NajgroĹşniejsi wrogowie, z ktĂłrymi musimy walczyÄ sÄ w nas...
Zapraszam na następną wyprawę Koła:
Legenda:
Zgodnie z planem, rankiem 15 sierpnia wyruszyłem na kolejną wyprawę.
Już na początku czekała na mnie niespodzianka - zamknięte kasy na PKP Włochy, bilet na pociąg do Sochaczewa kupiłem u kierowniczki pociągu. W Sochaczewie bez większych zmian (zniknął tylko zegar z budynku dworca).
W centrum miasta przejechałem przez most nad Bzurą i bocznymi drogami kierowałem się z grubsza na północ, w kierunku mostu na Wiśle w Wyszogrodzie. Trafiłem akurat na porę żniw kukurydzianych, którą zbierano z okolicznych pól, nad którymi unosiły się bociany.
PKP Włochy
Fachowe ogłoszenie
Teren zdecydowanie mniej zabudowany
Pod Sochaczewem zaczęły się kukurydziane żniwa
Bocian doglądający włości
Za mostem zaczęły się schody (bo zaczęło kropić), po pokonaniu których moim oczom ukazał się dość osobliwy stadion KS Stegny i miejsce pamięci z wielkim krzyżem w jego centrum. Wokół krzyża ustawiono kamienie z tablicami upamiętniającymi głównie bitwę nad Bzurą.
Wyszogród okazał się dość ponurym miasteczkiem, poza dwoma kościołami i mini rynkiem nie zauważyłem tam nic ciekawego. Za miastem zjeżdżałem ze skarpy, na której miasto się znajduje, co pozwoliło mi osiągnąć prędkość 60 km/h.
Most w Wyszogrodzie
Most w Wyszogrodzie z drugiego końca
Widok z mostu w kierunku zachodnim
Widok z mostu w kierunku wschodnim, widoczny Wyszogród
Za mostem zaczęły się schody (zaczęło kropić)
Miejsce pamięci przy moście
Tabliczka na krzyżu
Stadion KS Stegny
Centrum Wyszogrodu
XVIII-wieczny kościół w Wyszogrodzie
Przemknąłem przez wieś Wola i zatrzymałem się na dłuższą chwilę w Czerwińsku nad Wisłą. W tamtejszej bazylice obchodzono właśnie święto Matki Boskiej Zielnej, dożynki i odpust przy okazji. Zwiedziłem też salezjańskie muzeum misyjne, eksponaty są przywożone przez misjonarzy z różnych zakątków świata. W klasztornym ogrodzie spotkałem kolegę ze szkoły średniej, z którym widzieliśmy się ostatnio podczas pisania matur. Góra z górą się nie zejdzie...
Znajoma nazwa na trasie
2 krzyże vel 2 miecze
Wnętrze bazyliki
Dożynki
Dożynkowe dary
Dożynkowe dary
Dożynkowe dary
Jeszcze europejska...
Zbiory w saleziańskim muzeum misyjnym
Kupiłem sobie odpustowe obwarzanki, popatrzyłem na karuzelę i kolejkę górską, czyli wiejskie wesołe miasteczko i ruszyłem w dalszą drogę. W Chociszewie zatrzymałem się przy XVIII-wiecznym drewnianym kościele. Niestety był zamknięty dlatego zrobiłem zdjęcia tylko z zewnątrz.
Jak dożynki, to i odpust
Pan Obwarzan
Odpust na bogato, z wesołym miasteczkiem!
XVIII-wieczny kościół drewniany w Chociszewie...
...i murowana dzwonnica
Nie było już czasu do stracenia, wystarczająco długo odpoczywałem w Czerwińsku, musiałem jechać dalej. Przed Zakroczymiem zatrzymałem się tylko na czekoladę i wjechałem do miasta. Na rynku znajduje się oryginalny pomnik powstańców 1863 roku - latarnia. Zwiedziłem pobliski kościół, w którym trwały akurat przygotowania do ślubu. Wszystkiemu przyglądał się leżący w trawie kot.
Postój przed Zakroczymiem
W Zakroczymiu
Zakroczymski rynek
Przy kościele
Plebania
Kościół w Zakroczymiu
Odpoczynek
Tak jak Sochaczew i okolice były centrum kukurydzianym, tak wszędzie wokół Zakroczymia były ogłoszenia o cebuli dymce do sprzedania... Dobrze że nie jechałem przez Grójec, bo nie opędził bym się od plantatorów jabłczanych.
Opłotkami dojechałem do mostu na Wiśle, by kawałek dalej ponownie przekroczyć Wisłę, tym razem mostem w Nowym Dworze Mazowieckim. Kilometraż w szybkim tempie zbliżał się do 100 km, a przy okazji nie byłem tak bardzo zmęczony. Postanowiłem nie kończyć wyprawy w Legionowie tylko jechać ul. Modlińską do Warszawy.
Droga z Zakroczymia do mostu na Wiśle
Most w Nowym Dworze Mazowieckim
Wjazd do Warszawy, ulica Modlińska
Na moście Grota-Roweckiego (którym już czwarty raz przekraczałem tego dnia Wisłę) pokonałem granicę 100 km na rowerze.
Bez sensu byłoby teraz wsiadanie do autobusu, jechałem dalej, aż do samego domu.
W sumie pokonałem 114 km.
