X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



ROZDZIELIŁ ICH ŚWIAT. POŁĄCZYŁO PRZEZNACZENIE

Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.

Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.

Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…

Premiera: 23 styczeń 2013
Wydawnictwo: Otwarte

Brzmi ciekawie i się cieszę, że w końcu tę książkę wydają u nas, bo nazwisko autorki w kółko widuję na Amazonie, przez co chciałam przeczytać bardziej tę powieść


Jest ciekawe, mimo że początkowo mi trochę przypominało Enklawę. Jednak póki co czytam i czytam i jest bardzo przyjemnie ; ) Jak tylko skończę podzielę się opinią. tutajpoczkategori
No to napisz, napisz reckę Shetani. Jestem bardzo ciekawa twojej opinii
Przeczytałam i wooooow Kocham tą książkę.

Ostatnio na rynku pojawia się coraz więcej książek opisujących świat postapokaliptyczny albo utopijny. Myślę, że książka Veronici Rossi „Under the Never Sky” też się do nich zalicza. Nie mam jeszcze za dużego obycia wśród książek o tej tematyce, jednak muszę przyznać, że ta książka mi się baaaardzo, ale to bardzo spodobała. Sama okładka już mnie przyciągnęła, a opis jeszcze bardziej. Tak więc wzięłam się za jej czytanie po angielsku. To była bardzo dobra decyzja.

Aria całe swoje życie spędziła pod kopułami Reverie. Całe życie wmawiano jej, że poza Reverie świat jest zupełnie inny. Świat, w którym żaden z mieszkańców Reverie nie ma prawa przeżyć. Kanibale, wyładowania elektryczne, dzikie zwierzęta. Za to w Reverie jest zupełnie inaczej – nie ma ryzyka, nie ma strachu, nie ma bólu. Za pomocą „Smarteyes” ona i jej przyjaciele spędzają czas w Realms. Tam mogą wszystko i nie muszą myśleć o tym, że coś im grozi. Bo tak naprawdę to nie jest prawdziwe. Ale nie znają innego życia. Jednak gdy pewnego dnia zabawa Arii i jej przyjaciół wymyka się spod kontroli, Aria ponosi konsekwencje. Mimo że nie zrobiła nic złego. Tak naprawdę chciała się tylko dowiedzieć, co się dzieje z jej matką, od której nie miała od jakiegoś czasu wiadomości. Jednak zostaje ona wygnana do świata poza Reverie, który jest nazywany The Death Shop. Jest pewna, że jedyne co ją tam czeka to śmierć.
Perry żyje w innym świecie. Tym poza Reverie. Zarówno on jak i jego plemię mają nieprzychylne zdanie odnośnie mieszkańców Reverie. Jednak Perry zawsze czuł się wyobcowany, gorszy, jakby wszyscy go o coś obwiniali. Tak więc, gdy jego bratanek zostaje porwany, Perry chce zrobić wszystko, aby go uratować.
Drogi Perry’ego i Arii krzyżują się, jednak ich wspólna droga nie będzie wcale łatwa ani przyjemna.

Duże uznanie dla autorki za to, że wykreowała zupełnie dwa odmienne światy, a dodatkowo udało jej się to znakomicie przedstawić. Idealnie widać każdą różnicę, zarówno w funkcjonowaniu tych światów, ale także w zachowaniu ich mieszkańców. Są to dwa różne światy, które nigdy nie powinny się zderzyć, ponieważ nie ma możliwości, aby mieszkańcy jednego przystosowali się do mieszkańców drugiego świata. Zbyt wiele ich różni, zbyt wiele ich dzieli. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Bo gdy bliżej poznajemy Arię i Perry’ego, to widzimy, jak wiele jednak mają wspólnego. Oboje wyobcowani i w pewnym sensie wygnani, oboje uparci, oboje dumni. Z drugiej strony każde z nich jest silną osobowością i nie grzeszy odwagą. Naprawdę można tą dwójkę polubić. Podobnie jak Roar’a, który zawsze starał się podnieść na duchu albo Arię, albo Perry’ego. A czasem udawało mu się to nawet ze mną. Nie jedna scena z nim wywołała uśmiech na mojej twarzy.

