X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Historia miłosna Emmi i Leo. Oboje w połowie trzydziestki. On jest pracownikiem uniwersytetu. Ona projektuje strony graficzne. Pewnego dnia przez błąd w adresie mail Emmi ląduje w skrzynce Leo. Sytuacja powtarza się, wreszcie za którymś razem Leo reaguje. Wkrótce z tego przypadkowego kontaktu "przez klawiaturę" rozwija się ożywiony, efektowny dialog. Spotkanie w rzeczywistym świecie wydaje się nieuchronne, jednak kwestia ta okazuje się dla obojga trudna. Leo próbuje właśnie stanąć na nogi po zakończonym związku. Emmi jest szczęśliwą mężatką...

wydawnictwo: Książnica, Katowice
data wydania: 10 lutego 2010
liczba stron: 248

***
Byłam święcie przekonana, że temat tej książki już jest i pewnie szeroko skomentowany - a tu mega zdziwienie. Nie to żeby to był jakiś bestseller itp, ale okładka wydawała się taka znajoma ... ehh no cóż

W każdym razie przeczytałam i oto moje wrażenia :

"Napisz do mnie, Emmi.Pisanie jest jak całowanie, tyle że bez ust. Pisanie jest całowaniem głową.”

Po pierwsze, niech się "Samotność w sieci" chowa, przy rozmowie Emmi i Leo, tamta była po prostu nudna, ta jest emocjonująca, pełna napięcia, wzruszająca, smutna, chwilami frustrująca, ale też wesoła, słodka ... tak napiszę to "idealna".
Tylko słowa, tylko dialog, czego jedno z nich nie powie to nie istnieje, wszystko zależy od pytań jakie sobie zadadzą, od wylewności z jaką odpowiedzą. Dialog inteligentnych ludzi, którzy prowadzą błyskotliwą grę, grę która pochłonęła mnie bez reszty. W wyobraźni widziałam ich siedzących każdy przed własnym komputerem, uśmiechniętych, płaczących, zdenerwowanych, niepewnych, smutnych, patrzących z nadzieją na ikonkę informującą o tym, że nadeszła nowa wiadomość głowa skakała mi od jednego do drugiego. Niestety poza tym wszystkim istniał realny świat, wzmianki o nim za każdym razem były ogromnym kubłem zimnej wody, nie tylko dla nich, ale przede wszystkim dla mnie. No bo jak to co się między nimi rodzi może mieć jakąkolwiek szansę, to wszystko jest "bezcelowe" jak pisał Leo, ale mimo to w tym trwali, nie mogli przestać do siebie pisać, a ja nie mogłam się oderwać od ich rozmowy. Jak w każdej tego typu znajomości przychodzi pora na pytania "Jak wyglądasz?" i przede wszystkim "Spotkamy się?", ale co potem , czy czar przypadkiem nie pryśnie?, czy warto ryzykować? czy nie lepiej pozostać z "iluzją doskonałości"?

Upiłam się tą książką, delektowałam się przy tym każdym zdaniem, każdym słowem. Tak strasznie żałuję, że nie potrafiłam czytać jej wolniej aby być z nimi dłużej, ale nie mogłam inaczej. Jeśli miałabym książkę porównać do jakiekolwiek innej to myślę, że byłby to "Jeden Dzień" Nichollsa, odczuwałam podobny zestaw emocji Poza tym Emmi szalenie przypomina mi Emmę gdybym miała okazję poznać ją w realnym świecie na 100% bym jej nie polubiła. Jest zaborcza, zazdrosna, lubi się wymądrzać, wciskać ludziom coś czego nie powiedzieli , chce wiele wiedzieć sama niewiele o sobie mówiąc, co prawda jednocześnie ma wiele pozytywnych cech, jest przede wszystkim oddana, skora do poświęceń, nie przechwala się nimi, robi to bezinteresownie. Natomiast Leo facet pełen sprzeczności, wszystko bierze tak szalenie na poważnie a jednocześnie uwielbia tworzyć wokół siebie iluzje. Zabijał mnie swoim zrezygnowaniem, brakiem pewności siebie, zadowalaniem się jedynie fragmentami.
Od pierwszej wymiany zdań czuć na co się zanosi. Jest chemia, jest przyciąganie, każdy z nich chciał mieć ostatnie zdanie, co dzięki temu powodowało, że dialog nie miał końca. A był on szalenie błyskotliwy, pełen niespodziewanych zwrotów akcji ... no i to zakończenie - myślałam, że wyrwę sobie włosy z głowy, byłoby tak na 100% gdybym nie miała (zapobiegliwie) kontynuacji przy sobie .

