X
ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



"Lolita" najgłośniejsza powieść Nabokova, jednego z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, jest opisem seksualnej obsesji czterdziestoletniego mężczyzny na punkcie dwunastoletniej dziewczynki Dolores. Powieść przetłumaczono na kilkadziesiąt języków, wydawano ją w atmosferze kontrowersji i protestów, a autora pomawiano o pornografię i pedofilię. Obecnie uznawana jest za jedno z arcydzieł literatury światowej. Sfilmował ją w 1962 roku Stanley Kubrick i ponownie w 1997 Adrian Lyne.

Czyli pierwszą dyskusję w ramach akcji "Czytamy razem..." uważam za otwartą
Na początek nie rzucam żadnych szczegółowych pytań, tylko takie na rozruszanie naszego (mam nadzieję licznego ) towarzystwa xD Przy okazji chcę podziękować wszystkim osobom, które przeczytały książkę

A więc tak na początek...

Jak Wam ogólnie podobała się książka?
Co sądzicie o bohaterach powieści, tematach w niej poruszonych?
Czy spodziewałyście się takiego rozwoju spraw i takiego zakończenia?
Z jakim nastawieniem podchodziłyście do "Lolity" przed jej przeczytaniem?
Jak Wam się ją czytało?
Czy rzeczywiście zasługuje na to, by zaliczać ją do klasyki literatury?
Czy gdyby nie "Czytamy razem..." to przeczytałybyście "Lolitę"?

Czyli ogólnie piszcie o WSZYSTKICH Waszych wrażeniach I zadawajcie pytania, żeby dyskusja toczyła się dalej dnia Śro 22:03, 19 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy



Jak Wam ogólnie podobała się książka?
Co sądzicie o bohaterach powieści, tematach w niej poruszonych?
Czy spodziewałyście się takiego rozwoju spraw i takiego zakończenia?
Z jakim nastawieniem podchodziłyście do "Lolity" przed jej przeczytaniem?
Jak Wam się ją czytało?
Czy rzeczywiście zasługuje na to, by zaliczać ją do klasyki literatury?
Czy gdyby nie "Czytamy razem..." to przeczytałybyście "Lolitę"?
Nie sądzę, na pewno nie w najbliższym czasie.

Jakie ja mam pytania ? W tej chwili nie wiele, na razie ciekawa jestem jak Wy odebraliście tą książkę. Mam nadzieję, że nie będę jedyną zafascynowaną postacią Humberta. Nie czuję się zbyt dobrze z tym, że pod niektórymi względami jest on dla mnie postacią pozytywną. Już samo to że sam kazał się nie żałować i że sam sobą gardził spowodowało dokładnie odwrotny skutek i nic nie jestem w stanie na to poradzić. No i Lolita - przecież to jest biedne dziecko, a ja jedyne co widzę to to że zniszczyła Humberta Przecież powinno być odwrotnie, prawda?
Poza tym wnioski jakie wysuwają się po przeczytaniu: tak, są na świecie paskudni ludzie, z umysłami tak chorymi że nam się nawet nie śniło, przeróżni dewianci ... książka ukazuje jak umiejętnie ukrywają się wśród nas. Ale jest też druga strona - to co siedzi w umyśle 12to latki, skąd się wziął pomysł na życie Lolity. Kurcze poniekąd świadomie oddawała się komuś kto ją brzydził, żeby co? mieć kolorowe kiecki? Poza tym już samo to, że nie była dziewicą Czyżby ktoś tu olał jej wychowanie, nie nauczył jej zasad - mam wrażenie że Lolita była skazana na beznadziejne życie, trafiła akurat na Humberta, to tak jakby szczęście w nieszczęściu o czym ona nie zdawała sobie sprawy. A my jako rodzice i przyszli rodzice powinniśmy przykładać dużą wagę do tych spraw, bo czasami może wydawać się że jeszcze za wcześnie na te tematy, a potem okazuje się, że to już zdecydowanie za późno. tutajpoczkategori
Jak Wam ogólnie podobała się książka?

Ogólnie podobała mi się. Było to w sumie miłe przeczytać książkę w tym stylu, gdyż rzadko w sumie bo takie sięgam, więc taka miła odmiana.

Co sądzicie o bohaterach powieści, tematach w niej poruszonych?

Sądzę, że książka budziła wiele kontrowersji i może nawet budzi nadal, przynajmniej u niektórych. W końcu temat pedofilii niejako jest postrzegany jako temat tabu, a tu takie opisanie wszystkiego. Jednak myślę, że sposób przedstawienia był zupełnie inny niż ludzie zazwyczaj postrzegają pedofilie, nawet sam główny bohater na stereotypowego pedofila się nie nadaje.

Czy spodziewałyście się takiego rozwoju spraw i takiego zakończenia?

Szczerze? Nie. Byłam naprawdę zaskoczona tym, co się dalej wydarzyło, tym jak się zakończyło. Osobiście miałam zupełnie inne wyobrażenie co do tego, jak sprawy mają się potoczyć. No ale w sumie to chyba dobrze, że byłam zaskoczona, w końcu przewidywalność nie jest zaletą ; p

Z jakim nastawieniem podchodziłyście do "Lolity" przed jej przeczytaniem?

Z jednej strony entuzjastycznie, bo "oo fajnie podyskutujemy sobie jak przeczytam " a z drugiej tak niezbyt chętnie, bo "kuuurde.. nie mój styl, nie mój typ...".

Jak Wam się ją czytało?

Chwilami ciężko, bo niektóre opisy mnie strasznie nużyły, więc je pomijałam, ale ogólnie nie było źle.

Czy rzeczywiście zasługuje na to, by zaliczać ją do klasyki literatury?

Myślę, że tak, bo jest utrzymana właśnie w stylu tych klasycznych książek, poza tym, nie wiem gdzie indziej mogłabym ją zakwalifikować tak szczerze mówiąc.

Czy gdyby nie "Czytamy razem..." to przeczytałybyście "Lolitę"?

Pewnie nie ; p

Hmm czy ja mam jakieś pytania... myślę, że warto porozmawiać o odczuciach głównego bohatera i zachowaniu tytułowej Lolity. A dokładniej chodzi mi o to, że nie było to typowe zachowanie pedofila, ja tam wręcz widziałam naprawdę miłość i oddanie.. jednak z drugiej strony, gdyby Lolitka podrosła to pewnie by tego już nie było... A jeśli chodzi o samą Lo, to ona w sumie też święta nie była, prawda? ; d
W większości zgadzam się z dziewczynami.
Przede wszystkim trudno mi powiedzieć, czy książka mi się podobała, czy nie. Na pewno jest to pozycja ciekawa, ale zarazem też trudna, nie tylko poprzez poruszane kwestie, ale też chwilami język. Podobnie jak MUlka czasem nie do końca rozumiałam, co Humbert miał na myśli, czasem wymienianie zwiedzanych przez Humberta i Lolitę miejsc zwyczajnie mnie wykańczało i takie opisy omijałam. I to mnie zniechęcało do dalszego czytania, więc ogólnie sięgałam po książkę od czasu do czasu. Osobiście nie mogłam jej przeczytać na raz! Po prostu się nie dało - niektóre zwierzenia Humberta mnie szokowały, inne zmuszały do przemyśleń, plus ten francuski(bez tłumaczeń, nie wiem czy tylko w mojej wersji czy tak umyślnie ); to wszystko złożyło się na długi okres czytania i moje średnie zaangażowanie.

Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie. Sam fakt, że Humbert naprawdę kochał Lolitę, może swoją dziwną, wypaczoną i odmienną miłość, ale prawdziwą. Właśnie, nawet gdy odwiedził ją, jako powiedzmy dorosłą, gdy nie dostrzegał w niej już uroku nimfetki, wciąż była dla niego najważniejsza. Wzruszyło mnie, gdy zaproponował jej, żeby z nim odeszła, że zrobi dla niej wszystko. Ale chyba już żadne z nich nie byłoby szczęśliwe. W ogóle cała ta historia jest moim zdaniem bardzo nieszczęśliwa.

Lolita była dziwnym dzieckiem, na pewno w jakimś stopniu "uwiodła" Humberta, a żeby być bardziej dosłownym, po prostu nauczyła się go okręcać wokół palca - robił wszystko, czego zapragnęła. Hm, tylko jakim kosztem...? Też mam wrażenie, że to bardziej Lolita wykorzystała Humberta niż na odwrót. A teoretycznie to ona powinna być biedną, małą dziewczynką. Nie usprawiedliwiam zachowania Humberta i nieraz jego zachowanie mnie przerażało, jednak czułam do niego litość. Dlatego, że za każdym razem, gdy w czasie ich "ucieczki" gdzieś się zatrzymywali, drżał na myśl, że Lolita ucieknie albo zainteresuje się kimś innym. I to jak ze świadomością go poniżała - chwilami nie znosiłam ich obojga. Humberta za jego safandulstwo, a Lolitę za jej dziecięce wyrachowanie.

I jeszcze na koniec dużym zaskoczeniem było dla mnie morderstwo, które popełnił Humbert, bo kurczę, mimo wszystko się tego po nim nie spodziewałam!

Tak, myślę, że "Lolita" zasługuje na miano klasyki i chociaż się za bardzo na tym nie znam , to moim zdaniem na podziw zasługuje najbardziej opis złożoności uczuć - sama czułam ich mnóstwo podczas czytania. I tematyka jest kontrowersyjna. Pamiętam taki fragment, w którym Humbert rozmyślał nad ojcostwem i marzył o córkach i wnuczkach, które byłyby jego nimfetkami i które mógłby "wykorzystywać" bez ich świadomości... To było dla mnie szokujące i wstrząsające, dlatego mocno zapadło mi w pamięci. Ale ogólnie książkę skończyłam przed miesiącem, więc średnio wszystko pamiętam. Powieść trochę zlała mi się w jedną całość - takiej zamglonej, zblazowanej, nieszczęśliwej historii w atmosferze Ameryki ubiegłego wieku.

Byłam ciekawa "Lolity", bo jednak ma wydźwięk w literaturze i filmie, ale gdyby nie FKD, myślę, że sięgnęłabym po nią za dłuższy czas i to pewnie mniej chętnie niż teraz. tutajpoczkategori


Dokładnie, ja też odczuwałam, że on ją po prostu kochał. Zakochał się i tyle, w sumie po części nieszcześliwie. A zresztą, Lo nic sobie z tego nie robiła, wręcz go do tego zachęcała. W ogóle czy tak zachowuje się 13 letnia dziewczynka? Może inaczej, nie czy tak się zachowuje, a czy tak powinna się zachowywać. Ona go po prostu wykorzystywała, a wręcz czasami szantażowała. Myślę, że Humbert trochę cierpiał z tego powodu. No bo on ją kochał, poświęcał się, był na każde jej skinienie a ona nagle mu wyjeżdża z tekstem, że go posądzi o molestowanie i gwałt...
Kamień z serca - myślałam, że coś jest ze mną nie tak skoro współczuję takiemu człowiekowi.
Shetani nie wiem jakim rodzajem pedofila był Humbert - czy typowy, czy nie typowy - to prawda, że gdzieś tam ma się w podświadomości pewien stereotyp z wyglądu coś jak ten z "Nostalgii Anioła" zaniedbany facet z obłędem w oczach. Ale ile razy słyszy się o tym, że to nauczyciele, lekarze, "normalni" mężczyźni którzy mają rodziny - własne dzieci. I to chyba między innymi ta książka miała pokazać - że zboczeńca często jest trudno rozpoznać i czasami można go nieświadomie wpuścić pod własny dach.
Kiedyś oglądałam program o mężczyźnie który nie panował nad sobą, błagał o kastracje bo bał się, że kogoś skrzywdzi :/ Humbert poniekąd też chciał na boczku sobie ulżyć, w końcu planował ją uśpić, tylko po dotykać ... nie wiem na ile by mu to starczyło, ale jednak ehh i znowu mi źle że go tłumaczę ...

I rzeczywiście niektóre opisy były bardzo męczące, miałam przy nich kryzysy i odkładałam książkę, później było ciężko znowu wbić się w historię - zwłaszcza po jakiejś lajcikowek młodzieżówce. Ale kiedy tych opisów "przyrody" było sporo to cieszy mnie, że sam Humbert zaoszczędził nam opisów zbliżeń z Lo. Ten chyba jedyny który jest w książce - ich pierwszy raz - był opisany niesamowicie, te porównania ehhh aż mnie ciarki przeszły.

Moim ulubionym momentem z książki jest akcja nad jeziorem powiem szczerze, że nawet się zaśmiałam. Strasznie mi się podobała samokrytyka Humberta i też te wszystkie wyzwiska i zmiany imion które stosował wobec siebie.

Co do morderstwa, totalnie mnie obeszło, myślałam że jeśli zabije to jednak kogoś innego No ale wyszło mu tak trochę w stylu Dextera - to chociaż tyle.

edit:
No wlasnie, czy tak zachowuje się dziewczynka w tym wieku? Moim zdaniem Dolores była zepsuta i bardzo przebiegła, Humbert był jej drogą do wolności i samodzielności ... nie wiem skąd to się wzięło, choć co prawda jej matka nie byla ideałem rodzica, ale Lo była dla mnie lekko socjopatyczna , jak sobie pomyśle o niej na końcu z papierosem to dochodzę do wniosku, że to dziecko nie kochało nigdy nikogo, nawet samej siebie. tutajpoczkategori

Dokładnie, ja też odczuwałam, że on ją po prostu kochał. Zakochał się i tyle, w sumie po części nieszcześliwie. A zresztą, Lo nic sobie z tego nie robiła, wręcz go do tego zachęcała. W ogóle czy tak zachowuje się 13 letnia dziewczynka? Może inaczej, nie czy tak się zachowuje, a czy tak powinna się zachowywać. Ona go po prostu wykorzystywała, a wręcz czasami szantażowała. Myślę, że Humbert trochę cierpiał z tego powodu. No bo on ją kochał, poświęcał się, był na każde jej skinienie a ona nagle mu wyjeżdża z tekstem, że go posądzi o molestowanie i gwałt...

