ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...



Premiera: 9.11.2011

Co, jeśli dzisiejsza rzeczywistość różni się od tej, którą pamiętasz z wczoraj? Zawodzi cię pamięć, czy cały świat próbuje cię oszukać? Jeśli tak jak Felix, Net i Nika przeszedłeś przez Pierścień – po drugiej stronie czeka cię wiele niespodzianek. Przygody, humor, gimnazjalne miłości – tego, jak zwykle w książkach serii „Felix, Net i Nika”, nie zabraknie!


Ja już się nie mogę doczekać^^
Tytuł wydaje się być trochę dziwny,ale nie jest źle:) tutajpoczkategori

Kawiarnia Radioaktywna pulsowała głośną muzyką. Zamiast roślin, zapamiętanych przez przyjaciół z poprzedniej wizyty, dekorację stanowiły rury, z których co chwilę wydobywała się para, podświetlona jaskrawym zielonym światłem. Zapewne miało udawać radioaktywność. Były też uszkodzone zbiorniki i wygięte nieznaną eksplozją kratownice. Alarmowe koguty zamiatały sufit czerwonymi smugami.

– To jakiś cyrk – stwierdził Felix. – Instytut Badań Nadzwyczajnych zamienił się w lunapark.

Wybrali stolik na uboczu. Ledwo usiedli, a obok jak spod ziemi wyrósł robokelner z logo coca-coli i podpisem „Najwyśmieniciej gasi pragnienie” na chromowanym korpusie. Ukłonił się uniżenie.

– W czym mogę państwu służyć? Poza oczywistą coca-colą, która najwyśmieniciej gasi pragnienie.

– Ja poproszę sok pomarańczowy – zamówiła Nika.

– Odradzam soczek. Coca-cola najwyśmieniciej gasi pragnienie.

– Wolałabym soczek.

– Naprawdę serdecznie polecam coca-colę. Coca-cola najwyśmieniciej gasi pragnienie.

– Dobra, może być – wtrącił Net. – Trzy cole.

– I może frytki do tego?

– Nie, dziękujemy – odparł Felix. – Nie jesteśmy głodni. Wystarczy ta cola.

– Mamy dużą porcję pysznych i chrupiących frytek Aviko w cenie malej porcji pysznych i chrupiących frytek Aviko.

– Naprawdę nie jesteśmy głodni.

– Oczywiście, rozumiem. – Robokelner ukłonił się. – Nieśmiało zwrócę państwu uwagę, że biorąc dużą porcję pysznych i chrupiących frytek Aviko dostają państwo połowę pysznych i chrupiących frytek Aviko za darmo.

– Nawet małej porcji nie chcemy.

– Wobec tego ośmielę się zasugerować państwu wyborną sałatkę skomponowaną dla waszego zdrowia przez firmę Vitaminex.

– Robocie! – Net podniósł głos. – Przynieś nam te trzy cole.

– Oczywiście. – Robokelner cofał się w ukłonach. – Trzy coca-cole najwyśmieniciej gaszące pragnienie, trzy duże porcje pysznych i chrupiących frytek Aviko i trzy porcje sałatek skomponowanych dla waszego zdrowia przez firmę Vitaminex. Z jakim sosem?

– Trzy cole! – ryknął Net. – Bez sosu, bez zdrowia i bez chrupania. Tylko trzy cole! Doszło?!

Robot wyprostował się i mniej miłym tonem odparł:

– Doszło. Trzy razy coca-cola, która najwyśmieniciej gasi pragnienie.

Robot odszedł, a z dziury w rurze nad głowami przyjaciół buchnęła radioaktywna para.

– Jeszcze gorzej mu się pirga niż ostatnio – zauważył Net.

Nika nic nie powiedziała, tylko pokręciła wolno głową.

– Nie podoba mi się tutaj – stwierdził Felix.

– Im prędzej się stąd zabierzemy, tym lepiej – przyznała dziewczyna.

Robokelner wrócił bardzo szybko. Postawił na środku stołu tacę z trzema szklankami coli, trzema porcjami frytek, trzema sałatkami i trzema ciastami czekoladowymi z naniesionym logo Blikle na wierzchu.

– Bez sosu, jak państwo sobie życzyli – oznajmił. – Bon appetit.