Co w książce spodobało mi się najbardziej? To, że autor potrafił przekazać emocje. W końcu książka ta to nic innego jak stenogram z rozmowy dwojga osób, bez wspomagań typu "powiedziała Emmi uśmiechając się ironicznie" dlatego tym bardziej jestem pod wrażeniem. Sama wiem, jak omylnie można być zrozumianym stosując jedynie formę pisemną, wspomagając się jedynie znakami interpunkcyjnymi czy wielkością liter. Tutaj bez problemu rozpoznawałam emocje bohaterów, owszem czasami dialog ten wymagał aby czytać między wierszami, nie raz, nie dwa wracałam do wcześniejszych wymian zdań bo po kolejnych tamte nabierały w moich oczach innego znaczenia, ale to jest właśnie kwintesencja tej historii, można ją czytać wiele razy i nadal odkrywać coś czego nie zauważyło się za pierwszym razem.

Obydwie części przeczytałam w jedno popołudnie, całkowicie się w nich zatracając. To inna, bardzo skomplikowana, na swój własny sposób piękna, romantyczna historia. Absolutnie, szczerze polecam

Wspomniałam o mocnym zakończeniu no cóż, tak naprawdę można je potraktować jako zamkniętę - jeśli ktoś lubi takie hardcorowe Ja czym prędzej złapałam za kontynuację i napisze jedynie, że nie jest tak po prostu dobrą kontynuacją, jest jednocześnie świetnym rozwinięciem.

Najlepsze, że drugą część przeczytałam jeszcze szybciej niż pierwszą, a nie sądziłam, że jest to możliwe. Już kilkakrotnie wracałam do fragmentów i pewnie często będę to robić
Wspaniała historia, świetnie wykreowani bohaterowie - takie niby nic, bo kolejna romantyczna historia ludzi po przejściach, którzy dzięki zrządzeniu losu odnajdują swoją bratnią duszę ... ale to "nic" pochłania bez reszty - więc nie ma bata, musi mieć w sobie "coś",a to "coś" sprawia, że książka staje się "czymś". Ot i cała 'filozofia'

Mam nadzieję, że kogoś (prócz Agnnes ) zachęciłam


Mnie baaaaaaaaaaaaardzo zachęciłaś ! tutajpoczkategori


Mam nadzieję, że kogoś (prócz Agnnes ) zachęciłam

Haha Ale wypatrzyła
Ale zachęciłaś naprawdę!
Tyle że mam teraz możliwość przeczytania tylu polecanych książek a tak mało czasu, że nie wiem kiedy na tą przyjdzie pora.
Zachęciłaś, zachęciłaś. I to bardzo. Kurczę przez Ciebie teraz MUSZĘ przeczytać tę książkę. tutajpoczkategori


O ja nie mogę, ale mi się ta książka podobała!!!
Skończyłam ją czytać późną nocą, wcześniej sądząc, że w końcu będę mogła spokojnie zasnąć, bez ciągłych zastanowień co odpowie Leo/Emmi. Chyba śniłam! Po takim zakończeniu faktycznie zaniemogłam, ale z wrażenia, za nic w świecie nie mogłam zasnąć, w końcu, nie wiem w jaki sposób, kojarząc tę książkę z pewną piosenką musiałam ją cichutko włączyć o 3:30 nad ranem i tylko w taki sposób mogłam uspokoić kłębiące się w głowie myśli.
(Haha, ale przedtem zdążyłam zrobić szybkie notatki żeby dać ujście tym kłębom z głowy, gdy teraz na nie patrzę to widzę głównie "omg omgomg łał łał łał" )