Właśnie, Lolita była bardzo egoistyczną osóbka - na początku, ok, była dzieckiem, a dzieci już takie są, że chcą mieć wszystko dla siebie i nic ich więcej nie obchodzi. Ale potem? O ile dobrze pamiętam, ona uciekła od niego w wieku 15-16 lat? No właśnie, ta ucieczka, zastanawiam się, czy ona uciekła od niego, bo nie mogła znieść takiego życia, czy nie mogła znieść życia z nim? Nienawidziła Humberta za to, co jej zrobił, czy w jakiś sposób też go kochała? Co prawda pod koniec skontaktowała się z nim tylko dla pieniędzy, ale chyba jednak nie był jej obojętny.
A może od początku zdawała sobie sprawę, że go rani i robiła to z czystą satysfakcją za to, że odebrał jej dzieciństwo(ale w sumie jakie dzieciństwo, skoro robiła, to co robiła na obozie w wieku 12 lat...), chciała się na nim zemścić i zranić, tak jak ona się czuła. A z trzeciej strony może po prostu jej się znudził? Chwilami Lolita była taka naiwna i głupiutka, a czasem wydawało mi się, że rozumie więcej, niż można by przypuszczać.
I pamiętam taki fragment, w którym Humbert mówił, że po stosunku zawsze odwracała się do niego plecami i płakała w poduszkę. Kurczę, to chyba o czymś świadczyło...
A może uciekła, bo właśnei stwierdziła, że jest już dorosła i zacznie radzić sobie sama? Może faktycznie uważała go za kogoś, kto jej pomoże się tylko wybić, a potem go zostawi. Możliwe, że była po prostu egoistyczną, wyrachowaną osobą. I to w takim wieku! Odezwała się do niego dopiero wtedy, gdy potrzebowała pomocy, a wcześniej zero. I gdzie tu jej miłość? Nie, nie sądzę, żeby Dolores go kochała. Nie sądzę, żeby Dolores była zdolna kochać kogokolwiek. A Humbert? Kolejny dowód tego, że mu na niej zależało, że zrobiłby dla niej wszystko.. pojechał, znalazł ją i pomógł. tutajpoczkategori
Ehem.. stwierdziłam, że muszę zmienić trochę odpowiedzi na te pytania, bo wyjdzie, że coś ze mną jest źle.
Przede wszystkim może tak, mam wrażenie że czytając "Loilitę" jakby wyparłam ten cały temat pedofilii, czasami nachodziły mnie takie momenty "uświadomienia sobie" i wtedy byłam tym obrzydzona i wstrząśnięta i uważałam Humberta za najgorszą kreaturę. Ale przez większość czasu, jak już pisałam, trochę to wyparłam ze świadomości, trochę ignorowałam, i patrzyłam na postać Humberta jak na osobę która opowiada o swojej obsesji. Nie ważne czy tematem tej obsesji były małe dziewczynki, czy fruwające motyle, no właśnie... chyba bardziej patrzyłam jakby to były fruwające motyle, dlatego opis jego fascynacji Lolitą mi się podobał. Dodatkowo jeszcze cała ta sytuacja była dla mnie trochę nierealna, więc jakoś nie mogłam zdobyć się na surowe osądzanie bohaterów. Bo to w końcu fikcja.

Co do pytań Suu:

"Lolita" bardzo mi się podobała. Przy niektórych fragmentach byłam nią wręcz zachwycona.
Chyba najbardziej podobał mi się sposób jej napisania. Styl autora, narracja, język, to jak przez wszystkie słowa przebijała inteligencja Nabokova. Taa, chyba w całej książce polubiłam najbardziej jej autora
Humbert opowiadał wszystko ze swojego punktu widzenia, ale to jak czasem zmieniał formę i mówił o Humbercie w 3 osobie - jak gdzieś wyczytałam, miała to być jakaś aluzja do sobowtóra - mniejsza z tym, to tak śmiesznie brzmiało
Cała książka była napisana w sposób nie do końca oczywisty i zrozumiały, pełno różnych aluzji, skojarzeń, których ja nie wszystkich umiałam skojarzyć, jestem pewna że co najmniej połowy nie zrozumiałam. Ale jak już coś mi się udało załapać, to byłam pełna podziwu jak autor pięknie to wszystko wplótł.
Język jakim to zostało napisane, był chwilami wręcz poetycki, niekiedy pojawiały się piękne połączenia wyrazów, albo w ogóle nowe wyrazy np. "dzieńdobraki" Dam jeszcze kilka przykładów, które, sobie aż zapisałam: "słońcowłose skautki"; o Charlottcie, która nie umie pływać - "była bardzo mierną syreną"; o nauce jazdy - "podstawy sztuki szoferskiej". Albo to jak Lolita pomykała na " pięknym młodym rowerze". I jeszcze tak często pojawiające się określenia typu "omdlewająca", "zuchwała Lo".
Język i inteligentna narracja to właśnie to, co zachwyciło mnie w książce i chyba głównie na tym się skupiałam. Więc liczę, że mogę czuć się usprawiedliwiona tym, że polubiłam Humberta

*

O Humbercie można pisać, że to chory, obrzydliwy człowiek, który ulegając swojej żądzy skrzywdził małą dziewczynkę. Ale jak już pisałam wcześniej, trochę pomijałam ten aspekt jego osobowości i tylko w niektórych momentach docierało do mnie co ten facet tak naprawdę robi. W tym bohaterze bardziej interesowała mnie jego przenikliwość z jaką patrzył na niektóre sprawy. Bardzo lubię "wchodzić do głowy" takim nietypowym jednostkom, a z tym że Humbert był wyjątkową osobowością nie można się nie zgodzić. Dlatego nie osądzałam, tylko przyglądałam się z ciekawością w jaką stronę podążają jego myśli.
To jak Nabokov stworzył Humberta jest dla mnie niepojęte. Tak dopracować wszystkie myśli, emocje, motywy osoby, którą się nie jest (bo zakładam, że autor nie oparł historii na swoich doświadczeniach ) musi wymagać ogromnej wyobraźni, albo co najmniej lat przebywania w zakładzie zamkniętym i poznawania takich ludzi.
Ogólnie to w Humbercie podobało mi się jego zaangażowanie, entuzjazm z jakim opowiadał o Lolicie. To jak opisywał każdy jej gest, ruch ciała, każdy szczegół dotyczący jego nimfetki - patrząc na to pod kątem opowieści dorosłego faceta o dziewczynce, pewnie może przerazić, ale jeśli pomyśli się, że to miłośnik owadów ogląda pazia królowej, to może wydać się piękne, i ja właśnie tak na to patrzyłam.
A to za co polubiłam Humberta to jego komentarze, dopowiedzenia, podsumowania, wręcz szyderstwa. Nieraz mnie one rozbrajały i doprowadzały do śmiechu.
Był taki fragment (część druga, rozdział 8 ) gdy H. czytał w jakiejś gazecie rady dla ojców nastoletnich córek (swoją drogą absurdalność różnych sytuacji w których brał udział główny bohater też była niezła), i tu mamy np. taki jego komentarz:
"Wstąp no, chłopcze, z serca radzę, do mojego domu schadzek."
Nie wiem czy to jakiś cytat, ale bardziej trafnie chyba nie można było ująć myśli H. na temat tych "rad".
Jak to podsumować? Humbert jako postać literacka był fascynujący. Jako żywego człowieka nie chciałabym go nigdy spotkać. Chwilami odnosiłam wrażenie, że Lolita tak go pochłania, że poza nią, nie ma już żadnych uczuć. To jak ze wszystkich się wyśmiewał, to jak zabił Quiltego! Przecież to był jakiś horror.