Autorka równie dobrze przekazała emocje bohaterów i ich relacje. Doskonale widoczny jest dystans między dwójką głównych bohaterów, a także to, jak powoli i stopniowo nabierają do siebie zaufania. Czuć napięcie jakie powstaje między nimi. Narracja jest tzecioosobowa, jednak rozdziały są podzielone na punkt widzenia Arii i Perry’ego, co pozwala nam lepiej poznać każde z nich, a także pozwala nam znaleźć się w ich położeniu i poczuć to, co oni. Ja w niejednym momencie byłam poruszona tak, że nawet jakaś łza zakręciła się w oku. Dodatkowo Perry ma cechy wręcz idealnego faceta! Normalnie aż pozazdrościłam Arii, że ma takiego faceta obok.

Czy jest jakaś akcja w tej książce? Jak najbardziej. Nie toczy się wyjątkowo szybko, ale to całe szczęście w tym przypadku, bo to tylko by zniszczyło urok tej książki. Wszystko dzieje się w swoim czasie i budzi odpowiednie napięcie i emocje. Są także elementy zaskoczenia i wzruszenia. Są momenty śmieszne, a także sentymentalne i symboliczne. Myślę, że „Under the Never Sky” zawiera wszystko to, co powinna zawierać dobra książka. Zakończenie na pewno sprawi, że każdy będzie chciał sięgnąć po drugą część, ja na pewno to zrobię, a wręcz będę czekać z niecierpliwością. Trzeba przyznać, że autorka miała świetny pomysł na fabułę.

W świecie stworzonym przez autorkę można się zatracić. Czytając, czułam się tak, jakbym sama miała swojego „Smarteye’a” i przeniosła się tam. To było piękne doznanie. Jeśli więc chcecie przeżyć niesamowitą historię, pełną napięcia, emocji i wzruszających momentów, to zdecydowanie powinniście sięgnąć po tą powieść! tutajpoczkategori


Nie przepadam szczególnie za tymi wszystkimi antyutopiami, historiami postapokaliptycznymi czy jak to nazwać, ale wciąż szukam w tym gatunku książki, która zrobiłaby na mnie duże wrażenie, może ta zrobi? Sheti, dzięki za tak szybka recenzję Ale nie wiem czy sama się skuszę, nie odniosłam wrażenia żeby znalazło się w książce coś co by mnie szczególnie zafascynowało. A takich tylko dobrych historii mam już w namiarze.
Ta książka ma w sobie coś, co mnie do niej zachęca A po Twojej pozytywnej recenzji, Sheti, chyba się na nią skuszę Dużym plusem jest to, że bohaterowie od razu nie padają sobie do stóp tutajpoczkategori
Od razu spodobała mi się ta książka, a jeszcze po recenzji Shetani po prostu muszę przeczytać tę książkę!

Wydawnictwo Otwarte przygotowuje na styczeń wydanie pierwszego tomu młodzieżowego cyklu fantasy Veroniki Rossi pt. Przez burze ognia, w której autorka wykorzystała sprawdzoną receptę na sukces łącząc kilka archetypów pop kultury od Avatara po Igrzyska Śmierci. Mimo, że książka ukazała się dopiero w styczniu br. to była już wielokrotnie nagradzana, a prawa do jej ekranizacji zakupił Warner Bros. tutajpoczkategori
O jak fajnie, że wydają tę książkę.! Jestem bardzo ciekawa jaką okładkę wymyśli wydawnictwo
Fragment gdyby ktoś był bardzo ciekawy klik!
sama jeszcze nie zdecydowałam, nie wiem czy dam radę ... na pewno podoba mi się narracja tutajpoczkategori
Dla mnie opis niczym nie różni się od "Nowej Ziemi". Sprawdzałam nawet która jest plagiatem której, ale okazało się, że wyszły dokładnie tego samego dnia.
Genialna okładka. Co do samego opisu to jakoś nie za bardzo mnie zachęcił. Szczerze powiedziawszy gdyby nie recenzja @Shetani to nawet bym się nie zastanawiała czy sięgnąć bo tą książkę. Ale teraz przynajmniej jak zobaczę ją na półce w bibliotece, co zapewne przez długi czas nie nastąpi! , to wypożyczę ją bez wahania tutajpoczkategori
Ech, kolejna świetna książka, a tak mało kasy :C
Recenzja Shetani mnie przekonała, choć tak, jak Silje boję się podobieństwa do "Nowej Ziemi". No cóż, jeszcze zobaczę
Kurczę, biorąc pod uwagę, że to antyutopia, strasznie chciałam przeczytać tę książkę i nawet dostałam ją kilka dni temu. Jednak zaczęłam ją dzisiaj czytać i na razie jest dość nudna, więc sama nie wiem jak ją ocenię... Może to tylko zły początek tutajpoczkategori
Jest taki film z Brucem Willisem „Surogaci” gdzie ludzie zamknięci w swych domach „żyją” za pomocą robotów, które za nich pracują , robią zakupy itp. , ale jednocześnie jest w każdym mieście taka dzielnica, gdzie ludzie żyją normalnie, dziko, sami za siebie. Podobna wizja jest w tej książce, ludzie po tym jak rozbłyski słoneczne i burze z eteru zmusiły ich do ukrycia się w kapsułach, żyją w podobny sposób, z tym, że nie potrzebne są im avatary, praktycznie całe ich życie towarzyskie odbywa się w wirtualnych sferach, które mają im oddać namiastkę otwartego świata, żeby nie zwariować w zamknięciu. Wiedzą, że na zewnątrz, pod niebem pełnym eteru żyją Wykluczeni, Dzicy, niestety nie wiedzą o nich wszystkiego.

