NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Każdy z nas zna historię Romea i Julii, kochanków skazanych na potępienie, ale czy ktoś pamięta Rosaline, kuzynkę Julii i pierwszą miłość Romea? To z nią Romeo pragnął spotkać się na przyjęciu u Kapulettich i to właśnie wtedy na scenie pojawiła się Julia. Dla jednych rozpoczął się romans, dla innych – Rosaline – zaczęła się tragedia.
Nieprawda. Julia nie była słodką, niewinną dziewczyną, rozdartą wewnętrznie wyrokiem przeznaczenia. Doskonale wiedziała, co robi. Kłopot w tym, że Szekspir nie miał o tym pojęcia – amerykańska pisarka Rebecca Serle proponuje inną wersję losów kochanków. Jej powieść to trawestacja dramatu Williama Szekspira. Porzucona kobieta przedstawia w niej swoją wersję wydarzeń.
Historia zakochanych zostaje przeniesiona do czasów współczesnych. Rosaline i Rob, bohaterowie powieści Kiedy byłeś mój, to typowi nastolatkowie, którzy uczą się razem w szkole średniej na Zachodnim Wybrzeżu USA. Od zawsze łączy ich przyjaźń, która z czasem przeradza się w znacznie głębsze uczucie. Gdy dochodzi między nimi do pierwszego pocałunku, do miasta wprowadza się Juliet – kuzynka Rosaline, jej dawna przyjaciółka, która teraz staje się jej wrogiem. Robi wszystko, żeby zbliżyć się do Roba. Jest piękna i szalona... Gdy grozi samobójstwem, Rosaline zaczyna się martwić nie tylko o serce Roba, ale też o jego życie.
Kiedy byłeś mój to jedna z tych pięknych książek, które sprawiają, że czujesz się jakbyś spędzał czas z przyjaciółmi. Słodka, zabawna lektura, której nie można się oprzeć.
– Deb Caletti, autorka bestselleru Złotko, Skarb, Słoneczko
Ta dojmująco prawdziwa debiutancka powieść o pierwszej, kruchej miłości przykuwa uwagę czytelnika. Serle udało się uchwycić wszystkie odcienie uczucia. – „Shelf Awareness”
Prawa do ekranizacji powieści zostały już wykupione. Film – główną rolę ma zagrać Keira Knightley – wkrótce w kinach.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Przekład: Hanna Pasierska
Oryginalny tytuł: When You were Mine
Data premiery: marzec 2013
***
Myślę, że książka może być ciekawa, taka wariacja na temat Romea i Julii - albo i nie bo wiadomo jak to bywa, czasami lepiej nie ruszać tego co już jest dobre, bo można się przejechać.
Opis mnie bardzo zainteresował. Ciekawe jest te odniesienie do "Romea i Julii". Sądzę,że na pewno przeczytam tę książkę Mam nadzieję,że okładka nie będzie brzydka tutajpoczkategori
Ojjj, kolejny nastoletni romans :/
Jeszcze na podstawie Romea i Julii??
NIE!
Nie bardzo podoba mi się pomysł bazowania na Romeo i Julii, ale jak opinie będą pozytywne to się pewnie skuszę.
A film obejrzę na pewno. W końcu jest z Keirą Knightley! tutajpoczkategori
Nie jestem przeciwko historii podobnej do Romea i Julii. A fakt, że będzie w XXI wieku - tym lepiej. Gorzej, że wiem jak ta historia się skończyła u Szekspira - pierwsza ukochana Romea została zapomniana, a przez niego porzucona na rzecz Julii. Jeśli to ma być smutna historia romantyczna, to wolę się do niej nie zabierać. Tylko, że jeśli nie przeczytam, to nie będę wiedzieć czy zakończenie będzie szczęśliwe. No cóż, poczekam na recenzje.
Nie podoba mi się pomysł przeniesienia do współczesności - no proszę, historia Romea i Julii jako dwójki nastolatków w AMERYKAŃSKIEJ szkole? To wieje kiczem na kilometr Ciekawszym wątkiem jest odrzucona Rosaline, ach gdyby akcja rozgrywała się w XVI wieku.... tutajpoczkategori
To może zburzyc moje wyobrażenie o tej historii, ale i tak chętnie bym przeczytała.
Tylko dlaczego te wszystkie okładki są takie same?... :/
Ostatnio jaguar miał podobne....
Zaryzykuję Nie chcę zniszczyć swojej wizji tej opowieści, ale taka historia od kulis czasem bywa zaskakująco ciekawa. Lubię reinterpretacje dobrze znanych wątków XD
Edit: I już po lekturze
"Moment, w którym opuścisz kurtynę."