Powieść rozpoczęła się od nawet zabawnej pomyłki emailowej. Może nie zabawnej samej w sobie ale bohaterowie umieli z niej taką zrobić (W ogóle autor potrafił słowami bohaterów zrobić WSZYSTKO, łał!) Pomyłka przekształciła się w również zabawny i interesujący, a co więcej tak cholernie prowokujący, że nie dało się od niego oderwać, dialog. Gdy Emmi odpowiada Leo'wi trudno przerwać, ponieważ natychmiast po prostu trzeba przeczytać jego odpowiedź, a ona niesie ze sobą z kolei potrzebę poznania odpowiedzi Emmi i tak to się kręci całą książkę, wzmacniając się wraz z upływem stron.
Początkowo sam w sobie dialog bez względu na temat sprawia przyjemność, bohaterowie umieją pisać inteligentnie i niebanalnie. Rozmowa nie jest powierzchowna, jest bardzo dogłębna i ma w niej znaczenie każde słowo. Początkowo jest to głównie zabawa, ale jakże wspaniała Kiedy powoli ujawniała się historia Emmi i Lea, próbowałam domyślać się niedopowiedzianej reszty, ale bohaterowie skutecznie mi to utrudniali. Gdy padało jakieś niesamowicie ciekawe pytanie, czy powinnam tak zwyczajnie oczekiwać na nie odpowiedzi? Oczekiwałam, a jak, ale, o nie!, w tej książce nie ma tak prosto Emmi i Leo wciąż prowadzą grę. Grę bez żadnych zahamowań i tematów tabu. Ujawniają w rozmowie 100 % siebie, jednocześnie ukrywając wszelkie konkretne informacje na swój temat. Jest to takie fascynujące!! Metą w tej grze poznawania siebie jest, zdaje się, realne spotkanie, ale zanim do niego, o ile w ogóle, dojdzie, dzieje się tyle rzeczy! Niesamowite jak wiele rzeczy może zdarzyć się w emailach! Czytałam kiedyś pewną książkę Meg Cabot, która też była pisana w takiej formie, więc przed zabraniem się do "Napisz do mnie" miałam jako takie wyobrażenie na jej temat, ale teraz muszę przyznać, że czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałam! Ileż tu emocji, zwrotów akcji, niespodziewanych interwencji osób trzecich! Bohaterowie szarżują słowami, walczą, coraz bardziej zbliżając się do siebie ale i mocniej nacierając, eksperymentują ale w kulminacyjnym punkcie nie stronią od uników. Któż by w ogóle pomyślał. Słysząc o akcji i sensacji myślimy o jakiejś pogoni, strzałach, skokach, śmierci, świata w strzępach, a tutaj są tylko pytania i odpowiedzi, co więc może się zdarzyć? No cóż, tak to już jest napisane, że zwykłe zdawałoby się, kilkudniowe nieodpisywanie na meila, doprowadza do wzrostu napięcia o sto procent. Zmiana tonu wypowiedzi jest niczym powolny wyciek gazu, jedna dodatkowa literka może zburzyć całe miasto!

"Napisz do mnie" to coś jakby romans (tego się po tej książce oczekuje) ale taki nietypowy! Jeśli już zaliczać go do rodziny romansowatych to będzie on tym, w którym miłość rodzi się z przyjaźni i bazuje na wnętrzu drugiej osoby. Choć nie było nawet lekkiego dotyku to odczucia typowe romansom były według mnie o wiele intensywniejsze. Takie nienasycone. Cała ta książka to dla mnie jedno wielkie nienasycenie. I jak dla mnie rewelacyjnie napisane pod każdym względem.

Jest noc, szaleję, nie bierzcie całkiem na serio tego wszystkiego co napisałam , ale mam nadzieję że choć spróbujecie przeczytać pierwszy rozdział chociażby ebooka i może on was do książki prawdziwie przekona
Ja też przekonuję, ale nie na siłę, żeby nie było rozczarowania, tego typu literaturę jednak też trzeba lubić żeby się spodobała

Mulkaaa!!!! Dzięki za tę książkę! W ogóle to zgadzam się ze wszyściutkim co napisałaś w swojej recenzji, każdym słowem, no, może Emmi mi jednak poza imieniem tak Emmy nie przypominała, choć coś tam było wspólnego z " Jednym dniem" to jednak na pewno miałam przy książkach inne odczucia i ta chyba bardziej mi się podoba, choć też w inny sposób. Tam bardziej zdarzenia mnie wciągnęły, a tu cała ta błyskotliwość rozmowy. I teraz nie wiem czy czytać już kontynuację, choć ciągnie mnie jak cholera czy jeszcze po dawkować sobie to oczekiwanie i powtórzyć "N@pisz do mnie" bo to jednak można czytać nie raz, na pewno nie ogarnęłam wszystkiego za pierwszym razem. Jeden z moich ulubionych fragmentów to jest ta cała akcja z "i tak ten typek rozmawiał ze mną przez cały czas?" Ten tekst brzmiał dla mnie w niejednej wersji, zaczynając od śmiesznej, a kończąc na tragicznej, a w środku jeszcze kilka zupełnie innych. I ogóle to, ehhh... idę spać bo chyba zaczynam znów wariować, przecież ta książka nie była aż tak dobra żeby zaczynać wariować..