Aria, chciała tylko dowiedzieć się co się stało z jej matką, która jest uczona pracującą w innej kopule, a z którą nie może się skontaktować od kilku dni. Nie spodziewała się, że próbując zdobyć te informacje ściągnie na siebie niebezpieczeństwo.
Perry natomiast to brat przywódcy plemienia, który szukał lekarstwa dla swojego bratanka, a przyszło mu ratować Osadniczkę z tarapatów. Choć pochodzi z brutalnego świata, w którym kiedy się walczy to na śmierć i życie, nie potrafi patrzeć obojętnie na cierpienie innych i ta właśnie cecha ściągnie na niego i jego plemienie wzrok Osadników.
Dwójce tej przyjdzie odbyć wspólną podróż, w trakcie której będą musieli na sobie polegać, czym to zaowocuje ? no cóż czymś całkiem ciekawym

Muszę przyznać, że do książki podeszłam ze sporym dystansem. Tyle ostatnio się naczytałam tych post-apokaliptycznych/dystopijnych opowieści, że już mi najprościej w świecie nie wchodziły. Ale w tej książce się odnalazłam, wpadłam w nią z miejsca i dwie kawy i herbatka później było już po niej. Na pewno jest to zasługa szybkiego tempa akcji, do tego trzecioosobowej, przeplatanej dwoma punktami widzenia, narracji. Poza tym autorka całkiem przyjemnie pisze, owszem zdarzają się wpadki, ale historia jest na tyle ciekawa, że absolutnie nie przykłada się do tego wagi. Muszę też przyznać, że sporo tu romansu, więc może to dlatego tak mi się podobało ale też świat jest ciekawy. Dzicy ukrywają sporo tajemnic, Aria, nieświadomie, również . Kopuły dostarczają modnego wątku „dobre zło”, odkrywanie świata przez bohaterkę jest super przedstawione, jej rozmyślania, uczucia nie bolą czytelnika, nie chce się niczego podważać, słucha się jej i jej kibicuje, tak jak - wydaje mi się - być powinno. Zapewne pomaga w tym sposób narracji, bo niby jest w trzeciej osobie, ale w danym rozdziale, skupia się na uczuciach, myślach tylko jednego bohatera. Bardzo przyjemnie się tak czyta, nie męczy jak przy pierwszej osobie, typowej dla dystopii.
Co do świata przedstawionego, nie było źle, sporo faktów, logicznych, jeśli są jakieś dziury to myślę, że autorka je zalepi w kolejnych częściach, Ogólnie jestem zadowolona z tego co dostałam, z początku było trochę trudno, nagle akcja w obcym mi świecie, ale powolutku ze strony na stronę wszystko mi się w głowie ułożyło i wyobraźnia poszła na całego.
Tak jak wspomniałam wyżej, książka jest głównie romansem, owszem jest w niej spora dawka przygody, troszkę politycznych zagrywek, pewne tajemnice do rozwikłania, na pewno walka o przetrwanie, walki o życie, ale przede wszystkim jest to co się dzieje między Arią i Perrym, nie chodzi tylko o to , że są z innych światów – no może na początku, później kiedy ich się pozna, aż chce się ich do siebie przytulić są tak uroczy i skomplikowani – czerpią z siebie wzajemnie, co uwielbiam, poza tym samo to, że zaczynają jako wrogowie dodaje smaczku.