Wszyscy znamy opowieść o miłości Romea i Julii. Włoska wersja tej historii, wykorzystanej potem przez Szekspira, przywołuje obraz pięknej miłości z tragicznym zakończeniem.
Kim w tej historii była Rozaline ? To postać jedynie wspomniana w tragedii Szekspira. Kim była ta dziewczyna, której Romeo obiecał na balu spotkanie, by potem w jednej chwili stracić serce dla innej ?
"Od zawsze byliśmy sobie przeznaczeni." A potem pojawiła się ona.
To samo przeznaczenie zmieni losy trzech mieszkańców San Ballaro, w Południowej Kalifornii.
Teraz to Rosaline opowiada swoją część historii.
Lekki i zabawny styl, bardzo aktualne problemy w tej nowej aranżacji tak dobrze znanej opowieści, lecz równocześnie tak diametralnie innej.
HISTORIA W PIĘCIU AKTACH
Akt pierwszy to wprowadzenie do codzienności Rosie - poznanie jej marzeń i trosk. To świetna narratorka. Dziewczyna nawiedza wielokrotnie uczucie, jakby jej życie było rolą w sztuce, a los pozostawał całkowicie nieprzewidywalny i niezależny. "Ale czasem mam wrażenie jakbyśmy [...] grały w jakiejś sztuce i musiały recytować swoje kwestie. Jakby od tego zależał los całego przedstawienia." Poza tym niejasnym przeczuciem zdaje się, że to historia niczym każda z tych lekkich opowieści rozpoczynających się pierwszego dnia ostatniego roku. Na zakończenie tego aktu pojawia się wzmianka o powrocie rodziny senatora Capleta wraz z córką Juliet.
"Czymże jest imię, Szekspirze ? Powiadam ci: wszystkim."
Akt drugi zabiera nas w podróż w przeszłości, do pamiętnego wigilijnego wieczoru wiele lat wcześniej, gdy zerwała się więź między kuzynkami, będącymi jednocześnie najlepszymi przyjaciółkami, i rozpoczął konflikt.
Cień wspomnienia nie rzutuje jednak na tak długo oczekiwaną randkę Rosie i Roba na Klifach u wybrzeży Pacyfiku.
"- Co będzie, jeśli nam nie wyjdzie?
- Już planujesz koniec?"
Pojawiają się kolejne nawiązania, w tym do innych scen z sztuk Szekspira, tworząc teatr wewnątrz teatru. Wystrój Jesiennego Zjazdu, balu organizowanego zaraz na początku roku szkolnego, nawiązuje do zaczarowanej krainy "Snu nocy letniej". To jednak nie scenografia dla komedii, a tragedii i rozdarte zostaje tego wieczoru serce, zgodnie z scenariuszem sztuki.
Akt trzeci rozgrywa się w blasku nadchodzącej tragedii. Rosaline to młoda osoba z planami na przyszłość. Aplikuje w przyśpieszonym terminie do Stanfordu, a jednak nie potrafi jej to dłużej sprawić radości. Kimże jest teraz ? Obrazem wczorajszej dziewczyny, "która uwierzyła, że najlepszy kumpel chce zostać jej chłopakiem?" Nie tak łatwo wyrzucić Roba z pamięci, gdyż znając się z kimś od wczesnego dzieciństwa wszystko pozostaje pełne wspólnych wspomnień. Rezygnacja z uczucia to wyrzeknięcie się części samej siebie.
"Jakby świat w każdej swojej warstwie pokazywał mi jego oblicze. On też z pewnością wszędzie mnie widzi... Jakże mogłoby być inaczej ?"
A może jednak jest ? Przecież mamy tutaj do czynienia z dokładnie tym rodzajem uczucia, jakie połączyło szekspirowskich kochanków obezwładniającą i destrukcyjną miłością.
Tutaj pojawi się też kolejne nawiązanie do życia jako teatru. Liceum wystawia "Makbeta", a w rolę opętanej szaleństwem lady Makbet wciela się Juliet.
"Czasem [...] gdy musimy z kogoś zrezygnować, najtrudniej sobie uświadomić, że nigdy nie był nam przeznaczonym."
Rob znika na chwilę ze sceny, lecz teatr życia musi trać. Miejsce dotychczasowego głównego aktora wkrótce zastąpi ktoś inny.
Akt czwarty podważa wartość przyjaźni Rosaline z jej najbliższymi przyjaciółkami - Charlie i Olvią. Bohaterka wie, że z czasem wszyscy przejdą nad sprawą zdrady ze strony kuzynki do porządku dziennego. Równoległe odkrywa przyczyny konfliktu swojego ojca z wujem, a ojcem Juliet. Bracia poróżnili się lata temu, a dokładnie przyczyny sporu mogłyby pomóc jej zrozumieć działanie kuzynki i przyczyny jej nienawiści.
