ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Świat po wielkich eksplozjach.
Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu.
Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych.
Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem.
Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi...

Wydawnictwo: Egmont
Premiera: 9 maj 2012

***
Opis krótki, jeśli ktoś jest zainteresowany oryginalny opisuje ciut więcej.
Jest to trylogia "w trakcie" pisania. Tytuł oryginału "Pure".


O, brzmi ciekawie

Pewnie kiedyś przeczytam tutajpoczkategori
Opis krótki, ale chwytliwy Niby to już było, ale mimo wszystko, zachęcił mnie. Na pewno przeczytam!
Dzisiaj niespodziewanie dostałam z Egmontu, mam nadzieję, że będzie dobra, bo opis brzmi nieźle tutajpoczkategori


Tak ciekawy opis, podoba mi się.
To ja czekam na recenzje w takim razie. Mnie sam opis nie chwycił. tutajpoczkategori
Okładka według mnie w sam raz
A po książkę sięgnę za jakiś czas, pewnie już po recenzjach, żeby mieć pewność.
Okładka jest iście piękna Ciekawe, czy będzie taka sama w dotyku jak "Trylogia Czasu"..
A opis jest dość interesujący. Z chęcią przeczytam. tutajpoczkategori
Może być ciekawa... Chętnie przeczytam .
No nie... myślałam, że uda mi sie pierwszej wrzucić tę zapowiedź, tu nie
Wy już wszystko wiecie! Tirindeth, jak ja ci zazdroszczę! Znowu będzie przedpremierowo?? tutajpoczkategori
Okładka jest boska! Sam opis również zachęcający. Chyba się skuszę.;D
Mi tam okladka, akurat średnio podeszła, ale staram sie nie oceniać ksiażki po okladce XD tutajpoczkategori
Ok, własnie czytam i choć dopiero jestem na początku (jakaś 1/4 książki), to już zdązyłam zapłakać nad tymi ludźmi - wizja apokalipsy w tej powieści jest naprawdę wstrząsająca i autorka nie boi się brzydoty nowego świata. No i narracja trzecioosobowa, więc ogromny plus. Niedługo moja recenzja, ale czuję, że później będzie coraz lepiej - już teraz jestem pod wrażeniem tej książki! *_*
Tirin, to się cieszę, bo miałam takie właśnie przeczucie, że ta książka może być niezła Oby tak dalej! tutajpoczkategori
Kolejna pozycja na mojej niekończącej się osobistej listy ,,Must have" Opis jest krótki, tajemniczy i nie mogę się doczekać waszych recenzji
I moja recenzja

Niedaleka Przyszłość. Pressia była małą dziewczynką, kiedy na niebie rozbłysło światło wielu słońc. Ludzie nazywają to Wybuchem – bomby nuklearne zniszczyły wszystko, co ludzkość znała, z wyjątkiem Kopuły, utożsamianej teraz z okiem Boga. W Kopule mieszkają ludzie – Czyści, którzy nie odczuli skutków wybuchu bomb zrzuconych na świat. Kilka lat po katastrofie, w zgliszczach, ruinach miast i na martwych ziemiach żyją zdeformowane, zchorowane ludzkie istoty, których ciała pod wpływem gorąca stopiły się z czymś, co w chwili wybuchu było najbliżej nich. Próbują przetrwać na przekór losowi, a Pressia i jej dziadek należą właśnie do tej grupy ludzi. Lecz zbliżają się szesnaste urodziny dziewczyny, a to oznacza, że nastolatka będzie musiała zgłosić się do OPR – jednostki wojskowej, która wciela młodych ludzi w swoje szeregi, by wyszkolić ich na żołnierzy. Ich zadaniem będzie obalenie Kopuły – z biegiem lat stała się ona bowiem obiektem nienawiści ludzi, którzy przetrwali Wybuch. Pressia pragnie uniknąć OPR, dlatego postanawia uciec, choć strach o dziadka nie daje jej spokoju. Ale wtedy spotyka Partridge'a. I wszystko się zmienia...

"Popiół i łzy, popiół i łzy
zestalą się w twardy kamień.
Będę stał tu i czekał wiecznie,
póki nie zmienię się w kamień." *

Futurystyczne wizje przyszłości to nie pierwszyzna, zarówno w historii literatury, jak i filmu. Temat ten stał się ostatnio niezwykle popularny, a autorzy coraz śmielej prześcigają się w swoich wizjach. Nowa Ziemia. Świat po Wybuchu Julianny Baggott jest właśnie jednym z takich dzieł. Sięgnęłam po nie w zasadzie przypadkowo – gdy przybył do mnie egzemplarz recenzencki. Okładka bardzo mi się wówczas spodobała i pomyślałam sobie: „W sumie czemu nie”. I cieszę się, że tak się stało, bo historia postapokaliptycznej, niedalekiej przyszłości naszego świata niesamowicie mną wstrząsnęła i sprawiła, że – tak, jak pragnęła tego autorka – zaczęłam zastanawiać się nad tym, w którym kierunku idzie ludzkość, dlaczego powolnie niszczymy naszą planetę, która daje nam życie... oraz nad tym, jak ja bym postąpiła, będąc jedną z ocalałych po Wybuchu.

Julianna przedstawia nam historię z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego, jednak każdy rozdział opowiada o jednej z czterech osób, których oczami obserwujemy wydarzenia. Pressia, Partridge, El Capitan i Lyda – dzięki nim wiemy, co się dzieje w różnych miejscach. Język, jakim posługuje się autorka, jest prosty, ale bardzo sugestywny, można rzec – obrazowy. Julianna nie boi się brzydoty, pokazuje ją otwarcie w zdeformowanych ludzkich ciałach, w historiach ich okaleczenia i walki o życie. Nie lituje się nad czytelnikiem, lecz stara się powiedzieć: „Patrzcie, tak będzie wyglądał świat, jeśli czegoś nie zrobimy, jeśli nie uratujemy naszej planety”. Nawiązała do wybuchów bomb atomowych w Japonii, przez co tym łatwiej jest wyobrazić sobie ogrom zniszczenia, jaki nastąpiłby, gdyby zrzucono o wiele więcej takich bomb.

Bohaterowie, jakich spotykamy w opowieści, to silne jednostki, które walczą o przetrwanie. Pressia, ledwie szesnastoletnia dziewczyna z Gruzowisk, jest odważna, choć nieco zagubiona, lecz poświęca wszystko, by móc wyżywić swojego chorego dziadka i siebie. Partridge zaś żyje w sterylnym świecie pod Kopułą, wychowywany pod kloszem przez despotycznego ojca. To chłopak pełen ideałów, który w końcu zaczyna dostrzegać rysy na obliczu rodzica i wbrew wszelkim rozsądkom, buntuje się i ucieka. Poza tą dwójką istotna jest też postać Bradwella, chłopaka ze świata Pressi, który formuje ruch przeciwko Kopule, szerząc opowieści o historii Przedtem – sprzed Wybuchu. Jest przy tym postacią najbardziej tajemniczą i przyciągającą uwagę. Muszę przyznać, że nie da się tych bohaterów nie polubić – są tacy jak my, mają swoje wady i zalety. I chcą żyć.

