - fajnie przedstawiłaś. Przeczytałam na jednym "wdechu"
Choć było oczywiście kilka błędów, ale tak drobnych, że ledwo je zauważyłam tutajpoczkategori
Napisałaś, Tirin, że miało być wesoła ,a mnie niestety kompletnie nie bawiło. I miałam wrażenie ,że Damen,Jace, Clary, Tessa to zupelnie inni bohaterowie niż Ci z książek ,któe czytałam. Zachowywali się zupełnie inaczej w moim odczuciu.
Fajny pomysł, ładnie piszesz ,ale niestety mnie to nie zachwyciło...Ale i tak czekam na kolejne Twoje dzieła


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.