1. To, ile dla mnie znaczysz, znaczy dla mnie przynajmniej tyle, ile ja dla
Ciebie znaczę.
2. Właśnie dlatego, że dla mnie tyle znaczysz, ma dla mnie duże znaczenie,
abym i ja możliwie dużo dla Ciebie znaczył.
3. Gdybyś nie znaczyła dla mnie tyle, byłoby mi obojętne, ile ja dla Ciebie
znaczę.
4. Ponieważ nie jest mi to obojętne, oznacza to, że znaczysz dla mnie tyle,
że nie może mi być obojętne, ile ja dla Ciebie znaczę.
5. Gdybyś wiedziała, ile dla mnie znaczysz, to umiałabyś zrozumieć,
dlaczego nie chcę stracić znaczenia, jakie mam dla Ciebie.
6. Wniosek pierwszy: najwyraźniej nie wiedziałaś, ile dla mnie znaczysz.
7. Wniosek drugi: może teraz już to wiesz.
8. Jestem zmęczony. Dobranoc."


bo przecież nie można powiedzieć tak po prostu, że się kogoś lubi i że mu zależy
a scena o której Ty piszesz była świetna, takie napięcie jedną "nie" rozmową telefoniczną poza tym te przerwy między chwilami kiedy wiemy, że coś się dzieje ale oni nic nie piszą bo ich nie ma przy komputerach, jak przykładowo w kawiarni, potem za chiny nie można od nich niczego wyciągnąć, tylko człowiek jest zdany na to co sami napiszą ... ehh znowu się zachwycam tutajpoczkategori



i zastanawiam się jak to się zakończy bo przecież to nie może się dobrze skończyć! Na pewno się skończy bo nie podejrzewam tych kolorowych okładek o żaden dramat, ale przecież nawet jak to się opisze tak, że się dobrze skończy to przecież nie może się dobrze skończyć i to mnie trochę uwiera.


Nie bój się spodoba Ci się, mi się bardzo spodobało. Z początku brakowało mi szczegółów, ale wyobraź sobie, że oni tak to omówili, że widziałam to wszystko dokładnie. Myślę, że nawet przez to książka jest w pewien sposób intensywniejsza, człowiekowi już zależy na bohaterach, to chcąc nie chcąc wczuwa się bardziej. I jest taki jeden moment , (do tego fragmentu właśnie wczoraj wracałam) , kiedy Leo wspomina jak dostał pamiątkę od Emmi - wiem absolutnie nic Ci to nie mówi, ale kiedyś do niego dojdziesz W każdym razie to wyznanie zrobiło na mnie mega oszałamiające wrażenie, dam sobie rękę uciąć, że czytałam je na wdechu, przeszła wtedy przeze mnie dziwna fala emocji, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wiele we mnie siedzi, jak wiele czuję, jak wiele wymagam od postaci - dopóki nie nadszedł właśnie ten moment - i oczywiście absolutnie się go nie spodziewałam I wiem, że tylko i wyłącznie w takiej formie jaką ma książka, autor mógł ten efekt uzyskać - dlatego bomba!

Jeszcze tak na marginesie, polski tytuł drugiej części mi się nie podoba, pierwszej zresztą też nie, oryginalnie było chyba coś w stylu 1. Dobry na północny wiatr 2. Każda siódma fala - mają sens, duży. Poza tym w życiu bym po te książki nie sięgnęła,zwlaszcza patrząc na okładkę i opis, dla mnie był to totalny przypadek byłam we Wiedniu, wpadłam tam do księgarni i leżały w niej wyróżnione książki autora, po przyjeździe sprawdziłam czy jest cos jego wydane w Polsce i dzięki temu przeczytałam. Taki szczęśliwy traf