Następna wyprawa już dziś!
Rzeczywista trasa wyprawy
Legenda:
Zgodnie z planem, rankiem 15 sierpnia wyruszyłem na kolejną wyprawę.
Już na początku czekała na mnie niespodzianka - zamknięte kasy na PKP Włochy, bilet na pociąg do Sochaczewa kupiłem u kierowniczki pociągu. W Sochaczewie bez większych zmian (zniknął tylko zegar z budynku dworca).
W centrum miasta przejechałem przez most nad Bzurą i bocznymi drogami kierowałem się z grubsza na północ, w kierunku mostu na Wiśle w Wyszogrodzie. Trafiłem akurat na porę żniw kukurydzianych, którą zbierano z okolicznych pól, nad którymi unosiły się bociany.
PKP Włochy
Fachowe ogłoszenie
Teren zdecydowanie mniej zabudowany
Pod Sochaczewem zaczęły się kukurydziane żniwa
Bocian doglądający włości
Za mostem zaczęły się schody (bo zaczęło kropić), po pokonaniu których moim oczom ukazał się dość osobliwy stadion KS Stegny i miejsce pamięci z wielkim krzyżem w jego centrum. Wokół krzyża ustawiono kamienie z tablicami upamiętniającymi głównie bitwę nad Bzurą.
Wyszogród okazał się dość ponurym miasteczkiem, poza dwoma kościołami i mini rynkiem nie zauważyłem tam nic ciekawego. Za miastem zjeżdżałem ze skarpy, na której miasto się znajduje, co pozwoliło mi osiągnąć prędkość 60 km/h.
Most w Wyszogrodzie
Most w Wyszogrodzie z drugiego końca
Widok z mostu w kierunku zachodnim
Widok z mostu w kierunku wschodnim, widoczny Wyszogród
Za mostem zaczęły się schody (zaczęło kropić)
Miejsce pamięci przy moście
Tabliczka na krzyżu
Stadion KS Stegny
Centrum Wyszogrodu
XVIII-wieczny kościół w Wyszogrodzie
Przemknąłem przez wieś Wola i zatrzymałem się na dłuższą chwilę w Czerwińsku nad Wisłą. W tamtejszej bazylice obchodzono właśnie święto Matki Boskiej Zielnej, dożynki i odpust przy okazji. Zwiedziłem też salezjańskie muzeum misyjne, eksponaty są przywożone przez misjonarzy z różnych zakątków świata. W klasztornym ogrodzie spotkałem kolegę ze szkoły średniej, z którym widzieliśmy się ostatnio podczas pisania matur. Góra z górą się nie zejdzie...
Znajoma nazwa na trasie
2 krzyże vel 2 miecze
Wnętrze bazyliki
Dożynki
Dożynkowe dary
Dożynkowe dary
Dożynkowe dary
Jeszcze europejska...
Zbiory w saleziańskim muzeum misyjnym
Kupiłem sobie odpustowe obwarzanki, popatrzyłem na karuzelę i kolejkę górską, czyli wiejskie wesołe miasteczko i ruszyłem w dalszą drogę. W Chociszewie zatrzymałem się przy XVIII-wiecznym drewnianym kościele. Niestety był zamknięty dlatego zrobiłem zdjęcia tylko z zewnątrz.
Jak dożynki, to i odpust
Pan Obwarzan
Odpust na bogato, z wesołym miasteczkiem!
XVIII-wieczny kościół drewniany w Chociszewie...
...i murowana dzwonnica
Nie było już czasu do stracenia, wystarczająco długo odpoczywałem w Czerwińsku, musiałem jechać dalej. Przed Zakroczymiem zatrzymałem się tylko na czekoladę i wjechałem do miasta. Na rynku znajduje się oryginalny pomnik powstańców 1863 roku - latarnia. Zwiedziłem pobliski kościół, w którym trwały akurat przygotowania do ślubu. Wszystkiemu przyglądał się leżący w trawie kot.
Postój przed Zakroczymiem
W Zakroczymiu
Zakroczymski rynek
Przy kościele
Plebania
Kościół w Zakroczymiu
Odpoczynek
Tak jak Sochaczew i okolice były centrum kukurydzianym, tak wszędzie wokół Zakroczymia były ogłoszenia o cebuli dymce do sprzedania... Dobrze że nie jechałem przez Grójec, bo nie opędził bym się od plantatorów jabłczanych.
Opłotkami dojechałem do mostu na Wiśle, by kawałek dalej ponownie przekroczyć Wisłę, tym razem mostem w Nowym Dworze Mazowieckim. Kilometraż w szybkim tempie zbliżał się do 100 km, a przy okazji nie byłem tak bardzo zmęczony. Postanowiłem nie kończyć wyprawy w Legionowie tylko jechać ul. Modlińską do Warszawy.
Droga z Zakroczymia do mostu na Wiśle
Most w Nowym Dworze Mazowieckim
Wjazd do Warszawy, ulica Modlińska
Na moście Grota-Roweckiego (którym już czwarty raz przekraczałem tego dnia Wisłę) pokonałem granicę 100 km na rowerze.
Bez sensu byłoby teraz wsiadanie do autobusu, jechałem dalej, aż do samego domu.
W sumie pokonałem 114 km.
Następna wyprawa już dziś!
Rzeczywista trasa wyprawy