ďťż

Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas...

Felix, Net i Nika oraz Świat Zero 2. Alternauci


Fragmenty dziesiątej części, które zostały opublikowane na oficjalnej stronie Kosika:
#1
#2
#3

premiera: 7 listopada 2012


OOO to muszę nadrobić przez wakacje zaległości ( nie przeczytałam 6, 7, 8,9 części) to na jesień sobie bym przeczytała tą część. Ale żadna jego część nie pobije już drugiej, te następne były nudnawe, nawet trochę chaotyczne. tutajpoczkategori
A czy to planowo nie miało być w pierwszym kwartale 2012? Bo jakoś tak mi się wydaje. No ale dobra, i tak przeczytam, bo to fajna seria. I polska

A czy to planowo nie miało być w pierwszym kwartale 2012?
Początkowo premiera książki miała odbyć się na (z tego co pamiętam) warszawskich targach książki w maju, jednak Kosik poinformował, że nie zmieści się w czasie i niestety premiera zostanie przeniesiona.
Na innej stronie trafiłam na informację, że książka pojawi się nie wcześniej, jak po wakacjach, więc wychodzi na to, że planowo jest to jesień 2012 tutajpoczkategori


Co tu tak cicho? Nikt nie czytał?

Felix, Net i Nika to książki, które towarzyszą mi od niepamiętnych czasów. Razem z nimi przeszłam przez zakończenie szkoły podstawowej, razem z nimi rozpoczęłam gimnazjum i najpewniej razem z nimi również je zakończę. To są książki, które miały rozśmieszać, zapewniać doskonałą rozrywkę, maleńki dreszczyk emocji i nutkę tajemnicy. Nigdy jednak nie podejrzewałam, że właśnie przy pisaniu recenzji właśnie tej powieści, przydarzy mi się właśnie to szczególne zjawisko. Brak słów.

Ostrzeżenie nr 1 – w tej książce znajdziesz gigantyczną dawkę humoru.

Nie będę wam przybliżać fabuły, bo od tego jest opis książki, a poza tym inni opiniodawcy już to zadanie perfekcyjnie wykonali za mnie. Mamy tu komizm nie tylko słowny w wykonaniu Neta, ale wielką ilość komizmu sytuacyjnego, który rozbawia równie dobrze. Pan Kosik jest mistrzem w tej dziedzinie i umie to udowodnić. Kreacja bohaterów to majstersztyk. Żarty Neta są jeszcze bardziej Netowe niż zwykle, Felix jak zwykle Felixowy... Ale to tylko na pierwszy rzut oka. Dopiero w tej części uwydatniają się wady superpaczki, ich niezbyt chwalebne cechy, które wprowadzają napiętą atmosferę między przyjaciół. Dopiero teraz mamy wrażenie, że oni już nie są tymi samymi trzynastolatkami, co w "Gangu Niewidzialnych Ludzi". Są starsi i dojrzalsi. Jednakże martwi mnie jedna rzecz: ja świetnie rozumiem, że Net jest informatykiem, ale nie wiedzieć, czym są Szare Szeregi?! Jak na gimnazjum to on dwóję z historii powinien mieć.

Ostrzeżenie nr 2 – od tej książki trudno się oderwać!

Gdy rozpoczęłam lekturę "Alternautów", miałam przeświadczenie, że już mam dość. Dość alterświatów, alterhistorii i innych alterrzeczy. Towarzyszyło mi ono dość długo. Przeskakiwałam strony z prędkością światła, ale byłam jakby obok całej akcji, szykowałam się do wystawienia nie do końca pochlebnej opinii o książce. Aż tu nagle coś zaskoczyło. Wydarzenia przestały być jedynie posklecanymi historiami z alternatywnych światów, a zaczęły się układać w ciąg przyczynowo skutkowy. Ten ciąg przyczynowo skutkowy jednak pogmatwał wszystko jeszcze bardziej.

Ostrzeżenie nr 3 – ta seria uzależnia.

Mniej więcej ostatnie 1/3 powieści to istny psychodeliczny szał. Niejednej raz cofałam się, sprawdzając niektóre szczegóły, czytając strony po kilka razy, upewniając się, że mój wzrok się nie myli. Pozorny błąd w numeracji rozdziałów okazuje się być dwoma alternatywnymi zakończeniami. Po uświadomieniu sobie tego wszystkiego, ogarnięciu idei wieloświata, zaczynają nas bombardować pytania "co się właściwie stało?" i wiele innych, których nie zdradzę, aby nie psuć radości czytania. Powiem tylko, że ostatnie rozdziały, to istna jazda bez trzymanki, od której mózg może się wam rozkalibrować, czy coś.