Nowa Ziemia (choć stanowczo bardziej podoba mi się oryginalny tytuł Pure, czyli ''czysty'') to opowieść nie tylko dla młodzieży, bowiem niesie w sobie przesłanie, nad którym zastanowić powinien się każdy. To makabryczna wizja tego, co może nas spotkać – rozpaczliwa walka o przetrwanie, czystka wśród ludności, niesprawiedliwość dotykająca tych, którzy nie znaleźli się wśród elity zamieszkującej Kopułę. Początkowo Nowa Ziemia przypominała mi z koncepcji nieco Nevę Sary Grant, lecz nie da się nie zauważyć, że powieść Baggott jest o wiele bardziej krwawa i zdecydowanie bardziej przerażająca. Historia Pressi niezwykle mnie poruszyła, kilkakrotnie wyciskając ze mnie łzy, a lekturę musiałam dawkować sobie powoli, gdyż ogrom okropności, jakie dotykały bohaterów, był nie do zniesienia. Niemniej nie mogłabym powiedzieć, że książka mi się nie podobała – wręcz przeciwnie! Jest niesamowita, wciągająca i ponad miarę wzruszająca. Gorąco polecam nie tylko fanom postapokaliptycznych opowieści, ale także każdemu, komu nie jest obojętny los naszego świata. Daję w pełni zasłużoną ocenę 6/6 i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy historii Pressi Balze i jej przyjaciół!

* cytat str 297. tutajpoczkategori
Tirindeth robisz smaka.
Fakt, zaciekawiłaś mnie, Tiri Chociaż te brutalne opisy... Gdybym znalazła w bibliotece, to na pewno bym po nią sięgnęła, ale żeby kupować, nie jestem w pełni przekonana. To trylogia, oczywiście? tutajpoczkategori
Tak, trylogia, drugi tom to Fuse, o trójce jeszcze nigdzie nic nie ma, pewnie się tworzy, wszak Julianna wydała Pure w tym roku - w lutym. Szok, ze tak szybko wyszło u nas, ale to bardzo dobrze. Nie wiem, czy Was to przekona, ale na mnie ta książka podziałała tak jak Igrzyska Śmierci - nie mówię, że są takie same, co to to nie, ale podobnie działają na czytelnika. Miażdżą ;D No i nie ukrywajmy - Julianna ma świetny warsztat pisarski, to też trzeba podkreślić. I niesamowitą wyobraźnię!

A tu trailer dla zainteresowanych - bardzo mi się podoba, przez tę muzę i klimat - iodealnie oddaje charakter książki: http://www.youtube.com/watch?v=ZknTMhd9RL0&feature=player_embedded
Oj, ciekawie, ciekawie. Trailer niezły, taki tajemniczy, hmm... Myślę, że się skuszę tutajpoczkategori
Tirin, no i jak po takiej recenzji nie sięgnąć po tą książkę? Na pewno przeczytam, pewnie nawet kupię. Nie odstraszają mnie brutalne opisy i podoba mi się pomysł z Kopułą, będącą ocaleniem Czystych i obiektem nienawiści reszty ludzi. Zapowiada się naprawdę ciekawie

No i trailer robi wrażenie! Kurde, te przedmioty wtopione w ludzi - to jakaś masakra!

No i trailer robi wrażenie! Kurde, te przedmioty wtopione w ludzi - to jakaś masakra!

No na trailerze nawet widać, bohaterka ma wtopioną głowe lalki w miejsce ręki. Ale były o wiele gorsze rzeczy - nie chcę spoilerować, więc na razie nić więcej nie powiem, ale robi wrażenie.
I wiesz co Ven, najgorsze jest to, że pomimo faktu iż to FIKCJA literacka, to i tak mam wrażenie, że ta opcja jest akurat najbardziej prawdopodobna - własnie pomysł Baggott. Zwłaszcza, że ona inspirowała się bombami zrzuconymi na Hiroszimę - więc już mamy próbkę tego, co się stało, gdy zrzucono bomby nuklearne. Przeraża mnie ta wizja...

Jestem ciekawa jak inni ocenią te książkę, więc czekam na kolejne recenzje tutajpoczkategori
No, domyślam się, że będą gorsze rzeczy i aż mnie korci, żeby się dowiedzieć jakie, ale powstrzymam się aż będę miała okazje o nich przeczytać

Oj, to jest właśnie najbardziej wstrząsające jak w takich historiach, nieważne jak wydumanych i niewiarygodnych, znajduje się ziarno prawdy - czy to historii, jak w tym przypadku, czy jak w IŚ - element otaczającego nas świata (a dokładnie chodzi o rozrywkę i reality show). Wtedy książka robi naprawdę spore wrażenie i na to liczę również w tym przypadku
Łał

Tirindeth, a na blogu też masz już reckę?? Ja właśnie znalazłam, że jest fanpage na fb, tylko nazywa się jak seria "Świat po wybuchu". W środę biegnę do księgarni tutajpoczkategori
Tak, recenzja jest już na moim blogu - zawsze tam umieszczam w pierwszej kolejności. Jest fanpejdż na fb? Ooooo, nie wiedziałam! dzięki za info ;
A proszę Cię bardzo

nie mogę się doczekać aż dopadnę książkę w swoje łapki :]
Na kolejnym blogu znalazłam zapowiedx, więc pewnie niebawem będzie recka [url]
http://kreatywa.blogspot.com/2012/05/zapowiedzi-36.html[/url]

Ok, własnie czytam i choć dopiero jestem na początku (jakaś 1/4 książki), to już zdązyłam zapłakać nad tymi ludźmi - wizja apokalipsy w tej powieści jest naprawdę wstrząsająca i autorka nie boi się brzydoty nowego świata. No i narracja trzecioosobowa, więc ogromny plus. Niedługo moja recenzja, ale czuję, że później będzie coraz lepiej - już teraz jestem pod wrażeniem tej książki! *_*

Już dawno mnie wyprzedziliście, więc odnoszę się do pierwszych wypowiedzi...
Ciesze się, że tyle zamieszania wokół tej książki bo to świetna pozycja:) .
Dzisiaj jest premiera!!!, a już jestem w posiadaniu i zaczynam...

Wiem, że pochłonę całość na jednym wdechu.
Czytałam recenzje i opisy- zgadzam się w 100%, ale rozumiem też niektórych wystraszonych, tzn. ja lubię makabreskę- nie znoszę przesłodzonych opisów, ale pomimo iż to fantastyka to dosyć sugestywna wizja tego co wielu prorokuje.
Może skłoni to młodzież do reelekcji nad sensem egzystencji. Niedobrze mi jak obserwuję gonitwę za posiadaniem i wyglądem... Ciekawe jakby się , niektórzy odnaleźli w takiej rzeczywistość?

Odwiedzałam fanpage- świetne opinie tam są, a najbardziej lubię tą:
"apokaliptyczna jazda na maksa"- i tak właśnie będzie wyglądał mój weekend Powrót do góry
@Tirindeth - jestem fanka twoich recenzji Potrafisz zachecić do czytania Wielki szacun W ksiażkę oczywiscie sie zaopatrzę

Znalazłam trailer w sieci - widzieliście już?

http://www.youtube.com/watch?v=mHGtrtdWj_I

to jest polski

http://www.youtube.com/watch?v=kdcn8-P9wTs

to jest amerykański

Strasznie lubie te filmiki ))))

P.S. Czy ktos wie dlaczego książka nazywa się inaczej w wersji amerykanskiej i inaczej w polskiej? "Pure" to tez niezły tytuł. Dobrze by sie tez tłumaczył.
Nut, dzięki za miłe słowa

Co do trailerów - ten drugi jest oryginalny i wyszedł jako drugiu w ogóle, bo na początku był z inną okładką. Co do tytułów, wydawnictwo najpewniej chciało nawiązać do istoty historii, ciężko stwierdzić. Mnie "Czysty" podoba się bardziej, ale z tego co wiem, do "Fuse" ("Bezpiecznik") też ma być inny - nie pamiętam dokładnie jaki, ale dwuczłonowy (wczoraj mówiła mi o tym Pani Edyta z Egmontu na Targach Książki). Coś z żołnierzem chyba haha Powrót do góry
ja też strasznie chciałam iśc na targi książki, ale siły wyższe...