Myślę, że najlepszą wizytówką tej książki jest to w jakim ekspresowym tempie ją przeczytałam. Może nie jest to najlepsza książka w moim zyciu, może nie ma wyjątkowej fabuły, ale wciąga w swój świat niesamowicie. Mam wrażenie, jakbym odbyła tę przygodę razem z bohaterami, aż mnie nogi bolą od chodzenia z nimi pod tym burzliwym niebem. Polubiłam ich szczerze i z utęsknieniem będę wypatrywać kontynuacji.
Polecam tym którzy kochają przygody i romanse w jednym.

ps: Silje, kup sobie kup


ps: Silje, kup sobie kup


O nieee!!! Teraz muszę kupić!
Ej, a jak ma się ta zbieżność opisów z "Nową Ziemią" do samej treści? Jest to choć trochę podobne? tutajpoczkategori
Wiesz co na upartego jest podobny świat, bo schowani w kopułach "czyści" zdrowi, ale ograniczeni i pozbawieni wielu rzeczy ludzie, którzy nie są tego do końca świadomi i oczywiście uważają się za lepszych. Po drugiej stronie mutacje, ale mniej fizyczne, raczej skomplikowanie rozwinięte podstawowe zmysły, do tego kanibale, no i te plemiona walczące między sobą, ale też tworzące między sobą układy jak jakieś starożytne księstwa. "Nowa Ziemia" w moim odczuci była trochę przegadana, taka "za bardzo", zbyt melancholijna, z przesłaniami, taka typowo dystopijna jeśli można tak powiedzieć , tutaj jest czysta przygoda, trochę sci-fi ale taka namiastka, poza tym może wydać się naiwna no bo żyła sobie dziewczyna w kopule i było jej dobrze, znalazła się poza nią i musi się przystosować , przy okazji dowiaduje się, że nie wszystko w kopule jest takie super a nowy świat, choć przerażający ją fascynuje, ale mi się to udzielało. Perry odpowiednik "dziewczyny z głową lalki" ma swoje osobiste problemy, dziewczyna miesza w jego życiu okrutnie i sam biedny nie wie co z tym fantem zrobić.
W trakcie czytania w ogóle nie wspominałam "Nowej Ziemi" nie czułam powiązań, dopiero teraz jak rozmyślam to widzę podobieństwa, ale ta książka trafiła do mnie bardziej, bardziej odpowiadała mi forma. "Nowa Ziemia" mnie trochę nudziła, nie polubiłam tak tamtych bohaterów jak tych.
Dzięki Mulka, na Ciebie zawsze można liczyć ze wszystkimi nowościami.
Dla mnie właśnie Nowa Ziemia była za bardzo s-f, no ale zobaczymy jak to będzie z tym. Dobrze, że ciągle jest zniżka w Matrasie. tutajpoczkategori
Znalazłam okładkę drugiej części:

Oj spodobało mi się " Przez burze ognia " , spodobało . Przed przeczytaniem jej ( i kupieniem )podobnie jak Mulka miałam jakieś wątpliwości - obawiałam się , że bedzie to książka jakich wiele , zdominowana przez naiwny i ckliwy wątek miłosny . Dlaczego więc sięgnęłam ? Po pierwsze skusiła mnie promocja na Znaku ( kupiłam w pakiecie z "Delirium" i " Pandemonium " za 40 zł ), po drugie urzekła mnie okładka , po trzecie i najważniejsze - niesamowicie mnie jednak ta książka ciekawiła . No więc sięgnęłam po ten debiut pani Rossi i wpadłam do stworzonego przez nią świata jak śliwka w kompot .