ps: wiem, że często nawiązuję do drugiej części, ale ciężko jest mi się od niej odciąć, w sumie to traktuje je obie jako całość i już nie pamiętam jak myślałam o bohaterach po pierwszej, w ogóle po pierwszej to sie czułam jakbym dostała czymś ciężkim w głowę - więc jest bardzo możliwe, że o niczym absolutnie nie myślałam tutajpoczkategori
Mulka, przeczytałam wszystko co napisałaś, ale napisze do tego więcej później, teraz jestem w połowie drugiej części, więc jeszcze się nie zdefiniowałam, widzę tylko, że zmienia się punkt widzenia na niektóre sprawy i zobaczę jak to wyjdzie na końcu. Ale kilka spraw może już. Też mi się niesamowicie podoba ta lojalność Emmy i sama nie wiem co chciałabym żeby zrobiła żebym polubiła ją jeszcze bardziej, albo jakie najlepsze byłoby wyjście z tej sytuacji dla nich wszystkich. I postawa Leo też mnie ujmuje, bo on też ceni Emmę za jej lojalność i nie chce jej niszczyć, bo wie że to też dla niego coś zniszczy choć już go niszczy. No i ją też zniszczy. Haha, dlaczego mi się udzielił styl Leo? chyba dlatego że za dużo go czytam Co do końca, to chyba musiałby paść internet na całej Ziemi żeby mógł dla nich jakiś nastąpić. ( Choć Administrator poczty już robi wielkie zamieszanie ) Zresztą definitywny KONIEC niewiele znaczy (Btw, ale mi się to c) podobało! Jak to możliwe że takie dajmy na to dwa znaki jak c) mówią tyle, albo bardziej jak to możliwe że takie c) wywołuje tyle pytań! Za to lubię tę książkę, gdzie indziej mogłabym się zastanawiać nad "c)" ? Tak ogólnie mówię, tak jak ty o tych 3 słowach, bo co racja to racja.)

A co do tej pamiątki, to może chodzi Ci o ten punkt na dłoni? Nie wiem czy o to Ci chodzi, ale to było takie łaaał, piękne!!! I w ogóle to tak dawno już nie miałam podczas czytania tego głupiego rozmarzonego uśmiechu, a teraz znów mam, co chwila, co chwila gdy nie ma akurat dramatów, aczkolwiek i przy nich jak Emmi coś palnie to wybucham śmiechem. Ta druga część jest taka, że już nie wiem ile razy powiedziałam do siebie "jeej, jak słodko!" ale w takim pozytywnym sensie.

A moim aktualnie 3 ulubionym bohaterem jest administrator poczty, mega gościu. I też co mnie bardzo dziwi, zależy mi na Jonasie (Jonesie?), niby wspomniany 2 czy 3 razy, ale mi zależy naprawdę. I nawet na panu B. też. No i co ty mi tu o końcu mówisz? Zdrowie psychiczne to oni faktycznie muszą mieć przy tym wszystkim.
I nie wytrzymałaś hehe, a "c)" było boskie ... właśnie za to uwielbiam Leo niby jest mało wylewny, ale jak coś palnie to prosto z brzucha (to akurat zaporzyczone od Emmi). B jest spoko, rozumiem go poniekąd, w ogóle podoba mi się duża rola osób trzecich, pomimo ich 'niebycia'
Nie wiem czy to czujesz, ale w tej części to zdecydowanie Leo jest w jakiejś dziwnej skorupie, zaprzeczeniu, zrezygnowaniu, mam jeszcze wrażenie, że tamta książka była o Emmi, a ta jest o Nim, tzn niby o nich razem, ale Jezu no wiesz o co mi chodzi? Hehe
Co do pamiątki ... punkt o którym piszesz, to jak go Leo opisał też mnie usmażył, ale "Psst!" to jeszcze nie to o co mi chodzi, to nie koniec historii

Najważniejsze, no i jak Twoje obawy co do tego czego się obawiałaś? (Nie chce mi się pisać na biało) Skoro jesteś po definitywnym KOŃCU, to powiedz mi też jak Ci się podobało TO zakończenie, bo mnie niby nie obeszło, albo nie zdążyłam zajarzyć hehe ale kiedy Leo napisał, że ukarała go milczeniem ... Boże jaki facet takie coś zauważa ... Aż mi się płakać chciało i cieszyłam się, że nie musiałam tego "oglądać"...

Okej, wiesz co nie pisz nic, przeczytaj na spokojnie , prześpij się z tym i dopiero wtedy powiedz mi czy tak wyobrażałaś sobie Koniec ... książki tutajpoczkategori
Co do tego czego się obawiałam, to nawet nawet. Chciałabym zobaczyć to z bocznej perspektywy, baaardzo bym chciała, ale nawet wyszło całkiem nieźle To znaczy nie jestem ani rozczarowana ani ogromnie zadowolona. Aczkolwiek są po tym takie opisy, że w książce która byłaby inaczej pisana pewnie by się nie znalazły, a one są świetne. Taki dajmy na to punkt
Co do definitywnego KOŃCA to jak miałam się nim przejąć jak jeszcze tyle książki przede mną? (taka mała dygresja, pod tym względem lubię audiobooki, tam często się nie zauważa ile powieści zostało do końca, a ta odległość bardzo wiele mówi, np. ostatnio słuchałam audiobooka i przez to że nie wiedziałam że on już się kończy zostałam tak potężnie zaskoczona! super to było ) Przy KOŃCU przejęłam się Leo, tak mi go szkoda było, Emmi też, ale mniej, ciekawa w ogóle jestem co tak naprawdę ona czuła po tym czego się dowiedziała od Leo, co ją tam najbardziej uderzyło. Póki co nic o tym nie wspominała, a ja mam wiele możliwości w domysłach.