Co do Lo. Dziewczynka z pewnością bardzo przebiegła. Myślę jednak, że wkręciła się w tą sytuację na własne życzenie, nie bardzo wiedząc co ją czeka. Z początku chyba jej to nie przeszkadzało, potem zdawało mi się, że zaczyna żałować. Że to wszystko mocno odbiło się na jej psychice. Choć jej psychika już przez matkę chyba była nieco skrzywiona. Podziwiam ją za jej spryt, ale nie lubię za całą tą, hmm, jak mi się przypomni słowo to napiszę W każdym razie tak jak napisała Mulka, Lolita to taki bachor

Co do tematu powieści, to odebrałam go bardziej jak nietypowy punkt wyjścia, bardziej takie kontrowersyjne tło, niż oś wokół której wszystko się kręci. Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze to tak odebrał.

*

Jeśli chodzi o zakończenie, spodziewałam się innego, gdzieś tam przemkło mi przez myśl, że H. w końcu zabije Lo. Ale też wielu myśli na tym nie skupiałam, nie było ono dla mnie najważniejsze.
Ostatecznie nieco mnie zaskoczyło to jak się sprawy potoczyły.

*

Przed czytaniem, miałam zupełnie inne wyobrażenie "Lolity". Ale przede wszystkim co mnie zaskoczyło, to że akcja w większości dzieje się w Ameryce. Byłam przekonana, że to będzie w Rosji. I jeszcze to, że ta książka sprawiała takie współczesne wrażenie jeśli chodzi o przedstawioną tam rzeczywistość. Na pewno byłam nastawiona na coś gorszego. Bardziej poważnego.

*

Chwilami czytało się dość ciężko. Styl, mimo , że tak się nim zachwycałam, nie był wcale łatwy w odbiorze. Najgorzej szedł mi początek i rozdziały podróży Humberta i Lo po Ameryce. To było po prostu nudne.
I też mam pytanie, czy u was tak jak u mnie i zaszumiał_waitr też ten francuski nie był przetłumaczony? Bo ja miałam wrażenie że dużo mi przez to umyka.

*

Kiedyś miałam zamiar, nie udało się, ale pewnie w końcu bym przeczytała, tylko nie w najbliższym czasie.

*

Co do pytań, mam takie, ale to może później. Niech się więcej osób wypowie jeszcze na to co jest.

*
Mam nadzieję, że po tym co wyżej napisałam nie wyszłam na jakąś niemoralną, nieczułą osobę, która akceptuje takie zachowania jakie przedstawił Humbert


Co do tematu powieści, to odebrałam go bardziej jak nietypowy punkt wyjścia, bardziej takie kontrowersyjne tło, niż oś wokół której wszystko się kręci. Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze to tak odebrał.


Jeśli chodzi o zakończenie, spodziewałam się innego, gdzieś tam przemkło mi przez myśl, że H. w końcu zabije Lo. Ale też wielu myśli na tym nie skupiałam, nie było ono dla mnie najważniejsze.
Ostatecznie nieco mnie zaskoczyło to jak się sprawy potoczyły.


I też mam pytanie, czy u was tak jak u mnie i zaszumiał_waitr też ten francuski nie był przetłumaczony? Bo ja miałam wrażenie że dużo mi przez to umyka.


Mam nadzieję, że po tym co wyżej napisałam nie wyszłam na jakąś niemoralną, nieczułą osobę, która akceptuje takie zachowania jakie przedstawił Humbert


Nie nie wyszłaś, a jeśli to nie jesteś sama. Myślę, że każdy kto przeczytał tą książkę rozumie fascynację osobą Humberta i pogardę dla Lolity. Może gdyby historia była przedstawiona z punktu widzenia dziewczynki nasz odbiór byłby zupełnie inny, a tak chyba nie da się inaczej Poza tym jasna sprawa, że gdyby nie chora fascynacja H.H. nie byłoby tematu, ale też wcale nie jest powiedziane że Dolores miałaby dzięki temu szczęśliwe dzieciństwo ... oni obydwoje to bardzo ciężkie przypadki proszące się o nieszczęścia. tutajpoczkategori


Ja najpierw myślałam, że zabije jej faceta/męża potem że ją, a gdy w końcu zabił Quilty'ego w ogóle nie zrobiło to na mnie wrażenia - i był to kolejny powód aby na nowo ocenić swój system wartości

A ja Ci powiem, że ten fragment właśnie na mnie zrobił wrażenie. Znaczy no dobra, chciałam żeby H. zabił Q. (najwyraźniej mój system wartości uciekł sobie tam gdzie Twój ). Jak się tarzali po tej podłodze, to było straszne, chciałam żeby już skończył z tym Quiltym, ale to co było później było masakryczne. Właśnie sobie wczoraj wróciłam do tego fragmentu, jak Quilty wchodzi po schodach a Humbert ładuje mu kulkę za kulka, a Quilty mamrocze coś, że to boli... W tym momencie właśnie zrobiło mi się żal Quiltego, tak na serio. A Humbert objawił mi się jako nędzna kreatura. Potem przyszli przyjaciele Quiltego i tak śmiali się z jego śmierci, o której nie wiedzieli, no ale. W ostatnim momencie gdy Quilty wyczołgał się z łóżka na schody, a ten "przyjaciel" tak go zignorował - to było niemal tak okropne jak ostatnia scena w Sali samobójców. Bądź co bądź, ostatecznie cieszyłam się, że zamknęli Humberta, zasłużył sobie jak nic.

Bądź co bądź, ostatecznie cieszyłam się, że zamknęli Humberta, zasłużył sobie jak nic.

Zgadzam się.