Zachwycił mnie ten świat Dzikich - sama nie wiem dlaczego , jest w nim bowiem wiele okrucieństwa, ubóstwa , wojen między plemionami , ale gdzieś między tym wszystkim kryją się niezwykłe więzi rodzinne , całkowite oddanie drugiej osobie ( ) . Zachwycili mnie bohaterowie , uwielbiam ich wszystkich - Perry 'ego , Arię , Roara , Marrona , a nawet Cindera . I zachwycił mnie wątek miłosny. Rozwijał się powolutku , stopniowo , tak naturalnie , nie było w nim żadnej sztuczności, infantylności . W wielu tego typu książkach dochodzi do pierwszego spotkania bohaterów, spoglądają sobie w oczy i ... BUM ! - wielka miłość. Nie w " Przez burze ognia ". Aria i Perry pochodzą z całkowicie różnych światów. Ona ze świata iluzji - Kapsuł Podu , on ze świata " na zewnątrz " gdzie na każdym kroku czyha wiele niebezpieczeństw . Nic więc dziwnego , że podchodzą do siebie z uprzedzeniami , nieufnością, wrogością. Dopiero z upływem czasu dystans między nimi topnieje i kiełkuje piękne uczucie .

Cóż mogę więcej powiedzieć ... Zatraciłam się w tym eterycznym świecie i z wielkim trudem było mi go opuścić . Mam nadzieję , że część druga ukaże się u nas prędko bym mogła jak najszybciej do niego powrócić . tutajpoczkategori
No i kolejna książka która miała mnie nie interesować przez swój charakter i znowu te recenzje mnie jednak przekonały..
Jeśli ktoś ma ochotę na przyjemną, prostą młodzieżówkę z romansem i wątkiem s-f to ta książka jak najbardziej się nadaje. Ale jeśli ktoś chce czegoś więcej, to tego tu nie znajdzie.

"Przez burze ognia" czyta się szybko, miło, opowieść wciąga, bohaterów się lubi, ale z tą książką jest podobnie jak, dajmy na to, ulotką rozdawaną na ulicy, należy ona do "produktu masowego", czasem się takie coś bierze, czasem, nie, niektóre są ładne kolorowe i nawet czasem się coś takiego przeczyta bo powiedzmy uderzy nas zabawny slogan i może nawet się spodoba, ale zaraz po tym zazwyczaj wyrzucamy taką ulotkę do śmieci i zapominamy na wieki (chyba przeceniłam tu trochę ulotki, ale dobra tam )
Jeśli chodzi o pomysł na wykreowany świat, to z masy podobnych książek wyróżniają go około 4 pomysły, i wszystkie one został już wspomniane w opisie, o uczuciach bohaterów czyta się przyjemne, ale zupełnie niczym się one nie wyróżniają od innych podobnych przyjemnych opisów uczuć. Przygoda wciąga, ale czy zdarzyło się tam coś o czym bym już kiedyś nie czytała? Wątpię.

Książkę czyta się dobrze, to co ją pozytywnie wyróżnia na tle podobnych to bohaterka, która jest odważna i zaradna, ale też nie zadziorna i zbyt zuchwała, taka fajna dziewczyna i jeszcze kilku fajnych bohaterów. Czyta się to wszystko szybko, bez jakiegokolwiek używania mózgu w tym czasie, taka ot prosta rozrywka, aczkolwiek pod koniec już mnie trochę nudziła, takie się to wszystko słodziaśne porobiło

6/10 tutajpoczkategori
Videorecenzja. ;3
http://www.youtube.com/watch?v=4A6e0P64Ahs
Autorka stworzyła bardzo ciekawą historię. Ludzie mieszkający w kopułach w wirtualnym strefach i ci poza nią na terenach pośród burz eterowych gdzie przeżywają tak naprawdę ci którzy są najsilniejsi, potrafiący walczyć i polować. Spodobał mi się pomysł na osoby mające pewne ”zdolności” - Audów, Vidów czy Scirów (chyba dobrze odmieniłam), każdy z nich dzięki temu co potrafi może jakoś przeżyć. Polubiłam głównych bohaterów Arię i Perrego. Tak jak inni już wspomnieli fajnie, że to ich wzajemnie zainteresowanie, miłość rozwijało się powoli. Na uwagę za pewno zasługuje także Roar, Marron no i Cinder. W sumie książka kończy się tak, że spokojnie można by powiedzieć, że to już koniec, no ale z wydarzeń, które miały miejsce można się domyślić na czym będzie skupiona akcja w kolejnym tomie – poszukiwaniu Wielkiego Błekitu. Ciekawi mnie co z tego wszystkiego wyniknie bo Aria obiecała go odnaleźć pod przymusem Hessowi a Perry swojemu plemieniu.
Z chęcią sięgnę po kolejną cześć gdy się pojawi bo naprawdę zainteresowała mnie ta historia. Polecam. tutajpoczkategori
Książka jest naprawdę świetna, choć doszukałam się sporo podobieństwa do „Nowej Ziemi” Julianny Baggott. Ciekawa akcja i bohaterowie oraz interesujący wątek romantyczny. Debiut Brazylijki jest jak najbardziej udany i już nie mogę się doczekać kolejnych części.