Reszty nie piszę na razie, tak jak mówisz
Boziu, wiem że to grzech ale tak trochę Ci zazdroszczę, że jeszcze tego wszystkiego nie wiesz

Tak na marginesie, piszesz że szkoda Ci czytać , mi też było szkoda, oj jak mi było szkoda, ale powiem Ci, że teraz poniekąd czytam z Tobą ponownie (bo przekartkowałam też Napisz do mnie ) i jaram się równie mocno, o dziwo dlatego, że wiem co się za chwilę stanie i przeżywam z wyprzedzeniem za bohaterów Wtedy byłam głównie ciekawa, zafascynowana, teraz tak po prostu się delektuję i oczywiście wiele więcej dzięki temu zauważam.
Audiobook byłby świetny, zwłaszcza czytany przez dwie osoby, na youtube jest radiowa adaptacja dla BBC drugiej częsci, ale niestety poucinali, brakuje kilku ciekawych, moim zdaniem ważnych, listów, ale cóż trwa tylko 45 min - http://www.youtube.com/watch?v=k2AzcfNqIa8 na dzień dobry jest Twój ulubiony administrator Oczywiście przesłuchałam - fajnie się słuchało z angielskich akcentem Leo ma ciekawy głos, nie tak go sobie wyobrażałam, ale chyba mu pasuje - bo jej bardzo

ohh
znalazłam dwie części z BBC:
http://www.davidtennantontwitter.com/2012/Audio/Virtually.html - jest B
http://www.davidtennantontwitter.com/2013/Audio/Wave.html tutajpoczkategori
Skończyłam Mulka. No i co ja mam teraz myśleć? Ha? Zepsuli mi moje dramatyczne zakończenie w kolorowych okładkach

Skończyłam Mulka. No i co ja mam teraz myśleć? Ha? Zepsuli mi moje dramatyczne zakończenie w kolorowych okładkach
tutajpoczkategori



W cytacie są głównie moje mini zapiski zrobione zaraz po przeczytaniu, teraz już po paru dniach trudno mi coś lepszego napisać (bo moja głowa szybko wietrzeje ), ale na pewno przeczytam te książki jeszcze raz (pewnie nie raz )bo min. jestem bardzo ciekawa jak się to czyta gdy wie się już niektóre rzeczy

Aachh i jeszcze jedna sprawa, która jakimś cudem mi się przypomniała (haha, tak na serio to przypomniałam sobie o jeszcze jednych notatkach Więc może je przepiszę.).
Emmi wspomniała, że Jonas powiedział Fionie, że Leo jest w typie Kevina Space'a (...) więc oczywiście szybko go wygooglałam i tak! Tylko, że za stary, więc poszukałam go jako młodego i tak tak tak!! On wygląda jak Leo!! Nie taki jakiego miałam gdzieś tam w głowie, ale nawet bardziej jak Leo
O tak
Emmi za to ma dla mnie coś z Anne Hathaway (może to przez tą Emmę z "Jednego dnia"!!?) ale tylko troszkę bo jednak Emmi jest inna, ale nie kojarzę w tej chwili znanej osoby która by tak wglądała.

Słuchowiska na pewno posłucham choć wątpię w ich zrozumienie ale jestem ciekawa głosów



Kevin Spacey pamiętam jak Jonas go opisywał, ale Emmi też zaraz rzuciła, że on go chyba pomylił z jakims prezenterem czy kims tam więc nie zagłębiałam się w temat

A jak Ci się podobała scena olśnienia Leo, kiedy opisywał akcję z Pam? Nie wiem dlaczego, dla mnie to najmocniejsza scena, może dlatego, że pierwszy raz w tej książce któreś z nich cokolwiek w ogóle tak szczegółowo opisywało, ale widzialam to oczami wyobraźni bardzo wyraźnie i scenka mi się mega podobala tutajpoczkategori



Kiedy mówisz definitywnie KONIEC (jak ostatnio przed szesnastotygodniami, dzień po, może jeszcze będziesz pamiętała, dzień po czym), to co masz na myśli?
a) KONIEC?
b) KONIEC?
c) KONIEC?
c) KONIEC?
I dlaczego nie trzymasz się ani a), ani b), ani c), ani nawet d)?