Strasznie żałuję, ze u nas nie ma takiej okładki jak ma Pure -nasza nie jest brzydka, ale śmiać mi się chce, bo dopiero co byli Strażnicy historii z kapturem na okładce i znów zakapturzona postać
że Polacy to fani kapturów?...
Okładka Pure'a jest taka eteryczna...
Ziemia, którą znaliśmy nie istnieje.
Zniszczyły ją wybuchy bomb.
Ludzie, którym udało się przeżyć mieszkają w gruzach.
Są zmutowani.
Stopili się z rzeczami, w pobliżu których przebywali, w momencie gdy wystąpiły pierwsze wybuchy.
Jest też inny świat.
Kopuła, w której mieszkają czyści.
Gdy dwoje nastolatków z dwóch światów ucieka zaczyna się nowa era.
Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi.

Książka, która została przetłumaczona na 20 języków. Od razu zdobyła mnóstwo fanów na całym świecie. Została bestsellerem New York Times. Prawa do sfilmowania już zostały sprzedane. Pozycja zbiera mnóstwo pozytywnych recenzji, ale czy słusznie? Czy 'Nowa Ziemia' początek trylogii 'Świat po wybuchu' naprawdę jest tak niezwykła?

Gdy przeczytałam opis moim pierwszym skojarzeniem była seria GONE. Ale kopuła pojawiła się również w 'Nevie'. Może się wydawać, że to wszystko już było, ale ja i tak byłam okropnie ciekawa tej książki i równocześnie nieufna. Wolę sama się przekonać, czy książka zasługuje na tak wysokie oceny, na taki entuzjazm. Czego się spodziewałam? Opowieści raczej w stylu GONE. A co otrzymałam? Znacznie więcej.

Epilog jest napisany w formie listu i wprowadza nas w akcję. Pojawia się okruch informacji, a przez całą powieść dostajemy ich coraz więcej. Nie sprawia to jednak, że można się w tym pogubić. Książka jest bardzo spójna i jest w niej dość sporo powtórzeń. Niektóre rzeczy wydają się nie mieć sensu, ale tak naprawdę wszystko jest ważne. Każdy szczegół łączy się w niesamowitą i przerażającą całość. Poznajemy Pressię, dziewczynę, która stopiła się z głową lalki, trzymaną w ręku tuż przed wybuchem. Jest kilka dni przed jej urodzinami, a potem ma zostać wcielona do militarnej organizacji. Pressia jest drobna i kaleka z powodu ręki, więc obawia się, że zamiast być szkolona na żołnierza, zostanie celem. Dziewczyna jest jednym z 4 głównych bohaterów, z punktu których jest prowadzona narracja w formie trzecioosobowej. Co trzeba dodać? Jest to niesamowita narracja. Autorka, jak dla mnie ma świetny styl, który od razu przypadł mi do gustu. Ale co się tu dziwić, Julianna Baggott napisała już 17(!) książek, jest także nauczycielką twórczego pisania. Czytając książkę widać, że zna się na tym, co robi.

Drugą najważniejszą postacią jest Partridge. Mieszkaniec Kopuły. Wszyscy myślą, że jest to raj, ponieważ wszystkim powodzi się dobrze, nie ma chorób, nie są oni też nieszczęśnikami, którzy nie zdążyli dostać się do Kopuły na czas. Czekają na moment, gdy będą mogli wyjść na zewnątrz. Są wybrańcami, będą zaludniać ziemię. Nie wszyscy jednak tak myślą. Partridge ucieka z tego idealnego świata, który wcale nie jest tak doskonały, jak się wszystkim wydaje.

Próbowałam znaleźć jakiś słaby punkt książki, ale nie mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że coś mi się nie spodobało, ponieważ 'Nowa Ziemia' pochłonęła mnie bez reszty. Przez chwilę czułam się, jakbym sama była stopiona z tą właśnie książka. Jest to bardzo niezwykła historia, która równocześnie ma w sobie niesamowicie dużo realizmu. Co jest straszne i szokujące. Autorka niczego nam nie oszczędza, za co jej chwała, ponieważ brutalność opisów, które są bezlitosne, brutalność sytuacji i akcji, która powala na kolana, wszystko to sprawia, że ta książka na długie miesiące pozostanie w mojej pamięci.

Bardzo ważnym punktem, o którym powinnam wspomnieć są wątki miłosne. Tego trochę się obawiałam. Przecież w takim świecie, według mnie, nie było miejsca na miłość... Ale jest to książka młodzieżowa, więc 'Ordnung muss sein' i wątki się pojawiają. Jakże więc byłam zaskoczona, gdy nie dość, że były to motywy doskonale wplecione w fabułę, to do tego były jej integralną częścią! Ta historia byłaby dosłownie niepełna bez tego.

Gorąco polecam książkę naprawdę wszystkimi! Trzeba mieć jednak odwagę by zmierzyć się z tymi realnymi opisami. Powieść na bank powinna zachwycić wielbicieli GONE. Więc jeżeli zastanawialiście się nad tą książką, to mam nadzieję, że już rozwiałam wasze wątpliwości!

Ogólna ocena: 10/10!

A co do okładki, to nasza tak sobie mi się podoba. ;3 Powrót do góry
Kolejna super pozytywna recenzja Dobrze, że tą książkę zamówiłam Mam nadzieję, że się nie zawiodę
Nerezza, super recenzja! Cieszę się, że ta książka Ci się spodobała Powrót do góry
Rewelacja! i podoba mi się podejście Nerezzi.
Faktycznie można odszukać sporo analogii do róznych ksiażek nawet do IŚ!
(dziewczyna i chłopak przeciwstawiają się władzy...) Ale najlepiej sprawdzić samemu i pamiętać, że wszystko gdzieś, kiedyś było, a jednak inaczej.

Widziałam Twoją reckę na fb A wiecie, że Julianna się osobiście odezwała??

Okładka nasz też mi się podoba tak sobie...
Dzięki dziewczyny! ;D

O tym, że się odezwała, to nie wiedziałam, ale to fajnie, jak autor jest w kontakcie z czytelnikami. ;3

W sumie lubię, jak robimy "swoje" okładki, ale ta jest taka... zwykła, jak na całą książkę. 8D Powrót do góry
No dokładnie
ja mam książkę i audiobooka i mnie mierzi chwilami jak słucham. Na piś mie jakos mniej sugestywnie to odbieram
Okładkom książek to się przyglądam dopiero jak skończę czytać.

Qlka- pod względem formy to chyba pozostanę niereformowalny. Nie wyobrażam sobie słuchania "nowej ziemii". Znajomi się tłumaczą, że dzięki temu mogą sobie słuchać w autobusie- co też można robić z książką.
Ale może kiedyś coś mi się odmieni.
Co do analogii do IŚ- to jednal nowa ziemia jest mroczniejsza i literacko na lepszym poziomie. I chyba krytycy w stanach docenili bardziej to niż sam pomysł świata po wybuchu- co też jest moim zdanie bardzo trudnym zadaniem. Jak opisać świat który właściwie się rozpadł. Powrót do góry
Zgadzam się, ale akurat co do czytania w autobusie, to zalezy jaką linią jexdzisz - w metrze to juz graniczy z cudem, ja nie lubie czytać w pozycji "na śledzia w puszce".