Więcej na: http://szeptksiazek.blogspot.com/2013/05/przez-burze-ognia-veronica-rossi.html
Dać sobie szansę.

„A mimo to miała przeczucie, że dała sobie większe szanse. Bo w życiu, a przynajmniej w jego nowej wersji, szanse były wszystkim, na co mogła liczyć. Były jak jej kamyki. Niedoskonałe i zaskakujące, ale mimo to lepsze niż coś pewnego. Szanse były życiem.”

Przyszłość to czas, o którym nie wiemy prawie nic, wciąż gdybamy, co mogłoby się wydarzyć, jakie są konsekwencje naszych czynów, czy ludzkość przetrwa, jak rozwinie się technika. Nie wyczerpana skarbnica pomysłów, co będzie kiedyś, tkwi w naszych głowach. Pisarze wyprzedzają się w niesamowitych wizjach świata w przyszłości. Uwielbiam czytać historie tego typu, bo odkrywają przed nami coś, co choć w niewielkim stopniu może się zdarzyć, przecież nic nie jest pewne.

Świat za kilkadziesiąt lat
Ludzie dzielą się na dwie kategorie. Jedni, tacy jak Aria żyją bezpiecznie pod kopułą. Nie muszą się martwić o wiele. Żyją w wyimaginowanych światach, do których przenoszą się dzięki Wizjerom. Dziewczyna ma zapewnioną opiekę medyczną, poprzez świetnie rozwiniętą medycynę i elektronikę, dzięki poddawaniu się zabiegom może zniwelować postęp starzenia się. Jednak nie wszyscy mogą poszczycić się takim życiem.
Za kopułami również mieszkają ludzie, przez nich nazywani Dzikimi. Muszą oni zmagać się z burzami eterowymi, które niszczą pola. Ludzie ci skupiają się w grupach, którym przewodzą Wodzowie Krwi, mający niezwykłe umiejętności. Bratem jednego z takich ludzi jest Perry.

Aria razem z kilkoma znajomymi włamuję się do jednej ze zniszczonych oddziałów ich kopuły. Dziewczyna chcę jedynie wyciągnąć trochę informacji od Sorena, syna jednego z ważniejszych urzędników. Chłopak jednak całkowicie zmienia się na zewnątrz, staje się niebezpieczny i wywołuję pożar.
Właśnie wtedy pojawia się Perry i z niewiadomych nawet sobie samemu przyczyn ratuję dziewczynę. Pozostawia ją bezpiecznie osłoniętą, a sam ucieka z miejsca wypadku.
Wydarzenia to miało ogromny wpływ na ich późniejsze życie, właśnie wtedy ich drogi po raz pierwszy się połączyły.

„Przez burze ognia” to pierwsza część trylogii Veronici Rossi. Autorka stworzyła nowy świat, który

pokazuję nam kolejną wizję przyszłości. Ziemia, która nie jest już bezpieczna, gdzie ludzie, którzy nie są skryci pod wielkimi budowlami nie mają wielkich szans na przeżycie. Ziemia, gdzie większą część gruntów zajmują pustynie, a ziemie nawiedzają niebezpieczne burze estrowe. Świat poza kopułami nie jest łagodny i bezpieczny, a właśnie w nim rozgrywa się większość tej opowieści.

„Ale jeśli te dwie rzeczy są tak różne, musi ich być więcej, prawda?
Coś więcej oprócz kamyków i strachu, co jest inne w prawdziwym świecie?”

Świat ukazany w powieści dzieli się jak już powyżej wspomniałam na dwie części. Świat bezpieczny, ten pod Kapsułami Podu, który jest niezwykle dobrze rozwinięty technologicznie. Ludzie są tu nowocześni i nie wyobrażają sobie życia bez Wizjerów, które przenoszą w wymyślne miejsca. W Kapsułach wszystko jest doskonale przemyślane i wyliczone. To świat, w którym nawet kamienie nie są naturalne. Druga strona jest równie ciekawa, na zewnątrz ludzie żyją inaczej. Tworzą się małe plemiona, które muszą być samowystarczalne. Każdy dzień to walka o przeżycie. Nad plemionami mają władzę Wodzowie Krwi. To był powrót do dawnych wartości, do miejsca, gdzie walkę o władzę zdobywa najsilniejszy. Różnica pomiędzy tymi miejscami była niezwykle dobrze zauważalna i doskonale wykreowana.