Do tego w tym tomie Leo był tak jakby wycofany w tych ich rozmowach.
Intrygowało mnie co takiego Emmi podarowała Leo na pożegnanie bo przez resztę książki coś tam o tym wspomnieli, ale oczywiście konkretów nie było , ale na szczęście w końcu Leo o tym napisał. Jakoś nie mogłam zbytnio czytać o „Pam”, byłam zniechęcona i miałam pesymistyczne myśli co do tego jak może ona wkrótce wpłynąć na relację między Leo i Emmi. On sam zaskoczył mnie tym, ze wyznał wszystko, tak szczegółowo Emmi o Pameli a później jeszcze Emmi dorzuciła tą niespodziewaną informację o sobie i aż po tym inaczej patrzyło się na te wszystkie jej wcześniejsze maile.
O zakończeniu napisałam już na początku, no ale wszystko dobre co się dobrze kończy tutajpoczkategori
Leo i jego pytania Ta historia pewnie dużo wcześniej by się skończyła gdyby nie te ich genialne pytania

Cieszę się Młoda że cię zachęciłyśmy i ci się podobało Mam nadzieje że więcej osób poczuje się jeszcze zachęconych, bo książki naprawdę są wyjątkowe
Dzieeeeeeeeewczyny! Dołączam do chóru zachwytów i niedowierzenia, że ta książka okazała się taka cudowna! Nie powiem, nie wiedziałam kompletnie czego się spodziewać- tak się nią zachwycałyście, ale cały czas myślałam, co może takigo być w historii ludzi piszących do siebie maile. I kurde jaka byłam głupia! Bo w takiej historii może być wszystko, może być tyle emocji, że nie jestem w stanie tego pojąć!
Myślałam, że jestem taka mądra i wszystko przewidzę, że znam się na schematach i potoczy się tak jak myślę. Może i na schematach się znam, ale tu wszystko było wbrew temu, co powszechnie 'wiem'. Myślę, że byłam zaskoczona od początku historii, od momentu poznania. I tak aż do końca 2 części. Zaskakiwali mnie, zaskakiwało mnie jak się toczy ta historia. Ciągle jestem w szoku, że te cienkie, z pozoru proste książki miały w sobie pokład takich emocji i TAKĄ historię! Przede wszystkim: tego jeszcze nie było. Tzn. oczywiście były książki pisane mailami, rozwijajace się znajomości- z nieznajomych do osób najbliższych...ale nie tak jak tu!
Cała ta historia jest jednocześnie, tak nienaturalna, a zarazem w 100% prawdziwa. Przede wszystkim bohaterowie są prawdziwi, są z krwi i kości. Są nieobliczalni, zupełnie jak my, szaraczki w zwykłym świecie, nie świecie fantazji. Bo 'N@pisz do mnie' (i 'Wróć do mnie') nie dzieją się w świecie fantazji, to jest historia realna, prawdziwa i ja się tego trzymam.
Kocham gry, może nie potrafię w nie grać, ale kocham obserwować inteligentną grę miedzy dwojgiem ludzi. A Emmi i Leo grali, i to jak grali. To był pasjonujący pojedynek, chociaż czasem bywał również grą zespołową.
Bohaterowie nie są idealni, ba czasem miałam ochotę napisać im maila z zapytaniem- co Ty wyprawiasz, pacanie?! Nie wiem, czy bym ich polubiła w rzeczywistym świecie, ale czytając uzależniłam się od ich wiadomości. Czułam się jak trzeci bohater, widz, który tak jak oni jest głodny kolejnych wiadomości. I pełen pytań. To co między nimi było to nie jakaś błaha miłostka, nie coś w stylu 'forever & always' to rodząca się więź, niezwykle dojrzała, chociaż czasem bardzo dziecinna. Czuć chemię, nawet na początku kiedy jeszcze nic się nie dzieje. Pod grubą warstwą cynizmu, ironi i prowadzonej gry rodzi się przywiązanie. I uzależnienie od maili, od rozmowy, od drugiego człowieka. Poznawanie Emmi i Leo wraz z nimi było swietną zabawą.
Autor pokazał, że nie potrzeba rozległych opisów, dramatycznych wydarzeń i tego całego patosu by czytelnik poczuł emocje, które płyną z książki. Pokazał, że rozmowa dwojga ludzi może dostarczyć wiele, może wpłynąć na czytelnika, może sprawić, że nie może on spać, bo chce wiecej. I nagroda za końcówkę 1 części- tego nie mają najlepsze filmy sensacyjne czy finaly seriali .
Tyle napisałyście o tych książkach, co prawda jeszcze wszystkiego nie przeczytałam, a ja nie wiem co pisać. Bo nie wiem jak pisać! Bo jak opisać to, że jest się zaskoczonym, chociaż potem myśli się 'no tak', jak opisac przywiązanie do ludzi, których w normalnym świecie nie wie się czy by się polubiło, jak opisać to że jednocześnie się kochało i nienawidziło zdawkowe i pozbawione poczucia humoru maile Leo, i jak opisać, ze cynizm Emmi to cos co się uwielbiało, a jednocześnie chciało się by przestała? Jak opisać emocje, uczucia, które dały mi zwykłe maile? I jak opisac to, że mam ochotę napisac teraz długiego maila do nieznajomego i zacząć przygodę?
Ta seria to romans, który wcale im nie jest, to lekka opowieść, która miażdży bagażem emocji, to schematyczna historia, która zaskakuje na każdym kroku. To seria, którą warto przeczytać i zobaczyć. Zobaczyć, czemu ta książka była zaskoczeniem roku 2013 dla dziewczyn i dla mnie jest w 2014.