Nie będe dywagować która pozycja lepsza literacko, szczególnie, ze w przypadku tłumaczeń nie mały udział ma w tym tłumacz.
Tak, na pewno NZ jest mroczniejsza, ale podobnie banalna w penych momentach...
Przy opowieści Partridga o złym królu i łabędzicy, zirytowałam się jak nie załapali od razu analogii... No proszę, czy autorka ma czytelników za ułomnych?... Ale to taki jeden moment, poza tym "jaram się" cały czas

powieść Baggott jest o wiele bardziej krwawa i zdecydowanie bardziej przerażająca. Historia Pressi niezwykle mnie poruszyła, kilkakrotnie wyciskając ze mnie łzy, a lekturę musiałam dawkować sobie powoli, gdyż ogrom okropności, jakie dotykały bohaterów, był nie do zniesienia

No i tu dla mnie zaczynają się schody. Nie powiem, żeby w książce brakowało emocji, bohaterowie co chwilę narażeni są na niebezpieczeństwa, do tego doświadczają niewyobrażalnych strat - ale mnie to w ogóle nie ruszało - nic, a nic . Prawdopodobnie winna jest temu kreacja bohaterów. Partridge to mnie nawet potrafił denerwować, Pressia - sama nie wiem co o niej myśleć, jest mi strasznie obojętna :/ Jedynie Bradwell mi się podobał, jego historia, jego przekonania i jego zachowanie było super. Ciekawe też były rozdziały z punktu widzenia Lydy - w końcu jakieś szczątki informacji z Kopuły - a brakowało mi tego bardzo, chciałam wiedzieć więcej o tym jak tam jest, co tam się dzieje.
Denerwowało mnie też niepotrzebne zwalnianie akcji, tu walka, krew się leje a nagle bohaterka coś w stylu (nie są to cytaty z ksiązki ) "zaraz, zaraz jak to się nazywało to wiszące, błyszczące hmmm mam to na końcu języka" po czym następuje dalsza część walki, a za chwilę "ooo! wiem żyrandol" - wiem, wiem błahostka - ale mnie takie coś wybija.
Co jeszcze Przez długą część książki nie wiedziałam o co kaman? Partrige tak nagle zwiał z ciepłego gniazdka. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niego to była ważna sprawa, ale na Boga - z tego co kojarzę akcja rozgrywa się w niemałym mieście - można rzec, że chłopak to wariat i porywał się z motyką na księżyc.
U Pressii powód dla którego opuściła dom był lepiej przemyślany, ale to jak szybko na siebie trafili (wielkie miasto) mnie oczywiście zezłościło - wiem, powinnam się już do takich zbiegów okoliczności przyzwyczaić - ale nic na to nie poradzę, że za każdym razem kują mnie w oczy

Tak więc akcji w książce nie brakuje , do tego po czasie (całe szczęście) okazuje się, że książka ma nawet wątek główny i wszystko to składa się w logiczną całość, bo jak Partrige ma "zadanie" tak rola Pressii w historii przez dłuższy czas nie jest określona, jej rozmyślania o przeszłości są chwilami nudne, do tego lubi ona się powtarzać.
Czego moim zdaniem brakuje ? Informacji o tym dlaczego doszło do apokalipsy, są zdawkowe informacje o tym, że robiło się coraz gorzej, ale to trochę mało - pewnie autorka zostawiła sobie więcej na później, ale mogła rzucić ciut więcej na tą sprawę, Sama Kopuła - wiemy o niej tak mało - czy jest jedyna ? co z resztą świata? jaki zasięg miały bomby? Wiem, że bohaterowie byli dziećmi kiedy to się stało, ale Pressia przykładowo miała kilka lat na zbieranie faktów. Czasami docierające do mnie informacje były mylące, raz mówiono, że świat dążył do zagłady, a za chwilę wspomnienia o kucykach na urodzinach, Disneylandzie - wtedy nie wyglądało to tak źle

Jak widać historia nie ujęła mnie tak jak innych, być może za wiele w ostatnim czasie przeczytałam książek o tej tematyce i już tak nie ruszają mnie losy bohaterów a bardziej skupiam się na zapleczu opowieści.
Książka w ogólnym rozrachunku nie jest zła. Jak napisałam na wstępie autorka stworzyła super świat, bohaterom też nie pożałowała wyróżniających ich cech. Do tego przyjemne pióro i ważne poruszone tematy - rola przyjaciół, rola rodziny, wpływ kłamstw i czyiś chorych ambicji na życie innych.
Sama nie wiem, dlaczego tak tą książkę męczyłam ? Coś po prostu jest w niej nie tak - jest tak jakby przedobrzona (nie wiem czy to ma sens ).

Tak więc chyba nie bardzo można kierować się moją opinią przy wyborze tej akurat pozycji, bo jest ona czysto subiektywna - po prostu we mnie nie trafiła. Powrót do góry
Mimo wszystko obiektywnie dość piszesz
więc myślę, ze spokojnie mozna by sie nią kierować

dziękujemy za obszerną wypowiedź
Konkurs, jakby ktoś chciał zgarnąć książkę: http://www.facebook.com/SwiatPoWybuchu Powrót do góry
A no chęrtnie! Ciekawy zestaw, choć 2 z pozycji mam, to bylyby super np, na prezenty

Drecz mnie strasznie, że nie ma tej drugiej części JESZCZE
Macie swoją wizję końca świata? Czy naprawdę czekają nas tego dnia straszliwe kataklizmy, część z nas zginie, część przeżyje? Czy ludzkość się podzieli na dwa odrębne społeczeństwa? Jeśli tak, to do którego wolelibyście należeć? Do tego, które pozostanie czyste, nietknięte – jednym słowem lepsze (przynajmniej teoretycznie), czy do tego drugiego, które ucierpi, być może zmutuje jeszcze bardziej i będzie miało gorsze warunki? Teoretycznie wybór prosty, ale czy na pewno?

„Nowa Ziemia” to pierwsza część trylogii „Świat po wybuchu” Julianny Baggott. Kolejna książka o tematyce antyutopijnej jaka pojawiła się na naszym rynku. Wiele wcześniejszych okazało się niewypałem, toteż naprawdę trochę sceptycznie do tej książki podchodziłam i trochę się bałam, że znowu się zawiodę i będę po prostu narzekać niemiłosiernie. Jakaż to była miła niespodzianka, że okazało się być zupełnie inaczej!

Pewnego dnia nastąpił Wybuch. I to nie byle jaki wybuch, tylko taki, który zniszczył wszystko. Ci, którzy zdołali ukryć się w Kopule przetrwali jako Czyści. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia zmutowali. Niektórzy dość poważnie – różne rzeczy, albo nawet osoby, wtopiły się w ich ciała. Dodatkowo żyją w tym zniszczonym świecie, w którym nie ma prawie nic. Ruiny, gruzy, strach, niepokój, zawiść. Za to Czyści żyją w Kopule – bez mała idealnym świecie. Pressia należy do zmutowanych, Partridge do Czystych. Oboje uciekają. Kiedy w przypadku Pressi jest to jeszcze zrozumiałe, tak w przypadku chłopaka dziwne, prawda? Kto chciałby uciekać z tego dobrego świata na zewnątrz? Wiecie w czym tkwi problem? Ten świat wcale nie jest taki dobry, jak się wydaje.

Książka jest naprawdę chyba najlepszą książką o tej tematyce, jaką do tej pory czytałam, nie licząc „Under the Never Sky” i oczywiście „Igrzyskami śmierci”. Język i styl są bardzo dojrzałe i dopracowane, a jednocześnie bardzo proste w odbiorze. Powieść niesamowicie mnie wciągnęła, powiedziałabym nawet, że się w niej nieco zatraciłam. Narracja teoretycznie trzecioosobowa, jednakże rozdziały podzielone są na punkty widzenia poszczególnych bohaterów. Był to cudowny zabieg, który pozwolił nam poznać historię, myśli, poglądy, opinie i obawy każdego z bohaterów. Dziwicie się, że aż tyle mogliśmy wywnioskować? Nie dziwcie się, to wszystko jest tutaj zawarte i dobrze widoczne.

Skoro już jestem przy bohaterach to się na nich skupię. Pressia jest w sumie zwyczajną nastolatką, ale skrzywdzoną przez los. Dobrze jednak, że się nie poddaje i chce walczyć. Widać, że ma wiele wątpliwości w sobie, ale także tęsknoty. Partridge jest niesamowicie zawzięty i pewny swoich przekonań. Trzyma się ich do samego końca. Bradwell mnie bardzo zainteresował i zafascynował swoją osobowością, chyba najlepsza postać tej książki. Co do reszty bohaterów – każdego można w miarę dobrze poznać, łatwo sobie utworzyć ich obraz w głowie, a może nawet się z kimś utożsamić.