Felix wziął leżące na stoliku menu kawiarni Zbędne Kalorie i zaczął je przeglądać. Menu było złożonym na pół arkuszem kartonu formatu A4 i zawierało nie więcej niż dwadzieścia pozycji. Net i Nika przyglądali mu się podejrzliwie.
Prawie od razu obok stolika pojawiła się pani Basia.
– Co dla was kochani?
– Poprosimy cztery herbaty z cytryną – powiedział Felix, nie podnoszą wzroku znad menu.
Pani Basia z uśmiechem skinęła głową i odeszła. Przyjaciele spojrzeli na niego pytająco. Net uniósł dłoń z trzema wyprostowanymi palcami.
– Ile palców widzisz?
– To… dla Laury. Gdyby przypadkiem przyszła.
– Nie chcę cię martwić, ale prawdopodobieństwo przypadkowaego spotkania w przypadkowym miejscu o przypadkowej godzinie… Czekaj, zaraz to policzę.
– We wtorki chodzi na jakiś kurs, a potem jedzie na lekcję jazdy konnej – odparł Felix, studiując uważnie menu. – Tu obok ma przesiadkę.
Net przyglądał mu się podejrzliwie.
– Znasz to menu na pamięć – zauważył.
Felix odłożył kartę.
– No. – Zaplótł palce. – Także wpadnie na chwilę.
– Nie musisz jej przed nami ukrywać.
– Wy czasem chodzicie do kina beze mnie – odparował Felix.
– No ale to co innego. My to… my.
– Jakoś nie widzę specjalnej różnicy.
Felix poderwał się, drzwi bowiem otworzyły się i do kawiarni weszła Laura.
– Cześć. – Odwinęła szalik z szyi, rozpięła kurtkę lotniczą i rzuciła na ziemie torbę wojskową. Przysiadła się do stolika. – Nie całuję, żeby nie zarazić. Trochę mnie jeszcze kręci w nosie.
Felix również usiadł. Nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Na szczęście pani Basia właśnie przyniosła na tacy cztery filiżanki i parujący dzbanek. Chwilę rozstawiała przed nimi filiżanki, dzbanek, spodeczek z cytrynami i miseczkę z cukrem trzcinowym.
– Zaparzy się za dwie minuty – poinformowała i odeszła.
– Mam trzy – powiedziała Laura.
– Jeździsz konno? – zapytał Net.
– Uczę się. Już umiem wrzucać trójkę.
– A wsteczny?
Felix kopnął Neta pod stołem.
– Wsteczny jest trudniejszy – odparła Laura. – Mam tu przesiadkę co wtorek. – Kciukiem wskazała w bok. – Mogę się przesiąść w kilku miejscach, więc czemu nie tu. Według rozkładu oba autobusy przyjeżdżają o tej samej porze. Czyli losowa sprawa, który będzie pierwszy. Więc się nie spinam, tylko jeden odpuszczam. Przyjeżdżam na miejsce spóźniona o minutę, czyli jest OK.
– Koń nie używa zegarka – przyznał Net, a Felix zastanawiał się, czy nie kopnąć go ponownie. – To dlaczego się nie spotykamy?
– Bo to przystanek z drugiej strony – wyjaśnił Felix. – Ten, na którym wysiadamy rano…
– Minęły dwie minuty. – Laura wrzuciła cytrynę do filiżanki i zalała nie do końca zaparzoną herbatą. – Przyda się witamina C.
– Minęła najwyżej minuta – stwierdził Felix. – A temperatura właśnie zlikwidowała całą witaminę C.
– Wiem. Nie psuj mi placebo. Jak się dowie mój organizm, to się gorzej poczuje.
Zaczęła dmuchać na herbatę, a potem pić ją malutkimi łyczkami. Wypiła do połowy i odstawiła filiżankę.
– Dobra, lecę. Nie wypada, żeby starszy pan czekał.
– Starszy pan?! – Felix uniósł brwi.
– O koniu mówię. – Laura już wstała i owijała się szalikiem. – W tym roku przechodzi na emeryturę.
– Aha. – Felix też wstał. Potarł nos, żeby ukryć lekkie zakłopotanie. – Dobrze się wczoraj bawiłaś?
– O ile można się dobrze bawić, mając trzydzieści osiem stopni. Chyba nie jesteś zły?
– Trzydzieści osiem? I teraz idziesz pojeździć konno? Znów będziesz chora.
– Choruję dwa razy w roku. Na jesień i na wiosnę. I zawsze trwa to góra trzy dni, czyli już po wszystkim. Cześć, nie całuję, żeby nie zarazić.
Posłała Felixowi całusa dłonią, pomachała Netowi i Nice, po czym wyszła. Felix odprowadził ją wzrokiem i usiadł, gdy zniknęła za framugą okna.
– Konia zarazisz – rzucił za nią Net, kiedy był pewien, że dziewczyna tego nie usłyszy. – Trochę hiperaktywna, nie?
– A ty jesteś hiperdowcipny – zauważył Felix.