Ten akt obrazuje już dramat dwójki, której uczucie staje na przekór oczekiwaniom innych. Historia Rosaline, choć związana, toczy się osobnym torem, a złamane serce zaczyna się leczyć.
"To, że nie byłaś w to wplątana, jeszcze nie znaczy, że byłaś niewinna, Rose."
Akt piąty to finał sztuki i tych, którzy do niego dotrwali. To współczesna i nowa aranżacja ponadczasowej opowieści. Styl jest lekki i przyjemny, rzeczywistość znana, wiele jest melancholijnych refleksji złamanego i zdradzonego serca, ale i tych pełnych nadziei. Wspomnienia z udziałem bohaterów często wywołują uśmiech, inne bezkonkurencyjne rozśmieszają do łez. Czy w takim razie ta nowa wersja, z perspektywy Rosalinie, podzieli los oryginału, z którego czerpała, a jej bohaterowie tamto przeznaczenie?
"Mamy wybór [...] Nie los ani przeznaczenie, lecz wolna wola.[...]
Los i przeznaczenie nie zaprowadzą nas daleko. Decydują bowiem o początkach, ale nie o zakończeniach. [...] Musisz wybrać własne zakończenie, moment, w którym opuścisz kurtynę."
Debiut literacki Rebecci Serle spodoba się wszystkim tym, którzy uwielbiają opowieści oparte na teorii, iż życie jest teatrem, aktorami ludzie. To książka z całą pewnością warta uwagi, jeśli śledzi się nowe aranżacje baśni i najbardziej znanych sztuk literackich oraz odwołanie do literatury wewnątrz literatury.
Dla mnie 4,5 / 5
P.S. Ostatnio częściej trafiają mi się książki o miłości, przyjaźni i codziennych dramatach i o wiele lepiej spędzam z nimi czas niż z fantastyką. Może to dlatego, że z wątkami paranormalnymi trudno już o jakieś innowacje, kiedy tyle się już tego naczytało - nie ma takiego zaskoczenia. A tam gdzie nie ma magii ani nadnaturalnych sił - ludzie mogą liczyć tylko na siebie i może przez to właśnie jest bardziej ekscytująco tutajpoczkategori
O dramacie Williama Szekspira zatytułowanym "Romeo i Julia" na pewno każdy słyszał, a wiele osób nawet pokusiło się na przeczytanie tej krótkiej sztuki, ponieważ należy do lektur szkolnych. Ja oczywiście, jak wszystkie lektury właściwie, przeczytałam. Książki nie potrafiłam jednoznacznie ocenić. Romeo zakochany bez pamięci w Rosaline, idzie się z nią spotkać na przyjęciu, a trzeba dodać, że są tam same wrogie jego rodzinie osoby, więc jest to w pewnym sensie dla niego niebezpiecznie, ale dla swojej 'miłości' gotów jest na wszystko. Tam spotyka piękną czternastolatkę, a po chwili już poznają anatomie swoich ust. Pewnie nie raz zauważyliście, że nie lubię, wręcz potępiam nazywaniem pożądania/zauroczenia/zakochania miłością. Pięknie jest wierzyć w takie uczucia, które niestety nie pojawiają się od tak w prawdziwym życiu. Wszyscy zresztą wiemy, jak skończyła się historia Romea i Julii...
"Kiedy byłeś mój" to dramat Szekspira przeniesiony do współczesności opowiedziany z punktu widzenia Rosaline. Według mnie już samo to w sobie jest ciekawym zagraniem. Rose to normalna, miła dziewczyna, która przyjaźni się z najpopularniejszymi i oczywiście najpiękniejszymi dziewczynami w szkole. Wprost uwielbiam te amerykańskie szkolne nonsensy. Ku mojemu zaskoczeniu przyjaciółkami okazały się dobrymi, ale... Autorka wykreowała Charlie i Olivię naprawdę dziwnie. Książka jest dość krótka, więc Rebecca Serle chciała wszystko, co sobie wymyśliła odnoście zwłaszcza tych dwóch postaci upchnąć na ledwie 317 stronach. Moim zdaniem wyszło jej to już na granicy sztuczności, gdy bohater zamiast być naturalnym dla czytelnika, staje się karykaturą.
Sądzę, że samo przedstawienie historii "Romea i Julii" w XXI wieku wyszło naprawdę na poziomie. Lubię dwuznaczności i symbolikę w książkach, a tutaj pełno rzeczy nawiązywało do tego dramatu, więc powieść mi się i tak spodobała. Napisana w pierwszej osobie opowieść Rosaline jest pełna uczuć i bardziej skupia się na rozterkach serca niż na samej akcji. Spokojnie mogę nazwać historię bardzo uczuciową, ale wyszło to zgrabnie i przejmująco Często zdarza mi się wywracać oczami czytając o "sercowych problemach" książkowych bohaterek, ale tym razem nawet o tym nie pomyślałam. Emocje Rose były zrozumiałe i choć zdarzały się powtórzenia, to bardzo dobrze wiem, że ciężko ich uniknąć, gdy nastolatka przeżywa jakieś zdarzenie, które na zawsze zostawia ślad w jej sercu.