Pomysł już nam znany od jakiegoś czasu, jednak naprawdę świetnie wykonany. Autorka dopracowała chyba każdy szczegół, wszystko znakomicie opisała, stworzyła powieść, która potrafi nas urzec, wywołać u nas łzy, ciarki na plecach, wzruszenie czy współczucie. To było naprawdę coś, gdy czytałam książkę i nagle czułam, jak po moich plecach rozchodzą się ciarki. Coś pięknego! Właśnie to kocham w czytaniu – gdy książka na mnie wpływa. Tak więc dawka emocji gwarantowana!

A teraz taka moja mała refleksja – jeżeli kiedyś nasz świat ma tak wyglądać, to jest to naprawdę przerażające. Pani Baggott opisała to wszystko w tak realny sposób, że niemal uwierzyłam, że czeka nas coś takiego – z resztą, kto wie…

Podsumowując: książkę z czystym sumieniem gorąco polecam każdemu, kto ma ochotę przeczytać naprawdę dobrą powieść! Myślę, że nie możecie przegapić tej pozycji. Powrót do góry
Wcześniej jakoś nie zwróciłam większej uwagi na tą książkę, ale teraz kiedy przeczytałam opis i Wasze recenzje... No, po prostu mam kolejną książkę, którą muszę przeczytać. Dodatkowo fakt, że to Egmont ją wydaje, zachęca jeszcze bardziej. Jeśli Nowa Ziemia będzie tak dobrej jakości, co Trylogia Czasu to się nawet zastanowię nad jej kupnem.
Śliczna okładka, a i opis fajny no i wasze recencje!! Już wcześniej zauważyłam tę książkę i może się nawet skuszę na jej kupno Powrót do góry
Zgadzam się z Shetani.
dziś rano usłyszałam, że Niemcy sprzedają łodzie podwodne do Izraela. Tłumaczeni mi nisrta, ze nie są uzbrojone i oni nie dywagują czy nabywac je dozbroi... przecież liczy się kasa...
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że "wielcy tego swiata" knują, kombinują, wywołują kryzy, kreują wojny (wojna w zatoce - zdjęcia do serwisów informacyjnych robione w studiu...). Jako przeciętni śmiertelnicy nie mamy szansy dowiedziec się całej prawdy
Kupiłam tę książkę wczoraj, a dziesięć minut temu przeczytałam ostatnią stronę. To chyba pierwszy tytuł po "Igrzyskach śmierci", który wywarł na mnie takie wrażenie. Kiedy zaczynałam czytać, pierwsze skojarzenie miałam właśnie z IŚ i przyznam, że nie byłam zadowolona. Nie lubię kopiowania schematów, opierania się na już wykorzystanych pomysłach. Oczywiście jak zwykle zbyt szybko próbowałam przewidzieć, czym będzie "Świat po wybuchu" i na szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Nie ma prawie nic wspólnego z IŚ (poza postapokaliptyczną wizją przyszłości), choć zapewne spodoba się tym, którzy pokochali trylogię Suzanne Collins.
Naprawdę dawno nie czytałam tak dobrej książki. Może za bardzo słodzę, bo jestem świeżo po przeczytaniu i jeszcze nie ochłonęłam, ale na chwilę obecną nie mogę się doczekać, kiedy wyjdzie druga część. Na nią niestety jeszcze długo poczekamy... Powrót do góry

Zgadzam się z Shetani.
dziś rano usłyszałam, że Niemcy sprzedają łodzie podwodne do Izraela. Tłumaczeni mi nisrta, ze nie są uzbrojone i oni nie dywagują czy nabywac je dozbroi... przecież liczy się kasa...
Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że "wielcy tego swiata" knują, kombinują, wywołują kryzy, kreują wojny (wojna w zatoce - zdjęcia do serwisów informacyjnych robione w studiu...). Jako przeciętni śmiertelnicy nie mamy szansy dowiedziec się całej prawdy


Tak, to jest własnie ta myśl, która uderza w czytelnika, gdy skończy czytać Nową Ziemię - że to nie jest tylko fikcja literacka... nie wiemy, co nas czeka i chciałabym wierzyć, że zawsze będzie pokój i spokój, ale... ludzkość przez setki lat ze sobą walczyła, a przy obecnych technologiach nigdy nie wiadomo... strasznie przerażająca myśl, prawda?
Jak dla mnie straszna. Niby fikcja, a jednak jest coś w niej takiego, że nie do końca tak to odbieramy. Jednak podoba mi się, że książka potrafi zmusić do takich refleksji, bo nie wszystkie potrafią wywierać takie wrażenie. Powrót do góry
No właśnie... ale podobne odczucia mialam przy trylogii Millenium i ona była oparta w jakimś stopniu na faktach!
Zastanawia mnie czemu wiele książek, które już zostały wydane nadal stoi w zapowiedziach? Jak nie ma się kto zająć, to ja chętnie.
też mnie to zastanawia... też mogę pomóc Powrót do góry




Autorka ma ładny, obrazowy, ale jednocześnie specyficzny styl pisania. Mi akurat bardzo przypadł do gustu, bo okazał się taki inny od tego, co już znam. Do tego głębi wszystkiemu nadawały te pytania stawiane przez bohaterów i ich przemyślenia (chociaż też zauważyłam, że momentami lubili się powtarzać, ale nie było źle ).

Koniec końców stuprocentowo uległam urokowi "Nowej Ziemi", do tej pory nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, jakie wywołała na mnie szczególnie właśnie ta druga połowa książki. Okazało się, że autorka bardzo ładnie sprecyzowany plan na pierwszy tom, chociaż z początku się na to nie zapowiadało, bo wszyscy byli tacy tajemniczy i zdezorientowani. Tym bardziej jestem ciekawa co jeszcze szykuje dla nas w kolejnych częściach - jestem ciekawa zarówno przygód bohaterów, jak i odkrywania wydarzeń z przeszłości (których mam nadzieję poznamy trochę więcej)

Pewnie i tak nie poruszyłam wszystkich kwestii, jakie chodziły mi po głowie po nocach, ale myślę, że to jest coś, o czym każdy musi przekonać się na własnej skórze, dlatego z całego serca polecam! Naprawdę świetna, dająca do myślenia lektura
Czyli razem czekamy na kolejną częśc Powrót do góry
„Mój feniks” (str. 212)

Jak wygląda świat po wybuchu? Świat po końcu znanego Nam świata? Zimą pada czarny śnieg, ulice przykryte są popiołami, w ruinach żyją ludzie zmienieni zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie…

W gruzach mieszka szesnastoletnia Pressia, która podobnie jak inni mieszkańcy zniszczonego miasta przeżyła Wybuch. Dziewczyna ma lalkę, która wtopiła jej się w rękę, ale to jeszcze nic, w porównaniu z innymi skutkami końca świata. Patridge zamieszkuje natomiast Kopułę, która powinna być bezpieczna, lecz okazuje się, że wcale taka nie jest. Żyjąc pośród Czystych nastolatek zaczyna zdawać sobie sprawę, że wszystko to tylko iluzja.

Już na zewnątrz książka czaruje swoją ładną okładką projektu Katarzyny Borkowskiej, która stworzyła również oprawę graficzną dla „Trylogii czasu” oraz „Cieni na księżycu”. Wydawnictwo Egmont także i tę powieść wydało bardzo porządnie. Wewnątrz też jest pięknie, gdyż autorka podarowała bardzo dobrą literaturę.