Yeah!:3 Te fragmenty są genialne:3
Ach, uwielbiam wypowiedzi Neta<3 tutajpoczkategori


O rany, już się nie mogę doczekać! Net jak zwykle ma genialne teksty. ^^
Świat zero... Ciekawe ciekawe nie powiem... cytaty jeszcze lepsze, ale teraz estem zła na siebie, że to przeczytałam... Nie wiem, czy dam radę doczekać... tutajpoczkategori
Ach, właśnie się dowiedziałam, że książka została podzielona na dwie części, tak jak w przypadku OS. Czyli 1 cz. teraz (9.11.), a druka w przyszłym roku.
już w listopadzie??? Super!! tutajpoczkategori
O nie! Nowa część, a ja nie przeczytałam poprzedniej... Co gorsza nawet nie kupiłam.. Ehh. Trzeba coś z tym zrobić
Dawno nie czytałam, a to jest przecież tak genialne! Musi być
Moja pierwsza reakcja na widok książki: pisk. Druga: pląs po pokoju. Trzecia: jeszcze głośniejszy pisk. A czwarta: to wyrwanie jej tacie z ręki i sprint do pokoju by zacząć czytać.
Rafał Kosik nie zawiódł najnowszą książką, choć momentami czułam się jak w TMK=.=
Przez pierwsze strony płakałam ze śmiechu, co sprawiło, że rodzice się dziwnie na mnie patrzyli
Ogółem: genialna! Tak więc, Kaami, musisz przeczytać tutajpoczkategori
Mnie ta część niestety zawiodła. Odnoszę wrażenie, że autorowi powoli kończą się pomysły. Między kolejnymi tomami dostrzegam coraz więcej niepokojących podobieństw. Mimo tego momentami było naprawdę zabawnie, więc nie żałuję zakupu:)
Wreszcie skończyłam. Nie wiem w sumie dlaczego tak długo ją czytałam, bo zła nie była.
Jedyne podobieństwo, które zauważyłam między tą częścią a Teoretycznie Możliwą Katastrofą, to pierścień. Może to jednak być spowodowane tym, że TMK czytałam ponad trzy lata temu i pamiętam tylko ogólnie co było w środku.
Ale wracając do światów alternatywnych. Zabawnie było - jak zwykle. Niestety była to pierwsza część, przy której nudziłam się momentami. Mogę to oczywiście usprawiedliwić tym, że jest to 9. część, ale po co?
Po którymś z kolei skoku zwyczajnie miałam dość, bo ile razy można zmieniać świat? Rozumiem, że jest ich nieskończenie wiele, ale mam nadzieję, że nie będą przez wszystkie przechodzić.
Jednocześnie przeczytawszy ostatnią stronę Świata Zero miałam ochotę udusić Kosika z dwóch powodów. Po pierwsze, bo nie wyjaśnił zagadek zawartych w tej części, a po drugie dlatego, że skończył w TAKIM MOMENCIE ! Jak tak można?

Mimo lekkiego zawodu, miło spędziłam świat przy tej książce i na pewno sięgnę po kolejną część tutajpoczkategori
Książka stoi na półce, najpewniej zabiorę się za nią w tym tygodniu, bo już stęskniłam się za jej bohaterami od ostatniego czytania.
Też już jestem "po". Książka podobała mi się, to była chyba pierwsza część, w której zrozumiałam wszystkie szczegóły techniczne maszyn opisywanych przez autora. Sam pomysł na książkę też całkiem niezły. Jedyne, co mi się nie podobało, to zakończenie w TAKIM momencie, bosz, jak tak można ;d tutajpoczkategori
Zapomniałam wrzucić wcześniej...