Ostrzeżenia umieszczone przez wydawcę są jak najbardziej adekwatne do treści, jednak nie zamieszczono tu jednego, najważniejszego:

Ostrzeżenie nr 4 - po przeczytaniu tej książki nie będziesz mógł spać.

Ten tom jest inny od poprzednich. Po jego przeczytaniu miałam ogromnego książkowego kaca, myślałam o nim przed snem, a jak już udało mi się zasnąć, budziłam się zlana potem od koszmarów. Chylę czoła przed Rafałem Kosikiem za takie zakończenie, za niepogubienie się w wym wszystkim i nieśmiało proszę autora o wyjaśnienie tych zawiłości.

- To tylko maszyna realizująca zadany program - powiedziała Nika. - Nie ma ducha bez ciała. Ludzki umysł nie może istnieć bez mózgu, bez układu nerwowego i zmysłów. Człowiek to jedność.
- Łał! - Net pokiwał głową z uznaniem. - Paulo Coelho mógłby się od ciebie wiele nauczyć.

I pamiętajcie: sprawdźcie, czy WASZA rzeczywistość czasem nie płata wam figla... dokładnie na stronie 234, w prawym dolnym rogu.
Tylko jedna recenzja? To i ja dorzucę swoją

Rozmyślaliście kiedyś nad istotą wszechświata? Mnie refleksje na ten temat, a właściwie na temat wieloświata naszły podczas czytania ksiażek „Felix, Net i Nika oraz Świat zero”. Tym razem sięgnęłam po drugą część owej historii. „Świat zero 2. Alternauci” to rozwinięcie historii zawartej w poprzednim tomie. Ale jak przy jego pisaniu sprawdził się autor, Rafał Kosik?

Pamiętacie jeszcze jak to się zaczęło? Felix razem z Netem i Niką podczas jego urodzin przeszli przez Skoczywrota, które przeniosły ich w inny wymiar. Na początku zmiany były niedostrzegalne, później jednak sięgały nawet kilkudziesięciu lat. Ostatnią historią zawartą w poprzednim tomie była wyprawa do świata, w którym nadal istniała Trzecia Rzesza i to ona sprawowała władzę nad Warszawą. Chłopcy nie byli zachwyceni tym miejscem, chcieli szybko wracać do własnego świata, do świata zero, jednak przeciwna była temu Nika. Dziewczyna wreszcie spotkała swoich rodziców i chce zostać w świecie B75. Czy Felisowi i Netowi uda się ją przekonać do zmiany zdania?

Od czego by tu zacząć? Pomyślałam, że powinnam od ogólnego pomysłu, a był on bardzo ciekawy. Jeszcze nie miałam okazji czytać po podróżach między wymiarami, oczywiście wiele razy spotkałam się z podróżami w czasie, ale ten temat był mi obcy. W sumie cieszę się, myślę, że autor ciekawie ujął temat i jak zwykle podszedł do niego profesjonalnie. Książka była dopracowana i przemyślana. Czytelnik mógł zrozumieć, dlaczego coś się dzieje, nie było to oderwane od rzeczywistości, nie dziwiłam się, że to się dzieje, nie musiałam wracać do poprzednich stron i czytać ponownie, tu nic nie umykało. Ale jest też tego mankament, czasem autor aż za bardzo się na czymś skupiał, przez co stawało się to nużąca i choć na chwile musiałam odkładać czytanie. Kilka razy spotkałam się też z bardzo długimi i fachowymi opisami maszyn, jednak wydawnictwo postarało się w tym aspekcie. Czytelnik, taki jak ja, niezbyt interesujący się nowinkami technicznymi(szczerze, to nie mam o tym pojęcia) mógł się przy nich uśmiechnąć. Zawsze gdy zaczynał się dłuższy wywód(no dobra, nie zawsze ze 2/3 razy) czytałam dopisek w stylu: „Autor jest maniakiem, jeśli cię to nie interesuję omiń pół strony”. Zabawny dopisek, a mnie motywował jednak do przeczytania.