„Bo ludzie to więcej niż emocje.
Mają myśli i powody, by postępować tak, jak postępują.”

Postacie głównych bohaterów, Arii i Perrego, pomiędzy, których rozdziela się narracja, odebrałam bardzo dobrze. Byli całkowicie od siebie różni, ciekawi i na pewno nie idealni. Aria mimo, że całe swoje dotychczasowe życie mieszkała w bezpiecznym miejscu, mimo wielu obaw, potrafiła być twarda i umiała o siebie zadbać. Nie znała dobrze świata, w którym się znalazła, ale nie zachowywała się, ani jak rozwydrzone nastolatka, ani jak lękliwa dziewczynka. To prawda bała się, ale był to taki lęk, który mógłby odczuwać każdy, autorka zdecydowanie z niczym nie przesadziła, ukazała nam zachowanie żywej osoby. Perry natomiast cały czas mnie zaskakiwał, gdy coraz lepiej go poznawałam, coraz więcej o nim wiedziałam, mogłam zrozumieć jego zachowanie. Mimo jego sytuacji cały czas zachowywał zimną krew. Ogromnie cieszę się, że autorka przedstawiła nam ich spojrzenie z dwóch perspektyw. Nie wytrzymałabym chyba kolejnej książki, w której narracja utrzymuję się jedynie w rękach jednej postaci. Uwielbiam takie zmiany, bo pozwalają nam mieć większy obraz na bohaterów. O ich wcześniejszym życiu nie musimy dowiadywać się z opowieści.

„Trudno szukać logiki, gdy nie zna się czyichś uczuć. ”

W powieści występuję też wielu mniej znaczących bohaterów. Większość z nich pozostawała w cieni. Byli tłem historii i dodawali jej klimatu i emocji, jednak nie zapamiętałam ich. Zdecydowanie można za nie uznać plemię Perrego, mieszkańców kopuły i inne grupy. Znalazłabym też kilka postaci, które były bardziej barwne, na pewno był to bratanek Perrego, jego przyjaciele, brat. Gdy teraz sobie nad tym pomyślę, to było ich kilku, jednak jednocześnie doskonale wpasowywali się w treść, dlatego dosyć łatwo było zrozumieć ich relacje, stosunki. Z drugoplanowym postaci polubiłam na pewno Roara, był świetnym przyjacielem, a do tego zachowywał się całkowicie odmiennie niż Perry. On dodawał książce humoru.

Bardzo ciekawym zabiegiem było dla mnie wprowadzenie niezwykłych umiejętności w ludziach z plemion. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo dotąd jeszcze z podobnym pomysłem z antyutopiach się nie spotkałam. Umiejętności Scirów, Audów i Vidów są dla mnie trochę jak moce superbohaterów. Jedni mają doskonały wzrok i widzą z wielkiej odległości, niektórzy mają niezwykłe wyczulony słuch, a pierwsi z nich Scirowie mają wspaniały węch, który wyczuwa nie tylko zapachy, ale również emocje. Poznawanie ich umiejętności było dla niezwykle interesujące. Perry ma aż dwie z tych umiejętności jest i Scirem i Videm, co ułatwiło mi zdecydowanie to zadanie. Dość długo czekałam jednak poznanie bliżej człowieka, który byłby Audem, ale za to dość niezwykłym, więc warto było czekać.

„Na tych, których kochamy, potrafimy być najokrutniejsi..”

Jak pewnie się domyślacie autorka nie ominęła w swojej powieści relacji pomiędzy głównymi bohaterami. Początkowo była ona naprawdę niezwykła, bo wprost się nie znosili, choć ze strony czytelnika nie mieli powodów do wspólnej niechęci. I znów muszę podziękować autorce za wzgląd w umysłu obu postaci, bo dzięki temu mogłam zrozumieć motywy ich wrogości i wiedzieć na jakiej podstawie zostały one stworzone. Spojrzenie jednej postaci było by w tym wypadku niewystarczające. W kolejnych etapach ich stosunki zmieniały się. Było różnie, jednak dla czytelnika na pewno interesująco.