Powieść czytałam szybko, ale przyczyną nie jest lekka treść, o nie. Pani Baggott nie lituje się nad czytelnikiem i nieraz ze wszystkimi szczegółami opisuje istoty spotykane przez głównych bohaterów. Cała zasługa tkwi oczywiście w narracji, która jest prowadzona naturalnie, swobodnie. Warsztat autorki jest idealny, Julianna Baggott dba o szczegóły, każdy detal wyraźnie dopracowała.

Fabuła jest przemyślana, nie miałam wrażenia, że pisarka powiedziała sobie pewnego dnia: „Ach, napiszę jakąś antyutopię, przecież to teraz takie modne!”. Mimo, że wątek apokalipsy był już wiele razy do znudzenia powtarzany, to akurat ta powieść ma w sobie „to coś”.

Z każdej strony wypływały emocje i nie mogłam odłożyć tej książki na półkę, bo cały czas coś się działo. Nie tylko akcja, ale również bohaterowie zdobyli moje serce. „Nowa Ziemia” ukazuje ludzi z wadami i z zaletami, więc nie ma czarno-białych charakterów.

Na szczególną uwagę zasługuje, według mnie, Pressia, która jest bohaterką z krwi i kości. Gdy przeczytałam jak ona wygląda, pomyślałam, że tego jeszcze nie było. Byłam zaskoczona, że główna bohaterka nie jest śliczna i nie ma cech postaci znanych z innych książek dla młodzieży. Już sama Pressia jest nowością, co przemawia na korzyść dzieła i całej serii.

Najbardziej zaskakujący jest fakt, że na okładce nie ma haseł porównujących do znanych i lubianych „Igrzysk Śmierci”. To jest bardzo rzadkie zjawisko, gdyż teraz wszystko promuje się kosztem trylogii autorstwa Suzanne Collins. Moim zdaniem powieść pióra Julianny Baggott jest na wysokim poziomie i myślę że, dorównuje „Igrzyskom…”.

W „Nowej Ziemi” mieszka dusza, która porywa w swoją mądrą, pełną przygód historię. Pierwszy tom to dopiero początek świetnie zapowiadającej się trylogii „Świat po wybuchu”. Kontynuacja pewnie również będzie czytelniczą ucztą dla fanów świetnie napisanych powieści i antyutopii. Książka zasłużenie otrzymuje ode mnie 10/10. Serdecznie polecam!
Muszę przyznać, że po tylu entuzjastycznych recenzjach jestem zawiedziona.
Książkę zaczęłam przedwczoraj, a dobrnęłam jedynie do jakiś 3/4 powieści. Czytanie jej strasznie mnie męczy, bezustannie sprawdzam ile stron zostało do końca rozdziału i co chwilę odkładam książkę na bok.
Mimo że autorka wykreowała jeden z najlepszych antyutopijnych światów z jakimi się spotkałam, nie mogę przez nią przebrnąć. Mam tylko nadzieję, że pod koniec się rozkręci. Powrót do góry
strasznie mi się książka ciągnęła
ptaki na plecach Bradwella wyobrażałam sobie w kolorze niebieskim mimo iż w książce napisane było że była czarno-szare(?)
Książkę wygrałam w konkursie i zabierałam się do niej z rezerwą, ale już po paru stronach wiedziałam, że koniecznie zdobędę następną część. Musiałam się zmuszać do przerw, żeby jej tak szybko nie przeczytać.
Podobał mi się podział na rozdziały oczami poszczególnych bohaterów. Ciekawie też jest przedstawiony owy świat po wybuchu.
Nie mogę się doczekać kontynuacji! Wiadomo już coś o niej? Powrót do góry
Tylko o premierze w Ameryce. A o polskiej, jak na razie nie słyszałam.
Jajko zniosę do czasu polskiej premiery

A właśnie, więc kiedy premiera w USA? Powrót do góry
19 lutego 2013 r. jak znalazłam na Goodreads. ;3
O matko jedyna! Toż to strasznie dużo czasu jeszcze! Ale może nie będzie napisana na "odwal się" Powrót do góry
Jeden wybuch może zniszczyć wszystko. Ziemia odczuła już to wielokrotnie na sobie. Była świadkiem, skutków zrzucenia tylko jednej bomby atomowej na japońskie miasto, które liczyło sobie ok. 275 tys. mieszkańców. Tak, mam na myśli Hiroszimę. Odczuła straty, jakie ona poniosła. I pomyśleć, że tę jedną czterotonową bombę skonstruowali ludzie. Od razu przypomina mi się „Intruz” ze swoim przesłaniem, że ludzie wykończą sami siebie. To jest przykład tej brutalnej i bolesnej prawdy.

Światło, jakby świeciły na Słońca i wybuch. To ostatni obraz, który ujrzała Pressia przed tym jak jej malutka rączka stopiła się z głową lalki, którą trzymała podczas eksplozji. Teraz jej ciało jej pełne blizn i oparzelin. Nie jest z tym sama. Każdy człowiek, który przeżył ma podobne „obrażenia”. Jej dziadek, który ma w gardle wiatraczek, chłopak z ptakami w plecach, ludzie stopieni ze sobą, jak np. mężczyzna, który nosi swojego brata na plecach, lub matki stopione z własnymi dziećmi, które już nigdy nie urosną. Są też tacy, którzy stopili się z ziemią, lub w ziemię, a także z budynkami czy zwierzętami. Ci ostatni mają więcej cech zwierzęcych niż ludzkich. Wszechogarniający pył sprawia, że ludzie powoli umierają. Brak już prawdziwych domostw, wszyscy mieszkają w pozostałościach budynków. Pieniądze już nie grają roli. Jedzenie zdobywa się na targu, dzięki wymianie, lub za drobne usługi. A pomyśleć, że tam, niedaleko znajduję się Kopuła, w której życie toczy się zupełnie inaczej…

Kopuła. Życie w niej jest o wiele łatwiejsze, ale czy na pewno? Bo czy można tak o miejscu, w którym ludzie są podporządkowani władzy, nie mogą z własnej woli się wydostać poza nią, a cała historia Wybuchu jest zatajona lub zakłamana? Gdzie mówi się, że ludzie, mieszkający poza nią, jeśli oczywiście przeżyli są obłąkani i rządzy krwi? Wszystko jest kontrolowane. Mężczyźni przechodzą kodowanie, po którym stają się szybsi i silniejsi. Kobiety są selekcjonowane. Te, które nie będą mogły wydać potomstwa na świat zostaną także poddane kodowaniu mózgu. Siedemnastoletni Patridge jest pierwszą osobą, która z własnej woli wydostała się na zewnątrz Kopuły. Jednak nie jest w żaden sposób przygotowany na to, co zobaczy w tym świecie. O tym nie mówi się na lekcjach w Akademii, do której uczęszczał. Byłoby do wbrew panujących tam zasad. Siedemnastolatek musi odnaleźć swoją matkę. Matkę, która przez te wszystkie lata była dla niego martwa. Siedemnastolatek posiada jednak pewne dowody potwierdzające to, że jego matka jednak może żyć. Ma też nadzieję.

Czy matka Patridge’a naprawdę żyje? Czy ją odnajdzie? Jak dojdzie do spotkania Presii i Patridge’a? Czy złowrogie OPR dopadnie Pressie po jej szesnastych urodzinach? Czy jej dziadek to wszystko wytrzyma? Co z ludźmi, których kiedyś tych dwoje kochało? Czy byli tym, za kogo się podawali? Czy mogą mieć jeszcze nadzieję na lepsze jutro?

Z autorką spotkałam się po raz pierwszy. Jej publikacje mam w planach, jednak jeszcze z żadną z nich się nie zapoznałam. Jeśli nie mówi wam nic Julianna Baggott, to może mówią wam coś jej pseudonimy Bridget Asher lub N.E. Bode? Tak, to ta sama osoba. Opublikowała już siedemnaście książek dla dzieci, dorosłych jak i zbiorów poezji. Jest także profesorem na Wydziale Pisania Kreatywnego Uniwersytetu Stanowego Florydy i założycielką organizacji non profit Kids In Need – Books In Deed.