Niedawno zaczęłam czytać serię Felix, Net i Nika polskiego autora Rafała Kosika. Polecił mi kolega, koleżanka. Wzięłam na próbę, pamiętam, że wtedy myślałam, ze to seria dla młodszych czytelników. Teraz minęło pół roku, mam już 16 lat(teoretycznie za kilka dni, ale uznajmy) i właśnie skończyłam czytać 9 część serii. Nawet nie wiem, kiedy to wszystko tak szybko minęło. Przecież jeszcze niedawno zabierałam się za „Gang Niewidzialnych Ludzi”, a teraz czytam już „Świat Zero 2. Alternauci”. Szkoda, że przygoda tak szybko się kończy, ciekawi mnie, czy będę kolejne tomy... Pozostaje tylko na to liczyć.

Czasem robimy coś nie myśląc o konsekwencjach, tak prostu „na spontana”, czasem wychodzi to nam na dobre, a czasem... No właśnie, jak myślicie, jak wyszło naszym kochanym bohaterom? Oczywiście ta druga opcja, mniej przyjemna, jej skutki poznacie sięgając po kolejną część przygód paczki przyjaciół.

Felix postanowił pochwalić się przed przyjaciółmi nowym samochodem mamy, dziś mieli przedstawiać prezentację, zdążyli na ostatnią chwilę. Oczywiście prezentacja nieszczególnie się udała, a raczej poniosła druzgocącą klęskę. Nie przejmują się, bo dziś są imieniny Felixa, który urządza imprezę w domu. Oczywiście nawet chowanie niebezpiecznych, niecodziennych urządzeń i wynalazków nic nie dało. Impreza okazała się szalona, gości zaatakowały metalowe nogi, łapacz pająków, a do tego obejrzeli film z kamer domowych Felixa, na którym widać całujących się Celinę i Klemensa, ale w gruncie rzeczy dzień się jeszcze nie skończył, teraz może być tylko lepiej....
Jesne, bo w przypadku naszych przyjaciół jest to możliwe. Felix razem z Netem i Niką zostali zaproszeni do instytutu. To ma być niespodzianka, nie wiedza, co ich czeka. Pan Polon chcę pokazać nastolatkom nowy wynalazek, kopię Pierścienie z Milo. Jumpgate, bo tak nazwano kopię, nie mają jeszcze zbudowanej swojej drugiej wersji, są w fazie testów. Gdy eksperyment z włączeniem się powiódł, naukowcy wyłączają urządzenie i idą na poczęstunek. Przyjaciele za namową Neta przechodzą przez wyłączone Skoczywrota i nic się nie dzieje.
Wszystko jednak zmienia się następnego dnia.

Zaciekawił mnie ten tom, już dawno o nim słyszałam, do tego dostał jego kontynuację pod choinkę, bardzo chciałam przeczytać. Okazało się, że dobrze zrobiłam, książka jest świetna. Niezwykła historia zmian rzeczywistości mnie pochłonęła. Niby pomysł podobny do drugiej części „Teoretycznie Możliwej Katastrofy”, a jednak tak różny. Tu razem z przyjaciółmi trochę zmieniamy rzeczywistość, możemy zobaczyć, co by było gdyby... Co zawsze mnie interesowało, często po przeczytaniu jakiejś serii zastanawiam, się co by się stało, gdyby to się nie wydarzyło, albo to stało, a tu mam tyle możliwości, ciągle zmiany, raz na gorsze, raz na lepsze.

Na początku zagadkowy był dla mnie tytuł Świat Zero, o co mogło chodzić autorowi, rozmyślałam. Jednak zostało to objaśnione, potem wydawało mi się to oczywiste i dziwiłam się, czemu sama na to nie wpadłam... W tym tomie przygoda goni przygodę, czytelnik nie ma chwili wytchnienia, czytałam od południa aż do północy, tak zaciekawiły wprowadzone wątki. Książka jest pełna niebezpieczeństw, czyta się ją z zapartym tchem. Uwielbiam takie historie, nie można się w nich nudzić. Cieszę się, że pan Kosik tak świetnie sobie radzi z tą serią, że dba o czytelników i nadal trzyma poziom. Czasem oczywiście trafi się jakaś część, która się mi trochę mniej spodobała, ale nie można wymagać, że zawsze wszystkim się dogodzi.

Książka to sama przyjemność czytania, godna polecenia młodym czytelnikom, na pewno nie jednemu przypadnie do gustu. Kolejny tom już powoli zaczynam, ciekawi mnie, jak skończy się ta opowieść. Przygoda rozpoczęta, a ja niezwykle się z tego cieszę.
Ocena 10/10