I szczerze powiedziawszy, mnie też w czasie czytania ogarniało dziwne zapomnienie, że tak naprawdę te wszystkie sytuacje dzieją się między dwunastolatką, a dorosłym mężczyzną... W trakcie czytania ten fakt jakoś się zacierał, i podobnie jak Wy, tylko w niektórych fragmentach zdawałam sobie z tego sprawę(jak np. o tym ojcostwie, o którym wspomniałam). tutajpoczkategori
Nie no, to jak ta scena morderstwa została opisana zrobiło na mnie wrażenie, a jakże, przez moment nawet sobie pomyślałam, że to wyobraźnia Humberta a nie że dzieje się na serio, w ogóle nie mogłam Quilty'ego słuchać jak licytował swoje życie, w zamian oferując całe rodziny sprzątaczkę z córkami i wnuczkami (wiadomo aluzja) itd, przy nim Humbert wydawał się aniołem, zakochanym po uszy facetem z klapkami na oczach ... chodziło mi o to, że obeszło mnie to że Humbert w ogóle zabił, był dla mnie pewnego rodzaju ręką sprawiedliwości.
Poza tym doszłam do wniosku, że związek z Lolitą go w pewien sposób uleczył, z tą kobitką którą był tak długo nie było przecież tak źle, poza tym ewidentnie chciał Dolores a nie jakąkolwiek nimfetkę. I kiedy na koniec opisywał dźwięki parku w którym się bawią dzieci i że brakuje mu wśród nich wesołego głosu Lolity - no kurcze szkoda, że załapał tak późno - ale załapał i to się też liczy.
Witam, bardzo zainteresowała mnie ta książka i zamierzam ją wykorzystać w prezentacji maturalnej, ale niestety jeszcze jej nie przeczytałam. Czy moglibyście mi podpowiedzieć czy pasowałaby ona do tematu : "Wpływ miłości na osobowość człowieka"? Wydaje mi się, że w pewnym sensie pasuje. Bohater z miłości do lolitki wpada chyba w pewny obłęd. Jak myślicie?:) tutajpoczkategori
Cocodrilla, tu najtrudniej określić czy to co czuł Humbert do Lolity to była miłość czy jakaś chora obsesja, pod koniec faktycznie zdaje się jakby to było coś na kształt miłości i jeśli tak założyć, to z pewnością miała ona wpływ na życie Humberta. Myślę, że jakoś możesz to wykorzystać w prezentacji. A co o tego zdania: "Bohater z miłości do lolitki wpada chyba w pewny obłęd" to ja bym powiedziała że bohater cały czas był w jakimś obłędzie nie można tak jednoznacznie powiedzieć że to przez miłość, ale może jakoś z tego wybrniesz, w sumie to wszystko zależy od interpretacji, poszukaj jeszcze jakieś opracowania do "Lolity", powinny pomóc. Ja rok temu przygotowując się do swojej prezentacji poszłam do biblioteki głównej w swoim mieście i zostałam zasypana przez panię bibliotekarkę stertą najróżniejszych opracowań.
No i czytaj ten temat, koleżanki powinny jeszcze powiedzieć coś mądrego
A jak już przeczytasz "Lolite" to sama koniecznie się wypowiedz
O tak myślę, że pasuje. No bo miłość a obsesja.. czasem dzieli je tylko jeden mały krok. Myślę, że on ją kochał, tak naprawdę kochał... a obsesja i obłęd to swoją drogą. tutajpoczkategori
Wiecie, na początku miałam wybrany temat do prezentacji o famme fatale, dlatego właśnie wybrałam "Lolitę", zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie i od początku byłam już na nią nastawiona. Pisząc konspekt roboczy (polonistka sobie zażyczyła) w sobotę dopiero zobaczyłam, że chodzi o famme fatale, ale w kulturze polskiej:/ Tak więc nie mogę tej książki wykorzystać. Zastanawiam się nad zmianą tematu na ten wpływ na osobowość, lecz moja polonistka poradziła mi, żebym tematu nie zmieniała bo jest on bardzo ciekawy. Niestety szperając w słownikach motywów i w bibliotece nie mogłam znaleźć żadnej ciekawej historii famme fatale w kulturze polskiej:/ Mam wyzwanie hehe Może komuś z Was przychodzi na myśl taka kobieta fatalna?? Tylko błagam NIE Łęcka, Jagna ani Lady Makbet. Pozdrawiam
Żałuję się, że nie mam czasu na jakieś poważniejsze włączenie się do dyskusji. Mam jednak zapisanych kilka uwag, spisanych na gorąco podczas czytania lektury. Wyglądają one mniej-więcej tak:
- ciąg myślowy Humberta - genialny. Tego się nie czyta, przez to się płynie
- Nabokov mnie przeraża. To jedyny pisarz (jedyny mi znany), który bez użycia jednego wulgaryzmu potrafi napisać scenę na wskroś wyuzdaną
- z drugiej strony Nabokov mnie irytuje, uwielbia nabierać czytelnika, co zresztą robi już na samym początku, pisząc przedmowę jako doktor John Ray, który rzekomo otrzymał rękopis Lolity od Humberta Humberta. W posłowiu Nabokov bez większych krępacji przyznaje, że nikczemnie podszył się pod doktora. Ładnie tak zwodzić czytelników? ;)
- Humbert staje się coraz bardziej zuchwały - od mężczyzny, który mógł tylko śnić o rozkosznej nimfetce, przemienia się (czy też wyłazi z niego, wypełza niczym robak) w mężczyznę, który obsesyjnie strzeże swojej własności i „używa” jej jak chce. Nie jest zatem jednoznaczny (o ile w ogóle ktoś taki może być jednoznaczny...)
- bardziej od historii fascynuje mnie warsztat Nabokova, podziwiam, podziwiam, podziwiam. tutajpoczkategori
Kurde, głupio mi, że tak późno przystępuję do dyskusji, ale najpierw nie miałam czasu, a potem zaczęłam jeszcze raz czytać (słuchać) „Lolitę” i okazało się, że tłumaczenie jest dużo lepsze, więc postanowiłam poczekać. W ogóle kurde, coś słabo się rozkręciła dyskusja.
No dobra! To ja najpierw ogólnie – książka mi się baaaardzo podobała. Czytanie książek takich jak „Lolita” boleśnie mi uświadamia jaki chłam czytam na co dzień. Nabokov – to jest jakość sama w sobie. Jego język, jego konstrukcja zdań, jego historia – od razu się wie, że obcuje się z Wysoką Literaturą. Naprawdę cieszę się, że Klub Dyskusyjny zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Czuję się też bardzo zachęcona do przeczytania innych książek tego autora – mam kilka na półce, więc może niedługo się za nie zabiorę.

„Lolitę” miałam na półce od kilku już lat, oczywiście planowałam ją przeczytać i kiedyś pewnie nadszedłby ten magiczny moment, naprawdę się więc cieszę, że Klub mnie do tego zmobilizował, bo zdecydowanie warto. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek zestawienia klasyki literatury, w którym zabrakłoby „Lolity”.