Narracja trzecioosobowa to według mnie najlepszy wybór. Nawet sobie nie wyobrażam jakby to wszystko wyglądało z narracji pierwszoosobowej. Choć w pewnym sensie mogłoby być równie ciekawie, jednak dla mnie byłoby to za dużo, mając na uwadze fakt, że rozdziały prowadzone są z perspektywy kilku, różnych bohaterów, głównie jednak jest do Pressia i Patridge.

Strach, bród, ból, cierpienie, brutalność emanują z tej książki. Czasami wręcz odpychałam sytuacje, które podsuwała mi wyobraźnia. Nie chciałam ich widzieć. Nie chciałam, aby przed oczyma pozostawał obraz strasznych, krwiożerczych stworzeń, którymi stali się ludzie po wybuchu. Nie mogłam uwierzyć w to, że do tak strasznych okropności może posunąć się człowiek. Cały plan dopięty na ostatni guzik przez Willuksa, sprawia, że można się bać jego bezwzględności nawet wobec najbliższych mu osób. Nie mogłam znieść tego jak się zachował, jak mógł to wszystko zrobić bez najmniejszych skrupułów. Muszę jednak przyznać, że pomimo wielu wad w pewien sposób polubiłam El Capitana. Ci, którzy nie przeczytali książki, a będą ją może czytać w niedalekiej przyszłości, mogą się zdziwić, jak mogłam polubić czarny charakter w dokładnym tego słowa znaczeniu, ale później może zauważycie, dlaczego obdarzyłam go takim uczuciem, a nie innym. Co do innych bohaterów, moje odczucia są raczej pozytywne, ale jest to za mało, aby powiedzieć, że są moimi ulubionymi postaciami. Może moje nastawienie do nich zmieni się w kolejnych częściach, jak na razie pozostają one pozytywne i nic więcej.

„Nowa Ziemia. Świat po wybuchu” to pierwsza część trylogii „Świat po wybuchu” autorstwa Julianny Baggott, która nie jeden raz mnie zaskoczyła. Poruszyła moją wyobraźnię i serce. Już dawno nie zaszkliły mi się oczy przy powieści. Nie wiem. Może to za sprawą piosenki, którą miałam cały czas w głowie, podczas czytania. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo tak naprawdę nie wiem, czego mogę się jeszcze spodziewać. Na jaki pomysł wpadła autorka pisząc kontynuacje. W Ameryce premiera kolejnego tomu, pt. „Fuse” zapowiadana jest na luty 2013. Ciekawostką jest również to, że prawa do zekranizowania tej książki zakupił producent „Zmierzchu”, wytwórnia Fox 2000. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa tego filmu, jak i obsady. Choć z drugiej strony boję się, że nie podołają tak trudnemu zadaniu. Z jednej strony chciałabym go obejrzeć, a z drugiej boję się tych wszystkich okropności, którymi mogą mnie zaskoczyć na ekranie, jeśli ekranizacja naprawdę im się uda. Wiem jedno. Zapewne moja ciekawość wygra i z pewnością pójdę na ten film do kina.
„Nowa Ziemia” to kolejna młodzieżowa „antyutopia”, których obecnie wiele. Według mnie dobra, ale nie wybitna, a już na pewno nie wyjątkowa. Świetnie napisana, ale niepozbawiona wad, niedociągnięć i rażących nieścisłości. Ponieważ lubię sobie zacząć od mankamentów, tak będzie i teraz.

Przede wszystkim najnowszy twór Julianny Baggott to nie antyutopia. Dobra powieść futurystyczna to taka, podczas czytania której nagle z przestrachem (a nawet paniką) stwierdzam, że właśnie tak może wyglądać świat za kilka(set) lat. Przedstawiona w „Nowej Ziemi” wizja przyszłości jest zbyt fantastyczna, aby można ją było uznać za przynajmniej odrobinę prawdopodobną i realną do spełnienia, a tym samym nie wywiera na mnie takiego wrażenia. Zacznijmy od samego początku – stopienia ludzi z przedmiotami. Nie przeczę – świetny pomysł, bardzo obrazowy, a nawet symboliczny, pobudzający wyobraźnię, ale... totalnie nieprawdopodobny. Przecież każdy wie, że ludzki organizm w naturalny sposób stara się pozbyć ze swojej struktury ciał obcych. Każdy kto kiedykolwiek przewrócił się na żwirze, lub wbił sobie pod paznokieć ostry fragment rośliny, czy (przykład z książki!) odłamku szkła, doskonale wie jak przebiega ten nieprzyjemny proces. Nawet „naukowe” tłumaczenie całej sprawy powikłaniami nuklearnymi kompletnie mnie nie przekonały.
To jednak można by po prostu nazwać fantastyczną wizją autorki. Gorsze są komplikacje związane ze stopieniami – te już nie tylko do mnie nie przemawiają, te uważam wręcz za głupie. Bo być stopionym z plastikiem to jedno, ale fakt, że nie można go usunąć, to już zupełnie inna sprawa. Piłowanie plastiku powoduje krwawienie (sic!), śmierć przyczepionego żywego organizmu powoduje też śmierć drugiej osoby... I najgorsze: deformacje ciał nie dotyczą jedynie ludzi, którzy przeżyli wybuch, ale także kolejnych pokoleń. Niby dlaczego poparzone osoby rodzą też poparzone dzieci? Kompletnie bez sensu.
Zakładając nawet, że to wszystko możliwe (teoretycznie można wyobrazić sobie dziewczynkę z plastikową głową lalki w miejscu ręki), to niektóre deformacje są nieprawdopodobne nawet w kategoriach przyjętych przez autorkę. Czymś innym jest mieć deformację, a czym innym jest panowanie nad nią; człowiek z karabinem zamiast ręki (chyba wyłącznie siłą umysłu) potrafi strzelać. Nie przekonały mnie też zupełnie nowe anomalie genetyczno-cielesne, które powstały w wyniku wybuchu; ludzie stopieni z piaskiem stworzyli groźne Pyły – twór kompletnie nierealistyczny nawet w wyniku nuklearnego koktajlu.

Tak więc podsumowując: nie, tak nie będzie wyglądał świat w przyszłości. I choć „Nowa Ziemia” to ciekawa książka fantastyczna (a w zasadzie fantastyczno-naukowa), to nie zapewniła mi tego, co lubię w antyutopiach najbardziej – błąkającej się gdzieś po mojej głowie nikłej iskierki zwątpienia, która szepcze mi na ucho „a co by było, gdyby...”

Kolejną ogromną wadą powieści jest niedopracowanie wizji świata przedstawionego. Przede wszystkim otrzymujemy jedynie szczątkowe informacje na temat tego jak wygląda obecnie świat. Jest kopuła i... jedno jedyne miasto koło niej. A co z resztą? Bardzo brakowało mi większej ilości informacji.
Nieprzemyślana jest też struktura czasu akcji. Świat przed wybuchem to świat nam współczesny (filmy 3D, Disneyland, samochody), od wybuchu natomiast minęło około dziesięciu lat. Dekada to naprawdę niedużo! W tym czasie może zdarzyć się katastrofa ekologiczna, ale pewne zmiany (przede wszystkim kulturowe!) nie mają prawa się wydarzyć. No i jak tu teraz logicznie wytłumaczyć fakt, że Partridge, który niemal połowę swojego życia spędził w „starym świecie” nagle, po dziesięciu latach nie wie jak się przywitać, ponieważ w „jego społeczeństwie” wszystko wygląda inaczej? Tego typu zmian cywilizacyjnych można by się spodziewać po stu latach życia w odosobnieniu, ale na pewno nie tak szybko.
Z drugiej natomiast strony nie rozumiem jak to możliwe, że grono znakomitych naukowców żyjących w Kopule (którzy swoje tytuły naukowe osiągnęli jeszcze przed wybuchem), nagle, dziesięć lat później może nie wiedzieć jak powstaje wiatr... Partridge wyjaśnia: „W gruncie rzeczy nikt w Kopule nie potrafi wyjaśnić powstawania wiatru. (...) Właśnie tego rodzaju kwestii oni nie potrafią ogarnąć.” Jak to możliwe, że naukowcy, którzy w tak krótkim czasie zastąpili jedzenie tabletkami i stworzyli Kopułę mogli zapomnieć o podstawowych prawach fizyki?