I dziękuję dziewczyny, że wasz entuzjazm zaprowadził mnie do 'N@pisz do mnie'
Ha, i widzicie że @ w tytule to dobry znak (taki żarcik a propo mojego nicku ) tutajpoczkategori
Hahaha ale fajny post doskonale pamietam swój ogrom uczuć po przeczytaniu ... Właśnie takie zaskoczenie, że teoretycznie banalna historia może być tak fajnie przedstawiona i nie miałam z kim się nią podzielić
Nie wiem ile razy od tamtej pory książki przeczytałam, ale wierzcie mi co biorę je do ręki to otwieram i jakoś tak leci i niemal zawsZe odkrywam, coś nowego ... A jak mi smutno, albo droga mi się dłuży to zapuszczam sobie słuchowisko i zaraz banan na twarzy bo to tak jakby spotkac sie znów ze starymi znajomymi - polecam przesłuchac.
Mam nadzieję, że kolejne osoby poczują się zachęcone, bo tę książkę ciężko opisać, trzeba poczuć ten specyficzny klimat, poznać tych zwykłych ale jednocześnie niezwyklych bohaterów.
"Inteligentna gra" tak zgadzam się, to może być sedno sprawy.
Choćby taki "prezent" który Emmi podarowała Leo, za każdym razem jak o tym myślę mam ciarki i widzę tę scenę oczami wyobraźni: jego zdziwienie - jej powagę i to jak on o tym pisał ... No szacun.
Hahaha a ja wciąż przeżywam
Ta książka jest naprawdę warta przeczytana, bo po odłożeniu się o niej myśli i myśli, a nie jest to przecież jakaś wstrząsająca historia, tylko...życie . Może dlatego wzbudza tyle emocji, bo chociaż nietypowa historia to jednak relacje, problemy dotyczą kżdego z nas w mniejszym badź większym stopniu.
Podobał mi się wiek bohaterów, że jednak te problemy to coś więcej niż 'on mnie nie lubi, jestem brzydka' itd.
I ta 'inteligentna gra', ktoś mógłby pomyślec że chodzi o jakieś intrygi i kłamstwa pomiedzy tą dwójką, ale to nie to. To rozmowa, zwykla rozmowa z nieznajomym, jednak jednocześnie jest grą.
Warto <3 tutajpoczkategori
Zuu, tak mnie zachęciłaś swoją wypowiedzią, że chyba znów przeczytam Jakbym sama nie wiedziała, że warto Ale tę książkę można rozkminiać wiele razy, tak właśnie jak to Mulka robi wcale nie dziwię się, że wciąż coś nowego odkrywasz, jeeeju, jak ja takie książki uwielbiam Bo to nie jest historia którą się pozna i po co potem wracać, to jest trochę bardziej jak łamigłówka, której od razu nie da się rozwiązać
No to w tej książce jest fajne, że to nie jest taka typowa fabuła i za każdym razem można inaczej interpretować te rozmowy
Teraz jak znam zakonczenie myślę, ze będę widziala więcej między wierszami w ich rozmowach. Bo na pewno za jakis czas wrócę do tej serii Szczególnie, że obie części można tak naprawdę przeczytać w jedno popołudnie tutajpoczkategori
ciekawostka: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/213321/w-matni
wiem, że to zupełnie co innego i thriller miłosny? z psycholem może być niezłe


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.