Przed przystąpieniem do lektury spodziewałam się czegoś innego – coś tam, gdzieś tam sobie kiedyś uroiłam, że to będzie bardziej taka opowieść o fascynacji, obsesji; nie sądziłam, że ten romans Lolity i Humberta będzie tak często… konsumowany. Myślałam raczej, że cała książka to będą takie podchody, tak jak było na początku. Samą Lolitę wyobrażałam sobie jako biedną, niewinną ofiarę, a tu się okazało, że jest wręcz przeciwnie.
Zakończenie – tutaj to w ogóle popłynęłam. Bo Nabokov przecież od samego początku założył, że czytelnik ma wiedzieć, jak książka się skończy – w tym celu daje przedmowę: pisze tam o morderstwie, o dalszych losach bohaterów (nawet o tym, że Lolita umiera w czasie porodu). A jedną z moich żelaznych zasad jest to, że przedmów nie czytam, ponieważ kilkukrotnie zdarzyło mi się w ten sposób trafić na spoilery. Tak więc nie wiedząc nawet, że przedmowa jest autorska (podpisana dr John Ray – myślałam, że to jakiś wydawca, albo badacz literatury ), z premedytacją ją ominęłam i przeczytałam dopiero na sam koniec – nie wiedziałam więc jak książka się skończy i w sumie nawet dobrze się stało. To wszystko, co mówił Humbert, czyli bezpośrednie zwracanie się do ławy przysięgłych i w ogóle, strasznie mnie ciekawiło. Zastanawiałam się dlaczego będzie zmuszony do obrony – czy jego romans i porwanie wyjdzie na jaw? Tak więc w sumie jestem zadowolona i zupełnie nie rozumiem po co ta zdradzająca za wiele przedmowa. Dodam jeszcze, że urzekło mnie posłowie. Nabokov jest genialny!
Czytam teraz Wasze wypowiedzi i widzę, że dla większość z Was zakończenie było zaskoczeniem. Czemu? Też nie przeczytałyście przedmowy?

Bohaterowie. Lubię… Nie! UWIELBIAM Humberta! Jest mądry, wyrachowany, ale z drugiej strony tragiczny. Bo on naprawdę kochał Dolores, na swój nieco dewiacyjny sposób, ale jednak kochał i ja też nie widziałam w tej miłości niczego złego. Nie wiem z czego to wynika. Myślę, że moja (a w zasadzie nas wszystkich) sympatia do tego bohatera bierze się przede wszystkim stąd, że to naprawdę świetnie skonstruowana postać – pod względem warsztatowym; głębia psychologiczna wręcz powala! Poza tym to co mówi, jak mówi jest genialne! Uwielbiam jak mówi o sobie w trzeciej osobie („papa Humbert” ), mogłabym go słuchać w nieskończoność (polecam audiobooka – Teleszyński jest IDEALNY w roli Humberta!)
Lolita – za bardzo jej nie lubiłam, żeby jej współczuć. Jest przebiegła, wszystko ma zaplanowane. Nie widzę w niej dwunastolatki, dlatego też nie widzę w niej ofiary. Poza tym ona była taka niedobra dla mojego kochanego Humberta! Naprawdę było mi żal, kiedy Lolita pastwiła się nad nim.
Kibicowałam Humbertowi; lubiłam go tak bardzo, że miałam nadzieję, że mu się uda. Byłam dosłownie szczęśliwa, kiedy umarła matka Lolity; cieszyłam się razem z Humbertem.
Wiecie, myślę, że nie ma w tym nic dziwnego; wydaje mi się, że w tym właśnie przejawia się mistrzostwo Nobokova; napisał książkę niemoralną (Oscar Wilde pisał, że coś takiego nie istnieje, ale posłużę się jednak tym określeniem) i z premedytacją wywołał w czytelniku niemoralne odczucia. Myślę, że to nie przypadek, że wszystkie (jak jeden mąż) lubimy Humberta, a nie lubimy Lolity. Może Nabokov chciał, żeby czytelnik poczuł to właśnie, żeby zastanowił się nad własną naturą dewiacyjną. Czy jestem dewiantką, skoro kibicuję Humbertowi?
„Lolita” to świetne studium rozwoju maniakalnej fascynacji. Rzadko czyta się coś tak dobrego. Nie wiem, czy zdarzyło Wam się kiedyś fascynować kimś tak mocno (myślę, że AŻ tak, to może nie), ale przyznam, że w swoim życiu, zwłaszcza w dzieciństwie miałam kilka epizodów panicznej wręcz fascynacji i tak to właśnie wyglądało. To, jak Humbert dostrzegał wszystkie szczegóły w zachowaniu i wyglądzie Lo, jak je analizował, jak podejmował wszelkie próby zachowania bezpieczeństwa i jakie środki podejmował, żeby zapewnić Lolicie wszystko, co – w jego mniemaniu – najlepsze.

Książkę czytało mi się zadziwiająco dobrze. Spodziewałam się czegoś dużo cięższego, trudnego. A tu się okazało, że „Lolita” oprócz tego, że jest genialnie napisana (przecież ten język to mistrzostwo!), to jeszcze czyta się ją szybko i lekko. Mimo tego, że poruszała trudne tematy – była zabawna! Kilka razy śmiałam się na głos, takie to wszystko wydawało mi się zabawne. Zwłaszcza spostrzeżenia i analizy Humberta mnie rozbawiły. Były momenty lepsze i gorsze. Najbardziej podobały mi się te fragmenty, które w jakiś sposób trzymały w napięciu, czyli np. podchody Humberta na samym początku; kiedy zastanawiał się jak podejść do Lolity, jak ją zdobyć. Potem, kiedy umarła już jej matka (jakie to w ogóle było genialne!) i byli razem w hotelu, no i potem oczywiście morderstwo, które było szczytem mistrzostwa według mnie.

Teraz planuję obejrzeć obie ekranizacje. Trochę zniechęca mnie to, że w obu Lolitę grają stare baby, no ale zobaczymy.

I jeszcze takie moje pytanko… Z jakim tłumaczeniem się spotkałyście? Ja najpierw przeczytałam przekład Kłobukowskiego (wydanie Gazety Wyborczej) i byłam raczej rozczarowana, bo tłumaczenie było słabe; przede wszystkim zabrakło kilku ważnych rzeczy, z którymi zawsze, nawet bez znajomości treści utożsamiałam „Lolitę”. Na przykład dosyć słynny motyw panny vis-a-vis tutaj został przetłumaczony jako panna Wizawka. No po prostu facepalm. :/ Potem na szczęście posłuchałam audiobooka w przekładzie Stillera i to było mistrzostwo! Jeśli ktoś nie zapoznał się z tym właśnie tłumaczeniem, to naprawdę zachęcam do ponownej lektury – gwarantuję, że będzie to zupełnie inny odbiór tej genialnej powieści.
(Właśnie sobie przeglądałam recenzje na Biblionetce i widzę, że to nie tylko moja opinia: http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=99878 (Polecam ten tekst, oddaje wszystko to, co sama zauważyłam).
hmm ja czytałam Kłobukowskiego :/ mówisz, że wiele straciłam ? więc chyba w wolnej chwili posłucham ebooka ...
I masz rację przedmowy nie czytałam - rzadko czytam bo nie lubię "nastawiać się" czyimiś spostrzeżeniami ... potem był zonk, ale w sumie ciesze się, że nie znałam tych faktów, dzięki temu było bardziej ekscytująco.