"Kiedyś byłeś mój" to może nie jest genialna książka, ale miło mi się poznawało interpretację Rebecci Serle, której udało się mnie wzruszyć, wywołać uśmiech na mojej twarzy i sprawić, że przeżywałam książkę, a to już coś. Słodko-gorzkie zakończenie było oczywiście przewidywalne, ale mojej oceny to nie zmienia. Myślę, że to ciekawa lektura dla fanów, a nawet przeciwników "Romea i Julii". Na pewno książka jest ciekawsza niż ten nieszczęsny film z Leonardem DiCaprio...
Ogólna ocena: 7/10.
I ja przeczytałam
Jest to historia - często tylko wspominanej a adaptacjach - Rosaline, pierwszej, wielkiej miłości Romea. Tłem są czasy współczesne, amerykańskie liceum, grono przyjaciół. Romeo, w tym przypadku Rob, jest najlepszym przyjacielem Rosaline, spotykamy ich na etapie krępującego przejścia między przyjaźnią a "czymś więcej". Rob jest ewidentnie zauroczony Rose, ona zna go całe życie, uważa kolejny krok za coś słusznego, ale boi się, że jeśli coś nie wyjdzie utracą się całkowicie. I kiedy dają sobie zielone światło, do miasta wraca kuzynka Rose Juliet, której rodzina od lat skłócona jest z rodzicami Roba i Rose. Już pierwszego dnia w szkole, daje po sobie znać, że jest zainteresowana Robem, on niestety wpada w jej sidła i nim staje się oficjalnie chłopakiem Rose, przestaje być nawet jej przyjacielem.
Jako, że książka napisana jest z perspektywy Rose, Rob i Juliet wydaja się "czarnymi" charakterami. Ona bezczelnie, z zemsty odbija chłopaka kuzynce, on odwraca się od niej plecami i nawet niczego nie tłumaczy. I tak to wygląda przez niemal cała książkę, ale to w końcu Romeo i Julia i należy pamiętać o słowach Romea "Kochałem dotąd? Nie, serce się myli. Miłość poznało dopiero w tej chwili.". Juliet widocznie wydawała mu się tą jedyną i przyznaję szczerze, że na koniec przeszła mi złość na obojga, bo wcześniej udzielały mi się delikatnie uczucia Rose. Niestety narratorka była dość irytująca, bardzo długo wmawiała sobie, że "tylko Rob", że gdyby nie Juliet byliby razem, a ja nie mogłam znieść tego, że rozpacza za kolesiem który w taki sposób się na nią wypiął - przecież łączyły ich lata przyjaźni, to było bez sensu. Wtedy pojawia się Len, od początku wydawał mi się światełkiem w tym ciemnym tunelu i z czasem tylko jaśniał coraz bardziej. Jest on zdecydowanie moja ulubioną postacią w tej książce, to taki głos rozsądku, bo choć Rose ma dwie przyjaciółki, to są jednym słowem straszne.
No cóż, nie było tak źle Naczytałam się wcześniej sporo negatywnych komentarzy więc nastawiłam się na drogę przez mękę ale po kilku scenach wciągnęłam się, a drugą połowę książki przeczytałam w iście ekspresowym tempie. Muszę przyznać, że autorka była całkiem pomysłowa, wyszła jej tragedia z dobrym zakończeniem, po którym na wiele postaci, zwłaszcza Roba i Juliet, patrzy się inaczej, skłania to do przemyślenia historii od początku. Minus, prócz męczącej Rose, są przesadne opisy, które zapełniają treść nieznaczącymi rzeczami. Nie potrzebowałam wiedzieć tego, że kiedy Olivia czy tam Charlie mówi to akurat trzyma palec w buzi i kapie jej przy tym ślina - no ale cóż, czymś książkę trzeba zapełnić z czasem i do tego się przyzwyczaiłam.
W mojej ocenie książka jest jedynie dobra. Pomysł ciekawy, składny, na serio fajnie to wyszło, ale wykonanie trochę męczące i bohaterowie (prócz Lena) średni.
6/10 - wiele się nie straci jeśli się nie przeczyta, ale fajnie tak z boku popatrzeć na R+J ... Powiem Wam, że zakończenie mi się podobało, ale jak zawsze miałam nadzieję na inne - choć połowicznie ... i do końca wmawiałam sobie, że będzie inaczej tutajpoczkategori