Przejdę teraz do kwestii, która bardzo mnie ciekawiła, a były to ostatnie rozdziały książki. Nie mogę za wiele zdradzić, ale było naprawdę ciekawie, tu autor wykazał się prawdziwym umysłem fantastycznym, stworzył ciekawe obrazy. Najbardziej zadziwiło mnie spotkanie z tajemniczym, starym znajomym. Nie zdradzą, kim jest, ale od części, w której się pojawił, intrygował mnie. Tu ta osoba wydała mi się jeszcze dziwniejsza, a po skończeniu z nią rozdziału zrobiłam wielkie oczy, to był chyba jedyny aspekt książki, który naprawdę wydał mi się niesamowity. Nie żeby podróżowanie między wymiarami było normalne, ale właśnie to pasuję mi lepiej do paczki przyjaciół. Miłe odczucia wywołał również u mnie rozdział „To dość skomplikowane”, był interesujący, zabawny i na reszcie ukazał mi schemat tych wypraw, jeszcze raz napiszę, interesująco. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

Pisząc o książkach pana Kosika nie sposób nie wspomnieć o humorze. Jak zawsze najciekawsze wydawały mi się wypowiedzi Neta, bardzo lubię jego postać, jednak, gdy jest jeden, dwóch myślę, że sprawiałoby sporo problemów, nawet nie wspomnę o całej setce...

„-Cześć – rzucił niepewnie – Słyszałem, że mówicie o batonach. Macie więcej?(...)
-Sam nie zjesz i drugiemu nie dasz?! – oburzył się Net.
-Bo chciałeś mi go zabrać, kretynie!
-Wolałeś wyrzucić? Co za Net ogrodnika z Ciebie!
-Wytraciłeś mi go z dłoni, debilu!
-Ty nie nie jestes prawdziwym Netem, ćwierćmózgdu! Net by się podzielił.
Net prychnął na Neta.
-Uważaj trochę!
-Ty zacząłeś!
- Nie ja, tylko Net. Znaczy ten w czerwonym.
-Ja cię nie popychałem! – oburzył się Net w czerwonym, popychając Neta w niebieskim.
-Mówię o tym drugim w czerwonym.
- A to spoko... Ale zaraz! To ty mi zabrałeś miętowego.
- Spadówa! Niczego ci nie zabrałem.
Czerwony zamierzał ruszyć po swoją własność, lecz niebieski w odwecie pchnął go tak mocno, że czerwony się przewrócił, podcinając pomarańczowego.”

I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym ciągnąć ten fragment aż do rozstrzygnięcia sporu, ale uważam, że jeśli Was zaciekawiłam to sięgnięcie. Kilku Netów tworzy niezły harmider. Oczywiście Net jest mistrzem żartowania w nieodpowiednich sytuacjach, za co ogólnie bardzo go lubię, bo potrafi rozładować napięcie.

Skoro już przy humorze zahaczyłam w dużym stopniu o postać Neta to nie wypada nie wspomnieć o jego towarzyszach. Na pierwszy ogień wezmę Nikę. Bardzo było mi jej żal podczas spotkania z rodzicami, silna dziewczyna, jednak tu uczucia wzięły górę. Nie wiem, jak sama postąpiłabym takiej sytuacji, myślę, że wolę tego nie sprawdzać. To teraz troszeczkę o Felixie. Chłopak jak zwykle zaimponował mi znajomością techniki, ale to chyba nigdy się nie zmieni. Szkoda, że nie mam takiego kolegi w klasie, dzięki niemu na reszcie zrozumiałabym fizykę... Ale wracając do książki, on też wiele stracił, miał niekiedy trudne chwile, jednak wstawał i walczył dalej(zabrzmiało to jak niektórych moich pracach szkolnych...), ale co poradzę, ze mi imponują.

Czy będzie coś dalej? Na pewno autor nie będzie kontynuował już tej historii, bo jest ona zamknięta. Jej zakończenie było interesujące i zaskakujące, tego po postaciach się nie spodziewałam, plus dla autora(jeszcze cztery i będzie piątka, ach ta szkoła...). Ale czy pan Kosik wróci do świata FNiN? Nie wiem, czy opowiadaniami, które niedawno ukazały się na rynku nie chciał zakończyć tej historii... Poczekamy, zobaczymy. Jak na razie mam jeszcze właśnie do nadrobienia „Nadprogramowe historie”, co w nich autor wyczarował?

Podsumowując książkę. „Świat zero 2. Alternauci” były dopełnieniem poprzedniej książki i doskonale się z nią łączyły, jednak negatywne było dla mnie to, że czasem akcja mi się dłużyła. Zakończenie, jak już wspomniałam, było zaskakujące i pomysłowe. Historia w ogólnym zarysie bardzo mi się spodobała i zaciekawiła tematem. Jak dla mnie FNiN to świetna seria dla młodzieży i długo pozostanie w mojej pamięci(choć mam nadzieję, że jeszcze się z nią nie rozstanę po opowiadaniach).
Ocena 9/10 tutajpoczkategori