Co do Humberta jako postaci odbieranej jako pozytywna, dotarło do mnie w końcu, ze jak na początku byłam zafascynowana jego umysłem, omamiły mnie jego słowa, tak w ostatecznym rozrachunku przypięłam mu plakietkę nieszczęśliwie zakochanego faceta, najprościej w świecie go żałuję, kochać kogoś takiego jak Dolores - no szkoda serca ... Więc jako, że tym co nim ostatecznie kierowało nie było tylko pożądanie a też, i być może głównie serce nie pozwala mi źle o nim myśleć - bo przecież od zawsze noszę w sobie przeświadczenie, że jeśli ktoś coś robi z miłości to to nie może być złe. Prawda? tutajpoczkategori
Nie pamiętam tłumaczenia, ale miałam bardzo stare wydanie... Przedmowy też nie czytałam, jakoś zawsze je omijam.

Ale widzę, że mamy takie samo podejście do Humberta! Też się cieszyłam razem z nim gdy mama Lo umarła, a Lo nie lubiłam
Hej, czy to znaczy, że tylko ja dałam się nabić w butelkę i przeczytałam przedmowę? -.- Nic to! bo jakoś mi to specjalnie nie przeszkadzało w dalszym czytaniu. W tym potoku słów, łatwo zgubić fakty oczywiste jak np. morderstwo. Poza tym ot tak sobie jej Nabokov nie skrobnął. ;P Jakiś tam zamysł miał w tym, żeby czytelnika na początku uraczyć spoilerem i jeszcze zrobić go w konia (podpisując się jako doktor, o czym pisałam wcześniej).

Muszę sobie skądś skombinować przekład Stillera i porównać, bo jak na razie w ogóle się nie zgadzam z zarzutami względem tłumaczenia Kłobukowskiego. Te z Biblionetki - toporność, grubiański język i porno-opowiastka - mocno mnie zastanawiają, bo niczego takiego nie odczułam podczas czytania i jakoś nie wyobrażam sobie, żeby były tak skrajnie różne. tutajpoczkategori
Marysia - jako jedyna postąpiłaś zgodnie z intencją autora.
Tłumaczenie. Myślę, że warto sięgnąć po Stillera, zwłaszcza jeśli podobała Wam się Lolita - sama przyjemność. Ja sobie śledziłam Kłobukowskiego podczas słuchania Stillera i powiem tylko, że to niebo, a ziemia. W ich zestawieniu dopiero widać, jaka przepaść jest między dwoma panami.
Żałuję tylko, że Stillera nigdzie nie można już dostać. Wszystkie nowsze wydania to Kłobukowski.

Czytanie książek takich jak „Lolita” boleśnie mi uświadamia jaki chłam czytam na co dzień.

Poza tym ona była taka niedobra dla mojego kochanego Humberta! Naprawdę było mi żal, kiedy Lolita pastwiła się nad nim.

Kibicowałam Humbertowi; lubiłam go tak bardzo, że miałam nadzieję, że mu się uda. Byłam dosłownie szczęśliwa, kiedy umarła matka Lolity; cieszyłam się razem z Humbertem.

Dodam jeszcze, że urzekło mnie posłowie. Nabokov jest genialny!
Taaaak, ono było świetne I przez to strasznie chcę przeczytać coś jeszcze tego autora.

Ale, ale, mam do was pytanie Znaczy zadaję to pytanie głównie dlatego, że sama chcę na nie odpowiedzieć Ale waszych odp. też jestem ciekawa
Czy w jakiejś współczesnej książce natrafiliście na jakieś podobieństwa do "Lolity"? Coś bardzo wyraźnego, co mogło powstać pod wpływem przeczytania przez autora książki Nabokova?
A ktoś z was czytał może "Dextera" Jeffa Lindsay'a ?
Przecież ten facet normalnie zerżnął głównego bohatera od Nabokova! Początkowo Humbert tylko kogoś mi przypominał ale im dalej tym coraz bardziej sobie uświadamiała, że Dexter, nasz "dobry" morderca, to współczesna wersja Humberta. Ale tak totalnie! To zresztą wpłynęło też na to, że H. jeszcze bardziej polubiłam, bo Dextera lubię bardzo "Lolita" jest oczywiście sto razy bardziej genialna pod względem stylu i w ogóle od "Dextera", ale jak ktoś ma ochotę na lżejszą wersję dzieła Nabokova, prostszą w odbiorze, to myślę że Dexter mu się spodoba.
Choć no nie wiem, ja czytałam go przed Lolita i nie miałam pojęcia że pomysł jest skądś wzięty. Ale nie zmienia to faktu że uwielbiam serię o Dexterze.
A co do podobieństw: BOHATER, prawie identyczny sposób narracji, szczególnie to mówienie o sobie w trzeciej osobie, czasem przekręcanie imienia, tu i tu mamy opis obsesji, i ta obsesja naprawdę jest podobnie oddana tylko może w mniejszym natężeniu w "Dexterze" , dodatkowo Rita. Pamięta ktoś taką bohaterkę w Lolicie? Miała małą rólkę, w Dexterze Rita ma o wiele większą, ale w pewien sposób są one bardzo podobne, a na pewno pełniły dla głównych bohaterów podobną "funkcje", że się tak nieludzko wyrażę
Ogólnie rzecz biorąc Dexter to taki dzisiejszy Humbert, podobieństw jest mnóstwo. Przeczytajcie jak jesteście ciekawe Być może odbierzecie to jak marną kopię Lolity, nie wiem, jak ja czytałam bardzo mi się ta książka podobała głównie ze względu na Dextera właśnie, ale jak już pisałam, nie miałam pojęcia o tym, że autor tak mocno się na czymś wzorował.
Ciekawa jestem czy ktoś jeszcze miał takie skojarzenia. Bo jak patrzę w google, to tylko na kilku nie polskich stronach te imiona zostały razem zestawione. tutajpoczkategori
Agnnes, bardzo ciekawe spostrzeżenia. Nie czytałam Dextera (a czy na podstawie tych książek powstał serial? Znasz?). Myślę, myślę i nic mi szczególnego nie przychodzi do głowy, kiedy myślę o podobieństwach. Aż dziwne, bo książka jest przecież bardzo znana, pewnie gdzieś motywy się pojawiają, ale ja tych książek akurat nie znam.

W ogóle polecam Wam artykuł na wikipedii o Lolicie, świetnie opracowany! Zwłaszcza ciekawie opisane są wszystkie gry językowe.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lolita
Silje rzeczywiście bardzo ciekawe, czytałam troche po skończeniu Lolity, ale teraz bardziej skupiłam się na różnicy przekładów
Sam Stiller napisał dlaczego ciężko dostać książkę z jego przekładem:
Robert Stiller: Istotnie uważam przekład Lolity za jedno z najważniejszych swoich osiągnięć. Niestety wokół tej książki sztucznie rozpętano łajdacką aferę. jednym z jej efektów było to, że niejaki Kłobukowski wydał swój własny jej przekład przerażająco nieudolny a równocześnie przeprowadzono manipulację w kontaktach ze spadkobiercami praw Nabokova, których oszukano i zmylono do tego stopnia, że zabronili oni publikowania jakichkolwiek polskich przekładów poza tamtą okropnością i w rezultacie Nabokov stracił w Polsce poczytność.