„Piosenki to opowieści.”

Kilka słów o okładce książki. Moim zdaniem nie jest przesadzona, nie ma zbędnych reklam zachęcających do jej lektury. Tytuł, hasło i nazwisko autorki są proste, nie przesadzone. Gdy spojrzałam na tytuł początkowo pomyślałam, że jest dopasowana do teraźniejszych modowych trendów, niekiedy spotykałam takie gwieździste motywy na jakichś ubraniach, jednak nie spodziewałam się, że będzie pasować do treści. Właśnie tak kojarzyły mi się wspomniane w opisie burze estrowe. Sam obrazek też nie jest zły, miło mi się na niego patrzy.

Podsumowując wrażenia z lektury, wypadłą ona zdecydowanie pozytywnie. Czytam teraz sporo antyutopii i cieszę się, że nie są one jedynie kopiami „Igrzysk Śmierci”, a pokazują coś nowego. Pomysł na „Przez burze ognia” zdecydowanie mi się spodobał. Do końca czułam niepicie, co ostatnie zdecydują bohaterowie, jak rozwiną się ich losy. Już kolejny raz zastanawiam się, dlaczego tak długo zwlekałam z przeczytaniem książki leżącej na półce. Jedynym plusem tych zachowań jest to, że na kolejną część opowieści nie będę musiała tak długo czekać.

Ocena: świetna
Przez dłuższy czas mijałam beznamiętnie tę książkę na półce w księgarni, a potem stał się cud i zawitała ona do mojej biblioteki. Pomyślałam, że nie mogę przepuścić takiej ,,świeżynki" i bez zagłębiania się w opis fabuły, przygarnęłam ją do domu.
Zdecydowanie NIE żałuję tej decyzji
Porównanie do ,,Nowej Ziemi" może się nasunąć tylko przed przeczytaniem książki, ponieważ już w trakcie nie da się pomylić tak różnych emocji towarzyszących przy czytaniu obu książek ( przynajmniej u mnie). ,,Nowa Ziemia" wywołała we mnie niemal depresyjne nastroje, wiało z niej takie poczucie beznadziei. O takich uczuciach nie było mowy przy czytaniu ,,Przez burze ognia". To co łączy podane tytuły to tylko występowanie Kopuły/Kapsuł i traktowanie ludzi/stworzeń żyjących poza nimi jako gorszych.
Co do narratorów - widać, że to bohaterowie z krwi i kości, są żywymi uczestnikami akcji, a nie tylko biernie się jej przeglądają. W książkach zawsze lubię przestawienie fabuły z perspektywy dwóch różnych postaci ( szczególnie, jeśli pojawia się wątek miłosny ), więc seria zaskarbiła sobie kolejne moje plusy.
Na dodatek - eter. O ile opis burz nie do końca potrafiłam sobie wyobrazić, to sam eter podziałał na mnie niezwykle sugestywnie. Nie potrafię do końca określić czym on dla mnie był, ale w myślach prezentował się niezwykle zjawiskowo Powrót do góry
To jedna z (naj)gorszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Myślałam, że jej nie zmęczę, chociaż ma przecież tak niewiele stron w porównaniu z wieloma innymi książkami, które mam na półkach. Czytało mi się ją całkowicie beznamiętnie, bez większych emocji, w ogóle nie czułam w niej żadnej "głębii". Zazwyczaj każda książka (nawet ta najsłabsza) ma w sobie "to coś", jakiś taki klimacik, który pozostaje po jej odłożeniu, a tutaj nie czułam zupełnie nic (może poza radością, że w końcu to badziwie przeczytałam ). Jak dla mnie słabizna, chwilami miałam wrażenie, jakby niektórych fragmentów brakowało, jakby coś zostało wycięte i te braki dały się odczuć. Bohaterowie działali mi na nerwy, ich relacja była strasznie... prosta, uproszczona, naiwna. Eh, i teraz strasznie żałuję, że mam 2 część na półce. Doczepiłam się do mamy, gdy kupowała bratu książkę w empiku i skorzystałam z jakiejś promocji, która wtedy była (wybierało się dwie książki i ta tańsza była za gorsz albo za darmo, coś takiego), wybrałam sobie właśnie "Przez bezmiar nocy", a mogłam wziąć sobie jakiś inny tytuł.


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.