Gdybym jednak po pierwsze – nie czepiała się szczegółów, a po drugie – nie nastawiła się na przerażającą wizję świata przyszłości, to do czynienia miałabym z całkiem przyjemną, trzymającą w napięciu i znakomicie napisaną powieścią science-fiction. Julianna Baggott to nie kolejna debiutująca autorka, która nieudolnie stara się napisać cokolwiek. Ma duże doświadczenie, a przez to świetny warsztat. W swojej powieści stworzyła świat ciekawy, pomysłowy i opisała go bardzo plastycznie. Zadbała nie tylko o główny schemat fabularny, ale też o zaplecze polityczne, naukowe, a nawet historyczne. Wizja nowego porządku jest oryginalna i (w swojej wewnętrznej strukturze, niestety z pominięciem świata zewnętrznego) dosyć mocno skomplikowana, a przez to ciekawa. W czasie czytania dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy; niektóre z nich są oczywiste i przewidywalne (a przez to niedomyślność bohaterów irytuje), inne zaskakują, wprowadzają drugie dno i zapowiadają obiecującą kontynuację.
Cieszę się też, że w tym brutalnym świecie nie stroniono od brutalnych czynów. Autorka nie bała się opisywać śmierci, przemocy. Przetwarzane na bieżąco w obrazy naturalistyczne opisy niektórych deformacji na długo zakorzeniły się w mojej wyobraźni.
Podobało mi się też, że pokazane zostały dwa całkowicie odmienne światy. Zdewastowany świat Presii i sterylną, pełną nowoczesnych rozwiązań naukowych Kopułę Partridge’a. Dzięki zmiennej narracji poznajemy różne modele życia w świecie po wybuchu i różne postrzeganie nowej rzeczywistości. Mnie świat Kopuły wydał się znacznie ciekawszy i chciałabym, aby w kolejnych tomach to ona była głównym miejscem akcji.

„Nową Ziemię” polecam. Powieść wybija się na tle coraz bardziej schematycznych młodzieżowych powieści futurystycznych; z pewnością stoi na szczeblu odrobinę wyższym niż większość wciąż powielanych, jednowątkowych, marnych kopii „Igrzysk śmierci”. Jedyna wada to ta, o której już pisałam – nie odczułam przerażenia i grozy, na które liczyłam. Ale być może oczekiwałam po prostu zbyt wiele. Powrót do góry
Hmm...te przedmioty scalone z ciałem ludzkim jakoś mnie nie przekonują Tzn. jednym z głównych problemów, które starają sie rozwiazać na moich studiach to, jak zrobić coś żeby nasz organizm akceptował implanty, sztuczne narządy...a tu się okazuje, że trzeba tylko jakiegoś wybuchu xD? I po co ja się tyle uczę

A tak serio to nie wiem czy przeczytam, ostatnio opis malo której ksiązki sprawia, że mam ochotę powiedziec 'Wow, chcę to przeczytać', i po Twojej recencji, Silje, nadal nie wiem czy odrzucić tę książkę, czy nie

I w ogóle to się na Tobie zawiodłam, gdzie oczekiwany przeze mnie akapit
Silje, bardzo ciekawe to co piszesz Juz nie pamietam tak dokładnie książki, ale te 10 lat było od wybuchu tak? Nie było napisane kiedy powstała kopuła? Bo kto wie czy nie wcześniej. Mnie właśnie w książce denerwował ten brak wyjaśnień - chociaż podstaw. Wybuch i ciul, resztę odpowiedz sobie sam, wiem pewnie będzie więcej dalej, ale nie koniecznie muszę ciąg dalszy przeczytać.

I rozumiem, ze takie naukowe podejście do tych scaleń może irytować tych co znają się na temacie, ale mi akurat się to podobało, zwłaszcza ten kolo z bratem na plecach i to co tamten chciał zrobić - to było mocne ! Powrót do góry
Ja tam się kompletnie nie znam na temacie, ale jak może krwawić plastik? Albo dlaczego niby nie można usunąć wbitych w skórę odłamków szkła?

Od wybuchu minęło około 10 lat (Pressia i Partridge mieli 6/8 lat, a teraz 16/18 ). Kopuła mogła powstać szybciej, ale po pierwsze: Partridge opowiadał, że do wybuchu doszło jak byli na wycieczce w kopule, a dużo ludzi zdążyło do niej wejść w ostatniej chwili, więc to nie było tak, że oni już tak sobie mieszkali wcześniej. A po drugie (teraz mi przyszło do głowy): przecież tą kopułę musieli długo budować i co? Ludzie nie dziwili się po co taka budowla? Bo przecież wybuch był dla wszystkich dużym zaskoczeniem. I w ogóle w takim razie ta cała dyskusja czy ktoś planował wybuch czy nie, jest bez sensu. To chyba oczywiste, skoro ktoś wybudował tą kopułę...

Wybacz Zu..., ale myślę, że temat został już wyczerpany.
Książka jest bardzo obszerna i przyznam, że trochę mi się dłużyła. Jednak mimo, że nie jest to moja ulubiona tematyka, "Nowa Ziemia..." podobała mi się.
Więc, ogólnie to fajny i ciekawy pomysł miała autorka i dobrze go rozwinęła. W książce były zwroty akcji jakich się nie spodziewałam i można było się wciągnąć. Bohaterów polubiłam, nawet wszystkich co mi się często nie zdarza . Główna bohaterka była zaradna i odważna, co na pewno jest plusem. Tak jak wspominałam na początku jedynym minusem, przynajmniej moim zdaniem, jest obszerność książki. Ogólnie polecam tę lekturę czy ktoś jest fanem takiej tematyki czy nie. Powrót do góry
Tak odkładałam ciągle „Nową Ziemi” na koniec ale w końcu wzięłam się za lekturę. Z początku książkę jakoś ciężko mi się czytało, ale potem już wczytałam się w historię i naprawdę z ciekawością czytałam co będzie dalej.
Autorka stworzyła bardzo realistyczną wizję świata po wybuchu, ludzi którzy ucierpieli w wyniku tej katastrofy (autorka naprawdę wpadła na świetny pomysł połączenia ludzi z tak różnymi rzeczami) i żyją pośród gruzów miasta i tych, którzy schronili się bezpiecznie w Kopule. Podobało mi się to, że autorka nie skupiła się nie tylko na głównych bohaterach Pressi i Patridge'u, ale także na innych osobach dzięki czemu był wgląd w inne wydarzenia. Spodobała mi się bajka o Łabędzicy, którą matka opowiadała Patridge'owi, jak dla mnie była ona bardzo piękna i aż szkoda, że wszystko zakończyło się jak się zakończyło, naprawdę liczyłam na inne zakończenie tej historii. Każdego z poznanych bohaterów polubiłam i jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy.
„Nowa ziemia” mi się podobała, jest taka inna od tych książek, które czytałam, tak prawdziwa. Widziałam, że w bibliotece jest już drugi tom więc gdy tylko będzie dostępny na pewno zapoznam się z kontynuacją Świata po wybuchu.