Robert Stiller: Dodam jeszcze , że erotyczne nastolatki uwielbiam, a nie erotyczne również. Mój stosunek do Lolity zawsze był wyłącznie pozytywny."
Podobnie jak Marysia nie odczułam tych zarzutów wobec Kłobukowskiego, no ale nie mam porównania :/

Agnnes Dextera nie czytałam, ale jestem fanką serialu - nie jestem w stanie stwierdzić, czy Dexter w jakiś sposób przypomina Humberta (mimo że w serialu jest sporo jego narracji), ale miałam zbliżone uczucia do obydwu bohaterów tzn Dextera też strasznie lubię a przecież jest zimnokrwistym mordercą i na dodatek nie uważam aby robił cokolwiek złego - wręcz przeciwnie ... na książki nieustannie poluję, ciężko dostać ...
O ja, u mnie w bibliotece jest przekład Stillera, więc na pewno kiedyś przeczytam i porównam sobie.

A co do Dextera jeszcze, to o książkę chodzi mi oczywiście tą na której podstawie powstał serial. Z serialu oglądałam tylko pierwszy sezon i po tym co zobaczyłam, według mnie serialowy, a książkowy bohater dość bardzo się różnią, a w każdym razie w książce jest dużo lepiej pokazane jego wnętrze, oglądając nie widać mnóstwo z tego co siedzi w jego głowie, pomimo że sam o tym opowiada, no a co do "Lolity" to w serialu prawie zupełnie nie widać tych podobieństw do Humberta, które są widoczne w książce, właśnie dlatego też sto razy bardziej podobały mi się książki niż serial - bo właśnie w Dexterze najbardziej urzekło mnie to co też tak podobało mi się w Humbercie - ten ich umysł Powrót do góry
Przeczytałam xD

Jak Wam ogólnie podobała się książka?
Ogólnie myślałam, że będzie gorzej się ją czytać i w ogóle, ale czytało się całkiem nieźle ;d tzn. gdyby nie motywacja, że muszę ją przeczytać to bym jej nie przeczytała. Trochę to trwało, ale sesja i koła dały się we znaki.
Co sądzicie o bohaterach powieści, tematach w niej poruszonych? Very Happy
Tematy dość kontrowersyjne, każdy się z tym chyba zgodzi. Podziwiam, że autor chciał coś takiego napisać a następnie wydać.

Bohaterowie... Lolita w sumie sama doprowadziła do tego, że Humbert ją tak traktował jak traktował. Nie wzbraniała się przed tym. Później to już inna sprawa. Nie potrafię jej żałować. Charakterek swój też miała.

Humbert... nie chciej spotykać takiego człowieka. To jak pisał o swoich fantazjach... masakra... a że później wprowadzał jej w życie?! Bleee.... Jednak nie ma co ukrywać tacy ludzie się zdarzają. I jeśli się o tym nie będzie mówić, to będzie im to częściej uchodzić na sucho a problem nie będzie tak dostrzegany.

Czy spodziewałyście się takiego rozwoju spraw i takiego zakończenia? Very Happy
Oj nie takiego zakończenia się nie spodziewałam. Okey wiedziałam, że jest więźniem już od początku. Ale myślałam, że zamknięty jest z innego powodu niż się okazało xD

Z jakim nastawieniem podchodziłyście do "Lolity" przed jej przeczytaniem? Very Happy
Moje nastawienie było takie, że to książka nie z tych co ja lubię czytać. Ale klub powstał po to, aby sięgnąć po książki, po które zwykle nie sięgamy, więc miałam mega mobilizację by ją przeczytać.

Jak Wam się ją czytało?
Raz lepiej raz gorzej. Głównie byłam uzależniona od czasu jaki mogłam na nią poświęcić. Końcówkę czytało mi się średnio, bo miałam dłuugą przerwę od czytania.

Czy rzeczywiście zasługuje na to, by zaliczać ją do klasyki literatury?
Tak

Czy gdyby nie "Czytamy razem..." to przeczytałybyście "Lolitę"?
Nie.
A tutaj portret pamięciowy Humberta.

http://thecomposites.tumblr.com/post/17275835055/humbert-humbert-lolita-vladimir-nabokov-gloomy Powrót do góry
Nieee, to nie jest mój Humbert Ja w sumie nie wiedzieć czemu lubię widzieć w swojej wyobraźni Humberta w okularach. No, ale nawet nie chodzi o to On był przystojny, miał mieć taką dziką urodę
Mój Humbert to też nie jest. Ja w ogóle na początku książki stwierdziłam, że jak facet ma mnie obrzydzać to wyobrażę sobie go na początku jakoś tak przystojnego żeby mnie od niego w razie czego trochę mniej odpychało i przypadkowo padło że zaczęłam go sobie wyobrażać jako Jude Law'a, ale w trakcie czytania w ogóle mi to skojarzenie nie szło... Powrót do góry

Mój Humbert to też nie jest. Ja w ogóle na początku książki stwierdziłam, że jak facet ma mnie obrzydzać to wyobrażę sobie go na początku jakoś tak przystojnego żeby mnie od niego w razie czego trochę mniej odpychało i przypadkowo padło że zaczęłam go sobie wyobrażać jako Jude Law'a, ale w trakcie czytania w ogóle mi to skojarzenie nie szło...
Ja, nie wiedzieć czemu nigdy go nie potrafiłam uznać za przystojnego chociaż było to wspominane pare razy

W ogóle wzięłam Lolitę do swojej prezentacji i cieszę się, że zostałam zmotywowana przez forum żeby ją przeczytać Bałam się, że to bd trochę zbyt kontrowersyjne ( szczególnie kiedy komisja zobaczyła co mam w bibliografii ), ale okazało się, że aż tak ich nie zgorszyłam
Elipsa, ty zdaje się miałaś prezentacje o wizerunkach kobiet w literaturze, tak? Pod jakim kątem przedstawiłaś Lolitę w takim razie? Powrót do góry
Jako famme fatale. To było dosyć trudne bo sama nie za bardzo wiem, czy można ją za taką uznać. Nie ma wątpliwości że była zła, uwodzicielska i potrafiła zniszczyć mężczyznę, ale mimo wszystko miała 12 lat...Ten wiek rujnował całą mają koncepcję przez co i ja miałam mieszane uczucia. Więc jednak trochę wbrew sobie, przedstawiłam ją jako kobietę demona.
Na szczęście do każdej bohaterki ( zestawione na zasadzie kontrastu, anioły vs famme fatale) miałam też charakterystykę pod względem epoki, więc skupiałam się też na tym, bo mimo, że trudno było mi nazwać dziecko famme fatale, to nie było wątpliwości, że to literatura współczesna- prowadzona bez żadnych zahamowań, z wyzwoloną i szokującą bohaterką.

Na szczęście nikt się do tego nie przyczepił, a o tą pozycję bałam się najbardziej
Bardzo ciekawie, Elipsa Ja bym sama lepiej nie wymyśliła. Powrót do góry


 

Drogi uzytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

 Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

 Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.